Dom Morbiusa

4 posters

Strona 1 z 6 1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down

Dom Morbiusa Empty Dom Morbiusa

Pisanie by Mistrz Gry Czw Mar 18, 2021 2:35 pm

autor: NN
Posiadłość położona na obrzeżach Adren, skąd prowadzi całkiem prosta i niedługa droga. Dom dawniej pełnił funkcję prywatnej lecznicy i należał do lekarza, Hectora La’Rose, w którym to też realizował swój tajny projekt: “Lepus”. W przeciągu ostatnich dwudziestu lat, domostwo doczekało się wielu dobudówek, na rzecz przybywających pacjentów, co w ostateczności dało efekt jednego wielkiego architektonicznego bajzlu. Posiadłość została przepisana na rzecz byłego pacjenta doktora, Morbiusa, z kolei pracownie i laboratoria medyczne, przekształcone w warsztaty rusznikarskie, ślusarskie, oraz miejsca na eksponaty wyrobów broni palnych. Służy on właścicielowi za miejsce do sterylnego życia, jak też pracy, niejednokrotnie przyciągając zainteresowanych klientów z Adren, Selinday, czy Hedroth.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Mistrz Gry Czw Mar 18, 2021 9:01 pm

  Przyszedł piechotą, co pewnie nie zdarzało się często w przypadku tutejszych klientów. Wszak mieli pieniądze na broń, to mieli je również na środek wygodnego transportu, prawda? Jak nie konia, to dorożkę chociaż. Za niewielką dopłatą pewnie niejeden woźnica z Adren zgodziłby się tutaj zajechać, wszak pieniądze nie rosły na drzewach. Niemniej jednak, on wolał iść pieszo. Lubił czasem spacerować, to było relaksujące i dawało czas, by pomyśleć. A myślenia było sporo.
  Wciągnął głęboko orzeźwiające powietrze i delikatnie przyspieszył kroku. Porządne, ale znoszone już skórzane buty równo odbijały się od ziemi, lekko i sprawnie, niosąc młodzieńca drogą z szerokimi koleinami. Ubrany był w płócienny płaszcz szaroburego koloru, ciemne spodnie, szaro-mysi sweter i czarny szalik. Kaptur pozostawał od dłuższego czasu zwieszony na plecach, a czarne kosmyki włosów do poziomu karku swobodnie powiewały na lekkim wietrze. Oczy krwawej barwy z entuzjazmem śledziły otoczenie, raz po raz zerkając też na tuptającego u jego boku czarnego kota o bursztynowym spojrzeniu.
  W końcu razem dotarli do drzwi okazałego i dziwacznego domostwa. Chłopak przyjrzał się najpierw dobudówkom i wystającym oknom. Te pokoje musiały być niesamowite od środka, w końcu jakiś ciekawszy kształt przestrzeni do życia, nie tylko te kwadraty i prostokąty. Należało jednak wrócić do interesów. Zbliżył się do drzwi i zapukał kołatką, odstępując krok w tył i wsuwając ręce do kieszeni.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Morbius Pią Mar 19, 2021 11:10 am

Najgorsze były poranki. One potrafiły szybko pobudzić do działania.
-Kurwa…
Zachrypiał, łapiąc dłońmi porcelanowej umywalki, nad którą zawiesił głowę. Zaczął kaszleć, wypluwając z siebie ślinę zmieszaną z krwią. Trwało to dobrą chwilę, nim zszedł do poziomu podłogi, klękając na niej, aby zaraz przejść do sadu i oprzeć się plecami o szafkę. Czuł jak piecze go cała klatka piersiowa, w dodatku od kaszlu pojawiał się ból głowy, porównywalny do uczucia pulsowana. Uderzył pięścią w udo, co tylko w efekcie znów przyniosło zakasłanie się. Ciężko powiedzieć, czy bardziej odczuł mięśnie ramienne, czy udowe. Przyłożył palce do twarzy, biorąc wdechy, które smakowały siarką i toksynami. Nienawidził tego smaku, nigdy się do niego nie przyzwyczai, po prostu nie można się przyzwyczaić, choćby ten poranek miał trwać w nieskończoność.
W końcu jednak podniósł się, aby oblać umywalkę wodą z miski, oraz przepłukać gardło i przemyć buzię, wraz z zębami. Wziął wdech, już lepiej. Pochwycił zwisającą na gwoździu skórzaną maskę, o niekompletnym wizerunku potwornego zająca. Przyłożył ją do twarzy, zapinając paski za głowę i ukrywając je pod burzą czarnych kosmyków włosów. Kontynuujmy rutyne.
Przeszedł do ćwiczeń, ale te też nie szły najlepiej. Przy pompkach, zapierał się całą swoją siłą, ale niezależnie jakie efekty by to nie zapewniło, dalej miał wrażenie, że mięśnie były jak z waty. W dodatku spłycał się jego oddech. Po wykonaniu krótkiej serii, oparł się o podłogę, brzuchem to desek, przykładając czoło do ziemi.
Kolejno musiał zadbać o jakiś posiłek, najlepiej sprawdzały się jajka, choć nie mógł ich przyprawiać, mimo to, nie były tłuste, a zapewniały odpowiednią ilość składników odżywczych. Nałożył jajecznicę na talerzyk, z którym usiadł do stolika w kuchni. Teraz ta najgorsza część, spożycie. Nabił kawałek na widelec i uchylił maskę. Poraniony przełyk szybko o sobie przypomniał, ocierając się o potrawę i zmuszając mięśnie do przełknięcia, ale on mógł tylko zacisnąć zęby, ponawiając czynność, aż do opróżnienia talerza.
Leżał na kanapie, próbując uspokoić serce, bo wykonał zbyt dużo gwałtownych ruchów, podczas biegania po schodach w tą i z powrotem. Zabawne, że to wcale nie serce nawalało, a odprowadzana do niego krew. Spokojnie, musi się uspo… hm? Usłyszał uderzanie do drzwi. Mozolnie wstał, aby zaraz skierował swoje kroki do wejścia. Narzucił na siebie luźną białą koszulkę, która była tak rozciągnięta, że wręcz wisiała przy jego szyi i prawym biodrze. Nie było za ciepło na dworze, ale liczył, że ten ktoś nie każe mu wychodzić, ani sterczeć w progu.
Otworzył drzwi, upewniając się, że maska solidnie chroni jego twarz, po czym okazał swe zajęcze lico jakiemuś tajemniczemu osobnikowi. Wyglądał młodo, nie spodziewał się nikogo takiego. Jego oczy były ciekawe… zaraz, czy był tu kot? Chyba tak, przyszedł z kotem. Te stworzenia rzadko tak słuchały się właścicieli, zazwyczaj woląc swoje ścieżki.
-W czym mogę pomóc?
Zapytał, chrypliwie i nisko, a maska mogła to jeszcze bardziej stłumić. Ale skoro tu przyszedł, raczej to go nie przestraszy, wiedział po co lazł taki kawał na zadupie.
Morbius
Morbius

Stan postaci : Choroba wyniszczyła jego organizm.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Mistrz Gry Pią Mar 19, 2021 2:26 pm

  Chłopak czekał spokojnie, oglądając dalej ten piękny dom, spokojną okolicę i kota, który postanowił powygrzewać się na płaskim kamieniu wystawionym do skąpego słońca. Jego czarny ogon raz za razem podnosił się i opuszczał, aż krwawooki mógł za jego pomocą liczyć przydługie nieco sekundy do otwarcia drzwi.
  Widok upiornej króliczej maski naciągniętej na twarz trochę go zaskoczył, nie dało się tego ukryć. Do tego stopnia, że chyba na moment zignorował sam głos gospodarza, który notabene idealnie pasował do jego wyglądu. Brakowało tylko ponurego domostwa na bagnie albo cmentarzu.
  Odkaszlnął cicho, przysłaniając usta, ale bardziej prof forma niż z potrzeby.
  — Pan Morbius, jak mniemam, dzień dobry — rzucił pogodnie, w głowie dalej próbując zrozumieć, dlaczego ten facet nosi tak kuriozalny strój. — Chciałem zakupić broń... czy też zamówić może, to już zależy od stanu pańskiego arsenału. Interesują mnie możliwie najnowsze modele, chociaż wolałbym też bezawaryjne... — Uśmiechnął się pod nosem. — No chyba że ewentualne korzyści będą przytłaczające.
  Zawiesił wzrok na rusznikarzu, wyczekując na odpowiedź, w której chyba pokładał sporo nadziei.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Morbius Pią Mar 19, 2021 3:38 pm

Choć dom może wyglądał zjawiskowo i ładnie, z niepasującym obrazem ponurego gospodarza, to jednak nowoprzybyły nie chciał raczej znać historii tych ścian. W rezultacie, okazałoby się to tylko ładnym koszmarem.
-Tak, Morbius, dzień dobry.- Odparł, unosząc odkrytą brew, przyglądając się mu w zaintrygowaniu. Wiedział jak się nazywa, więc najpewniej był klientem. Taki tekst padał dosyć często, więc łatwo było się domyśleć. Z kolei jego poszukiwania konkretnego wyrobu, dały mu do myślenia. Był dosyć niezdecydowany najwidoczniej, ale to się zdarza. Każdy chce coś fajnego. -Rozumiem, proszę wejść… tylko proszę pilnować kota, aby nie rozrzucał za bardzo sierści. Uczulenie.
Odpowiedział, cofając się do środka i pozostawiajac drzwi otwarte. Raczej nie martwił się o te, że Coliberus zwęszy jakiegoś małego futrzaka, jak pamięć go nie myliła, przebywał w swoim akwarium, chyba że odkrył sposób na ucieczkę. Mimo to, latające w powietrzu futro dalej pozostawało nieprzyjemne.
Gdy klient wszedł do środka, zamykając za sobą drzwi, Morbius udał się na korytarz, zaczynając pokasływać, przecierając dłonią klatkę piersiową.
-Proszę za mną.- Rzucił, odwracając się na moment do niego i kontynuował swój chód, aby zaraz trafili do większego pomieszczenia, które idealnie nadawałoby się na filarową galerię sztuki w muzeum, tylko w tym wypadku, obrazami były eksponaty wszelakich broni palnych w gablotach. -To mój zbiór gotowych wyrobów, począwszy od długich jednolufowych pistoletów, przez krótsze dwulofowe wynalazki, po pokaźne... -Kaszlnął. -...muszkiety. Jeśli liczy Pan na bezawaryjność, odrzucam zamki kołowe, z kolei oczekując nowszych, nie ma co patrzeć na lontowe. Wnoszę więc, że mówimy o skałkowych.
Przedstawił, dając mu czas się rozejrzeć po gablotach, samemu opierając się o ścianę, zakładając ręce na piersi. Śledził go wzrokiem, choć bardziej z tego powodu, że nad czymś się rozwodził.
-Alternatywą, choć droższą, jest wyrób na zamówienie. Musi Pan wtedy określić jaki format broni odpowiada oczekiwaniom, czy też ma to być broń ze szlifami i zdobieniami, rodzaj drewna…- Ściął na chwilę głos i chrząknął. -...wtedy mogę stworzyć schemat.- Dodał chrapliwie, aby zawiesić wzrok na kotowatym, który powinien być w pobliżu. -Wolałbym jednak zobaczyć pozwolenie na broń. I to, czy jest Pan pełnoletni, bo wygląda Pan młodo... - Zamruczał w zamyśle. -...umie Pan się posługiwać bronią palną? Czyścić ją, przeładowywać? Nieznajomość może mieć fatalne skutki dla strzelca.
Musiał dopytać, aby w razie czego, odpowiedzialność spadła z jego sumienia.
Morbius
Morbius

Stan postaci : Choroba wyniszczyła jego organizm.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Mistrz Gry Pią Mar 19, 2021 4:58 pm

  Delikatnie uniósł brwi i obejrzał się na kota, który nie wyglądał na zainteresowanego ich rozmową. Czerwone spojrzenie znów wylądowało na Morbiusie, obdarzając go uprzejmym zrozumieniem.
  — W takim razie niech zostanie na zewnątrz — odparł, wchodząc do środka i zamykając od razu drzwi. Uczulenie. To chyba nie wyjaśniało obecności maski, zwłaszcza, że miał w niej otwór na nos.
  Rzucił okiem po korytarzu, idąc w ślad za Królikowym. Czy to w ogóle było wygodne? Wyglądało na sztywne, nawet jeśli miękkie, to nadal niezbyt rozciągliwe, a nawet jeśli trochę to... jak długo w niej chodził? Na dłuższą metę każda maska była niewygodna, musiał mieć przetyraną skórę za uszami.
  Doszli do obszernej sali wypełnionej przepięknym arsenałem całej gamy, aż chłopakowi zabłyszczały oczy. Powoli wzdłuż gablot, skrupulatnie oglądając każdą z nich, by nie przegapić ani jednego egzemplarza. Czuł się jak w muzeum, a jednocześnie jak w sklepie z zabawkami, tyle wyboru i tyle możliwości, a za chwilę Morbius miał zapewnić, że to nie jest zamknięta lista. Oglądał i kiwał głową, rozważając wszystkie przedstawiane i widziane opcje. Na dłuższą chwilę zatrzymał się przy pistolecie o zgrabnych dwóch lufach, wtedy jednak Morbius wyszedł ze swoimi wątpliwościami, które zostały skwitowane krótkim chichotem.
  — Proch, kula, przybitka, panewka, siedemdziesiąt cztery i pół procenta saletry, trzynaście i pół procenta węgla i dwanaście procent siarki w oburzająco dużym przybliżeniu — wyrecytował, wracając do rusznikarza z widocznym na twarzy zadowoleniem. — Nasze cudowne państwo uwielbia formalności, czyż nie? Z tego wszystkiego nie zdążyłem się przedstawić. Zephirut Aruthirei. A oto dokumenty. — Sięgnął do kieszeni, wydobywając stamtąd kopię pozwolenia na broń. Pismo wyglądało w porządku, podpisane przez komisarza z Morteny, z datą sprzed trzech lat, co jasno sugerowało, że już wtedy chłopak musiał mieć na karku odpowiedni wiek. Zawiesił na nim krwawe ślepia, oczekując odpowiedzi, która dlań zdawała się być oczywista. — Co może mi pan powiedzieć o dwulufowcach? Na przykład tamten — podjął po chwili, podchodząc do gabloty, którą wcześniej sobie upatrzył. — Widzę tu jeden spust. Czy on wystrzeliwuje dwa pociski jednocześnie, czy też po kolei? — Obejrzał się na Morbiusa przez ramię.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Morbius Pią Mar 19, 2021 6:10 pm

Miło, że zostawił kota na zewnątrz, tak było łatwiej, dla wszystkich, a zwierzę sobie poradzi. Morbius nie zwracał uwagi na to jak chłopak go analizował, w końcu musiał wyglądać dziwnie, ale przywykł do tego spojrzenia, nie robiło już takiego wrażenia. Bardziej tłumaczyć się powinien młodzieniec z czerwonych tęczówek, bo nie słyszał, aby ludzie takie mieli, chyba że to jakaś nieznana mu choroba, bo na albinosa też nie wyglądał. Mniejsza, wróćmy do tematu.
Odpowiedź chłopaka była satysfakcjonująca, podał dane, którymi niewielu mogło się poszczycić w swojej wiedzy, przeważnie kończyło się na “eee to wysypać, kijek włożyć i szorować, potem wsypać ten proszek”. Bez komentarza.
-Zna się więc Pan na rzeczy. Musiał Pan dużo obcować z bronią palną.- Odpowiedział, co pomimo stabilnej, kontrolowanej tonacji głosu, miało zabrzmieć jak pochwała. Zaraz jednak odbił się od ściany, aby przejąć papiery. Już nie chodziło o przepisy prawne, nie był żadnym urzędnikiem. Jednak zawsze lepiej dmuchać na zimne, niż przekazać broń obcej osobie, we własnym domu, wypełnionym cennymi przedmiotami. Nie spodziewał się wariata, bardziej oszusta. Trzyletnie upoważnienie do posiadania broni wyglądało autentycznie, o ile go nie ukradł, ale w takim wypadku, problem już nie jest jego, a organu ścigania. Dokument okazany, więc zaraz został oddany. -”Zephirut Aruthirei” brzmi niecodziennie, jak na te strony. Ale w porządku, zgadza się wszystko.
Dodał, aby rozwiać swoje wątpliwości względem niego. Będzie musiał to zapamiętać i spisać. Jednak nie wypada oceniać po imionach, w końcu, bardziej obeznany zdziwi się, słysząc jego własne. Hm, ale ciekawe, był potencjalnie kilka lat młodszy od niego, ale wyglądał na jeszcze mniej. Chyba. Mniejsza.
Ruszył za chłopakiem, wsadzając ręce w kieszenie spodni i zbliżając się do gabloty, aby spojrzeć na wybraną broń. Odwrócił głowę i lekko się cofnął, aby odkaszlnąć.
-Jak Pan widzi, posiada tylko jeden spust, co za tym idzie, jeśli jest w pełni naładowany, może wystrzelić wyłącznie jednocześnie i tylko raz. Jeśli komuś zależy na dwóch próbach, nie polecam…- Kaszlnął. -Proszę spojrzeć tutaj.- Poprowadził go do pominiętej gabloty obok. -Ten ma dwa spusty, po obu stronach luf. W zależności od tego, który Pan odbezpieczy, ten wystrzeli. Można z niego strzelić naraz, a można też jeden po drugim, tylko potrzeba większej wprawy…- Zawiesił się, chrząkając. -...manualnej. 36cm długości, dzięki czemu jest poręczna w dłoni, waga 1,2kg...
Przedstawił, bo może bardziej pasowało to do jego preferencji, samemu błądząc szarym okiem po złotych zdobieniach.
Morbius
Morbius

Stan postaci : Choroba wyniszczyła jego organizm.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Mistrz Gry Sob Mar 20, 2021 1:41 pm

  Na słowa uznania uśmiechnął się lekko i kiwnął głową. Obcował, owszem, ale ile to już nie musiał się chwalić. Głównie dlatego, że padło takie pytanie, Zephirut nie zamierzał zalewać swego gospodarza informacjami, które niekoniecznie go interesowały, a na pewno potrzebne im nie były. Zresztą, "uznania". Dla własnej wygody i przyjemności uznał, że tym one były, bo Morbius mówił monotonnie i bez wyrazu. Chyba miał z tym problem.
  Zabrał papiery i schował je na swoje miejsce. Czerwone ślepia na moment wylądowały na mężczyźnie.
  — Często to słyszę. Moja rodzina nie pochodziła z tych stron, ale to dawne dzieje — odparł swobodnie, co chyba powinno tłumaczyć ewentualne nieścisłości. W końcu każdy może mieć swoje głupie tradycje, prawda? Ich posiadanie jest miłe.
  Przeszli do tematu broni, co ponownie zaabsorbowało całą uwagę Zephira. Pokiwał głową, słuchając o wybranym pistolecie. Więc było tak jak podejrzewał, ładny wygląd, ale problem mechaniczny. Rozważał to przez moment, ale chyba nie było możliwości obejść tego w prosty sposób. Poszedł za Morbiusem do innej gabloty i zawiesił wzrok na broni o innym ułożeniu luf. Poskładał ręce w geście zamyślenia, a jego wyobraźnia pracowała teraz na najwyższych obrotach.
  — Brzmi świetnie, niemal idealnie... — Spojrzał na niego z interesem w oczach. — Czy mógłbym go przetestować? Miałbym pewność, że właśnie czegoś takiego szukam, choć... Przyznam, że traktuję go tylko jako model, chyba korzystam z zamówienia, ale o tym porozmawiamy później.
  Zerknął ponownie na broń. Zdecydowanie zmieniłby kilka detali, może też kolorystykę, chociaż nad tą musi jeszcze pomyśleć, czy raczej wybrać, bo kilka konceptów chodziło mu po głowie.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Morbius Sob Mar 20, 2021 2:22 pm

Jego rodzina nie pochodziła stąd? To zawsze najlepsze wytłumaczenie, może był z jakiś dalekich regionów, gdzie takie oczy są nawet normalne, kto wie. Szczerze, w takich sytuacjach Morbius uświadamiał sobie, jak mało wie o świecie. Nigdy nie był za granicami cesarstwa, nawet gdyby się tak zastanowić, nie był we wszystkich miastach Medevaru, co jedynie w tych większych, jeśli praca wymagała podróży do zleceniodawcy. Mimo to, nie zamierzał tego roztrząsać, to nie była jego sprawa, a sam klient też nie był zainteresowany opowiadaniem o sobie. Choć zdarzali się tacy, co przy zakupie broni myśliwskiej, opowiadali o wielowiekowych tradycjach ich rodzin do polowania, oraz tym podobne. Wtedy pozostało kiwać głową, bo w większości przypadków, te historie nie były za grosz interesujące i pasjonujące.
Wracając do rzeczy, zajęczy mężczyzna dostrzegł na twarzy Zephiruta fascynację drugim obiektem, który przyćmił uwagę wcześniej upatrzonego skałkowca. Czyli dobrze celował. Ten zechciał go przetestować, aby ostatecznie wiedzieć, czy coś na tej zasadzie zamówić, dlatego Morbius sięgnął do kieszeni spodni, bo chyba właśnie w tych, zostawił klucze do gablotek.
-W porządku, może Pan go sprawdzić, na szczegóły zamówienia przyjdzie czas.- Odpowiedział z aprobatą, po czym otworzył zamek, otwierając szklaną klapę, odsłaniając pistolet, by zaraz podnieść ją z poduszki. -Wie Pan jak się ładuje broń, więc oszczędzę kursu nauki i zrobię to samemu. Proszę…- Urwał. -...zaczekać na mnie na podwórzu, za domem. Wskażę przejście.
Dokończył i zaprowadził Zephira do korytarza, który ostatecznie wiódł do ogródka, gdzie poza wszelaką roślinnością, żyjącą własnym życiem, znalazły się tarcze strzelnicze, ustawione w jednym rzędzie. Było na nich kilka śladów po kulach, więc widać, że niejednokrotnie tutaj przeprowadzał testy.

Pozostawiając go samego, udał się do swojego warsztatu, aby załadować dwulufowy pistolet, nie zajęło to specjalnie długo, bo miał w tym wręcz autonomiczną wprawę, mimo to, przeciągnąć miał się powrót. Morbius wymijając swój pokój, spostrzegł, że akwarium było puste…
-Coliberusie…
Mruknął, rozglądając się. Zostawił drzwi otwarte, mógł być wszędzie. Świetnie, byle nie natknęli się na niego, gdy wróci z klientem do środka. Westchnął, ignorując ten fakt, narzucił na siebie wełniany kardigan i udał się na podwórze. Zatrzymał się już w progu, opierając o framugę drzwi i biorąc głębsze wdechy. Takie kręcenie się w kółko po dużym domu było wykańczające, zbyt szybko się przemęczał. Chrząknął i wyszedł do czerwonookiego chłopaka, wręczając mu broń na gładko wyłożonych dłoniach.
-Proszę. Tamta tarcza powinna być cała. Broń jest zabezpieczona.
Poinformował, cofając się do tyłu, aby dać mu przestrzeń, zaś zajęcze ucho bujało się z każdym odbiciem buta od ziemi. Zerknął w kierunku domostwa, myśląc o wężu, by zaraz powrócić spojrzeniem na Zephiruta. Ciekawe jak sobie poradzi, bo chyba z dwulufowcem dwuspustowym jeszcze nie miał styczności.
Morbius
Morbius

Stan postaci : Choroba wyniszczyła jego organizm.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Mistrz Gry Pon Mar 22, 2021 8:51 pm

  Choć jego mina pozostawała bardzo podobna, to w czerwonych ślepiach dała się dostrzec ekscytacja w czystej postaci, kiedy Morbius zgodził się na udostępnienie broni. Jeszcze nigdy nie obsługiwał podwójnego pistoletu, był niezmiernie ciekaw, jak takowy się zachowuje, jak leży w dłoni, bo przecież kształt też jest zupełnie inny.
  — Oczywiście, nie zamierzam się chwalić rozsypywaniem prochu — machnął ręką, zaraz podążając jego śladem.
  Za chwilę przywitało ich podwórze, a Zephirut został sam. Zerknął na drzwi za sobą, a potem na tarcze strzelnicze kawałek z przodu. Było w nich sporo dziur, nie tak dużo, jak się spodziewał, ale pewnie były nowe. Ciekawe, ile takich już przerobił rusznikarz. A jednak... było w tym miejscu coś dziwnego. Coś, co raz po raz kazało mu odwracać wzrok w tę czy inną stronę, lecz nie dawało się dostrzec. To było nurtujące. Uwielbiał zagadki, a jednocześnie nienawidził ich. No i jeszcze imię jego gospodarza. Intrygujące, choć miał już czas, żeby się nim nadziwić.
  W końcu wrócił Morbius, co natychmiast odwróciło uwagę chłopaka. Skinął głową, odbierając od niego pistolet.
  — Dziękuję. — To też było na swój sposób niezwykłe. Człowiek o takiej... może nie aparycji, a stylu ubioru, z takim wrażeniem roztaczanym wokół prezentował sobą wręcz nienaganne wychowanie. Z takimi ludźmi mógłby się zadawać.
  Zważył broń w dłoni, tak jak przypuszczał, była znacząco cięższa, lecz dobrze wyważona, więc nie przeszkadzało to w wygodnym trzymaniu. Może na dłuższą metę będzie, ale nikt nie namierzał celu godzinami. Zawiesiwszy wzrok na tarczy, ustawił się z nią na linii prostej. Odbezpieczył obydwa zamki od razu, po czym podniósł lufę i wycelował. Przeszło mu przez głowę, czy Morbius kiedyś zginie przez swój zawód. Jeśli ktoś chciałby go dopaść, nie miałby ciężko. To by była ironia.
  Minęło kilka sekund do pierwszego strzału, głównie dlatego, że Zephirut chciał wyczuć długość spustu. Rusznikarz mógł też zauważyć, że zaczął od eksperymentu. Strzelając z prawej ręki, jako pierwszy wcisnął lewy spust, co było trudniejszym i bardziej wymagającym zadaniem niż odwrotna kolejność. A jednak poleciała tylko jedna kula, wbijając się mniej więcej w połowie drogi do środka tarczy.
  — Trzeba się przyzwyczaić do nierównego odrzutu — zauważył, za moment oddając drugi strzał, który wyglądał nieco lepiej. Zephirut przechylił głowę, obserwując te dwa czarne punkty, po czym spojrzał na Morbiusa. — Doskonałe, myślę, że możemy przejść do rzeczy — oświadczył z zadowoleniem.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Morbius Pon Mar 22, 2021 9:56 pm

Morbius stał cały czas na uboczu, w milczeniu obserwując jak radzi sobie jego klient. Wpierw zwrócił uwagę, że zdecydował się strzelać z lewej lufy. Może nie byłoby to dziwne, gdyby nie fakt, że trzymał pistolet w prawej. Wykonalne, lecz nie w tym rzecz. Intuicyjnie strzelec wpierw spróbowałby czegoś oczywistego. Hm. Miał dziwne przeświadczenie, że Zephirut prezentował większe doświadczenie, niż przypisałby dwudziestolatkowi, jednak kto wie, jak wyglądało jego życie do tej pory.
Po chwili poszedł drugi strzał, nie odpowiadając na pierwszy komentarz. Zaczął obracać sygnetem na serdecznym palcu, zastanawiając się wciąż nad tą drobnostką, która była zwyczajnie ciekawa. Zaprzestał tej czynności, gdy czerwonooki znów zwrócił na niego uwagę. Czyli model trafiony.
-Więc zapraszam do środka.
Oznajmił, podchodząc do niego i przejmując pistolet, który już raczej będzie zbędny w całym procesie, więc można było go zanieść do pracowni. Wymagał przeczyszczenia, nim trafi z powrotem na wystawę.
Za moment obaj panowie znów byli we wnętrzu domostwa, a dokładnie kierowali się schodami na górę, bo wiodły one do warsztatu. Oparł dłoń o klatkę piersiową, musząc brać trochę szybsze wdechy przy tej prostej czynności.
-Będziemy musieli ustalić szczegóły…
Urwał, bo usłyszał syczenie. Można było odnieść wrażenie, że zajęcze ucho podniosło się do góry, ale to raczej efekt nagle uniesionego podbródka w górę. Morbius zaczął nasłuchiwać, ale przycichło. Hm. Szli dalej, teraz korytarzem, aż zatrzymali się przy jednych drzwiach, który wpuściły ich do większego pokoju. Dawniej był od mieszkalny, teraz zaś został przerobiony do pracy. Na ścianach było pełno papierzysk, wysunięte szuflady pełne narzędzi, okno wpuszczające pełnię światła, jak też ten charakterystyczny zapach ołowiu, kartek, oraz wysuszonego drewna.
-Proszę usiąść.- Wskazał krzesło, samemu podchodząc do biurka, na który wyłożył pergamin i pochwycił ołówek, aby zacząć na nim kreślić pierwsze szkice. -Jak wspomniałem, będzie konieczna kwestia długości broni, kunsztu zdobień, jeśli jest…- Zaczął kaszleć, przez co obniżył głowę, za swoje wyprostowane ramiona. -...konieczne, oraz…- Znów dobiegło ich syczenie, ale tym razem nie było złudne. Do pokoju wpełzł błękitny wąż, którego oczy były równie czerwone, co Zephiruta, na którym to gad uwięził spojrzenie. Morbius nie spodziewał się niczego strasznego, ale klienci mogli różnie reagować, więc pozostawił szkice, aby zaraz pochwycić wężowatego, który odruchowo zaczął oplatać jego przedramie. -Proszę się nie bać. Coliberus jest niegroźny, uciekł z leża...
Morbius
Morbius

Stan postaci : Choroba wyniszczyła jego organizm.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Mistrz Gry Sro Mar 24, 2021 7:35 pm

  Zephirut ruszył za nim, a może raczej chciał to zrobić, ale niemy gest Morbiusa przypomniał mu, że powinien oddać broń. No tak, jak mógł o tym zapomnieć... Choć w zasadzie mógł bardzo prosto, jego myśli krążyły jak zwykle pięć kroków w przód, uznając rzeczywistość za o wiele mniej ciekawą. Dobrze, że rusznikarz nie należał do ludzi, którzy tracą czas na niepotrzebne bzdury. Tak czy inaczej, oddał mu pistolet i ruszył jego śladem z powrotem do domu.
  Nie spodziewał się przystanku na schodach, dlatego też zatrzymał się może trochę zbyt raptownie, a zaraz cofnął o jeden stopień. Jego krwawe ślepia uważnie zmierzyły swego gospodarza.
  — Dobrze... się pan czuje? — zapytał ostrożnie, choć słowa same w sobie mało miały sensu, widać wszak było, że nie najlepiej. Aczkolwiek chyba nie chciał się narzucać czy coś.
  Na wzmiankę o szczegółach pokiwał głową, ale za chwilę ich wspólną uwagę przykuł nowy dźwięk. Coraz więcej ciekawych rzeczy w tym domu. Dotarli na górę do pracowni, którą pobieżnie omiótł wzrokiem i usiadł przy biurku. Jego spojrzenie wodziło za rękoma Morbiusa, kiedy rozkładał wszystkie papiery. Czekał grzecznie, aż ten skończy mówić, ale przerwał mu kto inny.
  Chłopak spojrzał zaskoczony na gada, ciężko powiedzieć czy bardziej jego obecnością na podłodze czy niezwykłymi kolorami, a może też tym, że to na nim zwierzę skupiło swoją uwagę.
  — Uroczy — odparł, posyłając wężowi delikatny uśmiech. — Długo pan go ma? — Przeniósł wzrok na kartkę papieru przed sobą. — Myślę, że tamten był... prawie odpowiedniej długości, skrócenie go o centymetr nie powinno robić wielkiej różnicy, prawda? A jeśli chodzi o zdobienia, mam pewne szkice... — Sięgnął do kieszeni, wyciągając trzy poskładane kartki. — To powinno się znaleźć wzdłuż lufy — powiedział, rozkładając pierwszą, gdzie widniał podłużny wzór z na wpół geometrycznych linii układających się w prostą ozdobę. — To na kolbie. — Drugi rysunek przedstawiał ramę z podobnego wzoru, na jednej stronie widniało słońce, na drugiej księżyc, a po środku ciągnęła się jakby łamana linia gwiazd. — A tutaj samo zwieńczenie kolby — dodał, mając oczywiście na myśli płaski koniec pistoletu, gdzie chciał umieścić coś, co z grubsza przypominało księżyc rozlewający wokół siebie promienie słońca jak przy całkowitym zaćmieniu.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Morbius Sro Mar 31, 2021 11:07 am

Nim jeszcze dotarli do pomieszczenia, Zephirut zadał pytanie odnośnie zdrowia Morbiusa, co wcale nie było takie dziwne, wszak wielu klientów takowe rzucało w jego stronę, gdy go poobserwowali nieco dłużej, kolejna rzecz do której przywykł.
-Jestem słabszego zdrowia, proszę się nie przejmować.
Wychrypiał w odpowiedzi, a to chyba powinno wystarczyć. Raczej rozwijanie się w kierunku jakie to ma choroby i z czym się zmaga, byłoby dla gościa conajmniej… niesmaczne, na tę chwilę. A kłamać nie zamierzał, mimo wszystko prawdę powiedział, lecz niech go jeszcze do trumny nikt nie chowa, był w stanie funkcjonować, jak też pracować.
W końcu zaś i tak całą uwagę na sobie skupił Coliberus, który był łasy za przejawy atencji, jak to na zachłannego gada przystało. Pierwszy raz ktoś nazwał węża uroczym, to zaskoczyło Morbiusa. Ale skłoniło też do refleksji.
-Od jakiś… czterech lat chyba. Dostałem go w prezencie.- Odpowiedział, wracając już z wężem na ramieniu, do warsztatu ze szkicami. Pozwolił Coliberusowi wpełznąć na wyższe półki, z których i tak nie miał ucieczki, więc o ile nie zamierzał spadać na pysk, będzie łatwiej go zabrać z powrotem do akwarium. -Ma usunięte kły jadowe. Jest oswojony z ludźmi.
Dodał jeszcze, chyba kończąc opis samego węża, aby móc skupić się z powrotem na pracy. Pochwycił ołówek, aby kontynuować swój szkic, dopisując do tego wymiary, sugerując się odpowiedzią Zephiruta..
-Centymetr jest nieznaczny, dla wprawionej ręki nie zrobi wielkiej różnicy, ciężar zachowany będzie w podobnym…- Zakaszlał, tłumiąc to pod maską. Dłuższe wypowiedzi były niezbyt łatwe. -...stopniu.- Dokończył, ale zaraz zerknął na papierki, które doniósł mu klient, stopniowo tłumacząc co jest czym i gdzie ma się znaleźć. Dla Morbiusa było to znaczącym ułatwieniem, nie musiał wszystkiego wymyślać i projektować od zera, rzadko ktoś przychodzi tak przygotowanym. -Musi Pan lubić nieboskłon.
Rzucił komentarzem, ale nie było w tym żadnej drwiny, czy niczego w tym rodzaju, nawet pomimo spokojnej niskiej tonacji, brzmiało to bardziej, jakby był tym zaintrygowany. Ale wedle życzenia, oczywiście się dostosuje.
-Broń zachowa się w stopniu przybliżonym do tego, który Pan spr…- Chrząknął. -...sprawdzał, ale jeszcze chciałbym wiedzieć, czy drewno ma być specyficzne, czy standardowe?
Zapytał dla pewności, czy życzy sobie konkretny rodzaj, choć przeważnie stosuje się dębowe, jest zwyczajnie wytrzymałe, choć różne są pomysły, do mody wchodzą hebanowce, ale sam nie jest do nich specjalnie przekonany. Jeśli był zdecydowany, to w rezultacie miał wszystko co potrzebował, pozostawała konstrukcja na szkicu, ustalenie kwoty i czasu realizacji, oraz same wytworzenie, choć to już nie był kłopot czerwonookiego, a samego pana zająca.
Coliberus przyglądał się im z górnej półki, od czasu do czasu, wysuwając na chwilę swój wąski jęzor.
Morbius
Morbius

Stan postaci : Choroba wyniszczyła jego organizm.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Mistrz Gry Wto Kwi 06, 2021 2:02 pm

  Jego zaskoczenie nie było takie dziwne dla chłopaka. W końcu niewielu ludzi zajmuje się hodowlą węży i tyleż samo mało darzy je sympatią. Fakt, że był to prezent, rozbudził jego ciekawość. To musiała być bliska albo ważna osoba, bo Coliberus na taniego nie wyglądał.
  — Nie wątpię — odparł w kwestii bezpieczeństwa węża. Czy może raczej swojego. To dobrze, bardzo dobrze świadczyło o poczytalności jego właściciela, ale Zephirutowi trochę szkoda było węża. Ciekawe czy to pamiętał.
  Niebieski gospodarz usadowił się na jednej z półek, a oni wrócili do tematu broni. Zephir słuchał uważnie i raz po raz kiwał głową. Zdawał się nie zwracać uwagi na jego pauzy i kaszlnięcia, jakby było to zupełnie normalne zjawisko.
  — Ujmijmy to tak... jest dla mnie ważny. — Uśmiechnął się lekko na tę uwagę. Miło, że ktoś zwraca na ciebie uwagę, a nie traktuje tylko jak samobieżny worek z monetami. — Wytrzymałe — odparł na kolejne pytanie, a za chwilę rozwinął myśl. — Dużo podróżuję. Obawiam się, że może nie mieć łatwego życia. Wbrew pozorom to nie ma być broń na pokaz.
  Uśmiechnął się ponownie i zerknął na węża, który zwieszał ponad stołem swój trójkątny łeb. Musiał mieć stamtąd całkiem dobry widok na ich wszystkie szpargały na stole.
  — Mogę o coś spytać? — rzucił nagle, przenosząc wzrok na gospodarza. — Dlaczego królik?
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Morbius Sro Kwi 07, 2021 12:21 pm

-Czyli drewno dębowe. Będzie niezawodne.- Odparł mu od razu, kiedy wyjaśnił mu, jaki ma użytek. Wielokrotnie się zastanawiał, ile jego tworów odebrało już komuś życie i czy w słuszny sposób. W rzeczywistości, był twórcą broni, a nie zabawek, to raczej ostatnie pytanie jakie powinien sobie zadawać. W dodatku, nie mógł jej odsprzedawać nikomu bez pozwoleń, więc też wszystko było zgodne z prawem. Nie był nielegalnym handlarzem lewym towarem. Więc czym tu się przejmować? Raczej niczym, to tylko jakaś zbłąkana myśl, forma ciekawostki. -Musi Pan znajdować się w ciągłym niebezpieczeństwie. Ale rozumiem. -Chrząknął.- Każdy, każdego dnia, próbuje oszukać zagrożenia i pożyć dzień dłużej.
Dodał zaraz, co zabrzmiało, jakby coś na ten temat wiedział, ale nie w tym kontekście, jak mógł sobie pomyśleć Zephirut. On może prowadził walkę z zewnętrznymi wrogami, z kolei Morbius, z samym sobą. Własny organizm był jego największym nemezis.
Coliberus syczał cicho, zerkając po planach, kiedy jego właściciel odłożył ołówek. Zrobił to wtedy, kiedy klient zadał ciekawskie pytanie. Sam rusznikarz spojrzał na niego, swoim odkrytym okiem, znów odwracając w jego kierunku swe zajęcze lico. Wydawał się mieć kłopot z zebraniem odpowiednich słów, wbrew pozoru, to pytanie nie padało często. Albo ktoś czuł się zbyt dziwnie, aby je zadać, albo od razu wymagano od niego, aby zdjął maskę.
-To zając…- Zaczął, z drobną poprawką, ale chyba nie było to istotne. -”Lepus”. To w języku medycznym, zając. Maska ma chronić mnie i innych. Dostałem ją od lekarza. Lubiłem rysować zające w potwornej wersji.- Zaczął kaszleć, ale trochę gwałtowniej, przez co zaparł się o biurko. -Przepraszam. Nie wiem, byłem wtedy dzieckiem, nigdy nie pytałem lekarza. To po prostu moja twarz.
Dodał jeszcze, zaś lekko zmarszczona skóra przy oku, mogła świadczyć o ukrytym uśmiechu tuż pod potworną maską. Tak, czy inaczej, myślał że kwestię broni mają chwilowo zamkniętą, więc odbił się od mebla.
-Pozwoli Pan, że wstrzymam się z wyceną. Muszę najpierw dowiedzieć się ile wyniesie zakup materiałów. Poinformuję o wszystkim listownie, jeśli to nie problem.- Chrząknął i pogładził klatkę piersiową. -Tymczasem, herbaty?
Morbius
Morbius

Stan postaci : Choroba wyniszczyła jego organizm.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Mistrz Gry Czw Kwi 08, 2021 9:31 pm

  Czy żył niebezpiecznie... Patrząc teraz na Zephiruta swobodnie opartego łokciem o blat stołu, zdrowego i zadbanego, ciężko byłoby w to uwierzyć. Uśmiechnął się pod nosem na sentencję, jaka padła z ust Morbiusa.
  — Niestety nie każdemu się to udaje... — mruknął, a jego mina przybrała bardziej melancholijny i trochę smutniejszy wyraz. Szybko jednak porzucił tę myśl.
  Młodzieniec z zaintrygowaniem zawiesił wzrok na skórzanej masce. Wciąż intrygowała go jej połowiczność. Chyba nie była taka od nowości, przynajmniej krawędź tam nie wyglądała tak jak reszta. Co więc ją spotkało? A może był to celowy zabieg, połączenie zniszczenia z potwornością. Fakt, że był to tylko niewinny zając, jeszcze bardziej zaprzątał myśli.
  — Rozumiem — odparł, wcale nie zniechęcając się jego niewiedzą. — Nigdy nie wiemy, kiedy sztuka nas doścignie w życiu. Zwykle robi to w nieoczekiwany sposób. — Zerknął znów na szkice i pokiwał głową. — To może być... Choć nie, w porządku, niech będzie pod ten adres... — Zanotował na skrawku własnej kartki numer domu w Południowym Adren, a raczej mieszkania. Odłożył ołówek i obdarzył gospodarza miłym uśmiechem. — Chętnie. — Wstał od stołu, czekając na Morbiusa, który zapewne zaprowadzi go gdzieś indziej. Ciekawiła go natomiast jedna rzecz — herbatę należało pić wspólnie. Czy to znaczyło, że zdejmie maskę? Z chęcią by zobaczył, co kryje się pod spodem, choć podejrzewał, że nic szczególnie ciekawego. Jego choroba nie wydawała się mieć zewnętrznych objawów. Chociaż może? Nie był lekarzem, może rzeczywiście był powód, by to nosić.
  Nie zdążyli jednak dobrze zabrać się za herbatę, nim rozbrzmiało pukanie do drzwi, szybkie i głośne, jakby ktoś stojący za nimi zaczął się niecierpliwić samym już faktem, że musi coś takiego robić. Wzrok Zephiruta powiódł na moment w tamtą stronę, czysto odruchowo, ale nie przywiązywał do tego większej wagi, pozwalając Morbiusowi zająć się gościem.
  Rosły mężczyzna stał z ciężarem ciała opartym na prawej nodze i miną ogólnego znużenia i zniechęcenia zbliżającą się rozmową. Generalnie nie była to twarz wzbudzająca sympatię, nieogolona od paru dni, z kilkoma mniej lub bardziej wyraźnymi bliznami i papierosem w zębach. Na głowie spoczywał mu podniszczony, płaski kapelusz, cały strój był solidny, ale zdecydowanie noszony już od dawna. Kamizelka ze skóry wyglądała tak, jakby miała chronić nie tylko przed chłodem, ale i ewentualnym ciosem. Butów nie powstydziłby się żaden pieszy podróżnik. Ciężki i długi płaszcz skrywał przynajmniej jeden pistolet, który o dziwo nie był złomem. Jego czarne rękawice również wyglądały porządnie, może poza samym materiałem, zaś zza jednego barku wystawała rękojeść średniej długości miecza.
  Mężczyzna wypluł niedopałek i sięgnął pod płaszcz, wyciągając stamtąd kartkę z atramentowym szkicem.
  — Widziałeś go gdzieś? — rzucił niedbale, zawieszając na gospodarzu jasne ślepia.
  Portret przedstawiał młodego chłopaka o włosach, prawdopodobnie czarnych lub ciemnobrązowych, sięgających nieco poniżej linii szczęki. Brak zarostu i gładkie rysy tym bardziej ujmowały mu lat, podobnie jak oczy o żywym wejrzeniu. Rysunek przede wszystkim mógł się kojarzyć z listem gończym, ale brakowało w nim wszelkich opisów. Morbius jednak znał tego jegomościa. Właśnie pił u niego herbatę.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Morbius Wto Kwi 20, 2021 7:56 pm

Po otrzymaniu adresu, jak też potwierdzenia przyjętej propozycji herbaty, mogli teraz udał się na dół, choć wcześniej, Morbius zdjął Coliberusa, aby go zabrać do akwarium, upewniając się, że nic takiego się znów nie powtórzy, przynajmniej w najbliższym czasie.
Sam Morbius nie miał zamiaru pić herbaty, więc musiał się popisać niegrzecznością, jednakże niestety, tak było lepiej. Nie mógł… nie, nie chciał, zdejmować maski przy jegomościu, nigdy tego nie robił. Ale cóż.
Zeszli na dół, kierując się do salonu. Wtedy jednak, rozbrzmiało pukanie. Kolejny klient? Oh, nie dadzą mu odsapnąć.
-Proszę tu poczekać.
Rzucił do Zephiruta, aby zaraz przejść do przedpokoju, gdzie też były drzwi wejściowe. Zakaszlał krótko, kolejno uchylając przejście. Jego odkryte oko zatrzymało się na postawnym mężczyźnie, który choć wyglądał porządnie, bardziej mu pasował do tych niebezpiecznych dzielnic miasta, gdzie łatwo można stracić życie. Pierwsze co, skupił uwagę na broni, ale to chyba taka choroba z powodu swojej profesji, dopiero kolejno, na jego słowach, które były nagłe, pozbawione uprzejmości, a nawet, cierpliwości.
-Dzień…- Mruknął, ale szybko to urwał, widząc portret z listem gończym. Pozwolił sobie wziąć papier do ręki, aby udawać, że lepiej się przygląda. W rzeczywistości, od razu rozpoznał na tym Zephiruta. A więc był przestępcą. Świetnie. Lepiej trafić nie mógł. -Przykro mi, ale nie kojarzę tego mężczyzny.- Oddał mu papier i zaczął kaszleć, opierając się ręką o framugę, kaszel był mokry, więc może nawet, odstraszający. -Jest niebezpieczny?
Dopytał, choć liczył, że zwyczajnie znuży tym pytaniem człowieka i odejdzie. Dlaczego chronił Zephira? A bo czemu nie. Mało w jego życiu ekscytujących rzeczy się dzieje.
Morbius
Morbius

Stan postaci : Choroba wyniszczyła jego organizm.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Mistrz Gry Wto Kwi 20, 2021 10:42 pm

  Zephirut skinął głową. Nie zamierzał się nigdzie ruszać, włóczenie się po cudzym domu byłoby co najmniej niegrzeczne. Nie miał powodu takim być, choć skrywana ciekawość trochę zaczynała go zżerać, kiedy już został sam. Czy Morbius coś by zauważył? Właściwie... zależy, kiedy by wrócił, a tego niestety nie można było być pewnym. Musiał zadowolić się poplątaniem po salonie i podziwianiem kredensu, obrazów i całej reszty. Zerknął też za okno. To nie wychodziło w stronę drzwi, ale dostrzegł tam swojego kota, który beztrosko wylegiwał się w słońcu.
  Facet, który ich odwiedził, nie zwrócił uwagi na urwane powitanie. Oddał Morbiusowi rysopis, może nawet z nutką nadziei. Większość ludzi z miejsca kręci głową, a ten tu przynajmniej się na coś wysilił. A jednak przyszło mu się rozczarować. Na twarzy zagościł grymas, a on sam cofnął się pół kroku, kiedy rusznikarz zaczął kaszleć.
  — Na pewno? Żywy dzieciak, czerwone oczy, trzeba się postarać, żeby nie zauważyć — dodał desperacko, by po chwili splunąć na trawę z rezygnacją. — Nie posyłaliby za nim Łowcy, gdyby nie był, dzieciaku. Więcej to na razie nie twoja sprawa, ale jeśli go zobaczysz... lepiej komuś powiedz. I nie daj się wciągnąć w żadne gierki. — Schował kartkę i jeszcze raz uważnie omiótł go wzrokiem. Jeśli Morbius nie miał nic do dodania, co mogłoby go zatrzymać, Łowca poprawił kapelusz i ruszył w stronę pozostawionego na łące konia.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Morbius Sro Kwi 21, 2021 10:06 pm

Morbius zmierzył go uważnie wzrokiem, wciąż się słaniając przy framudze drzwi, jakby zbierało mu się na kolejny kaszel, który w rzeczywistości wywoływał na siłę. Kiedy jest się słabym, trzeba znaleźć w swoich defektach własną broń. Facet się wycofał, zapewne z obrzydzenia lub obawą przed chorobą zakaźną, co tylko przechylało korzyść na szalę odpytywanego.
-Tak, charakterystyczny, gdybym zobaczył…- Kaszlnął. -...rozpoznałbym. Poinformuję od razu, jeśli tylko ktoś taki rzuci mi się w oczy. Do… widzenia.
Rzucił w stronę mężczyzny, który się zbierał w dalsze poszukiwania. A więc był to prawdziwy Cesarski Łowca. W gruncie rzeczy, mógł mu nawet wejść do domu, więc tyle dobrze, że odpuścił. Ale jak sam ujął, nie posłałby nikt Łowcy, za byle złodziejaszkiem. Czy dobrze uczynił? Tego nie wiedział. Teraz do głowy przyszło mu to, że Zephirut wspominał, jakoby broni często używał. Ciekawe do czego.
Morbius zamknął drzwi i wrócił do salonu, zawieszając na moment wzrok na chłopaku, który faktycznie do rysopisu pasował. Oparł się ręką o ścianę, zajęczą twarzą wodząc po pomieszczeniu.
-Szukał Pana Łowca Głów. Lepiej nie wychodzić od tak…- Poinformował go, wciąż nie wiedząc, dlaczego mu pomógł, a właściwie, nadal pomagał, ale chyb w ten sposób, jakoś mógł czuć, że coś dzieje się w jego czterech ścianach, w których, przeważnie nie było nic. -Herbatę z cukrem…? Em, przyniosę może cukier…
Dodał zaraz i udał się do kuchni, aby w końcu przygotować napój. Po kilku minutach, mężczyzna powrócił, stawiając filiżankę na stolik, razem z cukiernicą obok. Samemu usiadł na osobnej kanapie, bez żadnego napitku. W sumie, nie wiedział co mógł powiedzieć. Sytuacja była conajmniej niecodzienna.
Morbius
Morbius

Stan postaci : Choroba wyniszczyła jego organizm.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Mistrz Gry Czw Kwi 22, 2021 6:25 pm

Spodziewał się kolejnego klienta. Może też prostego zamówienia, które pojawi się i zniknie, by wkrótce obaj mogli o nim zupełnie zapomnieć. Na pewno nie oczekiwał, że Morbius o tym wspomni w jakiś konkretny sposób, chyba nawet nie wyglądał na takiego, który lubi żalić się na świat. Ale na tle tych wszystkich oczekiwań wzmianka o Łowcach Głów była nie do przebicia.
Zephirut obrócił się nagle w jego stronę, chcąc się upewnić, że dobrze usłyszał. Szerzej otwarte ślepia wlepił w gospodarza z zaniepokojeniem i czujną uwagą. Widać było, że kilka ważnych pytań ciśnie mu się na usta, ale przemilczał je, chcąc chyba lepiej przetrawić całą sytuację. Nie odpowiedział Morbiusowi z dwóch powodów. Po pierwsze, oczekiwał, że ten pociągnie temat, zada pytania. To był jego dom, jakby nie patrzeć, miał do tego pełne prawo. Po drugie, nie spodziewał się ostrzeżenia z jego strony. Zakładając oczywiście, że było szczere, z tym głosem i maską nie było łatwo to ocenić. Jaki mógłby mieć w tym interes, to pytanie zaraz zaczęło dogłębnie wiercić mu myśli.
Delikatnie skinął głową na pytanie o cukier do herbaty. To również było dziwne, takie wyrwane z kontekstu, zbyt spokojne i zwyczajne. Odprowadził go wzrokiem i stał tak przez moment. Jaki Morbius miał interes w tym, by tak się zachować? Na co liczył? A przede wszystkim, jak wiele wiedział po tej krótkiej rozmowie… Jeszcze raz rozejrzał się po pomieszczeniu. W razie potrzeby, będzie potrzebował planu awaryjnego i to na wczoraj. Niestety nie brał czegoś takiego pod uwagę, chyba miał szczęście, że Łowca nie wszedł do środka. Chyba.
Po chwili Morbius powrócił. Sam i z herbatą. Zephir usiadł przy stoliku.
- Dziękuję… - rzucił cicho, przysuwając sobie filiżankę, do której po chwili wahania wsypał dwie łyżeczki cukru. - Ten Łowca… Co właściwie powiedział? - Podniósł na Morbiusa czerwone ślepia, niespiesznie mieszając herbatę.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Morbius Pią Kwi 23, 2021 5:47 pm

Obserwował ruchy dłoni Zephiruta w ciszy, kiedy ten dosypywał cukru i mieszał łyżeczką. W rzeczywistości, nic tam nie było, nie był nawet w posiadaniu trucizny, chyba że trutka na szczury, ale jej z pewnością nie wyczuł w swojej herbacie. Była to najzwyklejsza herbata, od gospodarza dla gościa, od rusznikarza, dla klienta, od chorego, niewinnego obywatela, dla przestępcy.
Spojrzał w jego czerwone oczy, gdy cisza została przerwana, a pytanie padło z ust chłopaka. Morbius zaraz odwrócił wzrok.
-Pytał mnie, czy widziałem Pana. Podobno ściga przestępców. Wiele więcej powiedzieć nie chciał lub nie mógł. Ma Pan charakterystyczne oczy, ciężko z takimi uciekać wymiarowi sprawiedliwości. Nie jest bezpiecznie w…- Zaczął kaszleć. -...Nenevath.
Odpowiedział, chyba z najlepszym wytłumaczeniem, na jakie było go stać. Spodziewał się, że ten zapyta go, czemu go ukrył, ale bał się tego. Nie znałby dobrej odpowiedzi, a to brzmiałoby pewnie podejrzanie.
-Nie muszę znać powodu.- Rzucił zaraz, jakby zapewniając sobie gwarancję, że jeśli on nie powie mu dlaczego to zrobił, on nie będzie musiał mu się tłumaczyć. Może nie zginie, jako nieoczekiwany świadek. Gość mógł być psycholem. -Herbata smakuje? Ja… przeważnie stosuję dużo ziół, to pomaga lepiej oddychać…
Podjął inny temat, a zajęcze ucho smutno opadło, jakby oczekiwał pochwały za swoje starania w jej przygotowaniu. Ciężko parzyć herbatę z drżącymi dłońmi.
Morbius
Morbius

Stan postaci : Choroba wyniszczyła jego organizm.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Mistrz Gry Pon Maj 03, 2021 10:34 pm

Mieszał spokojnie herbatę, w której powoli niknęły kolejne ziarenka cukru. Jego czerwone ślepia wciąż skupiały się na Morbiusie, jakby był niepasującym elementem układanki. To było drażniące na swój sposób. Nie potrafił przejrzeć jego intencji, głos nie pomagał, maska nie pomagała. Cała ta wizyta zaczęła przebiegać nie tak, jak powinna.
— Z pewnością nie za bardzo — przyznał, na moment opuszczając wzrok na filiżankę. — Nie dziwi mnie jego milczenie. Nie miałby powodu wyjaśniać, a tym bardziej obowiązku — dodał po chwili.
Zaraz też rusznikarz powiedział coś, co go jeszcze bardziej zaskoczyło. Nie chciał wiedzieć. Dlaczego? Obawiał się zwiększonego ryzyka czy to była jakaś forma uprzejmości? Chyba powinien się cieszyć, ale brak wiedzy był irytujący.
Poprawił się na krześle. Tak po prawdzie to jeszcze nie spróbował tej herbaty.
— Pięknie pachnie... — rzucił zamiast tego i zerknął ku oknu. Przez chwilę siedział tak nieruchomo i próbował zebrać myśli. Odchodzenie od tematu nie wychodziło mu dobrze w tym momencie. — Nie boi się pan? Mógłbym być kimkolwiek... — zwrócił się nagle do niego, choć na jego twarzy wciąż pozostawała ta sama niepewność i czujność. Jak zając, który niespodziewanie wyskoczył na zagadkowo spokojną polanę.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Morbius Pon Maj 03, 2021 11:20 pm

Odpowiedź Zephiruta była chyba wystarczająca, znaczy, nie oczekiwał niczego, po prostu potwierdzała przypuszczenia Morbiusa, dlaczego Łowca nie powiedział nic o powodach swoich poszukiwań. Ale był przestępcą, znaczy, czerwonooki, to już było jasne, zaś sam chłopak siedzący przed nim, nie negował tej informacji. Przyjął ją bardzo spokojnie, chyba równie spokojnie, jak teraz traktował go sam gospodarz.
Gdy jego klient wspomniał o zapachu herbaty, skóra wokół lewego oka lekko się zmarszczyła, jak przy uśmiechu.
-To prawda, smak zaś powinien przypominać owoce leśne...
Odparł, bawiąc się sygnetami na własnych palcach. Mogło się odczuć, że rusznikarz nie był przyzwyczajony do rozmów, znaczy, herbacianych pogadanek. Nic w tym dziwnego, skoro sam nie mógł z nikim pić. Może dlatego próbował mówić o takich błahych sprawach. W dodatku, dochodził stres i próby unikania tematu kryminalnej strony Zephira. Jednak nie mogło to potrwać wiecznie, ten zaczął dopytywać. Zajęcza twarz zwróciła się lekko na bok. Co właściwie chciał usłyszeć…
-Jest pan… moim klientem. Złożył pan… drogie zamówienie. Taki powód… wystarczy?
Spytał, jakby był sam niepewny własnych słów. Czy była to prawda? Tym się właśnie kierował? Chyba sam chciałby w to wierzyć, bo w przeciwnym wypadku, uznałby, że jego umysł oszalał. Wystarczyło mu chore ciało, po co chora głowa. To było bardzo nierozsądne, bardzo.
-Łowca nie rozpozna kota…? On… też ma…- Kaszlnął, odwracając głowę. -...czerwone oczy. Choć nie widziałem go, pewnie gdzieś jest. Może w ogrodzie...- Dokończył, zaniżając swój głos jeszcze bardziej, niż brzmiał już naprawdę. -Skąd ma pan takiego kota?
Dopytał. Rzadko się zdarza, aby ktoś miał czerwone oczy, a jeszcze bardziej, że miał zwierze, także o czerwonych oczach.
Morbius
Morbius

Stan postaci : Choroba wyniszczyła jego organizm.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Mistrz Gry Czw Maj 06, 2021 5:14 pm

Na jego twarzy również pojawił się uśmiech. Znacznie mniej dostrzegalny i trochę niepewny, ale bez fałszu. Nie planował go chwalić, próbował wyjść z tej niezręcznej sytuacji, więc świadomość, że przypadkiem sprawił komuś przyjemność była... dziwna. Miła nawet i niespodziewana. Jednak temat herbaty musiał umrzeć i zrobić miejsce dla szarej rzeczywistości, która pełna była pytań i podejrzliwych spojrzeń. O dziwo, nadal nie ze strony Morbiusa.
Krwawe ślepia uwięzły na jego twarzy, kiedy zaczął tłumaczyć. Te słowa nie były przekonujące. Chyba. Nie chciał zarzucać mu kłamstwa, ale jego gospodarz zdawał się krążyć wokół tego, o co naprawdę mu chodziło. A może po prostu był inny, niż wrażenie, które sprawiał.
— Czy pieniądze są tyle warte, by dla nich ryzykować? — zapytał spokojnie, a brzmiało to bardziej jak wysnuta nagle myśl niż wątpliwość czy uwaga.
Opuścił wzrok na herbatę, zbierając się w sobie do jej podniesienia, lecz wtedy Morbius poruszył inny temat. Młodzieniec spojrzał na okno, jakby pojawiło się tam coś nowego, lecz niczego takiego nie było.
— Pomarańczowe — poprawił. — Czasem, gdy światło ułoży się odpowiednio, mogą się wydawać czerwone... — Spojrzał na Morbiusa. — Layra to pamiątka po siostrze. — Spojrzał na herbatę, w której zakręcił łyżeczką. — To bardzo mądry kot, tylko czasami za bardzo odzywa się w niej podróżnik... — Umilkł na chwilę, by w końcu ponownie spojrzeć na potwornego królika skrywającego twarz Morbiusa. — Na pana miejscu poważnie rozważyłbym... czy ta maska nie wypada zbyt groteskowo. Może to przez nią Łowca odpuścił? — Uśmiechnął się zaczepnie i oparł o tył krzesła. — Proszę się nie martwić, nie skrzywdzę pana. Nawet z tak pokaźnym arsenałem.
Uniósł niespiesznie filiżankę i upił łyk herbaty. Może i lepiej, że zwlekał, zdążyła ostygnąć akurat do najprzyjemniejszej temperatury. I rzeczywiście była smaczna. Mocno ziołowa, ale bardzo smaczna.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Morbius Czw Maj 06, 2021 6:00 pm

Przymrużył lekko oko, którego tęczówka powiodła na jedno z okien.
-Nie, pieniądze nigdy nie będą ważniejsze od życia. Tego nie kupisz. Nie uleczysz. Nie uratujesz pieniędzmi. Ale chęciami już tak.
Odpowiedział mu dosyć zagwozdkowo, po czym podniósł się z siedzenia, wyprostowując nogi i odchodząc od stolika, aby podejść do okna, które wcześniej zwróciło jego uwagę. Nie było tam nic szczególnego, ale poczuł potrzebę wyjrzenia przez nie. Zbliżał się powoli zachód słońca, przez co niebo przybierało pomarańczowej barwy. Wyglądało ładnie. Lubił ładne widoki, niestety, nie każdemu jest dane się czymś takim cieszyć długo. Znał takich, którzy ledwie łyknęli życie, aby zaraz je oddać. W imię czego? Za co umierali? Po co bogowie to robili? Może to bez znaczenia. Ale gdyby wydał Zephiruta temu Łowcy, skazałby te życie na śmierć, Nie wiedział ile żywotów mógł odebrać przestępca. Ale Morbius nie chciał przykładać ręki do kolejnej odebranej ciału duszy. One są takie delikatne, jak kruche są ciała. O tym wiedział sam lepiej, niż większość.
-A więc pomarańczowe. Przepraszam… mój błąd.- Odmruknął, zerkając zaraz w jego kierunku. -Czyli kot jest prezentem. Zupełnie jak Coliberus. Ludzie mają dziwną tendencję do…- Zaczął kaszleć, czego sam się nie spodziewał, więc ręką zaparł się o framugę okna. -...dawania zwierząt. To chyba nie jest właściwe. Ale co zrobić z przyjętym darem…
Dokończył i znów wyjrzał przez szkło. Zephirut wydawał się osobą, która lubiła dużo myśleć i dewagować. Więc właściwym było… dywagować z nim, prawda? Tak powinien się zachowywać. Tylko tak przebrnie przez tę rozmowę, czyniąc ją mniej niezręczną.
-Hm?- Mruknął chrapliwie, gdy mężczyzna zażartował z jego maski. Nie, nie było to niemiłe, nie dla niego, ale… niespodziewane. Rzadko ktokolwiek odważa się ją komentować niepochlebnie lub w ogóle. Ale znów poczuł dziwną niepewność. Temat twarzy zawsze był taki… niewygodny. -Wyglądam śmiesznie, prawda? Jak dziwak…- Odparł cicho, na moment się wahając. -Noszę ją dla własnego bezpieczeństwa. Ale… do czasu… chyba…
Dodał zaraz. Po prawdzie, już dawno chciał z niej zrezygnować, ale… Keintigern nie odpowiadała w kwestii zamówienia. Chciał coś w sobie zmienić, dostosować się do świata, ale… to dziwne, te lata spędzone w eksperymencie “Lepus” sprawiły, że nie czuł się sobą bez niej. Nie czuł się dobrze z własną szkaradną twarzą. Gdy widział ją w lustrze, była mu obca. A ten groteskowy zając… dużo bliższy.
-Dziękuję. Za życie.
Morbius
Morbius

Stan postaci : Choroba wyniszczyła jego organizm.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 6 1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach