Sękate Domostwo

+2
Mistrz Gry
Xentis Venatori
6 posters

Strona 4 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Sękate Domostwo - Page 4 Empty Re: Sękate Domostwo

Pisanie by Xentis Venatori Czw Lis 11, 2021 4:43 pm

Ciemność która zapanowała w sypialni była nieco kojąca, dodawała błogiego spokoju, zwłaszcza o tak późnej porze. Jednak to nie przeszkodziło mu dostrzec, jak Ines zdjęła chustę z głowy, dając ulgę swoim uszkom. To było hipnotyzujące, patrzenie na nie, tak jak głaskanie, choć to mu już tak nie wypadało… nie powinien o tym myśleć.
Usiadła przy nim, a sam chyba zapomniał się, że wlepiał w nią wzrok tak długo. Uciekł nim zaraz, gładząc palcami pościel, słuchając zarazem co o tym myśli. Nie wiedział sam, czy się właśnie tego nie spodziewał po niej… była w końcu najcieplejszą duszą jaką poznał od lat, oczywiste, że by nie przytaknęła jego winie. Wspierała go odkąd się poznali, choć nic ich nie łączyło. No i przy niej zawsze czuł się tak głupio, bo wiedział, że była lepszą osobą, niż on.
-Jeśli chcesz… to zamyka temat…- Zerknął na nią. -...i ja też chcę. Obiecuję, że nie stanie się Wam krzywda. Nie dopuszczę do tego.- Dodał jeszcze. Nie chciał sądzić, że kogokolwiek zawiódł. Ale jego brat był najgorszym przypadkiem losu. Zresztą, zaraz do niego nawiązała, a skoro znała jego sekrety, nie chciał mieć przed nią tajemnic. -Po śmierci mojej żony i syna, Valerian zabrał mnie w podróż do Hargonu, abyśmy wstąpili do armii w zbliżającej się wojnie. Zabrał mnie z rynsztoku, abym odnalazł nowy cel w życiu, choćby prowadził on do śmierci z bronią w ręku.- Umilkł na chwilę, przewracając się powoli na plecy. -Lecz gdy przejeżdżaliśmy przez Ursę, zaatakowały wtedy trzy smoki. Może o tym słyszałaś… Valerian chciał zostawić miejscowych na pastwę losu, ratując nas, ale ja zamiast tego ruszyłem ratować mieszkańców. Valerian pozostawił mnie, zaś samemu odwracałem uwagę gadów do przybycia wojska.- Wysunął w jej stronę swoją dłoń, pokazując poparzone palce. -Od tamtego czasu, nie dawał znaku życia…

Wampir uśmiechnął się na jego słowa.
-A więc to Ty… do tego wbrew pozorom, trzeba mieć rękę.- Zaśmiał się cicho, poraz pierwszy odsłaniając swoje kły. -Oh, może masz rację. Przespałem najlepsze. Ale chyba oszczędze sobie koc. Możesz być tak uczynny i podać mi mój płaszcz, chłopcze?
Spytał, próbując podnieść się do pozycji siedzącej. Gdy już mu się udało, a Indrin zechciał pomóc, narzucił na siebie odzienie, aby skryć tors.
Przyjrzał mu się, kiedy udzielił mu szczerej odpowiedzi, na co z początku nie zareagował, ale kiwnął głową, gdy już się namyślił.
-To bardzo odważne oświadczenie. Ale cieszę się, że tak go szanujesz. Mam wobec niego dług. Choć żałuję, że zostałeś w to wciągnięty.- Odpowiedział, kładąc mu zaraz rękę na ramieniu. -Lecz może do potwora mi daleko, to mimo wszystko, dla zdrowego rozsądku, nie ufaj zbytnio mojej rasie. Nie każdy wampir ma dobre zamiary.
Puścił go i z trudem wstał, opatulając się bardziej płaszczem. Gdy ten wspomniał o piwnicy, kiwnął głową.
-Porozmawiajmy z nim, nim Xentis się do niego dobierze. Taki dobry uczynek.
Uśmiechnął się i ruszył przed siebie
Xentis Venatori
Xentis Venatori

Stan postaci : Liczne blizny wszędzie.
Ekwipunek : Pistolet skałkowy, szabla, pugio, ostrze sprężynowe, kusza sprężynowa.
Ubiór : Uniform z ciemnej skóry, kamizelka, czarny płaszcz, materiałowe spodnie, karwasze i wysokie, wygodne buty.
Źródło avatara : Nipuni

Powrót do góry Go down

Sękate Domostwo - Page 4 Empty Re: Sękate Domostwo

Pisanie by Mistrz Gry Pią Lis 12, 2021 2:13 am

Oczy jej się delikatnie zaświeciły, kiedy powiedział tych kilka słów, aż na moment zapomniała, co było dalej. Może nie powinna się aż tak ekscytować, ale nic nie mogła na to poradzić, zresztą tyle się teraz działo, że chyba zaczęło ją troszkę przepełniać. Śmieszne uczucie, jakby każde z tych emocji podbijało się wzajemnie.
— Oczywiście — odparła z uśmiechem na jego deklarację bezpieczeństwa.
Za chwilę Giroud podciągnęła nogi na szczebel stołka i objęła kolana rękoma. Lekko postawiła uszy, słuchając, choć ruch ten był raczej symboliczny, niż służący czemukolwiek. Wysłuchała go uważnie, układając w myśli przebieg zdarzeń i obrazy tak realistyczne, jakby sama tam była. A jednak miała wrażenie, że jej pytanie pozostało bez odpowiedzi.
— Zachował się samolubnie i tchórzliwie, to prawda... Ale czemu chcieliście się pozabijać? To nadal twój brat... — rzuciła ostatnie zdanie z lekką niepewnością, bo może... Chociaż nie, mówił, że przepadł, więc chyba nie było tu nic do dodania, prawda?

Widok kłów i u kogoś, kto nie był hybrydą ani zwierzęciem, był ciekawy i niepokojący zarazem. Miały w sobie coś upiornego. Ale chyba zaintrygowanie wygrało, bo nie odwrócił wzroku. W dodatku było w jego pogodnym nastawieniu coś takiego, że aż chciało się z nim przebywać.
— Ja i Ines — sprostował, bo w końcu sama odwaliła pierwszą połowę roboty, kiedy on zajmował się Xentisem.
Skinął głową i odszukał płaszcz wzrokiem, by zaraz wstać po niego. Może i Gascon miał rację, chyba nie powinien chodzić bez koszuli nawet o tej porze.
Czarne ślepia Zająca zlustrowały go bacznie, kiedy w końcu odpowiedział na jego zapewnienie.
— Dług... A więc coś nas łączy. — Wzruszył ramionami. Czy bał się konsekwencji tych słów? Cóż, chyba tak, chociaż w tej chwili jeszcze nie wydawała się ona aż tak realna. Zresztą Xentis żył z tą wiedzą chyba ładnych kilka lat. Chyba bardziej martwił go... Jak mu tam było? — Spotkałem w życiu trzydzieści razy więcej złych ludzi, niż złych wampirów — rzucił z rozbawieniem. — Ale nie martw się, wiem, o czym mówisz.
Spoglądał na niego, gdy ten się podnosił, gotów w razie czego mu pomóc, lecz nie było to konieczne. Udali się więc do piwnicy, a przedtem Indrin zdecydował się jednak ukraść Xentisowi jakąś koszulę, bo na dole było zdecydowanie chłodniej, nawet jeśli w całym domu zostało rozpalone. Cóż, taka była rola piwnic. Zając postawił uszy, a jego ślepia błysnęły w półmroku, odbijając światło powoli dopalającej się już świeczki na półce. Valerian siedział związany na krześle. Właściwie w Indrina uderzyło przez moment dziwne i nieprzyjemne deja vu.
Wsadził ręce do kieszeni i pozwolił mówić Gasconowi.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Sękate Domostwo - Page 4 Empty Re: Sękate Domostwo

Pisanie by Xentis Venatori Pią Lis 12, 2021 8:26 am

Poniekąd Ines miała rację w swoim stwierdzeniu. Byli braćmi, niby to powinno być samo w sobie nadrzędne nad wszystkie niesnaki, ale… tam pękło co innego.
Powoli opuścił rękę.
-To nie jest to samo co Ty i Indrin… jemu chociaż zależało, abyście byli rodzeństwem.- Mruknął, zaraz spoglądając znów na nią, a jego oczy powoli przesuwały się po jej buzi, czy nadstawionych uszkach. -Valerian winił mnie za śmierć mojej żony, nawet jeśli tego nie mówił głośno. Zabrał mnie, bo tak miał w obowiązku, aby nasze nazwisko nie ucierpiało przeze mnie. Zostawił mnie na śmierć, aby ratować własne życie. On nie jest już moim bratem. Dla mnie był martwy… nie wiem dlaczego wrócił, ale może po dom. Lecz go nie dostanie.- Spróbował nieco podciągnąć się, aby choć trochę oprzeć się plecami o poduszki. -Nie ufam mu i jemu na pewno nie zależy na życiu tych, którzy tu mieszkają. Tak, czy inaczej, to ja zaatakowałem jego… bo nie zapakowałem nad emocjami. Przypomina mi o przeszłości, która została zaprzepaszczona przeze mnie…- Umilkł ponownie, opuszczając głowę. -Znowu Ci narzekam na siebie. Muszę być nieznośny. Wybacz.

Gascon cicho zachichotał na jego stwierdzenie.
-Nie posądzałem Xentisa o naciąganie innych na długi.- Zażartował, spoglądając zaraz na niego. -Choć nigdy nie prosi o ich egzekwowanie. Może to jest w nim ujmujące, na swój sposób.- Dodał i przeszedł przez korytarz, kierując się do zejścia do piwnicy. Musiał przyznać, że był tu wykonany naprawdę ładny remont. Zaskakujące ile można zrobić, jak się chce. -O tak, nie brakuje złych ludzi, wampirów po prostu jest mniej. Ale osobiście nie ingeruje specjalnie w życia pozostałych krwiopijców. Jestem pacyfistą, więc mój styl życia zupełnie do nich nie pasuje. Poza tym, jestem lekarzem. Służę tym, co tego naprawdę potrzebują. Wolę ratować życie, niż je odebrać.
Uśmiechnął się i otworzył drzwi.
W piwnicy panował chłód, a Indrina faktycznie mogło dopaść śmieszne przeświadczenie, jakoby nie tak dawno temu, sam był w podobnym położeniu co Valerian. Elf z kolei, podniósł głowę, zerkając na przybyszy z lekką kpiną.
-Wampir i niewolnik, już nawet sam nie zejdzie?
Spytał, a wtedy Gascon wysunął się bardziej do przodu.
-Jestem Gascon La Vaqqua, lekarz, z kolei Indrin nie jest niewolnikiem, a członkiem Gildii Łowców Głów…
-He? Tej organizacji co Xentis?- Parsknął śmiechem. -Medevar schodzi na psy, kiedy zwierzętom dają broń.
Wyśmiał go, a wampir zmarszczył brwi, zerkając tylko na chłopaka. To było dziwne, bo choć był podobny z wyglądu do Xentisa, to ten elf z całą pewnością był zupełnie inną osobą.
-Zapytam więc od razu, czemu tu przybyłeś…?
-No to mój dom, moje ziemię, mam prawo tu być! Nic Ci nie powiem, potworze, będę rozmawiać tylko z bratem...
Xentis Venatori
Xentis Venatori

Stan postaci : Liczne blizny wszędzie.
Ekwipunek : Pistolet skałkowy, szabla, pugio, ostrze sprężynowe, kusza sprężynowa.
Ubiór : Uniform z ciemnej skóry, kamizelka, czarny płaszcz, materiałowe spodnie, karwasze i wysokie, wygodne buty.
Źródło avatara : Nipuni

Powrót do góry Go down

Sękate Domostwo - Page 4 Empty Re: Sękate Domostwo

Pisanie by Mistrz Gry Pią Lis 12, 2021 12:12 pm

Słuchała dalej, analizując w głowie wszystko, co mówił. Rzeczywiście nie brzmiało to dobrze, wręcz przeciwnie, a kiedy doszedł do kwestii zaufania, chyba pojęła w końcu, o co mu tak naprawdę chodzi. Wzrok Ines spłynął w dół. Dobrze pamiętała pierwsze spotkania z Indrinem, kiedy chcąc nie chcąc widziała w nim bardziej seryjnego mordercę niż potencjalnego członka rodziny. Nigdy mu o tym nie powiedziała, być może zauważał, ale nie mówiła tego na głos. W końcu Xentis mu ufał, a poza tym, widziała, że się stara. Że wcale nie jest nieobliczalny, jak to mówiły o Zającu gazety. Być może Xentis czuł się teraz podobnie? Albo raczej gorzej.
— Myślisz, że chciałby cię stąd przegnać? — Znów podniosła na niego wzrok i pokręciła głową. — Nie, w porządku, cieszę się... To znaczy... — Uciekła wzrokiem z zakłopotaniem. — To miłe, gdy ktoś dzieli się z tobą szczerymi myślami... Um. — Zerknęła znów na Xentisa, odnajdując jego twarz. — Ale tak naprawdę nie wiesz, po co przyszedł, prawda? — wróciła do tematu i lekko przechyliła głowę. — Nie możesz uciekać od wspomnień... Wtedy one zawsze będą cię gonić.

Zaśmiał się. Nie spodziewał się tego, ale po chwili i sam odpowiedział lekkim uśmiechem pod nosem. Właściwie to miło było słuchać o Venatorim od kogoś, kto faktycznie darzy go sympatią, to jak zupełnie inny obraz niż te, z którymi spotykał się chociażby wśród większości Łowców. Oni zdawali się go wcale nie znać.
Ruszył za nim w milczeniu, słuchając dalszej części małego wykładu o wampirach i o nim samym. Lekarz pacyfista. To bardzo pasowało do jego profesji. Ale dopiero ostatnie zdanie Gascona niejako w niego uderzyło. Proste i oczywiste, a jednak miał wrażenie, że jest swego rodzaju przytykiem od losu. Jakby wcale nie robił nic dobrego, a przecież wszyscy oni dobrze wiedzieli, że świat nie był taki prosty i żadne rozwiązanie nie było w stu procentach dobre czy sprawiedliwe.
Dotarli w końcu do piwnicy, której delikatny chłód orzeźwiał i rozjaśniał myśli. Już pierwsze słowa skrępowanego elfa przykuły jego uwagę w sposób, który znał z ulicy aż za dobrze. Zdawał się jednak nie przejąć tym bardziej, zerkając zamiast tego na Gascona, który pospieszył ze swym uprzejmym sprostowaniem. Nie, to nie mogło zadziałać. Wampir był czasem zbytnim optymistą.
Wrócił chłodnym spojrzeniem na elfa i niespiesznie nastawił uszu, co zwykł robić, kiedy ktoś próbował przekraczać te konkretne granice. Jak chociażby tamtych sześć trupów.
— Radzę ci uważać, co mówisz, bo to zwierzę rozumie każde słowo — odparł powoli i spokojnie, wwiercając się w niego czarnymi jak studnie oczyma.
Nie podchodził bliżej, nie widząc ku temu powodów, wodził tylko wzrokiem po jego twarzy, zastanawiając się znowu, jak bardzo dyskretny może być to typ. Jego zachowanie sugerowało, że niezbyt. A zaraz padło kolejne pytanie i kolejna bezsensowna odpowiedź. Może po prostu musiał się wyszczekać, dobrze, da mu to.
— Twój brat teraz z przyjemnością wybiłby ci zęby. Ale jak chcesz, to go zawołam i chętnie popatrzę — prychnął cicho. — Powiedz, elfie, to aż tak straszna tajemnica czy po prostu się obraziłeś o to, że tobie nikt nie pomógł?
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Sękate Domostwo - Page 4 Empty Re: Sękate Domostwo

Pisanie by Xentis Venatori Pią Lis 12, 2021 6:10 pm

Elf spokojnie opuścił brwi.
-Nie jest to wykluczone… choć prędzej musiałby mnie zabić. Ten dom zbyt długo czekał na właściciela.
Odpowiedział, zerkając na nią po chwili. Znów się przez niego zakłopotała, chyba dlatego, że był zbyt bezpośredni, a ta nie wiedziała jak reagować. Ale czuł się jak na spowiedzi, ciężko było unikać prawdy.
-Tylko Tobie ufam, aby mówić cokolwiek.
Dodał, a tym razem sam się zmieszał, przez co spojrzał przed siebie i chrzaknął. Tak, za odważnie, bez przemyślenia.
Zaraz jednak wrócił myślami do teraźniejszości, a właściwie jej słów o przeszłości. Uśmiechnął się leniwie.
-Dobrze, że z nas dwoje, Ty jesteś od myślenia, a ja niszczenia.
Rzucił z lekkim rozbawieniem, przecierając zaraz skroń i twarz. Był chyba zmęczony myśleniem o problemach, bo zbyt długo już na to tracił czas. Ona sama w sobie potrafiła go jednak pocieszyć. Dlatego była niezbędnym elementem tego domu.

Komentarz Indrina wywołał u Gascona ciche westchnięcie. Musieli. Oczywiście, że musieli. Zresztą to bezsensowne, żadne nie wyjaśni nic drugiemu. W dodatku sam Valerian nie wygląda, jakby mu zależało na tym co sobie myśli hybryda.
-Jeśli chcesz, zawołaj go. Będziemy mieć to z głowy. Grozili mi dużo gorsi od Ciebie, zapchlony…!
-DOŚĆ!- Krzyknął Gascon, uciszając elf i być może wprowadzając dłuższą chwilę ciszy, niż zamierzał, mimo to skupił swoje oczy na ich jeńcu. -Xentis mówił, że byłeś w Hargonie, więc dlaczego Medevar?
Zapytał go, a Venatori spojrzał na niego jak na idiotę.
-Teraz wszędzie jest lepiej, niż w Hargonie. Ledreńczycy przekroczyli granice, obecnie trwa tam pożoga, a ja, nie mam czego szukać pod ich okupacją.
Odparł w końcu, zaś wampir nachylił brodę w zastanowieniu.
-Wojna…
-Której Wy zapewne nigdy na oczy nie widzieliście. Chce rozmawiać z Xentisem.
Xentis Venatori
Xentis Venatori

Stan postaci : Liczne blizny wszędzie.
Ekwipunek : Pistolet skałkowy, szabla, pugio, ostrze sprężynowe, kusza sprężynowa.
Ubiór : Uniform z ciemnej skóry, kamizelka, czarny płaszcz, materiałowe spodnie, karwasze i wysokie, wygodne buty.
Źródło avatara : Nipuni

Powrót do góry Go down

Sękate Domostwo - Page 4 Empty Re: Sękate Domostwo

Pisanie by Mistrz Gry Sob Lis 13, 2021 12:23 pm

Nie wątpiła, że tak by właśnie było, gdyby drugi elf wyszedł z jakimikolwiek żądaniami. I chyba to ją najbardziej martwiło, ich starcie nie byłoby teraz równe. Nie była pewna, czego oczekiwać po tym wszystkim, a choć chciała wierzyć w dobry koniec, to jednak było tu zbyt wiele obaw.
Na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech, kiedy powiedział, że jej ufa. Wiedzieli to oboje, ale mówienie takich rzeczy na głos zawsze było jakoś dziwne peszące i niezręczne, jakby odkrywać przed kimś siebie samego. Takiego, którego nie zna żaden inny człowiek, to tajemnica każdego.
Za chwilę jednak nastawiła znów uszu i podniosła na niego wzrok.
— Może da się z nim dogadać? Trzeba spróbować — zapewniła znowu. — Tak byłoby lepiej dla wszystkich.
Ot i cała Ines, ocalić i pomóc każdemu, nawet jeśli szanse na to są niewielkie. To prawda, że nie znała wcale Valeriana i jako taki chyba nawet trochę ją przerażał, niż wzbudzał sympatię, ale na pewno nie chciała znowu widzieć, jak próbują się pozabijać.

Oczywiście, że musieli, Zając nawet znajdował swoistą satysfakcję w odpowiadaniu na te banalne zaczepki. Ileż już podobnych słyszał w życiu, zwłaszcza ostatnio. Pomyślałby kto, że powinien się już przyzwyczaić, ale to mu się chyba nigdy nie znudzi.
Na jego twarzy już powoli zjawiał się kpiący uśmiech, kiedy nagle głos Gascona urwał wszystko niczym nożem. Zając spojrzał na niego zaskoczony, chyba nigdy nie słyszał, jak lekarz podnosi głos. To było... nawet niepokojące. Jeszcze dziwniejsze, że zaraz wrócił do swego normalnego tonu. Tak czy inaczej, Indrin postanowił uszanować ten koniec tematu. Skupił się na ich rozmowie. Słyszał już o wojnie, ciężko było to przegapić w gazetach, nawet z jego tempem czytania. Cóż, to wyjaśniało jego powrót niejako, chociaż... Nie no, dobra, gdyby miał jakiś dom, pewnie też najpierw skierowałby się do niego. To że jest wredny, to jeszcze nie znaczy, że jest spiskowcem.
— Jak chcesz — mruknął po chwili i zawrócił w stronę schodów, choć szedł na tyle niespiesznie, że Gascon mógłby go spokojnie zatrzymać.

Ines słuchała słów elfa, kiedy nagle jej uszy zwróciły się na drzwi wejściowe do pokoju, ale nie wyglądała na zaniepokojoną tym. Znała już te kroki, a za moment rozległo się pukanie w drewno.
— Xentis... — rzucił, robiąc minimalną pauzę. — Gość chce z tobą rozmawiać — wyjaśnił, opierając się plecami o ścianę tuż obok drzwi. W pierwszej chwili chciał powiedzieć "księżniczka", ale szybko zrezygnował.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Sękate Domostwo - Page 4 Empty Re: Sękate Domostwo

Pisanie by Xentis Venatori Sob Lis 13, 2021 1:28 pm

Jego oczy znów uciekły do kobiety, kiedy zasugerowała najbardziej pokojową opcję. Skłamałby, że nie był nieco zaskoczony tym tokiem myślenia, choć… nie, to faktycznie do niej pasowało. Może dlatego, wydawała mu się mała, słaba i kimś kogo należało chronić. Miała zbyt wielkie serce, w przeciwieństwie do niego. Sam Venatori najpewniej nie odnalazłby takiej łaski i nie pomyślał o zwykłej rozmowie. Powinien się skarcić o to, że pomyślał o niej, jak o swojej lepszej połowie, to brzmiało zbyt jednoznacznie.
-W każdego tak wierzysz? Zresztą czemu o to pytam, dobrze to wiem… jestem tego przykładem.
Westchnął cicho, gdy nagle usłyszeli pukanie, a do środka wszedł Indrin. Słysząc co miał do przekazania, powoli zsunął się na krawędź łóżka, tuż przed Króliczką.
-Problemy się nigdy nie kończą w moim życiu.
Mruknął do niej, po czym położył dłoń na jej głowie w podzięce za rozmowę, nim oparł się bardziej łóżka, z którego wstał. Przeszedł kilka kroków, kładąc dłoń na bandażach, w miejscu rany, nim zbliżył się do Indrina, obok którego się zatrzymał.
-Zrób siostrze coś do jedzenia, zapewne nawet nie jadła z tego wszystkiego…
Rzucił cicho do niego, zaraz wymijając.
Po dłuższych minutach, elf zszedł po schodach na parter, a z niego, do piwnicy. Było tu dosyć chłodno, a on nie nałożył nic na siebie, lecz nie myślał o tym zbyt dużo, za bardzo układając sobie w głowie jak będą wyglądać następne minuty. Na jego widok zaś, Valerian uśmiechnął się dumnie.
-Młodsze braciszek zawitał w progach mej komnaty królów…
-Niech Gascon mnie pilnuje, abym Cię nie zabił przed wysłuchaniem.- Odparł od razu, zatrzymując się przy wampirze, na którego zerknął. -Dobrze, że żyjesz.
Dodał, a lekarz uśmiechnął się.
-Ty też.- Spojrzał na starszego Venatori. -Twój brat twierdzi, że uciekł z Hargonu, w obliczu ledreńskiej okupacji ziem.
-Dezerter.
Mruknął Xentis, lecz Valerian parsknął mu w twarz.
-Najemnik nie może być dezerterem. Oddział w którym służyłem został rozbity, nikt mi nie płacił, a nie będę umierać za obcy mi kraj. Hargon już upadł, tylko jeszcze o tym nie wie. Kilka miesięcy i będzie po wszystkim.
-Cesarz wysłał statki…
-Które nie zdążą. Ledrenia przesuwa się zbyt szybko, do końca jesieni będzie po wszystkim...
Xentis Venatori
Xentis Venatori

Stan postaci : Liczne blizny wszędzie.
Ekwipunek : Pistolet skałkowy, szabla, pugio, ostrze sprężynowe, kusza sprężynowa.
Ubiór : Uniform z ciemnej skóry, kamizelka, czarny płaszcz, materiałowe spodnie, karwasze i wysokie, wygodne buty.
Źródło avatara : Nipuni

Powrót do góry Go down

Sękate Domostwo - Page 4 Empty Re: Sękate Domostwo

Pisanie by Mistrz Gry Pon Lis 15, 2021 3:01 pm

Króliczka uśmiechnęła się ciepło i z lekkim zakłopotaniem na jego słowa. No tak, właściwie to w wielu wierzyła, a pewnie nie powinna. Ale to się działo samo z siebie, nawet jeśli dobrze przy tym wiedziała, że ludzie ci zapewne i tak ją rozczarują. Tak właśnie mogło być z Valerianem, zresztą za nic by teraz do niego nie podeszła.
Odprowadziła Xentisa wzrokiem, by zaraz skrzyżować spojrzenie z bratem, który tylko skinął do niego głową, kiedy ten przystanął na moment. Jej postawione uszy jasno mówiły, że pewnie i tak słyszała.
— Chodźmy — rzucił cicho i zawrócił na korytarz, zaraz słysząc za sobą jej lekkie kroki.
Za chwilę oba króliki znalazły się w kuchni, by przygotować coś szybkiego i zarazem ciepłego na kolację. Właściwie to Indrin miał to zrobić, ale ten stan nie utrzymał się zbyt szybko w swej pierwotnej wersji.
— Zaraz sobie palec ukroisz — mruknęła z rozbawieniem, a Zając zatrzymał nóż przy marchewce.
— Ha?... — Obejrzał się na nią nieco zdezorientowany tymi słowami.
— Um... — Ines podeszła i przytknęła ostrze do deski, zaraz podstawiając pod nie warzywo, na które nacisnęła zaraz, przekrawając. — Jak przesuwasz marchew zamiast noża, to jest mniejsza szansa, że przesuniesz go za daleko.
— Pierwsze słyszę — stwierdził, rozważając to w głowie.
— Sprawdzałam. — Ines poszła do pieca. — Zajmę się patelnią — rzuciła bardziej jako propozycję, co było słychać w jej głosie, trochę jakby nie chciała ujmować jego kompetencjom, co chyba sam by teraz zrobił.
— Dobra... — Indrin pochylił uszy, lecz szybko z tego zrezygnował, nim zauważyła, i wrócił do przygotowywania składników.
— Jaki on jest?
— Hm?
— Ten elf. — Obejrzała się na niego. — Rozmawiałeś z nim.
— To chyba za dużo powiedziane... — wymruczał. — Arogancki. I łatwo go sprowokować. — Umilkł na moment, przekładając rzeczy na rozgrzaną patelnię. — Uciekł przed wojną na wschodzie...
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Sękate Domostwo - Page 4 Empty Re: Sękate Domostwo

Pisanie by Xentis Venatori Pon Lis 15, 2021 4:43 pm

Xentis pomimo stałego stacjonowania w Hedroth, doskonale orientował się w sprawach Cesarstwa, był w końcu niejako w służbie korony, podobnie Indrin. Jednak, nie oddelegowano ich do Thyminu, ani tym bardziej, na wsparcie do Hargonu. To przesądzało o dwóch rzeczach. Nie chciano ryzykować utratą członków Gildii, oraz że Cesarzowi na tym nie zależało. To by się pokrywało z wnioskami Valeriana. Hargon padnie przed przybyciem okrętów. To zamierzone. Oby więc Cesarz wiedział co robi, aby utrzymać siłę Medevaru. Przeklinał w duchu każde niepowodzenie swojej ojczyzny, za którą przelał już dużo krwi. Swojej lub cudzej. Jednak teraz, mieli inne priorytety.
-Twoja ucieczka mnie nie dziwi. Nie pierwszy raz stchórzyłeś przed śmiercią.
Skomentował z pogardą w głosie, zaś drugi elf zmarszczył gniewnie brwi.
-Nie mył tchórzostwa z uniknięciem samobójczego boju. W obu przypadkach.- Zamilkł na chwilę. -To że przeżyłeś Ursę, to był boży cud…
-Nie mieszaj w to bogów, sam za siebie odpowiadałem, kiedy Ty, zostawiłeś mnie na pastwę losu!
Krzyknął, nachylając się do niego. Valerian milczał, lecz nie przerywał kontaktu wzrokowego. W końcu Gascon postanowił się wtrącić:
-Może już za późno na słowa wybaczenia, lecz nie możemy tego tak zostawić…
-Nie, nie możemy.- Ujął Xentis, wyprostowując się. -Odejdź stąd, Valerianie, inaczej zmuszony będę Cię zabić.
Dodał, zaś elf otworzył szerzej oczy.
-Jestem Twoim bratem, dziedzicem, to mój dom…!
-Już dawno przestała to być prawda. Wybór należy do Ciebie...
Xentis Venatori
Xentis Venatori

Stan postaci : Liczne blizny wszędzie.
Ekwipunek : Pistolet skałkowy, szabla, pugio, ostrze sprężynowe, kusza sprężynowa.
Ubiór : Uniform z ciemnej skóry, kamizelka, czarny płaszcz, materiałowe spodnie, karwasze i wysokie, wygodne buty.
Źródło avatara : Nipuni

Powrót do góry Go down

Sękate Domostwo - Page 4 Empty Re: Sękate Domostwo

Pisanie by Mistrz Gry Pią Lis 19, 2021 7:13 pm

Ines spojrzała na niego, milcząc trochę zbyt długa chwilę, niż by wskazywało na odpowiedź, jakiej miała udzielić.
— Nie dziwię mu się — mruknęła, wracając uwagą do ich kolacji. — Nikt nie chce uczestniczyć w wojnie. Niezależnie, kim jest i skąd.
Zając pochylił uszy. Miała trochę racji. Nie był głupi, zapewne nawet ci, którzy sami pchali się do chwalebnego boju, szybko spostrzegli, że nie ma w tym nic wzniosłego. Zazwyczaj nie ma. Na pewno nie w tym, co działo się teraz w Thyminie.
— Mimo wszystko uciekł. Z miejsca, które go żywiło...
— To jeszcze nie znaczy, że był to jego dom — rzuciła i urwała gwałtownie. W zasadzie jego dom był tutaj, prawnie, ale czy w rzeczywistości tak też było? Wrócił tu, ale co oczekiwał zastać? Nie umiała odpowiedzieć na to pytanie, nie znała go zupełnie i czuła się zagubiona w ocenianiu jego osoby i motywacji. W dodatku to wszystko, co widziała i co oni o nim mówili, to wcale nie napawało sympatią czy zrozumieniem dla tej osoby.
— Nieważne. Xentis zdecyduje, co z nim zrobić — odparł, spychając na bok niewygodny temat. — A potem może choć na chwilę zrobi się tu spokojnie. Liczyłem na to, przychodząc, ale najwyraźniej nie mam szczęścia — zaśmiał się cicho. — Chociaż dzisiaj nie było tak źle, trafiłem na dość dziwny przypadek...
Usiedli do jedzenia, a Indrin zaczął opowiadać o facecie, który twierdził, że po polu biegają mu wilkołaki. Traktowali poważnie to zgłoszenie, dopóki gość nie stwierdził, że wykopują mu buraki i je jedzą. Potem wyszło, że sąsiad miał mu ukraść grabie i każdą kolejną świeczkę z lampy przy domu.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Sękate Domostwo - Page 4 Empty Re: Sękate Domostwo

Pisanie by Xentis Venatori Pią Lis 19, 2021 7:32 pm

Pytanie wręcz zabiło Valeriana, który przetwarzał to w głowie. Wampir wydawał się nie pochwalać słów Xentisa, zwyczajnie przesadził, choć ten wydawał się zbytnio nie myśleć trzeźwo. W końcu jednak, starszy brat mu odpowiedział:
-Odejdę… z hrabstwa. I tu nie wrócę. Ale zostaje w Hedroth. Będę spał w gospodzie i nie zobaczysz mnie w Venti. Przynajmniej zostanę na jakiś czas, póki nie zdecyduje co dalej…
Odparł, zaś spojrzenie młodszego Venatori złagodniało.
-To dobra propozycja. Dosyć neutralna.
Zasugerował Gascon, licząc że rozejdzie się bez krwi i bez wygnania kogokolwiek w dalszą wędrówkę w środku nocy. Xentis z trudem, ale kiwnął głową.
-W porządku. Ale natychmiast.
Po tych słowach, rozwiązał więzy na jego rękach i nogach, po czym szarpnął go za ubrania, aby wstał.
Po kilku chwilach słychać było kroki na korytarzu i otwierane drzwi frontowe. Cała trójka znalazła się na podwórzu, a Xentis pchnął brata, aby ten oddalił się. Nim jednak zdążył się w pełni odwrócić, zmuszony był chwycić pakunek z własną bronią, którą fiołkowooki mu oddał.
-Do zobaczenia, bracie. Mam nadzieję, że niedługo.
Uśmiechnął się Valerian i ruszył w długą, w stronę migoczących z daleka świateł z Hedroth. Xentis przetrawiał to pożegnanie jeszcze chwilę, aż lekarz poklepał go po ramieniu.
-Musze wracać, nim nastanie świt. Poradzisz już sobie.
Rzucił i odszedł parę kroków.
-Gasconie.
-Hm?
-Dziękuję.
Wampir od razu uśmiechnął się, jakby nie było za co dziękować, nim nie rozbił się na chmarę skrzydlaczy. Venatori chwycił się za ranę i wrócił do środka rezydencji.
Zaraz fiołkowooki pojawił się w jadalni, gdzie siedziało królicze rodzeństwo. Trzymał w dłoni butelkę whisky, a w drugiej szklankę. Bez słowa usiadł na brzegu stołu, pomiędzy nimi, stawiając naczynie, do którego nalał brunatnego płynu.
-Nie pytajcie.
Mruknął tylko, nawet na nikogo nie patrząc, po czym chwycił szklankę, zaraz ja opróżniając. To nie był jego dzień...

z/t 2x
Xentis Venatori
Xentis Venatori

Stan postaci : Liczne blizny wszędzie.
Ekwipunek : Pistolet skałkowy, szabla, pugio, ostrze sprężynowe, kusza sprężynowa.
Ubiór : Uniform z ciemnej skóry, kamizelka, czarny płaszcz, materiałowe spodnie, karwasze i wysokie, wygodne buty.
Źródło avatara : Nipuni

Powrót do góry Go down

Sękate Domostwo - Page 4 Empty Re: Sękate Domostwo

Pisanie by Indrin Giroud Nie Lis 28, 2021 11:47 pm

To były doprawdy beznadziejne dni. To wszystko było beznadziejne, aż miał niezmierną ochotę zamknąć się w domu i zapić wszystkie plączące się po głowie myśli. Mieć święty spokój choć raz od dłuższego czasu, a jednak każdego dnia zamiast z kacem, budził się ze świadomością, że musiał przejść do codzienności nad całym tym krzykiem, krwią i śmiercią, jaka rozpłynęła się wokół Afraaz. To było dziwne. Myślał już dawno, że śmierć, zabijanie, nie robią na nim wrażenia, że ci wszyscy ludzie go zupełnie nie obchodzą, z taką myślą tam poszedł, a potem przekonał się, że było tu bardzo wiele "ale". Nikt, kogo wcześniej zabił, nie był niewinny. Bezbronny owszem, nieuprzedzony, może nie do końca zasługujący na śmierć, ale z pewnością nie był niewinny. W przeciwieństwie do wielu ludzi, elfów, hybryd, które walczyły za wpojone im ideały, za cudzy krzyk, za coś, co nazywali swoją nową wolnością. I po co? Czy wolność okupiona krwią, była tak samo dobra? Sam sobie taką zdobył, nawet jeśli niewłasnoręcznie, a jednak czuł wtedy, że ci ludzie na swój sposób zasłużyli sobie na taki los. Czy tutaj można było wskazać dobrą i złą stronę? Nie, tutaj chodziło raczej o pieniądze, o interesy ważnych ludzi, którzy chcieli zagarnąć piaskownicę dla siebie, a innym wmówili, że walczą o wolność. Może faktycznie ją dostaną, ale on nigdy nie pragnął takiej wolności. Już raz jej odmówił. Miał wtedy nadzieję, że uciekł odeń raz na zawsze, a potem, jak zwykle, wszystko się skomplikowało. Na początku był przerażony, potem zaczął się cieszyć, by ostatecznie zacząć wbijać sobie gwoździe do trumny. Jego życie było od zawsze piękną karuzelą emocji i doznań, a on chyba nigdy do tego nie przywyknie. I nawet nie mógł się napić. A dlaczego? Dwa nader absorbujące powody właśnie siedziały z nim na dywanie...
— Nie podglądaj! — zaprotestowała Nina po raz kolejny, prawie piszcząc mu do ucha.
— Przecież nie patrzę... — wymruczał, nasłuchując ich kroków wokół i tego, co kombinowały.
— No ale nie ruszaj uszamiii! — zamiauczała znowu, na co Zając uśmiechnął się pod nosem i poprawił ucho na poprzednią pozycję.
Plątały się wokół niego obie, choć Felicja była bardziej nieśmiała i miał wrażenie, że często niemo prosiła siostrę o pomoc. Ale taka współpraca też nie wróżyła niczego dobrego, wręcz przeciwnie, miał jeszcze gorsze przeczucia, niż gdyby była tu tylko jedna. W dodatku słyszał, jak się śmieją. To już nie była dziecinna zabawa, to celowo ukartowane przestępstwo na cudzej godności.
— Już możesz — oświadczyła Nina, zabierając łapki.
— Nie wiem, czy chcę...
— No zobacz, zobacz, zobacz!
Indrin otworzył oczy, a mając przed sobą lustro, nie mógł uciec od widoku kolorowych wstążek wokół uszu, z kontrastującą czarną falbanką z tyłu, która spięta była po środku uplecionym w serduszka drucikiem, do którego przymocowany był wąski stożek z kolorowego papieru.
— Królikorożec! — zakrzyknęła Nina, wyrzucając ręce do góry.
— O ty złośliwy gnomie, niech was dorwę... — prychnął z rozbawieniem, ściągając z głowy te okropieństwa i podrywając się z podłogi.
Dziewczynki pisnęły, głównie Nina, i rzuciły się do ucieczki z salonu, prosto na korytarz, a potem do galerii obrazów.
— Chodź no tu! — zawołał, dostrzegając Ninę, jak zatrzymała się na moment i obejrzała na niego.
— Nie-e-eee! — I czmychnęła za róg. — Znajdź nas!
Indrin stanął w progu innego salonu, który właściwie rzadko był używany, ale zdawał się mieć całkiem sporo kryjówek. Jedno tylko było dobre, chyba miał tylko jedno wejście i właśnie on w nim stał.
— No dobrze... — rzucił, powoli zamykając za sobą drzwi, co pogrążyło pokój w ciemności, póki nie zapalił lampy na ścianie, tworząc ciepły półmrok i mnogość cieni w kątach. — Niech pomyślę, gdzie się mogą chować gnomy... Powinny raczej w lesie, muszą być dziwaczne... — mruczał, mając nadzieję którąś rozśmieszyć i tym samym zlokalizować.
Indrin Giroud
Indrin Giroud

Stan postaci : Zabandażowane drobne skaleczenia po wewnętrznej stronie dłoni. | kilka drobnych blizn po wewnętrznej stronie dłoni; podłużne blizny głównie na plecach i ramionach; kilka niedużych śladów po starych poparzeniach; trochę innych blizn na brzuchu, nogach, czy głowie między włosami; niewielka blizna na zewnętrznej krawędzi lewego ucha, gdzieś w połowie długości
Ekwipunek : noże (4), sztylety (2), pistolety (2), wysuwane ostrza (2), kastety (2), przydatne drobne śmieci [krzesiwo, bandaż, scyzoryk, klucze itp]
Ubiór : raczej ciemny, kontrastując z białymi uszami. Dominuje nieśmiertelny, znoszony płaszcz z czarnej skóry o różnych ciekawych skrytkach na broń i inne rzeczy.
Źródło avatara : twitter.com/kuroimori_twee

Powrót do góry Go down

Sękate Domostwo - Page 4 Empty Re: Sękate Domostwo

Pisanie by NPC Pon Lis 29, 2021 12:47 pm

-On tam mieszka.
-To Twój dom…?
Spytał spokojnie, a na twarzy rozmówcy wykrzywił się grymas niezadowolenia.
-Mój. Jest tam jednak uzbrojony królik…
Zaznaczył, a wtedy ten drugi zachichotał, wzdychając lekko, z uśmiechem na twarzy.
-W niczym to nie przeszkadza. To tylko królik…
-Ma broń. I blizny. Walczył nieraz, weź to pod uwagę.
Zaznaczył elf, przepełniony dziwną trwogą, choć on sam nie wydawał się przejęty.
-Tym lepiej…


Zimowe noce sprowadzały mrok na hrabstwo Venti, choć wcale nie była tak późna pora. Zupełnie nie przeszkadzała temu, kto prowadził swego wierzchowca, choć samo zwierzę było dziwnie poddenerwowane. To pewnie wina tego wymarłego lasu, niósł ze sobą ponurą aurę…
Przybysz jednak zszedł z siodła, przywiązując konia do jednego z drzew, zaraz zdejmując z głowy kaptur, odsłaniając tym młodą twarz, podkrążone jasne złotawe oczy, czarną potarganą czuprynę i… królicze uszy. Wykrzywił twarz w uśmiechu.
-Wow… cóż za dom! Piękny i groteskowy! Ktoś miał wyczucie stylu…!
Rozłożył ręce z cichym śmiechem. Zaraz jednak kontynuował krok, poprawiając swój ciemny płaszcz, nim stanął na ganku, przed drzwiami frontowymi. Wcześniej dostrzegł światła w oknach, a teraz dziwne przygasły. Hmm…
-Puk, puk…?
Rzucił do drzwi, robiąc wielkie oczy, zaraz stukając kostkami w drewno. Czy zastał pana Xentisa? Czy może królika…?
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Sękate Domostwo - Page 4 Empty Re: Sękate Domostwo

Pisanie by Indrin Giroud Pią Gru 03, 2021 12:46 pm

Może siedzenie na podłodze nie należało do najwygodniejszych, ale chyba zwyczajnie przywykł. Krzesło zdawało się oficjalne. Poza tym, na krześle nie mógł w połowie leżeć, a dywan był do tego celu idealny. Zamknął książkę wraz z zakładką i zerknął po łóżkach po obu swych stronach.
— Wystarczy, idźcie spać — rzucił, a wtedy Nina przekręciła się w jego stronę pod kołdrą.
— A wiesz coo? — zagadnęła, jak to zwykle lubiła robić.
— Wiem, nie jestem dobry w czytaniu — zaśmiał się cicho, nie podejrzewając jednak, by właśnie tego miał dotyczyć temat.
— A właśnie, że nie, idzie ci coraz lepiej — oświadczyła dziewczynka, dumna z własnych i z niego, co chyba najbardziej zaskakiwało. Chyba rzadko bywał przez kogoś tak otwarcie doceniony. I fakt, że temat w żaden sposób nie był szczególny, wcale nie przeszkadzał.
— Miło słyszeć — odparł z lekkim uśmiechem, odłożył książkę na półkę i skierował się do drzwi. — Dobranoc.
— Dobranoc! — odpowiedziały mu obydwa głosy, z których zaraz wyłonił się ten należący do Felicji. — Indrin?...
— Hm? — Zając przystanął i obejrzał się, kierując na nią jedno ucho.
— Albo już nic.
Delikatnie uniósł brwi.
— Na pewno? — spytał, ale kotka tylko pokiwała łebkiem. — No dobrze.
Wyszedł i zamknął drzwi od ich pokoju, by zaraz pokierować się na dół. To był długi wieczór, a teraz zapowiadała się długa noc...

Gdyby to Xentis widział, to by go zabił. Chociaż no wcale nie było tak źle, to chyba raczej kwestia jakichś norm społecznych...? Doszedłszy do tego wniosku, już wcale nie był taki pewien jego reakcji. Możliwość, że machnie ręką i zignoruje, była równie prawdopodobna.
Przymierzył i cisnął kolejną rzutkę w upatrzone miejsce na poduszce opartej o fotel. Był o tyle zadowolony z efektu, że sam je kiedyś zrobił z kilku bezużytecznych szpargałów, jakie jeszcze znalazły się w mieszkaniu. Nie były najlepiej wyważone, ale dzięki temu celowanie było zabawniejsze i dla każdej inne. Teraz wyrzucił wszystkie trzy i stanął przed wyborem, siedzieć w półmroku i nadziei, że zaśnie, albo po raz kolejny wstać i je zebrać.
Decyzję przyspieszył jednak nowy dźwięk. Uszy Zająca uniosły się raptownie ku drzwiom frontowym. Pukanie było niepokojące, nikt z tych, kto powinien przyjść, nie miał potrzeby tego robić. No chyba, że żadne z nich nie umiało utrzymać klucza w dłoni i trafić nim do zamka, w co szczerze wątpił. Wstał w każdym razie, pozbierał swoje zabawki i poszedł do drzwi, uprzednio jeszcze korzystając z okienka nieopodal nich. Nie znał typa, nie znał żadnej takiej hybrydy, w dodatku posiadającej konia. Ciekawe. Być może królik nie był sam.
Indrin uchylił drzwi, choć sam w sobie był uważny na wszelkie gwałtowne ruchy.
— O co chodzi? — rzucił, spoglądając po przybyszu z nastawionymi uszami.
Indrin Giroud
Indrin Giroud

Stan postaci : Zabandażowane drobne skaleczenia po wewnętrznej stronie dłoni. | kilka drobnych blizn po wewnętrznej stronie dłoni; podłużne blizny głównie na plecach i ramionach; kilka niedużych śladów po starych poparzeniach; trochę innych blizn na brzuchu, nogach, czy głowie między włosami; niewielka blizna na zewnętrznej krawędzi lewego ucha, gdzieś w połowie długości
Ekwipunek : noże (4), sztylety (2), pistolety (2), wysuwane ostrza (2), kastety (2), przydatne drobne śmieci [krzesiwo, bandaż, scyzoryk, klucze itp]
Ubiór : raczej ciemny, kontrastując z białymi uszami. Dominuje nieśmiertelny, znoszony płaszcz z czarnej skóry o różnych ciekawych skrytkach na broń i inne rzeczy.
Źródło avatara : twitter.com/kuroimori_twee

Powrót do góry Go down

Sękate Domostwo - Page 4 Empty Re: Sękate Domostwo

Pisanie by Bonifacy Pią Gru 03, 2021 11:34 pm

Stał sobie i stał, machając to jednym czarnym uchem, to drugim na zmianę, co zwykł robić, kiedy się nudził, a nudził się okropnie. Chyba nie śpią, co? Słabo byłoby czekać tutaj całą noc. Zamarzłby chyba, ubrał się za lekko na takie coś. Ale dobrze, że zawsze wozi swój kocyk na okrycie. Nigdy nie wiesz kiedy przyjdzie ci zimować pod cudzym domem.
Jednak miał dużo szczęścia, bo w końcu jego uszy zasygnalizowały jakieś kroki. Odsunął się od drzwi i nałożył ręce na biodrach, kiedy te się uchyliły. Dostrzegł twarz z czarnymi ślepiami, białe kosmyki i jego uszy. A więc Królik! Uśmiechnął się szeroko, słysząc pytanie.
-Witaj Indrinie, sławna hybrydo! Nazywam się Bonifacy!- Po tym, wyszczerzył bardziej zęby, świdrując go spojrzeniem. -Przyszedłem Cię zabić!- Oznajmił, czekając tak dłuższą chwilę, aż przetworzy tę informację, po czym opuścił do połowy jedno królicze ucho. -Żartowałem, żebyś widział swoją minę. W rzeczywistości przyszedłem zabić Xentisa!- Oznajmił po raz drugi, czekając znów chwilę, aż opuścił drugie futerkowe uszko. -Żartowałem, choć tym razem nie do końca. Porozmawiamy? Choć zapewne mnie nie wpuścisz…
Puścił oczko, ale domyślając się, że nie zechce mu dać wejść, grzecznie wycofał się na podwórze, aby móc przystanąć na ścieżce, zakładając zaraz ręce na piersi i zwracając się w jego stronę.
-Teoretycznie MAM go zabić, ale w praktyce, nie za bardzo chcę. Mam nieco własne plany, w przeciwieństwie do tego, który mi to zlecił. Ale cóż… Venatori ma wrogów…- Przyłożył palce do podbródka. -Jesteś z Gildii, co nie? Fajnie. Tak, czy inaczej, zaciekawiłem Cię?
Przekrzywił głowę na bok, z niecnym uśmieszkiem.
Bonifacy
Bonifacy

Stan postaci : Liczne blizny po walkach, w większości wszelakiego pochodzenia broni.
Ekwipunek : Katana, wakizashi.
Źródło avatara : Waffulle

Powrót do góry Go down

Sękate Domostwo - Page 4 Empty Re: Sękate Domostwo

Pisanie by Indrin Giroud Sob Gru 04, 2021 12:08 am

Brwi drgnęły mu delikatnie, kiedy usłyszał swoje imię w połączeniu z tą uchachaną twarzą. Sławna hybrydo? No niech mu będzie? Właściwie to było w tym trochę racji, chociaż nie umiał powiedzieć, kiedy jego sława była głośniejsza; teraz czy za czasów listów gończych. Zanotował jednak imię w głowie. Bonifacy. Było w tym coś zabawnego, jakby nie pasowało ono do całego rynsztunku i wizerunku typa. I jego następnych słów, na które nastroszyło się futro na uszach.
— No to stań w kolejce — odparł spokojnie, obserwując go bacznie i w napięciu, aż uwagę przykuło ucho. Cóż, tylko wariat oświadczałby coś takiego, ale czarny na normalnego nie wyglądał.
Kolejna groźba, która brzmiała mimo wszystko bardziej prawdziwie i mniej niebezpiecznie. Nawet by mu pożyczył powodzenia, ale chyba nie miał nastroju na te żarty.
— A to pech... — odmruknął tylko, by zaraz lekko zmarszczyć brwi. Chyba go to nie dziwiło? Aczkolwiek zaczął przechodzić do konkretów, a druga część brzmiała już znacznie lepiej. — Nie, ale pogadać możemy — odparł i zaczekał, aż ten się odsunie, by wyjść swobodnie na drogę.
Przez myśl mu przeszło, czy Svibbins waruje pod drzwiami pokoju dziewczynek czy raczej śpi. To drugie było możliwe, w każdym razie dobrze, że nie zaczął szczekać. Indrin podszedł, zatrzymując się w komfortowej odległości od czarnego. Jedną rękę oparł sobie o biodro, a druga zawisła swobodnie, kiedy tak słuchał jego wyjaśnień. Najemnik lub niewolnik, jeśli to pierwsze, to raczej nielegalny. Ale kto chciał zabić Xentisa? Zapewne wiele osób, choć przez ostatnie wydarzenia do głowy przyszła mu jedna konkretna. Czy to możliwe, że Valerian był aż taką szują?
— Zaciekawiłeś — przyznał i poruszył uszami. — A ja niespecjalnie mam ochotę zabijać najemników. Jaki masz plan w takim razie? I kto ci to zlecił? — Miał jeszcze jedno ważne pytanie, ale wolał najpierw usłyszeć całość. Podejrzewał, że nowy plan miał przynajmniej w części obejmować pozbycie się lub odcięcie ogona w postaci zleceniodawcy, ale to raczej nie wszystkie intencje królika. Przede wszystkim po coś tu przyszedł, więc sam nie mógł tego załatwić.
Indrin Giroud
Indrin Giroud

Stan postaci : Zabandażowane drobne skaleczenia po wewnętrznej stronie dłoni. | kilka drobnych blizn po wewnętrznej stronie dłoni; podłużne blizny głównie na plecach i ramionach; kilka niedużych śladów po starych poparzeniach; trochę innych blizn na brzuchu, nogach, czy głowie między włosami; niewielka blizna na zewnętrznej krawędzi lewego ucha, gdzieś w połowie długości
Ekwipunek : noże (4), sztylety (2), pistolety (2), wysuwane ostrza (2), kastety (2), przydatne drobne śmieci [krzesiwo, bandaż, scyzoryk, klucze itp]
Ubiór : raczej ciemny, kontrastując z białymi uszami. Dominuje nieśmiertelny, znoszony płaszcz z czarnej skóry o różnych ciekawych skrytkach na broń i inne rzeczy.
Źródło avatara : twitter.com/kuroimori_twee

Powrót do góry Go down

Sękate Domostwo - Page 4 Empty Re: Sękate Domostwo

Pisanie by Bonifacy Sob Gru 04, 2021 12:32 am

Oh, wcale go nie zdziwiło, że było dużo chętnych na odstrzelenie mu tego jego białego łba, ale byłby głupi próbując to zrobić po uprzednim zapukaniu. A może nie? Element zaskoczenia. Tak, czy inaczej, Indrin wydawał się nie wychwytywać jego żartów. To… wspaniale! Reakcje takich osób bywają urzekające. Na przykład złoszczą się, albo grożą. Chyba wtedy jest najwięcej frajdy.
W końcu przystanął gdzie zamierzał, a sam Zając uczynił podobnie, choć z zachowaniem dystansu, czego się zresztą spodziewał. Było to rozsądne.
-Ahh, to wspaniale! Wiedziałem, że jesteś w stanie docenić istotne informacje, zamiast rzucać się do gardła!- Oznajmił z uśmiechem, który prawie wcale nie schodził mu z ust, zaraz zerkając po nim, kiedy ten zaczął zadawać pytania. Cóż, w końcu po to tu przyszedł, aby mógł je zadać, a on wytłumaczyć. -Zapewne znasz odpowiedź. Chyba, że Xentis ma jeszcze dłuższą kolejkę, niż Ty…- Zamachał uszami, jakby w zastanowieniu nad ubraniem tego w słowa. -Valerian Venatori, starszy brat. Z reguły nie przyjmuje zleceń zabójstw… a tym bardziej na członków rodziny, to rodzi konflikt, ale… tutaj nieco nie miałem wyboru, musiałem się zgodzić.- Zaśmiał się cicho i przystanął z nogi na nogę, dla wygody. -Valerian ściągnął mnie tu z Ledrenii, właściwie musiałem dla niego trochę popracować, ale jego życzenia zaczynają być coraz to gorsze… ale ma do nich prawo, w końcu stosuje mocny szantaż wobec mojej osoby.- Znów przekrzywił głowę, świdrując Indrina złotymi oczyma. -Grozi pewnej osobie, że jego ludzie ją zabiją. Nie zrobią tego, póki go słucham. To brzmi jak niewola, co nie? Więc… pomyślałem, że to idealna okazja, byyy…- Wskazał na niego palcami. -Odnaleźć Ciebie, Łowco! Lub Xentisa, ale mam wrażenie, że w grę weszłyby dosyć spore i niekontrolowane emocje.- Opuścił ręce i podszedł do jednego z samotnych, martwych drzew, o które oparł się plecami. -Chciałem Was uprzedzić i zapytać po prostu, czy ktoś mi pomoże się pozbyć drania. Dłużej tak nie pociągnę…- Dodał nieco smętnie, zaraz uśmiechając się znów. -To w sumie planowanie morderstwa, mój ruch to dobry uczynek względem prawa!
Wyszczerzył zęby.
Bonifacy
Bonifacy

Stan postaci : Liczne blizny po walkach, w większości wszelakiego pochodzenia broni.
Ekwipunek : Katana, wakizashi.
Źródło avatara : Waffulle

Powrót do góry Go down

Sękate Domostwo - Page 4 Empty Re: Sękate Domostwo

Pisanie by Indrin Giroud Nie Gru 05, 2021 6:38 pm

Jego reakcja była... Cóż, bardzo do niego pasowała. Bezzasadna wesołość zdawała się być nieodłączną częścią czarnego. Przypominał mu tym pewnego klauna z cyrku, miał zwyczaj wybuchać śmiechem w losowych momentach, niektórzy naprawdę się go bali. Ale to tylko przychyla)o go do teorii, że Bonifacy nie jest normalny i należy uważać nie tylko na jego ręce, ale i słowa.
Jego podejrzenia co do Valeriana szybko się potwierdziły, a Indrin zaklął w myślach. Oczywiście, że rzeczy nie mogły być takie proste. Trochę teraz żałował, że wtrącił się Gascon, a on nie mógł strzelić. Przy odrobinie szczęścia Valerian by się wykrwawił, kiedy oni opatrywaliby Xentisa.
Słuchał go dalej, ignorując śmiech. Ten kojarzył mu się z nerwami i właściwie to mogło tak działać. Zając sam pamiętał kilka podobnych sytuacji z własnego życia, ale one zwykle wyglądały gorzej, rozmowa nie była aż tak stresująca.
Na wzmiankę o Ledrenii delikatnie nastawił uszy. Szantaż też brzmiał intrygująco, rzeczywiście skuteczna rzecz, co więcej, jeśli była to prawda, to sugerowało, że Bonifacy nie ma aż tak źle poukładane w głowie. Zmrużył delikatnie oczy, kiedy ten wycelował w niego palcami.
— Pewnie tak... — przyznał Indrin w kwestii emocji, machnął uchem i postawił je z powrotem do pionu, słuchając dalej. Tak, to brzmiało autentycznie, chociaż słyszał wiele historii, które właśnie tak miały brzmieć. Kiedy czarny wspomniał o prawie, Zając popatrzył na niego z politowaniem dla tego sucharu. — Morderstwa to chyba moja specjalność... — wymruczał i lekko rozluźnił uszy. — Więc... Chcesz zabić Valeriana, a zarazem pewnie jego ludzi i uratować tym samym zakładnika... — Z wolna zatupał stopą w zastanowieniu. — Brzmi szlachetnie pod warunkiem, że nie próbujesz zrobić ze mnie idioty. — Przechylił nieco głowę. — Gdzie jest ta osoba i ile Valerian daje ci czasu? — zapytał, bo to było teraz najważniejsze. Jeśli przy okazji wpakuje się w coś paskudnego, to trudno. W to, że starszy Venatori próbuje usunąć brata ze swoich włości nietrudno było uwierzyć, a zatem powinien coś zrobić. Propozycja Bonifacego wydawała się najlepsza, warta ryzyka.
Indrin Giroud
Indrin Giroud

Stan postaci : Zabandażowane drobne skaleczenia po wewnętrznej stronie dłoni. | kilka drobnych blizn po wewnętrznej stronie dłoni; podłużne blizny głównie na plecach i ramionach; kilka niedużych śladów po starych poparzeniach; trochę innych blizn na brzuchu, nogach, czy głowie między włosami; niewielka blizna na zewnętrznej krawędzi lewego ucha, gdzieś w połowie długości
Ekwipunek : noże (4), sztylety (2), pistolety (2), wysuwane ostrza (2), kastety (2), przydatne drobne śmieci [krzesiwo, bandaż, scyzoryk, klucze itp]
Ubiór : raczej ciemny, kontrastując z białymi uszami. Dominuje nieśmiertelny, znoszony płaszcz z czarnej skóry o różnych ciekawych skrytkach na broń i inne rzeczy.
Źródło avatara : twitter.com/kuroimori_twee

Powrót do góry Go down

Sękate Domostwo - Page 4 Empty Re: Sękate Domostwo

Pisanie by Bonifacy Nie Gru 05, 2021 7:20 pm

Morderstwa to jego specjalność? A więc szukając miedzi, trafił na złoto. Ten to miał szczęście. Tylko powinien pytać czemu się na nich zna? Bo raczej nie chodziło tu o to, że morderców zwykł łapać. Zabrzmiało to bardziej tajemniczo, co za tym szło, interesująco. Ale każdy coś skrywa.
-Em, tak, chcę zabić Valeriana, tak byłoby najprościej. Jego ludzie… cóż, tak na wszelki wypadek, rozumiesz…- Zaśmiał się cicho, za chwilę przenosząc na niego spokojny wzrok. Chyba należały się drobne wyjaśnienia, a może bardziej, naprostowania. -Czy wyglądam Ci na kłamcę?- Uśmiechnął się. -W każdej chwili, w której uznasz, że Cię oszukałem, możesz mnie zabić. Odnośnie zakładnika…- Odbił się z wolna od drzewa, aby ostrożnie podejść, ale nie nazbyt nagle, coby się nie spłoszył ten jego nowy koleżka. -W swoim domu, w Dasze. To stolica Wielkiego Księstwa Ledrenii. Takamura Arasaki. Wielki człowiek, bardzo ważny dla mnie. Niestety, Valerian zna dokładnie jego adres. Jeśli nasłałby swoich zbirów, kwestią czasu byłaby ich wizyta u zupełnie niespodziewającego się Takamury. Trzeba uprzedzić fakty. Zaś czas…- Oklapł jedno ucho, zakładając ręce za głowę. -Miałem zabić Xentisa tej nocy, toteż jeśli do jutrzejszego wieczora nie przyniosę jego głowy, wyrok zapadnie. Ale spodziewa się mnie wieczorem. To dobry moment.
Odwrócił się i ruszył w stronę swojego czarnego wierzchowca, aby rozwiązać jego więzy, niepozwalające mu zbytnio odejść. Gdy wszystko było gotowe, wsiadł na siodło, zaraz zakrywając kapturem uszy.
-Ja i Koń jedziemy się zaszyć do tego czasu. Spotkajmy się jutro w Wisielcu, koło osiemnastej. Albo, przed gospodą. Tak zrobimy swoje i będzie z głowy. Dobrej nocy, Indrinie Łowco.
Wyszczerzył zęby i pociągnął za lejce, aby rumak powoli przystąpił na ścieżkę powrotną.
Bonifacy
Bonifacy

Stan postaci : Liczne blizny po walkach, w większości wszelakiego pochodzenia broni.
Ekwipunek : Katana, wakizashi.
Źródło avatara : Waffulle

Powrót do góry Go down

Sękate Domostwo - Page 4 Empty Re: Sękate Domostwo

Pisanie by Indrin Giroud Nie Gru 05, 2021 11:33 pm

Z wolna pokiwał głową. Oczywiście, że rozumiał, sam pewnie też by ich sprzątnął dla pewności i świętego spokoju na jego miejscu. Chociaż czy na pewno? To zależy od ich relacji, ale zgadywał, że i tak nie byli to ludzie warci zastanawiania się nad nimi.
Ojej, czy go przypadkiem uraził? No cóż, będą musieli z tym żyć. Ale zaskoczyła go deklaracja, jaką mu sprezentował. Odważnie jest kłaść swoje życie na szali, choć zrobił to i tak, przyjeżdżając tutaj. W każdym razie zapamięta to, przypomni mu, kiedy nabierze wątpliwości.
Przyprowadził go wzrokiem całkiem spokojnie, choć nadal był uważny, a jego druga ręka zwisła też swobodnie, jakby chciał mieć lepsze pole manewru. Nie uciekał jednak, ani nic z tych rzeczy. Jeśli mieli współpracować, to musieli sobie zaufać w minimalnym stopniu. Dacha. Kawał drogi stąd, jak i z Hargonu, z którego uciekł Valerian, ale podejrzewał, że królik posłużył się nową nazwą dla tych ziem. Zdziwiło go natomiast zamorskie nazwisko, raczej się tu takich nie słyszy, może tam nieco częściej. Co ten człowiek tam robi i jak się poznali, miało jednak pozostać tajemnicą. To trochę niekomfortowy dowód, bo wciąż miał jedynie jego słowa i zachowanie, gdzie już zaprezentował, że potrafi zagrać różne dziwne rzeczy.
— Tak, wieczór to wygodna pora — przyznał. Zwłaszcza w Hedroth, gdzie życie zaczyna skupiać się we własnych domach i karczmach, a ulice wypełniają się powoli podejrzanymi elementami, z którymi milicja nie chce mieć do czynienia poza paroma wyjątkami. Zresztą, działając razem, Bonifacy miałby swego rodzaju immunitet. Sprytnie. Bardzo sprytnie. To będzie pięknie wyglądać w raporcie. Ale czy na pewno powinien go pisać? To poniekąd zakrawa na sprawę prywatną.
Podążył kilka kroków za nim w stronę konia, lecz nie podchodził niepotrzebnie, a tylko tyle, ile wymagała od nich rozmowa.
— Do zobaczenia — odparł, skinąwszy głową na umówioną godzinę. Osiemnasta, Wisielec, jakże klasycznie. W sumie lubił tę gospodę, miała w sobie coś dziwnego.
Zając odprowadził wzrokiem jeźdźca i ruszył z powrotem do domu, gdzie zamknął drzwi za sobą i rzucił płaszcz na pierwszy lepszy wieszak. Owiało go tu przyjemne ciepło, nawet jeśli samo w sobie nie było wybitne, ale chyba wolał jeszcze nie zasypiać. Zamiast tego zdjął też buty i przeszedł się po domu, robiąc mały i kompletnie bezproduktywny rekonesans. To mu właściwie przypomniało dawne czasy, kiedy ukrywając się w jednym z budynków, miał w zwyczaju sprawdzać, kto się kręci po korytarzu i czy jego sekretne kąty nie zostały naruszone. Pewnie dokładnie to samo znowu zrobi w swoim mieszkaniu, kiedy już tam wróci. Właściwie to wolałby chyba wrócić... Wolałby nie musieć nikogo pilnować, pilnowanie samego siebie było o wiele prostsze i mniej stresujące.
Indrin Giroud
Indrin Giroud

Stan postaci : Zabandażowane drobne skaleczenia po wewnętrznej stronie dłoni. | kilka drobnych blizn po wewnętrznej stronie dłoni; podłużne blizny głównie na plecach i ramionach; kilka niedużych śladów po starych poparzeniach; trochę innych blizn na brzuchu, nogach, czy głowie między włosami; niewielka blizna na zewnętrznej krawędzi lewego ucha, gdzieś w połowie długości
Ekwipunek : noże (4), sztylety (2), pistolety (2), wysuwane ostrza (2), kastety (2), przydatne drobne śmieci [krzesiwo, bandaż, scyzoryk, klucze itp]
Ubiór : raczej ciemny, kontrastując z białymi uszami. Dominuje nieśmiertelny, znoszony płaszcz z czarnej skóry o różnych ciekawych skrytkach na broń i inne rzeczy.
Źródło avatara : twitter.com/kuroimori_twee

Powrót do góry Go down

Sękate Domostwo - Page 4 Empty Re: Sękate Domostwo

Pisanie by Xentis Venatori Pon Gru 06, 2021 12:17 am

Oh jak błogi był stan upicia, kiedy jeszcze nie do końca rozumiesz co zrobiłeś, ale z pewnością teraz nic nie żałował, wręcz przeciwnie, był szczęśliwy, uśmiechnięty i choć Ines szła z nim dosyć sporym zygzakiem, to mogła posłuchać kilku jego żartów, oraz zabawnych uwag na temat otoczenia. Samotny jeździeć już dawno wyminął ich okrężną trasą, pozostając niezauważonym dla elfa i Króliczki, toteż spokojnie dotarli do drzwi.
Drzwi z którymi trochę męczył się, właściwie z zamkiem, więc w pewnym momencie oddał jej klucze, godząc się ze swoją niemocą. Prędko o niej zapomniał, kiedy weszli na ciepły korytarz, a w ich stronę zaczął biec Svibbins, tak podekscytowany ich znajomym zapachem, że prawie potknął się na schodach. Venatori na jego widok upadł na kolana i rozłożył ręcę.
-Panie Svibbinsie!- Pochwycił kundla i przytulił go do siebie, zaczynając go głaskać i drapać za uchem, po pysku, po szyi, gdzie tam chciał, gdy sam trząsł się z podekscytowania. -Kto jest dobrym psem?! Wiesz to draniu!
Zaśmiał się, co było niespotykane u Xentisa, który rzadko się śmiał. Mimo to, w końcu się nieco otrząsnął, że ma na sobie płaszcz, już pewnie cały w kłakach. Więc puścił psa i wstając, zdjął z trudem odzież wierzchną, rzucając ją na jakiś mebel najbliżej. Kto by szukał teraz wieszaka.
-Indrinie!- Podjął elf, odbijając się od przejścia do salonu, w które uderzył barkiem, aby podejść do Zająca, którego chwycił twardo w ramionach. -Twoja siostra dała mi powód, by mówić co się myśli!- Zaznaczył twardo. -Więc słuchaj! Ale cicho. Nie przerywaj. Słuchaj!- Pokręcił głową, jakby chcąc się otrząsnąć. -Jesteś bratem Ines. Ale mimo to, dla mnie jesteś jak syn. Syn z uszami. Miałem kiedyś syna... byłby w Twoim wieku... ale spierdoliłem mu życie, bo byłem miękki... Dlatego jestem surowy, bo Ty też musisz być odpowiedzialnym facetem! Bym był dumny! Byś przetrwał!- Potrząsnął nim. -Bo ja to robię dla Ciebie. Wiem, że jestem chuj. Ale to dla Ciebie.- Pociągnął go do siebie i przytulił, mocno, twardo, może dusząco nawet, aby zaraz poklepać go po plecach i puścić. -Dziewczynki!
Zawołał i ruszył w stronę schodów, nie zbaczając na przeciwności losu.
Xentis Venatori
Xentis Venatori

Stan postaci : Liczne blizny wszędzie.
Ekwipunek : Pistolet skałkowy, szabla, pugio, ostrze sprężynowe, kusza sprężynowa.
Ubiór : Uniform z ciemnej skóry, kamizelka, czarny płaszcz, materiałowe spodnie, karwasze i wysokie, wygodne buty.
Źródło avatara : Nipuni

Powrót do góry Go down

Sękate Domostwo - Page 4 Empty Re: Sękate Domostwo

Pisanie by Ines Venatori Pon Gru 06, 2021 10:02 pm

Choć starała się iść prosto i tym samym nie zwracać na nich uwagi, to jednak nie było to wcale łatwe. Ostatecznie i tak zbaczali od czasu do czasu w tę czy inną stronę, jej drobna sylwetka nie pozwalała na skuteczne trzymanie elfa na stabilnym torze. Ale nie tym się teraz przejmowała, nie, po głowie chodziło jej zupełnie co innego, coś jak obawa, że zerkający czasem przechodnie mogliby się domyślić tego, co się działo, zupełnie jakby umieli czytać w myślach. Ale czy to źle, gdyby wiedzieli? Chyba nie była pewna. Chyba niczego teraz nie była pewna i to ją najbardziej drażniło, to sprawiało, że nie umiała się odprężyć tak jak i on. Mimo to, doceniała każdy żart, który opowiedział, nawet jeśli nie był najlepszy, to jednak potrafił na moment zająć myśli.
Dotarli wreszcie do drzwi, a ona stała obok niczym spłoszony króliczek, którego właśnie zaprosił pierwszy raz do domu. Oh, Ines, co z tobą... Wsunęła ręce pod kaptur, by poprawić włosy i uszy, z tego wszystkiego nawet nie czuła jak źle się jedno z nich ułożyło. Xentis dalej nie otworzył, więc w końcu wzięła od niego klucze i sama to zrobiła, udając, że dłonie jej wcale nie drżą. Nie aż tak jak jemu, ale jednak sama króliczka dobrze to czuła.
Weszli do środka, a ona została z tyłu i zamknęła za nimi drzwi, zaraz kierując wzrok na zbiegającego po schodach psa, który dosłownie wpadł w Xentisa, obdarowując go całą swoją miłością zbieraną przez ten czas wiecznego oczekiwania na ich powrót. No nie mogła się nie uśmiechnąć na ten obrazek, ale zaraz uśmiech ten poszerzył się w niemałym zaskoczeniu, kiedy elf się zaśmiał. Chyba nigdy nie widziała go takiego szczęśliwego. Ten kontrast, kiedy to wcześniej mówił, a kiedy teraz okazywał, był niesamowity.
Z wolna ściągnęła swój płaszcz i zawiesiła na byle jakim kołku.
— Svibbins... — mruknęła do psa, który teraz to ją postanowił zaatakować mokrym nosem i językiem, kiedy tylko zaczęła go głaskać. Jednak ta opłata wstępu nie była długa, bo szybko wrócił do Xentisa, by plątać mu się pod nogami. Podążyła za nimi, ale zatrzymała się w progu salonu, na moment krzyżując z Indrinem zmieszane spojrzenie. Na szczęście uwaga jej brata szybko znowu skupiła się na Venatorim, bo wraz z tymi pierwszymi słowami, znowu się zarumieniła.
No, a później wcale nie było lepiej. Syn?... Nie spodziewała się tego, ale... to brzmiało uroczo, bardzo ciepło, ale chyba tylko patrząc z boku i odpowiedniego dystansu, bo teraz to ona czuła się samym centrum tych wszystkich rzeczy, które Xentis wygadywał. To naprawdę z jej powodu? I czy to na pewno dobrze? Jej wzrok wylądował na Indrinie, a jego mina sprawiła tylko, oh mina i słowa, nie nie nie.
— Słyszałeś... — prychnęła cicho, by zaraz skierować wzrok na schody, bo coś ją olśniło. — Obudzi je... — rzuciła z wolna i nie czekała już na odpowiedź brata. Pobiegła na górę za Venatorim. — Xen!

Już kiedy Pan Svibbins wybiegł z entuzjazmem z pokoju, za nic sobie mając istnienie drzwi, Felicja otworzyła błyszczące w ciemności oczy, rozglądając się czujnie. Podciągnęła kołdrę i nastawiła uszka, ale dźwięki dobiegające z dołu brzmiały przyjaźnie. To jest dźwięki psa, bo zaraz też rozpoznała głos Xentisa.
— Co to... — wymruczała cicho Nina, przekręcając się w jej stronę.
— Wrócili — odpowiedziała zaraz kotka i podciągnęła się nieco na łóżku, by mieć lepszy widok na pustą przestrzeń między drzwiami a framugą.
— O! — Nina usiadła na pościeli i odgarnęła włosy. — Naprawdę? — rzuciła z entuzjazmem, który za chwilę tylko podbiło zawołanie od schodów. — Tuuu! — Dziewczynka zeskoczyła na ziemię i popędziła mu na spotkanie, by dopaść i objąć już na piętrze. — Wróciłeś! Czekałyśmy cały niemożliwy wieczór!
Tymczasem Felicja zanurkowała pod koc spoczywający na kołdrze, wyszła z boku i zlazła z łóżka, zabierając go ze sobą niczym ciepłą pelerynę, nim również podreptała do nich, choć dużo spokojniej.
Za plecami Xentisa Ines zwolniła kroku, widząc, że zapobieganie pobudce nie ma już wiele sensu.
Ines Venatori
Ines Venatori

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Ekwipunek : jakieś codzienne drobiazgi
Ubiór : Ładny i skromny zarazem, którego nieodzownym elementem jest chustka na głowie.
Źródło avatara : mobile.twitter.com/kuroimori_twee

Powrót do góry Go down

Sękate Domostwo - Page 4 Empty Re: Sękate Domostwo

Pisanie by Indrin Giroud Pon Gru 06, 2021 10:03 pm

Obchód zrobiony, dzieci śpią, pies nie. To znaczy pies pewnie spał, a on go obudził, ale trudno. Zapewne i tak obudzi się jeszcze raz tej nocy. Wielkiej różnicy mu to nie zrobi, i tak może się lenić całymi dniami. Takiemu to dobrze. Indrin zaszył się znów w salonie, rozmyślając nad tym, co powiedział Bonifacy. Analizował jego opowieść i zachowanie, trochę szukając dziury w całym, a trochę zastanawiając się, co by z tym faktem zrobili inni. Osobiście nadal chciał mu pomóc, nadal też żywił nadzieję, że to nie jest kłamstwo, ale tego może się dowiedzieć jedynie na miejscu. Nie zmieniało to jednak faktu, że czuł swego rodzaju satysfakcję z takiego obrotu spraw. Już od pierwszego wejrzenia nie polubił Valeriana, już wtedy wiedział, że prędzej czy później spróbują się pozabijać, a rozmowa w piwnicy tylko go w tym utwierdziła.
Usłyszał klucz w drzwiach albo raczej coś, co wskazywało, że ktoś stara się go tam wsadzić i otworzyć. Zając zmarszczył brwi i czekał cierpliwie na efekt, ale za chwilę pojawił się Svibbins na schodach, który wleciał prosto we wchodzących. Znaczy się wrócili. W końcu. Sam nie wiedział, po co na nich czeka, ale jakoś i tak nie mógł spać. Chyba po prostu czułby się spokojniej z kilkoma osobami w środku, więc to też właśnie dostał.
— Widzę, że bawiliście się świetnie... — rzucił z uśmiechem, stając sobie tak, by mieć widok na korytarz. Założył ręce na piersi i z rozbawieniem patrzył, jak Venatori wita się z psem. To było... nawet nie wiedział, jak ma to opisać, ten elf nigdy nie był taki czuły i radosny, zupełnie jakby Ines go po drodze wymieniła na młodszą wersję. Chociaż nie, drugiego Xentisa nie sposób byłoby znaleźć.
Tak sobie stał i patrzył, i nie przewidział tylko, że całościowa uwaga zaraz skupi się na nim. Zając zesztywniał nieco, kiedy elf go chwycił za ramiona, czego zwykł nie robić. Raczej go nawet nie dotykał.
— Hę? — Zerknął krótko na Ines i znowu na niego. Chciał mu przypomnieć, że przecież nie przerywa, ale zrezygnował, czując charakterystyczny alkoholowy oddech na twarzy. Pięknie...
Czekaj, co? Jaki znowu... Słuchał i nie wierzył w to, co słyszy. To było tak absurdalne, że spodziewałby się za chwilę przebudzenia z jakiejś chorej drzemki, ale Xentis nim telepnął, odciągając od tych wniosków. To się miało dziać naprawdę? To jakiś żart... Ale przecież ten elf nie żartuje.
— Uhm... — mruknął, kiedy ten go przydusił. Nawet niespecjalnie to odwzajemnił, nadal próbując wyjść z szoku. A zarzekał się kiedyś, że już nic go nie zdziwi... — Co to kurwa było... — szepnął na bezdechu, kiedy Xentis pobiegł na górę, czy może raczej przetarabanił się tam. Ale że jaki syn?
Przeniósł wzrok na Ines, kiedy rzuciła jakże oczywistym spostrzeżeniem. Potrzebował kilku sekund, by właściwie zrozumieć, o co jej chodzi.
— Myślę, że już to zrobił... — prychnął prawie bez dechu. — Co ty mu... — Urwał, bo ta poleciała na górę. — ... Xen? — powtórzył pod nosem, bo właściwie ile razy ona używała tego skrótu? Trochę nie miał do tego teraz głowy, ale chyba nigdy przy innych. Ile razy przy samym elfie, to mógł tylko zgadywać, ale obstawiałby, że dość sporo.
No więc i uciekli, a razem z nimi nawet Svibbins, na nowo podekscytowany tym wszystkim, zaś wymiętolony Zając został sam w salonie, w towarzystwie własnych myśli wywróconych do góry nogami. Jak właściwie powinien to rozumieć? Jak bardzo poważnie brać kogoś, kto jest ewidentnie narąbany w parapet i nie umie nawet obsługiwać zamka w drzwiach? Z drugiej strony słowa pijanych to myśli trzeźwych, to wiedziały już małe dzieci.
— Kurwa...
Indrin Giroud
Indrin Giroud

Stan postaci : Zabandażowane drobne skaleczenia po wewnętrznej stronie dłoni. | kilka drobnych blizn po wewnętrznej stronie dłoni; podłużne blizny głównie na plecach i ramionach; kilka niedużych śladów po starych poparzeniach; trochę innych blizn na brzuchu, nogach, czy głowie między włosami; niewielka blizna na zewnętrznej krawędzi lewego ucha, gdzieś w połowie długości
Ekwipunek : noże (4), sztylety (2), pistolety (2), wysuwane ostrza (2), kastety (2), przydatne drobne śmieci [krzesiwo, bandaż, scyzoryk, klucze itp]
Ubiór : raczej ciemny, kontrastując z białymi uszami. Dominuje nieśmiertelny, znoszony płaszcz z czarnej skóry o różnych ciekawych skrytkach na broń i inne rzeczy.
Źródło avatara : twitter.com/kuroimori_twee

Powrót do góry Go down

Sękate Domostwo - Page 4 Empty Re: Sękate Domostwo

Pisanie by Xentis Venatori Pon Gru 06, 2021 10:31 pm

To prawda, że nic nie mogło powstrzymać Xentisa, nawet wołania Ines, które zdawały się teraz uchodzić mu mimo uszu. Uparty to był elf, ale teraz cel miał słuszny. Zobaczyć swoje dzieci. Wiedzieć, że nic im nie jest, że zastał szczęśliwy dom…
Szpiczastouchy wszedł do pokoju, a jak się miało okazać, one faktycznie już nie spały, Nina jako pierwsza pognała do niego obejmując go.
-Ty złotowłosy łobuzie…!- Podjął z uśmiechem, zaraz zerkając na Felicję, która zawinęła się w kocyk. -Moja dzielna córeczko!- Uklęknął zaraz, obejmując jedną ręką Ninę i drugą hybrydkę, kiedy tylko się zbliżyła, aby przytulić je naraz do siebie. -Tęskniłem za wami, cieszę się, że nic wam nie jest!
Rzucił z ulga, choć ciężko było stwierdzić co miał na myśli. Zaraz jednak puścił je łagodnie, aby się przy nim nie dusiły, nie chciał tego, ale wciąż miał dłonie na ich plecach i zerkał, to z jednej, to na drugą.
-Kocham was… wiem, że jestem beznadziejnym ojcem, że mogłyście mieć dużo lepszego, że… że mało mówie czasem i wydaję się zły… ale was kocham, jesteście moim największym szczęściem…- Zakłopotał się lekko, opuszczając na chwilę głowę i znów na nie spoglądając. -Wyrośniecie kiedyś na piękne i mądre kobiety, które wiele w życiu osiągną. Jeśli będę mieć szczęście, będę tego świadkiem… zawsze będę was wspierać i… i kocham was.- Powiedział znowu. -Jestem stary i głupi… jeśli bym umarł, to pamiętajcie, to zawsze będzie wasz dom, pamiętajcie też… że jesteście siostrami, macie siebie, musicie kochać siebie, ufać sobie i… zawsze się wspierać, nieważne co…- Jego myśli na chwilę zbłądziły na Valeriana, ale szybko je porzucił, by znowu się uśmiechnąć. -I macie Ines, ona też was bardzo kocha. I ja kocham Ines… tworzymy rodzinę…- Czy powinien to mówić? Postawił ją w niewygodnej sytuacji, bo jak teraz będą ją postrzegać dziewczynki? Ale chyba znowu nie pomyślał, ogólnie mało teraz myślał. -Kocham was…- Powiedział to już niewiadomo który raz i znowu je przytulił do siebie. W końcu jednak doczekały się oddechu. -Muszę iść spać, bo Ines będzie zła…
Zaśmiał się cicho, po czym powoli wstał, a gdy się odwrócił, zobaczył Króliczkę. Długo tu stała? Słyszała coś? Pewnie nie, gdzie tam.
Elf powoli ruszył na korytarz, wymijając Ines i rozglądając się na korytarzu.
-Gdzie ja mam łóżko…
Wymruczał zagubiony. Dużo tu było łóżek, a chciał być grzeczny, żeby Ines było z nim lżej.
Xentis Venatori
Xentis Venatori

Stan postaci : Liczne blizny wszędzie.
Ekwipunek : Pistolet skałkowy, szabla, pugio, ostrze sprężynowe, kusza sprężynowa.
Ubiór : Uniform z ciemnej skóry, kamizelka, czarny płaszcz, materiałowe spodnie, karwasze i wysokie, wygodne buty.
Źródło avatara : Nipuni

Powrót do góry Go down

Sękate Domostwo - Page 4 Empty Re: Sękate Domostwo

Pisanie by Ines Venatori Wto Gru 07, 2021 9:36 pm

Ten obrazek był absolutnie bezcenny i niezwykły. Aż nawet zastygła w miejscu, jakby ruch mógł ich wszystkich spłoszyć niczym sarenki pod lasem. To było coś, co chyba zawsze pragnęła ujrzeć, choć wcześniej nawet nie zdawała sobie z tego sprawy. Może to jedna z tych rzeczy, o których człowiek nie myśli, póki jej nie zazna. Tak czy inaczej, wiedziała dobrze, że ten widok zostanie z nią na zawsze, nawet jeśli ich piękne życie miałoby się skończyć... Ines na moment pochyliła uszy do tyłu. Dlaczego o tym pomyślała? Czasami naprawdę nie znosiła własnych myśli, czasem były aż nazbyt okrutne w swym realizmie. Ale to nie ważne, nie teraz, teraz mogła cieszyć oczy i serce.
Nina odpowiedziała śmiechem i przytuliła się do niego. Zaraz potem zerknęła na Felicję, która to została bardziej zgarnięta przez elfa niż samą siebie. Ale choć kotka pochyliła uszka, to wcale nie czuła się z tym źle lub niepewnie. To chyba raczej zaskoczenie tym gestem i słowami... bo choć wiedziała, to co innego wiedzieć, a co innego czuć i pewnie czas jeszcze jakiś nie przyzwyczai się zupełnie. Ściskając nadal koc tuż przy szyi, przytuliła się czółkiem do jego ramienia.
— Nic a nic — zachichotała Nina, by zaraz popatrzyć na niego z wesołością na drobnej buzi. Na jego kolejne słowa oczka jej się zaświeciły. Za chwilę jednak skupiła się bardziej, bo zaczął mówić bardzo ważne rzeczy.
Felicja nie mniej zafascynowana była tymi słowami, wlepiała w niego szeroko otwarte ziele ślepia. Zerknęła na Ninę w krótkim zamyśleniu. To pierwsza i jedyna siostra, jaką kiedykolwiek miała, to już samo w sobie czyniło ją wyjątkową, ale nie tylko. To była jedna z najbliższych jej osób. Jak mogłaby jej nie wspierać? Zielone oczka wylądowały z powrotem na Xentisie, a zaraz też na Ines, która stała nieco dalej z dłonią przy buzi. Wyglądała, jakby miała się zaśmiać, ale to byłby bardzo miły śmiech.
— Pewnie, że tak! — przytaknęła Nina na jego wniosek o rodzinie, bo dla niej nie było tu już dawno żadnych wątpliwości. Zaraz znów je przytulił, a blond łobuz objął go za szyję. — My też cię kochamy, tato — rzuciła nieco ciszej, tak tylko dla niego.
— Tak — potwierdziła jeszcze ciszej Felicja, która siłą rzeczy też to słyszała.
— I tak już zawsze będzie. Bo wcale nie jesteś głupi. Jesteś najlepszym tatą, jakiego można mieć!
— Uhum... — Kiwnęła delikatnie łebkiem na potwierdzenie i tych słów. A jak tylko padły kolejne słowa, tym razem to ona pierwsza zastrzygła uszami. — Dobranoc — rzuciła, czym zaraz zawtórowała jej Nina.
Ines szybko zdjęła łapkę z ust i przywołała swoją twarz do porządku, choć nie było to proste. Zerknęła na Indrina, który stał sobie na dole schodów tak jakby co, ale za chwilę jej uwagę odwróciło pytanie, na które nie mogła się nie uśmiechnąć z rozbawieniem.
— Chodź, pokażę ci... — Chwyciła go pod ramię i zaprowadziła do jego sypialni. Oczywiście Svibbins musiał im towarzyszyć i upewnić się, że Xen grzecznie pójdzie spać.
Ines Venatori
Ines Venatori

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Ekwipunek : jakieś codzienne drobiazgi
Ubiór : Ładny i skromny zarazem, którego nieodzownym elementem jest chustka na głowie.
Źródło avatara : mobile.twitter.com/kuroimori_twee

Powrót do góry Go down

Sękate Domostwo - Page 4 Empty Re: Sękate Domostwo

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 4 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach