Dom Iwo

5 posters

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Dom Iwo - Page 2 Empty Re: Dom Iwo

Pisanie by Razikale An'Doral Pon Sie 30, 2021 4:44 pm

To był chyba najgorszy tydzień w jego życiu, pełen stresu i przemyśleń. Cieszył się, że już nadszedł ten dzień, chciał mieć to z głowy i wiedzieć na czym stoi i jak bardzo jest źle. Chyba po raz pierwszy miał okazję zobaczyć dom Menetysa. Obejrzał sobie podwórze, to co za domostwem, jak zwykle zainteresowany nowościami. Przyjechał na Horacym, który wiernie mu towarzyszył, jako ostatni domownik ze zniszczonego Krzeworożu. Oddał go pod opiekę Iwo, aby go odpowiednio oporządził. Trochę jednak Razikale nie w smak była obecność Kesyana. Cóż za poniżenie, aby rywal oglądał go w tym stanie, być może, jako jednego z potworów, jak to określają ich prości ludzie. Znając go, nie uzna tego za powód do drwin, lecz już nie spojrzy nigdy na niego, jak na kogoś godnego tytułu naukowca. Ale, czy jeśli będzie lykorakiem, to będzie mógł się nim nazywać…? Wszystko runie, jego kariera, jego życie, to wszystko straci znaczenie, a on zniknie dla świata z jego ostatnią dedykacją książek o smokach. Nawet projekt z tulipanami będzie musiał paść, nie będzie znajdował na to czasu, skoro potrzebował podczas swojej pracy przynajmniej 15 godzin. Nieraz przesiadywał po nocach, a teraz jeśli… to prawda, jeśli faktycznie jest zarażony, już nigdy nie zazna spokojnej nocy.
Starał się nie winić za nic Mirandy, która także była tu z nimi, chyba z ciekawości lub dla Iwo. Chciałby wiedzieć co ona o tym myślała. W końcu, to wszystko działo się z jej powodu. Nawet jeśli nieumyślnie, to test był wymagany, inaczej Razikale nie wybaczyłby sobie kolejnego błędu z powodu własne nieuważności. Eh.
Teraz siedział w piwnicy, na rozszarpanym dywanie, rozglądając się po pustym pomieszczeniu, w którym go zostawili, aby oswoił się sam ze sobą. Siedział na kolanach, zaparty rękoma o własne uda, właściwie nie miał na sobie ubrań, za wyjątkiem spodni. Ostatnia namiastka prywatności. Śmiał się czasem do siebie, jak szaleniec, chyba nabijając z tego, jak wpakował siebie w tę sytuację.. Gdyby Roberto wciąż był w tej stajni…
W końcu białe oczy spoczęły na Menetysie, który pojawił się z jakimś pudłem.
-Witaj w moich progach, przygotowałbym herbatę, ale nie mam piecyka.
Zażartował z uśmiechem, co było najlepszą samoobroną przed stresem w jego wykonaniu. Nienawidził napietych i nieprzyjemnych atmosfer, starał się je zawsze zabijać humorem. Tak też świetnie krył własny strach.
Zwrócił uwagę na rzeczy, które wysypał. Kaganiec i ochraniacze trochę zmarszczyły jego brwi. Kolejny akt poniżenia. Cóż za upadek wielkiego umysłu. Westchnął, by przenieść wzrok na elfa, który przysunął się i zaczął go uspokajać. To było uprzejme z jego strony.
-Jakbym umarł, przekażcie moje szczątki do badań.- Uśmiechnął się. -A tak poważnie… uważajcie na siebie. Nie chcę nikomu nic zrobić…- Przeczesał palcami brodę. -Chyba, że nic się nie stanie, wtedy będę w jednym pomieszczeniu z dwoma wilkołakami, to może być ciekawe.
Zaśmiał się, aby wziąć do rąk kaganiec, oglądając go z każdej strony. Znów zerknął na elfa, kiedy wspomniał o medykamencie, na co pokręcił głową.
-Niestety, musimy iść na żywioł. Jestem uczulony na Cessabit. Właściwie, na miętę.
Odparł, zakładając sobie kaganiec na twarz, licząc że paski dobrze trzymają się na błękitnej czuprynie. Słyszał kiedyś o takich formach masochistycznych zabaw seksualnych, trochę szalone, brakowało tylko smyczy. Ale bez zbędnego komentarza, spróbował założyć ochraniarze na dłonie.
-Czy… ktoś był przy Tobie… kiedy uczyłeś się przemian…? Wiem, że się taki urodziłeś, ale czy… też ktoś Cię pilnował…?
Spytał, może dla zajęcia sobie czasu i nie pozostawiania martwej ciszy własnym myślom.
Razikale An'Doral
Razikale An'Doral

Stan postaci : Wilkołactwo.
Ekwipunek : Amulet, pióro.
Ubiór : Długa szata (czarna lub biała), skórzane spodnie i trzewiki.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Dom Iwo - Page 2 Empty Re: Dom Iwo

Pisanie by Mistrz Gry Pon Sie 30, 2021 5:25 pm

  Czy zakazany fotel byłby taki dziwny? Na pewno nie dla niego, w domu dziadka miał aż dwa takie. Tak czy inaczej, zakodował skrupulatnie w głowie wszystkie zakazy stawiane przez Iwo, starając się nie uciekać myślami do zbliżającej się nocy. Co on tu właściwie robił. No nie żeby nie chciał uczestniczyć w tym wszystkim od początku do końca, ale świadomość, że to nie są tylko dwumetrowe wilczki i mogą go chcieć rozszarpać, była... niepokojąca. Wyjątkowo nie przyjechał na własnym koniu a karocą, nie chcąc ryzykować, że któryś z nich wyjdzie i go zje w stajni. W razie czego zawsze może jakiegoś pożyczyć.
  Został zakwaterowany tak jakby w pokoju Iwo, z czym było mu trochę dziwnie, ale nie kłócił się z nim. Było tam miło i miał towarzystwo stawonogów.
  Miranda zaś ciekawsko wodziła wzrokiem po wszelkich kątach. Chyba była tu jedyną osobą, która nie stresowała się teraz absolutnie niczym. Cieszyła się aktualnie z odwiedzin, jak też ciekawiło ją, czy Raz faktycznie się przemieni. Byłoby zabawnie, gdyby tego nie zrobił. Jedyny człowiek zamknięty na całą noc z dwoma zdziczałymi od księżyca wilkołakami, o, miałby co opowiadać wnukom czy komuś.
  Zeszła razem z nimi do piwnicy, z pewnym grymasem na twarzy oglądając to pomieszczenie. Czy kiedyś też tak miała? Jeśli tak, to chyba tego nie pamięta. Ale na pewno kiedyś uciekła rodzicom do lasu, to była jedna z tych rzeczy idealnych do wypominania przy stole.
  Zerknęła na rzeczy ze skrzynki. Wyglądały ciekawie, dziwacznie, ale ciekawie nawet. Nie zamierzała im przeszkadzać, toteż sprawdziwszy stabilność pogryzionej komody, usiadła sobie na niej. Patrzyła i słuchała uważnie, lekko kiwając nogą w powietrzu. Czy czuła wyrzuty sumienia z całej tej sytuacji? Nie. Absolutnie nie, gdyby nie zareagowała, Iwo pewnie by nie żył. Może mogłaby być wtedy bardziej uważna, ale wtedy sama mogłaby oderwać lufą albo kulą i co by to zmieniło. W jej opinii po prostu nie miała wyjścia, a jej na wpół dzika natura zupełnie to tłumaczyła. Bała się tak jak i Razikale, więc to nie jest wina żadnego z nich, po prostu byli wzajemnym powodem niemożliwym do ominięcia.
  — Wątpię, żebyś coś nam zrobił — mruknęła spokojnie. Nie chodziło jej o same chęci, a raczej umiejętności, całkiem możliwe, że Raz w pierwszej chwili dostanie szoku posiadania ogona i takich tam. Zresztą nie z takimi się już biła. Na jego następne słowa uśmiechnęła się pod nosem. — Spokojnie, nie wyglądasz smacznie — zaśmiała się cicho i przeniosła wzrok na środki ostrożności, a potem piłeczkę. Uroczo.
  Zerknęła na swoją stopę de facto bosą, bo butów pozbyła się już wcześniej. Przebrała się też w coś bardziej wygodnego, mianowicie spódnicę, która mogła się rozpiąć dość łatwo pod samym naporem, więc nawet nie musiała się nią przejmować. Jej czarna bluzka nie miała w ogóle ramiączek, a jedynie kilka guzików od strony pleców, które już wielokrotnie bywały urywane i doszywane z powrotem. Chociaż ostatnimi czasy udawało jej się tego unikać, nie miała towarzystwa.
  Tymczasem Kesyan jeszcze raz rozejrzał się po domu, żeby mieć dobry ogląd na rozkład pomieszczeń i zadekował się w pokoju Iwo. Znalazłszy klucz w drzwiach, zamknął je już teraz, po czym sprawdził wszystkie swoje rzeczy, przede wszystkim naboje usypiające w kuszy sprężynowej, jednej i drugiej, które spoczywały na jego karwaszach na ramionach. Nieczęsto tego używał, zwykle tylko w interwencjach polowych, kiedy szukane zwierzę mogło być gdziekolwiek, a już na pewno nie sądził, że przyjdzie mu sprawdzić to w takich okolicznościach. Choć miał nadzieję, że nie będzie musiał.
  Usiadł sobie na łóżku i łyknął herbaty, zerkając do notatek. Ich prowadzenie byłoby prostsze, gdyby był bliżej piwnicy, ale nie chciał ryzykować.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Dom Iwo - Page 2 Empty Re: Dom Iwo

Pisanie by Iwo Pon Sie 30, 2021 6:00 pm

Raz zażartował, czy to znaczy, że z nim źle? Ile razy słyszałem, jak żartuje? Może to nie był żart? Mogę mu tu przynieść świeczki, chociaż wywołanie pożaru byłoby złym pomysłem, jest tu zbyt wiele łatwopalnych rzeczy. Dywany, szafka, nasze futro, wiem coś o tym. Za chwilę między Mirandą, a Razem wywiązała się krótka rozmowa i kolejne żarty, którym się przysłuchiwałem cierpliwie. Cieszyło mnie, że się dogadują. Liczyłem, że będzie tak nawet jeśli okaże się, że czarna zaraziła naukowca.
Usiadłem przy nim dałem mu wybór czy chce z lekami czy nie. Alergia na miętę mnie zdziwiła. To w ogóle możliwe? Zapamiętam i będę uważał przy robieniu nam jedzenia. Nie mam mięty w domu, ale może kiedyś będę ją mieć. Nie dam jej wtedy Razowi. Pokiwałem łebkiem na to. W takim razie zobaczymy, jaki Razi jest bez uspokajaczy. To może być ciekawe, ale chyba mając przy sobie dwa silne wilki, przyjaźnie nastawione zrozumie, że wszystko jest dobrze, ma w końcu kilka godzin na zrozumienie, że nie jesteśmy zagrożeniem.
Zawiesiłem na nim wzrok kiedy zadał mi pytania, które uznałem o dziwo, za trochę mocno osobiste. Nigdy nie rozmawiałem o tym z nikim, bo z kim niby bym miał? Znów poruszyłem głową w górę i dół.
-Tata.-przeniosłem wzrok na skrzynkę przed nami.-Też był wilkiem. Uczył mnie wszystkiego i znosił moją głupotę. Później tylko opowiadał mi gdzie to ja nie wlazłem albo czego nie zepsułem. Zawsze mówił, że byłem okropnie upierdliwy.-uśmiechnąłem się smutno. Upierdliwość do tej pory mi została.-Nie miał w nocy pięciu minut spokoju ode mnie, bo... ciągle prosiłem o głaskanie albo wyłem, gryzłem go po uszach. Rano też nie miał spokoju, bo w nocy żarłem co popadnie...-wskazałem na ogryziony mocno dywan i szafkę, na której były ślady zębów.-...a potem pół dnia rzygałem.-to były niezłe przygody. Związywał mi włosy i groził, że mi kagańce będzie zakładał, żebym nie jadł kamieni czy poduszek, ale ja byłem nieugięty. Zabierzesz mi poduszkę, to zjem ci kuchenną deskę do cięcia warzyw. I co mi zrobisz? Nic, pacanie.
Odetchnąłem, czując się naprawdę dziko, mówiąc tyle. Kiedy ja ostatni tyle mówiłem i na takie tematy. Popatrzyłem na Raza.
-Lepiej się rozbierz przed przemianą. Czasami szwy w ubraniach trzymają się mocniej niż się wydaje, a otarcia nie są przyjemne. Mogę ci dać szlafrok.-zaproponowałem i jeśliby chciał, to bym poszedł po strój, co powinien być w łazience mojego pokoju. Co prawda mienie ubrań w piwnicy, nie było dla mnie dobre, bo znając życie spróbuję je zjeść, albo co najmniej pogryźć, ale jeśli dzięki temu Raz będzie się czuć komfortowo i nic sobie nie uszkodzi, to jestem gotów na to przystać.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Dom Iwo - Page 2 Empty Re: Dom Iwo

Pisanie by Razikale An'Doral Pon Sie 30, 2021 6:37 pm

Ta, domyślał się, że raczej nie stanowi większego zagrożenia dla bardziej doświadczonych w tej materii, ale po co kogokolwiek haratać. Sam był za tym, aby go nawet skrępować dla pewności, lecz z jakiegoś powodu mu tego odmówili, więc i on na ten temat nie dyskutował. Jednak uwagę Mirandy skwitował połowicznym uśmiechem.
-Niebieski jest pewnie też niestrawny.- Odparł również żartem, bo jak inaczej miał to skomentować. -Choć podobno ludzkie mięso jest słodsze od zwierzęcego, ale cholera wie, czy i moje nie jest inne, nigdy siebie nie próbowałem.
Dodał po chwili, musząc oczywiście sięgnąć po ciekawostkę, ale z drugiej strony… komu on to mówił.
Wysłuchał go w ciszy, nie zdejmując z niego czujnego wzroku, choć kaganiec odbierał mu tę dozę powagi. Otrzymana odpowiedź dała mu w jakimś stopniu do myślenia. Może nie chodziło mu o zaspokojenie tej ciekawości, a zwyczajnie, chciał słyszeć czyjś głos, poza tylko własnym. Mimo to… coś więcej wiedział już o samym Iwo, który zwykle nigdy nie opowiadał o sobie.
-Jestem w stanie to sobie wyobrazić. Miał dużo zabawy z Tobą.- Odparł w pierwszej chwili. -Ja nie znałem swoich rodziców, porzucili mnie. Ojciec nieco szybciej, niż matka. Byłem wpadką. A oni, nieodpowiedzialni.- Uśmiechnął się lekko. -Ale rozumiem, że był dla Ciebie ważny.- Dodał i przechylił głowę do tyłu. Czuł upływ czasu, w końcu już tyle tu siedział, a każda chwila, wydawała się nieskończona. -Przynajmniej nie jestem teraz sam. Tak, czy inaczej… zaraz się dowiemy.
Albowiem, czas faktycznie powoli dobiegał końca. Nie tylko dla niego, ale i dla nich wszystkich. W końcu pełnia pozostawała mistyczną magią dla każdego psowatego.
Zwrócił jednak jeszcze na moment uwagę na Menetysa, który wspomniał o jego spodniach, ale perspektywa rozbierania się nie brzmiała za dobrze. I tak już było mu głupio.
-Zaufam ich słabej produkcji.
Mruknął, uciekając wzrokiem. Trudno, kolejne obrażenia już mu niewiele zrobią, dalej nie zaleczył poprzednich.
-Czy...- Zaczął, z wyczuwalną, lekką obawą, która już zbyt długo trzymana była w ryzach. -..dużo czasu pozostało...?
Razikale An'Doral
Razikale An'Doral

Stan postaci : Wilkołactwo.
Ekwipunek : Amulet, pióro.
Ubiór : Długa szata (czarna lub biała), skórzane spodnie i trzewiki.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Dom Iwo - Page 2 Empty Re: Dom Iwo

Pisanie by Mistrz Gry Pon Sie 30, 2021 8:05 pm

  Zaśmiała się cicho na jego opinię o ludzkim mięsie. Słodsze? W ustach człowieka brzmiało to wręcz psychodelicznie. Dobrze, że dorzucił słowo "podobno".
  — A to akurat dobrze o tobie świadczy — prychnęła z rozbawieniem, że sam siebie nie próbował. Pewnie byłby teraz cały w bliznach czy coś, to by mu utrudniało pracę.
  Słuchała historii o Iwo i jego ojcu. Właściwie ciekawe było to, że nie wspomniał o matce. Nie znał jej? Uciekła czy zmarła po prostu? Chyba nie zamierzała wypowiadać na głos tych pytań, to zły moment, ale na wszelki wypadek je zapamięta. Może kiedyś się dowie, choć dziś pewnie małe to miało znaczenie. Uśmiechnęła się natomiast na wzmiankę o zżeraniu wszystkiego, co popadnie. To chyba nie aż takie rzadkie, jak można by pomyśleć, chociaż częściej rzeczy zjadają szczeniaki. Może po prostu Iwo był takim dużym szczeniakiem.
  Zerknęła na Raza, kiedy znów mówił. Chyba lubił mówić, zwłaszcza teraz zdawał się po prostu zapychać ten czas i ciszę piwnicy. Ona sama nie skomentowała tematu, chyba nie miała ochoty mu nic takiego opowiadać, a wypowiadanie się o cudzych rodzicach bywało... trochę dziwne. Odchyliła się do tyłu, opierając o ścianę za plecami, i przymknęła oczy.
  — Już niedużo... — odparła na pytanie, na chwilę zerkając na Razikale, by zaraz znów pogrążyć się w mroku swoich powiek.
  Rzeczony czas płynął spokojnie. Słyszała jak Iwo wyszedł na chwilę, by przynieść ich kolację, która przyjemnie drażniła nos. Miranda przełknęła cicho ślinę, która zjawiła się na myśl o posiłku. Odetchnęła spokojnie, jakby układała się do drzemki na siedząco. W rzeczywistości jednak wiedziała, że spokojne czekanie jest najlepszym początkiem.
  — Nie panikuj... to nie boli — wymruczała jeszcze do Raza, nim wyraźnie zesztywniała na moment, prostując tułów.
  Lekko zsunęła się z komody na ziemię, choć jej ruchy nie były gładkie i zgrabne jak wcześniej. Oparła się dłońmi o podłogę i zawiesiła gdzieś na niej trochę nieobecne spojrzenie, oddychając głęboko, aż jej palce powoli przesunęły się po posadzce, gdzieś od połowy jadąc po niej wydłużającymi się wolno pazurami. Kątem oka dostrzegła, że Iwo również dopadała sztywność, zaraz jednak jej kręgosłup wygiął się w łuk, a sama kobieta skuliła się przez to nieco. Jej ciało nabierało masywniejszych kształtów i rozrastało się wolno, a jednak zauważalnie szybko. Skórę zaczęły pokrywać coraz gęstsze włoski od myszatej szarości podszerstka, aż do kruczej czerni po wierzchu. Gdzieś w międzyczasie jej skąpe odzienie dało za wygraną i zsunęło się na podłogę, a linia najgęstszego na razie futra biegnąca przez kręgosłup podążyła dalej, szybko obejmując rosnący ogon. Warknęła niekształtnie, podnosząc się z klęczek na zezwierzęcone łapy. Lekko trzepiąc wydłużającym się pyskiem, zerkała na Iwo, z którym zaczynało dziać się to samo. A potem też na Razikale, który...
  Naukowiec od chwili już nie mógł podziwiać w pełni tego procesu, samemu odczuwając jego dziwaczny wpływ na całe swoje ciało. Jakby ktoś chwytał go za kończyny i próbował ciągnięciem je wydłużyć, lecz wbrew oczekiwaniom, ten szalony zabieg działał. Kiedy oparł się o dywan przed sobą, tym lepiej mógł poczuć, jak paznokcie rosną i twardnieją w zastraszającym tempie. Każda jego kość zdawała się poruszyć na swoim miejscu i powoli zmieniać kształt, czemu mięśnie szybko dorównywały kroku. To sprowadziło chwilowe duszności na nieprzyzwyczajone ciało, a on sam stracił równowagę przynajmniej na chwilę. Miał o tyle komfortową sytuację, że znajdował się na legowisku, inaczej nienaturalne wykrzywienie ciała z pewnością nabawiłoby go otarć. Już pozostawione na sobie spodnie nie do końca chciały współpracować, ale wreszcie puściły szwy u samej góry, a to poleciało dalej przez nogawki, jednak nie do końca i nie idealne. Wysunęła się szczęka, wpasowując się w dostawiony kaganiec, a cała jego skóra zaczęła pokrywać się jasno podszytą, błękitną sierścią, od ciemnego nosa, aż po nabierający puszystości ogon.
  Miranda prychnęła, wciąż oddychając szybciej niż należało. Łapy delikatnie jej drżały, ale to już przechodziło, tylko trochę śliny skapnęło na podłogę, kiedy tak stała pochylona, czekając, aż wszystko ułoży się na swoim miejscu. Oblizała pysk i poruszyła uszami, kierując uważnie spojrzenie najpierw na Iwo, a potem na ich niebieskiego towarzysza. Poruszyła niepewnie ogonem, choć była też gotowa odskoczyć, gdyby rzucił się w jej stronę.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Dom Iwo - Page 2 Empty Re: Dom Iwo

Pisanie by Iwo Pon Sie 30, 2021 8:31 pm

Smak ludzkiego mięsa, co? Czy jadłem kiedyś człowieka? W życiu wiele rzeczy jadłem, możliwe, że jakiś kanibalizm też się trafił wmieszany w koninę czy dziczyznę.
Powiedziałem co powiedziałem i na szczęście to był koniec pytań do mnie. Ogólnie temat rodziny poszedł w zapomnienie, a nasze głowy zajęło to ile czasu jeszcze czekać mamy. Mieliśmy go jeszcze trochę, więc postanowiłem się zająć ostatnimi ważnymi sprawami. Przyniosłem do piwnicy krwawy kawał krowy, co mi wisiał w łazience, żeby nic nie uświnił w spiżarni, przyniosłem też nam duże wiadro wody, bo spragniony wilkołak to nieszczęśliwy wilkołak, a i wiem, że często pije się ze stresu, co może złagodzić nieco zdenerwowanie wilczego Raza, bo pić w kagańcu da radę bez problemu.
Zrzuciłem z siebie ubrania, zostawiając je poza piwnicą, wszamałbym je, zamknąłem drzwi za sobą, zostawiając klucz w kłódce, bo inaczej bym go zjadł i nici by były z naszej porannej wolności. Upewniłem się jeszcze, że Raz ma dobrze założony kaganiec i ochraniacze na łapy. Wszystko było w porządku i teraz wystarczyło jeszcze chwilę poczekać.
Przemiana to ciekawy proces i u większości wygląda tak samo, wszystko się wydłuża, obrasta w sierść, są odgłosy które przypominają zarówno człowieka, jak i wilka. Na szczęście każdy był w głównej mierze zajęty sobą, więc mieliśmy na te kilkanaście minut spokój od siebie. Najbardziej nie lubię początku i środkowej części, bo im bliżej końca tym łatwiej się poruszać i już coś robić. Tak było i teraz, niewiele brakowało do zakończenia procesu przemiany, a ja już zaczynałem piszczeć i merdać puchatym ogonem, czując ładne zapachy towarzyszy, mięsa i znajomego terenu i to wszystko na raz! Tyle dobroci w jednym miejscu, jak cudownie! Wytrzepałem się porządnie, chwiejąc się na łapach, ale szybko cała energia i stabilność do mnie wróciły. Zauważyłem, że niebieski potrzebował jeszcze odrobiny czasu, więc meczenie go odłożyłem na bok. Za cel obrałem więc czarną. Wybiłem się ze swojego miejsca i doskoczyłem do niej, z wesołym szczeknięciem. Spróbowałem objąć ją łapami i odskoczyć, co by zrobić małe okrążenie po piwnicy i wrócić do niej, na sesję lizania jej po pysku i wąchania jej, żeby się upewnić, że ona to ona. Zerknąłem na Raza łakomym wzrokiem, skomląc niecierpliwie i zastanawiając się czy już mogę do niego podejść czy nie, wolałem poczekać na decyzję Mirandy, bo ja to jeszcze coś nieodpowiedzialnego zrobię.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Dom Iwo - Page 2 Empty Re: Dom Iwo

Pisanie by Razikale An'Doral Pon Sie 30, 2021 8:43 pm

Przemiana… nie sądził, że to takie nagłe zjawisko. W momencie, kiedy poczuł się dziwnie, jakby coś wewnątrz niego się przestawiało, układało, mutowało, już wiedział, że nie zdołał ocalić swojego dawnego życia, nawet jeśli było w strzępkach. Zaczął się zmieniać, a zbyt skupiony na tym przedziwnym i nieprzyjemnym procesie, kompletnie nie zwrócił uwagę na resztę. Miał wrażenie, że dzieje się coś niedobrego, że umiera, tylko bezboleśnie, jednak nie, tak to nie wyglądało, przynajmniej, nie powinno, tak?
Wszystko stawało się szeleścić, tak jak jego spodnie, nabierać masy, aby powoli puszczać w szwach. Wygiął się do przodu, twarzą do ziemi, uderzając kagańcem w podłoże. Powoli zaczynał mieć przeświadczenie, że przestaje rozumieć. Zaczął gubić myśli, zaczął czuć stres i tylko on się go utrzymywał, jedyne znajome uczucie, które mu towarzyszyło.
Po upływie dłuższych minut, zapewne dłuższych, niż w przypadku likantropów, goście jego piwniczej celi, mogli dostrzec istotę, która właśnie narodziła się na ich oczach, po raz pierwszy. Tak inną od tego co mogli tylko kojarzyć. Błękitna kula futra, która zwijała się na dywanie, po chwili zdecydowała się na manewr mniej spodziewany, niż możnaby oczekiwać po istocie, która budzi się niewiadomo gdzie, ogarnięta dezorientacją.
Humanoidalny wilk wyprostował się na swoich tylnych kończynach, jakby chcąc ustać na nich jak na dwóch nogach, choć nie pojmując jeszcze w pełni własnego balansu ciała, przechylała się na boki, przez co musiała podpierać się momentami przednimi, długimi rękoma, które zakończone pazurami, skrywały się pod niewygodnymi ochraniaczami. Ta jednak chwila pozwoliła ocenić, że liczył sobie ponad dwa metry wzrostu, pomimo smukłej sylwetki całego ciała, które wyglądało na lekkie, jak na swoje proporcje.
Minęła jeszcze chwila, bo potrzebował czasu na pojęcie władzy w ogonie, który był mu obcy, choć poruszanie nim zdawało się naturalne, jak każdą inną kończyną. W końcu jednak, znów podjął się próby wstania, nie chcąc polegać na każdym przedłużeniu ciała, zwyczajnie zapierając się podłoża samymi nogami, których pazury wbiły się w umęczony dywan. Swój długi, błękitny pysk, uwięziony w kagańcu, skierował w stronę dwóch wilczych osobników przed nim, białymi oczyma, łudząco zdających się pozbawionymi tęczówek, śledząc ich każdy ruch...
Razikale An'Doral
Razikale An'Doral

Stan postaci : Wilkołactwo.
Ekwipunek : Amulet, pióro.
Ubiór : Długa szata (czarna lub biała), skórzane spodnie i trzewiki.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Dom Iwo - Page 2 Empty Re: Dom Iwo

Pisanie by Mistrz Gry Sro Wrz 01, 2021 5:34 pm

  Miała ochotę się też otrzepać z całego futra, które źle się poukładało, ale obecność błękitnego wilka wszystko zmieniała. Może i go znała, ale mimo to krótko, poza tym, kojarzyła, że nie zna go od tej konkretnej strony. Nowe sytuacje bywają stresujące dla wszystkich uczestników.
  Drgnęła lekko, kiedy zaczął się podnosić. Zaraz też nieco przysiadła na tylnych łapach, by móc samej wygodniej się dźwignąć do pionu. Szybko oblizała nos raz i drugi, zerkając też na Iwo, który już zaczął piszczeć. Odpisnęła mu cicho na powitanie i ponownie skupiła się na niebieskim. No, na chwilę, bo biały już się do niej przykleił nienażarty głaskania i pieszczot. Machnęła odruchowo ogonem i złapała go przednimi łapami, kiedy do niej skoczył, by nie stracić przy tym równowagi. Na krótką chwilę jej czarny nos zanurzył się w gęste białe futro na karku, ale Iwo uciekł, a ona oparła się jedną kończyną na ziemi.
  Popatrzyła czujnie na Raza, nastawiając uszu na wszelkie sygnały, lecz ten milczał. Trącnięta, ponownie objęła Iwo łapą i liznęła go szybko po uchu, nie chcąc stracić z oczu nowego towarzysza. Wyglądało na to, że nauczył się stać, a przynajmniej przestał się przewracać, co znaczyło, że może teraz chcieć robić inne rzeczy. Oparła obie łapy o barki Iwo, z jednej strony go do siebie przytulając, z drugiej robiąc też sobie darmową podpórkę, choć trochę ruchliwą. Uniosła się i zamachała wyraźniej ogonem, ale też z pewnym dystansem, obserwując jego reakcje.
  Pisnęła do białego, kiedy przestał ją lizać. Schyliła się nieco i sama przejechała językiem po jego głowie i uchu, ale nie pochłonęło jej to tak, jak poprzednim razem. Za chwilę wyprostowała się z powrotem i nastawiła uszu.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Dom Iwo - Page 2 Empty Re: Dom Iwo

Pisanie by Iwo Sro Wrz 01, 2021 5:52 pm

Oh, oh! Od razu od początku tulenie, zero zmartwień, bo prostu mizianie. Było mi wyśmienicie, te łapy jej dookoła mnie, ten nos, lepiej być nie może. Kes, Kes, teraz mnie serce nie boli, nic mnie nie boli! Haha!
Odskoczyłem i znów doskoczyłem do czarnej i ponownie mnie pomiziała i objęła mnie łapką. Popatrzyliśmy razem na Raza, który stał i się na nas patrzył. Ogon mi chodził na boki pokazując radość z tego, że są przy mnie, z otwartym pyskiem zaskomlałem do niebieskiego, żeby zwrócił na mnie uwagę i się nawet nie zastanawiał dwa razy czy mnie głaskać, tylko, żeby podszedł i to zrobił już tu i teraz. Podszedłbym do niego, ale zaraz o siebie upomniała się czarna. Popatrzyłem na nią, że taka zazdrosna jest? Lizała mnie, więc odpowiedziałem tym samym, rozpływając jej się pod językiem. Pomimo jej czujności i uwagi, ja dałem się kompletnie omotać skubaniu sierści na jej szyi, łopatce i pysku. Smaczne. Wymruczałem do niej, kiedy przejechałem jej po wargach, przechodząc później na skroń i szczękę. Ale ona dobrze smakuje, a jak dobrze pachnie.
Niecierpliwie skrzecząc, oparłem się o jej pierś czołem, przyciskając się mocno do niej. Zsunąłem się łbem niżej, uwalając się grzbietem na ziemi pod jej nogami. Wyciągnąłem łapę w jej stronę, żeby ją zaczepić do spędzenia ze mną czasu, forma jest dowolna, może mnie lizać, wąchać, iskać czy nawet na mnie siąść lub się położyć. Cokolwiek, jestem tutaj dla niej, jestem tutaj dla nich, niech mnie kochają ile wlezie, bo ja tego chcę! Rozwydrzony ze mnie wilk, więc nawet sekunda nie minęła od mojego zaczepiania łapą, a ja już zaczynałem się wiercić na ziemi, trącać ją nosem i burczeć niezadowolony, że muszę czekać choćby pół sekundy, im dłużej będę musiał czekać, tym głośniej będę płakać, to groźba!
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Dom Iwo - Page 2 Empty Re: Dom Iwo

Pisanie by Razikale An'Doral Sro Wrz 01, 2021 6:18 pm

Szybko wyłapał spojrzenie czarnej wilczycy, które wyglądało na czujne, zaś jego, nad wyraz spokojne, ale zarazem zaintrygowane, choć nie można było odmówić mu tego samego. Jakby pilnował ich wzrokiem, zarazem obserwując co robią, próbując to pojąć.
Dostrzegł, że ta też stanęła na tylnich kończynach, by zaraz przenieść się do sadu. Zupełnie inaczej było z białym samcem, który pozostawał w zgarbione, czteronożnej pozie, szybko zbliżając się do czarnej.
Białe ślepia niebieskiego wydawały się jeszcze większe, kiedy zauważył jak wzajemnie siebie liżą, oraz gryzą, lecz nie w sposób bolesny, a bardziej spoufalający ze sobą. W dodatku samica wydała kilka piśnięć, na które niebieski wilkołak nadstawił uszu, widząc pyskiem w kagańcu na białego, jakby oczekując po nim reakcji na jej przekaz. Ten był bardziej ruchliwy, bardziej nachalny, energiczny i chyba wesoły. Wyglądał, jakby było mu przyjemnie.
Niebieski znów zerknął na Mirandę, lecz momentalnie, bo tym razem błękitne uszy musiały naastawić się na Iwo, który wydawał przeróżne odgłosy w jego kierunku. Wypuścił powietrze przez nos, biorąc głębszy wdech, lecz nie drgnął miejsca, dalej badając co robi. Zaczął tarzać się na ziemi, a jego towarzyszką go trzymała i zaczepiała. Byli bardzo blisko siebie. Lekko przymrużył na ten widok swoje oczy, jakby oczekując co dalej się z tego rozwinie, zarazem zerkając na odległość między nimi, jakby jej pilnował, czy ta się nie zmienia. Przez cały ten czas nie mruknął, ani nawet nie wydał dźwięku, poza wypuszczamym powietrzem.
Razikale An'Doral
Razikale An'Doral

Stan postaci : Wilkołactwo.
Ekwipunek : Amulet, pióro.
Ubiór : Długa szata (czarna lub biała), skórzane spodnie i trzewiki.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Dom Iwo - Page 2 Empty Re: Dom Iwo

Pisanie by Mistrz Gry Czw Wrz 02, 2021 11:48 pm

Nie uciekł, a wręcz przeciwnie, zaczął ponownie skupiać na niej jej uwagę. W dodatku było miło. Nie wątpiła, że tak będzie w towarzystwie Iwo, ale niebieski mógł to szybko zmienić, a jednak nie robił tego. Patrzył się tylko, jakby nie do końca rozumiał to, co ma przed sobą. Ale co tu nie rozumieć? Mizianie jest przyjemne i potrzebne, każdy czasem tego potrzebuje, on na pewno też, tylko należy do tych, co potrzebują mniej.
Lekko przymrużyła ślepia, kiedy biały dopadł jej szyi. Sama skubnęła go parę razy po karku, skoro był tak blisko, ale jej ślepia wciąż zezowały na milczącego osobnika. Nie do końca jej się to podobało. Był spięty, skupiony na nich i nie wyrażał nic konkretnego, jakby nieobecny, ale tylko połowicznie, a to przecież niemożliwe. Mruknęła cicho i sapnęła z dozą niepewności, oblizując nos. Jednak absorbująca osoba Iwo ponownie skupiła na sobie jej uwagę.
Wróciła na cztery łapy i zaczęła szybkimi ruchami wylizywać jego klatkę piersiową, by zaraz uwalić się przednimi kończynami na białym, jakby był idealną poduszką. To pozwoliło na moment się odprężyć mimo wszystko, poluzować uszka i wywalić z paszczy różowy jęzor. Rozejrzała się po pomieszczeniu, szybko znów napotykając Razikale, na co mruknęła cicho. O co ci chodzi? Poruszyła się nieco i jęknęła po psiemu, by w końcu szczeknąć na niego. No co? To było dziwne uczucie, z jednej strony niby go znała, ale z drugiej on sam zachowywał się, jakby wcale tak nie było. Dezorientacja była jedną z tych rzeczy, których wybitnie nie lubiła.
W końcu postanowiła sama zdecydować. Podniosła się niespiesznie i oblizała pysk, zerkając po ścianach, a zarazem ostrożnie skracając dystans między nimi. Póki co, poruszała się na czterech łapach, ale plan zakładał zrównanie się z nim wzrokiem. Lekko poruszyła ogonem, który uniósł się w górę.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Dom Iwo - Page 2 Empty Re: Dom Iwo

Pisanie by Iwo Pią Wrz 03, 2021 12:15 am

Sięgnęła do mnie pyskiem, poczułem jej język, było mi najlepiej jak mogło być. Kocham ją, kocham ich, kocham wszystko, jakie wszystko jest wspaniałe, jak ta ziemia ładnie pachnie, ale ten kamień jest wygodny. Czy kamień zawsze był taki wygodny? Nie wiem, ale teraz jest, zwłaszcza, jak się Oh TAK~~ Leż na mnie, leż i mnie zgnieć ciężarem swoim, śmiało, nie przejmuj się Mirusia, kochanie moje, najsłodsza psino w okolicy, jaka ty, twoja waga, twoja sierść. Jak mi dobrze! Cały sflaczałem, jak tak sobie leżała, jednak w pewnym momencie zaniepokoiłem się kiedy zaczęła fukać na Raza. Zamknąłem pyszczek, oblizałem się, liznąłem ją, licząc, że się uspokoi. Na mnie się ludzie gapią ciągle, bo jestem dziwny, to normalne, że ktoś się gapi, może ona miała inne limity wytrzymałości na bycie pod obserwacją.
Podniosła się ze mnie, co mi się nie podobało, ale przyglądałem się jej spokojnie, co robiła. Zaczęła podchodzić do Raza i merdać ogonem. Podchodzi do Raza. PODCHODZIMY DO RAZA! Zerwałem się z ziemi i jak dzikus, cały szczęśliwy z szalejącą kitą, wyprzedziłem czarną i rzuciłem się wesoło w na niebieskiego, na pół sekundy padając na ziemię przednimi łapami, robiąc skłon zachęcający do zabawy, ale nie dałem Razowi czasu na odpowiedzi, bo od razu, spróbowałem na niego wskoczyć i go powalić w ramach zapoznawczych szczeniackich przepychanek. Nie byłem brutalny, nie warczałem, cały pokazywałem ekscytację ze względu na to, że mogłem go dotknąć, bo teraz, w końcu kiedy Miranda dała sygnał, że można, to miałem zamiar dotykać go ile się da i gdzie się da. Zaraz to będzie mój Raz, bo będzie cały pachnieć mną, a ja nim, i on Mirką, a Mirka nami! Tul się, Raz!
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Dom Iwo - Page 2 Empty Re: Dom Iwo

Pisanie by Razikale An'Doral Pią Wrz 03, 2021 12:27 am

Ich wygłupy były bardzo energiczne, bardzo głośne, dzikie i… ciężko było mu to pojąć. Takie to dziwne. Ostatecznie jednak, sytuacja zaczęła się z lekką zmieniać, kiedy pojął, że jego wzrok wyraźnie drażni czarną wilczyce. Nie powinien więc patrzeć, dlatego odwrócił lekko pysk, lecz też nie na długo. Zaczęła szczekać, piszczeć i wydawać inne odgłosy, które drażniły jego uszy, zmuszając je do ciągłego nadstawiania je we właściwym kierunku.
Zaczęła być nerwowa, trudniej było mu utrzymać pewną pozycję. Chciała zrozumieć o co mu chodzi, ale chciał tylko zrozumieć, był tylko ciekaw. A więc zrobił źle?
Jednak ta przeszła na cztery łapy, zaczęła zmierzać w jego stronę, a on sam, gdy to zauważył, natychmiast postawił krok w tył, a zaraz drugi, jeszcze bardziej chwiejny, przez co podparł się przednią łapą. Lecz sygnałem był bieg tego białego, kiedy skoczył do przodu, upadając tuż przed nim, niebieski kompletnie obalił się na ziemię, lecz nim Iwo zdążył doskoczyć kolejny raz, błękitny wilkołak postanowił się prędko wycofać, podpierając wszystkimi kończynami, dopadając rogu piwnicy, w który wcisnął noc, a całe ciało skulił, niczym pancernik.
Niech atakuje, niech szarpie, niech szturcha, niech gryzie, niech robi cokolwiek. Wytrzyma. Bezruch. Nie stanie się nic.
Zamknął białe ślepia.
Razikale An'Doral
Razikale An'Doral

Stan postaci : Wilkołactwo.
Ekwipunek : Amulet, pióro.
Ubiór : Długa szata (czarna lub biała), skórzane spodnie i trzewiki.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Dom Iwo - Page 2 Empty Re: Dom Iwo

Pisanie by Mistrz Gry Pią Wrz 03, 2021 12:56 pm

  Wbrew jej oczekiwaniom, wilk cofnął się, a to sprawiło, że i ona zatrzymała się na chwilę. Jej nos pracował intensywnie, próbując ogarnąć całą tą sytuację, a sama czarna raz za razem oblizywała pysk. Kiedy tylko niebieski odwrócił wzrok, zdawała się bardziej zainteresowana niż zestresowana.
  Wtedy jednak stało się coś nieprzewidzianego. Iwo wystartował z miejsca i minął ją w pełnym biegu, co nie wyglądało dobrze w tak małej przestrzeni. Miranda zastygła z uniesionym łbem i jedną łapą, przyglądając się ze zdziwieniem, jak ten zaczyna wylizywać zwiniętą w kącie kulkę futra. Z jej pyska wydobyło się ciche "łoł", bo aż nie wiedziała, jak to skomentować.
  Zaraz jednak otrzepała łbem, obijając uszy o policzki, i sama podeszła do Raza. Głośne niuchanie dołączyło do serii radosnych pisków Iwo, kiedy coraz bliżej wodziła przy nim nosem, aż zdecydowała się dotknąć jego wygiętego grzbietu. Czarny ogon poszedł w ruch, a ona coraz bardziej oddawała się wąchaniu nowego towarzysza. Nowego starego, ale jeszcze nie poznała go pod tym kątem, zatem należało to zmienić. Wodziła pyskiem po jego łapach i ogonie, całkowicie zaabsorbowana, a potem przeskoczyła po Iwo na drugą stronę. Teraz mogła dobrać się do głowy Razikale, a to było jeszcze ciekawsze, aż szczeknęła z ekscytacji i podskoczyła lekko, że tak ładnie dawał się wąchać. Z uniesionym i drżącym ogonem spróbowała dotrzeć nosem do jego głowy, ale to było trudne. Czuła natomiast coś innego, coś, co kazało jej się odsunąć na chwilę i dać Razowi nieco więcej przestrzeni. Ułożyła się na brzuchu na podłodze, wyciągając wygodnie tylne łapy, zaś przednimi podpierając się na łokciach. Kolejny pisk wydobył się z pyska i jeszcze jeden, ale bardziej przeciągły, aż zebrała się znowu i usiadła z uniesionymi pod brzuch ramionami. Zadarła łebek do sufitu i zawyła radośnie, co w zamkniętej piwnicy zabrzmiało jeszcze głośniej niż zwykle.

  Kesyan przerwał czytanie i znieruchomiał na moment, jakby starając się nie wydać żadnego dźwięku. Spojrzenie zjechało mu na jednego z pająków w terrarium, ale spokój stawonoga był marnym pocieszeniem. Jeszcze nigdy nie miał tak bliskiego kontaktu z wilkołakami, co prawda ten w domu Raza był znacznie bliższy, ale to były też inne okoliczności. Wtedy oni zdawali się wiedzieć, co do nich mówi, choć i tak był przygotowany, to rozumieli. Teraz niekoniecznie, a to podnosiło próg ryzyka do nieprzyjemnych granic. Jednak był tu z konkretnego powodu. Może powinien przenieść się bliżej piwnicy, by lepiej słyszeć, co tam się dzieje... Na upartego mógłby ją otworzyć i bez klucza, znaczy, gdyby zaszła taka potrzeba.
  Odetchnął cicho i odłożył notes. Generalnie było cicho, z pewnością usłyszałby odgłosy walki, a jego chodzenie po domu mogłoby zwrócić niepotrzebną uwagę. Co nieco słyszał o Iwo od Raza i nie chciałby prowokować jego upartości do wydostania się z piwnicy, by powitać nową osobę. Wstał jednak i cicho otworzył drzwi. Cała reszta była otwarta, to powinno wystarczyć.
  Zerknął znów na notes, powoli wracając do niedoczytanego wpisu. Nie powinien tego czytać. Nie powinien tu w ogóle szperać, ale przeglądał książki i znalazł go na półce. On tylko rzucił okiem na pierwsze zdanie z zamiarem zamknięcia przez jakieś prywatne przemyślenia, ale pech chciał, że to pierwsze zdanie aż za bardzo tyczyło się jego obecnej roboty i zachęcało faktami ukrytymi w tekście. Starał się nie zwracać uwagi na bardziej prywatne wtrącenia, ale szybko zdały się na to zbyt istotne i coraz bardziej skłaniał się do wysuniętej tydzień temu diagnozy. Te kolejne wpisy... Prawie zapomniał o hałasach w piwnicy.
  W końcu zamknął notatnik i siedział z nim chwilę w ciszy, wsłuchując się w wesołe piski na dole. Wstał ostrożnie z łóżka i odłożył dziennik, uważając, by leżał dokładnie tak, jak go wcześniej znalazł. Nie powinien tego czytać, ale chyba cieszył się, że tak się stało. Nie miał prawa bawić się w psychologa, ale... nikt mu nie zabroni być kolegą, prawda? Teraz miał pewność, że wiele rzeczy związanych z Iwo nie było takich, na jakie mogłyby wyglądać.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Dom Iwo - Page 2 Empty Re: Dom Iwo

Pisanie by Iwo Pią Wrz 03, 2021 1:55 pm

Rzuciłem się na niebieskiego wilka i zdziwiło mnie to, jak bardzo nie chciał się bawić. Na sekundę nawet zgłupiałem i nie wiedziałem czy go lizać, ale widząc, że mam ku temu bezpieczną okazję, nie mogłem nie spróbować. Natychmiast zacząłem wsmarowywać w niego moją ślinę, przesuwając końcem pyska po różnych jego miejscach, od zadu, po kark. Starałem się też sięgnąć miejsc, które zakrywał na przykład brzuch, lub miejsca które były wciśnięte w ścianę. Jednak były one zbyt trudno dostępne, dlatego skupiłem się na tym do czego sięgam.
Zerknąłem na Mirandę kiedy i ona podeszła zapoznać się z nowym wilkiem w naszej małej trzyosobowej watasze. Nasza mała wataha, to brzmi bardzo pozytywnie i chciałbym, żeby się ona nie rozpadła zaraz po poranku, chociaż jesteśmy trochę kompletnie różni. Może podziała przysłowie, że przeciwieństwa się przyciągają.
Mając dwójkę towarzyszy tak blisko siebie, nie mogłem się nie pokusić żeby ich oboje poczęstować odrobiną mojej miłości. Wylizywałem zarówno czarną, jak i naukowca, powoli się uspokajając, mrużąc oczy, zadowolony z tego, że jest tak przyjemnie i nie muszę się o nic martwić. Mógłbym tak zasnąć teraz. Oparłem się wygodnie łopatką o niebieskiego wilka i popatrzyłem na Mirkę, co się ułożyła na ziemi, sam wcierałem się głową w Raza, kichając jego sierścią. Rano pewnie będę rzygał kłakami, ale co z tego, teraz jest mi dobrze, a co będzie później, to nie jest ważne.
Spojrzałem na czarną kiedy zapiszczała raz, później kolejny. Uwaliłem się na grzbiecie, tuż pod nogami wilka w ochraniaczach i kiedy wilczyca uniosła łeb i zaczęła wyć, ja powoli dołączyłem do niej, chociaż moje wycie było wyraźnie okropne. Niby tyle lat praktykowania, a dalej nie potrafiłem utrzymać jednego dźwięku, przez co fałszowałem i chrypiałem przy wyciu, ale i tak się cieszyłem, że mogę wyć z kimś. Dawno nie wyłem z kimś, zawsze sam, a teraz mogę z nimi. Wziąłem kolejny wdech i leżąc, wydarłem się jeszcze głośniej, żeby cały świat słyszał, że nie wyję sam. Raz też powinien zaraz zacząć wyć, bo z wyciem, jak z ziewaniem, mocno zaraźliwe. Nie ma co się wstydzić, śmiało. Trąciłem wilka łapką przy wyciu, żeby go zachęcić do dołączenia do naszego chórku.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Dom Iwo - Page 2 Empty Re: Dom Iwo

Pisanie by Razikale An'Doral Pią Wrz 03, 2021 2:29 pm

Gdyby tylko nie kaganiec, zapewne wcisnąłby pysk jeszcze głębiej w róg, a tak, pozostało mu bardziej wgniatać skórę w metalową osłonę, co było raczej mimowolne. Zamknął oczy spodziewając się ataku, ale do niego nie doszło, biały zaczął go wąchać i lizać wszędzie. Jego ruchy były gwałtowne, skakał, szturchał go, próbując odkryć też zasłonięte części ciała. Ta jego ruchliwość jeszcze bardziej paraliżowała mięśnie niebieskiego wilkołaka, który zastygł jak posąg. To się kiedyś musi skończyć.
Zaraz dołączyła czarna, która też podjęła się wąchania i zaczepiania go, ale wydawała się znacznie łagodniejsza w swoich zamiarach, co działało akurat na plus.
Skulił ogon bardziej do siebie, czując jak próbują dobrać się do jego uszu, czy samej głowy, zaś kaganiec czuł tylko większy napór, ścianą, a kości szczęki, lecz mimo to, nie drgnął nadal, pozwalając im na cokolwiek zechcą. Słyszał dobrze piski Mirandy, ale dlaczego nie umiał ich w żaden sposób odczytać? Wyrażały radość, smutek, podekscytowanie, złość? Nie wiedział, zresztą biały czynił podobnie, a sam nie umiał nic z tym począć.
Na jego szczęście, w końcu czarna odsunęła się, a choć od białego niestety nie mógł tego samego oczekiwać, to przynajmniej uspokoił się, przestając tak wierzgać. Odczekał jeszcze chwilę, nim otworzył białe ślepia, wypuszczając głęboko powietrzem z nosa.
Za chwilę czarny wilkołak zaczął wyć, unosząc jego uszy nieco w górę, lecz łamliwy skowyt białego, znacząco szybko obalił je z powrotem, bo był nieprzyjemny dla słuchu. Jednak pomimo tego, wydawał się spokojniejszy, że skupili się bardziej na swojej czynności, a sam rozluźnił nieco ciało, które ostrożnie opadło bokiem, sklejone do ściany. Ostrożnie wysunął pysk z rogu, a nawet szturchnięcie ze strony Iwo wydawało się odbić od zasłony dezorientacji niebieskiego wilkołaka. Gdy tak wyli, położył pysk w kagańcu na ziemię, opierając szyję na łapie, zerkając tylko co jakiś czas na nich, ale uciekał też wzrokiem gdzieś w dal piwnicy, bo nie zapomniał, że czarna była na niego zła za patrzenie.
Razikale An'Doral
Razikale An'Doral

Stan postaci : Wilkołactwo.
Ekwipunek : Amulet, pióro.
Ubiór : Długa szata (czarna lub biała), skórzane spodnie i trzewiki.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Dom Iwo - Page 2 Empty Re: Dom Iwo

Pisanie by Mistrz Gry Sob Wrz 04, 2021 6:24 pm

  Niebieski wciąż tulił ścianę, ale to nie było teraz takie ważne, kiedy jej wilcze serduszko zostało całkowicie pochłonięte wyciem do sufitu. Iwo szybko dołączył się do ich wesołego chórku i teraz wyli oboje, ona pięknie i dźwięcznie, a on fałszująco. Czarnej to jednak nie przeszkadzało, prawie podskakiwała na leżąco, jakby nie mogąc się dobrze ułożyć, by było idealnie.
  Ta serenada trwała jeszcze przez chwilę, nim nie zauważyła, że Razi leży i gapi się na nią swymi bladymi oczyma. Drgnęła raptownie i wydała z siebie przeciągłe szczeknięcie trudne do opisania słowami, ale jego znaczenie było jasne dla czarnej. Dołącz do nas! Zamachała ogonem w powietrzu, rozpłaszczając się na ziemi niczym włochata żaba i tak patrzyła na Raza. Znowu zadarła łeb i zawyła, krócej i ciszej, jakby chcąc mu pokazać, jak to zrobić, bo zaraz znów jej spojrzenie na nim wylądowało. Machnęła uszami w tył i w przód i szczeknęła wesoło jeszcze raz, zaraz przenosząc wzrok na Iwo. O, on zawsze był chętny do zabawy.
  Miranda bez ostrzeżenia dopadła do niego i chwyciła za kłaki, by za moment odskoczyć i pochylić przednie łapy razem z głową nisko do ziemi. Złap mnie! Zamachała ogonem, gotowa odskoczyć na bok, gdyby podjął wyzwanie, a na pewno to zrobi. Nie wątpiła w niego ani przez chwilę.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Dom Iwo - Page 2 Empty Re: Dom Iwo

Pisanie by Iwo Sob Wrz 04, 2021 7:13 pm

Wspólne wycie jest cudowne, dlatego źle mi było, że Raz nie wyje. Gdzieś z tyłu głowy poczułem elfie myśli, że to pewnie przeze mnie nie może się odprężyć, bo kto by to robił, ale Mirka umiała. Tak czy inaczej wyliśmy i wyliśmy, a ja po tym leżałem kompletnie sflaczały na ziemi, tylko ogon uderzał w dywany rytmicznie. Mój spokój został zakłócony kiedy czarna szczeknęła, aż się poderwałem do leżenia na brzuchu, a nie na boku. Popatrzyłem na nią z uśmiechem na pysku, a jej zadowolenie udzielało się mi bardzo szybko. Spotkałem jej wzrok i od razu poczułem, jak mi krew w łapkach szybciej płynie i ciało przygotowuje się do zabawy. Zaburczałem zaczepnie kiedy się na mnie rzuciła, spróbowałem ją łapami odepchnąć, a kiedy tylko się odsunęła, do poderwałem się w górę i skoczyłem w jej stronę podejmując się wyzwania.
Uciekła mi w bok, jednak ja podążyłem za nią, z lekkim opóźnieniem, ale podążyłem. Oszalały i kompletnie bez planu starałem się ją pochwycić. Na szczęście byliśmy w piwnicy, zamkniętym pomieszczeniu, więc możliwości ucieczki nie było tak dużo, jak na wolności. Mimo tego nie jestem aż tak zwrotny jak ona, do tego kilka razy odezwała się niedawna rana barku, ale nie miałem zamiaru nad tym płakać, po prostu postaram się kręcić delikatniej. W końcu jednak dopadłem wilczycę, od razu obejmując jej szyję łapami, a rozwartym pyskiem łapiąc jej bury łepek, jakbym chciał jej czaszeczkę schrupać, ale nie schrupałem, nic jej nie zrobię, nawet jej nie zaboli. Potrzymałem ją w tym objęciu jeszcze sekundę, po czym puściłem ją i zarobiłem szybki zwrot by uciekać. Mój plan niestety nie uwzględnił ściany, jaka przede mną wyrosła i w jaką przywaliłem nosem, zostawiając na niej wilgotny ślad. Odbiłem się od przeszkody i poleciałem w tył, na grzbiet, prosto pod nogi Mirandy. Popatrzyłem na nią zastanawiając się czy to znaczy, że przegrałem, ale moja uwaga skupiła się na czymś innym. Wyciągnąłem przednie łapy w górę, w jej stronę, usiłując ją sięgnąć. Ładna... ŁADNA! Mruknąłem, a później szczeknąłem odważnie. Na koniec kichnąłem, żeby poprawić uczucie w otartym nosie. Nie miałem pojęcia co chciałem robić. Chciałem biegać i tulić ich w tym samym czasie, chciałem z nimi spać i wyć, wszystko na raz, już teraz.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Dom Iwo - Page 2 Empty Re: Dom Iwo

Pisanie by Razikale An'Doral Sob Wrz 04, 2021 8:01 pm

Przymykał oczy, chwilą spokoju i nie bycia natarczywie szturchanym, lecz nawet tępy skowyt Iwo, udało się zagłuszyć szczeknięciem Mirandy, które skłoniła niebieskiego wilkołaka do uniesienia pyska i spojrzenia w jej kierunku. Chciała, by im towarzyszył w tym, po czym rozłożyła się na ziemi, zaczynając mu to… demonstrować? Chciała, aby zaraził się tym od niej? Chciała mu pokazać, czego od niego wymaga?
Nie chciał. Zamachał łagodnie końcówką ogona, na znak, że rozumie i może nawet cieszy się, że czuje taką radość w tej chwili, współmierną z zachwytem białego wilka, ale on sam, wydawał się niepocieszony, choć nie okazywał tego niczym, za wyjątkiem pustymi spojrzeniami w jedno konkretne miejsce.
W pewnym momencie, czarny wilkołak zaczepił tego drugiego, zaczynając się z nim bawić. Likantropi w całości skupili się na sobie, własnym ganianiem, oraz wygłupami. Razikale korciło, aby chwilę poobserwować te poczynania, ale miał teraz zupełnie inny, ważniejszy cel.
Wykorzystując ich odwróconą uwagę, podniósł się lekko, aby spróbować pognać do przodu na tylnich łapach, podpierając się jednak przednimi. Dotarł do początku schodów, które był bardzo strome, a on miał niewygodne ochraniarze, lecz w niczym nie złamało to jego oporu, zaczął się prędko wspinać.
Za kilka chwil, jego pęd nabierał mocy, aby już u szczytu wspinaczki, uderzyć kagańcem w klapę, która postawiła opór, zamknięta od wewnątrz. Wilkołak zaraz zaczął uderzać raz drugi i trzeci, wymachując łbem na lewo i prawo, z próbą przełamania drewna, ześlizgując się i co rusz spadając po schodach. Lecz, ostatecznie to nie on spadł na sam dół, z powrotem do piwnicy, a pusty kaganiec. Skórzany pasek rozluźnił się i najwidoczniej przepuścił wilcze ucho, reszta była kwestią gwałtownego ruchu.
Razikale oblizał swój uwolniony pysk, aby zaraz podjąć kolejne próby uderzania własnym ciałem o klape, co było bardzo niewygodne, z powodu kąta nachylenia, na jakim się znajdował, ale pozostało próbować.
Razikale An'Doral
Razikale An'Doral

Stan postaci : Wilkołactwo.
Ekwipunek : Amulet, pióro.
Ubiór : Długa szata (czarna lub biała), skórzane spodnie i trzewiki.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Dom Iwo - Page 2 Empty Re: Dom Iwo

Pisanie by Mistrz Gry Nie Wrz 05, 2021 5:06 pm

  Szybki odskok pozwolił jej uniknąć pierwszego ataku białego, jednak nie na długo, bo kilka razy poczuła jego łapę czy pysk na sobie. Mimo to nie zaprzestała gonitwy wokół, a skoro piwnica była mała, to szybko poczuła się jak ścigający. Chciała zawrócić i zaskoczyć Iwo, ale ten to wykorzystał szybciej od niej, obłapiając ją za szyję. Zamruczała zaczepnie i zaczęła wiercić nosem pod jego pachą, by zaraz spróbować poderwać się na tylne łapy. Bezczelny łapał ją za głowę, nie mogła tego ot tak zostawić, uciekaj, póki możesz... A nie, nie możesz. Wpadła na niego właśnie wtedy, kiedy odbił się od ściany, przez co na moment rozwaliła się na nim. Szczeknęła cicho i poderwała się na łapy, otrzepując się z tego wszystkiego, to małe potknięcie wcale nie miało miejsca.
  Jej złote ślepia ponownie spoczęły na białym licu. Nawet nie zwróciła uwagi na to, że Raz ruszył się z miejsca bardziej niż zwykle. Jej ogon poszedł ruch, kiedy otoczyły ją pazurzaste łapy wilkołaka wraz z komplementem w jej stronę. Słodki! Szczeknęła radośnie, merdając w powietrzu. Trąciła nosem jego łapę i szybko położyła się na Iwo, zaczynając wylizywać mu pysk i policzki.
  W końcu jednak jedno z mocniejszych uderzeń przykuło jej uwagę i kazało nastawić uszy w stronę niebieskiego.

  Poszedł po jakąś herbatę do zaparzenia i szybko tego pożałował, kiedy już na schodach charakterystyczny stuk kazał mu się zatrzymać. To jego wina? Nie, nawet nie opuścił jeszcze górnego piętra. Mimo to jego niepokój nie był wcale mniejszy. Któryś z nich chciał wyjść. A może wszystkie naraz, to właściwie nie miało znaczenia, bo jak jeden otworzy, to i tak wyjdą. Kesyan odetchnął bezdźwięcznie. Myśl...
  Pierwsze, co mu przyszło do głowy, to zioła. Tojad lub jemioła, to nie byłoby trudne, ale jeśli zapach przesiąknie do piwnicy, a na pewno tak się stanie, poczują się jak w pułapce. Zmierzwił sobie włosy. Dlaczego ta klapa musi być drewniana? Jednak kolejne uderzenia skłoniły do szybszej decyzji, a Gwendelyn cicho zbiegł na dół. Właściwie nie miało to wiele sensu, bo zastawienie klapy i tak nie mogło przebiec cicho. W pierwszej chwili pomyślał o komodzie, ale żadnej nie było w polu widzenia, toteż postanowił zgarnąć fotel z przedpokoju. Ten zaraz wylądował na najdłuższym boku, kiedy już był na miejscu, by płasko przylegał do podłogi tam, gdzie była klapa. Kesyan odsunął się powoli, nasłuchując dźwięków, które nadal nie były pocieszające.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Dom Iwo - Page 2 Empty Re: Dom Iwo

Pisanie by Iwo Nie Wrz 05, 2021 5:45 pm

Było wspaniale, odwzajemniła mi się komplementem, a mój wilczy móżdżek się głupawo zawstydził. Ona jest słodka, nie ja, ona jest i słodka i ładna. Położyła się na mnie i wylizywała po pysku, a ja czułem się, jak w siódmym niebie, w szesnastym i dwudziestym piątym. No i wtedy Raz musiał zepsuć naszą przyjacielską wymianę uroczości i miłości. Niezręcznie mu z tym było?
Popatrzyłem na wilka, co on wyrabia i przekręciłem łepek obserwując jak uderza w klapę. Ja rozumiem, że nie chce z nami być, ale niech się odstosunkuje od mojego domu. Wypełzłem spod czarnej, wytrzepałem się i szybkim krokiem podszedłem do schodów, popatrzyłem z zaciekawieniem na Raza, uderzył jeszcze raz i wtedy znalazłem to okienko dla siebie kiedy był wilk odsunięty na tyle, żeby się dla mnie miejsce na stopniach znalazło. Pół sekundy potrzebowałem, żeby podskoczyć i znaleźć się wysoko, tuż pod samą klapą. Łapka mi się omsknęła, ale tyle razy po tym drewnie skakałem, że już wiem, jak na nie skakać i się go trzymać, drobne wpadki nie są mi straszne.
Przysiadłem sobie na stopniu, przednimi łapami stojąc wyprostowany na niższych poziomach, przodem do wnętrza piwnicy. To moja klapa i żaden Razi czy nie Razi nie będzie mi jej psuł. Ostatnie reperowanie jej robił mój tata i tak ma zostać, nie będę marnował jego pracy. Poza tym sam pewnie tego nie skleję ładnie, a nie mam zamiaru zatrudniać, jakiegoś oszusta, żeby mi to naprawił i jeszcze pobrał za to pieniądze, których nie mam na takie bzdety.
Oblizałem się i rozejrzałem dookoła, a jak mi jakiś śmiałek odważy się zbliżyć do MOJEJ klapy, to zostanie warczenie i zębami po uszach i pysku. No dawaj, Raz, jak taki odważny jesteś, że mi dom chcesz psuć. Taki cichy i nieśmiały, a jak nie trzeba to zaczyna odwalać.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Dom Iwo - Page 2 Empty Re: Dom Iwo

Pisanie by Razikale An'Doral Nie Wrz 05, 2021 6:02 pm

Wytrzymałe kości miały swoje zalety, ciężko było połamać sobie na tym pysk, czy bark, lecz mimo to, ból był realny. Jego wytrwałość jednak miała spełznąć na niczym, kiedy jego długie uszy wyłapały dźwięk szurania i jakiegoś nacisku na klapę. Co jest?
Ale nie dane mu już było wykonać kolejnego uderzenia, bo biały wilkołak wślizgnął się przed niego, przez co utracił równowagę, zjeżdżając po kilku stopniach, choć ostatecznie podtrzymał pochyloną równowagę, zapierając się przednią łapą o schodek. Pysk Iwo obnażył zęby, co było niejaką groźną przed atakowaniem klapy. Niebieski wilkołak przymrużył białe ślepia i wypuścił powietrze z nosa ciut głośniej, by zaraz obrócić się i ostrożnie zejść na dół. Nie to nie.
Będąc z powrotem na gruncie piwnicznym, wyprostował się do zgarbionej pozycji humanoida, oblizując swój pysk z kilku plam krwi po nacięciu skóry kagańcem. Obrócił pysk w kierunku czarnej wilczycy, jakby chcąc wyczuć co chciałaby mu przekazać lub też nic, tak czy inaczej, po chwili postawił ciężkie kroki w kierunku umęczonego dywanu, na którym zaraz ułożył się bokiem. Czuł się, jakby nie spał od dawna, a tak najpewniej było, dlatego zaraz ułożył łeb na ziemi i zamknął ślepia, chcąc pogrążyć się w odpoczynku. Może teraz nie wyjdzie, lecz później się coś zmieni…?
Razikale An'Doral
Razikale An'Doral

Stan postaci : Wilkołactwo.
Ekwipunek : Amulet, pióro.
Ubiór : Długa szata (czarna lub biała), skórzane spodnie i trzewiki.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Dom Iwo - Page 2 Empty Re: Dom Iwo

Pisanie by Mistrz Gry Pon Wrz 06, 2021 1:15 am

Przyłożył klapę fotelem i cofnął się ostrożnie, a ze środka dobyło się warczenie. Na niego? Niestety to było trudne do stwierdzenia nawet dla Gwendelyna, ale zauważył co innego. Kroki na schodkach wskazywały, że były tam dwa wilki, przynajmniej teraz, a warczał ten wyżej. Zaczekał chwilę, dłońmi lekko macając karwasze ze środkiem usypiającym, jednak sytuacja stała się spokojna, a on mógł cofnąć się do schodów na piętro.

Czarna uniosła się nieco na łapach, kiedy Iwo postanowił wyjść. Eh, a tak miło się leżało, aż z tego wszystkiego sierść na grzbiecie jej się uniosła. Usiadła jednak i patrzyła uważnie, a to spokojne siedzenie sobie szybko zostało zastąpione przez przycupnięcie. Nastawiła uszu, czujnie i ciekawsko zarazem, bo nie pamiętała go takiego stanowczego i... Cóż, jeszcze nigdy do nikogo przy niej nie warczał. Nie bała się, była zaskoczona i zaintrygowana tą nową odsłoną Iwa.
Raz się wycofał. Wstała również na tylne łapy, kiedy ruszył niejako w jej stronę, bo i ciężko było obrać inną. Złapała jego wzrok i lekko pochyliła uszy z cichym mruknięciem dezaprobaty. To należało do Iwo i mógł decydować.
Niebieski wilk wrócił na dywan, a jej przyszło co innego do głowy. No, może nie takiego innego, ale powoli przeniosła wzrok na białego, by zaraz opaść na cztery łapy i skoczyć w jego stronę. Oparła się o wolną połowę schodów i oblizała nos. Na moment zaczęła węszyć, ale szybko znów skupiła się na białym. Wojowniczo wyglądasz. Zamachała ogonem i liznęła jego własną kichałkę, by zaraz przenieść się na bok pyska. Podobała jej się ta scena. Może i chodziło tylko o głupią drewnianą klapę, ale zaskoczył ją i zapunktował.
Po chwili zaprzestała lizania i czmychnęła do środka piwnicy. Wróciła szybko, trzymając w pysku przyniesioną wcześniej tu nogę. Zjedzmy! Pisnęła cicho, kiwając ogonem na boki, a jeśli się zgodził, cofnęła się nieco, by zrobić mu miejsce. Tak zaczęła się ich wspólna kolacja, choć na trójkę wielkich wilków nie było tego aż tak dużo. No właśnie, Miranda odgryzła kawałek udźca i zaniosła go do Razikale, kładąc obok na dywanie. Pomachała mu ogonem i wróciła do jedzenia, o ile nic im nie przerwało.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Dom Iwo - Page 2 Empty Re: Dom Iwo

Pisanie by Iwo Pon Wrz 06, 2021 1:49 am

Em... Liczyłem na coś więcej? A on poszedł sobie. Nie narzekam, walka nie jest czymś co lubię, ale żeby tak od razu sobie pójść? Jego wygłupy rozeszły się po kościach i wszyscy byli znów spokojni. Oblizałem się, popatrzyłem za Razem, jak się układa, i sam po kilku sekundach zdecydowałem się zejść ze stopni, nim jednak to zrobiłem, to do klapy już pchała się czarna. Znów mam fukać, że mają mi domu nie psuć? Jednak nie o to chodziło. Polizała mnie i dała komplement. Dziwny komplement, bo to był komplement, prawda? Dzięki. Odwzajemniłem się lizaniem, bo nie wiedziałem co innego mogę zrobić. Nie łatwo wprawić wilczego mnie w zakłopotanie tego typu, a jednak jej się udało i chociaż nie pokazałem tego po sobie, to w mojej głowie jeszcze długo panowało kompletnie ogłupienie, które za nic nie potrafiło zrozumieć o co jej chodziło i dlaczego poczułem od niej jakąś taką dziwną atmosferę. Nie rozumiem i boję się trochę tego, bo przy nierozumieniu łatwo u mnie o pomyłkę w zareagowaniu, a i z rozumieniem łatwo.
Patrzyłem za nią, jak zeskoczyła ze schodów, a zachęcony głosem, nie mogłem odmówić. Od razu mi humor wrócił w znacznej części, chociaż dalej był z tyłu głowy głos, że coś się dzieje dziwnego i jeszcze nie wiem co. Dopadłem do kawałka krowy i razem z Mirandą jadłem pyszne, surowe mięso, co ma te jeszcze kilka godzin, żeby się pięknie strawić, chociaż częściowo. Popatrzyłem z utęsknieniem na kawałek, który niosła Razowi, żałując, że nie jestem na miejscu naukowca, że to nie ja dostaję ten poczęstunek.
Tak czy inaczej nasze pyski, mniej lub bardziej widocznie były po chwili ubabrane w krwi. Po ten drobnej kolacji musieliśmy chwilę odleżeć, żeby się wszystko w brzuchach ułożyło, a później przyszła kolej na więcej zabawy, trochę gonienia, trochę przepychania się, gryzienie piłki, której odgryzione kawałki skończyły w moim żołądku. Jednak nawet ja nie miałem tyle sił żeby ganiać całą noc, może to przez sennego Raza, który wprowadził taki spokojny nastrój. W końcu więc, kiedy uznałem, że jestem zbyt zmęczony, wlazłem na stos dywanów i uwaliłem się przy niebieskim, opierając się o niego swobodnie. Jak już mam spać, to najlepiej z kimś. Zachęciłem też czarną żeby do nas dołączyła, bo razem raźniej leżeć, a i jeszcze można kogoś przez sen polizać i koszmarów mniej. Długo nie trzeba było czekać, aż zacząłem cicho pochrapywać.

Świt przyszedł za szybko, ale to na pewno przez to, że część nocy nie spaliśmy. Poza tym rano, pobudki zawsze takie są. Nieważne ile bym spał, to zawsze będzie za mało. Tak też było i tym razem. Otworzyłem zmęczone oczy, popatrzyłem na otoczenie i już wiedziałem, że kurwa no nie.... że kolejny dzień. Szybko jednak poczułem dużo ciepła i kiedy rozejrzałem się w ciemnym pomieszczeniu, zrozumiałem, że nie śniło mi się mienie towarzystwa, że je naprawdę miałem.
Podniosłem się powoli do siadu, i uważając, żeby nikogo nie obudzić, wstałem z posłania. Ruszyłem do wyjścia, to mojej klapy, co Raz coś przy niej majstrował, ale chyba nic nie uszkodził, co najwyżej jest kilka zarysowań od kagańca. Przekręciłem kluczyk w kłódce i najciszej, jak mogłem wyszedłem na zewnątrz, prosto do kuchni. Zostawiłem klapę leciutko rozszczelnioną, żeby się wietrzyło i może jakieś poranne słońce wpadło do środka. Sam wciągnąłem na siebie leżące gdzieś na ziemi moje ubrania, które zdjąłem przed przemianą, żeby ich nie zniszczyć, po czym poszedłem na górne piętro, na palcach, żeby nie robić hałasu.
Wszedłem do swojej sypialni, zgarnąłem jakieś swoje ubrania i pozostawiłem je na szczycie schodów w piwnicy. Tak gdyby Miranda lub Razikale chcieli się w coś ubrać. A gdzie jest Kes? No niech sobie będzie gdzie chce, ale z rana nie jestem dość wylewny ani rozmowny, więc raczej uniesienie ręki w jego stronę na powitanie musi mu starczyć.
Koniec na dzisiaj obowiązków związanych z ludźmi, bo jestem już tragicznie zmęczony, czas zająć się krowami. I jak pomyślałem tak zrobiłem, już po chwili łażąc po podwórku i wypuszczając krowy na pastwisko, przy okazji oglądając je czy wszystko z nimi w porządku. Nie miałem zamiaru wracać do środka, chociaż przydałoby mi się porządniej umyć twarz, bo mimo płukania jej dalej mam na brodzie nieco czerwonych śladów, bo mi krowia krew zabarwiła skórę, ale jeszcze chwila, jeszcze kopyta obejrzę, zmienię słomę, pozamiatam, uzupełnię im wodę, wydoję.... dużo zajęć mam.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Dom Iwo - Page 2 Empty Re: Dom Iwo

Pisanie by Razikale An'Doral Pon Wrz 06, 2021 10:20 am

To był chyba najdziwniejszy poranek w jakim miał okazję brać udział. Przebudzony, jakby nie spał sto lat, a jednak wciąż zmęczony, gdyby położył się 5 minut temu do łóżka. Ale nie był w miękkiej pościeli, a na twardym dywanie.
Otworzył oczy, zdając sobie sprawę, że jest w piwnicy, po której rozejrzał się tylko pobieżnie. Było mu strasznie zimno, bo nie miał na sobie ubrań. Nie pojmował tego, lecz próba chwycenia swojego płaszcza, który leżał na komodzie, spełzły na niczym przez ochraniacze na dłoniach. Po chwili użył własnych zębów, by odpiąć wszystkie paski jak trzeba, uwalniając jedną dłoń, a zaraz, już dużo łatwiej, tą drugą. Dopiero teraz chwycił płaszcz, którym się okrył, siadając w miejscu.
Czuł ból twarzy, a kiedy ją dotknął, natrafił na strupy po rozcięciach skóry. Co się stało? Gdzie kaganiec? On… on zupełnie nic nie pamiętał, jakby wszystko urwało się na rozmowie z Iwo i Mirandą…
Może jednak dali mu ten cessabit i zasłabł? Ciężko rzec, lecz nagle dostrzegł śpiącą Vellcar, która wciąż była pozbawiona ubrań. Gdzie Menetys? Mimo tych pytań, Razikale przełknął ślinę i wstał, kierując się do schodów w poszukiwaniu ubrań, lecz bardzo szybko na niego czekały już przy klapie. Robota Iwo, czy Kesyana? To bez znaczenia.
An'Doral ubrał jakieś szerokie spodnie, górę zapinając materiałem, który już miał na sobie, zaś dodatkowo pochwycił większą koszulę roboczą, luźne spodnie i znoszony płaszcz, za moment wracając do Mirandy. Położył jej ubrania na ziemi, aby miała do nich blisko, zaś płaszczem, okrył jej ciało jak kocem. Domyślił się, że się przemieniła, ale należała jej się ta doza intymnej prywatności.
Będąc już spokojnym o nią, cofnął się, aż coś przykuło znowu jego uwagę. Cofnął się do swojego miejsca leżenia i schylił podnosząc coś z ziemi. Kiedy się temu przyjrzał dostrzegł… błękitne futro. Wszystko zamarło, a gdy wzrokiem obiegł inne fragmenty dywanu, niebieski mienił się w tych drobinkach. Zamarł. Zwyczajnie zamarł. Tylko on mógłby coś takiego zostawić. A więc… dotknął zaraz swojej poranionej twarzy i…
Zwyczajnie ruszył biegiem do wyjścia, wspinając się po stromych schodach i wychodząc uchyloną klapą na parter domostwa. Odbił się od ściany, prędko idąc przed siebie, jedną ręką chwytając skrawek płaszcza, który dociskał do klatki piersiowej. Oddychał ciężko, płytko, biegając wzrokiem we wszystkie strony. To się zwyczajnie nie mogło dziać…
Wybiegł drzwiami frontowymi na zewnątrz, nie napotykając żadnej osoby, gdyż odgłosy zwierząt słychać było na pastwisku. One zawsze były takie głośne? Po prostu zgłupiał otoczony drzewami. Szelest liści był taki hałaśliwy, w dodatku powietrze wypełnione było zapachami.
Z tej całej dezorientacji potknął się o własne nogi z upadając na trawę. Pierwszy raz miał ochotę nie wstawać. Po prostu, obrócił się na bok, zatrzymując wzrok na ich kępkach.
Nic nie pamiętał… kompletnie nic… lecz mimo to, zmienił się. Nie dość, że został zarażony to jeszcze nie był kompletnie świadom tego co robi. A więc mógł robić wszystko, nawet to czego nie chciał on sam.
Czyli pozostaje mu plan B. Tak, plan nad którym myślał już zawczasu. Musiał… dorwać się do Horacego i… jechać do Selinday, najlepiej. Czy zdążyłby przed zmierzchem? Co jeśli nie? Może powinien zgłosić się w Jutar? A tutaj był ktoś kompetentny w służbach porządkowych?
Zakrył się rękoma. Czuł się pogubiony. Nie chciał, ale wiedział co należało poczynić. Zgodnie z własnym sumieniem i odpowiedzialnością, za siebie, czy innych. Jego kariera i tak legła w gruzach tej nocy. Razikale Urthemiel Zazikel An'Doral właśnie się skończył. Może jednak jeszcze jest w stanie niejako się przysłużyć… ale to tylko w Selinday. Tylko tam mają odpowiednich badaczy...
Razikale An'Doral
Razikale An'Doral

Stan postaci : Wilkołactwo.
Ekwipunek : Amulet, pióro.
Ubiór : Długa szata (czarna lub biała), skórzane spodnie i trzewiki.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Dom Iwo - Page 2 Empty Re: Dom Iwo

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach