Dom Iwo

5 posters

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Go down

Dom Iwo Empty Dom Iwo

Pisanie by Mistrz Gry Czw Sie 06, 2020 12:52 pm

autor: Cristian Martin z ArtStation
Dom znajduje się na najdalszych obrzeżach Jutar, na ulicy Passo, pod numerem 46.
Właściciel: Iwo Menetys

Niedaleko Puszczy Kirtan, przy jednym z lasków znajduje się dom Iwo Menetysa. Większość sporej działki schowane jest za budynkiem i drzewami, więc od frontu nie wygląda to aż tak spektakularnie. Są tutaj dwa trawiaste pastwiska, ziemisto-piaszczysty plac do jazdy i treningów, drewniana stodoła, w której trzymane są krowy, oraz drewniana stajnia dla koni. Ściany domu, choć brudne i zestarzałe, dalej mają dość jasny odcień. Przez zaniedbanie właściciela, brak konserwacji, są porośnięte bluszczem i popękane w wielu miejscach. Mimo tego nic się jeszcze nie zawala. Dom posiada trzy poziomy. Piwnicę, dolne piętro oraz górne piętro. Podłoga wszędzie jest drewniana, tak jak schody. Na ścianach z kolei jest coś na styl boazerii, w łazienkach są tylko inne jej wzory niż w reszcie domu.
PIWNICA:
DOLNE PIĘTRO:
GÓRNE PIĘTRO:
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Dom Iwo Empty Re: Dom Iwo

Pisanie by Iwo Nie Sie 09, 2020 7:28 pm

Kolejne dni bez pracy mijały. Doiłem krowy, sprzedawałem mleko, czyściłem konie, wywalałem gnój. Nie to, że tego nie lubię, jest mi to dość obojętne. Zawsze to robiłem, pewnie byłoby mi dziwnie gdybym nagle miał przestać. Monotonia mi nie przeszkadza. Z resztą i tak znajduję od niej odskocznię w postaci prostytutek, medyków, alkoholu oraz pająków. Każdy orze jak może.
Siedziałem rozwalony w moim zielonym fotelu. Byłem mokry po kąpieli i goły. Dzisiaj słońcem przygrzało, a ja uznałem genialnie, że to dobry dzień na zakupy. Łeb mnie boli cały czas mimo, że już w cieniu siedzę od kilku godzin i dwie zimne kąpiele brałem. Pewnie jeszcze kilka dni mnie boleć będzie.
Westchnąłem ciężko i zacząłem się dotykać po brzuchu, piersi i szyi. Trochę to trwało, nie powiem, że nie, ale było to konieczne. Po raz kolejny zwątpiłem w lekarzy. Może powinienem się wybrać do innych? To bez sensu, chodziłem do różnych i żaden z nich się nie przykładał do roboty. Kompletnie ignorują moją rasę, historię chorób w rodzinie i to jakie mam odczucia. Znam swoje ciało lepiej niż oni, ale i tak mają gdzieś to, że wiem, że coś mi dolega. Nie chodziłbym do nich bez powodu. Mimo tego, oni nie rozumieją. Frustrujące. Jakby się bali dać mi wyrok. Może o to im chodzi? Podczas każdej wizyty zarabiają w końcu na mnie.
Zerknąłem za okno, powoli się ściemniało, a ja uznałem, że warto pójść spać. Mimo kilku drzemek w ciągu dnia, padałem na pysk, jak zawsze. Wziąłem szklankę wody, założyłem buty i wyszedłem na podwórko, żeby zagonić krowy do stodoły z pastwiska. Kochane mućki szły grzecznie i dawały się oglądać. Żadna sobie nic nie zrobiła, nawet cielaki całe i zdrowe były. Zamknąłem dobrze drzwi, na kłódkę, żeby nikomu nie przyszło do głody kraść mi bydła, ani żeby mi nie przyszło do głowy zmieniać się po pijaku w wilka i zjadać zwierzaki. Zaszedłem jeszcze do stajni, żeby się z Dayą i tym drugim koniem pożegnać. Dobrze mi się z nim ćwiczy. Aż za dobrze. Mam wrażenie, że nie uczę się niczego nowego, tylko utrwalam stare schematy. Może to i dobrze, takie odmóżdżenie. Nic nie myślę, tylko daję mięśniom pracować.
Wróciłem do domu, zdjąłem buty. Zgarnąłem jeszcze pół litra czystej ze spiżarni i ruszyłem po schodach do swojego pokoju. Byłem zmęczony.
Pociągnąłem kilka łyków alkoholu, patrząc na moje pająki, które czując zbliżającą się noc zaczęły wychodzić na widok. Pogłaskałem opuszką szkło terrarium, pocałowałem szybkę i życzyłem wszystkim moim maluchom dobrej nocy. Kocham ich.
Usiadłem na łóżku, zerknąłem za okno. Odstawiłem wódkę na szafkę nocną i wyjąłem z szuflady pistolet. Przyjrzałem mu się. Był naładowany. Mógłbym sobie w łeb strzelić. Ale to nie dzisiaj. Najpierw będę musiał sprzedać zwierzęta. Jak mówiłem, plan już mam na wypadek gdybym się zabić chciał. Umiem wytrzymać jeszcze kilka dni. W końcu nie chcę sprawiać innym problemów, z resztą zwierzęta by tylko na tym ucierpiały, gdybym się teraz zabił. Sąsiedzi mnie nie odwiedzają, więc bydło zamknięte w stodole by zaczęło szaleć, zdychać z odwodnienia i takie tam. Nawet jebane samobójstwo trzeba planować. Odłożyłem broń i znów chwyciłem za butelkę. Chcę być jak ojciec. On się zabił i nie zostawił syfu, no tylko małe wgłębienie jest po kuli w ścianie, po tym jak przeleciała mu przez głowę i się w boazerię wbiła. Długów mi nie zostawił, nauczył mnie wszystkiego czego potrafił, wyjaśniliśmy sobie sporo rzeczy. Chcę być jak on. Nie chcę zostawiać za sobą niezamkniętych spraw. Chociaż podejrzewam, że jednej sprawy nigdy nie zamknę, sprawy, do której ostatnio pisałem list. Wiem dlaczego się rozstaliśmy, między nami nie zagrało czy coś, to nie było to zwyczajnie, ale dalej mi trochę żal, może dlatego, że nie udało mi się spełnić życzenia ojca, że faktycznie zapowiada się na to, że skończę sam.
Przesunąłem palcem po opróżnionej do połowy butelce. Zakręciłem ją i odstawiłem na szafkę. Ułożyłem się w łóżku, naciągnąłem kołdrę na goły tyłek. Zwinąłem się w kłębek i spróbowałem zasnąć. Nie udało mi się mimo zmęczenia. Byłem zirytowany tym, że musiałem ruszyć się i iść do pustej sypialni ojca, żeby tam zasnąć bez problemu już po kilkunastu sekundach.

Z/T
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Dom Iwo Empty Re: Dom Iwo

Pisanie by Iwo Wto Sie 11, 2020 12:12 am

Nawet nie za bardzo wiedziałem kiedy zasnąłem, nawet nie wiedziałem kiedy się obudziłem. Która godzina? Zmrużyłem oczy i spróbowałem wypatrzyć zegarek stojący na szafce w mojej sypialni. Usiadłem na łóżku, przeciągnąłem się piszcząc przy tym rozpaczliwie, po czym znów się położyłem. Nie chciało mi się ruszać, ale leżeć w krwi i krowich flakach, które przywlokłem z podwórka do łóżka, też mi się nie chciało.
Polizałem pościel. Jucha już wsiąkła w prześcieradło. Tego się nie spierze. Złapałem w zęby kawałek bydlęcego jelita i zacząłem je zjadać do końca. Ciężko było mi je gryźć, ale nie będę narzekać.
Po skończonym posiłku oblizałem pysk. Stanąłem na ziemi przednimi łapami i dalej z tylnymi na materacu, znów się przeciągnąłem, po czym leniwie zszedłem zadem na podłogę. Wytrzepałem się porządnie, aż na nogach się zachwiałem. Nie chciało mi się nic.
Wspiąłem się łapkami na półkę, wystawiłem nosa do pająków i zajrzałem do terrariów. Zamerdałem ogonem widząc moje maleństwa. Kocham je. Obym ich tylko nie zjadł przez przypadek. Jakbym mógł uprawiać seks z pająkiem, to bym to robił. Z taką Sinine na przykład. Jakby jeszcze mnie pogryzła. Tak rozkosznie bym wymiotował. Kurwa, chce do Claudie, albo na dziwki, w sumie jeden pies. Dlaczego w kółko o niej mówię i myślę? Irytujące. Wiem, że mi zależy, ja to wiem, w tej kwestii rozsądek mój nie ma nic do powiedzenia. I jak jestem sam, to zamiast widzieć wszystkie jej wady widzę same zalety. Usta mi już krwawić powinny przez takie pierdolenie.
Wyszedłem na korytarz, po czym mało ostrożnie zbiegłem po schodach nie zwracając uwagi na plamy czerwonej mazi na stopniach. Od razu ruszyłem do kuchni. Brzuch miałem pełny, ale dalej byłem głodny. Ogon nie przestawał mi latać na boki kiedy przetrzepywałem szafki, wywalając z nich jedzenie na ziemię. Żarłem wysuszony makaron, surowe warzywa, czekolady. Zlizywałem z ziemi sok, który rozlał się na deski kiedy stłukłem o nie dzbanek. Zaciąłem się szkłem na języku, ale to drobnostka. Nic mi nie będzie, szybko się zagoi.
Jedzenie powoli się kończyło, a ja już napawałem się wizją przyjemnego poranka. Ten specyficzny ból brzucha, te mdłości, gorzkość w ustach. Chcę już ranek, już chce się obudzić. Czułem jednak, że dalej mi mało. Miałem ochotę na coś smacznego. Coś bardzo smacznego. Zaburczałem radośnie truchtając w stronę wyjścia. Drzwi były otwarte. Wyszedłem na ganek, zgarnąłem z ziemi kawałek zdechłej krowy. Zeskoczyłem z ganku w błoto. Zanurzyłem w nim łapy i zacząłem swój koncert, z początku nieśmiało, niepewnie, tylko dla mnie, ale później jak zawyłem, to wszędzie mnie było słychać. Fałszowałem straszliwie, ale to nie było ważne. Lubię wyć, czy to w odpowiedzi na wycie obcych wilków, czy to sam dla siebie.
Znów się wytrzepałem. Wziąłem rozbieg i przeskoczyłem nad płotem. Czas znaleźć jakiegoś zgniłego dziczka leżącego w lesie już któryś dzień.

Z/T
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Dom Iwo Empty Re: Dom Iwo

Pisanie by Iwo Sob Sie 29, 2020 12:02 am

Ubrany byłem w spodnie, co na udach miały wszytą podwójną warstwę skóry. Krowa była przywiązana do płotu, a ja stałem i trzymałem jej tylną nogę między udami.
Skubana okulała i się okazało, że ostry kamień jej w kopyto się wbił. Umyłem je, wziąłem obcęgi i po kilku próbach wydłubałem jej kamienia z krowiego paznokietka. Nie spodobało jej się to do końca, bo szarpnąłem za mocno, więc wyrwała mi nogę i zamuczała głośno.
-Wiem, przepraszam kochana.-uśmiechnąłem się do niej łagodnie i pogłaskałem po ubłoconym zadzie, na co ta tylko uderzyła mnie ogonem odganiając natrętną muchę, która mnie też już denerwowała.-Wiesz sama, że to nie koniec.-mruknąłem do niej. Nie pierwszy raz się takie coś jej zdarza. Ma pecha i tyle. Inne krowy w nic nie włażą, czasem tylko się o coś drapną, ale ta sztuka, no jak już się komuś coś dzieje z kopytami, to dam sobie głowę urwać, że to akurat jej się coś dzieje.
Znów podniosłem jej nogę, złapałem między uda. Chwyciłem za pilnik i zacząłem piłować, bo wyłapałem też dziwną nierówność w długości jednej strony w stosunku do drugiej. Kiedy już wszystko było mniej więcej gładkie i czyste, złapałem za specjalny nożyk i zacząłem wycinać podejrzane części. Ostry był, więc przyjemnie się kopyto cięło, a jego kawałki spadały na ziemię, jak wiórki kokosowe. Poczułem też wtedy jak skubana, postanawia użyć mnie jako swojej czwartej nogi i zaczyna mnie obciążać coraz większą swoją masą.
Stęknąłem, poprawiłem pozycję i jeszcze kilka drobnych razy przejechałem nożykiem po spodzie kopyta. Gotowe. Nie musiałem na szczęście używać środków odkażających, ani nie musiałem nic bandażować. Kolejne muczenie i kolejne głaski po zadku.
-Umyć by się was przydało, co?-zagadnąłem ją, bo niby kogo innego miałbym zagadywać?-Oby niedługo deszcz spadł.-poszedłbym wtedy na łatwiznę, wystawił krowy na deszcz, dał mu je umyć, wspomógłbym go w miejscach gdzie by pewnie nie sięgnął, ale miałbym połowę roboty z głowy.
Odwiązałem łaciatą od płotu i zaprowadziłem do stodoły. Pożegnałem się jeszcze z każdą dziewczynką i z tym małym byczkiem, co mi się urodził dwa tygodnie temu. Chociaż trochę złości ze mnie zeszło. Niby głupi powód, ale jednak jakoś tak uwiera.
Westchnąłem, podszedłem do mojej pechowej samiczki. Kucnąłem przy niej, złapałem ją za sutka i wprawnym ruchem wycisnąłem sobie trochę ciepłego mleka prosto do ust. Wytarłem brodę i wstałem. Zapłata za pomoc odebrana, mogę iść do domu.
Jutro z rana czeka mnie przejażdżka po okolicy i sprzedawanie mleka. Dzień jak co dzień. Zastanawiam się czasem czy by nie rzucić pracy jako trener i nie oddać się przyjemności codziennego ssania krów, ale wątpię, żebym się z samego bydła utrzymał.
-Dobranoc.-rzuciłem do zwierzaków. Zamknąłem drzwi na kłódkę, zebrałem swoje rzeczy i po jakiejś półgodzinie spałem już smacznie nago u siebie w sypialni. Nie ma nic lepszego niż długi, niczym niezmącony sen o niczym.

Z/T
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Dom Iwo Empty Re: Dom Iwo

Pisanie by Ezra Pon Lis 09, 2020 11:15 pm

Cóż, miałem nadzieję, że dobrą drogą idę. Nie byłem do końca przekonany, ani nie ufałem na tyle swojej intuicji, aby być pewien, że w dobrym kierunku idę. To nie tak, że lasu nie znam. O nie nie, tylko... Ta cała jakaś ciemna chmura, co wisiała mi nad głową, ciągle mi spokoju nie dawała. To złe myśli, o! Żadnej chmury fizycznie nie ma nade mną, przecież. Zdecydowanie, to przez ten zły humor nie potrafiłem się kompletnie skupić nad tym wszystkim, co się dzieje. Dobrze, że przynajmniej nad swoimi nogami w pełni panowałem i nie wywróciłem się nagle na twarz, albo coś, ha, ha. Pewnie ten Pan Iwo mógłby się uśmiać, choć... Nie, jednak zmieniam zdanie. On nie wygląda na takiego, co by się uśmiał.
Całe szczęście, że nie musiałem się bawić w okrążanie miasta. W końcu to Iwo od pewnego czasu mógł mnie nakierować, gdzie to ja mam iść. Ile jest w końcu domów w Jutar i na obrzeżach? No ja nie wiem, bo tu nie mieszkam, ani tutaj się nie zapuszczam. W każdy razie, nie musiałem się więcej martwić, że napotkamy kogoś z miasta, chyba, że ktoś by się napatoczył na posesję tego pana. Cóż, nie wyczułem nikogo, ani nie wyłapałem wzrokiem. Oprócz syfu, który najprawdopodobniej narobił sam właściciel tej posesji. Może tak nie panuje nad swoją przemianą i to wszystko dlatego?
Rozejrzałem się uważnie i poszedłem dalej. Żadnych zwierząt nie dojrzałem. Uznałem, że albo się schowały - co właściwie by mnie wcale nie zdziwiło, skoro mój nowy kolega się przemienił - albo gdzieś tam są w jednym z tych... Jak się nazywa stajnie tak no? Ee, słowo mi z głowy wypadło. W każdym razie, nieważne. Gdzieś te zwierzaki mogą być, w jednym z tych drewnianych budynków.
-Cóż, to tutaj, tak? - Spojrzałem na Iwo. Poproszę o zwrot kocyka i już mnie tu nie ma. Więcej mnie nie zobaczy, jestem w stanie to zapewnić. Nagle nie chciałbym usłyszeć, że nie, to nie jest jego dom i mamy iść dalej.
Ezra
Ezra

Stan postaci : Boski. Poraniona szyja i kark. Kilka bolesnych uszkodzeń poniżej pasa.
Ekwipunek : Tępy nóż
Ubiór : Zapraszam do kp.
Źródło avatara : baoyoulx 墨黧

Powrót do góry Go down

Dom Iwo Empty Re: Dom Iwo

Pisanie by Iwo Pon Lis 09, 2020 11:47 pm

+18

Kiedy zaczynałem rozpoznawać otoczenie naprowadzałem nas na dobrą trasę. Niby od pewnego momentu dałbym sobie radę sam, ale chłopak nie zawracał i nie żegnał się, więc gdzieś z tyłu głowy pomyślałem, że może chce zapłaty? No nie ważne.
Doszliśmy w końcu do mojego domu i mogłem zobaczyć jaki burdel zrobiłem. Jednak alkohol i przemiany nie idą u mnie ze sobą w parze. Westchnąłem ciężko i poprawiłem koc na biodrach.
-Tak.-mruknąłem w odpowiedzi, nawet się nie zatrzymując.-Chodź.-rzuciłem mu, mając nadzieję, że za mną pójdzie. Mówi, że jest wilkołakiem, ale może kłamie, albo sam nie wiem.. Może jak mu dam coś dobrego, to całkowicie wybiję mu z głowy ewentualne pomysły donoszenia na mnie? Aj tam, walić to.
Wszedłem do domu, burcząc coś nieszczęśliwy pod nosem kiedy okazało się, że drzwi wejściowe były otwarte. Musiałbym mieć pecha, żeby złodzieje postanowili mnie odwiedzić akurat teraz, ale wszystko jest możliwe.
Wytarłem stopy o wycieraczkę i przeszedłem na korytarz. Obróciłem się i popatrzyłem na Ezrę, który mam nadzieję, wykonywał moje polecenie i szedł za mną ciągle. Znów przeleciałem po nim całym zmęczonym wzrokiem.
-Zjedz coś... jak chcesz.-machnąłem ręką w stronę kuchni licząc, że chłopak nie pójdzie za mną na górę. Nie miał dużo jedzenia u siebie, to może skorzysta z oferty. Mam chleb i makaron do ugotowania, gdzieś leży otwarta czekolada, gdzieś jeszcze jest herbata w słoiku. Coś się znajdzie jak się poszuka.
Wdrapałem się po schodach na górę i zniknąłem na kilka krótkich chwil w pokoju. Odłożyłem koc na łóżko, naciągnąłem na szybko spodnie na tyłek, zarzuciłem sobie koszulę na grzbiet i zszedłem na dół. Znając życie Ezra nie zdążył się nawet porządnie po kuchni przez ten krótki czas rozejrzeć.
-Wezwę lekarza.-burknąłem do niego i zwyczajnie poszedłem do salonu, żeby zabrać się za napisanie listu. Oj czułem jak moja dusza filantropa się uaktywnia. Niby nie znam w sumie faceta, niby wydam na niego pieniądze, ale z drugiej strony, co wyruchałem to moje, a ja zjebałem robotę, to i ja muszę to naprawić. Nie znoszę ponosić konsekwencji moich czynów, ale jak mus to mus. Lepiej mi będzie jak teraz wydam trochę pieniędzy na zbadanie i maść, niż żebym później wydawał dziesięć razy więcej na jakieś skomplikowane, sam nie wiem, zabiegi czy operacje.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Dom Iwo Empty Re: Dom Iwo

Pisanie by Ezra Pią Lis 13, 2020 2:04 am

Mam... Iść za nim? Zaskoczeń chyba nie było widać końca, przy takiej perspektywie. Ciągle coś. Raz ten ktoś mnie napada w lesie i gwałci, później ten ktoś ze mną śpi i kradnie mi koc... No, "kradnie". Odda mi, prawda? Skoro chce, żebym z nim poszedł, to raczej nie zapowiada się na powtórkę z rozrywki z wieczoru poprzedniego. A przynajmniej, chcę być takiej myśli. Ciężko mi to jednak utrzymać, patrząc na to z jakim gigantem mam do czynienia. Bogowie, ten koleś jest ogromny! I jakie ma mięśnie. To przytłaczające, mógłby mnie złapać i sobie przerzucić przez ramię bez problemu. Czuję się taki malutki przy nim i cherlawy, nie powiem, że nie.
Wszedłem za nim nieufnie do środka. Rozejrzałem się w panice, jakby zaraz ktoś miał na nas naskoczyć w drzwiach. Mieszka sam? Nie ma tutaj nikogo, prawda? Chyba na to wygląda. Mogłem chyba odetchnąć z ulgą, powiedzmy...
Troszkę zgłupiałem, gdy ruchem ręki kazał mi najwidoczniej iść do kuchni. I zjeść coś, jeśli chcę. Nie jestem typem człowieka, który by się rzucił nagle do kuchni i zaczął szukać w najlepsze jedzenia. To byłoby niegrzeczne i kojarzy mi się to z tymi wszystkimi ulicznymi szumowinami. Bezdomnymi, o! Mimo wszystko, do kuchni się udałem. Pewnie zaraz tam sam przyjdzie. Mam tylko nadzieję, że prędko koc dostanę i będę mógł wrócić do swojej dziczy.
Rozejrzałem się po pomieszczeniu, równie bez najmniejszego zaufania do otoczenia. Nie no... Raczej nikt mi nagle nie wypadnie z szafki, prawda? A przynajmniej, mam nadzieję, że tak nie będzie. Ech, staram się być na siłę dobrej myśli, choć wyobraźnia ciągle podsuwa mi coraz głupsze scenariusze tego, co może się stać.
Moją uwagę przykuła leżąca otwarta czekolada. Kocham czekoladę. Oczy mi zabłyszczały na jej widok. Zaraz mi się pewnie ślina zbierze w buzi i będę chciał ją zjeść całą... Nie, Ezra idioto! Nie możesz, to nie jest Twoja czekolada, tylko jego. A-ale pozwolił mi coś zjeść, jeśli chcesz. Ta myśl mnie podkusiła i tak zabrałem trzy kosteczki. Zjadłem od razu. O bogowie, jak ja dawno nie miałem czekolady w ustach! Brakowało mi tego cudownego, słodkiego smaku.
Może powinienem nam obu coś przygotować..? Herbaty, może. Odnalazłem prędko wodę, a kominek nie było mi trudno zlokalizować. Ciężko byłoby go przeoczyć właściwie... Postawiłem wodę na piecyku. Krzesiwo na moje szczęście leżało rzucone luzem na blat. Idealnie, nie muszę grzebać nigdzie. Po chwili ogień elegancko tańczył, a ja mogłem zająć się przygotowaniem napojów.
Trochę pogmerałem w szafkach, ale poznajdywałem to co chciałem. Ustawiłem wszystko ładnie, nic, a nic nie zniszczyłem... Nie chciałbym, aby nagle się okazało, że mam zniszczone rzeczy odpracować, bo mnie nie stać na pokrycie szkód. Nie byłoby mi to na rękę, także, wolę więc uważać na wszystko najbardziej jak tylko mogę.
Znalazłem cukier. Sobie odrobinkę wsypałem do kubka, a herbatę Iwo pozostawiłem bez. Nie wiem ile chciałby sobie posłodzić, więc wolę poczekać, aż sam sobie dosypie tyle, ile będzie chciał. W między czasie ukradłem kolejne dwie kostki czekolady. Czy ja już wspominałem jak bardzo kocham czekoladę?
Spojrzałem na Iwo, który w drzwiach się pojawił. Zaraz, co... Jaki lekarz? Kompletnie zgłupiałem. Przerażenie zawitało w moich oczach. Niby jak ja mam pokryć lekarza? Przed chwilą modliłem się nad naczyniami, aby ich nie rozbić, a teraz będę musiał odpracowywać to..? To większy koszt niż jakaś tam szklanka! Chyba do końca życia musiałbym za to harować.
-E-ej, nie, nie, nie, nie, nie trzeba! J-jest wszystko w porządku! - Chyba się załamię całkowicie. Nie, już jestem załamany.
Zalałem obie herbaty, gdy wyszedł. Tą dla Iwo zabrałem, cukierniczkę też i podreptałem tam, gdzie on. Oczywiście, najpierw go chwilkę szukałem, ale koniec końców - odnalazłem! Postawiłem przy nim herbatkę i odskoczyłem kawałek od niego, jakbym się bał, że zaraz mnie złapie, pociągnie i uderzę głową o ostry kant blatu. Nie chciałbym tego za nic w świecie.
-Naprawdę nic mi nie jest, nie wzywaj lekarza... - Miauknąłem niepocieszony faktem, że widzę go piszącego. Niech zostawi to pióro, niech się mną nie przejmuje. Jestem tylko losowym człowiekiem, którego napotkał, równie przypadkowo, bo los tak chciał. Obiecuję, że zniknę z jego życia na dobre, jak tylko przekroczę ponownie drzwi wejściowe jego domu.
Ezra
Ezra

Stan postaci : Boski. Poraniona szyja i kark. Kilka bolesnych uszkodzeń poniżej pasa.
Ekwipunek : Tępy nóż
Ubiór : Zapraszam do kp.
Źródło avatara : baoyoulx 墨黧

Powrót do góry Go down

Dom Iwo Empty Re: Dom Iwo

Pisanie by Iwo Pią Lis 13, 2020 11:36 am

+18

Polazłem na górę, a po chwili równie smętnie zszedłem na dół, tym razem już ubrany. Uwagi jakiejś do tego, że koc zostawiłem na górze, nie przyłożyłem.
Zerknąłem na niego i na kuchnię, w której się już rozgościł porządnie. Rzuciłem mu informację o lekarzu i poszedłem do salonu. Wziąłem jakiś notes z regału z książkami i wyrwałem z niego kartkę, zwinąłem też z półki pióro i atrament, po czym usiadłem przy stole. Westchnąłem ciężko. Nienawidzę pisać, ale jak mus, to mus. Zacząłem skrobać krótkie zaproszenie dla lekarza. Spojrzałem na herbatę, na cukierniczkę, a później na chłopaka. Nie prosiłem o herbatę, ale mi ją zrobił. Może to taki odruch u niego? Może... sam nie wiem. Nie wiem w jakich okolicznościach, bez pytania czy polecenia, zrobiłbym komuś herbatę. Dziwnie mi teraz przez to. Może miło, nie wiem...
Podpisałem się krzywo samym imieniem pod moim adresem. Napisałem w liście, że nie chodzi o mnie, bo inaczej by mnie zignorowano, jak zawsze.
Popatrzyłem na niego zmęczony jego protestami. On jest głupi czy co? No jest, ale mu tego nie powiem, bo on pewnie to wie.
-Jesteś głupi...-a jednak powiedziałem. Wstałem z krzesła i ruszyłem ku drzwiom wejściowym, a szedłem jak na ścięcie.-Krew ci z dupy leci, a ty, że jest dobrze.-warknąłem na niego nieprzyjemnie żeby zakończyć dyskutowanie ze mną. Zajeżył mnie mocno. Patrząc na siebie wiem, że nie wolno bagatelizować problemów zdrowotnych, a to, że lekarze zaprzeczają moim podejrzeniom i osądom, to już inna sprawa.
Wyszedłem na ganek, przyłożyłem palce do ust i gwizdnąłem. W oczekiwaniu na mojego małego dostawcę listów, złożyłem kartkę na pół i jeszcze raz na pół. Nie ma co się bawić w koperty, jak za kilka minut i tak ją medyk rozerwie. Z resztą czy mam koperty? Sam nie wiem.
Niewielki biały ptaszek przyleciał gwałtownie i usiadł na barierce ganku. Podałem mu liścik, a ten błyskawicznie odleciał. Nie musiałem mówić mu gdzie ma lecieć, bo on wiedział gdzie. Zawsze lata w to samo miejsce.
Westchnąłem ciężko i włożyłem ręce do kieszeni spodni. Teraz wystarczy tylko poczekać.
Przetarłem twarz dłonią i sapnąłem cicho. Muszę iść zwierzęta ogarnąć. Wróciłem do domu wymijając chłopaka, jeśli stał mi na drodze. Złapałem klucz wiszący w holu na gwoździu w ścianie i wyszedłem na działkę. Może i powinienem powiedzieć mu gdzie idę, może powinienem go pilnować, żeby nie było, że lekarz przyjedzie, a rannego nie będzie. Jak chce, to niech za mną idzie i patrzy jak zwierzęta na pastwisko wypuszczam, a jak chce, to niech siedzi w domu. Obojętnie, byle tylko nie zwiał mi do lasu.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Dom Iwo Empty Re: Dom Iwo

Pisanie by Mistrz Gry Pon Gru 14, 2020 12:44 pm

  Postawienie na stole herbaty dla Iwo okazało się trudniejszych zadaniem, niż z początku przypuszczał. Już w zasadzie osiągnął swój cel, ale przy ostatnim kroku potknął się o swoją drugą nogę i rozchlapał kilka kropel po blacie i własnych palcach. Z boku wyglądało to pewnie mizernie, ale sam Ezra mógł odczuć coś znacznie dziwniejszego. Jakby na moment zawróciło mu się w głowie, choć wcale nie był pijany. Fala nieprzyjemnego zimna rozeszła mu się po organizmie, od środka, do samego wierzchu, gdzie pojawiła się na chwilę gęsia skórka.
  Ta zdawała się też udzielić dla Iwo, choć w inny sposób, jakby nagle w pomieszczeniu zrobił się przeciąg, który jednak nie poruszył żadną rzeczą czy nawet kosmykiem włosów. Przez moment miał wrażenie, jakby brakło mu tchu, a jednak wszystko zniknęło, nim zdążyłby upewnić się, że jest rzeczywiste.

[Iwo -6 pkt, Ezra - 17 pkt]
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Dom Iwo Empty Re: Dom Iwo

Pisanie by Ezra Sro Gru 23, 2020 6:18 pm

Westchnąłem cicho. Chyba moje prośby nic nie dadzą. No, ba, nawet nie zdołałem go zatrzymać, a ten już wyszedł z listem. I co ja zrobię, kiedy lekarz przyjdzie? Chyba udam, że nic mi nie jest, albo zwyczajnie nie dam się dotknąć. Nie chcę, aby ktokolwiek mnie badał, po prostu... A co jeżeli zrobi mi większą krzywdę? Boję się nawet o tym myśleć. Ha! Gdybym w ogóle potrafił w jakikolwiek racjonalny sposób myśleć, to byłoby... Cudownie. Ale nie jest i nie potrafię. Jestem głupi i sam to widzę, widzę przez własne czyny, ślepy taki jeszcze nie jestem. Jestem głupi i ta łatka głupoty pozostanie przy mnie na zawsze. Nie sądzę, aby kiedykolwiek miała zniknąć, odejść, cokolwiek. Odczepić się! Po prostu, nie. Ta głupota przewija mi się od samej młodości! Gdyby nie to, może mój brat dalej by żył, może moja cała rodzina także... Ale nie, ja nie myślę. Nie powinienem chyba się tak usprawiedliwiać swoją głupotą, to wszystko w końcu, to moja wina. Wyłącznie moja. Jestem chodzącą głupotą i żadnej większej na świecie się nie znajdzie, jestem tego pewien.
Przez swoje myśli nie zwróciłem uwagi na to, że trochę herbaty wylałem. T-to mogę bez problemu posprzątać, zanim Iwo wróci. He, jeszcze to... Dziwne uczucie. To szczególnie przeszkodziło mi w utrzymaniu pewnej równowagi. Co ja niby zjadłem? Przecież w tamtej czekoladzie alkoholu nie było, wyczułbym od razu, gdyby był. Z resztą, fuj, czekoladki z alkoholem. Obrzydliwe, jak można byłoby tak oszpecić czekoladę?
Oparłem się gwałtownie o blat - uważając przy okazji na filiżanki, aby ich całkowicie nie rozlać - i złapałem się za głowę jedną ręką. Nie rozumiem co się dzieje.
Wybełkotałem krótkie "ech". Odwróciłem się niemrawo w miejscu. Nawet teraz nie chcę lekarza, nie ma opcji. Nic mi nie jest, przecież to nie jest wina tego, co się stało... Te kręćki w głowie. Zaraz mi będzie lepiej, za moment... I tak nieświadomie skończyłem na podłodze. W sensie, zsunąłem się na podłogę. Zaraz mi przejdzie, rzecz jasna. I-i obejdzie się bez lekarza!
Ezra
Ezra

Stan postaci : Boski. Poraniona szyja i kark. Kilka bolesnych uszkodzeń poniżej pasa.
Ekwipunek : Tępy nóż
Ubiór : Zapraszam do kp.
Źródło avatara : baoyoulx 墨黧

Powrót do góry Go down

Dom Iwo Empty Re: Dom Iwo

Pisanie by Iwo Czw Gru 24, 2020 12:07 am

Dziwne uczucie tylko zachęciło mnie do wezwania lekarza. Ruszyłem jak najszybciej do wyjścia i wysłałem list przy pomocy ptaszyska. Przyjedzie lekarz, to nie tylko jego przebada, ale i mnie. Zerknąłem w stronę bramy. Naszła mnie myśl, że ojca tam zobaczę, jak wraca z miasta, ale tak nie było. Jedynie jakaś wrona na mnie zaskrzeczała. Klasnąłem w dłonie, żeby ją przegonić. Nic sobie z tego nie zrobiła. Sapnąłem ciężko i wróciłem do domu.
Od razu ruszyłem do salonu, żeby sprawdzić jaka tam sytuacja, czy wszystko było w porządku, bo chciałem iść ogarniać zwierzęta. Wolałem jednak się upewnić, że dom nie spłonie, gdy pójdę do stodoły.
Stanąłem przy swoim fotelu i popatrzyłem na siedzącego na ziemi chłopaka. Zmarszczyłem czoło i wsadziłem dłonie do kieszeni.
-Co ty robisz?-mruknąłem z wyrzutem, nie rozumiejąc kompletnie co się dzieje, nie liczyłem też na odpowiedź. Ma chłop krzesło, a i tak wybiera twardą podłogę. Zad go boli po ostatniej nocy, ale no dobra, to nie moja sprawa co lubi. Może kocha cierpieć czy inne rzeczy. Mnie to nie obchodzi. Byle się lekarzowi dał obejrzeć, bo nie chcę później znów się tłuc z jego chorobami i zakażeniami czy innymi wymysłami.
Zastanawiałem się też o co chodzi w kontekście medyka. Lekarzy nie lubi, stąd ta reakcja? Jeśli tak jest, to się boję mieć go w domu. Taki niebadany może mieć w sobie wszystko co złe i po świecie pełza. Z drugiej strony spałem z nim, to może też coś złapałem. Podrapałem się po szyi, wbijając sobie mocno paznokcie w skórę. Kurwa. Jęknąłem w myślach, już czując jak jakieś oślizgłe żyjątko przesuwa mi się wzdłuż jelit, zaczepiając pazurkami o ich ścianki. Poczułem zimne dreszcze przechodzące mi wzdłuż kręgosłupa.
-Idę na dwór.-burknąłem, sam nie wiem po co go informując o tym, co będę robił. Może chciałem, żeby wiedział gdzie ma iść, żeby mnie poinformować, że lekarz już przyszedł.
Jak powiedziałem, tak zrobiłem i już po chwili wypuszczałem rozbrykane dzisiaj krowy na pastwisko. Później musiałem zająć się końmi, wyczyścić je, pogłaskać, wymienić im ściółkę. Tyle roboty... Lepiej by było gdybym miał do tego pomoc, ale z drugiej strony nikt nie zrobi tego tak dobrze jak ja, więc nie mam zamiaru oddawać swojej pracy komuś, tylko po to, żeby wszystko spartolił.
Jeśli Ezra postanowił zostać w domu i zająć się sobą, to ja również nie miałem zamiaru nawiązywać z nim kontaktu. Zostanę na działce aż lekarz przyjdzie. Powinienem usłyszeć jak brama skrzypi. Przybycie medyka może być kwestią 30 minut lub kilku godzin. Mi się nie spieszy, a pogoda nie jest aż taka zła, żebym był zmuszony do powrotu do domu.

Na szczęście lekarz zawitał do nas szybko, no szybko, po niecałej godzinie. Wyjaśnił, że był w okolicy, dowiedziałem się, że sąsiadce, coś strzeliło w plecach. Westchnąłem ciężko, bo nie było mi to na rękę. To oznaczało, że w razie jakiegoś wyjazdu średnio będę mógł ją poprosić o zajęcie się moimi zwierzętami.
Ezra został przebadany i dostał jakieś ziółka i mazidła na swoje rany. Ja mu ich nie będę wsmarowywał, wystarczy, że zapłaciłem za medyka. Mimo tego mam zamiar potrzymać go chwilę w swoim domu i dopilnować, żeby o siebie zadbał. Nie chce mieć dzikusa z lasu na sumieniu. Jak się wyleczy, to zobaczę co z nim zrobię, bo jeszcze nie wiem, może nic nie zrobię, nie jestem jego ojcem, żeby mówić mu co ma robić. Nie żebym o niego specjalnie dbał, ale też nie przeszkadza mi myśl, że pomieszkam z kimś chwilę. Będzie to upierdliwe, ale wytrzymam, bo nie takie rzeczy wytrzymuję. W razie czego będę go ignorował i szedł spać, w końcu jestem w tym dobry.

Z/T 2x

KONIEC LATA
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Dom Iwo Empty Re: Dom Iwo

Pisanie by Iwo Wto Kwi 06, 2021 11:50 pm

WIOSNA 1869 ROK

Opierają się łokciami o płot patrzyłem na moje krowy. Wszystkie przeżyły zimę, no może nie te, które sprzedałem na mięso, ale zdecydowana większość składu jest niezmieniona.
Westchnąłem ciężko i pokracznie i od niechcenia przeszedłem przez płot. Wzbudziło to zainteresowanie kilku rudych panien, nawet jakaś łaciata się obejrzała. Normalnie rozrywany jestem przez adoratorki. Nawet się nie uśmiechnąłem na te myśli, bo żarty te brzmiały w mojej głowie jak suche komentarze starej baby na zjeździe rodzinnym. Jeśli ktoś kiedyś zapyta mnie: ,,Kiedy znajdziesz sobie żonę?", to im odpowiem tak, jak mi raz znajomy powiedział, że ,,Umrę sam."
Poklepałem zaciekawione krówsko po boku, co nie odpuściło mimo tego i łaziło za mną, śledząc mnie, co robię. Po chwili przechadzałem się po pastwisku w poszukiwaniu wszelakich gwoździ, kamieni i innych rzeczy, co by moim zwierzakom mogłyby się w kopyta wbić. Byłem na czele mojego krowiego stadka, które zebrało się i podążało za mną. Krowi przywódca ze mnie.
Nie mam dużej wytrzymałości, więc po kilkunastu minutach spaceru zatrzymałem się i usiadłem na ziemi. Znów sapnąłem, chcąc wygonić z siebie nieopuszczające mnie zmęczenie.
Jedna rudzinka zamemłała mi pyskiem przy uchu, obsmarowała mokrością nosa na szyi, a reszta towarzystwa rozeszła się dookoła, żeby wrócić do żarcia trawy. Gdyby nie to, że byłem styrany wszystkim dookoła, to mógłbym powiedzieć, że jestem szczęśliwy, bo świeci słońce, zwierzaki dookoła, mogę się chwilę polenić. Lepiej być nie może, prawda? A jednak jakoś tak nie umiem się rozluźnić i odpuścić. Dobrze chociaż, że dni mijają szybko, tygodnie mijają szybko, miesiące i lata też szybko miną, mam nadzieję. Już chciałbym być stary, już chciałbym mieć to wszystko za sobą, żebym tylko mógł siedzieć i wspominać.
Położyłem się na plecach i zamknąłem oczy, zakryłem je dodatkowo ręką, bo słońce mnie raziło nawet przez powieki. Za chwilę usłyszałem jak coś się kładzie jakiś metr ode mnie. To pewnie ten byczek, co jeszcze pół roku temu był marnym cielakiem. Wyrasta na spokojnego bydlaka, kochany z niego stwór i mnie lubi. Dobrze, nie będzie z nim problemu w przyszłości.
Przetarłem nos, wyciągnąłem nogi i uciekłem gdzieś myślami, nawet nie zauważając kiedy myślenie zamienia się w sen.

Z/T
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Dom Iwo Empty Re: Dom Iwo

Pisanie by Iwo Sob Maj 15, 2021 7:21 pm

No i wróciłem z wakacji u Rio. Było miło, mniej więcej, gdybym nie zjebał. Westchnąłem ciężko i puściłem konia na łąkę, później to samo zrobiłem z krowami, oglądając każdą przy okazji. Sąsiadka się dobrze zajęła moimi zwierzakami. Kiedy będę umierał, to przepiszę na nią to wszystko, chyba, o ile ona nie umrze szybciej niż ja. Jeśli umrze szybciej niż ja, to sam nie wiem. Sprzedam to wszystko, a pieniądze dam na sierotki, czy inne pierdoły.
Schowałem się w moim pokoju i długo leżałem na łóżku zanim w ogóle zdjąłem buty i wciągnąłem na materac nogi. Gapiłem się na sufit, bo to takie interesujące. Z przypływie emocji, czy raczej zbytniego znudzenia, wyciągnąłem z szafki nocnej mój notes, mój wspaniały notes, za którym o dziwo tęskniłem kiedy siedziałem w Krzewo... Krzewodrożu? Krzewogrodzie? Chyba jakoś tak. Teraz sam nie wiem czy chciałem pisać, ale jakoś tak sam z siebie wziąłem ołówek i zacząłem coś bazgrać. Jak tak bazgrałem, to dużo myślałem, zastanawiałem się nad tym wszystkim, nie tylko nad ostatnimi wydarzeniami, ale i też nad przeszłością. W pewnym momencie, ku własnemu dziwieniu zdałem sobie sprawę, że muszę przetrzeć wilgotne oczy, bo łzy mi utrudniają pisanie. Aż tak nisko się stoczyłem? Jest źle, przecież ja tylko myślę nad pierdołami. To chyba przez zmęczenie, zazwyczaj aż tyle czasu z ludźmi nie spędzam, a patrząc na to, jak mnie to męczy, to faktycznie z przemęczenia mi się w głowie musiało pokręcić.
Popatrzyłem na moje zapiski, ale nie czytałem ich ponownie, bo spaliłbym się ze wstydu. To takie głupie.
-Ile ja mam lat, co?-zapytałem sam siebie, bo prowadzenie notatnika bardziej mi pasuje do jakiejś zakochanej, kilkuletniej dziewczynki, która opowiada swojemu dzienniczkowi swoje uczucia. Czy ja wyglądam na małą dziewczynkę?
Do wieczora zostało jeszcze trochę czasu, więc zająłem się zwierzętami i domem, a później oddałem się przyjemności spożywania alkoholu w samotności w sypialni ojca. Westchnąłem ciężko i rozłożyłem się na materacu, przykryłem się szczelnie kołdrą i leżałem tak dalej, powoli sącząc sobie procenty. Co innego niby mam tutaj do roboty? Mam sam ze sobą gadać? Może mam sam ze sobą grać w gry? Może mam pójść i ugotować obiad, sam dla siebie i później zjeść go sam ze sobą, w pokoju, w którym zabił się mój ojciec? Parsknąłem śmiechem, rozbawiony beznadziejnością tego wszystkiego. Nie ma potrzeby nic robić. Zaraz i tak zasnę. Liczę tylko, że się nie przemienię przypadkiem w psa, bo i tak mnie nikt nie wygłaszcze.

Z/T
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Dom Iwo Empty Re: Dom Iwo

Pisanie by Iwo Pon Maj 17, 2021 4:59 pm

Obudziłem się dzisiaj w nienajlepszym humorze, jakbym przeczuwał, że coś było nie tak. Śmieszna sprawa, bo może i czuję się źle codziennie, ale to jest zwyczajne zmęczenie, a nie przeczucie, że coś się stanie.
Skopałem kołdrę na bok i leżałem dalej, patrząc się w sufit. Trzeba było wstać, więc wstałem, a później siedziałem sam ze sobą. Siedziałem długo i myślałem nad niczym.
Wstałem powoli, zgarnąłem szklankę ze stolika i wypiłem z niej wodę do końca. Szklankę puściłem na ziemię. Nie stłukła się, bo spadła na dywan, z resztą wytrzymała jest. Dobra szklanka.
Wyszedłem z sypialni taty, bo źle mi tam było. Wróciłem do swojego pokoju i stałem w progu kilka minut. Ciemno tutaj było niby, ale księżyc ładnie oświetlał wszystko. Westchnąłem ciężko i podszedłem do pająków. Popatrzyłem na każdego, bo powoli wychodziły ze swoich norek. Ilu już wyszedł... Zbliżyłem się do szkła i przyjrzałem bardziej pająkowi, który leżał widocznie zmiękczały. Stałem tak kilka chwili i czekałem na jakieś oznaki życia od niego. Czekałem aż poruszy nogą, przesunie się, ucieknie. Był spokojny, więc wiem, że nigdy by tego nie zrobił. Otworzyłem szklane drzwiczki i dalej patrzyłem na przyjaciela. Ostrożnie włożyłem dłoń do terrarium i dotknąłem pająka. Delikatnie złapałem go za nóżkę, wyjąłem z jego mieszkania i położyłem sobie na dłoni. Patrzyłem na niego, patrzyłem długo i przez solidnych kilka chwili nie umiałem zrozumieć co właśnie widzę. Powinienem raczej powiedzieć, że wiedziałem co widzę, ale nie chciałem kompletnie tego przyjąć do wiadomości. Pochyliłem się nad pająkiem. Delikatnie przesunąłem palcem po jego odwłoku. Zacisnąłem usta i pociągnąłem nosem, sapiąc przy tym cicho ze smutku. Ilu nie żyje.

Z/T
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Dom Iwo Empty Re: Dom Iwo

Pisanie by Iwo Sro Cze 09, 2021 10:00 am

Wróciłem do domu na Dayi z wodzami Obrzęku w dłoni. Kasztan był grzeczny, cały czas szedł posłusznie, nie rzucał się i nie panikował w byle powodu. Przyznać muszę, ze Hakan miał szczęście jeśli chodzi o dobór konia. Cudo, nie koń, Dayi mi nie zastąpi, ale jest aż tak dobry, że żal mi go sprzedawać. W sumie może u mnie zostać, będzie towarzystwem dla mojego palomina. Będzie spokojniej w nocy, zawsze lepiej się śpi przy kimś, niż samemu.
Zszedłem w grzbietu Dayi i zaprowadziłem oba konie do stajni, rozsiodłałem je i wrzuciłem do boksów, nakarmiłem, napoiłem. Niech spędzą chwilę ze sobą, poznając się po zapachu.
Wyszedłem na podwórko, puściłem krowy na pole i dalej myślałem. Dziwnie mi było z tym wszystkim, co się działo dookoła. Na razie zleceń nie miałem, więc miałem siedzieć w domu i zajmować się nim. Nudne życie, spokojne, zwyczajne.
Wsadziłem ręce do kieszeni i przyglądałem się cielakom, co hasały po trawie. Miły był to widok, cieszę się, że moim zwierzętom ze mną dobrze. Mam nadzieję, że faktycznie jest dobrze, a nie, że tylko udają.
Westchnąłem ciężko i ruszyłem do stodoły. Trzeba posprzątać, przynajmniej nie będę się nudzić, chyba.

Z/T
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Dom Iwo Empty Re: Dom Iwo

Pisanie by Iwo Pon Cze 28, 2021 12:05 am

Niebo jest całkiem ładne. Dopiero teraz to zauważyłem? Chyba tak, wydaje mi się, że tak, a poza tym, jakie to ma w sumie znaczenie? Westchnąłem ciężko zastanawiając się kilka sekund nad tym skąd się biorą tak śliczne kolory. Taki mocny niebieski, czysty biały i masa czarnych kresek, kiedy stada ptaków przelatują mi nad głową. Dużo kolorów jest na świecie, ale lubię zielony, bardzo lubię zielony, chyba. Wydaje się być dobrym kolorem. Mógłbym mieć coś w tym kolorze, jakiś ładny kamień, naszyjnik, jeśli bawiłbym się w takie rzeczy, a się nie bawię. Takie to wszystko mdłe. Kupiłbym sobie coś ładnego, ale nic mi się nie podoba aż tak, kupienie to tylko zmarnowane pieniądze by były, a nie jestem jakimś bogaczem, żeby tak wywalać na co chcę i kiedy chcę.
Westchnąłem głośno i zebrałem się w sobie, aby usiąść. Nie powinienem leżeć na ziemi, ale to robiłem, a razem ze mną drabina, z której spadłem. Muszę być naprawdę głupi, żeby spaść z równo stojącej drabiny. Popatrzyłem na złamany szczebel, który przyczynił się do upadku. Będę to musiał naprawić. Bezpieczniej by było kupić nową drabinę, ale musiałbym po nią pojechać gdzieś, płacić, bo sam porządnej nie zrobię. Chociaż... i tak muszę jechać do miasta, sam sobie nadgarstka nie nastawię. Uniosłem wzrok na ładne niebo i jakoś tak położyłem się znów na ziemię, wyobrażając sobie, że jestem tylko ja tutaj, bo w sumie jestem, ale chodziło mi tak bardziej ogólnie, sam na świecie. Krów mi byłoby szkoda, ale jakby ich nie było, to nie byłoby im źle. Teraz też nie jest im źle, opiekuję się nimi dobrze, może sobą się zająć nie mogę, ale nimi potrafię.
Muszę jechać do lekarza, znowu przepierdolę pieniądze, na jakiegoś idiotę, co rozłoży rączki i powie ,,Panie, co ja mogę.". Nie chce mi się. Sapnąłem i przekręciłem się na bok, zakrywając zdrową ręką twarz, żeby słońce mi na oczy nie świeciło. Pójdę do lekarza, ale jeszcze nie teraz, muszę się na to przygotować i zebrać motywację, pojadę dzisiaj albo w nocy, ewentualnie jutro z rana, jeszcze nie wiem kiedy, ale to zrobię.

Z/T
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Dom Iwo Empty Re: Dom Iwo

Pisanie by Babibył Wto Cze 29, 2021 11:04 pm

To było kilka bardzo nietypowych dni. Spotkałem starego znajomego, zabiliśmy kilku złych ludzi, uratowaliśmy taką jedną kobietę. Później oczywiście musiałem się wszystkim zająć razem z okoliczną milicją. Pojechaliśmy na miejsce walki i ku naszemu zdziwieniu nie zastaliśmy na miejscu ciał, tylko plamy krwi i powóz. Technicznie nie było zbrodni, bo o co mają sądzić, jak nie ma nawet kawałka ciała. A krew? Krew może pochodzić od jakiegoś zwierzęcia. Wóz? Zgubił się komuś. Głupie wytłumaczenia, ale prawda taka, że nikomu nie chciało się wczesnym rankiem łazić po okolicy o słabej opinii. Trudno, kogo las pochłonął, tego pochłonął.
Tak czy inaczej po tym wszystkim został tylko koń, koń który miał pójść gdzieś, tylko gdzie? No właśnie nikt nie wiedział do końca, dlatego kobyła została ze mną. Zabrałem ją do mojego dziadka, do Jutar, gdzie sobie staruszek wypoczywał spokojnie na łonie natury, popijając herbatkę lub bimber, w zależności od tego na co miał akurat ochotę. Powiedział mi o ponurym facecie w okolicy, co zajmuje się końmi, więc postanowiłem spróbować. Dlatego właśnie, oto tu jestem i koń też.
-Dzień dobry!-zawołałem głośno, ale nikt mi nie odpowiedział.-Dzień dobry!!-krzyknąłem nieco głośniej, ale dalej dostałem w pysk ciszą. Uchyliłem sobie lichą bramę i wszedłem na obcą posesję. To łamanie prawa, wiem, ale trudno, żyje się raz, co nie? Zawsze byłem grzeczny, teraz czas na moją fazę buntu czy coś.
Szedłem powoli między budynkami. Zerknąłem na krowy pasące się na polu, a one popatrzyły na mnie. Pomachałem im ręką na powitanie, a one przełknęły trawę, jaką w pyskach miały i wróciły do schylania się po więcej szamy do mielenia.
Jeśli ktoś jednak pofatygował się, aby wyjść mi na powitanie, to od razu przeszedłem odważnie do rzeczy, żeby nie było, że jestem włamywaczem.
-Dzień dobry. Ja przyszedłem, bo mam konia do sprzedania.-uśmiechnąłem się szeroko.-Kobyłka, do wozu.-dodałem, licząc, że im więcej informacji tym szybciej pozbędę się konia spod opieki.
Babibył
Babibył

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-lekka narkolepsja
-alergia na perfumy
-uszkodzona prawa ręka
-blizna na prawym udzie
-osłabione włosy
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Event (mniej więcej):
-pistolet
-spory topór
-mniejszy toporek
-apteczka
-zapasowe ciuszki
-jedzenie+picie

Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : Leventart (DeviantArt)

Powrót do góry Go down

Dom Iwo Empty Re: Dom Iwo

Pisanie by Iwo Wto Cze 29, 2021 11:32 pm

Chciałem, żeby ten dzień minął przyjemnie, na sprzątaniu i zdychaniu, ale nie, ktoś musiał mnie nachodzić. Pierwsze dzień dobry słyszane przez ścianę stajni zignorowałem. Na drugie przestałem machać widłami, dzięki czemu usłyszałem skrzypienie bramy. Ja chciałem posprzątać w spokoju, a mi ktoś na działkę wchodzi. Chwyciłem mocniej widły i wyszedłem na podwórko, obrzucając znudzonym spojrzeniem siwowłosego mężczyznę i sporego, rudego konia, który mu towarzyszył.
Skinąłem głową na jego powitanie i wytłumaczenia. Pewnie będzie chciał masę pieniędzy za tego zwierzaka, ale może coś uda mi sie znaleźć, żeby cenę zbić.
-No, już nie wierć się.-powiedziałem łagodnym głosem do kobyły, kiedy zaczęła dreptać w miejscu, gdy do niej szedłem. Obmacałem ją tu i tam, obejrzałem zęby, spód kopyt uszy, zerknąłem też jej między nogi i nie pasowało mi to jak spokojna była. Zazwyczaj, jak ktoś przychodzi, to z koniem, co ma problemy jakieś. Może się źle zachowuje w dorożce? Albo w stajni? Nie chciało mi się zgadywać.
-To jaki z nią problem, bo żadnego nie widzę?-zapytałem, układając dłoń za uchem zwierzęcia, żeby go tam drapać w czasie rozmowy, która chwilę chyba zajmie. Negocjacje nie są łatwe, ani przyjemne, to najgorsza część kupowania rzeczy. Trzeba się dogadać z innymi, rozmawiać, ustalać wszystko. Dlaczego ludzie nie potrafią od razu ustalać rozsądnych cen?
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Dom Iwo Empty Re: Dom Iwo

Pisanie by Babibył Sro Cze 30, 2021 9:59 am

Nawet się nie przedstawił, chociaż z drugiej strony, ja też tego nie zrobiłem, ale w sumie nie było nam to potrzebne do niczego najwidoczniej. Przyglądałem się spoconemu mężczyźnie kiedy oglądał konia. Musiałem kasztankę przytrzymać, bo trochę kręciła nosem na to całe badanie, ale  po chwili się nawet uspokoiła i stała grzecznie. Głaskałem ją w międzyczasie, bo nie miałem co innego zrobić z rękoma.
W końcu przyszedł czas na pytania.
-Problem?-popatrzyłem na elfa i zacząłem szukać w głowie czy aby na pewno wszystko z nią w porządku.-Znaczy nie wiem, może jakieś ma, ale ja nie w tej sprawie. Na milicji był koń, bo właściciele zostali zabici, więc go wziąłem, bo słyszałem, że Pan się na tym zna.-wytłumaczyłem.-Bardziej chodzi mi o to, żeby nie szedł koń bez sensu na mięso, jak się do pracy nadaje. Nawet za te symboliczne sto drachm mogę ci ją odsprzedać.-dodałem, usprawiedliwiając swoje działanie.-No problemem jest to, że nie ma dokumentów, mam tylko zaświadczenie z milicji, że jest moja, ale ani wieku nie znamy, ani rodziców jej...-spojrzałem na niego. Wszystko jest legalnie, więc niech się nie martwi. Pytanie tylko czy będzie mu się chciało bawić w te wszystkie dokumenty i załatwianie nowych i szukanie pieczątek. Jeśli nie, to zawsze mogą konia u siebie potrzymać, może sprzedam go jakiemuś rolnikowi w okolicy.
Babibył
Babibył

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-lekka narkolepsja
-alergia na perfumy
-uszkodzona prawa ręka
-blizna na prawym udzie
-osłabione włosy
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Event (mniej więcej):
-pistolet
-spory topór
-mniejszy toporek
-apteczka
-zapasowe ciuszki
-jedzenie+picie

Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : Leventart (DeviantArt)

Powrót do góry Go down

Dom Iwo Empty Re: Dom Iwo

Pisanie by Iwo Sro Cze 30, 2021 10:14 am

Liczyłem, na długą listę problemów w trakcie użytkowania konia, brykanie, szarpanie się, że się płoszy bez powodu, ale nie to usłyszałem. Koń zabrany z milicji, bo właściciele zostali zabici. Żeby mi to nie ściągnęło pecha na mój dom, z drugiej strony czy ja mogę mieć większego pecha? Chyba się nie da, ale założę się, że los z chęcią mi udowodni, że jednak się da.
Symboliczna stówa... I tak będę na minus przez samo dorabianie dokumentów i jeżdżenie tu i tam po podpisy i zaświadczenia. Już mi się nie chce, ale z drugiej strony, koń wydaje się być porządny, no i lepiej, żeby był u mnie niż nie wiadomo gdzie. Westchnąłem ciężko i wyciągnąłem wodze po lejce. Dzięki ich długości nie musiałem iść po linę, żeby sprawdzić, jak zwierzę chodzi.
Zacmokałem na kobyłę, żeby poszła za mną i po chwili nakazałem jej ręką iść wokół mnie, po dużym kole. Kroki stawia dobre, równe, jak to koń do wozu, nie kuleje. Cmoknąłem jeszcze raz, a ona od razu ruszyła zgrabnym kłusem, aż miło było słuchać rytmicznych dźwięków uderzeń kopyt. Galopu nie będę próbować, bo na co komu koń do ciężkich wozów, co galopuje? Zatrzymałem ją głosem, a ona zrobiła jeszcze kilka szybkich kroków, po czym zatrzymała się. To dobry koń, reaguje pięknie na komendy, nie wiem, kto ją szkolił, ale odwalił całkiem dobrą robotę.
-Sto, tak?-popatrzyłem na faceta.-Wezmę ją.-oddałem elfowi lejce i ruszyłem do domu, po pieniądze. Akurat tyle gotówki mam przy sobie, inaczej bym musiał wystawiać jakieś czeki, targować się czy jechać do banku.
Po kilku minutach wróciłem, a mężczyzna dalej tam był i czekał na swoje bogate zarobki. Podałem mu je, odbierając przy tym konia i dokumenty. Poczekałem aż je przeliczy, a kiedy już wszystko było załatwione mogłem się pożegnać.
-Do widzenia.-w sumie trochę wyprosiłem faceta od siebie, ale co poradzisz? Jestem zmęczony, mam masę pracy, a on mi jej jeszcze więcej dołożył. Muszę się zabrać za to wszystko zanim przyjdzie noc.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Dom Iwo Empty Re: Dom Iwo

Pisanie by Babibył Sro Cze 30, 2021 10:21 am

Nie byłem pewien czy on jest nieprzekonany do konia, czy po prostu pada na twarz po pracy. Pogoda też była taka męcząca, więc nie odczytywałem jego zachowania, jako nieuprzejmego czy złego. Z resztą kim ja jestem, żeby mówić innym, jaki humor mają mieć we władnym domu. Ja stojąc z uśmiechem nadrabiałem szczęściem za jego ponurą minę. Wyrównało się.
Podałem mu lejce i obserwowałem, jak przez chwilę sprawdzał konia, jak chodzi, czy kuleje. Chyba widziałem po twarzy, jak mu się podoba to co widzi i słyszy. Po chwili moje przypuszczenia znalazły potwierdzenie w jego słowach.
-Tak, sto i jest twój.-powiedziałem, nie siląc się już od chwili na mówienie ,,Pan" zwłaszcza, że mój rozmówca też tego nie używał. Uśmiechnąłem się szeroko, gdy poszedł do domu. No i koń ma swój dom. Ciekawe na ile tu zostanie, czy może od razu zostanie sprzedany z zyskiem? Byle zwierzęciu było dobrze, tylko na tym mi zależy.
Wrócił z pieniędzmi, a na pobieżnie przeliczyłem wszystko. Raczej mnie nie oszukał, z resztą to tak mała kwota, że bym i wybaczył drobną pomyłkę. Pogłaskałem jeszcze raz konia po chrapach na pożegnanie.
-Tak. Do widzenia i miłego dnia.-życzyłem elfowi i ruszyłem w stronę wyjścia z jego posesji. Całkiem sympatyczny człowiek, cichy, ale bez problemowy. Przyjemnie było robić z nim interesy. Zamknąłem za sobą dokładnie bramę i ruszyłem spacerem ścieżką, jaką tutaj przyszedłem. Wrócę do dziadka, co już pewnie się tam alkoholizuje samotnie, beze mnie. Samolub, wszystko wypije i mi nic nie zostawi. Muszę się spieszyć w takim razie.

Z/T 2X
Babibył
Babibył

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-lekka narkolepsja
-alergia na perfumy
-uszkodzona prawa ręka
-blizna na prawym udzie
-osłabione włosy
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Event (mniej więcej):
-pistolet
-spory topór
-mniejszy toporek
-apteczka
-zapasowe ciuszki
-jedzenie+picie

Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : Leventart (DeviantArt)

Powrót do góry Go down

Dom Iwo Empty Re: Dom Iwo

Pisanie by Iwo Nie Lip 18, 2021 8:18 pm

Była noc, bardzo ładna noc moim zdaniem, a przynajmniej tak podejrzewałem z tego, co widziałem przez okno, a leżąc na ziemi miałem bardzo dobry widok na niebo, tak pod kątem, gwiazdy widać i wszystko.
Zapiszczałem cicho przy westchnięciu, poruszyłem niemrawo zadnią nogą, odpychając książkę spod łapy, bo mnie uwierała. Uwierało mnie coś jeszcze, moje biedne, złamane serduszko. Ja chyba faktycznie jestem mega głupi. Bo inaczej tego nie umiem sobie wytłumaczyć. Może brakuje mi czegoś w mózgu, może mnie ojciec upuścił jak dzieckiem byłem, albo krowa że mnie kopnęła? A bo ja wiem, ale coś jest nie tak, wszyscy to widzą, wszyyyyscyyyyy.
Kolejny raz zapiszczałem, czując drewno wbijające mi się swoją krawędzią w pęknięte żebro. Bolało kiedy oddychałem, ale nie było źle. Ból to ja zjadam na śniadanie, a później to on zjada mnie przez resztę dnia i nocy. Ból egzystencjalny, ból porzucenia i starań bez efektów. Ale czy ja się tak naprawdę staram? Chyba nawet nie. Napisałem list do Raza, z jakiejś kartki z zeszytu, ale nie mogłem znaleźć innej kartki, więc pisałem ten list już porządnie wkurwiony. Zapakowałem mu jednak mleko, jako wynagrodzenie za brzydotę listu. Ciekawe czy wypiją to mleko, czy może jednak wyleją. Ja bym wylał, jakbym od siebie coś dostał.
Szkoda, że mi ta szafka z książkami nie spadła na łeb, to by było śmieszne strasznie, oj, ale bym się uśmiał. Zawsze byłem idiotą, jako pies, ale teraz nie mam być dla kogo idiotą, więc leżę, jak pajac i myślę, prowadzę jakieś rozmowy ze sobą. Widziałem w myślach wiele scenariuszy, widziałem, jak witam się z Rio, jak się przytulamy, gadamy o tym co u nas, rzucamy żarty, śmiejemy się, albo widziałem, jak siedzę z Razem i może nawet Kesem i rozmawiamy o jakichś naukowych rzeczach, a ja rozumiem coraz więcej i więcej, a nawet widziałem się, jak rozmawiam z Raust, mogłaby mnie nauczyć jakiegoś przepisu, ale ona mnie nienawidzi, Raz za mną nie przepada, Rio prawie przeze mnie zginął i też go irytuję? Te scenariusze, jakie sobie ubzdurałem w głowie nigdy się nie zdarzą, bo jestem... no jestem właśnie mną. Chciałbym być, jak Rio, albo kurwa, nawet jak już ten Razi, on przynajmniej ma jakieś pasje, ludzi dookoła, robi coś pożytecznego, on dużo wie, radzi sobie z ludźmi jako tako. Jak nisko upadłem, żeby chcieć byś, jak Razikale? No jestem już totalnie na dnie, znaczy nie, na totalnym dnie jest ktoś, kto chce być jak ja. Nigdy nie spotkałem takiej osoby, ale musi być ona ostro jebnięta.
Westchnąłem ciężko. Ta szafka mnie trochę dusi, ale w sumie nie chce mi się spod niej wychodzić. Przynajmniej nic innego w domu nie zepsuję i tak bym nie zepsuł, bo już mi się nawet tego odechciało.
Wracając do tematu, mógłbym też być, jak Rio. Nie mówię, że jest moim idolem, bo stawianie sobie jego jako wzoru do naśladowania podniesie mi poprzeczkę zbyt wysoko. Jest ładny, ma przyjemny głos, do tego jest silny i miły, a do tego ma futerko i pazury. Umie się zająć sobą i końmi. Rio, to taki ja, poza tym, że ja nie umiem w ludzi, rozmowy, bycie.... w sumie jesteśmy tacy sami tylko jeśli chodzi o wiedzę o zwierzętach.
Nawet nie wiem co mnie łączy z nimi, z kimkolwiek. Bo co by mnie miało łączyć, jak ja nie mam nic co by mnie z innymi łączyło. Może się kurwa pochwalę, że umiem kartkę złożyć na dwadzieścia sposobów? No to jest kurwa... osiągnięcie godne dwulatka. Cześć, jestem Razikale, jestem bardzo mądry, badam kwiaty, magiczne jajka, a do tego robię eliksiry i jestem sławny. Cześć, jestem Kesyan, jestem weterynarzem, znam się na wielu zwierzętach oraz skomplikowanej nauce lubię rozmawiać z Razikale o skomplikowanych rzeczach. Cześć jestem Rio, umiem walczyć, jestem odważny, bez problemu obronię dom przed napastnikami, a do tego znam się świetnie na koniach. Cześć, jestem Raust, potrafię dobrze się organizować, znam się na gotowaniu, sprzątaniu oraz opiece nad innymi, do tego mam mocną osobowość i nie dam sobie po głowie chodzić. Cześć, jestem Iwo, umiem jeździć na koniu i składać papier.... No cudowny wstęp do spotkań towarzyskich.
Wiem, że wina leży we mnie, nie w innych, ale to frustrujące, że jestem tak bardzo w tyle, na tyle frustrujące, że odechciewa mi się ich gonić, bo wiem, że nie dogonię. Może ja naprawdę jestem beznadziejnym przypadkiem? Tak, chyba tak.
Przekręciłem się na brzuch, szafka zaszurała o ziemię, uderzyła rantem w stolik. Kaszląc, sapiąc i wzdychając zacząłem wypełzać spod ciężkiego mebla, który zdrapywał ze mnie luźne futro. Jeszcze kawałeczek, jeszcze chwilka i jestem wolny...szafka upadła na ziemię, przygniatając mój ogon. Zaskomlałem dziko na ten okropny, niespodziewany ból i zacząłem się szarpać, w końcu wyciągając ogon spod ciężkiego drewna. Wystraszony tym zdarzeniem schowałem się pod stół, wywracając przy tym jedno z krzeseł. Spróbowałem się wygiąć w tył, żeby polizać się po ogonie, sprawdzić czy się złamał, czy tylko stłukł, ale nie dałem rady tego zrobić, bo odezwały się uszkodzone żebra. Pisnąłem najpierw nieśmiało, później nieco odważniej, a kiedy się na ziemi ułożyłem, to piszczenie wzmogło się i ustawało tylko wtedy, kiedy musiałem wziąć szybki wdech, abym mógł piszczeć dalej. Te piski to prośba o pomoc, czy może ofukiwanie siebie samego? Ale to i tak nie ma znaczenia, bo nie ma obok nikogo, kto by posłuchał. Zdarza się, co nie? Kurczę szkoda, że jestem taką owcą, co? Mehh, ale pierdolę, to wszystko, te wszystkie myśli, to głupie gadanie i użalanie się nad sobą. Każdy sobie po prostu musi czasami ponarzekać, a dzisiaj jest mój dzień na narzekanie. Kto mi niby tego zabroni, jak tu nikogo nie ma? Hahaa! Będę narzekać ile chcę! A potem zjem dywan i wyrzygam go sobie na fotel, żebym rano miał motywację do wstania z łóżka.

Z/T
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Dom Iwo Empty Re: Dom Iwo

Pisanie by Iwo Pon Sie 02, 2021 7:03 pm

Lekarz powiedział, że żebra się same zagoją i cud, że mi się nie złamały. Miałem się jednak oszczędzać, żeby ich jeszcze bardziej nie uszkodzić. Niestety to było niemożliwe do wykonania, bo praca ze zwierzętami nie zna czegoś takiego jak ,,urlop zdrowotny". Może gdybym miał pomocnika, to jeszcze coś bym odpoczął, ale tak? Z resztą nie bolało aż tak, miałem dużo siły, więc co za problem?
Wyczyściłem stodołę kiedy krowy były na polu. Teraz mają idealnie czysto, bo to gruntowne sprzątanie było. Lato przyszło, więc z jednej strony dobrze, bo wilgoci mniej, ale z drugiej ciepło jest i wszystko się szybciej rozkłada. Eh, nigdy nie jest idealnie, dlatego nie ma co liczyć na nie wiadomo co. Ważne, żeby nie było źle. Wyszedłem z widłami z budynku i aż mnie ciarki przeszły po plecach kiedy poczułem, ciepło słońca na skórze. Pociągnąłem nosem i już miałem iść zająć się końmi kiedy zobaczyłem, listonosza przy bramie, wgapiającego się w mój dom. List? Do mnie? Może ktoś zapomniał, że chwilowo zleceń nie przyjmuję? Tak czy inaczej ruszyłem w stronę mężczyzny powolnym krokiem.
-Pan Iwo Menetys?-zapytał zmęczonym głosem. Pewnie już chwilę jeździł dzisiaj, a to nie taka łatwa praca odnajdywać te adresy wszystkie. Kiwnąłem mu głową na odpowiedź.-List do Pana.-pomachał mi kartką. Listonosz przyniósł mi list? Niemożliwe, niespotykane, myślałem, że listonosze roznoszą beczki z winem. Odebrałem przesyłkę, skinąłem głową na podziękowanie i pożegnanie jednocześnie i zabrałem się za czytanie.
To była nietypowa przesyłka, co zauważyłem od razu. Z początku zastanowiłem się czy to na pewno do mnie, ale kiedy skojarzyłem fakty, to zrozumiałem, że to faktycznie list do mnie. Jakaś dziwna mapa, z losowymi rzeczami zaznaczonymi. Patrzyłem chwilę na kartkę i dopiero po kilku długich sekundach zapadki mi zaskoczyły w głowie. Dom z fiolką, lis w Afraaz. Rio jest w Afraaz. Do tego wykrzyknik, czyli to coś pilnego. Czułem, jak w duszy merdam ogonem jak oszalały, z resztą szczęście było też widać na mojej twarzy, bo pojawił się na niej głupawy uśmiech. Rio chce żebym przyjechał do Afraaz, do niego. Co tam robi? Nie mam pojęcia, ale pewnie stało się coś złego, że pisze do mnie, bo po co miałby pisać w innym celu? Mimo tego, RIO! Napisał do mnie list! Do mnie! Dostałem list od RIO! Uśmiech mi się poszerzał, aż w końcu szybkim krokiem odstawiłem widły na miejsce, zająłem się prędko ostatnimi rzeczami, jakimi musiałem się koniecznie zająć, no i schowałem się w domu i zacząłem pakować. Plecak, jakieś ubranie, czekolada dla Rio, mleko dla Rio, papierosy dla Rio, pieniądze żeby kupić coś Rio i do tego zabrałem jeszcze krem dla koni na otarcia, ale może być też dla Rio, jeśli się gdzieś obetrze, bo czasami sam go na siebie stosuję. To dobry krem.
Ubrany i spakowany, przyszykowałem Dayę i popędziłem prosto w stronę Afraaz. Zajechałem jeszcze tylko do starej sąsiadki i dałem jej moje zapasowe klucze, żeby jej wnuk mógł się zając moimi zwierzętami. Tak, to jego chciała mi wcisnąć jako pomocnika, więc proszę, teraz ma chłopak szansę się pobawić w zajmowanie zwierzętami i zobaczyć czy to jest jego pasja czy tam inne umiłowane zajęcie. Niech się bawi, ale ja jadę do mojego Rio!

Z/T
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Dom Iwo Empty Re: Dom Iwo

Pisanie by Iwo Sob Sie 14, 2021 1:30 am

Oblizałem się i zadreptałem niespokojnie łapkami o ziemię. Zapiszczałem cicho, oparłem się bokiem o lustro, co wisiało na ścianie. Westchnąłem ciężko patrząc za okno, zastanawiając się mocno nad czymś. Coś robić muszę, jak już się w domu zamknąłem. Normalnie to bym pewnie skakał wszędzie i jak ostatnio zwalił na siebie szafkę. To by była przygoda. Ciekawe... nie, to głupie, ale ciekawe czy Rio byłoby smutno gdyby dowiedział się, że nie żyję. Podobno ludzie są bardzo smutni kiedy rozstają się z kimś ze złymi emocjami, a później ktoś umiera. Trochę to egoistyczne. Trzeba było myśleć wcześniej, co?
Popatrzyłem na swoje odbicie, zetknąłem się ze sobą nosem, aż w pewnym momencie zacząłem się czule ocierać o zimny kawałek szkła. Liznąłem go i wycierałem się znów z niemrawym skomleniem, czasami ogon mi drgnął nieśmiało, jakbym udawał, że daje mi to radość i mam towarzystwo. Gdyby ktoś popatrzył z boku, może nawet by mi współczuł, ale ja nie chcę żeby inni mi współczuli, ja chce, żeby mnie lubili. Bardzo chcę żeby mnie lubili. Nie sądzę żeby był kolejny raz, kolejna możliwość, ale wmawiam sobie, że jak będzie, to się zmienię i będzie inaczej. Ciekawa sprawa, że już takie plany miałem kiedyś i nigdy nie wychodzą. Nie wiem czemu, jakoś tak się samo z siebie dzieje. Nawet jak chcę coś powiedzieć to wiem, że to nic nie wniesie, że to oczywiste, że nikt nie usłyszy, a mi będzie głupio, że mówię i mnie ignorują. Ale to nic takiego, to normalne, jednak jestem tym zmęczony.
Sapnąłem cicho i przesuwając bokiem po ścianie zjechałem na podłogę i zwinąłem się w miękką, wilczą kulkę smuteczków psich. Na brzegu błękitnej rzeczki mieszkają małe smuteczki... nie wiem, jak to dalej szło, poza tym, ja nawet nie mieszkam nad rzeką...

Z/T
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Dom Iwo Empty Re: Dom Iwo

Pisanie by Iwo Pon Sie 30, 2021 3:47 pm

Miałem gości. Z przymusu, ale miałem. Miranda, Raz, Kesyan i ja. Wesoła gromadka. Nie myślałem, że przyjdzie tutaj tyle moich znajomych, aż było mi dziwnie i miałem wrażenie, że wszystkiego muszę pilnować, żeby nie zrobili czegoś, co mi się nie spodoba. Od razu wskazałem im rzeczy, od których mają się trzymać z daleka, czyli fotel mojego taty w salonie, przedstawiłem go jako mój fotel, bo dziwnie mi było mówić, że nie mogą siadać na czymś co i tak nie jest używane przez nikogo. Wskazałem też im pokój mojego taty, do którego mają zakaz wstępu. Kes zostaje z nami do rana, więc jak będzie się chciał przespać, to może to zrobić w moim pokoju. Będzie mógł popatrzeć na moje pająki. Może mu się spodobają.
Tak czy inaczej wieczór powoli się zbliżał, więc trzeba było się zacząć na poważnie szykować na noc, bo dzisiaj północ i dowiemy się czy Miranda zrobiła sobie małego wilkołaka... W sensie, czy zaraziła Razikale swoją śliną kiedy broniła mnie przed śmiercią z ręki naukowca.
Zszedłem do piwnicy z drewnianą skrzynką wypełnioną różnościami. Liczyłem, że Raz już tam będzie czekał i mentalnie przygotowywał się do potencjalnego, nowego doświadczenia. Postawiłem skrzynkę przed nim i wysypałem wszystko na ziemię.
-Założymy ci kaganiec i ochraniacze na łapy. Więcej nie trzeba.-oznajmiłem spokojnie, odkładając te rzeczy na bok, żeby o nich nie zapomnieć. Mam nadzieję, że rozmiar będzie pasował. Ja miałem trochę luzu w nich, więc na niego powinny być dobre? Nie wiem, jak wielki będzie, czarna niby mała, a jednak wielka. Popatrzyłem na skórzane zabawki, wziąłem jakąś w rękę, która chyba kiedyś była czymś na styl piłki. Nie lubię mieć zabawek, bo je zjadam i później się źle czuję, ale po skórze nic nie powinno mi być. Rzuciłem piłkę gdzieś w piwnicę, żeby została z nami na tę noc.
Spojrzałem na Razikale i na kolanach podszedłem do niego, siadając zaraz przy nim na stercie dywanów.
-Będzie dobrze.-całkiem odpowiednio idzie mi pocieszanie, prawda. Jakoś tak nie czuję się przy tym tak śmiesznie. Może to też dlatego, że mówię o czymś co lubię i na czym się znam.-Poczujesz się zdezorientowany i w niebezpieczeństwie. Może zaczniesz się rzucać na nas, a może będziesz się chował po kątach, ale poradzimy sobie z tym.-czy ta część pocieszenia też jest dobra? Miałem co do tego mieszane uczucia. Czy nie wyszło zbyt ckliwie, czy ja brzmię, jak ja? Nie jestem pewien, ale liczyłem, że zostanie to dobrze odebrane. Chciałem pomóc jakoś, bo z zestresowanego człowieka zrobi się zestresowany wilkołak.
-No i nie wiem czy dawać ci leki, Cessabit. Może wcale ich nie potrzebujesz, bo będziesz spokojny. Chociaż nie wiemy, jak się zachowasz, więc decyzja należy do ciebie.-osobiście polecam, bo mniej wtedy płaczę, że nikogo przy mnie nie ma, a chcę żeby ktoś był. Chociaż dzisiaj nie wezmę, bo dzisiaj mam towarzystwo, mam nadzieję, że moja przyjacielska dusza wilka nie ucierpi na tym, bo ktoś mnie pogryzie przez to, że się narzucam.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Dom Iwo Empty Re: Dom Iwo

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach