Teatr Kabaretka

2 posters

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Teatr Kabaretka - Page 2 Empty Re: Teatr Kabaretka

Pisanie by Mistrz Gry Czw Lip 15, 2021 11:38 pm

Był doprawdy... nawet zabawny. To jak się burmuszył i wypierał oczywistych rzeczy. Albo jak próbował udawać twardziela, którego nic nie rusza. Może faktycznie się nie bał, ale chyba miał ze sobą inny problem. Też na tle nerwowym, co potwierdzało jego niespokojne palenie.
— A nie muszę? — rzuciła zaczepnie, choć nie oczekiwała odpowiedzi.
Jej pomysł zdawał się go zainteresować, a na usta rudowłosej powoli wkraczała satysfakcja. Już nawet obmyślała odpowiedź, która byłaby idealna, jak i cały układ, kiedy nerwowość liska dała się we znaki.
Dziewczyna zmrużyła delikatnie oczy i pochyliła się, by szybko porwać mu z dłoni papierosa.
— Ruda. Kot. Zadowolony? — Wyrzuciła peta na podłogę, wbijając w Roberto rozgniewane spojrzenie. — Nie tym tonem, wsioku! — prychnęła, zeskakując ze stołu. Stanęła twarzą do niego, z brwiami ściągniętymi w irytacji. — Myślisz, że się przestraszę twojej mocnej gęby? Uświadom sobie, jesteś na moim terenie i to JA dyktuję zasady, nie jakiś oberwaniec.
Jej futerkowy kompan spiął się lekko i podciągnął nogi na krzesło, by móc tam przycupnąć i być gotowym do nagłego uniku. Niezależnie, co zrobią. Rzucił też okiem na paczkę obok.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Teatr Kabaretka - Page 2 Empty Re: Teatr Kabaretka

Pisanie by Roberto Fallwet Czw Lip 15, 2021 11:57 pm

Zgrywanie twardziela przeważnie pomagało odstraszać lub ukrócać żarty, ale mimo to, przeważnie każdy dalej zachowywał się tak samo, choć z dystansem. Teraz jednak, miało być zupełnie inaczej. Jego oburzenie było gwałtowne, nierównomierne z pozycją, jak to on, w gorącej wodzie kąpany, ale teraz…
Poczuł jak odebrany mu został papieros i wyrzucony na podłogę. Zamrugał dwa razy, słysząc jak się “nazywają”, co brzmiało bardziej jak zezłoszczenie matki na własne dziecko, które zadaje irytujące pytania. Ale na tym się nie skończyło. Na kolejne słowa, aż znieruchomiał, mając wciąż rękę lekko w górze, jakby trzymał niewydzialny niedopałek. Wsioku? Nie tym tonem? C...co…?
Cofnął głowę lekko do tyłu, jakby miało mu to coś dać, gdy zwróciła się w jego kierunku. Z każdym słowem wgniatała go w ziemię, a nie znał za bardzo tego uczucia. A nie… znał je dobrze, ale tylko u jednej osoby. Tylko ta jedna osoba potrafiła mówić tak, aby Rio w kilka sekund, poczuł się całkowicie bezsilny…
Zapadła cisza, a blondyn cały czas patrzył na nią zielonymi oczyma, nim… powoli odpłynęły gdzieś na bok.
-Ruda. Kot. Zadowolony.
Powiedział to cicho, spokojnie, jak mantrę. Nie ruszył się z miejsca, nawet nie drgnął, ciężko było nawet określić w co dokładnie patrzył. Wyglądał… jakby był martwy w środku.
Roberto Fallwet
Roberto Fallwet

Stan postaci : Zginął w pojedynku.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Teatr Kabaretka - Page 2 Empty Re: Teatr Kabaretka

Pisanie by Mistrz Gry Pią Lip 16, 2021 12:16 am

Jego początkowe zaskoczenie było zrozumiałe i dość oczywiste, wielu reagowało bardzo podobnie na drobną kobietę, która nagle zaczyna krzyczeć na dorosłego mężczyznę. To, co stało się jednak potem, coraz bardziej dziwiło i wplatało pytania w postawione na baczność myśli. Wyglądał na małego furiatę, była pewna, że zechce jej odszczeknąć, a może nawet się rzucić, ale nie.
Wyprostowała się lekko, dalej z poważną miną, kiedy odpowiedział na rzucone imiona. Nad nimi nawet się nie zastanawiała, ale skoro to zaakceptował, to niech będzie. Z jej postawy zaś biła teraz wyższość i pewność siebie.
Kot wodził cały czas wzrokiem od jednego do drugiego. Cała ta sytuacja coraz mnie mu się podobała, a kiedy Roberto odwrócił głowę i wypowiedział te trzy słowa, tak mechanicznie i bez wyrazu, zjeżyło mu się czarne futro. Na moment wyszczerzył zęby, jakby chciał prychnąć, ale nie odezwał się. Usiadł tylko spokojniej na krześle, z nogami złożonymi w pół jak małpka czy... kot.
— Świetnie — rzuciła sucho i oparła się rękami o blat stolika. — Jeszcze raz. Kto i dlaczego chciał paczkę? Skąd o niej wiedział? Kim jest? — wyrecytowała dobitnie, wpatrując się w niego z uporem w zielonych oczach.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Teatr Kabaretka - Page 2 Empty Re: Teatr Kabaretka

Pisanie by Roberto Fallwet Pią Lip 16, 2021 12:38 am

Nietuzinkowe reakcje kota uchodziły niezauważalnie względem Rio, który wgapiony w martwy punkt, wydawał cały czas tkwić gdzieś pomiędzy rzeczywistością, a własnym umysłem. Zaczął odczuwać pulsujący ból w głowie, choć nie był pewien, czym spowodowany, ale on się po prostu pojawiał w różnych momentach.
Gdy kobieta oparła się o stół, jego wzrok na moment rozbudził się, aby zbiec na przeciwny tor, daleki od niej, jakby nawet nie potrafił na nią spojrzeć. Powtórzyła pytania, były niczym rozkaz, a rozkaz, trzeba wypełnić.
-Nie wiem kto dokładnie chciał paczkę. Nie wiem też co było w paczce.- Odparł równie spokojnie i neutralnie jak wcześniej. -Mógł to być Nathaniel Harash lub Thaazis Hassir, albo ktoś jeszcze inny. Jestem nikim, jestem przemytnikiem. Zadanie przekazał mi Henry Steff, szef przemytników, który otrzymał zadanie z góry. Zostałem wybrany w drodze losowania bez dokładnych danych.- Tłumaczył dalej, nawet bez lekkiego ruchu, jak posąg. -Nie wiem skąd o niej wiedział. Nic nie wiem, jestem nikim, jestem przemytnikiem.
Powtórzył i umilkł. Jego oddech był płytki, a oczy tym bardziej kryły się pod blond kosmykami włosów. Głową tak bardzo bolała...
Roberto Fallwet
Roberto Fallwet

Stan postaci : Zginął w pojedynku.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Teatr Kabaretka - Page 2 Empty Re: Teatr Kabaretka

Pisanie by Mistrz Gry Pią Lip 16, 2021 2:34 pm

  Znowu odwrócił wzrok, lecz nie zdawał się kłamać, co było ciekawe. Jak dobrze wyszkolony piesek, który nie chce patrzeć w oczy rozgniewanego pana. To miało wiele sensu, skoro był hybrydą, a ona dobrze już znała ten schemat. Bardzo ciekawe.
  Początek odpowiedzi był spodziewany i mało mówiący, ale Roberto kontynuował, a jej oczy poszerzyły się delikatnie. Dziewczyna zostawiła stół w spokoju i wyprostowała się powoli, dalej wpatrując się w blondyna uważnie. Gniew powoli odpływał z jej twarzy, ustępując zamyśleniu i niepokojowi.
  — Steff, Hassir, Harash... — powtórzyła spokojnie, odnajdując w głowie wszystko, co wie o tych osobach. A było tego niemało.
  — Udupiłaś go — prychnął kot niezadowolonym tonem.
  Na chwilę skrzyżowała spojrzenie z jego żółtymi ślepiami, po czym znowu zerknęła na Roberto z wahaniem. Odeszła od stołu i pochwyciła przyniesioną przez nich szkatułę, by uchylić wieko. Jej mina wyrażała niezrozumienie, ale zabrała pudełko.
  — Zaraz wrócę — rzuciła spokojnie i ruszyła w stronę wyjścia z pomieszczenia, po drodze przydeptując własny niedopalony papieros.
  Kotek westchnął głośno i zwiesił jedną nogę z krzesła.
  — To... drugiego szluga? — Wyciągnął w jego stronę własną papierośnicę, trochę starą i wymęczoną, ale za to pełną. — Teraz to ją dopiero zestresowałeś... — mruknął, szczerząc zęby w lekkim uśmiechu.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Teatr Kabaretka - Page 2 Empty Re: Teatr Kabaretka

Pisanie by Roberto Fallwet Pią Lip 16, 2021 3:44 pm

Nie myślał o tym, czy faktycznie poniesie konsekwencje swych słów. Nie przyjął nawet do wiadomości niespodziewanej uwagi kotowatego. Zwyczajnie to wszystko straciło znaczenie. Nie rozumiał. Nie chciał rozumieć. Nie chciał zawieść. Był przecież dobrym sługą. Przecież wykonał rozkaz. Czy to złe? Złe, że… komu on to powiedział? Kto jest jego panem? Komu ma być wierny? To chyba bez znaczenia. On nie jest niczym ponad to. Nie miał mocy, aby cokolwiek zmienić. Nie był nawet w stanie pojąć reakcji kobiety, ani tego, jak wielkiej wagi były to nazwiska.
Ona chyba wyszła. Czemu wyszła? Chyba to nie było ważne. Ale zaraz… zaraz… inne słowa zaczęły przebijać jego mur.
Zielone oczy powiodły na kota i jego pytanie. Dostrzegł paczkę papierosów. Mógł jednego wziąć? Miał jednego wziąć? Nie musiał jednego wziąć? Nie mógł jednego wziąć?
Niepewnie wysunął rękę do przodu, na moment ją zatrzymując, by zaraz, znów wznowić jej ruch i wysunąć papierosa. Spojrzał na niego, ogarnął go dziwny chłód. Głowa przestała boleć, jakby opuściła go mroczna zasłona. Ale co właśnie się stało? Co to było? Czemu mimo to, że nic się nie działo, czuł jak jego serce wali jak młot, szybciej i szybciej? Jakby opanował go niepokój, niczym nie spowodowany…?
-D...dlaczego?
Zapytał, już naturalnym głosem, przepełnionym niezrozumieniem. Czym ją zestresował? Co zrobił?
Roberto Fallwet
Roberto Fallwet

Stan postaci : Zginął w pojedynku.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Teatr Kabaretka - Page 2 Empty Re: Teatr Kabaretka

Pisanie by Mistrz Gry Pią Lip 16, 2021 4:51 pm

  Jeszcze przez dłuższą chwilę niż zakładał musiał trzymać w powietrzu papierośnicę. Nie poganiał, choć zaczął się zastanawiać, kiedy mu ręka zesztywnieje. Kiedy już Rob się zdecydował na jednego, kotek sam sobie wyciągnął szluga, a potem jeszcze z kieszeni czarną lufkę, w której go niespiesznie umieścił. Odpalił go zapałką i zaciągnął się nieco.
  Żółte ślepia ponownie wylądowały na blondynie, kiedy zadał pytanie. Dalej wyglądał na trochę przybitego i sponiewieranego mentalnie, ale nie brzmiał już tak bez życia. To dobrze. Jednak to jego pytanie... Kot przechylił głowę. To było na poważnie? Chociaż osoba z dna hierarchii... Może i tak.
  — Wymieniłeś ważne nazwiska. Harasha nie wolno ignorować, może i jest młody, ale umie wziąć to, co chce... — Uśmiechnął się pod nosem. — Nie sądzę, żeby szef się wystraszył, ale po co robić sobie wrogów? Lepiej znaleźć obopólnie korzystny układ i oby Harash też tak sądził. Ostatecznie... właśnie go okradamy — zaśmiał się cicho i zaciągnął się dymem. Za chwilę jego oczy ponownie wylądowały na Roberto. — Nie miałeś ani słodkiego, ani miłego życia, co? — zapytał już bez uśmiechu.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Teatr Kabaretka - Page 2 Empty Re: Teatr Kabaretka

Pisanie by Roberto Fallwet Pią Lip 16, 2021 5:44 pm

Powoli chyba odzyskiwał swój rozsądek, czując lekkie rozkojarzenie, dlatego przyłożył papierosa do ust, by wciąż z dozą niepewności sytuacji w jakiej się znajdował, wyjąć pudełko zapałek, odpalając tytoń. Był pogubiony, naprawdę. Wypuścił dym, nie wiedząc o czym myśleć. Aż Kot, na całe szczęście, zdecydował się z jakiegoś powodu podjąć się z nim rozmowy. Roberto nie potrafił wyczuć, w jaki sposób go teraz postrzegał. Nie był wrogi, ale… nic nie jest pewne.
-Nigdy nie… nigdy nie spotkałem pana Harasha. Ale wierzę, że jest niebezpieczny.- Przytaknął mu, bo w gruncie rzeczy, Nathaniel otaczał się mistyczną otoczką tego, który wszystko widzi, lecz ty jego nie, ale czujesz, że ma boską kontrolę. Było to przesadzona, ale tylko tak mógł się do niego odnieść. A jeszcze trudniej było mu postawić się z perspektywy Rudej. Choć może powinien. Może właśnie zrobił sobie wroga o rozmiarach giganta, z którym nie mógł walczyć. -Ta rzecz musiała być cenna…
Zwrócił się spojrzeniem w przestrzeń, przypalając papierosa w zamyśleniu. Okradają jego szefa. Powiedzieli mu to. Czemu? Żeby uświadomić go, jak zjebał zadanie?
Mimo to, padła uwaga ze strony hybrydy, na którą znów spojrzał. Słodkie i miłe życie…
Fallwet powoli zsunął rękawiczkę ze swojej prawej dłoni, unosząc ją niezbyt wysoko, ukazując mu czarne palce i równie ciemne pazury.
-Rzadko które z nas, je ma…- Odpowiedział, nim znów schował swoją lisowatą dłoń w materiał, zawodząc wzrokiem gdzieś na bok. -Byłem niewolnikiem. Jestem niewolnikiem. Udaję tylko, że nim byłem, aby przeżyć choć jeden dzień w tym mieście. Nie wiem, czy znam tą słodycz, o której mówisz, Kocie…
Przyłożył papierosa do ust, który zaskwierczał.
Roberto Fallwet
Roberto Fallwet

Stan postaci : Zginął w pojedynku.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Teatr Kabaretka - Page 2 Empty Re: Teatr Kabaretka

Pisanie by Mistrz Gry Pią Lip 16, 2021 6:33 pm

  Pokiwał głową na potwierdzenie swoich teorii. Wielkie głowy miały to do siebie, by nie pokazywać się na oczy. Tworzenie mistycznej otoczki miało swoje zalety, nikt nie mógłby temu zaprzeczyć, lecz nikt też nie powiedział, że było przyjemne. Ale co było tu przyjemne? Byli dorosłymi ludźmi, babrzącymi się w nader poważnych interesach. Czas na czułe gesty dawno minął.
— Też go nie spotkałem i nie wiem, czy chcę — odparł spokojnie. Dlaczego to mówił? Cóż, w zasadzie nie miało to dużego znaczenia, jeśli jakiekolwiek. Zerknął na miejsce, gdzie wcześniej leżała paczka i zaciągnął się dymem. — Pewnie tak... nie wyglądała szczególnie — mruknął ze skrywanym niezadowoleniem. Widział tę niezwykłą przesyłkę i nie zrobiła na nim wrażenia.
Ponownie przeniósł wzrok na Roberto. A zaraz na jego rękę, którą powoli uwolnił z rękawiczki, ukazując ciemną skórę i pazury. Kocie oczy delikatnie się poszerzyły, tak jak i źrenice. Więc faktycznie był hybrydą, choć tak bardzo nie wyglądał. Koci ogon poruszył się delikatnie z zaintrygowaniem, a on nie odrywał wzroku od ręki, nim ta ponownie nie zniknęła pod ubraniem.
— Prawda... — prychnął cicho i zatlił papierosa, wsłuchując się w jego dalsze słowa. Kiedy skończył, Kot też milczał przez chwilę. — Ej. — Chwycił za prawą rękawiczkę i również ją zdjął, wysuwając pazury, lecz tylko z czterech palców. Ten najmniejszy był wyraźnie za krótki. — Ja wiem, o czym mówisz. — Schował łapę i wyjął lufkę z zębów. — I wiesz co? Pierdol ich. Pierdol wszystkich, którzy chcą się zabawić twoim kosztem. To najlepsze, czego się tu nauczyłem. Póki tego nie pojmiesz, zawsze będziesz pękać. — Zaciągnął się, a zaraz zerknął na kończący się papieros.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Teatr Kabaretka - Page 2 Empty Re: Teatr Kabaretka

Pisanie by Roberto Fallwet Sob Lip 17, 2021 12:06 am

Czy złapał dziwną nić porozumienia z Kotem? Możliwe. Zupełnie inaczej było rozmawiać z inną hybrydą, która mogła choć trochę postawić się w jego miejscu, nawet jeśli ich wygląd był tak różny.
Nie wyglądał szczególnie? A był cenny? Na tyle, aby wielkie głowy chciały się o niego bić ze sobą? Wątpił w to trochę. Brzmiało, jakby rozmawiali o magicznym artefakcie. Chyba że rozchodziło się o samą zasade, jeśli ty okradasz mnie…
Reakcja Kota przepełniona była zaciekawieniem, dostrzegł jego poruszający się ogon, samemu mając wrażenie, że macha swoim, choć to nie było niestety możliwe. Wtedy, hybryda pokazała mu swoją łapkę, na której utkwił swoje zielone oczy z żywym zainteresowaniem. Pazury… tak, to było takie… zabawne w sumie. Sytuacja w jakiej się znalazł i teraz, po tym jak walczyli z przeciwnościami losu w zgliszczach teatru, oglądają swoje ręce i porównują pazury.
Wysłuchał nagle porady Kota, zerkając na niego lekko zaskoczony powagą tych słów. Miał… pierdolić ich wszystkich? Mieć ich gdzieś? Inaczej… będzie pękać. Czyli to, co Ruda z nim zrobiła, w jakiś sposób odbiło się na drugiej hybrydzie. Może też był kiedyś niewolnikiem. Może też miał za sobą jakąś złą przeszłość. Może wiedział, jak to jest być bezsilnym. Ale nauczył się żyć wedle własnych zasad. Czy to kolejny powód, aby mu zazdrościć.
-Rio.- Powiedział nagle, może trochę bez kontekstu, aby zaraz, odwrócić na moment wzrok, lecz przełamał się, aby znów spojrzeć na jego pyszczek. -Rio. Tak się naprawdę nazywam. Możesz tak na mnie mówić…
Dodał po chwili. Chyba… polubił go. Z pewnością, był inny. Może był nawet pierwszą osobą w Afraaz, która usłyszała, jak się naprawdę nazywał. Ale był też pierwszą, która rozumiała Liska.
Roberto Fallwet
Roberto Fallwet

Stan postaci : Zginął w pojedynku.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Teatr Kabaretka - Page 2 Empty Re: Teatr Kabaretka

Pisanie by Mistrz Gry Sob Lip 17, 2021 2:47 pm

  Blondyn powoli chyba rzucał w niepamięć poprzedni nastrój, co odbijało się zwycięską satysfakcją w kocich oczach. Co prawda nie łączyło ich nic, może poza paczką, trupem i paroma groźbami, może poza bliznami po przeszłości, których chyba nie rozumiał dokładnie, ale... to nic, tak naprawdę potrzebna byłaby długa opowieść, by je pojąć. Tak czy inaczej Kotek z jakiegoś powodu postawił sobie za tymczasowy punkt honoru poklepać go po mentalnych plecach i chyba wychodziło. Poruszył ogonem z ciekawością.
  Padło słowo, którego z początku nie skojarzył. Jego ledwo widoczne w futrze brwi zmarszczyły się delikatnie, kiedy zerknął na niego, próbując wydłubać peta z lufki. Roberto jednak szybko przeszedł do wyjaśnień, które na chwilę pochłonęły uwagę Kota.
  — Rrio — powtórzył, trochę zbyt mrucząco akcentując R. Lekko pochylił uszy z wahaniem i zerknął w stronę drzwi, by powoli wrócić do niego oczyma. — Mnie nazywają Absynt — rzucił z zadowoleniem, a końcówka jego ogona na nowo ożyła. — Pewnie usłyszałbyś sporo rzeczy na mój temat...
  Umilkł, zwracając uszy w stronę drzwi, skąd za moment dobiegły ich lekkie kroki i do pomieszczenia weszła znowu ruda panna. Rzuciła po nich okiem, zatrzymując spojrzenie na Roberto, choć pewnie wbrew oczekiwaniom nie wyglądała na złą. Zaabsorbowaną czymś ważnym raczej.
  — Posłuchaj, Roberto. — Zbliżyła się na parę kroków i skrzyżowała ręce na piersi. — Nic do ciebie nie mam, więc przemilczę twój pobyt tutaj. Możesz powiedzieć, że nic nie znalazłeś, a możesz, że Kotek był szybszy i ci uciekł, nie interesuje mnie to. Głównymi drzwiami cię nie puszczę, więc on odprowadzi cię do portu czy gdzie tam chcesz... — Umilkła na moment. — A odnośnie umowy, to się jeszcze odezwę — dodała z cieniem uśmiechu.
  Absynt przez ten czas dalej dłubał w lufce, aż udało mu się zaczepić pazur o peta i go wysunąć. Wrzucił go do wiaderka, oblizał pazura i schował w rękawiczce, by zaraz podnieść wzrok najpierw na Rudą, a potem na Rio.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Teatr Kabaretka - Page 2 Empty Re: Teatr Kabaretka

Pisanie by Roberto Fallwet Sob Lip 17, 2021 4:06 pm

Kotowaty powtórzył za nim jego imię, w sposób zabawny, aby zaraz, zdradzić mu jego własne. Absynt. A więc nie Kot. Roberto uśmiechnął się na to delikatnie, by zaraz, zakodować jego kolejne słowa. Wiele o nim mówią, więc musiał tu już długo działać, lecz w jaki sposób, ciężko mu teraz określić. Nie był też pewien, czy wypytywanie o niego kogokolwiek jest dobre, ani bezpieczne. Może mieliby kiedyś czas pogadać, ale teraz…
-Absynt.
Powtórzył i jego imię, tak jak to zrobił kot, by szybko przenieść wzrok na wejście, gdzie Liska, czułe zmysły powiadomiły o nadchodzących krokach.
Zielone oczy utkwiły na postaci Rudej, która wcześniej dosyć sprawnie go zmaltretowała, a zaś teraz, wydawała się o wszystkim zapomnieć, znów kładąc ten swój fałszywy uśmiech na twarz. Najpewniej z kimś rozmawiała i ten ktosiek, uspokoił sytuację, przynajmniej takie były jego wnioski.
Nie odezwał się pierwszy, słuchał, bo szybko pojął, że tylko na tyle go obecnie stać. Nic do niego nie miała, czym zaczęła, a on był w stanie w to uwierzyć, bo przecież się nie znali. Taka jej praca. W dodatku, wydawała się gwarantować mu bezpieczeństwo, aby nie zginął z ręki swoich własnych pracodawców. Żyć nie umierać, wracał do punktu wyjścia, kiedy to przybył do teatru. Zaraz jednak usłyszał, że Absynt go odprowadzi, więc zerknął na moment w kierunku kota, by szybko, powrócić do niej spojrzeniem. I wtedy, padły ostatnie słowa, o umowie, zakończonej kolejnym uśmiechem. Już wcześniej wspominała o jakimś porozumieniu i skończyło się, jak się skonczyło. Nie był pewien, czy chciał z nią wchodzić w jakiekolwiek układy, bo zapewne byłyby bardziej korzystne dla niej, niż dla niego. Nie potrafił jej zaufać, przynajmniej nie teraz, więc podszedł do tematu z rezerwą.
-Zobaczymy.- Mruknął, ale cicho, w kontekście ostatniej wypowiedzi, by zaraz, zgasić papierosa. -Mogę więc iść.
Dodał jeszcze, na znak, że skoro nic, ani nikt go tu nie trzyma, kotowaty może przejść do swojej części obowiązków.
Roberto Fallwet
Roberto Fallwet

Stan postaci : Zginął w pojedynku.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Teatr Kabaretka - Page 2 Empty Re: Teatr Kabaretka

Pisanie by Mistrz Gry Sob Lip 17, 2021 8:09 pm

  Nie miał pytań, toteż temat został zakończony. Na jego odpowiedź jedynie kiwnęła głową. Była to rozsądna odpowiedź, skoro nikt niczego nie ustalił, ona się zapowiedziała, on przyjął to do wiadomości i wszyscy szczęśliwi. Przeniosła jeszcze wzrok na Kota.
  — Wiesz, gdzie mnie szukać — rzuciła i wyszła z powrotem.
  Czarny zeskoczył z krzesła, schował lufkę i sięgnął po swoją czapkę, którą założył na łebek. Zerknął na Rio i skinął głową do kąta z kratą.
  — Przejdziemy kawałek dołem — zakomunikował, choć zaczynał się zastanawiać, czy ma to duży sens. Jakiś tam pewnie ma, ale wielu przemytników korzysta z kanałów, Roberto pewnie też, więc jakby bardzo chciał, to i tak mógłby odnaleźć ten budynek.
  Tak jak powiedział, zeszli na dół i ruszyli chodnikiem przez ciemność podziemnego miasta. Kot nie bawił się w żadne gangsterskie ceregiele, szedł nawet przodem, by Rio na nic przypadkiem nie wpadł, a zdarzało mu się zepchnąć butem jakiś śmieć czy szpatułkę do kanału. Nie szli tak długo, prawdopodobnie tylko parę przecznic, nim Absynt zdecydował, że wracają do świata zewnętrznego. Zerknął uważnie i zaraz uchylił kratę, wychodząc na zaułek.
  Stamtąd mogli swobodnie pójść wąskimi uliczkami w wybranym przez Rio kierunku.
  — Powiedz... jaki właściwie jest An'Doral? — rzucił, charakterystycznym dla siebie ściszonym głosem. — Dużo o nim słyszałem, między innymi, że żywi się tym, co mu urośnie w piwnicy i nigdy nie wychodzi do ludzi, alee... To sławny człowiek, a nie wariat... Nie? — Zerknął na niego, jakby jednak nie będąc pewnym tych plotek. Podobno każdy geniusz był trochę szalony.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Teatr Kabaretka - Page 2 Empty Re: Teatr Kabaretka

Pisanie by Roberto Fallwet Sob Lip 17, 2021 9:10 pm

Ruda wyszła bez pożegnania, zaś Roberto odprowadził ją wzrokiem, by szybko, znów skupić się na kotowatym, który zdecydował się wstać ze swojego stołka. Fallwet dostosował się, czyniąc podobnie i wiodąc kroki zaraz za nim.
Jak powiedział, znów weszli w kanały, które były tu chyba naturalnym sposobem poruszania się. Ciekaw był, czy są tutaj jakieś interesujące rzeczy. Tylko sobie wyobrazić jakiś lokal ukryty w spirali podziemnych korytarzy, pełnych złodziei, z tabliczką “Wyszczerbiona Bania” na powitanie, wśród znajdą się różne pariasy i ostre charaktery. Ale dosyć o sferze wyobraźni.
W końcu, wydostali się znów na zewnątrz, w wąskie uliczki, a że Absynt zechciał mu jeszcze potowarzyszyć, zdecydował się więc wskazać jedną z dróg, między ceglanymi kamieniczkami, którą się zresztą udali. Gdzieś nad nimi powiewały linki z rozwieszonym praniem, gdzieś tam leżały stare gazety, ale jak zauważył, chmury były z lekka ciemniejsze, więc możliwe, że zbierało się niedługo na deszcz.
Przeniósł oczy na hybrydę, która zadała mu pytanie, a nad którym, sam musiał się chyba zastanowić, nawet nie przejmując się tymi plotkami, które tylko powtórzył.
-W piwnicy trzyma tylko bimber. Żywi się tym, co przygotuje dla niego gosposia, bardzo miła kobieta, swoją drogą.- Spojrzał w górę. -Pan An’Doral jest dobrym człowiekiem. Jest czasem dziwny, może żywiołowy, zdarza mu się zapominać o różnych rzeczach… ale wie tyle mądrych rzeczy, których ja nie pojmuję, że nie dziwię mu się, że może zachowywać się inaczej.- Skręcili w jedną z innych ciasnych uliczek. -Wykupił mnie od mojego poprzedniego właściciela, gdy zobaczył, że ten mnie bije. Kupił mnie, zamiast konia.- Umilkł na moment, opuszczając wzrok na ziemię. -Zaczął mi płacić za jego pracę u niego i posyłać w świat, do Afraaz. Ale… chyba przez to, zacząłem myśleć, że stać mnie na więcej, niż bycie niewolnikiem. Ale nim się jest już chyba na zawsze. Zresztą… gdy spłacę mój dług… ja…
Chciał powiedzieć, że “wróci do domu”, lecz… z każdym kolejnym miesiącem, perspektywa powrotu wydawała mu się, coraz to dziwniejsza. Czy to złe, że zaczynał się przyzwyczajać do Afraaz? Z drugiej strony, był zmuszony, nie mógł go nawet opuszczać, lecz… poznawał tu coraz więcej osób, uczył się nowych uliczek. Co prawda, nie miał tutaj żadnego przyjaciela, ani nikogo, kto by mu naprawdę pomógł, albo się o niego zatroszczył. Każdy patrzył tylko na siebie i na pieniadze. Lecz zdarzyły się jednostki, które wciąż dawały szanse temu miejscu. Jedna z nich, właśnie kroczyła w końcu obok niego. Zapewne szybko nie zapomni jego słów.
Pierdolić wszystko i wszystkich.
Roberto Fallwet
Roberto Fallwet

Stan postaci : Zginął w pojedynku.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Teatr Kabaretka - Page 2 Empty Re: Teatr Kabaretka

Pisanie by Mistrz Gry Nie Lip 18, 2021 5:25 pm

  Kotek przeniósł wzrok na chmury nad ich głowami. Nie wyglądały dobrze, z pewnością w końcu się rozpada, a na to aż nastroszyło się jego futro. Paskudna mokra woda. Ironia losu, że żyje w porcie. Po chwili spojrzał znów na Rio. Trochę musiał przy tym zadzierać głowę, bo różniło ich przynajmniej trzydzieści centymetrów. To jednak mu nie wadziło, tak i w teatrze, czuł się niezwykle swobodnie ze swoim małym wzrostem, z ogonem kiwającym się na boki i tymi spojrzeniami mijanych czasem ludzi. To nawet lepiej, że Rio wyglądał jak człowiek, szansa, że ktoś ich zaczepi z powodu kota, dramatycznie przez to malała.
  Zaśmiał się cicho na wzmiankę o bimbrze w piwnicy. Kwestia gosposi trochę obeszła go bokiem, wielu ludzi miało gosposie, zwłaszcza, że naukowcy podobno nie lubią o siebie dbać, czy jakoś tak. Za bardzo zajęci innymi rzeczami. Ale jego następne słowa zafascynowały jeszcze bardziej. Słuchał uważnie i nie przerywał, wyobrażając sobie różne sceny z ich bogatego domu, z ciapowatym, ale miłym An'Doralem w roli głównej. To było... niespodziewane, nie oczekiwał natknąć się na kolejnego człowieka, którego można by nazwać dobrym.
  Spojrzał gdzieś przed siebie i lekko pochylił uszy pod czapką. Nieplanowany niewolnik zamiast potrzebnego konia.
  — Brzmi jak coś szalonego — mruknął cicho.
  Na zapłatę znowu na niego spojrzał i aż uniósł brwi w zdziwieniu. Zaraz potem pojawiło się Afraaz, a Absynt miał chyba już cały obraz życia swego nowego znajomego. Odczekał chwilę, kiedy ten urwał w połowie zdania, ale chyba nie chciał go kończyć.
  — Mój właściciel był szewcem, właściwie u niego się wychowywałem... — Zawiesił wzrok na jakimś punkcie przed nimi. — Mam pod futrem znacznie więcej blizn, niż się wydaje. Prawie wszystko zdobyłem przez te pierońskie dziesięć lat... Ale gość postanowił wmieszać się w nielegalne interesy, które w końcu spieprzył... Tego wieczora, kiedy straciłem palec, odwiedzili go smutni panowie w maskach. Domyślasz się, jak skończył. Nie wiedzieli, co zrobić z rannym dzieciakiem, więc zabrali mnie ze sobą, a ich kumpel mnie połatał. Pamiętam, że byłem przerażony. Tam też przygarnęła mnie... tamta dziewczyna. Od tego czasu pracujemy razem. Nauczyła mnie żyć jak ktoś jej równy. — Zerknął na Rio. — Myślę, że An'Doral traktuje cię podobnie. Nie jak niewolnika. Możesz robić, co chcesz i jednocześnie musisz o siebie zadbać.
  Oderwał od niego ślepia, przenosząc je na plac targowy na końcu bocznej uliczki, skąd wiatr przywiał kuszące zapachy ciasta i cudzego obiadu. Absynt przystanął na moment, jakby rozważał tę opcję.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Teatr Kabaretka - Page 2 Empty Re: Teatr Kabaretka

Pisanie by Roberto Fallwet Nie Lip 18, 2021 5:58 pm

Tak, z pewnością trochę szalone to było, lecz na to nie przytaknął, bo nie miał pewności. Kiedyś ciężej mu było pojąć, że bicie jest złe. Do pewnego roku życia, wydawało mu się, że każdy ma blizny po wychowywaniu. Rio miał pocięte plecy od pejcza na krowy, oraz przypalony bark od papierosów. Mówił: “Tylko tak Cię wychowam”. I długo w to wierzył. Lecz słyszy się, że blizny to brzydkie pamiątki, a nie norma. Więc jaką on historię mógłby opowiedzieć? Może wcale nie taką niezwykłą. Może nie różnił się niczym od większości hybryd. Może poza tym, że z niego, chociaż próbowano zrobić kogoś innego.
Zainteresował się tym, jak Absynt zwrócił uwagę na ciasto, rozważał nawet, aby go o to podpytać, ale zrezygnował, a oni kontynuowali swój marsz. Rio zerkał raz po raz na kotowatego, gdy ten zaczął wykładać mu swoją opowieść o sobie. I znów pojawiały się blizny. No właśnie. Może nawet miał ich więcej od niego. Jednak to co robiło się bardziej interesujące, to że ktoś powstrzymał szewca, raz na dobre. To, że uratowali go ludzie, z którymi teraz pracował. A ta Ruda… zaopiekowała się nim i dała mu coś bezcennego. Równe prawa wobec siebie. Bez udawania kogoś kim nie był.
-Zrobiła dla Ciebie coś dobrego. Nic dziwnego, że jesteś po jej stronie.- Odwrócił wzrok, kierując go przed siebie. Tak, Absynt miał kogoś, komu mógłby zaufać i na kogo mógłby liczyć. Trzeci powód… do zazdroszczenia? -Może mnie traktować jakkolwiek. Lecz on, jest mym Panem. Nic tego nie zmienia.
Dodał już nieco bardziej posępnie.
W końcu, weszli w inne rozwidlenie, ale wtedy, kroki blondyna się zatrzymały. Rozpoznał wystający brzuch, który za moment objawił postać Gambrinusa i jego dwóch osiłków, którzy wiecznie się z nim kręcili. Chyba tylko w Solmo ich nie napotkał. Hall na jego widok wydawał się zaskoczony, ale zaraz, zmarszczył brwi.
-Fallwet! Myślisz, że możesz się przede mną ukrywać?! Gdzie kolejna rata długu?!
Zapytał, podbijając monetę w górę, zaś jego karki założyły ręce na piersiach. Rio popatrzył na moment na Absynta, po czym opuścił głowę i podszedł do Halla, wyjmując z kieszeni płaszcza mieszek z kilkoma drobniakami, które miał, a nim zdążył jeszcze je wręczyć, grube palce Gambrinusa już go przechwyciły, ważąc go w dłoni.
-Coś słabo tym razem...
Roberto Fallwet
Roberto Fallwet

Stan postaci : Zginął w pojedynku.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Teatr Kabaretka - Page 2 Empty Re: Teatr Kabaretka

Pisanie by Mistrz Gry Wto Lip 20, 2021 11:33 am

  Rio chyba przystanął na moment, ale za chwilę ruszył dalej uliczką, toteż i Kot był zmuszony to zrobić. No trudno, ukradnie ciasto kiedy indziej. Wsunął łapki do kieszeni i szybko dogonił swego towarzysza. Przyszła kolej na następną historię.
  Skierował złote ślepia na chłopaka i uśmiechnął się lekko, szczerząc białe kły.
  — Jej strona jest moją stroną — sprostował. Tak to właśnie wyglądało w kocich oczach, to nie pomoc. To współpraca. Tego słowa też go nauczyła. Na jego następne słowa lekko zmarszczył brwi. Może dlatego, że nie bardzo podobały mu się określenia, jakie padły, choć z drugiej strony An'Doral raczej nie zrobiłby mu krzywdy. O ile Rio nie pominął czegoś w swoim opisie, to się przecież zdarza.
  Pojawiło się rozwidlenie ulic, a on odruchowo zerknął w jedną i drugą. Lecz przystanięcie Rio kazało mu również się zatrzymać, a w tej samej chwili też opasły brzuch ulicznego kupca. Nie samego. Na widok opryszków sierść Absynta nastroszyła się pod ubraniem.
  Dług. A więc to u niego go miał. Nie spojrzał na Roberto, zachowując zimny rezon, czujnie obserwował trzech mężczyzn. Nie wiedział, czego się spodziewać po Rio, ale ten zwyczajnie podszedł i wręczył im pieniądze, co również mu się nie podobało. Z drugiej strony, był mało ważną osobą, nikt by się go nie wystraszył i nikt by nie zapłakał, to zawsze ograniczało możliwości.
  Słabo...
  — Za szybko przyszedłeś — rzucił rzeczowym tonem. — Pieniądze trzeba inwestować, żeby rosły, myślę, że wiesz o tym najlepiej. — Absynt wyszczerzył kiełki w uśmiechu wieloletniego sknery. — Cierpliwości.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Teatr Kabaretka - Page 2 Empty Re: Teatr Kabaretka

Pisanie by Roberto Fallwet Wto Lip 20, 2021 12:02 pm

Gambrinus ewidentnie nie był zadowolony z łupu, lecz Rio nie potrafił zmienić tego stanu rzeczy. Nie dostał ostatniej doli, a jego się tu zupełnie nie spodziewał, więc wręczył mu wszystko, co tylko posiadał. Powoli rozważał sprzedaż zegarka kieszonkowego u jakiegoś szulera, choć czuł, że jeśli to zrobi, niedługo skończy się na sprzedaży pistoletu, a bez tego, jak bez ręki. Zwłaszcza, że był to przecież prezent.
-Będzie więcej. Ciągle coś przynoszę.
Odparł tylko, zaś Hall miał już w głowie kilka kontrargumentów i bluzg, gdy nagle, odezwał się towarzysz blondyna, którego skrupulatnie ignorował.
-Nie wtrącaj się, sierściuchu. Hybrydy się dobrały.- Splunął na bok, mimo to, słuchając tego, co Absynt miał mu do przekazania. Gambrinus zamyślił się na chwilę, lecz zamiast jemu odpowiedzieć, popchnął Liska na ścianę, do której przywarł, a palec wskazujący, docisnął do jego mostka. -Problem w tym, że cierpliwość mi się kończy, Fallwet.
Zaznaczył, po czym zwrócił się w stronę jeden z alejek i ruszył nią, a za moment, jego dwaj ochroniarze, rzucając tylko spojrzenia na kota. Rio pozostał jeszcze chwilę pod ścianą, nim poprawił włosy na grzywce, spoglądając na kota.
-Chyba… dalej dam sobię radę...
Roberto Fallwet
Roberto Fallwet

Stan postaci : Zginął w pojedynku.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Teatr Kabaretka - Page 2 Empty Re: Teatr Kabaretka

Pisanie by Mistrz Gry Wto Lip 20, 2021 12:25 pm

  Jego wzrok biegał od jednej twarzy do drugiej, lecz dalej nie lądował na Rio, jakby jego ewentualne reakcje miały być zupełnie niegroźne. Oczywiście było naiwnego w takich założeniu i Kot o tym nie zapominał, lecz liczył się efekt. Efekt, na który kupiec najwyraźniej dał się nabrać. Oh, kiedy zwrócił się do niego tym pieszczotliwym tonem, uśmiech na jego pyszczku ani trochę nie przygasnął. Liczba mnoga, jakiej użył, była ciekawa, ale na razie bardziej skupił się na jego zachowaniu. Zupełnie zignorował też ślinę, którą ten raczył podlać bruk.
  Cofnął się pół kroku, kiedy Rio został pchnięty na ścianę, choć ruchy kota były spokojne i wyważone. Nie przestawał się lekko uśmiechać, widząc w tym tani pokaz siły, który świadczył zapewne, że jest to jedyna dobra karta naciągacza. Jak zwykle zresztą. Nie wyglądał na nikogo ważnego, ani szczególnie niebezpiecznego, chyba że przypadkiem jesteś sam i dostaniesz po mordzie. Absynt jednak czuł się dość bezpieczny, mając plecy z licznych ważnych ludzi.
  Zerknął sobie na każdego ochroniarza z osobna, po czym spojrzał na Rio, który chyba nie ucierpiał poza fryzurą. Jego uśmiech dopiero teraz zniknął.
  — W porządku. — Sięgnął za pasek i podał mu jego skonfiskowany wcześniej pistolet. — Trzymaj. I nie daj się zabić — rzucił, uśmiechając się pod wąsem.
  Stał tu sobie jeszcze czas jakiś, odprowadzając Rio wzrokiem, aż w końcu zawrócił w swoją stronę.

z.t. x2
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Teatr Kabaretka - Page 2 Empty Wycieczka lisa - nabrzeże

Pisanie by Roberto Fallwet Sob Gru 18, 2021 11:11 am

Powrót do miasta był doprawdy dziwnym przeżyciem. Chyba jeszcze ciężko było mu się przestawić do życia w cywilu, kiedy tylko wojna w Thyminie się skończyła. Thyminie… kraju, którego już nie ma. Próbował o tym wszystkim nie myśleć, ale często budziły go koszmary. Za dużo krwi, za dużo śmierci i płaczu. Wojna nie była niczym przyjemnym, ani chwalebnym, dalej wspominał słowa oficera. Teraz doceniał pokój coraz bardziej.
Ale nie tylko to się zmieniło. Afraaz także. Był w wielkim szoku, kiedy po powrocie okazało się, że teraz to niezależne miasto, wolne od medevarskich praw. Został przepuszczony przez granice za sprawą swoich dokumentów, które wydało mu wojsko, a które nie do końca były takie legalne. Ale w boju nikt nie sprawdza twojej historii, po prostu masz przydział, oraz świstek, chwytaj broń. Tak, czy inaczej, tutaj to wystarczyło. Teraz swobodnie kroczył ulicami miasta, mogąc podziwiać nowe mundury straży afraazkiej, czy też ludzi, którym przyszło uzyskać tu azyl. Jego zielone oczy niejednokrotnie zatrzymywały się na twarzach szarych elfów, czy thymińczyków, a z każdym takim momentem, czuł się dziwnie. Jakby zrobił coś złego. To byli uchodźcy, którym zapewniono tutaj dom, a których on wcześniej atakował. Nikt nie znał go, nie skojarzyłby nawet lica pierwszego lepszego żołnierza, ale chyba ta samoświadomość była dobijająca.
Zagłębił się w nabrzeże, gdzie nie brakowało swobodnie wędrujących hybryd, rozmawiali ze sobą, wychodzili z barów, wygłupiali się, albo prowadzili interesy. To też kolejna nowość do której jeszcze nie przywykł. Wolne hybrydy. Słyszał jak walczyły w rewolucji. To mogło być jedyne takie miejsce na świecie, gdzie niewolnictwo zostało zniesione. Gdyby się ujawnił kim był tak naprawdę, być może mógłby być sobą, ale… czy chciał być postrzegany jako wolna hybryda? Nawet na takiej wolnej, wciąż wisi piętno byłego niewolnika. A z czymś takim wcale nie jest łatwiej.
Zastanawiało go co się stało z osobami, które pozostały w mieście, a które dobrze znał. Co z Rudą, z Absyntem, co nawet z Roiem… Czy wciąż tutaj byli? Zginęli? Odeszli? Coś osiągnęli? Ciężko mu powiedzieć, zwłaszcza o szajce Rudej. Z tego co już zrozumiał, to Harsaher był na szczycie hierarchii podziemnego światka miasta, ale nijak nie wiedział o sytuacji gangów w Afraaz. Może to czas, aby się przekonać…?
Blondyn wszedł do magazynu, gdzie dostrzegł Henryego Steffa, który właśnie czytał jakies papierki. Ruszył w jego stronę, a wtedy szef przemytników go dostrzegł, z wyraźnym zaskoczeniem.
-Ty… Ty teraz się tutaj pojawiasz, po tym jak zniknąłeś? Chyba nie są…
Urwał, bo nagle oberwał prawym sierpowym od Rio, który całkiem poskładał mężczyznę na ziemię, a kartki zostały rzucone w górę, zaraz opadając niczym deszcz. Roberto przetarł swoje knykcie.
-Wojna nauczyła mnie bardziej cenić siebie. Afraaz to teraz miasto możliwości.- Kopnął Steffa w brzuch. -To moje wypowiedzenie…
Dodał jeszcze, nim nie zwrócił się w drogę powrotną, opuszczając magazyn, a Henryego pozostawiając w skowyjach bólu.

z/t
Roberto Fallwet
Roberto Fallwet

Stan postaci : Zginął w pojedynku.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Teatr Kabaretka - Page 2 Empty Re: Teatr Kabaretka

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach