Bór

+5
Killian Falone
Cerbin Amenadiel
Yasbri Jhaartael
Lethalin Silmerion
Mistrz Gry
9 posters

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Bór - Page 2 Empty Re: Bór

Pisanie by To'Ja Nie Paź 24, 2021 10:09 pm

Ostrzeżenie i ucieczka nie wiele dały. Oczekiwałem, że zwierzę zostawi mnie w spokoju, a ono najwidoczniej nie miało takiego zamiaru. Postawiłem uszy i zaniepokojonym spojrzeniem wpatrywałem się w ruch i szelest liści, jaki małpiak wywoływał swoim szaleństwem mającym na celu zbliżenie się do mnie. To było niepokojące, ta odwaga. Czuję się, jakby miał wsparcie, jakby nie był sam. Sam to mało kto do mnie podchodził, żeby mi coś robić, bo podrapię, a jak jest już ich więcej, to się trochę boję. Nie powinienem, to stare i złe nawyki.
Skulony na gałęzi z ogonem nieco schowanym pod sobą, jednak z drżącą jego końcówką, patrzyłem wielkimi oczyma na stwora zza konara. No i gdzie moje odważne plany, żeby go zjeść? Gdzie mój chciwy głód? Teraz jak na to patrzyłem, to nie byłem pewien czy dałbym radę to zabić. Możliwości mam, zęby i pazury, ale jakieś to takie za duże, żebym był w stanie zrobić to bez wyrzutów sumienia, to wygląda prawie jak hybryda.
Znów cicho zaburczałem, ale uciekłem na szybko wzrokiem, żeby zbadać otoczenie, czy nie okrąża mnie zgraja takich, jak ten. Zasyczałem na powietrze mnie otaczające i zwróciłem się oczami na małpę. Przygotowałem pazury do ataku i znów zagroziłem syknięciem. Nie chciałem walczyć, ale jeśli to zacznie bijatykę, to będę to musiał pociągnąć, albo uciec, chociaż ucieczka dobrym rozwiązaniem nie jest, bo to coś dobrze porusza się po lesie, dogoni mnie, a ja się tylko zmęczę. Czego małpa tak właściwie ode mnie chce? Może wlazłem na jej teren. Powinienem się wycofać? Chociaż gdyby o to jej chodziło, to już dawno by mnie zaatakowała żeby mnie przegonić. Oparłem się bródką o gałąź i w napięciu czekałem. Nie byłem na tyle pewny motywów zwierzęcia, aby robić coś konkretnego, a wiem, że nieprzemyślane działania potrafią sprowadzić więcej problemów niż korzyści.
To'Ja
To'Ja

Stan postaci : .
Obrażenia stałe:
-blizna na wnętrzu lewego uda
Obrażenia tymczasowe:
-czasem pobolewające prawe ucho
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : KirkasKaraff (DeviantArt)

Powrót do góry Go down

Bór - Page 2 Empty Re: Bór

Pisanie by Mistrz Gry Nie Paź 24, 2021 11:22 pm

  Jego kolejna reakcja była spokojna. To dobrze. To było samo w sobie fascynujące, że nie wystraszył się tego nagłego ruchu. Czyżby wiedział? Ale nie mógł wiedzieć, to było głupie na swój sposób. Może nie wiedział i dlatego nic nie zrobił, tak, to chyba miało więcej sensu. Drobne dłonie powoli poprzesuwały się na gałęzi, która służyła im za podporę. Obserwacja trwała, ale szybko przestała przynosić zadowalające efekty, toteż należało posunąć się dalej.
  Szybki rzut oka na liście ponad głową, a potem na ziemię pod sobą. Tam należało patrzeć znacznie dokładniej, tam zawsze było więcej zagrożeń, ale te wciąż nie chciały się pokazywać, toteż można było kontynuować plan. Kilka zwinnych susów pozwoliło niejako okrążyć kota, znaleźć się bardziej od strony końca konaru, na którym siedział, a w ostateczności też na tych jego najdalszych gałęziach, które zakołysały się mocno pod nagłym ciężarem, jaki na nie spadł. Ale to nic, kołysanie nie było złe i nijak nie przeszkodziło we wdrapaniu się na gałąź i przysiądnięciu na niej. Teraz od kota dzieliło zaledwie kilka długich kroków. To było ekscytujące, aż dało się wypatrzeć delikatne drgania filigranowego ciała.
  — Uuhumm... Ama. — zamruczało, wpatrując się w niego i wtedy też To'Ja mógł spostrzec, że nie tylko nie otworzyło ust, których nadal nie widział, ale miejsce, gdzie te powinny się znajdować, nawet się nie poruszyło. Istota sięgnęła wgłąb sierści na klatce piersiowej, po czym wyciągnęła w stronę To'Ji jasną dłoń o szorstkiej skórze, na której środku spoczywał orzech. — U.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Bór - Page 2 Empty Re: Bór

Pisanie by To'Ja Pon Paź 25, 2021 12:34 am

Próbę okrążenia mnie podjęło to w pojedynkę.  No naprawdę, czuło się, jak u siebie, aż przez to czułem ciarki na grzbiecie, ten ciągły wzrok i cisza, straszne. Podążałem wzrokiem za małpą, zdrapując kawałeczki kory z gałęzi. Byłem gotów do obrony, chociaż nie była ona potrzebna. Spojrzałem zaalarmowany na gałęzie. Nie byłem pewien, jaki ciężar wytrzymają, a wolałem, żeby się nagle na raz wszystkie nie zarwały pod nami.
Usiadło blisko mnie, a to już uznałem, za bardzo poważną oznakę braku jakiegokolwiek szacunku! Co to za rodzaj zabierania mi przestrzeni, mojej własnej przestrzeni. Nie lubię takich, co lubią badać jakie mam granice, tylko po to, żeby je przekroczyć. Hm, z drugiej strony, to tylko małpa, nie powinienem jej przypisywać złośliwości.
Ustawiłem się na gałęzi do zwierzęcia przodem, na tyle na ile dałem radę, i znów rozpocząłem koncert ostrzegania niskim burczeniem, które gwałtownie zmieniło się w kolejny syk z majestatycznym agresywno-przestraszonym zamiauczeniem w gryzących ucho tonacjach. Przeniosłem wzrok na dłoń małpy i dalej miaucząc, tym razem ciszej, ale dalej bojowo, nie poddam się. Mimo niechęci orzech mnie zaciekawił, do tego stworzenie nie miało złych zamiarów, przynajmniej jeszcze nie miało. Wyciągnąłem nieznacznie nos w stronę ręki, żeby może wywęszyć coś do czego nie powinienem się zbliżać, ale orzech zdawał się być zwykłym orzechem. W końcu puściłem gałąź łapą i niepewnie, powoli sięgnąłem po orzecha, a kiedy już go złapałem, to szybko wróciłem ręką do siebie. Obmacałem jedzenie, które raczej nie należy do tych moich ulubionych, ale sama faktura podarunku wydawała się być ciekawa. Trochę jakby się rozluźniłem, kiedy moja uwaga została przekierowana na nieco inny element otoczenia. Uniosłem orzecha do pyska i spróbowałem rozgryźć twardą łupinę trzonowcami. Zęby zsunęły się nieprzyjemnie po nim, ale spróbowałem jeszcze raz, bardziej traktując to jako zabawę, niż faktyczną walkę o pokarm. Włochata istota już nie była aż tak interesująca, dalej nie była przyjacielem, ale nie robiła nic, co by sprawiało, że miałbym ochotę się fatygować do odpędzania jej. Chce siedzieć, niech siedzi.
To'Ja
To'Ja

Stan postaci : .
Obrażenia stałe:
-blizna na wnętrzu lewego uda
Obrażenia tymczasowe:
-czasem pobolewające prawe ucho
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : KirkasKaraff (DeviantArt)

Powrót do góry Go down

Bór - Page 2 Empty Re: Bór

Pisanie by Mistrz Gry Pon Paź 25, 2021 3:26 pm

  Istota czekała cierpliwie, wręcz bez jakichkolwiek ruchów, aż orzech zostanie zabrany z jej ręki, która wtedy też wycofała się spokojnie. Kolejne przechylenie głowy na bok w ciekawskim wyrazie, kiedy kot zaczął obgryzać twardą łupinę o śmiesznej powierzchni. Jego starania nie wyglądały jakoś nadzwyczajnie, raczej nieporadnie. Chyba nie miał zębów właściwych do otworzenia orzecha, to nic bardzo dziwnego. Ale cała reszta jego była bardzo dziwna, a to zdawało się na swój sposób znajome.
  — Hua. — Stworzenie znowu sięgnęło do gęstego futra, jakby wręcz pod spód, skąd wyjęło drugi orzech i kamyk. Usiadłszy wygodniej, pokazało kotkowi obie te rzeczy, by zaraz się spotkały w dłoniach. Mocne dociśnięcie obydwu pod odpowiednim kątem wywołało ciche chrupnięcie. Fragment skorupki orzecha został wyrzucony na dół, a oczy ponownie podniosły się na kota.
  Stworzenie sięgnęło znów w jego stronę, by tym razem podać kamyk, obserwując uważnie, czy ten w ogóle go chce. Jeśli nie chciał, to kamyk znów utonął w sierści, ale tak czy inaczej, należało zjeść otwartego orzecha.
  Jednak ta chwila nie miała trwać długo, bo tym razem uwagę przykuł rzeczywisty szelest leśnego podszytu. Długi i głośny, był niepokojący, a w końcu ich oczom miał się ukazać długi, łuskowaty gad w kolorach zielono-burych. Jego ciało zwinnie wiło się między pniami drzew, eksponując dwa rzędy rogów na głowie, które przy szyi łączyły się w jeden biegnący przez grzbiet aż do połowy ogona. W okolicy jego łopatek widniały jakby dwa kikuty, a długi ogon obijał się o krzewy i drzewa, kiedy trójkątna głowa przeszukiwała ziemię przed sobą.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Bór - Page 2 Empty Re: Bór

Pisanie by To'Ja Pon Paź 25, 2021 3:45 pm

Bawiłem się z orzechem, co najwyraźniej zostało odebrane, jako nieradzenie sobie z życiem. Patrzyłem na kamień, który pomaga małpiatce rozłupać skorupkę orzecha. Śledziłem wzrokiem zdrewniały kawałek spadający na ziemię. Wziąłem kamyk i przyjrzałem mu się. Bardzo dziwne skąd to te rzeczy wyjmuje, ale chyba nie mam głowy, ani wiedzy się nad tym teraz zastanawiać. Po świecie chodzą różne stworzenia, może jak będę mieć później chwilę spokoju, to pomyślę o tym głębiej.
Odebraną skałkę spróbowałem użyć, jak mi istota pokazała, jednak użyłem za mało siły, albo poddałem się bo bolały mnie łapy do naciskania na nierówne, twarde krawędzi. Tak czy inaczej koniec końców orzech nie został rozłupany, a kamień dalej trzymany był w jednej ręce. Obie dłonie zajęte i czym się tu teraz trzymać gałęzi?
Liście, trawa i gałęzie zaszeleściły pod nami kiedy długi, leśny wąż przepełzał przez nie. Umilkłem kompletnie, znów obserwując niebezpieczeństwo. O ile małpka okazała się być przyjazna, tak to coś wyglądało na niezwykle podłe stworzenie. Wcisnąłem jedzenie i kamień do kieszeni, po czym przyjrzałem się konarom nade mną. Da się wejść jeszcze wyżej. Machnąłem przywołująco ręką na włochatego zwierzaka i zacząłem się bezszelestnie wspinać wyżej. Może i jaszczur nie wygląda na coś, co umie się wdrapać na drzewo, ale to nie znaczy, że dobrze jest być bliżej niego, niż dalej. Znajdziemy inne gałęzie, grube i wytrzymałe.
Nie znoszę lasu. W domu wiedziałem, czego się spodziewać, rozpoznawałem kroki kiedy jakieś słyszałem, czy należą do kogoś z domu, służby czy są obce, a teraz? Wszystko tu jest straszne i hałasuje na swój sposób, a ja od nadmiaru czujności nie bardzo umiem już wyłapywać różnice, po prostu sięgam po proste rozwiązanie, uciekanie, daleko i wysoko.
Kiedy już usiadłem na nowym konarze, zerknąłem na gada i zacząłem wylizywać sobie dłoń z zapachów i smaków, jakie do tej pory zebrały mi się na futrze. Musze dbać o higienę, bo potem przesiąknę tymi aromatami i mi się nigdy nie doczyszczą.
To'Ja
To'Ja

Stan postaci : .
Obrażenia stałe:
-blizna na wnętrzu lewego uda
Obrażenia tymczasowe:
-czasem pobolewające prawe ucho
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : KirkasKaraff (DeviantArt)

Powrót do góry Go down

Bór - Page 2 Empty Re: Bór

Pisanie by Mistrz Gry Wto Paź 26, 2021 9:45 pm

Jej czarne oczy tonące w futrze wpatrywały się ze strachem i niepewnością w wielkie cielsko pełzające po ziemi. Dało się też dostrzec, że gad posiada kończyny, niezbyt wielkie, ale jednak, zapewne wyposażone w niebezpieczne pazury, którymi teraz grzebał po ziemi.
Kątem oka dał się dostrzec cichy gest kota. Małpiatka drgnęła delikatnie, patrząc na niego, jakby chcąc zrozumieć przekaz, by w końcu ruszyć jego śladem. Nie miała takich kocich łapek jak on i trochę trudniej było zachować idealną ciszę, zwłaszcza w przypadku stóp. Być może na dole nie było to tak mocno słyszalne, ale oni dwoje z pewnością mogli rozpoznać kolejne przesuwania skóry po korze. W końcu usadowiła się również na jednym z konarów, który też objęła rękoma i wyjrzała na dół. Był jeden problem, który właśnie rzucił się w oczy.
Gad zakręcił się pod drzewem, węsząc wśród listowia, aż w końcu spojrzał w górę, prosto na konar, na którym przed chwilą siedzieli. Przez chwilę jego nozdrza poruszały się uważnie, kiedy śledził wzrokiem koronę rozłożystego drzewa. Przez chwilę stał tak w bezruchu, by w końcu doskoczyć do pnia, wtapiając w niego ostre pazury.
— AAAA! — małpiatka krzyknęła ostrzegawczo, co tylko zachęciło gada do zwinnej wspinaczki po kolejnych gałęziach. Jego ogon obijał się o pień i konary, a pazury darły korę, kiedy piął się w górę, zmuszając tym samym małpkę do ucieczki na jedną z gałęzi wychodzących w bok. Tam też zawisnęła na rękach, obserwując sytuację, gdyż uginająca się gałąź nie mogłaby już utrzymać tak dużego zwierzęcia jak ów drapieżnik.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Bór - Page 2 Empty Re: Bór

Pisanie by To'Ja Czw Paź 28, 2021 10:35 am

Mimo starań, aby nie dać się zauważyć, stwór i tak nas wyczuł innym zmysłem. Dlaczego puszcza jest taka nieprzyjazna? To przerażające, czuję się, jakby nie było dobrego miejsca do schowania się. Przypominają mi się stare czasy i ten irytujący strach.
Jaszczur natychmiast ruszył w górę, co było więcej niż szokiem, bo to przecież wielki jaszczur, a jaszczurki chodzą po kamieniach, a nie drzewach. Małpiatka uciekła, ale ja nie byłem pewien czy ucieczka to dobry pomysł, pomijam już to, że gałęzie są dość niestabilne, a poza tym, co jeśli się okaże, ze gad potrafi skakać? Pewnie tak nie jest, ale nigdy nie wiadomo. Postanowiłem więc podjąć się walki. To moje drzewo, a on, zupełnie, jak małpiatka wcześniej, niema szacunku do mnie i mojej przestrzeni. Denerwujące, jak się tak naprzykrzają. Wiem, co prawda, że to coś mnie nie respektuje, bo chce mnie zjeść, ale skoro tak, to ja już mu pokażę, kto tu rządzi. Ustawiłem się elegancko, opierając się jedną łapą o gałąź, która była trochę niżej niż ta co na niej siedziałem. W drugiej ręce już miałem gotowe pazury i kiedy gad podszedł odpowiednio blisko, to zacząłem go nimi okładać po pyski błyskawicznymi ruchami, utrzymując równowagę ciała ogonem i odpowiednim balansowaniem. Może odgryzie mi rękę, może spadniemy razem, nie myślałem o tym, a może powinienem.
To'Ja
To'Ja

Stan postaci : .
Obrażenia stałe:
-blizna na wnętrzu lewego uda
Obrażenia tymczasowe:
-czasem pobolewające prawe ucho
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : KirkasKaraff (DeviantArt)

Powrót do góry Go down

Bór - Page 2 Empty Re: Bór

Pisanie by Mistrz Gry Nie Paź 31, 2021 2:43 pm

Małpiatka uciekła i z zaskoczeniem oraz strachem w oczach stwierdziła, że kot nie zrobił tego samego. Mało tego, on nawet nie znieruchomiał w przerażeniu, on zaczekał i rzucił się na to coś z pazurami. Zupełnie nie mogła tego pojąć, to zachowanie było tak bardzo absurdalne w jej małym łebku, że przez chwilę po prostu zwieszała się z gałęzi i patrzyła na całą scenę.
Pazury darły korę potężnego drzewa, zostawiając tam głębokie rysy i odrywając kolejne kawałki. Stwór piął się w górę z zawrotną prędkością jak na jego gabaryty, nie ulegało wątpliwości, że już niejednokrotnie robił coś takiego. Małpiatka umknęła mu chwilowo z najbliższego otoczenia, toteż skupił się na kocie, który odważnie przycupnął na gałęzi i przyszykował się do... ataku? Wielki jaszczur wyglądał na zafascynowanego tą postawą, aż zatrzymał się w wspinaczce i znieruchomiał na moment. Czyżby ta mała pchła chciała się z nim mierzyć? To wydawało się niezwykłe. Jego żółto-zielone ślepia o pionowej źrenicy wpatrywały się bacznie we włochatą istotę przed sobą. Nozdrza poruszały się niespiesznie, a wraz z lekkim ruchem wargi To'Ja mógł dostrzec nieładną bliznę po lewej stronie pyska, jakby coś przebiło mu policzek i wargę w dwóch miejscach.
Gad wydał z siebie modulowany pomruk i sięgnął paszczą do kota, chwytając go za fragment ubrania, za który pociągnął. Ciężko powiedzieć, czy zrobił to dla czystej zabawy zdobyczą, czy w bardziej sensownym celu, ale To'Ja mógł łatwo zauważyć, że jego ataki są zupełnie nieskuteczne, a drobne kocie pazury nie są w stanie przebić się przez grube łuski chroniące skórę, czy chociażby je zarysować. Jeśli udało mu się ściągnąć kota z gałęzi, to spuścił go w dół na ziemię.
Małpiatka krzyknęła wystraszona, czym na moment przykuła uwagę jaszczura, lecz nie na długo.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Bór - Page 2 Empty Re: Bór

Pisanie by To'Ja Nie Paź 31, 2021 3:18 pm

Podjąłem się bezskutecznej walki, ale pomimo braku efektów miałem okazję przyjrzeć się jaszczurowi bliżej. Miał na sobie bliznę i to dość nieładną, więc podejrzewam, że z niejednego bagna się sam wygrzebał i przeżył niejedną walkę, co było niepokojące, bo gdzieś z tyłu głowy zaczęło mnie to upewniać w tym, że przegram, gdyż nie mam doświadczenia.
Złapał mnie za ubranie i o ile umiałem samodzielnie zachować równowagę, tak kiedy to coś mi ją zachwiało, nie potrafiłem się wybronić. Owinąłem się dookoła jaszczura rękoma, starając się uniknąć jego zębów, o ile to było możliwe, więc nawet jeśli mnie puścił, chcąc zrzucić, to dalej się go trzymałem. Wiem, że innego wyboru nie miałem, ale efektem wiszenia na stworze było to, że byliśmy ciężcy, szamoczący się, a gałąź niestabilna i tylko czekająca na poślizgnięcie się gadziej łapy. Słychać było ciche chrupnięcie łuskowatej nogi oraz jej pazurów o korę, po czym nastąpił krótki, synchroniczny lot w stronę ziemi. Odruchowo, odepchnąłem się w locie od przeciwnika, próbując zwinnie obrócić się tak, aby wylądować na łapach. Prawie mi się to udało, jednak wysokość była na tyle duża, że łokcie i kolana się pode mną zgięły, sprawiając, że uderzyłem bródką z ściółkę. Poczułem, jak zęby nieprzyjemnie mi zadzwoniły, ale mimo tego, z prychnięciem, poderwałem się z ziemi i zacząłem biec przed siebie, nieważne czy jaszczur chciał mnie gonić czy nie. Jeśli by chciał, to się tego boję, sprawność potwora w poruszaniu się jest przerażająca.
To'Ja
To'Ja

Stan postaci : .
Obrażenia stałe:
-blizna na wnętrzu lewego uda
Obrażenia tymczasowe:
-czasem pobolewające prawe ucho
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : KirkasKaraff (DeviantArt)

Powrót do góry Go down

Bór - Page 2 Empty Re: Bór

Pisanie by Mistrz Gry Czw Lis 04, 2021 12:27 pm

Zęby jaszczura zacisnęły się na ubraniach kota i wyszarpnęły go z miejsca na gałęzi. Gad nie spodziewał się jednak, że jego zdobycz okaże się taka czepialska, chyba zwykle tak nie robiły. Zamachał łbem, kiedy pazury kota pozwoliły mu przylgnąć mu do pyska, a zaraz też przejść bardziej na głowę, by uniknąć kłapiących zębów. To go wręcz zestresowało, kiedy mimowolnie zamykał ślepia i szarpał się coraz bardziej, chcąc zrzucić z siebie hybrydę.
Takich naprężeń nie wytrzymała już gałąź pod jedną z tylnych łap, a zaraz za nią trzasnęła kolejna. Jaszczur syknął i spróbował odzyskać kontrolę nad swoim położeniem, lecz jego pazury bezskutecznie tylko rozdarły korę, a oni obaj runęli w dół. Podczas gdy zwinny kotek poleciał swoim torem i wylądował na czterech łapach jak przystało, gruboskórny gad wykręcił się ku jakiejś gałęzi, lecz po drodze spotkał jeszcze inną. Złamała się pod ciężarem jego uderzenia i razem z nim wylądowała głucho na ziemi. Może i miał twarde łuski, ale po tym spotkaniu nie próbował się podnosić. Leżał bez ruchu, jedynie oddychając ciężko i kierując jedno ze ślepi w stronę To'Ji. Niezbyt wyraźna sylwetka kota szybko zniknęła między zaroślami. Gdzieś w koronach drzew małpiatka również poszła swoją drogą.

z.t. wszyscy
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Bór - Page 2 Empty Re: Bór

Pisanie by To'Ja Nie Lis 14, 2021 3:16 am

Sapnąłem cicho ze zmęczenia, poprawiając wiszącą na ramieniu znaleźną torbę, było w niej trochę ziół, jakiś notatnik, stara woda, której nie odważę się napić i jakieś grzyby, najwyraźniej zebrane niedawno. Dlaczego leżała samotnie w ściółce? Nie mam pojęcia, ale nie wybrzydzałem, no wody nie licząc, mam swoje granice i jeszcze nie upadłem na tyle nisko, aby jeść pleśń, chociaż to na swój sposób grzyb? Hmm, nie wiem, nie jestem biologiem, ledwo liczyć umiem.
Pchnięty przez wściekły wiatr, owinąłem mocniej chustą uszy, żeby nie dostał mi się do nich rozpoczynający się deszcz. Niby korony drzew powinny mnie chronić, a chyba niespecjalnie się do tego kwapią, to nic, rzadko kiedy ochronę w życiu miałem, poradzę sobie sam.
To była dość odważna myśl, zwłaszcza, że kilka sekund później spore drzewo zachrupało nieprzyjemnie moimi kośćmi, upadając na mnie i przygniatając mnie do ziemi. Poradzę sobie sam, co? Szarpałem się z bólu i próbowałem wypełznąć spod martwej rośliny, jednak niektóre miejsca na ciele bolały zbyt mocno, utrudniając mi ucieczkę. Powinienem nie ukrywać tak uszu, może wśród szelestu bym w porę wyłapał skąd dobiega dźwięk łamanego pnia, a może nie było ucieczki, może torba przynosi pecha właścicielowi? To możliwe.
Nie mogąc się wydostać, poddałem się na tę chwilę. Owinę się mocniej chustką, przykryję głowę torbą i poczekam do końca burzy. Byłem teraz optymistą, wierzącym, że unieruchomiony jakoś przetrwam noc, z drugiej strony może miałem rację? Może przez wichurę, żaden stwór się na mnie nie skusi. To by było miłe, bo jeśli jednak coś po mnie przyjdzie, to stracę jedno z dziewięciu żyć, a i tak już kilka zmarnowałem, więc nie wiem ile mi zostało, możliwe, że to jest ostatnie.
***
Przetrwałem noc, nic mnie nie zjadło, chociaż czułem co jakiś czas, jak małe żyjątka usiłują się pode mną schować, bo tam ciepło i w miarę sucho, sam też bym się w takim miejscu schował, pod jakimś kocem, kanapą, gdziekolwiek, ale musiałem leżeć tutaj i czekać. Udało się, więc kiedy słońce nieco wzeszło i wszystko dookoła się uspokoiło spróbowałem wygrzebać się spod drzewa. Byłem zmarznięty, ucho mnie bolało okropnie, kichałem i do tego strasznie bolała mnie łopatka i żebra. Że też pień musiał mi się obalić na plecy, czy ja wyglądam na jakiegoś robotnika silnego? Natura mnie kompletnie nie rozumie.
Z podkulonym ogonem, trzymając go blisko ciała usiadłem i sapałem cicho, nie wiedząc co teraz ze sobą zrobić. Mam mokre ubrania i sierść, do tego nie mam gdzie się schować i jeszcze wszystko mnie boli. Wstałem powoli i ruszyłem przed siebie, może gdzieś trafię, choćby na jakąś małą jaskinię, albo połamane drzewo, które dam radę przerobić na prowizoryczny szałas, cokolwiek, byle nie spać znów pod gołym niebem. Tak bardzo mi to wszystko nie pasuje, dlaczego nie doceniałem mienia domu kiedy go miałem? Doskonale wiem dlaczego, bo mnie męczono, jak zabawkę, która ma nieograniczoną ilość cierpliwości i siły. Trochę mnie przeraża to, że na świecie jest tyle nieodpowiedzialnych ludzi, a różnych spotykałem, młodych, starych, bogatych i biednych i wszyscy tacy sami. Myślą o sobie i traktują mnie albo jak cenne dobro, albo jak wszarza, który zarazi im całą rodzinę. Znaczy może mają rację.... Podrapałem się łapką za uchem intensywnie, popatrzyłem na pazury, którymi zdjąłem sobie z sierści kleszcza, co jeszcze nie zdążył się na mnie zadomowić. Zrzuciłem robaka na ziemię i szedłem dalej, powoli, bo każde wstrząśnięcie ciałem przy kroku sprawiało, że bolało mocniej. Dziwnie, coś mi się stało w plecy, a nie nogi, powinienem być w stanie normalnie iść. Znaczy rozumiem, że może nie do końca, ale nie powinienem być taki delikatny. Nie jedno przeżyłem, obcinanie pazurów, perfumy, przeżyję też pęknięte kości, ale na razie powinienem się skupić nie na dyskomforcie, a na tym czego szukam. Szukaj, To'Ja, szukaj, bo jak nie, to będziesz mieć kolejną beznadziejną noc.
***
Jakimś cudem udało mi się znaleźć dwa przewrócone świerki. Zdawały się być całkiem zdrowe, więc dlaczego wiszą w powietrzu tuż nad ziemią? Wiatr by ich nie powalił, bardziej pozbywał się drzew wysokich oraz chorych. Cóż za zagadka, ale ja detektywem nie jestem, więc nie odpowiem na to pytanie, po prostu skorzystam z chwili szczęścia, jakim mnie los obdarzył.
Nadszedł wieczór, a mi po długich chwilach szukania udało się zebrać trochę suchego drewna. Po nocy pełnej deszczu nie sądziłem, że mi się to uda, jednak teraz mogłem śmiało czerpać przyjemność z gorąca, jakie padało mi na pyszczek, jakie suszyło mi sierść i ubrania, ogrzewając legowisko z paproci i małych gałązek. Średnio wygodnie będzie się spać na takich nierównościach, ale co mi tam, ważne, że chociaż z pięciu stron jestem czymś osłonięty od świata, a właściwie to z sześciu, bo przecież ognisko też mnie odgradza, wątpię, aby leśne stworzenia były tak chętne do poznawania tego morderczego żywiołu, no chyba, że już miały styczność z ludźmi, wtedy mogę mieć problemy.
Założyłem na siebie suche ubrania, ułożyłem torbę pod głowę, owinąłem się chustką i ułożyłem się wygodnie na prowizorycznym posłaniu. Tak, jak to przewidywałem, nie było ani trochę wygodne, ale za to ładnie paprocią pachniało, a to duży plus, może dzięki temu będę mieś spokojne sny. Pociągnąłem cicho nosem i zamknąłem oczy, dość szybko odpływając.

Nie było mi dane spać zbyt długo. Owszem, księżyc przesunął się na niebie, bo księżyc przesuwa się po niebie? Dookoła panował już inny kolor mroku, jednak to dalej nie był ranek, a ja jako kot, nie byłem ani trochę zadowolony z niewytłumaczalnej pobudki. Bo co się właściwie stało? Coś zahałasowało? Coś mnie dotknęło? Miałem koszmar? No właśnie nie, obudziło mnie zwykłe poczucie bycia pod obserwacją. Czułem na sobie to niespokojne spojrzenie, jakby mogło obejrzeć sobie swobodnie wszystkie moje organy, każdą moją myśl.
Z położonymi uszami i zmarszczonym nosem usiadłem i rozejrzałem się dookoła, niby nic tu nie było, tylko cisza i spokój. Wtedy zauważyłem coś drobnego. Wbiłem spojrzenie w ziemię tuż przy drzewie rosnącym kilkanaście metrów ode mnie. Skupiłem wzrok i poderwałem się do bojowego kucania kiedy rozpoznałem w ciemności ludzkie oczy. Chyba ludzkie, a może mam nadzieję, że ludzkie. Wolę spotkać człowieka niż jakiegoś potwora.
Cisza trwała i ani ja, ani to coś nie robiliśmy nic, siedzieliśmy na swoich miejscach i gapiliśmy się na siebie nie wiadomo po co i na co. Przeszło mi przez myśl, że powinienem się oddalić, ale nie widziałem zbyt różowo oddalania się od ogniska i pogrążania się w ciemnym borze. Nic się nie dzieje, chyba dam radę doczekać do rana, o ile rano sytuacja się rozwiąże.
Nie doczekałem jednak poranku, bo po paru kolejnych długich minutach czekania wyłapałem drugie spojrzenie, nieco na lewo od pierwszego, później kolejne, na gałęzi, a po chwili następne, schowane w krzakach całkiem blisko mnie. Zaburczałem dość słyszalnie oznajmiając, że to mi się nie podoba. Czułem, jak włosy na ciele mi się jeżą, a ogon puszy od nieznanego zagrożenia. Już mniej bym się bał gdyby krzyczeli, a nie siedzieli w ciszy.
W końcu pierwsze oczy się poruszyły, ich posiadaczka przepełzła metr po ziemi w moją stronę, wyciągając długie kończyny przed siebie, zamiatając skołtunionymi włosami po ziemi, zbierając po drodze wszystkie liście. Za nią nieśmiało podążyły kolejne oczy, jednak były dużo bardziej nieśmiałe, usiłujące nie wychodzić mi na przeciw, a okrążać mnie, chociaż może to nie jest nieśmiałość, a taktyka? Poderwałem się do pionu, chwytając w dłoń płonący kij, zwęglony w miejscu gdzie go trzymałem. Machnąłem gałęzią chcąc odstraszyć te pełzające cuda, jednak to było tylko chwilowe rozwiązanie, kobieta zatrzymała się na sekundę, po czym pokazując zęby w grymasie groźby zaczęła zachodzić mnie od boku czym wygoniła mnie z osłony szałasu. Dopiero wtedy miałem okazję porządnie rozejrzeć się po okolicy i dojrzeć, że te kilka par ślepi było jedynie częścią dużo większej grupy. Teraz nie wiedziałem czy mam się puszyć czy kulić, wiedziałem, że oba rozwiązania nic nie dadzą. Zostałem już dostrzeżony, a nie mając wsparcia nie wyglądam w żadnym przypadku groźnie.
-Won!-krzyknąłem, chociaż wyszło to bardziej jak średnio zrozumiałe warczenie przyozdobione chrypą. No tak, mój głos, już prawie zapomniałem, jak on brzmi oraz, że umiem mówić. To bardzo dziwne uczucie prawie zapomnieć o swojej standardowej funkcji. Spróbowałem się wycofać bardziej w las, odnaleźć drogę do otwartej przestrzeni, z której łatwo będzie uciec.-Odejdź!-kolejny raz fuknąłem, machając pochodnią, jednak brudny, ale odważny dzieciak uznał to za okazję do zaimponowania starszym. Wybił się z ziemi i rzucił na mnie, wgryzając mi się w przedramię, aż rzuciłem gałąź. Chłopak nie czekał długo, aż poczuł moje zęby na swoim nosie oraz pazury tnące mu skórę głowy. Spanikowany odpuścił robiąc taki raban, że dał mi tym kilka sekund na odwrócenie się i popędzenie przed siebie. Bolało, nie wiedziałem gdzie biegnę, ale to nie miało znaczenia, bo zatrzymać się nie mogę.

Z/T
Ciąg dalszy
To'Ja
To'Ja

Stan postaci : .
Obrażenia stałe:
-blizna na wnętrzu lewego uda
Obrażenia tymczasowe:
-czasem pobolewające prawe ucho
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : KirkasKaraff (DeviantArt)

Powrót do góry Go down

Bór - Page 2 Empty Re: Bór

Pisanie by To'Ja Pon Gru 13, 2021 1:54 am

Nastała zima i czułem to każdym kawałkiem, ciała, co marzł nocą. Potrzebowałem znacznie większego ogniska, żeby przetrwać, ale drewna nie zbierało się tak łatwo, poza tym nie zostawałem za bardzo w jednym miejscu, a i wielkie płomienie mogą ściągnąć na mnie uwagę nie wiadomo kogo. Jak dobrze, że chociaż jedzenia było sporo, przynajmniej jeśli chodzi zo mięso, ono wszędzie chodziło i prosiło się o upolowanie.
Przyczaiłem się za krzakiem, pilnując by trwać nieruchomo. Obserwowałem stado saren, które powoli się zbliżało w moją stronę. Gdybym miał pistolet czy łuk, kuszę, to bym już jadł, ale nie miałem, musiałem atakować z bliska, a nie biegam tak szybko, jak roślinożercy, więc gonitwa też sensu nie miała. Nauczę się cierpliwości, a raczej będę pielęgnował jej niezmierzone pokłady, jakie wytrenowałem w sobie przez te wszystkie lata męczarni. Mamy czas, lepiej teraz chwilę posiedzieć, niż dać im uciec i zdechnąć z głody, jak pies.
Nie potrzebowałem dużo mięsa, nie mam i tak jak tego zakonserwować. Wystarczy mi tyle co na dwa, może trzy dni, na kilka posiłków, nic więcej. Mały cielaczek, młody, który jeszcze nie wie na czym świat polega. Głupiutki i chętny by poznawać świat. Właśnie takie maleństwo zaczynało się kręcić w pobliżu, kilka metrów ode mnie. Może dałbym radę wyskoczyć, a może nie. Spokojnie To'Ja, spokojnie... Wiem, że w brzuchu burczy, ale jesteś kotem nikt ci nie ucieknie.
Zwierzak wykonał jeszcze kilka kroków, bryknął wesoło, ściągając na siebie spojrzenie pasącej się w pobliżu matki, która w kolejnej sekundzie patrzyła, jak szyję jej młodego oplatają moje ręce, trąc skórę pazurami, po chwili przebijając ją zębami. Trzymając zdobycz mocno uwaliłem się z nią na ziemię, żeby mi nie próbowała nawet uciekać. Krew rozlała się po trawie i zanim stado uciekło, ja już zaczynałem ciamkać surowe mięso. Trzeba korzystać, póki ciepłe.

***
Leżąc na kamieniu, wygrzewałem się w słońcu, skulony w kłębek. Grzało tak przyjemnie, że nawet zapomniałem o tym, jak chłodna jest skała, na której odpoczywałem. Poza tym, jak tak na niej poleżałem chwilę, to zdawała się nabrać ode mnie ciepła, jakby chciała się odwdzięczyć za to, że tak o nią dbam w mroźne dni.
Zdawało mi się, że przymknąłem oczy tylko ona chwilę, dosłownie kilka minut, jednak kiedy poczułem dreszcze przechodzące mi po grzbiecie i otworzyłem ślepia, zobaczyłem panującą dookoła noc. To nie było możliwe, żebym przespał cały dzień i to w takich warunkach, chociaż... bywało, że spałem w gorszych. W takim razie dobrze, że nie zatracam starych nawyków. Nigdy nie zapomnę tego czego się nauczyłem.
Rozejrzałem się po okolicy, ale nie potrafiłem określić w którą stronę powinienem iść. Może nie powinienem? W końcu nie mam gdzie iść koniec końców. Mógłbym wyruszyć na poszukiwanie bardziej osłoniętego schronienia, ale skąd pewność, że takie znajdę.
Zamruczałem cicho, obserwując polanę przysłoniętą delikatnie niebieskawą mgłą. Wszystkie nocne rośliny wychodziły ze swoich norek i zaczynały kusić swoimi barwami każde stworzenie. Sam temu uległem, wpatrując się wielkimi oczyma w jaskrawe barwy, migoczące płatki i snujące się w nieskoordynowanym kierunki świetliki. Trwałbym tak i całą noc, gdyby mojego zainteresowania nie ściągnęła na siebie wysoka, jasna istota, która zdawała się być dziwną formą dymu, który ma dokładnie określony kształt i chociaż odrobinę się rozpływa w niektórych miejscach, tak potrafi zachować wizerunek jelenia o rozłożystych porożach.
Przechadzał się płynnie pomiędzy drzewami, niespiesznie, jakby miał cały czas tego świata na spacer. Spojrzał w kierunku świetlików, które niczym niespeszone przysiadły mu na porożu. Przymknął oczy, wziął oddech, wypuszczając powietrze z płuc w postaci chmury pary wodnej. Było aż tak zimno? Nie czułem tego chyba tak, jak powinienem.
Kiedy uniósł powieki, poczułem, jak jego oko drgnęło, wyłapując moją obecność, a może on od początku wiedział, że tu jestem? Jeśli tak, to zaszczytem było na niego patrzeć. Spłynąłem gładko z kamienia i ostrożnie ruszyłem w jego stronę, stawiając krok za krokiem, cicho i łagodnie, nie chcąc go spłoszyć, a on stał w bezruchu, obserwując mnie. Byłem coraz bliżej niego, wyciągnąłem nieśmiało łapę w jego kierunki, chyba licząc na to, że uda mi się go pogłaskać, lecz on miał inny plan.
Jeleń odetchnął jeszcze raz, świetliki odczytując to, jako znak, wzbiły się w powietrze i w tym momencie wielkie ciało obróciło się do mnie przodem, skłoniło, skoczyło w przód i poderwało łeb, nadziewając moją miękką szyję na swoje poroże. Machnął łbem, żeby poprawić atak, wbijając mi swoją broń głębiej w głowę. Nie robił jego w złości, a i ja nie miałem mu tego za złe, rozumiem o co mu chodziło. Nie zmienia to jednak faktu, że moje kolejne życie zostało wykorzystane.

Z/T

NASTĘPNA CZĘŚĆ
To'Ja
To'Ja

Stan postaci : .
Obrażenia stałe:
-blizna na wnętrzu lewego uda
Obrażenia tymczasowe:
-czasem pobolewające prawe ucho
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : KirkasKaraff (DeviantArt)

Powrót do góry Go down

Bór - Page 2 Empty Re: Bór

Pisanie by To'Ja Pon Gru 13, 2021 12:43 pm

Pierwszy kamień wylądował w wodzie, po chwili drugi i trzeci. Niby to marne zajęcie, ale nigdy nie miałem żadnego zainteresowania, więc teraz nawet i rzucanie skałek do bajora wydaje się być interesujące. Poza tym to nie tak, że będę tylko to dzisiaj robił, bo miałem swoje plany. Byłem całkiem niedaleko jakiejś wioski, no całkiem niedaleko, to za dużo powiedziane, ale nieco ponad godzina spaceru przez las i już tam będę. Potrzebuję czegoś ciepłego, choćby koca, albo jakiegoś płaszcza, przydałby się też kawałek suchego drewna, ale to nie jest konieczne. Nie wierzyłem, żeby ktoś o tej porze roku suszył pranie w nocy na podwórku, ale włamanie się komuś do domu czy szopy, to nie jest duży problem. Muszę tylko jeszcze trochę poczekać, aż słońce zajdzie i pójdę.
Siedziałem tak nad wodą, aż usłyszałem czyjś głos w oddali. Delikatny, nieco piskliwy, zdecydowanie dziecięcy. Jakieś śmiechy, a później kroki i krzyk ojca, żeby dziewczynka się za bardzo nie oddalała. Co za dobry rodzic, zabrał dziecko na polowanie, żeby się życia uczyło, słodkie. Wbiłem wzrok w ruszające się krzaki, go dziewczynka zainteresowana pluskiem wody ruszyła w jej stronę. Nie spodziewała się jednak, że spotka na swojej drodze hybrydę i to kota, co zdecydowanie jej przypadło do gustu. Widziałem ten specyficzny błysk w jej oku, kiedy widzisz swoje marzenie, kiedy objawia się ono tuż przez tobą i obiecuje złudnie, że zostanie z tobą na zawsze. Nie przywitała się, nie powiedziała nic co by świadczyło, że ma mnie za coś więcej niż tylko swoją własność. Podeszła bliżej i chociaż krok był nieśmiały, to jej mina wyrażała, iż zdecydowała już o tym, że zabierze mnie do domu.
Położyłem po sobie uszy, z groźnym syczeniem wykręciłem się na ziemi w klęku i machnąłem łapą w jej stronę, przesuwając palcami po jej twarzy, przecinając jej oko na pół pazurem, tworząc na jej pulchnej buźce rany, które od razu zaczęły broczyć nieprzyjemnie krwią w akompaniamencie jej przeraźliwych krzyków i wrzasków bólu.
Padła na ziemię, owijając głowę rękoma, próbując powstrzymać rozcięte ślepie przed dalszym rozpadaniem się, ale nie było czego tu ratować. Ojciec wypadł z krzaków, dorwał się do niej, czujnie rozglądając się po otoczeniu w niezrozumieniu, bo nie było dookoła nikogo, kto mógłby zadać jego córce takie rany, ale ja kawałek dalej, skryty za grubym pniem drzewa, obserwowałem desperackie próby ratowania urody małej księżniczki. Nie było mi jej żal, zasłużyła na to i na wszystko, co najgorsze. Mam nadzieję, że już nigdy więcej nie zbliży się do żadnego kota.

Z/T
To'Ja
To'Ja

Stan postaci : .
Obrażenia stałe:
-blizna na wnętrzu lewego uda
Obrażenia tymczasowe:
-czasem pobolewające prawe ucho
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : KirkasKaraff (DeviantArt)

Powrót do góry Go down

Bór - Page 2 Empty Re: Bór

Pisanie by To'Ja Pon Gru 13, 2021 11:24 pm

POPRZEDNIA CZĘŚĆ

Pomyliłem się, bardzo mocno się pomyliłem. Myślałem, że las i noc zapewnią mi bezpieczeństwo, jednak tak się nie stało, bo ludzie ze wsi mieli więcej psów, które bardzo chętnie podążały za moją krwią, zostawiającą masę śladów, bo kapała mi z łapy, tak, ze robiła swój mały wodospad. Ah, no i właśnie utrata krwi też mi nie pomagała, świat lekko się bujał, nogi słabły, a rozum odmawiał posłuszeństwa. Wszystko stało się jeszcze gorsze, kiedy jeden strzał z kuszy wbił mi się w udo. Upadłem i zanim wstałem, poczułem na nogach, brzuchu i głowie masę psich zębów. Walczyłem, owszem, ale z jedną niesprawną ręką za bardzo się przy tym odsłoniłem i w końcu jakiś kundel rzucił mi się do gardła, szarpiąc i ściągając na ziemię, ułatwiając swoim pobratymcom porządniejszy atak na mnie. Zanim jeszcze ludzie do mnie dobiegli, ja już nie żyłem, znaczy jeszcze nieco kontaktowałem ze światem, ale nie mogłem kompletnie zareagować na otoczenie, nie jestem nawet pewien czy czułem jeszcze ból, chyba nie, nie przypominam sobie nic takiego.
Odciągnęli psy ode mnie, pogłaskali solidnie. Trochę byli niezadowoleni, chcieli mnie żywego, ale nie wyszło. Zdarza się. Tak czy inaczej zadanie zostało wykonane. Złodziej dostał karę, a to co skradzione, zostało odzyskane i będzie zwrócone właścicielom. Skąpcy. Mają wszystko, a nie chcą się tym podzielić z kimś, kto nie ma nic. Tacy właśnie są ludzie. Poprosisz, to popatrzą z pogardą, zabierzesz, to pobiją, a jak zarobisz sam, to oskarżą o złodziejstwo i postawią przed sądem. Hybrydzie nic nie wolno nigdzie. I dobrze, jak nic nie wolno, to jeszcze lepiej, bo ja pokażę, że wolno.
Zdjęli mi z grzbietu plecak, splunęli na mnie okazując swój brak szacunku do mnie i odeszli nie zabierając ze sobą mojego ciała. Całe we krwi, jeszcze się ubrudzą i spocą, a do wioski zabiorą, to i trzeba będzie mogiłę wykopać, albo stos na spalenie, po co, jak się to tu zostawi i zwierzęta zjedzą? Dokładnie, niech idą myśląc, że wygrali, ale ja nie odpuszczę tak łatwo, jeszcze po nich wrócę.
Następne życie przepadło. Które to już? Czwarte łącznie? Może trzecie? Mam ich jeszcze kilka, na spokojnie, starczy mi.

Z/T

NASTĘPNA CZĘŚĆ
To'Ja
To'Ja

Stan postaci : .
Obrażenia stałe:
-blizna na wnętrzu lewego uda
Obrażenia tymczasowe:
-czasem pobolewające prawe ucho
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : KirkasKaraff (DeviantArt)

Powrót do góry Go down

Bór - Page 2 Empty Re: Bór

Pisanie by To'Ja Sro Gru 15, 2021 9:37 am

POPRZEDNIA CZĘŚĆ

Udało mi się przebrnąć przez las, bardziej na wschód i mogłem się teraz rozkoszować widokiem drzewa. Nie byłoby ono jednak tak ładne, gdyby nie koc, jakim się owinąłem oraz gdybym nie miał okazji żuć teraz kawałka wędzonego mięsa. Było smaczne.
Siedziałem, patrzyłem się i się zastanawiałem kim ja właściwie jestem, czy to co zrobiłem było złe. Z początki miałem jakieś wyrzuty sumienia, chciałem nawet przez sekundę wszystko cofnąć, ale później, jakoś mi przeszło, bo dlaczego miałbym im współczuć? Podobno koty to sadyści, co nie są lojalni, nikogo nie kochają, a z innymi żyją tylko po to aby ich wykorzystać. Czy ja też taki jestem? Hm... Możliwe, że jestem bardziej koci, niż myślałem. Interesujące, nie spodziewałem się takiego wyniku, ale to chyba nie jest złe. Dbanie o siebie, a nie o innych jest całkiem przyjemne. Mam dużo mniej zmartwień na swój sposób, bo jedyne, co mi siedzi w głowie, to to, czy mnie nie znajdą, czy mogę spokojnie odpoczywać. Nie jest to jednak nowość, brak poczucia bezpieczeństwa towarzyszy mi od zawsze, przyzwyczaiłem się do niego, do spania z jednym okiem otwartym, do nasłuchiwania otoczenia nawet kiedy śpię. W końcu nie jest to tylko bierne pilnowanie świata, a coś czego mogę użyć, żeby faktycznie zareagować na zaczepkę, tak, jak nigdy nie mogłem. Milo jest użyć na kimś pazurów tylko dlatego, że mam na to ochotę.
To'Ja
To'Ja

Stan postaci : .
Obrażenia stałe:
-blizna na wnętrzu lewego uda
Obrażenia tymczasowe:
-czasem pobolewające prawe ucho
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : KirkasKaraff (DeviantArt)

Powrót do góry Go down

Bór - Page 2 Empty Re: Bór

Pisanie by Mistrz Gry Pon Gru 20, 2021 5:51 pm

Nie był pewien, czego szuka... czy może raczej, co spodziewa się znaleźć. Już kilka razy zdarzyło mu się nawet zwątpić w sens tej pogoni za stworzeniem, które być może było tylko wyimaginowanym majakiem przestraszonej duszy. A jednak wyglądało realnie. Niezbyt znajomo, ale przecież większość demonów taka była i choć wiedział wiele, to nie mógł wciąż znać wszystkich. Ciężko mu było ocenić wielkość stworzenia, choć z drugiej strony zdawało się podobne do zabitego jakiś czas wcześniej zwierzęcego złodzieja. Ale martwi nie mordują, prawda? Cóż, nie do końca i nie wykluczał też takiej właśnie opcji, przynajmniej dopóki nie natrafił na pasujące tropy w lesie. To wykluczyło pogoń za zjawą, a dodało więcej sensu potworowi. No, chyba że złodziej ten nie był wcale taki martwy, jak im się wydawało, ale to chyba nawet ci wieśniacy umieliby określić.
Tropienie zwierzyny zawsze było trudnym zadaniem, nawet jeśli wilgotny las temu sprzyjał, a ty miałeś pod ręką więcej sztuczek niż tylko patrzenie w ziemię. Niemniej nie powiedziałby, że zbliżał się do swego celu jakoś znacząco i to go drażniło niezwykle, w każdej chwili jego stwór mógł znaleźć lepszy sposób na ucieczkę, albo co gorsza zawrócić i zajść go od tyłu. To by była hańba, aż nawet prychnął pod nosem na tę myśl.
— Dalej, Kruku... Co się dzieje? — Pogładził karego konia po szyi i rozejrzał się czujnie, kiedy wierzchowiec węszył.
Nagle Kruk zerwał się do galopu, prawie pozbywając się jeźdźca, kiedy spłoszył go sykliwy pomruk zdecydowanie zbyt blisko, niż to koniowi pasowało. Opanowanie jego panicznych wybryków nie było proste i przejechany kawałek dalej jeszcze dłuższą chwilę tańcował wśród zarośli i prychał, rzucając głową. Strzelał wzrokiem w tę czy inną stronę, jednak okolica wydawała się spokojna.
— Stójże wreszcie... — warknął mężczyzna pod nosem i rozejrzał się, by zaraz zakląć cicho. — Brawo, zgubiłeś mój trop... — mruknął, dalej badając otoczenie i mamrocząc cicho zaklęcie. Wolał mieć pewność, że nic większego od nich nie czai się w krzakach, lecz wtedy też jego wzrok wylądował na jednym z konarów wielkiego drzewa.
Miał cichą nadzieję, że trop nagle nie skręci, ale nie zawierzał jej zbytnio, a tu proszę. Sięgnął za plecy po kuszę i odciągnął cięciwę, gotów strzelić, jeśli stworzenie zacznie uciekać.
— Pokaż się! — rzucił rozkazem, chcąc się przekonać, czy ma do czynienia z czymś rozumnym, czy raczej zwierzęciem. Wycofał nieco konia od drzewa, by mieć lepszy widok na konary.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Bór - Page 2 Empty Re: Bór

Pisanie by To'Ja Pon Gru 20, 2021 7:14 pm

Nie spodziewałem się, że zostanę odnaleziony. Przecież uciekłem na drugi koniec puszczy, żeby temu zapobiec. Czy naprawdę tak im zależało na tej rodzinie, żeby aż tak za mną pędzić? Ludzie są tak bardzo zawistni?
Czasu na obmyślenie nowego planu nie było wiele, poza tym i tak pomysłów nie miałem. Jeśli ucieknę, to on dalej będzie mnie gonić, aż mnie zamęczy w ten sposób. Potrzebowałem czegoś innego. Ukryłem swoje rzeczy w stercie krzaków i liści, a sam wspiąłem się na drzewo, bo kto niby patrzy w górę? Nikt, no chyba, że jest się naukowcem, co bada gwiazdy. Skuliłem się na gałęzi i nasłuchiwałem jak się zbliża. Oczy mi latały na boki, ogon drżał pozbywając się emocji, z którymi sobie nie radziłem. Nie myślałem, że się to tak potoczy. Miało być inaczej, zupełnie inaczej, dlaczego jest tak, jak jest? To niesprawiedliwe, ja nic nie zrobiłem. Zasyczałem rozzłoszczony z niezrozumienia, co spłoszyło konia, a ja jak głupi wyjrzałem zza pnia, żeby zobaczyć, jak sobie łowca radzi ze zwierzęciem. Szybko jednak schowałem się znów. Nowy plan, co robić? Wydałem się i teraz co?
Usłyszałem szczęknięcie kuszy i panika jeszcze bardziej mnie ogarnęła. Czułem to nieprzyjemne napięcie i pustkę w głowie w której były tylko dwie opcje, walczyć, albo uciekać i żadna nie była tym czego chciałem, bo chciałem zjeść, odpocząć o pójść spać. Myśl, myśl myśl. Nie mogę tak po prostu wyjść mu na przeciw, a może? Nie mówi, jak mam się mu pokazać.
Odrzuciłem myśl o ucieczce i zamiast tego zerwałem się ze swojego miejsca, skacząc na konar sąsiedniego drzewa, później na gałąź niżej, a później na ziemię, cały czas zbliżając się do łowcy i starając się chować za pniami. Chyba nie strzela, aż tak dobrze, żeby mnie trafić? A może, nie powinienem mierzyć innych swoją miarą. Prychając i sycząc, spróbowałem znaleźć się przed koniem. Może będzie się bał strzelić, bo rani wierzchowca? Nie było to moje stałe miejsce, bardziej służyć miało spłoszeniu karego, żeby jeździec stracił skupienie i abym ja po sekundzie, mógł odbić w bok i wskoczyć na koński grzbiet, aby zaatakować mężczyznę pazurami. Nie chciałem go zabić, kiedyś bym nie chciał, ale teraz jest tym, kto na mnie poluje i chce zabić, więc chyba nie mam wyboru, jak spróbować się go pozbyć z tego świata.
To'Ja
To'Ja

Stan postaci : .
Obrażenia stałe:
-blizna na wnętrzu lewego uda
Obrażenia tymczasowe:
-czasem pobolewające prawe ucho
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : KirkasKaraff (DeviantArt)

Powrót do góry Go down

Bór - Page 2 Empty Re: Bór

Pisanie by Mistrz Gry Wto Gru 21, 2021 2:53 pm

Nie otrzymał odpowiedzi, ale zdawało się, że przykuł sporo uwagi ze strony stworzenia na drzewie, a to znaczyło, że nie było to byle jakie zwierzę. Albo miało już kontakt z ludźmi, co dzisiaj chyba nie jest takie trudne, albo rozumiało więcej niż przeciętne. Ewentualnie po prostu chciało go zjeść. Wciąż za dużo opcji, a on nie umiał żadnej wykluczyć.
Cofnął konia od drzewa, a potem nieco w bok, kiedy zwierz zszedł na ziemię, osłaniając się smukłymi pniami. To było sprytne, ciekawe też, że nie rzucił się na niego tak od razu. Jednak Kanmił nie ściągał celownika z istoty. Nie widział jej szczegółów z winy zaklęcia, ale przynajmniej dobrze wiedział, w które miejsce ma mierzyć.
— Stój, zatrzymaj się! — zdążył rzucić, nim i tak niespokojny już koń, poderwał przednie kopyta na widok dużego kota, który wyskoczył na niego z zarośli.
Mężczyzna strzelił co prawda obok szyi swego wierzchowca, ale niezbyt celnie, bełt ostatecznie wbił się w ziemię niedaleko przemykającego ku niemu kotkowi. Zamachnął się pustą kuszą, kiedy tylko ten skoczył do siodła, przewalając go tym samym na koński zad. Kruk stanął dęba, zwalając ich obu do tyłu. Kanmił na moment przycisnął głowę do ziemi, by nie oberwać kopytem, a zaraz spróbował chwycić łapy kota i przygwoździć do podłoża z pomocą kuszy. Gdyby jednak wił się zbyt nieuchwytnie, to przejść do planu B, czyli zwiększenia dystansu między nimi.
Koń truchtał nieopodal i prychał niespokojnie, zerkając na nich raz za razem.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Bór - Page 2 Empty Re: Bór

Pisanie by To'Ja Wto Gru 21, 2021 7:04 pm

Jak to jest, że wszyscy krzyczą, że mam stać i się nie ruszać? Naprawdę wierzą, że to tak zadziała? Wilk nie krzyczy do sarny: Stój, teraz!, a ona się nie zatrzymuje posłusznie. Zwierzęta rozumieją, że to nie ma sensu, albo po prostu nie potrafią mówić i z tego to wynika. Inne techniki polowania.
Więc, ja, jak ta sarna, nie posłuchałem się, chociaż wystrzelony bełt, co blisko mnie się w ziemię w bił, zjeżył mi sierść na karku. Wskoczyłem na konia, licząc, że mężczyznę z niego zrzucę, ale spadliśmy obaj kiedy koń uznał, że ma dość bycia w centrum tego szaleńczego cyrku. Gdyby nie mój przeciwnik, pewnie wylądowałbym w ściółce z większą gracją, ale niestety to się nie do końca udało.
Zaryczałem po kociemu, kiedy kuszę mi do rąk przycisnął i metalowe elementy wbijały mi się niewygodnie w ciało. Od razu spróbowałem się wyrwać, bo bolało, ale szybko zrozumiałem, że im bardziej się szarpię, tym gorzej jest. On mi rękę krzywdzi, to i ja jemu coś zrobię. Sięgnąłem łbem i zębami złapałem go solidnie za nadgarstek jednej z rąk, a jeśli wyczułem w tym miejscu, coś co mi uniemożliwiało wgryzienie się w mięso, spróbowałem znaleźć inny kawałek do chwycenia. Do pracy też poszły tylne nogi wyposażone w pazury, którymi spróbowałem sięgnąć do jego ud czy brzucha i go tam obdrapać, a w najlepszym wypadku skopać z siebie i odepchnąć.
To'Ja
To'Ja

Stan postaci : .
Obrażenia stałe:
-blizna na wnętrzu lewego uda
Obrażenia tymczasowe:
-czasem pobolewające prawe ucho
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : KirkasKaraff (DeviantArt)

Powrót do góry Go down

Bór - Page 2 Empty Re: Bór

Pisanie by Mistrz Gry Sro Gru 22, 2021 7:11 pm

Udało mu się unieruchomić przednie łapy kota, lecz był to mały sukces, o czym szybko się przekonał. Zęby początkowo natrafiły na kołnierz skórzanej rękawiczki, jednak wystarczyło przesunąć się nieco w górę ręki, by móc przebić dość swobodnie rękaw czarnej szaty i skórę pod nim. Syknął z bólu, kiedy ten szarpnął jego przedramieniem, a ciepła krew popłynęła przez materiał i pysk kota. To nieco zluzowało jego chwyt na kuszy.
Tylne łapy i elastyczność ciała przeciwnika w niczym nie pomagały, bo nawet kiedy przekręcił się bardziej w poprzek, to ten wciąż mógł go sięgnąć czy to w nogę czy biodro. Materiał w tym miejscu był już mocno zmaltretowany i z pewnością miał tam kilka zadrapań... dużych zadrapań, ale to był jednak mniejszy problem. Powinien przestać się z nim bawić.
Problem w tym, że miał jeszcze kości w ręce, nie mógł go ot tak obrócić. Sięgnął za to po nóż, lecz był to jego błąd, bo kolejne silniejsze kopnięcie zwaliło mężczyznę na bok, jakby ważył połowę mniej tego, co faktycznie. Ostrze wylądowało samotnie na ziemi, a on spróbował użyć kuszy jako tarczy.
— Dość... Nie chcę cię zabić, dzikusie... — syknął, mając nadzieję, że hybryda coś zrozumie, bo co do tego, czym była, nie miał już wątpliwości. Nie chciał też dać przygwoździć się do ziemi, więc jeśli tylko ten rzucił się na niego, Kanmił wykorzystał ten ruch do przeturlania ich dalej. Chętnie uwolniłby rękę ze szczęk, które mogłyby się niebezpiecznie mocno zacisnąć, lecz nie próbował jej na siłę wyrywać, bo tylko poszerzyłby tym rany.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Bór - Page 2 Empty Re: Bór

Pisanie by To'Ja Sro Gru 22, 2021 9:25 pm

Walczyliśmy w dość statycznej pozie i chociaż każdy wygrywał w jakimś stopniu, to nikt całkowicie, przynajmniej do czasu, aż udało mi się w porę skopać mężczyznę z siebie, zanim ten zdążył zadziałać nożem. Plan nie był zły, ale jedna część mózgu mówiła odsuń się od niego, a druga nie puszczaj go pyskiem i wyszło, jak wyszło, że i mną w tym wszystkim szarpnęło.
Wystrzeliłem ręką w jego stronę i natrafiając na kuszę, chwyciłem za nią. Zaszła tutaj kolejna nieścisłość mojego działania, pysk chciał rękę oderwać, jakby była kawałkiem większego posiłku, zaś łapa z jego bronią, próbowała go odepchnąć. Muszę popracować nad koordynacją różnych pomysłów na obronę. Nie jestem w końcu zwierzęciem, żeby działać, jak zwierzę.
Skuliłem uszy i chociaż jego słowa do mnie nie przemawiały, to widocznie zastygłem w bezruchu. Nie puszczałem go, ale lepsze to niż szarpanie się, więc powinien być zadowolony. Zły i wystraszony spojrzałem na niego kątem oka, burcząc groźnie i najgłośniej, jak się da. Nie chce mnie zabić? W to jestem w stanie uwierzyć, bo wioskowi, pewnie chcą się ze sprawcą rozprawić sami, więc mnie nie uśmierci teraz, a jedynie aresztuje i im odda. Wolną ręką złapałem gryzioną rękę od razu zabezpieczając ją pazurami. Uwolniłem ją też od zębów, oblizując się nerwowo z krwi.
-To co chcesz?-wywarczałem bardziej chrobocząco niż zwykle, bo gdzieś w głębi gardła dalej tliły mi się kocie odgłosy wojenne. Nie bardzo chciałem rozmawiać, ale może złoży mi jakąś ofertę ciekawszą niż siedzenie samemu w lesie, bo od tego zaczyna mi już chyba odbijać. Wgapiałem się w niego, uderzając rozzłoszczonym ogonem o ziemię. Jak mi się pomysł nie spodoba, to najwyżej będziemy się bić dalej. Mam siłę, mam czas.
To'Ja
To'Ja

Stan postaci : .
Obrażenia stałe:
-blizna na wnętrzu lewego uda
Obrażenia tymczasowe:
-czasem pobolewające prawe ucho
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : KirkasKaraff (DeviantArt)

Powrót do góry Go down

Bór - Page 2 Empty Re: Bór

Pisanie by Mistrz Gry Czw Gru 23, 2021 11:59 am

To było... niezręczne na swój sposób. To to dziwne uczucie, kiedy zdasz sobie sprawę, że twoja praca polega na walce z potworami nie z tego świata, a byle kot trzyma cię w szachu. Choć on sam się o to prosił akurat. Zawsze sam się prosi, może właśnie dlatego to jego wysłali za granicę... Nie byłby zdziwiony, gdyby mieli go dość.
Badawczy wzrok powędrował po rozeźlonym pysku hybrydy, kiedy wydała z siebie kolejny koci warkot, który nie wróżył zbyt dobrze jego propozycji. Już zaczynał układać plan awaryjny, kiedy układ niebezpiecznych części ciała na jego ręce zmienił się. Mężczyzna skrzywił się na ten widok, bo zabranie kłów umożliwiło swobodniejszy wypływ krwi, a to oznaczało, że mieli ograniczony czas na rozmowę.
— Szukałem mordercy z Gadutha... myśląc, że to potwór. — Nieznacznie poprawił ułożenie palców na kuszy. — Ale znalazłem ciebie. Byłeś tam, prawda? Dziecko cię widziało... Ale reszta wieśniaków nic o tym nie wie, mówili, że nie żyjesz. Że zjadły cię zwierzęta. — Prychnął cicho na wspomnienie tej naiwności, po czym zawiesił na nim uważne spojrzenie. — Dlaczego ich zabiłeś? — spytał. Miał też inne pytania, ale od tego jednego zależało, czy w ogóle będzie je zadawał. Zerknął jeszcze raz przelotnie na swoją rękę. Kocie pazury znacznie prościej przebijały się przez materiał, przez co czuł na skórze nieprzyjemne igły, które wcale nie pomagały prowadzić rozmowy. Ale to było i tak lepsze położenie, skoro trzymał go ręką, ma potencjalnie większe szanse, by gdzieś go sięgnąć.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Bór - Page 2 Empty Re: Bór

Pisanie by To'Ja Czw Gru 23, 2021 12:51 pm

A więc jednak wieśniacy za mną posłali. Nie dziwię się, w końcu każdy pośle straż za mordercą, żeby już więcej nie zabijał, ale dalej zdziwiło mnie, że tak długo nie dawał za wygraną. Przecież to kawał drogi. Nie rozumiem do końca, dlaczego tak im zależy na kilku osobach.
Denerwowałem się, zwłaszcza, że mówił coś, czego nie pojmowałem. Dziecko mnie widziało. Ktoś jeszcze był w domu, czy zauważono mnie jak wchodziłem lub wychodziłem z domu? Starałem się przecież uważać, nikogo nie było dookoła chyba, nawet milicjanci mnie nie widzieli. Powoli złość nabierała więcej wyrazu strachu i zdezorientowania, zwłaszcza kiedy padły kolejne słowa. A więc myśleli, że jestem martwy? Tak, w końcu mnie zabili i się nie pofatygowali nawet zadbać o ciało, co wyszło mi na dobre.
Popatrzyłem na niego wielkimi oczyma, nie bardzo wiedząc, jak odpowiedzieć. Nie bardzo wiedziałem, jak to ubrać w słowa, takie, żeby zrozumiał. Raz był człowiek, co ze mną rozmawiał i dogadywaliśmy się, raz na całe życie. Matematycznie mi nie wychodziło, żebym już spotkał kolejnego.
-Jeść chciałem, a posłali za mną ludzi i zabili.-wymruczałem, nie będąc pewnym czy teraz mam w głowie więcej smutku, strachu czy nowo obudzonej złości na to co mi zrobiono.-Zabrali mi rzeczy, wszystko i zostawili.-mogli mnie nie gonić, to bym więcej co nich nie przyszedł, mogli mi nie zabierać rzeczy, to bym może nie porwał się na ich odzyskanie. Koniec ogona zadrgał, łapa zacisnęła się mocniej na ręce.
-Przyszedłeś mnie im oddać.-oceniłem na szybko, bo jaki mógł mieć inny cel? Tyle mnie tropić. Pewnie nieźle mu zapłacili.-Ale z tobą nie pójdę.-wyburczałem, szykując już ciało do kolejnej szarpaniny, bo spodziewałem się, że mój brak chęci współpracy trochę mu niszczy plan zdobycia sławy w tej Gaducie.
To'Ja
To'Ja

Stan postaci : .
Obrażenia stałe:
-blizna na wnętrzu lewego uda
Obrażenia tymczasowe:
-czasem pobolewające prawe ucho
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : KirkasKaraff (DeviantArt)

Powrót do góry Go down

Bór - Page 2 Empty Re: Bór

Pisanie by Mistrz Gry Czw Gru 23, 2021 6:33 pm

Zmienny nastrój w ślepiach kota kazał zachowywać czujność. Nie zdziwiło go, że ten nie zrozumiał części o dziecku, ale na te wyjaśnienia jeszcze przyjdzie być może czas. Chwilowo chciał tylko zaznaczyć, że rozpoznaje jego twarz... pysk, wszystko jedno. Przyszło w końcu najważniejszego pytania, a kotem zawładnęła chwila wahania. Kanmił nie był pewien, czy to dobrze, czy źle, ale przynajmniej nie odwarknął mu czegokolwiek bez zastanowienia.
Tak, słyszał o złodzieju i jego losie, teraz zaś miał ostateczny dowód na to, że było to powiązane, a właściwie, że była to jedna i ta sama osoba. Swoją drogą upewnił się też, że była to mimo wszystko przykra historia. Zabijać kogoś, kto kradnie jedzenie, by móc przetrwać. Nie powinni byli tego robić, był nawet w stanie zrozumieć gniew i strach hybrydy. Zabili... To też było dziwne, że użył akurat tego słowa, bo przecież wciąż żył. W każdym razie zrobili to bez powodu, a najgorsze było to, że tego nie pojmą.
Skrzywił się, czując większy nacisk pazurów na ręce.
— Nie... — zgodził się z jego ostatnimi słowami. — Nie pójdziesz, bo nie chcę cię tam zabierać... Nikomu nic z tego nie przyjdzie, poza kolejną bezcelową zemstą. — Dziwne to było uczucie, mówić takie słowa do kogoś, kto zamordował niemowlę. Choć nie mógł zajrzeć do myśli kota z tamtej chwili, to jednak była to poważna zbrodnia. Niepokojąca. — Słuchaj... — Ale przecież to tylko śmiertelnik, tak? Oni rzadko kierują się czystą nienawiścią. — Nikt więcej nie musi ginąć. Mogę ci pomóc... — Ostrożnie zwolnił nacisk na kuszę, chcąc odsunąć ją na bok, jeśli kot nie próbował tego wykorzystać. — Tylko skończ mi dziurawić tę cholerną rękę — dodał, zerkając znowu na ubrudzony rękaw, w którym zatapiały się pazury.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Bór - Page 2 Empty Re: Bór

Pisanie by To'Ja Czw Gru 23, 2021 6:53 pm

Położone uszy stanęły odważnie w jego stronę, bo to co powiedział, wzbudziło moje żywe zainteresowanie. Owszem, byłem dalej zły i nieufny, ale wybrał drogę, której się trochę nie spodziewałem, a na którą miałem nadzieję. Szybko jednak uszy znów się rozłożyły na boki i w tył. Pomóc? Kto mówi, że pomocy potrzebuję. Równie dobrze, mógłbym i jego zabić, potem zjeść i to by też była odmiana pomocy, prawda? Pytanie czy więcej mam z niego pożytku kiedy jest martwy czy kiedy jest żywy. Nie umiałem tego ocenić, bo nie znałem jego całej wartości, dlatego kiedy poprosił uwolniłem tę cholerną rękę. W zamian za to, przyciągnąłem jego kuszę do siebie. Może i mówi, że mi nic nie zrobi, ale kusza jest zbyt niebezpieczna. Chwila nieuwagi i skończę z bełtem w brzuchu. Mi samemu niestety po nic ona, bo nie bardzo wiem, jak to działa. Prędzej sam sobie krzywdę zrobię, niż się tym obronię, a i do walki to jakieś takie nieporęczne, lepszy jest kamień, albo pięść.
Trzymałem odebraną mu broń i podniosłem się kucania, z którego łatwo mi się wybić w każdą stronę. Podwinąłem ogon bardziej pod siebie, żeby mi łowca na niego przypadkiem nie stanął, bo gdyby to zrobił, to żadne prośby, groźby czy zachęty nie powstrzymałyby mnie przed odgryzieniem mu łebka. Śledziłem go wzrokiem i zbierałem myśli. Próbowałem do czegoś dojść, ale uznałem, że sam nie dam rady.
-Musisz mieć smutne życie, że tyle za mną szedłeś.-nie do końca o to mi chodziło, ale zapomniałem kluczowego słowa w zdaniu, więc musiałem improwizować i wszystko zmienić. Sens został mniej więcej zachowany.-Dużo czasu poświęciłeś. Po co chcesz mi pomóc? I dlaczego?-tego pojąć nie umiałem. Zrobiłem co zrobiłem, on o tym wiedział, a mimo to karanie mnie nie chodziło mu po głowie. Przecież tak świat nie działa. Jest jeszcze opcja, że jest złym człowiekiem i liczy, że będę odwalał za niego jakąś brudną robotę, bo raczej nie jest kimś podążającym za bogami, komu się śni nawracanie osób zagubionych, gdyż większość takich ludzi nie postrzega mnie nawet jako coś więcej niż narzędzie.
To'Ja
To'Ja

Stan postaci : .
Obrażenia stałe:
-blizna na wnętrzu lewego uda
Obrażenia tymczasowe:
-czasem pobolewające prawe ucho
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : KirkasKaraff (DeviantArt)

Powrót do góry Go down

Bór - Page 2 Empty Re: Bór

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach