Komnata Kitikulu

5 posters

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Go down

Komnata Kitikulu - Page 3 Empty Re: Komnata Kitikulu

Pisanie by Kitikulu Nie Paź 29, 2023 1:52 am

Zaryzykował widząc przed oczyma najgorszy scenariusz i ku jego dziwnemu zaskoczeni ten się nie spełnił. Nic mu ręki nie odgryzło, nic na niego nie skoczyło. No oczywiście, że nie, bo czemu by miało? Ale mogło.
Zmrużone w oczekiwaniu na śmierć oczy otworzyły się powoli szerzej, gdy zobaczył co jest w pudełku i od razu poczuł się ze sobą jeszcze gorzej niż do tej pory, a myślał, że to niemożliwe. Uczucie to wracało za każdym razem jak w przeszłości sprawiał Hektorowi przykrość i za każdym razem kiedy później musiał znów na niego spojrzeć wiedząc, że skrzywdził go całkowicie bez powodu akceptowalnego dla większości, nawet dla samego siebie gdy myślał o nich po czasie. Czemu zawsze rozwiązania i spokój przychodziły gdy było już za późno?
Czytał list, zaciskając usta jeszcze mocniej, trzymając nożyczki coraz silniej, aż blade palce jeszcze bardziej pobielały pod bandażami. Ubrudził sobie je wtedy przez nieuwagę, nowe na pewno się przydadzą, tak samo sztylet... Kolejne złudzenie, że dałby radę się nim przed kimkolwiek obronić, że miałby odwagę go użyć.
Po policzkach popłynęły mu łzy, po części smutku, bo tęsknił za Hektorem, po części złości na siebie. Ciągle robił coś nie tak, nie chciał, ale jakoś tak wychodziło. Miał jedynie nadzieję, że Hektor wie, że nie robi tego specjalnie, że nie o to mu chodziło, że wie, że rudzielec nie robi nic złego, chociaż po tym, że chimera brał zawsze i tak winę na siebie pokazuje co innego.
Trzymając dłoń na krawędzi pudełka, nie wiedział co zrobić dalej. Znów dopadło to paskudna bezsilność. Chciał iść, ale się bał, nie mógł też zostać. Jego problemy nie rozwiążą się same z siebie, chociaż prawda taka, że może nie musiał nigdzie iść, Hektor w końcu wiele razy był obok, w ukryciu, siedział i patrzył całą masą ciemnych oczek.
-Hektor... Jesteś tu?-zapytał szeptem, bojąc się, że zbyt głośne wołanie zainteresuje kogoś ze służby zamku albo przypadkowego przechodnia, chociaż nie było słychać niczyich kroków. Najwyżej zrobi z siebie idiotę wołając do pustki. Lepsza jednak pustka, niż żeby miał mówić do kogoś nieproszonego.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Komnata Kitikulu - Page 3 Empty Re: Komnata Kitikulu

Pisanie by Hektor Nie Paź 29, 2023 9:15 am

Małe noski pracowały cicho, ale intensywnie, podobnie do uszek, które ustawiały się i korygowały w odpowiedzi na najmniejszy szmer. Niewiele widział zza swojego winkla, głównie samą paczkę na wpół otwartą, uchylone drzwi komnaty, które rzucały nikłą plamę światła na korytarz, oraz zarys ręki Kitikulu. Mógł tylko domyślać się, jakie targają nim emocje, co gsż nie było bardzo trudne, nie w większości. Strach, niepewność, podejrzliwość. Pewnie trochę wstydu, jak nie z wcześniej, to z teraz za to, że nawet sprawdzić drzwi nie ma odwagi. Było mu go trochę szkoda. W takich chwilach w głowie Hektora pojawiały się głównie dwie myśli: że jest to przykry widok, oraz że zachowanie dhampira irytuje. Nie powinno, ale jednak irytowało, głównie fakt, że nawet jeśli się postara, to i tak czeka go jeszcze przeprawa z masą dziwacznych nawyków i uprzedzeń. Czego i dlaczego tak bardzo się bał, to wciąż pozostawało zagadką.
Aż w pewnym momencie wszystkie nietoperze znieruchomiały, nawet przestały na chwilę oddychać, wsłuchując się w szept. Dlaczego o to pyta? Sprawdza, czy się nie czai? Powinien tam przyjść czy udawać, że go nie ma? Ale przecież powinien być obok, jakby nie patrzeć, nadal był jego ochroniarzem i to nie był zwyczajowy czas przerwy. Nawet jeśli argument pracy był na ostatnim miejscu, to nie mógł zaprzeczyć. Ale co dalej? Pokazać mu się jako chimera? Rozpoznałby nietoperze bez trudu? Pewnie tak, ale pod tą postacią i tak mu nie odpowie na żadne pytanie, nie jakoś dokładnie. Z drugiej strony Kiti aż nazbyt często zdawał się dokładnie rozumieć każdy drobny pisk. Nie tak chciał z nim rozmawiać, ale w myślach pojawiło się wspomnienie kolejnej awantury, trochę starszej.
Jeden z nietoperzy westchnął cicho, a potem wszystkie oderwały się od ściany i pofrunęły w stronę Kitka. Usiadły sobie na ziemi przy pudełku, część uczepiła się jego brzegów, a jeden wylądował na uniesionym wieczku. To był średni pomysł, bo to natychmiast kiwnęło się i wrzuciło go do środka. Nietoperz pisnął cicho z zaskoczenia i wygrzebał się na drugi brzeg pudełka. Kiedy już ułożył się stabilnie, wszystkie małe oczka zwróciły się na Kitka.
Hektor
Hektor

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : anndr.deviantart.com

Powrót do góry Go down

Komnata Kitikulu - Page 3 Empty Re: Komnata Kitikulu

Pisanie by Kitikulu Nie Paź 29, 2023 9:34 am

Hektor nie był jedynym którego to wahanie i niepewność irytowały. Dhampir na pewno przyznałby mu rację, choć widział trochę logiki w swoim zachowaniu. Mimo wszystko przyznałby też, że zwyczajnie zazdrości Hektorowi masy rzeczy. Mało kto miał odwagę go zaczepiać, mało kto po śmiechu i obraźliwych słowach podchodził, żeby zrobić mu coś fizycznego, bo zwyczajnie wampir mógł oddać. Mimo tego, że postrzegał go czasami jako lekkomyślnego, naiwnego i nieuważnego, chciał być pod wieloma względami jak on. Niektórzy mają w życiu łatwiej, chociaż tak naprawdę Hektor łatwo nigdy nie miał, a on sam sobie wszystko utrudniał, na własne życzenie.
Zapytał przestrzeń na korytarzu, a ta po chwili odpowiedziała trzepotem wampirzych skrzydeł. Oczywiście wywołało to w nim spięcie, ale gdy tylko zza rogu wyłoniły się znajome pyszczki, wypuścił cicho powietrze z ulgą. Mimo łez zaśmiał się cicho pod nosem na drobną wpadkę nietoperka, ale po tym jeszcze więcej łez mu popłynęło i westchnął głośno, dalej uśmiechając się z zaciśniętymi ustami. Tak Hektor obok był tym czego potrzebował, po takim czasie jaki ze sobą spędzili musiał przyznać, że dziwnie mu było kiedy nie miał go przy sobie. Problem był taki, że to nie pierwszy raz gdy są w takiej sytuacji i nie ostatni. Mimo tego Hektor zawsze wracał. Czasem aż się zastanawiał czy przypadkiem nie zniszczył go psychicznie, że tak uparcie się go trzyma, że nawet nie próbuje go unikać, ale gdzieś z tyłu głowy kuliła się niechciana myśl z innym powodem.
-Przepraszam.-zaczął cicho, bo skoro był obok, nie było konieczności mówienia nawet zwykłym tonem, szept wystarczy, z resztą ze ściśniętym od płaczu gardłem nie mógł mówić głośniej. Westchnął ciężko.-Nie chciałem, żebyś... Sam nie wiem...-jak często bywa nie umiał ubrać uczuć w słowa. Powoli przesunął dłoń w stronę nietoperka, co przed chwilą wpadł do pudełka, żeby go dotknąć, podrapać za uszkiem jeśli chciał.-Nie zrobiłeś nic złego... Należało mi się.-wyjaśnił w końcu. Po czasie, gdy o tym wszystkim myślał nie rozumiał czemu tak zareagował, przecież gdyby był na miejscu Hektora zachowałby się dokładnie tak samo. Przecież miał na koncie momenty kiedy krzyknął na Hektora, kiedy wytknął mu coś. Uważał że to niesprawiedliwe, że jego głowa akceptuje takie rzeczy tylko w jedną stronę. Widział, że to głupie, a mimo tego wychodziło jak wychodziło.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Komnata Kitikulu - Page 3 Empty Re: Komnata Kitikulu

Pisanie by Hektor Nie Paź 29, 2023 12:34 pm

Ten krótki moment uśmiechu był miły, pocieszający. Dawał nadzieję na to, że nie wszystko jednak było tak beznadziejnie, jak mogłoby się wydawać. W dodatku w jego oczach nie widział tego, czego się spodziewał, była tam natomiast ulga. Cieszył się na jego widok? Hektor chyba nie brał tego pod uwagę, a może powinien. Może powinien się zastanowić, dlaczego pomimo tych wszystkich wypadków i sporów Kitikulu nadal go nie odesłał. No, poza opcją, że bał się to zrobić, ale... to wydawało jednak zbytnią skrajnością. Może niesłusznie, bo Kiti pełen był różnych skrajności, zwykle tych złych.
Nietoperek popatrzył na zbliżającą się rękę i poczekał cierpliwie na ruch dhampira. Głaskanie było przyjemne, może tym bardziej, że miał teraz futro, ale ogólnie było. Stworzonko zmrużyło lekko ślepia i nadstawiło łebek pod szczupłe palce Tremaina. Kiedy ten mówił, parę innych pisnęło na niego z dość beztroskim wyrazem, jakby to, o czym mówił, nie miało już większego znaczenia. Bo niby czemu miałoby mieć, skoro obaj nie chcą sobie robić wyrzutów? Nietoperki podeszły bliżej, a ten jeden głaskany wlazł mu na rękę i pisnął również na ostatnie słowa dhampira. Tak trochę jakby prychnął ironicznie, po czym złapał zębami za jego palec i pomamlał. Był ostrożny, nawet nie zarysował mu kłami naskórka, a potem otrzepał łebek i popatrzył na Kitka wymownie. Co jednak dokładnie chciał pokazać, to musiało pozostać domysłem, bo nie miał możliwości się wyjaśnić. Przynajmniej nie w tej chwili.
Hektor
Hektor

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : anndr.deviantart.com

Powrót do góry Go down

Komnata Kitikulu - Page 3 Empty Re: Komnata Kitikulu

Pisanie by Kitikulu Nie Paź 29, 2023 12:52 pm

Pomimo tego wszystkiego co się działo, była w tym swego rodzaju cykliczna stabilność owiana niepewnością czy rytm się kiedyś nie przerwie. Jest dobrze, któryś coś zrobi, jest kłótnia, strach, obrażanie się, później wszystko wraca do normy tylko po to, żeby za jakiś czas na nowo się powtórzyć. Wiedział, że to męczące dla obydwu z nich, ale jakoś wpadli w to i trudno było się z tego wyrwać, bo dhampir nie dawał takiej możliwości, a chciał! Strasznie chciał żeby było lepiej, ale zachowanie jakie wchodziło w krew latami nie miało zamiaru zanikać.
Hektor nie był jednak zły, widział to, słyszał po piskach. Kolejny konflikt całkowicie bezsensowny, obaj to wiedzieli i chyba obaj uczyli się szybko wybaczać. Głaskał go i drapał, chcąc w środku objąć dłońmi tą puszystą kulkę i utulić. Dalej zastanawiało go to czemu gdy wampir jest w tej formie nie wydaje się to wszystko być dziwne. Jedno wiedział na pewno, takie zachowanie nie powinno występować w relacji szef-pracownik, a jednak na tyle na ile kochał formalności i zasady pracy, to przymykał oko na tę regułę. W jakiś sposób sprzeciwianie się kodeksom sprawiało, że czuł się... ciekawiej. Chciał go głaskać i to robił, a chimerze widocznie się to podobało, co zawsze wywoływało dziwne uczucie w sercu.
Objął lekko nietoperza na dłoni palcami, poskrobał po grzbiecie i zaraz zmarszczył lekko brwi w niezrozumieniu co to za memłanie? To ma być pocieszenie? Wyrażenie frustracji? Do tego to spojrzenie. Kto by pomyślał, że wzrok takiego małego stworzenia może mieć tyle mocy i tyle przekazywać. Nie był jednak pewien co chciał przekazać.
Zacisnął zęby, zerknął w bok i zastanowił się.
-Hektor.-to głupia propozycja była i wiedział, że rozmyśli się jeszcze pięć razy, ale wystarczyłoby, żeby ją powiedział i nie mógłby się już wycofać, prawda? Problem był taki, że złożenie zdania też było trudne, co go jeszcze bardziej zirytowało. Ściągnął brwi, bijąc się w środku ze sobą.-Idź po herbatę.-rzucił, zaraz jednak z wielkimi oczyma zdając sobie sprawę z tego, że brzmiało to zbyt rozkazująco, ale chociaż zaczął mówić.-Przepraszam, znaczy... Przyniósłbyś nam herbaty? Ja bym posprzątał w pokoju, bo... jest bałagan.-ważniejsze było leżenie w łóżku i myślenie nad dramatami, a nie sprzątanie.-Moglibyśmy porozmawiać albo posiedzieć po prostu... W środku.-już był w jego komnacie kiedyś, nie jeden raz, w różnych formach, ale zawsze to było pewnego rodzaju stresem, w końcu, goście, a on nie miał nawet porządnej kanapy i stolika, żeby siąść razem i porozmawiać. Oczywiście na pewno nie siedzieliby i tak obok siebie, chociaż, może kiedyś. Czuł się kompletnie niegotowy.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Komnata Kitikulu - Page 3 Empty Re: Komnata Kitikulu

Pisanie by Hektor Nie Paź 29, 2023 9:25 pm

Nie zrozumiał, ale to nic. Hektor nie powinien oczekiwać, że ten zrozumie bez słów, w końcu to nie było proste, choć już kiedyś to przerabiali.
Kiedy padło jego imię, natychmiast wszystkie łebki spojrzały na dhampira i nastawiły uszka. Polecenie było proste i jasne, nawet już miał się zbierać, ale zauważył zmieszanie na jego twarzy. Zmienić zdanie? Nie byłoby to zaskoczeniem, ale... Nie, jednak nie. Tylko ubrał to w inne słowa. Parę nietoperków przekręciło łebki na bok w zaciekawieniu i zdziwieniu nawet. Prawda, mogło to brzmieć rozkazująco i bezczelnie, ale Hektor nigdy nie grzeszył ogładą i taki sposób zwracania się nie był dla niego jakiś rażący. Ale pokój? W środku? To było zaproszenie? W każdym razie, herbata.
Nietoperz zszedł na krawędź jego dłoni i stamtąd zerwał się do lotu, a zaraz za nim pozostałe. Zniknęły za rogiem, by dostać się do kuchni.
Chwilę go nie było, głównie dlatego, że droga powrotna zajęła więcej niż lot. Ale nie bardzo dało się latać z czajnikiem wrzątku, więc pozostawało się przespacerować. W końcu jednak stanął z tacą znów przed jego drzwiami i machnął ogonem w zamyśleniu. Już nieraz był w komnacie Kitka, ale nie tak. W dodatku jawne zaproszenie, to była swego rodzaju nowość, bo dhampir nie miał żadnego powodu, żeby wpuszczać go za drzwi. W końcu jednak zapukał, mając jedną rękę zajętą przez tacę, której starał się nie przechylić.
Hektor
Hektor

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : anndr.deviantart.com

Powrót do góry Go down

Komnata Kitikulu - Page 3 Empty Re: Komnata Kitikulu

Pisanie by Kitikulu Nie Paź 29, 2023 9:45 pm

Wiele osób nie umiało się zrozumieć nawet jak używali precyzyjnych słów, więc ich drobne niedociągnięcia są do wybaczenia.
Nie umiał do końca odczytać czy uraził go rozkazem czy nie. Niby Hektor to Hektor, ale nie chciał, żeby poczuł się jak jakiś sługa czy ktoś do pomiatania. Przyjmował też do siebie opcję, że wampir nie będzie mieć ochotę na herbatę i odmówi, choć czy na pewno by odmówił? Nie zrobił już tego kiedyś?
Wypuścił nietoperka z objęć dłoni. Mimo przygotowania wzdrygnął się gdy chmara zerwała się do lotu, choć była to zwykła reakcja na nagły ruch, po którym został sam. Kompletnie sam z otwartymi drzwiami. Nie to jednak zajmowało jego głowę. Gość. Będzie mieć gościa. Chwycił szybko za pudełko i schował się z nim w pokoju.
Drzwi trzasnęły, klucz został przekręcony i zaraz rozpoczęło się szaleństwo sprzątania. Pudełko z prezentem wylądowało na biurkiem obok rozwalonych wszędzie dokumentów, co zaraz skończyły w eleganckiej wieży na blacie. Narobiło mu się zaległości. Rzucił się do okna, aby je uchylić, przy okazji zgarniając koszulę z podłogi i lecąc z nią do łazienki, aby wyrzucić ją do kosza z brudnymi rzeczami, przy okazji przetarł tam lustro dłonią, nie przejmując się tym, że zaraz tą samą dłonią chwycił za kołdrę, szastnął nią konkretnie, aby ułożyła się lepiej i nie kłębiła się pod kocem, jaki zarzucił na nią jako wierzchnią, ozdobną warstwę. Miał jeszcze czas, prawda? Wszystko wydawało się być już po chwili we względnym ładzie, wszystko tylko nie on. Zdyszany, rumiany od wysiłku i strasznych, przerażających myśli. Popędził do łazienki, schłodził twarz zimną wodą, upiął włosy z średnio składny kucyk, ułożył lepiej na sobie koszulę, wygładził spodnie i wtedy rozległo się pykanie, na które po raz kolejny dzisiaj się wzdrygnął. Wyrównał jeszcze wszystko na półce w łazience, zamknął okno, przesunął dokumenty robiąc miejsce na herbatę na blacie i w końcu mógł popędzić do drzwi. Chwycił za klamkę i... Zaraz... Przecież jeszcze... Przypadł do ziemi, sprawdzając pod drzwiami czy na pewno na ziemi stoi tylko jedna para raciczek. Dopiero wtedy wstał, znów złapał za klamkę, powoli przekręcił klucz i jeszcze wolniej otworzył drzwi, od razu obserwując czujnie wampira. Przesunął wzrokiem po herbacie, po jego piersi, na jego twarz. Zacisnął usta, uciekł wzrokiem. Dobrze robi? Nie chciał rezygnować teraz, nie było takiej opcji. To Hektor. Odsunął się w tył, ciągnąć za sobą drzwi i dalej obserwując otoczenie, korytarz czy na pewno nikt więcej nie próbuje się wcisnąć do pokoju.
-Herbatę możesz ustawić na biurku albo gdziekolwiek chcesz.-toż nie będzie mu narzucać, zaraz, to jego pokój. Jeśli wszedł, zamknął za nim drzwi, przekręcając klucz i ciągnąć za klamkę, upewniając się, ze przejście jest zamknięte. Chwycił się dłonią za dłoń i stał tak jak sierota boża, czekając aż Hektor zajmie miejsce. Miał opcję pod tytułem łóżko lub krzesło przy biurku. Naprawdę brakowało tu kanapy.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Komnata Kitikulu - Page 3 Empty Re: Komnata Kitikulu

Pisanie by Hektor Nie Paź 29, 2023 10:49 pm

Nastawił lekko uszu, kiedy pierwszym dźwiękiem po krokach było złapanie za klamkę. Nie pamiętał, żeby Kitek tak robił, wręcz przeciwnie, trzeba było długo czekać na choćby odzew, a co dopiero otwarcie drzwi. Ale chyba sam się na tym złapał, szybko przypadając do ziemi, a dopiero potem otwierając drzwi.
— Cześć — rzucił na powitanie z lekkim uśmiechem i zakołysał ogonem, obserwując uważnie jego twarz. Całą reakcję, która była dość typowa. Wahanie. Spodziewał się tego i już nawet przywykł do tego widoku, o ile nie było to zbytnio ponad skalę.
Kiedy Kitek zrobił mu miejsce, wszedł do środka, dość pobieżnie rzucając okiem wokół, głównie po to, żeby znaleźć biurko. Względny porządek był tym, co spodziewał się zobaczyć, więc nawet nie przyszło mu do głowy, że przed chwilą to miejsce wyglądało zupełnie nieszczególnie. Skupił się na biurku, na którym położył tackę, gdzieś od strony łóżka. Dobrze pamiętał te dwie opcje siedzenia i chętnie wybrałby trzecią o nazwie "blat", ale tam już siedziała herbata.
— Więęc... jak ci minął dzień? — rzucił, samemu siadając na krześle. To chyba był lepszy wybór. Obydwa były trochę niezręczne, bo zawsze któryś z nich lądował na łóżku, ale chyba lepiej siedzieć na swoim łóżku niż cudzym. Tak myślał, bo po prawdzie to jemu było wszystko jedno. Krzesło miało tylko jedną poważną wadę, mianowicie oparcie. Co prawda mógł tam jakoś wsadzić ogon, ale było to zwyczajnie niewygodne, za każdym razem o tym pamiętać przy siadaniu, a przy zmianie pozycji go też mogło przeszkadzać. Jego kitka zwyczajnie wylądowała z boku, zwieszając się w dół.
Hektor
Hektor

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : anndr.deviantart.com

Powrót do góry Go down

Komnata Kitikulu - Page 3 Empty Re: Komnata Kitikulu

Pisanie by Kitikulu Nie Paź 29, 2023 11:00 pm

Wpuszczenie go do środka było czymś niespodziewanym dla niego. Sam go zaprosił, owszem, ale wszystko potoczyło się tak szybko. Przed chwilą byli na siebie źli, mieli do siebie żal, a teraz byli tu razem, w zamkniętej przestrzeni.
-Cześć.-odpowiedział cicho, dalej nie wierząc w to, że tak po prostu, jak jakiś palant otworzył drzwi na oścież, tak zwyczajnie, cały zamek niech tu zaraz wejdzie najlepiej! Ale nikt nie wszedł poza Hektorem. Przerzucił spojrzenie na jego bujający się ogon gdy szedł do biurka, ale szybko naprostował się z patrzeniem.
Rudzielec usiadł, a Kiti nie mógł się dalej zdecydować czy stać czy oprzeć się o szafkę, więc w końcu na sztywnych nogach podszedł do łóżka i siadł niezręcznie na jego krawędzi w dosłownym znaczeniu, że na krawędzi, bo gdyby chociaż trochę się osunął, wylądowałby na ziemi.
-A... Dobrze, dobrze.-uśmiechnął się i pokiwał głową, męcząc dłonią dłoń.-Trochę dokumentów przybyło, ale dwa dni i będą z głowy.-przełknął nerwowo ślinę, kiwając jeszcze raz głową. To, że nakłamał w dużej mierze postanowił przemilczeć, bo czy cokolwiek wyglądało na to, że ostatni dzień czy ogólnie mówiąc ostatnie dni minęły dobrze? Zapach herbaty dotarł do jego nosa, a on jedyne co pomyślał to to, że ma nadzieję, iż herbata ma całą masę cukru w sobie, bo nie miał siły na nic.-A tobie?-zapytał, unosząc na niego wzrok, nie wiedząc gdzie podziać oczy i czego oczekiwać. Powinien wiedzieć, a nawet wiedział, tylko odrzucał tę wiedzę. Ale ważniejsze jest to, jak mu minął dzień, na pewno też bardzo dobrze, w końcu z dala od płaczów i strachu swojego szefa. Oby więcej takich dni. Stawy w dłoni wampira dzielnie opierały się uciskom i wyginaniu ze stresu.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Komnata Kitikulu - Page 3 Empty Re: Komnata Kitikulu

Pisanie by Hektor Pon Paź 30, 2023 7:51 pm

Ich rozmowa zaczęła się świetnie, szkoda tylko, że to był bardzo krótki początek. Chociaż chyba tego też powinien się spodziewać? Nie wiedział. Ostatnio już nic nie wiedział, wydawało mu się, że ma być tak, a było zupełnie inaczej, a innym razem całkiem na odwrót. Może lepiej było nic nie zakładać, ale to też było wkurzające, bo nie masz jak się na cokolwiek przygotować. I kto by pomyślał, że Kitek jest taki nieprzewidywalny. A może to tylko on wyciągał błędne wnioski. Ale od takich pytań potrafiła głowa rozboleć.
— Aham... — Zerknął na stosik papierów na biurku, aż unosząc brwi w zadziwieniu. Trzeba było nie mieć życia, żeby to załatwić w dwa dni. W sumie to tak było, więc. — Niech zgadnę, mogą poczekać, ale będzie cię to gryźć? — rzucił z lekkim uśmiechem i zalał im herbatki. Może to była bezczelna uwaga, ale nie miał powodów do przejmowania się tym. — Powiedzmy, że... znośnie? — Zerknął na Tremaina, zastanawiając się nad odpowiedzią. — Nudno, niewiele miałem do roboty. — Wzruszył ramionami, merdając łyżeczką w filiżance. Prawda była taka, że już dawno nie widział w tym zamku nic ciekawego i właściwie to Kitek trzymał go na miejscu, on i praca dla niego. Może i było to łatwe i wygodne zajęcie, ale lata spędzone na najemniczym żywocie robiły swoje. Czasem miał ochotę wziąć i wyjść w losowym kierunku.
Hektor
Hektor

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : anndr.deviantart.com

Powrót do góry Go down

Komnata Kitikulu - Page 3 Empty Re: Komnata Kitikulu

Pisanie by Kitikulu Pon Paź 30, 2023 8:17 pm

Dokumenty faktycznie budziły respekt przed większością, ale o ile Kitikulu bał się wielu rzeczy, tak papierologia była jego dziką kartą, fascynacją i miłością. Choć mocno odpuścił przez ostatnie dni. Musiał wrócić do formy, a już czuł się lepiej, spięty strasznie, ale lepiej.
-Bardzo.-pokiwał głową z pełną powagą. Nie wszystkie mogły czekać, ale miał jeszcze trochę czasu, z resztą on czekał na kilka z tych plików kartek dłużej niż powinien, teraz obudziła się w nim złośliwość i to inni będą czekać na odpowiedź. Mogli się nie spóźniać. Małe namiastki władzy go cieszyły, ale bał się i tak, że ktoś kiedyś uzna to za zbyt wiele i do niego przyjdzie.
Spodziewał się innej odpowiedzi. Liczył na fałszywe przytaknięcie, że było dobrze, że miał co robić, a tutaj... Spojrzał na niego trochę zdziwiony kiedy wyznał prawdę i zaraz opuścił wzrok na swoje dłonie, słuchając jak uderza co jakiś czas łyżeczką w ściankę filiżanki.
-Jak pracujesz dla mnie to też nie ma wiele do roboty.-zauważył, popatrując na niego, na herbatę.-Może, jak się uporam z dokumentami moglibyśmy coś porobić?-nie umiał się wyrazić precyzyjnie, bo wszystko dla niego brzmiało zbyt bezpośrednio.-Zastanawiałem się nad odwiedzeniem mojego mieszkania w Selinday. Pewnie teraz jest już strasznie zapuszczone.-zaproponował niepewny. Czy Hektor będzie chciał jechać? Czy on będzie chciał jechać z Hektorem, skoro wstydzi się podejść po herbatę? Może trzeba wykonać pierwszy ruch. Już raz mu się dzisiaj udało, chimera był w pokoju, siedział grzecznie na krześle, rozmawiali nawet względnie z sensem, choć kanciaście. Czemu miałby nie wykorzystać dobrej passy, która może się skończyć w każdej chwili... To przecież Hektor. Mogło na to nie wyglądać, szczególnie w momentach kryzysu, ale przyzwyczaił się już do niego trochę, na swój sposób wiedział, że rudy mu teoretycznie nic nie zrobi, no bo i po co miałby tyle z tym zwlekać? Ułożył dłonie na udach, pomyślał sekundę i wstał. Spojrzał na herbatę, na Hektora i powoli podszedł po łuku do stolika, kątem oka zerkając na jego kitę. Poruszy się? Machnie? Dalej pamiętał ten moment kiedy go niechcący za nią chwycił. Czasami o tym myślał kiedy w trakcie pracy jego myśli uciekały. Również bardzo często kiedy szedł za nim musiał się upominać, żeby nie śledzić jej ciągle wzrokiem i nie mieć myśli nakazujących mu złapanie jej. To by było zbytnie przekroczenie granic.
Zwinął herbatę z tacy i zaraz wrócił na łóżko, znów siadając na krawędzi, ale trochę głębiej niż przed chwilą.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Komnata Kitikulu - Page 3 Empty Re: Komnata Kitikulu

Pisanie by Hektor Sro Lis 01, 2023 12:08 am

Naprawdę nie rozumiał jak można aż tak przejmować się kawałkiem papieru. Niby był to dowód na czyjeś słowa i tak dalej, ale jakie to było... małe i żałosne ze strony ludzi, uzależniać swoje życie od czegoś, co ktoś nabazgrał na mało trwałym świstku. Bo nie oszukujmy się, brak takiego świstka dla niektórych mógł oznaczać poważne kłopoty.
Kitek się zaskoczył, nie jakoś wybitnie zewnętrznie, ale jednak, ogoniasty nauczył się to wychwytywać z bagniska innych uczuć na jego twarzy. Bywało ich naprawdę dużo jednocześnie i poniekąd nie dziwił się, że dhampir miał czasami dość. Ale nie to było najważniejsze. Odpowiedź Tremaina była dłuższa, niż się spodziewał, aż oparł się łokciem o blat biurka, słuchając go.
— To co innego — rzucił w międzyczasie, bynajmniej nie przejmując się tym, że wszedł mu może nie tyle w słowo, co na pewno w myśl. Ale nie było to wcale nieprzemyślane, po prostu szybkie i szczere. — Hm? — Podniósł ponownie na niego ślepia, kiedy zaczął propozycję, z początku mętną i średnio interesującą, ale to szybko się zmieniło. — Masz mieszkanie w stolicy? — zapytał lekko zdziwiony. Co prawda, obiło mu się o uszy, że stamtąd pochodzi sekretarz, co w oczach wielu działało dla niego na plus, ale jakoś tak nigdy tego nie roztrząsał. Nie spodziewał się też, że Kitek zostawił tam coś, do czego mógłby wrócić, choć z drugiej strony... to rozsądne. O ile nie zjedzą cię podatki. — Właściwie... czemu by nie, dawno tam nie byłem — dodał, orientując się, że to było pytanie do niego. — Bardzo dawno... kiedyś to w Selinday były szalone czasy. Może i lepiej, że cię tam wtedy nie było — zaśmiał się cicho i pokręcił głową na wspomnienie, które przemknęło mu przed oczyma.
Hektor jeszcze raz zamieszał herbatę i upił z niej nieco. Wcale się przy tym nie przejmował Kitkiem skradającym się do własnej filiżanki. Wręcz chyba udawał, że tego nie widzi, pozwalając mu swobodnie robić wszystkie swoje dziwności.
— Czemu wyjechałeś? — zapytał za chwilę i czuć było, że nie umiałby odgadnąć odpowiedzi.
Hektor
Hektor

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : anndr.deviantart.com

Powrót do góry Go down

Komnata Kitikulu - Page 3 Empty Re: Komnata Kitikulu

Pisanie by Kitikulu Sro Lis 01, 2023 12:32 am

Świstek czy nie świstek, to było coś, co dawało mu spokój. Od jego jednego podpisu wszystko zależało, opóźnienie mogło mieć fatalne skutki. Był w tym dobry i podobało mu się to, że ludzie mogli na nim polegać, że mimo wszystko był w czymś użyteczny.
Może i faktycznie praca dla niego była czymś innym, w końcu dostaje wtedy głaski i drobne zadania do wykonania, lepsze to niż siedzenie w komnacie, chociaż nie sądził, aby Hektor dał radę spokojnie spędzić cały dzień w swoim pokoju.
Rzucił propozycję i zdał sobie sprawę z tego, że faktycznie nie bardzo rozmawiali o swojej przeszłości, zarówno o poprzednim życiu dhampira, jak i chimery. Znali jedynie urywki, co sobie wykrzyczeli w złości i strachu albo czego się domyślili. Było to na swój sposób uspokajające. Skoro Hektor jest dalej przy nim choć zachowuje się jak się zachowuje pozornie kompletnie bez powodu, to może jak pozna powody... Tak samo Kitikulu chciał poznać stronę rudzielca. Z urywek informacji wiedział, że jego życie nie było łatwe, a jednak jakimś cudem wyrósł na paskudnie pewnego siebie i często lekkomyślnego wampira.
Pokiwał więc mu głową na potwierdzenie swoich słów. Owszem, miał mieszkanie w stolicy, teraz całe zakurzone, wszystkie rośliny na pewno już dawno uschły. Zacisnął usta w uśmiechu kiedy propozycja została przyjęta i nagle poczuł, jak ogarnia go trema. Co jeśli ktoś przejął mieszkanie bez informowania go pomimo płacenia, co jeśli ktoś się tam zagnieździł nielegalne, co jeśli sąsiedzi go rozpoznają? Czy trafi pod dobry adres? Gdzie właściwie ma klucze do mieszkania?
-Tak, na pewno lepiej.-ktoś taki jak on na pewno średnio by wyszedł na całym tym chaosie jaki się dział w stolicy.
Zebrał się na odwagę i zgarną herbatę, nie przyciągając tym zbytniej uwagi Hektora. Tą małą wędrówkę uznał za spore zwycięstwo dzisiejszego dnia. Jednak kiedy w myślach pławił się z chwale wygranej, padło pytanie. Uniósł wzrok na Hektora i musiał się chwilę zastanowić, gdy wszystkie wspomnienia wróciły, ale akurat ich nie czuł potrzeby tak skrzętnie ukrywać, w końcu już sam król je poznał od razu gdy się spotkali.
-Mój przyjaciel się zabił i średnio to znosiłem... Później zastrzelono moją mamę, zupełnie przypadkiem, przechodziła obok jubilera.-to było dla niego trochę odrealnione, opowiadać to wszystko po takim czasie.-Już przed tym wszystkim nie było kolorowo.-zaciskając dłonie na filiżance mówił dość spokojnie, chociaż nie można powiedzieć, że nie bolało. Wspomnienia z pogrzebów, ten strach jaki czuł.-Wracając do domu z pogrzebu mamy źle się czułem i jakoś tak wyszło, że spotkałem Killiana. Zaproponował mi wyjazd z nim i się zgodziłem...-powoli historia się układała, a on zastanawiał się czy potrzebnie tyle mówił.-...nagle nie miałem tam nikogo, nie byłem w stanie dojść do pracy, nawet na zwykłe zakupy nie mogłem iść sam.-mówił zaciskając mocniej zęby. To irytujące.-Z resztą teraz też nie mogę.-rzucił, śmiejąc się krótko i z przekąsem pod nosem.-Gdybym tam został umarłbym albo zrobiłbym komuś krzywdę choćby z głodu.-trudno było mu określić jedną, konkretną przyczynę. Wiele się stało, dużo przypadków i wypadków, których zmienienie poskutkowałoby zupełnie innym zakończeniem historii. Uniósł filiżankę bliżej twarzy, licząc, że nie będzie żadnych pytań pogłębiających, z resztą Hektor zadał już jedno pytanie, teraz jego kolej.
-A ty? Jak tu trafiłeś?-zapytał, grzejąc twarz i dłonie w cieple parującej herbaty.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Komnata Kitikulu - Page 3 Empty Re: Komnata Kitikulu

Pisanie by Hektor Czw Lis 02, 2023 11:33 pm

Zerknął na Kitka dopiero, kiedy ten wrócił na swoje miejsce na łóżku. Drobna zmiana w jego sposobie siedzenia nie uszła uwadze Hektora, nawet jeśli wcale jej nie szukał. Chyba już nauczył się zauważać pewne rzeczy, ciche przekazy podprogowe. A ten jeden aż wprawił ogon chimery w kolejny żywszy ruch. Zwykle nad tym nie panował, ale to nawet lepiej, bo pozwalało bliższym znajomym odczytywać jego emocje w kluczowych momentach. W tym jednym kiwnięciu było zadowolenie, ale nie jakieś konkretne, a zwykła nutka niewinnej radości i poczucia swobody.
A potem ogon znieruchomiał, uszy opadły lekko, a sam Hektor spoważniał. Nie spodziewał się śmierci. Może to była kolejna rzecz, jakiej spodziewać się powinien, bo faktycznie powód do wyjazdu był z niej przedni. Ale swoboda Kitikulu była tu trochę konfundująca, zobaczył ją, kiedy tylko ponownie na niego zerknął, i potrzebował chwili na ogarnięcie, że jego pytanie nie było aż takie nie na miejscu.
Ślepia chimery śledziły twarz sekretarza, próbując uzmysłowić sobie, jak mógł się czuć. Poniekąd umiał, miał paru przyjaciół na przestrzeni lat, ale... to co innego.
— Co za... chore zrządzenie losu — wymruczał i upił herbaty.
To brzmiało jak kpina bogów. Przypadkowa śmierć matki, przypadkowo wybrana w depresji ulica, w której akurat zjawił się Falone... Przez moment chciał zapytać, dlaczego mu zaproponował wyjazd na wschód, ale zrezygnował.
— Możesz. Tylko nie chcesz — odparł spokojnie, prowokując go z pełną premedytacją. — Taa... głód jest irytujący... — Umilkł na chwilę, upił znowu herbaty i zastanowił się nad kolejną odpowiedzią. Nie wiedział ile i czy w ogóle chce mówić, ale coś mu szepnęło, że to nie takie ważne. Ważne było, że mówić może. — To długa historia... Nie wiem, od którego momentu zacząć, ale... chyba od najważniejszego. Szkolono mnie na osobistą obstawę jakiegoś ważnego fircyka na północy. To było chujowe życie, ale nie miałem innego... aż mój właściciel nie został zabity przez wampira. Ba, przez konesera, pił tylko bogatych — zaśmiał się. — Ze mnie postanowił zrobić użytek. Tak zostałem wampirem. — Umilkł na moment. — Aż w końcu i na niego przyszła pora. Mają w końcu trochę wolności, nie zagrzałem nigdzie miejsca, nawet kiedy przyszła wojna z von Niftenhaumem. Nie zależało mi na stronnictwie. Szczęściem, lord Savrasque to rozumiał. Pozwolił mi zostać na swoim zamku, aż sytuacja się nie ustabilizuje. Neraspis jest od niego o rzut kamieniem, dlatego tu zajrzałam. Z ciekawości. A Viktor znalazł mi zajęcie.
Ponownie sięgnął po herbatę, zawieszając wzrok gdzieś na ścianie i drzwiach na korytarz.
Hektor
Hektor

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : anndr.deviantart.com

Powrót do góry Go down

Komnata Kitikulu - Page 3 Empty Re: Komnata Kitikulu

Pisanie by Kitikulu Pią Lis 03, 2023 12:11 am

Kiwnął ogonem! Zauważył to, zawsze zauważał, choć były to gwałtowne i mocne ruchy, nie były czymś czego się bał, co innego gdyby wykonywał takie ruchy rękoma, ale ogon? Ogon był zdecydowanie jego słabością.
Zaczął opowiadać, czując stres, nostalgię, żal, złość i masę innych uczuć, których nie rozumiał, jednak na koniec miał lekkie wrażenie, że czuł się teraz lepiej, w końcu nie był teraz sam w swojej wiedzy. Może to tez kwestia tego, że Hektor niepostrzeżenie gdzież zaczynał mocno wślizgiwać się do jego głowy i postępowały tam pewne niezauważone wcześniej zmiany.
-Tak, trochę... niefortunne.-wymruczał widocznie walcząc z przybiciem. Wiele się wtedy na raz stało, do tego tak szybko, że nie miał nawet możliwości rozważyć opcji, że kiedyś może być lepiej. Bo czy mogło być? Nigdy nie zależało mu na pieniądzach, a pracę o ile kochał, tak nigdy nie była ważniejsza od bliskich, których wtedy stracił. Co by się z nim stało, gdyby nie spotkał Falone?
Zaraz jednak Hektor powiedział swoją mądrość, a Kitikulu zmarszczył brwi, zacisnął mocniej zęby, aż dziąsła go zabolały i nie unosił wzroku. Nie chce? NIE CHCE? Miał ochotę rzucić w niego tą filiżanką, ale może wampir miał trochę racji. Łatwo było mówić mu w pokoju, że chce zrobić to, tamto, pójść gdzieś, wyjechać, a jak trzeba było robić, to nagle zmieniał zdanie. Wiele razy robił już coś czego się bał i nic złego się nie działo, a mimo tego panika za każdym razem go dopadała. To było jak odruch i przyzwyczajenie, które za nic nie chce zniknąć. W jakiś sposób się z nim zgadzał, a w jakiś sposób był zły, że ten nie umiał zrozumieć, choć tak naprawdę sam nie rozumiał. Koniec końców nic nie odpowiedział, bo chimera widział jak mocno na niego ten komentarz podziałał.
Pytanie zostało jednak odbite, a Kiti liczył na odpowiedź bardzo mocno. Widział wahanie, które w końcu zniknęło i wampir zaczął mówić. Słuchał uważnie, każdego słowa, unosząc na niego wzrok i obserwując czujnie czy może mową ciała zdradzi coś więcej.
Początek był zupełnie taki, jak podejrzewał, później wszystko się pokomplikowało. ,,Ze mnie postanowił zrobić użytek" To brzmiało bardzo źle w głowie Kitka, jak można mówić coś takiego w kontekście osoby, w kontekście samego siebie. Do tego tułał się po świecie, co było dla dhampira kompletną abstrakcją. Czy rozumiał teraz Hektora bardziej? Cóż, zawalił robotę ochroniarza, to nie brzmi zbyt optymistycznie. Jednak jego życie w pewnym momencie też nie należało do niego, a mimo to był tu gdzie jest, robił co chciał, na co nieraz dhampir patrzył krzywo, choć koniec końców kim był, żeby mówić mu jak ma się zachowywać? Jeśli Hektor byłby inny to czy tak bardzo by do niego przemawiał wywołując w nim często zazdrość? Rudzielec był jaki był, a Kitikulu wiedział jedno...
-Cieszę się, że tu zajrzałeś.-powiedział, posyłając mu nikły z nieśmiałości uśmiech. Naprawdę był szczęśliwy kiedy miał go obok, od razu wszystko było łatwiejsze, zazwyczaj. Mógł się skupić na pracy, na sobie, na tym jak smakuje herbata, której w końcu łyk upił, choć ręce się nieco trzęsły.
-Jak umarł ten wampir? Nie umieramy przecież aż tak łatwo.-śmierć mężczyzny aż tak go zabolała, że potrzebował momentu ciszy czy wręcz przeciwnie i maczał w tym palce?
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Komnata Kitikulu - Page 3 Empty Re: Komnata Kitikulu

Pisanie by Hektor Sob Lis 04, 2023 8:34 pm

Opowiadał swoją i tak dość skróconą historię, z pominięciem wielu wydarzeń, które nie były aż tak zabójczo istotne jak pozostałe i... Cóż, widział zmiany na jego twarzy. Chyba dopiero po minie Kitka zorientował się, że słowo "użytek" nie jest odpowiednie dla istot ludzkich. Ale też nie rzucił go całkiem bezwiednie, bo w końcu tamten wampir dokładnie tak go postrzegał. To też było ważne.
Nie wiedział, czy ta opowieść coś zmieniła w ich wzajemnym rozumieniu siebie. Poniekąd sam więcej teraz wiedział o reakcjach i skojarzeniach Tremaina, skrzywdzono jego bliskich, z drugiej strony, zachowywał się czasem tak, jakby to jemu zrobiono krzywdę. Może tak było, dopiero teraz chyba pomyślał o tym na poważnie. Ale, ale, to o nim teraz rozmawiali, a chimera nie był pewien, czy jest o czym mówić.
— Hah... — prychnął cicho z rozbawieniem na jego skwitowanie, ale czuć było, że te słowa były dla niego miłe. Po tym wszystkim, co się działo, dobrego czy złego, miał wreszcie namacalny dowód na to, że dhampir naprawdę lubi jego towarzystwo. Albo pracę? Nie, już dawno wyszli tu z ram pracy. — Hm?
Ogon chimery podskoczył niespokojnie i zamiótł podłogę przy krześle, kiedy padło pytanie. Pytanie, którego chyba się nie spodziewał, a może powinien. Zdecydowanie powinien, a teraz nie wiedział, co zrobić i było to boleśnie widoczne.
— Spalił się — rzucił wreszcie, wracając wzrokiem do filiżanki herbaty, która już prawie zupełnie przestała parować. — Od tamtej pory słońce to jedyna władza, jaką respektuję... — Może nie powinien tego mówić? W końcu Kiti był jego szefem, tak jakby. To znaczy był, ale nie to rogaty miał teraz na myśli. Westchnął cicho i podniósł wzrok na sufit. — Może... wrócimy do tego później? Kiedyś... — zaproponował, próbując dobrać odpowiednie słowa. Zerknął kątem oka na dhampira, kładąc uszy po sobie, choć ciężko było powiedzieć, dlaczego. Nie wydawał się bardzo smutny, raczej jakby... zaniepokojony.
Hektor
Hektor

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : anndr.deviantart.com

Powrót do góry Go down

Komnata Kitikulu - Page 3 Empty Re: Komnata Kitikulu

Pisanie by Kitikulu Sob Lis 04, 2023 9:07 pm

Uśmiechałem się lekko do niego. Chciałem, żeby wiedział, że jego towarzystwo naprawdę mi pasuje. Czy z kimś innym też bym się tak dobrze dogadał? Czy inny ochroniarz oddelegowany do mnie od Viktora byłby tak cierpliwy? Może to nie przypadek, że akurat Hektor został mi przydzielony, bo właściwie dlaczego akurat jego Viktor wybrał?
Jego odpowiedź na moje pytanie była taka bezpośrednia, że na sekundę zbiła mnie z pantałyku. Spalił się? Tak po prostu? Celowo? Niecelowo? Spłonął na jego oczach? Nie brzmi to na przyjemny widok. Pokiwał mu głową zarówno na odpowiedź jak i na późniejsze słowa. Dobrze jednak było wiedzieć, że jest coś, co faktycznie mocno działa na wampira. Oczywistym było, że słońce jest dla niego zagrożeniem, ale może i nawet wywołuje w nim jakiś strach? Chciałem jego strach przyrównać do swoich, ale jego były jak najbardziej realne, moje nie zawsze, nie do końca.
Spojrzałem na niego, na jego uszy, ogon, na całokształt i od razu wyłapałem te niewesołe uczucia w chimerze.
-Jasne, jeśli kiedyś jeszcze będziesz chcieć.-chociaż chciałem wiedzieć wszystko, powstrzymałem się przed drążeniem tematu. Co jednak było dla mnie nie takie oczywiste to to z jaką lekkością potraktował prośbę o odmowę. Bałem się, ze jeśli on zada mi kiedyś pytanie na które nie będę chciał udzielić odpowiedzi, to spojrzy na mnie krzywo, a teraz sam odmawiał. Nie powinienem być zdziwiony tym, że ma on w sobie pewne wyczucie i taktowność, ale takie jasne pokazanie, że zna zasady gry w rozmowę o trudnych rzeczach pokazało mi to dobitniej.
Rozmowa o przeszłości została więc zakończona, poprawiłem się na miejscu, znów siadając nieco normalniej na łóżku i upijając łyk herbaty, zaraz zaskoczony kuląc się gdy z mojego brzucha wydobyło się głośne burczenie. Spojrzałem wielkimi oczyma na Hektora, badając czy usłyszał to nawoływanie potwora. Zawstydzenie zostało podbite przed czerwone policzki.
-Pójdziemy coś upiec?-zapytałem uciekając wzrokiem. Nie to, że chciałem jeść, ale mój żołądek się dopominał. To czy dam radę cokolwiek przełknąć się zobaczy, chociaż teraz jest już dużo spokojniej.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Komnata Kitikulu - Page 3 Empty Re: Komnata Kitikulu

Pisanie by Hektor Sob Lis 04, 2023 11:17 pm

Nie miał pojęcia, jak Kitek zareaguje na jego mętne wyjaśnienia i na odmowę, i to było w tej chwili absolutnie najgorsze. Spodziewał się, że nie spodoba mu się taki obrót spraw, zresztą, Hektorowi pewnie też by się nie podobało, bo nie po to zadaje się pytania, jednak... miał cichą nadzieję, że będzie inaczej. W zasadzie, to mógł mieć dużą nadzieję, bo ciężko było sobie wyobrazić Tremaina upartego na uzyskanie odpowiedzi, ale rozczarowanie j wątpliwość w jego oczach były tym, co niepokoiło chimerę.
Ale niczego takiego nie zobaczył, zamiast tego dostał zapewnienie o cierpliwości, na które jego uszy uniosły się lekko same z siebie. To był całkiem dobry wynik i chyba niczego nie skreślał.
— Kiedyś ci opowiem... obiecuję — zapewnił cicho i zupełnie poważnie, co aż było niepodobne do jego natury lekkoducha. Ale chyba każdy taki miał w swoim życiu epizod, o którym wolałby zapomnieć, zwykle to właśnie z tego się brało.
Przez kilka długich sekund wydawał się nieobecny, kiedy po ucieczce wzrokiem z powrotem na filiżankę, dał się pochłonąć wspomnieniom. Kitka na jego ogonie zjeżyła się delikatnie, aż tę chwilę ciszy przerwał dziwny dźwięk. Oczywiście, że nie uszedł on uwadze wampirzych uszu, a Hektor podniósł wzrok zaskoczony, dopiero za moment kontaktując, że jego towarzysz jest głodny.
— A... jasne, pewnie — rzucił, odkładając herbatę i ponownie przywołał na twarz swój lekki uśmiech. — A na co masz ochotę? — zapytał, wstając od biurka, by skierować się do drzwi na korytarz. — Swoją drogą, to musi być wkurzające... Kiedy masz mieszkanie, nawet dom, wszystko jest w miarę na miejscu, a tu paradujesz przez pół skrzydła... Czemu zawsze wszystko robisz sam? W sensie... zamek ma od tego pracowników — zapytał za chwilę, oglądając się na sekretarza.
Hektor
Hektor

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : anndr.deviantart.com

Powrót do góry Go down

Komnata Kitikulu - Page 3 Empty Re: Komnata Kitikulu

Pisanie by Kitikulu Sob Lis 04, 2023 11:35 pm

Obiecał. Dobrze, zatem będę czekać, nieważne czy poczekam tydzień, czy siedem lat. Mamy czas i skoro sam nie naciskałem, to liczyłem, że w razie gdy zajdzie taka potrzeba Hektor odwzajemni się tym samym.
W końcu jednak dość podstawowa potrzeba organizmu wyszła na wierzch i chcąc nie chcąc wypadało się nią zająć w lepszy czy gorszy sposób.
Czujnie go obserwując, śledziłem jego ruchy, gdy odstawiał filiżankę, gdy wstawał. Zawsze robił to z taką lekkością, bez pomyślunku czy planowania, a ja zawsze doszukiwałem się tu czegoś innego. Widziałem błędy w swoim myśleniu, bardzo mocno je widziałem, tylko nie zawsze byłem w stanie podjąć z nimi sensowną walkę. Tym razem jednak na szczęście skończyło się na obserwacji, a nie na spłoszonym zerwaniu się do ucieczki na nagłe przemieszczanie się chimery, co nie dosyć, że się oddalał, to jeszcze był do mnie plecami. Chyba trochę mnie wziął z zaskoczenia tym ruchem, na co na pewno wpłynęła rozmowa i ulga z tego, że jest nareszcie obok.
-Może jakieś ciastka?-zaproponowałem, chociaż na pewno przydałoby się coś innego niż sam cukier. Wybrałem jednak coś względnie neutralnego, co nie wywoła we mnie braku chęci na jedzenie.
Odstawiłem filiżankę na szafkę nocną i wstałem, wygładzając spodnie i podnosząc wzrok na niego.
-Ktoś obcy miałby mi robić jedzenie i przynosić mi je do pokoju?-spojrzałem na niego wymownie, wzrokiem mu mówiąc, że zna mnie wystarczająco dobrze, aby znać powód czemu nie ufam innych.-Poza tym zawsze wszystko robiłem sam, a teraz już i tak przy wielu rzeczach potrzebuję pomocy.-głównie jego.-Nie chcę być bardziej upierdliwy niż jestem w tym, że trzeba mnie niańczyć.-odpowiedziałem, biorąc na siebie wszystko co powiedziałem. Bo taka była prawda, Hektor chodził za mną, jak rodzic za swoim dzieciaczkiem, pomagał przynieść wodę, zrobić jedzenie, picie, wyjść na spacer.
-Chodźmy już.-zarządziłem, chcąc porzucić temat tłumaczenia mu czemu nie chciałem być jeszcze mniej niezależny niż jestem. Jednocześnie podniosłem ręce, wystawiając je w stronę Hektora, jak zawsze kiedy zapraszałem chmarę na swoje ramiona.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Komnata Kitikulu - Page 3 Empty Re: Komnata Kitikulu

Pisanie by Hektor Nie Lis 05, 2023 12:07 am

Nie spodziewał się odpowiedzi, nawet zerknął na niego na moment, jakby chciał się upewnić, że to na pewno ten sam Kitek. Ale z drugiej strony chyba zrobili dzisiaj spory postęp, prawda? Dzisiaj i ogólnie ostatnimi czasy, widział to bardzo dobrzeń kiedy tylko spojrzał dalej wstecz.
— No tak, racja — zaśmiał się cicho, bo jednak przez te cztery lata doskonale poznał większość dziwnych nawyków Tremaina. Chyba liczył po prostu, że dowie się jakiegoś nowego szczegółu, ale tak też było w porządku. — To jest ich praca, nikomu byś nie przeszkadzał. No, z drugiej strony pewnie każdy woli mieć jak najmniej roboty. — Wzruszył ramionami, puszczając mimo uszu jego teksty o niesamodzielności. Poniekąd już o tym dzisiaj mówili, ale głównie to nie było sensu wypominać. Nawyki zmienia sję czasem i próbami, a nie słowem.
— Mhm. — Obejrzał się na niego i kiwnął głową, chcąc rzucić, żeby otworzył drzwi po prostu, ale wtedy zobaczył jego wyciągnięte ręce.
Ogon chimery zakręcił się mile zaskoczony, a jego serduszko zabiło szybciej. Może i już tak bywało, ale to był dziwny dzień, stresujący, więc każdy przejaw sympatii był wielki i ważny.
Nietoperze poderwały się do lotu i zakłębiły nad podłogą, by za moment pofrunąć do Kitka. Uczepiły się jego koszuli, głównie rękawów, kilka jeszcze chwilę szukało sobie wygodnego miejsca, aż wszystkie łebki spojrzały na sekretarza.
Hektor
Hektor

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : anndr.deviantart.com

Powrót do góry Go down

Komnata Kitikulu - Page 3 Empty Re: Komnata Kitikulu

Pisanie by Kitikulu Nie Lis 05, 2023 12:30 am

Gdybym był bogaty i przepełniony świadomością, że mogę zrobić wszystko, zawsze kiedy mi się podoba, nie miałbym problemów z tym, żeby służba mnie wyręczała, ale póki co chciałem sam sobie co chwila udowadniać, że nie jest jeszcze ze mną aż tak źle. Poza gdyby inni mi przynosili wszystko pod nos, nie musiałbym iść po to sam, a to znaczy, że nie potrzebowałbym obecności Hektora aż tak często.
Hektor nie odmówił przylecenia do mnie, zupełnie jak się spodziewałem, choć zawsze zostawiam mały margines błędu. Mimo wszystko ucieszyło mnie to, a przymrużenie oczu i lekkie spięcie wynikało bardziej nie z niepokoju, a z tego, że nie chciałem oberwać skrzydłem twarz. Cierpliwie czekałem, aż mnie obsiądzie, zajmie bezpiecznie miejsce, a kiedy w końcu nietoperze siedziały grzecznie otuliłem je dłońmi i powoli ruszyłem do wyjścia rozpoczynając standardową procedurę opuszczania pokoju. Rozejrzenie się, nasłuchiwanie, sprawdzenie drzwi kilka razy i dopiero wtedy wędrówka, w trakcie której starałem się być uważny, ale futerko nietoperzy pod palcami skutecznie mnie rozpraszało.

Z/T 2x
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Komnata Kitikulu - Page 3 Empty Re: Komnata Kitikulu

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach