Południowe Adren

+3
Kitikulu
Gaspard Anatell
Mistrz Gry
7 posters

Strona 4 z 4 Previous  1, 2, 3, 4

Go down

Południowe Adren - Page 4 Empty Re: Południowe Adren

Pisanie by Mistrz Gry Pon Wrz 07, 2020 10:42 pm

Wszystko działo się błyskawicznie, najbliższe sekundy miały zadecydować o życiu lub śmierci całej czwórki. Na szczęście Shandra nie mogła się znaleźć na linii strzału. Mężczyzna ledwie zauważył łapę hybrydy na swojej dłoni i pistolecie, nie zdążył powstrzymać swego twardego zamiaru pociągnięcia za spust. Lufa broni o centymetr minęła bok kota i skierowała się w podchodzącego od tyłu przeciwnika. Da'Mirowi nie udało się za dobrze wycelować, ale i tak pocisk zagłębił się w ciało.
Ciemnowłosy gość krzyknął z bólu i złapał się za prawe udo, skąd zaczęła wyciekać ciemna i wartka struga krwi. Szybko upadł na kolana, jego broń wylądowała gdzieś obok, a on sam próbował zasłonić rękoma dziurę w nodze. Barkiem zaczął niemrawo opierać się o nogę stołu.
Tymczasowy właściciel pistoletu puścił go oszołomiony. Przeniósł wzrok na kota.
— Ja... — Zawahał się i zerknął jeszcze raz na towarzysza. Zaklął pod nosem. — Wygrałeś... — Uniósł drugą dłoń. — Wystarczy krwi... Zapomnijmy o sobie, co? — Wyszczerzył się trochę krzywo, trochę mało szczerze, ale co się dziwić w takich okolocznościach.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Południowe Adren - Page 4 Empty Re: Południowe Adren

Pisanie by Da'Mir Wto Wrz 08, 2020 7:47 pm

Da'Mir zaczynał współczuć temu nieszczęśnikowi, któremu najpierw zadrapał twarz, a teraz został jeszcze postrzelony. I tak mógł się cieszyć, że nie przerwało mu tętnicy udowej, bo może by tak jęczał tylko kilka sekund.
Huk był gwałtowny, te pistolety do cichych nie należą, więc pewnie obecni w lokalu musieli się przerazić. Hybryda poczuła ciepło lufy, zarazem tępy ból w łapie od wibracji, jednakże, w przeciwieństwie do tego drugiego koleżki, nie puścił go. Gość wciąż miał uścisk palców na szyi, mimo to, rzucał jakimiś półsłówkami, chcąc się wykaraskać. Da'Mir cicho zasyczał, patrząc mu w ślepia.
-Da'Mir przystaje na te warunki. Da'Mir życzy miłego dnia.
Odparł, po czym przywalił mu w łeb z kolby pistoletu, kolejno puszczając go, by mógł sobie upaść, czy coś. Może stracił przytomność lub go oszołomiło, ale skoro temu od dziurawej nogi nieśpieszno wstawać, Hybryda skupiła się na Elfce, która wciąż spała.
-Pani Kapitan, Da'Mir proponuje pobudkę…
Wycharczał, po czym podszedł do niej i wcisnął skałkowca za jej pasek, no bo to w końcu jej broń. Jeśli ta wciąż nie zamierzała się ocknąć, zwyczajnie postanowił wykorzystać swoje bicepsy i wziąć ją na ręce. Nie wiedział, gdzie pobiegł Jack, choć szukał go wzrokiem.
-Da'Mir przeprasza za bałagan.
Rzucił do barmana, po czym skierował się z nią do wyjścia. Byle gdzie, po prostu jak najdalej stąd. Oby bezproblemowo. Wisi mu za to drugi rum...
Da'Mir
Da'Mir

Stan postaci : Udusił się zasypany złotem.
Źródło avatara : TES V: Skyrim

Powrót do góry Go down

Południowe Adren - Page 4 Empty Re: Południowe Adren

Pisanie by Mistrz Gry Wto Wrz 08, 2020 10:29 pm

Istotnie pozostała klientela nie była zachwycona już samą szarpaniną, która niejednemu zepsuła dzień. Nie uciekali jednak, a kiedy padł strzał, paru tylko schyliło się odruchowo. Wyglądało jednak, że walczący nie zamierzają przeładowywać broni. Barman odsunął się przezornie na większą odległość i nikt inny nie stał na linii strzału.
Zgoda kota nie skończyła się tym, na co liczył szatyn, ale jego rozczarowanie nie trwało długo, bo już za chwilę odpłynął daleko od rzeczywistości. To był moment dla Jacka, który mógł swobodnie podbiec i przeszukać nie tylko jego kieszenie, ale i rzeczy, które same znalazły się na podłodze. Może coś się potem przyda jego Pani Kapitan?
— Njech mi kthoś... pomosze... — Początkowo desperacko głośne słowa rannego płynnie zmieniły się w szept, kiedy ten pochylił się nad swoją nogą.
Da'Mir daleko nie zaszedł, gdyż przez drzwi frontowe wpadło do środka trzech milicjantów.
— Co tu się dzieje? — warknął jeden i spojrzał na słaniających się po podłodze facetów. — Co to ma być? — Podniósł wzrok na kota i kobietę... — Hutkins, posiłki! — zawołał, a jeden z nich wybiegł z powrotem.
— Jakaś burda, panie władzo — zaburczał barman. — Pierw ona zemdlała, a potem się gryźć zaczęli. — Wskazał na Da'Mira. — Zagadali, aon go haratnął, zwierze parszywe!
— Dosyć! — Milicjant spojrzał na hybrydę, lekko przy tym mrużąc oczy. Czy on go znał?... — Co masz do powiedzenia?
Sama Shandra powoli odzyskiwała kontakt ze światem. Mętne to było i ślamazarne, ale kolejne słowa docierały nawet wyraźnie.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Południowe Adren - Page 4 Empty Re: Południowe Adren

Pisanie by Shandra Manaya Sro Wrz 09, 2020 2:47 pm

Czarna i cicha głębia oceanu powoli ustępowała? Dlaczego? Jej trup już spuchł, nadął się i wypływał? Amatorzy niczym jej nie obciążyli? Docierały jakieś słowa. Wyraźniej i wyraźniej?
-Co do... ciężkiej cholery... - Wymamrotała jeszcze niezbyt przytomnie. Uświadomiła sobie, że jej ciało wcale nie dryfuje w wodzie tylko wisi jakoś dziwnie wygięte. Ktoś ją na rękach trzymał? Miękkie futerko i pazury? W łapach trzymał?
-Da'Mir? - Mruknęła unosząc z wysiłkiem głowę i jedną ręką przecierając oczy i twarz. Co się tu stało do kurwy nędzy!? Ktoś mówił. Cały czas i to różne osoby. Czuła zapach prochu po wystrzale skałkowca.
Rozejrzała się wciąż jeszcze nieco zamroczona usiłując ogarnąć i siebie i to co się działo... no i to co się stało w ostatnich kilku czy kilkunastu minutach...? Byli wciąż w tej samej gospodzie.
Jeden typ leżał martwy albo nieprzytomny, a Jack wesoło grzebał mu po kieszeniach za fantami, drugi ranny skomlił niedaleko. Da'Mir trzymał ją na rękach, a w koło byli ludzie... milicja?
Potrząsnęła głową.
Więc w rumie to nie była trucizna, tylko środek odurzający... chcieli ją porwać? Co do chuja!? Kim oni byli!?
Ktoś tutaj będzie miał ostro przejebane...
Shandra Manaya
Shandra Manaya

Stan postaci : Niemal zagojone ranki na ramionach i nodze.
Ekwipunek : Szabla, krótki miecz, dwa pistolety skałkowe, woreczek z kulami i prochem, wieczne pióro i zwitek pergaminu.
Ubiór : Ubranie
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Południowe Adren - Page 4 Empty Re: Południowe Adren

Pisanie by Da'Mir Sro Wrz 09, 2020 3:41 pm

Da'Mir myślał, że już będzie spokój, ale prawda miała być inna, gdy zobaczył te mundury w drzwiach. Cholera jasna, ponowne spotkanko, tak? No to Koteczka czeka cela. Może się zdrzemnie, nim znów im zwieje. Trzeba szukać pozytywów.
Wcale się nie zdziwił, gdy winę zgoniono na niego, no bo przecie jest podludziem. Zaatakował pierwszy. Słysząc pytanie tego służbisty, westchnął cicho.
-Da'Mir ratował Panią Kapitan, bo Da'Mir na własne oczy widział jak pije z brudnej szklanki. Wtedy tych dwóch tam, chciało porwać Pani Kapitan i Da'Mira, ale oni nie wiedzieli, że Da'Mir jest ochroniarzem od urodzenia.
Wytłumaczył jak umiał, ale wiedział, że i tak skończy się jak zawsze. Ale może pomoże to uchronić niczemu winną Shandre i Jacka, który mądry bardzo zaczął korzystać z okazji.
Koci wzrok przeniósł się na Elfkę, która się wybudzała. Uśmiechnął się niemrawo.
-Tak Da'Mir się nazywa. Są kłopoty, Pani Kapitan…
Da'Mir
Da'Mir

Stan postaci : Udusił się zasypany złotem.
Źródło avatara : TES V: Skyrim

Powrót do góry Go down

Południowe Adren - Page 4 Empty Re: Południowe Adren

Pisanie by Mistrz Gry Sro Wrz 09, 2020 4:26 pm

  Mężczyzna zmarszczył brwi, przypatrując się kotu. Jego niezadowolona mina nie przypadła mu do gustu. Kątem oka skontrolował stan rannego, który powoli się wyciszał. Zaklął w myślach, wyzywając wszystkich nieporadnych gości lokalu. No trudno. Ciemne oczy znów skupiły się całkiem na Da'Mirze. Ano właśnie, już wiadomo, skąd go zna.
  — Dobra dobra, resztę szczegółów poopowiadasz na komisariacie... Da'Mirze — powtórzył jego imię, jakby sprawdzał jego brzmienie. — Odstaw ją. Zaraz zjawi się medyk — zakomenderował, choć ton jego głosu nie brzmiał agresywnie. Podobnie do neutralnego nastawienia kota, chyba że ten zaczął być nieprzyjemny.
  Milicjant przeniósł wzrok na kobietę. Zaczynała kontaktować, a to dobrze, być może nic jej nie jest. Byłoby kiepsko, gdyby korsarz ucierpiał na jego zmianie.
  — Sytuacja opanowana, kapitanie — oświadczył ze skrytym zadowoleniem i podniósł wzrok na futrzasty pysk. — Poddaj się i nie sprawiaj kłopotów.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Południowe Adren - Page 4 Empty Re: Południowe Adren

Pisanie by Shandra Manaya Sro Wrz 09, 2020 7:00 pm

Nie tak planowała sobie ten dzień kobieta. Elfce wszystko jakoś jak po gruzie szło odkąd zeszła na ten cholerny brzeg! Dzisiaj przynajmniej wizyta w karczmie obyła się bez trupów... jeszcze... choć dzień się jeszcze nie skończył i nie było co wyrokować, a tu sprawy się komplikowały srogo.
Manaya skinęła głową Da'Mirowi żeby ją postawił i napięła mięśnie szykując ciało do wysiłku. W sensie do stania, bo po takiej drzemce i to chwilowo mogło być wyczynem. Dla pewności by równowagi nie stracić przytrzymała się jeszcze ramienia hybrydy.
Twarz jednak miała już kamienną, z błyskiem niezadowolenia w szarych oczach.
-Zamknąć mordy i słuchać. - Syknęła w końcu twardym, lodowatym głosem. Trzeba było milicjantów sprowadzić na ziemię, bo skrzydeł chłopcy chyba za dużych dostali.
-Wpierdalacie mi się w drogę kiedy pracuję. - Fuknęła na tego, który widać dowodził tą zgrają. Z innymi nie miała co gadać. Najważniejsze było wrażenie.
-Medyka wezwij co najwyżej do tego skurwiela, bo się jeszcze przedwcześnie wykrwawi. - Jak to ona bez mrugnięcia okiem, tonem nieznoszącym żadnego sprzeciwy zaczęła wydawać dyspozycje i krótko, konkretnie wyjaśniać co chłopcy powinni zrobić, żeby bardziej jej nie wkurwić i roboty nie stracić.
-Aresztuj od razu karczmarza, przesłuchaj i dowiedz się jakim cudem w mojej szklanicy rumu znalazł się środek odurzający. Z tym pajacem porozmawiam sobie sama. - Wyrzucała z siebie rozkazy, spoglądając kolejno na każdego o kim wspominała, żeby przypadkiem żaden tępak się nie pomylił.
Jack zdążył pozbierać i upchać po kieszeniach swoich, lub obwiesić się łupami, po czym lojalnie zgarnął kapelusz Pani, wskoczył na stół i podał go jej. Elfka nie spuszczając wzroku z kapitana, założyła go na głowę i poprawiła pióro.
-A od Da'Mira łapy precz. Jest ze mną, żaden z was partacze nie miał jaj żeby go złapać wcześniej, to teraz jak się okazja trafiła to byście sobie na gotowe przyszli. - Fuknęła tym razem do tego ochoczego, który zameldował o opanowaniu sytuacji a hybrydzie kazał się poddać. -To mój kontrakt... chyba, że któryś z was ma coś przeciwko... - - Tu poszła groźba. Oczywiście pięknie zawoalowana, bo któż o zdrowych zmysłach by chciał w drogę wchodzić elfce, zwłaszcza gdy ta mogła jeśli nie bezpośrednio życiu zagrozić, to słówko szepnąć najwyższym urzędasom i jeden z drugim jutro do roboty co nie mięliby przychodzić. Cóż... zazwyczaj to takie proste nigdy nie było, ale oni o tym wiedzieć nie musieli. Liczył się efekt. No i ostateczny fakt, że był list gończy na hybrydę, a on cóż... był w jej rękach... tak, dalej trzymała go za ramię... takie nieformalne potwierdzenie "własności" kontraktu... no, a chyba każdy kto siedział w branży wiedział, że Shandra Łowcą Nagród była nie od dzisiaj... i kilka dni wcześniej widowiskowo zrealizowała kontrakt na Riksharda, w bonusie dorzucając łeb wampira.
-...A ponadto dzisiaj zatrudniłam go jako swojego ochroniarza na lądzie... jakby któryś nie zauważył, właśnie wyratował mnie z łap tych dwóch parszywców. - Zakończyła ucinającym sprawę tonem. Z jej strony nie było konieczności nic więcej dodawać. Okaże się jak mocno inteligencją błysną chłopcy i czy ręcznie czegoś komuś tłumaczyć nie będzie trzeba. Cóż... lepiej nie.
Shandra Manaya
Shandra Manaya

Stan postaci : Niemal zagojone ranki na ramionach i nodze.
Ekwipunek : Szabla, krótki miecz, dwa pistolety skałkowe, woreczek z kulami i prochem, wieczne pióro i zwitek pergaminu.
Ubiór : Ubranie
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Południowe Adren - Page 4 Empty Re: Południowe Adren

Pisanie by Da'Mir Sro Wrz 09, 2020 8:30 pm

Tak jak czuł, Milicjant raczej sceptycznie podszedł do jego wyjaśnienia, jeśli nie kojarzył go już jako zbiega. No trudno, taki los, nie zdziwił się. A widząc, że Shandra się przebudza już bardziej, zwyczajnie ją postawił na ziemie, aby doszła do siebie. Usłyszał zaraz polecenie o poddaniu się, przez co przewrócił oczyma. Szczerze cieszył się, że wszystkie kradzione dobrodziejstwa ukrył, nim tu przylazł.
-Da'Mir to ma pieskie życie.
Skomentował tylko ochryple i już gotów był się dostosować, znał procedure, wiedział jak to przebiegnie, gdy tu nagle… Elfa jak sztorm na pełnym morzu wyskoczyła na mundurowych, oraz wszystkich wokół. Kotowaty wiedział, że nie jest w polu rażenia, ale futerko mu się lekki zjeżyło. Poczekał na koniec, w którym Manaya stanęła w jego obronie, co więcej, pasowała go na lądowego ochroniarza. Miał w tym wprawe, więc… ale tu chyba chodziło o głupie wykręcenie go z kłopotów. E tam, trzeba płynąć z nurtem rzeki.
-Da'Mir potwierdza. Pani Kapitan prawie zginęła, ale Da'Mir ocalił!
Wygarnął służbiście, machając futrzastą pięścią. No co? Trzeba wspierać Elfke, jak ratuje mu futerko! Plus już wie, że lepiej z nią nie zadzierać. W normalnych warunkach pewnie ochroniarz jej zbędny.
Da'Mir
Da'Mir

Stan postaci : Udusił się zasypany złotem.
Źródło avatara : TES V: Skyrim

Powrót do góry Go down

Południowe Adren - Page 4 Empty Re: Południowe Adren

Pisanie by Mistrz Gry Sro Wrz 09, 2020 8:59 pm

  Reakcja Shandry zaskoczyła mundurowego, właściwie obydwu, którzy uciszyli się posłusznie. Ich przywódca przypatrywał się elfce i zerkał na wspominane osoby. Do rannego. Cóż, skoro czuła się dobrze, to tym lepiej, przynajmniej medyk nie oberwie rykoszetem. Karczmarz następny w kolejce. Skinął na swego towarzysza, uznając, że hybryda teraz już nie stanowi zagrożenia. Zwłaszcza, że nawet nie zaprotestowała.
  Karczmarz trochę zmieszany takim obrotem spraw, pomarudził pod nosem, ale ostatecznie poszedł grzecznie za milicjantem przed ladę. Poinstruował tylko jednego z kelnerów, jak ogarnąć lokal. Widząc, że nikt nie zwraca na nich uwagi, klienci zaczęli wymykać się drzwiami.
  W międzyczasie zjawił się poprzedni chłopaczek na posyłki wraz z trzema kompanami. Zamówione posiłki, które okazały się zbędne. Tuż za nimi jakiś pierwszy lepszy uzdrowiciel, który wziął sobie dwóch do pomocy i zaczął opatrywać wstępnie rany typa na podłodze.
  Przeszli do sprawy kota, przez którą już musiał zmarszczyć brwi.
  — Gdybyśmy wypuszczali każdego zbiega, żeby go nie łapać przy okazji, ciekawe ilu by się szwendało po ulicy — mruknął, choć bez większego przekonania, bo jednak postawa kobiety nie zachęcała do kłótni. Tak samo jak jej następne słowa. Zerknął na Da'Mira i znów na nią. — Skoro tak... To niech będzie. Odnotuję to. Skoro go pilnujesz, odpowiadasz za wszystko, co zrobi — oznajmił. Nie żeby chciał robić Manayi kłopoty, ale takie były procedury i ich nieprzestrzeganie mogło go równie skutecznie odesłać do domu.
  — Trzymajcie go, muszę kulę wyjąć — dał się słyszeć komentarz medyka, a po chwili kolejny krzyk człowieka, który wcale nie chciał odzyskiwać teraz przytomności.
  Ta wracała również do jego towarzysza, który obecnie leżał gdzieś pod nogami Da'Mira. Syknął i złapał się za głowę, nie do końca jeszcze świadomy, co się działo, a już ktoś wykręcił mu ręce i spiął za plecami.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Południowe Adren - Page 4 Empty Re: Południowe Adren

Pisanie by Shandra Manaya Czw Wrz 10, 2020 12:36 am

-Znam procedury. - Syknęła tylko w odpowiedzi. Dobrze, że nie musiała dłużej ciągnąć tematu. Kapitan przystał na taki obrót spraw, Da'Mir też załapał, w końcu głównie o jego skórę teraz szło.
Sama kobieta zaś musiała w duchu przyznać, że Koteczek może być przydatny, zwłaszcza póki ona będzie na lądzie. Pokroił ładniutko pazurkami tamtego, który teraz jęczał na podłodze, no i wyratował ją z całej sytuacji. Miała dług, a mimo wszystkich swoich wad kobieta była honorna jeśli o takie sprawy chodzi, a już o długi życia zwłaszcza.
-Mówiłam, że TYM sama się zajmę. - Warknęła ostrzegawczo, gdy skuwano typa, który się budził, a ją wcześniej chciał stąd wytaszczyć jak worek kartofli.
-Podniósł rękę na Cesarskiego Egzekutora. To czyni sprawę przekraczającą wasze kompetencje. - Dodała chłodniej, ale i spokojniej z jakąś dobitną rzeczowością, jakby ktoś miał jeszcze jakieś wątpliwości. Już ona sobie z tym skurwysynem porozmawia...
-Z rannym róbcie co chcecie. Od mojego ochroniarza dziś nauczkę dostał. - Dodała obojętnie po czym przeniosła spojrzenie na Da'Mira.
-Da'Mir, pan pójdzie z nami. - Powiedziała przesłodzonym tonem, ręką wskazując na mężczyznę, który już pewnie całkiem świadomy, zakuty w kajdany, miał trafić w jej ręce. Jak to mówią... wiózł wilk razy kilka, powieźli i wilka? Na koniec zawiesiła spojrzenie na na rzeczonym typku, zimne, bezwzględne, z błyskiem groźby na szarych źrenicach.
Jeśli milicjanci nie mięli nic więcej "ale" i przekazano im "więźnia", mogli lokal opuścić... Rumu napiją się już na Lady Marie.
Shandra Manaya
Shandra Manaya

Stan postaci : Niemal zagojone ranki na ramionach i nodze.
Ekwipunek : Szabla, krótki miecz, dwa pistolety skałkowe, woreczek z kulami i prochem, wieczne pióro i zwitek pergaminu.
Ubiór : Ubranie
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Południowe Adren - Page 4 Empty Re: Południowe Adren

Pisanie by Da'Mir Czw Wrz 10, 2020 3:33 pm

Cesarski… Egzekutor…? Nie rozumiał co to znaczy, ale brzmiało poważnie, bo miało "Cesarski" z przodu. Egzekutor też niesympatycznie się kojarzy. Jak łowcy niewolników. Ci to bardzo niesympatyczni są. Ale nie wtrącał się, bo te ważniaki chyba się jej bali. Też powinien? Em… może to źle zabrzmi, ale ją uratował, a to dodało mu skrzydeł, więc nie boi się. Tak bardzo…
-Właśnie, Da'Mir proponuje słuchać Pani Kapitan.
Dodał, kiwając pyskiem i zakładając ręce na piersi. O tak, bycie ochroniarzem niosło ze sobą wiele przywilejów, przypomniał sobie. Ale z drugiej strony, to niewola. Został znowu niewolnikiem? Chyba nie, to nie to.
Poczekał aż wszystko sobie wytłumaczą, a jak zgarnęła jednego typa i Jack powrócił, po prostu wyszedł za nią na ulice. Spróbował pogłaskać małpke, jeśli się dała, bo zasłużyła. Docenia zwinnych złodzei.
-Da'Mir chciałby wiedzieć, gdzie Pani Kapitan go prowadzi. Da'Mirowi trochę szkoda rumu. Pomimo brudnej szklanki, był dobry.- Skomentował, po czym zbliżył się do gościa, który był chyba aresztowany. -Da'Mir zaleca się nie stresować, Da'Mir nieraz był w kajdankach.
Zachichotał, oczywiście rozbawiony położeniem tego co się tak wcześniej rzucał. Złośliwy koteczek.
-Da'Mir musi przyznać, że Pani Kapitan umie krzyczeć!
Da'Mir
Da'Mir

Stan postaci : Udusił się zasypany złotem.
Źródło avatara : TES V: Skyrim

Powrót do góry Go down

Południowe Adren - Page 4 Empty Re: Południowe Adren

Pisanie by Mistrz Gry Sob Wrz 12, 2020 3:05 pm

  Nieznacznie kiwnął głową i zerknął na rannego. Po trochę cieszył się, że typ jest w takim stanie, prawdopodobnie tylko dzięki temu nie mieli więcej rannych. Skoro chciała wziąć odpowiedzialność za tego kocura, to niech sobie bierze.
  Spłoszony jej tonem pomocnik puścił skutego już faceta, aż ten nieco zatoczył się na stolik tuż obok. Milicjant nie zamierzał się kłócić, zamiast tego sprawdził, czy nie przyda się na coś medykowi, który chyba zdążył już usunąć pocisk z rany.
  — Niech będzie — mruknął ten najważniejszy, jednocześnie odsuwając się nieco, by zrobić im przejście. Rzucił okiem na karczmarza, który jednak stał sobie grzecznie z boku.
  Nikt ich nie śmiał zatrzymywać, ani w barze, ani na ulicy. Ludzie oglądali się z zaciekawieniem, ale zachowywali bezpieczną odległość. Prowadzony facet nie odezwał się do hybrydy, a tylko fuknął coś pod nosem. Nogi trochę mu się plątały, ale z każdym krokiem radził sobie coraz lepiej. Zerkał ukradkiem na kobietę i małpkę, która raz po raz krzyżowała z nim swoje uważne, trochę rozbiegane spojrzenie.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Południowe Adren - Page 4 Empty Re: Południowe Adren

Pisanie by Kitikulu Pią Sie 13, 2021 9:06 pm

To nie była łatwa podróż. Już na samym początku się trochę zaciąłem i trudno mi było wyjść z kamienicy, jednak udało się to w końcu. Okraszone masą łez, ale się udało. Droga do portu i przeprawa statkiem też nie zostaną przeze mnie pozytywnie zapamiętane. Siedzieliśmy na łodzi z innymi ludźmi, mało ich było, ale śmiali się, słyszałem, jak butelkami się stukają. Do tego nie miałem gdzie uciec, bo wszędzie woda. Słabo idzie mi chodzenie, a co dopiero przepłynięcie takiej odległości wpław. W końcu jednak i to moje cierpienie się skończyło, tylko po to, żeby zaczęło się kolejne.
Adren wita!
Nie podobało mi się tu nigdy. Okropne miasto dające mi ohydne uczucie. Nienawidzę go, nienawidzę każdego miasta, poza miastem lepiej nie jest. Pewne wspomnienia przez to wszystko wróciły. Nie aż takie odległe, ale jednak nieswoje na swój sposób.
-Mordercy tu biegają po ulicach.-szepnąłem informacyjnie do wampira, jakby każde głośniejsze słowo miało sprowadzić na nas wzrok krwiożerczych bestii. Wiem, że Gaspard był drakuletą, przez chwilę objęła mnie lekka obsesja nim. Chciałem go znaleźć, zaprzyjaźnić się. Głupi byłem. Kiti mający przyjaciół, to brzmi, jak życzenie do gwiazdki. Przez całe dwadzieścia lat udało mi się zdobyć jednego przyjaciela, który się zabił przeze mnie. Najwidoczniej nie jestem dobry w te klocki.
Zbliżyłem się bardziej do mężczyzny i całą swoją czujność skupiłem na otoczeniu. Stawiałem cichutkie kroki, jedynie raz na jakiś czas piasek mi zazgrzytał pod podeszwą. Zanim zacząłem mijać jakąkolwiek uliczkę przystawałem przy niej i wstrzymując oddech zerkałem w nią uważnie zza rogu. Aż mnie ciarki przeszły z zażenowania na to, jak ostatnio uciekałem. Nawet tego nie umiem robić. Tyle razy zwiewałem przed wszystkim i dalej jestem w tym beznadziejny. Dlaczego? Powinienem być w tym najlepszy. Teraz nie musiałbym uciekać, bo Killian mi pomoże. Pomoże mi, prawda? Prawda? Zerknąłem na niego. Powiedział, że pomoże... Na wszelki wypadek zaufam jednak też swoim nogom, bo przezorny zawsze ubezpieczony.
Sapnąłem cicho pod nosem. Jest dobrze. Spokojnie, spokojnie. Nogi zaczęły mi się trząść, zwolniłem kroku i miałem ochotę przystanąć, ale nie robiłem tego z dwóch powodów. Pierwszy był taki, że później bym się nie ruszył, a drugim było to, że Killian by się wściekł. Nic by mi przecież nie zrobił, obiecał. A ja wiem, jak niektórzy rodzice obiecują, że się nie będą złościć, a później się wkurzają i biją dzieci, chociaż przysięgli coś innego.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Południowe Adren - Page 4 Empty Re: Południowe Adren

Pisanie by Killian Falone Sob Sie 14, 2021 5:06 pm

  Nie miał nic do pływania łodzią, może poza tym, że zwykle było nudne. No i mając w głowie świadomość, że mógłby przebyć tę odległość w ciągu kilku minut, czuło się dziwną stratę czasu. Raz tylko zerknął na niebo w poszukiwaniu nietoperzy. Gdzieś tam były, lecz na ciemnym tle małe stworzonka były prawie niedostrzegalne. Kitek był zaś zestresowany, ale to nic nowego. Jego koty też zachwycone nie były i prawdę powiedziawszy one były bardziej niepokojące. Ludzie nie lubią, kiedy zwierzęta wariują obok.
  No i dotarli w końcu do miasta. W przeciwieństwie do jego towarzysza, wodził wzrokiem z zainteresowaniem. Lubił te okolice, choć pewnie był to w dużej mierze zwykły głupi sentyment. Jego wzrok zaraz wylądował na dhampirze, który postanowił skomentować Adren. Oj no, Kituś, to brzmiało jak rozrywkowe miejsce.
  — Gdzie ty tu widzisz jakiegoś mordercę? — zaśmiał się cicho. — To całkiem miłe miasto.
  Wsunął ręce do kieszeni i nawet sam się rozejrzał, choć raczej dla zabawy niż w poszukiwaniu zagrożenia. Nie musiał, wzrok nie był największym atutem, jaki posiadał. Zwłaszcza teraz, kiedy znowu zaczynał odczuwać głód krwi.
  — Nie martw się, jeśli ktoś spróbuje się zbliżyć, usłyszę go wcześniej, niż mu się zdaje — dorzucił, kiedy Kitek po raz kolejny przyhamował przy jakieś bocznej ulicy. Rety, naprawdę? Czy on nie wie, że ilekroć się tak zatrzymuje, to zwiększa szansę, że ktoś zwróci na niego uwagę? Lepiej też, żeby potencjalny rzezimieszek nie pomyślał sobie, że biedny Kitek się mu przygląda i będzie pamiętał jego twarz, to działa na ludzi jak płachta na byka.
  Nie zwalniał aż tak, jak on, mając nadzieję, że ten nagły dystans dwóch kroków nakłoni dhampira do szybszego ruszenia dalej. Właściwie kierowali się w stronę głównego placu, gdzie najłatwiej było złapać karocę.
  — Podjedziemy wozem na kraniec wsi, będzie szybciej — rzucił do Kitka.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Południowe Adren - Page 4 Empty Re: Południowe Adren

Pisanie by Kitikulu Sob Sie 14, 2021 5:30 pm

Dałem mu moje ostrzeżenie, niebezpodstawne z resztą. Wiem, że w każdym mieście są mordercy, tak jak w każdym jeziorze ktoś się utopił i na każdej ścieżce w górach ktoś zginął. Poza tym pytanie mnie gdzie ja niby kogoś widzę było bezsensu. Im właśnie chodzi o to, żeby ich nie widzieć, dlatego się ukrywają i ludzie giną chociaż mogli całkowicie przeżyć, po prostu nie spodziewali się, że koniec przyjdzie już teraz, bez zapowiedzi. Wiedziałem, że w jego oczach może przesadzam, że to wielki Pan co powiedział, że będzie stać na straży naszej podróży, ale i tak zakłuło mnie lekko to co powiedział. Jasne, miłe miasto. Zignorujmy intuicję. Selinday też było miłe i do czego mnie to doprowadziło? Głupio, że tak mi się przykro zrobiło, liczyłem na większą ostrożność z jego strony, a on ignoruje ostrzeżenia, lecz co ja niby mogę z tym zrobić? Obciągnąłem tylko bardziej sweter, otuliłem się bardziej płaszczem i szedłem za nim, kiwając głową na jego słowa o usłyszeniu zagrożenia wcześniej niż je zobaczymy. Zobaczy zagrożenie, a może raczej swoich wspólników, do których mnie prowadzi? Powiedział że mi nic nie zrobi przecież. No i co mu się tak spieszy? Odetchnąłem cicho i spróbowałem go dogonić szybszym krokiem. Źle się czułem, mdliło mnie, ale miło było wiedzieć, że w razie czego zostanę porzucony. Dziękuję, to mnie pociesza. Wiedziałem, że go zacznę denerwować szybciej niż myślałem. Nie chciałem się od niego oddalać, dlatego kuląc się szedłem potulnie, bojąc się słabo oświetlonych uliczek. Jeśli zostanę z tyłu, to zginę, co było przerażające, bo wiem, że kiedyś zemdleję czy się potknę, a wszyscy pójdą do przodu. Już poszli, a może nie poszli, tylko ja się cofam, to możliwe, to bardzo możliwe, na pewno tak jest, raczej.
Pokiwałem głową na jego kolejne słowa. Nie mogłem w obecnej chwili nic z siebie wydusić. Szedł do mnie tyłem, więc nie chciałem, żeby usłyszał, że znów się rozklejam, że mi w oczu i nosa leci, że znów się ciężko oddycha. Miałem dużo na głowie, musiałem pilnować zwierząt, siebie, otoczenia, jego oraz jego towarzyszy, którzy gdzieś się chowali. Wytarłem twarz rękawem płaszcza, na nic nie narzekając. Nie będę wampira bardziej prowokował.

Z/T 2x
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Południowe Adren - Page 4 Empty Re: Południowe Adren

Pisanie by Abigail Valendav Czw Gru 30, 2021 6:09 pm

Ostatnia kwestia do załatwienia była doprawdy dziwna, ale zdecydowała się dokończyć zlecenie co do joty. Gdy tylko dotarła łajbą do Adren, zapadł już zmrok, więc szybko przekroczyła rzekę, aby dostaç się do Południowego Adren, rozświetlonego lampami oliwnymi i gdzieniegdzie, chronionymi przed wiatrem świecami. Padał tu przyjemny półmrok, któremu towarzyszyły rozświetlone sklepy wielobranżowe, czy rzemieślnicze. Mimo to, momentami niektóre uliczki wydawały się jej wyludnione, a wiele kamienic wymagało remontu. Brakowało tu splendoru północnej dzielnicy, ale nie raziło jej to jak slumsy Selinday, bo daleko temu było do takiej skrajności.
Złotowłosa odnalazła budynek z czerwoną dachówką na rogu Caridill, który faktycznie wyglądał na porzucony pustostan. Niektóre okna były wybite, a w środku panowała ciemność, poza nikłym światłem z wewnątrz. Zaintrygowana tym, weszła do środka przez otwarte drzwi, a jej kroki skierowały ją do dawnego salonu, w którym nie było już mebli, a zamiast tego, pod ścianą stały rozpalone świece, jakby znicze cmentarne, oraz ułożone były kwiaty. Rozejrzała się, ale nikogo nie zastała, więc… no nic, chciał kapliczkę, dostanie kapliczkę.
-Smutny z ciebie człowiek Gaspardzie, smutne też twoje zlecenia.
Mruknęła z rozbawieniem, powoli kończąc budowę prostokątnej kapliczki, zbudowanej z desek i gwoździ, które znalazła na piętrze, wraz z młotkiem. Postanowiła udekorować ją kwiatami, a znicze przestawić tuż przed nią, aby była rozświetlona w tym półmroku. Nie wiedziała tylko jak nacechować ją tym drudzkim bóstwem, więc idąc na łatwiznę, nożykiem wyryła na drewnie napis: "W opiece Wilka, Boga Życia i Śmierci." Była z siebie dumna za taką kreatywność. Ciekawe, czy faktycznie ten jego bóg istniał i cokolwiek go to obchodziło. Ale lepiej o takich chwilach myśli się przy gorzale.
-Sama ją zrobiłaś…?- Padł głos zza jej pleców, na co się instynktownie odwróciła, dostrzegając kobietę owiniętą ciepłym płaszczem. -To piękne. Sandra z pewnością doceniłaby ten gest. Znałaś ją dobrze…?
Spytała ze smutnym uśmiechem, zaś Abigail na moment zatkało, bo było jej chyba głupio.
-Bardzo słabo, ale była miła…- Skłamała, ale o zmarłych nie mówi się źle, więc brzmiało to sensownie. -...a… kim Pani jest?
Dopytała, zaś kobieta podeszła powoli, aby tak jak Abigail, klęknąć przed kapliczką.
-Jestem Analis, jestem… byłam mamą Sandry. To ja przynoszę tu kwiaty i świece. Podobno tu mieszkała, gdy uciekła z domu i została…- Urwała, jakby pewne słowo nie mogło przejść jej przez gardło. -...kobietą bez honoru. Uśmiechnęła się niezręcznie, ale założyła, że Valendav o tym wiedziała, skoro była jej znajomą.
-Przykro mi z powodu Pani straty…
Odmruknęła złotowłosa, ale kobieta nie wyglądała na zrozpaczoną, jakby oswoiła się z tym wszystkim.
-Cieszę się, że wciąż ludzie o niej pamiętają. Zawsze wydawało mi się, że nie miała wielu przyjaciół. Po tym jak… zabił ją ten wampir… w jakiejś parszywej alejce… mało kto zjawił się na pogrzebie.
Wyżaliła się, zaś oczy Abigail zabłyszczały. Gaspard zabił… prostytutkę?
-Czy… złapali tego kto jej to zrobił…?
Spytała, wiedziała że nie, ale chciała chyba usłyszeć coś więcej.
-To był… szalony czas, wtedy w Adren zginęło lub zaginęło wielu ludzi… jednak podobno złapali wampira, który za to odpowiadał.
Wyszeptała, ale dziewczyna dalej niewiele z tego rozumiała. Przecież Gaspard był na wolności, posądzili złą osobę…?
-Wierzy Pani… że to był ten wampir…?
-Nie wiem… ale jeśli nie… jeśli prawdziwy morderca jest wciąż wśród nas… mam nadzieję, że chociaż żałuję…- Odparła spokojnie, a te słowa sprawiły ją w dziwną chandrę. Zaraz spojrzała na swój twór, powoli łącząc fakty. A więc dlatego Anatellowi zależało na czymś, co upamiętniłoby Sandrę. Prostytutkę. Jednej z wielu jego ofiar, może jej nawet nie znał. Ale skoro o tym myślał, żałował? Jeśli nawet miałaby odpowiedź dla tej kobiety, jej skrywany żal nie zostałby ugaszony, a ona sama, nie mogłaby objawić jej takiej prawdy. To chyba… kuło w sercu. -"Wilk"...?
Spytała nagle, po odczytaniu zapisu, gdy spojrzała na Abigail. Dziewczyna spojrzała znów na kapliczkę. Bóstwo Gasparda, domniemany władca życia…
-Tak… zaopiekuje się… Sandrą…

***

Dziewczyna wracała przez jedną z szerszych ulic na obrzeżach Adren, wciąż myśląc nad tym wszystkim. W żaden sposób nie umiała chyba ocenić Gasparda, bo znała go innego, jak też wielu mówiło o nim jeszcze inaczej. Ale wykonała swoje zadanie, powinna odebrać nagrodę. Jutar, tak? Ale jak się tam dos…
Wtedy jej wzrok zatrzymał się na cygańskim powozie, załadowanym bibelotami po brzegi, nawet miał przewieszone lampy oliwne, które rozświetlały drogę dwóm przypiętym wierzchowców. Powoli podeszła do wozu, rozglądając się uważnie. Dostrzegła wtedy cyganów w oddali, gadali między sobą pod jednym z domów. Nieostrożnie tak zostawiać powóz bez zabezpieczeń… w takim wypadku, nauczy ich rozsądku na błędach!
Za kilka chwil, ci sami nomadzi zmuszeni byli gonić za własnym powozem, który z impetem pognanych koni lejcami, ruszył przed siebie, by zaraz zniknąć im w mrokach nocy pozbawionej świateł miasta…

Z/T
Abigail Valendav
Abigail Valendav

Stan postaci : Wilkołactwo / Brak ogólnych uszczerbków na zdrowiu
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Południowe Adren - Page 4 Empty Re: Południowe Adren

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 4 z 4 Previous  1, 2, 3, 4

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach