Posiadłość "Złoty Ruczaj"

+2
Rantir Quinaathaaph
Abigail Valendav
6 posters

Strona 4 z 4 Previous  1, 2, 3, 4

Go down

Posiadłość "Złoty Ruczaj" - Page 4 Empty Re: Posiadłość "Złoty Ruczaj"

Pisanie by Harim Nie Paź 22, 2023 12:13 am

Harim szybko porzucił czytanie i ruszył na przechadzkę po domu. Przez moment miał wątpliwości, czy powinien, ale z drugiej strony przecież nigdzie nie węszył. Przynajmniej tak mu się wydawało i to zazwyczaj było wystarczające. Ostatnio. W przeciwieństwie do większości jego życia, mogło mu się coś wydawać, mógł nie mieć racji i jednocześnie mógł ją mieć. Kiedyś bywało odwrotnie, a teraz coraz bardziej widział, jak bardzo było to bez sensu. Musieć się nie mylić, a jednocześnie nie mieć nic do powiedzenia, bo nic się nie wie.
W każdym razie, pozwiedzał sobie parter Gasparda, aż spotkał Bou.
— Nie wiem... jeszcze — wymruczał na pytanie o plan. Sam nie pytał, nie bardzo miał kiedy, ale Serafina pewnie wiedziała, gdzie teraz ruszą.
Na jej kolejne słowa wzruszył ramionami. Nie brzmiało to wcale źle, chociaż wolałby mniejszy tłum. Ale przynajmniej przeszło mu początkowe wrażenie... ciężkie do opisania, bo złożone z dużej liczby mniejszych nieprzyjemnych wrażeń jak niezręczność, obcość i potencjalne problemy.
— Pewnie się z tego cieszysz — rzucił za chwilę, mając wrażenie, że jednak powinien coś powiedzieć. Zwłaszcza do niej. Zachowywała się tak, jakby do niej należał ten cały bałagan, choć wcale tak nie było, a to jeden z najgorszych typów. Może jednak będzie miał coś przeciwko.

Melnistaar nie poruszył się nawet, słysząc kroki za sobą, głównie dlatego, że zbyt dobrze je znał, by musieć się oglądać. Chwilę zwlekał z odpowiedzią na jej pytanie, aż słowa te zgasły w porannej mgle.
— Zastanawiam się... gdzie on się podziewa — wymruczał z wolna i zerknął na nią. — I gdzie ty zamierzasz się podziać, bo spokojnie na pewno nie usiądziesz — dodał z ledwo wyczuwalnym rozbawieniem w głosie.

Kiedy Lu tak wisiała nad Gaspą, biała puszystość poruszyła się obok, najpierw delikatnie, potem gwałtowniej, aż niedaleko głowy wampira wyłonił się łebek Mi.
— Haa?... Po co wstawać... — wymruczał niepocieszony taką wczesną pobudką. Jego łebek zaraz klapnął z powrotem na klatkę piersiową Gasparda. Potem puścił go i zwinął się z powrotem. Skoro chcą gdzieś iść to... a niech tam.
Kotek zaraz ziewnął i przeciągnął się, szorując całym sobą po podłodze, kiedy tylne łapy odepchnęły go od ściany. Przeturlał się na bok, miauknął coś pod nosem i w końcu wstał, najpierw na cztery, potem dwie łapy. Otrzepał łebek i ruszył za Gaspardem do kuchni.
— Pomogę — rzucił do wampira, patrząc na niego wyczekująco.
Harim
Harim
Admin

Stan postaci : przyzwoity i nawet czysty, co nie często mu się zdarzało. || Tatuaże: wzory i pojedyncze słowa lub litery i liczby w języku jahs, z czarnego i białego tuszu, pokrywają niemal całe ciało. Blizny: w większości ukryte pod tatuażami, wiele różnych śladów po ostrzach, pazurach i innych uszkodzeniach, kilka pręg na plecach, otwory w nadgarstkach skrzydeł.
Ekwipunek : skalpel [dokładnie ukryty], 2 pistolety skałkowe [srebrzystoszare], 2 miecze obusieczne [ścięty sztych], 3 noże do rzucania [powyżej pasa i na udach], manierka z wodą
Ubiór : spodnie z praktycznego, płowego materiału. Wąski pasek. Matowa, skórzana kamizelka. Wyblakła, czerwona chustka na szyi. Przedramiona owinięte są białym płótnem. Podobne widnieje na stopach i znika pod nogawkami spodni. Przepaska z białego materiału trzymająca włosy.
Źródło avatara : Tekla on Twitter

Powrót do góry Go down

Posiadłość "Złoty Ruczaj" - Page 4 Empty Re: Posiadłość "Złoty Ruczaj"

Pisanie by Serafina Vaymore Nie Paź 22, 2023 12:49 am

-Pewnie - Bou wzruszył ramionami - przynajmniej nie będzie nudno, nie? - uśmiechnął się pod nosem - Poza tym... ty dopiero zobaczysz - zaśmiał się cicho, ruszając wzdłuż korytarza.
-Nadzieja, że Serafina usiedzi, ale raczej oboje wątpimy w to, że grzecznie usiądzie, gdy jeszcze może się normalnie poruszać - mruknął - Pewnie Mel nie będzie chciał jej zostawiać...Chociaż może... ciężko stwierdzić. Dużo pewnie zależy od tego co wymyśli . Bo po prawdzie to jej samej nie zostawi i pewnie by ją obserwował...- umilkł na moment, po czym ruszył w strone kuchni - chodź, napijemy się herbaty ...

-Gdzie... co? zniknął? - Serafina uniosła brwi - Cóż.... wiesz, zawsze możesz nie niańczyć mnie i iść na polowanie - uśmiechnęła się pod nosem, zaraz przymykając ślepia.
-Cóż... zamierzam być grzeczna,ale jeszcze przed tym planuje podróż do Manen...-uchyliła powieki- wiesz... niedługo ten dzien.... trzeba będzie zamknąć portale, prawda? To moja powinność i... to raczej mi nie zaszkodzi, więc nie masz się o co martwić...- stwierdziła, wciskając w niego łepek - zresztą...Pewnie Ayu będzie przy tym...

-Haaa? ty sobie chyba żartujesz - Lu ruszyła za nim, zaraz wyrównując z nim kroku - Oczywiście, że ci pomogę - zerknęła na kociaka - a nawet pomożemy -dodała po chwili - co trzy pary łapek to nie jedna, nie? - uśmiechnęła się wesoło.
Serafina Vaymore
Serafina Vaymore
Admin

Źródło avatara : Wpisze

Powrót do góry Go down

Posiadłość "Złoty Ruczaj" - Page 4 Empty Re: Posiadłość "Złoty Ruczaj"

Pisanie by Gaspard Anatell Nie Paź 22, 2023 1:05 am

Mi i Gaspard chyba myśleli podobnie, ale niestety pewne normy nakazywały przerwać swoje lenistwo. W dodatku, raczej Lu nie zamierzała odpuścić, więc niespecjalnie miał jakieś wyjście. Ciekawe, czy jego goście naprawdę musieli jeść. Znaczy, część tak, druga część… kto wie.
-Jak zwykle można na Ciebie liczyć.- Uśmiechnął się do Lavelle, zaraz spoglądając na Mi, który dołączył do nich. Cóż za inicjatywa, zaskoczył go, ale pozytywnie. -A więc uwiniemy się nim reszta się zbierze. Najlepsza byłaby jajecznica, bo można jej zrobić dużo i nikt raczej nie będzie narzekać.- Przyłożył palce do podbródka. -Na herbatę przydadzą się dzbanki…

Minęło chwilę czasu, ale zaraz zapach ciepłej jajecznicy prosto z patelni zaczął unosić się w salonie, a do tego dołączyły kubki z rozlanym naparem ziołowym, wraz z talerzykami i sztućcami. Ciężko było to pomieścić na jednym stoliku, ale niestety nie mógł liczyć na lepsze warunki. Odliczył siebie i Stworka, którego swoją drogą i tak nigdzie nie było. Sam sięgnął po fiolkę z krwią, którą wypił, idąc trochę na skróty z własnym śniadaniem.
Zaraz białowłosa postać w różowym fartuchu pojawiła się ponownie w salonie, by z martwym wyrazem twarzy klasnąć trzy razy.
-Śnia-da-nie.
Poinformował, a jeśli ktoś nie dosłyszał, to wierzył że Lu i tak pobiegła poinformować pozostałych, zaś Mi, swoje siostry. Anatell przyłożył palce do skroni, pokaźnie wzdychając. Bycie gospodynią domową nie było wcale takie łatwe. Poza tym, co niósł ten dzień?
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Posiadłość "Złoty Ruczaj" - Page 4 Empty Re: Posiadłość "Złoty Ruczaj"

Pisanie by Harim Nie Paź 22, 2023 1:23 am

Pokiwał głową, ale bez wielkiego przekonania. Chociaż to nie jest dobre słowo, był pewien, że będzie się działo dużo rzeczy, znacznie więcej niż zwykle, tylko nie wiedział, czy się na to cieszyć. Ale Bou wydawała się zadowolona.
Zerknął na nią, ale nie dopytał. Skoro zobaczy, to zobaczy, raczej nie było to nic, czym trzeba się martwić. Nie brzmiało tak, jakby blondynka mówiła o sobie. Słuchał dalej, idąc obok niego.
— Obserwowałby ją?... — podłapał cicho, zaraz przypominając sobie, że za pierwszym razem w ogóle go nie widział. Ale widziała Serafina. Może przed nią też mógł się ukryć, a może było w tym coś więcej.
Ruszyli do kuchni. Nie protestował, chociaż nie do końca uśmiechało mu się picie z nią herbaty. A jak zeszli na dół, okazało się, że nie będą tam sami. Harim zatrzymał się na widok kotka, ale ten był dużo spokojniejszy od swoich sióstr. Obejrzał się tylko na skrzydlatego i poszedł do kredensu po szklanki, bo w końcu, cokolwiek będą jeść, trzeba się też napić.
Harim nie próbował się narzucać, zwłaszcza, że kuchnia przesadnie wielka nie była. Jeśli nie był ram do niczego potrzebny, to po prostu zaczekał w salonie. Mając tyle par rąk, i tak uwinęli się szybko z przygotowaniem śniadania. Przyjemny zapach jajecznicy zaczął rozchodzić się po domu i nawet zwabił dwa pozostałe kotki, które wyraźnie jeszcze zaspane, wyłoniły się ze swojego pokoju na dole.
Ma i Mo na moment skrzyżowały baczne spojrzenie z Mi, aż w końcu trikolorka uniosła lekko uszy i podeszła pomiziać go nosem na powitanie. Kiedy już oficjalne czułości, mniej lub bardziej wyraźne zostały wymienione, wszystkie trzy pary oczu zwróciły się na gości. Obecna była większa połowa.

— Nie widziałem go. — Mel wzruszył ramionami. — Taa... nie wiem, czy mi się chce — wymruczał i umilkł na chwilę, co poniekąd było spowodowane jej nowiną. — Do... Manen? A po jaką cholerę? — Zerknął na dziewczynę i prychnął cicho. — Wy i te wasze portale... — Popatrzył znów na las, zastanawiając się przez moment. — Tak samo jak był przy anatemie? Wiesz, z całym szacunkiem dla Aya, ale mógł chociaż sprawdzić, jak się miewa druga połowa tego całego pomysłu, bo zgaduję, że był jego. — Umilkł na chwilę, jakby właśnie coś przyszło mu do głowy, ale tylko westchnął ostatecznie. — Nie byłem wieczny. Radzili sobie beze mnie, to i teraz sobie przez chwilę poradzą — dodał, ponownie przenosząc ślepia na Serafinę, które zresztą zaraz przymknął, jakby zbierając cierpliwość. — Wołają cię...
Harim
Harim
Admin

Stan postaci : przyzwoity i nawet czysty, co nie często mu się zdarzało. || Tatuaże: wzory i pojedyncze słowa lub litery i liczby w języku jahs, z czarnego i białego tuszu, pokrywają niemal całe ciało. Blizny: w większości ukryte pod tatuażami, wiele różnych śladów po ostrzach, pazurach i innych uszkodzeniach, kilka pręg na plecach, otwory w nadgarstkach skrzydeł.
Ekwipunek : skalpel [dokładnie ukryty], 2 pistolety skałkowe [srebrzystoszare], 2 miecze obusieczne [ścięty sztych], 3 noże do rzucania [powyżej pasa i na udach], manierka z wodą
Ubiór : spodnie z praktycznego, płowego materiału. Wąski pasek. Matowa, skórzana kamizelka. Wyblakła, czerwona chustka na szyi. Przedramiona owinięte są białym płótnem. Podobne widnieje na stopach i znika pod nogawkami spodni. Przepaska z białego materiału trzymająca włosy.
Źródło avatara : Tekla on Twitter

Powrót do góry Go down

Posiadłość "Złoty Ruczaj" - Page 4 Empty Re: Posiadłość "Złoty Ruczaj"

Pisanie by Serafina Vaymore Nie Paź 22, 2023 3:19 pm

-Samej teraz raczej jej nie zostawi... -zerknął na niego - może nie tyle by obserwował, co doglądał raz w czas... o ile nie wybierzemy się z wami - wymruczał Bou, a że nie bardzo mieli co robić to usiadł przy stole, przenosząc ślepia na Harima - Wiesz... Pewnie nie wie jak to pogodzić z pracą, ale nie ma się co łudzić, że ją tak zostawi po tym czego się dowiedział...

-Nie wiesz czy ci sie chce - powtórzyła po nim z głupim uśmiechem, wtulając w niego łepek. Uśmiechnęła się głupio, gdy zaczął krytykować jej prace. Było to niesamowicie słodkie i kochane. Aż cieplutko robiło jej się na serduszku.
W zasadzie to czuła od niego dziwny rodzaj zrozumienia i współczucia, jakby częściowo na własnej skórze odczuwał jej lęki, pretensje i niepewności, przelewając je na świat. Tak jak ona.
-Mel... to nie Ayu powiedział mi o Anatemie - wyznała spokojnie - W zasadzie nie powiedział mi nic na ten temat. Widzisz, Melu, gdy staniesz się sławny w tym temacie, jak ja, to ludzie często sami wysyłają do ciebie listy z prośbami o interwencje.. O Anatemie powiadomił mnie proboszcz, który przygotował mi wszystko do rytuału.. - wyznała z delikatnym uśmiechem, pobierając sobie od niego ciepełko. Zaraz otworzyła ślepia i uniosła na niego tęczówki w kolorze błękitnego popiołu, odchylając łepek na jego wyznanie, które jasno sugerowało, że Mel miał zamiar wziąć sobie coś na wzór urlopu, aby z nią wyruszyć w podróż.
Zaśmiała się cicho, aby opatulić go łapkami w pasie by ponownie się do niego przykleić
- Kocham Cię, Mel... - wymruczała, wciskając w niego buziuchne. Zaraz zachichotała, odrywając się od niego
-Nie tylko mnie, chodź zjeść... - i tak też potuptała do domu, kierując się do kuchni. Po drodze do stołu jej jasne ślepia wyłapały sylwetkę Gasparda
-o... Anatell - rzuciła z uśmiechem - Chodź, pogadamy... - i tak też zasiadła do stołu, zaraz zabierając się za jedzonko.
-Będziemy ruszać dziś dalej... I w związku z tym, może chciałbyś towarzyszyć nam w naszej wycieczce, hym? - zagaiła wsuwając widelec do ust - Musimy zajechać w kilka miejsc, a potem wybieramy się za ocean - dodała, rozkoszując się jedzonkiem. Zaraz dobyła wzrokiem Harima - Hariś, mamy jeszcze może mandarynki? - zagaiła, patrząc na niego wzrokiem zbitego szczeniaka.
Serafina Vaymore
Serafina Vaymore
Admin

Źródło avatara : Wpisze

Powrót do góry Go down

Posiadłość "Złoty Ruczaj" - Page 4 Empty Re: Posiadłość "Złoty Ruczaj"

Pisanie by Gaspard Anatell Nie Paź 22, 2023 4:14 pm

Powoli wszyscy zaczynali się zbierać w salonie jak na jakieś zgromadzenie doradców, tak też mógł uznać swoją pracę za zakończoną, co zwieńczył rozwiązaniem fartucha i zdjęciem go z siebie. Wciąż czuł się dziwnie zmęczony, ale miałby na to jedno wytłumaczenie. Położył materiał gdzieś w kącie, aby zaraz usłyszeć własne nazwisko, czym powiódł spojrzeniem na Serafinę. Poczuł dziwny dyskomfort, jakby coś sobie przypomniał z tej serii głupich snów. I chyba znów chciał zapomnieć, bo swoje zakłopotanie musiał ukrywać pod maską spokoju. Czemu mózg płatał takie figle wbrew własnej woli. Za dużo się chyba działo.
-Pogadać?- Zapytał, jakby brzmiało to poważniej, niż sądził. Zbliżył się do reszty i usiadł ze skrzyżowanymi nogami, oplatając się rękoma i słuchając. Właściwie, padła propozycja wspólnej podróży, ale jako że to propozycja, czy więc nie była to już część tej ich misji? Właściwie, to Mel odpowiadał za zadanie, Vaymore nawet się nie spodziewali. -Chcecie mojego towarzystwa…?- Zapytał z wyraźnym niezrozumieniem, jakby mówił o dobrowolnym wzięciu ze sobą kuli u nogi. Już kiedyś podróżował chwilę z Harimem i Serafiną, w kierunku Ursy. Ale nie była to miła podróż, raczej długie momenty ciszy i trzymania się na tyłach, aż pojawiła się okazja do rozdzielenia. Wtedy też wzięła go zresztą jak za karę, tutaj propozycja padła z jej własnej inicjatywy. Ale to dalsza część jej wypowiedzi miała zaabsorbować pełną uwagę wampira. -Za ocean?!- Dopytał zaskoczony. Podróż za granicę nie była mu obca, jego ścieżki wiodły w przedziwne miejsca, ale nigdy dotąd poza kontynent. Zresztą gdzie mieliby płynąć, do Tenkaraou, czy na jakąś wyspę? -Jaki jest cel tak dalekiej podróży…? I dlaczego mi to proponujesz…?
Dopytał, przenosząc wzrok w jakiś inny punkt. Oczywiście, przeprosiła go za tamten incydent w domu, ale zbyt dużo czynników składało się w wątpliwości oraz pytania. No i… taka wyprawa brzmiała na bardzo długą. Czy Złoty Ruczaj przetrwa bez niego…?
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Posiadłość "Złoty Ruczaj" - Page 4 Empty Re: Posiadłość "Złoty Ruczaj"

Pisanie by Harim Nie Paź 22, 2023 5:28 pm

Harim przetrawił to wszystko w głowie, ale chyba nie miał nic więcej do powiedzenia. Obecność Mela brzmiała dobrze, choć przyznawał to ze zdziwieniem. Na tą chwilę nie miał mu wiele do zarzucenia, przeciwnie, zgadywał, że będzie pomocny. Skrzydlaty znał swoje ograniczenia, zwłaszcza pamiętał o wątpliwej jakości wiedzy, w dodatku o kobietach w ciąży. Czy Mel miał jej więcej, to ciężko powiedzieć, ale na pewno więcej wiedział o Łącznikach.
Usiedli przy śniadaniu. On na swoim miejscu z poprzedniego wieczora, kotki razem w kącie stołu, Bou, Lucreacia... Zerknął na Gasparda, który nie spieszył się do stołu. Niby był wampirem, prawda, ale to chyba nie znaczyło, że nie mógł jeść zwykłych rzeczy. Harimowi ciężko przychodziło do głowy, że mógłby nie chcieć, tak po prostu, odmówić dobrego posiłku, który w dodatku w jakimś sensie jest jego własnym. To było nieintuicyjne. Z drugiej strony, rzeczywiście nie musiał jeść, by przeżyć, więc może nie postrzegał tego tak samo jak on. Albo jak oni. W tym momencie dotarło do niego, że nadal nie wie, kim dokładnie są niewidzialni przyjaciele Serafiny. Równie dobrze mogli być do Gasparda podobni.
Zerknął na kotki. Co prawda umiały używać sztućców, ale robiły to niewprawnie jak dzieci. Ich łapy i pazury nie pomagały ani trochę, a on miał wrażenie, że rozumie tą niewygodę, chociaż był w nieco lepszej sytuacji. Ale wrócił uwagą do własnego talerza, kiedy zorientowały się, że są obserwowane.

— Więc nie chciałaś mu odmawiać — mruknął tylko w kwestii plebana. To miało więcej sensu, rzeczywiście, ale z drugiej strony Ayu mógł jej zabronić... Nie, nie mógł. Gdyby to zrobił, tym bardziej zrobiłaby na przekór.
Uniósł lekko ręce, kiedy znienacka postanowiła go objąć i przytulić. Mel zerknął na dziewczynę z miną, jakby ta miała przynajmniej piętnaście lat mniej niż ma, po czym popacał ją po głowie.
— Tak, tak, pamiętam. — To nie była najlepsza odpowiedź na "kocham cię", ale zdecydowanie jedna z lepszych, jakie mogła od niego usłyszeć. Na następną uwagę jednak westchnął zmęczony i jeszcze chwilę został na ganku, zanim ruszył jej śladem do środka. Właśnie dlatego nienawidził być gościem.
Mel wszedł do salonu, w międzyczasie zsuwając kaptur z głowy i maskę z twarzy. Wcześniej pozostawało to głównie w domysłach, teraz zaś Anatell mógł widzieć wyraźnie, że ciężko było Żniwiarza dopasować do konkretnej znanej mu istoty. Choć rysy miał ludzkie, to jednak było w nich coś obcego, coś znacznie mniej ludzkiego a bliższego bestiom. Krótkie czarne włosy wydawały się zarówno miękkie, jak i sztywne, uszy miał lekko szpiczaste, a jego skóra stanowiła dziwną mozaikę lica człowieka o ciemniejszej cerze oraz fragmentów zupełnie czarnych, jakby bardziej szorstkich i pokrytych sierścią tam, gdzie normalnie widniałby kilkudniowy zarost. Jego zęby przypominały może nie tyle wampirze, co zwyczajnie kły drapieżnika, prawdopodobnie najbliżej byłoby im do kocich.
Harim zerknął na niego dość krótko, zaraz skupiając się na Serafinie i Gaspardzie, który właśnie dostał ważne pytanie. Odpowiedział paroma własnymi, a skrzydlaty zerknął na Vaymore.
— Jeszcze tak — odparł w kwestii mandarynek, chociaż wiele ich nie zostało.
— Nauczysz się przynajmniej czegoś — rzucił Melnistaar w odpowiedzi dla wampira, bynajmniej się nie przejmując tym, że to nie jego pytano. — Najwyższy czas, żebyś... — Urwał gwałtownie, a jego widelec zgrzytnął nieprzyjemnie po talerzu, kiedy do ich uszu dobiegło przeciągłe, wilcze wycie. Dostatecznie głośne, by zwierzę mogło być niemal tuż pod domem. Mel zamarł na moment, po czym podniósł wymowny wzrok na Serafinę.
Cisza nie potrwała długo, jeszcze nawet nie zdążyli zebrać myśli, zanim drzwi frontowe nie otworzyły się z rozmachem, ukazując sylwetkę Ata. W półmroku mglistego poranka przez moment głównym elementem jego osoby była para złotych ślepi, które szybko odnalazły towarzystwo przy stole.
— Widzę, że Gildia Listonoszy bawi się doskonale — warknął, ruszając w ich stronę, by zaraz zatrzymać się, kiedy jeden kotek za drugim zaczął syczeć i się jeżyć. — Cisza — rozkazał, najwyraźniej nie rzucając pustego słowa, bo wszystkie trzy spanikowane hybrydy kiwnęły się na kanapę jakby zmożone snem. At wrócił oczyma do Serafiny. — Co to wszystko ma znaczyć? — rzucił, ale w jego głosie nie brzmiał gniew, nie do końca, prędzej zdezorientowanie, ale tę subtelną różnicę ciężko było ot tak dostrzec. Zupełnie przy tym zignorował pozostałych, w tym też Harima, który przecież siedział zaraz obok Vaymore.
Mel ukradkiem odłożył widelec.
Harim
Harim
Admin

Stan postaci : przyzwoity i nawet czysty, co nie często mu się zdarzało. || Tatuaże: wzory i pojedyncze słowa lub litery i liczby w języku jahs, z czarnego i białego tuszu, pokrywają niemal całe ciało. Blizny: w większości ukryte pod tatuażami, wiele różnych śladów po ostrzach, pazurach i innych uszkodzeniach, kilka pręg na plecach, otwory w nadgarstkach skrzydeł.
Ekwipunek : skalpel [dokładnie ukryty], 2 pistolety skałkowe [srebrzystoszare], 2 miecze obusieczne [ścięty sztych], 3 noże do rzucania [powyżej pasa i na udach], manierka z wodą
Ubiór : spodnie z praktycznego, płowego materiału. Wąski pasek. Matowa, skórzana kamizelka. Wyblakła, czerwona chustka na szyi. Przedramiona owinięte są białym płótnem. Podobne widnieje na stopach i znika pod nogawkami spodni. Przepaska z białego materiału trzymająca włosy.
Źródło avatara : Tekla on Twitter

Powrót do góry Go down

Posiadłość "Złoty Ruczaj" - Page 4 Empty Re: Posiadłość "Złoty Ruczaj"

Pisanie by Serafina Vaymore Nie Paź 22, 2023 6:27 pm

-Dlaczego nie.. - rzuciła luźno Serafina, apropo pytania o towarzystwo Gasparda. W zasadzie nie wiedziała czemu miałoby być inaczej. Gaspard podłapał temat widocznie nim przejęty. To nawet było w jakiś sposób urocze.
-Naszym celem jest wielkie cesarstwo północne - oświadczyła, zajadając się jedzonkiem - w sensie Manen, nie - dodała z głupim uśmiechem.
Sielanka nie potrwała długo, podobnie jak przyjemna cisza, gdy przeciął ją wilcze wycie. Serafina automatycznie poczuła jak sztywnieje.
-o kurwa - szepnęła zdławionym głosem i chciała zrobić wiele rzeczy, ale nie zdążyła zrobić nic, gdy do domu wparował At we własnej osobie.
Nie wyglądał na zadowolonego i nawet nie śmiała przypuszczać by miał być, a jednak nie sądziła, że go jeszcze spotka. Gdy zwrócił na nią uwagę to całkowicie ją przytkało
-Uhum... - odkaszlnęła, odkładając sztućce. Trzeba spierdalać... tylko jak... gdy na ciebie patrzy - No... wiesz, chyba jasno się określiłam... - powoli wstała i prawie nie potknęła się o własne krzesło. Że ja pierdole, złośliwość rzeczy martwych.
-No co mam Ci powiedzieć - mruknęła już nieco bardziej pretensjonalnie, chyba jej wróciła odwaga i wrodzona złośliwość - mam ci tłumaczyć jak powstają dzieci? Daj kartkę to ci rozrysuje - prychnęła, krzyżując ręce na piersi by wyglądać groźniej, ale po prawdzie była totalnie spanikowana. Łudziła się, że konfrontacji nie zaliczy. A jeśli już to że bardziej się do niej przygotuje, chociaż były to głupie nadzieje.
Błękitne tęczówki wyłapały jego złociste spojrzenie. Wzięła głęboki wdech, próbując zebrać myśli
-W liście ci napisałam dlaczego nie powiem ci tego prosto w oczy... - wymruczała cicho - a mimo to żądasz wyjaśnień... Jakich wyjaśnień? - skrzywiła się delikatnie -Co ja mam ci wyjaśniać? Jestem w ciąży, będę mieć dziecko. Wyjaśnione. Zadowolony?. Nie musisz sobie kłopotać głowy moją osobą i możesz wrócić do swoich cudownych zaświatów.
Serafina Vaymore
Serafina Vaymore
Admin

Źródło avatara : Wpisze

Powrót do góry Go down

Posiadłość "Złoty Ruczaj" - Page 4 Empty Re: Posiadłość "Złoty Ruczaj"

Pisanie by Gaspard Anatell Nie Paź 22, 2023 6:55 pm

Dlaczego nie? Tak po prostu? Dla niej to była najwidoczniej oczywistość, której on sam nie dostrzegał. Ale z drugiej strony, było to chyba miłe. Nie bycie skreślonym z miejsca, choć spodziewał się jakiegoś przytyku, czy choćby sarkazmu.
-Północne… cesarstwo…- Cała jego głowa wypełniła się mapami kartografów, próbując zlokalizować znane mu ziemie, przynajmniej z opowieści. “Manen”. Całkiem o nim zapomniał, zupełnie jakby była to kraina z bajek. -To niedostępny ląd…
Mruknął, jakby miało być to samo w sobie odpowiedzią. Ojciec opowiadał mu kiedyś o Manen, całkiem innym od tego co znali. Czy nawet tam potrzebowali Łącznika? To było głupie pytanie. Przecież świat był większy, niż zakładali. Wszędzie gdzieś będzie potrzebny.
Zaraz przeniósł wzrok na Mela, który postanowił dorzucić swoje drachmy do tej rozmowy. On też tego nie negował, wręcz zachęcał. Mógłby się czegoś nauczyć, nabrać doświadczenia. To dawało szerokie i kuszące perspektywy, jednak nie dane było mu dowiedzieć się na co nadszedł ten najwyższy czas, bo nim jeszcze wycie na zewnątrz dało wszystkim o sobie znać, wampir przyłożył palce do rozświetlonej skroni, gdzie czuł, jakby ktoś przyłożył mu coś gorącego do skóry.
-At…
Wyszeptał, znając już to uczucie, a sam hałas to potwierdził. Zaraz postać Wilka zawitała w posiadłości, niosąc ze sobą gniew i niezrozumienie. Wbrew wszystkiemu, tym razem nie na niego, ale to nie była jego pierwsza myśl, bo tą skradł stan kotków, które At bezpardonowo uśpił. Gaspard zmienił pozycję i klęknął na kolano, zapierając się o nie ręką. Nie wiedział przez chwilę dlaczego Pan Życia i Śmierci kwapił się tu osobiście, ale szybko przetworzył informację. Oczywiście, że chodziło o Serafinę. Z początku sądził, że ta da się zrugać, bo jej wstępne zakłopotanie i dziwny strach nie dawały jej większych szans, lecz szybko się jej odmieniło. Anatell uniósł na nią zaskoczony wzrok, gdy ta zaczęła mu pyskować, ze swoim ciętym charakterem. Za tymi ostrymi słowami miała jednak wystarczająco dużo odwagi, by pokazać co jest dla niej ważne. Brawo, Serafino.
Wampir znów skierował spojrzenie na Ata. Co też miał zrobić?
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Posiadłość "Złoty Ruczaj" - Page 4 Empty Re: Posiadłość "Złoty Ruczaj"

Pisanie by Harim Nie Paź 22, 2023 7:30 pm

Harim siedział jak na szpilkach. Nie podobało mu się to wszystko, a już szczególnie zachowanie Ata, nawet jeśli był jednym z bogów. Wtedy to nawet tym bardziej, mógł więcej zrobić, a patrząc na jego nastrój, nie musiało to być nic dobrego. Zerknął na Mela, ale ten choć milczący, to wydawał się jednocześnie spokojny. To było dla hybrydy zupełnie niezrozumiałe, nie na tle tego, co widział wcześniej...
Napięcie zawisło w powietrzu, kiedy pytanie Wilka wybrzmiało wpierw niemal bez odpowiedzi. Tę niepewność wyłapał natychmiast, czujnym wzrokiem śledząc jej twarz, zachowanie, słuchając jej głosu, który dopiero stopniowo miał nabrać pewności siebie.
— Tak, zdecydowanie jasno — prychnął na jej pierwsze słowa, na moment strzelając spojrzeniem na krzesło, jakby chciał je przy okazji zwymyślać za przeszkadzanie. — Bardzo zabawne, doprawdy — rzucił zaraz, z lekka przewracając oczami. Bynajmniej nie miał ochoty słuchać jak ta łapie go za słówka, aż zrobił dwa kroki w tę i z powrotem, kiedy zaczęła mówić dalej. — Tak, ale... — Machnął rękami z frustracją.
Napisała. Wszystko bardzo wyraźnie napisała, nie dało się zaprzeczyć, a jednak tego właśnie nie mógł pojąć. Dlaczego. Dlaczego to wszystko miało tak wyglądać, dlaczego miał wrażenie, że ten parszywy list przywiodło do niego szczęśliwe zrządzenie losu, a on nie miał kompletnie nic do powiedzenia. Kto znał Wilka, ten wiedział, że to jeden z tych stanów, których najbardziej nienawidził.
— Udajesz czy nie wiesz? — wtrącał się uparcie w jej słowa, mając wrażenie, że dziewczyna umyślnie kręci się w kółko, by tylko uniknąć tematu. — Nie, niezadowolony — wciął się ponownie i zawrócił prosto w jej stronę, czując, że tu były tylko dwa możliwe wyjścia, a właściwie to jedno.
At zatrzymał się tuż przed Serafiną, doganiając ją, jeśli próbowała się wycofać. Bez ostrzeżenia ujął jej twarz w dłonie i zatopił wzrok w szaro-błękitnych ślepiach. W jego spojrzeniu już i tak szarpanym mnóstwem emocji pojawiła się znacznie wyraźniejsza barwa niepewności.
— Ja cię pytam, czemu mówisz ciągle tylko o sobie — wymruczał spokojniej z jakąś determinacją w głosie. — Skoro wcale nie chcę się żegnać? — Lekko przesunął palcami po jej policzkach. — I zanim zapytasz, jak to sobie wyobrażam, nie wiem, nie interesuje mnie to teraz, chcę, żebyś została... Wy oboje — dodał ciszej, wciąż wpatrując się w jej oczy.
Harim
Harim
Admin

Stan postaci : przyzwoity i nawet czysty, co nie często mu się zdarzało. || Tatuaże: wzory i pojedyncze słowa lub litery i liczby w języku jahs, z czarnego i białego tuszu, pokrywają niemal całe ciało. Blizny: w większości ukryte pod tatuażami, wiele różnych śladów po ostrzach, pazurach i innych uszkodzeniach, kilka pręg na plecach, otwory w nadgarstkach skrzydeł.
Ekwipunek : skalpel [dokładnie ukryty], 2 pistolety skałkowe [srebrzystoszare], 2 miecze obusieczne [ścięty sztych], 3 noże do rzucania [powyżej pasa i na udach], manierka z wodą
Ubiór : spodnie z praktycznego, płowego materiału. Wąski pasek. Matowa, skórzana kamizelka. Wyblakła, czerwona chustka na szyi. Przedramiona owinięte są białym płótnem. Podobne widnieje na stopach i znika pod nogawkami spodni. Przepaska z białego materiału trzymająca włosy.
Źródło avatara : Tekla on Twitter

Powrót do góry Go down

Posiadłość "Złoty Ruczaj" - Page 4 Empty Re: Posiadłość "Złoty Ruczaj"

Pisanie by Serafina Vaymore Nie Paź 22, 2023 8:12 pm

Oczywiście, że próbowała się wycofać. Chciała uciąć rozmowę i uciec z miejsca zdarzenia, zanim zaczął by mówić słowa, które skrzywdziły by ją tak, jak jeszcze nic nigdy nie było w stanie. Ale nie udało jej się uciec, ale też... nie powiedział nic czego bała się usłyszeć.
Została pochwycona i postawiona przez zupełnie inną narracją, inną od tej jaką ułożyła sobie w głowie.
Miał racje... Teraz w obliczu tak wielu słów poczuła jak jeszcze bardziej robi jej się wstyd.
Wpatrywała się w jego złote tęczówki czując jak jej własne zachodzą łzami. Czuła się okropnie.
-um... - uniosła łapki, aby zaraz przytulić się do niego mocno - Przepraszam, Wilku... - wymamrotała, łamiącym się głosem - Ale... wiesz, jestem tylko głupiutkim królikiem... - szepnęła, wtulając się w niego mocno. Oh jak bardzo ta sytuacja nie miałaby miejsca, ile zaoszczędziłaby by sobie bólu, łez i ataków paniki gdyby po prostu z nim porozmawiała. Czuła się okropnie. Powinna była z nim porozmawiać już tego dnia w którym się dowiedziała. Teraz miała wrażenie, że wtedy wszystko byłoby dużo prostsze.
-Jak... się dowiedziałam to... spanikowałam po prostu - mruknęła - Przepraszam...

Bou zerknął po nich, widocznie rozbawiony całym tym zamieszaniem. Zaraz to spojrzał na Harima
-Widzisz? mówiłem, że zobaczysz - zachichotał - nie sądziłem tylko że tak szybko...- odchylił się na krześle - no chociaż Królik to naiwny jak sądziła, że go to nie wkurwi... - obejrzał się na Ata i Serafine, przyglądając im się dłuższą chwilę - No Atuś, skarbuńku... będziesz tatusiem - zachichotał wesoło, a zaraz prychnął z jakimś takim zawodem - Czyli już nie mam co liczyć na płomienny romans - miauknął żałośnie.
-Bou - fuknęła Lu, kopiąc nogę jego krzesła
-no co... - Bou pokręcił głową - Serafina liczy na chłopca, lepiej pomyślcie nad imieniem - rzucił i wstał od stołu - dobra Meluś, ty się nie relaksuj... jak widzisz zostałeś mi tylko ty jako potencjalny kochanek...
-Czy ty możesz być przez chwilę poważny? - obrzyła się Lucrecea, która ogólnie była bardzo wzruszona całym zajściem, bo było to tak słodkie i piękne jak w jakiejś baśni.
-mogę.. ale po co? Wilk tu przyszedł, Serafina już nie ma więcej powodów do płaczu... - Bou wzruszył ramionami - jeszcze może go rodzicom przedstawi - dodał już ubawiony, bo ta wizja była zarówno irracjonalna co komiczna - "mamo, tato to mój facet i ojciec dziecka, jest bogiem" - wymruczał parodiując głos Serafiny , a zaraz spojrzał na Gasparda - To tak czy owak nie zmienia tego, że robimy wyprawę do Manen... ciuchy nabędziemy po drodze, ale może jednak chcesz coś stąd zabrać ze sobą...
Serafina Vaymore
Serafina Vaymore
Admin

Źródło avatara : Wpisze

Powrót do góry Go down

Posiadłość "Złoty Ruczaj" - Page 4 Empty Re: Posiadłość "Złoty Ruczaj"

Pisanie by Gaspard Anatell Nie Paź 22, 2023 8:18 pm

Ich słowna przepychanka tworzyła rosnące napięcie, jakby miało się zaraz coś wydarzyć i wcale się nie pomylił, bo gdy tylko At zbliżył się do Serafiny, zamglony wzrok wampira błądził po nich, bardzo powoli zbierając się do zrozumienia całej tej sytuacji. Musiał wytężyć wszystkie komórki mózgowe, aby wysunąć jeden, ostateczny wniosek.
CO TAKIEGO?!
Gaspard w niedowierzaniu nie wiedział kiedy opadł z pozycji klęczącej na cztery litery, zapierając się podłogi i wpatrując w ten obrazek, przetwarzając rzucone słowa, dosyć jednoznaczne. Miał wrażenie, jakby ktoś stłukł szkło, a jego kawałki właśnie się rozsypywały we wszystkie strony świata. A więc ojcem tego dziecka, był… nie… At, dlaczego?! Jak na boga powinieneś być bardziej odpowiedzialny! Więc Vaymore nosiła w sobie… co takiego? Półboga? Nowego boga? To… to mu przypomniało historię Asa, którą niegdyś At mu opowiadał. Ty skubany draniu…
Gaspard dalej nie wierzył w to co się właśnie działo, ale przez myśl przeszło mu coś jeszcze. Widok takiego Wilka go gdzieś tam cieszył. Anatell w duchu zaśmiał się diabolicznie. On też był słaby na swój sposób.
Spojrzał w kierunku Mela, jakby szukał jakiegoś sposobu na ucieczkę. Chciał do domu. Ale to był jego dom. Musiało się to dziać akurat w jego salonie? Wampir bezszelestnie doczłapał do Mi, aby spróbować go ocucić, ale chyba nie było na to sposobu. Przymrużył ślepia, wyłapując zaraz słowa rzucone przez Bou, choć nie zerknął w jej stronę.
-Zrozumiałem. Z jakiegoś powodu chyba powinienem tam wyruszyć.- Odpowiedział tylko, przypominając sobie urwane słowa Mela, zaraz spoglądając na pozostałe kotki. -Tylko broń. Resztę zostawię im…
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Posiadłość "Złoty Ruczaj" - Page 4 Empty Re: Posiadłość "Złoty Ruczaj"

Pisanie by Harim Nie Paź 22, 2023 8:55 pm

Przez chwilę obawiał się jednej tylko jednej rzeczy. Widząc, jak się cofa, widział też oczyma wyobraźni, jak próbuje mu się wyrwać i uciec zupełnie, ale nie zrobiła tego. Nie zaczęła też zaprzeczać, nie próbowała go nawet zwymyślać, chociaż i na to był przygotowany. O ile w jego przypadku można się przygotowywać.
Wilcze ślepia zadrżały delikatnie na widok łez, a zaraz potem przytulił ją do siebie mocno. Zaciągnął się zapachem jej włosów.
— Ćśś, to nic — szepnął w odpowiedzi. — Przepraszam, że nie dałem ci pewności — wymruczał do niej cicho, czując jak znika napięcie sprzed paru chwil. A po chwili zerknął kątem oka w stronę stołu, gdzie, cóż, siedziało wciąż całe towarzystwo, o którym jakoś tak zupełnie zapomniał. Ale teraz też nie zamierzał się tym przejmować.
Harim popatrzył na Bou i z powrotem na nich. Teraz wiele rzeczy składało się do kupy, rzeczy, które już na samym wstępie były dla niego dziwne i... nadal były trochę dziwne, ale jednak mniej. Sięgnął po szklankę z wodą, by się napić.
— Będę — przyznał At i uśmiechnął się pod nosem. Słuchał dalej narzekań Bou i musiał przyznać, że były całkiem zabawne. Choć nie dla wszystkich.
Mel obrzucił blondyna zimnym spojrzeniem.
— Spierdalaj — odparł tylko, a po chwili przewrócił oczami, kiedy ten zaczął się bawić w parodiowanie. Doprawdy nie miał, co robić. Ale w tych wszystkich śmieszkach rzucił coś, co kazało Wilkowi podnieść głowę.
— Do... Manen? — At popatrzył na nich i na Serafinę.
— To i tak lepszy pomysł, niż poprzedni — wtrącił Mel. — Zresztą, wiesz, że zbliża się czas...
— Wiem, miałem inne rzeczy na głowie — prychnął Wilk i za moment zmarszczył brwi. — Jaki poprzedni?
— ... Wybieramy się razem, tak? Nie będę musiał się domyślać, co autor miał na myśli — wymruczał Mel i wrócił do jedzenia, jakby nigdy nic.
Harim
Harim
Admin

Stan postaci : przyzwoity i nawet czysty, co nie często mu się zdarzało. || Tatuaże: wzory i pojedyncze słowa lub litery i liczby w języku jahs, z czarnego i białego tuszu, pokrywają niemal całe ciało. Blizny: w większości ukryte pod tatuażami, wiele różnych śladów po ostrzach, pazurach i innych uszkodzeniach, kilka pręg na plecach, otwory w nadgarstkach skrzydeł.
Ekwipunek : skalpel [dokładnie ukryty], 2 pistolety skałkowe [srebrzystoszare], 2 miecze obusieczne [ścięty sztych], 3 noże do rzucania [powyżej pasa i na udach], manierka z wodą
Ubiór : spodnie z praktycznego, płowego materiału. Wąski pasek. Matowa, skórzana kamizelka. Wyblakła, czerwona chustka na szyi. Przedramiona owinięte są białym płótnem. Podobne widnieje na stopach i znika pod nogawkami spodni. Przepaska z białego materiału trzymająca włosy.
Źródło avatara : Tekla on Twitter

Powrót do góry Go down

Posiadłość "Złoty Ruczaj" - Page 4 Empty Re: Posiadłość "Złoty Ruczaj"

Pisanie by Serafina Vaymore Nie Paź 22, 2023 9:39 pm

Bou spojrzał na Mela i syknął boleśnie, jakoby to jedno słowo przebiło jego serce. Prawdziwa królowa dram.
Serafina w tym czasie spijała chętnie ciepełko Wilka, nie bardzo wierząc w rzeczywistość tej całej sytuacji. To była ta jedna, najważniejsza cegiełka, aby wierzyła, że wszystko będzie dobrze. Z nią i tak wszystko by było dobrze, nawet jakby wszystko wokół zostało pożarte przez płomienie. Wszystko inne nie miało znaczenia.
-Po... a nie, nic ważnego - mruknęła apropo poprzedniego pomysłu. Tak, mel, najpierw ty mnie zjebałeś za ten pomysł, a teraz otwierasz furkę, by on też mógł - o głupich pomysłach nie powinno się mówić dłużej, niż to konieczne...
-Serafina poszła odpędzać Anateme - rzucił Bou, a dziewczyna spojrzała na niego wściekle
-Jak śmiesz...
-No wiesz, postanowiłem zaaplikować w waszym związku koniec utajniania rzeczy - Bou zachichotał, pstrykając palcami dwukrotnie.
-No ale to mogłeś odpuścić...
-dlaczego? zachowałaś się lekkomyślnie, to niech wie... że trzeba cię pilnować, bo robisz głupie rzeczy - stwierdził Bou, wzruszając ramionami.
-Wcale nie ro....-zerknęła w bok - czasem... ale już nie będę, nie?
Bou zachichotał i spojrzał na Gasparda
-to zbieraj zabawki - podjął wesoło - trzeba się zbierać dopóki jest wcześnie... Serafina musi ponosić wesołe wieści po rodzinie by się nie dowiedzieli jak już będzie latać z brzuchem bo nie wypada - zachichotał i ruszył do wyjścia z kuchni - chodźcie, wesoła gildio listonoszy, dajmy im troche prywatności - i przeszedł do salonu, uwalając się na kanapie tuż obok kotków - Zostajemy u jej starych na noc? Właściwie to kiedy wyruszymy na samą północ? i czy jeszcze gdzieś musimy zajść?
-Z odpowiedziami na to chyba trzeba poczekać na Serafine - stwierdziła Lu.
Serafina Vaymore
Serafina Vaymore
Admin

Źródło avatara : Wpisze

Powrót do góry Go down

Posiadłość "Złoty Ruczaj" - Page 4 Empty Re: Posiadłość "Złoty Ruczaj"

Pisanie by Gaspard Anatell Nie Paź 22, 2023 11:22 pm

At był chyba nie bardziej zorientowany w tym wszystkim, niż on sam, z drugiej strony znowu pojawił się temat czegoś co nadchodzi. Cel nowej misji nie został mu zdradzony, ale chyba przyjdzie na to czas. Zresztą, Bou udzielała większości informacji o punktach podróży i czy ona mówiła o wizycie u Vaymore’ów? Hm, był to szanowany ród. Dawno nie obcował z arystokratami, takimi z prawdziwego zdarzenia. Eh, mierzył się już nie z takimi wyzwaniami.
-Rozumiem.- Rzucił do blondynki, zaraz podnosząc się z ziemi i zwracając w kierunku Ata. -Tak swoją drogą…- Podrapał się po policzku. -Moje gratulacje.
Dodał, by zaraz go wyminąć. Gdyby miał mu przeszkodzić w tej całej podróży, zapewne już by coś powiedział, albo mu przerwał. Miał to doliczyć do godzin pracy, czy to raczej wolontariat?
Gaspard wszedł do swojej pracowni, aby zgarnąć torbę podróżną, a do tego swoje pistolety. Usłyszał jednak dziwny szmer z jednej z szafek, którą otworzył, ku zaskoczeniu widząc trzęsącego się Stworka.
-Czy ten zły stary dziad może już sobie stąd pójść?
Zapytała dziewczyna z bandażami. Wampir uniósł brwi z lekkim zaskoczeniem.
-Że At…?- Wymruczał, ale zaraz coś innego przyszło mu do głowy. -Stworku… opiekuj się Mi, Ma i Mo gdy mnie nie będzie.
Poprosił, zaś Stworek uspokoił się, wlepiając zaskoczony wielkie oczęta w bladą twarz Anatella.
-Gaspard wyjeżdża? Znowu?
Zapytał, na co kiwnął głową.
-Tak… to będzie daleka podróż. Może mnie nie być tym razem bardzo długo…
Poinformował z lekkim uśmiechem, zaś Stworek zmieszał się lekko, jakby to nie była taka dobra nowina. Czuł że pojawienie się tych wszystkich cudaków naraz nie niosło niczego przyziemnego. Kolejna święta misja, co?
-Jeśli umrzesz to Stworek bierze dom, khy khy.
Zaznaczył, zaś Gaspard zaśmiał się.
-Znając swoje szczęście, będę żył dłużej, niż ten dom będzie stał.
-Co?! Złotego Ruczaju nie będzie?! To gdzie będzie Stworek?!
Spytał przerażony, na co Gaspard zamknął szafkę.
-Pozmywaj naczynia.
Rzucił na odchodne.
-HAAAAAAAAA?!
Wrzasnął, ale drzwi do pracowni znów się zamknęły.
Wampir po chwili powrócił do salonu, mając na sobie ciemny, podniszczony już płaszcz i chustę przy szyi, którą mógł przysłonić usta. Po drodze zdjął ze stojaka swój uświęcony kordelas, który zmierzył ponownie w dłoni. Z kieszeni wyjął coś przypominającego naszyjnik, lecz gdy tylko ten rozwinął się z jego palców, okazał się być amuletem, o kształcie litery “A”. Jedyna pamiątka rodowa Anatellów. Jego talizman.
-Jestem gotowy.
Rzucił do reszty, przewieszając go przez szyję i kryjąc pod kołnierzem.
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Posiadłość "Złoty Ruczaj" - Page 4 Empty Re: Posiadłość "Złoty Ruczaj"

Pisanie by Harim Pon Paź 23, 2023 12:43 am

Mel sam się wkopał, musiał to przyznać, ale nie wszystko było jeszcze stracone. Nie było wcale źle.
— Ta, są ważniejsze rzeczy, jak... — Ale nie dokończył, bo Bou najwyraźniej najadł się serum prawdy. Mel aż wyciągnął rękę w jego stronę w międzynarodowym geście pt. "A ten co odpierdala?". Co za zdrada w biały dzień.
— Odpędzać anatemę... — powtórzył At sceptycznym tonem. Zerknął na Królika, na Bou, na Melnistaara, który rozłożył bezradnie ręce, udając, że wcale nie został właśnie przyłapany na kłamstwie.
Obaj znowu zerknęli na Bou, który zaczął ładnie wykładać swoje szlachetne motywacje. A Mel znowu przypomniał sobie jej wątpliwego zdrowia stan na koniec rytuału i zrobiło mu się gorąco.
— Widzisz? Nie będzie, koniec tematu — wtrącił na koniec i zerknął pospiesznie na Ata.
Wilk westchnął tylko przeciągle, co bardziej przypominało cichy warkot, ale najwyraźniej bliskość Sernika powstrzymała go przed gwałtowniejszą reakcją. Ostatecznie już tego nie zmieni.
— Tak, idziemy — przytaknął Mel i wstał, idąc nie tyle do salonu, co na werandę. Potrzebował trochę świeżego powietrza.
Harim ruszył za nim i zatrzymał się przy śpiących kotkach. Popatrzył na każdego z nich, zastanawiając się przez chwilę, aż przeniósł wzrok na Bou.
— Co z nimi jest? — zapytał, nie bardzo wiedząc, jak ma w ogóle ułożyć pytanie. Ich sen był dziwny, nie przerywany zupełnie niczym, chociaż wokół był już duży szum. Popatrzył na Anatella, który zjawił się z powrotem. — Mel czeka na zewnątrz — rzucił, mając wrażenie, że wampir czeka na coś konkretnego. Nic bardziej konkretnego nie mógł mu dać.

At milczał przez chwilę, kiedy zostali sami. Układał sobie w głowie to, co właśnie usłyszał i co sam mówił, i ogólnie cały ten bałagan, niesamowity i piękny, ale jednak chaotyczny.
A potem pochylił się i pocałował ją, spragniony tej bliskości.
— Nie rób tak więcej — wymruczał w końcu i oparł o nią łebek. — Jak się czujesz? — zapytał zaraz, ponownie zawieszając na niej ślepia.
Harim
Harim
Admin

Stan postaci : przyzwoity i nawet czysty, co nie często mu się zdarzało. || Tatuaże: wzory i pojedyncze słowa lub litery i liczby w języku jahs, z czarnego i białego tuszu, pokrywają niemal całe ciało. Blizny: w większości ukryte pod tatuażami, wiele różnych śladów po ostrzach, pazurach i innych uszkodzeniach, kilka pręg na plecach, otwory w nadgarstkach skrzydeł.
Ekwipunek : skalpel [dokładnie ukryty], 2 pistolety skałkowe [srebrzystoszare], 2 miecze obusieczne [ścięty sztych], 3 noże do rzucania [powyżej pasa i na udach], manierka z wodą
Ubiór : spodnie z praktycznego, płowego materiału. Wąski pasek. Matowa, skórzana kamizelka. Wyblakła, czerwona chustka na szyi. Przedramiona owinięte są białym płótnem. Podobne widnieje na stopach i znika pod nogawkami spodni. Przepaska z białego materiału trzymająca włosy.
Źródło avatara : Tekla on Twitter

Powrót do góry Go down

Posiadłość "Złoty Ruczaj" - Page 4 Empty Re: Posiadłość "Złoty Ruczaj"

Pisanie by Serafina Vaymore Pon Paź 23, 2023 6:53 pm

Bou okazał się miłosierny bo nie przytoczył już stanu Serafiny po samym rytuale i tego jak niebezpieczne to mogło być dla niej i dziecka, w zasadzie to dla nich obu.
Spojrzał na Harima, na kociaki, a zaraz zachichotał
-A co ma z nimi być? - uśmiechnął się pod nosem- śpią sobie... - i ruszył do wyjścia - nic im nie jest, za niedługo się pewnie obudzą - wzruszył ramionami, otwierając drzwi frontowe.
-Albo coś takiego - machnął łapką, zapraszając do wyjścia - Meluś, jak myślisz, ile czasu będą się teraz migdalić? - zachichotał. Spojrzał na Gasparda- uuu...ładne wdzianko - uśmiechnął się szelmowsko - wycałowałeś swoje dzieciaczki?

Gdy poczuła jego usta, aż przeszły ją dreszcze. Niby ich rozłąka nie trwała długo, ale wydawało jej się, że trwała wieczność. Czuła się trochę jak narkoman na głodzie, któremu właśnie podsunięto upragnioną działkę.
-ummm... - zamruczała, żałując że pocałunek trwał tylko chwilę. Wiedziała, że jednak nie byli u siebie i nie można, no ale to nie znaczyło, że ją to specjalnie obchodziło.
Ponownie wkleiła się w niego, chłonąć łapczywie ciepełko. Bardzo nie chciała go puszczać.
Tak bardzo tęskniła. Ten odwyk był dla niej katorgą, szczególnie, że bliskość z jego strony była dla niej rutyną. Czymś co jest normą, co jest jej i czego nie powinno się jej zabierać, a nawet nie można. Tym bardziej czuła się jak skończona idiotka, że sama się tego pobawiła.
-Um... trochę śpiąca - wyznała spokojnie, a zaraz uśmiechnęła się pod nosem - i najszczęśliwsza na świecie... - zaśmiała się cicho - Kocham Cię At... - wcisnęła w niego nosek- nie chce cię puszczać - miauknęła zaraz żałośnie, po czym się zaśmiała z własnego zachowania - a muszę iść... do domu kawałek drogi... - mruczała - i wszyscy czekają pewnie tylko na mnie...- oparła zaraz brodę o jego klatkę piersiową, aby spojrzeć na niego błękitnymi ślepiami - ale tak mi ciężko cię puścić - zachichotała.
Serafina Vaymore
Serafina Vaymore
Admin

Źródło avatara : Wpisze

Powrót do góry Go down

Posiadłość "Złoty Ruczaj" - Page 4 Empty Re: Posiadłość "Złoty Ruczaj"

Pisanie by Gaspard Anatell Pon Paź 23, 2023 7:14 pm

Gaspard spojrzał w pierwszej chwili na Harima, który postanowił być jego biurem informacji. Faktycznie, trochę tu opustoszało już.
-Hm… dzięki.
Odparł mu, upewniając się że ma wszystko przy sobie, aż znów nie usłyszał głosu Bou, która pochwaliła jego ubiór. Czy to miał być sarkazm? Zaraz jednak przypomniała mu o kotach, choć to złe określenie. Wampir spojrzał po Mi, Ma i Mo, zastanawiając się jak zareagują, gdy w domu pozostanie tylko Stworek.
-Poradzą sobie…
Mruknął i ruszył do wyjścia, pozostawiając Ata i Serafinę samych. Zaraz spojrzał w kierunku Lu, upewniając się, że i ona do nich dołączyła, aby ostatecznie podejść do Żniwiarza.
-Wspomniałeś, że "nadszedł czas, żebym…". Co miałeś wtedy na myśli…?
Zapytał go, uznając że to najlepszy moment na rozwianie wątpliwosci. Jeśli czekała go taka długa podróż, chciał zrozumieć jej cel.
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Posiadłość "Złoty Ruczaj" - Page 4 Empty Re: Posiadłość "Złoty Ruczaj"

Pisanie by Harim Pon Paź 23, 2023 8:43 pm

Skrzydlaty popatrzył na Bou i znowu na trzy hybrydy. Przez moment poczuł się dziwnie, jakby dostał odpowiedź na pytanie, którego nie zadał, kiedy blondynka zaznaczyła, że kotkom nic nie będzie. Na swój sposób rzeczywiście o to chodziło, ale nie o ich bezpieczeństwo, tylko jego własne. I może Serafiny, chociaż nie wyobrażał sobie, żeby była z kimś, kto mógłby ją skrzywdzić. A jednak, z jakiegoś powodu się go wystraszyły. Może czuły jego nastrój.
Ruszył w ciszy za Bou i pozostałymi na zewnątrz. W tej samej chwili przypomniał sobie o czymś ważnym. Ich konie dalej znajdowały się w stajni koło miejscowej plebanii. Ktoś powinien je sprowadzić. Ktoś powinien też zapytać pozostałych, jak chcieli z nimi podróżować, ale ci chyba się tym nie przejmowali.
— Nie wiem, mogłeś ich zapytać — odparł Mel, który na powrót odgrodził się od świata kapturem i maską. Zagwizdał jak na zwierzę i odwrócił się do Gasparda. — Że najwyższy czas, żebyś poznał więcej świata, niż ten twój zaścianek. Może i byłeś za granicą, ale równie wiele można się dowiedzieć z gazet — odparł, zaraz zerkając na Złoty Ruczaj.
Zza rogu budynku wybiegł kary rumak w pełnym oporządzeniu, rosły i masywny, był w kłębie niemal o głowę wyższy od nich wszystkich. Przydreptał do Melnistaara, ale tuż przy nich szarpnął głową i zarżał krótko, cofnął się o dwa kroki, tupnął kopytem o ziemię.
— Czarny koń — skomentował Mel i ruszył, by złapać lejce. — Potrafi rozpoznać tych, którzy zbliżyli się do Bram Śmierci lub przez nie przeszli. Między innymi wampiry... — Zerknął na Gasparda, lekko gładząc chrapy wierzchowca.

To był ten malutki element życia, którego tak bardzo brakowało mu przez te ostatnie dni. Ten krótki moment, który potrafił teraz wynagrodzić całe godziny czekania, pytań i niepewności. Jej drobne ciepło, które spajało w całość wszystko, co wcześniej chciało się rozsypać.
Uśmiechnął się, słysząc jej słowa i przytulił twarz do łebka Serafiny.
— Też cię kocham, mój Króliku — wymruczał, by zaraz zaśmiać się cicho. — A to będzie problem? — rzucił a propos puszczania go wolno, ale niestety nie mógł mówić bardziej poważnie, niż wcale. Przez moment chciał coś powiedzieć, ale zrezygnował, zamiast tego zamyślając się na krótką chwilę. — Co chcesz powiedzieć rodzicom? — zapytał cicho, spoglądając sobie na nią ciepło. Nie było w tym wątpliwości czy obawy, jakby po prostu pytał o jej plan.
Harim
Harim
Admin

Stan postaci : przyzwoity i nawet czysty, co nie często mu się zdarzało. || Tatuaże: wzory i pojedyncze słowa lub litery i liczby w języku jahs, z czarnego i białego tuszu, pokrywają niemal całe ciało. Blizny: w większości ukryte pod tatuażami, wiele różnych śladów po ostrzach, pazurach i innych uszkodzeniach, kilka pręg na plecach, otwory w nadgarstkach skrzydeł.
Ekwipunek : skalpel [dokładnie ukryty], 2 pistolety skałkowe [srebrzystoszare], 2 miecze obusieczne [ścięty sztych], 3 noże do rzucania [powyżej pasa i na udach], manierka z wodą
Ubiór : spodnie z praktycznego, płowego materiału. Wąski pasek. Matowa, skórzana kamizelka. Wyblakła, czerwona chustka na szyi. Przedramiona owinięte są białym płótnem. Podobne widnieje na stopach i znika pod nogawkami spodni. Przepaska z białego materiału trzymająca włosy.
Źródło avatara : Tekla on Twitter

Powrót do góry Go down

Posiadłość "Złoty Ruczaj" - Page 4 Empty Re: Posiadłość "Złoty Ruczaj"

Pisanie by Serafina Vaymore Czw Paź 26, 2023 6:37 pm

-To pupilek Mela - Bou uśmiechnął się nieco złośliwie, krzyżując ręce na piersi. Sięgnął wzrokiem w kierunku drzwi frontowych, ale nie zapowiadało się, aby Serafina do nich szła, także obrzucił wzrokiem widok przed sobą, milknąć dłuższą chwilę.
-O czym myślisz? - Lu zerknęła na niego
-O śmierci.. - rzucił luźno
-o... o czym? - Lu otworzyła szerzej oczy -kogo...dlacz..
-zaraz wrócę, muszę odwiedzić starego przyjaciela - rzucił nonszalancko, wcinając jej się w zdanie.
-ej.. gdzie - urwała,ale Bou rozpłynął się w powietrzu, a ta przeniosła pytające spojrzenie na Mela, jakoby ten miał być wyrocznią, która ją oświeci.
-O jakiej... o co mu... - Po chwili zjechała wzrokiem na podłogę. Nie rozumiała Bou, ale to nie był pierwszy raz. Jakby się nad tym zastanowić chwilę dłużej to blondyn często robił i mówił coś, czego ta nie mogła zrozumieć. Zresztą... jak ochoczo zwykle mówił, tak niekiedy miał kaprys rzucać półsłówkami i zwyczajnie znikać.
-Dobra to... nas nie dotyczy - spojrzała na Gasparda - Bou jest czasem... dziwny. Czasem cieżko za nim nadążyć. - westchnęła, a zaraz usiadła na barierce - Mistrzu, wiesz o czym mówił?
I choć Mel nie miał zielonego pojęcia co to za kolejny odpał to doskonale zdawał sobie sprawę kogo Bou nazywał starym przyjacielem i to tylko dodawało niepokoju całej sytuacji.  


-rodzicom... - powtórzyła, jakby przez moment smakowała tego słowa - prawdę... co innego bym mogła - wzruszyła delikatnie ramionami - Powiem im, że spodziewam się dziecka, więc zostaną dziadkami... - uniosła na niego ślepia - Oni nie będą pytać, dopóki ja nie zacznę mówić. A jeśli nigdy nie zacznę, to nigdy nie zapytają...więc nie masz czym się przejmować..-wymruczała. Spodziewała się, że będą ciekawi, a zarazem zmartwieni. Wiedziała jednak, że pytanie o ojca nie padnie. Z różnych przyczyn. Serafina nigdy nie przyprowadziła do domu potencjalnego narzeczonego, więc nie wiedzieli czy to jednonocna wpadka czy skutek związku, a skoro pojawi się sama i nic nie powie, to nieudanego. Wiedziała, że zostawią jej przestrzeń i będą czekać, aż sama by zaczęła mówić. Czy poczują zawód? pewnie tak. Może nie tyle poczują się zawiedzeni nią samą, co jej losem. Tego, że może czuć się okropnie i jak trudny etap w życiu się przed nią otworzył. Wiedziała, że nie będą krytykować, a zrobią wszystko aby ona nigdy nie odczuła tego braku. To jej było wstyd, bo poniekąd było to dość krępujące, mimo iż teraz mówiła o tym luźno. Zawsze bardzo chciała by byli z niej dumni, więc mimo iż w ich oczach pewnie nic się nie zmieni, ona trochę czuła jakby wraz ze szczęściem niosła trochę swój własny upadek. Pierwsza rzecz, która nie wyszła jej idealnie, nie była w jej planach i była poza ideałem do którego ambitna błękitnooka dążyła. Wiedziała też, że nie tylko na nią spadną konsekwencje, ale o ironio, na nich również. Przytyki o wychowaniu, zgryźliwe uwagi i nieprzychylne spojrzenia, a przecież starali się całe życie aby zapewnić jej wszystko co najlepsze. Zawsze byli wyrozumiali i kochający. A ona im zwala na łeb zamiast chwały i pochwał, to krytyczne spojrzenia i nieprzychylną opinie. Nie tego chciała.
-Eeeej... - mruknęła, wklejając się w niego - Podrzuuciłbyś może nas?- mruknęła, wciskając w niego nos - Too dalekooo.... proooszęę - zamiauczała, a zaraz zaśmiała się cicho - Mdli mnie na samą myśl podróży - miauknęła żałośnie, unosząc na niego błękitne spojrzenie.
Serafina Vaymore
Serafina Vaymore
Admin

Źródło avatara : Wpisze

Powrót do góry Go down

Posiadłość "Złoty Ruczaj" - Page 4 Empty Re: Posiadłość "Złoty Ruczaj"

Pisanie by Gaspard Anatell Pią Paź 27, 2023 8:19 am

Odpowiedz Żniwiarza była lekko zawodem, bo spodziewał się czegoś konkretniejszego. Wciąż nie wiedział jaki był cel tej misji, bo raczej nie podróż dla podróży. Ale jeśli miał poznać trochę świata… to chyba była to jakaś inwestycja w niego.
-Rozumiem.
Odparł mu krótko,zaraz spoglądając na Bou i Lu, choć ta pierwsza zaczęła zachowywać się humorzaście, aż nie pozostawiając ich z niewyjaśnionym sformułowaniem, po prostu wyparowała. Też znała sztuki teleportacji? Powoli robi się zazdrosny.
Krwiopijca skupił wzrok na Lavelle, kiedy ta zaczęła tłumaczyć blondynkę. Tak naprawdę nie mógł nawet tego sensownie skomentować, w końcu najmniej ją znał.
-Zdążyłem zauważyć.
Mruknął, opuszczając na moment wzrok, by podążyć nim na wierzchowca Mela, który albo pojawił się znikąd, albo zwyczajnie go przeoczył. Jego zachowanie w żaden sposób go nie zaskoczyło, zwierzęta reagowały tak samo, magiczne, czy zwykłe. Wytłumaczenie Żniwiarza było jednak wymowne.
-A żeby to jeden raz…
Uśmiechnął się głupio.
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Posiadłość "Złoty Ruczaj" - Page 4 Empty Re: Posiadłość "Złoty Ruczaj"

Pisanie by Harim Sob Paź 28, 2023 1:50 pm

Mel zerknął na Bou kątem oka, ale nie skomentował tego. Zaraz jednak spojrzał na niego ponownie, kiedy padła co najmniej zagadkowa odpowiedź. To znaczy, zagadkowa dla pozostałych, w większości. Melnistaar domyślał się, kto był ów starym przyjacielem i wcale go to nie pocieszało. Nie lubił, kiedy ten głupek robił się poważny i udawał, że wcale tak nie jest, a jeszcze do tego szedł na herbatkę z Gobim. Wtedy też olśniło go trochę względem powodów. Oczywiście, że będzie chciał plotkować o dziecku, pytanie tylko, co mogło z tego wyniknąć. Ale ostatecznie i tak wszyscy się dowiedzą, ciężko jest utrzymać w tajemnicy istnienie półboga.
Znalazł wzrokiem Lucreacię, przez moment nadganiając myślami jej pytanie.
— O Gobim zapewne — mruknął bez większego zainteresowania. — No, chyba że jednak ma ochotę skoczyć z mostu — dodał zaraz i przeniósł wzrok na drzwi frontowe domu.

Dopiero, jak powtórzyła, to zdał sobie sprawę z podwójnego wydźwięku tego słowa i aż zrobiło mu się głupio na moment. Ludzkie tradycje rządziły się swoimi prawami, ale miały ku temu powody, on zaś zupełnie wychodził poza wszelkie ramy i ciężko byłoby wpasować się w schemat, a jednocześnie ominąć poczucie, że coś tu stoi na głowie. Był nieporównywalnie od nich starszy, co więcej, wielu by powiedziało, że to jemu bliżej do ich rodzica, niż na odwrót. Ale to też nie była prawda, życie toczyło się samo z siebie, nikt nie musiał za każdym razem popychać je naprzód.
— Mhm — Z lekka pokiwał głową, na jej odpowiedź, ale Serafina mogła zauważyć, że coś jeszcze chodzi mu po głowie, ale odsunął to na razie na bok. Nie wątpił, że nie będą jej robić wyrzutów czy wywiadu domowego, choć z pewnością ciekawość będzie ich zżerać. Ciekawość i troska, i przez chwilę zastanawiał się, jak długo uda im się udawać, że wcale tak nie jest. Jakby nie spojrzeć, nigdy wcześniej nie przechodzili takiego testu. Ale to była tylko mało istotna dygresja.
Popatrzył znów na Sernika i uśmiechnął się pod nosem.
— Mdli cię na myśl o podróży, tak? — zaśmiał się cicho, bo brzmiało to co najmniej abstrakcyjnie. — No, skoro tak mówisz — dodał dalej rozbawiony i przytulił do niej łebek, by zaraz ruszyć razem z Serafiną w stronę wyjścia. Po drodze jakby przypomniał sobie o czymś, bo przystanął na moment i przesunął wzrokiem po salonie.
At podszedł do kotków, które dalej spały wtulone w siebie, i położył rękę na głowie jednego z nich. Mi poruszył się z początku niemrawo, a potem trochę żywiej, aż otworzył ślepia. Wzrok miał mało przytomny, jakby wyrwano go ze snu w środku nocy.
— Nie poznałeś mnie, głuptasie? — wymruczał i odsunął się, patrząc jak ten przeciąga się cały smacznie. Kocie ślepia ponownie wylądowały na Wilku. Trochę się zestresował nieoczekiwaną obecnością mężczyzny, ale przynajmniej przestał syczeć. Powoli budziły się dwa pozostałe, więc At ruszył znowu do drzwi.

Harim zerknął na Gasparda, który przez cały ten czas nie tryskał szczęściem. Musiał przyznać, że gość był ciekawy, niepodobny do innych. Potrafił się uśmiechać i żartować, a jednocześnie wydawał się ciągle smutny i przybity. Albo zniechęcony, pytanie tylko, do czego i przez co. Ciężko było powiedzieć, żeby nie powodziło mu się w życiu. Może popełnił kilka błędów i miał trochę problemów, ale nie wydawało się to niczym nadzwyczajnym.
Skrzydlaty odsunął się od drzwi, kiedy pozostała dwójka w końcu do nich przyszła. A on dalej nie był pewien, co ma myśleć. To było głupie uczucie, bo przez to nawet nie wiedział, co ze sobą zrobić. Mając wokół tyle zaufanych dla Serafiny twarzy, w dodatku silniejszych od niego, nie widział, żeby miał być z niego wielki pożytek.
— A więc ruszamy... Gdzie Bou? — At przeniósł wzrok na Mela, który skrzyżował ręce na piersi.
— U koleżanek — rzucił średnio zadowolony. — Skoro idziesz z nimi, to zostawię was na razie. — Kosiarz przeniósł wzrok na jasnowłosą. — Lu, pomożesz mi załatwić parę spraw, będzie szybciej.
— W porządku. — At spojrzał na Gasparda i Harima. — Chodźcie bliżej.
A kiedy podeszli, Wilk rzucił kilka słów w nieznanym im języku, a ziemia pod ich stopami zdawała się zmielić w wir, choć stopy wcale się nie zapadały. Okrąg objął wszystkie cztery osoby, a wkrótce otoczyła ich ciemność pełna różnokolorowych gwiazd. Ten niezwykły widok trwał zaledwie ułamek sekundy, prawie natychmiast wyparowując z głowy zastąpiony zupełnie nowym widokiem...

z.t. dla wszystkich.
Harim
Harim
Admin

Stan postaci : przyzwoity i nawet czysty, co nie często mu się zdarzało. || Tatuaże: wzory i pojedyncze słowa lub litery i liczby w języku jahs, z czarnego i białego tuszu, pokrywają niemal całe ciało. Blizny: w większości ukryte pod tatuażami, wiele różnych śladów po ostrzach, pazurach i innych uszkodzeniach, kilka pręg na plecach, otwory w nadgarstkach skrzydeł.
Ekwipunek : skalpel [dokładnie ukryty], 2 pistolety skałkowe [srebrzystoszare], 2 miecze obusieczne [ścięty sztych], 3 noże do rzucania [powyżej pasa i na udach], manierka z wodą
Ubiór : spodnie z praktycznego, płowego materiału. Wąski pasek. Matowa, skórzana kamizelka. Wyblakła, czerwona chustka na szyi. Przedramiona owinięte są białym płótnem. Podobne widnieje na stopach i znika pod nogawkami spodni. Przepaska z białego materiału trzymająca włosy.
Źródło avatara : Tekla on Twitter

Powrót do góry Go down

Posiadłość "Złoty Ruczaj" - Page 4 Empty Re: Posiadłość "Złoty Ruczaj"

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 4 z 4 Previous  1, 2, 3, 4

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach