Kawiarnia Lili

5 posters

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Kawiarnia Lili Empty Kawiarnia Lili

Pisanie by Mistrz Gry Sro Cze 06, 2018 3:58 pm

źródło: Dawn Aiello, pinterest.com
Przy ulicy Wolnej, w małej kamieniczce z numerem 45 urządzono już lata temu urokliwą kawiarenkę. Lokal zajmuje cały parter. Łukowate, dębowe drzwi osłonięte są od deszczu niewielkim ceglasto-pomarańczowym daszkiem. Po bokach wiszą ozdobne lampy olejne, a powyżej szyld. Na ścianach zawieszone są tabliczki z wypisanym menu oraz ogłoszeniami bieżącymi. Tuż nad łukiem znajduje się napis "Wpadnij na chwilę". Przy wejściu ustawiono dwa niewielkie stoliczki, a parapety wypełniono donicami z kwiatami. Wchodzi się do kwadratowego pomieszczenia, gdzie w głębi znajduje się barek i drzwi na zaplecze. Wokół rozsiane są podobne okrągłe stoliczki z ażurowymi krzesłami, na których przymocowano poduszki do siedzenia. Ściany zdobią obrazy i czerwone zasłony, a w kątach stoją starannie przycięte iglaki. Obecnym właścicielem jest Thaazis Hassir, choć on sam nie zajmuje się interesem bezpośrednio, nie zza lady. To zadanie przypada przemiłemu jegomościowi imieniem Jardis Maovell, zaś w kelnerowaniu pomaga mu Hansel Grebvert, milczkowaty młodzieniec. Całe górne piętro budynku przerobiono na jednopokojowe mieszkanie, przy czym kuchnia znajduje się na zapleczu parteru. Na górze zorganizowano sypialnię i kącik na gabinet, pojedyncze łóżko zostało wciśnięte w najciemniejszy kąt pokoju, obok jest komoda, szafa i regał z książkami w sąsiedztwie okna. Przy parapecie stoi biurko, zaś pozostałą ścianę zajmuje kanapa i tablica korkowa. Tuż obok są drzwi do niewielkiej, podłużnej łazienki.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Kawiarnia Lili Empty 9

Pisanie by Thaazis Hassir Pon Lip 13, 2020 8:44 pm

  Onie, nie, nie, nigdy więcej. Chociaż to zapewne tylko głupie, pobożne życzenia i jeszcze nie raz i nie dwa przyjdzie mu nie tylko spotkać się z Aranem, ale też pewnie nocować w kanałach. Sam teraz nie był pewien, co było gorsze. Chyba nawet nie chciał tego roztrząsać. Jedyne, czego chciał, to jak najszybciej znaleźć się w zaciszu własnego domu. Gdyby wczoraj miał być zupełnie szczery, to jedyne, co naprawdę zamierzał, to wziąć kąpiel.
  Podszedł swoim zwyczajem od zaplecza. Uwielbiał tę drogę, największe prawdopodobieństwo, że nie spotka nikogo oprócz Hansela, a ten i tak potrafił się zdobyć jedynie na ciche "dzień dobry". Klucz nieco twardo przekręcił się w zamku, będzie musiał go naoliwić, ale to kiedy indziej. Z drugiej strony taki scharatany mechanizm ciężej jest otworzyć, więc tym bardziej mu się nie spieszyło. Zamknął za sobą, przetarł buty na ścierce pod progiem i zerknął w stronę kuchennych drzwi, gdzie mignął mu ruch.
  — Dzień dobry...
  Thaaz posłał młodzieńcowi lekko badawcze spojrzenie, choć ten był już trochę do tego przyzwyczajony. Zwykle tak to wyglądało po dłuższej nieobecności.
  — Może i tak — rzucił sceptycznie i odprowadził go spojrzeniem do drzwi na główną salę. Sam skierował się zaraz na strome schody prowadzące do kolejnych drzwi i piętra.
  Zamknąwszy je skrupulatnie za sobą, oparł się o nie plecami i odetchnął cicho, przymykając ślepia. Jedną z pierwszych inwestycji, jakie wyłożył w ten budynek, była naprawa podłogi, która teraz pięknie wyciszała dźwięki z sali na dole i tylko przez drzwi dało się coś usłyszeć. Ta cisza była bardziej niż relaksująca.
  W końcu odkleił się od drzwi, zdjął buty i wcisnął je do szafki na korytarzu. Poszedł do pokoju, natychmiast też uchylając tam okno. Nie żeby powietrze było złe, ale to na zewnątrz zdecydowanie było lepsze, w dodatku ruszył się wiatr. Thaaz lubił szum wiatru. Teoretycznie kojarzył się z burzą piaskową, ale może właśnie dlatego było w nim coś intrygującego.
  Rzucił wierzchnie ciuchy na komodę, razem z koszulą. Potem się nimi zajmie, chociaż w tej chwili nawet zorganizowanie prania nie wydawało się nieprzyjemne. Poszedł do łazienki opłukać twarz. Co prawda woda była zimna, ale za to orzeźwiająca. Thaaz patrzył przez chwilę na wibrującą taflę w miednicy, po czym sięgnął po ręcznik. Wrócił po koszulę i zabrał się za przygotowywanie ciepłej kąpieli. Trochę żałował, że nie może zamknąć wcześniej interesu, ale mogłoby wydać się to podejrzane. A tak — o, plotka o jego śmierdzi pozostanie tylko głupią plotką, o ile w ogóle zdążyła zaistnieć przez te dwa dni. Informatorzy Gwiazdy raczej się tym nie chwalili, więc najpewniej po prostu zniknął sprzed oczu kilku ludzi. Nikogo to nie obchodziło, znikał tak wiele razy. Zwłaszcza w przeszłości. Stare dobre czasy, kiedy pracował u Filipa. Prawda, że Thaaz nie znosił mieć zobowiązań innych niż zlecenie, ale Rhigster był w porządku. Konkretny i rzetelny człowiek, jeden z niewielu, którym udało się naprawdę zyskać trochę sympatii Hassira.
  Krok za krokiem musiał upominać swój mózg, by chwilowo dał sobie spokój z planowaniem. W zupełności wystarczał mu fakt, że nikt nie próbował go zamordować. Wieść o śmierci Sofie zdążyła przez ten poranek obiegnąć już pół Afraaz. Jutro napiszą o tym w gazecie, ale ploteczki już biegały wszem i wobec.
  Przyszło mu do głowy, że może niezbyt zgrabnie wybrał miejsce jej egzekucji. Trup nigdy nie wpływa dobrze na interesy i choć w Stole zdarzały się bójki i nieprzyjemne porachunki, to jednak rodzina Harash jest dobrze znana i wpływowa. Będzie musiał przyjrzeć się tej sprawie, by przypadkiem Rhigster nie popadł w kłopoty. Jeszcze by się obraził. Uśmiechnął się pod nosem, aczkolwiek naprawdę nie chciał narobić mu problemów.
  Przedpołudnie spędzone w wannie było przyjemne, tak samo jak i cała reszta dnia w zaciszu własnego pokoju. Czy tak właśnie czuli się zwykli ludzie? Może. A może nie, bo w końcu kto by wtedy knuł przeciwko znienawidzonemu sąsiadowi? Tak czy inaczej, do pracy wracał dopiero jutro.

z.t.
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Kawiarnia Lili Empty 2

Pisanie by Thaazis Hassir Pią Sie 14, 2020 4:31 pm

Wchodząc do kawiarni, odruchowo obrzucił wzrokiem wszystkich obecnych. Nie było ich wielu, nie byli też ciekawi, jak to zwykle bywa. Ale chyba właśnie dlatego tak lubił to miejsce, nie było tu nikogo, kto mógłby mieć do niego sprawę ważniejszą niż skarga na krzywą łyżeczkę czy niedomytą szklankę, a i to Thaaz zostawiał Jardisowi. Niespecjalnie obchodziło go narzekanie plebsu, który był na tyle leniwy, że nawet kawy własnoręcznie im się nie chciało robić. Tak, Hassir nie miał wiele szacunku do tych ludzi, jak i do większości obywateli, ale nie dawał im ku temu wyraźnych sygnałów. Niech myślą, że jest cieszącym się życiem właścicielem uroczej knajpki. Tak było znacznie prościej i przyjemniej.
Usiadł sobie przy ladzie, która akuratnie była cała wolna. Krzesło w kącie zapewniało widok na całą salę, chociaż i tak z niego nie korzystał.
— Cześć... — mruknął cicho do Jardisa i zabrał sobie gazetę z lady, obróconą akurat w stronę Maovella. Przekartkował nieco i zawiesił wzrok na artykule na temat Hedroth. Podsunął sobie kawę i zamieszał, choć ani on, ani Jardis nie dosypywał tam cukru.
— Jak dzień? — rzucił, dalej wpatrując się w litery.
— Na razie spokojnie. — Mężczyzna wzruszył ramionami. — Ale jest południe, najgorsze jeszcze przed nami — zaśmiał się cicho i zaraz rzucił dwa słowa do pani, która zapytała o mleko.
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Kawiarnia Lili Empty Re: Kawiarnia Lili

Pisanie by Claudie Misfortune Sob Sie 15, 2020 8:18 am

Thaazisieeee, nadchodzę!
Trzeba przyznać, że upartość to cecha rodzinna Claudie, ponieważ tak jak jej kuzynostwo, była niestrudzona w działaniach mających na celu zrealizowanie swojego planu, w tym wypadku, zdobycia serca Szarego Elfa. On już był jej, tylko mógł nie być tego w pełni świadom. Ale spokojnie, kobieta wyprowadzi go z błędu.
Oczywiście wpierw trzeba było go namierzyć. Popytała tu i tam, próbując pozyskać wiedzę o wszystkich szarych elfach w Afraaz. Na jej szczęście, jak też się spodziewała, Hassir był jednym z najbardziej charakterystycznych przedstawicieli w mieście. Gdy wykluczyła drogą selekcji wszystkich pozostałych kandydatów na thaazisowy tytuł, pozostała tylko kawiarnia o dźwięcznej nazwie "Lili", której był rzekomo właścicielem.
-Claudie Hassir… ładnie…
Mruczała pod nosem, z charakterystycznym stukotem zbliżając się do drzwi wejściowych. Kiedy zjawiła się w progu, dostrzegła mężczyznę o długich pięknych uszach, siedzącego przy ladzie, wraz z przypuszczalnie baristą po drugiej stronie. Poprawiła biały kołnierzyk od elegankiej koszuli, zapięty przy samej szyi na guziczek, obwiązany czarną kokardką i wygładzając dłońmi długą spódnicę, wzięła głębszy wdech. Powoli zbliżyła się do obu panów, budząc może zainteresowanie nielicznych klientów w środku. W końcu to sama Misfortune, w dodatku grali sztukę z nią w mieście. Nic dziwnego, kto widział plakat lub ją osobiście, ten teraz wodził wzrokiem.
-Dzień dobry.
Uśmiechnęła się ciepło i serdecznie do Jardisa, zatrzymując się przy Szarym Elfie, choć nie pozwoliła sobie zawiesić na nim wzroku, nawet jeśli czuła jak serce podchodzi jej do gardła. Złożyła proste zamówienie na czarną kawę, tyle jej wystarczyło. Raczej sam barista nie widział w niej żadnego zagrożenia, zwłaszcza że w opinii publicznej miała dobrą reputację. Nikt nigdy nie zarzucił jej nawet próżności i arogancji, którymi cechowały się gwiazdy sceniczne.
-Miło znów Cię widzieć, Thaazisie.
Błękitne oczy przeniosła na Elfa, a usta rozwarły się w szerokim uśmiechu. Czy czuł jej wzrok, który przebija się przez jego gałki oczne, aż po mózg? Czy paranoia nakazała mu uważać, skoro wymówiła jego imię? Ona była szczęśliwa. Już osiągnęła połowę sukcesu.
Claudie Misfortune
Claudie Misfortune

Stan postaci : Postrzał w brzuch = martwa
Ubiór : Wyblakła eteryczna sukienka.
Źródło avatara : ...

Powrót do góry Go down

Kawiarnia Lili Empty Re: Kawiarnia Lili

Pisanie by Thaazis Hassir Sob Sie 15, 2020 10:16 pm

Przerzucił kolejną kartkę gazety. Jakieś bzdury o rozpadającej się polityce w Afraaz. Akurat. Większość mieszkańców prędzej uwierzyłaby w nieśmiertelność gubernatora niż to, że straci on pracę. A książę bardziej niż kiedykolwiek potrzebował kogoś, kto zajmie się miastem, podczas gdy on będzie się zajmował mordowaniem ludzi dla sławy ich własnych dóbr.
— Chyba masz dziś dobry humor, szefie. To dobrze — wtrącił barman, przecierając blat z kilku okruszków.
Thaaz podniósł na niego badawcze spojrzenie.
— A coś się stało?
— E. — Mężczyzna pokręcił głową. — Tylko ten przyszedł znowu nudziarz tamten... no... Milik się nazwał, o.
— Nieważne. — Hassir stracił zainteresowanie. — Jak coś chce, to przyjdzie znowu.
Obrócił stronę i zerknął na salę, kiedy odezwał się srebrny dzwoneczek do drzwi. Ten dzień faktycznie był niezły. Żadnych problemów, niespodzianek, ludzie nie wymyślali bzdurnych pretensji, a... Nie. Nie, to było niemożliwe.
— A dzień dobry, pani! — odparł Jardis z uśmiechem i zaraz zabrał się za jej zamówienie. Usiadła zaraz przy ladzie, więc biedny kelner mógł tylko popatrzeć z daleka, nim ktoś nie zawołał go do siebie. Ci ludzie nie wyglądali ani przez moment na takich, którzy mogliby Claudie o coś podejrzewać.
— Witam. — Thaaz ani przez moment nie próbował udawać, że jej nie widzi. Nie poniżyłby się do tak szczeniackiego zagrania, jeśli nie byłoby to absolutnie konieczne. — Panno Misfortune — dokończył spokojnie. Może nie tyle nie próżnował, co odgadnięcie tożsamości dziewczyny nie było bardzo trudne, a akurat miał na to chwilę. Bardzo ułatwiła mu sprawę, podając wtedy swoje imię i zainteresowania. Twarz pasowała, nawet kiedyś o niej słyszał. Jego samego nie zdziwiło, że zna jego imię. Nie trudno było je poznać, ale to znaczyło, że nie była taka głupia, jaką grała pierwszego dnia. Punkt dla niego.
Ten wzrok był irytujący. Jakby chciała zajrzeć mu w myśli. Po co? Panienko Misfortune, bycie masochistą nie jest społecznie akceptowalne. Nie miałby nic przeciwko, gdyby ktoś tu teraz wszedł i ją zabrał. Pracodawca, milicja, porywacz, wszystko jedno, mogą ją nawet utopić w kanale. Przynajmniej miałby spokój. A tak, znów zachowała się dość sprytnie, przyłapała go w miejscu, gdzie wypadało zachowywać się przyjemnie. Thaazisa nic by to nie obchodziło, gdyby nie była to jego kawiarnia. Bardzo sprytnie.
— Co cię tu sprowadza? Są bardziej wystawne zakątki. — Oparł się o blat lewym łokciem i zamieszał swoją kawę w filiżance. Wciąż była dość ciepła nawet na oko. Lodowej barwy ślepia swobodnie wodziły po twarzy aktorki. Jej obecność nie była krępująca, była irytująca i skłaniała do zastanowienia, ale nie stawiała go w niezręcznej sytuacji. Na pewno nie tutaj, przecież był u siebie.
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Kawiarnia Lili Empty Re: Kawiarnia Lili

Pisanie by Claudie Misfortune Nie Sie 16, 2020 12:50 pm

Kiedy Hassir wymówił jej nazwisko, uśmiechnęła się bardziej. Nie była zaskoczona, nawet jeśli, nie jakoś bardzo. Może ją to… ucieszyło? Znaczyło to tyle, że nie tylko ona nie próżnowała, próbując dowiedzieć się czegoś na temat drugiej osoby. Z pewnością jemu przyszło to łatwiej, niż jej, lecz fakt że tak było, dawał jej przeświadczenie, że wcale nie była mu taka obojętna. Przynajmniej wmawiała sobie, że zainteresowała sobą Szarego Elfa. A jak było naprawdę, zupełnie jej nie obchodziło. Nawet nie uwierzyłaby w wersje sprzeczną z jej własną. Thaazis przecież oszukiwał sam siebie i ją, że mu się nie spodobała. Claudie odczuwała połączenie między nimi, tajemniczą nicią i nie wierzyła, aby było to jednostronne uczucie.
-Bardzo dziękuję.
Rzuciła wesoło do Jardisa, opłacając kawę, której filiżankę właśnie otrzymała. Pozostała na swoim miejscu przy ladzie, nie widząc sensu szukania wolnego stolika, skoro Thaazis sam jej nie odganiał. Chciał widocznie rozmawiać, chyba przemyślał to i owo. To dobrze. Dużo ułatwiał. Nim jednak odpowiedziała na jego pytanie, rozejrzała się wokół, patrząc na wystrój.
-"Bardziej wystawne zakątki"... Hm, jako właściciel lokalu nie powinieneś tak mówić o tym miejscu. To w końcu praca Twoich własnych rąk. Ale nie zgodzę się i tak. Jest tu bardzo ładnie. Unikam dużych przybytków, ten jest urokliwy.- Zatrzymała na nim wzrok, wachlując rzęsami i myśląc nad drugą częścią jego pytania. -Szukałam miejsca, gdzie spokojnie mogę spędzić czas, lecz nie znam wiele osób z miasta, ani też nie przepadam za tłumami. Trochę pobędę w Afraaz, więc będziesz mnie często widywać.
Zapewniła go i upiła łyk kawy. Czy mógł czuć się zaniepokojony? Cóż, wstępnie nie brzmiało to wcale dziwnie. Ale jeśli go irytowała, to nie miał teraz lekko.
-Zastanawiałam się jak to jest prowadzić biznes i przebywać na stałe w jednym miejscu. Zazdroszczę. Marzyłeś o tym, gdy przybyłeś pierwszy raz do Afraaz, czy tak się potoczył los?
Dodała nagle, chcąc poznać lepiej swojego wybranka. Szybko założyła, że nie urodził się w ludzkim mieście, lecz ile się faktycznie dowie, to się okaże.
Claudie Misfortune
Claudie Misfortune

Stan postaci : Postrzał w brzuch = martwa
Ubiór : Wyblakła eteryczna sukienka.
Źródło avatara : ...

Powrót do góry Go down

Kawiarnia Lili Empty Re: Kawiarnia Lili

Pisanie by Thaazis Hassir Czw Sie 20, 2020 1:01 am

Było w tej sytuacji coś pozytywnego. Nie rozmawiał z chamem, a z osobą, która umiała się zachować w miejscu publicznym. Jedynym miejscu publicznym, na którym mu zależało. W przeciwnym wypadku Jardis musiałby ją grzecznie wyprosić... Albo on sam... Jeśli wziąć to pod uwagę, to sytuacja wracała do rangi beznadziejnej. Gdyby tylko wiedział, co takiego uroiło jej się w głowie. Ciężko byłoby mu nie wybuchnąć śmiechem. Chociaż oczy dziewczyny i tak dużo mówiły. Była naiwna w ten najgorszy z możliwych sposobów, bo zdawała się wierzyć we własne kłamstwo.
Słuchał jej uważnie, jakże by inaczej, ale nonszalancki i obojętny wyraz twarzy wyraźnie pokazywał, że Hassir nie przywiązuje wielkiej wagi do jej słów.
— Męczy cię praca czy po prostu nie lubisz ludzi? — Uniósł lekko brew, chwilowo ignorując jej uwagę na temat tego co powinien, a czego nie powinien mówić. Sam wiedział o tym najlepiej. — Zabawne, że trafiłaś akurat tutaj — podsumował jej bajeczkę o szukaniu miłych kącików. Nie bardzo wierzył w ten przypadek, jego wrodzona podejrzliwość mu na to nie pozwalała. Tym bardziej, że wcześniej panna nie chciała się odczepić.
Pytanie, które zadała, było o tyle niespodziewane, że Thaaz nie sądził, by taki temat był interesujący. No dobrze, pytała o jego życie, ale zazdrościć mu go, to już zupełnie co innego i nie wyobrażał sobie tego uczucia. Nie żeby narzekał, ale to nie była sytuacja marzeń, raczej przeciętny kompot, w którym ląduje przeciętny, średnio zaradny mieszczanin.
— Czemu myślisz, że nie jestem z Afraaz? To miasto, to jeden wielki bałagan kulturowy... — Umilkł na chwilę, by spokojnie napić się kawy i dać jej czas na odpowiedź. — Zresztą, czego chcesz zazdrościć? Brzmisz jak typowa gwiazdeczka, która wyobraża sobie, że zwykłe życie jest najcudowniejsze, póki nie zderzy się ze ścianą, bo kazali jej szorować podłogę.
Czy on naprawdę wyglądał na kogoś takiego? To podejrzenie niemal uderzyło w ambicje Hassira, ale nie dał tego po sobie poznać. Musiała się bardziej postarać, jeśli zależało jej na prawdzie, choć... Obecnie jej szanse i tak były bliskie zeru.
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Kawiarnia Lili Empty Re: Kawiarnia Lili

Pisanie by Claudie Misfortune Czw Sie 20, 2020 9:24 am

Mężczyzna miał swój wyjątkowy styl bycia, ciekawe czy taki się urodził, czy to co robił w życiu go ukształtowało. Claudie raczej zawsze była sobą, od najmłodszych lat. A czy Szary Elf był nonszalanckim dzieckiem? Przez głowę przeszła jej myśl, że chciałaby go zobaczyć jako dziecko. Niestety, może to sobie tylko wyobrażać.
Zaś jego pytanie, doskonale podsumowujące wcześniejsze słowa kobiety i jej obecne położenie w tym świecie, wywołało uśmiech na jej delikatnej buźce, którym obdarzyła tego ponuraka. Byli teraz jak dwie chmurki. On był tą deszczową, a ona białą. Razem mogliby jednak stworzyć piękną burzę.
-To nie praca. Może ludzie. Nie mogę jednak powiedzieć, że ich nie lubię. Nie można nie lubić czegoś, co jest ci obojętne, prawda? Każdy jeden jest taki znikomy, a tym bardziej próbuje się wyróżnić, tym bardziej przygasa. Próbuję się dostosować. Choć kategoryzacja osobowości każdego napotkanego osobnika, może odebrać sens samej potrzeby egzystencji wśród tych wzorców.
Odpowiedziała, drapiąc się palcem po policzku, a błękitnymi oczami uciekając gdzieś w górę. W sumie mimika na niewinną myślicielke, ale to chwilowa poza. Zastanowiła się nad tym, czy jej odpowiedź nie była zbyt przemądrzała, czy nie uzna ją za snobkę, która każdego ocenia. Ale inaczej nie umie. Tak jak psychiatra, który każdego pacjenta oznacza kartką z diagnozą choroby. Może dlatego Thaazis tak przyciągnął jej uwagę. Od razu wydał się skomplikowany, choć głupcy następlowaliby go pozornym gburstwem. Nie wierzyła w to.
-Przynajmniej życie bywa nieprzewidywalne.
Odpowiedziała na wzmiankę o kawiarni, lecz i to było tylko ujete w ładne słowa. Przeznaczeniu jednak trzeba czasem pomóc, to też robiła Panienka Misfortune.
Napiła się kawy, gdy Hassir ewidentnie przeżywał jej strzał dotyczący miejsca skąd pochodzi Thaazis, albo raczej, eliminacji Afraaz z tej teorii.
-Też jestem tylko prostą istotą. Nie dedukowałam. Po prostu zaryzykowałam.
Puściła mu oczko, a choć jego pytanie za pytanie, nie było jasną odpowiedzią, skłaniała się ku temu, że miała rację. A jeśli nie, no to ją wytrąci z tego, albo po prostu zignoruje temat.
W momencie kiedy zarzucił jej bycie gwiazdeczką, zrobiła jakby większe oczy, zakładając nogę na nogę. Słuchała go grzecznie, nawet jeśli nie były to zbyt taktowne słowa. Nie ruszało jej to, wiedziała jak ją widzą. Przecież Thaazis nie mógł wiedzieć, że Claudie swoje życie zaczynała od totalnego dna, po drodze zdażyło się kilka tragedii, czy nawet koszmar w postaci warunków, których nie jest godna żadna żywa istota, ale… było za wcześnie na mówienie prawdy o sobie. Wedle jej wyliczeń, planowała to zrobić na innym spotkaniu. Jeszcze nie był gotowy. Dlatego tylko się uśmiechnęła, przyjmując swoją "kategorię gwiazdki" na pierś.
-Nie miałam na myśli zwykłego życia. Mówiłam o swoim miejscu w świecie. Stałym domu. Tego nie mam. Tego zazdroszczę. Przepraszam, jeśli odebrałeś to inaczej.
Powiedziała tylko, uciekając wzrokiem na czarną kawę. Twój ruch, Thaazisie Hassirze...
Claudie Misfortune
Claudie Misfortune

Stan postaci : Postrzał w brzuch = martwa
Ubiór : Wyblakła eteryczna sukienka.
Źródło avatara : ...

Powrót do góry Go down

Kawiarnia Lili Empty Re: Kawiarnia Lili

Pisanie by Thaazis Hassir Czw Sie 20, 2020 9:42 pm

Wysłuchał jej wywodu na temat ludzi wokoło. Choć faktycznie brzmiało to jak słowa kogoś z wyższych sfer, to jednak nie gryzło zbytnio. Gryzło znacznie mniej niż jej wcześniejsze udawanie głupiutkiej, zagubionej dziewczynki. Teraz wiedział, że ma ona jakieś swoje przemyślenia o życiu. A przynajmniej jakieś uważa za na tyle przyzwoite, by je powtórzyć. To dobrze, to zwykle świadczy o inteligencji wyższej niż pies.
- Nie ma sensu podpisywać nazwą każdej trawy w parku - odparł spokojnie, choć czuć było w tym zdaniu pewność siebie. Thaaz nie przejmowałby się przeciętnym mijanym przechodniem, którego albo nigdy więcej nie ujrzy na oczy, albo też za parę dni minie w dokładnie taki sam, nic nie znaczący sposób. Szkoda czasu, zachodu, szkoda zaśmiecać sobie pamięci. Z takim podejściem trzeba jednak uważać, bo łatwo przeoczyć ważne przesłanki.
Przez moment śledził wzrokiem jej palec. Nerwy? Nie, raczej odruch, nad którym niewiele myślała. Nie odpowiedział jej na tekst o zgadywaniu. Może i prawda, może i nie, nie miało to wielkiego znaczenia, przynajmniej nie jej wiedza na ten temat. Pewnie dowiedziałaby się prawdy, gdyby trochę powęszyła po mieście, Thaaz nie dbał o to. Ani też o fakt, że jego słowa, chcąc nie chcąc, były niejako potwierdzeniem.
Z niejakim wewnętrznym zaciekawieniem obserwował jej zachowanie, po chwili. Chyba nie spodziewała się takiego skategoryzowania jej, choć on sam też oczekiwał innej reakcji. Może ofukania go, jakiegoś oburzenia czy chociażby złośliwej riposty. Zamiast tego otrzymał przeprosiny. Hassir nieznacznie uniósł brwi.
Patrzył na nią przez chwilę, kiedy ta zatopiła wzrok w kawie.
- Mając stały dom, nie znajdziesz domu. - Kolejna sentencja, kolejny łyk z własnej filiżanki, właściwie to ostatni. Ułożył palce na brzegu naczynia i zerknął na dziewczynę. - Dlaczego nie lubisz życia w trasie?
Piłeczka ponownie odbita, choć poniekąd faktycznie interesowała go odpowiedź na to pytanie. Dlaczego Misfortune zwyczajnie nie poszuka sobie innego zajęcia? Odwiedzając tyle miejsc, miała na to dostatecznie dużo czasu i sposobności.
- Zresztą, skoro tak... To dlaczego w ogóle zostałaś aktorką? - Ponownie zawiesił na niej spojrzenie swych lodowych ślepi. - To rzadko kiedy jest zawód, który wybiera się z przypadku. Większość takich przypadków zwyczajnie by się nie nadawała.
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Kawiarnia Lili Empty Re: Kawiarnia Lili

Pisanie by Claudie Misfortune Pią Sie 21, 2020 11:23 am

Słowa Thaazisa na temat kategoryzacji ludzi były dosyć trafne, w jego odczuciu, bo przecież większość ludzi uchodzi w tłumie, zapominamy o nich. Jednak umysł Claudie działał na innych zasadach. Czuła potrzebe utrwalania informacji, suchego analizowania otoczenia i cech zachowania. Miała dobrą pamięć, jeśli coś miało jej umknąć, było nieistotnym przedmiotem, bądź szarym tłem. Inaczej nie umiała.
-Przynajmniej dzięki temu znam cały trawnik. Mam nad nim kontrolę. I widzę najmniejsze zmiany.
Odpowiedziała tylko, wykazując racje swojej perspektywy, choć czy istotne, jak to funkcjonuje? Każdy był inny.
Elf z pewnością nie pokazał po sobie zaskoczenia związanego z reakcją kobiety, ale trzeba być głupim, by nie domyślić się, że jej odpowiedź nie była taką oczywistą. Lecz fakt, że się nią zainteresował, niezmiernie ją cieszył, nawet jeśli dusiła to w sobie. Wiedziała, że byli siebie warci. Na swój chory sposób.
Mądrość rzucona przez mężczyznę wywołała szerszy uśmiech na jej twarzy, choć wzrok nie mógł uwolnić się od czarnej tafli. Był to dobry tekst, spodobał jej się, bo wymagał kontemplacji nad ich wartością i przekazem.
-Czyli "dom twój gdzie serce twoje"? Cóż, może koncepcja tego uczucia jest mi obca. Jeśli dom nie jest miejscem zamieszkania, to już nie wiem czym jest ostatecznie. Nie znam go.- Odparła, dając mu przewagę, by mógł czuć się mądry. -Żyjąc w ciągłej podróży, widzisz wiele rzeczy. Jest pełno zalet, dostrzegalnych na początku. Z czasem jednak czujesz, że żadne miejsce nie jest dla ciebie, jesteś ledwie gościem. A skoro nie ma dla ciebie miejsca, to i czy nie jesteś zwykłym narzędziem przenoszonym z kąta w kąt? Na pewno w taki sposób nie odnajdziesz dla siebie sensu i motywacji. Nie wiem jakie są Twoje wartości w życiu, Thaazisie. Chce po prostu osiągnąć coś… co wykracza poza sferę materialną. Nie umiem tego określić. Niewiedza mnie frustruje. Pewien znowu mówię coś bezsensu.
Przyznała się, cichym śmiechem, będąc mimo wszystko ciekawa, jak jej wybranek na to wszystko spojrzy. W końcu, liczyła się dla niej jego opinia. Choć tego nie powiedziała już na głos, przy nim poczuła, że opuszcza ten przyziemny padół, a chce więcej i więcej, jak niewyżyte zwierze. Nie miał być jej ofiarą. Miał być jej sposobem na spełnienie. Oj… znów wybiegała myślami za daleko…?
-Bo ładnie się uśmiecham i świetnie kłamie. Żartuję.- Zaczęła temat aktorstwa, popijając kawę. -Moja droga do tego jest bardziej skomplikowana, niż się wydaje. Powiedzmy, że miałam szczęście. Wierzysz w szczęście? Choć, czy tak bym to nazwała…- Zamyśliła się na moment, dostrzegając, że w jej filiżance są już tylko fusy, a na samym naczyniu pozostawiła czerwony ślad swych warg. -Niejednoznaczna odpowiedź, wiem. Tak jak kwestia Twojego przybyciem do Afraaz. Po prostu nie darzymy obcych swoją przeszłością. Bo po co mają komentować nasze dawne poczynania. Przecież ich nie zmienimy. A oni i tak nie zrozumieją. Poznawanie się jest trudne, staram się jak mogę.
Zerknąla na niego, wyczekując czegokolwiek.
Claudie Misfortune
Claudie Misfortune

Stan postaci : Postrzał w brzuch = martwa
Ubiór : Wyblakła eteryczna sukienka.
Źródło avatara : ...

Powrót do góry Go down

Kawiarnia Lili Empty Re: Kawiarnia Lili

Pisanie by Thaazis Hassir Pon Sie 24, 2020 1:37 pm

Odpuścił kwestię trawnika. Nie zgadzał się z nią do końca, ale oboje mieli rację. To była kwestia osobowości i przyzwyczajeń, Thaaz nie zamierzał udawać, że jego pogląd na świat jest najjedyńszy. Skoro funkcjonowała w ten sposób, to najwyraźniej działało, a jeśli działało, to nie było głupie.
Widział jej uśmiech, kiedy rzucił tekstem o domu, w dodatku był to uśmiech szczery, z zadowolenia i swego rodzaju uznania. Choć wyglądał obojętnie, to docenił. Thaaz lubił przysłowia swojego ludu, a także wszystko, co mogłoby za nie uchodzić. Być może był to głupi sentyment, ale nie można zaprzeczyć, że one same były przydatne. Bardziej życiowe, niż można by sądzić i przez ten czas znalazł w nich więcej niż dwa dna.
— Rzeczy należy nazywać po imieniu. Miejsce zamieszkania jest miejscem zamieszkania. Możesz go nie mieć całe życie, ale dom w końcu znajdziesz. — Kolejna gra słów. Hassir zdawał sobie sprawę, że to zabrzmiało jak tania pocieszanka, ale nią nie było. On tylko stwierdził fakt, a czy miał na myśli owo miejsce dla serca czy coś jeszcze bardziej złożonego, to zachował dla siebie.
Słuchał uważnie jej dalszych słów. Zdawały się go zaintrygować, nie oczekiwał od nikogo wokół tego typu przemyśleń. Nigdy chyba nie spotkał. Ludzie żyli z dnia na dzień, zarabiali pieniądze, żeby potem je powydawać na bzdury, by naiwni, aroganccy i płytcy. Claudie wybijała się z tego schematu.
— Wręcz przeciwnie, dla odmiany mówisz z sensem — odparł, choć bez widocznego entuzjazmu. Oparł się o ścianę za sobą. — Gościem jesteś zawsze. Ale narzędziem stajesz się tylko wtedy, gdy pozwolisz się wykorzystywać.
Temat wrócił do jej zawodu, a Thaaz tylko prychnął cicho na tekst o świetnym kłamaniu. Zdążył zwątpić. Zignorował chwilowo jej pauzę, woląc mieć pogląd na całość wypowiedzi.
— To całkiem zabawne błędne koło, czyż nie? Nie dajemy się poznać, bo inni nas nie zrozumieją, ale przecież nie mogą zrozumieć, jeśli nas nie poznają. — Nieznacznie przechylił głowę. — Wierzę w szczęście, ale mu nie zawierzam. To tylko rozleniwia i prowadzi do stagnacji. A ostatecznie też rozczarowuje. — Wstał, niespiesznie kierując się do wyjścia. — To jedna z dwóch rzeczy, na które ludzie zwalają odpowiedzialność na swoje życie.
Thaaz nawet nie pytał, był praktycznie pewien, że dziewczyna polezie za nim.
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Kawiarnia Lili Empty Re: Kawiarnia Lili

Pisanie by Claudie Misfortune Pon Sie 24, 2020 6:21 pm

Gdyby tylko mogła usłyszeć jego myśli, to z tego kanonu różnych zgryźliwości, od razu wyłapałaby pochwałę, która ogrzałaby serce. Tego chciała. Uwagi. Ale w sumie nie było tak źle, skoro wciąż poświęcał jej czas. Mógł ją wygonić, przenieść się, cokolwiek. W dokach coś takiego dokonał. Dał jej drugą szanse, a ta nie próżnowała? Oby.
Gdy dokończył temat domu, obserwowała go tak, jakby jej oczy miały zaraz zabłyszczeć. Chyba zapomniała przestać się uśmiechać, ale naprawiła to, kiedy jej wzrok uciekł na bok. Nie skupiła się jednak na tej chwili, a wciąż myślała nad jego słowami.
-Czekam więc na to.
Skomentowała tylko, choć dyskretny uśmieszek próbował wkraść się na jej pomalowane usta, kiedy pewna myśl zabłądziła w jej umyśle. Ale co tam roiło się w jej głowie, to też tajemnica.
W momencie pierwszego… tak jakby, komplementu wypowiedzianego na głos przez Szarego Elfa, miała kręciołki w brzuchu. Podoba mu się jej myślenie. Czemu to tak ją obchodzi? Tak cieszy? Przecież nigdy tak nie było.
-Zdarza mi się.
Odpowiedziała krótko w sprawie mówienia sensem, bo chyba nadal nie była w stanie ułożyć czegoś więcej. Na szczęście, nie sprawiała pozoru osoby w której szalały endorfiny, a Thaazis nie wyglądał, jakby coś zauważył. Mogła w duszy się cieszyć z tak małych sukcesów wielkiej wagi.
Jednak szybko do rzeczywistości przywróciły ją kolejne słowa Hassira, które znów pomogły mu skraść jej spojrzenie.
-Całe życie ktoś decydował o moim życiu, ustawiał je. Dostosowywał. Wykorzystywał. Mam jednak zamiar w końcu sama stawiać kroki. I gdy nadarzy się okazja, że moje pragnienie będzie na wyciągnięcie ręki, nie zawaham się.
Wyszczerzyła zęby. Oj, Elf z pewnością nie wiedział, jak niebezpieczna to mogła być zapowiedź. Bo w końcu… kto wiedział, czym było to mistyczne coś? I jak drapieżna to z niej panienka.
Za moment Thaazis znowu opisał się swoistą mądrością, którą kobieta słuchała jak zaczarowana. Było to dosyć logiczne, lecz nie dosyć łatwe do zrozumienia, aby każdy tym się kierował. Jednak kiedy ten wstał i zmierzył do wyjścia, lekko zgłupiała. Spojrzała na baristę, chwyciła torebeczkę i kilkoma kicającymi krokami, go dogoniła, jak piesek merdający ogonkiem u boku właściciela. Nie chciała zostawać bez niego, musiała mu towarzyszyć! A była to dobra okazja, by i odpowiedź wtrącić:
-Zdajesz się być racjonalistą, który nie zawierza swego losu bogom, zaś realizm świata wyśmiewa, udowadniając że Twój intelekt jest ponad miarę większości. Nie chełpisz się tym, przynajmniej nie otwarcie. Ale wytykasz błędy innym, lubiąc czuć wszechwiedzę, gardząc głupcami. Wiesz, że stąpasz po swojej domenie. Polubiłam to w Tobie. Rzadko kto, robi to z taką gracją i nie na pokaz.- Powiedziała spokojnie, robiąc pozorną psychoanalizę, choć była ona zmienną, za sprawą faktu złożoności Thaazisa, co dostrzegła, ale jeszcze nie zbadała dokładniej. -Wydajesz się być wyjątkowy i chciałabym jednak spróbować… zrozumieć Cię. Wtedy i Tobie dałabym szansę poznać w pełni mnie. Jeśli… tego zechcesz. Lecz spróbować zamierzam. Mimo wszystko.
Dodała, stawiając słowa ostrożnie, ale ewidentnie dając znać, że wie jakie jest jego podejście do niej, jako przybłędy, lecz wcale tego nie nie dostrzega, a raczej ignoruje, licząc że może i on spojrzy na nią w końcu inaczej. Może jej powiedzieć, że zwyczajnie mu nie zależy. Ale niech jest świadom gracza, który brnie w tą dziwną grę z własnej woli.
-Dokąd idziemy?
Dopytała, gdy znaleźli się na ulicy. Tak właściwie to poszła za nim, a nie razem z nim, więc mógł ją odgonić. Gdziekolwiek jednak chciał podążyć, ona chętnie mu potowarzyszy.
Claudie Misfortune
Claudie Misfortune

Stan postaci : Postrzał w brzuch = martwa
Ubiór : Wyblakła eteryczna sukienka.
Źródło avatara : ...

Powrót do góry Go down

Kawiarnia Lili Empty vol 2

Pisanie by Thaazis Hassir Sro Sie 26, 2020 2:12 pm

Z jednej strony miał ochotę jej przytaknąć. To było dość dobre podejście do życia, takie słowa zwykle się chwaliło czy coś. Sam również kierował się podobną filozofią, a jednak... Coś go przed tym powstrzymywało. Racjonalizm? Roztropność? Sceptycyzm? Dziewczyna nie założyła, że uda jej się osiągnąć cel, powiedziała, że spróbuje. A jednak nie mógł oprzeć się wrażeniu, że jest zbyt pewna siebie. Skoro całe życie ktoś nią komenderował, to co ona może wiedzieć o komenderowaniu samej sobie?
- Ryzykowne stwierdzenie - odparł tylko. Wyciąganie rąk po pragnienia lubi sprowadzać kłopoty, które ciężko przewidzieć. Thaaz coś o tym wiedział, może stąd jego brak entuzjazmu do potencjalnych sukcesów.
Z uwagą słuchał jej opisu swojej osoby. To zawsze było ciekawe, ludzie tak często się mylili w banalnych detalach. Ich największym problemem, jak zdążył zauważyć, było spekulowanie zamiast opisywania tego, co widzą. Claudie również dała się ponieść fantazjom, choć dobrze jej szło.
- Popełniłaś dwa błędy - odparł swobodnie. - Nie widzę specjalnej przyjemności w, jak to określiłaś, wszechwiedzy z wytykania cudzych błędów. Gdyby tak było, zostałbym nauczycielem. Wyśmiewanie realizmu natomiast nie brzmi zbyt rozsądnie, nie sądzisz? Wtedy żyłbym własnym wyobrażeniem. - Zerknął na nią, zastanawiając się chwilę nad kolejnymi słowami dziewczyny. - Chyba powinnaś znaleźć lepszą kartę przetargową - stwierdził, wracając oczyma do drogi. - Albo lepszy układ.
Nie odpowiedział na jej ostatnie pytanie. Nawet jeśli je powtórzyła, nie miał najmniejszej ochoty i nawet się z tym nie krył. Właściwie to faktycznie nie szli razem, to ona polazła za nim, więc nie musiał jej niczego wyjaśniać.
- Podróżujesz sama? - zapytał zamiast tego.

z.t. x2
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Kawiarnia Lili Empty 5

Pisanie by Thaazis Hassir Pon Wrz 28, 2020 8:38 pm

Nie pamiętał, kiedy ostatnio droga powrotna tak mu się dłużyła. Raczej nie przez zostawione towarzystwo, chociaż to też zaprzątało jego myśli. Ale nie, tu chodziło o ogół. Niewygodna sytuacja, która zmuszała go do zwlekania, tym samym dając uciekającemu zwierzaczkowi cenne godziny. Gdy minie noc, może być już gdziekolwiek. A jednak Thaaz wiedział, że nie będzie gdziekolwiek, a w ściśle określonym miejscu. Może nie konkretnym, ale o konkretnych wytycznych. To nie był psychopata działający z przypadku. Z pewnością nie był normalny, ale jego plan był zbyt dobrze ułożony, żeby nie przemyślał jego zakończenia. To była jego słabość, jedyne, co Hassir musiał teraz zrobić, to pomyśleć w ten sam sposób.
Było już późno, kiedy otworzył drzwi na zaplecze, ale i tak pozostała jeszcze godzina do zamknięcia. Dzielnice takie jak ta rządziły się własnymi prawami i uczciwi ludzie najwyraźniej też lubili włóczyć się po ulicach po zachodzie słońca. Już miał skierować się na schody, kiedy zaczepił go Hansel, wycierający łapy w jedną ze ścierek. Miał plamę na koszuli.
— Szefie... Był tu pana znajomy i kazał powiedzieć, że ktoś pana szuka — oznajmił z wahaniem, a kiedy odpowiedziało mu milczące spojrzenie, pogrzebał w pamięci. — Em... Ten... Mito? Koło trzeciej przyszedł, mówił, że jakaś szara elfka chodzi po mieście i pyta o pana.
— Po co? — rzucił spokojnie, wręcz zobojętnością.
Hansel wzruszył ramionami.
— A licho ją wie, psze pana.
Thaaz milczał chwilę, po czym pokiwał głową.
— Dobrze... Trudno, zapomnij o tym — mruknął tylko i skierował się na górę, gdzie zaraz zgrzytnął kolejny zamek.
Odłożył buty w kąt, a koszulę wyrzucił do osobnej miski niż pranie. Będzie musiał się nią zająć, ale to zaraz. Skrzywił się lekko na widok krwawych smug, które ta pozostawiła na jego skórze. Nieważne. W tej chwili najbardziej liczyło się uchwycenie tych kilku myśli. Wziął ze szkatułki garść kolorowych pinezek i zaczął wbijać w tablicę. Błękitna na środek, biała z boku, zielona nieco wyżej, z drugiej strony z niemalowanym drewnianym łebkiem, gdzieś zupełne z brzegu — czerwona. Pomiędzy nimi rozciągnął czerwoną nitkę, łącząc je w specyficzny sposób. Biała do drewnianej, z tej do błękitnej i zielonej, z której znowu do błękitnej, a z drewnianej znowuż do czerwonej. Po namyśle dodał jeszcze jedną, szarą pinezkę, która wylądowała gdzieś pomiędzy dwiema ostatnimi, ale jednak niezobowiązująco wyżej. Dostała nitkę od drewnianej. Patrzył na to przez chwilę, po czym dodał czarną pinezkę blisko środka, którą połączył z błękitną. Zrobił krok w tył i oparł się o grzbiet kanapy za sobą. Wziął cztery szpilki i powbijał obok zielonej, drewnianej, czarnej i czerwonej pinezki. Znów poświęcił chwilę, by się przypatrzeć. Zatopił wzrok w błękitnej główce, by ostatecznie przenieść go na szarą. Chwycił nitkę, która łączyła ją z drewnianą i wpiął tam żółtą.
Musiał przyznać, że to było w tej sytuacji bardzo ciekawe spostrzeżenie. Dodawało osób, którym można zadać konstruktywne pytanie, ale oznaczało to też poświęcenie większej ilości czasu. Aczkolwiek nie zmieniało to jego pierwotnego planu, musiał jak najszybciej zobaczyć się z Filipem. Jeszcze zanim otworzy lokal... Czy może raczej zanim klientela wymieni się na świeżą.
Ale do tego potrzebował się ogarnąć...
Oczywiście pinezki nie mogły zostać na tablicy, nie tym razem. Thaaz otworzył w życiu zbyt wiele zamków, żeby ufać w ich niezawodność.
Nigdy nie pisz pamiętnika, chyba że chcesz kogoś zabić.

z.t.
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Kawiarnia Lili Empty 2

Pisanie by Thaazis Hassir Wto Kwi 13, 2021 8:12 pm

  Leżał na łóżku, w myśli raz za razem wyzywając świat i jego matkę, jeśli taka istniała, a jeśli nie to każdą po kolei. Nie znosił gubić się w faktach, nienawidził, kiedy coś banalnego uporczywie umykało jego uwadze. A to przecież musiało być banalne. Śmierć Claudie była oczywista, węszyła. On również, ale o nim nic nie wiedzieli, więc teoretycznie, jeśli nie zacznie węszyć w nieodpowiednich miejscach, nic mu nie grozi. To też było irytujące, ograniczało jego ruchy, brakowało mu ludzi, których mógłby posłać tu czy tam, a którzy nie zostaliby z nikim skojarzeni. Ot właśnie cena niezależności. Trudno, na wczoraj tego nie naprawi. Ale Claudie pytała na przyjęciu. Kto mógł tam być? Wstęp był dość wolny, ktokolwiek mógł przekazać tę informację, niekoniecznie ten, z kim rozmawiała...
  Rozmawiała z Nathanielem. W pewnym sensie. Z nim i jakąś inną kobietą, która się z niego naigrywała. Dwie puste karty. Czy Harash miałby motyw? Nie, Harash przede wszystkim miałby sposobność załatwić sobie dokładne plany budynku lub chociaż wgląd do nich. Nie potrzebowałby najmować dodatkowych osób, a panika zewnętrznych transporterów nie jest mu na rękę.
  Udało mu się zebrać nazwiska wszystkich, którzy zginęli w pożarze. To nie było trudne, gazeta się tym pochwaliła zaraz po identyfikacji wszystkich ciał. Wciąż jednak nie miał pewności, czy jest tam cel i czy są tam wszystkie cele. To wymaga kolejnych długich wieczorów spędzonych nad papierologią a biblioteka była teraz ryzykownym miejscem. Na szczęście stary elf nie miał jedynej takiej w mieście, a co więcej, nie ona była tu najbardziej użyteczna, a księgozbiory świątynne, gdzie zawsze najprędzej można znaleźć wszelkie powiązania rodowe. Kronik również warto tam poszukać, tam albo w Akademii i to właśnie do tej drugiej udał się niedawno Hassir. W jego szafce leżał teraz najbardziej nietypowy słownik, jaki przeciętny człowiek mógł sobie wymyślić i choć uczenie się migowego z nieruchomych obrazków nie należało do najprostszych, to jednak lepsze było niż nic. Znalazł również nauczyciela, lecz rzadko znajdował wolny czas pomiędzy studiowaniem swoich ksiąg. Efekt był taki, że Thaaz kojarzył kilka banalnych zwrotów czy słów, kilka innych próbował zapamiętać z książki, ale to czy je rozpozna w trakcie rozmowy, to już zupełnie inna sprawa.
  Odbiegł od tematu.
  Ale zanim wróci do ofiar, należało zająć się Harashem.
  Podniósł się z łóżka, ale tylko na moment.
  — Kurwa... — wycedził przez zęby, leżąc sztywno na boku. Powoli przyłożył dłoń do pościeli, by się na niej podeprzeć i przekręcić na plecy, ale zamiast tego tylko sypnął barwniejszą wiązanką, póki nie zabrakło mu i tak mocno zubożonego tchu. Pochylił się delikatnie, poniekąd kładąc na brzuchu. To nie był dobry pomysł wedle większości jego obserwacji, ale tym razem zdawało się działać. Czuł, jak po chwili jego organizm coraz głośniej domaga się choć połowy normalnego wdechu, lecz teraz nawet ta namiastka zdawała się raz za razem wżynać mu nóż między żebra i z lubością tam gmerać. Nienawidził tego. Każdą cechę fizyczną da się przekuć w zaletę, każdą nieumiejętność uzupełnić, ale z tym jednym nigdy nic nie mógł zrobić, tylko leżeć i umierać za każdym razem, udawać przy ludziach, że wszystko jest w porządku, że wcale nie absorbuje to nagle wszystkich jego myśli, a potem mieć głupią nadzieję, że nigdy nie sparaliżuje go to w najgorszych momencie. To była doprawdy idiotyczna nadzieja. Thaazis nie miał pojęcia, jak umrze, ale był prawie pewien, z jakiego powodu. Teraz jednak leżał bezpiecznie w swoim mieszkaniu, minuty ciągnęły się niemiłosiernie, a spod podłogi słychać było śmiechy jakiegoś gościa. Kiedy nóż łaskawie zamienił się w igłę, znów spróbował się podnieść. Serce protestowało, ale zmusił się do szybkiego przestawienia do pionu i skrzywił natychmiast, wracając do standardowych pięciu procent wymienianego powietrza. Nawet by nie powiedział, że dociera ono do płuc. Oparł łokcie o kolana i siedział tak na brzegu łóżka kolejne ciągnące się chwile. Co za strata czasu, mógłby go spożytkować na tyle praktycznych sposobów. Właściwie, skoro usiadł, to mógłby też pewnie wstać i jakoś by poszło zejście na dół, jednak ta myśl była niepokojąca. Stresowała. Mierziła go świadomość, że mógłby wszystko pogorszyć i to na oczach ludzi z głównej sali. To by było niebezpieczne, przecież tam mógł siedzieć ktokolwiek. Zobaczyć, zrozumieć, wygadać. Z pewnością usłyszałby plotkę, że ma chore serce, a to zawsze łatwo wykorzystać. To nie byłaby do końca prawda, ale mogłaby się okazać niemal równie skuteczna. Bardziej jednak przeszkadzało mu coś, do czego nigdy by się nie przyznał. On słaniający się po podłodze? On żałosny kaleka? Nigdy w życiu.
  Wstał. Powoli i ostrożnie, choć teraz nie było to już tak potrzebne. Wciąż czuł synchroniczny ucisk pod żebrami, lecz teraz nie był to ostry ból, bardziej jak stłuczona kość. Tępy i grożący palcem, by nie ryzykować bardziej. Thaaz odgarnął włosy do tyłu i skierował się na schody. Schodzenie w dół zawsze było prostsze, miał tutaj szczęście, ale ręką i tak nie puszczał barierki. Przystanął jeszcze na moment na parterze, by w końcu udać się do baru, gdzie spoczywało jego zwyczajowe miejsce w kącie, który łączył ladę i ścianę bez okien. Ze swoim baristą przywitał się raczej pod nosem, co było dla mężczyzny jasnym sygnałem, że nie ma humoru i nie chce mocnej kawy, a raczej coś, co nawet kawą ciężko nazwać.
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Kawiarnia Lili Empty Re: Kawiarnia Lili

Pisanie by Nathaniel Harash Sro Kwi 14, 2021 11:59 am

Pogładził dłonią łeb psa, który szybko został wytrącony przez kolejnego, domagającego się własnej uwagi. Co prawda, czworonogi były ojca, ale Nathaniel budził ich jakąś sympatię, nawet jeśli był zwolennikiem kotów. Mimo to, musiał już wychodzić, co oznajmił zarzuceniem kurtki z futerkiem, oraz cylindrem na głowę. Za jego plecy podeszła służka, która zastukała w jego ramię palcem.
-”Panna Melanie będzie czekać już w karocy, która właśnie zajechała. Jednakże Pana ojciec pyta się, dokąd Panicz jedzie.”
Poinformowała w języku migowym, zaś młody Harash uśmiechnął się.
-”Przekaż, że szukać wspaniałego podarku przeprosinowego dla narzeczonej.”
Odparł i wyszedł. To było oczywiste kłamstwo, ale powinno Garfieldowi wystarczyć na tyle, by przez cały dzień nie interesował się jego sprawami. Ktoś i tak go sprzeda, gdzie de facto był, ale jemu wystarczyło, aby na dziś mógł odwiedzić jeden lokal. Tak też, widząc już dwa powozy za jego karocą, mógł śmiało przyznać, że gwardia była gotowa na wszelkie ewentualności. Czuł się, jakby jechał na wojnę, a to bardziej miały być pertraktacje. Uśmiechnął się pod nosem i wsiadł do własnego środka podróży, gdy woźnica otworzył drzwiczki.
-”Dzień dobry, Panie Harash. Dokąd jedziemy?”
Spytała Melanie, blond tłumaczka, która była tam, jak ją zapowiedziano. Ten oparł się o ścianę, zbliżając twarz do okiennicy, niedbale rzucając dłońmi sygnał:
-”Kawiarnia Lili”.

To zabawne, ale nie stwierdził, że Thaazis był właścicielem lokalu, w którym zaczęły się jego kłopoty. To tutaj zabrał Isebelle na kawę i ciasto, tutaj też wydał się jego sekret, a jakiś ważniaczek doniósł na niego, że zadaje się z biedotą, przez co zaręczyny zostały przyśpieszone. Nie chciał jednak kojarzyć tego miejsca tak ferelnie, wolał być dobrej myśli. Gdy byli na miejscu, wysiadł z karocy, zaś same powozy prawie zblokowały Burs. Uznał to za niezwykle irytujący fakt, więc machnął ręką, aby pojechali gdzieś dalej, ma w końcu nogi, by do nich dojść. Tym razem, do kawiarni miał wejść nie jako chłopak z ulicy, a prawdziwy magnat. To nie podobało się jego tłumaczce, która już wiedziała, czyj to lokal.
Zaraz do środka wszedł sam Nathaniel i Melanie, zaś ochrona pozostała na zewnątrz. Harash zsunął z głowy cylinder, aby wykonać kilka gestów, zaś Melanie wyszła do przodu.
-Dzień dobry, zastaliśmy Pana Hassira…?
Nathaniel Harash
Nathaniel Harash

Stan postaci : Uwaga, głuchoniemy.
Ekwipunek : Ozdobna szabla, rewolwer, metalowa laska, scyzoryk, notatnik i ołówek.
Ubiór : Skórzana długa kurtka z futerkiem, materiałowe spodnie pełne kieszonek i czarny cylinder.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Kawiarnia Lili Empty Re: Kawiarnia Lili

Pisanie by Thaazis Hassir Sro Kwi 21, 2021 2:35 pm

  Nadal nie czuł się zbyt dobrze. Może nie fatalnie, ale na pewno nie dobrze, a godzina spotkania zbliżała się nie ubłaganie. Powstrzymywał się od zerkania na zegar, chyba głównie dlatego, żeby nie wzbudzić niczyjego zainteresowania. Chociaż czy był tu ktoś, kto zwróciłby uwagę, to śmiałby wątpić. Musiałby tu przyjść specjalnie, a nikogo w tym typie na razie nie dostrzegł.
  Poza Harashem, rzecz jasna, który właśnie przypałętał się do kawiarni i zaplątał nie w tym kącie sali, co powinien. Chociaż wcale nie była taka duża, może to on się zaszył, chociaż nie powiedziałby tego. Może to tylko ta laska była ślepa.
  Patrzył sobie spokojnie, jak Hansel zwalnia kroku i zatrzymuje się, by obdarzyć gości swoim niewinnym, trochę żółtodziobowym uśmiechem.
  — Oczywiście, droga pani. Pan Hassir jest tam. — Obrócił się, by wskazać wzrokiem elfa przy ladzie. Czy zrobił to z grzeczności czy z faktu, że ręce miał zajęte, to już kwestia dyskusyjna. Jeśli nie miała więcej pytań ani poleceń, wrócił do zajmowania się klientami.
  — Miło was znów widzieć — rzucił na powitanie i wskazał na krzesła obok. — Mam nadzieję, że w międzyczasie nie wydarzyło się nic paskudnego. Podobno w przystani wybuchła nowa afera... — pociągnął i upił łyk ze swojej filiżanki.
  — Życzą sobie coś państwo? — zapytał za chwilę mężczyzna za barem, na którego elf nie zwrócił większej uwagi.
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Kawiarnia Lili Empty Re: Kawiarnia Lili

Pisanie by Nathaniel Harash Sro Kwi 21, 2021 10:16 pm

Prawdę powiedziawszy, Nathaniel nie dostrzegł Thaazisa, tak samo jak kobieta, ale cóż, był zbyt zamyślony, a o tym co myślała Melanie, nawet nie wiedział. Jednak odpowiedź baristy wydawała się wystarczająca, nawet Harash dostrzegł, że ten wskazał miejsce pobytu elfa. Skinął głową i ruszył w kierunku Hassira. Kobieta nie zdążyła się jednak odezwać, bo ten pierwszy zaczął…
-Pan Harash pozdrawia i Pana.
Poinformowała, a zaraz wskazała ręką miejsce siedzenia dla Nathaniela, który z owej oferty skorzystał. Uśmiechał się cały czas, łagodnym koniuszkiem warg w górę, zaś Melanie przetłumaczyła resztę. To wprawiło młodego arystokratę w zaskoczenie, bo po prawdzie, pierwsze słyszał o aferze.
-”Afera? Jak to rozumieć?”
Zapytał prostą gestykulacją. Nie krył się z tym, że ostatnie dni spędził w rezydencji, a z pewnością w dniu dzisiejszym, był zbyt zajęty, aby słuchać plotek. Jeśli coś go ominęło, był bardzo ciekaw. Zaraz jego tłumaczkę dobiegł głos baristy. Już była na to gotowa.
-Czarna kawa z odrobiną cukru, dla Pana Harasha. Ja podziękuję.
Odparła, aby mógł sobie przygotować zamówienie. Nathaniel tylko wodził po nich wzrokiem, dopowiadając sobie, o czym mówią, ale jakby było to istotne, to by mu tłumaczono, prawda? Tak, czy siak, wrócił spojrzeniem na elfa.
Nathaniel Harash
Nathaniel Harash

Stan postaci : Uwaga, głuchoniemy.
Ekwipunek : Ozdobna szabla, rewolwer, metalowa laska, scyzoryk, notatnik i ołówek.
Ubiór : Skórzana długa kurtka z futerkiem, materiałowe spodnie pełne kieszonek i czarny cylinder.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Kawiarnia Lili Empty Re: Kawiarnia Lili

Pisanie by Thaazis Hassir Czw Kwi 29, 2021 12:55 pm

Czarna z cukrem. Czemu uznał, że warto to zapamiętać? Raczej nie zamierzał parzyć mu kawy, nie był jego służącym i nigdy nie zamierza. Ale był to szczegół, który należało bezpośrednio powiązać z osobą Harasha, a Thaaz i jego mózg uwielbiali szczegóły. Było w nich coś niesamowitego, z jednej strony były drobne, praktycznie bez znaczenia w codziennych sytuacjach, z drugiej zaś nigdy nie mogłeś mieć pewności, kiedy okażą się kluczowe. Nawet te najgłupsze.
Teraz jednak poruszył temat afery. Tak jak się spodziewał, Nathaniel nic nie słyszał. Jak pewnie większość ludzi, która nie włóczyła się po nabrzeżu, słuchając plotek. Hassir z chęcią posłuchałby relacji milicji, niestety nie miał do takowej dostępu. Sprawa jednak była ciekawa.
— Ktoś próbował przemycić broń i proch z Sad'gha Ul, prawdopodobnie korzystając ze wzmożonego zbrojenia kraju. Oczywiście załoga statku zarzeka się, że o niczym nie wiedziała — wyjaśnił w skrócie, wybierając najbardziej neutralną z zasłyszanych wersji. I zarazem najbardziej wiarygodną, choć w niewinność wszystkich marynarzy szczerze wątpił. — Obecnie milicja stara się dojść, kto i po co, choć mam wątpliwości, czy im się to uda — dodał i upił z filiżanki.
Jasne ślepia elfa uważnie i z zaciekawieniem obserwowały reakcje ich obojga. Czy szanowna dama znowu się wystraszy? Nie zdziwiłoby go to. Choć jednocześnie wyglądała na kombinatora. Niezbyt wprawnego, ale jednak.
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Kawiarnia Lili Empty Re: Kawiarnia Lili

Pisanie by Nathaniel Harash Pon Maj 03, 2021 3:39 pm

Poczekali chwilę, aż barista przygotuje kawę dla Nathaniela, aby ta zaraz zagościła przed nim na stoliku. Teraz mogli w pełni oddać się rozmowie, prawda? Ale na jaki temat, poprzedni urwał się im na teatrze. Jednakże, Hassir szybko przeszedł do rzeczy, co wyłapała Melanie, o dziwo, ochocze przekazując te informacje młodemu Harashowi. Chyba lepiej, aby byli porządnie poinformowani o takim stanie rzeczy.
-”Poddawać w wątpliwość zeznania załogi to rzecz naturalna. Łapówki zawsze działają. Lecz co może oznaczać taki przemyt? Czy ktoś próbuje rozkręcić interes handlarza broni? Czy też może jest to powiązane z niedawnym zamachem na teatr, który wielu postrzega jako terrorystyczny zamach? Masz sugestię…?”
Zapytał, a kobieta na bieżąco przekładała te słowa, starając się nie pomijać ważnej treści. Gdy skończyli Harash upił łyk kawy, aby zaraz obrócić głowę w stronę okna, mogąc podziwiać wpadające promienie słoneczne. Hm, przyjemnie.
-”Pan Hassir wątpi, aby służby porządkowe rozwikłały tę zagadkę.”
Przetłumaczyła dla niego, zaś wtedy, Nathaniel poprawił cylinder na głowę, z lekkim uśmiechem.
-”Prawo zawsze wydaje się mieć związane ręce. Tak się składa, że mogę mieć kontakt z niektórymi sprzedawcami broni z Sad’gha Ulu, którzy mogliby mi zdradzić z kim współpracują. Tak się składa, że…”- Urwał, dając czas Melanie na tłuamczenie reszty, by resztę wypowiedzi, spisać na podsuniętej mu kartce: -”...taki interes eksportu nie jest mi na rękę, z chęcią wygryzłbym sobie wolne miejsce na rynku.”
Pozostawił to Thaazisowi, aby Melanie nie gadała takich rzeczy na głos. Tak, Nathaniel był nieco ambitniejszy od swojego ojca i Sofie, których horyzonty zatrzymały się na wojnie z kawą. On z kolei, uważał, że zamiast podejmować się wojny z molochem, lepiej położyć ręce na nowych dziedzinach życia. Na przykład, militaryzacji.
Nathaniel Harash
Nathaniel Harash

Stan postaci : Uwaga, głuchoniemy.
Ekwipunek : Ozdobna szabla, rewolwer, metalowa laska, scyzoryk, notatnik i ołówek.
Ubiór : Skórzana długa kurtka z futerkiem, materiałowe spodnie pełne kieszonek i czarny cylinder.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Kawiarnia Lili Empty Re: Kawiarnia Lili

Pisanie by Thaazis Hassir Wto Maj 11, 2021 11:13 pm

  Czyżby panienka asystentka przekonała się do przekazywania ponurych wieści? Osobiście wątpił. Prędzej miała nadzieję, że te tematy zniechęcą Harasha do dalszej konwersacji. Na to jednak się nie zanosiło. Oczywiście mogła mieć na uwadze zwyczajnie praktyczną wiedzę o otoczeniu, ale to był nudny wniosek. Ani odrobiny zabawy w rozpatrywaniu go.
  — Sugestię poza już wymienionymi? Być może... — Upił z filiżanki. — To nie jest niemożliwe, by celem było coś zupełnie innego, a nawet odległego. Morze to teraz łatwiejsze przekroczenie granicy niż droga przez Halev, a już na pewno lepsza niż przez Ymnakil. Co innego w dhr... — Urwał gwałtownie, jakby brakło mu tchu w płucach, a filiżanka została szybko odstawiona na blat, aż kawa wewnątrz zakołysała się pod niebezpiecznym kątem. Wzrok elfa zbłądził na porcelanę, a on sam przyłożył zwiniętą drugą dłoń do ust. Idąc tym tropem, chyba powinien zakaszleć, ale nie zrobił tego, to wydawałoby się wyjątkowo bolesnym samobójstwem. Sekundy mijały, a Thaazis milczał, wpatrując się z jakimś dziwnym wyrazem w blat, filiżankę, czy też położoną obok lewą rękę. W końcu opuścił tę drugą i niespiesznie odnalazł wzrokiem dwójkę rozmówców. — O czym to ja... a tak, Ymnakil — wymruczał trochę ciszej. — Jeśli ktoś chciałby... wspomóc Thymin dywersją, to właśnie stamtąd — dokończył myśl. To była ciekawa teoria, ale chyba bardziej mimo wszystko skłaniał się ku teatrowi.
  Nie zerknął za okno, znał je już bardzo dobrze, ale też nie o to chodziło. Uważny obserwator mógłby zauważyć, że Hassir na swój sposób zesztywniał, raczej przestał się ruszać nawet w ten minimalny sposób typowy dla człowieka siedzącego na krześle. Zdawał się też nie poruszać żebrami przy oddychaniu.
  Ale słowa Nathaniela płynące przez usta dziewczyny stopniowo coraz bardziej przykuwały uwagę i mimo wszystko zmuszały do odciągnięcia myśli od instynktu. I innych beznadziejnych uczuć, które teraz próbowały zdominować go od środka, a które systematycznie ignorował.
  Sięgnął po kartkę i zawiesił wzrok na literach. Kącik jego ust uniósł się lekko ku górze. Zastanawiał się przez moment, by zaraz położyć karteczkę na blacie, podkraść bariście leżący tam ołówek i zanotować odpowiedź na odwrocie. Oddał mu kartkę, gdzie widniało: "Szkoda zębów, panie Harash, na początek polecam sztućce."
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Kawiarnia Lili Empty Re: Kawiarnia Lili

Pisanie by Nathaniel Harash Czw Maj 13, 2021 12:05 pm

Kobieta starała się przekładać słowa Thaazisa, ale nawet ona wstrzymała się na moment, kiedy elf zachował się dosyć dziwnie, jakby coś go zabolało od środka. Nathaniel zmierzył go wzrokiem, uważnie analizując co się z nim dzieje, ale chyba Hassir próbował nie okazać, że jest z nim coś nie tak, co za tym szło, był raczej świadom tego co się dzieje, a nie zaniepokojony. Po chwili, Melanie trochę flegmatycznie odciągając wzrok od szarego elfa, dokończyła wypowiedź. Harash pokiwał głową.
-”Czyli mówimy tu o konfliktach międzynarodowych, zważywszy na neutralność Medevaru do wszystkich problemów sąsiadów.”- Zawiesił się na chwilę. -”Ale to wciąż nie tłumaczy teatru. Chyba, że chodziło o wywołanie chaosu i rozkojarzenie władz. Duże przedsięwzięcie.”
Dokończył, dając czas blondynce na przetłumaczenie. Wtedy też, w tym krótkim czasie, zerknął na kartkę z odpowiedzią elfa, w sprawie eksportu broni. To była przestroga, aby się nie porywał z motyką na słońce. To prawda, trzeba zacząć małymi kroczkami, w jeden dzień Afraaz nie zbudowano. Mimo to, nie był sceptycznie nastawiony do samej idei, ba, chciał ją realizować mimo to, ale wciąż, jeśli istniał jakiś interes eksportowy broni i prochu, to nadal stanowił kłopot. Tego brakuje w tym mieście, aby dochodziło do mordu w niewinnych ofiarach na dużą skale. Przecież, nikt nie powiedział, że incydent z teatrem się nie powtórzy.
-”Panie Hassir, interesuje się Pan tą sprawą, ja mimo wszystko, też. Nie wiem jak wiele to znaczy, ale gdyby potrzebował Pan pomocy mojej lub… moich ludzi, będę rad. Trzeba sobie pomagać w tych trudnych czasach.”
Uśmiechnął się kończąc to, a Melanie wydawała się znów zaskoczona.
-”Panie Harash, ale…!"
-”Tłumacz i skończ z tym.”

Szybko odpowiedział uderzeniem pięścią w płaską dłoń, a to zatrwożyło blondynkę, która zaraz zrobiła jak rozkazał. Może brzmiało to śmiało, ale szybko domyślił się, że Thaazisowi nie jest obojętna afera z teatrem, z jakiegokolwiek powodu. Może miał w tym własne interesy. Lecz jeśli mógł mu pomóc, może ten w przyszłości, pomoże jemu? Uznać to można, za inicjatywę Nathaniela, aby znaleźć sobie sojuszników. Zwłaszcza jeśli to TEN Hassir, który dużo namieszał w wojnie kawy z cukrem, czego tak Melanie się bała. A nuż, oboje na tym skorzystają.
Problem jednak będzie leżał w blondynce. Niezależnie, czy Thaazis wykaże aprobatę, czy też odrzuci to, ona może napomknąć coś Garfieldowi. Może, a nie musi. Nie oszukujmy się, zdrowie staruszka nie jest najlepsze, kiepsko byłoby wpędzić go w kolejny zawał.
Nathaniel Harash
Nathaniel Harash

Stan postaci : Uwaga, głuchoniemy.
Ekwipunek : Ozdobna szabla, rewolwer, metalowa laska, scyzoryk, notatnik i ołówek.
Ubiór : Skórzana długa kurtka z futerkiem, materiałowe spodnie pełne kieszonek i czarny cylinder.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Kawiarnia Lili Empty Re: Kawiarnia Lili

Pisanie by Thaazis Hassir Wto Maj 25, 2021 9:34 pm

  Widział kątem oka ich zmieszanie, ale nie mógł nic na to poradzić. To, co zrobił, było chyba najlepszym wyjściem z sytuacji. Że nie padły żadne pytania, był wdzięczny. Im lub losowy, wszystko jedno.
  Z wolna pokiwał głową, analizując w głowie jego stwierdzenie. Czy teatr miał związek z przemytem, nie umiał teraz powiedzieć, ale jedno było pewne.
  — Nawet jeśli nie chodziło im o to, to na pewno skorzystali na pożarze — odparł. Nic nie stało na przeszkodzie, by jedni albo drudzy byli oportunistami. Ostatecznie, jeśli milicja zacznie podejrzewać o podpalenie przemytników, inny sprawca mógłby ujść cało. Zupełnie niezauważony. W głowie znów stanęła mu tamta hybryda w przebraniu. I bibliotekarz. Tylko co mogli mieć wspólnego...
  Podniósł blade ślepia na Nathaniela. Oddech, choć wciąż ostrożny, powoli wracał do swego normalnego stanu. Tymczasem dwójka migaczy zaliczyła małą sprzeczkę, której przyglądał się z uwagą, ale wciąż niewzruszony. W końcu Blondynka powtórzyła wszystkie słowa Harasha, a kącik ust elfa drgnął ku górze.
  — Pomoc potrzebującym to rzecz święta — odparł z nutą zadowolenia w głosie. — Gdyby to się udało, miałby pan moją wdzięczność. Przysługa za przysługę, jak to mówią.
  Tak, to było bardzo ryzykowne. Zwykle nie lubił nie znać ceny kupowanych towarów, jednak tym razem mógł się domyślać. Poza tym, im dłużej zwlekał, tym mniejsze miał szanse na wygranie tej sprawy. Niestety, nie była robota dla jednej pary rąk i choć miał kilku zaufanych ludzi, to nie chciał ich mieszać do tego bagna. Byli potrzebni gdzie indziej. W tej sytuacji Harash mógł okazać się strzałem w dziesiątkę.
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Kawiarnia Lili Empty vol 2

Pisanie by Nathaniel Harash Czw Maj 27, 2021 10:03 am

Tak, pożar był bardzo wygodny, kiedy chce się zrobić coś dużego i niezauważalnie, a takie rzeczy w naturalnym porządku nie idą w parze, nie mógł się nie zgodzić. Kwestia jednak była taka, aby rozgryźć tę zagadkę i skorzystać na niej jak tylko można było.
Gdy zaś Melanie z dozą niechęci przekazała mu odpowiedź Thaazisa, Nathaniel mimowolnie uniósł kąciki ust w górę, rozumiejąc, że właśnie sfinalizowali negocjajce dotyczące współpracy. A więc, zdobył sojusznika i to nie byle jakiego. Sprawa wyglądała dobrze, przynajmniej, na chwilę obecną.
-”Oczywiście, na tym powinno polegać zdrowe społeczeństwo, na wzajemnej pomocy”- Zażartował, by zaraz spojrzeć na zegar w kawiarni. -”Muszę też niestety już się zbierać, powinienem kupić prezent dla mojej narzeczonej i wrócić o odpowiedniej porze. Sprawy prywatne zawsze są najgorsze…”- Opróżnił filiżankę i odstawił ją na talerzyk, kładąc monety obok. -”Będziemy więc w kontakcie, dam znać co wskórałem. Bardzo smaczną kawę tutaj serwujecie. Do zobaczenia, Panie Hassir.”
Poprawił cylinder na głowie i wstał, a zaraz za nim, Melanie, która wyglądała, jakby nad czymś rozmyślała. Tak, czy inaczej, nie chciał zajmować już Thaazisowi czasu dłużej, niż to potrzebne, zwłaszcza że cel został osiagnięty, a samo gdybanie o sprawie z tak małą dawką informacji, byłoby tylko stratą czasu. W dodatku, są obowiązki, szczególnie kiedy stosujesz tak marną wymówkę do wyjścia z domu.
Po chwili, Nathaniel, oraz Melanie, opuścili przybytek, zaś arystokrata wsiadł do swojej karocy w towarzystwie tłumaczki. Po chwili słychać było woźnicę, który popędził wierzchowca, a dźwięk odbijających się kół od brukowanej drogi temu towarzyszył, znikając po kilku chwilach w gaworze przechodniów…

z/t
Nathaniel Harash
Nathaniel Harash

Stan postaci : Uwaga, głuchoniemy.
Ekwipunek : Ozdobna szabla, rewolwer, metalowa laska, scyzoryk, notatnik i ołówek.
Ubiór : Skórzana długa kurtka z futerkiem, materiałowe spodnie pełne kieszonek i czarny cylinder.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Kawiarnia Lili Empty Re: Kawiarnia Lili

Pisanie by Vigi Nie Cze 06, 2021 1:58 pm

No tak, skończyłem drugi dzień w pracy. Wprowadzający taki. Pierwszy to były sprawy papierkowe i ogólne oprowadzanie po budynku, a dzisiaj były bardziej konkretne rzeczy. Tak czy inaczej cieszę się, że znalazłem tutaj pracę, że się przeprowadziłem. Dziwnie mi trochę, bo nikogo jeszcze za bardzo nie znam, ale wszystko się ułoży. Jestem Vigi, znajdę sobie jakichś znajomych, mam to we krwi.
Uciekając przez deszczem uznałem w pewnym momencie, że nie ma opcji, abym biegł dalej. Wolałem mieć na sobie chociaż jedną suchą nitkę. Skryłem się pod ceglanym daszkiem i patrzyłem na ulicę.
-Cudownie...-mruknąłem. Deszcz nie wydawał się chętny do odejścia, więc mam przed sobą chwilę dłuższego czekania. Pokręciłem nosem i zacząłem się rozglądać dookoła, dopiero po chwili zdając sobie sprawę, że stoję przy kawiarni. Cóż za niezręczny zbieg okoliczności. Przed deszczem broni mnie to czego nie znoszę. Zerknąłem na tabliczkę gdzie były zapisane godziny otwarcia, policzyłem w głowie, która mniej więcej jest godzina i według moich obliczeń zamykają dopiero za pięć, dziesięć minut, mogę się mylić. Hm, lepiej spędzić chwilę w cieple niż na podwórku. Położyłem dłoń na klamce, licząc, że trafiłem z czasem i ku mojemu zadowoleniu przejście było otwarte. Ależ ze mnie matematyk. Ma się ten łeb.
Wszedłem do środka, zamknąłem za sobą drzwi i rozglądając się po wnętrzu kawiarni zdjąłem mokry płaszcz oraz marynarkę. Odwiesiłem je na haczyk nieopodal drzwi. Nie będę kapał tutaj wodą, bo pewnie już posprzątane trochę jest. Pociągnąłem nosem i trochę mnie na żołądku skręciło kiedy poczułem zapach kawy, ale nie było źle.
-Dobry wieczór!-zaświergoliłem radośnie i odważnie, aby zaakcentować swoja obecność tutaj. Mogłem krzyczeć, bo nie widziałem, żeby byli tu jeszcze jacyś inni klienci. Strzepnąłem spodnie, poprawiłem koszulę, upewniając się, że dalej mam pod szyją przyczepioną przypinkę motylka, że jej nie zgubiłem. Przeczesując włosy dłonią ruszyłem w stronę lady, aby coś zamówić.
Jeśli ktoś wyszedł mi na spotkanie, to natychmiast posłałem tej osobie szeroki, uroczy uśmiech, którym zarówno starałem się przeprosić, jak i oczarować. Kto wie, może przydadzą mi się dobre kontakty z właścicielami? Zniżka na kawę dla znajomych z burdelu. Od razu lubiliby mnie tam bardziej.
-Dobry wieczór-przywitałem sie ponownie.-Ale pada, co? Jak szedłem do pracy, to się nie zapowiadało, a teraz leje i leje. Uroki wiosny.-stanąłem przy ladzie i zacząłem się rozglądać aby znaleźć do właściwie mają w ofercie.-Macie tutaj kompot? Albo cokolwiek innego niż kawa i herbata. Chociaż herbatę też jakoś przeżyję jak będę musiał.-zapytałem, dalej się uśmiechając. Miałem ochotę się rozgrzać czymś ciepłym od środka.
Vigi
Vigi

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaż na prawym biodrze
-tatuaż na prawej dłoni (więź z demonem)
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ważne przedmioty:
-kukri (prezent od Natha)
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Kawiarnia Lili Empty Re: Kawiarnia Lili

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach