Mieszkanie na ulicy Gorneves 5/8

+5
Morbius
NPC
Xentis Venatori
Geo'Mantis
Mistrz Gry
9 posters

Strona 4 z 4 Previous  1, 2, 3, 4

Go down

Mieszkanie na ulicy Gorneves 5/8 - Page 4 Empty Re: Mieszkanie na ulicy Gorneves 5/8

Pisanie by Kitikulu Nie Lut 18, 2024 1:36 am

Nie chciałem go urazić, wiedziałem, że walnąłem głupotę, ale jego słowa jeszcze bardziej wprawiły mnie w niepokój. Nie będę go jednak o nic oskarżać, w końcu to ja zacząłem sprawę, ja byłem pierwszy, który sprawił, że jemu było niezręcznie. Należało mi się. Zasługiwałem. Od razu widać było spięcie i unikanie spojrzenia kiedy pokiwałem głową.
-A więc to był żart.-znów zaczęły wracać myśli pod tytułem czy dobrze robię i czy nie jestem naiwny. Przed chwilą się tak blisko jego trzymałem, a teraz na nowo czułem się dziwnie. Wtedy też czułem się dziwnie, ja całe życie czuję się dziwnie.
Słyszałem kroki, jak się zbliżał, nie było mi to na rękę, nie było to komfortowe, szczególnie po naszej rozmowie o sukienkach.
-Miałem swoją pracę. No i i tak mamie pomagałem, więc tak jakby byłem krawcem. Szyłem też ubrania dla siebie i kotów.-wyjaśniłem, dalej ostrożnie, trochę czując się jakbym stąpał po lodzie. Jak bardzo prosty komentarz, sugestia może mi zrujnować dzień? Bardzo, bardzo mocno.
Odmruczałem mu krótkie ,,Mhmm" w odpowiedzi. Szyłem ubrania na zamówienie kiedyś, szyłem dla siebie, czasami dla przyjaciół. Te wszystkie przyjaźni później się rozpadły, każda jedna. Ciekawe czy wyrzucili moje podarunki.
Hektor wykręcał się od wzięcia szalika, co było... Spodziewałem się że nie będzie chciał go wziąć? A może oczekiwałem bardziej, że po prostu go weźmie, nie robiąc sobie nic z tego.
-To weź go i jak będziesz jechać w góry, zabierzesz go ze sobą. W ostateczności spalisz go jak będzie ci wadził.-zaproponowałem, puszczając powoli sukienki. Chciałem wrócić do dawnych czasów, chciałem znów siedzieć w tym pokoju z mamą i wycinać materiał zgodnie z wzorami, zgodnie z własną fantazją i wyliczeniami.
Zerknąłem na kartkę papieru, nie przysuwając się ani o krok. Hektor w sukience, też mi pomysł strzelił do tego pustego łebka? Straszny jestem, okropny, najgorszy.
Pokręciłem zaprzeczająco głową na pytanie, nie zostawiłem go jednak samego z odmową.
-Ale mogę ci to uszyć.-zaproponowałem, w końcu popatrując niepewnie na niego.-To nie jest trudny projekt, a materiały powinny tu być. Najwyżej...-spojrzałem z wahaniem na sukienki.-...wezmę materiał z jakiejś sukienki, w końcu nikt już nie czeka na ich odbiór.-a może spróbować je wysłać pod przypisane adresy? Ludzie na pewno by się zdziwili.-Tylko musiałbym zmierzyć cię trochę, żeby pasowała do ciebie długością i żeby kaptur nie wchodził w drogę rogom.-zgodzi się? Nie, on się zgodzi, pytanie czy ja to przeżyję? Mierzenie wymaga przecież dosyć bliskiego podejścia, a ja już teraz czułem się wystarczająco zestresowany. Na Neraspis mógłbym niby to zrobić, ale tam zajmie mi to dużo dłużej, w końcu nie mam tam maszyny do szycia. Decyzja należała do niego.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Mieszkanie na ulicy Gorneves 5/8 - Page 4 Empty Re: Mieszkanie na ulicy Gorneves 5/8

Pisanie by Hektor Sob Lut 24, 2024 12:48 am

Jego reakcja była jasna, ale była też całkiem normalna. Ludzie, którzy palną coś głupiego, zawsze czują się głupio, kiedy inni już zwrócą na to uwagę. Nie inaczej było w tym przypadku, chociaż dochodziły też kolejne sprawy. Po pierwsze, dlaczego w ogóle powiedział coś takiego? Pomysł wydawał się absurdalny, o ile Kitek nie zechciał się z niego nabijać, ale był pewien, że nie. To byłoby jeszcze bardziej absurdalne. Po prawdzie, to nie wyobrażał sobie Kitka szydzącego z kogokolwiek.
Jednak temat szybko przeszedł w bezpieczniejszy rejon, skupiając całą uwagę Hektora na paru słowach, jakie właśnie padły. Z lekka przechylił głowę.
— Dla kotów? — podjął zaintrygowany. Nie był pewien, czy widział Łosia w sweterku, być może, ale to wydawało się dawno temu i chętnie by zobaczył go jeszcze raz. Go... Cóż.
Skupił się na szaliku, a dokładniej to próbował, ale niespecjalnie wyszło, dzięki czemu jego odmowa była tak pokrętna jak tylko mogła nieumyślnie być. Czuł to dobrze, ale mimo wszystko słowa Kitka były zaskakujące. Na tyle, by ponownie położyć jego uszy na płasko.
— Czemu miałbym go spalić? — rzucił, krzywiąc się lekko, wręcz z wyrzutem o takie oskarżenie. Nie zrobiłby tego, nawet gdyby go nie nosił, gdyby mu wadził, chociaż to wydawało się złym słowem. Zwłaszcza, że do samego szalika nic nie miał i to absolutnie nic w jedną i drugą stronę. Cała ta sytuacja sprawiała, że czuł się mocno zmieszany, tymi podejrzeniami o niechęć do przypadkowej rzeczy, która akurat wpadła mu w ręce.
Na szczęście, z pomocą przyszedł szkicownik, a przynajmniej taką miał nadzieję. Początkowo niezręczna cisza trwała, ale w końcu została przerwana.
— O, możesz? — Hektor przechylił głowę z nowym entuzjazmem w ślepiach. Z każdą chwilą Kitek zdawał się rozluźniać, a przynajmniej mówił nieco więcej. To też dobrze. — O, a... Jasne, nie ma problemu — przytaknął z uśmiechem i zakołysał lwią kitką, przypatrując mu się cały czas. Mogli zacząć nawet teraz, nie miałby nic przeciwko. Wręcz przeciwnie, ale ta myśl na razie tylko cicho skradała się gdzieś z tyłu głowy.
Hektor
Hektor

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : anndr.deviantart.com

Powrót do góry Go down

Mieszkanie na ulicy Gorneves 5/8 - Page 4 Empty Re: Mieszkanie na ulicy Gorneves 5/8

Pisanie by Kitikulu Sob Lut 24, 2024 3:12 am

Nie chciałem już nigdy więcej wracać do tego tematu, który wynikł z przypływu chwili, jakim nie poddawałem się przez tak długi czas. Pomyślenie o głupocie w poważny sposób? Z resztą sam nosiłem sukienki, spódnice i inne dziwne stroje. Już kiedyś Hektor wyraził swoją opinię na ten temat. Skoro ja mu się w spódnicy nie podobam, to on sam sobie też nie? Może chodziło mu o coś zupełnie innego? Miałem o tym nie myśleć. Miałem porzucić temat.
Pokiwałem mu głową, zapominając na chwilę, że ubrania dla zwierząt nie są codziennością.
-W moim mieszkaniu mam kilka. Pokażę ci.-o ile w ogóle chciał to oglądać, póki co względnie zainteresowany oglądał wszystko dookoła.
Zaoferowałem mu szalik, a ten skulił uszy. Dzisiaj robił to zadziwiająco często i to z mojej winy. Nie chciałem, wprawiać go w takie emocje. Do tego to oburzenie na jego twarzy. Popełniałem błąd za błędem i nawet nie wiedziałem, że to robię dopóki nie było za późno.
-Bo... Jeśli nie będziesz go potrzebował, to lepiej go spalić niż wyrzuć, żeby jakież zwierzę zjadło. Tak to przynajmniej się ogrzejesz trochę.-nie miałem tu na myśli nienawiści do rzeczy, a to, że mógł zrobić z szalikiem cokolwiek chciał, jest jego odkąd go tylko chwycił w ręce.
Wybranego przez niego płaszcza nie miałem nigdzie w szafie, ale materiału miałem tutaj całą masę, więc nic nie stało na przeszkodzie zabrać się do roboty. Do tego... Spojrzałem na niego zaskoczony tą gotowością tu i teraz, tym bujaniem ogonem, tymi oczami co się rozświetliły na myśl o nowym ubraniu, tym uśmiechem, jakby przed chwilą w alejce nie było strasznie, jakbym nie zaproponował mu noszenia sukienki, jakbyśmy nie byli na cmentarzu pracy mojej mamy, w miejscu które opuściła na spacer nie wiedząc, że był to jej ostatni raz. Cały Hektor. Może faktycznie mnie nie zostawi. Naprawdę.
Westchnąłem cicho i spojrzałem na niego trochę cierpiętniczo, a trochę poddając się gdzieś w środku. Miał okazję zabić mnie w alejce, czemu miałby zrobić to tutaj? Cóż... Nikt tu nie przychodzi, nikt nie sprawdza, rachunki były niedawno opłacone... Uspokój się.
-Usiądź.-poleciłem mu cicho, wskazując na krzesło przy maszynie do szycia. Sam kucnąłem przy jednej z szafek, wysunąłem szufladę. Wszystko było dokładnie takie jak wtedy. Wszystkie igły, nici, skrawki materiału jakie miałem wsadzić w poduszkę, skórzany pasek z jakiego miałem zrobić obrożę Łosiowi. Tyle rzeczy porzuciłem. Przesunąłem dłonią po szpulkach, które zaszemrały cicho pod moimi palcami turlając się nieco po drewnie. Co mam zrobić?
Chwyciłem centymetr, ołówek i świeżą kartkę. Lepiej mieć to teraz z głowy, pytanie czy nie uzna tego za zmarnowany dzień jeśli będę tylko siedział i szył, choć nie powinno to zająć aż tak długo. Stanąłem przed nim i... jednak nie dałem rady. Myślałem, że wyjdzie to samo z siebie i bez problemu go zmierzę, ale jakoś nie umiałem wyciągnąć do niego dłoni. Nie to, że nie chciałem po prostu po tym wszystkim co się stało, po tym co powiedział w alejce... stanie na przeciwko, patrzenie się na niego dziwnie przywracały tamte emocje. Ile czasu męczył się ze mną? Ile razy go denerwowałem? A mimo tego dalej tu był. Miałem ochotę sam nie do końca rozumiem na co, coś w środku mi mówiło, ale to było niestosowne. No więc stałem jak sierota z centymetrem w dłoni i patrzyłem na niego lekko nieobecny nie wiedząc czy mam płakać, położyć się na ziemi czy w końcu go dotknąć. Brak wyboru też jest wyborem, nawet nic nie wnosi.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Mieszkanie na ulicy Gorneves 5/8 - Page 4 Empty Re: Mieszkanie na ulicy Gorneves 5/8

Pisanie by Hektor Pon Lut 26, 2024 12:35 am

Pokiwał głową w odpowiedzi na obietnicę. Nie był pewien, czy to było wybitnie interesujące, ale trochę było na pewno, a przecież i tak tam chwilowo mieszkali. Zabicie czasu przy kocich ubrankach brzmiało jak coś, czego nie można przegapić.
Tłumaczenie Kitka było logiczne i na swój sposób miał rację, ale też nie. Nie wyrzuciłby tego szalika, co najwyżej trzymał w szafie, aż by go mole zjadły. Choć z drugiej strony, mole go też zwierzęta, to trochę wychodzi na jedno. Nie bardzo jednak wiedział, co ma odpowiedzieć. Co nie byłoby kolejnym ślepym zaułkiem tego tematu albo niezręczną sugestią, od której się zaczęło. Nie chciał, żeby Kitek myślał, że nie szanuje rzeczy od niego czy coś w tym stylu, ale jego słowa były konfundujące. Ostatecznie znowu tylko pokiwał głową, trochę mniej wyraźnie, i porzucił ten temat, pozwalając mu umrzeć. Przy odrobinie szczęścia nigdy nie wróci.
Wypłynął natomiast temat płaszcza, a wraz z nim nowa garść entuzjazmu. I dla Hektora była jak najbardziej na miejscu. Nie widział powodu, by dalej przejmować się zgrzytami w rozmowie, skoro obie strony nie posunęły się do niczego ponad niezręczne wahanie. Myślami był już o wiele dalej, wyobrażając sobie proces szycia na tyle, na ile wiedział jak to wygląda, czyli też niespecjalnie.
— Dobra — rzucił mimo wszystko i skrzyżował ręce na piersi, obserwując zbierane przez Kitka rzeczy. To było na swój sposób niesamowite, że nadal pamiętał dokładnie, gdzie co jest. To była podróż w czasie, której co prawda nie mógł w pełni poczuć, ale czuł atmosferę i widział różnicę z dniami na zamku.
Do czasu.
Patrzył na Kitka, kiedy ten zebrał wszystko i stanął przed nim. Przechylił głową nieco, analizując wszystko, co płynęło przez twarz dhampira, a trochę tego było. Najmocniej przebijała się bezradność. Chyba. Wyglądał, jakby nie wiedział, co ma zrobić, choć z pewnością wiedział lepiej od niego.
— Coś nie tak? — zapytał wprost, nawet trochę zaniepokojony tym zastojem, którego nie bardzo rozumiał. Był gotowy na nijaką odpowiedź albo zaprzeczenie, ale dało się też wyczuć, że tak samo jest gotowy zaakceptować znacznie więcej. W końcu to był Kiti, Hektor już zdążył się nauczyć, że przy nim trzeba brać pod uwagę ròżne scenariusze i nie oceniać pochopnie.
Hektor
Hektor

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : anndr.deviantart.com

Powrót do góry Go down

Mieszkanie na ulicy Gorneves 5/8 - Page 4 Empty Re: Mieszkanie na ulicy Gorneves 5/8

Pisanie by Kitikulu Pon Lut 26, 2024 1:53 am

Chciał obejrzeć kocie stroje? Może nie chciał, ale zgodził się na to, co od razu wywołało u mnie lekki uśmiech. Pokaże mu wszystkie stroje. Szaliki, czapki, sweterki, małe garniturki. Trochę tego było, ale to później.
Rozmowa umarła kompletnie bez większego zrozumienia jej sensu. Dialog by wszystko naprawił, ale kolejny temat został porzucony przez swoją niezręczność, która co jakiś czas nas nawiedzała, zaraz znikając aby pojawić się w innej postaci.
Płaszcz jednak był czymś nowym, niewielkim spełnieniem marzeń powrotu do dawnych czasów, gdy wszystko miało swoje miejsca, a dzień przebiegał zgodnie z ukochaną rutyną. Z zamkniętymi oczyma odnalazłbym wszystko w domu, trafił do odpowiednich pomieszczeń. Ba! Założę się, że do pracy dałbym radę bez patrzenia dojść, choć niespecjalnie chciałem tam iść. Pewnie sporo się zmieniło. Problemy domu publicznego w tej chwili jednak mnie nie dotyczyły, bo przed sobą miałem realne dylematy.
Patrzyłem na niego. Czy coś było nie tak? No... Chciałbym powiedzieć, że wszystko, ale nic się nie działo, nic czym powinienem się przejmować, prawda? Ale tym razem nie chodziło o strach przed otoczeniem. A przed czym? Spojrzałem na wejście do pokoju. Hektor by usłyszał gdyby był tu ktoś jeszcze oprócz nas, no i teraz jest przy mnie, gdyby coś się złego działo, obroniłby mnie. Obroniłby, na pewno.
Pytanie Hektora jednak wisiało w powietrzu, gdy czas płynął i płynął. Nie lubiłem tego, że ktoś musi czekać, aż przemyślę co powiedzieć. Jakie było rozwiązanie? On mi nie powie, a skoro chciałem szyć, to musiałem coś znaleźć. Mogłem szyć na oko, ale wtedy mogło nie wyjść i zamiary prezentu wyjdzie nieudany produkt niedopasowany do klienta, a nie chciałem, żeby Hektor czekał na coś niecierpliwie i spotkał się z rozczarowaniem.
Wróciłem do niego spojrzeniem, dalej zagubionym, ale jednak widocznie myślącym i mniej bezradnym.
-Nie, po prostu...-zacisnąłem dłonie na centymetrze.-Możesz zamknąć oczy?-zapytałem cicho, jakoś nie umiejąc znieść jego spojrzenia, szczególnie jeśli miałoby on obserwować moją pracę.-Nic ci nie zrobię.-dodałem zaraz szybko, nie chcąc go stresować. Nie wbiję mu igły w jakiś ważny element na szyi czy głowie, z resztą i tak by go to nie zabiło. Nie znaczy to, że pozwalam na to, aby działa mu się krzywda. Umieranie boll, wiem to, nie chciałem, żeby on znów przez to przechodził.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Mieszkanie na ulicy Gorneves 5/8 - Page 4 Empty Re: Mieszkanie na ulicy Gorneves 5/8

Pisanie by Hektor Wto Lut 27, 2024 6:38 pm

Patrzył na niego w oczekiwaniu na odpowiedź albo reakcję innego rodzaju. Nie musiał mówić, wystarczyło kontynuować albo... Hektor nie był pewien, co jeszcze Kitek mógłby teraz zrobić. Mógłby zostawić te wszystkie rzeczy i uciec do innego pokoju, tak, to mógł sobie wyobrazić, ale na tym kończyły się jego pomysły. A może usiadłby na ziemi załamany? To też brzmiało wiarygodnie, chociaż z drugiej strony obydwie wersje nie pasowały za bardzo do ich obecnej relacji. A przynajmniej taką miał nadzieję, w końcu trochę się zmieniło, trochę się poznali i liczył gorąco na to, że i Kiti poznał jego na tyle, by nie zakładać niektórych rzeczy za prawdopodobne, nawet jeśli zawitały mu w głowie.
Nastawił uszu, kiedy dhampir zaczął mówić i rzucił swoją prośbę. Zamknąć oczy. To brzmiało dziwacznie, trochę niepotrzebnie, a trochę rozbrajająco, więc nie mógł się nie uśmiechnąć. Nie odpowiedział jednak, tym bardziej nie skomentował zapewnienia, bo nie było tu potrzebne i to nie dlatego, że ma nad Tremainem przewagę. Zamiast tego sięgnął po ten nieszczęsny szalik i zawiązał sobie nim oczy, tak jakby dla pewności, że nie będzie podglądać.
— Tak dobrze? — spytał z uśmiechem, może nawet nutą rozbawienia, ale nie było tam niczego złośliwego. Zawinął ogonem po podłodze, zaintrygowany całą tą sytuacją, w jakiej postawił go sekretarz. Czy to nie godziło natomiast w jego możliwości jako ochroniarza? Nie, po pierwsze dlatego, że nikogo w mieszkaniu nie było oprócz nich, a gdyby ktoś miał chęć się do środka dostać, supeł był zawiązany tak, że jednym pociągnięciem można go było rozplątać.
Hektor
Hektor

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : anndr.deviantart.com

Powrót do góry Go down

Mieszkanie na ulicy Gorneves 5/8 - Page 4 Empty Re: Mieszkanie na ulicy Gorneves 5/8

Pisanie by Kitikulu Wto Lut 27, 2024 7:11 pm

Prośba wydawała się być strasznie głupia, ale jakoś niespecjalnie nawet rozważałem to, że Hektor mógłby odmówić. Co bym zrobił gdyby jednak to zrobił? Pewnie... Nie, nie ma co się nad tym zastanawiać, nie odmówiłby. Zgodnie z moją dziwną pewnością co do jego podejścia do mojej prośby zrobił coś więcej niż przewidywałem, zdecydowanie więcej, zdecydowanie za dużo, o wiele wiele bardziej za dużo jak dla mnie.
Widząc szalik na jego oczach stałem tak i patrzyłem na niego, czując nagle suchość w gardle. On... tak po prostu? To było takie proste, a jego widok... Co to za uczucie? Na swój sposób było to ujmujące, że tak zwyczajnie się posłuchał, że uwierające mnie napięcie nagle zanikło i zostało zastąpione przez coś całkowicie dzikiego, czego nawet nie chciałem określać. Ważne, że nie widział czerwieni na mojej twarzy i uszach, która piekła bardziej niż zwykle. To nienormalne.
-Mhm.-to jedyne co udało mi się z siebie wydusić w odpowiedzi, kiedy wielkimi oczyma patrzyłem na szalik. Serce biło mi kompletnie po swojemu, wedle dziwnych fantazji, ale nie było w tym ani grama strachu. Dłonie zatrzęsły się gdy zbliżyłem się do niego jeszcze trochę i rozwinąłem centymetr. Teraz mógłbym zrobić mu wszystko, cokolwiek bym chciał, a on nie robi sobie z tego nic, nie boi się, że go uderzę, że ucieknę... Głupi... Nie można przecież tak ufać innym.
Nachylałem się i mierzyłem, tu, tam, starając się nie dotykać, choć czasami otarłem się lekko palcem o jego włosy, rogi czy szalik, nie było to celowo, chyba, choć każde takie bliższe spotkanie skutkowało kolejnymi podejrzanymi myślami jakie zachowywałem dla siebie. Ołówek co chwila szurał po kartce, kreślił liczby, notatki, propozycje ewolucji płaszcza, jakie przyszły mi do głowy aby lepiej pasować do potrzeb Hektora.
Stojąc za jego plecami wykonałem ostatnie pomiary, wszystko było zapisane na kartce, sprawdziłem jeszcze czy nic więcej nie potrzebuje, ale wyglądało na to, że miałem wszystko czego potrzebowałem. Nie było już potrzeby trzymać go dłużej w tak bezbronnym stanie.
Spojrzałem na jego ogon, na... na plecy, ramiona, rogi... Nie wiem co mnie wzięło, ale ręka sama się uniosła, palce wsunęły się pomiędzy szalik, a jego włosy. Pociągnąłem delikatnie, bo tylko tyle trzeba było, aby rozwiązać węzeł. Szalik poluzował się i gdy cofałem dłoń spłynął po jego nosie, na ramiona, aż w końcu ochroniarz był całkowicie od niego wolny.
-Już.-szepnąłem zaciskając mocno dłoń na materiale i patrząc się na Hektora. Sam nie wiedziałem czy byłem bardziej wystraszony tym co czuję, czy jego reakcją na tak ingerujący w jego osobę ruch. Na pewno dotknięcie jego włosów wywołało u mnie pewien rodzaj niedosytu... Chciałem ich dotknąć jeszcze raz, były... miękkie, jak sierść kota. A może były po prostu miękkie jak zwykłe włosy... Już nie pamiętam kiedy ostatnio... Nieważne! To nie są stosowne i przyzwoite myśli!
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Mieszkanie na ulicy Gorneves 5/8 - Page 4 Empty Re: Mieszkanie na ulicy Gorneves 5/8

Pisanie by Hektor Wto Lut 27, 2024 8:04 pm

To było dziwne uczucie. Dziwne i niesamowite zarazem, kiedy tak teoretycznie nie mógł nic zrobić, ale zarazem mógł wszystko, gdyby tylko chciał. Miał drobne obawy co do tego pomysłu, ale rozwiały się szybko, przegrywając z ufnością do dhampira. Może Kiti słusznie zauważył, że była zbyt duża, może faktycznie miał teraz szeroki wachlarz możliwości, ale właściwe pytanie brzmiało: czy z nich skorzystał. Czy Hektor się pomylił. Na obydwa te pytania odpowiedź była krótka i jasna.
Końcówka jego ogona żyła własnym życiem i nie bardzo zdawał sobie z tego sprawę, za bardzo był skupiony na tym, co słyszy i czuje. Każdy krok Kitka wokół krzesła był dokładnie odnotowany, każdy szelest metra krawieckiego, każdy cichy oddech Tremaina, przemykający gdzieś obok. Każdy ledwie zauważalny dotyk, który rozchodził się subtelnym dreszczem po skórze dookoła. Hektor starał się nie ruszać, a to tylko potęgowało jego skupienie na takich detalach.
Aż w końcu nastała cisza. Wiedział, że Kiti stoi za nim, tam właśnie umilkł, mógł się natomiast tylko domyślać, z jaką miną, po co, dlaczego. Te intrygujące pytania wydawały się zagadką nie do rozgryzienia, kiedy powietrze wokół nich pachniało napięciem, ale bez strachu.
Drgnął nieznacznie, kiedy palce dhampira zanurzyły mu się we włosy, to było tak niespodziewane, że nie wiedział w pierwszej chwili, co się właściwie dzieje i czego ma się spodziewać. W drugiej sekundzie umysł, któremu spodobał się ten dotyk, spodziewał się czegoś nieco innego. Hektor zamiótł ogonem, siłą rzeczy ocierając go o nogawki Tremaina. Złapał spływający w dół szalik, zawahał się na moment i obejrzał na niego.
— Zauważyłem — odparł cicho z lekkim uśmiechem, po czym odwrócił się w jego stronę i usiadł po thymińsku na stołku. — To co teraz? — zapytał, przechylając nieco głowę w bok.
Hektor
Hektor

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : anndr.deviantart.com

Powrót do góry Go down

Mieszkanie na ulicy Gorneves 5/8 - Page 4 Empty Re: Mieszkanie na ulicy Gorneves 5/8

Pisanie by Kitikulu Wto Lut 27, 2024 8:30 pm

Zawsze przewidywałem co stanie się dalej, pięć kroków w przód, nawet więcej, a teraz? Kompletnie nie widziałem przyszłości, tylko czerwone włosy i błyszczące oczy, jakie patrzyły na mnie gdy Hektor się obrócił w moją stronę. Co to było? Jego spojrzenie dalej stresowało, ale teraz... Ten uśmiech, przechylenie głowy, jak kot. Po raz kolejny... Był zbyt bezpośredni, choć jedyne co robił, to się patrzył. Tylko on tak umiał.
Wargi mi zadrżały niepewne czy coś powiedzieć, czy oddychać. To z emocji? Róż na policzkach na pewno był z emocji, dobrze wiedziałem jakich i czułem się z tym paskudnie.
-No...-panika wróciła, ale zupełnie inna niż normalnie. Oczy uciekły tu, tam. Dłoń puściła szalik, zaraz miętosząc centymetr, zbierając go chaotycznie.-Chyba... Herbaty... A potem... No...-cofnąłem się. Krok w bok.-Potem zacznę szyć... Tak, no... tak możemy zrobić.-pokiwałem sobie sam głową, szybko uciekając do szuflady, z jakiej brałem wcześniej ołówek. Tak szukanie odpowiedniej nici, na przykład czerwonej, pasującej mi do twarzy.-I nie siedź tak na stołku, bo spadniesz.-rzuciłem szybko upomnienie, trzaskając szufladą, w końcu nie wybierając żadnej nici. Poderwałem się do stój i stałem, patrząc tak na niego. Ogon... racice... Miękkie włosy... Spojrzenie. Był uroczy... Co? Czy on... coś podejrzewa? Tyle czasu ze mną spędził. Spał ze mną ostatniej nocy... Przecież. Na bogów... Co ja zrobiłem? Ręce mi się telepały, a nie mając co ze sobą zrobić, złapały jedna drugą. Zniszczyłem wszystko, a proces ten zaczął się już dawno temu. Nie wiem czy mogę go jakoś zatrzymać czy już kompletnie straciłem kontrolę.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Mieszkanie na ulicy Gorneves 5/8 - Page 4 Empty Re: Mieszkanie na ulicy Gorneves 5/8

Pisanie by Hektor Wto Lut 27, 2024 8:50 pm

Jego uśmiech delikatnie się poszerzył, kiedy Kitek się cofnął i uciekł na bok. To było rozbrajające, urocze, jak spłoszona ptaszyna. Nie powinien tak myśleć, ale to się samo myślało, a Hektor nie należał do osób, które długo przejmują się takimi rzeczami, jeśli w ogóle zaczną. Powiódł więc za nim wzrokiem, kręcąc się znowu na stołku, patrząc sobie na dhampira tylko dlatego, że może. Szalik pozostał w jego rękach i na razie spoczywał tam sobie spokojnie, rozwalony tak jak spadł.
— A więc herbata, no dobra — przytaknął, jakby nigdy nic, rzucając w niepamięć swoje zaczepki. I już miał wstać, kiedy Tremain postanowił przypomnieć mu zasady bezpieczeństwa w domu. — Tak? Mogę na nim stać, jeśli bardziej ci się podoba — zaśmiał się, rzeczywiście wstając na stołku, by teatralnie rozłożyć ręce. Zaraz i zeskoczył na podłogę. — Wstawię wodę do gotowania — rzucił zaraz, dreptając sobie swobodnie w stronę kuchni.
Wciąż trzymał szalik w rękach. Zwinął go po drodze w kłębek i położył na stole. Jakoś tak nie odłożył go wcześniej na miejsce i nawet nie miał na to ochoty. Przydatny czy nie, był teraz zdobyczny i miał całkiem ciekawe skojarzenia w sobie.
Hektor rozejrzał się po kuchni w poszukiwaniu szklanek i przede wszystkim wody. I herbaty. Czy była tu jeszcze herbata, skoro nikt nie mieszkał? Teoretycznie u Kitka była, więc tu też mogła, ale jakoś tak zwątpił, szperając po szafkach.
Hektor
Hektor

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : anndr.deviantart.com

Powrót do góry Go down

Mieszkanie na ulicy Gorneves 5/8 - Page 4 Empty Re: Mieszkanie na ulicy Gorneves 5/8

Pisanie by Kitikulu Wto Lut 27, 2024 9:17 pm

Nie widziałem do końca jego uśmiechu, bo uciekałem wzrokiem, jednak czułem go, on zawsze się uśmiechał, jakby nic się nie działo. Naprawdę nic się nie działo? Udawał, że nie widzi? To było jeszcze gorsze. Wolałbym, żeby już teraz wytknął mi błędy, okrzyczał za bycie zboczeńcem, za bycie kimkolwiek uważa, że jestem. To było paskudne uczucie, a jednocześnie niezwykle do niego ciągnęło. Tyle razy próbowałem je ignorować i zawsze jak przychodziło nie wiedziałem kompletnie co z nim zrobić.
Herbata została zaakceptowana, ale zaraz... Słucham? Jego stanie bardziej mi się spodoba? Co? Już widziałem, jak leci na ziemię, co prawda miał chmarę, ale... ale jednak! To było nierozsądne!
-Hektor!-zafukałem, wyciągając w jego stronę ręce, ale szczęśliwie spadek był kontrolowany i najwidoczniej całkowicie zamierzony. Kamień z serca, choć nie, nie kamień z serca! On znów się zgrywał! Tyle rzeczy stało się w ciągu ostatniej minuty, że nie miałem pojęcia już co się dzieje.
I nagle wszystko się urwało, gdy on wyszedł z pokoju. Patrzyłem się na drzwi, czerwony ze stresu i wielu innych powodów, w brzuchu mnie skręcało na dziesięć różnych sposobów. Przysiadłem ciężko na szafce, chwytając się za koszulę na piersi i oddychając ciężko. Co się właśnie stało? Przed oczyma znów mignął mi jego widok z zawiązanymi oczyma, z uśmiechem na twarzy, rozbawiony na krześle w niebezpiecznej pozycji. Hektor, po prostu Hektor.
Zakrywając dłońmi rumianą twarz pochyliłem się, opierając się czołem o swoje kolana. Chciałem umrzeć, tu w tej chwili, aby więcej nie musieć patrzeć mu w oczy, choć patrzenie w nie było nad wyraz... No jakie? Kiti? JAKIE? Dopadało mnie obrzydzenie na własne myśli, na to jakie obrazy podsuwała mi wyobraźnia. Wszystko wracało, każde spotkanie, każde przypadkowe dotknięcie, chwycenie go za ogon, wspólna walka, jego siedzenie mi na ramieniu, głaskanie go, przyglądanie się mu gdy mi pomagał. Podniosłem się, wczepiając dłonie we włosy, nie przejmując się z potargania sobie fryzury. Jestem najgorszy. W sumie może skoczenie przez okno, to nie jest aż taki zły pomysł.
Chłód nocy wleciał do pokoju, gdy oparty ciężko o parapet wychyliłem głowę na zewnątrz przez otwarte okno, łapiąc powietrze. Ziemia kusiła, ale... Co było powodem? Nie chciałem, żeby czuł się przeze mnie źle, choć nie wyglądał jakby się tak czuł. Z drugiej strony już raz widział mnie martwego, zajmował się mną. Nie rozmawialiśmy o tym. Czy był wtedy zaskoczony? Zły? Smutny? Rozczarowałem go? Powinienem go przeprosić? Nigdy nie było okazji, ani on ani ja nie spieszyliśmy się poruszać tego tematu, szczególnie, że z każdym dniem, tamta sytuacja coraz bardzie się oddalała. Wracanie do niej było bez sensu. Wychyliłem się nieco mocniej, tak, że stopy opierały się już tylko na palcach. Miałem wrażenie, że powietrze w pokoju było zdecydowanie za gorące i było go dużo za mało. Chwila ochłody nikomu nic jeszcze nie zrobiła.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Mieszkanie na ulicy Gorneves 5/8 - Page 4 Empty Re: Mieszkanie na ulicy Gorneves 5/8

Pisanie by Hektor Sro Lut 28, 2024 10:34 am

Kuchnia nie okazała się skomplikowana po krótkim namyśle, głównie dlatego, że tutaj również mieszkał Kitikulu, a już jedną jego kuchnię poznał. Ludzie mają po prostu swoje nawyki, które pielęgnują nawet nieświadomie. Nie minęło wiele czasu, jak zebrał wszystkie potrzebne rzeczy, za wyjątkiem jednej. I najważniejszej zarazem. Na myśl o tym braku dopadło go jakieś dziwne urojone zmęczenie, spowodowane generalnie tym, że nie chciało mu się biegać tam i z powrotem.
Westchnął cicho, odrywając w końcu wzrok od pustych szklanek i ruszył z powrotem do pracowni. Nie spieszył się bynajmniej, ale jego kroki i tak były słyszalne na podłogowych deskach. Pierwszy powitał go chłód. Skąd się brał? Logiczne, że z zewnątrz, ale był co najmniej niespodziewany. Choć zarazem przyjemny, bo mieszkaniu przydałoby się dobre wywietrzenie.
— Nie mamy wody na... herbatę — wymruczał, zaraz przelewając całe zainteresowanie na pozę Tremaina. — Na co patrzysz? — zapytał, samemu również podchodząc do okna, ale nie widział za szybą niczego szczególnego. Zerknął na Kitka, nie bardzo rozumiejąc. Chciał przewietrzyć i coś zobaczył? Ale to nie było do niego podobne, żeby wychylać się przez okno do jakiegokolwiek czegoś na ulicy. Raczej zrobiłby coś zupełnie odwrotnego.
No i dalej pozostawała kwestia wody. Ktoś powinien po nią pójść, ale to oznaczało zostawienie drugiej osoby samej, chyba że pójdą obaj. Tą decyzję zostawiał jemu, dostosowałby się do każdego wariantu.
Hektor
Hektor

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : anndr.deviantart.com

Powrót do góry Go down

Mieszkanie na ulicy Gorneves 5/8 - Page 4 Empty Re: Mieszkanie na ulicy Gorneves 5/8

Pisanie by Kitikulu Sro Lut 28, 2024 11:11 am

Zimno było przyjemne, przypominało o tym jak powinienem się zachowywać a jakie myśli powstrzymywać, albo chociaż próbować powstrzymywać. Tylko było to średnio przyjemne? Na swój sposób zaczynałem na coś liczyć co było podstawowym błędem. Na co liczyłem i czemu to wraca, tak długo myślałem, że nie ma na to szans. Nie wiedziałem co z tym teraz zrobić.
Słyszałem kroki na swój sposób je ignorując, czekając aż Hektor w spokojnej odsłonie wróci. Nie powinienem tak czekać aż ktoś obcy wejdzie do pokoju, tylko to nie był ktoś obcy. Stanąłem nogami na ziemię i odsunąłem się od okna robiąc mu przy nim miejsce aby mógł wyjżeć. Cały czas się mu przyglądałem.
-Na nic... Po prostu widać stąd tę uliczkę.-wyjaśniłem, chociaż przez roztrzęsienie sytuacją kompletnie o uliczce nie myślałem.-Jeszcze lepiej widać ją z sypialni za ścianą.-dodałem dość matowym głosem. Ciężko spało się z takim widokiem za oknem, dzisiaj też będzie nieprzyjemnie, bo będziemy tu spać? Brudno tu. Czy zdążymy wrócić?
- Hektor. Chodźmy po tę wodę.-znów mamy iść obok uliczki? Nie chciałem, ale chyba nic się snie stanie, jak pójdziemy razem. Uśmiechnąłem się do niego lekko, starając siebie i jego pocieszyć. Herbata była środkiem jaki pomoże mi uszyć rudzielcowi coś ładnego, więc moim zdaniem warto wyjść na zewnątrz jeszcze jeden raz.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Mieszkanie na ulicy Gorneves 5/8 - Page 4 Empty Re: Mieszkanie na ulicy Gorneves 5/8

Pisanie by Hektor Sob Mar 02, 2024 11:05 am

Kiedy zrobił mu miejsce przy oknie, nie omieszkał skorzystać i zerknąć. Pomarańczowe ślepia uważnie prześledziły ulicę w dole i sylwetki sąsiednich budynków, aż padła odpowiedź od Kitka. Zerknął na niego przez ramię i ponownie na ulicę, szybko odnajdując wlot zaułka oddalony od najbliższych latarń. Czarna dziura w pozornie przyjaznym krajobrazie. Teraz, z większej odległości, z bezpiecznego miejsca, wraz z historią, jaką krył, zaułek wydawał się o wiele bardziej niepokojący. Nie powinien, a jednak tak było, choć Hektor nie czuł strachu, to było coś zupełnie innego, czego nie umiał jasno nazwać. Ale w jednej chwili nabrał sporo niechęci do tego miejsca.
— Tak, chodźmy... — odparł i miał zamiar ruszyć do drzwi, tuż po tym, jak wykreślił z głowy jeszcze głupszy pomysł, ale pojawił się tam jeszcze inny. Hektor odwrócił się do niego i usiadł na parapecie wciąż szeroko otwartego okna, tyłem do wylotu. — Ej, a może pójdziemy się czegoś napić? — zaproponował z szerokim uśmiechem, majtając ogonem po zewnętrznej stronie kamienicy, jakby rozkoszując się tamtejszą pustą przestrzenią.
Hektor
Hektor

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : anndr.deviantart.com

Powrót do góry Go down

Mieszkanie na ulicy Gorneves 5/8 - Page 4 Empty Re: Mieszkanie na ulicy Gorneves 5/8

Pisanie by Kitikulu Sob Mar 02, 2024 12:53 pm

Patrzyłem na niego jak tak wyglądał. Co siedziało w jego głowie? Co myślał o mnie, o sobie i o całej tej sytuacji i na uliczce i przed chwilą. Ta przeklęta sukienka... Naprawdę by mu pasowała, choć chyba bardziej zdziwiło mnie to, że po takim czasie znajomości, widzenia mnie w różnych strojach był aż tak zdziwiony propozycją, żeby się ubrał w sukienkę. W wyobraźni już go takiego widziałem i... Co w związku z tym? To sprawiało, że czułem się inaczej, ale, no na pewno nie w tym jednym okropnym sensie. Po prostu on wydawał mi się kimś, kto by się nie przejmował taką propozycją, a jednak mnie upomniał.
Wyjście na spacer miało pomóc i przewietrzyć umysł i zdobyć główny składnik herbaty. Pokiwałem mu głową kiedy zgodził się iść, ale kroki racic nie rozległy się w pokoju w stronę drzwi. Za to zaszurały spodnie o parapet i z przestrachem zobaczyłem, jak on tak po prostu siada sobie na parapecie. Może to ta wolność, że możesz w strasznej chwili przemienić się w chmarę i odlecieć, że możesz umrzeć, a się odrodzisz. Mimo tego co jeśli coś nie zadziała? Ja przecież też mogę umierać do woli, a jednak kiedyś to przestanie działać. Stres, drobny uraz i chmara może nas rozczarować.
-Hektor...-patrzyłem na niego, może niepotrzebnie wystraszony, ale jednak coś mnie skręcało w żołądku.-Zejdź z parapetu, po wewnętrznej stronie.-poprosiłem go spięty, marszcząc brwi, gotów rzucić się w jego stronę gdyby zaczął tracić równowagę. Czy on mi teraz dokucza?-I nie próbuj mi nawet wyskakiwać, bo skoczę za tobą.-rzuciłem, grożąc mu do tego palcem, choć ręka była cała sztywna i trochę drżąca. Co jeśli się nie posłucha? Zaraz, co ja mówię.-Przepraszam...-wymamrotałem, bo nie o to mi chodziło, żeby to brzmiało, jak dziwny szantaż, ale... Powinien dbać o siebie bardziej, ale dba, zna swoje umiejętności, nie powinienem go tak ograniczać? Nie rozumiałem swojej logiki i jego zachowania, co teraz? Czy to ten rodzaj dnia, gdzie wszystko się sypie i nie ma jak tego wyratować? Dlaczego dalej miałem w głowie jego słowa w alejce i jego włosy między palcami. Coś było nie tak tym wszystkim, ale nie umiałem tego naprawić.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Mieszkanie na ulicy Gorneves 5/8 - Page 4 Empty Re: Mieszkanie na ulicy Gorneves 5/8

Pisanie by Hektor Sro Mar 06, 2024 5:58 pm

Spodziewał się, że jego słowa speszą Kitka i sprawią, że będzie rozdarty między odmową a zgodzeniem się. Z różnych przyczyn, których akurat wolał nie roztrząsać, a które, miał nadzieję, nie wszystkie były realistyczne. Nie żeby taka była intencja Hektora, o tym pomyślał dopiero za chwilę, jak to zresztą miał w zwyczaju. Ale to był całkiem prawdopodobny scenariusz, który już widział w głowie i zastanawiał się, jak to dobrze rozegrać, kiedy dhampir postanowił go zaskoczyć.
— Co?... — Ostatnio często to robił. Rzeczy, których rogaty w ogóle nie brał pod uwagę, ale które zarazem były miłe i zabawne. Więc to chyba nic strasznego, nic, czym musiałby się przejmować, nawet gdyby chciał. Zaśmiał się na kolejne słowa Tremaina, a konkretniej jego cudowną groźbę. — Lepiej tego nie rób, na dół daleka droga — odparł, z lekka kręcąc głową, ale zszedł z tego nieszczęsnego parapetu. Lekko i zwinnie jak dzieciak, który siedział na płocie, na którym nie powinien.
Zerknął na niego, kiedy rzucił przeprosiny, przez ułamek sekundy nie wiedząc, co powinien z nimi zrobić. Tłumaczenie wydawało się niepotrzebnym wyolbrzymianiem sytuacji, więc po prostu to zignorował.
— No to chodźmy po tę wodę — rzucił, kierując się już do drzwi wyjściowych, jak natura nakazała. Spodziewał się, że Kitek posprawdza jeszcze kilka razy, czy pokoje są w porządku albo czy drzwi są zamknięte, więc czekał cierpliwie, najpierw w przedpokoju, a potem na korytarzu kamienicy, wodząc za nim wzrokiem.
Hektor
Hektor

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : anndr.deviantart.com

Powrót do góry Go down

Mieszkanie na ulicy Gorneves 5/8 - Page 4 Empty Re: Mieszkanie na ulicy Gorneves 5/8

Pisanie by Kitikulu Sro Mar 06, 2024 11:51 pm

Wystraszyłem się, ze wyskoczy, wypadnie, że stanie się coś co sprawi, że Hektor skończy jako mokra plama na chodniku pod kamienicą. Nie chciałem sobie tego nawet wyobrażać. Mieszkanie zabitej matki, za ulicą miejsce mojej śmierci, nie tak daleko miejsce samobójstwa przyjaciela. Coś było nie tak z tym miastem i powoli zaczynałem rozumieć co.
Zacisnąłem usta na jego słowa. Będzie on mnie pouczać? Jakbym nie mieszkał tutaj 18 lat swojego życia? Ale zszedł z parapetu, a ja odetchnąłem z ulgą, że jest znów bezpieczny. Czego się bałem? Że nie będę miał ochrony, czy że go stracę? Rzuciłem przeprosiny za szantaż, ale widać po nim znów spłynęło to jak po kaczce. On się niczym nie przejmuje, a ja przejmuję się za niego. Gdyby tylko dało się nieco zmienić te proporcje, gdyby wziął choć kilka procent z moich zmartwień.
Skinąłem mu głową z wyrzutami sumienia. Woda, herbata, a może... Chciał się iść gdzieś napić? Cóż, znałem kilka miejsc...
Dom został sprawdzony, zasłony zasłonięte, drzwi i okna zamknięte i w końcu mogliśmy iść, ale nie po wodę. Wystarczająco dużo jego czasu dzisiaj zmarnowałem, czas, żeby miał coś z tego wyjazdu, aby nie oskarżał mnie później, że nie zrobił nic dla siebie, choć pewnie nie miałby mi tego za złe i wykorzystałby to jako wymówkę dla kolejnej wycieczki.

Z/T wszyscy uwu

Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Mieszkanie na ulicy Gorneves 5/8 - Page 4 Empty Re: Mieszkanie na ulicy Gorneves 5/8

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 4 z 4 Previous  1, 2, 3, 4

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach