Korytarze

4 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Korytarze Empty Korytarze

Pisanie by Mistrz Gry Pon Kwi 04, 2022 9:28 am

autor: NN
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Proin nibh augue, suscipit a, scelerisque sed, lacinia in, mi. Cras vel lorem. Etiam pellentesque aliquet tellus. Phasellus pharetra nulla ac diam. Quisque semper justo at risus. Donec venenatis, turpis vel hendrerit interdum, dui ligula ultricies purus, sed posuere libero dui id orci. Nam congue, pede vitae dapibus aliquet, elit magna vulputate arcu, vel tempus metus leo non est. Etiam sit amet lectus quis est congue mollis. Phasellus congue lacus eget neque. Phasellus ornare, ante vitae consectetuer consequat, purus sapien ultricies dolor, et mollis pede metus eget nisi. Praesent sodales velit quis augue. Cras suscipit, urna at aliquam rhoncus, urna quam viverra nisi, in interdum massa nibh nec erat.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Korytarze Empty Re: Korytarze

Pisanie by Iwo Czw Kwi 14, 2022 12:15 pm

Harpie lubią dziewice? Ja wolę dziczyznę, ale w sumie co człowiek, to gust. Kiedy lis spojrzał na mnie, ja spojrzałem na niego, jak zwykle z uśmiechem na pysku. Nie wiem na ile pocieszam i uspokajam, ale staram się bardzo mocno. To frustrujące nie widzieć czy moja praca przynosi jakikolwiek efekt. Może tylko się bez potrzeby wysilam, może uważa, że jestem denerwujący, albo dziecinny przez ciągłe szczerzenie się? To jest prawdopodobne. A może wpadł w pułapkę patrzenia na mnie jak na psa, wiec nie jest to dziwne, że wydaję się mieć mniej rozumku.
Nawiązałem pozytywny kontakt z hrabią i wróciłem na krzesło, zadowolony, że Baqara popiera moje działania. Tak czy inaczej po chwili to nie miało znaczenia, bo senność wzięła górę i zaproponowano mi drzemkę. Niby nie chciałem. Senność zaraz minie i będę mógł jeść dalej, ale lisek chyba też chciał iść, wiec nie będę go tu trzymał na siłę. Zjem innym razem. Mówię, jakbym nic nie zjadł, a brzuch mam pełny, jeszcze chwila, a bym się przejadł.
Hybryda chwyciła mnie za łapę. Łapania za łapę się nie spodziewałem. Nawet przyznam, że nie jestem do tego przyzwyczajony. Głowa, łopatki, to tak, ale żeby mnie za dłoń łapać. To brzmiało, jak coś, co jest zarezerwowane na zaawansowaną przyjaźń, jak coś bardzo specjalnego. Liznąłem go po dłoni i zszedłem z krzesła, idąc za nim.

Dom był wielki, ale bywałem w nim już kilka razy, więc to nie był jakiś duży problem. Nie znam całego układu pomieszczeń, ale umiem dojść do swojej sypialni. Uznałem, że tam liska zaprowadzę, bo nie wiem, może jak pokój będzie pachnieć mną sprzed miesiąca, to będzie spokojniejszy? Nie wiem, teorie piszę, że znajomy zapach uspokaja, ale czy jestem znajomy? Zna mnie i może nie powinienem wątpić w to, że jakoś mnie lubi, albo uważa chociaż za kogoś odrobinę godnego zaufania.
Doszliśmy na miejsce i otworzyłem drzwi, chwytając pyskiem za klamkę. Metal średnio przyjemnie przejechał mi po podniebieniu, ale gorsze rzeczy mi się w ryjem działy, więc. Sypialnia sama w sobie nie była niczym specjalnym. Nie było tam żadnych moich rzeczy. Jedynym śladem tego, że ktoś z pomieszczenia może korzystać był zwiędły dawno kwiat i jakieś przypadkowe ubrania w szafie, bo jednak nie zawsze mam przy sobie swoje ubrania, a goły elf chodzący po hrabstwie nie jest tym czego ktokolwiek chce.
Zamerdałem ogonem czując, jak w końcu mam chwilę odpoczynku. Lubię Baqarę, ale jednak tyle czasu wśród ludzi męczy okropnie. Dlatego też nie wiedziałem co teraz ze sobą zrobić. Początkowo chciałem wskoczyć na łóżko, zawinąć się w koc i spać, ale jak chcę, żeby lis tu spał, to teraz nagle nie wiedziałem gdzie jest moje miejsce tutaj. Na dywanie? Na łóżku w nogach? Mam wyjść? Mój plan był bez zarzutu, aż do teraz. Problemy są trudne.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Korytarze Empty Re: Korytarze

Pisanie by Mistrz Gry Czw Kwi 14, 2022 8:40 pm

Szli przez korytarze, a Lisek rozglądał się uważnie, chcąc jak najlepiej zapamiętać potencjalną drogę ucieczki. Raczej nie zamierzał urządzać sobie prywatnych spacerów, więc głównie do tego mu się to przyda. To znaczy miał nadzieję, że się nie przyda, ale trzeba być zabezpieczonym. Skoro jeszcze go nie zamknęli w piwnicy ani nic, to i łebek zaczął mu nieco lepiej działać.
Stanęli przed drzwiami, które były równie ładne, jak wiele innych po drodze. Pewnie wyczułby tu delikatny aromat Iwo, gdyby nie sam Iwo stojący tuż obok. Przez moment chciał mu pomóc z drzwiami, ale wilkołak miał to dobrze opanowane. Weszli więc do środka, a Franz sam zamknął je za nimi i odsunął się nieznacznie. Ograniczona przestrzeń była nieco bardziej uspokajająca. Rzucił okiem po pomieszczeniu, które przedstawiało się dość zwyczajnie. To znaczy jak na standardy dworu, taki pokój dla przeciętnego gościa chyba. Tak by go sobie wyobrażał.
— To twój pokój? — zapytał cicho, zerkając na Iwo w poszukiwaniu odpowiedzi. Po chwili znowu się rozejrzał i ruszył wolnym krokiem do okna. Za nim rozpościerał się ładny widok na ogród, bardzo porządny i ułożony, choć wątpił, by to gospodarz przyłożył do tego rękę. Jeśli ktoś z ważnych zajmował się roślinami, to zawsze kobiety.
Jego uszka ponownie oklapły, a on powoli odwrócił się do wilkołaka, jakby trochę zaniepokojony tym, co chciał powiedzieć. Może też zastanawiał się ostatecznie nad tą decyzją, ale bezsprzecznie była najlepszą, jakie miał do wyboru.
— Mogę spać z tobą? — spytał nieśmiało, zwijając łapki przy klatce piersiowej. — Nie chcę spotykać tych ludzi... Czy tam... wampirów — wymruczał zaraz w geście wyjaśnienia, bo może wydało mu się to dziwne, skoro wszyscy żyją w takim azylu. Chyba dalej w to trochę nie dowierzał.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Korytarze Empty Re: Korytarze

Pisanie by Iwo Czw Kwi 14, 2022 10:27 pm

Usiadłem wygodnie i razem z lisem oglądałem pomieszczenie. Czułem się, jak sędzia wystroju. Inne zasłony bym tutaj dał, a i ten świecznik taki staromodny jakiś. Pufnąłem głośno, kiedy zapytał, machnąłem jeszcze głową dla pewności, że zrozumie. To mój pokój, tak jakby. Mało tu moich rzeczy, ale w sumie, ja go tylko pożyczam. Mój jest mój dom, technicznie jest mojego taty, a kiedy i ja umrę będzie niczyj. Bank go zabierze i sprzeda jakiejś wesołej rodzinie. Nasze duchy będą ich nawiedzać.
Poszedłem za nim do okna i wyjrzałem przez nie. Ogród był, jak to ogród, stertą zieleni. Jakieś krzaki, jakieś drzewo. Pewnie trujące, więc zwierzęta trzeba trzymać od tego z daleka. W sumie wampiry nie mają za bardzo zwierząt, bo te się ich boją. To musi być straszne. Gdybym ja zwierząt nie mógł mieć, to by było źle. Mimo wszystko ładne widoki tutaj mają, dobre tereny. Średnie do wypasu bydła, ale jakieś kozy sobie poradzą, albo owce, o ile nic ich nie zje.
Myślałbym o zwierzakach dalej, ale lis zadał pytanie. I to jakie pytanie! Popatrzyłem na niego skonfundowany, oblizałem się na szybko i zerknąłem na okno, a później na łóżko, w końcu wracając wzrokiem do hybrydy. Chce ze mną spać? Znaczy, nie bronię mu, bo ciepły jestem i miękki, ale rankiem zobaczy obok siebie gołego chłopa. Nie sądzę, żeby to był widok, jakiego sobie życzy. Poczułem teraz, jaki stary jestem, jestem okropnie stary. Jednak nie mogłem mu odmówić, wywalić go z pokoju. Musiałem coś wymyślić i chyba wymyśliłem. Zastukałem pazurami o ziemię i wsadziłem łeb w brzuch chłopaka, burcząc przy tym coś, co tylko ja zrozumieć mogłem. Popatrzyłem na niego i merdając ogonem pufnąłem tak samo, jak wcześniej. Kolejne ,,Tak". Zaraz po tym prześlizgnąłem się obok niego, nie szczędząc mu ocierania się, podbiegłem do łóżka i jednym susem wskoczyłem na nie, zaraz obracając się w stronę chłopaka i padając nisko przodem ciała robiąc zachęcający do zabawy skłon. Nie wiem co się dzieje, jest mi teraz niezręcznie, nie wiem czego od niego oczekują. Czy nie za dużo się domagam? Jak się właściwie komunikować z ludźmi, jak się z nimi dogadać i bawić. Z racji, że nie wiedziałem czego chcę, byłem gotowy zrobić cokolwiek chciał, mogę uciekać, ale mogę i się położyć, mogę zejść z łóżka lub pogryźć poduszkę. Niech mnie zepchnie na wybrane tory i tą ścieżką pójdę.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Korytarze Empty Re: Korytarze

Pisanie by Mistrz Gry Pią Kwi 15, 2022 12:39 am

Tak, to był jego pokój. Czyli dobrze zgadł i też bardzo dobrze trafił, przy odrobinie szczęścia nie zjawi się tu nikt inny. No, może Baqara, ale ona jeszcze mogła, nie była wcale taka zła. Nie no, Franz, wdech i wydech, przecież ona jest dobra. Jest hybrydą. I wampirem, nie zapominajmy o tym. Czy wampiry nie powinny pić krwi niewinnych?
Iwo chyba się zastanawiał nad tym pytaniem i wcale go to nie dziwiło. Jednak każda sekunda zwłoki wydawała się nieznośna i dokładała cegiełkę do jego ściany wewnętrznej rezygnacji. Aż w końcu przyszła odpowiedź, a ślepia liska poszerzyły się lekko. Czy to było tak? Brzmiało zupełnie jak to poprzednie tak. Jego czarny ogon poruszył się nieśmiało, a na pyszczek wpłynął cień uśmiechu.
— Dzięki... — wymruczał cicho i znowu czuł, że nie wie, co zrobić z rękami. To takie bezsensowne kończyny czasem. Ale Iwo skutecznie odwrócił jego uwagę skokiem na łóżko. — Ha?... — Franz przechylił głowę, przyglądając się ze zdziwieniem tej postawie, ale jego kołyszący się ogon sugerował, że bezwiednie już pojmował przekaz. To była kusząca propozycja dla zestresowanego umysłu, który chyba przypomniał sobie, w jak głupim wieku się znajduje.
Ugiął kolana na ułamek sekundy, by zaś wskoczyć na łóżko i zarazem prosto na Iwka. Objął go łapami za szyję, ale całkiem luźno. Zębami złapał za duże kudły na karku wilkołaka i spróbował go przewalić na bok. Raczej była to próba z zasady skazana na porażkę przez ich różnice wagi i rozmiaru, ale w końcu nie to było ważne, a zabawa. Zwinny lisek szybko też umknął na grzbiet czy brzuch białego, daleko od jego paszczy, którą móg£by go łatwo unieruchomić, o nie, tak łatwo to się nie da.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Korytarze Empty Re: Korytarze

Pisanie by Iwo Pią Kwi 15, 2022 2:44 am

Może i mi to na dobre wyjdzie. Spanie z kimś mimo wszystko miłe jest, wiem, bo kilka razy spałem z kimś, kto nawet nie był prostytutką, spałem z kimś bliskim i mówię, że to dobre. Solidarność futerka. Nie jestem na to gotowy psychicznie, dlatego siup! Zabawa~! Odwracanie uwagi nie jest moją specjalnością. Ja właśnie lubię podrążyć temat, w samotności, z alkoholem, aż odechce mi się wszystkiego.
Wskoczyłem na łóżko i takiej odpowiedzi z jego strony się ani trochę nie spodziewałem. Postawiłem uszy obserwując jego działania, jak obniża pozycję, a później wskakuje na łóżko, bez większych problemów. Myślałem, że będę musiał go łapać, żeby się nie wywalił i nie walnął głową i zębami w szafkę, deski, a tu nie. Pełnoprawny skok w dal i to jaki! Z Atakiem! Czułem się, jakbym właśnie wyhodował samodzielnie marchewkę. Takie małe osiągnięcie. Kompletnie do niego ręki nie przyłożyłem, ale wyszło.
Poderwałem się znów w górę kiedy leciał w moją stronę, co chyba tylko ułatwiło mu objęcie mnie i chwycenie za sierść. Zaburczałem, jak to ja, trochę w zabawowej groźnie, trochę żeby podkręcić emocje i pokazać, że to wszystko nie jest mi obojętne.
Wtedy też przypomniał mi się pewien typ, co mnie po karku gryźć chciał, więc sam się podłożyłem chłopakowi, żeby tego nie robił. Dalej jednak walczyłem, z innej pozycji, bo na wpółleżącej, ale jednak. Taktyki nasze się zmieniały, jednak w pewnej chwili Franz zaczął coś kombinować.
Jeśli lis myślał, że tu mnie ma, to nie ma mnie tu, to ja mam go tu. Uciekł mi na brzuch, ale to wcale nie było takie dobre miejsce do ucieczki. Dałem mu sekundę na zrozumienie jaki błąd popełnił, po czym zwinąłem się na nim, jak potrzask na nodze niedźwiedzia. Zamknąłem go w nietypowym objęciu łap, zaraz startując do niego z pyskiem. Rozwarłem szeroko paszczę i chwyciłem część jego głowy w zęby, ostrożnie i delikatnie. Poskrobałem go chwilkę zębami, bardziej drapiąc za uchem niż gryząc, a potem dla złagodzenia ewentualnego strachu, jaki mu napędziłem, zabrałem zęby od niego i zacząłem go lizać po głowie, po pyszczku i zwierzęcej twarzy. Rano będę się dusił sierścią, ale trudno.
Ale to jednak nie koniec. Nagły przypływ energii ogarnął mój mikry móżdżek. Puściłem chłopaka, poderwałem się na cztery łapy i zacząłem szaleć na łóżku. Skakałem, chwytałem zębami pościel, zeskakiwałem z niego i wskakiwałem, uderzałem lisa ogonem, trącałem nosem i językiem. W końcu kiedy znów znalazłem się znów na łóżku na łóżku, dalej nie ogarnąwszy swojej dzikości, zadarłem łeb w górę i zacząłem wyć. Lis się dołączy? Czy lisy wyją? Tyle niewiadomych, ale jeśli nie wyją, to mogę poszczekać, poszczekajmy na siebie, powyjmy razem i zniszczmy tę poduszkę, w którą się wbijam teraz pazurami.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Korytarze Empty Re: Korytarze

Pisanie by Mistrz Gry Nie Kwi 17, 2022 6:32 pm

Jego burczenie nawet na ułamek sekundy nie kazało się zastanowić, w końcu intencje obu były jasne. To był czas, by wyszarpać sobie kilka luźnych kudłów i zmęczyć wzajemnie, by żadne głupie myśli nie biegały już po głowie. Takie rozładowanie emocji każdemu jest czasem potrzebne, a czarnemu z pewnością zaczynało pomagać już od pierwszej chwili.
Lisek nie bardzo zastanawiał się, gdzie pcha swoje zęby, więc kiedy tylko Iwo się przekręcił, nie zrobiło to na nim wielkiego wrażenia. Kark, ucho, szyja, łapa, wszystko było doskonałe do złapania.
Najadł się nieco futra, ale to nic, to bynajmniej go nie powstrzymało, bo uciekł bardziej na brzuch wilka, dopiero później się orientując, że to nie był genialny plan. Skulił się odruchowo, kiedy wielkie łapy znalazły się nad jego głową z jednej i z drugiej strony, rozejrzał się na boki, ale nie znalazł odpowiedniej drogi ucieczki na czas, nim pysk Iwo go nie dosięgnął. Jego mordka została zamknięta i pochwycona, aż się szarpnął odruchowo, ale niezbyt mocno, czując lekki uchwyt zębów wokół. Delikatnie zamachał ogonem, za chwilę też bardziej, kiedy zamiast zębów pojawił się różowy jęzor. Odpowiedział kilkoma drobnymi liźnięciami po jego policzku czy sterczącym z niego futrze. To było całkiem miłe, choć chyba nie miał wiele czasu, by się zastanowić.
Za moment znalazł się swobodny na pościeli i natychmiast poderwał się na cztery łapki, gotów też stanąć na dwu. To nie trwało długo, bowiem szaleństwo Iwo udzieliło mu się bez przeszkód, tak że dwa zwariowane pieski biegały po świeżej pościeli jak głupie, szarpiąc i popychając się nawzajem. Zatrzymali się w końcu, on przy poduszce, lisek przy końcu. Na dźwięk wycia jego uszka stanęły dęba. Sam zadarł łebek w górę i zaszczekał przeciągle, a ostatni z tych szczeków przeciągnął się w zgrzytliwy skowyt. Razem z niewprawnym wyciem Iwo była to istnie piękna kakofonia.
Umilkł po chwili i przez krótki moment rozważał nowy pomysł, jaki przyszedł mu do głowy. Bynajmniej nie, czy jest on dobry, o nie nie, trzeba było znaleźć dobry moment na jego realizację. Franz doskoczył do wilka, a dokładniej do poduszki pod jego łapą, by ją pochwycić i skraść dla siebie. Oto i nowe trofeum zabawy, w końcu lepsza od wojny na poduszki może być tylko woja o poduszkę.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Korytarze Empty Re: Korytarze

Pisanie by Iwo Nie Kwi 17, 2022 10:30 pm

Obaj szamaliśmy futro. Dwaj koneserzy kłaków. Wybitni smakosze. Jego sierść oceniam 10/10, chociaż w sumie nie mył się po siedzeniu w lesie i podróży. Czy on się wylizuje, jak kot? Niby nie chcę wiedzieć, ale chcę wiedzieć ile będę mu musiał nosić wody do wanny. Czyli już w mojej głowie, on się do mnie wprowadził. Dobrze wiedzieć.
Chwyciłem go w łapy, przytulając i kolejny etap lizania oraz skubania się rozpoczął. Ludzie dla zabawy czytają książki, chodzą do kawiarni, a nam wystarczy trochę śliny i pokolacyjny oddech. Chwyciłem go zębami, ale widać nie było to coś, co mu się wybitnie nie podobało, widziałem ten merdający ogon. Mój też latał, czasami uderzając o framugę łóżka.
Dzikość jednak wróciła i nie spodziewałem się, że i on zacznie biegać. Zazwyczaj tak nie reagują ludzie, ale może to też taka zasługa młodości, bo oni chyba żywsi są. Nakręciło mnie to jeszcze bardziej do skakania po łóżku, które zakończyło się tradycyjnie fałszującym wyciem, do którego dołączyła się hybryda. Jego skwierczenie było perfekcyjnie nieudane, ale mnie zachwyciło. Dużo rzeczy razem robimy. Jedliśmy razem, chodziliśmy, patrzyliśmy przez okno. Robienie rzeczy z innymi jest naprawdę niezłe. Przypominam sobie, że to było faktycznie coś. Czas milej płynął, obowiązki wykonywało się lżej. Chyba te rozmyślenia sprawiły, że straciłem czujność. Odskoczyłem odrobinę kiedy zobaczyłem, że chłopak na mnie leci, ale celem nie byłem ja, a poduszka. Podstępem mi ją ukradł.
Jeszcze sekundę byłem zdezorientowany, ale po tym zebrałem się w sobie, aby o swoje zawalczyć. No weee!... Zaskomlałem i poddreptałem do lisa, chcąc złapać za poduszkę zębami, ale to pewnie nie było aż tak łatwe. Mimo wszystko się nie poddawałem i podjąłem kolejną próbę, tym razem nie podchodząc, a doskakując do chłopaka i kłapiąc zębami w pogoni za materiałem wypełnionym pierzem. Wepchałem się trochę na chłopaka, chcąc zepchnąć go z łóżka, bo materac to dość niestabilny grunt. Jeśli zszedł, to również to zrobiłem. Deski pod łapami takie twarde.
Fraazn! Półszczeknąłem, łapiąc rąbek poduszki w zęby. Chwyt był niepewny, jednak to nie robiło mi problemu w tym, żeby spróbować pociągnąć za poduchę, a może i hybrydę razem z nią po ziemi, bo w końcu silny pieseł ze mnie.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Korytarze Empty Re: Korytarze

Pisanie by Mistrz Gry Nie Kwi 17, 2022 10:58 pm

Kradzież poduszki zakończona jak największym sukcesem, oh, ta konsternacja na pysku Iwo była piękna. Ale jego chwila tryumfu nie mogła trwać wiecznie, musiał uciekać ze swoją zdobyczą. Jeden unik i drugi jasno pokazały, że łóżko to za małe pole do manewru, nie licząc już wpychającego się na niego wilka.
— Nie dam ci jej! — zaśmiał się, uciekając sprawnie na ziemię. Twarde pazury zastukały o deski, a zaraz za nim skoczył biały.
Franz zrobił unik w bok, ale nie ten, co powinien, za sobą miał róg pokoju. Zęby Iwo zahaczyły o róg poduszki, jednak lisek ryzykownym skokiem przemknął w drugi bok. Złapał mocniej swoją zdobycz, zatapiając pazury w tkaninie, i chciał zawrócić na łóżko, ale nie zdążył się nawet dobrze obrócić. Paszcza wilkołaka ponownie zamknęła się na rogu, a kły weszły między obszycie. Do ich uszu doszedł dźwięk dartego materiału, a Franz upadł na plecy, na moment przysłonięty chmarą białego pierza.
— Ło... — wymruczał rozbawiony na ten widok. Śledził wzrokiem opadające piórka, by zaraz usiąść i lepiej zobaczyć ten bałagan. Prychnął cicho i strzepnął jakieś mniejsze, które wylądowało mu na pysku. — No... to chyba remis... — dodał z wolna, by zaraz jednak rzucić trzymanym kawałkiem poduszki w Iwo, wzniecając tym samym nowe piórkowe poruszenie. Sam jednak nie uciekał już, nawet trochę się zmęczył.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Korytarze Empty Re: Korytarze

Pisanie by Iwo Nie Kwi 17, 2022 11:49 pm

Nie da mi jej? To sam sobie wezmę. I tak się stało. Udało mi się w końcu dorwać do poduchy, chociaż jego zwroty były całkiem imponujące. Muszę nad tym u siebie poćwiczyć i nad uwagą, bo za często wpadam na drzewa.
On nie chciał oddać poduszki mi, a ja nie chciałem oddać jemu. Zacisnąłem mocniej zęby, licząc, że może się podda, sam powinienem się może poddać. Zdobycz zadecydowała za nas. Słysząc dźwięk rozdarcia, chciałem przerwać, ale zaparłem się mocno, a materiał wyjątkowo gładko się rozpruł. Zadreptałem nogami odzyskując równowagę i patrzyłem w osłupieniu na miękki puch. Czy będę musiał za to zapłacić Baqarze? Może po prostu przywiozę jej kiedyś poduszkę z mojego domu w zadośćuczynieniu? Głupio mi będzie jej powiedzieć, że coś zepsuliśmy, zwłaszcza w zabawie. To nieodpowiedzialne, jestem w końcu dorosłym elfem, mam krowy, a poduchy niszczę.
Zamachałem lekko łbem przytakując na remis i puszczając swoją część poduszki na ziemię. Zaraz jednak dostałem drugą połowę, prosto w psi pysk. Pierze wzniosło się w powietrze, czepiając się wszystkiego, mnie, zasłon, opadając na pobliskie meble, a nawet wpadając mi do nosa. Prychnąłem, chcąc się pozbyć pióra z siebie, ale dopiero dwa porządne kichnięcia mi pozwoliły na oddychanie bez łaskotania. Nie nauczyłem się jednak niczego, bo zaraz opuściłem łeb i wsadziłem go w piórka będące na podłodze. Węszyłem i węszyłem, co jakiś czas parskając czy zjadając jakieś piórko. Niby tylko chodzę, niby patrzę, aż nagle stanąłem tyłem do hybrydy, niby nic się nie dzieje... no i zacząłem machać tylnymi nogami, przekopując pióra z ziemi na lisa siedzącego tuż obok. Biała burza pozwoliła mi zaraz wyprowadzić kolejny atak, mający na celu wytarzanie się w chłopaku. Ma na sobie wnętrzności poduszki wyprute w brutalny sposób, to będzie miał jeszcze moją sierść, za którą przed chwilą mnie ciągał. W smole się najpierw wytarzać powinniśmy. Zaskomlałem pomiędzy prychnięciami podrażnionego nosa, który szybko wywołał następną serię kilku kichnięć, rzucających mną, jak demony słoikiem miodu. Końskie kaszlnięcie też musiało nadejść kiedy jakieś pióro nieprzyjemnie utknęło mi w gardle, ale co to dla mnie, dalej wycierałem się o lisa, starając się nie charczeć mu w twarz. Przymknąłem oczy, westchnąłem ciężko i wcierałem się w niego dalej, trochę ospale, ale wytrwale.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Korytarze Empty Re: Korytarze

Pisanie by Mistrz Gry Wto Kwi 19, 2022 8:04 pm

Zaśmiał się trochę skrzecząco na widok wilkołaka z narzuconą na pysk białą płachtą półpoduszki. To było takie głupie, że aż zabawne, zresztą kto by się teraz przejmował poziomem ich pieskowej głupotki. Nie chichotał jednał długo, bo i sam zjadł przypadkiem parę z latających piórek. Jedno udało mu się wykaszlnąć, drugie wypluć, trzecie pozostawało tylko zjeść, ale to nic.
Usiadł bardziej prosto na ziemi i zaraz przypadł przednimi łapkami do zasypanych bielą desek, stawiając uszka na sztorc. Przez moment obserwował z zapartym tchem buszowanie Iwo, ale długo tak nie wytrzymał i kiedy kolejne piórko załaskotało go po nosie, podniósł się i kłapnął je bez namysłu. Kolejne upolowane, nawet dobre, choć trochę bez smaku, ale główna stosina śmiesznie trzeszczała w zębach. Od tego żucia trochę stracił Iwo z uwagi, więc kiedy zasypała go fontanna piórek, Lisek uchylił się i zasłonił rękoma w pierwszym odruchu. Tuż po tym wylądował znów na ziemi, przygwożdżony przez wcierającego się w niego wilka.
— Łaskocza-bla! — Kolejne zjedzone piórko zasabotowało jego nikłą próbkę uwolnienia się. Złapał co prawda łeb, objął za szyję, ale co to zmieniało, to zupełnie inna sprawa. Zamachał ogonem, zamiatając białe pierze i uśmiechnął się po psiemu, pozwalając mu zostawiać na sobie jego zapachy. To był bardzo bezpieczny zapach. Przymknął ślepia na jego kolejne z rzędu kichnięcie, które posłało mu piórko prosto na twarz. Po chwili też odwzajemnił jego gest, przesuwając łebkiem po boku szyi Iwo.

Poranne promienie przesmykujące się przez krzywo zasunięte kotary spokojnie oglądały piękne pobojowisko w pokoju. Nie było już tak źle, bo większość piórek i zasadnicza część poduszki zostały ukryte w jednej z szuflad starej komody, ale część z nich nadal pałętała się w różnych kątach i pod łóżkiem albo szafą... Teraz wyglądało to bardzo spokojnie, jak zaciszny strych, gdzie nikt nie przejmuje się podobnymi szczegółami. Podobny błogi spokój spoczywał pod kołdrą stojącego w centrum łóżka.
Lisek leżał zwinięty w niemal idealny kłębek, w czym bardzo pomagał jego puszysty ogon. Kołdra odgradzała go z wierzchu od świata zewnętrznego, druga z poduszek była miłą barierą gdzieś przy barkach, z innej strony czuł miłe ciepło bijące od jego towarzysza i nowego opiekuna. Bo chyba mógłby tak powiedzieć? Nie za wcześnie? Może... Chyba powinien o tym pomyśleć, poobserwować... Teraz jednak miękkie futro coraz mocniej łaskotało go po nosie.
Franz poruszył się i kichnął cicho, co już kompletnie wyrwało go ze snu. Westchnął cicho i ziewnął, wyciągając głowę na Iwo w tak leniwy sposób, w jaki było to możliwe. Cudowny stan, który jednak musiał się skończyć, no właśnie, nagła i niepokojąca myśl kazała mu usiąść szybko i ogarnąć wzrokiem otoczenie. Zaraz też przyszła chwila spokoju, kiedy zrozumiał, że te ostatnie dni wcale nie były dziwnym snem i naprawdę jest w górskim dworku u wampirów i wilkołaka...
Spojrzał na Iwo i ponownie znieruchomiał, bo coś tu było mocno nie tak. Zastanowił się, czy dobrze pamiętał te wszystkie historie i no tak, no był pewien, że powinien zastać tu człowieka.
— Iwo? — rzucił cicho i trącił go ręką, jeśli ten jeszcze się nie obudził tym poruszeniem tuż obok. Jego niebieskie ślepia wodziły zaskoczone po osobie wielkiego wilka. Zerknął na okno, ale był dzień, nie było ku temu wątpliwości. Popatrzył znów na białego. Może tak miało być? W końcu jego wiedza to głównie bajki.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Korytarze Empty Re: Korytarze

Pisanie by Iwo Wto Kwi 19, 2022 9:09 pm

Wspólne krztuszenie się piórkami i jedzenie ich łączy ludzi, tak samo jak dzielenie się zapachami. Wróciły mi w pamięci stare czasy. Wycieranie się o wszystko w lesie i zanoszenie zapachów tacie, żeby też miał odrobine lasu przy sobie. To były skomplikowane czasy. Coraz luźniej mi się o tym myśli, a dzisiaj, to już w ogóle. Sentyment jest, ale też mam inne interesujące rzeczy.

Ranek przyszedł, niestety, zawsze przychodzi. Słońce jeszcze nie zgasło i chyba nie bardzo ma to w planach. Mimo jego promieni, spałem, jedynie bardziej zakopując głowę w poduszkę. W końcu nie świeciło mi na oczy, gdyby tak było, to nic bym też za bardzo nie zrobił. Brak motywacji, aby wstać robi swoje. Poza tym nauczyłem się przestawiać z trybu mojego domu, na dom Baqary. U niej nie muszę wstawać ze słońcem, żeby się krowami zająć.
Usłyszałem kichnięcie, które wyrwało mnie niejako ze snu, ale mimo tego się nie ruszyłem, licząc na powrót do drzemki. Poza tym nie mam serca wstawać, kiedy ktoś się na mnie układa. Zamlaskałem sennie, już czując coś dziwnego, ale jeszcze na razie ignorując to, bo dziwniejsze rzeczy czułem po przebudzeniu. Też moją głowe zajęły inne myśli. Wróciło całe zażenowanie minioną nocą. To co zrobiłem, było zbyt głupie i śmiałe, żebym dobrze myślał o sobie po tym wszystkim. Baqara pewnie porozmawia ze swoim facetem i dojdą do wniosku, że mam tu więcej nie przychodzić, albo się pokłócą i skończą swoją relację. Czy ja rujnuję innym życie?
Dlatego też udawałem, że śpię, nawet kiedy lis usiadł. Mam nadzieję, że nie pomyśli, że umarłem. Obudź się, to źle, udawaj że śpisz, też źle. A czegoś pomiędzy nie ma, bo nie będę udawał omdlałego czy śpiącego. Aktorem nie jestem, moja była się tym zajmowała zawodowo.
Jednak moje imię sprawiło, że oko otworzyłem. Może trochę zbyt żywo, wydając to, że udawałem spanie, ale to otwarte oko mi coś uświadomiło. Futro miałem zmierzwione na głowie. To, że było zmierzwione, to problemem nie było, problemem było to, że w ogóle mam futro. Podniosłem szybko łeb i spojrzałem po sobie. Przykrycie życia mi nie ułatwiało niestety. Usiadłem gwałtownie, a później wstałem, zrzucając z siebie materiały. Wbiłem w siebie wzrok i stałem tak patrząc na włochaty zad i puchaty ogon. Dla pewności spojrzałem na okno, ale ewidentnie świeciło słońce. Czy na pewno?
Zeskoczyłem z łóżka i zaraz lampiłem się na oświetlone dniem podwórko. No jest właśnie dzień, jest całkowicie dzień. Jasno słońce, żadnego wampira nie widać. Rzuciłem jeszcze ostatnie spojrzenie sobie, po czym wróciłem na łóżko i siadłem obok Franza, przodem do okna. Mlasnąłem, przełykając ślinę nerwowo. Jak ja będę teraz płacił podatki, skoro nawet krowy wydoić nie będę mógł? Ale, to jednorazowe? Wytrzepałem się. Może muszę jakoś pomóc sobie z przemianą? Sięgnąłem tylną łapą za ucho, żeby pobudzić mózg do podjęcia decyzji o przemianie, ale czy to od niego to wszystko zależy? Dalej zmieszany zapiszczałem, po czym zacząłem ładować się Franzowi na nogi. Chcę przytulenia, nie wiem, może się zdenerwowałem za bardzo, ale nie rozumiem co się stało. Może moje życzenie zostało źle zinterpretowane? Może to kara za coś? Może, jak ojciec miał mutacje z powodu wieku, to moją mutacją jest ta mutacja? Mówiłem, że już umieram, mówiłem, że się zaczyna to wszystko, ale mi nie wierzyli. Piszczenie przybierało na sile im dłużej myślałem nad tym o co właściwie chodzi w tym momencie mojej chorobie. Zaraz mnie zacznie boleć i będzie jeszcze więcej płaczu, ja już to wiem, już zaczyna kłuć.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Korytarze Empty Re: Korytarze

Pisanie by Mistrz Gry Czw Kwi 21, 2022 1:55 am

Nie spał, to dobrze, znaczy nie będzie problemu z obudzeniem go. Jego zaskoczenie już od pierwszych chwil chyba tłumaczyło wiele wątpliwości w głowie liska, ale zarazem tworzyło nowe. Bo jak to się właściwie stało?
— Powinieneś być człowiekiem... — wymruczał tę oczywistość, wodząc za nim wzrokiem. — Nigdy wcześniej tak nie miałeś? Może to... To może działać zz... opóźnieniem? — Zawahał się na moment. Czy to miało sens? Chyba nie do końca, ale co on tam mógł wiedzieć, na pewno nie więcej niż rodowity wilkołak.
Spojrzał znów na okno, razem z białym, by za moment nachylić się i odsunąć bardziej zasłonę. Dzień ładnie zawitał do pokoju, ale to nie pomagało w rozwiązaniu zagadek.
— Ale dobrze się czujesz? — Spojrzał znów na niego z odrobiną niepokoju, bo choć wyglądał normalnie, to sytuacja już taka nie była. Iwo zaczął pakować mu się na kolana o tyle, o ile było to możliwe z jego gabarytami. Rozumiał to, musiał być okropnie zdezorientowany. Może wystraszony, nie zdziwiłby się. — Nie martw się... Wyjaśnimy to jakoś. — Zakrył niejako jego łeb rękoma i zaczął miziać za uszami. — Ja też się boję przy zmianach. Ale nie wszystkie są złe... Ty nie jesteś zły. I Baqara... A... mienie futra jest miłe, no nie? — Machnął lekko ogonem. — Może to tylko tak przypadkiem? Jakbyś spróbował się zmienić? Nie wiem, czy to ma sens... — Ostatnie zdanie wymruczał raczej do siebie, miętoląc w zamyśleniu białe kudły.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Korytarze Empty Re: Korytarze

Pisanie by Iwo Czw Kwi 21, 2022 2:15 am

No tak, powinienem być człowiekiem, a raczej elfem jeśli chcemy być dokładni. Zaskomlałem mu żałośnie w odpowiedzi, że nigdy tak nie było i nie powinno być. Trzydzieści lat przeżyłem bez ekscesów, a teraz, na starość mnie dopadły?
Sprawdziłem czy jest dzień, ale był dzień, a opcje mi się powoli kończyły. Czy czuję się dobrze? Ja się nigdy dobrze nie czuję, a co dopiero teraz. Co ja mam właściwie zrobić z tym faktem? Już nigdy nikomu nie powiem, że ich lubię, chociaż nigdy tego nie mówiłem. Nigdy już nikogo nie przeproszę, no bo jak to tak bez mleka? Zaburczałem coś bliżej nieokreślonego na pytanie właśnie o to, jak się czuję. Nie wiem jak. Normalnie bym się cieszył, ale teraz mam wizję tego, że będę żył z kimś. Nie wiem co to zmienia, nie wiem o co mi chodzi. Po prostu bez dłoni nie nauczę go zajmowania się bydłem. Wszystko co miałem do zaoferowania oprócz śliny nagle zniknęło, nie wiem na ile i dlaczego, ale zniknęło.
Schowany w przytuleniu, przylepiłem się do niego mocniej. Westchnąłem ciężko na słowa otuchy,ale wiedziałem, że ani on, ani ja nie wiemy co się dzieje i to tylko takie gadanie, że będzie dobrze. Kto wie czy będzie? Nikt nie wie. Zamknąłem ślepia mocno i sapnąłem jeszcze raz. Nie jestem zły, możliwe, że nie jestem, ale dobry do końca też nie. Jestem taki zwykły, niespecjalny. Zaraz jednak odniosłem wrażenie, że lis się poniekąd cieszy, że jestem teraz wilkiem.Zamerdał ogonem, próbuje powiedzieć mi, że futro jest miłe. Wiem, że jest miłe, ale może miałem nadzieję, ze i bez futra miły będę. Sam nie wiem, no przyjaciel czy coś.
Starał się, ale mimo wszystko pocieszony zostać do końca nie mogłem. Już nawet nie chodzi o strach, ale po prostu o to, że nie lubi mnie tylko psa, trudno psa nie lubić, a mnie trudno lubić, ale... Nawet nie będę mógł z nim porozmawiać. Jakbym ja kiedykolwiek z kimś rozmawiał. Żałuję czegoś czego nigdy nie robiłem i robić raczej nie będę.
Zwinąłem się jeszcze bardziej w kłębek mu na nogach i zacząłem rozważać jego pomysł, po chwili naprawdę mentalnie starając się odmienić. Na ile to podziała? Trudno powiedzieć, to tylko myśli, one nic nie zmienią.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Korytarze Empty Re: Korytarze

Pisanie by Mistrz Gry Pią Kwi 22, 2022 12:39 am

Głaskał Iwo i próbował go pocieszyć w tej dziwnej sytuacji, choć był świadom tego, że nie najlepiej mu pewnie szło. Nie miał zbytniego doświadczenia, zawsze czuł, że to raczej on jest na tej gorszej pozycji. No, jakkolwiek by to nie zabrzmiało, to miło było zostać choć raz nieco większym szczęściarzem.
— Może Baqara by coś wiedziała... — wymruczał cicho. W końcu była mądra, obserwowała potwory i prowadziła dziennik. Jak naukowiec. Czy on znał jakiegoś naukowca?
Mimo wszystko była trochę niepokojąca, więc za chwilę odsunął tę myśl na bok. Zerknął na Iwo i chyba nie wiedział, co jeszcze mógłby powiedzieć. Wszystko wydawało się takie banalne, głupie albo niepotrzebne. Nieszczere może nawet, choć tego nie miał w zamiarze.
Rzucił propozycją, choć po namyśle i jej nie był pewien. Jaka była szansa, że dobrze kombinował? Raczej niewielka, nie mieli żadnych konkretnych informacji poza faktem oczywistym, który się stał i wisiał wciąż nad nimi. Lisek westchnął cicho. Będzie trzeba wymyślić coś lepszego. Nie miał jednak pojęcia, że w głowie Iwo dzieją się zupełnie inne rzeczy.
Kiedy biały skupił się dostatecznie, a nie było to aż takie trudne, poczuł delikatne, acz znajome uczucie biegnące od środka i od łap jednocześnie. To specyficzne napięcie, które zwykło wyrywać go e snu nad ranem i szykować do powrotu do szarej codzienności. Franz zauważył, jak wilkowi jeży się futro i chyba nie bardzo znał powody, bo ostrożnie podniósł dłonie z jego głowy i barków. Iwo po chwili jednak nie miał wątpliwości, jego czas chodzenia w futrze zbliżał się ku końcowi, im bardziej poświęcał się chęci powrotu do swej dwunożnej formy.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Korytarze Empty Re: Korytarze

Pisanie by Iwo Pią Kwi 22, 2022 1:02 am

Pocieszanie szło mu dobrze, po prostu ja nie do końca umiem je przyjmować. Jednak nieważne czy słowa były celne, czy nie, to głaskanie wynagrodzi każde potknięcie.
Baqara? Ja się jej nie chciałem teraz pokazywać. Nikomu nie chciałem, a że on mnie zobaczył, bo chrapał przy mnie, to już się zdarza. Poza tym nie sądzę, żeby ona umiała coś na to poradzić. Chyba nigdy nie obserwowała takiej sytuacji, ale kto wie. Ma kontakty, może zna kogoś, kto wie co się dzieje.
Pomoc nie była jednak potrzebna. Skupienie, dobre chęci i magia przyjaźni w postaci wsparcia bliskiej osoby zrobiły swoje. Zacząłem czuć się dziwnie, ale i znajomo. To był niestety moment, w którym musiałem się ewakuować z nóg Franza. Nie będę mu z gołym tyłkiem siedział na kolanach, bo to i dla mnie i dla niego będzie, delikatnie mówiąc, niezręczne. Wszystko zaraz będzie niezręczne, ja będę niezręczny. Co mam zrobić? Co będę miał zrobić? Będę musiał chyba coś powiedzieć. Na bogów, zawiodę jego oczekiwania po tych cyrkach, jakie w nocy odstawiałem. Popatrzy i powie, że jestem inny niż myślał i pójdzie. Albo co gorsza zostanie ze mną, udając, że dalej jest dobrze.
Zlazłem mu z nóg i wpełzłem pod kołdrę, układając się pod nią tak, żeby na spokojnie się przemieniać, ale i być niewidocznym. Przemiana nie wygląda ładnie. Pomyśli, że jestem jakimś potworem czy coś. Najgorsze, ze teraz tak dziesięć minut będzie się patrzył, jak się szarpię pod kołdrą. Może nie powinienem pod nią włazić? Ale tak bez ciuchów siedzieć na łóżku i się wić? Nieee, niee, to złe i to złe. Nie ma dobrego rozwiązania, ale już za późno, żeby go z pokoju wyprosić, z resztą nie będę go wypraszał, to teraz i jego pokój. Zaprowadziłem go tu i pozwoliłem zostać, to się muszę podzielić przestrzenią. Po co ja to wszystko właściwie robię? Ja już nie chcę...
Skupiałem się dalej na dramacie mojego istnienia i rozterek zbyt trudnych dla mnie do uporania się. Te kilkanaście minut minęło mi całkiem sprawnie, jednak nawet po przemianie, okryty hańbą, nie wychodziłem spod kołdry. Było duszno, owszem, jak do pod przykryciem, ale nie miałem zamiaru wychodzić, już nigdy nie wyjdę. Uduszę się tu, tak to plan dobry. Trochę liczyłem, że hybryda wyszła z pokoju i nawet tego nie zauważyłem, że spojrzenie pogardy zostanie mi darowane, ale bałem się wyjrzeć, żeby sprawdzić. Jedyne co, to wystawiłem wytatuowaną rękę spod kołdry, żeby wymacać jej zwisający z łóżka róg, złapać go i zawinąć się nim bardziej. Nie ma mnie tu, nigdy mnie nie było. To żenujące, jak ja się zachowuję? Chciałbym coś zrobić, jednak w głowie miałem same negacje coraz to głupszych pomysłów. Ja wiem, że ludzie nie chcą ze mną czasu spędzać, ja to rozumiem całkowicie, ale dlaczego muszę się pakować w sytuacje, które mi na nowo o tym przypominają? Może powinienem się odizolować od wszystkich, pójść do izolatki Baqary z ożyweńcami. Chociaż może i nawet im się zrobi dziwnie, jak na mnie spojrzą. Westchnąłem ciężko i jeszcze trochę dociągnąłem róg kołdry, żeby zacieśnić swój duszący kokon.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Korytarze Empty Re: Korytarze

Pisanie by Mistrz Gry Pon Kwi 25, 2022 6:44 pm

Iwo uciekł od niego i w pierwszej chwili nie był pewien, jak ma to rozumieć. Schował uszka i patrzył na kłębek kołdry, i dopiero jak ten zaczął się wiercić i pomrukiwać, Franz zrozumiał. Może nie powinien, ale jakoś tak nie zakładał za bardzo, że ma rację. A może wcale nie miał i to było coś innego? To już nie brzmiało dobrze, chociaż żadna opcja z tych dwóch zdawała się nie brzmieć, bo nie był teraz taki pewien, czy chce poznawać tego człowieka. Zabawne, bo przecież miał to być ten sam człowiek, ale jakoś posiadanie dwóch nóg i zero futra bardzo dużo zmieniało w oczach hybrydy.
Zszedł ostrożnie z łóżka i cofnął się trochę, by... dać mu przestrzeń? Chyba tak, chociaż ujęte w słowa nie brzmiało to już tak sensownie. Franz rozejrzał się powoli. Cokolwiek miało się stać, kiedy Iwo stamtąd wyjdzie, powinien chyba nie sterczeć tak po prostu i czekać na efekt. Powinien mu pomóc? Chyba tak. Jakoś tak niezręcznie mu było z tą myślą, niechętnie do niej podchodził, ale zarazem była jedyną, jaką znalazł, więc w końcu ruszył się z miejsca do najbliższej szafki. A nie, wróć, ta szafka była pełna pierza. Poszedł więc do szafy i otworzył, by rzucić okiem na nieliczne ubrania. Jakaś koszula i spodnie chyba powinny wystarczyć, nie?
Wziął rzeczy i zwinął je nieco, by pomieścić w łapkach, a potem podszedł do łóżka. Kłąb kołdrowy przestał się ruszać i na tym chyba skończył jakiekolwiek znaki życia. Lisek nastawił uszu.
— Iwo? — Odczekał chwilę na reakcję, po czym położył rzeczy na łóżku obok brzegu kołdry. — Znalazłem ci ubranie — dodał i zerknął za okno, ale szybka myśl równie szybko uciekła, bo jednak nadal nie był nawet w pełni zdrowy. — Zaczekam na zewnątrz — rzucił i skierował się do drzwi na korytarz.
Zamknął je cicho za sobą i rozejrzał się czujnie. Nie było tu przyjemnie i jego łapki natychmiast oplotły delikatnie klatkę piersiową, ale zaraz do nosa doszedł nowy zapach. Lisek zaczął węszyć, czując jak ślina napływa mu do pyszczka. To był pyszny, słodki zapach, za którym aż chciało się pójść. Wiele mu nie trzeba było, by zrealizować ten pomysł.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Korytarze Empty Re: Korytarze

Pisanie by Iwo Pon Kwi 25, 2022 7:43 pm

Gdybym wiedział co on sobie teraz o mnie myśli, o mnie i tej całej sytuacji, pokiwał bym głową i patrzył, jak ode mnie ucieka kolejna osoba. Powiedziałbym ,,wiedziałem, że tak będzie". Można mówić, co się chce, ale jednak ja sam wiem, że bycie psem i elfem to dwie różne rzeczy. Zwierzęta ludzie lubią, nawet jak są potencjalnie niebezpieczne. Nawet wtedy doceniają ich siłę, niezależność i dzikość. Dają dzieciom ich małe wersje, jako przytulanki. Ale ludzi, żeby dawać dziecku do zabawy? Dostaną ładnego księcia z uśmiechem, a nie takiego mnie. Jestem najgorszy, ja wiedziałem. I już wiedziałem, że mnie chłopak nienawidzi. Mogłem się nie zmieniać, mogłem zostać, jaki byłem, ale nie, bo musiałem być głupi. Jest przecież jakaś ilość porażek, po których się zaczyna rozumieć, że coś nie działa. Ja chyba nie mam tego w mózgu.
Przemiana się skończyła i słyszałem, że hybrydy nie ma na łóżku. Że chodzi po pokoju, aż w końcu się do mnie odezwał. I tej ton, uh... no nie było dobrze, nie było, wcale nie było, a ja sytuacji nie polepszałem. Siedzę jak obrażony pod kołdrą i nie wiem jak mam odpowiedzieć. Słucham? Franz? Tak? Mam milczeć? Nie mogę.
-Hm?-wymruczałem tylko z ciężkim sercem, że znów źle zadecydowałem, ale czas do namysłu cię kończył i zaraz by lis pomyślał, że mu nic nie odpowiem. Można powiedzieć, że spanikowałem. Gdyby tylko czas się zatrzymywał na czas mojego myślenia, wtedy byśmy wszyscy byli jakieś trzysta lat za obecnymi czasami. Zaraz też pokiwałem głową na jego kolejne słowa o ubraniu i o tym, ze poczeka na zewnątrz. Po czasie dotarło do mnie, że wypadałoby podziękować, ale drzwi się już za nim zamknęły. Przecież to proste, a jednak takie frustrujące.
Westchnąłem ciężko i dopiero po kilku długich chwilach odchyliłem kołdrę, żeby jeszcze raz westchnąć ciężko, tym razem swobodniej i świeżym powietrzem. Faktycznie byłem sam w pokoju. Pojedyncze piórka walały się po ziemi, okno było jako tako odsłonięte. No i doszedłem do wniosku, że wolałbym, żeby chłopak jednak nie wychodził. Byłem sobie sam pod kołdrą z moimi błędami i wiedzą, że nie mam leków od Kesyana przy sobie. Za bardzo na nich polegam? Możliwe, że tak. Kiedyś bolało, jak się denerwowałem, a teraz denerwuję się jeszcze bardziej, bo muszę ziółek pilnować. No nic, poradzę sobie, jakoś to będzie. Bo cokolwiek bym nie zrobił, to świat się jednak mimo wszystko nie zatrzyma specjalnie dla mnie, będzie szedł do przodu, nieważne co zrobię. Wszystko będzie mijać, a ja z tą wiedzą, już mogę się nastawiać na oczywisty wynik końcowy.
W końcu wypełzłem spod kołdry, zajęło mi to nieco dłużej niż myślałem. Narzuciłem na siebie ubrania i stanąłem przed drzwiami. Trzeba wyjść. Problem z tym, że za drzwiami był on, czeka na mnie, a ja zwlekam, marnując jego czas. No wyjdę po prostu. A co powiem? Zanim wpadłem na pomysł, pociągnąłem za klamkę i wyszedłem na korytarz. Ku mojej uldze, ale i niepokoju, zobaczyłem, że chłopaka nie ma. Wniosek nasuwał się jeden. Zostawił mnie. Poszedł sobie. Zrozumiałe całkowicie, bo ile można czekać? Przeliczyłem się ponownie. Powinienem przestać być zaskoczony kiedy się to dzieje. Kucnąłem sobie i wczepiłem dłonie we włosy, wzdychając co chwila. Nie załamywałem się, no może trochę, ale głównie myślałem. Co teraz? Miał tu czekać, ale nie czeka. To znaczy, że to było kłamstwo? W takim razie mam go nie szukać? Może musiał gdzieś iść i zaraz wróci? Powinienem tu czekać, jeśli się tak stanie? Może coś się mu stało i powinienem go szukać? Ludzie się też bawią w szukanie siebie, ale chyba ustalają zasady wcześniej, mówią, że w ogóle w taką grę grać będą.
Czułem zapach, ale coś we mnie chciało go zignorować. Myślałem, że będę dla hybrydy jakimś oparciem. W nocy, beze mnie nie chciał nic zrobić, ale widocznie nie jestem tak przydatny, jak miałem nadzieję, że jestem. Poszedł za zapachem. Beze mnie? Samodzielność, nie powinienem się obrażać, ale było mi przykro, bo mówił, że poczeka na mnie. A może ja czegoś nie rozumiem, w końcu powiedział, że poczeka na zewnątrz. Na zewnątrz, czyli na korytarzu czy na podwórku?
Wstałem i ruszyłem jednak za zapachem. Sprawdzę go, a jeśli tam go nie będzie, to sprawdzę na podwórku. A co jeśli tam będzie? Nie mam pojęcia. Pewnie wyjrzę zza rogu, popatrzę czy się dobrze bawi i jak się dobrze bawi, to nie będę mu przeszkadzał.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Korytarze Empty Re: Korytarze

Pisanie by Mistrz Gry Czw Kwi 28, 2022 12:38 am

Podążał za słodkim zapachem i jego wycieczka wcale nie trwała aż tak długo, jak mógłby się spodziewać. Ale to tym lepiej, będzie mógł szybko wrócić, może nawet tak w sam raz na czas. Zatrzymał się przy rogu ściany i powęszył cicho, nim wyjrzał za niego. Przed Liskiem otwarło się skomplikowane w kształcie pomieszczenie nieco ciemnej kuchni. Nie było tu okien, a jedynie płonęło kilka lamp. To dobrze, przynajmniej się o nic nie potknie, bo już właśnie szedł wzdłuż jednej z półek na gotowe wypieki. Większość z niej zionęła pustką, ale na końcu leżało kilka zawiniątek. Obwąchał je uważnie, lecz to nie było to, to tylko bułki. Podążył dalej, wzdłuż kamiennego blatu ciągnącego się na środku. Leżały na nim nieco bez ładu porzucone naczynia i sztućce. Chyba nie powinny? Chociaż kto ich tam wie, może zostawił je ktoś ważniejszy, kto przecież nie będzie się hańbił myciem takich rzeczy... To chyba nie miało wiele sensu, więc porzucił rozmyślania o bałaganie i skupił się na poszukiwaniach. Balia to nie to. Ale to coś zakryte serwetką na innym blacie, tak, zdecydowanie znalazł swoją cukierniczą zdobycz. Franz lekko uniósł biały materiał, jakby nie chcąc narobić hałasu, choć nie było czym. Pod spodem kryło się coś, od czego poszerzyły się błękitne ślepia liska, cały stos kolorowych babeczek, które aż prosiły się o to, żeby wziąć choć jedną. Jedną? Miał dwie ręce, poza tym ich było dwóch, nie zapomniałby o Iwo, a tych było tyle, że i dwóch nikt nie zauważy...
— A ty tu czego? Gdzie mi z brudnymi łapami? — warknął nieprzyjemny męski głos, a nim zdążył się odwrócić, poczuł, jak silna ręka podnosi go za kołnierz. — Kradniesz z pańskiego stołu, ty pchlarzu?
— Kh... — Franz skrzywił się, bo kołnierz koszuli, na którym wisiał, trochę go podduszał. Kuchmistrz wyrwał mu słodycze z łap.
— Ogłuchłeś, czy co? — Uderzył go w policzek i nie czekając już na reakcję, postawił hybrydę z powrotem na ziemi, przyciskając go ręką do krawędzi stołu. Wolną ręką odszukał drewnianą pałkę do ciasta. — Już ja cię kraść oduczę, że nawet o tym nie pomyślisz! — Zagroził, ale Lisek nawet nie umiał odpowiedzieć. Zacisnął powieki i czuł, jak ucieka mu oddech, a ogon chowa się gdzieś przy łapach. Jedynym, co wydobyło się z jego gardła, było ciche, wystraszone piszczenie.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Korytarze Empty Re: Korytarze

Pisanie by Iwo Czw Kwi 28, 2022 1:12 am

Całą drogę myślałem o tym, że powinienem dać mu spokój. Gdyby chciał, to by poczekał,ale nie poczekał, więc nie chciał. Takie myśli miałem. Nie przychodziło mi wcale rozwiązanie, że w głodzie dalej myślał o mnie. Bo kto niby myśli o mnie w głodzie. Jedzenie jest lepsze niż myślenie o mnie i to dużo lepsze. Nawet się nie obrażę, jak mi ktoś przytaknie, bo taka prawda. Jedzenie.
Im dłużej go znaleźć nie mogłem, tym bardziej się martwiłem i tym bardziej chciałem zawrócić. Byłem bliski zrobienia tego, ale wtedy usłyszałem głosy z pomieszczenia niedaleko. Przeczucie mówiło mi, że to nawet dość prawdopodobne, że to Franz wpadł w kłopoty. To musi być upierdliwe takie życie, jakie on ma. Gdziekolwiek nie pójdziesz sam, to się czepiają. Kłopotliwe strasznie.
Wszedłem do pomieszczenia i kiedy zrozumiałem co widzę, poczułem coś czego nie umiem opisać. To był jakiś rodzaj złości, którego mimiką wyrazić nie mogłem poprawnie. Miałem wrażenie, że teraz wszystko we mnie jest straszliwie nieadekwatne, ale nie stałem bezczynnie. Chwyciłem pierwsze lepsze naczynie, jakie nawinęło mi się pod rękę i rzuciłem je w faceta, mniej więcej w głowę, żeby zabolało. Nie martwiłem się o to, że trafię hybrydę, bo musiałaby mi się ręka nieźle omsknąć, żebym trafił małe-chude zamiast wysokiego-grubego. Na dzikach trenowałem rzucanie. Bydlaki mi niszczą ziemię, ale teraz się kamieni nie boją.
Naczynie jednak nie było jedynym co w stronę faceta poleciało. Kolejnym czymś byłem ja sam. To była niezwykle dziwna sekunda mojego życia, bo nie biegam nigdy, przenigdy jako elf, ale teraz to zrobiłem, co wydało mi się wysoko nienaturalne. Nie wpadłem na kucharza, po prostu wkładając w mój ruch tyle siły ile mogłem, kopnąłem go w biodro, z zamysłem, żeby go wywalić. Mnie też noga zaboli, bo kopanie gołą stopą w kość nie jest przyjemne, ale to nic. To teraz nie ma znaczenia.
Nieważne czy kopnięcie go pozbawiło równowagi, czy jedynie rozproszyło i przesunęło, od razu chwyciłem lisa za łokieć i pociągnąłem go za siebie, coby mi na drodze do kucharza nie stał. Nie chciałem żeby coś się mu stało, nie chciałem go sam niechcący uderzyć. Zanim mężczyzna dał radę ogarnąć się po kopnięciu, już dopadłem do niego z łapami i chwyciłem za kołnierz, jak sam przed chwilą chłopaka mi trzymał. Jednak o ile kucharz uderzył lisa otwartą dłonią, ja pokusiłem się o pięść. Jedno uderzenie. Drugie uderzenie... No i trzecie dla dobrej pamięci. I czwarte. Skoro broni lisowy słodyczy, to sam też ich jeść nie będzie mógł. Piąte uderzenie? Kusi... Oj kusi... A niech ma, ale to już chyba ostatnie, o ile dobrze liczę. Przyznam, że jak zły jestem, to miewam z tym problemy.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Korytarze Empty Re: Korytarze

Pisanie by Mistrz Gry Pon Maj 02, 2022 12:48 am

Nieświadomy niczego lisek sterczał nieruchomo przy blacie stołu. Czuł na swoim karku ten okropny chwyt wielkiej dłoni, szorstkie palce, które zaciskały się, same w sobie wywołując ból, lecz paraliżujący strach wciąż wygrywał z jakąkolwiek większą reakcją. Czekał. I to czekanie było najstraszniejsze, wierciło umysł niczym korkociąg, aż dźwięk głuchego uderzenia wywołał kolejny pisk. Dopiero po chwili zorientował się, że to nie jego zabolało, i że mógł uciec całym sobą na podłogę.
— Co to, do kurwy?! — Kucharz złapał się za głowę i zerknął niezgrabnie za metalowym rondlem, który potoczył się pod stół. Wtedy też tuż przed nim zjawił się jasnowłosy elf.
Zdołał się zamachnąć i trafić go w bark, ale nie idealnie, gdyż nie spodziewał się kopniaka. Pomimo pokaźnej postury, cios w głowę i zaskoczenie zdziałały swoje i kuchmistrz oparł się ciężko o stół z niewyraźnym jękiem, zwalając z niego kilka rzeczy.
Franz podniósł się niemrawo i chyba sam chciał się odsunąć, toteż Iwo tylko przyspieszył jego niezdecydowane ruchy. Lisek szybko wtulił się w kąt kuchennych szafek, skulił uszy i obserwował.
Kucharz zasłonił się pałką i chwilę szarpał z elfem, nim ten nie zdołał wymierzyć pierwszego ciosu. A później padły następne, od których zaczerwieniły się usta faceta, a z kącika poleciała krew. Spróbował się zebrać mimo wszystko i odepchnąć elfa na najbliższy mebel, po czym samemu przejść do ataku, jednak ciężko powiedzieć, by miał w tym wprawę, był co najwyżej obszerniej zbudowany. Jednak pieczenie ciast i krzyczenie na ludzi nie zapewniają dobrej kondycji...
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Korytarze Empty Re: Korytarze

Pisanie by Iwo Pon Maj 02, 2022 2:05 am

Dobrze, że lis sam z siebie chciał się odsunąć. Im dalej odejdzie, tym lepiej, tylko niech nie ucieka, bo mnie to może rozproszyć. Taktyczne myślenie? Nie, nie u mnie. Po prostu widząc brak przeszkód, zacząłem kucharza bić, a kiedy ten stawiał opór czy to na początku czy po oberwaniu już kilka razy, denerwowałem się jeszcze bardziej. Zirytował mnie, tak mógłbym powiedzieć.
Chciałem go zostawić w spokoju, ale mnie odepchnął. Na spokojnie... To się dobrze składa, że się na mnie rzuca. Im bliżej, tym lepiej. Szybka myśl przebiegła mi przez głowę, kiedy dałem mu się do siebie zbliżyć, po czym sam przyciągnąłem go jeszcze mocniej do siebie, obejmując go bratersko ręką za kark, żeby go zębami potraktować w policzek czy ucho. Ucho lepsze, łatwiej przegryźć. Chrząstki mają taką specyficzną fakturę, nieco obleśną, ale idealną do żucia. Zadowoli mnie jednak każde mięso, w które dam radę się wgryźć. Nie jestem wybredny. A może w ogóle, potrzymam chwilę w jednym miejscu, a później w kolejnym? Wszędzie go pogryzę, twarz mu odgryzę i zjem. Nic z niej nie zostanie.
Kiedy jedna ręka trzymała go blisko, druga chwyciła go za szyję, drapiąc paznokciami i zaciskając się w niewygodnym miejscu, jakby palce chciały przebić się przez sam jej środek. On pewnie i mnie w jakiś sposób łapał, drapał i bił, ale teraz to już chyba kwestia siły i tego kto dłużej wytrzyma.
Nie czułem jednak, żeby to wystarczyło mi, musiałem mieć coś więcej. Chciałem dużo, dużo więcej. Dziwny rodzaj chciwości sprawił, że oderwałem od niego rękę, złapałem za przypadkowy słoik na blacie i roztrzaskałem go na głowie kucharza. Cukier rozsypał się wszędzie po podłodze, mieszając z kawałkami szkła. Słoikowy tulipan powstały ze stłuczenia, powędrował zaś w brzuch mężczyzny. Nic mu nie będzie, ma tłuszcz na obronę, niech nie płacze. To był chyba właśnie dla mnie problem.
Odepchnąłem go od siebie, jednak po sekundzie, jakbym zmienił zdanie i znów się na niego rzuciłem, nie hamując się, bo miałem dosyć tego, że chłop stoi i jest na tym samym poziomie co ja. Na tym etapie myślę, że go po prostu nienawidzę. Mam jedno wymaganie. Zostawić lisa w spokoju, zostawić w spokoju wszystkich, których znam, ale to jest za trudne do zrozumienia. Może faktycznie jest za trudne, nie mam pojęcia. Może po prostu jestem głupi i nie rozumiem sam? Na tę chwilę nie będę się nad tym zastanawiać.
Znów uderzyłem mężczyznę pięścią w jego śliczną, pyzatą buźkę, znowu nie pamiętam ile razy. W pewnym momencie, nie pamiętam dokładnie którym, zaciskałem mu dłonie na szyi, co chwilę unosząc go lekko nad ziemię i uderzając jego głową w posadzkę. Nie kojarzę czy on już coś krzyczał, czy może to ja warczałem ze złości, albo to były krzyki służby, która nie wiadomo skąd pojawiła się na miejscu bójki? Nie umiem tego wyłapać do końca.
Z niewiadomych mi powodów nagle odpuściłem. Szarpnąłem ręką, dając znać służącej, że ma mnie zostawić. Popatrzyłem na kucharza, który już chyba nie chciał walczyć i mnie odpychać. W pierwszej chwili nawet nie bardzo wiedziałem, co się dzieje i gdzie jestem, jak się to zaczęło. To było przecież takie drobne, a zrobiło się paskudne, prawda? Czy to nie było paskudne od początku? Bez powodu bym głupot nie robił. Nie wiem... Nie mam pojęcia.
Sapnąłem ciężko, wsparłem się o podłogę. Byłem zmęczony, byłem okropnie zmęczony. Nie wiem nawet po czym. To wszystko było takie nie moje. Wstałem powoli z kucharza, odsunąłem się od niego, wycierając krew z dłoni w spodnie. Do kogo ona należała? Na pewno do niego, ale chyba do mnie też, patrząc po czerwonych kostkach. Pewnie bijąc go trafiłem w zęby i się skaleczyłem.
Kiedy służba była zajęta przejmowaniem się tym rannym i nieprzytomnym biedakiem, ja rozejrzałem się po okolicy. Babeczki. One. Dalej lekko zdezorientowany podszedłem do wypieków i przełożyłem kilka z nich na leżący nieopodal talerz. Śniadanie. Wziąłem posiłek, marszcząc brwi na widok tego, jak dłonie mi się telepią. To minie, o ile najpierw mnie nie zabiją. Powinienem był to rozwiązać w inny sposób. Zawsze powinienem rozwiązywać wszystko w inny sposób. Nigdy nie idę za pierwszą myślą, przez co nie robię nic. A kiedy idę za pierwszą myślą, to się kończy, jak kończy. Miałem jednak stać? Gdybym nie zrobił nic od razu, to może nie zrobiłbym nic nigdy.
No właśnie, Lis. Wyszukałem go wzrokiem. Prawdopodobnie mnie teraz nienawidzi. Od początku dzisiejszego dnia mnie nienawidził. Odsunął się, zostawił, poszedł. Przez niego do tego doszło. Nie powinienem tak myśleć, a raczej nie chciałem tak myśleć. Ale pewnego dnia i tak mnie zostawi, dlaczego więc miałoby to nie być dzisiaj? W końcu nie ma powodu ze mną zostawać i rozmawiać. Ruszyłem do niego z babeczkami. Nie bardzo wiedziałem, co mam robić. Jeśli mi dał, to chwyciłem go w pasie, podniosłem z ziemi i po prostu wyszedłem z kuchni, do ogrodu, ale... właśnie pobiłem faceta do nieprzytomności na jego oczach, to nie robi dobrze mojemu marnemu wizerunkowi. Może mnie lis pobije, albo ucieknie, a ja jak pies będę dalej grzecznie siedział, albo z podkulonym ogonem będę za nim iść, bo za kim innym miałbym teraz łazić?
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Korytarze Empty Re: Korytarze

Pisanie by Mistrz Gry Sro Maj 04, 2022 4:55 pm

Zwarli się w mocnym uścisku, a kucharz okładał elfa pięściami po żebrach czy co tam mógł sięgnąć w tej chwili. W odpowiedzi na ugryzienie, krzyknął przez zęby, które też samemu zaraz wbił w jego ramię. Tu już nie było żadnych zasad ani żadnego człowieczeństwa, to była prawdziwa walka o dominację na tym kawałku podłogi.
Kopnął blondyna raz i drugi, po trochę nim samym wspomagając swoją równowagę. Był równie zawzięty i wytrwały, co jego przeciwnik, nie przewidział jednak wejścia do gry słoja cukru.
Szkło rozsypało się po podłodze wraz z łudząco podobną zawartością, a kucharz zrobił się cięższy i bardziej wiotki. Ciężko powiedzieć, czy poczuł poharatanie mu brzucha. Krew poszła całkiem ładnie, choć niezbyt prędko dzięki warstwie ubrań i wadze mężczyzny. Ten ból chyba na moment przywrócił mu świadomość, bo nie przewrócił się całkiem, póki znowu nie oberwał w twarz. Po kuchni rozniosło się głośne uderzenie o kamienną posadzkę, a za chwilę i kolejne, i jeszcze jedno, choć nieco ciszej.
Krzyk kucharki przewiercił uszy liska, który skulił się w swoim kącie, ale zerkał co chwilę. Miał wrażenie, że kolejne uderzenia trochę się różnią między sobą, ale z tamtego miejsca i tak nie mógł dostrzec śladu krwi, jaki zaczął się pojawiać na włosach kuchmistrza i jasnych kafelkach podłogi.
Dziewczyna na chwilę zapomniała o oddychaniu, popatrzyła po nich rozbieganym wzrokiem, po czym uciekła z płaczem. To była dogodna chwila, by się stąd ewakuować i ją też wykorzystał Franz. Nie uciekł jednak całkiem, a tylko stanął w drzwiach kuchni, oddychając szybko. Czuł narastający stres i nie bardzo wiedział, co ma zrobić, nie chciał zostawiać tu Iwo.
Spoglądał niespokojnie na drugie wyjście, lecz drzwi pozostawały milczące. Była duża szansa, że schisteryzowana kucharka nie umiała składnie powiedzieć, o co jej chodzi, już widział takie rzeczy. A może nie mogła nikogo znaleźć, w końcu żyły tu wampiry, to ich pora snu. Czy wampiry śpią w trumnie w piwnicy?
Spojrzał na leżącego mężczyznę, a zaraz znów na Iwo, który szedł już do niego z talerzem babeczek. Franz stulił uszy. Nie do końca rozumiał, czemu ten wziął ciastka, ale jego wyraz twarzy wydawał się jasny. Wszystko, co zrobił, było takie oczywiste, a jednocześnie absurdalne, ale czy czarny miał tu lepsze wyjście? Czekał cierpliwie na ruch blondyna, a kiedy ten wziął go na ręce, lisek objął go za szyję i wtulił się mocno, chowając nos. Siedział tak w ciszy przerywanej jedynie swoim niespokojnym oddechem i krokami Iwo. Gdzieś w tle mogli usłyszeć podniesione głosy idące od kuchni, ale liczył, że nie dogonią ich zbyt szybko.
— Prze-prasz-am — wymruczał płaczliwie, dalej chowając się między własnym ramieniem a piersią wilkołaka.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Korytarze Empty Re: Korytarze

Pisanie by Iwo Sro Maj 04, 2022 5:28 pm

Wszystko wyszło bardzo, bardzo źle. O ile początek dnia był średni, to teraz jeszcze bardziej zszedł na psy i to przeze mnie głównie. Też przez kucharza, nie chcę brać całej winy na siebie, tym razem nie chcę.
Krzyki, piski, nieprzytomność i babeczki na talerzu. Nie mając szczególnego planu, spojrzałem na lisa, co stał w drzwiach. Znowu mi przez głowę przeszła myśl, że chciał mnie zostawić, pewnie chciał, nie dziwię się nawet ani trochę. Jednak mimo wszystko nie uciekał. Może to nie było dlatego, że mnie jakoś tam lubi, tylko dlatego, że się boi kolejnych kłopotów. Szedłem do niego, cały czas oczekując, że się nagle odwróci i pobiegnie gdzieś, ale tego nie zrobił, więc go podniosłem, co było czymś, co owszem, planowałem, ale wizja wprowadzenia tego w życie zdawała się teraz taka obca. Nie narzekam, po prostu, on trzyma mnie, ja jego i nie jestem psem. Hmm... Zgubiłem się trochę w myślach, ale nie puszczałem go, tylko przytulałem i szedłem dalej, starając się nie zwracać uwagi na głosy z kuchni, to nie było takie trudne, bo skupiony byłem na czymś innym, mianowicie na znalezieniu wyjścia. Głupie, pokręcone korytarze, chwilę mi to zajmie.
Zerknąłem kątem oka na chowającego się lisa, co przepraszał.
-Nie twoja wina.-wyburczałem z kilkusekundowym opóźnieniem. Musiałem się najpierw nieco przełamać, ale zdecydowałem, że to dobre zdanie. Sam nieraz chciałbym je od kogoś usłyszeć, ale nie słyszałem, bo nie mam od kogo. Nie chcę, żeby się zamęczał tym chłopak. Nie zrobił nic złego, to ja niepoprawnie poprowadziłem... rozmowę z kucharzem. Teraz myślę, że mogłem zakończyć to na rozmowie, ale pewnie by mnie facet przegadał i tyle by było z pokojowego rozwiązania.
W końcu dotarłem do drzwi, nie były duże, bo to mimo wszystko nie było główne wyjście, więc dałem radę je na spokojnie otworzyć ręką z talerzem i nogą. Mało kiedy mam tyle dłoni zajętych. Niby mógłbym odstawić lisa na ziemię, ale nie muszę, więc tego nie zrobię. Ta moja decyzja jednak dopadła mnie chwilę później kiedy znalazłem wygodne miejsce na trawie, osłonięte z jednej strony krzakami, a z drugiej innymi krzakami. Uznałem, że to dobra jadalnia będzie. Słońce jest, więc żaden silny wampir się na nas nie rzuci, a i nieco na uboczu, więc chwilę zajmie im ewentualne szukanie nas. Problemy jednak się piętrzyły. Najpierw problem, co zrobić z kucharzem, potem jak otworzyć drzwi, następnie gdzie usiąść, a teraz jak usiąść. Ugiąłem kolana, żeby zacząć siadać po thymińsku, to było proste, tylko, jak Franz chce siąść? Znaczy może usiąść obok, albo może mnie obejmować dalej i siąść mi na nogach, nie obrażę się, w końcu sam nie tak dawno mu się na kolana pakowałem. Zależy, jak chce, mi obojętnie, jak jemu wygodnie... Dlaczego tak trudno przewidzieć co ktoś będzie chciał zrobić?
Nieważne czy usiadł mi na nogach czy obok mnie, postawiłem babeczki tak, żeby miał do nich łatwy dostęp i zastanowiłem się nad tym, co mam powiedzieć.
-Możesz jeść.-to dobry wybór, znacznie lepszy niż początkowa myśl, żeby rzucić ,,Jedz". Za mocno pachniałoby to rozkazem. Sam też bym wziął jedzenie, ale niech on najpierw zje co chce, a ja zjem resztki. Poza tym najpierw muszę się ogarnąć. Przystawiłem skaleczoną dłoń do ust i liznąłem krwi, żeby wyglądać mniej brutalnie, wytarłem wierzch łapy o spodnie, rozmazując juchę na materiale. Chwilę zajmie zanim z rozcięcia przestanie cieknąć. Przeczesałem sobie też włosy ręką, żeby trochę ułożyć poszarpane kudły. Chcę wyglądać trochę bardziej przyjaźnie, nie jak jakiś wypłosz, co się bije z każdą wiewiórką, jaką spotka.
-Dobrze wszystko?-wymruczałem nagle, bo jednak ja o siebie zadbam, ale o lisa też muszę, albo chcę, o ile jemu to nie przeszkadza. Jakby... No nie wiem. Dobrze wszystko u niego?
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Korytarze Empty Re: Korytarze

Pisanie by Mistrz Gry Sob Maj 07, 2022 1:32 am

Nie jego wina? Więc czyja w takim razie? Kucharza, który chciał go zbić za kradzież? Z pewnością było w tym trochę racji, ale z drugiej strony, gdyby nie próbował kraść, nic takiego by się nie stało. Gdyby nie poszedł spod tamtych drzwi, wszystko byłoby jak z samego rana, jak wczoraj, a teraz, przez niego Iwo miał krew na rękach. Czuć ją było w powietrzu i miał wrażenie, że zaraz zwabi do nich całe stado wampirów. Co by wtedy zrobili?
Wtulał się jednak dalej, z zamkniętymi oczami pozwalając się zabrać gdziekolwiek. Wiedział, że nie trafi w żadne złe miejsce, paradoksalnie przez tych kilka chwil w kuchni jego zaufanie do Iwo wzrosło niezmiernie. W końcu pobił dla niego człowieka. Dla hybrydy. Coś takiego zdarzało się wyłącznie w drugą stronę, w końcu to ludzie byli zawsze tymi najważniejszymi. Czy to znaczy, że lisek był dla niego najważniejszy? Chyba chciał w to wierzyć.
Jego uszka poruszyły się delikatnie, kiedy doszły do nich nowe dźwięki otoczenia. Delikatny szum liści, świergot ptaków. Czuł świeże powietrze, ale nie zmienił swojej pozycji, aż nie poczuł, że Iwo usiadł i nie będzie wstawać.
Franz odsunął się ostrożnie, a potem puścił szpiczastouchego, widząc, że otaczają ich gęste zarośla. To było nawet przyjemne, choć chyba czułby się pewniej w szczelniej zamkniętej przestrzeni, toteż usiadł na trawie tuż obok Iwo, tak, by móc się o niego oprzeć w każdej chwili albo też szybko schować za nim. Rozejrzał się czujnie wokół, a za moment spojrzał na talerz z ciastkami. Mógł... jeść? To dla niego? Błękitne ślepia podniosły się na Iwo i opadły znowu na talerz, aż w końcu sięgnął nieśmiało po jedną z babeczek i wgryzł się w jej brzeg. Ciasto nadziewane kawałkami czekolady było niesamowitą odskocznią od rzeczywistości, nawet krew wciąż wyczuwalna w powietrzu, schodziła na dalszy plan.
Jego uszy odchyliły się w stronę zadanego pytania, a Franz popatrzył na niego, jakby nie rozumiał, dlaczego o to zapytał. Trochę się chyba pogubił w tym wszystkim, z jednej strony doświadczenie zamykało w żeliwnej klatce, z drugiej wszystko teraz mówiło, że ta jest otwarta, a z trzeciej jeszcze on sam miał chęć albo zaszyć się w bezpiecznym kącie, albo ruszyć w dal przed siebie. Teraz jednak tylko opuścił wzrok.
— Jeszcze nigdy... nikt mnie nie bronił — wymruczał w odpowiedzi, choć nie tego dotyczyło pytanie. Popatrzył na babeczkę w swoich łapach i stulił uszka. — Nic mi nie jest — zapewnił cicho, a po chwili zerknął na Iwo. — Będziesz miał kłopoty? — zapytał z wahaniem i obawą w głosie. Zaraz też przyszło mu do głowy, że i on może je miał, w końcu Iwo powinien być na niego zły, że... ale powiedział, że to nie jego wina. Nic z tego nie rozumiał.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Korytarze Empty Re: Korytarze

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach