Komnata Kitikulu

5 posters

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Komnata Kitikulu Empty Komnata Kitikulu

Pisanie by Mistrz Gry Pon Sie 30, 2021 11:31 am

autor: artstation.com/verad
Właściciel: Kitikulu Tremain

Komnata Kitikulu nie jest niczym specjalnym, zarówno jeżeli chodzi o wygląd, jak i położenie. Piętro pod nią jest kuchnia i spiżarnia, piętro wyżej biblioteka, ale pomimo nie bycia pokojem w najwyższej komnacie w najwyższej wieży, widoki z okna ma całkiem ładne, bo na wielki las.
Z zewnątrz wejście do pokoju nie różni się niczym od pomieszczeń będących obok, no może tym, że klamka do tej komnaty nie jest zakurzona, bo chociaż rzadko, to jest używana. Po wejściu przez nie za lekkie drzwi znajdziemy się w pokoju, który nie należy do tych wielkich, ale też nie można go nazwać małym czy ciasnym. Po prawej od razu zobaczymy przejście do niewielkiej łazienki nieprzyciągającej wzroku żadnymi udziwnieniami. Zwykła łazienka, nie ma co się nad nią rozwodzić.
Sama sypialnia zdaje się być przytulna, głównie przez ciemne kolory w odcieniach brązu i ciepłej szarości. Drewniana podłoga nie wychładza pomieszczenia, bo tym zajmują się kamienne ściany. Samo wyposażenie wnętrza składa się na to co typowe dla sypialni, czyli biurko z krzesłem, duże łóżko, szafkę oraz szafę, która jest wbudowana w grubą ścianę, więc nie zajmuje niepotrzebnie miejsca. Jest tutaj też dywan, który bardzo łatwo wyłapuje wszystkie kocie kłaki i służy sierściuchom, jako drapaczka.
Głównymi ozdobami pokoju są lamki oliwne, niewielki kominek, przypadkowe obrazy wiszące na ścianach oraz okno, które czasami jest odsłonione nawet za dnia. Zazwyczaj panuje tutaj piękny porządek, a powietrze jest świeże, prosto z podwórka. Wyjątkami są dni, kiedy właściciel komnaty źle się czuje.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Komnata Kitikulu Empty Re: Komnata Kitikulu

Pisanie by Killian Falone Pon Sie 30, 2021 11:32 am

  Zabawne jak szybko poczucie kontroli nad sytuacją potrafiło zmienić się w niezręczność, kiedy tak szedł obok uczepiony jego płaszcza. Killian nie odtrącał Kitka, nawet nie dawał po sobie poznać, że zupełnie tego nie planował, mimo to czuł się dziwnie z jego zachowaniem. A może po prostu dziwne było połączenie tego zachowania i płci, przywykł do zupełnie innych osób. To by miało dużo sensu, podobna niepewność go dopadła, gdy pierwszy raz zobaczył kobietę na ważnym stanowisku, ale to było lata temu. No i nie robił sobie złudzeń, osoby takie jak Kitek istniały od zawsze, po prostu wtedy nikt nie zwracał na nich uwagi i żyły krócej.
  Nie był pewien, co powinien powiedzieć, zwłaszcza w temacie Caroline, toteż milczał przez większość drogi. Z pewnością niezbyt krótkiej drogi nie ze względu na samą odległość, a prędkość marszu dhampira, który zazwyczaj był dość wolny i skrupulatnie ostrożny.
   — Nie martw się, Caroline pomoże ci się rozeznać ze wszystkim. Gdybyś miał pytania, zawsze możesz się do niej zwrócić — rzucił w końcu.
  Czy powinien go ostrzegać przed Cerbinem? Z jednej strony tak, z drugiej... Dajcie spokój, przecież on nie odważy się nawet spojrzeć na Amenadiela. No i lepiej nie straszyć go na zapas. Tymczasem doszli do drzwi komnaty, które Killian otworzył, wchodząc do środka. Obrzucił pokój wzrokiem, by zaraz spojrzeć na Kitka.
   — Tutaj możesz zamieszkać. Chyba że chcesz wybrać sobie inną, to proszę bardzo. — Podszedł do komody i odsunął szufladę, a po chwili drugą, gdzie było to, czego szukał. Wyciągnął rękę w stronę Kitka, podając mu zestaw kluczy. — Gdyby cię to zastanawiało, to tak, to jedyne ich egzemplarze. Kuchnia i spiżarnia są piętro niżej. Poradzisz sobie? — zapytał dla pewności, choć miał niejasne przeczucie, że Kiti skinie głową tak czy inaczej. Zerknął zaraz na koty, a głównie to na Łosia, bo tylko ten nie prychał na niego z obrzydzeniem. Miłe stworzenie.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Komnata Kitikulu Empty Re: Komnata Kitikulu

Pisanie by Kitikulu Pon Sie 30, 2021 4:19 pm

Jak się go uczepiłem, jak się go trzymałem i nie miałem zamiaru puszczać. Nie powinienem być tak blisko niego, ale lepiej być blisko niego, niż się zgubić w tych korytarzach. Zaglądałem w każdy i nie wyglądały obiecująco. Poza tym sam Killian nie zdawał się zbytnio mną przejmować, co tylko mnie ośmielało w tym by go trzymać. Przypomniało mi to czasy, jak chodziliśmy wiele lat temu z mamą na targi. Ona miała ręce pełne koszy ze świeżym jedzeniem, a ja trzymałem ją za spódnicę i szedłem za nią, pilnując się, żeby jej nie puścić. Lubiłem chodzić z nią na targi, zawsze kupowała mi jakieś smaczne ciasto, a później siadaliśmy na ławce z widokiem na wodę i jedliśmy licząc mewy albo rozmawiając o kształcie chmur. Dawno takich rzeczy nie robiłem, a czas upłynął, jak szalony.
Nagle drakuleta się odezwał i dziwnym było, że mówił o dziewczynie z biblioteki i tyle z tym zwlekał. Opuściłem wzrok i przytaknąłem lekko głową. Sama oferowała mi chusteczkę, więc pewnie naprawdę jest osobą chętną do pomocy innym. Tylko pytanie czy będzie chciała się zając moimi problemami. Bo jakie moje problemy są? Moje problemy polegają na tym, że potrzebuję dobrego miejsca do schowania się albo się zgubiłem. Nie będę jej przecież ciągał po całym zamku, żeby odnaleźć dobre miejsce. Zapamiętam jednak jego słowa, bo może kiedyś okażą się być przydatne.
Stanęliśmy przed jakimiś drzwiami i kiedy wampir je otworzył, a ja rozpoznałem, że to czyjś pokój, zatrzymałem się w progu i puściłem płaszcz mężczyzny. Myślałem, że to jego komnata, ale przedstawił ją jako moją. Nieśmiało wszedłem krok do środka i rozejrzałem się po otoczeniu. Kurz tutaj i tam, jakiś pająk siedzi pod sufitem. Ja mam tutaj mieszkać? No dobrze, będę sprzątał, a to mi myśli zajmie. Jak wszedłem o krok do środka, tak się cofnąłem o krok kiedy do mnie podszedł z kluczami. Odebrałem je i ścisnąłem mocno w dłoni, żeby od razu móc użyć ich jako prowizorycznej broni. Ja i walczenie. Kiedyś się może odważę, już z resztą walczyłem z Killianem. Nie była to imponująca walka, ale może się nauczył, żeby nie sięgać do mnie bez powodu. Spojrzałem na klucze, a to czy wierzyłem, że to jedyne egzemplarze czy nie, to już inna sprawa. Tak czy inaczej mam zamiar zastawiać drzwi czymś dodatkowym. Widziałem tam taką ładną szafkę. Może i podłogę porysuję, ale bezpieczeństwo jest ważniejsze.
Znów kiwnąłem głową na informację o spiżarni. To ważna informacja, bardzo ważna, bo sarnina i suszone mięso starczą mi na jeszcze kilka dni, tydzień może, dalej będę musiał kombinować. Nie wiem tylko, jak z krwią. Stałaby sobie tak w spiżarni w wolnym dostępie?
Spojrzałem na koty, co się rozgościły w pokoju, chodząc i wąchając wszystko. Przeniosłem wzrok na Killiana.
-Dziękuję.-czy to nie jest zbyt otwarte zaproszenie do spoufalania się? Tuliłem go, jako nietoperze. Podziękowane chyba jest nie tak czułe, jak uściski. Będzie już szedł? Ja mam dużo pracy. Muszę sprawdzić pokój czy nikogo tam nie ma, bo drzwi były otwarte, więc masa ludzi może się tam chować.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Komnata Kitikulu Empty Re: Komnata Kitikulu

Pisanie by Killian Falone Pon Sie 30, 2021 8:22 pm

  Puścił go. To nawet lepiej, było mu wygodniej iść do komody. Sam Killian chyba nie zwrócił uwagi na stan komnaty, wszystkie wyglądały mniej więcej podobnie. Zamek niby był ogarnięty, ale na tyle, by dało się w nim żyć, a niczyje komnaty stanęły na końcu kolejki. Ale to nie tragedia przecież, sam musiał posprzątać to i owo, kiedy jeszcze byli tu tylko we trójkę. Wtedy to wyglądało o wiele gorzej.
  Kiteczek wziął klucze i zacisnął na nich palce, jakby był to nóż w jego dłoni. Wampir spojrzał na to dość beznamiętnie, ale przez myśl przeszła mu inna myśl. Może kiedyś wartałoby nauczyć go nieco samoobrony. Jego umiejętności w tym zakresie dość kulały, może poczułby się pewniej. Pytanie tylko, czy komukolwiek zaufałby w tej kwestii, na pewno nie przez najbliższe miesiące.
  Podniósł zaraz oczy na jego twarz, a ze strony dhampira padło podziękowanie. Killian skinął nieznacznie głową.
  — Jeśli spotkasz wampira w masce, to najpewniej strażnik, tak jak ci, którzy nam towarzyszyli. Nazywają się Pomiotami. Możesz ich zapytać o drogę w razie czego, znają tu każdy kąt, choć nie pójdą cię poprowadzić, jeśli nie mogą — dodał, bo to mogło też być przydatne na początku, a Kitek wiedział tyle co nic. Może też w bibliotece znalazłaby się mapa zamku, ale tego nie był pewien. — Muszę wracać do obowiązków, a ty odpocznij — rzucił jeszcze, by minąć go w drzwiach i udać się w stronę komnat Edgara, z którym musiał porozmawiać.

z.t.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Komnata Kitikulu Empty Re: Komnata Kitikulu

Pisanie by Kitikulu Pon Sie 30, 2021 9:50 pm

Średnio zapatrywałem się na zaczepianie obcych ludzi w maskach, ludzi, których nie znam i nie wiem jak się zachowają, ludzi dla których nic nie znaczę, a anonimowi nie zostaną nawet ukarani za to co zrobili, chociaż nawet, jak znali sprawcę, to nic mu się nie działo. Moja wiara w sprawiedliwość już dawno umarła i nie zapowiada się na to, by się kiedyś odrodziła. Jednak jeśli nie będę miał wyboru, to może będę musiał się zwrócić do kogoś po pomoc. Również nie będę zaskoczony kiedy zasłabnę i jakiś Pomiot mnie zaczepi. Poza tym ta nazwa brzmi bardziej na morderców z zimną krwią, a nie na zwykłych strażników. Mimo tego, skoro towarzyszyły nam tak słodkie Pomioty w czasie drogi tutaj, to może są milsi niż oceniam, a może miałem szczęście lub chroniła mnie obecność Killiana. Chociaż gdyby byli tam tylko dla niego, to czy by dali mi się głaskać, zwłaszcza ten jeden? Ciekawe co u niego.
Dałem ruchem głowy sygnał, że rozumiem, a po chwili znów ten sam sygnał dałem, na znak, że będę odpoczywał. Tak, jasne. Już widzę moje odpoczywanie. Pewnie pierwszych kilka nocy prawie w ogóle nie zasnę. Nocy... no właśnie, zaraz ranek.
Odsunąłem się na odpowiednią odległość, kiedy przechodził obok mnie, by wyjść z komnaty i pójść w swoją stronę. Patrzyłem jeszcze za nim chwilę, walcząc z chęcią zawołania go, żeby pomógł mi sprawdzić to miejsce przed zagrożeniami, jednak wystarczająco dużo swojego czasu mi poświęcił, a co za dużo, to niezdrowo.
Zatem zostałem sam, nie wiedząc do końca co tu mam robić, ale czy to ma znaczenie? W Selinday też nie wiedziałbym co mam robić, a tutaj przynajmniej byłem wśród ludzi podobnych do mnie. Czy to wada czy zaleta, jeszcze nie wiem.

Z/T
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Komnata Kitikulu Empty Re: Komnata Kitikulu

Pisanie by NPC Wto Sie 31, 2021 8:28 pm

Z pewnością nie spodziewała się dosyć głośnej i gwałtownej ucieczki Kitikulu, po tym jak zostawiła mu kielich, zaś jedyne co jej pozostało, to obejrzeć się za nim i życzyć miłego dnia. Niestety, w tym pośpiechu wylał krew, więc zmuszona była to w pierwszej chwili posprzątać. Nie była też pewna, czy lekko naruszony bunkier faktycznie nim przestał być, skoro uciekł z niego jakby się palił, ale na wszelki wypadek poprawiła nierówności książek, odbudowując to tak jak było, na wypadek jakby znów chciałby poczuć się trochę bezpieczniej w bibliotece. No a dalej, kolejne poszukiwania.
Co prawda, kolejnej nocy znowu przyszła do jego pokoju, a choć tym razem czuła jego zapach, to na pytanie nie odpowiedział, więc znowu zapowiedziała się nazajutrz, życząc mu dobrej nocy. Resztę dnia spędziła w bibliotecę, zaczynając mieć dziwne przeświadczenie, że Zakon Smoczych Jeźdźców zupełnie nie interesował się wampirami. Może powinna spytać o to Cerbina? Ale on ma wojnę na głowie, chyba nie powinna.
Drugiego dnia wstała bez problemu, ubrała się, uczesała włosy i je związała, idąc do biblioteki. Trochę monotonia, ale jej nie przeszkadzało, lubiła stabilność, z kolei zmiany były dla niej trudne do oswojenia. Kitikulu był taką zmianą jej rutyny dnia, nigdy nikim się nie opiekowała, nie była pewna, czy idzie jej dobrze, czy źle, ale czuła, że chyba jej coś umyka, albo też ma ją za dziwną, dlatego nie chce z nią rozmawiać. Lecz mimo to nie powinna się poddawać, to nie było częścią jej natury, w końcu zawsze jest szansa.
Podeszła do jego drzwi i zapukała równo trzykrotnie.
-Dzień dobry, Panie. Czy dzisiaj chcesz spędzić ze mną czas?
Spytała, czując jego i koty, ale wpatrywała się w drzwi, aby odczekać równy czas spodziewanej reakcji i jej braku.
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Komnata Kitikulu Empty Re: Komnata Kitikulu

Pisanie by Kitikulu Wto Sie 31, 2021 8:43 pm

Uciekłem do swojej komnaty i następnej nocy nie poszedłem do biblioteki. To by było zbyt przewidywalne i niebezpieczne, a czy zamierzałem wracać do mojego stołowego schronienia? Nie. Musiałem znaleźć sobie inne ukrycie, jeżeli chcę jeszcze kiedyś do biblioteki zajść, o ile w ogóle kiedyś wróci mi na to ochota, bo na razie nie miałem ani trochę zamiaru wychodzić z mojego pokoju. Ja nic się nie zmieniam, zawsze te same błędy. Coś dobrego się dzieje, ja się przyzwyczajam i planuję, a to wszystko potem się rozsypuje i jestem zdziwiony, że kończę w niewygodnych sytuacjach.
Dziewczyna zapukała do moich drzwi i przerażająca była jej nieugiętość. Normalny człowiek by już dawno zrozumiał, że nie chcę nikogo widzieć. Dlaczego to ona akurat przychodziła? Gdzie jest Killian? Ja wiem, że jestem tylko kimś kto spotkał na trasie i zabrał ze sobą, ale to najporządniejsza znajomość jaką mam, w dużej mierze dlatego, że w sumie jedyna. Tak czy inaczej nie otworzyłem jej drzwi. Nie miałem nic do powiedzenie, chociaż pojawiały się myśli, że może trochę wtedy przesadziłem i powinienem przeprosić za ucieczkę i bałagan, w końcu nie byłem u siebie, to jest jej biblioteka, nie miałem prawa tam być, a byłem i jeszcze kręciłem nosem. Dlaczego wszystko ma sens dopiero po czasie, dlaczego sensowne rozwiązania przychodzą dopiero kiedy już zrobię coś głupiego? Zawsze tak.
Nadeszła kolejna noc. Popatrzyłem na zegarek, spojrzałem na drzwi i wtedy rozległo się pukanie. Raz. Dwa. Trzy. Ni mniej, ni więcej. Sapnąłem cicho i wytarłem mokre oczy. Znów ona? Pyta o to samo ciągle, ile można? Czy ja utknąłem w jakiejś pętli czasowej? Westchnąłem ciężko, żeby uspokoić płacz i średnio to wyszło chyba. Oparłem się czołem o szafkę, blokującą zamknięte drzwi.
-Po co tu przychodzisz? Dlaczego?-głos się trochę złamał mi, ale przekazałem co chciałem. Liczyłem, że jest sama, ostatnio była sama, więc teraz pewnie też. Ona ogólnie jest dużo sama.-Nie mas kogoś innego do spędzania czasu?-może podsunę jej jakiś pomysł. Nie mówię, że jej nie lubię, ale jej towarzystwo było dobre dopóki udawała, że nie wie, iż jestem obok. Nie mogła dłużej poudawać?
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Komnata Kitikulu Empty Re: Komnata Kitikulu

Pisanie by NPC Wto Sie 31, 2021 8:57 pm

W końcu usłyszała jego głos, choć myślała, że skończy się jak zwykle. Nie otworzył drzwi, więc pojęła, że nie ma zamiaru tego też robić wcale. Zamknął się. W porządku, zrozumiała. Choć jego głos brzmiał na smutny. Spytała by, czy chce chusteczki, ale jeśli tylko pokręci głową to niewiele jej to powie, powinna więc odpowiedzieć na zadane pytanie.
-Ponieważ król poprosił mnie, abym się Panem zaopiekowała i oswoiła z zamkiem, tak sądzę…- Odpowiedziała jak zwykle swym spokojnym tonem, choć może z lekka mniej pewnym, co zaakcentowała stuknięciem ze sobą palców i przyłożenia dłoni do brzucha. -Wiem, że nie chcesz rozmawiać, dlatego próbuję do skutku, bo może kiedyś zechcesz.
Dodała jeszcze, sama z siebie, aby chwilę się nad tym zastanowić. Zwłaszcza było to trudne nie widząc oczu rozmówcy. Ale wcześniej też nie widziała. Mimo to, chłopak był bardziej skomplikowany, niż większość rzeczy o których czasem czytała, albo widziała.
Gdy zadał jej kolejne pytanie, zamrugała że dwa razy.
-Nie mam, Panie. Nie mam tutaj przyjaciół. Wszyscy mówią, że jestem dziwna i to chyba dlatego. Miałam brata, ale go już nie mam.- Pauza. -A zwierzęta i insekty nie odpowiadają. Tak sądzę.- Umilkła znów, a jej twarz lekko zastygła, jakby wykonywała skomplikowane obliczenia dalszej drogi tego dialogu. -Panie, jeśli nie chcesz rozmawiać, mogę sobie pójść do biblioteki. Najwyżej przyjdę jutro i znów się przywitam.
Dodała, wpatrując się w drewno przed sobą.
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Komnata Kitikulu Empty Re: Komnata Kitikulu

Pisanie by Kitikulu Wto Sie 31, 2021 9:29 pm

A więc Killian ją poprosił? No poprosił, ale chyba to, jak to zrobi, pozostawił jej do wyboru, a ona uznała tą metodę za najlepszą. Zgodnie z jej założeniem, była ona nawet skuteczna, bo próbowała ją do skutku i proszę, w końcu się odezwałem. Uśmiechnąłem się gorzko do siebie. Znów daję się wrobić? Ja wiem, że miałem tego nie robić, że miałem trzymać innych na dystans, ale jeśli mam zostać tu na zamku, to muszę mieć chociaż jedną osobę poza królem, bo bez tego albo się zagłodzę, albo po prostu oszaleję, już szaleję. Kiedy ja się myłem? Śmierdzę, jak dobrze, że nie wychodzę do ludzi, do nikogo nie wychodzę.
Niestety próba przekierowania jej zainteresowania na innych jej znajomych umarła w zalążku, bo znajomych ona nie ma. Oszukuje mnie? Każdy ma znajomych. Nawet ja miałem, jednego... który się zabił, bo mu nie pomogłem. Może nie powinienem mieć znajomych. Teraz znów poczułem lekką złość na nią, że mnie zaczepiała. Mogliśmy być znajomymi, którzy nie rozmawiają i ja siedzę pod stołem, ona w książkach. Nie powinienem być na nią zły, bo to normalne, że ludzie podchodzą do siebie i rozmawiają ze sobą, widziałem tego dużo na ulicach i kończyło się dobrze. Ba! Ja Sankę na ulicy poznałem... Pociągnąłem mocno nosem i może dziewczyna wyostrzonym słuchem usłyszała, że i coś z oddychaniem jest znów nie tak. Chciałem wrócić do domu, żeby było tak nie wiem ile miesiąc temu, dwa miesiące temu. Naprawdę mógłbym coś zmienić, coś zrobić. Znów wracamy do tego tematu, co? Chyba już zawsze będę wiedział, że to moja wina, jak nie całkowita, to chociaż częściowa.
Oj, tak płakanie w środku rozmowy, to mój konik, dlatego byłam wdzięczny kiedy zaproponowała spotkanie jutro. Na dzisiaj miałem dosyć, wymęczyło mnie to wszystko, chciałem spać, głowa mnie rozbolała i gardło. Wszystko mnie bolało.
Pokiwałem głową, po sekundzie głupio rozumiejąc, że ona tego nie widzi.
-Mhm... Przyjdź jutro.-czy to nie zabrzmiało zbyt obraźliwie, zbyt, jak rozkaz? Niestety nie miałem oddechu, żeby dodać słowo ,,Proszę", więc musi zostać, jak jest. Poczekałem aż odejdzie, bo przecież to ona, ona się stawiać nie będzie, a jak poszła, to zawinąłem się w koc i schowałem się w szafie. Dobrze mi tam, ciemno, ciasno i ciepło, nikt mnie nie widzi i ja nie widzę nikogo. Do tego można bez zażenowania szlochać do woli.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Komnata Kitikulu Empty Re: Komnata Kitikulu

Pisanie by NPC Wto Sie 31, 2021 9:54 pm

Choć nie odpowiadał, słyszała jego płacz i nie mogła nic z tym zrobić. Przeważnie, gdy ludziom jest smutno, przytulała ich, bo ludzie tego potrzebują. Zdawała sobie jednak sprawę, że nie wszyscy lubią przytulanie, a on zwłaszcza może go nie lubić, skoro izoluje się od niej, a najpewniej, od wszystkich. Pojęła, że to bardzo aspołeczna osoba, możliwe że z lękiem dotyku, a skoro płacze, jest też sam w sobie wrażliwą osobą. Może przeszedł przez coś złego, czytała o takich osobach, strach po jakiś wypadkach i urazach, tak zwane traumy, które są prawdziwym lękiem. Ktoś taki nie będzie chciał przekraczania granic, a to już pojęła wcześniej, skoro uznawał bunkier za idealne miejsce do izolowania. Zrozumiała chyba teraz, jak łatwe wszystko było z Sebastianem, który był szorstki dla innych, ale względem niej zawsze wyrozumiały, oraz mogła robić co chciała, nie martwiąc się, że jego to odrzuci, czy spłoszy. Był jej bratem i poświęcał siebie, aby móc się nią opiekować, kiedy inni nie mogli się z nią zadawać, albo przez wampiryzm, albo dziwnote. Tak. Pojęła ile to było dla niego trudu i zmiany strategii, aby móc być z nią kompatybilnym. Może teraz, gdy Kili zlecił jej opiekę nad Kitikulu, znalazła się w butach własnego brata? Chyba chciała być jak on. Radzić sobie. Chciała też zrozumieć Kitikulu i wiedzieć jak się z nim obchodzić, aby ten też się nie krępował niczym co zrobi, ani nie bał. Chyba na tym polegało jej zadanie
-W porządku. Miłej nocy!
Życzyła mu i po chwili, chłopak usłyszał tylko oddalające się kroki.

Dnia następnego, rutyna była kontynuowana, pobudka, ubranie, czesanie, wiązanie, ale jej priorytetem nie była tym razem biblioteka, a komnata dhampira, ponieważ obiecała przyjść dzisiaj. Może nie była to dosłownie obietnica, ale sam chłopak wykazał inicjatywę, zamiast po prostu zakazać jej przychodzenia.
-Dzień dobry, Panie. Czy dzisiaj chcesz spędzić ze mną czas...?
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Komnata Kitikulu Empty Re: Komnata Kitikulu

Pisanie by Kitikulu Wto Sie 31, 2021 10:27 pm

Zgodziła się pójść sobie i wrócić jutro, tak bez narzekania, że nią pomiatam, ze marnuję czas, bez grożenia mi i przewracania oczyma. Po prostu życzyła mi miłej nocy i poszła. Rozkleiłem się jeszcze bardziej nie rozumiejąc tego, jak miła jest i dlaczego. Przecież nas nic nie łączy, ignorowałem ją, a ona do mnie idzie tylko dlatego, że miała takie polecenie. Jednak to było miłe usłyszeć od kogoś miłej nocy. Ja naprawdę chciałem do domu.

Następna noc nadeszła. Spojrzałem na zegarek, przeniosłem wzrok na drzwi i kiwnąłem do siebie głową słysząc pukanie. Wróciła, jak się umówiliśmy. Brzmi, to, jakbym miał jej sprzedać kilo nerek dla koneserów ludzkiego mięsa.
-Dobry... dzień.-odpowiedziałem z wahaniem, wyglądając za w połowie zasłonięte okno, pokazujące mi jasno, że jest noc, ale wiadomo jak to jest, każdemu się myli, kwestia przyzwyczajenia, no i czy ona zawsze tak mówiła i dopiero teraz rzuciło mi się to w uszy? Popatrzyłem na drzwi zastanawiając się co powiedzieć. Bo po co kazałem jej tutaj przychodzić? Żeby zamieniła ze mną dwa zdania i poszła? Strata czasu dla niej okropna.-Nie musisz nazywać mnie ,,Panem". Wyglądasz na kogoś w moim wieku.-zamknąłem oczy i pogłaskałem Kotkę, co właśnie mi pod rękę podeszła. To działało uspokajająco. Zdawało mi się tylko czy to zdanie wypadło jakbym miał dwieście lat i kogoś pouczał? Chyba tak zabrzmiało, na pewno. Przetarłem twarz, zastanawiając się do dalej. Na pewno była sama, chyba, tak podejrzewam, nikogo innego nie czułem. Pewnie się mylę.
-Nie wiem, jak możemy spędzić czas.-powiedziałem w końcu, wiedząc, że i ona pewnie nie wie. Bo co można robić kiedy dzieli nas szafka i drzwi? Możemy rozmawiać i tyle, ale te rozmowy nie będą się chyba za bardzo lepić. Eh, źle się dzisiaj czułem. Wirowało mi w głowie, w brzuchu mi burczało i czułem, jakby mi ktoś tam dziurę wiercił, do tego chciałem krwi, a ze zwierząt już więcej pić nie mogłem, bo to bym im zaszkodziło. Może i rozmowa nie jest zła, odwróci moją uwagę?
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Komnata Kitikulu Empty Re: Komnata Kitikulu

Pisanie by NPC Wto Sie 31, 2021 10:57 pm

Odpowiedział, już drugiego dnia pod rząd. A więc robiła postępy? Chciałaby tak sądzić, ale nie byłaby pewna, czy to właściwe określenie, bo w każdej chwili zapewne jej "postępy" możnaby zaprzepaścić jakimś przeoczeniem. Mimo to, uśmiechnęła się, bo nie brzmiał, jakby płakał, więc akurat teraz nie był tak smutny jak wczoraj.
Nie chciał być nazywany "Panem", na co lekko opuściła głowę, jakby kodując tę informację w pamięci.
-Rozumiem. Będę więc mówić po imieniu.- Zamilkła na chwilę. -Możemy być w podobnym wieku, tak sądzę.
Odpowiedziała, aby upewnić go, że nie musi się już przejmować wcześniejszym zwrotem. Killian też nie chciał być nazywany Kilim, z tym się oswoiła, więc i tutaj to zrozumie.
Osobiście drzwi jej nie przeszkadzały, przywykła do mówienia do dziwnych rzeczy, jak ściany, albo inne przedmioty, ale tym razem otrzymywała odpowiedź, więc było to nawet dużo.
Dosyć pesymistycznie, Kitikulu oznajmił, że nie wie jak to ma wyglądać, co na moment zajęło kolejne myśli Caroline, aż nie usłyszała burczenie w jego brzuchu. Wampirze zmysły czasem były przerażające. Może powinna już coś sama wypić? Czuła się trochę głodna, ale zapominała o jedzeniu.
-Mogę przynieść trochę krwi z kuchni, jeśli jesteś głodny. Dawno chyba nie byłeś w kuchni, tak sądzę.- Pauza. -Postawiłabym kielich przed drzwiami, a po tym wycofalabym się na dwadzieścia kroków, abyś mógł go wziąć bez przeszkód.
Zaproponowała, bo miała trochę czasu na przemyślenie nowej taktyki. Polegała ona na uprzedzania go o wszystkich swoich ruchach.
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Komnata Kitikulu Empty Re: Komnata Kitikulu

Pisanie by Kitikulu Wto Sie 31, 2021 11:20 pm

Znów, jak pajac pokiwałem głową na jej słowa, ale tym razem poczułem się z tym tak głupio, że nie odpowiedziałem. Imię, pasuje, wolałbym nazwisko, ale nie jestem w pracy. Poza tym czy ktoś tutaj zna moje nazwisko? Mam nadzieję, że nie i niech tak zostanie.
Przyznałem się do braku pomysłów. Siedzę tutaj ciągle, bez końca i nic nie umiem wymyślić. Pamiętam, kiedyś to umiałem wymyślić, nowe stroje, dziwne falbany, pluszaki, ozdoby, a teraz? Nawet prostej rzeczy nie umiem narysować, bo w głowie pustka. Kiedyś było lepiej, dużo dużo lepiej.
Oferta krwi zdawała się coś za bardzo pasować do tego czego potrzebowałem. Skąd ona... No tak, słyszała, poza tym już ostatnio byłem głodny i krwi nie wypiłem. Coś za łatwo zapominam rzeczy, chyba coś dzieje mi się z pamięcią. Nie ufałem temu, co jest w napoju, ale skoro Killian ją prosił o to, to chyba nic mi nie zrobi? Zawsze mogę poczekać trochę, aż trutka wyparuje, albo będę pić po łyczku, żeby nie wypić całej chemii na raz. Dlaczego miałaby mnie truć? Bez powodu, jak mówiłem kiedyś, ludzie nie potrzebują konkretnego powodu do krzywdzenia innych.
Odetchnąłem ciężko, kiwając się w przód i tył, zastanawiając się. Potrzebuję krwi, to był powód dla którego tutaj przyjechałem, więc odmawianie jej teraz, gryzłoby się z moim celem bycia tutaj. Pochyliłem się i ułożyłem czoło na boku szafki, w który też zastukałem cicho paznokciem. Muszę się zebrać w sobie. Znów pokiwanie głową. Tego nie lubię w tych rozmowach, że wszystko trzeba mówić, jednak gdyby mnie widziała, to czułbym się zbyt mocno skrępowany.
-Możemy spróbować.-powiedziałem niepewnie, martwiąc się o to czy dam radę otworzyć drzwi. Liczyłem, że postawi kielich bardzo blisko drzwi, otwierają się one do środka mojego pokoju, więc ma dziewczyna naprawdę duże możliwości jeśli chodzi o przekazanie mi posiłku.
-Tylko...Chciałbym cię widzieć, kiedy otworzę drzwi, dobrze?-poprosiłem jeszcze. Co z tego, że będzie dwadzieścia kroków od drzwi, jak nie będę mógł tego zweryfikować, a wychodzić z pokoju nie chcę. Wystawię głowę poza niego, to natychmiast ktoś mi kark skręci trzaśnięciem drzwi.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Komnata Kitikulu Empty Re: Komnata Kitikulu

Pisanie by NPC Sro Wrz 01, 2021 11:05 am

Plan wydawał się działać, przynajmniej, w teorii, ale zgodził się na to. Chyba faktycznie musiał być bardzo głodny, skoro chciał spróbować jej metody. Ale uśmiechnęła się, bo też krok do przodu.
-Dobrze, będę widoczna, tak sądzę. Poczekaj, ja idę do kuchni. Jak wrócę, powiem, że "jestem".
Oznajmiła, informując go, aby zaraz odejść we wspomnianym kierunku.
Minęło co prawda kilka chwil, po po drodze jakiś wampir otworzył nagle drzwi na korytarzu, uderzając ją nimi w twarz. Przeprosiła krwiopijcę za kłopot z krwią z nosa, oraz sińcem na czole, ale nie złamana, dotarła do kuchni. Najpierw sama spiła kilka łyków, coby pozbyć się uczucia głodu, a potem, przygotowała kielich dla Kitikulu, z którym wracała już dużo ostrożniej, niż po niego szła.
Rudowłosa podeszła do drzwi.
-Jestem. To ja, Caroline. Mam krew dzika w kielichu. Postawię go teraz pod drzwiami.- Oświadczyła, aby zaraz metalowa podstawka stuknęła o kamienną posadzkę, a sama, wyprostowała się, przecierając obolały nos. -Teraz, wycofam się o dwadzieścia kroków, w moją lewą stronę od Twoich drzwi, tak sądzę.- Dodała, aby odwrócić się i licząc po cichu, postawić wymaganą liczbę kroków, znowu odwracając się w stronę jego drzwi. -Jestem na miejscu.
Poinformowała, a zaraz złączyła swoje dłonie, uważnie wlepiając wzrok w przejście, oraz kielich. Jeśli chłopak uchylił drzwi, uśmiechnęła się łagodnie, nawet nie drgając. Przynajmniej do czasu, aż nie zdecydował zamknąć ich z powrotem, wtedy przynajmniej odetchnęła głębiej. Kto wie, może poruszanie klatką piersiową też go stresuje? Musiała uważać, takie szczegóły są ważne.
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Komnata Kitikulu Empty Re: Komnata Kitikulu

Pisanie by Kitikulu Sro Wrz 01, 2021 11:33 am

Przytaknęła mi i wszystko było już ustalone. Czekałem na nią, w międzyczasie odsunąłem szafkę spod drzwi, żeby nie pomyślała sobie o mnie, że jestem jakiś dziwny, że zastawiam przejście meblami. Już powoli powstają małe ryski na ziemi od nóżek. Nie chciałem tu nic niszczyć, ale nikt tego nie zauważy, jeśli nikogo do środka nie wpuszczę.
Usłyszałem jej kroki, już trochę je rozpoznając. Moje przypuszczenia zostały potwierdzone przez jej głos i przypomnienie tego co teraz zrobimy. Pomachałem łebkiem i zbliżyłem się do drzwi z kluczami. Pochyliłem się, żeby pod drzwiami zobaczyć gdzie stoi kielich i czy na pewno dziewczyny nie ma obok. Jej głos dobiegał z daleka, więc ufam, że nie podbiegnie do mnie nagle. Włożyłem klucze do zamka, przekręciłem je uchyliłem drzwi, dziewczyna musiała patrzeć nisko, bo nie stałem, a kucałem na ziemi, gotów do odskoczenia. Natrafiłem na nią wzrokiem i od razu zobaczyłem krew na jej twarzy. Oczy otworzyły mi się nieco szerzej. No tak, ona ma skłonności do uszkadzania siebie. Nieśmiało wypełzłem na korytarz, uprzednio rozglądając się i upewniając, że nikogo tutaj nie ma. W sumie, jak nikogo nie ma, to mogę posiedzieć na zewnątrz, będzie łatwiej nam rozmawiać, dziwnie mi było w samych spodniach, bez spódnicy tak siedzieć, goło się czułem. Zamknąłem za mną drzwi do pokoju na klamkę i siadłem oparty o nie plecami. Pochyliłem się do kielicha i przyciągnąłem go z swoją stronę, od razu go podnosząc do ust i pijąc łapczywie kilka dużych łyków. Chciałem się powstrzymać przed piciem, ale coś mi mówiło, że gdyby dziewczyna chciałaby mi dodać trutki do napoju, to najpewniej najpierw sama by się prze przypadek zatruła.
Oblizałem krwawego wąsika, jaki mi się zrobił na górnej wardze i popatrzyłem na dziewczynę, jeszcze kilka razy uciekając wzrokiem.
-Co ci się stało?-ktoś ją pobił, upadła? Wszystko jest możliwe. Wyjaśnienie pewnie nie było skomplikowane, więc kiedy powiedziała mi w czym rzecz, to przywołałem ją do siebie ruchem ręki, bo dalsze głośne mówienie przyniesie pecha. O ile podeszła, to starając się dalej o bezpieczną odległość, wyjąłem z kieszeni czystą chusteczkę i ostrożnie wytarłem jej krew spod nosa. Później złożyłem materiał w ładną kostkę i przystawiłem jej ciasno do nosa.-Trzymaj to tak, żeby nie ciekło.-poleciłem i liczyłem, że przejmie chustkę ode mnie, bo mi się już ręce trzęsły ze zdenerwowania. Wycofałem się trochę bardziej pod swoje drzwi i wróciłem do powolnego sączenia dziczej juszki, która była bardzo smaczna. Co teraz? Chciałem się jej o to zapytać, ale powiedziałem jej, że nie wiem, jak to będzie wyglądać, więc ona już wie, że ja nie umiem w spędzanie czasu z innymi. Zerkałem jeszcze tylko na boki, żeby pilnować czy nikt do nas nie idzie, ale na razie był spokój.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Komnata Kitikulu Empty Re: Komnata Kitikulu

Pisanie by NPC Sro Wrz 01, 2021 6:02 pm

Wydarzyło się nawet więcej, niż oczekiwała. Chłopak nie pochwycił kielicha i zniknął z nim w środku, lecz pozostał z nią na korytarzu, pijąc łapczywie. Jednak uśmiechała się dalej. Dobrze, że mu smakowało, tego potrzebował. Gdyby zechciał, mogłaby mu przynieść nawet więcej, dla niej to nie był żaden problem.
Zaraz jednak zadał jej pytanie, na które jej twarz nabrała zaskoczenia. Nie wiedzieć czemu, przecież to było jasne, że zauważy.
-Bardzo śpieszyłam się do kuchni i wpadłam na otwarte drzwi na korytarzu. Moja wina, tak sądzę.
Odparła, sądząc że na tym zamknie się temat jej obrażeń, lecz Kitikulu przechodził samego siebie, wykonując dobry gest zbliżenia się. Kiwnęła jednak głową, akceptując to wymaganie.
-Dobrze, podejdę.- Poinformowała i postawiła kilka niepewnych kroków, zaś po chwili ten wyjął chustkę, którą zaczął przykładać do jej twarzy, wycierając z jej twarzy krew. Otworzyła nieco szerzej oczy, bo poziom jej zaskoczenia wyraźnie rósł. -Dziękuję, Kitikulu…- Dodała, lekko przytłumionym głosem spod chustki, aby zaraz ją przejąć i trzymać tak jak zalecił. Wtedy dhampira wrócił do odsuwania się, na co opuściła brwi, mrugąjąc że dwa razy. -Czy mam znów cofnąć się o dwadzieścia kroków?
Dopytała, a jeśli tak sobie zażyczył, od razu postanowiła przejść do rzeczy. Jeśli zaś coś się zmieniło, to i do tego się dostosowała.
Choć zapadła chwilowa cisza, rudowłosa zerknęła na drzwi i znów na niego.
-Masz chyba dużo kotów, tak sądzę. Kiedyś chciałam mieć kota.- Mruknęła, z chwilową pauzą. -Nie przeszkadza im być na zamku z wampirami…? Zwierzęta nas nie lubią...
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Komnata Kitikulu Empty Re: Komnata Kitikulu

Pisanie by Kitikulu Sro Wrz 01, 2021 6:28 pm

Żeby wpaść na otwarte drzwi, to chyba trzeba mieć talent, no chyba, że ktoś je nagle otworzył. Dlatego trzeba być bardzo uważnym kiedy wychodzić się poza pokój. A gdyby to było jedyne zagrożenie na świecie? Życie byłoby takie łatwe i bezstresowe. No chyba, że osiągnęłyby wysoki poziom inteligencji, jak to zrobiły hybrydy, dobrze kojarzę, że to też są tak jakby rzeczy wytworzone przez ludzi. Nie ujmuję nic hybrydom, chodzi mi o to, że twór człowieka może się zmienić w mordercę. Mordercze drzwi. O czym ja myślę?
Zgodziła się podejść, więc po chwili mogłem jej pomóc z pozbyciem się krwi i uchronieniem jej ubrań przez ubrudzeniem się. Skinąłem głową na jej podziękowania. Nie musiała mi dziękować, bo to sprawia, że mi jest niezręcznie. Odsunąłem się trochę, a ona podłapała moją chęć powrotu do mienia dystansu między nami. Dwadzieścia kroków to jednak za dużo.
-Wystarczy pięć.-uśmiechnąłem się lekko. Jednak rozmawianie w ciszy było ważniejsze niż bycie daleko od niej, zwłaszcza, że to jest dziewczyna, a nie chłopak. Gdyby takowym była, to byśmy nawet tej rozmowy nie prowadzili teraz.
Cisza mnie niepokoiła, bo w czasie ciszy ona może myśleć dużo, że jestem słabym towarzystwem, że marnuje czas albo, że jakby mnie teraz zabiła i wrzuciła do mojej komnaty, to by nikt się nie zorientował.
Popatrzyłem na nią i słuchałem, bawiąc się pustym kielichem w dłoni. Lubi koty? Ślepia mi się trochę zabłyszczały. Mamy wspólny temat do rozmów? Z Sanką było tak samo. Koty łączą ludzi.
-Większość z nich nie jest zadowolonych, ale i tak całe życie nie wychodzili z mieszkania, więc siedzenie w pokoju im nie przeszkadza.-w sumie, wpadłem na pomysł. Obróciłem się, sięgnąłem do klamki i uchyliłem drzwi.-Łoś. Kici kici kici...-zawołałem go, a rudzielec natychmiast podbiegł do drzwi, wyskoczył przez szczelinę na korytarz i zaczął się rozglądać po suficie, po mnie, szybko utknął wzrokiem w dziewczynie i ruszył w jej stronę dziarskim krokiem, wyciągając w jej stronę nos.-To jest Łoś, on się nie boi. Nie wiem dlaczego. Może przyzwyczaił się do mnie i przenosi to na innych.-oparłem się o znów zamknięte drzwi i patrzyłem, jak kocur zaczyna się dziewczynie wspinać na nogi, żeby sięgnąć nosem tam gdzie z ziemi nie dosięga.-Miałaś jakieś inne zwierzęta?-bo pewnie kota nie mogła mieć, tak rozumiem z jej wypowiedzi.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Komnata Kitikulu Empty Re: Komnata Kitikulu

Pisanie by NPC Sro Wrz 01, 2021 9:21 pm

Zerknęła na niego uważniej, gdy wspomniał o mniejszej odległości dla nich, zaś jego uśmiech, był chyba pierwszym, który u niego dostrzegła. To było miłe z jego strony.
-Dobrze, tak zrobię.
Skwitowała, aby odwrócić się, wciąż z chustą przy nosie, cicho odliczając kroki, w celu dokładnego wyliczenia swojego nowego punktu stania i obserwowania go. Zwróciła się twarzą do chłopaka, uśmiechając zadowolona, nawet jeśli trudno było to dostrzec, przez materiał pod nosem i na ustach.
Dostrzegła w nim żywe zainteresowanie tematem kotów, co było dosyć do przewidzenia, Caroline. Mimo to, brzmiało jak dobry zalążek ich znajomości. Może koty są w stanie ją zabić, ale przecież nie oznacza to, że ma być im przeciwna, czy zwyczajnie za nimi nie przepadać.
-Całe życie nie wychodziły… chyba je rozumiem.- Skomentowała, nawołując tym do jej odizolowania od świata w domu rodzinnym, przez co do teraz trochę gubiła się poza nim, choć to już cztery lata. Ale gdy pojęła, że przecież chłopak nie czyta jej w myślach, już nie było czasu na wyjaśnienia, bo ten zawołał jednego z przedstawicieli tej dumnej rasy. Łoś wyszedł, oraz po chwili obrał ją za cel, lecz nie mogła się wycofać, ponieważ jasno powiedział jej "pięć kroków". Wysłuchała jego wyjaśnień, a kiedy kotek zaczął wspinać się po jej nodze, podniosła swoje ręce w górę, do piersi, lekko odchylając się do bardziej wyprostowanej pozy. Spróbowała wyizolować się na tyle, ile pozwalały jej okoliczności, przez co trochę wyglądało to tak, jakby się go bała. -Myślę, że Łoś może mieć uszkodzone zmysły węchu, to dzięki tym receptorom, zwierzęta rozpoznają charakterystyczny dla nich zapach wampirów. Dhampiry są mniej dla nich drażliwe, ale inne wampiry już bardziej. W ich instynkcie leży unikanie drapieżników, a my takowy zapach nosimy. Tak sądzę.
Z mocnym naciskiem na "sądzę", bo teraz naprawdę teoretyzowała, ponieważ węch mógł mieć w pełni sprawny, o czym świadczył fakt, że wyciągnął w jej stronę nos, lecz woń mogła równie dobrze docierać do niego w słabszej postaci. Lub przyczyna leżała w czymś innym. Może w jego mózgu? Też możliwe, ale zbyt śmiały wniosek na podstawie tak małych wskazówek.
Skupiła wzrok na Kitikulu, kiedy zadał jej pytanie.
-Miałam dwa szczury, około siedemdziesięciu ośmiu ślimaków, cztery żaby, oraz dużo insektów, ale one zawsze pojawiały się i znikały.
Odpowiedziała spokojnym tonem, wydobywając z głowy tę informację. Ale nie, kota, czy psa, nie miała.
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Komnata Kitikulu Empty Re: Komnata Kitikulu

Pisanie by Kitikulu Sro Wrz 01, 2021 9:48 pm

Nie czytam jej w myślach, to prawda, dlatego uznałem, że rozumie moje koty, tak, jak ja. W czasie podróży średnio były zadowolone i dopiero teraz mają spokój, gdy są w komnacie, którą mogą do woli oznaczać swoimi zapachami i spać gdzie chcą i kiedy chcą mając poczucie, że nie naruszają terenu żadnego drapieżnika.
Myślałem, że dziewczyna się ucieszy kiedy wypuściłem Łosia, skoro chciała mieć kota, to teraz miała całkowitą okazję pogłaskać jednego, ale ona wydawała się bać Łosia. Nie rozumiałem jej, ale widać było, że czułem jej dyskomfort i czekałem aż wybuchnie z tego wielka burza pod tytułem ,,Co Pan robisz? Zabierz tego pchlarza!". Może tak naprawdę nie chciała nigdy kota, tylko użyła tego, jako początku rozmowy, nie podejrzewając, że zaraz w nią kotem rzucę. Zakićkałem więc znów, a kocur zostawił rudą w spokoju, wracając do mnie, gdzie go zgarnąłem na ręce i tuliłem, żeby załagodzić zdenerwowanie tym co właśnie się stało. Mimo jej spokoju i zmiany tematu dalej czekałem aż mnie ofuka.
Zastanowiłem się nad węchem i pokiwałem głową. To całkiem możliwe, że ma coś z nosem, tyle ze mną podróżuje, poza tym swoje lata już ma, kilka wypadków ma na swoim koncie. Może kiedyś coś mu się zepsuło.
Rzuciłem pytanie, żeby ciszy nie było, bo ta się już na nas szykowała. Nie mogłem jeszcze wrócić do sypialni, po to by źle wyglądało gdybym to zrobił w panice. Zamiętosiłem mocniej sierść Łośka i słuchałem spisu zwierzyńca Caroline. Szczury, ślimaki, żaby i robaki. Kilka sekund analizowałem co właśnie do mnie powiedziała. Musiałem to jeszcze raz w głowie ułożyć. Ile ma ślimaków? Ciekawe czy każdy z nich ma imię. Patrzyłem jeszcze chwilę na nią i nie wiedziałem co powiedzieć, ale coś trzeba było. Obciągnąłem nogawki spodni, żeby nie odsłaniały mi kostek, które i tak są zakryte pończochami do połowy ud, ale nie warto kusić losu. Zaczynałem żałować, że spódnicy nie założyłem. Do tego masa warstw ukrywa nieco mój zapach. Powinienem się umyć, ale nie mam wody do tego. Sam sobie nie przyniosę, bo to zbyt niebezpieczna trasa, a prosić kogoś też nie mam zamiaru, bo do pokoju i tak nie wpuszczę, no i męczenie kogoś dla mojego komfortu jest złe, wystarczy, że męczę teraz Caroline.
-Dużo.-zerknąłem w bok, układając w głowie słowa tak, żeby nie odebrała ich za obraźliwe.-Skąd masz ślimaki? Ni...-zacisnąłem wargi na chwilę, niepewny czy to dobre zdanie. Łoś skrzeknął cicho bo go ścisnąłem mocniej.-Nie widuję ich w sklepach.-Jestem głupkiem, jak mam widywać śłimaki w sklepach, jak ja do sklepów nie chodzę? Wróciłem wzrokiem do swoich butów. Chyba robiłem się zbyt zmęczony na tę rozmowę. Czułem, że moja chęć płaczu powoli rośnie, a zdenerwowanie mi niczego nie ułatwia. Chciałem wrócić do pokoju.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Komnata Kitikulu Empty Re: Komnata Kitikulu

Pisanie by NPC Czw Wrz 02, 2021 9:10 pm

Uniosła brwi na jego pytanie, ale może nie dlatego, że było niecodzienne, co bardziej niezrozumiałe dla niej samej. W sensie, nie wiedziała, czy może znać dokładną odpowiedź, która byłaby wystarczająca.
-Nigdy nie byłam w sklepie, dlatego ciężko mi powiedzieć, czy tam mogą być.- Podjęła na wstępie, bo w rzeczywistości, nigdy takiej potrzeby też nie miała. To Sebastian chodził do sklepów, czy na stragany, ona miała zawsze grzecznie czekać w ukryciu. Czy w sklepach był ślimaki? To bardzo zastanawiająca kwestia, która teraz jej nie da spokoju. -Moje ślimaki znajdowałam. Zbierałam je na drodze, albo w różnych kątach. Czasem umierały, a czasem je wypuszczałam na zewnątrz. Teraz mam tylko pięć, tak sądzę.
Pochwaliła się swoim zbiorem, lecz może kiedyś, zechce je zobaczyć? Obecne ślimaki znalazła w lochach, bo lubiły wilgotne miejsca. W sumie cieszyła się, że zapytał o ślimaki. Mogła coś powiedzieć od siebie, ciut więcej, niż o kotach.
Mimo to, dostrzegła jego pogarszające się samopoczucie, a intuicja jej podpowiedziała, że w takim wypadku, najlepszym rozwiązaniem jest oddalenie się, nim będzie tylko gorzej.
-Muszę iść do biblioteki, ponieważ obiecałam Baqarze, że znajdę dla niej książkę o wampirach. Jakbyś był głodny, albo Łoś, albo inny kot, to wtedy mogę pomóc, tak sądzę.- Uśmiechnęła się i jeśli nie miał żadnych obiekcji, a zapewne nie, ukłoniła się lekko. -Przyjdę jutro. Jeśli nie będziesz chciał spędzić ze mną czasu, nic nie szkodzi. Mam nadzieję, że mnie polubisz. Jesteś bardzo fajną osobą, tak sądzę. Miłej nocy, Kitikulu!
Pożegnała się, aby zaraz wykręcić wzdłuż korytarza. Uznała tę rozmowę za niejaki postęp, ale potrzebowali jeszcze czasu na wszystko.

z/t
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Komnata Kitikulu Empty Re: Komnata Kitikulu

Pisanie by Kitikulu Czw Wrz 02, 2021 9:35 pm

Nigdy nie była w sklepie? Muszę ją kiedyś zabrać, albo chociaż zrobić symulację, jakby w sklepie była, bo tak nie może być, że ktoś w sklepie nigdy nie był. Przecież sklepy są cudowne, mają masę pięknych rzeczy, masę wspaniałych materiałów i pysznych słodyczy. Kiedyś to się szło i podkradało cukierki, jak się było małym i głupim, ale to był zbyt duży stres, więc później się płaciło cały czas. Nie mam wytrzymałych nerwów do robienia niebezpiecznych rzeczy.
Sprawa z ilością ślimaków się wyjaśniła. Czyli obecnie ma pięć, to i tak chyba dużo, tak mi się wydaje.
-Pięć to dobra ilość.-powiedziałem niepewnie, nie chcąc jej zniechęcać do zbierania, ale i nie chcąc mówić jej, że ma marną kolekcję. Ważne, żeby się jej podobały i nie działa się im przy okazji krzywda.
Mimo miłej rozmowy czułem się już wymęczony, dlatego nie protestowałem kiedy powiedziała, że musi już iść. Czyta mi w myślach czy też ma mnie już dość? Pewnie ma mnie dość, ale w sumie nie wyglądała, jakby miała mnie dość. Przytaknąłem tylko, zarówno w zrozumieniu, jak i podziękowaniu za ofertę pomocy. Z pomocy w zdobyciu jedzenia pewnie będę korzystał. Nie chcę nadużywać jej dobroci, jednak kiedy mam opcję iść samodzielnie w zagrożenie, a mieć podstawione pod nos, to wolę drugą opcję. Źle mi z tym, ale zdecydowanie mi lepiej, siedzieć w pokoju wtedy kiedy nie muszę z niego wychodzić.
I wtedy padło to, ostatnia jej wypowiedź i życzenie dobrej nocy. Opuściłem nisko głowę i pokiwałem nieśmiało łebkiem, słuchając, jak jej kroki się oddalają. Kiedy zniknęła za rogiem zniknąłem za zamkniętymi na klucz drzwiami. Zastawiłem je jeszcze szafką, o którą oparłem się biodrami i stałem tak, patrząc się na czubki swoich butów. Łoś zerknął na mnie z niepokojem, widząc, że rumienię się bardziej niż zwykle, od nosa, przez policzki, aż po uszy. Jestem fajną osobą i ma nadzieję, że ją polubię? Uszy mnie aż zapiekły w pewnym momencie.
-O czym ja myślę?!-zafukałem na siebie, oburzony torem mojego myślenia, który zszedł w złe miejsca. Kolejny dowód na to, że skoro ja potrafię myśleć w ten sposób o innych ludziach bez konkretnego powodu, to oni też potrafią myśleć tak o mnie. Obrzydliwe. Byłem sobą zawiedziony. Jestem okropny. Poczułem, jak żołądek mi się skręca, a po chwili wysiłki Caro z przyniesieniem mi krwi, poszły na marne, kończąc w ściekach.

Z/T
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Komnata Kitikulu Empty Re: Komnata Kitikulu

Pisanie by Kitikulu Sob Wrz 11, 2021 12:26 pm

Ukradłem komuś wodę. Czy czułem się z tym dobrze? Sam nie wiem. Nie jestem złodziejem, nie lubię utrudniać innym życia, jednak potrzebowałem tej wody, a sam sobie jej przynieść nie mogę. Tak więc jestem złodziejem wody. Wiadro z nią stało tak  kusząco w spiżarni, więc zgarnąłem jedzenie, wiadro i uciekłem. Teraz udało mi się też podkraść trochę krwi, żeby mieć na zapas. Jestem okropny. Sam sobą w tej chwili gardzę, ale przynajmniej już tak nie śmierdzę. W życiu tyle czasu nie przeżyłem bez mycia. To moja pierwsza kąpiel od opuszczenia Selinday, ile czasu już minęło? Dwa tygodnie? Trzy? Nie jestem pewien, dni zlewają mi się w jedno, a strach sprawia, że płyną one niezwykle szybko. Zostawiłem sobie trochę wody w butelce, a resztę przeznaczyłem na przemycie się i upranie spoconych ubrań. Dobrze było założyć w końcu koszulę, którą z przymrużeniem oka można uznać za czystą. No i moje pończochy i bielizna. Brzydziłem się ruszać, bo czułem, jakby mnie brud po skórze drapał. Jestem okropny. Nie dziwię się, że nikt do mnie nie zachodzi, pewnie czuli smród z odległości kilometra. Nie wierzę, że dałem się Caro zobaczyć w takim stanie. To żenujące. Teraz kiedy o siebie zadbałem, nie mam ochoty się z nikim widzieć, bo zobaczą, jak bardzo potrafię się zapuścić. Mam jedzenie, wodę i krew i chociaż ostatnio schudłem jeszcze bardziej, to przeżyję na spokojnie tydzień bez niczyjej pomocy. Głupio mi tak się zachowywać w stosunku do rudowłosej, jednak, boję się spotkania z nią. Pewnie popatrzy krzywo, może się zapyta dlaczego pachnę inaczej. Po co miałaby się pytać? To nie jest pytanie, jakie ludzie sobie zadają, prawda? Ale może wampiry mają inną etykietę, poza tym poznałem Caro na tyle, żeby wiedzieć, iż czasami chyba nie rozumie, że pytanie jakieś jest dziwne. Może po prostu jej powiem, że chciałbym tydzień spokoju, że nie musi przychodzić, może zając się sobą. Tylko ona nie ma znajomych. Przetrwała masę czasu zanim przyjechałem, to przeżyje tydzień. Raczej się nie przejmie, prawda? Nie wiem. Tak czy inaczej żeby jej to powiedzieć musiałbym wyjść z szafy, w której siedzę od kilku godzin. Moje ciepło już przyjemnie tutaj nagrzało i żal mi wychodzić, bo będzie mi zimno. Ostatnio ciągle mi zimno, dlatego noszę wszystkie ubrania na sobie jakie mogę i zawijam się w koc, tulę koty. Słońce mi nie nagrzewa za dobrze sypialni, do tego wszędzie jest kamień. Wolę drewno. Dlaczego nie mogę przenieść swojego mieszkania z Selinday tutaj? Brakuje mi balkonu, któremu mogę zaufać. Brakuje mi pianina i moich roślin, brakuje mi wolnego dostępu do kuchni, brakuje mi tu ludzi, na których mi zależy. Brakuje mi wszystkiego, od kilku lat. Brakuje mi swobodnego spaceru, swobodnego wyjścia do sklepu. Moje życie w sumie się nie zmienia, zmienia się miejsce, ale nie moje zachowanie. Dalej się wszystkiego boję, ale chociaż ta komnata wydaje się być bezpieczna. Ani razu się tu nikt nie dobijał, mam spokój od wszystkiego. Czy to już jest szczęście? Nie, chyba nie. Jest mi źle, ale to normalne, tu też się nic nie zmienia. Ale jest lepiej. Płaczę i uśmiecham się na przemian, wspominając Sankę i Mamę. Moja mała żałoba może przebiegać w swoim tempie. Nie jestem dobry jeśli chodzi o radzenie sobie z takimi problemami i czuję, jak coraz częściej się zamyślam, widząc w głowie różne scenariusze, co bym teraz robił z mamą gdyby żyła, albo gdzie zabrałby mnie Sanka gdyby żył. Cudowne fantazje i bajki mam w głowie, a później wracam do tego świata i wiem, że one nigdy się nie zdarzą. Boję się, że pomieszam sobie to co się działo z tym o czym marzę. Ale to nie ma znaczenia. Tak długo, jak się nie rozpadnę, to nie ma znaczenia. Byle działało i mi pomogło, to jedyne wymagania.

Z/T
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Komnata Kitikulu Empty Re: Komnata Kitikulu

Pisanie by Kitikulu Wto Wrz 21, 2021 10:14 pm

Miałem sen, a jaki on był przyjemny, no palce lizać. W komnacie panował spokój koty spały, niewydarzone płonienie w kominku słabo się tliły, a ja zawinięty w kołdrę mamrotałem coś pod nosem, wiercąc się jakbym biegł maraton. Nagle otworzyłem szeroko płaczące ślepia i natychmiast podniosłem się na rękach do siadu. Oddychając głęboko i szybko omiotłem wystraszonym wzrokiem otoczenie. Szafka dalej stała pod drzwiami, okno było zamknięte, nie wyczuwałem przeciągu, świeczka nadal się paliła.
-Kurwa...-sapnąłem i padłem znów na łóżko. Zakryłem twarz dłońmi i przetarłem mokre oczy, mrucząc jeszcze kilka razy przekleństwo pod nosem. Czy ja mogę się chociaż raz porządnie wyspać? Jak mnie nie gwałcą, to mordują, albo oba na raz, najlepiej. Mam dosyć. Cessabit mi się skończył, z każdym dniem coraz trudniej mi zasnąć, a jak już zasnę, to nie śpię długo, bo koszmary do mnie przychodzą.
Uderzyłem rękoma o łóżko i wbiłem szklany wzrok w sufit. Nie zostałem w tej pozycji zbyt długo, była zbyt odkrywająca mnie. Usiadłem po thymińsku i wsunąłem dłoń we włosy, próbując pozbierać kompletnie rozsypane myśli. Przecież sen nie był prawdziwy, prawda? Rozejrzałem się. Wszystko było takie, jak powinno być. Na podłodze nie było krwi, Killiana nigdzie w pobliży też nie widziałem, byłem u siebie, a nie w domu Sanki. Jest dobrze, jest dobrze. Nic się nie dzieje. Na spokojnie. Zamknąłem oczy i spróbowałem wziąć kilka rozluźniających wdechów, które drżały okropnie. Odpuściłem sobie po chwili zamykanie oczu, bo wolałem widzieć co się dzieje dookoła mnie. Nie uspokoiłem się, ale chociaż spróbowałem.
Spojrzałem na Kotkę, która wylegiwała się na poduszce położonej na parapecie i grzała się na słońcu. Widziałem jak jej tylko ogon wystaje spod zasłony. Uśmiechnąłem się na ten widok, po chwili szukając wzrokiem innych sierściuchów, żeby sprawdzić czy ich ilość się zgadza. Z kogutem też wszystko było w porządku.
Westchnąłem ciężko. Głowa mnie od tego wszystkiego bolała. Zszedłem z łóżka, od razu zaglądając pod nie, aby się upewnić, że nikt się tam nie chowa. Zdjąłem z siebie spoconą koszulę i poszedłem do łazienki się odświeżyć. Zaplotłem włosy z nowy warkocz i wróciłem do pokoju. Złapałem za krzesło, postawiłem je pod oknem, które otworzyłem po tym, jak wziąłem Kotkę na ręce, a jej poduszkę rzuciłem na ziemię. Usiadłem na swoim miejscu, oparłem się stopami o parapet i patrzyłem się cierpliwie na świat z kotem na kolanach. Jest środek dnia, nie muszę się więc martwić, że jakiś wampir mi tutaj przyleci, bo zanim to zrobi, to spali się na słońcu, a mi odrobina świeżego powietrza powinna dobrze zrobić.
Pomiziałem towarzyszkę za okiem o powoli pogrążyłem się w swoich myślach. Wspominałem mimowolnie sen i zastanawiałem się jakie ma znaczenie. Znaczy wiedziałem jakie znaczenie ma, mój umysł jest na tyle głupi, że kocha mi przypominać o całym źle jakie mnie spotkało, jednak czasami mam wrażenie, że to jest dla mnie jakiś sygnał ostrzegawczy. Może czegoś drobnego nie wyłapałem, na coś nie zwróciłem uwagi i teraz mózg podsuwa mi, jak na talerzu wiadomość, że powinienem uważać na to czy tamto. Możliwe, nie jestem pewny, ale chyba temu zaufam. Lepiej przeprosić za bycie nieuprzejmym, niż żałować, że dałem się znów zabić. Powinienem się spotkać znów z Caro. Sance też kiedyś powiedziałem, że nie będziemy się widzieć przez dwa tygodnie, bo jestem chory, a po prostu się bałem. Teraz żałuję, że tyle czasu zmarnowałem na strach. Poza tym każde spotkanie z nią może być tym ostatnim, jak z mamą i Sanarinem było. Nie chcę, żeby ona czy Killian zniknęli z mojego życia bez pożegnania. Nie mówię, że ich lubię, chociaż Killiana lubię, Caro jeszcze nie wiem, potrzebuję więcej czasu. Później się nad tym zastanowię, teraz chcę odpocząć.
Popatrzyłem na las otaczający zamek. Wyglądał pięknie. Pewnie gdybym w nim był umierałbym ze strachu, ale z daleka wygląda zachęcająco. Może udałoby mi się znaleźć tam jakieś smaczne zioła. Mógłbym robić sobie herbaty, może coś by trafiło do ciasta. Mięta na przykład, albo zrobiłbym koktajl z pokrzywy. Tyle opcji. Kiedyś to zrobię, ale najpierw muszę się odważyć wyjść poza pokój. Dokumenty dla Killiana już przygotowałem. Jest kilka problemów z czego jeden jest taki, że nie jestem pewien jak go rozwiązać, mam propozycję, jednak nie ja tutaj podejmuje decyzje. Odetchnąłem, czując względny spokój. Tak, mam prośbę do Caro, liczę, że się zgodzi, mam nadzieję, że nie będzie zła, ale jeśli będzie, to się nie zdziwię. Zachowuję się jak idiota. Wiem to, ale kiedy przychodzi co do czego, to nie umiem inaczej. Kiedyś się nauczę, tak sądzę.

Z/T
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Komnata Kitikulu Empty Re: Komnata Kitikulu

Pisanie by Kitikulu Sob Lis 06, 2021 3:04 pm

Wpadłem do pokoju, jak dziki. Natychmiast zatrzasnąłem za sobą drzwi, zamknąłem je na klucz i zastawiłem szafką, dociskając ją mocno do przejścia. Sprawdziłem zamek, to czy da się drzwi otworzyć i chyba się nie dało, ja nie dawałem rady, ale ja słaby jestem, więc nie wiem czy Hektor przypadkiem nie będzie w stanie się tu wtarabanić.
Koty popatrzyły na mnie zdezorientowane, kiedy dusząc się dopadłem do okien, sprawdziłem ich zamknięcie i dokładnie zasłoniłem zasłony, żeby brońcie bogowie, nikomu nie przyszło do głowy mnie podglądać. Sprawdziłem też czy jestem tutaj sam, w łazience, szafie i pod łóżkiem nikogo nie było, po suficie też nikt nie łaził i nie słyszałem żadnego skrzeczenia ukrywających się, małych nietoperzy.
Stanąłem po środku pokoju i zacząłem sie miotać. Coś jeszcze miałem zrobić. Coś jeszcze... Tylko co? Nie pamiętałem, więc sprawdziłem zamknięcie drzwi i okiem. Przebiegłem się po pokoju, zaglądając w każdy kąt, aby się upewnić, że nikogo obcego tutaj nie ma. W końcu dopadłem do szafki nocnej, biurka i zdmuchnąłem wszystkie świecące się świeczki, po czym na palcach podszedłem do drzwi i klęknąłem przy szafce, zaglądając pod nią, aby obserwować szczelinę pod drzwiami, wyczekując jakichś odgłosów kroków, cieni. Cały napięty nie zapominałem jednak o obserwowaniu pokoju, bo ostatnim co chcę, to dać się zajść od tyłu. Coś jeszcze miałem zrobić, coś jeszcze. Nie umiałem sobie przypomnieć, ale podjąłem za to inną decyzję. Czekanie przy drzwiach mnie denerwowało, nie chodzi o nic innego, jak to, że jestem za mocno na widoku. Kiedy ktoś wejdzie przez okno, będzie mnie mieć, jak na talerzu. Bezszelestnie podpełzłem do łóżka, ściągnąłem w niego koc, nakryłem się nim i wpełzłem pod mebel, od razu upewniając się, że nic spod niego nie wystaje, żaden róg koca, żaden rąbek spódnicy.
Leżąc płasko na ziemi pod przykryciem i pod materacem, z Łosiem przy głowie, bo ten się musiał zaciekawić i przyleźć do mnie, aby mi towarzystwa dotrzymać, czekałem i czekałem, mając wrażenie, że już tyle czasu tutaj siedzę, a to nie jest prawda. Całe to sprawdzanie i ustawianie wszystkiego było w biegu, najszybciej, jak się da, więc może prawda jest taka, że nie minęły nawet trzy minuty odkąd tutaj przybiegłem? Nie wiem... Miałem inne zmartwienia na głowie. Co jeśli Hektor za mną tutaj przyjdzie? Wampiry mają dobry słuch, na pewno mnie usłyszy, w końcu oddycham teraz, jak oddycham, no albo co jeśli rozwali drzwi, albo przemieni się w chmarę i zacznie przeciskać pod nimi. Zmieściłby się? Możliwe, dlaczego nie? Mógłby, myślę, że mógłby. Zrobi to, przyjdzie. Nieźle ich zdenerwowałem. Najpierw się obrażam, marudzę, potem milczę, jakbym był zbyt dobry na rozmowy, a potem kłamię i uciekam, zostawiając ich samych bez wyjaśnienia. Hektor jest wściekły, zabije mnie. Nie dziwię mu się, rozumiem, poza tym wiedziałem, że to się stanie, wiedziałem od samego początku, że to zrobi, po prostu głupio czekałem i dawałem mu się bawić, odwlekając to wszystko. Spróbowałem się skulić pod łóżkiem, bolały mnie płuca, gardło i głowa. Z ust kapała mi krew, bo się przez trzęsienie pogryzłem po języku i wargach, trochę z nieostrożności, trochę licząc, że to skupi moje myśli, ale nie skupiło, jedynie ośliniłem się bardziej. Podobnie było z nieobandażowanymi palcami, chociaż one zostały uszkodzone przez deski podłogi, w które bardzo chciały się wbić i wdrapać, ale niestety paznokcie nie są odpowiednimi dłutami, zbyt elastyczne, łamią się i wchodzą pod nie drzazgi, ale to dobrze, przynajmniej nie zasnę, muszę pilnować drzwi.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Komnata Kitikulu Empty Re: Komnata Kitikulu

Pisanie by Mistrz Gry Sob Lis 06, 2021 4:33 pm

Leciał jego śladem, początkowo trochę intuicyjnie w stronę skrzydła mieszkalnego, potem już decydowanie mógł polegać na odgłosie pospiesznych kroków uciekającego Kitikulu. Nietoperze frunęły niemal bezszelestnie, jedynie wokół siebie tworząc niewielki szum powietrza. To z pewnością nie mogło zwrócić jego uwagi. Same zaś usłyszały w końcu trzask drzwi i szur przesuwanych mebli.
Podleciały pod drzwi i przycupnęły na ozdobnej framudze, zastanawiając się, co dalej. Może lepiej byłoby odczekać chwilę, aż ten się uspokoi. To byłaby raczej długa chwila, ale może choć odrobinę, to już byłby duży sukces i minimalnie większa szansa na rozmowę.
Małe łebki obejrzały się na korytarz w jedną i drugą stronę. Chciały mieć pewność, że nikogo tu nie ma, bo jakakolwiek dodatkowa obecność, a w szczególności Hophenbauera, mogłaby wszystko zepsuć. Ale jego również nie było widać. Może i racja, przecież nie poniżyłby się do biegania za kimś takim.
Sfrunął z futryny i stanął przed drzwiami, choć dalej nie był pewien, jak chce osiągnąć swój cel.
— Nietoperku? — Tak, zakomunikowanie o obecności to chyba dobry początek. Pod warunkiem, że Kiti przez to nie wyskoczy przez okno. — Nie przejmuj się nim. Poszedł w swoją stronę... — A przynajmniej teraz. Chciał dodać coś jeszcze, ale chyba nie umiał ując tego w slowa, które nie brzmiałyby źle. — Jesteś bezpieczny — dodał zamiast tego.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Komnata Kitikulu Empty Re: Komnata Kitikulu

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach