Dom Morbiusa

4 posters

Strona 2 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down

Dom Morbiusa - Page 2 Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Mistrz Gry Sob Maj 08, 2021 12:38 am

Ale chęciami już tak. Można się domyślić, co chciał przez to powiedzieć, przynajmniej po części. Zephir słyszał różne historie o nim, ale w każdej przewijał się jeden motyw: nienaturalny, potworny głos, jakby nawdychał się grobowego pyłu. To oznaczało, że musiał to znosić od dłuższego czasu, a wszyscy wiedzą, że jeśli medycyna nie da rady, to żadne pieniądze nie pomogą. Tak naprawdę pieniądze były tylko środkiem do zdobycia czyichś chęci. To było przerażające, jak bardzo nieludzka musi być cywilizacja, by odmawiać ratunku przez niewłaściwy druk na papierze...
Odprowadził go wzrokiem do okna i nie przerywał chwili milczenia. Temat kota zawsze był dobry, ludzie z reguły lubią koty. To ciekawe, bo z reguły ich ignorują. Zamieszał herbatę, choć nie miał ku temu żadnego powodu, a chyba tylko kaszel Morbiusa.
— Oddanie takiego w inne ręce byłoby okrutne... Po co stresować zwierzę kolejną zmianą ludzi wokół? — Zerknął na niego. — Przeszkadzał ci Coliberus?
Wcześniej by o tym nie pomyślał, ale teraz może. Może to wcale nie była uwaga grzecznościowa, zupełnie bezpodstawna swoją drogą, a tylko cicha próba poskarżenia się. Ostatecznie miał rację, dawanie zwierząt w prezencie może być nieodpowiedzialne.
Zephirut również wstał i pokiwał głową.
— Do czasu, niech będzie. — Uśmiechnął się pod nosem. — Wygląda pan jak stwór z horroru. Może gdyby był pan dziesięć lat młodszy, ludzie braliby to za osobliwe, ale akceptowalne, teraz jednak... Myślę, że ujmuje to panu na ich szacunku.
Upił herbaty i zerknął za okno. Jego mina przybrała na chwilę poważniejszy wyraz. Może w ogóle nie powinien stać w oknie, jeszcze tamten wścibski pies będzie się czaił po krzakach... Zephir cofnął się poza obręb odsłoniętej szyby i skierował ślepia na Morbiusa.
— Co? — W pierwszej chwili nie zrozumiał, dopiero za moment powiązał to z własnymi słowami i pokręcił głową. — Nie dałem go. Jakie więc miałbym prawo, by je odbierać? Choć chyba nawet wtedy nikłe. — Odszedł niespiesznie w głąb pomieszczenia. — A jeśli zastanawia pana, po co mi w takim razie broń, to pamiętajmy, że świat gra na swoich zasadach i jeśli chcę coś ugrać, muszę się tych zasad trzymać. — Uśmiechnął się pod nosem i zerknął na niego. — Przynajmniej na razie... — Odwrócił się przodem do Morbiusa. — Dużo jest tu miejsc, gdzie Layra mogła się schować?
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa - Page 2 Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Morbius Sob Maj 08, 2021 5:49 pm

Przekazywanie zwierząt obcym brzmiało upiornie… tak… strasznie. To tak jak z ludźmi… przekazujesz ich, a potem ci ludzie nie wiedzą czym są i wśród kogo są, mogą się tylko adaptować na nowym terenie, ale nie nabiorą zaufania już tak szybko. To zrozumiałe, upiorne i zrozumiałe.
-Coliberus…? Nie… nie przeszkadzał… gdy go otrzymałem, nie miałem nikogo innego… ciężko rezygnować z jedynego znajomego…
Odparł, trochę nieśmiało, jakby brzmiało to dziwacznie. Przyjaźnić się tylko z wężem, to też brzmiało upiornie, prawda? Ale czy powinien w ogóle tak to przedstawiać? Nigdy nie kwapił się do zawierania znajomości z pozostałymi obiektami eksperymentu, ale może słusznie, skoro wszyscy byli już martwi.
Zwrócił uwagę na to jak wstał, ale zaraz szybko uwagę przyciągnęły jego słowa. Tak, mówił słusznie, nie przeczył temu. Dostał maskę jeszcze będąc dzieciakiem, wtedy to nie wyglądało tak dziwnie, zwłaszcza że nie miał kontaktu ze światem zewnętrznym. Teraz, wyglądało to inaczej.
-Ludzie czasem nie rozumieją, nie przeczę…- Chrząknął. -...tak się składa, że tylko czekam na pewne zamówienie...
Dodał zaraz, splatajac własne palce. Nie chciał przecież, aby brali go za pośmiewisko. Dlatego lubił pracować w domu, tutaj go nikt nie osądzał, chyba że goście, ale ci tego nie mówili. Zephirut mówił, to sprawiało, że czuł się skrępowany, że na to patrzył. Ale sam temat się urwał, przez impuls kolejnego tematu, dotyczącego życia. Zaskoczył Zephiruta, nie dziwota, ale może po prostu nie rozumiał.
-Jeśli jest Pan groźny, mógł mnie Pan zabić. Broń służy nie tylko do obrony, ale też… at...aku…- Zaksztusił się i spojrzał na przejscie do holu, kręcąc głową. Chyba doprawdy nie było sensu nad tym rozprawiać. -Niee, sądzę, że jest w ogrodzie. Tam gdzie Pan strzelał. Musimy się wrócić.
Oznajmił i poprowadził, jeśli ten już wypił herbatę. Na zewnątrz, Zephirut mógł rozejrzeć się za kotem po starych beczkach lub innych zaroślach. Małe drzewka też były idealne do kocich podróży, małych i dużych.
Morbius
Morbius

Stan postaci : Choroba wyniszczyła jego organizm.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa - Page 2 Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Mistrz Gry Pon Maj 10, 2021 1:18 am

  Nie mógł się nie zgodzić z tym stwierdzeniem. Co więcej, wydawało się ono całkiem przyjemne. Może ktoś inny uznałby za smutne fakt, że jego jedynym przyjacielem był wąż, który nawet nie mógł odezwać się do niego po zwierzęcemu, ale Zephirut tak tego nie postrzegał. Kto zabraniał wężowi być dobrym towarzyszem tylko dlatego, że większość ludzi go nie lubi? To byłoby bez sensu. Większość ludzi nie umiała patrzeć na rzeczy we właściwy sposób i to był ich problem.
  Pokiwał głową w odpowiedzi na jego kolejne słowa. Zamówienie brzmiało dobrze, o ile nie okaże się ono kolejnym dziwacznym pomysłem. Cóż, czas pokaże, może jeszcze przyjdzie się im spotkać. To całkiem możliwe, nawet zaczął już zakładać taką opcję...
  — Brzmi dobrze. Zmiany są czasem potrzebne — odparł, uśmiechając się półgębkiem. Na tym też skończył się temat odzienia, gdyż przeszli do spraw bardziej nadziemnych. — Oczywiście. A jednak mi pan zaufał. Dziękuję. — Skłonił teatralnie głowę, jakby chcąc rozładować atmosferę tego grobowego tematu.
  Kolejne zmartwienie przebiegło przez jego twarz, kiedy wrócił myślami do kota. Pokiwał z wolna głową i odłożył pustą w zasadzie filiżankę na stolik, by podążyć za swoim gospodarzem. Kiedy znaleźli się na zewnątrz, Zephir rozejrzał się czujnie. Wpierw nie za kotem, a ludźmi raczej. Nie byłoby dobrze nadziać się na tego Łowcę, narobiłby Morbiusowi straszliwych kłopotów. Tego jednak nie było nigdzie widać, może faktycznie odpuścił.
  — Kici-kici-kici... — zawołał przeczesując wzrokiem okoliczne krzewy, w których mogłaby się schować Layra. Niepotrzebnie jak się okazało, gdyż za chwilę jego uwagę przykuło ciche miauknięcie. — Tutaj jesteś... — Zephirut podszedł do niewielkiego drzewka i zabrał wylegującą się tam kotkę. Właściwie to zwlókł ją z gałęzi, gdyż chwycona pod pachy Layra natychmiast zwiotczała jak szmaciana maskotka, dając ze sobą robić, co tylko chciał. Chłopak usadowił kota na rękach i pogłaskał po łebku. Po chwili odnalazł wzrokiem Morbiusa. — Nie powinienem tu zostawać... Ale też nie wiem, czy powinienem kręcić się po ulicy za dnia. W którą stronę odjechał Łowca?
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa - Page 2 Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Morbius Pon Maj 10, 2021 12:43 pm

Zephirut zaczął swoje poszukiwania kota, z kolei Morbius postanowił stanąć z boku, aby nie przeszkadzać w tym zajęciu, choć zaraz znalazł własne, gdy dostrzegł w oddali nadjeżdżającego listonosza.
-Zaraz wracam.
Oznajmił i obszedł domostwo na około, aby dostać się na frontową ścieżkę, gdzie też udało mu się złapać znajomego pocztowca. Przekazał mu jeden list, który otworzył zaraz po odjechaniu mężczyzny. Był od Keintigern! Cóż za wyczucie czasu, zwłaszcza że o tym myślał. A więc mógł już odebrać zamówienie… hmm…
Schował papierek do kieszeni i cofnął się drogą, którą tu przybył, aby odnaleźć swojego gościa. Ale jak widać, ten już miał swoją zgubę. Morbius zachował lekki dystans od niego i kłacza, dla własnej ochrony.
-Zdaje mi się, że w kierunku Hedroth.- Odpowiedział na zadane przez niego pytanie i spojrzał w niebo. Zachód słońca nadchodził, choć dnia jeszcze pozostało. Może to idealny czas? -Wyruszam jeszcze dziś do Selinday odebrać moje zamówienie… może Pan udać się ze mną. Ominie Pan tak Łowcę.
Zaproponował. Towarzystwo nie jest złe, a akurat na wieczór będzie znów w zlepku cywilizacji, gdzie łatwiej się skryć, niżeli na tych pustkowiach.
Morbius
Morbius

Stan postaci : Choroba wyniszczyła jego organizm.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa - Page 2 Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Mistrz Gry Wto Maj 11, 2021 8:50 pm

  Kiwnął jedynie głową, ale w jej wnętrzu już zakłębiło się stado zaniepokojonych myśli. Nie sądził, żeby Morbius zmienił zdanie, ale przezorność kazała przepuścić przez umysł takie pytanie. Pogłaskał kota w zamyśleniu i rozejrzał się wokół, dokładnie lustrując ogród, aż czerwone ślepia zatrzymały się na podziurawionej tarczy strzelniczej. To były dobre dwa strzały, całkiem udane, choć chyba trochę wyszedł z wprawy.
  Odwrócił się natychmiast, kiedy wrócił jego gospodarz, któremu posłał pytające spojrzenie. Zaraz jednak jego myśli wróciły do innej kwestii.
  — Hedroth... — powtórzył, kontemplując tę nazwę. To słowo. Miało w sobie coś dziwnego, odkąd je usłyszał, idealnie pasowało do tak ponurego miasta. Jednak Morbius ponownie szybko odwrócił jego uwagę. — To świetny pomysł. — Uśmiechnął się do niego. — Chętnie panu potowarzyszę. — Ruszył za nim, czy to do domu czy prosto na drogę. Dla Zephira było to bez różnicy, nie zostawił tu żadnych ważnych rzeczy. — Czy to to samo zamówienie, o którym pan wspominał? — dopytał po chwili, zachowując wyznaczony wcześniej przez Morbiusa dystans, gdyż na rękach wciąż rozlewał mu się kot.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa - Page 2 Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Morbius Sro Maj 12, 2021 12:44 pm

Zephirut wyraził aprobatę względem tego pomysłu, więc chyba nie było nic złego we wspólnej podróży.
-Złapiemy powóz w drodze.
Zarzucił, bo nie posiadał własnego wierzchowca, a czerwonooki też wydawał się przybyć tu na własnych nogach. Uroki mieszkania na odludziu, wszędzie daleko.
-Tak… to moje zamówienie nakrycia głowy.
Odpowiedział, choć nie umiał tego sprecyzować, bo to dosyć innowacyjny pomysł. Może kiedyś to opatentuje i zarobi więcej, niż na broniach. Ale tyle dobrze, że rusznikarstwo zawsze było bezpieczną ostoją. W końcu, miał do tego naturalny talent.
Morbius poszedł się jeszcze tylko przygotować do podróży, aby szybko dołączyć do chłopaka z kotem. Musieli zrobić sobie spacerek, nim znajdą podwózkę, ale był to idealny czas na opowieść o tak zwanej czapce z daszkiem. W dodatku, wliczając w to szybkie przemęczenie się Morbiusa…

z/t 2x
Morbius
Morbius

Stan postaci : Choroba wyniszczyła jego organizm.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa - Page 2 Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Morbius Czw Maj 27, 2021 1:47 pm

Morbius cały dzień pracował nad pistoletem dla Zephiruta, jego ostatniego klienta. Wymagania były niełatwe, dlatego wkładał w to wiele wysiłku, musząc sobie pozwalać na czeste przerwy, przez co się cały zabieg wydłużał. Ale było warto, tworzył arcydzieło. To w sumie było piękne, tworzyć coś własnymi rękoma, co może działać i się innym przydać. Metal był dużo lepszy od prawdziwego ciała. Sam mógł formować tą konstrukcję, a z dokładną wiedzą w tym zakresie, powstawało coś trwałego, coś niewadliwego, co może służyć jeszcze wiele długich lat. Broń wykonuje prostą czynność, swoje zastosowanie. Może dlatego tak polubił rusznikarstwo i włożył wszystko co mógł, aby być w tym najlepszym. Nie był pewien jak wiele życia mu jeszcze pozostało, nim własny organizm stanie się zbyt niewydolny, ale chciałby, aby jego bronie, pozostały dużo dłużej użyteczne.
Mniej więcej w godzinach popołudniowych zszedł na dół, aby przygotować sobie herbatę, lecz wtedy, powstrzymało go pukanie do drzwi, które rozległo się, aż do kuchni? Goście? Klient? Zephirut się pośpieszył…? Tak, czy inaczej, poprawił swoją chustę na twarzy, aby przysłaniała usta i nos, po czym podszedł otworzyć drzwi frontowe. Ku jego zaskoczeniu, dostrzegł młodą kobietę z chustą na głowie, opinającą kasztanowe włosy, oraz w ubrudzonym fartuchu. Podobnie było z jej buzią, która była usmorana ziemią, głównie na policzkach. Trzymała w rękach wielką donicę z przedziwnymi roślinami.
-Hjeń hoby!
Powitała go, mając w ustach kromke chleba, przez co chyba nie mogła za bardzo mówić, po czym wcisnęła donicę zaskoczonemu chłopakowi. Rany, była bardzo ciężka, albo on bardzo mizerny.
-Przepraszam… kim pani jest…?
Spytał, próbując twarzą uniknąć płatków kwiatów, które nachodziły mu na zakryty nos. W tym czasie, dziewczyna dojadła swój chleb.
-Przepraszam, byłam strasznie głodna po całym dniu sprzątania. Nazywam się Kiria Calbinii, jestem pana nową sąsiadką! Pan Morbius, zgadza się?
Spytała z szerokim uśmiechem, a on zamrugał kilkukrotnie, jakby to do niego docierało. Sąsiadka? Był tutaj niedaleko dom, jest ich pełno na obrzeżach Adren, ale ten najbliżej, był chyba pusty… oh, już nie był.
-T...tak, to ja. Skąd kwiaty…?
Spytał dalej lekko niedowierzając, a waga donicy już go powoli pokonywała.
-A pracowałam w ogrodzie, pomyślałam, że będą idealnym prezentem na cześć nowej znajomości! U mnie tego dużo, a wokół pańskiego domostwa nie widzę żadnych kolorowych kwiatów.
Odpowiedziała, zakładając ramiona na piersi, wciąż się szeroko uśmiechając. Morbius miał wrażenie, że była też bardzo energiczną osobą, ale to dziwne, że po prostu do niego przyszła. Nigdy nie miał sąsiadów. Lecz donica…
-Wejdzie Pani na herbatę…?
-Oh, z miłą chęcią, ale prosze mówić mi Kiria!

No i ostatecznie, nie zrobił sobie tej herbaty, a swojej nowej sąsiadce. Siedzieli naprzeciw siebie, po przeciwległych kanapach w salonie, a między nimi, stolik z filiżanką po stronie panny Calbinii. Kruczy chłopak czuł się nieco niepewnie, nie przyjmował do tej pory nikogo, za wyjątkiem lekarza, czy klientów. A ona nie chciała go zbadać, ani też kupić broń. Więc jak powinien się zachowywać? O czym mówić…? Jego wodzący wzrok w zamyśleniu chyba dał o sobie znak, bo Kiria to dostrzegła.
-Długo Morbiusie tutaj mieszkasz? Masz bardzo ładny dom, jego strzeliste wieże są widoczne już z daleka.
-Praktycznie… od urodzena…
Odparł i zaraz zakaszlał, na co dziewczyna przekrzywiła lekko głowę. Jego głos był bardzo zachrypiały, a kaszel już słyszała, kiedy był w kuchni. W dodatku ta chusta…
-Przepraszam, że zapytam, ale jestem lekko zmartwiona. Jesteś chory?
Spytała, a w jej głosie faktycznie było swego rodzaju zaniepokojenie, znał je już dobrze, ci co go nie posądzali o choroby zakaźne, zwykli w ten sposób pytać.
-Tak… mam chory przełyk. Ale proszę się nie przejmować tym…
Mruknął chrapliwie, a wtedy uniosła filiżankę.
-Dlatego masz zakrytą twarz i nie pijesz herbaty?
-Tak…- Zawahał się, bo poczuł się jeszcze bardziej jak dziwak. Za Maską Lepusa czuł się bezpieczniej, a teraz, wcale nie było mu łatwiej. Mimo to, chciał zmienić temat. -Lubisz kwiaty?
Tak, Morbius, lubi kwiaty, właśnie wielka donica z kwiatami stoi ci w jadalni i czeka na zbawienie. Ale Kiria łagodnie się uśmiechnęła, jakby odprężyła się na samą myśl.
-Bardzo, zajmuję się ogrodami. Kiedy wprowadziłam się nieopodal, zastałam straszny stan podwórza, po prostu nie mogłam tego od tak zostawić i od razu zajęłam się robotą! Ale też może, chciałbyś więcej kwiatów do własnego ogrodu? Ja mam tego nadmiar, oczywiście, za darmo, po prostu wolę je przesadzić, niż dawać na kompost.
Zachichotała, a Morbius powiódł na nią wzrokiem, aby zaraz zbiec nim za bok, lekko kuląc kolana.
-Jasne… czemu nie…
-Cieszę się, że się poznaliśmy! Słyszałam, że jesteś wybitnym rusznikarzem, nawet w Adren zachwalają Twoje wyroby broni! Myślałam, że będziesz starszy…
Zaakcentowała to, przykładając palec do dolnej wargi, zaś Morbius podrapał się po głowie, pod tą lawiną komplementów.
-Tak, wielu mi to mówi…- Odparł, po czym zakasłał. -Przeprowadziłaś się z centrum Adren?
-Tak, dokładnie z Północnego Adren. Chciałam trochę spokoju od zgiełku, a dom tutaj był dosyć tani. Jako samotna kobieta muszę sobie radzić! Ale wciąż prowadzę kwiaciarnię w mieście, więc to nie tak, że stamtąd uciekłam.
Zaśmiałą się, a zaraz po niej, Morbius też, choć ciszej i bardziej niemrawo, bo stres go nie opuszczał. Przynajmniej wiedział coś o niej i nie była żadnym przestępcą, tym razem. Wydawała się bardzo ludzka, normalna i pozytywna. Choć posiadanie takiej sąsiadki mogło zakłócić jego samotny tryb życia, jeśli będzie tak ochoczo przynosić kwiaty do jego ogrodu… ale… nawet jeśli nie umiał tego od tak okazać, to… perspektywa posiadania nowej znajomej, była całkiem miła…
I tak z tą myślą, spędził resztę dnia, nawet załapując się na sadzenie rośliny, choć prawie umarł przy łopacie, ale się starał i wyszło. Miło było widzieć kwiaty w ogrodzie, choć było tego niewiele, jeszcze, ale była to naprawdę miła odmiana…

z/t
Morbius
Morbius

Stan postaci : Choroba wyniszczyła jego organizm.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa - Page 2 Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Rhami Pon Cze 07, 2021 12:53 am

To miało być zwykłe wyjście do miasta, ale nie do końca wyszło tak jak powinno. Sługa, z którym poszedłem na zakupy ciągle mnie nie doceniał. Nie pozwalał mi nic nieść. Dostałem tylko siatkę, w której było trochę owoców i i tak jej teraz nie mam przy sobie, bo mi ją zabrał. Chciałem być pomocny, ale nikt na mnie nie polegał i wszyscy umniejszali moim możliwościom. To było irytujące, ale nie spodziewałem się po sobie takiej złości i takiego płaczu. Teraz, kiedy uciekłem i byłem daleko od tego wszystkiego, doszedłem do wniosku, że głupio się zachowałem, nie wiem tylko dlaczego to zrobiłem. Kiedy wrócę do rezydencji Pana Gaushina, to przeproszę wszystkich za swoje oburzające zachowanie.
Na razie jednak korzystałem z wolności. Znam trochę miasto, nie jakoś dobrze, ale myślę, że sobie sam poradzę. Dlaczego więc maszerowałem w zupełnie innym kierunku niż dom? Miałem kilka powodów. Pierwszym było to, że służba pewnie dalej jest zła na mnie, wolę poczekać, aż się uspokoją i o mnie zapomną, im szybciej to zrobią, tym lepiej, jako sługa powinienem być łatwy do zapomnienia, niewidzialny. Drugi powód jest mniej skomplikowany, chciałem zwiedzić okolicę, Pana Gaushina i tak nie ma dzisiaj w domu, więc nic się nie stanie jeśli wrócę później, o ile w ogóle uda mi się wrócić. Nie byłem do końca świadomy zagrożeń. Ładna, młoda hybryda, chodząca samotnie po dzikich terenach, mogłaby skusić kogoś do podjęcia się handlu żywymi stworzeniami.
Idąc polną ścieżką zerknąłem kilka razy na swoje gołe nogi. Uciekając potknąłem się i prawie upadłem, ale widać nie ubrudziłem się nigdzie. Tunika również lśniła swoją śnieżnobiałą barwą. Wszystko było idealnie. Uśmiechnąłem sie szeroko, rozłożyłem ręce na boki i podążałem drogą, starając się stawiać nogę za nogą, w jednej linii. Uważałem przy tym, aby nie ubrudzić sobie butów. Przed wyjściem z domu je czyściłem i polerowałem.
-Wyglądam, jak gwiazdka z nieba!-zaśmiałem się do siebie na głos, po czym wróciłem do maszerowania i nucenia sobie pod nosem piosenek. Z czasem już nie tylko nuciłem, ale aż śpiewałem, nie wstydząc się, że ktoś może usłyszeć moje popisy. Niech słyszą i wiedzą, jakiego mój właściciel ma utalentowanego sługę. Utalentowanego, a jakiego nieposłusznego i nieodpowiedzialnego. Byłem sfrustrowany, że nie daje mi ponieść rzeczy, to go zostawiłem samego ze wszystkim. Jestem taki zły. Sam śpiew jest niczym, jeśli nie będę dobrą własnością, więc od teraz muszę się starać dwa razy bardziej, żeby nad sobą panować.
Szedłem tak i widziałem, jak w oddali, powoli wyrasta z ziemi dom. Bardzo dziwny kształt miał i dlatego wydał mi się ciekawy. Napuszony zaintrygowaniem, podszedłem do bramy głównej. Złapałem dłońmi za srebrny łańcuszek mojej torebki i rozglądałem się z zewnątrz po ogrodzie. Po chwili namysłu zacząłem okrążać działkę, wzdłuż płotu, aby obejrzeć ogród i wyszukać może jakichś róż. Nie włamałbym się na czyjąś posesję, żeby kwiaty ukraść, nie jestem taką hybrydą, ale popatrzeć chyba nikt mi nie zabroni.
Rhami
Rhami

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-wykastrowany (wygląda i brzmi jak dziewczynka itp)
-tatuaż na wnętrzu prawego ramienia
-urokliwa diastema
Obrażenia tymczasowe:
-
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Patrz w KP.
Źródło avatara : Reddit

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa - Page 2 Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Morbius Pon Cze 07, 2021 8:43 am

To było naprawdę spokojne popołudnie, które obfitowało w słońce i świeży zapach zieleni. Idealny czas na pracę, jak uznała energiczna Kiria, która wręcz nienawidziła nic nie robić! Trochę inne podejście do tematu miał Morbius, który od razu po porannym obudzeniu, nie mógł wydusić słowa, dopóki nie wypluł całej krwi i kwasu z ust. Nie czuł się w pełni sił, nawet ogarnięcie siebie, by jakoś wyglądać, szło mu mozolnie. Lecz zrobił to, nawet przed przybyciem panny Calbinii. Nie żeby się umawiali, ale to był już chyba jakiś zwyczaj, by pojawiała się w jego progu w każdy weekend, z nową dostawą z kwiaciarni. Jemu jak zwykle robiło się głupio, w końcu, nie płacił jej za to, a ona jeszcze taszczyła rośliny z Północnego Adren. Jedyne co mógł jej oferować, to herbatę z owoców leśnych. Choć do jej obecności jakkolwiek się przyzwyczajał, dalej nie potrafił czuć się swobodnie, czy zachowywać naturalnie.
I teraz też, siedział w kuchni, przygotowując napar ziołowy, kiedy to Kiria zajmowała się czymś w ogrodzie. Zerkał na nią przez okno, które wychodziło na tyły domostwa, lekko mrużąc oczy. To było miłe z jej strony, ale dlaczego to robiła? Nie mogła znaleźć ujścia dla swojej energii? Czy to ten rodzaj współczucia, który sprawia, że patrzy na niego jak na inwalidę, co potrzebuje pomocy? Eh…
Calbinii była w pełni pochłonięta pieleniem ziemi przy błękitnych hortensjach, kiedy nagle, spostrzegła jakiś ruch przy płocie. Poprawiła chustę na głowie, ubrudzoną ziemią i na czworaka, zbliżyła się do luki w ogrodzeniu, gdzie dostrzegła kozie oczy. Kózka zabłądziła ze stepów? A nie, zaraz… to nie był pyszczek, a buzia, w dodatku drobna, na ile mogła dostrzec.
-Hej, co tu robisz?
Spytała z uśmiechem, zmieniając pozycję na klęczącą, kładąc dłonie na własnych udach. Czy to była hybryda? To możliwe, ale co by tutaj robiła.
-Nie wolisz wejść?
Dodała, rzucając propozycją. Chyba Morbius nie będzie zły za spraszanie gościa, jeśli ta się faktycznie zgubiła… choć w tej chwili, chłopak najpewniej zmagał się z własną kuchnią.
Morbius
Morbius

Stan postaci : Choroba wyniszczyła jego organizm.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa - Page 2 Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Rhami Pon Cze 07, 2021 1:58 pm

Szedłem wzdłuż płotu, uważając, żeby nie się nie potknąć, nie ubrudzić, ale i jednocześnie wypatrywać róż. Wielce się wystraszyłem kiedy nagle usłyszałem czyjś głos. Podskoczyłem zaskoczony i natychmiast poczułem, jak mi się poliki i uszy rozgrzewają, zupełnie jakbym robił coś złego i został na tym przyłapany. W sumie robiłem coś złego, nakrzyczałem na sługę, uciekłem, ignorowałem swoje obowiązki i nieodpowiedzialnie wałęsałem się po nieznanych terenach. Miałem wrażenie, że ta kobieta czyta mi w myślach i wie wszystko o mnie. Zmieszałem się kiedy zapytała co tutaj robię. Zamilkłem w poczuciu winy, sumienie gryzło mnie tak mocno, że nie umiałem się przyznać do błędu. Przecież jej nie powiem, że nie wiem co tutaj robię, że szukałem róż, albo że uciekłem od zobowiązań. Właśnie podarowałem sobie tytuł najgorszego sługi świata.
Przestąpiłem z nogi na nogę słysząc jej propozycję. Zerknąłem w bok, później znów na nią i przypomniałem sobie, że się nie przedstawiłem. Z tego zaskoczenia zapomniałem podstaw dobrego wychowania? Kim ja się stałem? Yh... przyjmę karę, należy mi się.
Natychmiast złączyłem dłonie z przodu ciała i ukłoniłem się do kobiety, pokazując mój cały szacunek do niej. Widać było jednak zdenerwowanie w tym, jak bardzo miętosiłem dół mojej tuniki. Tyle błędów popełniłem dzisiejszego dnia, że mnie to przeraża.
-Przepraszam, że Pani przeszkadzam.-przeprosiłem delikatnym głosikiem, widać było, że było to szczere. Zbliżyłem się do niej kilka kroczków, żebyśmy nie musieli nadwyrężać gardła, ale zachowałem też profesjonalny dystans. Teraz czas odpowiedzieć na pytanie.-Jeśli sobie Pani tego życzy, to mogę. Wiem, że moje zachowanie było nieodpowiednie. Może mogę zrobić dla Pani coś, czym odkupię swoje winy?-czy wolę wejść czy nie? Może i bym chciał, ale czy mogę? Decyzja nie należy do mnie, ja mam słuchać decyzji innych, a nie je podejmować. Uważam jednak, że powinienem wejść, bo wtedy będę mógł dostać karę za skradanie się i podglądanie.
Rhami
Rhami

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-wykastrowany (wygląda i brzmi jak dziewczynka itp)
-tatuaż na wnętrzu prawego ramienia
-urokliwa diastema
Obrażenia tymczasowe:
-
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Patrz w KP.
Źródło avatara : Reddit

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa - Page 2 Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Morbius Pon Cze 07, 2021 4:11 pm

Otworzyła lekko usta, słysząc jego przeprosiny. Lekko się zmieszała, zaczynając machać rękoma z nieśmiałym uśmiechem.
-W niczym mi nie przeszkodziłaś!- Zaśmiała się krótko, a po chwili, hybrydka powiedziała coś bardziej zaskakującego. Odpokutowania win? Oh. -Najpierw wejdź.
Dodała i odsunęła deski, by zrobić przejście przez dziurę w płocie. Nie były i tak tutaj dokręcone, więc raczej nie robili nic złego. Po chwili zaś, wyprostowała się, przetrzepując swoje ręce o brudny fartuch, spoglądając na koziołka. Dziewczynka wyglądała na bardzo zadbaną hybrydę, może ktoś jej szukał? Z drugiej strony, tutaj? Może była z Adren…
-Mów mi Kiria! Hmm… jeśli chcesz pomóc…- Spojrzała na hortensje. -...może wypielisz ze mną nieco ziemi i potem zasadzimy kolejne kwiatki, hmm?- Uśmiechnęła się pokazując ząbki, by zaraz, nieco spoważnieć. -O rany, masz pewnie drogą sukienkę. Powinnaś mieć coś, by tego nie zniszczyć…
Zrobiła lekki grymas, a wtedy, okno od strony kuchni otworzyło się, a wyjżał przez nie kruczy chłopak z chustą na ustach i nosie, pewnie zwabiony odgłosami rozmowy. Spojrzał zaskoczony na Gide, zupełnie się tego nie spodziewając.
-Dz...dzień dobry!- Powitał go, choć czemu w ten sposób? Szczerze, nie myślał o tym wcale, to był chyba impuls. -Przepraszam… dziewczynko… co tu… robisz…
-O, Morbius! Dobrze, że jesteś, ona pomaga mi w ogrodzie! Znajdź jej coś na przebranie!
Poprosiła, a ten odruchowo pokiwał głową i zniknął w oknie. Stanął na środku kuchni w zastanowieniu… czemu się zgodził?! Ah, powinien bardziej myśleć nad tym co się dzieje, a nie przytakiwać. Kiedy pojawiają się goście to traci rozsądek. Potrząsnął głową i ruszył w stronę schodów na piętro...
Morbius
Morbius

Stan postaci : Choroba wyniszczyła jego organizm.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa - Page 2 Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Rhami Pon Cze 07, 2021 5:00 pm

Popatrzyłem na nią gdy zaprzeczyła, że jej przeszkadzam. Cóż, może nie to, że jej przeszkodziłem, ale mogłem sprawić, że poczuła się niezręcznie przez nieświadomość mojej obecności w pobliżu. Tak czy inaczej dostałem zaproszenie na działkę. Złapałem mocniej dół tuniki, zbierając ją w pięść, aby nie latała luźno kiedy przechodziłem między deskami, bo bałem się, że się o coś zaczepi i porwie. Uważałem też na rogi, mam wrażenie, że ostatnio troszkę urosły, ale może mi się tak tylko wydaje, chociaż liczę na to, że nie. Chcę być wysoki i silny! Przeszedłem przez płot, wyprostowałem się i puściłem tunikę. Przesunąłem po niej dłońmi, układając ją odpowiednio. Musiałem wyglądać nienagannie.
Przedstawiła mi się, a po chwili zaproponowała pracę dla mnie. Nie umiałem znaleźć dobrego momentu na przedstawienie się.
-Oczywiście, proszę Pani.-przyjąłem zadanie i odwzajemniłem uśmiech. Ona pokazywała swoje zęby, to i ja pokazałem swoje. Po sekundzie spojrzałem na swoje ubrania, gdy zwróciła na nie uwagę. Przytaknąłem głową, zawstydzony bogactwem jakim mnie mój właściciel obdarza. Nigdy nie myślałem o tym ile kosztują moje tuniki, ale wiedziałem jedno...
-Tak, nie chcę ich ubrudzić i sprawiać więcej problemów służącym, proszę Pani.-wyjaśniłem szybciutko. Nie chciałem się wymigiwać od pracy, ale brudzenie się, również mijało się z celem. Szybko przeniosłem wzrok na otwierające się okno i pojawiającego się w nim mężczyznę. Już nabrałem powietrza aby odkrzyknąć ,,Dzień dobry" i wyjaśnić sytuację, ale Pani Kiria mnie w tym uprzedziła. Dopiero wtedy zwróciłem uwagę na to, że jestem ,,Ona". To nie pierwszy raz i to całkiem zabawne, już widzę, jak w przyszłości urosnę i będę brzmieć dorośle, jak Pan Gaushin, ktoś to mnie powie ,,Dziewczynko", a ja mu odpowiem moim najbardziej męskim głosem, jaki będę mieć. Będzie śmiesznie. Już się nie mogę doczekać przyszłości i ciekaw jestem kiedy zacznę się tak zmieniać.
Mężczyzna zniknął z okna, a ja zostałem sam z Panią Kirią. Uniosłem na nią wzrok. Dostanę inne ubrania? Ciekawe jakie, może żyje tutaj ktoś w moim wieku, z kim mógłbym się pobawić, ostatnimi czasy mam mało kontaktu z rówieśnikami.
-Co mam teraz robić, proszę Pani?-zapytałem, bo nie wiedziałem cóż to za moment naszego spotkania. Mam iść do domu się przebrać czy będę się miał przebrać na podwórku? Nie chciałem decydować i iść nigdzie bez zgody, dlatego byłem zdany na to co Pani Kiria powie.
Rhami
Rhami

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-wykastrowany (wygląda i brzmi jak dziewczynka itp)
-tatuaż na wnętrzu prawego ramienia
-urokliwa diastema
Obrażenia tymczasowe:
-
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Patrz w KP.
Źródło avatara : Reddit

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa - Page 2 Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Morbius Pon Cze 07, 2021 9:57 pm

Schody, a właściwie wchodzenie po nich, należało do tej najgorszej części, z rutyn napotykanych w codziennym życiu Morbiusa. Jednak miał dużo czasu, by zająć się własnymi myślami. Miał zorganizować jakieś ubranie dla tej małej dziewczynki. Ile ona mogła mieć lat? Em, ciężko powiedzieć, niedużo. Ale skąd weźmie ubranie? Sukienkę może? Gdyby się tak zastanowić, były jeszcze rzeczy po pozostałych obiektach eksperymentu Lepus. Nigdy ich nie wywalił, bo czuł, że to byłoby niewłaściwe, traktować ich jak śmieci. Lecz tu kolejne pytanie, jakie by pasowały? Kiedy dzieci rosły, za małe ubrania były przekazywane młodszym lub wyrzucane przez doktora Hectora, a większość zmarło już nieco starszymi od koziołka na podwórku. Kto był najmłodszy… chyba… Obiekt 1, ona zmarła mając 14 lat. Hm, tak, powinno się nadać.
Otworzył jej kufer, z którego zaczął wygrzebywać różne ubrania. W sumie, co intrygujące, dziewczynka do której należały te rzeczy, była jedynym obiektem testów, którego sam Morbius nie zdążył poznać osobiście, bo zmarła jeszcze przed jego przybyciem. Miała jakiś problem z cukrem… od niej to się wszystko zaczęło, bo była córką doktora La’Rose. Hm, ciekawe jaka była. Jaka byłaby teraz, mając… już 32 lata? Jeśli dobrze liczył. Ale no, nie było jej dane. Zresztą, sam mógłby mieć tu swój kufer, ze stempelką 7.
Tak, to się nada.
-Hm?- Mruknęła Kiria, spoglądając na dziewczynkę. -Służącym? Kto jest Twoim właścicielem? I jak się nazywasz?
Spytała, bo w sumie, tego nie wiedziała, a wypadała. Trochę zastanawiała się, czy kózka nie uciekła jakiemuś arystokracie, oraz czy to nie przyniosłoby kłopotów Morbiusowi, choć ten jest najmniej w to zaangażowany, to jednak jego dom. Miejmy nadzieję, ze nie, nie chciała sprowadzać na niego niebezpieczeństwa.
-Na początek chodźmy do środka, tam się przebierzesz, a potem przejdziemy do pracy, wszystko Ci pokażę.
Uśmiechnęła się i chwyciła Gide za rękę, prowadząc go do środka domostwa od tylnych drzwi wejściowych. Za kilka chwil znaleźli się w salonie, zaś sama Calbinii usłyszała odgłosy na schodach, więc puściła hybrydę, by podejść. Tam zaś, Morbius ledwo zipał, składając się po schodach, z białą sukienką zgniecioną w dłoni. Kobieta weszła na kilka stopni, aby mu dorównać i go pochwycić.
-Wyglądasz, jakbyś biegł stąd do Selinday.
Zażartowała, ale chłopak odzyskiwał koncentrację, więc nie odpowiedział na to zbytnio, aż nie zeszli do parteru. Wtedy, ciężkim krokiem podszedł do kózki, wręczając jej sukienkę.
-Proszę, możesz się przebrać…
Odsunął się i zakaszlał, a zaraz, podeszła Kiria.
-Morbiusie, musisz dać jej… prywatność, wiesz?
Zasugerowała szturchając go łokciem, bo o tym nie pomyślał, o czym sam zdał sobie sprawę. No tak! Przecież to nietaktowne!
-Przepraszam!- Rzucił i pognał do łazienki na korytarzu, w której się zamknął. Calbinii patrzyła na drzwi jeszcze chwilę, nim te znów się otworzyły. -Przepraszam!
Rzucił drugi raz i szybkim tempem wyszedł z domu na podwórko, orientując się, że zamiast się chować w łazience, lepiej dziecku oddać łazienkę. Kiria westchnęła, rozbawiona tym.
-Przebierz się w łazience. Poradzisz sobie?
Morbius
Morbius

Stan postaci : Choroba wyniszczyła jego organizm.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa - Page 2 Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Rhami Pon Cze 07, 2021 11:04 pm

Jej nagła czujność i dużo pytań na raz mnie zestresowały. Czyli jednak coś jest nie tak?
-Nazywam się Gide, proszę Pani i jestem własnością Pana Gaushina.-oznajmiłem. Chciałem jeszcze dodać, że właściciela nie ma w domu, więc nie ma się o co martwić, ale nie wiem czy chciałby abym informował innych o tym gdzie obecnie przebywa lub nie przebywa. Zostałem więc przy takiej krótkiej odpowiedzi i uśmiechu.
Usłyszałem co teraz. Nie miałem obiekcji co do planu Pani Kirii. Odwzajemniłem chwyt dłonią i ruszyliśmy do domu. Byłem taki szczęśliwy trzymaniem jej za rękę, że pierwsze kilka kroków nie było krokami, a podskokami radości. Zaśmiałem się przy tym cicho. Już nie mogłem się doczekać pomagania w ogrodzie. W rezydencji pozwalają mi co najwyżej na zbieranie ściętych gałązek, a tutaj będę mógł zrobić dużo więcej! Liczę, że jakieś kwiaty dostanę w nagrodę do zjedzenia, co nie znaczy, że tylko dla nagrody pomagam.
Weszliśmy do domu, ja zrobiłem to nieco nieśmiało, bo byłem tutaj pierwszy raz. Rozejrzałem się dookoła i byłem w szoku, w wielkim szoku! To wyglądało bardziej, jak sklep niż dom jaki znam. Gdzie są duże korytarze i wysokie okna, piękne dywany i lśniące lustra? Byłem zmieszany tym jak wygląda to miejsce. Nie potrafiłem zrozumieć, że zwykły dom wygląda bardziej jak sklep niż rezydencja, bo czy to nie był przypadkiem pierwszy dom w jakim byłem? Byłem w sklepach, rezydencjach, w dorożkach, ale w domu? Kiedy Pani Kiria pomagała Panu Morbiusowi, stałem i oglądałem wszystko z dziwną mieszanką niezrozumienia i zachwytu.
W końcu jednak to ja stałem cię centrum zainteresowania mężczyzny kiedy do mnie szedł. Odebrałem sukienkę, dygnąłem przy tym uprzejmie.
-Dziękuję, proszę Pana.-popatrzyłem na jego twarz zakrytą chustką. Nie widziałem jego ust, a z oczu nie potrafiłem dokładnie wyczytać co o mnie myśli. Trochę miałem wrażenie, że za mną nie przepada.
Czy on mnie przeprosił? Mnie? Nie powinien, nie było za co. Patrzyłem, jak chowa się w łazience, a po chwili z niej wychodzi. Zachowywał się, jak Pan Elamir kiedy był już bardzo stary, tylko Pan Elamir nie przepraszał.
Uśmiechnąłem się subtelnie widząc rozbawienie Pani Kirii.
-Tak, proszę Pani, poradzę sobie. Kiedy się przebiorę gdzie mam iść?-zapytałem, bo nie chciałem się wałęsać po nieswoim domu, ale tez nie chciałem gdzieś pójść i się zgubić ponownie. Po otrzymaniu odpowiedzi, schowałem się w łazience. Przebranie się nie było wyzwaniem. Zdjąłem torebkę z ramienia, ściągnąłem tunikę przez głowę i założyłem sukienkę, które nie utknęła mi na rogach. Zapiąłem guzik na karku i popatrzyłem na siebie w lustrze. Tak, biały to mój kolor, wyglądam z nim pięknie. Sukienka też była wspaniała, prosta, ale ładna, sięgająca mi nieco za kolana i miała krótkie rękawki. Śliczny jestem.
Złożyłem swoją tunikę i odłożyłem ją na szafkę razem z torebką. Nie byłem pewien gdzie mam zostawić swoje rzeczy, ale najwyżej później się o to zapytam. Po kilku sekundach samozachwytu, wyszedłem na korytarz, a następnie na podwórko. Drzwi wejściowe nie były, aż tak ciężkie, jak w rezydencji, więc nie naszarpałem się z nimi zbytnio. Odnalazłem wzrokiem Panią Kirię i podszedłem do niej cichutko.
-Już mogę pomagać, proszę Pani.-uśmiechnąłem się do niej gotów przyjąć rozkazy.
Rhami
Rhami

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-wykastrowany (wygląda i brzmi jak dziewczynka itp)
-tatuaż na wnętrzu prawego ramienia
-urokliwa diastema
Obrażenia tymczasowe:
-
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Patrz w KP.
Źródło avatara : Reddit

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa - Page 2 Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Morbius Wto Cze 08, 2021 12:37 pm

Kiedy dziewczynka zaznaczyła o swojej zaradności i udała się do łazienki, Kiria miała kilka chwil, aby przemyśleć sytuację. A więc nazywała się Gide. Ładne imię, ale nie to było ważne. Wspomniała nazwisko Gaushin. Hm, Hrabia Gaushin… Grycan Gaushin? Miał rezydencję w Północnym Adren, więc to by się zgadzało, ale zupełnie nie znała tego człowieka, więc ciężko było jej o nim cokolwiek stwierdzić. Przynajmniej wiedziała gdzie mieszkał, więc spokojnie mogła nawet dziś odprowadzić hybrydę. Nie chciałaby mieć przecież kłopotów z ukrywania jej, zwłaszcza tutaj. Wydawała się sympatyczna, toteż nie spodziewała się, by były jakieś trudności. A miłe popołudnie nikomu nie zaszkodzi. No, może za wyjątkiem Morbiusowi, który dziwaczał coraz bardziej. Już domyśliła się, że chłopak nie przebywał ze zbyt wieloma ludźmi, jego stan zdrowotny nie pozwalał mu zbytnio opuszczać domu, lecz gości chyba też nie przyjmował, poza klientami. To było na swój sposób rozbrajające, ale też martwiące. Trochę mu współczuła, fajnie by było, jakby mógł poznać więcej osób i mieć tę namiastkę normalności.
Gide w końcu wyszła z łazienki, więc Calbinii z uśmiechem pochwyciła ją za rękę i wyprowadziła tylnimi drzwiami, którymi wróciły do ogrodu. Tam też był już chłopak z chustą, który oparł się zadkiem o pieniek, a własnymi rękoma o uda. Zerknął na nich. Sukienka pasowała, więc poczuł ulgę.
-Jak się czujesz?
Spytała go, a ten tylko kiwnął głową.
-Już dobrze…
Odparł zachrypiale, zaś wtedy, Kiria i Gide, podeszły do hortensji, przy których kobieta uklęknęła, dając znak, by hybrydka zrobiła podobnie.
-Najpierw wypielimy ziemię. Widzisz te wystające chwasty z ziemi? Nie powinno ich być, więc musimy je wyrwać. Jeśli będziesz mieć trudności, to…- Podała jej małą łopatkę. -...wtedy wykopujesz korzeń z ziemi. To co wyjmiesz, po prostu wrzucaj do tego wiaderka.
Wskazała drewniany pojemnik, który już stał tutaj wcześniej, po czym uśmiechnęła się i przeszła do pracy, robiąc też miejsce dla Gide. W tym czasie, Morbius je obserwował, lekko przekrzywiajac głowę. Znów się poczuł głupio, że ktoś pracował w jego ogrodzie, w dodatku za darmo. Powinien coś zrobić, odwdzięczyć się, nawet jeśli o to nie prosił.
-Czy… ktoś chce herbaty? Kiria? Dziewczynko?
Spytał niepewnie, licząc że nie przeszkodził im w niczym, tym pytaniem.
-Ma na imię Gide!
-Gide... chcesz herbaty...? Mogę zrobić...- Kaszlnął. -...taką ziołową.
Morbius
Morbius

Stan postaci : Choroba wyniszczyła jego organizm.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa - Page 2 Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Rhami Wto Cze 08, 2021 2:59 pm

Wyszedłem z łazienki i nie spodziewałem się, że Pani Kiria będzie na mnie czekać, myślałem, że raczej będę musiał jej poszukać. Znów mnie złapała za rękę, a ja znów ścisnąłem jej dłoń z radością i dałem się jej prowadzić gdzie tylko chciała. Czułem się, jak dziecko takie, jak w mieście widziałem, że szły z rodzicami trzymając ich za ręce.
Podeszliśmy do kwiatów, piękne były, ale wiedziałem, że nie mogę ich jeść bez zgody... no chyba, że nikt nie będzie patrzeć? Zniknięcia jednego kwiatka chyba nikt nie zauważy, prawda? O czym ja myślę? Przecież to by była kradzież i kompletny brak szacunku dla gospodarzy. Dlaczego myślę tak jak myślę? To okropne, gdyby Kass tutaj był, to by mi wszystko wytłumaczył. Mógłbym poprosić o wyjaśnienie Panią Kirię albo Pana Gaushina, ale jeśli powiedziałbym im o moich złych zamiarach to straciłbym ich zaufanie. Dlaczego dorastanie jest takie ciężkie i dziwne?
Słuchałem instrukcji tego, jak mam wyrywać chwasty. Odebrałem łopatkę i ścisnąłem ją w dłoniach, zerknąłem na wiadro i skinąłem głową.
-Rozumiem, proszę Pani.-Wiedziałem co mam robić, ale i tak bałem się, że coś zepsuję, wyrwę złą rzecz czy wyrzucę w złe miejsce. Nie bez powodu ogrodnicy nie pozwalali mi robić nic więcej poza noszeniem gałązek. Ogrodnikowanie, to musi być bardzo ciężka praca, nie chciałem ich zawieść. W końcu zacząłem wyrywać pierwsze chwasty, zerkałem co chwila na ręce Pani Kirii, aby upewnić się, że pozbywamy się podobnych roślinek. Chciałbym wykonać to zadanie szybko i sprawnie, żeby pokazać, że jestem dobry w tym co robię, ale jeśli zacząłbym się spieszyć, to mógłbym wyrwać złą roślinę. Po chwili doszedł jeszcze kolejny problem, mianowicie propozycja Pana Morbiusa. On ma mi robić herbatę? Przecież tak nie można, to tak jakby Pan Gaushin mi robił herbatę, obiad, sprzątał w pokoju. To nielegalne!
-Ale...-patrzyłem zdezorientowany to na Panią Kirię, to na Pana Morbiusa.-...ja to mogę zrobić, to moim obowiązkiem jest przygotowywanie oraz przyniesienie herbaty i kawy.-byłem w szoku, po raz kolejny tego dnia. Wstałem z ziemi i otrzepałem sukienkę. Opłuczę ręce i będę gotowy do przygotowania napojów.-Mogę... mogę najpierw zaparzyć herbaty, a później wrócić do pomocy przy chwastach.-zaproponowałem szybko, aby nikt nie poczuł się pominięty i zignorowany. Kawa, herbata, kakao, podawanie jedzenia, to moje zadanie, zwłaszcza teraz, kiedy widzę, że nie ma na posterunku innego sługi.
Rhami
Rhami

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-wykastrowany (wygląda i brzmi jak dziewczynka itp)
-tatuaż na wnętrzu prawego ramienia
-urokliwa diastema
Obrażenia tymczasowe:
-
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Patrz w KP.
Źródło avatara : Reddit

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa - Page 2 Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Mistrz Gry Pią Cze 11, 2021 11:53 pm

I znowu tutaj był, szedł tą uroczą ścieżką aż do drzwi dziwnego domostwa. Dziwnego... Pokręcił szybko głową. Wyjątkowego. Tak, to brzmiało lepiej. Lepiej też oddawało cały charakter tego miejsca. Miał tylko nadzieję, że tym razem nie ściągnie Morbiusowi na głowę żadnego żandarma.
W tej chwili przyszło mu do głowy coś jeszcze. Wciąż nie wiedział, jak ten ma na nazwisko. To było ciekawe, w końcu każdy człowiek jakieś posiadał. Może "Morbius" to był jego pseudonim artystyczny, który po prostu za bardzo wszedł mu w krew? To miałoby trochę sensu.
Zerknął na kotkę, usiadła sobie przy progu. Zephirut zapukał do drzwi, ale po sekundzie kotka znudziła się czekaniem i zaczęła lizać łapkę, mrużąc pomarańczowe ślepia.
Czerwone oczy chłopaka czujnie przemknęły po okolicy, kiedy oczekiwał na gospodarza. Było znacznie cieplej niż wcześniej, stąd też miał na sobie tylko lekkie ubranie i cienką, ciemną pelerynę, której kaptur spoczywał mu na głowie. To i tak było lepsze, niż chodzenie po słońcu z gołą głową. Jego czarne włosy zbierały niemal całe ciepło ze słońca.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa - Page 2 Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Morbius Sob Cze 12, 2021 12:52 pm

Gide szło dobrze, zwłaszcza że uczyła się od Kirii, zerkając na jej dłonie. Za moment zaś, padła propozycja ze strony Morbiusa, zaś Calbinii nie miała nic przeciwko. Jednak zupełnie niespodziewanie zareagowała dziewczynka, która poderwała się z ziemi, aby rzucić swoim oświadczeniem. To lekko zaskoczyło kobietę, ale dużo bardziej, chłopaka w chuście, który otworzył szerzej oczy. Ale… jeśli Gide zacznie robić herbatę, to… Morbius kompletnie nic nie zrobi, choć są u niego w domu. Niewiele mógł zrobić, lecz herbata była jego domeną. To było miłe, ale… nie, nie mógł się na to zgodzić, to by było za dużo. Nie był jednak w stanie odpowiedzieć, jakby kłopotał się z własnymi, niewypowiedzianymi słowami, co przykuło uwagę kwiaciarki. Szybko domyśliła się, w czym rzecz.
-Gide, nie można odchodzić tak od pracy. Poza tym, w tym domu, to obowiązkiem gospodarza jest, aby ten parzył herbatę. To również tradycja.- Uśmiechnęła się, lekko rozbawiona własnymi słowami. -Chodź Gide, kontynuujmy.
Dodała zaraz, wracając do pielenia roślin. Morbius zawiesił na niej wzrok. Chyba czytała mu w myślach, ale powinien jej podziękować, że wyprowadziła go z tej niezręcznej sytuacji.
-Zrobię Ci herbatę, Gide.
Dodał tylko i ruszył w stronę drzwi, które wprowadziły go z powrotem do domostwa. Wziął głębszy wdech i wziął się za odpalenie piecyka, do przygotowania wody. Wtedy też usłyszał pukanie do drzwi. Któż to? Podszedł do nich ostrożnie i otworzył, by wtedy, dostrzec znajomą twarz Zephiruta.
-Dzień dobry!- Przywitał się chrapliwie, po czym chrząknął. No tak, zapomniał że napisał do niego list w sprawie zamówienia. -Wejdź! Zrobię Ci herbaty!- Zaoferował się, wpuszczając chłopaka do środka. Zatrzymał się na moment, na widok kotki, lecz zamknął przed nią drzwi. Tak bezpieczniej. -Inni są w ogrodzie, jeśli chcesz z nimi porozmawiać, podczas…- Kaszlnął. -...czekania.
Dodał i popędził do kuchni. Był lekko zakręcony, bo zwiększająca się liczba gości, oznaczała wiele wyzwań. Pierwszy raz od dawna, w tym domu było tylu ludzi.
-Jak tu trafiłaś, Gide?
Spytała nagle Kiria, nie odrywając rąk od pracy, bo jednak, hybrydka nie podała przyczyny znalezienia się na tym odludziu. To by mogło potem pomóc w dostarczeniu jej z powrotem.
Morbius
Morbius

Stan postaci : Choroba wyniszczyła jego organizm.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa - Page 2 Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Rhami Sob Cze 12, 2021 2:04 pm

Stałem i czekałem na zgodę na wywiązanie się zarówno z obowiązku parzenia herbaty, jak i pomocy w ogrodzie. Bardzo mi na tym zależało, bo przecież po to istnieję, żeby odciążać innych kiedy tylko dam radę, a nawet wtedy kiedy rady nie daję.
Wtedy też odezwała się Pani Kiria, na którą przeniosłem wzrok, powoli tracił on blask zdeterminowania i następowała przemiana w minę niepewności i zdezorientowania. Jeśli taka jest wola gospodarza, to nie powinienem się z nimi kłócić, w końcu kim jestem by decydować co mogą robić we własnym domu, a czego nie. Kiedy pomyślałem o tym pod tym kątem, poczułem się okropnie. Złączyłem dłonie z przodu ciała, ukłoniłem się nisko w stronę Pana Morbiusa, którego prawdopodobnie mocno uraziłem swoim zachowaniem.
-Bardzo przepraszam, za moje zachowanie. Już wracam do pracy.-tak, zrozumiałem swój błąd przeprosiłem, teraz powinno być dużo lepiej, chociaż czy ja wiem? Zacząłem pomagać przy chwastach żeby odkupić swoje winy, a teraz znów coś mi nie wyszło. Mój dzisiejszy dzień zdaje się być niekończącą się tasiemką porażek i przeprosin.
Uklęknąłem na ziemi obok Pani Kiri i popatrzyłem jeszcze raz na gospodarza.
-Dobrze, proszę Pana.-miałem co do tego mieszane odczucia, ale chyba nie miałem wyboru. Skoro gospodarz chce robić herbatę, to niegrzecznym by było gdybym nie chciał jej pić. Z żadnym wyborem nie czułem się dobrze, ale musiałem wybrać taką drogę, żeby zadowolić Pana Morbiusa.
Wróciłem do pracy, znów grzebiąc się w ziemi. W pewnym momencie trafiłem na taki chwast, który nie chciał wyjść z ziemi, więc zacząłem się trochę bardziej zagłębiać w nią palcami. Zerknąłem na Panią Kirię kiedy zadała mi pytanie, ale szybko uciekłem wzrokiem, a grzebanie w ziemi stało się troszkę bardziej nerwowe. Głupio mi było mówić o tym co zrobiłem dzisiaj, jeszcze bardziej się utwierdziłem w przekonaniu, że to nie mój dzień.
-Sługa z rezydencji Pana Gaushina zabrał mnie do miasta, żeby mieć pomoc przy zakupach, ale kiedy kupował coraz więcej rzeczy, to nie dawał mi sobie pomóc.-pociągnąłem nosem, bo oczy mi się zaszkliły. To było przykre wspominać i opowiadać o moich błędach. Tak daleko mi do Pana Bogd'ana, do kogokolwiek z domu mojego właściciela.-Zezłościł mnie i teraz jestem tutaj.-ciężko mi się o tym mówiło, dlatego zamilkłem w niezręczności i w końcu wyrwałem z ziemi chwast, co nie chciał z niej wyjść. Wrzuciłem go do wiadra i zabrałem się za kolejną roślinę.
Rhami
Rhami

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-wykastrowany (wygląda i brzmi jak dziewczynka itp)
-tatuaż na wnętrzu prawego ramienia
-urokliwa diastema
Obrażenia tymczasowe:
-
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Patrz w KP.
Źródło avatara : Reddit

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa - Page 2 Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Mistrz Gry Pon Cze 14, 2021 1:41 am

  Kiedy drzwi się otworzyły, a za nimi stanął znajomy już gospodarz w płóciennej tym razem masce, Zephir uśmiechnął się promiennie.
  — Dzień dobry — odparł z zadowoleniem wypisanym na twarzy, po czym skinął głową i wszedł do środka. Zsunął kaptur z głowy i ponownie odnalazł go spojrzeniem czerwonych ślepi. Jaki on wydawał się... inny. Taki znacznie żywszy i szczęśliwszy, zupełnie inny niż przy ich pierwszym spotkaniu, to było niezwykłe. — Miło cię widzieć w dobrym humorze — skomentował, by zaraz zawahać się. — Inni? — Uniósł brwi, ale Morbius już spieszył zrobić herbatę.
  Inni. Kto mógł go odwiedzić? Nie wyglądał na towarzyskiego typa, bez urazy oczywiście, ale ostatnio to było... wymowne po prostu. A może to Keintigern? Miał nadzieję, że nie, ta kobieta była straszna na swój sposób. Tak czy inaczej, postanowił skorzystać z oferty, cokolwiek miała za sobą pociągnąć. Zephir był trochę jak jego kotka, przeważnie spadał na cztery łapy, nie ważne czy ze stołka, czy z trzeciego piętra.
  Tak też czerwonooki chłopak wkrótce znalazł się u drugich drzwi, które też już dobrze znał. Omiótł wzrokiem ogród pełen kwitnących roślin, kolorowych kwiatów i urzędujących w nich owadów, ptaków plotkujących w koronach drzew i kto wie czego jeszcze... No właśnie, gdzieś tu powinni być ów goście. Ruszył ścieżką, najpierw w stronę tarcz strzelniczych, gdzie na jednej z nich dostrzegł czarny bochenek. Pokręcił głową z rozbawieniem i podszedł, by zabrać kotkę, która burknęła na to cicho.
  — Nie powinnaś tu spać... — mruknął pod nosem, a wtedy dostrzegł dwie sylwetki przy rabacie w dalszej części ogrodu. Ruszył w ich stronę, by nie musieć krzyczeć, a kiedy znalazł się dostatecznie blisko, obdarzył nieznajome uśmiechem. — Dzień dobry! Piękne kwiaty — rzucił, miziając po głowie kotkę, która spoglądała na tę dwójkę oceniająco i leniwie zarazem.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa - Page 2 Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Morbius Pon Cze 14, 2021 8:22 am

Czy był to dobry humor? Nie powiedziałby, to raczej wina stresu i dezorientacji. Ale może lepiej, że go widział wesołym, robił więc dobre wrażenie. Jednak ucieczka do kuchni była rozsądną, mógł robić herbatę, mieć spokój, swój azyl i jeszcze był stąd widok przez okno na całą resztę…
Kiria na moment zaprzestała swojej pracy, zerkając na dziewczynkę, która opowiedziała swoją historię dnia dzisiejszego. Za moment dostrzegła jej smutek, więc nagle, objęła ją ręką i przytuliła do siebie bokiem.
-Chciałaś czuć się potrzebna, ale nie dano Ci szansy, rozumiem.- Powiedziała cichym, łagodnym, matczynym głosem. -Tutaj jesteś mi bardzo potrzebna.
Uśmiechnęła się i puściła ją, aby mogły wrócić do pracy, przynajmniej, wstępnie. Bo szybko coś zwróciło jej czujną uwagę. Odwróciła głowę, przyglądając się zmierzającej w ich stronę chłopakowi, z kotem na rękach. Nie był to Morbius, więc kto…?
Calbinii uklęknęła wygodnie zwróciła się w jego stronę, kiedy ten pochwalił ogród. Uśmiechnęła się.
-Dzień dobry! Bardzo dziękuję, lecz to Morbius może się nimi chwalić.- Rzuciła w odpowiedzi, by zaraz zerknąć na Gide i znów na nieznajomego. -Przepraszam, ale kim Pan jest?
Zapytała, zaraz zerkając na kotkę, by rozwiać nici niewiedzy, zaś w tym czasie, gospodarz walczył z własnymi dłońmi. Ustawiał trzy filiżanki na tackę, oraz cukierniczkę z lyżeczkami, lecz gdy tylko ją uniósł, ta drżała, wraz z jego rękoma. Może były przemęczone od pracy, ciężko powiedzieć. Chrząknął, o mało nie wylewając zawartości, ale dzielnie ruszył do ogrodu.
Morbius znalazł się w ogrodze, wraz z tacką i filiżankami, lecz kiedy tak stanął w centrum, zdał sobie sprawę, że nie ma gdzie jej odstawić, bo przecież nie na trawie. Blaszka zaczęła drżeć że stukotem, a on, coraz bardziej niepokoić, że coś zrobi. Co robić, co robić.
-H...herbata!
Wychrypiał, wlepiając w nich sarnie oczy znad chusty, cały się trzęsąc, razem z przeklętym zestawem herbacianym.
Morbius
Morbius

Stan postaci : Choroba wyniszczyła jego organizm.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa - Page 2 Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Rhami Pon Cze 14, 2021 11:56 am

Byłem zaskoczony kiedy mnie objęła, ale nie protestowałem, wręcz nachyliłem się bardziej do przytulenia. Lubię takie rzeczy, ale nie odwzajemniłem za bardzo objęcia, bo dłonie miałem brudne w ziemi i nie chciałem kobiety ubrudzić. Popatrzyłem na nią kiedy powiedziała, że jestem tutaj potrzebny. Rzadko słyszę takie słowa, a swoją przydatność wyrażam raczej w czynach, ale co innego widzieć że inni doceniają i się domyślać, a co innego słyszeć faktyczną pochwałę.
-Dziękuję, proszę Pani.-wyszeptałem z delikatnym uśmiechem, po czym wróciłem do pracy, już w nieco lepszym nastroju. Zrozumiałem lepiej o co mi wtedy chodziło, co wywołało moją frustrację, dlaczego zacząłem krzyczeć i płakać, a później uciekłem. Chyba bałem się, że jeśli nie będę przydatny, to zostanę sprzedany, a to by o mnie źle świadczyło. Kto by kupił ponownie tak młodą hybrydę, która już miała trzech właścicieli? Hańba.
Wtedy usłyszeliśmy czyjś głos za naszymi plecami. Odwróciłem się na kolanach w stronę mężczyzny i klęcząc ukłoniłem się w jego stronę na znak zarówno powitania, jak i szacunku. Nie powiedziałem nic, bo Pani Kiria zaczęła mówić i nie chciałem jej przerywać, a później nie chciałem przerywać przybyszowi. Wgapiałem się tylko w niego kozimi oczami i coś mnie zastanawiało. Kolor jego oczu mi nie odpowiadał, a ja już wiedziałem dlaczego. Takiego koloru oczu nie spotkałem chyba nigdy u nikogo. Domyśliłem się więc, że mam do czynienia z hybrydą, bo to one mają dziwne oczy, na przykład ja mam, albo Kass miał. W takim razie nie powinienem mu się kłaniać. Być miłym i przyjaznym owszem, ale kłanianie się jest niewskazane, w końcu kłanianie się jest zarezerwowane tylko dla tych co hybrydami nie są. Kłaniając się jemu obrażałbym Pana Morbiusa i Panią Kirię sugerując, że są tak samo ważni, jak sługa, a tak nie może być!
Dopiero po tych rozmyślaniach rozpoznałem kudłatą kulkę na rękach obcego. Kot, czarny kot, wyglądający jak Kass. Znów zatęskniłem za przyjacielem. Im więcej czasu mija od naszego rozstania tym bardziej mam wrażenie, że zapominam o chłopaku. Nie chcę o nim zapomnieć, dlatego staram się często o nim myśleć.
Herbata przybyła na tacy trzymanej przed drżące ręce Pana Morbiusa. Sam nie zrozumiałem za bardzo jego przekazu. Ja nie krzyczę kiedy przynoszę herbatę, nikt nie krzyczy, a on zakrzyczał. Pewnie oznajmił, że napój jest już gotowy, ale czy można go brać? Ponownie zastosowałem technikę naśladowania Pani Kirii. Jeśli ona wstała i wzięła herbatę, to i ja tak zrobiłem. Czy to nie był zbyt odważny ruch? Może powinienem poczekać aż Pan Morbius i Pani Kiria wezmą pierwsi, później drugi gość, bo jest starszy, a później dopiero ja? Jeśli miałem odebrać herbatę, to oczywiście przy odbiorze dygnąłem i podziękowałem, ale jeśli zrobiłem coś nie tak, to byłem gotów na kolejne przeprosiny.
Rhami
Rhami

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-wykastrowany (wygląda i brzmi jak dziewczynka itp)
-tatuaż na wnętrzu prawego ramienia
-urokliwa diastema
Obrażenia tymczasowe:
-
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Patrz w KP.
Źródło avatara : Reddit

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa - Page 2 Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Mistrz Gry Pon Cze 14, 2021 1:11 pm

  Zerknął na mniejszą pannę o niezwykłym kolorze skóry, która ukłoniła mu się grzecznie. To na moment urzekło Zephira, póki nie zorientował się, że dwa rogi na jej głowie to rzeczywiście rogi a nie jakaś dziwaczna ozdoba do włosów. A więc była hybrydą, nic dziwnego, że tryskała dobrym wychowaniem. Mimo to, doceniał.
  — W końcu to jego ogród — przytaknął żartobliwie, a słysząc następne pytanie, jakby dopiero zorientował się, że zapomniał się przedstawić. — Pani wybaczy. Zephirut Aruthirei, jestem znajomym Morbiusa. — Skłonił nieznacznie głowę, uśmiechając się przy tym zadziornie. — A to jest Laira. — Zerknął na kota. — Pani zaś...? — dopytał zawieszając na niej spojrzenie, na moment ignorując kózkę, która i tak się nie odzywała.
  Za chwilę zjawił się sam Morbius, przykuwając sobą powszechną uwagę, choć wzrok Zephira szybko spłynął na drgającą tacę. Nie, to nie był dobry pomysł, choć nie można było mu odmówić dobrych chęci i wzorowego dbania o gości, których przecież nie miewał często. Chłopak szybko odstawił kota na ziemię i pierwszy podszedł po swoją filiżankę. Może było to trochę nietaktowne, ale tym razem spadało to i tak na niego, a chciał choć trochę zmniejszyć ciężar trzymanej przez Morbiusa tacy. Miał też nadzieję, że to zwyczajnie ośmieli panią Calbini do tego samego.
  — Dziękuję — rzucił z lekkim uśmiechem.
  Obejmując ostrożnie ciepłą porcelanę, odsunął się o krok. Chyba powinni pójść do altany czy czegoś, chyba tu taka była... choć nie był pewien, toteż ukradkiem poszukał jej wzrokiem.
  Tymczasem Laira obrzuciła ich zaaferowanym spojrzeniem, siedząc sobie dalej tam, gdzie Zephir ją zostawił. Właściwie to była całkiem wygodna trawa, nagrzana w słońcu, nie było potrzeby się ruszać.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa - Page 2 Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Morbius Pon Cze 14, 2021 9:12 pm

Kiria zerkała na Gide, kiedy ta zdecydowała się ukłonił, co spotkało się z uśmiechem aprobaty, była bardzo dobrze wychowana, zresztą, zauważyła to już dużo wcześniej. Gide była lekko nieśmiała, ale starała się jak mogła. Hrabia Gaushin miał prawdziwy skarb w domu.
Wyszczerzyła zęby, kiedy chłopak odpowiedział z rozbawieniem, ponieważ znaczyło to, że nie był sztywniakiem. Czasem miała wrażenie, że Morbius nie łapie wszystkich żartobliwych uwag, biorąc je zbyt poważnie. Zupełnie, jakby wychowywał się w miejscu pozbawionym odrobiny poczucia humoru. Swoją drogą, niewiele wiedziała o jego pochodzeniu, poza tym, że faktycznie mieszkał w tym domostwie od...odkąd pamięta. Tak, czy siak, wróciła myślami do nowego gościa, który już jej zaimponował swoją manierą, jak i skomplikowanym imieniem…
-”Zephirut Aruthirei”...- Powtórzyła, licząc że się nie pomyliła. -Brzmi ładnie.- W sumie, teraz zwróciła uwagę na jego oczy, a w które, Gide wpatrywała się już od dłuższej chwili. Faktycznie, czerwony to niezbyt popularny kolor. Może jakaś choroba? Był znajomym Morbiusa, choć ciężko określić, skąd dokładnie. Nie spodziewała się po nim, że miał jakichkolwiek kolegów… oh, to zabrzmiało bardzo źle. -Zephirut i Laira, zapamiętam!- Zaśmiała się krótko. -Jestem Kiria Calbinii, sąsiadka Morbiusa, z kolei to jest Gide. Zabłąkała się dzisiaj do nas i Morbius pozwolił jej pomóc w ogrodzie. Później muszę ją odprowadzić do właściciela…- Zamyśliła się. -...oh, nie przejmuj się.
Machnęła na to ręką, ale za moment, usłyszała drżący stukot, który zwrócił jej uwagę w kierunku sterczącego z tacą młodego mężczyzny w chuście, który zaczynał cały wibrować, razem z porcelaną. Szybko zainterweniował Zephirut, który odebrał jedną z filiżanek od niego, z kolei Calbinii już ruszyła pędem, by przejąć od niego drugą i spojrzeć w kierunku Gide.
-Chodź, to dla Ciebie!- Zawołała i gdy Gide się zbliżyła, wręczyła jej herbatę. -Tylko uważaj, nie poparz się, bo jest gorąca, chuchaj i pij powoli.- Dała poradę z uśmiechem, a zaraz, zabrała własną filiżankę. -Dziękuję, Morbiusie.
Dodała jeszcze, zaś Morbius widząc jak każdy ma swoją herbatę, uśmiechnął się pod chustą, co było widać po zmarszczonej skórze przy jego oczach. Ale wtedy, znów spojrzał na swoją tackę.
-Mam jeszcze… cukier…- Chrząknął, spoglądając na cukierniczkę, z którą nie miał co zrobić, ale szybko zwrócił uwagę na fakt, że Zephirut się za czymś rozglądał. Miejsce do siedzenia? -Proszę za mną.
Powiedział niskim głosem i zaczął iść przed siebie, bardziej na tyły domu, skąd wiodła ścieżka, oddzielona od ogrodu paletami drewna, porośniętymi bluszczem. Kiria poczekała na Gide, by iść z nią, zaś za kilka chwil, Morbius doprowadził wszystkich do altany, odstawiając tacę na stolik. Mogli zdać sobie sprawę, że tyły domostwa były jeszcze bardziej rozleglejsze, niż się spodziewali, zaś wyrastające tu rośliny, bujne, lecz zaniedbane, w totalnym chaosie, co zauważyła Calbinii. Morbius z kolei zaczął się lekko kręcić w kółko, wskazując ręką krzesła, które mogły być już nieco zakurzone.
-Proszę, usiądźcie i się… nie krępujcie.
Dodał pośpiesznie, przez co jego głos się na chwilę ściął i musiał odkaszlnąć. Zerkał po wszystkich szarymi oczętami.
Morbius
Morbius

Stan postaci : Choroba wyniszczyła jego organizm.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa - Page 2 Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Rhami Pon Cze 14, 2021 10:10 pm

Przytaknąłem Pani Kirii kiedy pochwaliła imię gościa. Chociaż tyle mogłem zrobić, nie znajdując miejsca na przywitanie się. Może kiedyś dam radę, chociaż teraz to już mleko się rozlało i nie mogę zbyt wiele zrobić. Wiem, jak wyglądają spotkania towarzyskie. Im bardziej odkładasz przywitanie się i przedstawienie, tym jest gorzej z wklejeniem tego do rozmowy.
Poderwałem się z ziemi kiedy Pani Kiria mnie zawołała. Miałem brudne ręce, więc natychmiast zacząłem je wytrzepywać jedna o drugą. Mógłbym wytrzeć je o sukienkę, w końcu dostałem ją żeby móc ją pobrudzić, ale nie chciałem jej brudzić celowo, dlatego tego nie zrobiłem.
-Dziękuję.-powiedziałem z dygnięciem. Wziąłem filiżankę, łapiąc ostrożnie za talerzyk pod nią. Już czułem, jak naczynie się nagrzało i bije od niego ciepło. Wysłuchałem instrukcji i po sekundzie zacząłem je wprowadzać w życie. Podmuchałem delikatnie na napój, którego powierzchnia zafalowała niebezpiecznie. Wtedy też zdałem sobie sprawę z czegoś bardzo ważnego.
Gospodarz zarządził zmianę miejsce picia herbaty, więc ruszyliśmy za nim. Rzuciłem jeszcze jedno spojrzenie na kotkę, licząc, że to mięciutkie stworzenie pójdzie za nami. Szedłem ostrożnie, stresując się, że albo wyleję herbatę albo zostanę za bardzo z tyłu. Obie te opcje były złe, bardzo złe. W końcu jednak znaleźliśmy się u celu, a ja mogłem odetchnąć z ulgą. Chyba ani kropla mi nie uciekła. Sukces!
Mimo chwilowego szczęścia kolejna niezbyt dobra rzeczy rzuciła mi się w oczy. Gdybym wiedział, że będziemy pić tutaj, to bym przyszedł tu wcześniej i posprzątał. Zamiótłbym kurze, wyrzucił suche liście, resztki po zeszłej jesieni i zimie, zabrałbym pająki siedzące na drewnie i wyniósł daleko na trawę.
Mieliśmy zająć miejsce, więc poczekałem aż wszyscy siądą. Chyba liczyłem, że w ostatniej chwili dostanę zadanie, ważne zdawanie, na przykład, przyniesienie serwetek, ciasteczek, śmietanki, że może dostanę rozkaz śpiewania. Tak czy inaczej kiedy już siedzieli, to wyciągnąłem się i postawiłem swoją herbatę przed Panem Morbiusem. Przed chwilą zauważyłem, że nas jest czwórka, a herbaty są tylko trzy. To niedopuszczalne by sługa pił kiedy Pan nie pije. Uznałem więc, że domyślnie herbata należała do niego, a moje wzięcie jej z tacy miało służyć odciążeniu mężczyzny. Herbata została odstawiona, a ja siadłem na krześle. Nie minęła sekunda, a poderwałem się z krzesła, sięgnąłem do filiżanki Pana Morbiusa i mankietem wytarłem ledwo widoczny ślad ziemi ogrodowej na talerzyku.
-Przepraszam, proszę Pana.-przyznałem się do błędu jakim było ubrudzenie naczynia, które teraz znów było czyste. Ponownie zasiadłem na krześle i rozpocząłem czekanie na rozkazy. Wielkimi oczami wpatrywałem się w każdego po kolei, chociaż mój wzrok zawieszał się dalej głównie na oczach Zep... Zephf... mój wzrok zwieszał się na oczach innego sługi. Zakrycie twarzy Pana Morbiusa również było intrygujące, ale widziałem wielu arystokratów w najróżniejszych strojach, chusta nie jest najdziwniejszym z nich.
Rhami
Rhami

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-wykastrowany (wygląda i brzmi jak dziewczynka itp)
-tatuaż na wnętrzu prawego ramienia
-urokliwa diastema
Obrażenia tymczasowe:
-
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Patrz w KP.
Źródło avatara : Reddit

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa - Page 2 Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach