Dom Morbiusa

4 posters

Strona 5 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down

Dom Morbiusa - Page 5 Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Morbius Wto Lip 13, 2021 11:31 pm

Kiedy Gide wstała i ukłoniła się, Morbius znieruchomiał, nie wiedząc co właściwie się dzieje, lecz dopiero po chwili miał do niego docierać fakt, że jego słowa, faktycznie miały stać się życzeniem. W pierwszej chwili myślał, że to żart, w drugiej, że głupi absurd, a w trzeciej…
-Naprawdę to zrobisz?
Zapytał, chyba zdesperowany tym, że sam nie wiedział co się dzieje z Zephirutem, bo mogło w gruncie rzeczy, być cokolwiek. Czy posłanie dziecka mogłoby pomóc? W sumie, Gide poprzednio sama znalazła jego dom, więc chyba radzi sobie w terenie. W porządku.
-Nie znam trasy… ale poszedł gdzieś na wschód i…- Zakaszlał. -...jest bardzo charakterystyczny, trzeba… pytać ludzi…
Pogładził dłońmi swoją klatkę piersiową, po czym wstał, kierując się na górę. Machnął do Gide, aby poszła za nim.
Po ciężkiej walce ze stopniami, znaleźli się na pierwszym piętrze, a stamtąd, przedostali do pracowni Morbiusa. Uderzył ich zapach drewna i metalu, dosyć charakterystycznego, lecz chłopak w chuście, dopadł do jednej z szuflad, skąd wyjął zwój, natychmiast go rozkładając w jedną mapę Medevaru. Wręczył ją dziewczynce.
-Są tu… najważniejsze drogi…- Zastanowił się chwilę i podszedł do skrzyni, którą otworzył, wyjmując z niej jeden ze starszych pistoletów, trochę za mały dla dorosłego, ale kiedy go konstruował, był dużo młodszy. -Nie… nie jest wadliwy… Pokażę Ci, jak się go ładuje i… strzela…
Jeśli Gide nie protestowała, Morbius znalazł manierkę z prochem, demostrując proces zabezpieczania, ładowania, jak też , odbezpieczania broni, by na końcu, znów ją zabezpieczyć i zaimitować wystrzał. Broń może lekko cięższa, ale przez swój rozmiar i hybrydzie cechy Gide, nie powinna być problemem. Byleby siebie nie postrzeliła…
-Chowaj to i… użyj tylko, gdyby coś działo się złego… proch…- Kaszlnął. -...też weź… a musisz iść w… tę stronę…
Wskazał na mapie wschód, po czym, palcem w powietrzu, nakreślając kierunek.
Morbius
Morbius

Stan postaci : Choroba wyniszczyła jego organizm.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa - Page 5 Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Rhami Sro Lip 14, 2021 12:08 am

Pokiwałem żywo głową, że zrobię, co obiecałem. Bo przecież świat nie jest taki duży, żeby nie móc znaleźć Pana Z. W końcu aż tak długo tutaj dorożką nie jechałem, więc pewnie pod wieczór powinienem wrócić z moim celem do domu Pana Morbiusa. Zdążę jeszcze na kolację w mojej rezydencji. Łatwiutko pójdzie! Do tego mam iść tylko w jednym kierunku, na wschód. Nie wiem gdzie to, ale się dowiem, tylko później, bo teraz nie będę podważać własnych kompetencji przed Panem Morbiusem.
Poszedłem za nim, dając mu czas na duszenie się i jęczenie cierpienia. Też nie lubię schodów, spadłem z nich jakiś czas temu i stłukłem sobie kolano, teraz jak za mocno brykam, to się czasami chora noga odzywa i boli. Muszę ją więc oszczędzać na mojej wyprawie.
Weszliśmy do pokoju, a ja, dalej z odważnym duchem w sobie i zapałem jaszczurki, popatrzyłem na mapę, po chwili odbierając ją, jak największy skarb. Ale się czułem ważny, zrobię coś dobrego, dla kogoś, kogo lubię, ciekawe czy Pan Morbius mnie doceni i pochwali, może nawet mnie pogłaszcze? Chciałbym, ale to nie ma znaczenia, jestem sługą i nieważne czy dostanę pochwałę czy nie, zadanie musi być wykonane.
Świecącymi oczkami popatrzyłem na pistolet. Trochę się niepewnie co do niego czułem, bo z czegoś takiego celowano do Pana Gaushina, ale jeśli chcę pokonać wroga, jeśli chcę być w stanie obronić mojego właściciela, to muszę poznać zagrożenie i być silniejszy niż ono. Teraz mam do tego świetną okazję.
-Poproszę, proszę Pana.-nie spodziewałem się, że da mi broń, ale mi dał, więc teraz uważnie się przyglądałem demonstracji. Zrobić to, to, to i to i jeszcze tamto i cyk, gotowe. Proste. Zrobię to raz, czy dwa razy samodzielnie i będę umiał idealnie.
Odebrałem broń, odbezpieczyłem, zabezpieczyłem i pokiwałem głową na pokazanie gdzie jest wschód.
-Niech się Pan nie martwi, odnajdę Pana Z i go Panu przyprowadzę.-wyszczerzyłem się, prezentując szczelinę między jedynkami.
Zeszliśmy na dolne piętro, gdzie dorwałem się do swojego plecaka, spakowałem podarowane mi przedmioty do niego, oczywiście oprócz mapy, ta mi jest potrzebna na trasie. Szybko założyłem buty, zarzuciłem plecak na grzbiet i stanąłem wyprostowany i dumny z tego, że tak bardzo się komuś przydam. Już się nie mogę doczekać, aż Pan Morbius się uśmiechnie na widok przyjaciela, a Pani Kiria jaka będzie zadowolona, że jej ukochanemu przyprowadzam znajomego, za którym tęsknił. Podskoczyłem dwa razy i znów objąłem Pana Morbiusa mocno w pasie, z tych emocji wszystkich. Zanim jednak zaczął się wykręcać, puściłem go i cofnąłem się.
-Do zobaczenia Panie Morbiusie. Niech Pan już szykuje herbatę.-rzuciłem walecznie, celując w niego palcem i posyłając mu lisi uśmiech. Szybko odwróciłem się na pięcie i ruszyłem biegiem ścieżką do bramy, znów zacząłem podskakiwać i brykać jak dziki. Wybiegłem poza posesję, spojrzałem na mapę, zastanowiłem się który kierunek pokazywał Pan Morbius i ruszyłem prosto właśnie w tym kierunku, nie przejmując się, że nie ma tam żadnej drogi, tylko pole trawy i kwiatów. Cóż, wschód, to wschód, i żadne rośliny mnie nie powstrzymają przed spełnieniem życzenia mojego opiekuna!
Rhami
Rhami

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-wykastrowany (wygląda i brzmi jak dziewczynka itp)
-tatuaż na wnętrzu prawego ramienia
-urokliwa diastema
Obrażenia tymczasowe:
-
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Patrz w KP.
Źródło avatara : Reddit

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa - Page 5 Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Morbius Sro Lip 14, 2021 11:31 am

Gide była bardzo pewna siebie, co w sumie uspokajało Morbiusa, skoro dawała mu takie zapewnienie, że wie co robi. To się okaże, ale przecież nie jego w tym głowa. Kiedy hybrydka była już uzbrojona i przeszkolona, oraz dostała mape, sam rusznikarz jeszcze pozwolił sobie włożyć do jej plecaka jakieś jedzenie, typu owoce, czy pieczywo, aby miała na drogę. Uniósł też dłoń, w której trzymał mieszek.
-Kilka drachm może się pr...przydać, ale musisz oszczędnie wydawać.
Dodał, po czym i jego zapakował. Gide miała wszystko, co było konieczne dla początkującego podróżnika. Brzmiało to wszystko jak z bajki. Gdy dawniej czytał więcej książek, sam marzył o takiej wyprawie, lecz zdrowie mu to uniemożliwiało. Dziewczynka miała jednak lepszą kondycję, może faktycznie sprowadzi Zephiruta, gdziekolwiek był? Ktoś taki jak on raczej jest widoczny, o ile nie zmieni swojej postaci, a o to nieco się martwił.
-Dobrze…
Mruknął na kwestie herbaty, po czym odprowadził ją do drzwi, aż ta, wybiegła za bramę. W oddali obserwował jej poczynania, a jak się okazało, obrała wschód. Odetchnął z ulgą i wrócił do środka. Chyba jeszcze nieświadomy, że niedługo przyjdzie Kiria, a po tym, sługa hrabiego Gaushina… ale mógł wrócić do pracy!

z/t 2x
Morbius
Morbius

Stan postaci : Choroba wyniszczyła jego organizm.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa - Page 5 Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Mistrz Gry Pią Sie 20, 2021 1:39 pm

  Trasa do domu Morbiusa przebiegała spokojnie i mogli odetchnąć od nieprzyjemnej atmosfery więzienia. Jednak ciszę miał przerwać sam rusznikarz, zwracając na siebie uwagę czerwonych oczu zmiennokształtnego. Nie dziwiły go zadane pytania, no, może jedno odrobinę.
  — Mówiłem, że wrócę — odparł z lekkim uśmiechem. — A tamten... to był Saras, jeden z nadwornych magów cesarza, straszny ekscentryk, ale da się z nim dogadać. To on załatwił mi obywatelstwo tego jakże cudownego kraju... — prychnął cicho, chyba aż nazbyt eskalując ironię w głosie. Zerknął na dłonie Morbiusa, a potem i na niego samego. — Ta, z pewnością nie tylko ty dostałeś od nich zlecenie. Właściwie mógłbym ci pomóc, może niekoniecznie z tym, ale... z czymkolwiek. — Może to nie brzmiało zbyt zgrabnie, ale nie znał się aż tak na produkcji broni, właściwie nigdy tego nie robił. Z drugiej strony mógłby odciążyć Morbiusa z innymi rzeczami.

  W końcu znaleźli się na miejscu, a Zephir wszedł do środka zaraz za Morbiusem. Po drodze chyba trochę zagalopował się z tematem samej wojny i tym, co o niej słyszał. W górach Sebvor nie mówiło się dobrze o sytuacji na północy, choć Aruthirei przyznał, że ludzie te plotki powtarzają raczej po cichu. Głównie dlatego, że były dość niepochlebne dla cesarskiego wojska, które miało nie do końca sobie radzić na terenach Thymińczyków. Zwłaszcza problemy miała sprawiać kawaleria o specyficznych metodach działania, a także skrzydlaci strzelcy avińscy. W to drugie z pewnością był gotów uwierzyć, bo choć Sadulczycy posiadali latające statki, to nie mogły one dorównać zwrotnością i szybkością pojedynczym lotnikom. Zresztą te statki miały kilka słabych punktów, jak też się dowiedział, a wielka rzecz w powietrzu, to wielka katastrofa, jeśli ją zepsuć.
  — O co właściwie chodziło z tą hybrydą? — podjął po chwili, kiedy już Morbius zdążył się ogarnąć po przyjściu, a on zwiedzić po raz enty salon. — Strażnicy nie byli zbyt wylewni, zresztą pewnie nie bardzo ich to obchodziło — wymruczał, mieszając herbatę, którą w sumie sam sobie zrobił w międzyczasie.
  Czegoś jeszcze brakowało, jak się tak zastanowić. Zephir chyba po raz pierwszy nie przytargał ze sobą Lairy i właściwie nawet nie wspomniał o kotce. Czy było to podejrzane, czy nie, ciężko stwierdzić, bo nastrój miał raczej dobry.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa - Page 5 Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Morbius Pią Sie 20, 2021 4:28 pm

Reszta podróży upłynęła już w ciszy, choć wiele pytań krążyło mu po głowie. Dlaczego Zephirut znał się z nadwornym magiem samego Cesarza, skoro miał tyle za uszami? Czemu przyszli razem po kogoś tak mało znaczącego jak Morbius? To się w głowie nie mieściło, ale… miło z jego strony, że zaoferował pomoc, nawet jeśli nie znalazłby dla niego żadnego zajęcia z którym by sobie poradził, a które byłoby mu zdatne, to jednak docenił ten gest.
Zephirut zapoznał rusznikarza z sytuacją na froncie, a choć coś tam już mu wojskowi opowiedzieli, to byli dosyć zdawkowi, raczej prezentowali liczebność cesarskich sił i zapotrzebowania, niżeli to jak bardzo w dupe dostają na północy. Szczerze, Morbiusa nie interesował wynik konfliktu, choć nie wątpił, że Cesarstwo Medevaru z sojusznikami ma większą siłę przebicia od Thyminu.
Znaleźli się w domostwie, za którego sterylnymi warunkami się doprawdy stęsknił, ale choć w pierwszej chwili chciał zrobić herbaty swojemu towarzyszowi, ten go wyręczył, co lekko zasmuciło Morbiusa, który stanął pod ścianą i przyglądał się temu procesowi ze skrywanym bólem, lecz poddał się, chcąc iść natychmiast do swojej pracowni, aby zobaczyć co i jak, rozplanować wszystko nim go powieszą za nieposłuszeństwo, lecz został zatrzymany w salonie przez pytanie, które musiało w końcu paść.
-Gide. Ta dziewczynka.- Chrząknął. -Zaginęła. Przeze mnie. Tak… mówili.- Pogładził się po klatce piersiowej i usiadł na kanapie, wpatrując się w zakurzony stolik. Kurz… to kurz… Poprawił chustę. -Chciała Ciebie odnaleźć i… nie wróciła. Pewnie nie żyje.- Wychrypiał. -A to własność hrabiego…
Pokręcił głową, może nie do końca precyzując genezę tematu, ale byłoby mu zwyczajnie wstyd przyznawać się od tak, że to jego nawiedziło na znalezienie zmiennokształtnego, bo zwyczajnie tęsknił jak idiota. A teraz, kiedy wrócił, nie umiał mu zbytnio patrzeć w oczy, a najlepiej by uciekł. To głupie.
-Skąd znasz nadwornego… maga. Nie rozumiem tego…- Zerknął na jego herbatę i znów na drażniący kurz. -Gdzie kot...
Morbius
Morbius

Stan postaci : Choroba wyniszczyła jego organizm.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa - Page 5 Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Mistrz Gry Sob Sie 21, 2021 6:22 pm

  Sądził, że Morbius od razu pójdzie na górę, zostawiając go na chwilę, ale czuł na sobie jego wzrok. Na swoich rękach. To było... dziwne, źle się z tym poczuł, jakby robił właśnie coś nielegalnego i nieodpowiedniego, ale z pełnym przyzwoleniem, którego też mieć nie powinien. No ale zaczął, to skończy, trudno. Nie było jego intencją wprawiać go w zmieszanie, ale chyba kiedyś musiało się to stać.
  Zatrzymali się w salonie ostatecznie, a on znów usłyszał znajome imię. Gide. Służka pana Gaushina. To rzeczywiście mogło narobić kłopotów, a w dodatku pokazało jak bardzo milicja mogła mijać się z faktami. Tak mówili. Świetny powód. Zephir skrzywił się lekko, ale za moment na twarz miał mu wpłynąć wyraz zdziwienia.
  — Szukała mnie? — Lekko zmarszczył brwi. — Po co... To bez sensu. — Upił herbaty. — I niestety chyba możesz mieć rację... Mogła też trafić na porywacza albo nielegalnych handlarzy niewolników — wymruczał chyba już bardziej do siebie albo do filiżanki przed ustami. Było mu szkoda dziecka, ale nic nie mógł z tym zrobić, po takim czasie mogło być gdziekolwiek. Miał własne problemy na głowie. Czerwone ślepia ponownie wylądowały na Morbiusie, a on oparł się plecami o tył kanapy. — Laira... musiałem ją zostawić u przyjaciela. Zresztą jemu będzie teraz bardziej pomocna, a mnie opóźniałaby w drodze powrotnej — odparł, zbierając myśli do poprzedniego pytania. — Nie jestem jedynym idharye, który ma papiery człowieka Medevaru, to jest... oficjalna podróbka, jeśli mogę to tak nazwać. Jest kilka starych rodów i kilka osób ważnych dla naszej społeczności, którymi opiekują się ludzie tacy jak Saras. Rząd pozwala nam żyć wśród ludzi, a w zamian mamy pilnować swoich, którzy jak sam stwierdziłeś, mogliby narobić wiele kłopotów, a powszechna nienawiść nikomu nie jest potrzeba... — Umilkł na moment i wyprostował nogi, by skrzyżować je w kostkach. — Pamiętasz, co ci wtedy mówiłem? Wieki temu był czas, kiedy my i ludzie żyliśmy w zgodzie, wspieraliśmy się nawzajem. Nasz sojusz za kulisami hołduje tym zasadom, ale mnie to nie wystarczało. Jeszcze jako dzieciak słyszałem legendy o tym, jak te czasy miały powrócić, że znajdzie się ktoś, kto nas na nowo zjednoczy i wskaże lepszą drogę, odbuduje Podziemne Królestwo... Wierzę, że ktoś taki się pojawi. — Uśmiechnął się nieśmiało, zawieszając na nim wzrok. — Tymczasem... znalazłem je, Morbiusie. Wrota do Idharonu. Gdybyś mógł tam wtedy być... — Uśmiechnął się szerzej. Gdyby tam był, pewnie okrzyczałby go za parę rzeczy. Może nie głośno, ale chociaż w myślach. Już zdążył się nasłuchać innych pretensji, ale po co uprzedzać ludzi, niespodzianki są ciekawsze.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa - Page 5 Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Morbius Sob Sie 21, 2021 7:00 pm

Dobrze, że miał chustę, bo pewnie widać byłoby jak pali się że wstydu na temat Gide. Nie odpowiedział na to w żaden sposób, woląc pogrzebać prawdę, wraz z hybrydką.
-Widziałem ją jako ostatni… dlatego oskarżyli mnie.
Dodał w tej kwestii, choć zapewne już mu ktoś wyjaśnił, dlaczego to Morbiusa uwięziono. Ostatecznie nikt winy nie poniesie, poza traumatycznymi wspomnieniami z warunków celi, które pozostaną z rusznikarzem.
Skupił na nim wzrok, kiedy wspomniał o kotce i coś go natchnęło, zarazem poczuł dziwny niepokój, oraz gęsią skórkę.
-"Pomocna"? Czy… ona też jest…?
Dopytał, nim zakaszlał dwa razy na tę myśl. Słyszał, że byli też tacy zmiennokształtni co zostawali zwierzętami, ale jeśli to nie tylko głupia teoria spiskowa, to mógł zamykać jej drzwi pod nosem jak zwykłemu zwierzęciu, a to… mało gościnne z jego strony.
Morbius słuchał go uważnie, nie spodziewając się, że struktura społeczna zmiennokształtnych jest taka zawiła i fundamentalna, mało tego, istnieją rody, oraz tajemne sojusze, o których też żadna znana mu książka nie wspominała. Czuł się głupi, ale zarazem tym zafascynowany.
-A więc… pełnisz ważną rolę i… sprawujesz pieczę…- Skomentował w końcu, pokasłując, błądząc zaraz wzrokiem na boki. -Cesarstwo ma tyle sekretów, ale…- Chrząknął. -...to niezwykłe. Oraz no… brzmi pięknie…- Próbował wydusić, bo jego głos był w kompletnej rozsypce przez warunki w jakich przebywał, nawet oddech męczył jego płuca, choć było tak wiele rzeczy, które chciał powiedzieć. -...jak w powieści…
Dodał, opuszczając niepewnie wzrok. Pojawienie się legendarnego wybrańca, który zjednoczy tajemniczą rasę i odtworzy upadłe królestwo, które stanie się sojuszem z ludzkim mocarstwem, jak przed wiekami, to, to… to było takie cudowne! Ale choć starał się być realistą, to jednak chciał chyba wierzyć w to tak mocno jak Zephirut, który tym marzeniem żył, a to samo w sobie było na swój sposób piękne.
Jednak w końcu podniósł na niego wzrok, który wyrażał setki pytań.
-"Wrota do Idharonu"...?- Chrząknął. -Nie rozumiem, przepraszam...
Morbius
Morbius

Stan postaci : Choroba wyniszczyła jego organizm.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa - Page 5 Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Mistrz Gry Nie Sie 22, 2021 7:56 pm

  Zephir skinął głową. To było podobne do medevarskiej milicji, znaleźć sobie kozła ofiarnego i mieć spokój, a potem uznają, że dzieciak jest nie do odnalezienia i pójdą na pączki. Między innymi dlatego też raczej ignorował ich ewentualne pretensje, najwyższa pora, żeby nauczyli się sami rozwiązywać swoje problemy. Niestety nie wszystko było takie proste, a kiedy nie chcesz być sam, musisz kiedyś zacząć liczyć się z cudzym zdaniem.
  Lecz rozmowa przeszła do kota, a Zephir na moment uniósł delikatnie brwi.
  — Jest...? Oh, ależ nie — zaśmiał się cicho. — To zwykły kot. Widzisz... Jak pewnie udało ci się wyczytać, nie możemy przebywać przez dłuższy czas we własnej postaci, to z czasem robi się wyczerpujące. Przyznaję, że często przechadzałem się z Lairą tu czy tam, to bardzo wygodne, bo zwierzętami łatwo kierować, kiedy już przywykną. — Uśmiechnął się chytrze.
  Zephir upił herbaty i na chwilę zatopił wzrok w ciepłym naparze, kiedy padły kolejne słowa Morbiusa. Sprawuje pieczę. Chyba można było to tak nazwać, chyba nawet sam to zasugerował, jednak jego zamyślenie zdawało się nabrać na chwilę znacznie głębszego wyrazu. Po chwili wrócił uwagą do chwili obecnej, a na jego ustach pojawił się uśmiech.
  — Prawda? Jestem tylko jednym z sekretów, mogę się założyć, że wasi politycy skrywają ich jeszcze więcej... — rzucił z rozbawieniem. — Ale to można chyba nazwać moją prywatną bajką... — Zakołysał stopą pod stołem, zadowolony z tych porównań. Takie słowa sprawiają, że zaczynasz czuć się jeszcze bardziej wyjątkowo, a życie nabiera zupełnie nowych barw, nawet jeśli tylko w czyjejś głowie. Zaraz też miała przyjść kolej na następną historię, kiedy jego towarzysz zadał pytanie. Zephir nawet trochę się tego nie spodziewał, choć dla niego wszystko to brzmiało na oczywiste i zapewne to był powód. — Pytasz, czym jest Idharon? O nim właśnie mówiłem! — zawołał z na nowo rozbudzonym entuzjazmem. — Podświat, Podziemne Królestwo, nasz zapomniany dom... — Odłożył filiżankę na stół i sięgnął do kieszeni, zaraz rozsypując na stół kilka fragmentów kalcytu z wyżłobionymi na ich ściankach runami, które kiedyś mogły być malowane, ale całkiem się wytarły. — To była zabawka dla dzieci. Te klocki wyrzeźbiono z kryształu wydobytego z podziemi Szklanego Pałacu, przepięknego miasta, którego ściany wykuto w litej skale i wyrastającego stamtąd olbrzymiego skupienia kwarcu. To była jedna z niewielu rzeczy, które mój przodek zdołał zabrać ze sobą na powierzchnię... — Oplótł dłonie wokół filiżanki i znów spojrzał w herbatę. — Ale zanim spytasz... nie wiem, co się stało. Z jakiegoś powodu nikt nie chciał o tym mówić, a wtedy wiedza znika bardzo szybko — wymruczał trochę ciszej. To był wielki problem, jeśli ktokolwiek chciał tam wejść, nie miał pojęcia, co zastanie. Dlatego teraz czekała go kolejna porcja przygotowań.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa - Page 5 Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Morbius Pon Sie 23, 2021 10:23 am

A więc Laira była zwykłym kotem… całe szczęście. Teraz już mniej jej żałował. Cholera, było z nim coś nie tak. Dzieci i zwierzęta to zawsze jakiś margines, którego nie brał na poważnie.
Porzucił jednak kwestię kota, rozumiejąc już, że jej zwyczajnie potrzebował do utrzymania formy, ale… zaraz.
-To jak podtrzymasz formę teraz…?
Dopytał, bo bez kota, nie da rady na dłużą metę. Choć może muszą to robić raz na kilka lat? W sumie, takie dokładne informacje nie były nigdy doprecyzowane, więc wolał dopytać znawcę. Tak, czy inaczej, przeszli do tematu wrót, jakie odkrył, a bardziej interesujące było te podziemne królestwo.
Zwrócił uwagę na runy, które mu pokazać, aby teraz wsłuchać się w historię o Szklanym Pałacu, będącym w rzeczywistości miastem otoczonym skałą i kwarcem, ale to bez znaczenia, bo już sama taka technika architektury była niespotykana. Musiało to wyglądać doprawdy magicznie… lub wygląda, jeśli wciąż istnieje.
-To… to naprawdę leży pod ziemią…? Myślałem, że to… metafora.- Kaszlnął, ale po chwili do jego głowy przyszła inna myśl. Czy idharye mieli naturalnych wrogów? Potrzebowali uzbrojenia? Czy coś takiego mogłoby być równie inne, jak architektura? To trochę napędzało jako konika w tym zakresie, ale nie to teraz było ważne. -Królestwa nie upadają… od tak…- Chrząknął. -Wojna, kataklizm naturalny lub coś gorszego…- Pogładził dłonią swoją klatkę piersiową. -Ale może... są ruiny po tym… byłeś tam?
Spytał, skoro znalazł wrota, ale nie znaczyło to, że je przekroczył. To już inna sprawa.
Morbius
Morbius

Stan postaci : Choroba wyniszczyła jego organizm.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa - Page 5 Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Mistrz Gry Wto Sie 24, 2021 4:50 pm

  Na jego pytanie o formę przez chwilę nie wiedział, co powiedzieć, bo taka teoria mu chyba nie... a może źle zrozumiał. Tak czy inaczej upił herbaty i przeszedł do wyjaśnień, bo wiedzy nigdy za dużo, nawet tej drobnej.
  — Jeśli dobrze się przygotuję, mogę utrzymać samodzielną formę nawet ponad dwa tygodnie. Potem muszę zregenerować siły, to zwykle robiłem z pomocą Lairy, ale tak naprawdę nada się dowolna żywa istota — odparł.
  Co prawda wolałby mieć kotkę przy sobie, jednak wiedział, że jest w dobrych rękach, a nie mógł sobie pozwolić na wędrówkę na piechotę i w drugą stronę. To znaczy teoretycznie mógł, ale nie chciał, a teraz było jasne, że dobrze zdecydował. Przeszli jednak do tematu samego miasta, a na zadziwienie Morbiusa Zephir tylko uśmiechnął się szerzej. Tak, to nie była żadna metafora.
  — Prawda... — mruknął po chwili trochę bardziej pochmurnie, bo myśl o tym, co właściwie mogło się wydarzyć, była nie tyle ponura, co niepokojąca. To musiało być coś poważnego, skoro przepędziło wszystkich z ich domów. A może i nie wszystkich, taka opcja wbrew pozorom nie wyglądała wcale lepiej. — Nie... — Pokręcił przecząco głową. — Chciałem tylko otworzyć przejście, według legend należało to zrobić w konkretnym przedziale czasu. Nie wiem, czy to prawda, ale otwarły się, ale była nas tylko trójka, zresztą bez przygotowania na drogę wgłąb, trzeba dopiero zebrać ludzi i... — Zawiesił na nim wzrok. — I musisz doprowadzić się do formy. Zaparzyć ci ziół czy coś? — Tak, to było poważne pytanie, a zaraz też zwrócił większą uwagę na salon. — Trzeba tu posprzątać i przewietrzyć, pomogę ci — rzucił z uśmiechem, wracając oczyma do Morbiusa. — A właściwie to... Chciałbyś pójść ze mną? — zapytał, bo chyba nie mógł się powstrzymać przed złożeniem tej propozycji już teraz natychmiast, nawet jeśli obecny stan rusznikarza daleki był od używalności.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa - Page 5 Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Morbius Wto Sie 24, 2021 9:37 pm

Czyli jego żywicielem może być ktokolwiek? I zgadywał, że nawet mógł pozostać nieświadomy. Ale wtedy czuł to samo co żywiciel, prawda? Wspominał, że Laira była mu “wygodna”, pewnie też przez kocią sielankowość.
-To dużo ułatwia, ale…- Odwrócił na moment wzrok. -...odradzam moje ciało. Możesz się w nim poczuć bardzo źle…
Dodał po chwili, trochę głupio się czując, że może zabrzmiał jakby mu nie ufał, ale to nieprawda. Po prostu, jeśli miał rację z tym oddziaływaniem, czułby wszystkie bóle i trudności, z którymi Morbius musiał żyć. Ale on był już przyzwyczajony, nawet do kwasu w przełyku. Ktoś kto tego nie doświadczył, poczułby się pewnie jak na torturach.
Rusznikarz ponownie skupił się jednak na chłopaku, kiedy zaczął tłumaczyć, dlaczego nie zaszedł dalej, a same miasto pozostało dla niego tajemnicą, pomimo odnalezienia przejścia. Miało to sens, takie podróże w głąb ziemi byłyby niebezpieczne, zwłaszcza że opustoszałe miejsca były idealnym siedliskiem potworów, a o takich też się naczytał, nawet jeśli nie dane było mu żadnego spotkać, dzięki czemu tu wciąż był.
-Zbierasz drużynę…?- Dopytał, bo tak to zrozumiał, lecz wyobraził to sobie jak niesamowite grono przygodystów, niczym w opowiadaniach fabularnych, gdzie każdy ma ze sobą jakieś relacje, oraz napotykają problemy. Może w jego głowie było to bardziej nierealne, niż sądził, bo przecież, nikogo nie łączyłaby moc przyjaźni, a zapewne zarobek. Było go stać na to? Pewnie tak… skoro niejako ma takie dobre znajomości, a na biednego też nigdy mu nie wyglądał. Jednak z tych przemyśleń wyrwały go kolejne słowa czerwonookiego, które zbyt późno przetworzyły się w jego głowie. -Co?- Kaszlnął w odruchu, jakby dławiąc się własnym wdychanym powietrzem. -Nie… nie musisz, ja… sam to zrobię…- Spróbował wstać, opierając się o kanapę. Nie mógł pozwolić, aby obsługiwał gospodarza, już zrobił sam sobie herbatę. Znów jednak się zaskoczył, rzuconym pytaniem, przez które oniemiał na moment. -Ja… chciałbym…- Odparł całkowicie szczerze, ponieważ nigdy nie miał przygód jak w książkach, które czytał. -...ale… nie przeżyłbym… takiej…- Zakasłał. -...wyprawy…
Zakaszlał znowu, zapierając się o mebel, aby zaraz spróbować podejść do okna, aby je otworzyć.
Morbius
Morbius

Stan postaci : Choroba wyniszczyła jego organizm.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa - Page 5 Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Mistrz Gry Czw Sie 26, 2021 1:35 am

Chyba nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Oczywiście rozumiał, co Morbius miał na myśli, ale sam fakt, że niejako zaproponował siebie, był wręcz czymś nowym dla Zephira. W dodatku powiedział to szczerze. Zwykle Aruthirei był zmuszony do swego rodzaju kradzieży albo żerowania na zwierzętach, którym i tak było wszystko jedno, tymczasem jego gospodarz pomyślał o sobie i to z takim spokojem, jakby była to gościna na noc.
— przeżyłem już sporo nieprzyjemnych rzeczy — odparł z lekkim uśmiechem, bo właściwie nie był pewien, co powinien powiedzieć. I tak cud, że się nad tym zastanowił zawczasu.
Drużyna. Zephir pokiwał głową, bo to było chyba najtrafniejsze określenie tego, co aktualnie planował. Trzeba było skompletować ludzi, którzy będą niezbędni podczas eksploracji, a także tych, którzy znacząco ułatwiliby wiele spraw teraz i może później.
Lecz przyszedł moment na protest ze strony jego towarzysza. Spodziewał się tego i bez wahania zmarszczył brwi.
— Sam to ty się doprowadzisz do formy, tymczasem wiem, co widzę i nie jestem księciem w delegacji, nie będę siedzieć na dupie i się przyglądać. Jak chcesz, możemy się tak kłócić do rana. — Dopił herbatę i niespiesznie odstawił filiżankę, oczekując końca tego tematu, choć był faktycznie gotów na dalsze dyskusje. W końcu byli przyjaciółmi, tak? Nie musiał mieć immunitetu gościa.
Padło w końcu ważniejsze pytanie, dla którego Zephir chwilowo porzucił wszelkie inne kwestie. Zawiesił na Morbiusie uważne i wyczekujące spojrzenie, bo choć jego pierwsze słowa brzmiały obiecująco, to aż nazbyt czuć od nich było swoiste "ale".
Westchnął cicho, na moment uciekając wzrokiem w bok. Zdawał sobie sprawę, że to niebezpieczna droga, nawet dla nich, a co dopiero dla Morbiusa i chyba był egoistyczny w tym, że w ogóle składa mu taką propozycję, a co dopiero do niej namawiać.
— To... Nie brzmi dobrze, wiem. — Poprowadził go wzrokiem do okna. — Ale może... Gdybyś miał lepszą maskę? Taką, która nie wpuści ci żadnych fruwających śmieci do płuc? — Wstał i podszedł do niego z nadzieją i niepewnością zarazem. — Lepiej się na tym znasz. Powiedz, co by trzeba zrobić, a ja ci powiem, czy to możliwe — rzucił, nie spuszczając z niego wzroku.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa - Page 5 Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Morbius Czw Sie 26, 2021 11:18 am

Sporo nieprzyjemnych rzeczy… ciekawe jak bardzo był świadom tego co mówi, a jak bardzo nie docenił przestrogi Morbiusa. Wątpił, by było to takie lekkie, lecz jeśli będzie chciał spróbować, nic z tym nie zrobi. Sam wyjdzie i tak.
Opór Zephiruta był spodziewany, choć nie w sposób taki… szczery. Rusznikarz milczał, kiedy otwierał okno, wpatrując się w to co było za nim, czyli jakąś szmatkę zawieszoną na płocie. Mogła być Kirii, ale był pewny, że jej tu nie było. Cały czas zajmowała się ogrodem pod jego nieobecność…?
-Nie mam… siły… na kłótnie…- Odparł chrapliwie, swoim niebywale niskim głosem, by zaraz chrząknąć. -...zdarzały się gorsze chwile, niż ta, wiem co.. co…- Kaszlnął. -...robić…- Pauza. -Może nie jesteś tylko gościem, ale… ja... mogę funkcjonować jak każdy inny… nie chcę byś musiał przeze mnie coś robić...
Przymknął oczy i opuścił na chwilę głowę, by odwrócić się, ostrożnie idąc w kierunku korytarza, zakładając, że czerwonooki podążył za nim. Morbius był niezwykle uparty, dlatego skończyło się na tym, że wszedł do kuchni, drżącymi dłońmi odpalając piecyk, wstawiając wodę. Chciał wszystko zrobić sam. Każdy położyłby go już do grobu, aby tam wypoczywał, ale miał więcej silnej woli do przeżycia, niż ktokolwiek sądził. Wytrwał już tak długo, więc nie da się zabić zmęczeniu, nawet po odsiadce.
Powrócili jednak do tematu, a wątpiący Morbius zatrzymał się, próbując sięgnąć do szafki, kiedy przed nim stanął czerwonooki. Rusznikarz opuścił smutno brwi, jakby oczarowany jego zmartwieniem, jak też zmotywowaniem, żeby ten był tam z nim. Odwrócił na chwilę głowę na bok, wciąż zachowując te psie spojrzenie.
-Pyłu nie przepuściłaby nawet maska lepusa… ale skóra nie zadziała…- Wstrzymał kaszel, zerkając po nim. -...ponieważ w zamkniętych podziemiach jest słabe powietrze, mogę mieć…- Chrząknął. -...problem z ciśnieniem lub się zadusić…- Przyłożył dłonie do własnego mostka. -Maska musiałaby być solidna… jak z miękkiego metalu... oraz dostarczać płynnie… filtrowane powietrze… aby zarazem powstrzymywała pyłki, a nie utrudniała… oddychania... lecz nie mam takiej… technologii...
Morbius
Morbius

Stan postaci : Choroba wyniszczyła jego organizm.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa - Page 5 Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Mistrz Gry Czw Sie 26, 2021 7:56 pm

  Nie miał, oczywiście, że nie miał siły, to było po nim widać. Zresztą Zephir nie miał ochoty na kłótnie, to i dobrze się składało na swój sposób. Choć pewnie by nie ustąpił, ale Morbius nie zamierzał poprzestać na tych tylko słowach. Słuchał jego odpowiedzi, by po chwili zbłądzić wzrokiem gdzieś w bok, bo... no nie o to mu chodziło, ale rzeczywiście tak to właśnie wyszło.
  — Rozumiem... — odparł tylko, godząc się na te argumenty, przynajmniej póki nie będzie zbyt wyraźnie potrzebny.
  Wstał i poszedł za nim, do kuchni, jak się okazało. Chyba jeszcze nie wiedział, jak bardzo Morbius był uparty, choć przedsmak już dostał. Ale to dobrze, to bardzo dobrze, bo upór pomaga przeżyć w najgorszych okolicznościach. Plątał się tu i tak po kuchni, aż w końcu wrócił do tematu wyprawy, a raczej zabezpieczeń.
  Słuchał uważnie i kiwał głową, zastanawiając się już teraz nad możliwymi opcjami.
  — Ja też nie — odparł wręcz zbyt pogodnie jak na te słowa, a zaraz uśmiechnął się lekko. — Ale znam ludzi, którzy mają. Moglibyśmy spróbować?... Zawsze warto spróbować. — Nawet jak się nie sprawdzi, to będzie mógł ją zatrzymać, na pewno byłaby lepsza od zwykłego kawałka płótna.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa - Page 5 Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Morbius Czw Sie 26, 2021 8:26 pm

Zephirut z pewnością był osobą bardzo optymistyczną, która do życia podchodziła z uśmiechem. Jakkolwiek sytuacja wydawała się niewygodna lub zła, ten się uśmiechał. Morbius podziwiał w nim ten aspekt. Czasem przypominał mu pod tym względem Obiekt 3. On też zawsze patrzył z nadzieją w przyszłość, nie poddając się na przeszkodach. Takie osoby zawsze mu imponowały. Chciał być jak oni. Jak Zephirut.
-Możemy spróbować… jeśli się uda… pójdę z Tobą…
Zachrypial i skóra przy jego oczach lekko się zmarszczyła,co znaczyło, że odwzajemnił jego uśmiech. Po prawdzie nie wiedział co o tym sądzić, ale nawet jeśli nie ruszy z nim do Szklanego Pałacu, to przygotuję uzbrojenie dla jego ekipy. Aby nic mu się nie stało.
Ten dzień jednak miał przebiec już spokojniej, niż poprzednie. Napar, sprzątanie, odpoczynek… czuł się jednak zarazem spokojny, obecnością Zepha, jak i niespokojny, o wyprawę…

Z/T 2x
Morbius
Morbius

Stan postaci : Choroba wyniszczyła jego organizm.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa - Page 5 Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Mistrz Gry Wto Wrz 07, 2021 8:13 pm

  Wyszli od ich uroczego inżyniera i pokierowali się z powrotem w stronę domu Morbiusa. A jednak droga była bardziej milcząca niż wcześniej, w zupełnie inny sposób i Zephir nie był pewien, czy to dobrze, ani czy mu to pasuje. Miał wrażenie, że coś wisi w powietrzu, już w Adren rusznikarz nie chciał zwlekać z powrotem. Właściwie wszystko było jakieś nie takie, jak to sobie wyobrażał. Sądził, że Morbius się ucieszy, tymczasem... Sam nie wiedział.
  — Wszystko w porządku? — rzucił w końcu, kiedy przekroczyli próg. Wlepił spojrzenie krwawych ślepi w towarzysza i szedł w ślad za nim, oczekując odpowiedzi. I lepiej, żeby nie próbował się wymigiwać żadnym krótkim "tak". Może nawet źle sformułował pytanie...
  Na chwilę jego myśli zbłądziły ku dalszym planom. No i mieli przecież...
  W pewnej chwili Zephirut zatrzymał się, jakby przypomniał sobie o gotującej się wodzie w domu. Zawrócił do drzwi i otworzył je, kierując wzrok na wronę siedzącą na drodze przed progiem. Przywitała go cichym "kra".
  — Bardzo zabawne — burknął chłopak.
  Ptak znowu się odezwał, by za chwilę poderwać się do lotu i wylądować mu na wyciągniętej pospiesznie ręce. Zephir zmarszczył brwi, przyglądając mu się przez chwilę, po czym zabrał go do środka.
  — Jak znam życie, znowu się w coś wpakowałeś — mruknął, na co wrona skubnęła go w ucho. — Uważaj... — skarcił go, szukając wzrokiem Morbiusa.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa - Page 5 Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Babibył Wto Wrz 07, 2021 8:36 pm

Dojechaliśmy na miejsce kiedy słońce już było za horyzontem schowane. Średnia pora na nachodzenie innych, ale wampiry niestety za dnia przyjść nie mogą, więc nasi gospodarze muszą nam wybaczyć ten nietakt.
Przejechaliśmy przez bramę i podjechałem najbliżej ganku, jak się dało, oczywiście też na tyle najbliżej na ile pozwalała mi działka, kwiaty i ścieżka. Nie mam zamiaru nikomu trawnika niszczyć. Zszedłem z wozu, zabezpieczyłem go by się nigdzie nie potoczył i odpiąłem konia od niego. Całe szczęście to prosta uprząż i Broszka szybko wylądował na trawie, przywiązany do pierwszego lepszego drzewa, żeby nie biegał dookoła, ale mógł się na spokojnie trawy najeść i odpocząć.
Spojrzałem na Lis i Sabrinę, które raczej już z wozu wyszły.
-Jesteśmy, drogie Panie. To będzie trzydzieści drachm za przejazd.-mrugnąłem do nich okiem i zaśmiałem się cicho. Woźnica ze mnie niczego sobie. Może jak dożyję starości i nie będę już mógł unieść topora, to będę woził ludzi? To całkiem niezły plan.
Ruszyliśmy do drzwi wejściowych, chociaż drobne zamieszanie zrobiliśmy, więc pewnie już wiadomo, że przybyliśmy. Spojrzałem jeszcze raz po towarzyszkach i zapukałem w drzwi. Czekałem czekałem i jeśli ktoś otworzył, to przyszła pora na zaprezentowanie się wstępne.
-Dobry wieczór, przepraszamy, że tak późno. My w sprawie poszukiwania chętnych na wyprawę. Mamy nadzieję, że są jeszcze jakieś wolne miejsca.-uśmiechnąłem się miło do tego kogoś, kto mi drzwi otworzył. Grunt to zrobić dobre pierwsze wrażenie, a i nie ma co się krzywić już na samym wstępie, bo czeka nas przecież niesamowita przygoda, prawda? Będzie cudownie, ja to wiem.
-Jestem Babi, a to...-odwróciłem się bokiem do kobiet, aby same się przedstawiły, bo nie są moimi pieskami, żebym ja ich imiona wyjawiał.
Babibył
Babibył

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-lekka narkolepsja
-alergia na perfumy
-uszkodzona prawa ręka
-blizna na prawym udzie
-osłabione włosy
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Event (mniej więcej):
-pistolet
-spory topór
-mniejszy toporek
-apteczka
-zapasowe ciuszki
-jedzenie+picie

Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : Leventart (DeviantArt)

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa - Page 5 Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Morbius Wto Wrz 07, 2021 9:18 pm

Niestety, Zephirut nie doczekał się innej odpowiedzi, niż “tak”, bo taka była prawda. Wyszli od tej kobiety i od razu było mu normalnie. Nie jakoś źle, zwyczajnie nie oddziaływały na niego złe emocje. Przebywanie z personami pokroju tej kobiety mu nie służyło. Zresztą, znał już cene maski, więc mógł w każdej chwili się spłacić. Było wręcz wybornie.

Karoca dojechała pod otwartą bramę do posiadłości Morbiusa, zaś dwie wampirzyce wyszły zobaczyć ten przedziwny dom, który wyglądał, jakby był budowany stopniowo we wszystkie strony świata. Z pewnością Sabrina była tym niejako zafascynowana.
-Oh, nie mam przy sobie, ale poczekaj, aż znajdę jakiś skarb.
Zaśmiała się kruczowłosa, by po chwili jako pierwsza powieść do drzwi wejściowych. Zadzownili, zapukali i tak dalej, zaś otworzył im rusznikarz z chustą, co lekko zaskoczyło kobiety, a on sam też nie wyglądał na wesołego. Był nieco pogubiony, odkąd Zephirut uznał, że jego dom to dobre miejsce na baze. Dużo nowych twarzy, tyle herbaty do robienia…
-Lisollette Cascamia.
Uśmiechnęła się krucza, z blondynka ściągnęła kaptur, podchodząc bliżej.
-Sabrina Valerius.
Przedstawiła też siebie, zaś Morbius opuścił brwi, patrząc na całą trójkę.
-Morbius.
Odparł tylko, wpuszczając wszystkich do środka. Było mu naprawdę nieswojo. Zephirut gadał z jakimś krukiem, a on wpuszczał losowe osoby do domu. Stres, stres.
-Zrobię…- Chrząknął. -...herbatę…
Dodał i pognał do kuchni, a zaskoczone kobiety pozwoliły sobie same wskazać kanapy, na których usiadły, zapewne nieopodal Babibyła.
-Miał bardzo niski głos…
-Oraz chustę, niecodzienne…
Pomruczały sobie i zerknęły na białowłosego elfa. Robiło się ciekawie.
Morbius
Morbius

Stan postaci : Choroba wyniszczyła jego organizm.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa - Page 5 Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Mistrz Gry Wto Wrz 07, 2021 11:31 pm

Zephir siedział właśnie w pokoju gościnnym. To znaczy kiedyś to pewnie był czyjś pokój, taka świadomość była całkiem ciekawa. Trochę upiorna, ale intrygująca. Nie to go jednak zajmowało a wrona, z którą starał się dogadać, a która była Naorem, jak to przelotnie rzucił Morbiusowi. Chciał dotrzeć do tego, czemu do nich przyleciał, zamiast przyjść, ale chyba będzie musiał poczekać jeszcze chwilę. Nie dość, że nie miał odpowiednich narzędzi pod ręką, to świadomość wrony nie pomagała. Z tego frustrującego zajęcia wyrwał go dzwonek u drzwi.
Zszedł na dół z wroną na ramieniu. Rzucił okiem do kuchni, gdzie Morbius robił herbatę.
— Kto przyszedł? — wymruczał, by po chwili pokierować się w najbardziej rozsądne miejsce, to jest pierwszy salon, jaki był od wejścia. Tam też jego krwawym ślepiom ukazała się wesoła i zadziwiona gromadka. — Witajcie — rzucił, posyłając im z lekka szelmowski uśmiech. — Czyżby moje ogłoszenie w końcu znalazło odzew... — Podszedł i usiadł w fotelu, zakładając luźno nogę na nogę. — Jestem Zephirut Aruthirei. Wy zaś to... — Przesunął po nich wzrokiem z błyszczącym w ślepiach zaciekawieniem.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa - Page 5 Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Babibył Wto Wrz 07, 2021 11:49 pm

Morbius, Morbius. Zapamiętam. Zastanawiałem się czy jedzie z nami na wycieczkę, chociaż dlaczego miałby nie jechać, na zwykłego sługę nie wygląda, chociaż ta maska taka, jakby do sprzątania. Sam się nie raz jakąś szmatą owijam, żeby kurzu się nie nawdychać przy sprzątaniu miejsc, do których nie zaglądałem milion lat, bo zbyt leniwy byłem. Nasze spotkanie nie trwało długo, a jego zakończenie sprawiło, że pomyślałem, iż to naprawdę sługa, bo herbatę nam przyniesie. Do tego nie podjął się konkretniejszej rozmowy, jakby wyprawa go nie dotyczyła.
Zajęliśmy miejsce w salonie, panie na kanapie, ja chodziłem sobie po pomieszczeniu, oglądając je, jednak szybko skupiłem się na widoku konia za oknem. Chciałem sprawdzić czy ma się mój maluszek dobrze. Żarł trawę, aż mu się uszy trzęsły, a i sięgał łbem do korony drzewa.
W pewnym momencie pojawił się w końcu ktoś kto był odpowiedzialny za to całe nasze spotkanie. Widząc jego uśmiech i żywiołowość, od razu kąciki ust mi się uniosły w górę. Cóż za wspaniały młody człowiek, a jakie ma ptaszysko. Cmentarne takie, moje klimaty. On usiadł na fotelu, więc i ja zająłem miejsce obok wampirzyc, żeby nie stać jak słup soli.
Czas na wprowadzenie, więc trzeba było się znów przedstawić.
-Jestem Babi.-dałem czas kobietom na ponowne wypowiedzenie swoich imion i nazwisk, ciekaw czy znów przedstawią się w pełnej okazałości. Mi się mojej pełnej nazwy nie chciało mówić, bo i po co? To nie jest wcale praktyczne.
-I owszem na ogłoszenie właśnie przybywamy. Zapewne masz nieco pytań o nasze umiejętności, bo pierwszej lepszej osoby nie zabierasz, zatem dam pierwszeństwo moim towarzyszkom się pochwalić co takiego mają w zanadrzu.-damy przodem, a może po prostu chciałem sobie popatrzeć na nie kiedy mówią, bo mają o czym mówić, oj mają. No i jest kwestia wampiryzmu, której nie da się ukryć. Jak z tego wybrną i jaka będzie reakcja naszego przewodnika?
Babibył
Babibył

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-lekka narkolepsja
-alergia na perfumy
-uszkodzona prawa ręka
-blizna na prawym udzie
-osłabione włosy
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Event (mniej więcej):
-pistolet
-spory topór
-mniejszy toporek
-apteczka
-zapasowe ciuszki
-jedzenie+picie

Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : Leventart (DeviantArt)

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa - Page 5 Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Morbius Czw Wrz 09, 2021 8:54 am

Podczas walki w kuchni, zwrócił uwagę na Zephiruta, który przyszedł chyba po raport kontrolny.
-Babi, Lisollette Cascamia, Sabrina Valerius.
Odparł tylko, by zaraz wrócić do pracy.
Minęła chwila, a wtedy, zjawił się ten najważniejszy, jak wszyscy założyli, gospodarz tego domostwa, czerwonooki właściciel tego ptaszyska. Doprawdy, elf trafił z tym, że klimat iście cmentarny. Może zabieg kosmetyczny? Ale sama Lis nie pamiętała, aby pisali się na odprawianie rytuałów lub rozmowy z zaświatami.
Kiedy ten podjął się tematu kim są, kat bardzo zręcznie wycofał się z tłumaczenia swojej osoby, od razu stawiając kobiety pod ścianą. Sabrina zerknęła na swoją szefową, nie będąc pewna ile ma mówić, lecz krucza uśmiechnęła się szeroko, jakby nigdy nic.
-Jesteśmy wampirzycami.
Odparła, by wtedy, wszyscy usłyszeli stukot tacy w przejściu. Każdy spojrzał na Morbiusa, który stał z herbatą, wpatrując się w nich, a zaraz znów w filiżanki.
-Wampirzyce…- Chrzaknął. -...przygotuje krwi…
Odwrócił się i znowu zniknął w kuchni. Co on…?
Lisollette uniosła brwi, zresztą, nie tylko ona. Naprawdę dostaną krew? Cóż za niezwykły chłopak, kimkolwiek on tam był. Ale nie był jakoś zaskoczony, to było nieco dziwne.
No i pora na Babiego. Lisollette postanowiła, aby ten mówił dalej. Nie ma to tak, że będzie ciągle wystawiać je w pierwszej kolejności do mówienia i przedstawiania się.
Morbius
Morbius

Stan postaci : Choroba wyniszczyła jego organizm.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa - Page 5 Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Mistrz Gry Czw Wrz 09, 2021 5:06 pm

Uchylił usta, ale chyba zrezygnował z dodatkowej odpowiedzi. Pytając o gości chyba nie oczekiwał ich imion, ale to też było przydatne. W każdym razie i tak musiał do nich pójść, a chyba założenie nie będzie wielkim błędem.
  Babi. Nie mógł się powstrzymać przed leciutkim uniesieniem brwi, chociaż chyba nie powinno go to dziwić aż tak bardzo. W końcu jego drugi kolega nazywał się Choroba. Babi to całkiem normalne imię. Przezwisko. Nazywacz. Nie skomentował tego jednak, a tylko skinął głową. Ściągnął z ramienia wronę, która zaczęła się wiercić i chyba kombinować ucieczkę na resztę fotela. Usadowił ją na kolanach, lekko gładząc pióra na grzbiecie.
  — A więc słucham twych pięknych towarzyszek — odparł z uśmiechem, przenosząc wzrok na dziewczęta.
  Jedna z nich chyba nie była pewna, co powinna odpowiedzieć. A jednak cisza nie trwała ani chwili za długo, bo zaraz padły dwa słowa, które tak bardzo mogły zmienić całą sytuację ich małego zgromadzenia. Mogły i musiały zarazem, choć każde w innym znaczeniu. Oczy zmiennokształtnego nabrały ciekawości, ale nie zdążył zapytać, nim nie odezwał się Morbius. Sekundę później Zephir prychnął śmiechem, aż wrona się spłoszyła i uciekła na stół.
  — Jesteś bezbłędny... — zaśmiał się serdecznie. — Wzorowy gospodarz — rzucił, przenosząc znów wzrok na dziewczęta. — Dopóki nikt na tym nie ucierpi, nie przeszkadza mi to. Wręcz przeciwnie, może otworzyć przed nami szereg możliwości i udogodnień. Ale najpierw moje kluczowe pytanie. Kim jesteście i dlaczego w ogóle chcecie ze mną iść? — zapytał, przenosząc wzrok również na Babiego.
  Wrona spojrzała na wampirzyce i zakrakała cicho. Przez chwilę zdawała się trzymać od nich na dystans, ale zaraz zajęła się dziobaniem w stołowy sęk. Zephir zaraz zabrał ją stamtąd, by nie zniszczyła blatu. Zdawał sobie sprawę z tego, że jego reakcja może być jeszcze większym zaskoczeniem, ale chyba nawet sprawiało mu to przyjemność. Niech się napatrzą, nie wszyscy ludzie sięgają po widły na hasło "wampir". Nawet nie wyglądał na zaniepokojonego ich tak bliską obecnością, zupełnie jakby kruczowłosa powiedziała, że pochodzą z pobliskiej farmy.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa - Page 5 Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Babibył Czw Wrz 09, 2021 5:31 pm

Cóż za wspaniały ptak. Może poproszę o pogłaskanie go, chociaż wiem, że wiele ptaków głaskania nie lubi, no chyba, że od właścicieli.
Kobiety sie odezwały. Oh, to tyle? Liczyłem na większą prezentację, może na lekkie odwalenie kawałka roboty za mnie. Tak czy inaczej poszło szybko. Wampirzyce i to tyle. Być może mówi to samo przez siebie, zarówno o wadach, jak i zaletach, jednak nie mi, bo za mało wiem jeszcze. Owszem, nasłuchałem się na trasie różnych informacji, jednak uważam, że moja wiedza nie jest wystarczająca by oceniać na jej podstawie czyjąś przydatność lub nieprzydatność w wyprawie. Tak czy inaczej ptak uciekł na stolik, co było dla mnie wyśmienitą okazją, do pochylenia się i wystawienia w jego stronę drżącej, prawej dłoni. Może mnie obejrzeć, może uciec, może mnie dziabnąć, zaakceptuję każdą interakcję lub jej brak. Dalej ślepia miałem zachwycone widokiem wrony. Nie namolny, więc po chwili zabrałem łapę kiedy padło pytanie.
-Jestem katem. Mam wolne w pracy, a siedzieć w domu nie ma co.-uśmiechnąłem się, bo taka prawda. Po co gnić na kanapie, jak można się komuś gdzieś na coś przydać.-Poza tym chcę wiedzieć więcej o czymś o czym nie wiem nic. Być może stworzysz historię i to by było fascynujące być tam i to widzieć.-no może troszkę popłynąłem z fantazją, ale czasami trzeba polać wodę.-Robię też smaczne kanapki.-dodałem, bo to moja karta przetargowa.
Nieee, Zephir, dlaczego zabierasz ptaka ode mnie, ty brutalu, ja tu z nim chcę nawiązać więź przyjaźni międzygatunkowej. No nic, później to porobię.
Babibył
Babibył

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-lekka narkolepsja
-alergia na perfumy
-uszkodzona prawa ręka
-blizna na prawym udzie
-osłabione włosy
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Event (mniej więcej):
-pistolet
-spory topór
-mniejszy toporek
-apteczka
-zapasowe ciuszki
-jedzenie+picie

Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : Leventart (DeviantArt)

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa - Page 5 Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Morbius Pią Wrz 10, 2021 9:53 am

Sapnął cicho, zaś kilka kropel krwi z jego nadgarstka chlupnęło do dwóch filiżanek herbaty. Pochwycił kawałek szmatki i docisnął do rozciętej rany. Potrzebował jeszcze chwilę na zawinięcie tego w opatrunek i zakrycie pod rękawem. Problem taki, że słabo krzepnie jego krew, a herbata nie mogła ostygnąć…
-Oczywiście, myślę że nasza rasa też może okazać się przydatna. Ale pomijając aspekt wampiryzmu, jesteśmy też dobre w walce i sztuce przetrwania. To może się okazać znacznie lepsze dla tego typu wyprawie.- Wtrąciła Lisollette, za chwilę pociągając nosem, jakby coś wyczuła. -Em, w długim życiu szuka się atrakcji. A kto wie co znajdziemy.
Uśmiechnęła się połowicznie, zostawiając prawdę na później, gdyż nie chciała niepotrzebnych świadków do dość ważnego tematu. Ale mimo to, ciągle ją coś zajmowało i właściwie, nie tylko ją, bo Valerius też wydała się jakaś nieswoja, zupełnie ignorując ptaka, który się kręcił w kółko i krakał.
Do pokoju znowu wszedł Morbius, trzymający tacę, zaś spod jego czerwonego rękawa, skapywała krew, która przebiła się przez opatrunek. Szybko postawił tacę na stoliku, poplamioną na jednym z uchwytów.
-Ta i ta, jest z krwią…- Oznajmił łamanym głosem. -A ta zwykła.- Chrząknął, po czym cofnął się na kilka kroków, widząc że jeszcze krew nie zakrzepła. -Przepraszam.
Dodał, by znów wrócić do kuchni. Kobiety były zaskoczone, zwłaszcza że ewidentnie ten ofiarował im własną krew. Sabrina wzięła go za dziwaka, ale Cascamia nie mogła chyba wyrwać się z… podziwu? Zaskoczenia? Było to na swój sposób czarujące, bo nikt mu przecież nie kazał.
-Uroczy jest. Kto to?
Spytała Zephiruta, biorąc łyk herbaty. I smaczny, w dodatku.
Morbius
Morbius

Stan postaci : Choroba wyniszczyła jego organizm.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa - Page 5 Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Mistrz Gry Pią Wrz 10, 2021 5:02 pm

  Jego wzrok najpierw wylądował na Babim, który okazał się być katem. Intrygujące, jeszcze im grabarza brakowało do kompletu. Wysłuchał jego wyjaśnień, które były dość płynne, ale jednocześnie sensowne. Rozumiał jego pragnienie wiedzy i możliwości podziwiania czegoś, czego w ogłoszeniu nie opisał nawet w części tak dobrze, jak powinien. Na ostatnie słowa zaśmiał się cicho.
  — Kwestia naszego życia i śmierci — odparł z rozbawieniem. — Brałeś już kiedyś udział w czymś podobnym? — Może nie koniecznie o takim wydźwięku, ale doświadczenie w wycieczkach polowych z pewnością postawiłoby go w dobrym świetle.
  Przeniósł się uwagą z powrotem do wampirzyc. Kruczowłosa pochwaliła się cennymi umiejętnościami, na co pokiwał lekko głową. Jej wyjaśnienia samej obecności tutaj pozostawały jednak niewiele mówiące. Na razie jednej chyba pozostawało mu to przyjąć do wiadomości.
  — A więc wszyscy jesteście znudzeni życiem... — Wziął wronę na ręce i oparł się w fotelu. — Z pewnością będę mógł je urozmaicić... — Jego uwagę odwrócił Morbius i podana przez niego herbata. A także taca. Wyłapał też zainteresowane spojrzenie drogich panien, nie mając wątpliwości, czym było spowodowane. Zerknął na Morbiusa, jakby chciał coś powiedzieć, ale zrezygnował. Nie wyglądał już jednak na szczęśliwego z tej sytuacji. Nie powinien tego robić, lecz mówienie tego głośno mogło być... niestosowne. — Hm? — Spojrzał znów na Cascamię. — Morbius? To nasz specjalista od broni. — Uśmiechnął się nieznacznie. — Wygląda niepozornie, ale należy do najlepszych. To zaś — opuścił wzrok na wronę — jest Naor Mermevryi, historyk i lingwista, czyli moja prywatna biblioteka — wyjaśnił z uśmiechem, a wrona dziubnęła go w rękę jakby z dezaprobatą. — Musi odpocząć, porozmawia z nami, gdy uzna za stosowne. — Podniósł oczy na towarzyszy. — W sumie byłoby nas... ośmioro. O ile nie boicie się śmierci. Nie ukrywam, że stamtąd można nie wrócić. Właściwie nie mamy pojęcia, co znajdziemy, ale skoro istnieją drzwi, to musi istnieć wnętrze, czyż nie? — zakończył z lekkim uśmiechem i sięgnął po herbatę.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Dom Morbiusa - Page 5 Empty Re: Dom Morbiusa

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 5 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach