Bór

+5
Killian Falone
Cerbin Amenadiel
Yasbri Jhaartael
Lethalin Silmerion
Mistrz Gry
9 posters

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Bór - Page 3 Empty Re: Bór

Pisanie by Mistrz Gry Nie Gru 26, 2021 8:38 pm

Kot się wahał, a to wahanie chyba powolutku udzielało się też mężczyźnie. To było dość normalne, więc nie przykuł wiele uwagi do tych myśli, jednak rozsądek kazał przynajmniej spojrzeć. Czy mógł w ogóle zaufać dość przypadkowo spotkanej hybrydzie, w dodatku przestępcy? Nie powinien. Może dlatego właśnie ta wizja była taka kusząca, robienie tego, czego nie powinien było niejako częścią jego życia. I pracy. Tak czy inaczej, czekał cierpliwie, aż ten się namyśli. Puszczenie ręki przyjął z wewnętrzną ulgą, zaraz jednak kierując wzrok na kuszę, której kot zostawić nie chciał. Krótka wymiana spojrzeń wystarczyła, by oddał mu na chwilę żelastwo. Puste nie było takie groźne, a skoro poczuje się pewniej, to niech będzie.
— Dobra... Przy siodle mam opatrunki — mruknął, by zapchać ciszę, zaraz chwytając się mocno za pogryzione przedramię. Odsunął się od hybrydy, by móc wstać powoli i rzucić okiem za koniem. Zagwizdał na niego raz i drugi, nim zwierzę zdecydowało się podejść ostrożnie. — Nie nazwałbym go smutnym — odparł i zerknął na kota, grzebiąc w sakwie za opatrunkiem. Kolejne pytania wywołały nikły uśmiech na twarzy mężczyzny. — Musisz mieć smutne życie, skoro pytasz o takie rzeczy — odbił mu piłeczkę i usiadł pod drzewem, podwijając sobie rękaw, by obmyć ranę. — Bo mogę. Poświęciłem dużo czasu obawiając się, że ścigam coś groźniejszego niż śmiertelnik. Jestem Sztukmistrzem z Ledrenii. Poluję na potwory, upiory, demony... duchy. Ludzie w Gadutha nie chcieli ze mną rozmawiać, bo wyglądałem im na... — Zawahał się, szukając słowa. — Podejrzanego czarownika. Dlatego zacząłem własne śledztwo i znalazłem ciebie. Nie jesteś demonem, więc nie mam powodu z tobą walczyć. Ale mogę zadbać, żebyś przestał mordować ludzi. — Szybko owinął rękę bandażem. — Mógłby mi się przydać asystent w podróży, o ile nie boisz się życia w drodze... — Zaśmiał się cicho. — Sądzę, że nie. Zawsze byłeś złodziejem? — Zacisnął sakiewkę z medykamentami i wstał, by ją odłożyć. — Właściwie to się nie przedstawiłem. Jestem Kanmił z Drewnina.
Zerknął na niego, oczekując tego samego, choć bardziej zależało mu na odpowiedzi na poprzednią część. To wszystko zapewne brzmiało dziwacznie, ale nigdy nie lubił się bawić w podchody. Tak, to też czasem ludzi denerwowało.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Bór - Page 3 Empty Re: Bór

Pisanie by To'Ja Nie Gru 26, 2021 10:21 pm

Oddał mu kuszę bez kłótni, więc ją trzymałem przy sobie, aby mieć nad nią kontrolę. Śledziłem go wzrokiem, kiedy podszedł do konia, jakbym się bał, że zaraz wyciągnie kolejną kuszę, ale faktycznie wyjął z torby opatrunki. Nie okłamał mnie, co dobrze o nim świadczy na razie.
Zmarszczyłem brwi kiedy mnie przedrzeźnił. Co to za zabawy? Myśli, że to śmieszne, nazywać moje życie śmiesznym? Bo nie wiem i szukam odpowiedzi? Nawet nie o to mi chodziło, ale zdenerwował mnie wewnętrznie fakt, że mówi, jak ja. Sam nie wiem dlaczego, może odczytywałem to jako złośliwość, a może to chęć nawiązania relacji? Na razie odpuszczę, ale będę obserwował.
Poprawiłem pozycję i złapałem kuszę leżącą obok, kiedy przysiadł i zaczął się opatrywać. Wgapiałem się w to, jak opłukuje ugryzienie, jak owija bandaż, zawiązuje supły. Słuchałem przy tym uważnie. Sztukmistrz, dziwne słowo, ale w głowie udało mi się je mniej więcej rozłupać na części pierwsze i zrozumieć. Zachowałem względny spokój, bo na razie nie było się o co denerwować, przynajmniej do czasu, aż wrócił do tematu mnie. Wtedy uciekłem spojrzeniem speszony, ale i zły, że mnie oskarża o jakieś straszne rzeczy. Miałem już zaburczeć, ale się zaśmiał dość przyjaźnie, więc szybko przeniosłem na niego badawcze ślepia, jakbym pierwszy raz od lat śmiech słyszał. Czar jednak prysł, kiedy kolejne zarzuty padły.
Wstałem razem z nim, bo nie wiedziałem czego się spodziewać. Jest już zdrowy prawie, powiedział czego chce, jest gotowy do bicia się lub ruszenia w drogę. Czy ja słyszałem, co on powiedział do mnie? Słyszałem. To była oferta towarzyszenia mu w drodze. To umiem robić, wiele razy to robiłem, co prawda nie widziałem, żeby on miał wóz w którym bym siedział grzecznie i komuś usługiwał, podsuwając jedzenie, ale zawsze mogę za nim iść, prawda? Pytanie, czy chcę? Propozycja była dobra, zbyt dobra, co mnie martwiło. Jak coś jest bardzo dobre, to jest tam podstęp, zaraz ci wsadzą pysk w mrowisko, albo wrzucą do wody, ja to czuję. Mimo tego, czułem, że jednak zaczynam poważnie się zastanawiać czy nie przytaknąć. Nie wygląda na kogoś, kto marznie i przymiera głodem, więc jeśli pójdę z nim, to też będę żyć godnie, prawda? To kusi, bardzo kusi, po takim czasie życia w lesie, wręcz marzę o własnym kocu czy poduszce.
Szybkość wszystkiego tego, co się działo nie zwalniała, szła pięknie dalej do przodu, a ja musiałem nadążać. Powtórzyłem w myślach jego imię i aż mnie coś w głowie zabolało, kiedy usłyszałem te kanciaste słowa. Nie było źle, ale brzmiały na pewno inaczej niż wężowy język jahs, który całkiem łatwo się wymawiało mając mój kształt pyska i struny głosowe.
-To'Ja. I nie jestem złodziejem, byłem czyjś, a teraz tylko próbuję przeżyć, nie kradnę. Oni kradną.-wskazałem palcem w głąb lasu, tam gdzie myślałem, że Gadutha jest. Nazwanie mnie złodziejem mnie ubodło. To nie tak, że kradnę, ja tylko biorę to co mi zapewnia przetrwanie, ale to nie kradzież. Można to tak określić, ale się z tym nie zgadzam ani trochę, bo nie biorę nieswojego dla przyjemności.-I nie morduję ludzi.-wysyczałem kładąc uszy.-To było bronienie się. Zawsze było.-dokładnie, wszystko to samoobrona powiązana z przeżyciem, aby móc zobaczyć kolejny dzień. Nie chodzi tu jednak tylko o dzień, a o przyszłość, nawet taką o której nie wiem, na którą planu nie mam i ogólnie mało kto ma. Lepiej zapobiegać, niż leczyć.
-Gdzie chcesz jechać?-może i oficjalnie nie zaakceptowałem jego pomysłu na połączenie naszych sił, ale nie chciałem sam z własnej woli skazywać się na ponowne niewolnictwo, chociaż on nie wyglądał mi na rozpuszczonego bachora, więc może ta niewola by nie była aż taka zła, jak kiedyś. Tak czy inaczej odpowiedź była ważna, bo nie wszędzie byłem w swoim życiu i nie na wszystko czuję się gotowy. Nie chcę, żeby mnie coś przytłoczyło i żebym spanikował, jak mały kociak w miejscu, którego nie znam.
To'Ja
To'Ja

Stan postaci : .
Obrażenia stałe:
-blizna na wnętrzu lewego uda
Obrażenia tymczasowe:
-czasem pobolewające prawe ucho
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : KirkasKaraff (DeviantArt)

Powrót do góry Go down

Bór - Page 3 Empty Re: Bór

Pisanie by Mistrz Gry Czw Gru 30, 2021 1:10 am

Miał co prawda odłożyć apteczkę, ale jak tylko wstał, tak jego ciało przypomniało mu o kilku innych ranach na nodze i biodrze. Skrzywił się na tę myśl, bo chwilowo nie marzył o niczym więcej jak odpoczynku po tym felernym pościgu. Może się starzeje.
Zerknął na kota, kiedy ten się przedstawił, a specyficzne brzmienie kazało mu się zawahać na moment, czy aby na pewno słyszy imię czy tylko dwa słowa bez kontekstu. Choć dodając do tego intonację, to pierwsze bardziej pasowało, więc... Niech będzie.
— Rozumiem... — odparł, zerkając we wskazanym kierunku. — Choć nie każdy podzieli twoje zdanie.
Sam nie do końca mógł się z tym zgodzić. Kradzież dla podtrzymania się przy życiu to nadal kradzież, niezależnie od tego, kto ma słuszność. A jednak, to częściej słuszności powinni oceniać niż fakty.
Nasączył gazę płynem z fiolki i przyłożył do poszarpanego ubrania, czy raczej skóry pod nim, krzywiąc się przy tym nieco. Czuły nos To'Ji z pewnością mógł zwęszyć alkohol.
Po kolejnych jego zaprzeczeniach zrobił krótką pauzę, rozważając słowa.
— Więc nie będziesz się musiał bronić w ten sposób — skorygował swoją obietnicę i znowu na niego spojrzał, odkładając na bok brudny gazik. Na twarzy mężczyzny zagościł cień uśmiechu. — Najpierw do smoka, potem do Sear. Mam tam pewien interes. A później przez góry na południe, z jednej strony w roli dyplomatycznej, z drugiej tropem jednej z tamtejszych legend. — Jego uśmiech zarysował się wyraźniej. — Nie nudziłbyś się. — Zamknął sakwy przy siodle i poklepał konia po boku, przy okazji zerkając, czy też nie został podrapany. — To jak, piszesz się i możemy rozpalać ognisko?
To nie do końca wydawało się rozsądne, ogień będzie widoczny z daleka. Z drugiej strony da im przewagę i odrobinę komfortu w nieprzyjaznym otoczeniu. Był gotów zaryzykować, zwłaszcza, że co ich miało dostrzec, to pewnie już dawno dostrzegło.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Bór - Page 3 Empty Re: Bór

Pisanie by To'Ja Czw Gru 30, 2021 1:50 am

Dałem mu moje imię, a on się zdawał zawahać? Dla mnie było normalne, na tyle normalne, że czasem zapominam, że dla innych może brzmieć nietypowo. Z resztą mało kto go używa, więc nie zastanawiam się nad tym często.
Ściągnąłem brwi na jego komentarz. Każdy ma swoje przekonania, co on zaakcentował, jednak w jego słowach odnalazłem również nie zgodzenie się ze mną, które zignorowałem, żeby kłótni nie wszczynać, bo w sumie nic przeciwko mnie nie powiedział.
Nie myśląc nadstawiłem nieco nos w jego stronę, czując alkohol. Wiem, co to jest, chociaż wydaje się być inny niż z miejsca, z którego pochodzę. Nie wyobrażam sobie, jak ludzie mogą takie paskudnie pachnące rzeczy pić, a jednak lubią to robić i to regularnie, czasem częściej niż powinni.
Chwilowe rozluźnienie szybko przeminęło, ponownie na pysku i uszach pokazując spięcie. Obietnica może i szlachetna, ale bardzo niepewna. Innego sposobu na obronę za bardzo nie znam. Zastyganie w bezruchu i poddawanie się to nie obrona, a może? Zapewnia przetrwanie teoretycznie. Może się szufladkuję za łatwo, ale póki co, zostanę przy mojej taktyce, bo nie ufam takiemu optymizmowi. Na pewno przyjdą jeszcze czasy kiedy będę musiał użyć pazurów, noża, czy kamienia, w końcu ludzi można przegnać na wiele sposobów.
Zaintrygowany uśmiechem i słowami, patrzyłem na niego i próbowałem ułożyć w głowie co mówił. Smok brzmi niedorzecznie, jak coś z bajki, a miasta i góry, nieznane mi legendy nie potrafiły w wyobraźni dopasować się do żadnego ze znanych obrazów. Przyciągnęła mnie jednak obietnica braku nudy. Zakłada, że mnie przygody interesują? No może trochę racji ma. Swoje lata mam, a na razie nic wspaniałego mi się w życiu nie zdarzyło. No, jedna rzecz wspaniała się stała, ale szybko okazała się porażką, poza tym, to dawne czasy.
Przeniosłem spojrzenie na konia, który nieatakowany wyglądał całkiem dostojnie. Zastanawiałem się dalej, jak miałbym podróżować z mężczyzną. Da się z moimi nogami jeździć na takim czymś? Nie umiem, no i jeśli spadnę, to się martwię, że mógłbym zwierzaka przez przypadek podrapać mocno, próbując się go łapać. Zerknąłem na przydługie pazury, które przydałoby się przyciąć lub co najmniej zetrzeć nieco drapiąc o coś szorstkiego.
Wpatrywałem się kilka sekund w Kanmiła i myślałem. Zdziwiłem się, jak mało emocji w sobie odczułem. To czy tu zostanę, czy z nim pójdę było mi w głębi duszy obojętne. Może przyzwyczaiłem się do trudów samotniczego życia w lesie, a może bałem się też wyjścia do ludzi, może po prostu nie byłem pewny jego towarzystwa i intencji, albo swoich umiejętności czy tego, co ja mogę zaoferować w czasie podróży. Za to masę wrażeń wywołało stwierdzenie ,,piszesz się". Zrozumiałem o co chodzi, ale to niezwykle dziwne zdanie, jak dla mnie.
W końcu, trochę ze wzrokiem skazańca, dalej rozważając nadchodzące nowe ścieżki życia, których nie potrafię sobie wyobrazić, kiwnąłem głową i usiadłem wygodniej, przyciągając do siebie ciaśniej nogi, żeby zachować ciepło. Tak, to będzie miłe spędzić z kimś noc w lesie. Nie będę się martwił, że coś mnie napadnie, bo nawet jeśli, to mam asystę. Wizja dobrego odpoczynku była dziwnie nieswoja, a pewien sposób mnie uwierała, ale nic o tym nie powiedziałem. Przeboleję ten dyskomfort sam ze sobą.
To'Ja
To'Ja

Stan postaci : .
Obrażenia stałe:
-blizna na wnętrzu lewego uda
Obrażenia tymczasowe:
-czasem pobolewające prawe ucho
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : KirkasKaraff (DeviantArt)

Powrót do góry Go down

Bór - Page 3 Empty Re: Bór

Pisanie by Mistrz Gry Czw Gru 30, 2021 6:03 pm

Kot zgodził się ostatecznie, choć nie powiedział tego na głos. To nie było takie ważne, liczyło się, że zamierza przynajmniej ruszyć z nim. Być może wyprowadzenie go z tego lasu będzie już dobrym pomysłem, ale to plany nie na najbliższe dni. Bo przecież gdzie indziej miałby szukać smoka?
Mężczyzna przywiązał Kruka do jednego z drzew, nad którym gałęzie były najgęstsze. Nie zapowiadało się jeszcze na deszcz, ale nie można było mieć takiej pewności. Oczyściwszy nieco ziemi z plątających się pod nogami roślin, mogli przygotować miejsce na palenisko, gdzie ostatecznie zapłonął ogień, dając przyjemne ciepło i rozpraszając nieco ciemność nocy. Coś na drzewie postanowiło się ewakuować z okolicy, pokrzykując przy każdym skoku. Dobrze, że To'Ja zbierał wcześniej drewno, dzięki temu zaoszczędzili wiele czasu, choć możliwe, że nie wystarczy ono do rana. Teraz jednak mogli się ogrzać i zadbać o ciepłą kolację. Kanmił również miał przy sobie jakieś zapasy, choć pościg nie pozwalał ich zbytnio uzupełniać. Będzie trzeba o to zadbać na dniach.
— Gdy rano ruszymy przez las, miej się na baczności — rzucił, obracając z wolna kij z nabitym mięsem. — Argamael jest w prawdzie rozsądny, jednak żadnego smoka lepiej nie denerwować. Rób to, co ja, a powinno być dobrze. Z pewnością będzie zaskoczony twoją obecnością... ale to też dobrze, lubi ciekawość — dodał, by zaraz ostrożnie zdjąć namiastkę pieczeni z rożna. — Jeśli chodzi o tamtą legendę... Słyszałeś kiedyś nazwę "niksa"? — Zerknął na kota. — To wodny demon podobny do topielicy albo brzeginii... — rzucił nazwami w swoim rodzimym języku. — Niebezpieczne istoty żyjące w rzekach i jeziorach. Potrafią mamić wędrowców śpiewem i urokami, by utopić ich na dnie i pożreć... Ale potrafią też wróżyć. Czasem ze słów niksy można wyłapać zapowiedź przyszłych dni, a nawet lat, jeśli ktoś wie, jak nakłonić ją do mówienia... — Oparł się o pień drzewa za sobą i spojrzał na To'Ję. — Oczywiście, jeśli spotkamy demona, trzeba go będzie odesłać do jego świata. Mam też w Konurunie interesy polityczne, ale to nie zając. Swoją drogą, nie znoszę chodzić po dworach pańskich... — Umilkł na chwilę, po czym skupił uwagę na hybrydzie. — Dla kogo dotychczas pracowałeś? — zapytał, wracając do jedzenia.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Bór - Page 3 Empty Re: Bór

Pisanie by To'Ja Czw Gru 30, 2021 6:39 pm

Ognisko zapłonęło, a ja z przyjemnością się przy nim usadowiłem, blisko, a nawet jeszcze bliżej. Skubałem kawałek po kawałku kęsy słonego mięsa, które zdawało się być jednocześnie surowe, jak i jakoś przetworzone. Dziwny wyrób wieśniaków, ale nie będę wybrzydzać, bo nawet smaczne było.
Ogólny spokój, ciepło płomieni i najedzenie sprawiły, że w głowie nie siedziały mi już strachy i denerwowanie się. Mogłem w końcu, w skupieniu słuchać jego sugestii i porad. Zobaczę smoka? Ciekawe czy będzie duży. Czy będzie mówił? Smoki mówią? To możliwe? Może tak, hybrydy też mówią, ja mówię. Hm, z resztą niedługo się dowiem wszystkiego.
Pokręciłem głową, bo nie słyszałem o żadnych z tych stworzeń, które wymienił. Może kiedyś ktoś coś wspomniał, ale nawet jeśli, to nie zapamiętałem nic. Nie uczono mnie w końcu takich rzeczy, bo w czym ta wiedza miała mi się przydać? Miałbym rzucać przypadkowymi ciekawostkami podając herbatę? Mimo wszystko, z zaciekawieniem wysłuchałem dalej, sięgając po kolejną porcję kolacji. Teraz lepiej rozumiałem jego plany. Zastanawiałem się tylko po co idzie do smoka i na co mu wróżby, ale to chyba nie moja sprawa, a ciągłe dopytywanie może mi nie ujść płazem. Kiwałem więc głową i zapamiętywałem zdobyte informacje. Nie chciałem, żeby później coś mnie zaskoczyło, chociaż i tak pewnie coś nieplanowanego wypadnie nam na drogę.
Patrzył na mnie, więc i ja od razu zacząłem się patrzyć na niego, nie będąc pewnym czy to wyzwanie czy zwykła obserwacja. Dostałem pytanie, które niby łatwe, ale zależy jak bardzo się je zawęzi w odpowiedzi. Zastanowiłem się na szybko, podrapałem się po policzku i oblizałem wargi z tłuszczyku.
-Pan Sabih Jibran Baszir Asil był moim właścicielem, ale bardziej pracowałem dla jego dzieci, jako... hm...-zmrużyłem oczka, nie bardzo wiedząc, jakich słów użyć, bo zarówno mi ich brakowało w tym języku, jak i po prostu nie wiedziałem, jak się określić.-Spędzałem z nimi czas, przynosiłem herbatę i wyprowadzali mnie na spacery. Byłem ich kotem... Safija i Yosha się nazywali.-poskrobałem się po brodzie.-Jeszcze była Pani Yehia, żona Pana Sabiha, ale dla niej tylko przynosiłem napoje. Ona się zawsze trzymała daleko ode mnie, jakby mnie nie było.-trzepnąłem uchem, czując w nim nieprzyjemny powiew wiatru, a potem trzepnąłem jeszcze raz, czując, jakby mi po nim jakiś robak chodził.
Odpowiedziałem na pytanie i przywłaszczyłem sobie przywilej zadania teraz swojego w jego stronę.
-Jakie dziecko mnie widziało? Myślałem, że nikt mnie nie zauważył, starałem się o to.-nie podobało mi się to. Może gdyby jeszcze ktoś dorosły mnie widział, to by tak mocno mnie nie denerwowało, ale to było dziecko, a z dziećmi mam trudną relację teraz i nie mogę się powstrzymać przez zakładaniem najgorszego. Przecież nawet teraz tak było. Doniosło na mnie, chciało, żeby mnie złapano! Dzieci są najgorsze i najbardziej podstępne ze wszystkich stworów.
To'Ja
To'Ja

Stan postaci : .
Obrażenia stałe:
-blizna na wnętrzu lewego uda
Obrażenia tymczasowe:
-czasem pobolewające prawe ucho
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : KirkasKaraff (DeviantArt)

Powrót do góry Go down

Bór - Page 3 Empty Re: Bór

Pisanie by Mistrz Gry Pią Gru 31, 2021 1:02 am

Widział jego uwagę skupioną na słuchaniu, choć z wierzchu zdawał się tym nie przejmować. Był jednak zadowolony z takiej postawy hybrydy, uwaga świadczyła o zainteresowaniu lub też szacunku, a może jednym i drugim. Choć tak naprawdę do szacunku któregokolwiek z nich jeszcze daleka droga, w końcu ledwie się znają. Miał jednak dobre przeczucia, a te zawsze wprawiały w równie dobry nastrój i nastawienie. Teraz tylko liczyć na to, że Argamael nie zechce go zjeść. Rzadko robił takie rzeczy, ale ze smokami nigdy nic nie wiadomo.
Kanmił sięgnął po kubek, wsypał tam szczyptę suszonych ziół i zalał wodą, raz po raz zerkając w stronę To'Ji, kiedy ten zaczął opowiadać o sobie. Lokaj i zwierzątko, to nie wróżyło dobrych początków, ale z drugiej strony zdołał przetrwać sam. Był zdolniejszy, niż można było sądzić. Sztukmistrz postawił kubek przy jednym z mniejszych płomieni ogniska, by się zaparzył.
— Rozumiem. Chyba mnie to nie dziwi, dai'lahowie lubią robić z innych zwierzęta — mruknął, dopiero po chwili zdając sobie sprawę, że to mogło brzmieć nieszczerze. Nie miał jednak zamiaru się mu przypodobać tymi słowami, były tylko opinią. Niestety też niejednokrotnie nietrafną, bo wiele hybryd sama zachowywała się jak zdziczałe zwierzęta. Kiedy zadał pytanie, Kanmił na chwilę zawiesił na nim wzrok, po czym zamieszał herbatę patykiem. — Nie przejmuj się nim, już nie żyje — odparł jakby nigdy nic, by zaraz zerknąć na jego minę. Lubił to robić, ot taki żart. — Chodzi mi o to dziecko, które sam zabiłeś... — Westchnął cicho na to wspomnienie. To był beznadziejny aspekt całej sprawy. — Niepotrzebnie swoją drogą, nawet by cię nie pamiętało, ale... do rzeczy. Ludzie z tego kraju nazwaliby mnie czarownikiem albo nekromantą. To nie do końca prawda. Znam sztukę nekromancką, lecz nie po to, by ją wykorzystywać i szkodzić, a po to, żeby chronić ludzi przed jej złym wpływem. Tych żywych i tych martwych. — Zabrał ostrożnie kubek od ognia, by trochę ostygł. — Rozmawiałem z duchem dziecka. Nie widziało cię za życia, ale po śmierci owszem. Pokazało mi to wspomnienie, choć było.. znieksz-tałcone. Dlatego nie byłem pewien, czy ścigam śmiertelnika, czy może coś innego.
Zamyślił się na moment, patrząc w napar. Może nie powinni o tym rozmawiać, bo gdzieś w środku znowu miał ochotę do niego strzelić. Wierzył jednak, że tym czynem nie kierowała brutalna nienawiść czy chora pasja. W dodatku powinien wziąć poprawkę na hybrydę, która nie dość, że może mieć do tego skłonności, to wręcz była traktowana jak zwierzę. Zwierzę z pewnością by tak postąpiło, gdyby tylko mogło kierować się zemstą.
Znów zamieszał herbatę.
— Cóż, z potworem byłoby prościej. — Zerknął na To'Ję i wystawił kubek w jego stronę. — Chcesz herbatę? — spytał, jakby niekoniecznie parzył ją dla siebie.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Bór - Page 3 Empty Re: Bór

Pisanie by To'Ja Pią Gru 31, 2021 6:18 pm

Przytaknąłem głową na opinię o dai'lahach. Co prawda to prawda. To, że ktoś zachowuje się jak zwierzę nie znaczy, że jest zwierzęciem, poza tym takie zdziczenie też się skądś musi brać. Może dobrze, że jestem tylko kotem domowym, bo jakbym był dzikim, mogłoby być mniej miło. Hmm. Możliwe.
Przyglądałem się, jak herbatę zaparzał, a moja wytrenowana w parzeniu dusza, nieco płakała na ten widok, z drugiej strony się nieźle śmiejąc, bo to najbardziej żałosna herbata, jaką w życiu widziałem.
Sam nie wiem czy jego słowa mnie bardziej zaskoczyły, oburzyły czy tchnęły we mnie nadzieję. Dziecko? To dziecko, od którego ma informacje nie żyje? Zabił je? Jest moim sojusznikiem w walce ze złem tego świata? W ułamku sekundy poczułem, jak nagle łączy nas więcej niż myślałem, ale atmosfera wiecznej przyjaźni zniknęła, jak doszło wyjaśnienie. Gapiłem się na niego z miną, która nie wiedziała co ze sobą zrobić, bo tyle było w niej niezrozumienia. Rozpłaszczyłem rozeźlony uszy słysząc jego krytykę moich działań. Niepotrzebne, jasne. Niepotrzebne!? On chyba nie ma pojęcia, co z dzieci wyrasta, uratowałem właśnie komuś życie, przyszłość, wszystko! Zachowałem jednak swoje myśli dla siebie i spróbowałem zrozumieć o czym mówi, dopóki kolejne oskarżenia nie wypłynęły. Widziało mnie. Następnym razem zabiję je i dwa razy, żeby tylko siedziało cicho. Ściągnąłem brwi i zły lampiłem się w ogień, żeby nie patrzeć już na łowcę. Koniec ogona poruszał się chaotycznie dając tym samym możliwość pozbycia się części frustracji, jaką wywołała u mnie rozmowa. Teraz myślę, że w sumie, już wiele lat temu powinienem to zrobić. Pokazać swoje i ustalić granicę, ale byłem mały i głupi, jak tchórz bałem się kary, która i tak mnie nawiedzała. Warga lekko mi drgnęła ukazując kła, ale zbyłem to kolejnym liźnięciem pyska.
Wgryzłem się ślepiami w błyszczący od światła ogniska kubek, a potem z jeszcze bardziej oburzonym pyskiem popatrzyłem na Kanmiła.
-Nie.-prychnąłem bardziej, niż powiedziałem.-Nic nie chce.-zafukałem jeszcze raz, po czym sięgnąłem do swojego styranego życiem plecaka i wyszarpałem z niego koc. Owinąłem się materiałem szczelnie i ułożyłem na boku przy ognisku, definitywnie kończąc między nami rozmowę. Tymczasowo nie miałem na to humoru i mój obecny styl życia pozwala mi na takie wyskoki. Ciasno okryty, skupiłem się na zaśnięciu. Myślałem, że będę miał z tym jakieś kłopoty, ale o dziwo, nie było żadnych i szybko zacząłem telepać łapkami i pufać w rytm tego, co mi się śniło.

Poranek do najmilszych nie należał, bo było zimno i wiało. To bym jeszcze wytrzymał, ale było coś jeszcze, mianowicie deszcz. Nie była to ulewa, raczej upierdliwa mżawka, która prześlizgiwała się pomiędzy gałęziami drzew i spadała mi na nos. Właśnie jedna taka zbłądzona kropla mnie po nozdrzach załaskotała, wywołując kichnięcie i niezadowolone przebudzenie się. Niepocieszony otworzyłem ślepia, jeszcze mniej wesoły, zgarnąłem swój zawilgocony koc i podpełzłem zaspany do konia, pod którego wlazłem i przygarbiony usiadłem na ziemi, robiąc sobie z kopytnego daszek. Niespecjalnie mu to pasowało, ale dałem mu ciasteczko owsiane z plecaka i chyba uznał, że to godna zapłata.
Opatuliłem się mocniej przykryciem i nierozbudzony do końca, patrzyłem na szary świat. Trzepnąłem uszkiem, które teraz bolało mnie trochę mocniej niż wcześniej. Od wilgoci zachorowało i od wilgoci gorzej się czuje. Biedne. Podrapałem się po jego wnętrzu, machnąłem głową i zakryłem cierpiące miejsce kocem, żeby nie było narażone na owianie. Jak się zrobi cieplej, to się wyleczy.
Co jakiś czas mruczałem coś do siebie, czy to słowami, czy dosłownie mruczałem, tak po kociemu. Głównie chodziło mi o to, żeby koń nie zapomniał, że tu jestem i żeby mnie nie zadeptał przypadkiem.
-Zawsze tak długo śpi?-zagadnąłem szeptem do zwierzaka, zerkając na łowcę, a po chwili przenosząc wzrok na koński pępek widoczny pomiędzy kłębkami sierści. To było niesamowite odkrycie. Koń i pępek. Śmieszne.
To'Ja
To'Ja

Stan postaci : .
Obrażenia stałe:
-blizna na wnętrzu lewego uda
Obrażenia tymczasowe:
-czasem pobolewające prawe ucho
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : KirkasKaraff (DeviantArt)

Powrót do góry Go down

Bór - Page 3 Empty Re: Bór

Pisanie by Mistrz Gry Pon Sty 03, 2022 7:34 pm

To nie była przyjemna noc i jeszcze mniej przyjemny poranek, kiedy od wszechobecnej wilgoci zaczęło przygasać ognisko, a oni, cóż, zapomnieli chyba o dachu nad głową. Być może Kanmił liczył na obszerną koroną drzewa nad nimi, lecz nie było to idealne rozwiązanie. Mógł się o tym przekonać niedługo po wschodzie słońca, kiedy lekki szum towarzyszył rosnącej mżawce. Szeroki pień chronił go z jednej strony od wiatru, lecz też nie był idealny, a choć roślinność z pewnością tłumiła podmuchy, to niezbyt wystarczająco. Generalnie nie spał dobrze i przebudził się trochę zdrętwiały.
Uniósłszy powieki, dostrzegł w pierwszej kolejności żarzące się jeszcze ognisko i puste miejsce po drugiej stronie. Na ten widok mężczyzna zerwał się do siadu i sięgnął do rękojeści broni, obrzucając okolicę bacznym spojrzeniem. Zaalarmował konia, ale zaraz sam się uspokoił, widząc kotka tuż pod nim. Praktyczne wyjście.
— Jesteś jednak — mruknął i podniósł się z ziemi, otrzepując ubranie i koc, na którym spał. — Ruszymy na północny wschód... na skraj bagien — poinformował. — Pewnie nie przestanie padać do tego czasu, więc nie ma sensu na to czekać. Ognisko raczej wypłoszyło większość zwierząt, więc upolujemy coś po drodze... — Zerknął na To'Ję i uśmiechnął się nieznacznie. — O ile oddasz mi kuszę — dodał, bo jednak była pewniejsza od pistoletów, zwłaszcza w taką pogodę.
Kanmił zagrzebał butem palenisko, by przypadkiem nie zajęło się na nowo, chociaż wątpił. Zwinął koc i przyczepił go z tyłu siodła, a potem poszedł odplątać wodze od drzewa. Jeśli nie padł żaden sprzeciw, to ruszyli w drogę, w zasadzie na piechotę, bo jakoś głupio mu byłoby jechać wierzchem, kiedy jego towarzysz musiał iść na nogach. Zresztą koń odpocznie, wszyscy w miarę zadowoleni.
— Trzeba będzie zorganizować ci wierzchowca, kiedy dotrzemy do Sear — rzucił, zastanawiając się przy okazji, czy mieliby coś bliższego, ale... raczej nie, nie w Medevarze.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Bór - Page 3 Empty Re: Bór

Pisanie by To'Ja Pon Sty 03, 2022 8:01 pm

Siedziałem spokojnie pod koniem, schowany od tego całego zła atmosferycznego i co chwila zerkałem na łowcę, którego zostawiłem na deszczu, dopiero teraz się zastanawiając czy to było dobre posunięcie. On sam pewnie by nie stał nade mną z parasolką, więc i ja stać nad nim nie będę. Poza tym gdyby coś było źle, to by się obudził. O właśnie to robi.
Trochę mnie zaskoczyło jego poderwanie się. Zły sen? Nieee, on myślał, że mu uciekłem. Gdybym chciał mu uciec, to zabiłbym go we śnie, żeby nie mieć ewentualnego ogona. To, że żył świadczyło o moich dobrych lub co najmniej neutralnych intencjach. Mimo wszystko trochę znów poczułem się urażony. Może mówi się, że psy są lojalne, a koty to zdrajcy, jednak ja twierdzę inaczej. Oba gatunki są wierne, po prostu pokazują to na inne sposoby.
Patrzyłem na niego dalej kiedy mówił i trzepał rzeczy swoje. Dopiero kiedy wspomniał o kuszy przytaknąłem, wyszedłem spod konia i zacząłem się zbierać. Broń mu oddałem, koc spakowałem do plecaka i byłem gotów do podróży. Teraz kiedy wspomniał o polowaniu trochę mi w brzuchu zaburczało, ale rozchodzę to lub zjem coś na trasie.
Ruszyliśmy w dalszą drogę, a ja podziwiałem cudy przyrody, zupełnie jakbym się jej już nie naoglądał przez cały czas siedzenia w krzakach. Z położonymi uszami chroniącymi się przed deszczem, ale i złymi na wodę zastanowiłem się nad odpowiedzią. Niby zaproponował wspólne przemierzanie świata, ale gonił za złodziejem i mordercą, pewnie myślał, że się do czegoś przydam, że mam jakieś interesujące umiejętności. Czas mu wspomnieć o mojej małej użyteczności.
-Nie jeżdżę na niczym. Nie umiem. Z kozą sobie może poradzę, ale na koniu nie siedziałem.-co to za zdobywca bez konia? Żaden. Może właśnie przez tą niekompatybilność się nasza wieloletnia przyjaźń rozwiąże? -Mogę po prostu za tobą biec.-wzruszyłem ramionami. Aż taki szybki nie jestem, ale lepszy rydz niż nic. Najwyżej będzie mi dawał adres i sam tam będę musiał dotrzeć. To bez sensu.
To'Ja
To'Ja

Stan postaci : .
Obrażenia stałe:
-blizna na wnętrzu lewego uda
Obrażenia tymczasowe:
-czasem pobolewające prawe ucho
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : KirkasKaraff (DeviantArt)

Powrót do góry Go down

Bór - Page 3 Empty Re: Bór

Pisanie by Mistrz Gry Sro Sty 05, 2022 3:12 pm

Szli przez las wąskimi ścieżkami wydeptanymi przez liczne zwierzęta. To też go zawsze fascynowało, śladów zwierząt zawsze było pełno, ale kiedy szukałeś jakiegoś żywego, to już znacznie trudniejsza sprawa. W każdym razie był im wdzięczny za ścieżkę, bo nie musieli przedzierać się przez krzaki aż tak bardzo jak bez niej.
Rzucił kilka swoich spostrzeżeń, a mina kota wydawała się jakaś nie taka. Za chwilę też To'Ja wyjaśnił swój brak entuzjazmu i chyba powinien się tego spodziewać po hybrydziej zabawce, ale może też liczył na coś więcej. Poza tym, bogaci ludzie mają konie, prawda? To nie byłoby głupie, ale jednak takie się okazało.
Pokręcił przecząco głową na ostatnią propozycję. To zdecydowanie nie wchodziło w grę.
— To nie takie trudne, nauczę cię — odparł, wierząc, że rzeczywiście nie będzie to wielkim problemem. Samo opanowanie jazdy z pewnością nie, ale jego zwierzęca natura mogła płatać niespodzianki. Sam zdążył już posmakować kocich pazurów.
Poprawił nieco pasek od kuszy, która z powrotem wylądowała na swoim miejscu na plecach. Powinien już dawno zainwestować w coś poręczniejszego, ale z drugiej strony szerokie metalowe ramiona nieraz dobrze się sprawdzały w roli tarczy.
* * *
Nauka jazdy konnej musiała jednak poczekać jeszcze trochę, właściwie została wciśnięta na opuszczenie lasu, gdzie i tak nie mieliby wiele do roboty. Tymczasem na ich drodze pojawił się stosunkowo świeży trop odciśnięty w błocie, należący do niewielkiego kopytnego. Doskonały znak dla głodnych wędrowców. To'Ja dostał zadanie podążania za tropem, gdyż jemu wygodniej będzie go nie zgubić w listowiu, zaś Kanmił wsiadł na konia, by mieć wolne ręce i szersze pole widzenia. Miało to swoje wady, gdyż był tym samym bardziej na widoku, ale kusza miała zadowalający zasięg, więc gdy tylko ich oczom ukazała się młoda łania, zwolnił i ostrożnie przesunął się tak, by drzewa nie zasłaniały dogodnego strzału. Co prawda rzadko zdarza się, by taki był idealny, ale to i tak była szybka śmierć, kiedy dogoniwszy leżące już zwierzę, drugi bełt wpakował mu w głowę.
* * *
Kiedy już posilili się i zabrali wszystko, co mogło się jeszcze przydać, mogli wyruszyć w dalszą drogę na samej granicy bagien, które Kanmił nazwał Czarnowarem. Okolica była ponura i nawet dzień tego nie zmieniał. Pod ich nogami mniej było roślinności, a więcej smolistego lub gliniastego błota, a liczne stawy i potoki były ciemne niczym zbyt długo parzona herbata. Ze stojącej wody ulatniał się trochę nieświeży, roślinny zapach, przy brzegach gromadziły się glony i trzciny, a w oddali raz za razem odzywało się ptactwo wodne.
— Zawsze dziwiło mnie, że przesiadywał akurat tutaj — podjął po chwili milczenia. — Wilgoć nie służy jego... skarbom.
Niedługo potem krajobraz wokół nich zaczął się zmieniać i to dość raptownie. Ziemia stała się twardsza i bardziej jałowa, było tu też więcej kamieni. Drzewa czarne i łyse, jeśli ich dotknąć, były najwyraźniej pokryte warstwą węgla. Wiele z nich było też połamanych, ukazując szerokie połacie niemal łysego terenu, jakby polany pośród wypalonego lasu. Kruk opierał się chwilami przed dalszą wędrówką, ale cisza i spokój zdawały się jednak zachęcać.
Do czasu, aż nie dotarli do polany, gdzie na samym środku czerniał szeroki wlot do wielkiej gruntowej jaskini, kształtem przypominający rozdarcie na płótnie. Z wnętrza dobywał się specyficzny zapach zwierzęcego legowiska, choć nie był śmierdzący. Kanmił zatrzymał się i rozejrzał pobieżnie.
— Argamaelu! — zawołał, nie będąc pewien, czy ma się zwracać do jamy, czy do lasu. — Przyszedłem porozmawiać.
Cisza, aż nagle zza pobliskiej kępy gęściej stojących drzew poderwał się olbrzymi gad o brunatno-spiżowych łuskach. W momencie przeleciał nad ich głowami, zatoczył koło i wylądował majestatycznie po drugiej stronie wyrwy, choć ta była usytuowana w poprzek nich, więc wcale nie dzieliło ich tak wiele przestrzeni.
Sztukmistrz skłonił się z szacunkiem, przykładając rękę do piersi.
— Witaj, nauczycielu rzekł spokojnie, co wywołało delikatny gadzi uśmiech na paszczy smoka, z której i tak już wystawały różne zęby.
Argamael powiódł po nich oczyma w zaintrygowaniu, by ostatecznie samemu pochylić łeb do samej ziemi.
— Sztukmistrzu... — Prychnął, wypuszczając przez nos kłęby dymu woniejącego siarką i podniósł na nich wzrok, na co i Kanmił się wyprostował. — Czyżbyś uznał, że wiedza kosztuje? — wymruczał głębokim głosem, łakomie przypatrując się dwóm futerkowym istotkom.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Bór - Page 3 Empty Re: Bór

Pisanie by To'Ja Sro Sty 05, 2022 4:07 pm

Będzie mnie uczył jazdy na koniu? W głowie mi się to trochę nie mieściło, bo się nie widziałem za bardzo na tym zwierzęciu. Kot na koniu, to brzmi, jak coś z bajki dla dzieci. Mimo dalszej, wewnętrznej niechęci, przytaknąłem głową i poszedłem za nim, w las, szukać jedzenia. Tropienie nie jest moją mocną stroną, na pewno mam w tym jakieś braki, ale jestem kotem, żyję w lesie już od jakiegoś czasu, więc pomimo paru chwil zawahania udało się nam odnaleźć sarnę, która chwilę po tym znajdywała się już częściowo w naszych brzuchach. No dobra, brak głodu, to coś, co mnie zachęca co towarzystwa mężczyzny.
***

Chociaż zapowiadał, co mamy w planach, to trochę mnie zaskoczyła szybkość odnalezienia celu naszej przygody. Otoczenie wyglądało tu paskudnie i jeśli smoki żyją w takich miejscach, to nie dziwię się, że żadnego nie spotkałem, bo mamy inne gusta. Marszczyłem nos, czując, jak lepkie błoto wciska mi się między palce łapek zapadających się w ziemi. Furto będę miał całe brudne, chociaż mienie takiej skorupki z wyschniętego błota, jest całkiem zabawne, zwłaszcza ściąganie tego z sierści, jakby mnie czesało na swój sposób, wybierało luźne kłaczki. Mimo poniekąd przyjemności na horyzoncie, z uniesionym ogonem i stojącymi uszami rozglądałem się dookoła i szedłem za łowcą.
-Jakie ma skarby?-czułem, że może i bym się mógł pokusić o kradzież, ale teraz jest mi to kompletnie niepotrzebne, dlatego potraktuję to pytanie bardziej, jako poznanie ciekawostki. Bo co może taki smok mieć? Złoto? Rośliny? Kości?
Kiedy koń opierał się przed dalszym pójściem, ja również nieco sztywniałem, w duchu mu przytakując. Dziwna tutaj była atmosfera. Taka martwa i brudna. Miałem wrażenie, że zapominam w tym miejscu o tym, że świat ma inny wygląd, że gdzieś nie ma zwęglonych drzew, a są piękne kwiaty, czyste rzeki.
Teraz bardziej przestraszony niż zaciekawiony zajrzałem do jaskini, ale niezbyt wiele zobaczyłem. Czułem za to napięcie przez tą ciszę i spokój. Czyżby smoka tu nie było? Może by go nie widzimy, a on nas tak? Nie podobała mi się ta koncepcja, a jeszcze bardziej nie podobało mi się, że Kanmił zaczął wołać stwora, wywołując wilka z lasu. Szelest i hałas, a przede wszystkim widok smoka, sprawił, że krótkie futro spuszyło mmi się na całym ciele, chociaż najbardziej było to widać po podkulonym, nerwowo drgającym ogonie. Wgapiałem się w smoka nastroszony, a kiedy wylądował i dźwięki przycichły dało się słyszeć kocie warkotanie odstraszenia.
Zerknąłem na towarzysza i za jego śladem, ukłoniłem się, chociaż mniej elegancko, bo nie mogłem ze smoka ślepi spuścić. Może mam coś do jaszczurów, ale tylko do tych wiele razy większych ode mnie. Myślę, że wiele osób coś by do takich miało.
Przełknąłem nerwowo ślinę i niepewnie przestąpiłem z nogi na nogę słuchając wstępu rozmowy, szybko wyłapując co smok sugeruje. Machnąłem szalenie ogonem, otworzyłem pyszczek, prezentując zęby i zasyczałem na drapieżnika, chociaż wiedziałem ludzką częścią rozumu, że moje groźne zachowania, w niczym mi nie pomogą, co najwyżej rozbawią przeciwnika. Nie wiedziałem kompletnie co zrobić. Miałem robić, co Kanmił, ale on stoi spokojnie, uciec nie mogę, walczyć też nie, a odzywać się w tej chwili mi trudno, poza tym, co miałbym mu powiedzieć? Jeszcze palnę jakąś głupotę i zostanę zjedzony. A niech tylko spróbuje, to mu stanę w gardle, pogryzę go po przełyku! Syknąłem jeszcze raz, dla zaakcentowania mojej bojowości, jaka mi w wyobraźni szalała.
To'Ja
To'Ja

Stan postaci : .
Obrażenia stałe:
-blizna na wnętrzu lewego uda
Obrażenia tymczasowe:
-czasem pobolewające prawe ucho
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : KirkasKaraff (DeviantArt)

Powrót do góry Go down

Bór - Page 3 Empty Re: Bór

Pisanie by Mistrz Gry Pią Sty 07, 2022 1:31 pm

Las pozostawał spokojny, choć to obecne miejsce ciężko było już lasem nazwać. Prędzej pobojowiskiem. Zawsze się czuł specyficznie, kiedy tu przychodził, nieprzyjemnie i obco. Teraz jednak nie miał wielkiego wyboru, obowiązki same nie mogły się wykonać, niestety.
Zwrócił oczy na To'Ję, kiedy ten zadał pytanie. Wywołało ono lekki uśmiech na twarzy Sztukmistrza. Niewielu raczej miało okazję pytać o coś takiego, ale wyobrażał sobie, o czym każdy z nich by pomyślał. Stereotypy o smokach są aż nazbyt popularne i za bardzo zakorzeniły się w społeczeństwie. Może nawet mu nie uwierzy, brał to pod uwagę.
— Wszystkie księgi świata — odparł, zaraz przenosząc wzrok na jamę, do której się zbliżali...
Argamael przyglądał się z zaintrygowaniem kłaniającemu mu się kotu, który zresztą również nie zdejmował z niego wzroku. Smok delikatnie zakołysał łbem na długiej szyi, eksponując, umyślnie lub też nie, krótkie rogi wyrastające z przegięcia szczęki. Zamruczał cicho, kiedy kotek zaczął syczeć. Oczywiście Kanmił zareagował natychmiast, zasłaniając mu pysk dłonią, a całego To'Ję popychając za swoje plecy.
— Przestań... — szepnął, zaraz zwracając wzrok na smoka. — To mój towarzysz i mój koń, który nadal będzie mi potrzebny.
— A to ci szkoda... — wymruczał gad i położył się na poszarzałej ziemi, zwieszając przednie łapy nad krawędzią jamy. — Z czym przychodzisz?
— Na mojej ziemi zaczęły dziać się niepokojące rzeczy. Jakby panoszył się tam demon, lecz bardziej nieuchwytny od innych. Nikt go nie widział. Sztukmistrzowie nie umieją znaleźć jego śladu, ani go wywołać, a mimo to zabija ludzi. Zawsze nocą. I zawsze bezszelestnie. Dotychczas zginął urzędnik z portu, jego najbliższa rodzina i trzech wspólnicy — wyjaśnił, a To'Ja mógł doszukać się w tym pewnej analogii do swojego własnego przypadku. Jednak uwaga Kanmiła skupiona była na smoku, który zamyślił się głęboko.
— Wiele rąk może zabijać, a wiele oczu może być ślepych, jeśli zdecydują się zamknąć — odparł Argamael i chuchnął w ich stronę ciepłym, szarawym dymem. — Lecz nawet szeroko otwarte oczy nie dostrzegą zabójcy bez twarzy... Myślę, że to, czego szukacie, jest bardziej ludzkie, niż wam się wydaje.
— O czym mówisz?
— O przybyszu z Krainy Smoków. — Podniósł się z ziemi leniwie. — To jednak nie moja rzecz. Jeśliś nadal biedak, możesz odejść.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Bór - Page 3 Empty Re: Bór

Pisanie by To'Ja Pią Sty 07, 2022 3:30 pm

A więc jego skarb to księgi? Faktycznie to miejsce nie wygląda na odpowiednie dla papieru. Być może większość jego zbioru nie nadaje się do użytku. Miło jednak pomyśleć, że smok lubi czytać, chociaż jak miałby czytać coś tak małego dla niego, pazurami może przypadkiem wyrwać stronę, czy podziurawić okładkę. Ma masę książek dla samego posiadania? Sam mam taką książkę, niby ją czytam, ale czytanie, a używanie, to inne rzeczy w jej przypadku.
Zasyczałem i szybko poczułem dłoń na pysku. Niech się Kanmił cieszy, że go nie pogryzłem, bo naprawdę było blisko. Stanąłem tam gdzie mnie zepchnął, ale przez to jaki smok jest duży i tak mogłem na niego patrzeć bez problemów. Nie czułem się zbyt pewnie w tej sytuacji, ale uwaga zeszła ze mnie i konia na problem łowcy, który i mnie zainteresował. Ten to faktycznie lubi biegać za zabijakami i niebezpieczeństwem. Wciągnął mnie w to zapraszając do podróży. Czy to znaczy, że kiedyś zobaczę mordercę? Według niego w sumie wystarczy, że spojrzę w lustro i już zobaczę.
Zastanawiałbym się nad wszystkim dalej, gdyby nie powiew ciepłego powietrza, na które z początku zaburczałem, a później wystawiłem do niego nosek, po czym prychnąłem cicho, jak połowiczne kichnięcie i wróciłem do biernego obserwowania.
Ogólnie na niewiele mogłem się zdać, po prostu stałem. Do niedawna nie wierzyłem w smoki, a teraz się okazuje, że ona mają swoją własną krainę. Tyle nowości, a ja mam taki mały rozumek, jak pewien miś z bajki dla dzieci, którą moi właściciele czytali swoim wrednym maluchom.
To'Ja
To'Ja

Stan postaci : .
Obrażenia stałe:
-blizna na wnętrzu lewego uda
Obrażenia tymczasowe:
-czasem pobolewające prawe ucho
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : KirkasKaraff (DeviantArt)

Powrót do góry Go down

Bór - Page 3 Empty Re: Bór

Pisanie by Mistrz Gry Wto Sty 11, 2022 6:06 pm

Faktycznie nie do końca to przemyślał i pewnie mogło się to źle skończyć dla jego palców, ale cóż. Wolał mieć pewność, że kociak nie stanie się właśnie przekąską jego łuskowatego przyjaciela, więc mu okaże trochę wdzięczności. Zresztą ten gest zdawał się rozbawić smoka, co ten zaprezentował przez lekkie rozchylenie warg w dość upiornym raczej uśmiechu. Mimo wszystko nie wyglądało to źle, a rozmowa zeszła na bezpieczniejszy tor.
Kanmił zawahał się na moment przy ostatnich słowach skrzydlatego gada i postanowił zaryzykować.
— Jak mógłby umykać naszym oczom? — zapytał, mając nadzieję, że nie zostanie za to wygoniony. Lecz smok tylko się roześmiał swym niskim, głębokim głosem.
— Ponieważ patrzysz w światło — odparł, najwyraźniej mając ubaw z jego niezrozumienia, by zaraz rozwinąć obszerne skrzydła i poderwać się do lotu.
Huk bijących powietrze skrzydeł i powiew, jaki towarzyszył każdemu uderzeniu na moment otuliły ich niczym woalem, kiedy Argamael przeleciał tuż nad nimi, szybko wznosząc się ponad pułap drzew. Biedny kary konik spłoszył się i odbiegł kawałek między szczątkowe pnie i zarośla. Do wielu rzeczy przywykł, ale do tego chyba nigdy się nie przyzwyczai. Smok chuchnął dymem po drodze, zostawiając niską szarą chmurę i zawrócił, by zacząć krążyć nad polaną ze swoim leżem. Obserwował ich.
— Idziemy — rzucił spokojnie Kanmił i gwizdnął na konia, zawracając. Szedł nieco pospiesznie i nie oglądał się za siebie, przynajmniej póki kroki To'Ji nie zniknęły mu z zasięgu. — Możesz być z siebie dumny, większość nieobytych nie przeżywa swego pierwszego spotkania ze smokiem — rzucił, poprawiając w ręku wodze. Kruk szedł chętnie, kiedy tylko zrozumiał, że się stąd wynoszą. — Inna sprawa, że to jeden z bardziej... cywilizowanych. — Zerknął na niego z lekkim uśmiechem. — Do Sear mamy kawałek drogi. Pójdziemy wzdłuż granicy i ominiemy stary zamek. Jak opuścimy bagna, będziesz mógł zacząć naukę jazdy — wyjaśnił mniej więcej ich trasę i najbliższe plany. Nie przedstawiały się może bardzo ambitnie, ale znając życie, lepiej jest mieć w zapasie trochę wolnego czasu. Poza tym, można było odnieść wrażenie, że co innego teraz zaprząta myśli Kanmiła, może nawet niepokojącego.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Bór - Page 3 Empty Re: Bór

Pisanie by To'Ja Wto Sty 11, 2022 9:28 pm

Patrzenie w światło nie brzmi, na nic przyjemnego, ale chociaż to dalej była zagadka dana przez smoka, to trudno było nie zrozumieć przesłania. Kanmił szuka tam gdzie nic nie znajdzie, może to stworzenie nie należy do kategorii, w jakiej grzebie. Tak czy inaczej najwidoczniej musi zmienić sposób patrzenia na to wszystko i podjąć się niekonwencjonalnych działań, lub działań, których po prostu za często nie stosuje. Mnie samego to zainteresowało, nie wiem dokładnie która część mocniej, też nie czułem się częścią śledztwa, a bardziej, jakbym był sługą, który podążą za swoim właścicielem detektywem, co nie znaczy, że nie mogę liznąć tego czy owego.
Zjeżony, skuliłem się kiedy smok się wzbił w powietrze i przez krótką chwilę się zastanawiałem nad tym kiedy zionie w nas ogniem, jednak staliśmy dość blisko jego kryjówki, więc skoro ma tam książki i je lubi, to raczej nie zaryzykuje ich zniszczenia. Pozastanawiałbym się nad tym dalej, ale Kanmił wygłosił swoją opinię, która mnie zarówno chwaliła, jak i ganiła. Jestem nieobyty? Brzydkie słowo, bardzo brzydkie.
-Właśnie, pierwsze spotkanie. Było dobrze.-przyklepałem swoje zwycięstwo, bo mogło być dużo gorzej. Posłuchałem go i jedyne co zrobiłem, to zasyczałem, nic wielkiego, ale wiem, że ludzie zabijają za mniejsze obrazy. Poza tym trochę wiedziałem, że żyję, dzięki niemu, gdyby go nie było, to pewnie bym gorzej zareagował, a tak wytyczne były proste, rób co ja i siedź cicho. Znaczy zacznijmy od tego, że gdyby nie on, to w ogóle by mnie tu nie było, nie musiałbym się martwić o zachowanie. Do tego wierzyłem, że następny raz będzie lepszy. Może znajdę jakąś książkę na wymianę i ja mu dam moją, a on mi swoją.
Droga powrotna szła nam dużo lepiej, chyba wszyscy się cieszyli na myśl, że uciekamy z tego miejsca, zwłaszcza, że zapowiadało się na to, że opuścimy bagna, moje łapki będą mogły odpocząć, a i może się trochę o trawę wyczyszczą, ciągle czułem ten nieprzyjemny, lepki piasek pod paznokciami i między paluszkami.
Mimo wszystko trochę jednak nie chciałem z bagien wychodzić, bo każdy krok zbliżał mnie do wsiadania na konia, a tego za bardzo nie chciałem. Dziwnie mi z tym, to prawie, jakbym właził bratu na barana czy coś takiego, ale ja nie jestem zwierzęciem, a koń jest. Już nie wiem, jak to postrzegać. Przystawiłem dłoń do pyska, wylizałem ją porządnie i zacząłem przemywać sobie chore ucho. Później zabiorę się za ogryzanie pazurów, ale nie za mocno, bo to moja główna broń, zawsze musi być gotowa.

Z/T wszyscy
To'Ja
To'Ja

Stan postaci : .
Obrażenia stałe:
-blizna na wnętrzu lewego uda
Obrażenia tymczasowe:
-czasem pobolewające prawe ucho
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : KirkasKaraff (DeviantArt)

Powrót do góry Go down

Bór - Page 3 Empty Re: Bór

Pisanie by Mistrz Gry Pon Lut 07, 2022 11:02 pm

Opuściwszy północny Medevar, To'Ja i Kanmił udali się na koruńskie ziemie w poszukiwaniu demona, który rzekomo miał przepowiedzieć przyszłość. Nie znaleźli go jednak, a zamiast tego trochę kłopotów z innymi stworzeniami, bardziej śmiertelnymi, choć nie mniej groźnymi. Mężczyzna zdawał się zupełnie inny niż dotychczas spotykani ludzie. Był wymagający co prawda, jednak traktował kota jak równego sobie towarzysza i nigdy nie podniósł na niego ręki, nie poniżał, może co najwyżej rzucił żartem o odwracaniu kota ogonem. Później zawitali na królewskim dworze Konurunu, choć jak wspominał, sam nie był z tego faktu zachwycony. Ani też z rozmów, podczas których nie udało mu się uzyskać oficjalnej zgody władcy na przedstawicielstwo Sztukmistrzów i swobodną działalność na jego ziemiach. Kanmił ruszył z tymi wieściami z powrotem do Ledrenii, zabierając ze sobą To'Ję, który został jego cywilnym pomocnikiem pełnoprawnym obywatelem Księstwa.

Z.T.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Bór - Page 3 Empty Re: Bór

Pisanie by Iwo Nie Lut 13, 2022 11:31 pm

POPRZEDNIA CZĘŚĆ

Hybryda nie kłamała. Obiecała napisać do mnie kiedy będzie się wybierać na kolejną podróż i naprawdę napisała. Z początku nie wiedziałem co ze sobą zrobić w domu, kiedy otrzymałem list, bo co mógłbym jej odpisać i jak? Termin był bliski, więc po prostu spakowałem rzeczy i do niej pojechałem. Wybierała się i tak do puszczy, więc musieliśmy się spotkać w jakimś normalnym miejscu, bo w lesie byśmy się nigdy nie odnaleźli.
Niestety o ile pierwszy dzień naszej wycieczki był idealny, znaleźliśmy kilka pięknych roślin, mieliśmy okazję obserwować kilka ślimaków o dziwnych skorupkach oraz całkiem zwyczajnego węża, który nie był zadowolony z tego, że ktoś go ogląda, ale cóż, życie bywa ciężkie kiedy jest się tak małym. Drugi, trzeci i czwarty dzień, już nie były takie dobre, bo padało. Padało tak strasznie, że strach było wyściubić nos z jaskini. Dobrze, że przywiozłem karty, to nauczyłem hybrydę, jak grać i nawet dałem jej pewne wskazówki jak oszukiwać. Chociaż była pojętną krówką, to jednak oszustwa było widać po jej rumianej twarzy, jeszcze nie do końca też panowała nad ekscytacją, bo kiedy kłamała widać to było w większym rozmachu ruchów i gadulstwie. Fascynujące, że ludzie mają aż tyle emocji, prawda? Mam wrażenie, że kiedyś też taki różnorodny byłem, a później sam nie wiem co się stało, straciłem chyba powód, żeby taki być. Tak czy inaczej umililiśmy sobie czas w jakiś tam sposób, więc dni ulewy nie były takie złe.
Za to piąta noc, była tą, której hybryda miała dość, jak to ona powiedziała ,,Nie po to tu przyjechałam, żeby gnić na tyłku pod kamieniem." no i postanowiła coś z tym zrobić, dlatego teraz tak śmierdziało mokrym psem, bo ja byłem mokry. Sztormu nie było co prawda, ale mieliśmy za to męczącą mżawkę, która upierdliwie wpadała w oczy. Co ciekawe dała na radę nieco stłamsić mój psi entuzjazm, który aktywował się tylko czasem, kiedy zobaczyłem jakąś ładną gałąź, czy kamień. Obym się tylko po tym nie pochorował.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Bór - Page 3 Empty Re: Bór

Pisanie by Baqara Pon Lut 14, 2022 11:44 pm

Napisałam do niego, spotkaliśmy się i liczyłam na naprawdę niezwykłe emocje, a tu deszcz i to nie byle jaki, bo ULEWA! Teraz o tej porze roku? Ja rozumiem, czasami popadać może, ale żeby tak? Powinno być ciepło, powinnam się opalać... nie, bo spłonę, ale powinno być ciepło, a tu plucha. Kilka dni wytrzymałam, ale w końcu nie dałam rady i musiałam coś porobić. Przyjechałam na polowanie, a nie odpoczynek. Tak więc wzięłam plecak, spakowałam co potrzebne, pogoniłam Iwka i teraz byliśmy w środku lasu, nie wiadomo gdzie.
Kaptur na głowie nieco pomagał, ale kiedy patrzyłam na Iwo, to mi aż się czasami smutno robiło. Jak wrócimy do domu, to od razu zlecę zdjęcie z niego miary i uszycie mu miłej kurtałki dla psa, taki płaszcz z cienkiej skóry. Mam nadzieję, że nie zje go od razu, będę go z tym pilnować, z drugiej strony nie powstrzymałam go przed zjedzeniem mojej rękawiczki, więc... Hm, coś na to wymyślę, może wypastuję skórę płaszcza czymś bezzapachowym, ale niesmacznym? Nie, zaraz, to nie jest pies do tresowania, a elf, po prostu będę mu przypominać, o ile w ogóle będzie chciał płaszcz jeść, bo może nie będzie chciał.
Tak czy inaczej widziałam lekkie przygaszenie z jego strony, któremu się nie dziwiłam, ale postanowiłam coś z tym zrobić. To miała byś przyjemność, a nie męczarnia. Dlatego też idąc, chwyciłam na prędce złamaną gałąź zaczepioną w powietrzu o liście, po czym tylknęłam nią bok Iwo, ten który był dalej ode mnie. Odczekałam chwilę i później zrobiłam to ponownie, a następnie dziabnęłam go w boczek bliżej mnie i zacmokałam na niego, aby zwrócić na siebie jego uwagę.
-Biegasz wystarczająco szybko?-uniosłam brew, rzucając mu wyzwanie i jednocześnie rzucając gałąź daleko przed nas. Uda mu się złapać nim patyk spadnie na ziemię? Jeśli nie, to rzucę mu jeszcze raz, aby mógł poprawić swój wynik.
Baqara
Baqara

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-przekłute uszy
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : ArtStation, Zumi Draws

Powrót do góry Go down

Bór - Page 3 Empty Re: Bór

Pisanie by Iwo Wto Lut 15, 2022 3:58 pm

Gdybym wiedział o jej planach zrobienia mi płaszczyka, to raczej bym zaprotestował, chociaż z drugiej strony byłoby mi niezmiernie miło, no i ona by sie cieszyła gdybym go nosił. Tak, jej szczęście ponad moje wątpliwości. To dobra droga, dobry sposób. Kiedy nie jesteś pewien czy chcesz coś robić, to wiedząc, że komuś będzie przyjemnie jeśli to zrobisz pomaga podjąć decyzję. Łatwiej mówić niż zrobić. Za dużo błędów popełniam, żeby mędrkować.
Wtedy coś mnie dźgnęło w bok. Szybko się obróciłem, poiskałem to miejsce zębami i szedłem dalej, bo co będę przeżywał. Dźabnięcie się jednak powtórzyło, więc przystanąłem i znów sięgnąłem tam pyskiem. O co chodzi? Robak jakiś czy co? Robaki tak nie gryzą. Sekundę później wyjaśniło się co to było, a raczej kto.
Spojrzałem z niezrozumieniem na kobietę z gałęzią, która się uśmiechała tak specyficznie. Skupiłem na niej wzrok, zamerdałem ogonem i przyjąłem propozycję udowodnienia jej, że owszem, jestem bardzo szybki, jak błyskawica, jak piorun!
Ruszyłem za patykiem i niestety do była dopiero próba, prawda? Mogę jeszcze raz, bo koncertowo to spsułem? Nie wiedziałem czy mam się skupić na trasie, czy na tym gdzie gałązka leci, dlatego drewno spadło na ziemię, a ja się jeszcze potknąłem i zaryłem bokiem o pień. Spróbowałem jeszcze raz i tym razem poszło lepiej. Szybkie spojrzenie na trasę, zerkanie na nią kątem oka, ale główny cel to patyk i tym razem się prawie udało, bo trochę za późni zamknąłem pysk. Podniosłem zabawkę i pobiegłem do hybrydy, żeby jeszcze raz spróbować. Jednak coś z moim mózgu się zablokowało i zdecydowałem, że nie dam jej patyka, a po prostu się na nią wespnę. Stanąłem na tylnych łapach, przednimi oparłem się mocno o nią i przytuliłem się do niej, nie bardzo dbając o samodzielne utrzymywanie swojego ciężaru i równowagi. Ona w końcu duża jest i silna, poradzi sobie.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Bór - Page 3 Empty Re: Bór

Pisanie by Baqara Wto Lut 15, 2022 8:01 pm

Wiedziałam, że podziała i gałąź zainteresuje wilkołaka, który, jak zawsze, czekał tylko na sygnał z zewnątrz do ożywienia się, a kiedy ten nadszedł od razu za nim podążył. Myślałam, że wilkołaki to dzikusy bez kontroli, a okazuje się, że mają swoje schematy zachowań. Kusiło mnie pójść i poznać więcej podobnych jemu, ale wiedziałam, że po prostu z nim mam szczęście. Śmierci nie szukam, więc nie będę się pchać tam gdzie mnie nie chcą.
Pierwsze gonienie sprawiło, że mocno się wzdrygnęłam widząc stłuczkę z drzewem. Ja wiem, że kości wytrzymałe, ale to nie znaczy, że mi nie jest źle gdy widzę, jak on się obija o rzeczy. Drugi bieg poszedł mu znacznie lepiej. Może i nie złapał za dobrze gałęzi, ale było to już znacznie bliżej wyznaczonego celu niż pierwszy bieg. No proszę, szybki progres, wystarczy chwila ćwiczeń. Może powinnam z nim coś porobić. Potresować go, nie tylko dla zapanowania lepszego nad nimi i poznania go, ale i dla jego zdrowia i poznania własnych możliwości. Ćwiczenia dobre dla każdego.
Znów do mnie podbiegł. Chwyciłam za patyk, którego nie chciał puścić, myślałam, że po prostu będzie się droczyć, a on zaczął się podnosić. Cóż, duży był, czasami o tym zapominałam, bo chodził na czterech łapach, ale teraz na dwóch, coś w środku mnie podsuwało myśli o ucieczce, jednak zamiast uciekać, objęłam go i zaczęłam głaskać, odwzajemniając jego miłość. Niestety to chyba był element walki, bo czułam się coraz bardziej przygniatana.
-Iwoo!-zamarudziłam rozbawiona jego podejściem do sprawy. Mokra ziemia mnie nie kusiła, jednak nie trzeba było długo czekać, aż wylądowałam na niej ciężko razem z wilkołakiem. Szybko jednak oboje zdaliśmy sobie sprawę z tego, że coś jest nie tak, jak powinno, bo zamiast zatrzymać się ma ściółce, zapadaliśmy się jeszcze głębiej. Spróbowałam się podeprzeć, ale moje dłonie przebiły się przez podłoże, co podpisało na nas los spadnięcia kilka metrów w dół, zjeżdżając po ziemi i kamieniach, prosto do dość obszernego, podziemnego korytarza. Krzyknęłam z bólu, kiedy skałka spadła mi na ogon i potoczyła się dalej. Uderzyłam o coś łokciem, szarpnęło mną, kiedy Iwo, którego trzymałam za grzywę się szarpną, próbując się też zapewne wyratować. Jednak mimo naszej walki i szczerych chęci nie uniknęliśmy bycia przysypanymi kamieniami, ziemią i wszystkim co leśne.
Sapnęłam ciężko, wspierając się powoli na rękach, otrzepując się z gleby, szybko wyszukując wzrokiem wilkołaka, do którego sprawnie podpełzłam.
-Żyjesz?-zapytałam, od razu obmacowując jego pysk, głowę i łapy. Chyba był mniej więcej cały. Oddychał, więc nie umarł. Podejrzewam, że upadek bardziej zabolał mnie niż jego. Wilkołaki szkielet mają bardziej wytrzymały niż wampiry. Szczęście w nieszczęściu.
Dopiero kiedy miałam pewność, że nic wielkiego mu nie jest, rozejrzałam się dookoła, szukając miejsca z którego tu spadliśmy. W suficie korytarza ziała spora dziura, przez którą widać było szeleszczące liście drzew i szare, burzowe niebo. Nie wyjdziemy tak łatwo, przynajmniej ja. No i gdzie jest ta wyższość wampirów nad innymi rasami? Słucham, no gdzie? Wstałam powoli i dałam sobie kilka sekund na przegonienie kręcenia się w głowie, którego rozmiar trudno mi było określić przez panującą dookoła ciemność, ale to nic, pokręci się, pokręci i przestanie.
-Co to w ogóle za miejsce?-wyburczałam i rozejrzałam się ponownie, spoglądając w korytarz, który gdzieś prowadził, pytanie gdzie i skąd się tu wziął. Pomiziałam Iwo za uchem dla uspokojenia naszej dwójki. Może w tej sposób zostawiałam mu też decyzję czy chce próbować wyjść, czy jednak się przekonać co jest na końcu tej nieznanej ścieżki. Dziura w suficie raczej nie zniknie od tak, więc w sumie co nam szkodzi trochę pozwiedzać, ale to tylko moje zdanie. Decyzja należy do niego.
Baqara
Baqara

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-przekłute uszy
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : ArtStation, Zumi Draws

Powrót do góry Go down

Bór - Page 3 Empty Re: Bór

Pisanie by Iwo Sro Lut 16, 2022 2:03 am

Wiedziałem, że mogę jej zaufać ze swoją wagą chociaż przez jakiś czas, jednak nawet one nie mogła uniknąć przeznaczenia, przeznaczenia mówiącego o byciu przygniecioną przez wilkołaka! Rozbawiony upadłem na nią i ziemia może i sie miękka wydała, może łapa zapadła się bardziej niż myślałem, ale w ferworze zabawy nie zwróciłem na to szczególnej. Zrobiłem to dopiero kiedy mi samemu łapa wpadła pod ziemię, a ja faktycznie przygniotłem dziewczynę mocniej niż chciałem. Nie tkwiła pode mną długo, bo zaraz razem spadliśmy pod ziemię, uderzając o wszelakie zło, jakie można tylko było napotkać na swojej drodze, czyli kamienie, korzenie i gałęzie, o ogólnym przysypaniu ziemią wspominać nie będę, wystarczy mi, że pomyślę ile czasu będę to z sierści wydłubywał.
Nic wielkiego mi się nie stało, jedyne co to na chwilę zaparło mi dech w piersi, kiedy trzepnąłem mocno o ziemię grzbietem. Jeszcze kilka sekund słychać było spadające skałki i piach, aż w końcu wszystko ucichło. Poderwałem się z ziemi i od razu się zachwiałem na miękkich ze strachu nogach. Spojrzałem na kobietę, kiedy do mnie dopadła, zapiszczałem cicho i sięgnąłem do jej twarzy nosem. Jest dobrze, bywało lepiej, ale nie umieram.
Stanąłem równo i otrzepałem się z pyłu i liści, oblizałem pysk i znów przylgnąłem bokiem do rozglądającej się hybrydy. Podążyłem wzrokiem, tam gdzie ona patrzyła. Wyjście niby było, dałbym radę się wydrapać na górę, później mógłbym jej linę zrzucić i może by się wspięła.
Prychnąłem nosem w odpowiedzi. A bo ja wiem co to za miejsce? Niby po puszczy trochę chodziłem, ale zazwyczaj po powierzchni, do tego ostatnio nieco mniej i raczej w ze smutnymi myślami, a nie z pasją szukającą nowości. Czyżbym teraz miał okazję to nadrobić? Możliwe.
Zerknąłem na nią, spojrzałem na ciemny korytarz i zdecydowałem, że możemy się przejść. Skoro nie wiemy co to za miejsce, możliwe, że mało kto wie, czyli raczej nikogo tu nie ma, a nawet jak coś tu jest, to sobie z tym poradzimy, mamy broń i mnie. Dlatego też postąpiłem krok w przód, a później jeszcze kolejny i następny. Pani Baqaro, idziemy. Oznajmiłem w myślach i ruszyliśmy w nieznane.

Moje dumne rozpoczęcie spaceru nie trwało długo, bo w korytarzu było zbyt ciemno, żebyśmy cokolwiek widzieli. Musieliśmy zrobić przystanek, żeby rozpalić pochodnię, ale później, dzięki niej mogliśmy odpalać umieszczone na ścianach lampy, nie dawały one zbyt wiele światła, ale dzięki nim nie mieliśmy wrażenia, że chodzimy samotni w pustce. Mimo tego z tyłu głowy odnosiłem wrażenie, jakoby nie wszystko było na swoim miejscu. Źle się czułem w takiej niepewnej przestrzeni, z której nie ma za bardzo ucieczki i która coraz bardziej zaczyna wyglądać, jak labirynt, bo im dalej szliśmy, tym więcej odgałęzień się pojawiało. Zacząłem odczuwać niepewność, czy pójście tą drogą było dobrym pomysłem. Zerkałem jednak na Baqarę i widziałem, że ona czerpie z tego garściami, więc nie mogłem zawrócić, znaczy mogłem, ale chciałem, żeby jej było miło, poza tym to dobrze spędzony razem czas, no i nie pada mi deszcz na głowę.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Bór - Page 3 Empty Re: Bór

Pisanie by Baqara Sob Lut 19, 2022 10:31 pm

Iwo zgodził się iść dalej i nie mogłam ukryć ekscytacji niestety, bo to coś dużego. Może nie znajdziemy nic, a może coś odkryjemy. Wystarczy mi to, że już odkryliśmy podziemne przejście pod puszczą, którego nie powinno tu być, a wygląda trochę, jak kopalnia, jak schron, pytanie czego kopania i schron przed czym. Kiedyś żyło się inaczej, to jest pewne. Smoki, potwory, wojny, inne poczucie moralności zasad, ludzie zabijali się, jak mogli, z resztą dalej to robią, tyle że na coraz bardziej nowoczesne sposoby. Ale nie będę zbyt surowa dla nas. Wzajemne zabijanie się nigdy nie zniknie, więc nie powinnam się czepiać, że nie przestaliśmy tego robić, bo to chyba leży w naturze ludzkiej. Jest wojna, to źle, nie ma wojny to też źle i zaraz wojnę zrobimy, bo nasz sąsiad żyje nie tak jak się nam podoba. To już nie moja sprawa, jestem poszukiwaczką potworów, nie polityczką. Takimi rzeczami mógłby zajmować się Altair, ale on woli wysyłać ludzi, żeby zabijali bezbronne wilkołaki. To już dużo mówi o nim, wystarczy porażka, chwila złego czucia się i już sięga po miecz. Kłamałabym gdybym powiedziała, że nie straciłam wtedy do niego masy zaufania i szacunku. Dalej go wspieram, ale mimo wszystko inaczej na niego patrzę, bo co by było gdyby mu się udało? Byłby mordercą, pewnie by się obnosił ze zwycięstwem. Pytanie czy to ważne, że mu się nie udało. Cel miał jeden, chciał go zrealizować, tylko przypadkiem mu się nie udało. Co jeśli kiedyś to się obróci przeciwko mnie, on się obróci? Kolejna porażka, chwila słabości, a ja wejdę w drogę? Co jeśli kiedyś znów podejmie się takiego działania, a ja będę przeciwna? Będzie cenił moje zdanie bardziej niż swoich przyjaciół? Kogo wybierze i za kim pójdzie? Co wtedy zrobię? Pomimo tego co on mówi, nie mam nic na własność. Wszystko jemu zawdzięczam, więc jego jedna zachcianka i wszystko mi zabierze, moje badania, notatki, nawet wóz i osła. Impulsywności mu nie odmówię. Nie chcę, wolę zakładać najprzyjemniejsze zakończenie, ale muszę być gotowa na wszystko.
Westchnęłam ciężko, zatrzymałam się, kucnęłam i objęłam mocno wilka. Dobrze jest mieć go przy sobie, dobrze, że nie jestem tu sama, że mam jego, który mnie nie zostawi raczej, chyba. Psy są dość wierne z tego co kojarzę. Ścisnęłam go i podrapałam za uchem. Taki ruch musiał go zaskoczyć, bo środek spaceru jest, ale jakoś musiałam.
-Tak głupio mi się zrobiło. Doszłam do wniosku, że nie mam nic swojego.-sapnęłam i dałam mu wolność, dalej miziając go za uchem.-Wiedziałam to od dawna, ale dopiero niedawno dotarło do mnie, że muszę coś z tym zrobić.-wstałam powoli i ruszyłam dalej, wracając do odpalania znalezionych lamp i pochodni.-Wiesz myślałam, że związek mój i Altaira będzie idealny, że wyjdziemy na prostą. W końcu każdy ma jakieś plany i oczekiwania. Chciałam, żeby był ze mną, żebyśmy wytrzymali tą pierwszą próbę czasu, ale pomimo tego, że to zrobiliśmy, cel został osiągnięty nie jestem szczęśliwa, bo na horyzoncie widzę już kolejne problemy.-zatrzymałam się na rozwidleniu korytarzy.-Boję się, że nieważne, którą ścieżkę obiorę, wszystko się rozpadnie. Nie wiem czy powinnam zacząć działać, czy mam zostawić to w spokoju, bo pęknięcia są tylko w mojej głowie i desperacja i strach je tylko pogłębią. Chyba oba są prawdą.-zebrało mi się na zwierzenia miłosne wilkołakowi. Każdy musi sobie raz na jakiś czas pogadać.-Może to od początku nie miało sensu? Było zbyt słodko, aż nienormalnie słodko. Życie takie nie jest, nie jest gładkie, a jak jest, to coś jest na rzeczy. To zbyt pesymistyczne czy po prostu realistyczne?-zerknęłam na niego, może ma odpowiedź, w końcu swoje przeżył, bo i w związku był i przyjaciół oraz rodzinę stracił. Ja całe życie rodziłam obcym ludziom dzieci, a w prawdziwe, potencjalnie normalne relacje weszłam dwa lata temu. To za mało czasu, abym umiała określać wszystko za pomocą doświadczenia.
Zmrużyłam oczy i popatrzyłam na ścieżki.
-Lewa czy prawa?-znów pozwoliłam mu zdecydować. Poza tym ma lepszy słuch, może coś wyczuje? Pójdę za nim.
Baqara
Baqara

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-przekłute uszy
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : ArtStation, Zumi Draws

Powrót do góry Go down

Bór - Page 3 Empty Re: Bór

Pisanie by Iwo Nie Lut 20, 2022 3:06 pm

Długa chwila ciszy mi nie przeszkadzała. Odczytywałem to głównie jako skupienie na zadaniu i podążaniu za ścieżką, odpalaniu pochodni i sprawdzaniu czy te za nami przypadkiem nie zgasły. Niestety najwyraźniej pominąłem jakiś szczegół, bo kobieta nagle zatrzymała się, kucnęła i mnie objęła. Zbiło mnie to nieco z tropu, ale stałem grzecznie i dawałem się tulić. Oparłem głowę o jej ramię i westchnąłem cicho, słuchając o czym mówi. Niemienie nic swojego brzmi, jak coś bardzo złego. Ja akurat mam dużo swoich rzeczy, ale czy daje mi to szczęście? Krowy i konie dają. Może tu chodzi o towarzystwo? Albo chodzi o jakieś stopniowe przychodzenie potrzeb? Ona nie ma nic, więc chce coś mieć, a jak już coś będzie miała, to będzie chciała mieć kogoś.
Zaraz jednak zaczęła mówić o tym swoim facecie, a ja nie wiedziałem co powiedzieć, bo i nic powiedzieć nie mogłem, jestem tylko psem, nie zrozumie mnie, jak jej zaszczekam. Ona o tym wie, więc po prostu chciała się podzielić myślami? Dziwnie jej nie jest, że tak mówi komuś o takich rzeczach? Ja bym się nie za dobrze czuł, gdybym zaczął jej opowiadać o wszystkim. Powiedziałem jej już to i owo, bo rozmawialiśmy o różnych rzeczach, ale niezręcznie mi po tym było. Sięgnąłem po prostu dalej pyskiem i przycisnąłem się nim do niej w ramach przytulenia. Nie dam jej rady, bo sam nie wiem jakbym rozwiązał tę sytuację, bo ja nigdy w takiej nie będę, bo żebym był, to musiałbym się w kimś zakochać prawdopodobnie z wzajemnością, a to jest po prostu niemożliwe.
Szedłem za nią, dalej słuchając i próbując znaleźć odpowiedzi, jednak ni jak mi to nie wychodziło, dlatego szybko porzuciłem zastanawianie się, poprzestając tylko na uważnym poświęcaniu jej uwagi. Spojrzałem na nią, gdy znów się zatrzymała i rzuciła kolejnymi pytaniami. Usiadłem przy niej i podniosłem wysoko przednią łapę, opierając się nią o jej biodro, licząc, że dodam jej otuchy. Nie wiem Pani Baqaro, ale poradzisz sobie. Nie mogła zrozumieć, jednak liczyłem, że może ze wzroku wyczyta o co mi chodzi.
Zabrałem łapę delikatnie, żeby jej spodni nie podziurawić i popatrzyłem na drogę przed nami. Lewa. Mruknąłem i poszedłem przed siebie. Ciekawe ile jeszcze będziemy tak iść, bo już mnie łapki bolą, a co jak zaraz przyjdzie dzień i nie będę już wilkiem? Niby ubrania dla mnie hybryda w plecaku ma, ale i tak będziemy uwięzieni wtedy pod ziemią na kolejnych kilkanaście godzin. Życie wampirów musi być czasem naprawdę uciążliwe.

W rzeczywistości poszczęściło nam się bardzo mocno, bo już po parunastu minutach marszu okazało się, że lewa ścieżka jest ślepym zaułkiem. Nie było to jednak rozczarowanie w żaden sposób, bo wraz z dojściem na jej koniec, znaleźliśmy szkielet, na którym niebyło widać już ani kawałka mięsa, jakby robaki już wszystko obżarły i kompletnie straciły nim zainteresowanie.
Oprócz kości znaleźliśmy też rzeczy należące do niego. Starannie zapisane notatki na kruszących się kartkach, listy, opowieści o tym na kogo się natknęliśmy i co tu ten ktoś robił. Niestety nie dostaliśmy wyjaśnienia skąd pojawiły się tutaj te korytarze, ani gdzie z nich jest wyjście, może korytarze są jeszcze starsze niż myśleliśmy? Być może, a może nekromanta nie uznał za istotne opisywanie tego, jak powstały. Tego nie wiemy.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Bór - Page 3 Empty Re: Bór

Pisanie by Baqara Wto Lut 22, 2022 2:26 am

Może i nie rozumiałam co próbuje mi powiedzieć, ale i tak widziałam, że stara się zrozumieć i próbuje mi pomóc. Wiedziałam, że raczej sam ma na wszystko średnią odpowiedź, ale wystarczyło to, że nie jestem sama w tym zdezorientowaniu. Widać dobrały się dwa oszalałe ziemniaczki, bez doświadczenia i próbują wymyślać teorie.
Czas na smutki i rozważania dobiegł końca i ruszyliśmy w lewo. Lewo! na lewym oczku łatkę ma, to i w lewo poszedł. Interesujące. Czy to ma jakiś związek? Będę go obserwować, ale nie sądzę, żebym doszła do jakichś sensownych wniosków.
Faktycznie długo nie szliśmy, zwłaszcza nie zauważyłam tego czasu przez towarzystwo. jak to szło? Samemu się idzie szybciej, ale razem idzie się dalej. Dokładnie tak. Już tyle z nim przeszłam, a dalej czuję się niezmęczona i gotowa przejść trzy razy tyle co do tej pory. Nie było jednak takiej potrzeby, a raczej możliwości, gdyż podziemna ścieżka się skończyła. Nie spodziewałam się jednak znaleźć tutaj resztek człowieka, ale czego bym się tutaj miała spodziewać? Nie miałam nic w głowie.
Iwo wywęszył notatki, które zebrałam na jedną stertę, siadłam na ziemi i zaczęłam przeglądać. Trochę tego było, a głosu by mi nie starczyło na czytanie tego na głos, dlatego udostępniałam je na bieżąco wilkowi, co by też wiedział w jak dużym bagnie siedzimy, o ile siedzimy w bagnie, bo kto wie, całkiem tutaj miło, trochę wilgotno, trochę pachnie ziemią, ale nie jest tak źle.
Śledziłam palcem chwiejne pismo, a im dalej tym ołówek słabiej był dociskany do papieru, ręka drżała, wzrok się mieszał, jednak mimo tego dałam radę wszystko rozczytać, bo trochę doświadczenia z lekarzami miałam. Zastanawiała mnie tylko jedna rzecz. Dużo było tutaj mowy o wskrzeszaniu zmarłych, wpychaniu w ich ciała duszy innych ludzi oraz o tym, jak bardzo nieudane to eksperymenty były, przez to, że ciała były zbyt zniszczone. Szukano sposobu na poprawę ich stanu zarówno magią, jak i zwyczajnym karmieniem czy namaszczaniem. Próbowano tresury, ale tylko u trzech osobników zauważono potencjał do tego, inni zachowywali się nieprzewidywalnie i agresywnie. No dobrze, to wiadomo, ale nie to mnie zastanawia, tylko to, że tyle o nich mowy, a tu nikogo nie ma. Z notatek jasno wynika, że... Cichy chrobot rozległ się za ścianą ślepej uliczki, ciężkie uderzenie, aż odrobina ziemi odkruszyła się i upadła.
Spojrzałam w tamtą stronę, od razu czując, jak włos mi się na karku jeży, a ciało szykuje się do zmienienia głównego celu przepływu krwi na nogi. Zerknęłam na wilkołaka, podeszłam powoli do ściany, ale dopiero po tym, jak kilka chwil trwała cisza w uliczce. Wydawało mi się? Nie mogło. Dotknęłam ziemi i faktycznie wydawała się dość miękka, a przecież jeśli nie kopano korytarza dalej, to powinna być mocno ubita. Przez ścianę przebiła się sina ręką, od razu chwytając mnie za szyję i włosy. Szarpnęłam się w tył, pociągając za sobą masę ziemi i kryjącego się z niej ożywieńca, który nie był sam, oj nie był. Żywy trup stracił równowagę, puścił mnie i upadł na ziemię, ale jego towarzysze byli gotowi do ataku, na który niezwłocznie się zdecydowali.
-Uciekaj!-wrzasnęłam do Iwo, chociaż wątpię, żeby to słyszał przez głośny ryk potworów w ciasnej przestrzeni. Poderwałam się do pionu i ruszyłam za wilkołakiem, modląc się do bogów, w których za grosz nie wierzę, aby martwi nie biegali tak szybko, jak podpowiada mi to przerażenie.-Biegnij!-wykrzyczałam, nie wiem czy bardziej do niego, czy do samej siebie. Niestety o ile plan ucieczki był dobry, tak zapomniałam o problemie, jakim jest wyjście z korytarzy. Wpadliśmy tutaj przez wyrwę w ziemi, po której nie dam rady się wspiąć. Co teraz? Nie mam pojęcia. Mimo wszystko z głupią nadzieją, podjęłam się próby wspięcia, licząc, że napędzana strachem dam radę. Kiedy goni cię śmierć dość łatwo ignorować ból mięśni i łamane paznokcie. Niestety to nie starczyło, nie tym razem. Spojrzałam w głąb ciemnego korytarza, w którym już widziałam lśniące oczy ożywieńców, słyszałam ich krzyki, płacze. Śmierć we własnej osobie po mnie idzie. Fascynujące.
Baqara
Baqara

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-przekłute uszy
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : ArtStation, Zumi Draws

Powrót do góry Go down

Bór - Page 3 Empty Re: Bór

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach