Okręt "Lady Marie"

3 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Okręt "Lady Marie" Empty Okręt "Lady Marie"

Pisanie by Mistrz Gry Sob Wrz 12, 2020 11:03 pm

autor: NN
Jej najwspanialszy okręt. Należał ongiś do wielkiego pirata. Rozbudowany i modernizowany odkąd ona jest jej Kapitanem. Trzy maszty, z możliwością postawienia dodatkowych dwóch żagli na dziobie i rozłożenie dodatkowych dwóch żagli, jak skrzydła, na burtach statku. Czarne żagle. Na dziobie rzeczona Lady Marie - fantastyczne stworzenie będące połączeniem kobiety i morskiego smoka. Na wysokości brzucha kobiety jest zamaskowane, zamknięte okno, z którego może wychynąć Cerberus, obrotowa armata z trzema "lufami". Taki as w rękawie. Sznur armat na pokładzie górnym i jeden pod pokładem. Dodatkowe 4 okna strzelnicze dla armat na rufie. Zabójczo szybki i zwrotny, mimo tego, że nie taki mały okręt.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Okręt "Lady Marie" Empty Re: Okręt "Lady Marie"

Pisanie by Shandra Manaya Sob Wrz 12, 2020 11:29 pm

Z miasta

-Krzyczeć nawet nie zaczęłam. To było raczej rzeczowe przekazanie poleceń. Musiałbyś usłyszeć jak wydaję rozkazy podczas bitwy. - Powiedziała spokojnie, z cieniem nieprzyjemnego uśmieszku na wąskich ustach. O tak, wtedy darła mordę aż gardło krwawiło. Odpowiednie sytuacje wymagają odpowiednich środków i metod. Dzisiaj nie musiała krzyczeć. Nawet głosu nie podniosła. Modulowała tylko tonem wypowiedzi.
-Idziemy na Lady Marie. Mamy do omówienia kilka spraw. I potrzebny jest mi spokój. - Odpowiedziała na kolejne pytanie hybrydy. Na okręcie mogła w spokoju, nie spiesząc się porozmawiać ze swoim jeńcem, a później, przy flaszce rumu i czystych szklankach omówić kilka spraw z Da'Mirem.

Przez miasto przyszli w spokoju. Nikt nie śmiał ich zaczepiać. Może dlatego, a pewnie zwłaszcza dlatego, że prowadziła mężczyznę w kajdanach i towarzyszył jej Kotek. Doborowe towarzystwo. Po drodze Jack z chęcią siadał na ramieniu Da'Mira. Nawiązali jakąś znajomość, a może małpiszon wyczuwał, że kotowaty miał sprytne paluszki podobnie jak on sam? Trudno stwierdzić. Dopiero w porcie właściwym, na nabrzeżu zeskoczył i zostawił ich w tyle. Skrzecząc pobiegł do końca pomostów by spojrzeń na swój dom, na Lady Marie. Sam okręt stał zacumowany, dumny nawet na zwiniętych żaglach. Od czasu do czasu kursowały do niego łódki, szalupy czy mniejsze promy. Praca wre!
Sami dopłynęli jedną z szalup. Na pokładzie było raczej spokojnie. Kręcili się to tu to tam marynarze pochłonięci swoimi obowiązkami, lub kierujący robotnikami.
-Zabrać do ścierwo pod pokład. - Rzuciło twardo i pchnęła jeńca w stronę jednego z przechodzących mężczyzn. Ten nie pytając, złapał pod ramie nieszczęśnika, z poważną miną zawołał "Tak jest Pani Kapitan!" i zabrał go do jednej z pustych ładowni, by upalować na krótkim łańcuchu jego kajdany.
Kobieta zaś podeszła do burty skierowanej w kierunku pełnego morza i zaciągnęła się jego zapachem. Długo trzymała powietrze w płucach delektując się, chłonąc je. Tam był jej świat! Nie to twarde, brudne, śmierdzące miasto... Nie to żeby do tego konkretnie coś miała, ogólnie ląd był taki... mało świeży i rześki w porównaniu z otwartymi wodami.
-Powiedz mi Da'Mirze... - Westchnęła spokojnie nie odwracając się od morzą. -... swoją historię. Tą prawdziwą, kim byłeś, jak się tu znalazłeś? A Ja opowiem Ci jaki mam plan, skoro los już skrzyżował nasze ścieżki.
Shandra Manaya
Shandra Manaya

Stan postaci : Niemal zagojone ranki na ramionach i nodze.
Ekwipunek : Szabla, krótki miecz, dwa pistolety skałkowe, woreczek z kulami i prochem, wieczne pióro i zwitek pergaminu.
Ubiór : Ubranie
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Okręt "Lady Marie" Empty Re: Okręt "Lady Marie"

Pisanie by Da'Mir Nie Wrz 13, 2020 9:27 am

Cóż za ironia losu. Poszukiwana listem gończym hybryda i łowca nagród. Kot i woda. O tak, to drugie wprawiło Koteczka w niemały kłopot, gdyż jego paniczny lęk przed wodą zaczynał się upominać. Już w szalupie, kiedy mieli przedostać się na o rany duży stateczek, Złodziej schował ogon pod siebie, aby mu nie zmókł, a samemu trzymał się jak najbardziej środka. Obecność Jacka na ramieniu trochę pomagała. Potem jak najszybciej na pokład główny. Pokład dobry, wielki, mniejsza szansa na wpadnięcie do morza.
Pochwycony typek został odprowadzony, a Da’Mir mu jeszcze piąstką pomachał, by pokazać, że on też jest tu panem wszystkiego i niech z nim nie zadziera. W sumie, dużo tu marynarzy. Widywał już dużo marynarzy, ale na prawdziwym okręcie nigdy nie był. Ale mniejsza. Dostrzegł jak Shandra podchodzi do burty i zachwyca się chyba słoneczkiem. Powoli podszedł, choć zachowując jakiś dystans. Zaciągnął się powietrzem. Hm, pachniało rybami. Zjadłby rybę.
Kiedy Elfka przemówiła, skupiła na sobie koci wzrok, lecz z początku Hybryda nie wiedziała co odpowiedzieć. Jednak… chyba należał się jakieś wyjaśnienia. Wstawiła się za nim. No i może za to dostanie jakąś rybe i rum.
-Da’Mir pochodzi z krainy nieskończonego, gorącego piasku, zwanego Sad’gha Ulem. Da’Mir był niewolnikiem potężnego człowieka, Abrahima Al’Taha. Od kocięta tresowano Da’Mira do walki, aby ochraniał swego pana. A czasem… zabijał dla swego pana. Ale Da’Mir nie chciał być niewolnikiem. Gdy pan Abrahim zabrał Da’Mira do Afraaz, to Da’Mir był sprytny i uciekł. To kilka lat będzie, jak Da’Mir jest wolny, tak jak Pani Kapitan.
Zachichotał. Cóż, jego nie obchodziły przepisy prawne, czy dokumenty na niego, ani nielegalny pobyt w Cesarstwie… Kotek nie słuchał rozkazów, to było dobrze.
-I co teraz z Da’Mirem? Da’Mir odradza oddanie Da’Mira milicji. Da’Mir zawsze ucieka, to nudne...
Da'Mir
Da'Mir

Stan postaci : Udusił się zasypany złotem.
Źródło avatara : TES V: Skyrim

Powrót do góry Go down

Okręt "Lady Marie" Empty Re: Okręt "Lady Marie"

Pisanie by Shandra Manaya Nie Wrz 13, 2020 7:57 pm

Kobieta milczała dłuższą chwilę po wysłuchaniu całej opowieści towarzysza. Wsparta była na wyprostowanych ramionach o reling, z wzrokiem wbitym w horyzont.
-To tłumaczy zarówno list gończy jak i Twój akcent i umiejętności. - Podsumowała jego historię. Trzymała się kupy i potwierdzała też informacje z papieru. A umiejętności sam potwierdził.
-Wolność to najcenniejsza rzecz jaką można posiadać. - Przyznała też w rodzimym języku hybrydy. Mówiła płynnie, z całkiem zacnym choć dalekim od perfekcji akcentem. Potem przeszła znów na "normalny"... przynajmniej dla siebie język.
-Jakbym chciała oddać Cię milicji, to zostawiłabym Cię w tej zakichanej gospodzie. - Nawiązała do jego ostrzeżenia zaczynając tym samym chyba najistotniejszy dla ich obojga temat w tym momencie, a na pewno dla Da'Mira.
-Prawdopodobnie uratowałeś mi dziś życie. Mam wiele wad i złych rzeczy można powiedzieć o mnie mnogość, ale długi życia są punktem honoru. Dlatego wywinęłam Cię od milicjantów. - Zawiesiła głos na chwilę i odwróciła się. Miała na ustach lekki, cwany uśmiech. Skrzyżowała ramiona na piersi i zadkiem oparła się o reling. Szare oczy utkwiła w pysku rozmówcy.
-List gończy na Ciebie wciąż jest, choć teraz jakby... zawieszony. Póki jesteś ze mną, nikt Cię nie ruszy by go zrealizować, ale ja odpowiadam za wszelkie Twoje wybryki. - Mówiła spokojnie i rzeczowo jak najbardziej mogła. -Nie jestem ani łowcą niewolników, ani ich posiadaczem. Oferuję Ci więc rodzaj współpracy. Ty pracujesz dla mnie jako prywatny ochroniarz, póki będę gościć na lądzie. Potrafię docenić umiejętności, Ty dzisiaj udowodniłeś swoją przydatność, a jak się okazuje mam tu wrogów. - Po ostatnim zdaniu prychnęła lekko, ale z taką pogardą, że aż ciary przechodziły po plecach. -W zamian masz wikt i opierunek na Lady Marie. I oczywiście gwarancje pewnej nietykalności jeśli chodzi o list gończy... przynajmniej do momentu, w którym zrobiłbyś coś głupiego. - Cóż, ma całkiem wolny wybór. Ale chwila, skoro wybór to musi być też alternatywa. Po krótkim oddechu i ją kobieta przedstawiła. -Druga opcja jest mniej ambitna. W spokoju odprowadzę Cię na posterunek, zgarnę worek monet, pożegnam, a Ty w nocy pryśniesz. Nasze ścieżki prawdopodobnie się rozejdą, na Ciebie pojawi się pewniakiem wkrótce następny list i radź sobie sam. Dla mnie wybór jest jasny. Moją ofertę znasz. Uczciwa praca to nie niewola. Tymczasowo stałbyś się członkiem mojej załogi, a wystarczy, że się trochę rozejrzysz... nie dbam o płeć, wiek czy rasę moich ludzi. Liczy się lojalność i dobra robota. - Zakończyła spokojnie. Jednak uśmieszek nie znikał jej z paszczy. Pewnie dlatego, że dzisiaj czekała ją jeszcze jedna zabawa. Och jak dawno nie miała okazji do tego typu "rozmów". Baaaardzo rzadko brała jeńców... baaardzo rzadko...
Shandra Manaya
Shandra Manaya

Stan postaci : Niemal zagojone ranki na ramionach i nodze.
Ekwipunek : Szabla, krótki miecz, dwa pistolety skałkowe, woreczek z kulami i prochem, wieczne pióro i zwitek pergaminu.
Ubiór : Ubranie
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Okręt "Lady Marie" Empty Re: Okręt "Lady Marie"

Pisanie by Da'Mir Pon Wrz 14, 2020 9:12 am

Pani Kapitan chyba zainteresowała się Koteczkiem na tyle, aby poważnie rozważyć kwestię zatrudnienia go, choć Hybryda z początku sceptycznie podeszła do tej wizji, na co wskazywały założone ręce na piersi, w geście zachowania dystansu względem pomysłu. Wysłuchał w milczeniu na co wpadła, a tym dalej, tym ciekawiej. List miałby być unieważniony? Praca…? Ale co to znaczy wikt i opierunek? Co za trudne słowa! Ale nie chciał się wydurnić. Westchnął.
Przeszli do drugiej opcji, choć nadal milczał. Ta już przedstawiała się mniej przyjaźnie. W dużym skrócie, po mniejszych i większych nieprzyjemnościach, wróci do tego co robił wcześniej. Kradzieże i ucieczka przed prawem. Podrapał się pazurami po brodzie.
-Da'Mirowi z jednej strony podoba się pomysł nietykalności futra… z drugiej strony, Da'Mir nie przepada za wodą…- Odniósł się do kwestii związanej z Lady Mary, bo logiczne, że musiałby teraz wozić swój ogon, wraz z nimi. Mógłby się zamykać pod pokładem, ale to jak klatka z poczuciem, że w każdej chwili pójdziesz na dno morza. -Da'Mir nie mówi nie, ale nie mówi też tak…
Mruknął i zaczął się kręcić w kółko, bo postawiono go w dylematycznej sytuacji. Niewolnicy, nawet byli, nie zwykli w dokonywaniu wyborów. Po prostu widzieli jedną opcję. A teraz o, miał osądzić swój los. To ta wolność, a raczej, jej konsekwencje.
Zerknął po innych członkach załogi. Nikt w kajdanach nie chodził, ale to byli ludzie, elfy, on byłby chyba jedyną hybrydą na pokładzie. A jeśli mu się naprzykrzą na pełnym morzu, bo ma futro? Co zrobi? Ciężko mu uwierzyć w uczciwą pracę. Nigdy nie miał uczciwej pracy, w której robiłby coś, za coś. Zajęczał cicho, bo go głowa rozbolała.
-Doobrzeee. Da'Mir się zgadza na pierwszą opcję. Da'Mir będzie chronił Panią Kapitan. Pani Kapitan jest bardzo ładna, miła i ma fajne uszy, więc tylko dlatego Da'Mir się zgadza. Ale Da'Mir musi się wrócić po miecz, łuk i worek dobrodziejstw.
Odpowiedział w końcu. Nie pozostawi tego wszystkiego w Adren, jeszcze ktoś znajdzie jego skrytke i zabierze! Złodzieja się nie okrada. A jak ma być skutecznym ochroniarzem to i ekwipunek ważna sprawa.
Da'Mir
Da'Mir

Stan postaci : Udusił się zasypany złotem.
Źródło avatara : TES V: Skyrim

Powrót do góry Go down

Okręt "Lady Marie" Empty Re: Okręt "Lady Marie"

Pisanie by Shandra Manaya Pon Wrz 14, 2020 10:18 pm

-Skup się. - Powiedziała chłodno i spokojnie. Całkiem w swoim stylu. -Nie biorę jeńców i nie służą mi niewolnicy. Na siłę do załogi Cię nie wcielę. Na pełnym morzu byłbyś bezużyteczny, już nawet pomijając Twoją kocią niechęć do wody. Ochroniarz jest mi potrzeby na lądzie. Przynajmniej póki mój okręt zostaje tu zacumowany. - Sprecyzowała. Nie chciała nieścisłości i niedomówień. Konkrety. Kotek musiał się przynajmniej orientować na co się pisze. Nawet jeśli nie rozumiał co to znaczy wikt i opierunek.
-Czuj się swobodnie. Zbierz swoje rzeczy, co potrzebujesz... w razie co pytaj. Dziś masz już wolne. Ja muszę zająć się moim gościem specjalnym. - Powiedziała po ostatnich słowach hybrydy. Nie będzie go tu więzić. Ma coś do zabrania, uszykowania czy znalezienia, proszę bardzo. Drogę miał wolną.
-Poczekaj chwilę jeszcze. - Zatrzymała go gdy już mięli się rozejść. Kobieta odwróciła się i bez słowa więcej poszła w stronę rufy statku i zniknęła za drzwiami do kajuty kapitańskiej. Jack czekał z Da'Mirem.
Nie minęło kilka minut gdy wróciła. Wręczyła mężczyźnie zwinięty pergamin, opatrzony czarnym lakiem z jej pieczęcią, tą oficjalną, fajną, cesarską. Swego rodzaju glejt, który zapewniał hybrydzie to, że gdyby został pochwycony, czy przez milicję, czy przez łowców nagród, ma zostać odprowadzony na Lady Marie, bo obecnie pracuje dla Kapitan Shandry Manayi i jest pod jej absolutną protekcją. Wszelkie skargi, zażalenia i petycje można składać w dni powszednie w godzinach przedpołudniowych u Pierwszego Oficera na pokładzie Lady Marie. Tak pół żarem pół serio, ale Koteczek musiał być bezpieczny.
Tymczasem Jack z woreczkiem łupów z ich jeńca czekał już na jednej z beczek pod masztem i powarkiwał zachęcająco. Już się nie mógł doczekać by pokazać co tam zdobył.
Elfka skinęła Da'Mirowi, miał wolną rękę. Mógł zostać, a mógł się teraz oddalić i zając swoimi sprawami. Ona podeszła do kapucynki i przyglądała się co też małpiszon rozkłada na beczce.
Shandra Manaya
Shandra Manaya

Stan postaci : Niemal zagojone ranki na ramionach i nodze.
Ekwipunek : Szabla, krótki miecz, dwa pistolety skałkowe, woreczek z kulami i prochem, wieczne pióro i zwitek pergaminu.
Ubiór : Ubranie
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Okręt "Lady Marie" Empty Re: Okręt "Lady Marie"

Pisanie by Da'Mir Pon Wrz 14, 2020 10:31 pm

Da’Mir otworzył szerzej oczy. Nigdzie nie płyną? To jednak ona tu zostaje na dłużej? Po co jej statek jak nim nie pływa? Może to jej dom i lubi jak się buja? A co tam, jemu pasuję.
-Ah, Da’Mirowi to odpowiada. Jest pod rozkazem Pani Kapitan, jako wolna hybryda.- Zaznaczył raz jeszcze, skoro tak pozbywają się nieścisłości. A kiedy tylko dostał pozwolenie na odzyskanie swoich rzeczy, to nie omieszkał tego nie wykorzystać. -Da’Mir musi zajrzeć w pewne miejsce, ale wróci za kilka godzin. Pani Kapitan się nie martwi.
Machnął ręką, gotów już odejść, kiedy to został zatrzymany. Elfka poszła gdzieś i został z Jackiem. Spojrzeli na siebie i wzruszyli ramionami. A za moment, Pani Kapitan znów znalazła się na pokładzie, z fajnym pergaminem. Koteczek wziął go w łapki i zaczął oglądać z każdej strony, oraz wąchać. Pachnie pergaminowo.
-Da’Mir teraz jest… cesarski! Da’Mir wiedział, że daleko zajdzie!
Skomentował, po czym popadł w chrapliwy rechot i ruszył w kierunku… eee… no właśnie. Halo? Panie marynarzu? Zabierzesz kota na brzeg…? Tak? Da’Mir dziękuję. Ale proszę czekać na Da’Mira.

Z/T dla Da’Mira?
Da'Mir
Da'Mir

Stan postaci : Udusił się zasypany złotem.
Źródło avatara : TES V: Skyrim

Powrót do góry Go down

Okręt "Lady Marie" Empty Re: Okręt "Lady Marie"

Pisanie by Mistrz Gry Sro Wrz 16, 2020 4:06 pm

  Jack zaszczebiotał podekscytowany, kiedy wreszcie poświęcono mu uwagę. Zręczne łapki wykładały na wieko beczki kolejne drobiazgi i błyskotki, które z pewnością nie należały do byle miejskiego chłopa od równego układania cegieł. Sakiewka złotych monet przedstawiała całkiem wysokie nominały, w sumie było tam prawie trzysta drachm. Mały, skórzany portfelik częściowo wypełniały papierosy, ale w ukrytej klapce Shandra znalazła też kilka mocno zużytych wytrychów. Cztery solidne i dobrze wyważone noże, porządnie zaostrzone, w sam raz do schowania do buta, za pasek czy ukrycia w rękawie. Małpka nie omieszkała nawet zabrać złotego kolczyka, jakie ludzie często noszą w rejonach portowych. Dla Manayi mogła to być jasna wskazówka, że typ pływał po morzach lub nawet nadal to robi. Dwie fiolki bez etykiety, jedna z płynem całkiem bezbarwnym i lekko mętnym, druga z nieco zaróżowionym. Kolejna fiolka była pusta. Śmierdziała somnium. Jako ostatnie, Jack wyciągnął czarne, aksamitne puzderko jak na biżuterię. Opatrzone było w rogu dziwaczną runą. W środku znajdował się kawałek pergaminu zabezpieczony żywicą, zapisany z obydwu stron. Pierwsza opatrzona była wizerunkiem czterech srok i symbolem otwartego oka. Druga zawierała tylko niejasną inskrypcję.
strome szczyty się pochylą
przed twym licem pełnym łez
jak do ognia chmary ciem
W blasku miesiąca, w kręgu szklanym, słuchając szczebiotu pięciu srok, swą szalupą staniesz przed Nieznanym.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Okręt "Lady Marie" Empty Re: Okręt "Lady Marie"

Pisanie by Shandra Manaya Sro Wrz 16, 2020 7:27 pm

Elfka rzuciła raz spojrzeniem za odchodzącym Koteczkiem, po czym w całości skupiła się na zdobyczach Jacka.
Nie spiesząc się przeglądała wszystko, pozwalała się nacieszyć małpce jego momentem triumfu. O patrzcie! Zdobył jej nową spinkę z do żabotu, o rety i to z czarnym kamieniem! Onyks?! Jack jesteś niezastąpiony! Kobiecie niby nie zależało na biżuterii i innych kosztownościach, ale do tych zapinek miała jakąś słabość i upodobanie... cóż były już jej elementem, tak jak kapelusz z piórem.
-Skurwiel... - Warknęła pod nosem, kiedy w ręce wzięła fiolki. Jedna była pusta... po zapachu... zapewne tym ją odurzył. Pozostałe dwie? Było kilka opcji, musiała je zbadać ewentualnie dokładniej w kajucie, sprawdzić jaki dają odczyn i z czym wchodzą w rekcje by je zidentyfikować. Obstawiała jednak, że też zamierzał je zastosować, gdyby tylko udało mu się ją zabrać.
Z pergaminów nie rozumiała nic... wierszyki i zagadki. Nie lubiła takich zabaw... cholerne podchody. Lepiej, żeby ten sukinsyn wszystko jej wyjaśnił, bo kutasa będzie tracił po kawałeczku...
Prychnęła. Kosztowności zgarnęła do woreczka, monety też. Wyląduje wszystko w jej kajucie, do późniejszego rozdysponowania. Sama zabrała ze sobą fiolki i zagadki i zeszła pod pokład, by wreszcie zaszczycić gościa.

-Oszczędź mi wysiłku, a sobie więcej nieprzyjemności. Co masz mi do powiedzenia? - Wypaliła prostu z mostu zatrzymując się przed mężczyzną. Wyprostowana, z rękami za plecami, mierząc go lodowatym spojrzeniem szarych gałek. Głos miała tak samo zimny i złowieszczy jak wyraz twarzy. Nie wróżył nic dobrego. Jeśli ktoś szykuje na nią tego typu zamach, to lepiej niech dołoży wszelkich starań by doszedł do skutku... w innym przypadku... cóż, mamy właśnie takie obrót spraw... ciężkie pytania i nieprzyjemne uczynki, w zaciszu okrętowych desek, pod pokładem...
Shandra Manaya
Shandra Manaya

Stan postaci : Niemal zagojone ranki na ramionach i nodze.
Ekwipunek : Szabla, krótki miecz, dwa pistolety skałkowe, woreczek z kulami i prochem, wieczne pióro i zwitek pergaminu.
Ubiór : Ubranie
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Okręt "Lady Marie" Empty Re: Okręt "Lady Marie"

Pisanie by Mistrz Gry Czw Wrz 17, 2020 3:50 pm

  Kiedy tylko został sam, brązowe ślepia mężczyzny rozejrzały się czujnie wokoło. Niestety jego położenie nie dawało wiele możliwości. Nie miał też przy sobie kompletnie nic przydatnego, za co zdążył już kilka razy powyklinać towarzystwo w barze i przy okazji marynarzy, których zauważył po drodze. Jeśli więzy na to pozwalały, usiadł sobie na deskach.
  W końcu drzwi ponownie się otworzyły. Na widok pani kapitan, usta oprycha wykrzywiły się w lekko kpiącym uśmiechu. Szybko ściągnął z niej wzrok, wbijając go w podłogę i ścianę naprzeciwko.
  — Nic — odparł bez cienia strachu, jasno i rzeczowo. A przynajmniej dobrze udawał. — Tu nawet nie o ciebie chodziło, tylko o kota — pociągnął po chwili. — Miałaś pecha. A teraz ja go mam. Koniec bajki. — Uśmiechnął się szelmowsko.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Okręt "Lady Marie" Empty Re: Okręt "Lady Marie"

Pisanie by Shandra Manaya Czw Wrz 17, 2020 6:47 pm

Kobieta stała niewzruszona, nawet kącik ust jej nie drgnął. Przynajmniej na początku, bo pod koniec lekko, powątpiewająco uniosła jedną brew. Cisza jednak się przedłużyła, jakby chciała pozwolić jej wybrzmieć... albo raczej słowom mężczyzny.
-Wyglądasz na dość cwanego bydlaka, a chcesz mi wmówić, że jesteś takim idiotą, że porywasz się na kontrakt... w karczmie...  gdy jest w towarzystwie osób trzecich... innego Łowny Nagród... w moim towarzystwie...? - Cedziła słowa jak lodowe sople. Bez innych emocji na twarzy. Może miała siwe kłaki, swoje lata na karku, ale chyba nie miał jej za niekapującą niczego starowinkę!? Takie BAJKI to dla innych.
-Do tego, skoro o Koteczka wam chodziło, to mogliście go zabrać, a mnie chrapiącą zostawić oszczędzając sobie ryzyka i kłopotów. - Fuknęła. Dało się słyszeć nutkę irytacji i pogardy? No może troszeczkę, ale jeszcze chwilę tak się pobawią, takie bajeczki poopowiadają, to kto tam wie.
-Skoro jesteś aż takim durniem... i wciąż usiłujesz sobie ze mnie zakpić, od razu każe chłopakom przygotować ci kamienne buciki. Żadna strata. - Ostrzegła. Tak szybko nie miała zamiaru z nim skończyć, ale musiała dać jasno do zrozumienia, że sposób w jaki chce sobie pogrywać jest nie do zaakceptowania. Za dużo przerabiała takich historii. W jego bajeczce nic się nie kleiło. Proszę... nikt normalny, żaden Łowca ogarniający się w branży nie szarpnąłby się na kontrakt, kiedy ona miała już na nim swoje łapki... a nawet gdyby któryś nie ogarniał... to koteczek był na liście... nawet gdyby chciano ją uśpić przy okazji, to trzeba było ją zostawić dla oszczędności kłopotów. Za dużo błędów... za duża amatorka nawet jak dla zdurniałych amatorów... a koleś na nowicjusza bynajmniej nie wyglądał. Pełne kieszenie, dobra broń, niezłe łupy... liściki szyfry... ojojoj
Shandra Manaya
Shandra Manaya

Stan postaci : Niemal zagojone ranki na ramionach i nodze.
Ekwipunek : Szabla, krótki miecz, dwa pistolety skałkowe, woreczek z kulami i prochem, wieczne pióro i zwitek pergaminu.
Ubiór : Ubranie
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Okręt "Lady Marie" Empty Re: Okręt "Lady Marie"

Pisanie by Mistrz Gry Pią Wrz 18, 2020 8:38 pm

  Skrzywił się, słysząc jej pierwsze słowa. No poniekąd trafiła w sedno i ciężko byłoby ją przekonać, że jest inaczej. Poza tym, sama nie była głupia. Jakaś szaleńcza myśl kazała mu to zweryfikować, ale cóż, nie wyszło. Zdarza się. Przynajmniej jeszcze żyje i jest w jednym kawałku, więc może nie będzie to wyglądać tak źle, jak mówią. I jak sama ostrzegała. Podniósł sobie z powrotem na nią wzrok. Oj, ładną miała buzię, a ten ton głosu tylko dodawał jej pikanterii. Przez chwilę facet sprawiał wrażenie, jakby nie do końca jej słuchał.
  — Czyżby? — rzucił spokojnie w temacie oszczędności życiowych i słuchał dalej. Na jego ustach ponownie pojawił się lekki uśmiech. — A może jednak jakaś? Drobna strata w cenie kamienia... — Oparł tył głowy o słup za sobą. — No dobra, po kolei... Dlaczego tam i wtedy? Bo nie mieliśmy możliwości ryzykować. Natrafiła się sposobność. Wiesz, czemu dostałaś brudną szklankę? Bo głupia kelnereczka blondyneczka się pomyliła. A czemu chciałem cię zabrać? Chciwość, piękna pani. Uśmiech losu. Tylko że menda znowu uśmiechnęła się do siebie.
  Umilkł na dłuższą chwilę, przenosząc wzrok na wnętrze okrętu. Pod pokładem nie wyglądało to tak zjawiskowo jak na górze, ale nie o tym teraz myślał.
  — Tak właściwie... — Ponownie na nią spojrzał. — Chyba jestem skończony, więc może możemy sobie pomóc. Bo chyba przypadkiem znalazłaś się na celowniku.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Okręt "Lady Marie" Empty Re: Okręt "Lady Marie"

Pisanie by Shandra Manaya Pią Wrz 18, 2020 9:19 pm

-Kamieni ci u nas dostatek. - Syknęła. Ostrzegawcza nuta zniknęła. Żywiła do typa coraz mniej sympatii, a stanowczo więcej pogardy. Więc jednak tak ryzykowali dla nagrody za Koteczka? Musiało ich nieźle przypilić, że postanowili rozegrać to w taki sposób... bogowie mórz i sztormów, wciągając w to karczmarza i jego kelnerkę! Durne skurwysyny. I jeszcze jej mówi, że ona byłaby ciasteczkiem ekstra!? No szczyt... a raczej dno...
Nie to żeby coś... w innych okolicznościach, w innej pozycji i przy zdecydowanie czystych szklankach rumu, pewnie skusiłaby się go przelecieć... Dawno nie umoczył w niej obcy kutas... no bądźmy szczerzy... na otwartym morzu, bez zawijania do portu "X" czasu miała ograniczoną ilość kusiek, które mogła pozwolić w siebie wpuścić, choć chętnych było więcej.
Niestety, typ zły układ wziął wybrał. Złota rybka się mu wyślizgnęła z niezgrabnych łapsk i cóż... jedyną perspektywę na umoczenie jaką miał... to ta, którą mu wcześniej przedstawiła.
-Chyba... - Prychnęła. Dwuznacznie. Zaprosiła go do szalupy, która dla niego mogła oznaczyć życie lub śmierć. Ino niech dobrze wybiera, bo ona w tej chwili miała już obrany jeden z kursów... czy się zmieni?
Elfka podeszła do drzwi i ostro gwizdnęła składając wargi na zębach. Chwilę potem przyleciał chłopak, pewnie jeden z majtków.
-Zawołaj mi tu migiem Pierwszego. - Poleciła i wróciła do towarzystwa.
-Chyba i przypadkiem. Kurewsko mętnie to wygląda. - Warknęła bez pośpiechu.
-Oszczędź mi kolejnych "chyba" i wyjaśnij co to jest i co znaczy. Potem możemy wrócić do tego celownika. - Pokazała mu zwitki pergaminu, które Jack zabrał od niego. No musiał wiedzieć co to... aż jej się flaki ściskały na myśl, że raz znowu może usłyszeć kolejne "chyba".

Tymczasem stawił się Pierwszy Oficer. Manaya rzuciła mu krótkie spojrzenie, po czym, z pełnym rozmysłem szare oczy przeniosła na jeńca.
-Przygotuj szalupę i kurewsku duży kamień. Skurwiel pewnie doskonale pływa. Jak wyjdę zabierzesz naszego kolegę spacer po rafie koralowej. - Powiedziała chłodnio i wymownie. Pierwszy uśmiechnął się zadowolony, cmoknął językiem na zębach i pokiwał głową z aprobatą. -Tak jest Pani Kapitan. - rzucił krótko i nie spojrzawszy nawet na typa, którego miał wysłać na "spacer" odwrócił się i wyszedł. A nim nogi jego na górnym pokładzie stanęły dało się słyszeć jak wywrzaskuje rozkazy.
Przednio.

-Masz ostatnią szansę najwięcej pomóc sobie, więc radzę ci skończyć pierdolić i przejść do rzeczy. - Odezwała się w końcu niemal ostentacyjnie... jakby teatralnie na wyrost spokojnie i niby obojętnie. Oczywiście przebijała przez to śmiertelna groźba. Elfka nie była osobą, która daje drugą szansę... która musi zadawać dwa razy to samo pytanie... jej przydomki i reputacja nie wzięły się z powietrza... już jeden na tym parszywym brzegu doigrał się i pół twarzy stracił... bywa...
Shandra Manaya
Shandra Manaya

Stan postaci : Niemal zagojone ranki na ramionach i nodze.
Ekwipunek : Szabla, krótki miecz, dwa pistolety skałkowe, woreczek z kulami i prochem, wieczne pióro i zwitek pergaminu.
Ubiór : Ubranie
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Okręt "Lady Marie" Empty Re: Okręt "Lady Marie"

Pisanie by Mistrz Gry Nie Wrz 20, 2020 3:29 pm

  Oj, brudne myśli pałętały się po głowie pani kapitan, gdyż jej wartość przedstawiała się nie tylko w kobiecych wdziękach, których faktycznie nie mógł jej odmówić. Jakby się to potoczyło, ciężko powiedzieć, ale ryzykowanie życia dla takich przyjemności jeszcze nie należało do jego hobby.
  Kiedy powtórzyła jedno kluczowe słowo, utkwił w niej wzrok. I na chłopaczku, który zaraz się zjawił. Nie wyglądał na kata, zresztą nie odmówiłaby sobie takiej przyjemności, więc najpewniej był chłopaczkiem na posyłki. I to całkiem dobrze wytresowanym. Do nogi, chłopaczku. Aport po pana Pierwszego.
  Spojrzał na pergamin, który wystawiła mu przed nos. Na jego ustach ponownie znalazł się cień kpiącego uśmiechu, lecz dało się wyczuć, że ten nie był skierowany do Manayi. Zanim jednak zdążył się odezwać, drzwi znowu się otworzyły. O proszę, kolejny idealnie wytresowany piesek. Tym gorzej dla niego, bo chyba za bardzo wkurzył elfkę. Eh, te kobiety.
  A jednak dotarło do niego, że żarty dawno się skończyły i jego słowa nie miały wielkiej wartości. Nie dla niej. Ostatecznie... Mógł to przewidzieć, nie wystraszyłaby się celownika, nawet gdyby kierował nim sam cesarz. Ponownie skupił się na pergaminie.
  — Moja karta przetargowa, tak na wszelki... Ukradłem mojemu nadgorliwemu pracodawcy, który miał hopla na punkcie tej przepowiedni i co chwila o niej pierdolił, aż się na pamięć nauczyłem... — Umilkł na moment, coś rozważając. — Musisz zrobić kółko z kawałków szkła. Nie trójkąt, nie kwadrat, tylko kółko. A potem, jak będzie pełnia, to przeczytać. Ale nie sama, musi być was piątka. Twierdził, że zyska tak nieśmiertelność.
  Wzruszył ramionami. Co do ostatniego nie mógł mieć pewności, bo już samo stwierdzenie brzmiało jak bełkot szaleńca. Wielu przed nim próbowało.
  — Ale na to dowodu nie mam — postanowił sprecyzować. — To też twój celownik. To nieobliczalny człowiek i absolutnie bezwzględny, zrobi wszystko, żeby to odzyskać. A plotki szybko do niego dojdą. To czarodziej... nie przedstawił się. Jest niebezpieczny, zabiłby bez problemu większość ludzi, jakich znam.
  Przepatrzył jeszcze raz swoje myśli, czy przypadkiem niczego nie pominął, ale nic takiego nie rzuciło mu się w oczy.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Okręt "Lady Marie" Empty Re: Okręt "Lady Marie"

Pisanie by Shandra Manaya Nie Wrz 20, 2020 8:46 pm

Kobiety takie jak ona i w jej wieku miały prawo do różnych myśli, a już na pewno do tych brudnych. Nie jedno w życiu widziała i robiła, nie z jednym i nie z jedną. Nie była 15 letnią dziewicą niewydymką, która ma błędne pojęcie o wszystkim zaczynając od tego do czego służy szpara między jej udami. Dlatego też wstydzić się nie miała zamiaru.
A mężczyzny w spokoju wysłuchała. Każdego słowa. Nie przeszkadzała. Okiem nie mrugnęła... choć tak... część z tego brzmiało jak brednie obłąkańca. Z drugiej wszak strony była starym żeglarzem, nic nie powinno jej już dziwić.
W końcu wciągnęła przez nos głęboki, powolny wdech.
-Wy - ludzie, jesteście doprawdy żałosnymi idiotami... - Zaczęła. Jej głos był przerażająco obojętny. Wyrok zapadł. -Po 180 latach życia, z czystym sumieniem mogę ci powiedzieć, że nieśmiertelność, to wredna kurwa. - Subtelna pauza, na krótki oddech. -Masz jednak szczęście i jej nie posmakujesz. - Zakończyła. Z premedytacją dobrała słowa w tak ironiczny i ociekający czarnym humorem sposób. Jest szczęściarzem... a jednak dzisiaj umrze... o ironio losu...
Po tych słowach, znowu ułożyła ręce za plecami, odwróciła się i kulejąc wyszła bez słowa więcej.

Na pokładzie nie wydała żadnych kolejnych i nowych rozkazów. Pierwszy wiedział więc co ma robić. Elfka oczywiście słyszała i słuchała jeśli mężczyzna postanowił coś jeszcze mówić. Czy to informacje, czy błagania, czy klątwy na nią zechciał ciskać. Ciszę też przyjęła... w zasadzie ją doceniłaby najbardziej. Znaczyłaby ona, że facet, mimo iż dureń miał niezłe jajca. Elfka wróciła do swojej kajuty, przeczytała kilka razy uważnie treść papierków, po czym schowała je na swoje miejsce.
W tym czasie pierwszy wywlókł jeńca na pokład, gdzie czekał łańczuch, wielki kamień i dwóch typów do pomocy...

Wszystko fianał swój miało mieć miejsce po zmroku, do którego i tak nie zostało wiele. Manaya przygotowała sobie wszelkie odczynniki i niezbędną aparaturę by później móc w spokoju zidentyfikować substancje z dwóch pozostałych fiolek. Tak informacyjnie, dla samej siebie... a może nauczy się czegoś ciekawego...?
Gdy na niebie najjaśniejszym światłem były już gwiazdy, nieszczęśnika załadowano na szalupę, z ciężkim kolegą na łańcuchu przy girach. A ona stała spokojnie oparta dupą o reling skubiąc słonecznik na spółę z Jackiem. Patrzała. Cóż. Chyba właśnie za takie rzeczy niektórzy co bardziej śmiali zwali ją Krwawą Marie... chociaż tutaj krew się nie polała... ani kropli!
Towarzystwo w szalupie oddaliło się w stronę horyzontu by wyprawić jednego z pasażerów na "spacer". Niech ma to za akt łaski. Oddała go morzu. Może niezbyt należycie, ale zawsze mogła najpierw kazać przeciągnąć go po kilem... a potem utopić to co z niego zostanie...
Shandra Manaya
Shandra Manaya

Stan postaci : Niemal zagojone ranki na ramionach i nodze.
Ekwipunek : Szabla, krótki miecz, dwa pistolety skałkowe, woreczek z kulami i prochem, wieczne pióro i zwitek pergaminu.
Ubiór : Ubranie
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Okręt "Lady Marie" Empty Re: Okręt "Lady Marie"

Pisanie by Mistrz Gry Pon Wrz 21, 2020 11:25 am

  Wysłuchał jej w ciszy, spokojnie, z tym samym nikłym uśmiechem przyklejonym do twarzy. Choć świadomość rychłej śmierci zawsze odbija się na człowieku, to i tak trzymał się doskonale. Może już zdążył się z tym pogodzić? A może miał nadzieję, że kapitan jednak zmieni zdanie... chociaż nie, w to raczej wątpił.
  Ruszyła do wyjścia, a on pożegnał ją cichym śmiechem. Jakby właśnie opowiedziała całkiem niezły kawał.
  Nie szarpał się, kiedy przyszli po niego. Skomplementował marynarkę Pierwszego, miała ładne guziki. Może próbował zoczyć okazję podczas bezsensownej rozmowy, a może po prostu, jak to ludzie mają w zwyczaju, próbował umilić sobie ostatnie chwile życia. Zerknął za łódkę, kiedy przestali wiosłować. Ciemna toń oceanu już sięgała tej części zatoki. Niczym nie zachęcała do jej zwiedzenia. Czy coś takiego go potem czeka? Czy po śmierci widzi się przez wieczność to, co cię zabiło?
  Chwilę później księżyc był już tylko znikającą, falującą plamką ponad głową. Bąbelki powietrza pomknęły w jej stronę, kiedy woda naparła zbyt mocno.

  Najemnicy najwyraźniej byli nie najgorzej przygotowani. Fiolka z przezroczystym płynem również zawierała somnium, co Shandra mogła stwierdzić już po zapachu, a dokładniejsza analiza wykazała, że mikstura jest mocno stężona. Różowawy płyn był jednym z najprostszych do zrobienia antidotum na ewentualne przedawkowanie. Nie było gwarancji, że ono zadziała, bywały wadliwe mieszanki, jednak szansa wciąż była spora.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Okręt "Lady Marie" Empty Re: Okręt "Lady Marie"

Pisanie by Shandra Manaya Pon Wrz 21, 2020 8:35 pm

Musiała przyznać, że zachowanie mężczyzny nie tyle ją zaskoczyło, co było raczej nieoczekiwane od typa jego pokroju... najemnika, zakapiora. Obstawiała, że będzie choć próbował, z większą lub mniejszą gracją czy finezją, jakoś skórę ratować... nic z tych rzeczy. Trochę było to też niepokojące... pogodzony był już z takim losem? Spodziewał się śmierci? Był wcześniej ostrzeżony?
Dziwne, ale nie miała zamiaru zaprzątać sobie tym głowy.
Sprawdziła, pozostałe dwie fiolki. Kolejna mikstura senna i antidotum. Cóż, obie wylądowały w szafce na jej "skarby".

Kładąc się spać, zastanawiała się, czy następnego dnia da radę w końcu coś załatwić. Rozciągnęła się na swoim wyrze miedzy poduszkami i pościelą. Bezpieczna w swoim domu, w luźnych portkach do kolan i koszulce na ramiączkach. Liczyła polenić się na tym "urlopie". Odpocząć od przygód i wyzwań. Zrobić zakupy, przepuścić trochę forsy na głupoty, chlanie i dziwki. Tymczasem zamordowała już kilku ludzi i jedną bestię, została ranna, zrealizowała jeden list gończy, hybrydę z następnego zatrudniła na ochroniarza i chyba wpakowała dupę w jakąś chryję... cudownie.
Co pokarze jutro? Zobaczymy jutro.

/zt/
Shandra Manaya
Shandra Manaya

Stan postaci : Niemal zagojone ranki na ramionach i nodze.
Ekwipunek : Szabla, krótki miecz, dwa pistolety skałkowe, woreczek z kulami i prochem, wieczne pióro i zwitek pergaminu.
Ubiór : Ubranie
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Okręt "Lady Marie" Empty Re: Okręt "Lady Marie"

Pisanie by Mistrz Gry Sob Wrz 26, 2020 3:49 pm

  Tup, tup, tup — wygrywały malutkie łapki na granicy słyszalności. Oh, któż by zgadł, któż by się w ogóle spodziewał tak niezwykłego gościa! Taki niby całkiem pospolity, a jednak pozory tak bardzo potrafią mylić, oh, żadnemu z nich nawet do głowy by nie przyszło! Drobne ciałko aż wzdrygnęło się całe na tę myśl. Tyle emocji, tyle napięcia, a tak mało miejsca, żeby to wszystko pomieścić. Ale przecież da sobie radę, zawsze dawał, toż to chleb powszedni dla niego!
  Chleb, dobre sobie. Upuścił okruszynę bułki, która zapodziała się na występie desek. Maleńki gzymsik, uwielbiał takie. Te zadziwione spojrzenia, kiedy ktoś go na takim zauważył! Ale nie teraz, teraz nikt nie powinien, lepiej nie. Ale i nikt nie miał okazji, nikt nie patrzył, bo i po co, przecież nigdy nic ciekawego nie działo się tych kilka skoków nad powierzchnią wody. Jak ona ładnie falowała.
  Kolejny sus. Krótkie pazurki niczym haki alpinisty wczepiały się w deski, coraz wyżej i wyżej, aż do dziury plującej ogniem. Dzień dobry, dziuro. Dobrze, że teraz była spokojna. I hyc w półmrok, niech się schowają wszystkie szczury lądowe! Jeden moment skamienienia i już wszystkie elementy znów były w pełnym ruchu. Pozwolił sobie strzepnąć z siebie resztkę wody. Ktoś tu szedł? Nie, jednak nie. Tup, tup, tup...
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Okręt "Lady Marie" Empty Re: Okręt "Lady Marie"

Pisanie by Mistrz Gry Pon Wrz 28, 2020 7:26 pm

Oh, a jednak tutaj ktoś szedł. Jeden szybki hyc i już żadne człowiekowe oko by go nie dostrzegło, na pewno nie tamto, takie niezgrabne i marudne. Stołek miał grube nogi, w sam raz, by się za nimi schować. O, i jeszcze wiadro, pięknie. Co było w środku? Zresztą nieważne. Wąziutki tunel przeprowadził sprawnie i bezpiecznie na drugą stronę skrzyni. Pachniała prochem, jak uroczo.
Prędko podreptał dalej, to był zły poziom. Za nisko. Wciąż za nisko. Ale sąsiedztwo ściany było dobre, przy ścianie zawsze łatwiej o kryjówkę. W dodatku była niczym drabina z tymi wszystkimi rzeczami, które przy niej postawiono. Zaradne człowieki, bardzo przydatne. Wszystkie sześć nóżek pracowało równo, razem z resztą przeszukując każdą szparę czy przypadkiem nie wiedzie ona na drugą stronę. Bardzo szczelne, wszędzie ta stwardniała maź. Bardzo porządna załoga, ale mogłaby się czasami polenić.
A więc zostały schody, przynajmniej na razie. To było idealne zadanie dla cieniutkich skrzydeł uderzających tak szybko, że aż znikały. Oh, ale któż by zwrócił uwagę?
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Okręt "Lady Marie" Empty Re: Okręt "Lady Marie"

Pisanie by Mistrz Gry Wto Wrz 29, 2020 2:42 pm

Drzwi były zamknięte. Oczywiście, kto otwiera drzwi w tych czasach? Za dużo złodziei i innych elementów przewinęło się przez świat, żeby ludzie tak robili. Ahh, że też musieli się czegoś nauczyć do tego czasu. Ale nic to, jakieś byle drzwi wcale go nie powstrzymają, o nie. Schowały się skrzydełka, ale jego sześć nóżek pozostało przy żmudnej wędrówce po drewnie. Dużo tu było drewna. Ciekawe, czy było smaczne. Zaraz, zaraz, czy to krew? Nieważne, nie teraz.
W końcu ją zobaczył. Była duża, większa niż się spodziewał, ale to chyba normalne. Trudno jest czasem ocenić wielkość rzeczy, kiedy kąt widzenia jest tak różny. Śmignął wzdłuż ściany. Jakoś bardzo lubił ściany, już od dawna. Dawały takie poczucie większego bezpieczeństwa, trochę komfortu na nieznanej ziemi z nieznanymi mieszkańcami. O, witaj. Ale nie ty mnie interesujesz.
Stolik. Baczne oczka, wszystkie zmysły podkręcone do granic, ale nic niepokojącego nie zwróciło uwagi. Ha, oczywiście, że nie. Nikt by się nie ośmielił tu myszkować pod jej nieobecność.
Tup, tup, tup i... Nie, tym razem nie hop. Musiał to rozwiązać inaczej, choć wybitnie tego nie lubił. Tu było zimno. No, a jeszcze na blacie nie znalazł nic przydatnego, tylko jakiś pusty pergamin, mapa, nóż... No nic, trzeba pomyśleć. A może... Oh, o tak, to będzie bardzo praktyczne! Przysiadł sobie na stole i rozejrzał się. Co my tu mamy jeszcze, kredens, skrzynia, półka, biurko, drzwi, szafa... Biurko! Kilka sprawnych susów doprowadziło do nowego mebla. Teraz tylko poszperać w szufladach.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Okręt "Lady Marie" Empty Re: Okręt "Lady Marie"

Pisanie by Mistrz Gry Sro Wrz 30, 2020 1:12 am

Gdzie to jest, gdzie to jest, no gdzie... Yhh, aż z tej frustracji cały dostał gęsiej skórki. Fuj. Upuścił ołówek do szuflady, a niech wraca tam bezużyteczny badziew. I żeby się tak więcej nie plątał! Już chyba trzeci raz ten sam ołówek mu wpadł w łapy. ... A może były takie dwa?
Bystre oczka ponownie omiotły pomieszczenie. Gdzie. Myśl, myśl, myśl. Tamta szafka? Warto sprawdzić. Albo komoda. Nie? Kufer? A może coś przeoczył? Hop jeszcze raz, przecież musi tu być.
No i jest. W końcu! Wreszcie! Aż z tej fali ekscytacji prawie upuścił skrawek papieru. Taki cenny skrawek, oh... Ciekawe czy ktoś z nich by w ogóle zauważył, że go nie ma... Ślepia skierowały się na okno. Ciemna szyba, ciemne niebo, za długo. Za późno. Trudno. Kolejny dreszcz stresu i podniecenia przebiegł mu po kręgosłupie. Obejrzał uważnie z obu stron. Dobrze, było bardzo dobrze. Czy tu jest jakieś... Co to? Błyskawiczna ewakuacja na sam wierzch szafy, kiedy za drzwiami rozbrzmiały kroki. A jednak nie tutaj skierowane. Dobrze. Jeszcze lepiej. Znów można popatrzeć i to z jak dobrej perspektywy, no no. O! I tego właśnie mu było trzeba. Karteczka zaczeka tutaj. Hyc, skok i już zabierał się do kredensu ze świecidełkami. Łapki objęły mocno srebrny spodeczek. Ładny i pięknie wypolerowany. Idealny. I było tego więcej.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Okręt "Lady Marie" Empty Re: Okręt "Lady Marie"

Pisanie by Shandra Manaya Pią Paź 02, 2020 9:04 pm

/z miasta/

Podróż szalupą na sam okręt minęła spokojnie. Po kobiecie widać było jak od pierwszych chwil na wodzie się odpręża, w jakiś ulotny sposób rozluźnia a przy tym zyskuje na pewności siebie. Nigdy nie było po niej widać słabości czy zwątpienia, ale każdy zauważy, że to woda jest jej środowiskiem, nie twardy ląd.

Na pokładzie Jack zeskoczył jej z ramienia i pobiegł gdzieś tam... małpiszon traktował okręt jak własne podwórko i to mu pasowało. Nikomu nie przeszkadzał i nikt nie przeszkadzał jemu. Bądźmy szczerzy, był tu rangą najważniejszy zaraz po Pani Kapitan. Pierwszy miał względy, ale Jack to Jack... jemu pozycji nikt nie odbierze.
Załodze rozkazy potrzebne nie były, a i nikt nie przyszedł od razu jak stanęła na pokładzie zameldować o jakiś nowościach, czy problemach... po informacją, że dostała odpowiedź na list. Jeśli Da'Mir postanowił też zawitać na Lady Marie, miał wolną rękę. Mógł się dowolnie tutaj włóczyć, byleby nie przeszkadzał załodze w obowiązkach.
Elfka zaś skierowała się do swojej kajuty. Cmoknęła na małpkę, która biega w tą i nazad jakaś niespokojna. Kobieta jednak nie zwróciła na to uwagi. Otworzyła drzwi do swojego prywatnego sanktuarium i z Jackiem zniknęła we wnętrzu przepastnej kajuty. Odpaliła dwie lampy i trzecią na biurku, by móc odczytać list i napisać odpowiedź.
Kapucynka zaś od razu się najeżyła, zaczęła syczeć i warczeć. Zeskoczyła z elfki i zaczęła buszować po kajucie jakby czegoś szukała.
-Jack... co się dzieje? - Zapytała kobieta unosząc wzrok znad lampy na biurku i zawieszając go na rozemocjonowanym zwierzaku. Anik Jack ani jej kruk nigdy nie zachowują się w ten sposób... chyba, że wyczują albo wypatrzą jakieś zagrożenie, jakąś nieprawidłowość czy anomalię w rutynie ich życia i pracy. Zachowanie małpki tutaj było nietypowe. Normalnie albo Jack wskoczyłby na łóżko, w pościel by wydziczać się jak małpiszon i bawić, albo dorwał do żarcia. Zamiast tego darł mordę jakby go wrzącym olejem polali.
-Ktoś tu jest? - Zapytała i ciężko było stwierdzić czy Jacka... czy potencjalnego intruza. Zamek był nienaruszony. Szybkie zerknięcie na witrażowe szuby na rufie... też nie. Nie było więc włamania... załoga nic nie dostrzegła... o co chodzi małpce?
Odłożyła kapelusz na blat i powiodła czujnym spojrzeniem po całej kajucie, nie ruszając się od biurka, pochylona lekko, z dłońmi wspartymi na blacie. Nie wiedziała czego wypatrywać... jakiego rodzaju zagrożenia czy zmiany w pomieszczeniu, na które źle zareagował jej pupil. Co by to nie było... najmniejszy ruch i była gotowa sięgnąć po krótkie ostrze by rozprawić się z zarozumialcem, który wtargnął nieproszony do jej świątyni.
Shandra Manaya
Shandra Manaya

Stan postaci : Niemal zagojone ranki na ramionach i nodze.
Ekwipunek : Szabla, krótki miecz, dwa pistolety skałkowe, woreczek z kulami i prochem, wieczne pióro i zwitek pergaminu.
Ubiór : Ubranie
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Okręt "Lady Marie" Empty Re: Okręt "Lady Marie"

Pisanie by Da'Mir Pią Paź 02, 2020 9:24 pm

Podróż z miasta była spokojna, chyba każdy się bał napadać na Panią Kapitan po ostatnim incydencie. Fajke zakurzył, po czym odprowadził Elfkę na Lady Mary. W sumie pozwolił sobie zawitać na pokład, bo trzeba się gdzieś zdrzemnąć. Woda wydawała się mniej straszyć, gdy powoli przywykał do desek pod buciorami.
-Pani Kapitan się nie przejmuje, jakby Da'Mir był potrzebny, to Pani Kapitan zawoła.
Wychrypiał do niej, kiedy skierowała się do swojej kajuty, a sam zdjął swój miecz z paska, łuk oraz kołczan, aby usiąść pod jedną ze skrzynek. No, to teraz pora na alkohol, więc wyjął piękną srebrną piersiówkę, którą zwinął dziś komuś z ulicy, a jak szczęście chciało, był tam alkohol, bliżej nieokreślony. Upił łyk, a może dwa. Ah, to jest życie. To może drzemka? Trochę buja.
Da'Mir
Da'Mir

Stan postaci : Udusił się zasypany złotem.
Źródło avatara : TES V: Skyrim

Powrót do góry Go down

Okręt "Lady Marie" Empty Re: Okręt "Lady Marie"

Pisanie by Mistrz Gry Pon Paź 05, 2020 7:50 pm

  Jack biegał w tę i wew tę, ale bezskutecznie. Intruz, gdziekolwiek teraz był, doskonale się zakamuflował, stawiając małpkę w niewygodnym położeniu. Jednak było coś jeszcze. Kiedy Shandra rozejrzała się uważniej po pomieszczeniu, zauważyła, że srebrne spodki nie są tam, gdzie być powinny. Były ustawione w dziwnych miejscach, na półce, na szafce, na skrzyni, innej półce, wąskim parapecie... W dodatku stały pionowo, na krawędzi, wnętrzem zwrócone do środka kajuty.
  Małpka zaskrzeczała zaczepnie i lekko wychyliła łebek znad jednej z szaf. Tylko że to nie był Jack, on właśnie stał na stole i rozglądał się wokoło, aż nie pokazał się nieznajomy.
  Obcy futrzak zaraz uciekł za szafę, w kąt, którego nie widziała ze swojego punktu, a przynajmniej taką miał nadzieję. Manaya nie zdążyła dobrze wstać, kiedy wyłonił się stamtąd mężczyzna z lekko uniesionymi dłońmi.
  — Zanim strzelisz, daj powiedzieć — rzekł ugodowo, z uśmiechem na twarzy, lecz najbardziej uderzające było zupełnie co innego. Shandra znała tego człowieka. Kilka godzin temu kazała go utopić.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Okręt "Lady Marie" Empty Re: Okręt "Lady Marie"

Pisanie by Shandra Manaya Sro Paź 07, 2020 6:31 pm

Opierając się o blat biurka wodziła wzrokiem po kajucie. Chciała wypatrzeć to co było źródłem zachowania małpki. Niestety nic... żadnego ruchu, żadnego intruza. Chciała nasłuchiwać, ale Jack tak darł mordę, że się nie dało.
Zauważyła jednak anomalię. Srebra nie były w dziwnych miejscach... ustawione jeszcze dziwniej. Jackowi zdarzało się roznosić różne rzeczy, zostawiać je w dziwnych miejscach, ostatnio na bocianim gnieździe wylądowało jej pudełko z lakami. Małpka jednak nie ustawiłaby sreber w taki sposób.
Zmrużyła oczy, ale nie zdążyła nawet zakląć. Spod jednej z szafek wyskoczyła drugi Jack... jakaś małpka... jakiś dziwny stworek.
Ręka jej drgnęła by chwycić za broń. Odruch. Powstrzymała go jednak, a zwierzaczek... puf... zamienił się w mężczyznę.
Magicy!!
Jakby było nie dość dziwnie, facet był tym, którego dzień wcześniej posłała na dno zatoki.
Mięśnie miała spięte czujnie, jak kot, nie znała jego zamiarów, a to, że tu stał już samo z siebie świadczyło o tym, że ma przed sobą nie byle draba. Nie było mu jednak spieszno do walki.
Ona więc usiadła na swoim krześle z wysokim oparciem. Odsunęła się nieco od biurka. Nogę na nogę założyła, łokcie oparła na podłokietnikach, dłonie splotła przed sobą i wbiła uważne spojrzenie w gościa.
-W dzisiejszych czasach już nawet człowieka nie potrafią na dobre utopić. - Westchnęła uśmiechając się półgębkiem. Nie chciał walczyć, a rozmawiać. Nie miała nic przeciwko, byleby miał do powiedzenia coś więcej niż gdy był skrępowany. Skinęła podbródkiem na krzesło przed biurkiem. Niech spocznie.
-Tylko bez gierek. Jestem na to za stara. - Powiedziała spokojnie lekko mrużąc oczy. Nie groziła, w tonie jej głosu można było raczej odczytać nutkę zmęczenia, sygnału, że w młodości dość się naszukała legend, opłynęła co się tylko dało za Fontanną Młodości, niepowodzenia wyżywając na wrogach Cesarstwa. Teraz była już starsza, mądrzejsza, bez ochoty na bajki. Konkretny, twardo stąpający po pokładzie babsztyl się z niej zrobił.
Shandra Manaya
Shandra Manaya

Stan postaci : Niemal zagojone ranki na ramionach i nodze.
Ekwipunek : Szabla, krótki miecz, dwa pistolety skałkowe, woreczek z kulami i prochem, wieczne pióro i zwitek pergaminu.
Ubiór : Ubranie
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Okręt "Lady Marie" Empty Re: Okręt "Lady Marie"

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach