Posiadłość "Złoty Ruczaj"

+2
Rantir Quinaathaaph
Abigail Valendav
6 posters

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Go down

Posiadłość "Złoty Ruczaj" Empty Posiadłość "Złoty Ruczaj"

Pisanie by Mistrz Gry Czw Paź 07, 2021 5:16 pm

autor: Gabriel Yeganyan, artstation.com
Posiadłość, którą lata temu nazwano “Złotym Ruczajem”, mieści się na obrzeżach miasteczka Jutar, położona już za pierwszą granicą lasu, topiąc się wśród drzew iglastych, które otaczają całe domostwo. Prowadzi do niego ścieżka, połączona z drewnianą kładką nad płynącą odnogą rzeki, która napędza mały młyn wodny, zbudowany przy jednej ze ścian tej przytulnej posiadłości. Już z daleka widać, że dom ten zbudowany jest z drewna na kamiennym fundamencie, licząc sobie jedno piętro i parter, zaś drzwi frontowe mieszczą się na małym ganku, gdzie też znaleźć można stoliki i krzesła, a wszystko to jest pod wystającym zadaszeniem, chroniącym przed deszczem. W środku jest tak jak można tego oczekiwać już z zewnątrz, przyjemne przestronne pomieszczenia, jak salon na wejściu, z którego łatwo można przejść do kuchni lub schodami na poziom wyżej, gdzie znajdą się pokoje sypialniane. Nie brakuje futer i innych trofeów myśliwskich, lecz jest to pozostałość po starym właścicielu. Obecny, Gaspard Anatell, niewiele tutaj zmienił, no poza wstawieniem porządnej, kamiennej kapliczki uświęconej Wilkowi, Bogu Życia i Śmierci, położonej obok kominka. Otaczają ją dwa regały z półkami na książki, co stanowi małą, prywatną biblioteczkę.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Posiadłość "Złoty Ruczaj" Empty Re: Posiadłość "Złoty Ruczaj"

Pisanie by Gaspard Anatell Czw Paź 07, 2021 11:50 pm

Dziwnie było mieć… własny dom. Taki własny, nie małe mieszkanko w kamienicy, nie piwnica rezydencji, ani gospoda. No i nowe, porządniejsze ubrania, za czym też tęsknił. Złoty Ruczaj zdawał się być niesamowitą odmianą od dzikiego życia jakie prowadzi już od swojego czasu, w dodatku spełniając zadanie jego małego zbioru wiedzy. I nie tylko.
Szare oczy utkwiły na kosturze, który przypominał swoim ostrzem coś w rodzaju halabardy, lecz lekkością, jeszcze bliżej było mu do włóczni. Tą broń dzierżył Alexius, a teraz, była jego, wraz z rodową szablą. Tak jakby rodową, po prostu też należała do przodka. Podobnie z arkanami wiedzy magicznej, choć podchodził do tego ostrożnie, aby się nie sparzyć.
Jego podróż, którą doświadczył od pobytu w Dolinie Dusz, też wiele zmieniła. Też wiele go nauczyła. Pomogła mu inaczej patrzeć, uzupełnić wiedzę, pojąć słowa Ata. Tego, pod którym odpowiadał, a którego wcale nie znał. Tak wielu chciało wszystkich bogów podpiąć pod swoją wiarę, lecz nie widząc, że są jednym i tym samym. Tak jak powiedział to Druid z Ursy… ta myśl mogła spoić ludzi. Lecz obecnie, Gaspard sam musiał z nią żyć. Z własnym poglądem na sprawy ponad ich żywota. Jak zawsze, nieszablonowo. Mimo to pojął również, z kim przyszło mu się zadawać. Jest tak wielu, którzy pełnią zaszczytną rolę…. Salinae, reprezentantka woli boga, Rantir, potężny czarownik, który dobrze zna ten świat, Serafina będąca samą miko, łączniczką, z ważnym zadaniem. Nawet Lucrecie'a sięgnęła po boskie zdolności, aby czynić dobro. Kim on był, przy nich wszystkich?
Nikim. Choć tyle ujrzał, tyle doświadczył, wciąż był nikim. Pechowcem, którego Pożeracz Dusz w to wszystko wplątał. A teraz chciał zgrywać bohatera? Stawiać kapliczki, jakby był jakimś świętym…? Nie, był wręcz czymś przeciwnym. Ten kostur przypominał mu, że nie miał nawet prawa marzyć o równości z nimi wszystkimi. Był w końcu dziedzicem nekromantycznej historii swego rodu. Zresztą sam parał się kiedyś czarną magią. Z głupoty i desperacji. Zabijał, z głupoty, desperacji i głodu. Był słaby. A na domiar tego, był przecież wampirem. Potępionym, którego sama obecność mierziła Strażnika Azylu. Nieważne, czy będzie postępować zgodnie z nakazem Wilka, ile by też nie stworzył kapliczek, czeka go po wszystkim cierpienie w Otchłani. Jego dusza była stracona. Wielu powiedziałby, że nie warto robić cokolwiek, ale… to nieprawda.
Jego wzrok spoczął teraz na jednej z ksiąg nekromantycznych Alexiusa. Mężczyzny, który zatracił się, stając przerażającym Liczem. Jego egzystencja sama w sobie była plugawa i mroczna. Była okrutna. Choć Lavelle go zabiła… lub zniszczyła, dobrze wiedział, że pogwałcenia dla życia były na porządku dziennym, zaś czarna magia, wszechobecna. Stworzenia Saramira, które czyniły zło, rozprzestrzeniły się. Ktoś musiał chronić światło, aby te nigdy nie zgasło, będące porządkiem i nadzieją. Chciał to czynić. Chciał chronić świat, który kochał. Nawet jeśli małymi krokami, nic nie znaczącymi, to mimo wszystko, pragnął przezwyciężyć swoją parszywą naturę, aby czynić dobro, nie zło. By nie poddać się instynktom. Może czeka go potępienie, a jego grzechy były niewybaczalne, ale może jeszcze wykorzystać swoją marną egzystencję, aby przysłużyła się zwalczaniu temu, czym sam był. Do tego wystarczyła broń i szczęście. A obie te rzeczy posiadał. Zwłaszcza na tym drugim nauczył się polegać, wbrew opinii wielu.
Dlatego… zrobił pierwszy mały krok w swej świętej krucjacie. Wrzucił do kominka pierwszą z trzech nekromantycznych ksiąg, aby ich mroczna i nieczysta wiedza, została strawiona przez płomienie. Aby czarne dziedzictwo Anatellów umarło raz na dobre.
-Wybrałeś upiorną drogę do wielkości…- Zaraz dorzucił też drugą książkę. -...lecz nie jestem tobą…
Podciągnął się w fotelu, zaciskając palce na okładce trzeciej z nich.
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Posiadłość "Złoty Ruczaj" Empty Re: Posiadłość "Złoty Ruczaj"

Pisanie by Mistrz Gry Pią Paź 08, 2021 1:00 am

Wieczór niemal całkowicie przemienił się już w noc. Na niebie kwitły kolejne gwiazdy, a druga księga powoli zajmowała się ogniem. Chyba głównie przez okładkę, bo sam papier płonął niezwykle sprawnie, jak Gaspard mógł już się przekonać. Biedne stare pergaminy pełne tajemnej wiedzy, stronice, które plamiło więcej krwi, niż bywa na rękach morderców. Nikt już nie miał z nich skorzystać.
Lecz ta cisza pełna spokojnie trzaskającego ognia miała zostać brutalnie zmącona. Ogłos energicznego pukania rozbrzmiał w korytarzu, na moment zagłuszając sobą wszelkie myśli.
Kiedy poszedł otworzyć, zastał tam wysokiego mężczyznę w czarnym odzieniu. Jego sylwetkę skrywała opończa, twarz zaś cień kaptura, który za moment jednak lekko odsunął w tył. Twarz miał raczej bladą i mało przyjemną, o wyrazistych rysach i wąskich wargach. Czoło przyzwyczajone do marszczenia, ciemne oczy wpatrujące się niczym jastrząb w zdobycz. Prawe było lekko wyblakłe, a u jego dołu, przez policzek aż po usta, biegła linia nieregularnej blizny. Szyję przybysza opatulał kołnierz, zaś spod opończy widać było rąbek szaty i porządne buty, na dłoniach zaś miał rękawiczki z geometrycznym symbolem wyhaftowanym na środku srebrną nicią.
— Szukam Gasparda Anatella, ponoć tu mieszka — zakomunikował mrukliwie, spoglądając na młodzieńca. — Pogromca Lisza Alexiusa. Chciałbym porozmawiać o tym... incydencie. — Choć mówił poprawnie, czuć było jego specyficzny akcent, jakby niektóre słowa chciał odruchowo nieco inaczej odmieniać.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Posiadłość "Złoty Ruczaj" Empty Re: Posiadłość "Złoty Ruczaj"

Pisanie by Gaspard Anatell Pią Paź 08, 2021 8:34 am

Nie spodziewał się jednak gości o tej porze. Kiedy zamieszkał w tym miejscu, spodziewał się niejakiej izolacji, oraz anonimowości, lecz po prawdzie, na próżno tego szukać w jego życiu. Samo pukanie było dosyć gwałtowne, brzmiało niepokojąco, dlatego już w większym pośpiechu dorzucił ostatnią księgę do ognia, kończąc tą formalność. Nie chciał być zauważony z czymś takim w swoim domu, a może nawet zbyt długo z tym zwlekał. Było po ptakach. Czas zacząć kolejny nowy rozdział.
A jego prologiem miał być nieoczekiwany gość. Anatell wstał, idąc w kierunku drzwi, poprawiając swoją burgundową kamizelkę, by zaraz otworzyć wejście.
-Dobry… wieczór…
Rzucił odruchowo na powitanie, zwracając uwagę na dziwny wygląd tego mężczyzny. Wyglądał jakby przeszedł przez niezłe piekło, w dodatku dosyć kryjąc swoje ciało. Jeszcze mówił nieco specyficznie, lecz teraz ważniejszy był sens tych słów. Nazwał go pogromcą Licza Alexiusa, choć sam by tak o sobie nie powiedział, bo w rzeczywistości, nie on go zniszczył. Domyślił się jednak, że droga Kaida nieco ubarwiła opowieść, zaś Jutar było zbyt małe, aby plotki nie rozeszły się po wszystkich. Zwłaszcza, gdy mowa była o miejscowej legendzie. Dziewczyny i hybryda odeszli, zaś on tutaj wykupił dom, nic dziwnego, że się ktoś tym zainteresował.
-Tak, to ja.- Odparł, nie chcąc prostować szczegółów. -Proszę wejść.- Zaprosił go do środka i zamknął za nim drzwi, jeśli skorzystał. -Jak się Pan nazywa i co chciałby Pan omówić…?
Dopytał, zawieszając na nim spojrzenie. Grube książki kopcące się w kominku dały w tym domu więcej ciepła, więc mogli przejść do salonu, jeśli nie było przeciwwskazań. Cały czas nurtowało go, o czym chciał rozmawiać ktoś taki… krypta pozostała otwarta, każdy mógł samemu eksplorować te zgliszcza.
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Posiadłość "Złoty Ruczaj" Empty Re: Posiadłość "Złoty Ruczaj"

Pisanie by Mistrz Gry Pią Paź 08, 2021 12:19 pm

  Jego czujny wzrok szybko przemknął po gospodarzu, a mężczyzna lekko skinął mu głową w odpowiedzi na pozdrowienie. Wyglądał, jakby nie bardzo chciało mu się przejmować takimi głupotami, może i była to prawda. Nigdzie nie było widać konia, więc przynajmniej z miasta przyszedł pieszo.
  Skorzystał z zaproszenia do wnętrza, a jakże, stawiając kilka kroków w korytarzu, by za chwilę znów zwrócić się w stronę Gasparda, kiedy zaczął odpowiadać i pytać. Mężczyzna zsunął kaptur z głowy, odsłaniając niezbyt długie, ale zadbane czarne włosy.
  Westchnął cicho.
  — Nazywam się Kanmił z Drewnina, choć pewnie niewiele to panu mówi. Jestem Sztukmistrzem, co pewnie mówi panu jeszcze mniej. Powiedzmy... czarodziej — odparł, choć wyraźnie nie pasowało mu to słowo. Skierował się tam, gdzie mu wskazano, czyli zapewne do salonu, gdzie rozejrzał się pokrótce. — Widziałem kryptę Alexiusa. Interesujące miejsce, jednak chciałbym usłyszeć historię z ust kogoś... — Zawiesił wzrok na Gaspardzie. — Kto faktycznie jej dotknął. — Ponownie spojrzał na ogień w kominku, by zaraz lekko zmarszczyć brwi i podejść bliżej. — Pali pan papierem? — spytał z wyczuwalną w głosie wątpliwością, by zaraz zerknąć na białowłosego.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Posiadłość "Złoty Ruczaj" Empty Re: Posiadłość "Złoty Ruczaj"

Pisanie by Gaspard Anatell Pią Paź 08, 2021 12:59 pm

Poprowadzony do środka za moment się przedstawił, a brzmiało to lepiej, niż sprawił pierwsze wrażenie. Nie oceniam książki po okładce. Jednak trzeba było zauważyć, że miał styczność z Ledreńczykiem, a co więcej, z czarodziejem, choć niesmak w jego ustach budziło to słowo. Było to co najmniej interesujące, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, kiedy relacje Medevaru i Ledrenii są na napiętej linii. Choć znawcy magii chyba zawsze podążają własnymi ścieżkami.
-Sztukmistrz… rozumiem. Miło poznać, choć daleka to droga z Twojej ojczyzny, Kanmiłu. Zwłaszcza, gdy mowa o Jutar.
Odparł spokojnie, licząc w duchu, że nie odmienia tego źle.
Założył zaraz ręce za plecy, aby wysłuchać dokładnego powodu wizyty. Już wiedział, że chodzi o jego przodka, ale przybysz zdawał się bardziej ciekawy. Jeśli nie pisał książki, było to lekko podejrzane.
-Dotknięcie mroku nie było niczym przyjemnym, choć teraz mało co można tam znaleźć. Większość rzeczy zabrano.- Zamyślił się na moment, by swoją uwagę przenieść na kominek, którym zainteresował się teraz czarodziej. -Z reguły używam drewna.- Uśmiechnął się, podchodząc bliżej. -To czarnomagiczne księgi, które pozostały po Liczu. Spaliłem je, aby nie dostały się w niepowołane ręce. Za chwilę nic z tego nie zostanie.- Wyjaśnił, po czym wskazał jeden z foteli. -Proszę usiąść.
Dodał, aby samemu uczynić podobnie. Nie sądził, że przyjdzie mu opowiadać o tym komuś przy kominku takie historie, czuł się jak starzec wspominający wojnę. Choć to też była niejaka potworność.
-Nie wiem, czy słyszałeś może legendy o Liczu Alexiusie, ale najpewniej tak. To co ujrzałem w środku… żadna kolorowa bajka nie oddawała tego klimatu strachu, bólu i upodlenia. Nie było to chwalebne, nie było nawet romantyczne. Tylko krzyczący w niebogłosy umarlak, który zapomniał umrzeć, woląc gnić z martwą kobietą, która była tylko ożywioną istotą, bez ładu i składu…- Przypomniało mu to o Yuki, co sprawiało, że coś paliło go od środka. Nie zapomni jej, gdyż był to jeden z jego największych błędów w życiu, których nie przestanie żałować. -W powietrzu czuliśmy duszący zapach i zgniliznę, wraz ze starością. Jakby nawet kurz zatrzymał się w powietrzu. Licz próbował używać na nas swoich zaklęć, pozostając w pełni świadomy swoich działań, choć zatracił się w szaleństwie. Udało się jednak…- Zawahał się. -...mi… go zabić. Zniszczyć. Podobny los spotkał ożywieńca. Jej dusza mogła zaznać spokoju, po tak długim czasie...
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Posiadłość "Złoty Ruczaj" Empty Re: Posiadłość "Złoty Ruczaj"

Pisanie by Mistrz Gry Pią Paź 08, 2021 2:12 pm

  Cieszyło go w duchu, że przyjął do wiadomości jego własną nazwę i nie próbował podpisywać tego pod coś, co nie do końca pasowało. A jednak to szybko ustąpiło miejsca innym myślom i spostrzeżeniom.
  — Kanmile — poprawił go, choć nie brzmiał, jakby miało go to urazić. Być może Gaspard nie był pierwszy, a może tak naprawdę go to nie obchodziło i tylko nie chciał, żeby Anatell nie robił błędów przy innych. — Jutar nie było moim jedynym celem, można to nazwać długoterminową wyprawą — odparł tylko.
  Ich rozmowa przeszła do kwestii samego licza, a Kanmił pokiwał głową na wzmiankę o pustości grobowca. Nie spodziewał się zastać tam niczego innego, czy to towarzysze Gasparda, czy inni zwabieni przygodyści, ale takie skarby szybko zostają rozkradzione, chyba że są wyjątkowo niepozorne.
  — Tak, to jeden z moich problemów — przyznał pochmurnie, by zaraz skupić się na płonących w kominku stronicach, które nie wyglądały jak luźne kartki, choć tego już głośno nie powiedział. Kiedy Anatell podszedł, sprowadził na siebie wzrok mężczyzny, który bardzo uważnie słuchał o dokonaniu, z którego gospodarz chyba był dumny. — Spalił je pan. Rozumiem. — Spojrzał znów w ogień. — Szkoda.
  Stał jeszcze chwilę i zastanawiał się nad czymś, by w końcu wyjąć spod płaszcza niewielką fiolkę, którą spokojnie odkorkował.
  — Mogę? — Kucnął przed kominkiem i pozwolił sobie pożyczyć jeden z pogrzebaczy, w formie szczypiec, którym odwróconą buteleczkę wsadził nad płomienie. Odczekał chwilę, aż wypełni się ona dymem, po czym zabrał i szybko zakorkował z powrotem. Odłożył szczypce i dopiero teraz usiadł na wskazanym mu fotelu, raz po raz przekładając gorące szkło do drugiej ręki.
  Wsłuchał się w jego barwną relację, w której równie wiele było odczuć, co i faktów. A jednak nie negował tego, mógł przynajmniej poznać pogląd swego gospodarza na ten temat. Był całkiem rozsądnym człowiekiem. Kanmił odłożył fiolkę na blat przed sobą i ponownie sięgnął do kieszeni, ty razem po metalową figurkę z kilkoma otworami i dużymi bruzdami pęknięć wzdłuż grawerowań. Ciężko powiedzieć, co takiego przedstawiała, ale miało to z grubsza humanoidalny kształt.
  — Cieszy mnie, że tak to postrzegasz. Rzeczywiście został zniszczony. Z moich ustaleń wynika, że to był puzdrusz... Ffilakterium mieszczące cząstki jego duszy. Jest zniszczone, tak więc licz również. — Schował figurkę i spojrzał na Gasparda. — Czy udało wam się znaleźć lub wynieść coś poza księgami? Mroczna magia może kryć się w różnych kątach — dodał, zawieszając na nim uważne spojrzenie.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Posiadłość "Złoty Ruczaj" Empty Re: Posiadłość "Złoty Ruczaj"

Pisanie by Gaspard Anatell Pią Paź 08, 2021 2:49 pm

"Szkoda"? To najmniej spodziewane słowo w wypadku tego uczynku, co sprawiło, że Gaspard otrzymał pierwszy sygnał, aby mieć go na oku. Może był teoretykiem, ale mógł być też praktykiem, a to gorsze.
-Widziałem na własne oczy jakich potworności mogą dokonać. Nie mógłbym ich trzymać w obawie, że ktoś by to wykorzystał. A oddanie ich jakiemukolwiek uczonemu przyniosłoby podobny efekt.
Skomentował jego słowa, zresztą, nie mówiąc tylko o tych książkach. Podobnie było z wiedzą Geo'Mantisa. Widział to. Doświadczył. Słyszał. Choć nie chciał o tym myśleć, bo przecież znał zdolności hrabiego, oraz to, jak pożądał księgi jego ojca.
Kiwnął tylko głową, gdy zapytał w kwestii fiolki, aby obserwować jak ten zbiera do niej dym. Po co? Z niego niewiele wyczyta… a może jednak? Nie podobało mu się to, a przynajmniej, nie rozumiał tego, zaś to tworzyło największe wątpliwości.
Nachylił się zaraz, by przyjrzeć się lepiej zniszczonej figurce, którą mu pokazał. Zamrugał dwa razy i spojrzał znów na niego, kiedy ten zechciał wszystko schować.
-Czyli to podtrzymywało go przy życiu…- Ciekawe, czy miało dla niego jakąkolwiek wartość, czy też był to zwykły przedmiot na artefakt. -Kilka książek o białej magii… szablę… kostur…- Kiwnął głową, wskazując na biblioteczkę wokół kapliczki Ata, ostrze przewieszone na wieszaku na ścianie, oraz halabardę opartą o komin. -Reszta wzięła złoto…- Mruknął i znów na niego spojrzał. -Jesteś badaczem…?
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Posiadłość "Złoty Ruczaj" Empty Re: Posiadłość "Złoty Ruczaj"

Pisanie by Mistrz Gry Pią Paź 08, 2021 5:54 pm

  Nie wątpił, że Gaspard odpowie na miarę porządnego obywatela i przypomni o ogromnym zagrożeniu ze strony ksiąg, które właśnie ocieplały im salon. Musiał czy chciał, zapewne powiedziałby to nawet wtedy, gdyby wewnątrz myślał inaczej, ludzie zwykle nie wyrażają na głos zbyt kontrowersyjnych myśli.
  — I o to właśnie rozbija się większość waszych problemów, z którymi nie potraficie sobie poradzić. Brak wam osób, którym można powierzyć niebezpieczne rzeczy, zwłaszcza tych na tyle rozsądnych, którzy nie zaczną podejrzewać człowieka o zdradę mimo wszystko — westchnął cicho. — Jednak dobrze zrobiłeś. Nie warto liczyć na przypadek, gdy w grę wchodzi cudze życie — stwierdził ostatecznie, porzucając już temat ksiąg, które i tak do niczego się nie nadadzą.
  Widział jego spojrzenie, jakie lądowało na fiolce, a jednak nie padło żadne pytanie, toteż Kanmił nie trudził się w wyjaśnienia. Co innego teraz chodziło mu po głowie, a dokładniej nowy wątek ich rozmowy.
  — Tak — skwitował filakterium, które zniknęło szybko z ich oczu. Zawiesił wzrok na Gaspardzie, który o dziwo całkiem miło i obrazowo odpowiedział na jego pytanie. Spojrzenie mężczyzny padało na kolejne przedmioty, by zaraz jednak wrócić do białowłosego. — Badaczem... Powiedzmy. Po części. — Urwał na moment. — Wyjaśnię ci, o ile w połowie mi nie przerwiesz i stąd nie wyrzucisz. Lecz najpierw zastanów się, co poczyniłbyś z pożarem, gdybyś nie wiedział, że ogień najlepiej gasić wodą? — Oparł się wygodniej w fotelu. — Około roku 259 sprzed kalendarza senemskiego ziemie ledreńskie przeżywały swego rodzaju kryzys, od Dachy po Domy Przodków. Nikt wtedy nie spał spokojnie, upiorne bestie wypełzały z mroków nocy, a umarli wygrzebywali się z ziemi, nie mogąc spocząć. Podobno coś ich budziło, coś, czego jednocześnie poszukiwali. Kierować nimi miało prywatne nekromanckie stowarzyszenie w liczbie kilkunastu osób. Wykorzystali tę sytuację i darmową siłę roboczą, bezczeszcząc zwłoki i sprowadzając na siebie gniew bogów. Lecz ten nie objawił się kataklizmem a... rozsądną myślą. Jeden z nich imieniem Lasota Wilczarz pierwszy zaczął sądzić, że droga po trupach prowadzi jedynie do ich własnych trumien. Sprzeciwił się swemu przywódcy, zebrał sześciu towarzyszy i wykorzystując swoją wiedzę i umiejętności, zażegnał okropieństwa trawiące tę krainę. — Sięgnął za kołnierz, skąd wyjął wisior ze srebra, siedmioramienną gwiazdę zamkniętą w okręgu. — W podzięce za to zostali ułaskawieni przez miejscowych władców, a sami poprzysięgli chronić swego nowego domu przed niszczycielskim wpływem mrocznej magii. Nauczeni doświadczeniem, gromadzili wiedzę i umiejętności w jej zakresie, by móc znać przeciwnika, jego mocne i słabe strony. I aby móc korzystać z nieszkodliwych cząstek tej wiedzy, by pomagać umarłym spocząć na wieki. — Zerknął na gwiazdę. — Oto brutalny skrót historii i... istoty Sztukmistrzów. Jeśli ktokolwiek by się podawał za jednego z nas, a nie miał przy sobie tego... — Pokazał wisior. — Bezpieczniej zakładać, że kłamie — zakończył i puścił gwiazdę, by swobodnie zawisnąć na srebrnym łańcuszku. Mężczyzna uważnie obserwował reakcję swego gospodarza, choć wyglądał na niezmiennie spokojnego, jak gdyby Gaspard nie mógł zrobić nic, co by mu szczególnie zagroziło.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Posiadłość "Złoty Ruczaj" Empty Re: Posiadłość "Złoty Ruczaj"

Pisanie by Gaspard Anatell Pią Paź 08, 2021 6:59 pm

Miał smutną rację. W Medevarze ciężko o zaufanie. Prawie każdy chciał ugrać coś dla siebie lub sięgnąć po potęgę. W Ledrenii było bardziej kolorowo? Brzmiało utopijne, ale może tak. Inna kultura w końcu. W rzeczywistości sam nigdy za granicą nie był. Ale spodobało mu się, że ostatecznie czarodziej go pochwalił. Może sam podszedł do niego zbyt podejrzliwie. O ile nie chciał tylko pokazać się z tej strony.
-Tak… to prawda. Musimy sobie radzić jak możemy. Zresztą… ten Licz był tutaj od setek lat i nikt nawet palcem nie kiwnął. To coś znaczy, prawda?
Spytał retorycznie, z lekkim zawodem dla profesjonalistów, którzy powinni się takimi rzeczami zajmować, a woleli bagatelizować to w legendy.
Kanmił zdecydował się opowiedzieć nieco o sobie, a już pierwsze słowa uniosły brwi Gasparda, choć zaraz kiwnął głową w ramach obietnicy, że poczeka. Tak naprawdę zderzył się z historią sąsiedniego państwa, która w jego wyobrażeniach przedstawiała się jako bardzo mroczna, depresyjna i jałowa. Apokalipsa. Ziemię pochłonięte przez same grzechy, gdzie ludzkość stała się zwierzyną. Lecz pojawił się zwrot akcji, gdy doszło do rozłamu nekromantycznej organizacji, a twórcy chaosu sami go zażegnali.
Zerknął na naszyjnik, by wrócić spojrzeniem do Sztukmistrza, aby zaraz okazało się, że wspomniani magowie, byli protoplastami jego profesji, a on sam, dziedzicem kultywowanych tradycji, którymi określił się nowy ład.
Mógł już mówić, tak?
-Sztukmistrzowie mają doprawdy niebagatelną historię… badacie i uczycie się czarnej magii… aby efektywniej ją zwalczać…- Zamyślił się, za moment lekko nachylając, opierając łokciami o własne uda. Czy różnił się od nich? W jakiś sposób tak, lecz też niekoniecznie. Jego wampiryzm… czy nawet jego własne doświadczenie czarnomagiczne, pomagało mu pojąć to z czym chciał walczyć. Więc był w stanie to aprobować. -...chronicie światło… ja też chcę… aby świat nie stał się znowu tym, z czego zrodziła się Twoja organizacja...- Zerknął zaraz na kapliczkę Ata. -...dlatego rozumiem. Macie szczytny cel i swoją metodę działania. No i jasne jest teraz, czemu interesował Cię Alexius…
Uśmiechnął się lekko.
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Posiadłość "Złoty Ruczaj" Empty Re: Posiadłość "Złoty Ruczaj"

Pisanie by Mistrz Gry Pią Paź 08, 2021 7:14 pm

  Miał rację, nie tylko brakowało osób, którym mógłby powierzyć swoje znaleziska, ale nie było przede wszystkim żadnego chętnego na to, by zająć się tą sprawą od samego początku. Może nawet przed dziesiątkami lat, kiedy Alexius był realnym bytem, a nie tylko miejscową legendą. To było głupie i naiwne z ich strony, jakby żywili nadzieję, że problem rozwiąże się sam, a potem tylko znajdują się pechowi przygodyści, o których słuch na zawsze znika. Drużyna Gasparda miała sporo szczęścia, z pewnością nie byli pierwsi.
  Opowiedział swoją historię, a zadziwienie na twarzy Anatella powoli zmieniło się w zrozumienie i swego rodzaju podziw. Smutek również, bo najwyraźniej pojmował jak mroczny musiał to być czas dla mieszkańców północnej Ledrenii.
  — Dokładnie. — Skinął głową na to krótkie podsumowanie. — Cieszę się, że nie użyłeś słowa "nekromanta", bo jest tu zbyt wiele zasadniczych różnic — dodał spokojnie, przyglądając mu się dalej, aż zerknął znów w stronę kapliczki. Tam to wzrok Sztukmistrza zatrzymał się na dłuższą chwilę. — Tak. — Wrócił uwagą do Gasparda. — Dlatego też chciałbym spytać, czy mogę przyjrzeć się bliżej przedmiotom, które znalazłeś? Licz zwykle jest dobrym zaklinaczem, niektóre z nich mogłyby okazać się niebezpieczne.
  Nawet jeśli już pokazywał je jakiemuś magowi. Właściwie nie bardzo go to obchodziło, powody, dla których miał pełne prawo zignorować medevarskich specjalistów, przed chwilą wymienili wspólnie.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Posiadłość "Złoty Ruczaj" Empty Re: Posiadłość "Złoty Ruczaj"

Pisanie by Gaspard Anatell Pią Paź 08, 2021 7:34 pm

Już nauczył się pojmować, że nie tylko ożywianie leżało w naturze czarnej magii, bo również były nimi przykładowo klątwy, a Kanmił miał raczej na myśli szerokie spektrum możliwości tych głupców z przeszłości.
-Jeszcze środowisko czarnej magii mogłoby się na mnie obrazić za to stwierdzenie.
Zażartował z uśmiechem, by zaraz przejść do nieco poważniejszych spraw. Choć wszystkie one takowymi były, to należało trochę rozrzedzić atmosferę, by się nie podusić.
-W porządku, osobiście nie znam się na zaklinaniu, a wolałbym zaufać komuś kompetentnemu. W okolicy ciężko nawet o kogoś, kto dobrze włada magią.- Wstał powoli, by podejść w pierwszej chwili do lekkiej halabardy, którą pochwycił w dłoń. -To był kostur Alexiusa, posługiwał się nim w czasie walki, więc jest możliwość, że coś przy tym grzebał.- Przeszedł z nim do podłużnego stolika, który teraz stał pusty, aby ułożyć broń na blacie. -Szabla należała do niego, jest na rękojeści wciąż rodowa insygnia Alexiusa, lecz wątpię by władał nią odkąd zamknął się w krypcie. Może to był sentyment.- Zdjął broń z wieszaka i położył obok kostury, aby zaraz podejść do biblioteczki, wysuwając z niej książki. -Arkana białej magii w której nie znalazłem nic, co nie byłoby ogólnopowszechne. Pomyślałem, że może mi się przydadzą, ale nie chcę bawić się zapałkami.
Dołożył ostatnie pięć sztuk na stół.
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Posiadłość "Złoty Ruczaj" Empty Re: Posiadłość "Złoty Ruczaj"

Pisanie by Mistrz Gry Sob Paź 09, 2021 12:30 am

Uśmiechnął się pod nosem na jego żart, choć w zasadzie była to prawda. Nie zdziwiłby się, gdyby ktoś się obraził za przyrównanie go do tego czy innego czarnoksiężnika. Zresztą nie takie historie już bywały.
Kanmił westchnął cicho i zawiesił na nim wzrok, kiedy przyszło do kwestii przedmiotów z grobowca. Gaspard się zgodził, znacząco umilając tym samym pracę. Ledreńczyk wstał razem z nim i podszedł do kominka, gdzie oparta była halabarda. Jego czujne spojrzenie powiodło po zdobieniach rękojeści oraz groźnym ostrzu.
— To byłoby rozsądne z jego strony — przytaknął i odprowadził go wzrokiem do stołu. Zaraz przeszli do szabli, której przyjrzał się równie dokładnie, choć na razie niczego nie dotykał. — Kunsztowna robota... — wymruczał tylko, a kiedy Gaspard poszedł po książki, on z powrotem usiadł na fotelu.
Powszechna magia nie brzmiała jak coś niebezpiecznego, lecz on chyba temu nie dowierzał. Podobnie jak i Anatell, a to kolejna rzecz, którą można by pochwalić. Był ostrożny względem rzeczy, o których nie miał pojęcia. W każdym razie Sztukmistrz rozłożył księgi jedna koło drugiej, by nie zasłaniały się nawzajem, po czym złożył dłońmi jakiś wzór, zamknął oczy i zaczął szeptać zaklęcie. A przynajmniej tak mógł wywnioskować Gaspard, bo innych widocznych efektów nie było. Kanmił spojrzał na wpół nieobecnym wzrokiem na przedmioty na stole, by szybko zawiesić go dłużej na halabardzie. Wstał szybko i ściągnął rękawiczki, a zaraz sięgnął po puszkę białego proszku, który roztarł na dłoniach. Tuż nad bronią przesunął rękoma w powietrzu, a w nich zjawiła się jakby widmowa kopia halabardy upleciona z poł przejrzystych ciągów run. Chwycił ją ostrożnie i zaczął oglądać z każdej strony, czytając ciągnące się różnorako wersety.
— Interesujące... — wymruczał w końcu i zerknął na Gasparda. — To, najkrócej mówiąc, broń do walki z demonami. — Wrócił uwagą do widma, jeszcze raz przepatrując napisy. — To jak... srebro na wilkołaki albo... żelazo na biesy. Zabójczo skuteczne przeciwko wszystkiemu, co wypełzło z zaświatów... Sprytna sztuczka — mruknął, zastanawiając się nad czymś.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Posiadłość "Złoty Ruczaj" Empty Re: Posiadłość "Złoty Ruczaj"

Pisanie by Gaspard Anatell Sob Paź 09, 2021 3:15 pm

Szabla faktycznie prezentowała się dobrze, mogła być dobra do pojedynków, choć przeważnie stronił od takich rzeczy. Przynajmniej tak było do tej pory.
-Był bogaty, więc zapewne zamówił u jakiegoś mistrza kowalstwa…
Skomentował, za chwilę przyglądając się temu co chciał zbadać Sztukmistrz. Cofnął się o krok, kiedy Ledreńczyk zaczął wykonywać gesty, oraz inkantacje, nie wiedząc czego się spodziewać. Ale nie działo się nic szczególnego, więc reszta mogła przebiegać w spokoju. Jego szare oczy padał na każdym z przedmiotów stopniowo, aż sam wstrzymał wzrok na halabardzie, bo chyba tym też zainteresował się Kanmił. Anatell zerknął na czarodzieja i znów na broń, czekając na jakieś wnioski. Była niebezpieczna?
Wtedy miał zdziwić się jeszcze bardziej, gdy przeszedł na bok, widząc pierwsze magiczne efekty, które odtworzyły tą broń. Czyli coś było na rzeczy. Interesujące to mało powiedziane. Sam uniósł brwi w zaskoczeniu, kiedy wspomniał o demonach. Że co?
-Masz na myśli Istoty Otchłani?- Dopytał, bo tylko z takim określeniem miał styczność, choć coś słyszał kiedyś, jak ludzie mawiają o demonach i innych paskudztwach, którymi straszy się dzieci. -Wszystko…?- Mruknął, samemu się zastanawiając. -Wszystko to też chyba duchy i nieumarli…
Wampiry też? Brzmiało to trochę jak kosa Lucrecie, lecz jeśli tak było, halabarda zdawała się bardziej niezwykła, niż przypuszczał. Broń, na którą wrażliwe byłyby wszystkie mroczne twory, oraz potworności… czy to właśnie nie było to, czego teraz potrzebował? Jego oczy wydawały się, aż błyszczeć z zachwytu, nawet jeśli po twarzy niewiele pokazywał. I co, cwaniaki? Macie te swoje boskie moce, błogosławieństwa, magiczne kosy, a Gaspard ma… halabarde, która może skopać nawet demona! Ha! Ha ha!
Lecz ten zachwyt powoli przygasał, gdy pojął, że w sumie, tą bronią równie dobrze możnaby jego samego bardzo skrzywdzić. Lecz… tak chyba jest z każdym przedmiotem służącym do walki… po prostu trzeba nie dać sobie tego odebrać, co nie?
-Nad czym rozmyślasz?
Spytał, widząc jego zastanowienie.
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Posiadłość "Złoty Ruczaj" Empty Re: Posiadłość "Złoty Ruczaj"

Pisanie by Mistrz Gry Sob Paź 09, 2021 8:17 pm

  Nieznacznie pokiwał głową, kiedy padło pierwsze pytanie, choć zwlekał z tym przez moment. Może chciał się skupić na tym, co robi, a może musiał zastanowić się, co dokładnie Gaspard rozumie poprzez "istoty otchłani". Lecz tak, chyba myśleli o tym samym.
  — Duchy, umrzyki, wampiry, wilkołaki, demony, upiory... Wszystko, co złe lub przeklęte... — odparł z wolna. Szczególnie pierwsza kategoria była interesująca, bo najpewniej nie było wiele broni zdolnych zranić stworzenia niematerialne. Potężna rzecz, innymi słowy. Z pewnością Alexius nie stworzył tego z kaprysu, pytanie tylko czy faktycznie on był autorem. Wielki z niego uczony i czarnoksiężnik, to prawda, lecz to jeszcze nic nie znaczyło. Choć teraz mogliby nad tym tylko gdybać, a co innego chodziło po głowie Kanmiła. Zaraz też zresztą Gaspard dostrzegł ten inny wyraz na jego twarzy, odwracając tym samym uwagę od widmowej broni. — Zastanawiałem się, kiedy ją zrobił. A także... — Złożył dłonie razem, tym samym kończąc świetlistą wizję, po czym przeniósł wzrok na Gasparda. — Z reguły proponuję cenę za taki artefakt, lecz ty powiedziałeś, że chcesz walczyć z mrokiem, czy tak? — zapytał, przypatrując mu się uważnie.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Posiadłość "Złoty Ruczaj" Empty Re: Posiadłość "Złoty Ruczaj"

Pisanie by Gaspard Anatell Sob Paź 09, 2021 8:45 pm

Klarowne wymienienie istot znacząco tu pomogło, rozwiewając jego wątpliwości. Nawet pojawiły się w tym wilkołaki. I bardzo dobrze. Ale demony to… demony? W sensie, czyli te złe kreatury, które się wzywa? Ciekawe, czy ledreńczycy tak je właśnie postrzegali. Chyba nigdy nie spotkał żadnego demona. Był tylko ten Gobi… Pożeracz Dusz, ale on był chyba bożkiem, a nie demonem…? Ciężko powiedzieć, bo go też nie spotkał. Całe szczęście.
Ale no właśnie, duchy. Wystarczyło trafić tym zjawę, aby odesłać ją skąd przybyła. To zapewne musiało boleć zmarłego. Ale ciężko to sobie wyobrazić, kiedy ich nawet nie widzi. Lavelle była wyjątkiem, spowodowanym działaniami wcześniej wspomnianej istoty.
-To brzmi wręcz potężnie. Aż dziw, że należało do Licza…- Odparł na pierwsze słowa, zaraz skupiając się na kolejnych. -...jeśli już, miał na to sporo czasu. Halabardy nie są już zbytnio w użyciu, to stara broń, ale dobrze zachowana. Cieszył się wielką sławą już za życia, może nawet wtedy, ale… to chyba już nieważne.
Dodał, patrząc jak zaklęcie pryska w powietrzu. Nie był pewny, czy chciał jednak znać historię tej broni, w końcu mogła służyć do naprawdę groteskowych rzeczy. Tym mniej wiesz, tym lepiej śpisz, podobno.
Zwrócił na niego spojrzenie, kiedy rzucił sugestią. Teraz pojął, że przecież nazwał go pogromcą. Jego trochę nieprawdziwa reputacja wciąż żyła, ale tutaj rozchodziło się teraz o prawdziwe działania. Zresztą, miał rację, przecież nie mógł po wszystkim siedzieć w fotelu i żyć w spokoju. Miał swoją świętą misję do zrealizowania.
-Tak. Obiecałem komuś podążać właściwą ścieżką. A na niej, mogę napotkać więcej stworzeń jak Alexius, które powinny odejść.- Zerknął na broń. -Dlatego nie chciałbym jej sprzedawać...
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Posiadłość "Złoty Ruczaj" Empty Re: Posiadłość "Złoty Ruczaj"

Pisanie by Mistrz Gry Nie Paź 10, 2021 12:47 am

Zerknął na niego, kiedy wyraził swoje zdziwienie. Można było z tym polemizować, ale chyba nie było wielkiego sensu. Każdy z nich mógł mieć rację, a drugi sort wniosków z pewnością mu się nasunie, prędzej czy później.
Kanmił wydobył w międzyczasie chustkę, w którą zaczął wycierać ręce z białego pyłu. Lekko pokiwał głową na krótki wywód o halabardzie i ostateczne skwitowanie. Choć historia artefaktu mogła być ciekawa, to raczej im teraz niepotrzebna.
Co innego z jego przeznaczeniem.
— Obietnice to poważna sprawa — przyznał i schował chustkę, by zawiesić wzrok na ostrzu. — Potrafisz się tym posługiwać? — Przeniósł uważny wzrok z powrotem na Anatella. — I co właściwie wiesz o tych, których chcesz zwalczać? — dopytał, choć z pewnością nie oczekiwał szerokiej i książkowej odpowiedzi. Sam temat był zbyt obszerny na takowe.
Kanmił przeniósł część swej uwagi na broń, którą chwycił do rąk i zważył. Obrócił powoli i postawił drzewcem na podłodze, by móc przesunąć palcami po zdobieniach. Zdawał się doszukiwać w nich jakiegoś znaczenia, lecz milczał w tym temacie.
— Masz szczęście, że nie jest przeklęta — rzucił w pewnej chwili, jakby bez związku z tematem i chyba bardziej do siebie.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Posiadłość "Złoty Ruczaj" Empty Re: Posiadłość "Złoty Ruczaj"

Pisanie by Gaspard Anatell Nie Paź 10, 2021 1:13 am

Kolejna osoba, która lubi go chwytać za słowa. Mimo to, gdy Gaspard rzucał się na głęboką wodę, to wiedząc, że nie sięgnie dna. Może dlatego złożone obietnice były dla niego świętością. Dla jednej już rzuconej w powietrze, dotarł aż tutaj. To i tak mało, aby potwierdzić, do czego zdolny był ten wampir.
-Dlatego należy ich dotrzymywać.- Odparł z miejsca, znów skupiony na orężu. -Powiedzmy, że już coś próbowałem, więc podstawy nie są mi obce. Praktyka czyni mistrza.
Dodał zaraz, by zaobserwować jak mężczyzna chwyta broń, zaczynając ją badać ze wszystkich stron, w międzyczasie żądając mu nowe pytanie. Właściwie, jego wiedza momentami przekraczała świadomość zwykłych ludzi, a czasem, wydawała się wręcz wybrakowana. Dlatego nie chciał się popisywać.
-Istoty Otchłani mogą być wszelakie. Zależy o co pytasz… wilkołaki dzielą się na trzy podgatunki, podobnie jak wampiry. Ale nie one są problemem. Nimi są umarli…- Oparł się biodrem o stół. -...duchy są więźniami tego świata, mogą się błąkać mając mniejszy lub większy wpływ na świat śmiertelnych. Z reguły nikt ich nie widzi, ale ich moce potrafią nawet rzucać ciężkimi rzeczami.- Założył ręce na piersi. -Te zaś uwięzione w martwym ciele to ożywieńcy. Mogą być zniewolone względem swego nekromantycznego pana lub też i nie. Ale niełatwo od tak zabić coś co tylko magia trzyma już przy życiu.- Przekręcił głowę na bok. -A to co nazywasz "demonami"... to potężne kreatury, potwory, wedle wierzeń, stworzenia upadłego boga, które mogą zostać przyzwane do naszego świata. Ale powinny też dać się odesłać. Chociażby antyurokiem czarnomagicznym…
Zerknął na trzymaną przez Kanmiła halabardę. Na szczęście, była bezpieczna.
-Lecz do czego zmierzasz…?
Spytał wreszcie, bo domyślił się, że pytania pozostały sugestywne i raczej nie zadawał ich z troski o jego los.
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Posiadłość "Złoty Ruczaj" Empty Re: Posiadłość "Złoty Ruczaj"

Pisanie by Mistrz Gry Nie Paź 10, 2021 1:03 pm

  Jego brak wątpliwości był nawet miły dla ucha. Z pewnością wiedział, jaką wagę potrafiły nieść słowa, więc Kanmił porzucił ten temat na rzecz kolejnych. Podstawy. To już zawsze coś, lecz to, z czym może się spotkać, może wymagać znacznie więcej niż podstawy. A jednak od czegoś trzeba zacząć, a on przeżył spotkanie z jednym z największych czarnoksiężników ich czasów.
  — Prawda — odparł tylko, by zaraz zasłuchać się w jego opisy różnych stworzeń, o których słyszał i być może, z którymi się spotkał. Jego mina wyrażała ten sam stoicki spokój i zasłuchanie, ale brak zdziwienia chyba był dobrym sygnałem. — Również człowiek może się zmienić w demona, powrócić z zaświatów przesycony ich mocami lub też pozostać tu, żywić się ludźmi i tak rosnąc w siłę, jednocześnie gnijąc w swych niespełnionych pragnieniach — dodał, chwilowo ignorując jego pytanie. — A wraz z przyzywanymi duchami na ziemię bardzo często schodzi coś jeszcze. Na przykład takie właśnie istoty. Nie można umieścić dwóch dusz w jednym ciele, nie ręcznie, lecz niektóre z upiorów potrafią opętywać ludzi. Jak sobowtóry... zmiennokształtni. Lecz gorzej. — Przeniósł na niego wzrok. — Nie zrozum mnie źle, lecz jeśli po prostu stąd wyjdę, dam ci pozwolenie na to wszystko. Chcę mieć choć szansę na to, że nie posyłam cię na śmierć. Nie jesteś jedynym człowiekiem, który uznał, że zrobi coś dla świata, a niestety większość z nich jest dziś w grobie. — Zerknął na kapliczkę i znów na niego. — Oby twoi bogowie stanęli po twojej stronie — dodał.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Posiadłość "Złoty Ruczaj" Empty Re: Posiadłość "Złoty Ruczaj"

Pisanie by Gaspard Anatell Nie Paź 10, 2021 2:25 pm

Człowiek, który stał się demonem… jak bardzo zepsutą istotą trzeba być, aby się czymś takim stać w swej najczystszej postaci? Żeby własną esencja tak bardzo została splugawione? Mimo to, pozostało mu zaufać, może nawet nabrać większej ogłady.
-Rozumiem.- Odparł tylko, od razu wysłuchując kolejnych słów dotyczących opętania, o którym mawiają klerycy. Było one realne? Lecz co w takim wypadku? Czy byłby w stanie skrzywdzić niewinnego, aby wygnać istotę? Raczej nie. Tutaj potrzebowaliby kapłana. -Straszny los.
Skomentował krótko, bo i tutaj mógł jedynie przyjąć fakty do siebie, aż w końcu temat powrócił do jego osoby. Gaspard lekko uniósł brwi, rozluźniając ręce. Ta ostrożność i pouczenie go… choć może brak wiary do obcego był jak najbardziej w porządku. Ilu to mieli głupich bohaterów?
-Świat potrzebuje tych, którzy gotów są zrobić cokolwiek. To czasem wystarczy.- Mruknął, by też spojrzeć na kapliczkę Ata. -Nie liczę na to, by ktokolwiek stawał po mojej stronie. Bogowie nie ingerują w nasz los w tym świecie, pozostawili nam wolną wolę, oraz możliwość bycia własnymi kowalami. Nie robią niczego dla nas, to my sami za siebie odpowiadamy, aby być za to nagrodzonymi lub potępionymi.- Uśmiechnął się lekko, podchodząc powoli do kapliczki, na której ułożył bladą dłoń. -Wolę więc zawierzyć swojemu szczęściu. To chyba swojego rodzaju błogosławieństwo od moich narodzin.
Zaśmiał się cicho.
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Posiadłość "Złoty Ruczaj" Empty Re: Posiadłość "Złoty Ruczaj"

Pisanie by Mistrz Gry Nie Paź 10, 2021 2:50 pm

  Skinął głową. W istocie był to okropny los, zwłaszcza, że najprostsze rozwiązanie wiązało się ze śmiercią i wcale nie było gwarancją pozbycia się całego problemu. Ale na to chyba jeszcze mieli czas, w każdym razie on miał, by się dokształcić. Patrząc na tę kapliczkę, a raczej jej otoczenie, nie stronił od ksiąg i wiedzy.
  Jego zaskoczenie chyba go nie zdziwiło. Przesadził? Może, ale miał ku temu powody, a Gaspard powinien do tego też przywyknąć. Na swojej drodze spotka znacznie więcej zwątpienia i lekceważenia niż tego wieczora. Sztukmistrz wysłuchał jego odpowiedzi, by na koniec nieznacznie unieść kącik ust.
  — Rozsądny z ciebie człowiek — skwitował, odkładając halabardę na blat stołu. — Jeśli samemu nie dasz sobie rady, liczenie na innych to chwytanie za brzytwę... — Umilkł na moment, by w końcu założyć ręce za plecami i zawiesić wzrok na białowłosym. — Doszły mnie po drodze pogłoski o niepokojących wydarzeniach w Shendaar. Miałem tam jechać, choć to nieplanowane wydłużenie mojej drogi. Lecz może ty zechciałbyś to sprawdzić? — rzucił, obserwując jego reakcję, chwilowo też nie proponując swego towarzystwa, co chyba też było swego rodzaju kredytem zaufania.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Posiadłość "Złoty Ruczaj" Empty Re: Posiadłość "Złoty Ruczaj"

Pisanie by Gaspard Anatell Nie Paź 10, 2021 3:18 pm

Uśmiechnął się lekko i spojrzał na niego, obniżając lekko głowę.
-Dziękuję, to pochlebna opinia.
Odparł tylko, by zaraz odsunąć się od kapliczki i podejść do jednego ze stojaków na ubrania, gładząc palcami skrawki czarnego płaszcza. W międzyczasie wciąż nadstawiał ucha.
-Shendaar nie leży tak daleko, choć musiałbym się przygotować. Sądzę, że nazajutrz byłbym już gotowy, może nocą nawet na miejscu.- Zagwarantował, wsadzając rękę do kieszeni. -Czy plotki mówią coś więcej o tych "niepokojących wydarzeniach"?
Dopytał, licząc na dokładniejsze informacje, aby choć trochę orientować się na start, lecz nie wątpił, że jeśli sprawa była poważna, to nawet miejscowi coś szepnął.
Zaraz zaś odszedł od odzieży wierzchniej, by podejść z czymś do Kanmiła, co właśnie trzymał w dłoni.
-Nie wiem, czy przyjdzie nam się znowu spotkać, lecz bardzo cenię Twoją pomoc, dlatego… przyjmij to w geście przyjaźni i zapłaty.- Włożył mu do rąk amulet z błękitnym kryształem. -Absorbuje manę, oraz ją przechowuje, z tego co wiem, w znacznej ilości. Myślę, że Sztukmistrzowi przyda się bardziej, niż mi.
Zachichotał.
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Posiadłość "Złoty Ruczaj" Empty Re: Posiadłość "Złoty Ruczaj"

Pisanie by Mistrz Gry Nie Paź 10, 2021 6:00 pm

Powiódł za nim wzrokiem z zadowoleniem w oczach. Widać było, że Gaspard się zastanawia, a on przeczuwać, że nie odmówi. Był zdeterminowany i pewny siebie, nawet trochę doświadczony, sądząc po swobodzie, z jaką mówił o tych sprawach. To też za chwilę miały mu potwierdzić jego słowa.
— Doskonale — rzucił, przyjmując do wiadomości wyliczony czas. Podszedł bliżej kominka, zawieszając wzrok na szczątkach ksiąg. — Słyszałem, że ludzie znikają w górach, niektórzy dziwaczeją. Oraz owce, od owiec się zaczęło, z nich też miały być robione... złowrogie znaki, jak to nazwali prości ludzie. To jednak wyklucza winę zwykłego drapieżnika. Możliwe, że ktoś chce w ten sposób zapewnić sobie prywatność, odstraszyć ciekawskich. Względnie mogą mieć znaczenie same w sobie, ciężko powiedzieć, nie znając szczegółów. — Umilkł na moment. — W Jutar krążą pogłoski, myślę, że na miejscu ludzie będą mieć znacznie więcej do powiedzenia. — Schował ręce do kieszeni i spojrzał na Gasparda. — Coś takiego może oznaczać wiedźmę, lecz warto się przygotować na istoty wszelkiego pokroju — dodał swoje własne wnioski, dość ostrożne i ogólne, jednak byli za daleko i za mało wiedzieli, by mógł powiedzieć coś więcej.
Jednak te przemyślenia miały zejść na dalszy plan, kiedy Gaspard postanowił mu coś podarować. Kanmił wziął kryształ do ręki i spojrzał po nim, by zaraz podnieść oczy na Anatella.
— Cóż... pewnie tak... — odparł trochę zaskoczony tym gestem, lecz zaraz zamknął dłoń. — Dziękuję, z pewnością nie będzie się kurzył — rzucił z lekkim uśmiechem.
Na tym jednak musiała skończyć się ich pogawędka, kiedy Sztukmistrz zdał sobie sprawę, że miał jeszcze inne plany na ten wieczór, a zaraz z rana wypadało mu jechać. Schował naszyjnik w bezpiecznym miejscu i ponownie spojrzał na Gasparda.
— Myślę, że czas na mnie. Powodzenia, Gaspardzie. Może jeszcze się spotkamy — rzekł, by za chwilę udać się do wyjścia. Zarzucił kaptur na głowę i ruszył drogę do miasteczka.

z.t. x2
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Posiadłość "Złoty Ruczaj" Empty Re: Posiadłość "Złoty Ruczaj"

Pisanie by Abigail Valendav Pią Gru 31, 2021 11:32 am

W czasie swojej drogi do Jutar miała dużo czasu na przemyślenia, choć nadal nie rozumiała, czemu ją to wszystko obchodziło, a najlepsza wymówką jaką znalazła, była wrodzona ciekawość do zasłyszanych legend i bajek, którymi Kaida ją niejednokrotnie karmiła. Słuchając od innych słów dotyczących jednej osoby, tak różne od siebie, poznawanie pośrednio jego historii, było trochę jak takie zbieranie legendy do kupy i wcale nie było to takie odległe od prawdy. Seryjny morderca z Nenevath, chłopak znikąd, który został wampirem, porzucił dawne życie, dokonał okrutnych rzeczy, a teraz się nawrócił… i chyba w to ostatnie faktycznie zaczynała wierzyć. Zapewne on sam nie byłby w stanie spojrzeć nawet w oczy matce Sandry i tak jak ona, udawać jej znajomego, a tym bardziej, nie przyznałby się jej do błędu i nie przeprosiłby, bo wiedział, że na to wybaczenia nie ma. Ale skoro były inne ofiary, czemu im nie kazał postawić tych jego kapliczek, skoro to takie ważne dla niego było? Może nie mógł, albo już to zrobił, a może tak jak stwierdziła Analis… nikt inny nie przejmowałby się losem jakiejś ulicznej kurwy… może ona najbardziej ze wszystkich, zasługiwała na należyta pamięć. Nikt nie powinien umierać w zapomnieniu, na które nie zasłużył To było takie dziwne i… chyba nawet ona skora była stwierdzić, że na swój sposób przykre. Nienawidziła jak dupki takie jak on wzbudzają w niej współczucie, bo była świadoma, że nawet to mu się nie należało po tym wszystkim. Choć nie chciałaby go chyba poznać z tamtego mrocznego okresu życia, była ciekawa jaki był, gdy wspominała go jego sąsiadka. Gdzie bili go jacyś bezdomni ze slumsów, jak zwykłego śmiecia gorszego od nich. Czy jeszcze wtedy w jego oczach była niewinność? Nie mogła sobie wyobrazić czym musiał być wampiryzm w praktyce, ona sama urodziła się wilkołakiem i niejako rozumiała tylko tyle, ile kosztuje cena przekleństwa, którego sobie nie wybierasz. To było faktycznie kurewsko podłe… a z czymś takim trzeba żyć, choćby wieczność. A wraz z tym, z własnym sumieniem. A to jeszcze gorszy ciężar od jakiejkolwiek klątwy.
Powóz zatrzymała w Jutar, a dalszą ścieżkę odbyła już pieszo w stronę iglastego lasu, po tym jak jeden z przechodniów wskazał jej kierunek. Wbrew pozorom, sam Gaspard był dobrze znanym tutejszym, ale jej to nie dziwiło, w końcu swojego czasu zrobili niezły szał w pobliskiej krypcie, choć miano “pogromcy licza” uznałaby śmiało za przesadzone, ale jebać.
Zaraz jej oczom ukazała się posiadłość otoczona drzewami i strumieniem, który nadawał temu przyjemny szum przepływającej wody. Czyli się tak ustawił po ich wyprawie. No cóż, odludzie było sensownym rozwiązaniem, zwłaszcza że mało kto spoza miejscowych zapewne wiedział, że teraz tu mieszka. Abigail weszła na ganek i zapukała do drzwi, ale nie spotkała się z odpowiedzią. Nie było nikogo…?
-W czym mogę pomóc?
Padł głos zza jej pleców, a Valendav pisnęła wystraszona, odwracając się nagle. Czemu wszyscy ją ostatnio zaskakują zza pleców?! Ale… co to było.
-Heeee?
Spytała tylko wykrzywiając twarz, kiedy dostrzegła postać wzrostem dziewczynki, lecz całą zawiniętą w bandaże, a na sobie miała wymięte szmaty, oraz charakterystyczny kaptur z uszkami misia. Jej wielkie złote oczy odbijały od siebie zdziwienie Abigail.
-Jestem Stworek, mieszkam tu!
Uśmiechnęła się, zaś złotowłosa lekko zmieszana przeszła kilka kroków na bok, jakby odsunąć się od niej i dać też szansę wejścia na ganek, co ta odebrała jako zaproszenie.
-A nie mieszka tu Gaspard Anatell…?
Dopytała. Co jest kurwa.
-O, mieszka, to jego dom, Stworek i Gaspard to najlepsi przyjaciele pod słońcem, khy, khy! Gaspard chciał, abym nie zamarznęła w śmieciach, więc się dostosowałam. Czekam, aż wróci, bo jest w Shendaar.
Rzuciła z entuzjazmem. Dobra, tego to już faktycznie się nie spodziewała. Ale skoro przygarnął dziecko z ulicy to… w sumie miłe. Choć czemu to dziecko było takie dziwne?
-W porządku… ale miałam dla niego zlecenie wykonać…- Podjęła, a Stworek przekręciła głowę na bok, zaś Valendav zdała sobie sprawę, że się minęła z nim. Eh. -Dobra, zrobimy inaczej.- Założyła ręce na biodrach. -Możesz mu przekazać trzy rzeczy jak wróci?
-Oczywiście, khy khy!
Odparła natychmiast, zaś Abigail otworzyła torbę, wyjmując z niej ubrudzony pistolet Gasparda, oraz zegarek od jego matki, które wręczyła Stworkowi, który zaczął je oglądać z każdej strony. Wyglądały na cenne, ale raczej ona sama w sobie nie wydawała się mieć złych intencji względem podarunków.
-A trzecia rzecz…?
Dopytała.
-Trzecia zaraz powstanie…
Mruknęła i podeszła do krzesła, oraz stolika, przy których usiadła, wyjmując kawałek papieru, oraz ołówek. Zaczęła coś pisać, zaś Stworek wychylała się zza jej ramienia, aby coś podpatrzeć, ale prędko też złotowłosa skończyła, wręczając jej kartkę.
-Do rąk własnych. Zjeżdżam stąd.
-W porządku, uważaj na siebie, khy khy!
Rzuciła głośno, kiedy Valendav oddaliła się zaraz od domostwa, idąc tą samą drogą przez kładkę nad strumieniem. Z jednej strony liczyła, że spotka go osobiście, a z drugiej… może to zresztą lepiej. Wystarczająco się w to wszystko wkręciła, a wyszła z tego bez kasy.
Stworek poczekała, aż kobieta oddaliła się wystarczająco i spojrzała na treść listu:

“Z tej strony Abigail. Odzyskałam Twój zegarek i pistolet. Pobiłam tego tłuka co Ci go podpierdolił. Kapliczka tego całego Wilka też jest tam gdzie chciałeś, widziała go matka tej Sandry, choć nic nie podejrzewa, że to Twój pomysł. Przedmioty dałam temu dziwnemu dziecku co z Tobą mieszka, aby Ci je przekazała. Zapłacisz mi przy najbliższej okazji, ale nie myśl, że zapomnę zidiociały patałachu, bo wydusze z Ciebie ostatnią drachmę, jeśli będzie trzeba!
Mam do powiedzenia tylko jedno…(gryzdoły i przekreslenia) przykro mi, że masz spierdolone życie.”

Z/T
Abigail Valendav
Abigail Valendav

Stan postaci : Wilkołactwo / Brak ogólnych uszczerbków na zdrowiu
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Posiadłość "Złoty Ruczaj" Empty Re: Posiadłość "Złoty Ruczaj"

Pisanie by Gaspard Anatell Pon Lut 07, 2022 9:34 pm

Lato 1871r.

Drzwi do domostwa otworzyły się gwałtownie i szeroko, a w ich progu stanął ciężko Gaspard, podpierając się o framugę, lekko utykając na prawą nogę. Nie był ranny, ale chyba nadwyrężył łydkę.
-Z kim walczyłeś…?
Spytała Amelie, która zatrzymała się w salonie, zakładając ręce na piersi i spoglądając w jego stronę.
-Walczylem? Ja biegałem, dla zdrowia… ćwiczyłem…
Wyznał z ciężkim oddechem i wpelz do domu, zamykając za sobą. Amelie była a cywilnym ubiorze, choć nie brakowało jej odznaki, którą nosiła na piersi z dumą, tak samo jak kaburę przy pasie, choć to drugie to raczej służbowy nawyk.
-Jakoś nie wyglądasz zdrowiej.
Rzuciła z drwiną, na co Gaspard założył rękę za głowę, uśmiechając się perliście.
-Pamiętaj, że ja się nie zmieniam. A Ty…? Ile to już, dwadzieścia pięć lat…? Zmarszczki tu i ówdzie…
Zaraz po tym uderzyła go w ramię z gniewnym spojrzeniem.
-Ja przynajmniej nie będę wiecznym dzieciakiem! Tobie coraz bliżej do trzydziestki!
-Tak, przerażająca perspektywa…
Mruknął mało poważnie, wymijając ją, aby podejść do kapliczki Wilka, kładąc na nim kamienie szlachetne. To zwróciło uwagę milicjantki.
-Skąd Ty to…
-Znalazlem w sarkofagu w którym się zamknąłem w czasie walki z jakimś plugastwem…
-Co? Zaraz… Twoja praca dalej mnie szokuje… ale nie wiem co gorsze, to że zamknąłeś się w sarkofagu, to z czym walczyłeś, czy to, że ogradłeś gr…. zaraz, w sarkofagu było ciało?!
Spytała prawie krzycząc, na co Gaspard lekko opuścił głowę.
-Wiesz…
-Ooooo kamyki, khy khy, może Stworek coś za nie dać…
Pojawiła się istota w bandażach, wychodzącą spod kanapy. Blondynka prawie zawału przez to dostała, ale jej brat wydawał się już przyzwyczajony do jej dziwności i obecności.
-Co tym razem masz?
-Duzo amunicji i muszkiet dobrej klasy, khy khy
-Hmmm…
Zastanowił się, a Amelie prześledziła ich wzrokiem.
-Serio…? Czy ta rodzina musi być taka dziwna...?
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Posiadłość "Złoty Ruczaj" Empty Re: Posiadłość "Złoty Ruczaj"

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach