Klasztor Białego Zakonu

3 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Klasztor Białego Zakonu Empty Klasztor Białego Zakonu

Pisanie by Mistrz Gry Nie Paź 17, 2021 1:17 pm

autor: phattro.artstation.com
W bogatej środkowej dzielnicy miasta znajduje się piękny park, a w jego centrum strzelisty budynek, którego nawy zdobią kolejne wieże. Jest to zarazem świątynia, jak i klasztor Białego Rycerza. Główna sala stanowi miejsce kultu i jest dostępna dla każdego, tak samo jak i zewnętrzny park, gdzie wiodą wysypane białym żwirem alejki pośród pięknie przystrzyżonych krzewów i drzew. Ozdobny portal prowadzi do wnętrza świątyni zbudowanej na bazie okręgu, od którego odchodzą nawy i korytarze do dalszych części. Ściany w kolorach biało-złotych nie są oślepiające, raczej przyjemnie stonowane dla oka, jednocześnie utrzymujące wnętrze w jasnej aurze. O to dbają też liczne witraże, niektóre z nich opatrzone symbolami, motywami natury lub też scenami ze świętych pism. W największej nawie znajduje się ołtarz, zaś na samym środku sali rośnie święte drzewo Thaeron, co wiosnę kwitnące na biało. Jego żywica, a także symboliczna gałąź są używane przy rozpalaniu Atheris, a także przy święceniu broni oraz ognia mającego chronić przed bestiami. Dotykanie samego drzewa przez osoby nieuświęcone, bez odpowiednich obrzędów, jest zabronione, by zapobiec umyślnej lub przypadkowej profanacji.
W niedostępnych dla innych wieżach i tylnej części budynku mieści się siedziba Białego Zakonu. Mają również do dyspozycji własny, wewnętrzny dziedziniec, gdzie mogą w spokoju odpocząć i kontemplować nauki bogów.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Klasztor Białego Zakonu Empty Re: Klasztor Białego Zakonu

Pisanie by Frosch Misfit Nie Paź 17, 2021 3:07 pm

No znalezienie tego miejsca nie było trudne, ale w sumie nie liczyłem na wyzwanie, a szybkie ogarnięcie mojego problemu, problemów, bo mam pytania i to kilka. Tym razem udało mi się przyjść tutaj w dzień, a nie, jak wcześniej tego tam tego... jak mu tam... tego takiego kapłana tuż przed spaniem napadłem.
Ogólnie, to tu bardzo ładnie było, dużo roślin i ładnego wszystkiego, no i takie to równe i ładne, podobało mi się, dlatego, jak lazłem przez park, to szedłem długo, bo się zatrzymywałem przy każdym krzaczku i każdym drzewie i każdej ławce i każdym śmietniku, znalazłem swoją drogą bułkę, pół bułki, ale już ją zjadłem, bo śniadania nie jadłem, to uznałem, że sobie tą znaleźną bułkę zjem. Znalazłem też kilka ładnych kamyków, ale ich już nie jadłem.
Jak myślałem że na zewnątrz było ładnie, to w środku było jeszcze ładniej, była tu ładna ziemia i kolorowe ściany i jeszcze kolorowsze szkła w oknach i nawet było trochę ludzi. Chociaż miałem ważny cel tutaj do załatwienia, to jednak pozwoliłem sobie dać chwilę na... oglądanie wszystkiego i Arsikowi też dałem chwilę. Wziąłem go w górę, posadziłem sobie na ramionach i asekurując go podchodziłem do różnych ozdób, żeby mógł je obejrzeć i powąchać, a może i nawet łapką dotknąć. Ja też dotykałem kikutem moim pięknym, bo dłonią nie mogłem, bo nią trzymałem kota.
No dobra, i w końcu, jak tak się naoglądałem wszystkiego, to wziąłem się na odwagę, w sumie nie odwagę, nie myślałem o tym, po prostu podszedłem do pierwszej lepszej postaci w bieli i wystawiłem skróconą rękę w stronę stóp osóbki.
-Ładne masz te... kapcie, buty.-pokiwałem głową z uznaniem, skrobiąc Arsika po grzbiecie. On to mi się już rozgościł na ramieniu, łepek oparł mi o głowę, piersią tulił się do ucha. Jakbym był jego leżanką, bo w sumie jestem.-Ale tak bo, ja tu przyszedłem, bo mam pytania. Dzień dobry. Bo przeczytałem Książkę Nieba... Taką co mówi...-no o czym mówi? O wszystkim mówi-...o bogach, a ja się uczę i mam pytania. Mogę je zadać?-no, bo co jeśli ten ktoś nic o tym nie wie? Jak nie wie, to po co mam gadać, jak sobie pogadam z kimś, kto wie. Znaczy i tak z tutaj sobie pogadam, jak nie wie, bo miło rozmawiać z kimś.
Frosch Misfit
Frosch Misfit

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-brak prawej ręki do łokcia
-brak kilku zębów
-blizna nad lewym biodrem oraz dwie poziome na czole
-uporczywy kaszel od alkoholu
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki w losowych miejscach
Ekwipunek : .
-niezniszczalna filiżanka z kwiatowymi wzorami (dar od Reginy)
-stalowy sztylet (dar od Fenebrisa)
-szczotka do włosów (dar od Viga)
-śmieci
-jedzenie
-nożyczki
-notatnik z ołówkiem
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Klasztor Białego Zakonu Empty Re: Klasztor Białego Zakonu

Pisanie by Mistrz Gry Nie Paź 17, 2021 5:23 pm

Ludzie krzywo patrzyli na Froscha z kotem na rękach. Może chodziło o dotykanie wszystkiego, co zwykle robiły dzieci, ale raczej bardziej o obecność futrzaka. Ktoś nawet zaczął szeptać, ale wtedy dziwny przybysz podszedł do jednego z kapłanów. To u niektórych tylko wzmogło zdziwienie i ciekawość.
— Słucham? — Młody człowiek o szczupłej sylwetce i białych włosach, zerknął na swoje buty prawie skryte pod szatą, poprawił okulary i spojrzał znów na... No właśnie na kogo. — Um... To... Miło słyszeć — odparł trochę niepewnie na ten dziwny komplement, zaraz skupiając się na kolejnych składanych z trudnością słowach. Zaczepił go obcokrajowiec? Ale akcent miał normalny, więc raczej nie. Rozchylił usta i przez chwilę jeszcze ogarniał umysłem, co właściwie ten powiedział. Książka Niebios. Książka! — Aam... Tak, znaczy... — Znowu poprawił okulary, choć wcale się nie przesunęły. — Proszę, wyjdźmy... — Wskazał ręką drzwi i sam ruszył w tamtą stronę. — Widzi pan, nie można sprowadzać zwierząt do świątyń. Może zrobić się bałagan, to brak szacunku dla bogów... — tłumaczył pospiesznie i nerwowo, choć chyba chciał brzmieć poważnie. W końcu, jeśli tylko nie pojawiły się protesty, wyszli z powrotem do parku przed katedrą, a kapłan założył ręce za plecami. — Słucham pana pytań...
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Klasztor Białego Zakonu Empty Re: Klasztor Białego Zakonu

Pisanie by Frosch Misfit Nie Paź 17, 2021 5:48 pm

Dałem mu kompelmelnent... komplemnte... komplement! A on go polubił. To dobrze, dobrze, że lubi, niech lubi, niech mu miło będzie, niech się cieszy i zapamięta go na zawsze, bo kompelmenty to rzadkie coś od innych, znaczy, ja to daję często, ale inni nie. Mało kiedy sam je dostaję, to wiem o czym gadam, że są tak jakby specjalną znajdźką na tym świecie, specjalnym czymś, czymś wyjątkowym.
Rzuciłem w końcu to o co mi chodziło i czekałem na odpowiedź, a facet powiedział, że idziemy gdzieś. No to ja miziu miziu Arsika i tuptam za tym chłopem, dalej się rozglądając dookoła po wszystkich rzeczach co tu są, ale też żeby nie było słuchałem go mocno, w sensie kolesia w bieli, swoją drogą ma białe włosy, interesujące, już gdzieś kiedyś takie widziałem.
Zwierząt nie można bo robią bałagan, a bałagan to obraza szacunku dla bogów? Hm... Delikatni ci bogowie? W sensie, jakby ja mogę posprzątać, ale założę się, że bawet bogowie mają jakieś zwierzaki, co śpią z nimi i dają im resztki z obiadu, co nie? No, ale pokiwałem głową i wyniosłem Arsika na sobie, a i on i ja wyszliśmy na ładne podwórko. Na nowo się rozejrzałem, jakby to był zupełnie inny świat, jakbym tutaj nie był nigdy. Wiatr inaczej wiał teraz niż wcześniej.
Stanąłem przed nim, a raczej on tak jakby staną przede mną, no i chwilkę krótką gapiłem się na niego, szukając w myślach o co mu chodzi, ale w końcu zrozumiałem. Ocknięty z zastanowienia kucnąłem, pomogłem kotu ostrożnie zaskoczyć na ziemię i kiedy Arsi się mi ocierał o mnie, ja zdjąłem plecak z pleców i zacząłem w nim grzebać, wyjmując książkę i zaczynając ją przekartkowywać do miejsc, które zaznaczyłem zgiętą w pół stroną. To te miejsca, co mnie interesowały.
-Bo ja to to przeczytałem i ja mam pytania....-mruczałem w międzyczasie, żeby chłopak nie uciekł mi, bo nic nie mówię.-O tu!-poderwałem się do stania i wystawiłem książkę w jego stronę, licząc trochę, że ją złapie w dłonie, bo jakby złapał, to łatwiej by mi było wskazywać odpowiednie fragmenty książki, ale jak nie chce łapać, to też dobre, ja sobie poradzę, na spokojnie.-Bo tam pisze, że... że no oni, że wy zamknęliście Otchłań... No bo chodzi o to, że niektórzy po śmierci idą do Odchłani, Otchłani i oni mogą tam wejść, a tu pisze, że zostało ono zamknięte tak na stałe. No, ale czyli to działa tak, że możesz wejść, a nie możesz wyjść?-No to musi tak działać innej opcji nie ma.-I co, bo można zabijać te co są z Otchłani, więc jakoś jednak wychodzą, czyli jedynym wyjściem z Otchłani jest wtedy co? No i gdzie jest wejście do niej?-to były poważne pytania, a ja jestem poważnym człowiekiem chcącym mieć odpowiedź. Nawet jeśli były one w książce, to widocznie mi umknęły, więc dobrze, jak mi wytłumaczy to ktoś, kto się na tym zna, bo to profesjonaliści tutaj są.
Frosch Misfit
Frosch Misfit

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-brak prawej ręki do łokcia
-brak kilku zębów
-blizna nad lewym biodrem oraz dwie poziome na czole
-uporczywy kaszel od alkoholu
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki w losowych miejscach
Ekwipunek : .
-niezniszczalna filiżanka z kwiatowymi wzorami (dar od Reginy)
-stalowy sztylet (dar od Fenebrisa)
-szczotka do włosów (dar od Viga)
-śmieci
-jedzenie
-nożyczki
-notatnik z ołówkiem
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Klasztor Białego Zakonu Empty Re: Klasztor Białego Zakonu

Pisanie by Mistrz Gry Nie Paź 17, 2021 6:32 pm

Zatrzymali się, więc zaczekał grzecznie, aż mężczyzna skończy grzebać w swoim plecaku. Ten, nawiasem mówiąc, był w opłakanym stanie. Niektóre inne rzeczy też nie prezentowały się dobrze i chyba były noszone nieco dłużej niż jeden dzień. Powoli stawało się jasne, że miał do czynienia z biedakiem, to wcale nie było takie oczywiste, bo ci raczej tu nie zaglądali i mało który wykazywał taką chęć do nauki. Prędzej do żebrania.
— Mhm — mruknął na znak, że słucha, a za chwilę chwycił księ gę do rąk, kierując wzrok z kikuta na kartki. Słuchał uważnie trochę chaotycznych tłumaczeń, ale w końcu pojawiły się pytania i to nawet proste. — E... Tak... Otchłań jest zamknięta i nic, co tam trafi, nie może się wydostać, tak potwory, jak i źli do szczętu ludzie. — Spojrzał na horyzont, szukając alegorii. — Wyobraź sobie pokój, który w drzwiach ma klamkę tylko od zewnątrz. Możesz tam sam wejść, ale kiedy drzwi się zamkną, to już sam nie wyjdziesz... Istoty z Otchłani zjawiają się w naszym świecie, kiedy ktoś je wzywa, albo kiedy wzywa umarłych, to tak, jakby otworzył te drzwi. — Umilkł na moment, wertując w głowie pytania i spojrzał na rozmówcę. — Brama do Otchłani i Zaświatów jest poza naszym światem śmiertelników, mogą do niej dotrzeć tylko ci, którzy umarli. — Zastanowił się jeszcze przez moment, ale postanowił na tym poprzestać.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Klasztor Białego Zakonu Empty Re: Klasztor Białego Zakonu

Pisanie by Frosch Misfit Nie Paź 17, 2021 7:47 pm

Czekał na mnie i czekał. Bardzo miły z niego człowiek, lubię go, nawet bardziej go lubię niż krzaki w tym parku. I do tego mi odpowiadał! Odpowiadał mi na pytania! Byłem w nim normalnie zakochany!
Lampiłem się na niego wielkimi oczyma, pełnymi fascynacji kiedy mi zaczął mówić wszystko, zmarszczyłem brwi, wyobrażając sobie drzwi z klamką z tylko jednej strony.
-Ooo....-sapnąłem zachwycony tym, że rozumiałem o co mu chodzi. Czyli wchodzę do pokoju i nie mogę z niego wyjść, no chyba, że ktoś z zewnątrz mi pomoże. Do tego, ja, jako ja, jako żywy ja, to nie mogę tam nawet teraz wejść, no bo właśnie żyję. Myślałem mocno nad jego słowami, co mi trochę niszczyły plany. Myślałem, że to będzie łatwiejsze, wejdę tam, porozmawiam i wyjdę.
Pokiwałem głową, myśląc kilka kolejnych sekund.
-A to...No to jak kogoś ktoś wzywa? Bo słyszałem o ożywianiu, to to samo? No i pewnie, bo jakbym ja i ty i jeszcze dużo osób byliśmy bylibyśmy uwięzieni w pokoju i ktoś by otworzył drzwi tylko po mnie, no to raczej wszyscy by się rzucili do wyjścia, co nie? Dużo by nas wyszło.-zabujałem się na nogach, rozglądając dookoła, jakby szukając czegoś, co mi przypomni o słowach jakich powinienem użyć.-Czy to nie działa tak? Czy to działa jakby bardziej, że jak otwierasz drzwi po kogoś, to tylko ten ktoś może wyjść, bo reszta ma dalej jakby...nie może, coś blokuje?-podrapałem się kikutem po udzie i wyprostowałem się ładnie.-No i jak się nazywa em... Brat Asa? Bo, no musi mieć imię. To jest Arsik.-wskazałem na kota.-I mi nikt nie chce powiedzieć, jak się nazywa...ł, nazywał, po podobno go... no nie żyje.-no i koniec na ten czas, niech mi odpowie, bo zaraz, jak mu rzucę za dużo, to się i on pogubi i ja.
Frosch Misfit
Frosch Misfit

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-brak prawej ręki do łokcia
-brak kilku zębów
-blizna nad lewym biodrem oraz dwie poziome na czole
-uporczywy kaszel od alkoholu
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki w losowych miejscach
Ekwipunek : .
-niezniszczalna filiżanka z kwiatowymi wzorami (dar od Reginy)
-stalowy sztylet (dar od Fenebrisa)
-szczotka do włosów (dar od Viga)
-śmieci
-jedzenie
-nożyczki
-notatnik z ołówkiem
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Klasztor Białego Zakonu Empty Re: Klasztor Białego Zakonu

Pisanie by Mistrz Gry Nie Paź 17, 2021 9:22 pm

  Widział zrozumienie na jego prostej twarzy, a to dobrze. To dawało bardzo dobre wyjście na dalszy tok ich rozmowy, który może uda się zakończyć w bezpieczny i merytoryczny sposób. Kapłan wciąż trzymał księgę, ale teraz skupił się na swoim rozmówcy, który zaczął znów mówić. Pokiwał głową na jego pierwsze stwierdzenie, jednak zaczekał, aż ten wróci do niego spojrzeniem, no a wtedy padły kolejne słowa.
  — Nie, jeśli otworzysz drzwi, przejść może wszystko, ale w przeciwieństwie do nas, istot przebywających w Otchłani lepiej nie wypuszczać. Nic dobrego nie może z tego wyniknąć — odparł, by zaraz uczepić się pytania. — Niektórzy błędnie sądzą, że ożywienie zmarłego przywróci go do życia, ale to nieprawda. Ten plugawy rytuał tworzy smutną, cierpiącą istotę, która nie jest ani żywa, ani martwa, w dodatku zniewolona — wyjaśnił spokojnie, wierząc, że to wystarczy do wyrobienia mu odpowiedniego poglądu.
  Słuchał dalej, a wtedy jego oczy poszerzyły się nieznacznie. Jak się nazywa? To było niebywałe, chyba nigdy nie... Nie, słyszał raz to pytanie. Jakiś chłopak zadał je na zajęciach, a potem go wyrzucili. Białowłosy rozejrzał się nieco i wrócił wzrokiem do mężczyzny przed sobą.
  — Nie żyje, oczywiście, że nie żyje. Nasz pan, As, zabił go, by raz na zawsze usunąć ze świata zło, którym się stał. — Pauza na wdech. — Z pewnością miał imię. Lecz sami bogowie zarządzili, że ma ono zostać zapomniane, by nie było źródłem kolejnego zła... Księga, którą przeczytałeś, została spisana i uzupełniona przez szereg natchnionych proroków, wszystko co jest w niej zawarte, jest zgodne z wolą bogów. Jeśli oni nie wyjawili imienia Zdrajcy, nikt go nie zna. I lepiej, by tak właśnie pozostało — odparł powoli, układając sobie ładnie te zdania.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Klasztor Białego Zakonu Empty Re: Klasztor Białego Zakonu

Pisanie by Frosch Misfit Nie Paź 17, 2021 9:36 pm

U, no to to mi komplikuje znów dużo rzeczy. Bo co jeśli będę chciał sprowadzić do siebie rękę, a ściągnę coś strasznego, na przykład nie wiem co... Osstiena, albo innych takich podobnych do niego. Tego nie chciałem nigdy nigdy! Będę musiał bardzo uważać.
Wytłumaczył mi ożywienie, ale nie do końca zrozumiałem. To co się ożywia? Tworzy plugawą istotę, ale z czego? Bo wezwanie, to przecież wezwanie samej duszy, a ożywienie to wsadzenie tej duszy do ciała, co nie? Tak mi się wydaje. Od mądrego słuchania i mówienia, faktycznie jestem jakiś taki mądrzejszy, mądrzejszy się czuję!
Za chwilę moje kolejne nadzieje zostały przygaszone. Nikt nie zna imienia tego Zdrajcy? Aż w to nie wierzę, coś musi chyba być? Chociaż ja dużo zapominam, to może i ludzie też zapomnieli o nim. Poza tym, jak imię kogoś martwego ma być źródłem zła?
Kiwałem głową, rozumiejąc, jednak dalej mając wątpliwości.
-To skoro, skoro bogowie zakazali imienia i go zabili, a potem ten... potem byli, dali proroków, bo z ich wolą.-nachyliłem się nieco bardziej do ucha faceta.-To co jeśli nakłamali w tych przypowiedniach, żeby zrobić z siebie tych miłych?-to no przecież było możliwe, bo to bogowie, nikt nie zweryfikuje czy to była prawda czy nie, a mając taką możliwość, mogli wymazać wszystko co chcieli, wszystko, co się im nie podobało i co nie pasowało do ich spojrzenia na świat.-Bo na przykład dlaczego ten... Brat As, nie podzielił się rządzeniem z tym, co imienia jego nie znamy?-dalej szeptałem konspiracyjnie. Może coś mi umknęło, a może nie doczytałem czegoś, ale tak czy inaczej musiałem to wiedzieć.
Frosch Misfit
Frosch Misfit

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-brak prawej ręki do łokcia
-brak kilku zębów
-blizna nad lewym biodrem oraz dwie poziome na czole
-uporczywy kaszel od alkoholu
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki w losowych miejscach
Ekwipunek : .
-niezniszczalna filiżanka z kwiatowymi wzorami (dar od Reginy)
-stalowy sztylet (dar od Fenebrisa)
-szczotka do włosów (dar od Viga)
-śmieci
-jedzenie
-nożyczki
-notatnik z ołówkiem
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Klasztor Białego Zakonu Empty Re: Klasztor Białego Zakonu

Pisanie by Mistrz Gry Pon Paź 18, 2021 12:08 am

  Obserwował go uważnie, ale pomimo niemej zgody, chyba nadal miał pytania. To było odrobinę, hm, stresujące? Co jeszcze mogło chodzić po głowie tego człowieka, przecież wszystko było jasne... No i kiedy zaczął dalej ciągnąć temat imienia, młodzieniec już wiedział po jego tonie, że to nie będzie już najlepsza rozmowa.
  Nie bardzo chciał to robić, ale to był odruch. Kiedy ten się nachylił, on odsunął się szybko, przywracając sobie przestrzeń osobistą. Jeśli ten osobnik ubranie miał niedzisiejszej świeżości, to zęby tym bardziej. Zaraz jednak jego słowa przykuły uwagę znacznie bardziej, a oczy białowłosego znów się poszerzyły.
  — Jak śmiesz... — bąknął cicho, zupełnie zszokowany tym wnioskiem i nawet przez to pozwolił mu dokończyć. — A... co? — Chwileczkę, musiał przyswoić nowe pytanie. — To przecież... Zdrajca nie chciał się dzielić! Kierowała nim zawiść i pragnął wszystkiego albo niczego, zabił ich własnych rodziców i zamierzał zabić innych bogów, by zostać tym jedynym! — odparł dobitnie i z całą pewnością siebie, zawieszając na mężczyźnie gniewne spojrzenie. — To, co mówisz, jest bluźnierstwem, powinienem cię wtrącić do lochu! — ostrzegł jeszcze, po czym zamknął księgę i oddał mu ją.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Klasztor Białego Zakonu Empty Re: Klasztor Białego Zakonu

Pisanie by Frosch Misfit Pon Paź 18, 2021 12:19 am

Odsunął się ode mnie, a ja dalej mówiłem. Miłe to w sumie nie było, chciałbym tak czasami się wyściskać z kimś, pamiętam kiedyś spotkałem taką dziewczynę jedną, ale jej nie wyprzytulałem, a teraz gdybym mógł, to bym to zrobił, ale jej tu nie ma, więc nie mogę.
Aż tak żywej reakcji się nie spodziewałem, jednak rozpędzony wypowiedzią mówiłem dalej, a on się burzył i burzył, aż w końcu miał swój moment, żeby się wypowiedzieć i wypowiedział się. Cóż, on się niby na tym zna przecież, więc chyba mogę mu zawierzyć, jednak dalej gdzieś miałem myśl, że uczyli go kłamstw, bo bogowie coś pokręcili, a o tym, że Pan Zdrajca zabił rodziców, to chyba przegapiłem. Mogłem przysnąć przy czytaniu.
No, a jak powiedział co wiedział, to padła groźba w moją stronę? W sensie, jakby powiedział mi, że powinien mnie zamknąć, a jednak najpierw dał mi ostrzeżenie, tylko, że ja nie bardzo wiedziałem co źle zrobiłem, bo ja tylko zadawałem pytania i myślałem na głos, nawet nikogo nie obraziłem, nie nazwałem głupim, byłem tylko niepewny czy prawda jest prawdziwą prawdą.
Zerknąłem w boczek i wróciłem spojrzeniem na chłopaka, trochę speszony jego reakcją. Nie lubię, jak się na mnie krzyczy, ale kto to niby lubi?
-Em... no, jak... jak dostanę tam koc i tą do picia to takie.... to śmiało.-zachęciłem go z przyjaznym uśmiechem, no bo co mi tam jedna czy dwie noce w lochu, co? Będę bezpieczny, za kratami, będę mógł się wyspać, nieważne czy będzie słońce grzało czy wiało czy padało. Już w lochach w sensie w celi byłem, to nic strasznego.-Ale, Arsik idzie ze mną.-zastrzegłem sobie prawdo do mienia towarzysza, bo to przecież mój kot i tylko mój nikomu go nie dam. Aresztuje mnie i zamknie czy odpuści i będę mógł dalej zadawać pytania?
Frosch Misfit
Frosch Misfit

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-brak prawej ręki do łokcia
-brak kilku zębów
-blizna nad lewym biodrem oraz dwie poziome na czole
-uporczywy kaszel od alkoholu
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki w losowych miejscach
Ekwipunek : .
-niezniszczalna filiżanka z kwiatowymi wzorami (dar od Reginy)
-stalowy sztylet (dar od Fenebrisa)
-szczotka do włosów (dar od Viga)
-śmieci
-jedzenie
-nożyczki
-notatnik z ołówkiem
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Klasztor Białego Zakonu Empty Re: Klasztor Białego Zakonu

Pisanie by Mistrz Gry Pon Paź 18, 2021 7:34 pm

  Kiedy dostanie... co? Był przekonany, że wizja więzienia go wystraszy, na wszystkich tak działała, a jak nie naprawdę, to chociaż rozumieli aluzję do nietolerowanych słów i tematów. Ale ten tu zdawał się traktować to jako propozycję, to było niebywałe. Jeszcze jako nocleg. Drogi panie, pan chyba nigdy w selindayskich lochach nie był.
  Zamrugał w niedowierzaniu i lekko potrząsnął, głową, przywracając sobie fason. Odkaszlnął cicho i poprawił okulary.
  — Oczywiście, że nie... pański kot trafiłby wtedy do schroniska dla bezdomnych zwierząt, a panu z pewnością nie byłoby wygodnie w areszcie, więc radzę nie próbować — odparł, starając się nie okazywać więcej zdziwienia. Chyba brakowało mu obycia z ludźmi, zdecydowanie za dużo czasu spędził w klasztorze, w towarzystwie książek, które z niczym się nie kłóciły. — Coś jeszcze? — zapytał i szybko tego pożałował, bo choć wypadało pytać, to jednak nie chciał wiedzieć, czy ten dziwny człowiek chce poruszać kolejne kwestie. Ale są tu, aby uczyć, prawda? Tak to rozumiał, w końcu za pytania... Za pytania można było wylecieć za drzwi, ale nie na szafot.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Klasztor Białego Zakonu Empty Re: Klasztor Białego Zakonu

Pisanie by Frosch Misfit Pon Paź 18, 2021 8:23 pm

Chciałem, z całego serca chciałem iść do lochów, no, ale nie mogłem, przepraszam.
-A, to jak Arsi ze mną nie może, to ja nie chcę.-pokiwałem głową, bo jeszcze się nim będą źle zajmować, a gdzie ja tam mu najlepiej, taką mam nadzieję, tak musi być, bo jak nie, to on jest wolnym kotem, uciekłby zaraz gdzieś gdzie ma lepiej, a nie uciekł, czyli woli mnie.
-Ano tak, tak, ja to mam coś jeszcze.-kucnąłem, położyłem sobie książkę na nogach i znów zacząłem przerzucać kartki, a jak znalazłem co chciałem, to wstałem i znów podałem książkę mojemu koleżce.-O tu.-wskazałem imię nekromanty wspomnianego w lekturze, ale nie miałem czasu tego wymawiać, bo powiem źle i będzie więcej zabawy z tym wszystkim niż ja i on tego chcemy.-Jak on tak czarował? Bo on musiał się tego nauczyć, co nie? No i gdzie... no tego się chyba tak nie uczy, bo... no bo jego zabiliście za to, więc tak sobie myślę z czego się uczył? Miał też jakąś taką książkę i z niej? I co z nią zrobiliście, co? No bo jak jego zabiliście, to pewnie też mu rzeczy zabraliście, co?-w sumie to było bardzo dawno, to może tego nie wiedzieć, ale chciałbym się chociaż dowiedzieć gdzie się takich rzeczy ludzie uczą.
Frosch Misfit
Frosch Misfit

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-brak prawej ręki do łokcia
-brak kilku zębów
-blizna nad lewym biodrem oraz dwie poziome na czole
-uporczywy kaszel od alkoholu
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki w losowych miejscach
Ekwipunek : .
-niezniszczalna filiżanka z kwiatowymi wzorami (dar od Reginy)
-stalowy sztylet (dar od Fenebrisa)
-szczotka do włosów (dar od Viga)
-śmieci
-jedzenie
-nożyczki
-notatnik z ołówkiem
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Klasztor Białego Zakonu Empty Re: Klasztor Białego Zakonu

Pisanie by Mistrz Gry Wto Paź 19, 2021 6:30 pm

  Coś tak podejrzewał, że niemożność zabrania ze sobą kota będzie dla niego problemem znacznie większym niżeli samo zamknięcie go w lochu. Ciekawy człowiek, przynajmniej było pewne, że dba o to zwierzę bardziej niż o siebie. Może nawet było to widać, chociaż koty dbają o siebie same.
  Wciąż miał pytania, więc pozostawało tylko na nie zaczekać. Białowłosy westchnął w duchu i czekał, aż znowu będzie mógł spojrzeć na tekst, choć właściwie niewiele to dawało. Znał go prawie na pamięć. Spojrzenie niebieskich oczu padło na zdania, szybko wychwytując imię człowieka, o którego pytał ten mężczyzna.
  — To było... setki, jak nie tysiące lat temu. Nikt dziś tego nie wie. Wiemy jedynie, że sami bogowie potępili jego praktyki — odparł, dopiero przy końcu nabierając pewności siebie. Zaraz też spojrzał na niego pochmurnym wzrokiem. — Nikt nie uczy nekromancji, a każdy przejaw takich prób jest natychmiastowo ukrócany. Razem z Cesarską Gildią i milicją ustawicznie czuwamy nad bezpieczeństwem ludzi w tym kraju — rzekł już znacznie bardziej poważnym i zdecydowanym tonem.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Klasztor Białego Zakonu Empty Re: Klasztor Białego Zakonu

Pisanie by Frosch Misfit Wto Paź 19, 2021 8:34 pm

Pytanie padło, nasze mózgi zaczęły pracować i wio z odpowiedzią. Była cudowna, słaba dla mnie, ale poprawna, a to najważniejsze.
Zmarszczyłem nosek słysząc, że to wszystko było bardzo dawno i w sumie to nikt już za bardzo o tym no nie wie, bo dawno było i bla coś tam coś. No i znów bogowie potępili, a jakoś Pan Zdrajca to by nie potępił i co? Jajco! Zamruczałem pod nosem z niezadowolenia. No szkoda, nic nie przeżyło, to i takie no nie wiem, no co? No nic właśnie, chciałem wiedzieć co i skąd, a tu nic nie wiem. Sam on też mi tutaj nie pomógł za bardzo. Może liczyłem, że coś przetrwało, ale nie.
Jego odpowiedź podszyta lekką groźbą, jakoś na mnie wrażenia nie zrobiła, bo przecież co mi zrobią, co? Ja tu nic nie robię, ja pobożny człowiek, nawet Książkę Chmur mam i chuj. No, ale pokiwałem głową, bo mu miło niech będzie, stara się i w ogóle idzie mu świetnie. Pokiwałem głową jeszcze raz. A co to Cesarska Gildia? No nie byłem pewien, coś się domyślałem, coś mi dzwoniło w głowie, ale jakoś tak żeby dać zdefiniowanie tego, to w sumie nie.
-No, no. No bo... No dobra... Mało w sumie wiecie o tych takich. Znaczy ty dużo, bo ty mądry jesteś, ale  tak no... no tak ogólnie to mało infor... informacji mało myślę, bardzo mało.-dalej kiwałem głową, zamykając książkę i tuląc ją do piersi.-No to ten... To dziękuję ci...pa...ci... Tobie, tobie bardzo, bo mi powiedziałeś dużo. I ten... no co? No...-wsadziłem sobie książkę pod pachę, a jego samego złapałem lekko za ubranie na ręce i nachyliłem się do niego i przygotowałem mój konspiracyjny szept.-No, a ja... Ja jak coś znajdę ciekawego to ten...-mrugnąłem do niego okiem.-...to ci dam znać. Żebyś też wiedział więcej.-obiecałem mu, bo obiecałem, ale miałem zamiar obietnicy dotrzymać, bo czemu nie? Mogę, dowiem się czegoś i mu dam wiedzę, a on da mi, taka wymiana, może on połączy lepiej tą układankę dziwną.
Wsadziłem książkę do plecaka, plecak zarzuciłem na plecy, zawołałem Arsika i cały zadowolony ruszyłem w swoją stronę, szukać jakiegoś ustronnego miejsca, żeby się odlać i pomodlić.

Z/T wszyscy
Frosch Misfit
Frosch Misfit

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-brak prawej ręki do łokcia
-brak kilku zębów
-blizna nad lewym biodrem oraz dwie poziome na czole
-uporczywy kaszel od alkoholu
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki w losowych miejscach
Ekwipunek : .
-niezniszczalna filiżanka z kwiatowymi wzorami (dar od Reginy)
-stalowy sztylet (dar od Fenebrisa)
-szczotka do włosów (dar od Viga)
-śmieci
-jedzenie
-nożyczki
-notatnik z ołówkiem
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Klasztor Białego Zakonu Empty Re: Klasztor Białego Zakonu

Pisanie by Frosch Misfit Pią Lis 12, 2021 12:52 am

Byliśmy tutaj, razem. Ja i on, ale on w mojej głowie! No, a ja miałem płaszcz, trochę zjechany, ale w sumie, to go lubię, jest wygodny, bo jak znoszony, to znoszony, wszystko, co niewygodne zostało poprawione i wytarte, jak marchewka na tarcie! Jak pięty na cegle! Jak.... jak zęby na kiełbasie! Jak, no jak paznokcie na plecach kolegi, bo cię napierdala po ryju i chcesz go z siebie zrzucić, ale masz wybity bark, więc nie możesz. Kurde, to było dziwne kiedyś, myślę, no bardzo, bardzo, bardzo. Ręce w górę! Ruszamy się, a potem rzućmy kamieniem!
Popatrzyłem znów w górę, na gałęzie drzewka, chociaż to był znak, że patrzę na Femebrisa, Fenebrisa, no to Fenebris, jak Fene, co nie wiem co znaczy, oraz bris, co przypomina obrus, bo tak jednak mi przypomina bardziej obrus niż makaron. Ale bym zjadł makaron taki długi, albo krótki, obojętnie, makaron, to makaron. Jakbym miał dom i pieniądze, to bym jadł makaron, ale nie mam domu i pieniędzy, więc będę jeśc makaron w myślach, a Fenebris będzie ze mną jeść, bo mi w myślach siedzi. W sumie skoro mi siedzi w głowie, to może naprawdę może zjeść myśli moje makaronowe.
No i stałem sobie przy klasztorze, a Fenebris musiał żyć w moim natłokiem myśli o nim i o wszystkim, ale głównie o nim i o nas.
Frosch Misfit
Frosch Misfit

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-brak prawej ręki do łokcia
-brak kilku zębów
-blizna nad lewym biodrem oraz dwie poziome na czole
-uporczywy kaszel od alkoholu
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki w losowych miejscach
Ekwipunek : .
-niezniszczalna filiżanka z kwiatowymi wzorami (dar od Reginy)
-stalowy sztylet (dar od Fenebrisa)
-szczotka do włosów (dar od Viga)
-śmieci
-jedzenie
-nożyczki
-notatnik z ołówkiem
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Klasztor Białego Zakonu Empty Re: Klasztor Białego Zakonu

Pisanie by Mistrz Gry Nie Lis 14, 2021 4:25 pm

To była chyba najbardziej niebezpieczna, korzystna i niepozorna pora nocy, kiedy niedługo po dwunastej nikt już nie myślał o niczym innym, jak tylko położyć się spać. A to i tak byli ci nieliczni, którzy jeszcze z jakichś powodów pozostawali na nogach. Ciemność i mętne światło gwiazd opatulały park przed katedrą, lecz tym razem to nie ona była ich głównym celem. Fenebris poprowadził swego towarzysza jedną z wąskich, bocznych alejek na tyły budynku, gdzie wznosiły się spadziste dachy i wieże klasztoru.
— To tutaj trzymają twojego kota. Jest tam też szkatuła, którą muszę mieć... Taka mała skrzynka z czerwonym klejnotem na wieku... — Umilkł na moment. — Nie traćmy czasu. Widzisz to uchylone okno? To kuchnia. Spróbuj tam wejść, tylko bądź cicho...
Jeśli tylko menel podążył za wskazówkami, szybko odkrył, że okno bardzo łatwo otworzyć przez pozostawioną szparę. Powitała go kuchnia pełna blatów, narzędzi i smacznych zapachów, choć te były już mocno zwietrzałe po ostatnim posiłku. Nie było jednak trudno trafić do spiżarki za schodami w dół czy na korytarz, który w odróżnieniu od reszty zionął pustką i surowymi ścianami, za wyjątkiem zgaszonych lamp.
— Musimy znaleźć długie schody w dół...
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Klasztor Białego Zakonu Empty Re: Klasztor Białego Zakonu

Pisanie by Frosch Misfit Nie Lis 14, 2021 5:01 pm

Poszedłem za jego wskazówkami, ignorując ręce, chcące mnie prowadzić do klasztoru. One się pewnie stęskniły za tamtym facetem i do niego chcą, ja wiem, ja je przejrzałem, hehe. Znaczy ja też do niego chce, ale teraz mam Fenebrisa, to na co mi inny facet, co nie?
No i poszedłem za nim i pokiwałem głową. Skrzynka z czerwonym czymś, jasne, nie ma problemu. No problemu nie było, ale w sumie wtarabaniłem się do kuchni. Nic nie zrzuciłem, ale z ciszą było ciężko, bo się nasapałem. Jak pamiętam, to robienie takich rzeczy z dwoma rękoma było łatwiejsze, dużo łatwiejsze. Nie to, żebym do kuchni ludziom wchodził, ale no wiadomo o co chodzi, kurwa.
Wąchałem i wąchałem, spakowałem sobie łyżkę do kieszeni, żeby była na później, sprzedam ją, albo po prostu będę mieć, bo co mi po kilku monetach za łyżkę, jak mogę mieć łyżkę, coś za co ludzie chcą płacić mi.
No i poszedłem dalej, znów kiwając głową. Długie schody w dół, długie w dół. To nie były te zaraz przy kuchni, więc szukałem dalej, starając się nie robić hałasu, chociaż zdarzyło mi się kaszlnąć raz czy dwa, ale tak cicho, w rękaw, w łokieć i kucając, więc cicho.
-A po co ta skrzynka ci?-pociągnąłem cicho nosem, dalej szukając schodów, a jak je w końcu znalazłem, to po nich zlazłem.
Frosch Misfit
Frosch Misfit

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-brak prawej ręki do łokcia
-brak kilku zębów
-blizna nad lewym biodrem oraz dwie poziome na czole
-uporczywy kaszel od alkoholu
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki w losowych miejscach
Ekwipunek : .
-niezniszczalna filiżanka z kwiatowymi wzorami (dar od Reginy)
-stalowy sztylet (dar od Fenebrisa)
-szczotka do włosów (dar od Viga)
-śmieci
-jedzenie
-nożyczki
-notatnik z ołówkiem
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Klasztor Białego Zakonu Empty Re: Klasztor Białego Zakonu

Pisanie by Mistrz Gry Czw Lis 18, 2021 12:19 am

Fenebris martwił się w jego głowie o każdy najdrobniejszy szmer, choć w rzeczywistości nie pociągały za sobą nic wielkiego. Pewnie niejeden zakonnik głośniej chrapał we własnej celi. A jednak jego tajemniczy towarzysz zdawał się znacznie bardziej zestresowany niż w więzieniu. I czujny, jakby to on sam był tu na widoku, a nie menel. Może i dobrze, że nie próbował udawać Saramira, bo i tak by mu nie wyszło.
Przemilczał kradzież łyżki, choć Frosch poczuł jakieś wewnętrzne zadowolenie z tego pomysłu. Łyżka jak łyżka, ale nigdy nie wiadomo, kiedy się coś przyda, nie? W każdym razie ruszyli dalej, w poszukiwaniu zejścia na dół. To w końcu znalazło się za dębowymi drzwiami, które nie zostały całkiem zamknięte. Fenebris sam potwierdził, że zejście powinno być właściwe, ale szybko napotkali też nowy problem.
— Cholera... — skomentował głos, kiedy piwniczną rupieciarnię z krzesłami oddzielały od reszty podziemi solidne, łukowate drzwi zamknięte kłódką. — Umiesz to otworzyć? — zapytał z wahaniem, chyba samemu się zastanawiając. Hałas mógł być niebezpieczny.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Klasztor Białego Zakonu Empty Re: Klasztor Białego Zakonu

Pisanie by Frosch Misfit Czw Lis 18, 2021 12:59 am

No i mi nie powiedział po co mu ta skrzynka, a ja chciałem wiedzieć, ale wrócę do tego potem, a właściwie wróciłem już za chwilę, kiedy przed nami znalazły się drzwi i to nie byle jakie drzwi, bo zamknięte, na kłódkę. Znów zerknąłem w górę, na Fenebrisa, co mi tutaj choleruje. Co to za kurtula? Co mi w głowie tak szaleje, tak go kurwa starzy wychowali? No, ale chuj, co nie? Niech se gada, na zdrowie, tylko niech mu się odbije po soku i wio dalej!
Zmarszczyłem brwi słysząc to zdanie, to pytanie.
-Że ja niby mam ten no nie umieć? No we, ja tu nie po to tyle, żebyś mi tu takie te mnie moje mi gadał.-nastroszyłem się z dumy, trochę niesłusznie, bo czy umiem to robić? No chyba nie bardzo. Kiedyś coś się robiło, ale to bardziej polegało na zabawie i po prostu próbie włamania mającej marne szanse udania się, takie zajęcie czasu, no i ja no miałem wtedy dwie ręce, a teraz mam jedną, ale no chciałem do Arsika, więc co mi tam po ręce sobie poradzę i z... bez rąk!
Sekundę później już gimnastykowałem się przy drzwiach i dłubałem w kłódce drutami co z plecaka wyjąłem, swoją drogą dawno z nich figurek nie robiłem, może Fenebris będzie chciał ze mną porobić, no, ale to później go zapytam, bo teraz miałem do pytania wrócić.
-Do da szhynka ci fo co?-wysapałem z jednym z drutów w pysku, no bo ręki nie miałem, a jak się ręki nie ma, to usta robią za rękę, tak to wiem ogarnąłem. Niech mi powie po co mu ta skrzynka, bo jak będzie trzeba, to i trzeci raz zapytam i czwarty i piąty!
Otwieranie zamka szło opornie i na pewno nie było szybkie, ale ja wierzyłem w siebie, bo nie mogłem przyjacielowi pokazać, że nie umiem i się myliłem. Najwidoczniej los mnie usłyszał, bo jeszcze jedno chrobotnięcie, jeszcze jedno szarpnięcie i dało się słyszeć wesołe szczęknięcie metalu i otwarta kłódka zawisła tam gdzie wisiała. Zabrałem ją od skobla i schowałem sobie do kieszeni razem z drutami.
-No i ja mówiłem, że ja....
-Jak zawsze, co? Zwykłe szczęście.-no i znów On i po co on tu.
-A ty japa, bo ci ją butem zatkam.-zagroziłem zły zerkając za siebie przez ramię. No jełop ten, to zawsze musi przyjść i spierdolić humor, no nie może bez tego żyć pajac.-Fenek, a ty go nie słuchaj, bo to jest idiota i tyle ci powiem.-chciałem już wrócić do zachwalania swoich umiejętności, ale nie znów mi przerwał.
-Ooo... Nawet dzieci wiedzą, że kto się przezywa sam się tak nazywa.-czułem, jak wydął policzki robiąc niewinną minkę, ale gdzie on był, to nie wiem, ale to nie jest ważne, ważne jest to, że mnie już denerwuje od nowa.
-Sam jesteś jak dzieciak ze smarkiem w... wszędzie!-zawarczałem na niego, przeszedłem przez przejście i szybko zamknąłem za nami drzwi, żeby On za nami nie polazł. Będzie chciał, to wlezie, ale teraz przynajmniej wie, że nikt go tu nie chce.
Pociągnąłem nosem i rozejrzałem się po dziwnym układzie korytarzy i pomieszczeń. No dobra i co teraz? No i teraz mi z pomocą przyszedł Fenebris, co znów mi zrobił za przewodnika gdzie iść, do jakiego pokoju i działu i iloma krokami, żeby było najwydajniej hehehe...
Frosch Misfit
Frosch Misfit

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-brak prawej ręki do łokcia
-brak kilku zębów
-blizna nad lewym biodrem oraz dwie poziome na czole
-uporczywy kaszel od alkoholu
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki w losowych miejscach
Ekwipunek : .
-niezniszczalna filiżanka z kwiatowymi wzorami (dar od Reginy)
-stalowy sztylet (dar od Fenebrisa)
-szczotka do włosów (dar od Viga)
-śmieci
-jedzenie
-nożyczki
-notatnik z ołówkiem
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Klasztor Białego Zakonu Empty Re: Klasztor Białego Zakonu

Pisanie by Mistrz Gry Czw Lis 18, 2021 3:38 pm

Zignorował jego poprzednie pytanie z pełną świadomością, ale nie było ono teraz dla niego istotne. Znacznie bardziej okazały się te nieszczęsne drzwi, a odpowiedź menela na jego wątpliwości była... dziwna, musiał się dobrze skupić, żeby zrozumieć, co właściwie chciał powiedzieć, bo choć przekaz był, to niepotrzebne słowa trochę mąciły. Ale skoro był taki pewny siebie, to pozwolił mu działać.
Zaczął dłubać drutami i to wydawało się całkiem dobrym pomysłem, więc nie przerywał. Kiedy powróciło pytanie, Fenebris zdawał się westchnąć w jego myślach.
— To bardzo ważne dla mojego przyjaciela. Został... okradziony przez ten zakon. Tuż po tym, jak go zabili. To nie w porządku, prawda? — odparł w nadziei, że zostanie zrozumiany i menel nie przerwie pracy nad zamkiem.
Chyba nie bardzo dowierzał w jego zdolności, ale chwilowo nie mieli innej opcji, więc kiedy tylko kłódka w końcu się otworzyła, entuzjazm Fenebrisa był wręcz odczuwalny.
— Brawo... — mruknął z uznaniem, ale szybko umilkł, kiedy Frosch zaczął warczeć na coś, co było za jego ramieniem. A przynajmniej tak zdawał się uważać. Przemilczał całą tę dyskusję i jeszcze chwilę się zastanawiał. — Co to było?... — zapytał w końcu, by za chwilę jednak skupić się na otoczeniu, które przedstawiało się jako korytarz i różne przejścia do innych pomieszczeń wszelkiego przeznaczenia. Znalazły się też drzwi podpisane jako piwnica z winem, ale zignorował to. — Tam, za tym zakrętem, na samym końcu powinny być takie dwuskrzydłowe, ciężkie drzwi. Z ryglem i zamkiem, i śmiesznymi wzorami na wierzchu.
Jak powiedział, tak też było. Wrota na końcu korytarza wyglądały jak wejście do skarbca. Względnie bardzo ładnego więzienia na coś bardzo silnego. Symbole i rysunki na ich powierzchni połyskiwały delikatnie, całość zabezpieczał stalowy rygiel, a pod klamkami widniała dziurka od klucza.
— Tam nie ma zamka. Musisz powiedzieć: Adori nael maah san. Tylko się nie pomyl — wyjaśnił i w razie czego był gotów skorygować jego wymowę, aż do skutku, który objawił się jaśniejszym błyśnięciem niektórych symboli, a zaraz ich przygaśnięciem jak wypalona świeczka. — Nie mogę tam wejść z tobą. Zaczekam tu — dodał po chwili.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Klasztor Białego Zakonu Empty Re: Klasztor Białego Zakonu

Pisanie by Frosch Misfit Czw Lis 18, 2021 8:13 pm

Zabili go i okradli, to... całkiem normalne? W sensie tak chyba ludzie robią, prawda? Po to się zabija innych, żeby ich okraść. Nie bardzo chyba rozumiałem?
-No chyba nie? To chyba nie miłe.-nie pomyślałbym, że coś tak normalnego, jak zabijanie i okradanie może być w ten sposób postrzegane, to było bardzo dziwne. Jednak szybko rzuciłem te wszystkie myśli w kąt, bo przecież robi to dla przyjaciela, ja też robię to co robię teraz, dla przyjaciela. W tym się rozumiemy.-Tak, to bardzo zabijać twojego przyjaciela.-pokiwałem koniec końców głową przyznając mu rację.
Wyszczerzyłem się na pochwałę mojego wyczynu, ale On wszystko zepsuł swoimi komentarzami.
-Hm? A to mój przyjaciel kiedyś. Z dawna, a potem przyszedł i było dobrze, a potem się zrobił chujem, a ja nic nie zrobiłem.-zamarudziłem, bo tak jakby straciłem przyjaciela.-Jak byliśmy mali, to był dużo milszy, ale ty się nie przejmuj nim, jak ci coś nagada, bo wredna szuja z niego teraz tak myślę. Bo on nikogo nie lubi, Arsik też, ale ja ciebie lubię, więc jak ci coś powie, to ja cię i tak lubię.-no bo tak jest, Fenebris jest bardzo cudowny i chcę go mieć przy sobie na zawsze.
Minęliśmy piwniczkę z winem, znaczy minęlibyśmy ją, ale ja zajrzałem i zwinąłem buteleczkę do plecaka. Ci kapłani to tacy bym powiedział alkoholicy trochę.
Doszedłem do opisanych przez Fenebrisa drzwi, popatrzyłem na nie uważnie. Ładne były, mógłbym takie mieć... gdzieś... gdzie? Hm, no w plecaku chyba mi zostaje je mieć. W sercu takie drzwi będę mieć i zamiast ,,Arodi nelmah sam", to trzeba powiedzieć ,,Kocham cię" i się otworzą. Kurde, ja to zawsze czułem we mnie duszę romantyka, no taki ze mnie delikatny facet, ja to lubię i porysować i w gwiazdy popatrzeć, taki jestem, no taki sympatyczny bardzo, ale ciągle sam, a chciałbym z kimś, tak sobie myślę, jak kiedyś z mamą, a potem z Szefem, a potem trochę w szpitalu.
Zamachałem czupryną.
-Fenebris, ja to ciebie lubię, chodźmy na, no na wodę, to ci porysuję ciebie.-zaoferowałem bujając się w przód i tył na stopach. Już nas widziałem na moście i ja ryzuję jego, a on siedzi mi w głowie. Szybko jednak z marzeń przeszedłem do brzęczenia pod nosem, próbując wymówić dobrze te słowa, co chciał wymówić, znaczy chciał, żebym ja wymówił. Mówiłem i mówiłem i to nie było takie łatwe, bo trochę mi się język plątał, a czasami, jak byłem na trzecim słowie, to zapominałem pierwszego i psułem czwarte i było trudno, ale w końcu się udało, a ja znów byłem zadowolony, że mi się udało coś przed przyjacielem.
-Dobra, to zaczekaj tu, a ja zaraz będę do ciebie tu.-zaskrobałem się pazurami między nogami, poprawiłem bieliznę i wszedłem odważnie za drzwi, do ostatniej chwili zerkając za siebie czy na pewno on tam czeka, bo jak wyjdzie mi z głowy, a miał czekać tam, to co to znaczy?
Frosch Misfit
Frosch Misfit

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-brak prawej ręki do łokcia
-brak kilku zębów
-blizna nad lewym biodrem oraz dwie poziome na czole
-uporczywy kaszel od alkoholu
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki w losowych miejscach
Ekwipunek : .
-niezniszczalna filiżanka z kwiatowymi wzorami (dar od Reginy)
-stalowy sztylet (dar od Fenebrisa)
-szczotka do włosów (dar od Viga)
-śmieci
-jedzenie
-nożyczki
-notatnik z ołówkiem
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Klasztor Białego Zakonu Empty Re: Klasztor Białego Zakonu

Pisanie by Mistrz Gry Pią Lis 19, 2021 12:25 pm

Wysłuchał jego wyjaśnień co do dziwnego przyjaciela i nie pozostało mu nic innego jak mentalne pokiwanie głową. Cieszyło go zapewnienie, że tak czy inaczej będzie lubiany. Bardzo cieszyło i w całej tej niepewnej sytuacji było dość uspokajające. Nie mieli jednak już wiele czasu na pogawędki, bo po wielu próbach, bliższych lub dalszych ich celowi, Frosch zdołał otworzyć drzwi.
— Pomyślę o tym... — zapewnił na zaproszenie nad wodę.
Delikatne i dziwne uczucie opanowało go tuż po tym, jakby na moment dopadła go senność, lecz szybko uciekła. Za progiem za to powietrze zdawało się zadrgać. Kiedy obejrzał się za siebie, nie zobaczył nikogo, ale w głowie też panowała cisza, więc Fenebris zdawał się faktycznie gdzieś zniknąć. Samo pomieszczenie było dość duże, wypełnione półkami i skrzyniami wszelkiej maści, a na nich różne rzeczy. Niektóre fikuśne i dziwne, zwłaszcza figurki, inne całkiem zwyczajne jak stare zabawki, jakaś broń biała, drewniany stołek czy wypchane zwierzę. Pełno dziwnych rzeczy, jakby zebrać ze sobą strychy wszystkich dziwaków. A jednak wśród tego dał się słyszeć jeden znajomy dźwięk. Ciche i niepewne miauknięcie.
Kiedy tylko Menel podążył za głosem, znalazł Arsika w klatce na podłodze. Była zamknięta na kłódkę, która jednak wyglądała całkiem zwyczajnie. Niedaleko kotka, na półce znalazła się też nieduża szkatułka z czerwonym klejnotem na okutym, solidnym wieku. Miała ciekawe zdobienia, wydawały się wręcz okultystyczne.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Klasztor Białego Zakonu Empty Re: Klasztor Białego Zakonu

Pisanie by Frosch Misfit Pią Lis 19, 2021 12:56 pm

Pomyśli o tym! No niech myśli i się zgodzi, chociaż pewnie ma dużo pracy, ale to można zrobić przerwę sobie, tak, tak, tak, zawsze przerwa dobra.
Wszedłem do dziwnego pomieszczenia i zacząłem im iść, oglądając te wszystkie dziwne rzeczy. Poczochrałem bobra stojącego na półce, obejrzałem dziwnie wygiętą figurkę jakiejś pary, wypchanego skowronka schowałem do kieszeni i zerknąłem na jakieś długie ostrze. Ci kapłani są pojebani, ale to dobrze, bo takie rzeczy, żeby w domu mieć, to trzeba mieć coś hehe z głową. Też chcę takie rzeczy w domu w mojej uliczce, gdybym miał uliczkę.
Szybko jednak uwagę moją odwróciło miauknięcie. No i jak na sprężynach, potuptałem do klatki z Arsikiem. Był zamknięty! Dalej zamknięty! Do tego jeszcze w jakimś zapomnianym pomieszczeniu! Jak ja nie lubię tych, co go tak zrobili!
-Arsik, Arsik, jestem.-zamruczałem do kota, wsadzając palce i dłoń między pręty klatki, żeby zwierzaka pomiziać, poczochrać, pogłaskać. W końcu zabrałem rękę, zdjąłem plecak, pogrzebałem w nim i wyjąłem kawałek suchej kiełbasy, którą dałem kotu, żeby zjadł, bo pewnie głodny jest. Sprawdziłem też czy wszystko z nim w porządku i chyba nie wydawał się być chory, jeszcze, ale kto tam wie, jakby tu dzień czy dwa dłużej posiedział? Rozejrzałem się dookoła szukając czegoś co pomogłoby mi otworzyć kłódkę, bo nie chciałem się drutami bawić, ale jedyne co znalazłem, to jakaś skrzynka. To mi się nie przyda. Hm... Skrzynka? Zerknąłem jeszcze raz na szkatułkę, zmrużyłem oczy, po czym otworzyłem je szeroko z głośnym wdechem. Skrzynka! Zgarnąłem ją z półki i schowałem w plecaku. Chyba o to chodziło Fenebrisowi, prawda? Chyba tak.
Zarzuciłem plecak na grzbiet i zabrałem się za dłubanie drutami w kłódce. Znów pewnie nie pójdzie szybko, ale jestem zdeterminowany, a jak już otworzę, to wezmę Arsika, wyściskam go, wycałuję i wynosimy się stąd, z dala od tego złego miejsca, gdzie koty trzymają w klatkach, jeszcze tylko po drodze zgarnę czekającego Fenebrisa i tyle nas tu widziano.
Frosch Misfit
Frosch Misfit

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-brak prawej ręki do łokcia
-brak kilku zębów
-blizna nad lewym biodrem oraz dwie poziome na czole
-uporczywy kaszel od alkoholu
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki w losowych miejscach
Ekwipunek : .
-niezniszczalna filiżanka z kwiatowymi wzorami (dar od Reginy)
-stalowy sztylet (dar od Fenebrisa)
-szczotka do włosów (dar od Viga)
-śmieci
-jedzenie
-nożyczki
-notatnik z ołówkiem
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Klasztor Białego Zakonu Empty Re: Klasztor Białego Zakonu

Pisanie by Mistrz Gry Pon Lis 22, 2021 2:10 pm

Radość kotka była niezmierna, kiedy wreszcie nie dość, że przestał być sam, to jeszcze miał przy sobie swego menelowego przyjaciela. Jedno wielkie mruczenie rozległo się po pomieszczeniu, kiedy tak obcierał się o jego palce i kraty klatki, aż w końcu Frosch zajął się kłódką. Kocie łapki raz po raz sięgały do jego palców czy twarzy, pomagając w otwieraniu jak tylko mogły, to znaczy były raczej wsparciem duchowym, ale zawsze coś. Po dłuższej chwili wysiłków zamek ustąpił, a Arsik mógł cały przytulić się do swego człowieka. Obwąchał go też bardzo dokładnie, bo ten zdążył zebrać masę nowych zapachów i jeszcze do tego zupełnie nowe ubranie, wszystko to bardzo absorbowało koci nosek.
Mogli wreszcie wyjść z tej dziwnej rupieciarni, a kiedy tylko menel przekroczył próg, mógł poczuć podobne specyficzne mrowienie. Za chwilę też odezwał się Fenebris.
— Znalazłeś skrzynkę? — rzucił prosto z mostu. — Widzę, że kota już masz. To dobrze. Wynośmy się.
Z tym akurat byli jednogłośni, a droga powrotna przebiegała spokojnie. Wiedzieli już dobrze, gdzie iść, do świtu zostało jeszcze nieco czasu, więc i do pobudki zakonników. Nawet okno kuchenne pozostało otwarte, a Misfit mógł swobodnie opuścić teren klasztoru, za wskazówką Fenebrisa, przez płot.
Znaleźli się w niewielkim zaułku, który służył za kawałek trawnika wokół studni, z paroma małymi drzewkami, które bardziej zasługiwały na miano krzaków.
— Teraz możemy się poznać. Pod warunkiem, że nikomu o mnie nie powiesz — zaśmiał się cicho. — Zaczekaj chwilę...
Menel miał wrażenie, że w jego głowie na moment zjawiła się myślowa pustka, choć to uczucie raczej nie było mu obce. Tak czy inaczej, mógł zaraz usłyszeć szelest za rogiem, co trwało faktycznie dobrą chwilę, aż do głównej części zaułka wszedł młody mężczyzna o rozwichrzonych blond włosach, zakładając właśnie na głowę cylinder dziwacznie zdobiony cylinder z goglami i kołem zębatym. Miał na sobie jasne spodnie i czarny płaszcz, pod nim błękitną kamizelkę i białą koszulę, a do tego masę pasków na drobiazgi. Obdarzył menela szczerym uśmiechem.
— Wywiązałem się z umowy. Poproszę teraz moją skrzynkę — rzucił, zakładając skórzane rękawiczki.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Klasztor Białego Zakonu Empty Re: Klasztor Białego Zakonu

Pisanie by Frosch Misfit Pon Lis 22, 2021 2:49 pm

Kot się ucieszył bardziej niż ktokolwiek inny i to było cudowne. Otwierając kłódkę, nachylałem się do jego łapek i dawałem sie dotykać, bo jego wsparcie było nieocenione! Było największe. O ile wcześniej nie chciałem zawieść Fenebrisa, tak teraz jeszcze bardziej nie chciałem zawieść Arsika. I nie zawiodłem, bo po chwili klatka się otworzyła, a ja i on zaczęliśmy się miziać, wąchać, trącać nosami i całować. O tak, ja to za nim tęskniłem, bo Arsik, to taki mój mały dom, bo jak wracać to do niego, gdziekolwiek by nie był.
Zabrałem Arsila i wyszedłem do Fenebrisa, który od razu mi do głowy wszedł, bo miał do niej kluczyk, kluczyk miłości hehehe.
-Ano, no mam, mam.-przytaknąłem zadowolony z siebie, że to co miałem zrobić, to zrobiłem, że mnie pamięć nie zawiodła i ekscytacja. Dawno życie nie wydawało mi się tak łatwe i gładko płynące, jak teraz. Nawet ucieczka poszła bardzo przyjemnie, po prostu wyjść tam gdzie wszedłem i pójść jeszcze dalej. No prościszna, prościzna! Proś-ciz-na! No właśnie tak, łatwo! Dlaczego? Bo nas tu trzech, bo by tacy jesteśmy szksza! Tacy, jak śliska butelka szklana! Słowem, najlepsi!
W zaułku usłyszałem ofertę poznania się z nim, co było dziwne, bo my się już znamy, co nie? Jakby gadał do mnie, powiedzieliśmy imiona, co nie? No to jakby my już przyjaciele, koty i skrzynki razem możemy kraść. Znaczy kota nie kradliśmy i skrzynki też nie, bo jak można kraść coś, co do nas należy? Nie można!
Tak czy w inny sposób, kiwnąłem głową wesoło, już się nie mogąc doczekać, a jednak czekać musiałem. Klęknąłem na ziemi i w czasie czekania, głaskałem Arsika, znów go poczęstowałem kawałkiem mięska z plecaka, a potem to utuliłem jeszcze mocniej i dałem mu się wywąchiwać, jak tylko chciał i ciągle mu mówiłem, że jest mądry i cudowny i go kocham, bo go kocham, to mój kot! Ciekawi mnie tylko czy wszystko z nim na pewno w porządku, bo tamten kapłan robił dziwne rzeczy, ale teraz nic się nie świeci, wszystko w normie.
Odchrząknąłem sobie głośno, a potem jeszcze raz i kolejny, no a potem kaszlnąłem drapiąco kilka razy, bo chyba kłaczka miałem gdzieś w gardle. Charknąłem jeszcze raz, po czym popatrzyłem na pojawiającego się faceta. Przytuliłem mocniej Arsika, gapiąc się na chłopa nieufnie, bo co to za typ i skąd, ale potem zaczął mówić, a ja kojarzyłem ten głos, no i jak skojarzyłem, to od razu się rozpogodziłem, bo to mój głowowy Fenebris.
-Jakie masz te, możesz nimi jeb jeb ludzi, jak panna z wysokiego domu.-zarechotałem, bo w sumie z tym mi się skórzane rękawiczki skojarzyły, bo zostawiają zabawny dźwięk, jak się kogoś walnie, co nie?
-Dam, dam.-zgodziłem się, bo czemu nie? Zostawiając na chwilę Arsika na ziemi, wyjąłem skrzynkę z plecaka, podniosłem się i ruszyłem do Fenebariusza, mojego kumpeliusza. No i jak tak podszedłem do niego i dałem mu skrzynkę, to sekundę później go chwyciłem mocno, żeby i jego przytulić z zadowolonym śmiechem, bo to mój przyjaciel.
-Ale ty ładny i miękki, taki... no właśnie taki jaki jesteś!-zabujałem się na boki, ściskając go i opierając łepek na jego ramieniu, a jak pachnie on! No normalnie, pachnie zapachem ładnym i tak ogólnie no właśnie, nie ma co tu mówić więcej, mój własny kwiat z niego!
Po chwili puściłem go i cofnąłem się o krok, zerkając na Arsila z wyszczerzem. Ale nam się trio zebrało.
-To teraz nad wodę?-zaproponowałem, bo taki był plan chyba, co nie? On miał rozważyć go albo się już zgodził, nie pamiętam, co to było, ale mieliśmy rysować.
Frosch Misfit
Frosch Misfit

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-brak prawej ręki do łokcia
-brak kilku zębów
-blizna nad lewym biodrem oraz dwie poziome na czole
-uporczywy kaszel od alkoholu
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki w losowych miejscach
Ekwipunek : .
-niezniszczalna filiżanka z kwiatowymi wzorami (dar od Reginy)
-stalowy sztylet (dar od Fenebrisa)
-szczotka do włosów (dar od Viga)
-śmieci
-jedzenie
-nożyczki
-notatnik z ołówkiem
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Klasztor Białego Zakonu Empty Re: Klasztor Białego Zakonu

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach