Dzielnica portowa

+3
Claudie Misfortune
Kitikulu
Mistrz Gry
7 posters

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Dzielnica portowa - Page 2 Empty Re: Dzielnica portowa

Pisanie by Cerbin Amenadiel Pon Lut 01, 2021 2:40 pm

Przymrużył oczy słuchając jego biadolenia, bo inaczej tego nazwać nie umiał. Co ten Killian wiedział, nie pamiętał całej świetności rycerzy, jego czasy były zupełnie inne. Załapał się na ledwie koniec pewnej ery.
-Możni zawsze znajdą kogoś do brudnej roboty, aby poszerzyć wpływy. Jednak wtedy, były zasady wagi świętej, honor i dyscyplinarny porządek. Ty już tego nie pamiętasz, ale ja dorastałem w świecie, w którym zostanie rycerzem było nie drachmą, a powołaniem, święceniem pokoju i dbaniem o innych. Teraz masz więcej korupcji, a wszystko jest traktowane po macoszemu. Zgodzę się, że wcześniej mieliśmy te… bestii więcej, wojen, ale wywalczyliśmy lepsze czasy. To co masz teraz, to nie herosi, jedynie rozleniwieni spadkobiercy naszych dokonań…- Upił kolejny łyk, odstawiając kufel i opierając się o blat łokciami, splatając ze sobą przedramiona. Zerknął na Killiana z uniesieniem prawej brwi, choć oczy dalej zachowały lekką ospałość. -Rany, Lian, od kiedy jesteś takim nihilistą. To aż przejmujące.- Obrócił głowę na bok. Zastanowił się na moment. -Gdyby wszyscy ludzie byli tacy źli, po co byłoby się dalej starać… może tylko dostrzegasz tych najgorszych, ale jest więcej dobrych i mądrych śmiertelników, niż Ci się wydaje. Zresztą, te problemy o których mówisz, tworzą wszystkie rasy świata. Nawet my… my też możemy iść na skazanie, wodzeni przez głupca. Wtedy trzeba brać w swoje ręce. I tak tu jesteśmy. Chcąc żyć w tym świecie i chcąc cieszyć się tym, jak bardzo się zmienia.- Uśmiechnął się i znów na niego spojrzał. -Poza tym, pieprzyć milicję. Więcej roboty dla mnie. Prawdziwego rycerza tych czasów.
Cerbin Amenadiel
Cerbin Amenadiel

Stan postaci : Wampiryzm / Charakterystyczne blizny na twarzy i szyi
Ekwipunek : "Effusae", pistolet, trzy ukryte noże, oraz torba z fiolkami krwi w danych okolicznościach.
Ubiór : Biały uniform z czarnymi wstawkami, peleryną, wysokim kołnierzem, oraz metalowymi elementami zdobniczymi, typu pas, czy naramienniki / Elegancka czarna szata królewskiego doradcy ze złotymi zdobieniami i diadem z topazem / Smocza Zbroja
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Dzielnica portowa - Page 2 Empty Re: Dzielnica portowa

Pisanie by Killian Falone Pon Lut 01, 2021 7:59 pm

  Gdyby Cerbin wypowiadał wszystkie swoje myśli... Cóż, przede wszystkim pewnie nieraz zarobiłby w zęby i to wcale nie od niego. Już teraz zdarzało mu się gadać za dużo, ale może to i lepiej, przynajmniej zawsze wiedziało się, co leży pod nogami, o ile tylko miało się w zanadrzu odpowiednie sitko. Falone chyba trochę odzwyczaił od jego używania, bo musiał chwilę pomyśleć nad tymi słowami.
  — Cerbinie... powoli... — Również oparł się o stół, bawiąc się kuflem w rękach. — Po pierwsze, dzieli nas, popraw mnie, jeśli się mylę, dwadzieścia siedem lat. To jest ledwo jedno pokolenie, w dodatku z nowym niedorosłym, więc nie mów mi, że nie pamiętam twoich zamierzchłych czasów. Ideały, o których mówisz, nadal żyją, tylko nikt o nich nie mówi, więc odchodzą w cień. A wiesz, co rozleniwiło ludzi? — Wskazał go kuflem. — Wasze zwycięstwo. I nie zrozum mnie źle, bo było potrzebne. Tak to po prostu działa; kiedy masz wszystko, czego potrzebujesz, zwykle powoli przestajesz się starać. Choć są od tego wyjątki, niektóre znamy osobiście. — Odchylił się na krześle i zerknął ku sufitowi. — Nie jestem nihilistą. Po prostu patrzę racjonalnie. I nie mówię tylko o ludziach... — Opuścił na niego zielone ślepia i zaśmiał się cicho. — Dobra, dobra, rycerzu, sam świata nie zbawisz, więc odpuść trochę tej milicji. A propo, na co teraz chcesz polować? — zapytał, zawieszając na nim ciekawskie spojrzenie.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Dzielnica portowa - Page 2 Empty Re: Dzielnica portowa

Pisanie by Cerbin Amenadiel Wto Lut 02, 2021 11:30 am

Czyżby mówił za szybko i za dużo? Bardzo możliwe, ale to może dlatego, że nie widział Killiana dłużej, niżeli jakikolwiek człowiek chodził po ziemi. Nazbierało się przemyśleń, którymi mógł się podzielić, ponarzekać, wiedząc że Falone to nie zrazi zanadto. Ale chyba uwaga drugiego krwiopijcy wystarczyła, aby conieco zrozumieć.
Teraz to on się rozgadał, a Cerbin poprawiał włosy, co było raczej odruchem spowodowanym niemożnością lepszej reakcji. Przegadał go, rzadko się to zdarza, ale przegadał Amenadiela. Na moment jego złote oczy przygasły, kiedy uszy wyłapywały nielogiczności powodów do marudzenia. Hm.
-Oczywiście. Możesz mieć rację.
Odparł mu krótko, bo nie wiedział, co może więcej dodać. W dodatku, przypomniał mu, że sami sobie biedy też narobili. Chyba nie byłoby czasów, które usatysfakcjonowałyby wszystkich. Nikt z nich nie żył w utopii. Lecz ostatnie pytanie Killiana w pełni zamknęło ten temat, przywracając ich do rzeczywistości. To było… em, szczerze, nie wiedział do końca co. Podparł podbródek o złożone kostki, jakby w zadumie.
-Nie wiem. Nowonarodzony chyba już tutaj nie wróci. Wilkołak ubity. Żadnych konkretów, poza drobnymi recydywistami. Zabrzmi to może zabawnie, ale… czuję, że bardzo długo jestem w ruchu. Chciałbym na jakiś czas zatrzymać się w miejscu i nacieszyć tym co mogę oglądać codziennie.- Pauza. -Zło nie śpi, w końcu coś upomni się o swojej obecności. Jestem teraz jak zbłąkane dziecko. Szukam swojego miejsca.- Dopowiedział, nie umiejąc tego lepiej zebrać w słowa. -A Ty… przyjechałeś tu tylko w jednym celu. Co więc zamierzasz…?
Cerbin Amenadiel
Cerbin Amenadiel

Stan postaci : Wampiryzm / Charakterystyczne blizny na twarzy i szyi
Ekwipunek : "Effusae", pistolet, trzy ukryte noże, oraz torba z fiolkami krwi w danych okolicznościach.
Ubiór : Biały uniform z czarnymi wstawkami, peleryną, wysokim kołnierzem, oraz metalowymi elementami zdobniczymi, typu pas, czy naramienniki / Elegancka czarna szata królewskiego doradcy ze złotymi zdobieniami i diadem z topazem / Smocza Zbroja
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Dzielnica portowa - Page 2 Empty Re: Dzielnica portowa

Pisanie by Killian Falone Sro Lut 03, 2021 1:59 pm

Możesz mieć rację? Cóż, to chyba wszystko, na co mógł tu liczyć, ale Killian dobrze wiedział, jak zinterpretować te słowa. Kryły za sobą wszystko to, czego duma Cerbina nie pozwalała mu wypowiedzieć. Jemu natomiast przyjemnie łaskotały ego. Lubił mieć rację. Może ta konkretna nie była zbyt wesoła, ale nadal była, a lepiej znać najgorszą prawdę niż żyć w kłamstwie.
  Czy jakoś tak.
  — Mhm... — mruknął cicho, wpatrując się w kufel, który postawił na blacie stolika przed sobą. Zbłąkane dziecko. Ciekawe określenie. Całkiem trafne do nich obu, bo choć Lian umiał znaleźć sobie krótkoterminowy cel, to coraz bardziej wątpił, że składają się one na coś większego. Był stosunkowo bezpieczny, nadal żył i nie stał się głupim zwierzęciem, ale to zaczynało nie wystarczać. — Dobre pytanie. — Zerknął w stronę sali, gdzie na życzenie kilku klientów jakieś dziewczę wraz z grajkiem siedzące na stole zaczęło śpiewać o... cóż, o przeszłości, o której pewnie wielu z nich już zapomniało. Ale głos miała całkiem przyjemny dla ucha. — Teoretycznie nie zamierzałem wracać na dwór. Nawet mi się to nie uśmiecha. — Spojrzał znowu na Cerbina. — Z drugiej strony, jak widzisz, śledzę ich losy i możliwości. Nie bardzo wiedząc, co zrobię z tymi informacjami. Ale teraz powinienem sobie raczej poszukać bezpiecznego kąta, przynajmniej na chwilę. — Uśmiechnął się pod nosem. — I pewnie zawiązać bliższą znajomość z Gasconem. A jeśli już o nim mowa...
  Czas płynął leniwie i następna kolejka przewinęła się przez stolik, przynajmniej dla Falone'a. Przez chwilę rozwodził się nad tym, ilu podobnych do starego lekarza mogłoby kryć się w społeczeństwie, ale ostatecznie poszedł na chwilę do baru, by wrócić z papierosem w zębach, którego niespiesznie odpalił, usiadł i zaciągnął się dymem. Tak było znacznie lepiej.
  — Tak na marginesie... Jak dowiesz się czegoś ciekawego od swojego hrabi, to mi powiedz, hm? — rzucił, zerkając na niego.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Dzielnica portowa - Page 2 Empty Re: Dzielnica portowa

Pisanie by Cerbin Amenadiel Pią Lut 05, 2021 11:00 pm

Przeniósł swoje spojrzenie na dziewczynę, która zaczęła śpiewać znajomą mu pieśń. Przymrużył lekko oczy, zaintrygowany tym faktem. Dziwne. Dawno tego nie słyszał. Ale teraz… miało to w sobie więcej prawdy, niż teraz. “To co stare i złamane, mogło wciąż mieć piękny głos”. Hm… wprawiło to go w dziwną melancholię, co zaakcentował kołysaniem napoju w kuflu. Lecz zaraz ocknął się, zerkając na Killiana. Uśmiechnął się.
-Hmm, ciekawe jak jest na dworze. Pewnie same przydupasy się tam kręcą. Cóż, ja lubię obecne życie. Nie umożliwia ono żadnego rozwoju, ale chyba już dawno powinienem się zatrzymać. Przekroczyłem swój czas.- Uniósł brwi i upił łyk. -Lecz mam wrażenie, że jesteśmy teraz na podobnym etapie. Może zatrzymaj się więc na dłużej i pomóż mi z kilkoma typami. Przeczyścimy to miasto z Bialenów. Poza tym, możemy wpaść do Hedroth, do tego Gascona. Pewnie nic nie robi, tylko bada tyłki starców.
Wygiął się lekko, aby rozciągnąć plecy i ramiona. Miał dosyć intensywny tydzień, dalej czuł, że jego ciało nie wróciło do pełnej formy, a szczególnie z tymi ranami po wilkołaku, choć wieśniaczka spisała się na medal.
Amenadiel poczekał na Falone, który poszedł sobie po kolejkę, a miał wrócić z papierosem. Wyszczerzyłby zęby, gdyby nie inni klienci tego przybytku. Westchnął tylko. Ah, papierosy, jak dobrze, że w jego przypadku było to bardziej, niż okazjonalnie. Zaraz jednak znów przeniósł uwagę na samego Liana, kiedy zadał pytanie. Wydawało mu się, aż nadto oczywiste.
-A co, interesuje Cię ten Nowonarodzony? Szukasz sługi?- Zachichotał. -Jeśli wie więcej, oczywiście. Lecz nie sądze, aby sprzedał mi go od tak. Znaczy, jeśli ten wampir faktycznie długo się u niego ukrywał, to Hrabia Gaushin wiedział kim jest tak naprawdę, może się przyjaźnili. Wiesz jak to jest, lojalność ponad wszystko. Może jak sam mu się obnażę, to zareaguje, hm…- Oparł się o ścianę w rogu i pochwycił kufel, aby zmierzyć Killiana wzrokiem. -Żałuję czasem, że żyjemy w takim ukryciu. Poznałem pewną bardzo interesującą damę. Chyba mnie polubiła. Oh, gdyby tylko wiedziała…
Pokręcił głową, aby rozruszać kark. Ała, dalej słabo. Może chwilowo odpuści sobie bandziorów…? Dziwne, przy Killianie nawet nie czuł bólu. Może wina nadmiaru emocji przy ich spotkaniu po latach. Tak, czy inaczej, teraz na poważnie rozważał, aby wpierw odwiedzić Hedroth.
Cerbin Amenadiel
Cerbin Amenadiel

Stan postaci : Wampiryzm / Charakterystyczne blizny na twarzy i szyi
Ekwipunek : "Effusae", pistolet, trzy ukryte noże, oraz torba z fiolkami krwi w danych okolicznościach.
Ubiór : Biały uniform z czarnymi wstawkami, peleryną, wysokim kołnierzem, oraz metalowymi elementami zdobniczymi, typu pas, czy naramienniki / Elegancka czarna szata królewskiego doradcy ze złotymi zdobieniami i diadem z topazem / Smocza Zbroja
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Dzielnica portowa - Page 2 Empty Re: Dzielnica portowa

Pisanie by Killian Falone Wto Lut 09, 2021 4:51 pm

  Dwór. Dwory zwykle nie były warte uwagi, bardziej siebie nawzajem, wampirzy, ludzki czy elfi, szybko można było zauważyć, że niewiele się od siebie różnią. Killian mógłby się założyć, że te wszystkie szlachetne twarzyczki to tylko banda brzydali w maskach. Ale nie o tym teraz. Miał już zamiar powiedzieć, że Cerbin plecie farmazony, ale wstrzymał się, gdyż padły o wiele ciekawsze spostrzeżenia. To prawda, jemu również rzuciła się w oczy analogia ich sytuacji, lecz... czy...
  — Daj mi pomyśleć — rzucił jeszcze zanim opuścił stolik. Nie lubił tego uczucia i miał wrażenie, że jest bezsensowne, chciałby, żeby takie było, a jednak coś kazało mu przemyśleć tę kwestię. Czy ich ewentualna współpraca nie doprowadziłaby do czegoś gorszego niż dzisiejsza sprzeczka...
  Usiadł z powrotem i zaczął delektować się dymem. To zdecydowanie pomagało w myśleniu, przynajmniej mógł zająć czymś tę część umysłu, która w przeciwnym razie siedziała i nudziła się śmiertelnie, wyciągając z szafy coraz większe bzdury.
  — Sługi? — rzucił z rozbawieniem i pokręcił głową. — Bynajmniej. Nieogarnięty przydupas na niewiele by mi się zdał... — Z wolna pokiwał głową. Jeśli spędzili ze sobą trochę czasu, to rzeczywiście wydanie go przypadkowemu osiłkowi wydawało się mało możliwe. Wtem podniósł na niego zielone ślepia. — Większość tych ludzi z radością spaliłaby cię na stosie, gdyby tylko wiedzieli — wymruczał cicho. — Ale kto wie... taki Gaushin na skargę nie poszedł. No, chyba że zamiast tego siedział w kącie i piszczał jak panienka... — Wyszczerzył zęby w uśmiechu, którego jednak nawet Cerbin nie mógł zobaczyć, bo zasłonił go kufel. Zaraz też wrócił do papierosa. — Dobra — rzucił po chwili. — Pomogę ci, póki tu jestem. Pojedziemy do Hedroth, a potem... potem się zobaczy. — Okopcił stolik cienką strużką dymu, samemu na moment zastanawiając się, co dalej powinien począć. Choć możliwe, że odpowiedź znajdzie po drodze.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Dzielnica portowa - Page 2 Empty Re: Dzielnica portowa

Pisanie by Cerbin Amenadiel Sro Lut 10, 2021 5:05 pm

Oczywistym było, że współpraca zaproponowana przez Cerbina, byłaby na zasadach Cerbina, a znając tego elfa, najpewniej miałby wiele do zarzucenia. Starcia mogly mieć miejsce, ale Amenadiel w rezultacie chciał mieć go pod stałą kontrolą, aby trochę go utemperować. Nie chciał przecież, aby takie sytuacje jak ta, znowu miały popsuć tą miłą atmosferę.
-A więc sądzisz, że gdy Ty zostałeś dziecięciem nocy, byłeś całkiem ogarnięty? Gdzie to się podziało?- Zachichotał. -Ja bynajmniej nie byłem. Może stąd moje pokłady cierpliwości i chęć dawania drugich szans.
Upił łyk z kufla, przenosząc na niego wzrok. Hm, prawdą było, że nietolerancja była powszechna. I nic dziwnego. Skoro sam już nie mógł ufać innym krwiopijcom, to co dopiero miałby czuć śmiertelnik ze świadomością z kim obcuje. Mierżące gdybanie. Jednak nie poruszył tego dalej, bo nie było co dodać. Zamiast tego, uczepił się dalszej wypowiedzi, która conajmniej go zadowoliła.
-Świetnie. Możemy ruszyć jak znów zapadnie zmierzch. Tylko nie mam wierzchowca, mój ostatni padł na północy. O ile nie zamierzasz mnie zabrać na swojego, czeka nas długi lot.
Uśmiechnął się i wciągnął dym, ktory unosił się tuż przy nim.
-To co, zamtuz?
Zaproponował z poważnym wyrazem twarzy. Żartował, prawda?
Cerbin Amenadiel
Cerbin Amenadiel

Stan postaci : Wampiryzm / Charakterystyczne blizny na twarzy i szyi
Ekwipunek : "Effusae", pistolet, trzy ukryte noże, oraz torba z fiolkami krwi w danych okolicznościach.
Ubiór : Biały uniform z czarnymi wstawkami, peleryną, wysokim kołnierzem, oraz metalowymi elementami zdobniczymi, typu pas, czy naramienniki / Elegancka czarna szata królewskiego doradcy ze złotymi zdobieniami i diadem z topazem / Smocza Zbroja
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Dzielnica portowa - Page 2 Empty Re: Dzielnica portowa

Pisanie by Killian Falone Sro Lut 10, 2021 6:50 pm

  Słysząc jego słowa i chichot, Killian zmrużył ślepia, wbijając w towarzysza uważne spojrzenie. Zgrabnie, całkiem zgrabnie, Amenadielu.
  — Nie to miałem na myśli. — Przewrócił oczami, ale po tonie głosu można było poznać, że nie poczytał mu tego za obrazę. Może nawet ani przez moment, Cerbin spędził z nim dostatecznie dużo czasu, by wiedzieć, że wstawiony Falone jest raczej nieszkodliwy, a nawet nieskory do kłótni. A przecież chwilę tu już siedzieli.
  Jednak myśli zielonookiego ponownie zaplątały się wokół młodego wampirka. Czy to było poważne pytanie? W zasadzie mógłby... Pewnie by sobie poradził i to z własnego doświadczenia, ale chyba miał teraz lepsze rzeczy do roboty. Przynajmniej na razie. A poza tym... Miał chyba lekki uraz do tego typu osób. Nie chciałby zachowywać się jak Jerranve, a nie był pewien, czy inna taktyka jest skuteczna.
  Zadowolenie na twarzy Cerbina było dobrze widoczne. Oczywiście, że go to satysfakcjonowało, ten stary elf uwielbiał stawiać na swoim. I to właśnie bywało największa przeszkodą w dogadaniu się z nim.
  — Ty w roli poduszki za plecami? Rieux nie byłby zachwycony — odparł z nutą rozbawienia. — Poza tym, trzeba by robić więcej przystanków, strata czasu. Ale możesz też lecieć nade mną... Albo mogę zabrać cię do kieszeni — zaśmiał się cicho. Wizja Amenadiela kryjącego się w jukach była niezwykle kusząca, chętnie by to zobaczył.
  Wypuścił kolejną stróżkę dymu i kątem oka zerknął na salę. Wyglądało spokojnie, ale kto ich tam wie... zresztą, zaraz i tak muszą się zwijać i znaleźć nocleg. Wtem jego spojrzenie ponownie wylądowało na Cerbinie, kiedy ten wyszedł z propozycją. Lian uniósł brwi. Ten wspaniały rycerz?
  — Chcesz odwiedzić starych znajomych? — wymruczał, trochę mniej poważnie. Nie mógł się powstrzymać, mógł mieć tylko nadzieję, że Cerbin nie zmieni zdania co do jego egzystencji.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Dzielnica portowa - Page 2 Empty Re: Dzielnica portowa

Pisanie by Cerbin Amenadiel Czw Lut 11, 2021 1:15 pm

Nie to miał na myśli? Ależ oczywiście, że nie, a Cerbin o tym wiedział, ale nie byłby sobą, gdyby nie wykorzystał tej sytuacji na swoją korzyść.Władanie słowami bywa bardziej drapieżne od obsługi miecza. A ten pyszałek lubił szczycić się tym, jak i tym.
-Rieux? Dziwna nazwa dla konia… chyba, to koń? Nieważne.- Dokończył swój kufel, choć wstrzymał na moment łyk, kiedy usłyszał o byciu w kieszeni. Zaraz, co. -Drogi Killianie, szacunku do starszych trochę.
Odparł z uśmieszkiem, wiedząc oczywiście, że to żart, ale… jakby go naszło, aby to sprawdzać, to lepiej nie. Z nim nigdy nie wiadomo.
Amenadiel sądził, że jego propozycja zostanie ciepło przyjęta, w końcu tylko żartował, jednakże słysząc odpowiedź Falone, znieruchomiał. Po chwili, wybuchł śmiechem.
-Hahaha!- Wstał i pochwycił go za ramię. -W takim razie, uznaję to za zgodę. Jeśli jakiegoś spotkam, zapoznam Cię. W drogę!
Rzucił, szczerząc kły i pociągnął go ze sobą, aby ten wstał. Tak, to miał być żart, ale skoro Lian zechciał tak sobie pogrywać, to trzeba przekształcić to w rzeczywistość. Tak też, ta dwójka nie zgranych ze sobą zupełnie krwiopijców, ruszyła do burdelu, na mocy upartej przekory…

z/t 2x
Cerbin Amenadiel
Cerbin Amenadiel

Stan postaci : Wampiryzm / Charakterystyczne blizny na twarzy i szyi
Ekwipunek : "Effusae", pistolet, trzy ukryte noże, oraz torba z fiolkami krwi w danych okolicznościach.
Ubiór : Biały uniform z czarnymi wstawkami, peleryną, wysokim kołnierzem, oraz metalowymi elementami zdobniczymi, typu pas, czy naramienniki / Elegancka czarna szata królewskiego doradcy ze złotymi zdobieniami i diadem z topazem / Smocza Zbroja
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Dzielnica portowa - Page 2 Empty Re: Dzielnica portowa

Pisanie by Killian Falone Nie Mar 07, 2021 3:06 pm

  Było jeszcze grubo przed północą, kiedy łódź leniwie przybiła do portu w Selinday, budząc co niektórych przysypiających pasażerów. Jakaś matka z dzieckiem, przez całą drogę wyglądała na zmartwioną, teraz zaś czym prędzej się pożegnała i trochę chwiejnie wyszła na nabrzeże, niosą śpiącą pociechę. Dwóch robotników ze stoczni zatrzymało się na pogawędkę z przewoźnikiem, zaś stary rybak pozbierał swe klamoty i milcząco ruszył przed siebie. Killian wstał ostatni, odprowadzając wzrokiem każdego po kolei. Minął szybko szparę między burtą a keją, ciesząc się stabilnością miasta. Pozostawiając za sobą plotkujących mężczyzn, ruszył śladem rybaka wzdłuż nabrzeża.
  Zachowywał dystans wskazujący raczej na przypadkową zbieżność drogi, lecz drapieżne spojrzenie raz za razem wracało do osoby starca, analizując jego ruchy. Kiedy ten wszedł do obskurnego baru, ponownie przeniósł uwagę na otoczenie, zwalniając kroku, niczym wilk przyglądający się zaroślom, czy aby nie skrywają jego upragnionej zwierzyny.
  Zbliżający się powoli dźwięk końskich kopyt zawiadomił o milicji, toteż Killian nie marnował więcej czasu i również zanurzył się w lokalu.
  Kiedy tylko minął próg, uderzył go duszący zapach ryb, zmęczonych ludzi i starego rumu. Zielone ślepia wampira błysnęły w marnym blasku kilku lamp wiszących u belek pod sufitem, aż znalazł on puste miejsce przy barze. Jego rybak z łodzi też tu był, lecz Falone nie zwrócił na niego uwagi, był tylko chwilową zabawką.
  — Co podać? — mruknął barman, zwracając tym samym uwagę Killiana na siebie.
  — Szklankę ginu — odparł gładko wampir, mając cichą nadzieję, że chociaż tego tutaj nie zepsuli. Czysty gin miał tak paskudny smak, że ciężko byłoby go zepsuć.
  Falone zgarnął szklankę i wziął łyk, wodząc wzrokiem po sali, aż w końcu jego spojrzenie zatrzymało się na młodym mężczyźnie w czarnym surducie, który właśnie grał w karty z kilkoma marynarzami, a jego cylinder służył za pulę nagród, do której rzucali monety. Wampir przez dłuższą chwilę bezceremonialnie przyglądał się ich grze, dokładnie patrząc elegantowi na ręce, które krył w rękawiczkach. Na ustach gościł mu cień ironicznego uśmiechu i chyba to najbardziej zaczynało rozpraszać nieznajomego. Kilka razy podnosił na niego wzrok, marszczył brwi, nawet jeden z jego kolegów się obejrzał, ale nie na długo. Gra toczyła się dalej, a trunku w szklance ubywało. Szczęście skakało od jednego gracza do drugiego, ale chyba zaczęło omijać eleganta, choć przy ostatnim rozdaniu oczy mu się zaśmiały...
  Killian odstawił na blat puste szkło i wstał od baru, by podejść do ich stolika. Zignorował zupełnie zerkających na niego rybaków i oparł się rękoma o tył krzesła swego upatrzonego osobnika, co ten, zaabsorbowany następnym ruchem, dopiero teraz zauważył.
  — Z twoimi kartami raczej bym się nie wychylał — szepnął mu nad uchem, po czym odsunął się i wyszedł.
  Aloise spojrzał w trzymane karty. Dwa króle i trzy damy.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Dzielnica portowa - Page 2 Empty Re: Dzielnica portowa

Pisanie by Killian Falone Nie Mar 07, 2021 7:00 pm

— Nie masz prawa mi grozić, banito — prychnął z oburzeniem, powoli skracając dystans między nimi na jednym z dachów.
Aloise Devasquer zawsze taki był, impulsywny i podejmujący pochopne decyzje na podstawie pochopnych wniosków. Zaskakujące czasem się zdawało, że wciąż żył, lecz jego przywiązanie i służalcza postawa mogły to wyjaśniać. Co więcej, lubił wpadać na głupie pomysły, a to najwyraźniej był jeden z nich.
Killian roześmiał się.
— Nie recytuj mi moich praw, dość się ich nasłuchałem. Powiedz lepiej, od jak dawna za mną łazisz? — Ruszył wolno w jego stronę zataczając okrąg. — Ktoś ci znowu sypnął workiem złota czy to twoja własna inicjatywa? Sądziłem, że wyraziłem się dostatecznie jasno poprzednim razem, a ja nie lubię się powtarzać. — Zatrzymał się i wyciągnął pistolet, widząc, jak tamten sam sięga do broni, lecz Killian nie miał zamiaru nawet celować. W jednej chwili rozleciał się na kilkanaście nietoperzy, mijając sprawnie Aloisego, kiedy padł strzał z jego strony. — Masz niezłe oko... — Uśmiechnął się, stając zaraz obok, i sam wystrzelił, lecz jego przeciwnik miał więcej szczęścia w uniku.
Falone odsunął się, czując jak lewy rękaw zaczyna nasiąkać krwią. Schował pistolet i wyciągnął szablę, wodząc za drobnymi cieniami w mroku.
— Wracaj tu tchórzu — prychnął z rozbawieniem i poderwał się w powietrze. Na chwilę obydwie chmary nietoperzy zmieszały się ze sobą, tworząc piszczące kłębowisko pełne skrzydeł, pazurów i drobnych kłów. Kilka kłaczków sierści pofrunęło w noc, kiedy mimowolnie opadły niżej, aż w końcu obaj mężczyźni przewalili się z powrotem na dach i przeturlali po nim kawałek. — Gadaj, śmieciu, kto cię wysłał? — wycedził, dociskając jego szyję do dachu.
Aloise uśmiechnął się krzywo.
— Złoto... — Wysunął sztylet zza paska i spróbował wbić mu w tors, lecz Falone odskoczył i odbił ostrze. Zrobili jeszcze kilka kroków po krawędzi dachu, kiedy ten wyciągnął drugi sztylet, aż złapał szablę Killiana krzyżowo.
— Kto wystawił nagrodę? — syknął jeszcze raz, by zaraz cofnąć się pół kroku odepchnięty.
Nie dał mu czasu na reakcję, robiąc szybkie cięcie na poziomie rąk oraz wypad do przodu. Killian stanął na gzymsie, wybijając mu jedno z ostrzy razem z kilkoma kroplami krwi. Złapał jego drugi sztylet i zamiast uciekać przed pchnięciem, zamienił ich miejscami, sztych szabli przyszpilając do piersi Devasquera, aż zaczęła mu czerwienić się biała koszula.
— Gadaj. Kto i dlaczego? — Wbił w niego zimne spojrzenie. — Nie będę pytać kolejny raz.
Mężczyzna spojrzał w dół na odległy chodnik, a potem znów na białowłosego.
— Za każdego banitę jest nagroda... Większa za skłonienie go do powrotu... ale z tobą nie ma sensu gadać — odparł z namysłem i oblizał kły. — Możesz to nazwać... amnestią. Albo sprzątaniem, jak wolisz.
— Po co?
— Takich rzeczy nie piszą na listach...
— Mhm... — Lekko przechylił głowę, przyglądając mu się. — Powiedz... dużo tam wygrałeś z tymi trepami?
— Pieprz się, Falone...
Killian pokiwał z wolna głową i uśmiechnął się. Zanim Devasquer zdążył zrozumieć, poczuł jak uścisk na jego nadgarstku słabnie, a ostrze wżera się w klatkę piersiową, między kości, spychając go poza krawędź dachu. Szarpnął się, ale do ust napłynęła mu krew, a ciało odmówiło współpracy. Jakieś cztery piętra niżej rozległ się głuchy i miękki trzask.
— Żegnaj, Aloise...
Pozbierawszy rzeczy, znalazł drabinkę prowadzącą na dół, ot wielka zaleta magazynów i im podobnych budynków. To nie była najprzyjemniejsza droga i starał się możliwe odciążyć lewą rękę, ale ostatecznie stanął na ziemi. Westchnął cicho, podchodząc do leżącego trupa, by pobieżnie przejrzeć mu kieszenie. Jakiś papier, który bezpiecznie schował, trochę drogocennych drobiazgów, marna ilość pieniędzy. Pewnie przegrał.
Zabrał mu jeszcze jakąś chustkę z kieszeni, by przewiązać sobie ramię. Już w drodze, nie zamierzał zostawać tu ani chwili dłużej. Najchętniej wróciłby prosto do Adren drogą powietrzną, ale to mogłoby się źle skończyć. Pozostało mu iść przez kolejne uliczki, okrężnie w stronę portu wystawionego na ląd i mieć nadzieję, że ktokolwiek jeszcze zechce tam płynąć. Zacisnął dłoń na ranie, by dodatkowo ją zatamować, ale też powstrzymać odruchowe ruszanie rękoma za każdym krokiem, co nie było teraz dobrym pomysłem. Pół biedy, że bez problemu mógł iść.
Kiedy mijał jedną z uliczek w wielkiej plątaninie śpiących sklepów i zakładów, niespodziewany metaliczny stuk i pisk odwrócił jego uwagę. Killian dostrzegł w mroku trzy postacie, z czego jedna wyraźnie szamotała się pod ścianą. Coś błysnęło, jakby nóż, który ku przerażeniu dziewczyny również wylądował na ziemi. Powinien iść dalej, to nie jego sprawa.
Killian odbezpieczył broń.
Każde z tych trzech z radością posłałoby go na stos. Teatrzyk.
— Zostaw ją, kundlu — warknął, celując do nich. Miał zły dzień.
Mężczyzna chwycił kobietę za ramiona i zasłonił się nią, zaś drugi zza jego pleców rzucił nożem, lecz chybił. Nie mieli pistoletów, dobrze. Falone przerzucił go do mniej sprawnej ręki i wydobył szablę, ruszając szybciej w ich stronę. Lepszej postawy zbir popchnął na niego dziewczynę, lecz ten był już przygotowany na atak, odsunął się w bok, dzięki czemu zahaczyła tylko o jego nogę. Potknęła się i upadła, lecz Lian miał teraz co innego na głowie. Po szybkiej wymianie ciosów, bandyci rozdzielili się, co okazało się zgubne dla mniejszego z nich, który oberwał przez tors. Wampir odwrócił się natychmiast, by odbić drugi cios w ostatniej chwili. Pistolet miał służyć za tarczę i nawet mu to szło, nie licząc skaleczonej już dłoni. Uchylił się przed cięciem i nabił na szablę chudego nożownika. Wykorzystał go jako zasłonę przed drugim przeciwnikiem, którego niespodziewany cel cięcia ewidentnie zaskoczył. Problem pojawił się, kiedy ostrze Falone'a utknęło w trupie, a nowe źródło bólu zaczęło rozgaszczać się w jego tułowiu. Cofnął się i szarpnął mocniej, a wtedy jego zielone ślepia spostrzegły tę samą dziewczynę, która porwawszy z ziemi pistolet zakradła się i zdzieliła faceta kolbą w łeb. Zachwiał się, a to wystarczyło wampirowi, by puścić szablę i wbić mu sztylet w pierś.
Ukląkł razem z nim na ziemi, chcąc mieć pewność, że ten nie wstanie, ale też korzystając z okazji do złapania oddechu. A to nie było takie proste.
— P-pan jest ranny... — zawołała wciąż trochę wstrząśnięta, na co Falone prychnął cicho. — Wiem, gdzie jest najbliższy lekarz. Może pan wstać? — Podbiegła do niego, ale Killian pokręcił głową.
— Żadnych lekarzy, wykluczone...
— ... To trzeba opatrzeć, na litość boską — zaprotestowała niespodziewanie rozkazującym tonem, spoglądając na sztylet sterczący mu z boku.
— Co drugi to raczej rzeźnik... Sam sobie z tym poradzę... Naprawdę... — Wyciągnął sztylet z trupa, wytarł niedbale i podparł się nim o bruk, wstając ostrożnie.
— Ale...
— Nic ci nie jest? — mruknął cicho, podchodząc do szabli sterczącej z drugiego trupa. Cofnął but przed kałużą krwi, która rozlewała się powoli pod jego plecami.
— Nie... Nie może pan tak po prostu odejść, na pewno nie sam i gdzie?
Obszedł trupa. Czy ona nie mogła po prostu z wdzięcznością sobie pójść?
— Pewnie do karczmy... — Zaparł nogę o w miarę czysty fragment ubrania draba, po czym szarpnął mocniej, czując w rękach, jak ostrze ociera się o kości. Syknął cicho i złapał się za bok, zaraz ostrożnie odsuwając rękę od rany. Czy ta krew musiała być wszędzie? Idź stąd...
— Co... Nie, to brzmi źle. — Podeszła bliżej. — Niech pan idzie ze mną, jestem alchemikiem, mam w domu leki, chociaż tak mogę się odwdzięczyć... Proszę nie być upartym...
Skrzywił się lekko, co chyba można by wziąć za uśmiech. Miał przemożną chęć wzięcia głębszego oddechu, zaciągnięcia się tym zapachem, ale niemal każdy ruch klatki piersiowej bolał niemiłosiernie. Zdusił kaszlnięcie i na moment zacisnął zęby. Odsuń się, głupia...
— Dobrze... Ale najpierw sprawdź, czy za rogiem nie ma jakiejś milicji... Nie mam ochoty z nimi gadać o ich obowiązkach... No już, nigdzie nie ucieknę. — Skinął głową na drugi wylot uliczki, a kiedy tylko tam ruszyła, klęknął przy trupie, jakby chciał mu się przyjrzeć.
Dziewczyna zniknęła za rogiem i to był moment, na który czekał. Niedbale naciął szyję bandyty i przytknął wargi, pospiesznie spijając leniwie już cieknącą krew, ten płynny kawałek nieba, tak przyjemnie drażniący wszystkie zmysły po kolei...
Odsunął się za moment ocierając wargi i tak już brudnym rękawem, roztarł też ranę draba jego własnym kołnierzem koszuli. O tę też wytarł ostrze szabli, akurat na czas. Słyszał ją już chwilę temu.
— Jest czysto... — rzuciła cicho, spoglądając po martwych ludziach. Ten fakt chyba zaczął do niej docierać.
— Więc prowadź... — Killian podparł się szablą, ale nie na długo, bo zaraz sama mu pomogła wstać. Kaszlnął cicho, czując nowy metaliczny posmak w ustach. To naprawdę nie był jego dzień.

z.t.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Dzielnica portowa - Page 2 Empty Re: Dzielnica portowa

Pisanie by Frosch Misfit Sro Paź 20, 2021 2:14 pm

Tak mi mijały dni. Nie wiem w sumie ile ich minęło, ale znalazłem przyjemną alejkę, trochę śmierdziała, ale hehe... No wiadomo co hehe... Zade... no się tam zamieszkałem i każdy dzień i noc zaczynałem od gadania do krwawego buta, który nie odpowiadał. Nie trafiłem nadziei, bo za mało próbowałem, żeby się już poddać, co nie? Hehehe. No wiadomo.
No, ale tak czy inaczej dalej szukałem wiadomości, jak sie nazywa ten Twórca, Strażnik Otchłani, no Pan Zdrajca i w ogóle, ale albo ludzie mnie ofukiwali, albo patrzyli dziwnie, albo grozili milicją. Przez jakiś czas pytałem duchownych, ale oni byli jacyś tacy sztywni jak chuj na polu wiosną, więc się nie dowiedziałem nic od nich. Postanowiłem spróbować z ludźmi na mieście, a oni jacyś tacy niedoinformowani, jakby nigdy tej Książki nie czytali, a ja przeczytałem.
Stanąłem w końcu pod ścianą.
-No nieeee...-zamruczałem. Stópki mnie bolały, Arsika nie, bo jak się zmęczył, to go niosłem. Nadąsałem się cały, ale humor mi poprawiły ręce, które mnie głaskały kiedy podchodziłem do ścian. One były miłe. Pokazywały mi drogę jak się gubiłem i czasem pomagały mi, a czasami gubiliśmy się jeszcze bardziej, ale było całkiem bardzo zabawnie. Zabujałem się na stopach i ruszyłem przed siebie.-Ja potrzebuję imienia!!!-zawołałem głośno i podskoczyłem kilka razy w miejscu, za chwilę znów wznawiając moje zaczepianie ludzi i pytanie ich o imię Zdrajcy. Coś mi ktoś kiedyś musi powiedzieć, co nie? To duże miasto szaleństwa i mądrości!
Frosch Misfit
Frosch Misfit

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-brak prawej ręki do łokcia
-brak kilku zębów
-blizna nad lewym biodrem oraz dwie poziome na czole
-uporczywy kaszel od alkoholu
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki w losowych miejscach
Ekwipunek : .
-niezniszczalna filiżanka z kwiatowymi wzorami (dar od Reginy)
-stalowy sztylet (dar od Fenebrisa)
-szczotka do włosów (dar od Viga)
-śmieci
-jedzenie
-nożyczki
-notatnik z ołówkiem
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Dzielnica portowa - Page 2 Empty Re: Dzielnica portowa

Pisanie by Mistrz Gry Sro Paź 20, 2021 3:35 pm

  Ludzie raczej nie lubili poruszanego przez menela tematu, część zdawała się go umyślnie i dość nieumiejętnie wymijać albo wręcz zbywać milczeniem. Niewiedza, niechęć, groźby, to wszystko zdawało się jednak nie zniechęcać Misfita. On sam raczej nie był świadomy czym może zaowocować jego prywatne śledztwo religijne.
  Kiedy tak wykrzykiwał swoje frustracje, na końcu owej uliczki dwóch panów w ładnych i porządnych strojach zdawało się żywo dyskutować. Mieli na sobie długie płaszcze, nieco skrywające resztę ubioru oraz arsenał przy pasie. Jeden z nich ubrał się w bardziej czerwonych barwach i miał na głowie coś jakby cylinder, drugi zaś wolał błękit oraz kapelusz z piórkiem.
  Po chwili ruszyli w jego stronę, a ludzie wokół zdawali się trzymać dystans od obu mężczyzn. Z pewnością nie była to milicja, gdyż ona miała inny mundur, co Frosch już zdecydowanie wiedział.
  — Ej. To ty rozpytujesz o Strażnika Otchłani? — rzucił prosto z mostu wąsacz w czerwieni. Jego kolega tymczasem zmierzył Misfita wzrokiem od góry do dołu, jakby oceniając jego stan i możliwości. Nie wyglądał na miłego gościa, a na pewno miał dziś zły dzień. Zaraz jego uwaga przeniosła się gdzieś na piętro jednego z okolicznych budynków. Patrzył tam przez chwilę, lecz szybko wrócił wzrokiem do bezdomnego i jego kota.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Dzielnica portowa - Page 2 Empty Re: Dzielnica portowa

Pisanie by Frosch Misfit Sro Paź 20, 2021 4:10 pm

Wołałem i wołałem i pytałem, a pomoc nadeszła w postaci dwóch facetów o takich ubraniach, że ja nigdy ich nie miałbym na sobie, nawet jakby mnie... jakby mi pogrzeb robili, czego nie zrobią, to bym takich ubrań mieć nie mógł.
Zadali mi pytanie, a ja się trochę ucieszyłem, ale trochę zaniepokoiłem, ale nie pomyślałem o tym zbyt wiele.
-Ano, bo mało kto co wie i ciekawe to.-rzuciłem z wytłumaczeniem i szerokim uśmiechem, bo to była naprawdę ciekawa sprawa to wszystko. Kogo nie zapytam, to nie wiedzą. Nie to, że wiedzą, albo koleś nie miał imienia, właśnie chodzi o to, że ma imię, ale nikt go nie zna.-Wiecie, jak ten, no jak się on nazywa?-żyłem nadzieją dnia kolejnego, albo nawet kolejnej minuty. Nie ma czasu do stracenia, chociaż mam go masę, ale niech lepiej gadają czy wiedzą czy nie.
Frosch Misfit
Frosch Misfit

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-brak prawej ręki do łokcia
-brak kilku zębów
-blizna nad lewym biodrem oraz dwie poziome na czole
-uporczywy kaszel od alkoholu
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki w losowych miejscach
Ekwipunek : .
-niezniszczalna filiżanka z kwiatowymi wzorami (dar od Reginy)
-stalowy sztylet (dar od Fenebrisa)
-szczotka do włosów (dar od Viga)
-śmieci
-jedzenie
-nożyczki
-notatnik z ołówkiem
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Dzielnica portowa - Page 2 Empty Re: Dzielnica portowa

Pisanie by Mistrz Gry Sro Paź 20, 2021 5:03 pm

  Wąsacz stał przed nim, podpierając się jedną ręką o biodro jakby był u siebie. Tak też spoglądał na menela, którego widok niespecjalnie mu się podobał, zwłaszcza z tej odległości i wyglądał, jakby chciał się odsunąć, ale coś go powstrzymywało. Na szczęście facet nie miał nic przeciwko odpowiedzeniu na jego pytanie. To dobrze, to znacząco ułatwiało sprawę. Gdyby tylko każdy taki mógł być.
  — Świetnie. Jesteś aresztowany i idziesz z nami — rzucił stanowczo, zupełnie ignorując jego pytanie w ich stronę. — Dobrze ci radzę, nie stawiaj oporu i nie utrudniaj. Wszystko, co zrobisz i powiesz, może być użyte przeciwko tobie — wyrecytował, może nawet trochę za szybko jak na Froscha, ale nie przejmował się tym.
  Niebieski jegomość znowu gapił się na jedną z kamienic, aż w końcu zerknął na swego towarzysza.
  — Muszę coś sprawdzić. Nie schrzań tego — mruknął szorstkim głosem i ruszył w stronę bramy budynku, czerwony zaś tylko prychnął, nie zwracając na niego uwagi. Był gotowy sięgnąć po kajdanki i skuć bezdomnego, jeśli tylko ten nie zaczął protestować albo uciekać.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Dzielnica portowa - Page 2 Empty Re: Dzielnica portowa

Pisanie by Frosch Misfit Sro Paź 20, 2021 5:10 pm

Oh... no dobra... Czasami trzeba swoje za kratami odpowiedzieć, a i bo co? Bo, że niby w więzieniu nie można o to pytać? W sensie pytać o imię Zdrajcy? Ano można i kto wie czy nie lepiej, bo tam ludzie nie mają tego... tego... no nie wyrzutów sumienia, a chyba to się nazywa kręgosłup oralny, a może skurupuły? No chodzi o to, że może mają inną wiedzę niż ci z ulic, co mają taką miłą wiedzę.
Pokiwałem głową, chociaż dalej nie rozumiałem za do w sumie idę. Ostatnio to pamiętam, bo stłukłem szkło, a teraz? Poza tym było nam miło. Podniosłem Arsila z ziemi i utuliłem do piersi, patrząc za facetem, co odszedł.
Popatrzyłem na czerwonego z namysłem i uśmiechnąłem się w końcu.
-Chcesz go pogłaskać? Arsik.-zaoferowałem, żeby zaraz zacząć kolejną rozmowę.-Długo...bo długo tak pracujesz? Bo kim jesteście?-bo w sumie nie wiedziałem kim są. Podeszli, aresztowali i tyle, ale tak już chyba jest, ludzie podchodzą i cię aresztują. Wiem, że milicja tak może, ale ostatnio chyba każdy może. Ja też bym tak mógł ale nie mam tych kółek na ręce.
Frosch Misfit
Frosch Misfit

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-brak prawej ręki do łokcia
-brak kilku zębów
-blizna nad lewym biodrem oraz dwie poziome na czole
-uporczywy kaszel od alkoholu
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki w losowych miejscach
Ekwipunek : .
-niezniszczalna filiżanka z kwiatowymi wzorami (dar od Reginy)
-stalowy sztylet (dar od Fenebrisa)
-szczotka do włosów (dar od Viga)
-śmieci
-jedzenie
-nożyczki
-notatnik z ołówkiem
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Dzielnica portowa - Page 2 Empty Re: Dzielnica portowa

Pisanie by Mistrz Gry Sro Paź 20, 2021 8:48 pm

  Odprowadził wzrokiem swego młodszego chyba nieco kolegę, po czym wrócił uwagą do menela, którego postawił przed możliwościami odnośnie jego najbliższego życia. Brwi lekko powędrowały mu do góry, kiedy ten ugodnie pokiwał głową. To tyle? Bez protestów, pytań, ucieczek, sztuczek? Ten człowiek chyba lubił go zaskakiwać i miał niejasne przeczucie, że jeszcze nieraz to zrobi. Nie wiedział tylko, czy mu się to podoba.
  — Nie — padło tylko, a mężczyzna nawet nie do końca przyjrzał się kotu. Zamiast tego złapał menela za jedyną jego sprawną rękę i założył mu na plecy, zamykając jedną obręcz kajdanek na nadgarstku. Sięgnął potem po drugą i zapiął kajdanki powyżej łokcia, tak by staw stanowił blokadę. Nie było to wcale wygodne, ale nie obchodziło go to, tak samo jak to, co się w międzyczasie działo z kotem. Mógł się trzymać swego pana pazurami, spaść, uciec, cokolwiek.
  W międzyczasie padło kolejne pytanie, na co wąsacz pokręcił głową.
  — Arnold Shmitzer, Cesarski Łowca Głów. — Sięgnął po srebrną odznakę, którą machnął mu przed nosem i schował z powrotem, by popchnąć go lekko w wybraną stronę. — Idziemy — rozkazał, ponownie ignorując pytanie odnośnie jego osoby.
  Wkrótce też dotarli do karocy za jednym z zakrętów, gdzie Arnold zapakował się wraz ze swym pojmanym i rzucił kierunek "pałac".

z.t. x2
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Dzielnica portowa - Page 2 Empty Re: Dzielnica portowa

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach