Kanały podmiejskie

4 posters

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Kanały podmiejskie - Page 2 Empty Re: Kanały podmiejskie

Pisanie by Thaazis Hassir Wto Wrz 22, 2020 7:17 pm

  Thaaz obejrzał się jeszcze raz w ciemny tunel, chcąc upewnić się, że drab nie zamierza za chwilę wrócić. Kolejny korowód pytań nasunął mu się na myśli, zresztą pewnie nie tylko jemu. A jednak sprawa mogła być całkiem prosta, popełnił błąd, jedno zdanie za dużo, parę osób za wiele. Ciekawiło go natomiast, jaka sprawa jest na tyle ważna, by na niego naskakiwać. I czy podpalacz celował? Ciężko było to stwierdzić, zbyt ciemno, twarz miał zasłoniętą, ruch był błyskawiczny.
  Przesunął palcami po kamieniu na ścianie, jakby chciał je zacisnąć, lecz nie było na czym i tylko skrobnął lekko wilgotną ścianę. Nie było lepiej, ale przynajmniej bywało gorzej. Musiał odetchnąć, problem w tym, że mógł nie mieć na to czasu. Dziadziuś postanowił pobiec za uciekinierem. To była doskonała szansa, by się od niego uwolnić.
  Podniósł ponownie wzrok, tym razem na Claudie. Drgnął lekko, ale to była cała reakcja na jej podejście bliżej, przynajmniej póki nie ujęła w dłonie jego twarzy. Thaaz skrzywił się nieznacznie, lecz nie z obrzydzenia, a zaskoczenia tylko. Chyba nawet nie pamiętał, kto ostatnio dotykał go w taki sposób. Wzrok miał wciąż żywy i skupiony, nie wyrywał jej się, a tylko obserwował dłonie dziewczyny. Na wszelki wypadek.
  Słysząc pierwszą uwagę... najzwyczajniej zgłupiał.
  — Wiem — rzucił, nie będąc pewnym, czy powinien ją zbesztać za głupie myślenie, czy może pochwalić za wiedzę. — Jeśli za pięć minut się przewrócę, to wtedy panikuj... — wymruczał spokojnie, kolejne pytanie rozważając już bardziej. — Zaraz.
  To bywało zwodnicze, ale ból zdawał się ustępować. A może tylko się stabilizował? Thaaz kategorycznie odmówił siadania, dobrze wiedząc, że zmiana pozycji ciała zwykle tylko pogarszała sprawę. Zresztą miał na myśli tylko chwilę, nie było sensu tracić więcej czasu.
  Przeniósł na nią jasne ślepia. Jej słowa i jej wyraz twarzy... to nie pasowało do całości. Zdecydowanie nie pasowało do panienki celebrytki od sztuk pięknych. Coś tu było coraz bardziej nie tak.
  — Później o tym... Chodźmy — stwierdził, ruszając przed siebie. Kiedy tylko chwyciła go za ramię, Hassir przystanął, wciągając powietrze przez zęby. Zabrał jej rękę, lecz nie tak szybko, na ile wskazywałaby jego mina. — Nie rób tak... — mruknął tylko. Był zły na siebie za ten stan, jak zawsze zresztą, kiedy się pojawiał, a jednak do ułomności dochodziła bezsilność. Wciąż nie znalazł sposobu, by tę konkretną słabość przekuć w atut.
  Thaaz skierował się w stronę przeciwną niż uciekający, mając nadzieję zwiększyć dystans. Wybrał pozornie najbliższą studzienkę, lecz nie aż taką przypadkową. Zanim jednak ruszył bezpośrednio do wyjścia, wyciągnął scyzoryk zza paska, oparł się plecami o ścianę i zaczął rozcinać materiał przebrania tuż przy wbitym nożu. O ile z przodu poszło to jakoś w miarę skutecznie, tak tył dobrze uszytego rękawa stanowił większy problem, zwłaszcza, że rozcięcie było poza szwem. Elf zawahał się na ułamek sekundy, po czym wyciągnął nóż w stronę Misfortune.
  — Odetnij to do końca — mruknął spokojnie, skrywając wewnętrzny niesmak z tej sytuacji. Kiedy już zrobiła jak powiedział, zachował rękaw z dala od ziemi i ściągnął resztę szaty, która już wylądowała w kanale. Nie mógł w końcu paradować w niej po mieście. Został w dość pospolitym ubraniu, które nie powinno rzucać się w oczy, zwłaszcza, że na czarnej koszuli ciężko będzie dostrzec ślady krwi. A te czuł już aż za dobrze. Wraz z przebraniem zniknęły też teatralne rękawiczki, ale chwilowo się tym nie przejmował. Swoje miał w którejś kieszeni. Luźne rękawy przykrywały karwasze aż po sam koniec, gdzie wylot pozostawał swobodny.
  Przy wspinaczce na drabinkę, Claudie, która znalazła się za nim, mogła zauważyć, że wbrew logice bardziej korzysta z prawej ręki niż lewej. Za wyjątkiem przesunięcia dekla. Znaleźli się w zaułku na tyłach jednej z mniejszych kaplic, którego wylot z obydwu stron był zasłonięty przez ogrodzenie i krzewy... właściwie był to zaułek przerobiony na skrawek ogrodu dla umilenia oka.
  — Jak wyglądam? — Spojrzał na Claudie. Cóż, nie miał tu lustra. Oczywiście chodziło mu o kolor skóry i tego typu rzeczy, po których można poznać działanie trucizn. Aczkolwiek wyglądał całkiem normalnie, ostrze tkwiące w barku blokowało zbytni upływ krwi.
  Thaaz usiadł na pieńku i rzucił okiem na nóż w jego barku. Nie wyglądał jakoś wybitnie, ale to tym lepiej dla napastnika. Odetchnął chwilę. Było lepiej. Odczepił od paska rękaw i spróbował jakoś sensownie owinąć wokół noża, by ukryć go na czas iścia ulicą.
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Kanały podmiejskie - Page 2 Empty Re: Kanały podmiejskie

Pisanie by Claudie Misfortune Wto Wrz 22, 2020 10:03 pm

Przynajmniej nie walczył z nią, to dobrze, bo teraz marudność i dystansowanie to nienajlepszy pomysł. Dalej jednak trochę dziwiło ją, czemu ją osłonił. Wielokrotnie zachowywał się tak, jakby jej zniknięcie było mu na ręke. Gdyby umarła w ściekach, kto by się tym zainteresował? Illen? To nawet nie byłaby wina Hassira. A jednak. Jakiś odruch się odezwał. Chciała o tym myśleć jak o poświęceniu, ale w tej chwili, po prostu niewiele mogła myśleć ogólnie.
Jeśli za pięć minut… co?! Z tych nerwów zaczęła kaszleć, choć to też może dlatego, że wcześniej starała się to powstrzymywać, a teraz wzięła za głęboki oddech.
-Dobrze, że zachowałeś rozsądne myślenie.
Prychnęła, lekko poirytowana. Większość by panikowała z kawałkiem metalu w ciele. A ten podchodził do tego, jakby to był nie pierwszy raz. Albo to prawda, ale serio ma silną wolę, o czym już napomknęła, choć kpiąco.
Claudie prowadziła go, trzymając jego ramię, ale wydawał się niepocieszony z tego faktu. Kiedy tylko mruknął niezadowolony i spróbował w końcu wyrwać ją z kobiecego uścisku, Kruczowłosa popatrzyła na niego, szybko mrugając. To było… bardzo urocze. Jak małe dziecko, co uważa, ze jest samodzielne i nie potrzebuje niczyjej pomocy. Bardzo urocze.
Kiedy próbował rozciąć materiał, bardzo szybko odebrała mu nóż, kiedy tylko jej go przekazał. Ostrożnie z raną, choć precyzyjnym ruchem, odcięła zbędny i drażniący materiał rękawa. Popatrzyłą na niego wyczekująco. Oddała mu wszystko, a ten zaczął zrzucać rekwizyty. Naprawdę była ciekaw, co on teraz pocznie. Co oni poczną. I czy jej nie odprawi, bo stwierdzi, że on to już w sumie sobie poradzi.
Misfortune zaczęła gwałtownie kaszleć, jakby głębki dymu wciąż tkwiły w jej płucach, bo stała zbyt długo na scenie, ale ignorowała to. Pozwoliła mu wyjść pierwszemu, aby zaraz dołączyć do niego na powierzchni. Przetrzepała brudną, podartą kiecke i znów pokaszliwała. Na świeżym powietrzu nie było o dziwo lepiej. Ale no, przejdzie jej.
Jak wyglądał? Mogłaby dać mu litanię swojego opisu, lecz ograniczyła się do:
-Lekko pobladłeś, ale nie bardzo. Wciąż przystojnie i dobrze. Nie był raczej zatruty…- Wymknęło jej się, ale szybko skierowała wzrok w przestrzeń. -Musimy znaleźć medyka… Chodźmy stąd…

Z/T 2x
Claudie Misfortune
Claudie Misfortune

Stan postaci : Postrzał w brzuch = martwa
Ubiór : Wyblakła eteryczna sukienka.
Źródło avatara : ...

Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach