Nabrzeże

+5
Nathaniel Harash
Kukushka
Thaazis Hassir
Aranai Zevis
Mistrz Gry
9 posters

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Nabrzeże Empty Nabrzeże

Pisanie by Mistrz Gry Sro Cze 06, 2018 4:22 pm

autor: artstation.com
Niemal całe życie w Afraaz skupione się nad brzegiem morza i próżno szukać plaży w obrębie murów miejskich. Biały kamień, wygłaskany na glanc tysiącem stóp i butów, lśni w promieniach słońca i schodami zniża się ku wodzie. Długie keje wcinają się w łagodne fale. Cumują tutaj zarówno małe łódki rybackie, co i wielkie żaglowce, które widziały niejedno morze. Jak dzień długi w porcie panuje gwar, dzieci biegają, marynarze uwijają się przy swoich zajęciach, a większość wolnej przestrzeni na obszernym bulwarze jest zastawiona przez stoiska i luźne towary, nie brak też zwierząt pałętających się nieraz pod nogami w nadziei dostania jakiegoś ochłapu. Wieczorem wszystko powoli ucicha, gwar wycofuje się do tawern i domostw, tylko straż nocna co jakiś czas snuje się wzdłuż ciemnej wody. W północnej części nabrzeża mieszczą się głównie magazyny i biura, tam też w pokaźnym budynku znajduje się siedziba Północnej Kompanii Handlowej, obecnie największej takiej w Medevar.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Nabrzeże Empty 2

Pisanie by Aranai Zevis Nie Kwi 19, 2020 7:35 pm

Jakie musiało być wielkie zdziwienie Victorii, gdy podczas odbierania Elfowi uzbrojenia, doszukała się sześciu różnych sztyletów, każdy w innym zakątku ubioru. Do tego należało dołożyć trzy noże do rzucania. Pewnie jakaś trucizna w buteleczce też się znalazła. No cóż, był jak chodząca zbrojownia, więc mogło to ciążyć jego ciemiężycielom. Złotowłosy nie protestował, nawet słówkiem się nie odezwał, choć podczas czynności, którą wykonywała Czarodziejka, lustrował ją zwodniczym spojrzeniem, zdobionym uśmieszkiem. Mogło to trochę dekoncentrować, zwłaszcza kiedy bliżyła głowę, a on powąchał je włosy. Oh, ładnie pachniały. Uwielbiał kobiece włosy. Cud, że nie dostał za to w łeb. Z drugiej strony pewnie wyszedł dosyć zabawnie w swojej spowiedzi, może nabrała sympatii do niego? Oh, na pewno, już go musieli pokochać, zwłaszcza ten Thaazis. Wyglądał na przyjemnego gościa, który szuka przyjaciela, no nie ma sprawy, Zevis nadaje się idealnie!
Wtedy to związali jego nadgarstki, żeby to wyglądało, jakby sobie rączki w kieszenie włożył. No z takim gustownym skrępowaniem to jeszcze nie miał styczności, od razu widać, że są z nich osoby o wysokiej kulturze osobistej, ah, same plusy!
Prowadzili go do nadbrzeża z jakiegoś powodu, oczywiście nie mówiąc za wiele. Hm, w sumie nie tak źle, przecież wcześniej Szary chciał mu palnąć w łeb. Może przesłuchiwanko w dokach? Swoją drogą, ostatnio jak tutaj był, to miał incydent z cygańskim wróżbitom. Teraz wizja nabierała dziwnego sensu. Gasnąca gwiazda... hm, faktycznie, zjebał. Mógł się pożegnać z dawnym życiem. O bogowie, co znaczyła "kaplica"?! Przerażała go ta niewiedza.
Swoich obu godnych przeciwników, miał po obu swoich stronach, w kwestiach bezpieczeństwa, ale oczywiście nie omieszkał tego poruszyć.
-Miło tak czasem wyjść na miasto w towarzystwie. Często tu przychodziliście?- Spytał, zerkając to na jedno, to na drugie, ale nie czekał na odpowiedź, od razu uczepił się Thaazisa. -Sądzę, że Ty nie bardzo lubisz wychodzić do ludzi.- Następnie zarzucił wzrok na Victorię. -Wieczorami jest tu romantycznie.
...no i doszli do głównej części, przepełnionej wszelakimi kupcami i marynarzami.
-O, śledzie są na przecenie. Lubicie śledzie...?- Znów rzucił pytaniem, choć zmarszczył brwi po chwili. -Pewnie nie przepadacie za rybami...
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Nabrzeże Empty Re: Nabrzeże

Pisanie by Thaazis Hassir Pon Kwi 20, 2020 12:42 am

Czy to skrępowanie było gustowne? Cóż, na pewno skuteczne. Komu przyszłoby do głowy, że ich wesoła gromadka jest w rzeczywistości prywatną eskortą więźnia w postaci zawodowego zabójcy? Mijani ludzie co najwyżej zerkali na nich przelotnie, głównie mężczyźni, głównie na Victorię. Afraaz miało jeszcze jeden wielki atut - było kotłem, a jak to z kotłami bywa, wrzuca się w nie, co tylko w ręce wpadnie. Nikogo nie dziwiła kompania dwóch różnych elfów i ludzkiej kobiety.
Aranai był nieznośny. To zdecydowanie najgorszy więzień, na jakiego trafił, choć z drugiej strony miał w tym trochę racji. Może niezamierzonej i jedyne, co chodziło mu po głowie, to się im podlizać w miarę możliwości, ale rolę i tak jego paplanina spełniała. W niczym nie przypominał ani pojmanego, ani wroga.
- Właściwie... - zaczęła Vici, ale tylko przewróciła oczami, kiedy ten nie dał jej mówić.
- Stwierdzasz to po naszych żywych dyskusjach? - rzucił Thaaz dość obojętnym tonem. Zerknął na niego kątem oka. Czy to była forma wywiadu? To bardzo możliwe. Zevis nie mógłby być głupi.
- Widziałam bardziej romantyczne miejsca. - Brunetka uśmiechnęła się nieznacznie, z nutą pobłażliwości na twarzy.
Przeszli jedną z mniejszych uliczek, by ominąć tę główną, po której teraz krzątało się zdecydowanie zbyt wielu ludzi. Aczkolwiek nawet tu znalazły się stoiska i kramy wciśnięte we wnęki.
- Śledzie są zwykle kwaśne... - zamarudziła Victoria, co zabrzmiało bardziej niż wiarygodnie. Ostatecznie nie miała co ukrywać, prawda? Rozmawiali o rybach. - Ryby są w porządku, ale nie śledzie. Jeszcze nigdy nie jadłam porządnych.
Oto była kolejna zaleta tej kobiety, z której wcześniej nie zdawał sobie sprawy. Jak to kobieta, świetnie nadawała się do plotkowania o niczym, podczas gdy on mógł się skupić na swoim zadaniu.
Minąwszy rejon kramów, zgłębili się w jedną z bocznych uliczek, gdzie handlowcy ograniczyli się do kilku witryn. Thaaz poprowadził ich do niedużej tawerny, nad drzwiami wisiał szyld głoszący "Jednozębny Wieloryb". Kolejna fatalna nazwa kogoś, kto zapewne schwytał w życiu jedynie dorsza i nie umiał nawet oglądać obrazków ze zrozumieniem. Niemniej wnętrze prezentowało się schludnie, może nie jakoś ładnie, ale czysto i porządnie. Drewniana podłoga była umyta, ściany nie zachlapane, okna przejrzyste. Tylko zasłon nikt nigdy nie wymieniał, a ich niegdyś granatowy kolor całkiem zszarzał. Kilku klientów przy stolikach nie zwróciło większej uwagi na wchodzących. Za barem podniósł się z krzesła porządnej budowy facet o gęstej, czarnej brodzie.
- Czym mogę... służyć? - Prześlizgnął się wzrokiem po kobiecie, by zaś oprzeć się łokciami o ladę i spojrzeć na Hassira z bardziej jego perspektywy.
- Chcemy wynająć jedynkę i dwójkę na końcu, jedna noc. - Wyłożył pieniądze na ladę.
- Na końcu?
- Tak, te z ładnym widokiem.
- Mhm... - Barman pokiwał głową ze zrozumieniem, rzucił okiem na pozostałych i zgarnął monety. Podał Thaazowi dwoje kluczy, z którymi ten poszedł ku schodom.
- Jadłeś kiedyś ośmiornicę? - Victoria wplotła dłoń pod ramię Aranaia i pociągnęła go za szarym. Po krótkiej wycieczce po schodach znaleźli się w prostym korytarzu. Hassir otworzył drzwi ostatniego z pokoi i wpuścił ich przodem.
Pokój nie był duży, ale zawierał wszystko, co konieczne; podwójne łóżko na środku, szafa, stolik z dwoma krzesłami, miednica na wodę, jakaś doniczka w kącie z zapomnianym przez bogów i ludzi kwiatkiem.
Thaaz zamknął za sobą drzwi na klucz i przeniósł wzrok na Arana.
- Więc twierdzisz, że możesz być przydatny... - Niespiesznie odsunął sobie krzesło i usiadł, Zevisowi wskazując łóżko. Albo podłogę, jak wolał. - Powiedz mi... skąd Poranna Gwiazda wie, że zawiodłeś? - Wpatrywał się w niego uważnie i wyczekująco, nawet z nutą ciekawości.
Victoria nie siadała, zamiast tego podeszła do okna i przyjrzała się na chwilę widokowi na dachy budynków i morze. Nie wszystkich, bywały równie i wyższe, ale to tym bardziej tworzyło ciekawą mozaikę.
- Muszą mieć dużą rotację członków... - wtrąciła spokojnie i zerknęła na Arana. - Skoro karą za błąd jest śmierć.
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Nabrzeże Empty Re: Nabrzeże

Pisanie by Aranai Zevis Pon Kwi 20, 2020 8:56 am

Ah, ale z nich była kompania, niczym w powieści przygodowej! Piękna i tajemnicza czarodziejka, marudna zrzęda w postaci szarego elfa, oraz fantastycznie przystojny, urokliwy i czarujący on, w turkusowej koszuli! Czyż życie nie miało w sobie tego czaru, jakim była przypadkowa kolej rzeczy? Jeszcze kilka godzin wcześniej spał w jakiejś noclegowni z butelką czegoś mocniejszego, a teraz o. Spaprał sobie życie! Niesamowite!
Paplanina Aranaia miała jeden cel - gadać byle gadać. Po prostu nie uśmiechało mu się iść z milczkami, którym w dodatku nie może wejść na głowę. Co jeśli to jego ostatnia godzina życia? Mogą go prowadzić na rzeź. Niech ma te chwile prowizorycznej beztroski.
-No wyglądasz mi na kogoś kto uwielbia dyskutować i prowadzić długie rozmowy w blasku księżyca.
Odpowiedział Thaazisowi, który ewidentnie irytował się faktem posiadania jeńca w takiej postaci. Oh, jeśli ma umrzeć to niech chociaż na długo pozostanie w głowie swojego mordercy. A potem będzie go nawiedzać jako duch i opowiadać nieśmieszne żarty. Buahaha! Zemsta!
Gdy Victoria odpowiedziała na słowa wcześniej do niej skierowane, Leśny Elf uniósł brew.
-Ja w sumie też. Pokazałbym Ci cały świat i najpiękniejsze jego zakątki, ale wiesz… ręce e kieszeniach, te sprawy.
Odpowiedział nie tracąc uśmiechu z twarzy. W sumie dobrze, że nie był skazany wyłącznie na tego Szarego, bo bał się, że cała droga byłaby jego własnym monologiem.
Fakt o śledziach, którym zarzuciła Czarownica, skwitował pomrukiem i uniesieniem podbródka w górę.
-Nie każdy lubi. Ja osobiście preferuję sardynki, ale przygotowane przez kucharzy w odpowiednim do tego sosie.
Nadmienił swoje preferencje, choć prawda taka, że zje każdą rybe. Pochodził z portowego miasteczka o barwnej nazwie, gdzie burdel ulowonany był najbliżej marynarzy. Tak żarli tylko te przeklęte ryby, nie miał prawa ich nie polubić.
Thaazis zaprowadził go w jakieś głębiny nabrzeża, prosto do knajpy o której istnieniu nie miał pojęcia. Aż był zawiedziony, że nie znał wszystkich punktów dobrego napitku lub miejsc wypadowych na akcje. No teraz tylko to pierwsze mu pozostawało.
-Ja wiedziałem, że z Ciebie rozrywkowy gość. Ja poproszę piwo, jak coś. Oddam przy okazji.
Rzucił rozbawiony do Szarego, lecz chwilę później ten rozpoczął dziwną rozmowe z barmanem. Cholera, nie wyglądało to na zamiar napitku. Pokój? Już pokój? No cóż, trójkąty nie są złe, ale mogli mu chociaż kolacje postawić, a nie tak od razu. On ma swoje zasady!
Wtedy Victoria oplotła jego ramię i poprowadziła go dalej. Zastanawiał się, czy teraz zgrywali parkę, coby nie wyjść podejrzanie. Rzuciłby już jakimś żartem na te okoliczności, ale z jej pięknych ust padło trywialne pytanie.
-Zależy jak przygotowana. Raz w życiu dane mi było zjeść taką prawdziwie dobrą. To był chyba festiwal na zamku jakiegoś lorda, na którego miałem zlecenie. Cóż, myśle że ośmiornica spełniła rolę jego ostatniego posiłku w życiu.
Uśmiechnął się, jakby opowiadał o głupiej historyjce z jakiejś imprezy, a nie o de facto morderstwie. Ale to Aran. Na niego trzeba brać poprawke.
No i trafili do pokoju, lecz jednak nie zapowiadało się na ten trójkąt. Jednak nie są zboczeńcami. Cnota Zevisa przetrwa ten dzień. Oczywiście samemu zajął łóżko, za co mógł podziękować dobrotliwemu Thaazisowi. To był kochany gość, jak można chcieć nasyłać na niego zabójcę?
Na jego pytanie nie czekał długo z odpowiedzią.
-Na różne sposoby mogą o tym wiedzieć. Najczęściej takie informacje przekazywane są przez ulicznych informatorów. Zapewne w drodze tutaj, minęliśmy z co najmniej dwóch. W moim przypadku jednak, mam takową pewność, bo data zamachu została wyznaczona na dzień dzisiejszy. Jeśli do dnia jutrzejszego nie przyjdzie Ci upchać w terminarzu własnej śmierci, to wyrok na mnie zostanie podpisany. A nie oszukuję sam siebie, kwestia czasu, aż dostrzegą, że mnie nie zabiliście. Choć jeszcze wszystko może się zmienić, co nie?
Objaśnił najdokładniej jak potrafił system ich działania, o którym zawsze tylko słyszał. Niestety, nigdy żaden "zdrajca", nie pożył dłużej w nagonce, niż kilka dni. Ale Zevis pragnął kupić sobie chociaż te kilka dni. Nie był przygotowany na śmierć, nie w tej chwili.
Wtedy towarzyszka Szarego rzuciła spostrzeżenie m, na które jeniec zareagował śmiechem.
-Złotko, Poranna Gwiazda rekrutuje dzieci z rynsztoku, zapomniane lub sprzedawane niechciajki. Mało ich jest w samym Medevarze? A jeśli dziwi Cię karanie niekompetencji, to spójrz na to tak. To luksusowa organizacja, co za tym idzie, usługi jakie świadczy, muszą być na najwyższym szczeblu. Zabójca "myli się tylko raz", co poświadcza o naszym profesjonalizmie. Na co trzymać w swoich szeregach tych którzy zawodzą? A co gorsza, wypuścić w świat kogoś, z wiedzą, która jest niebezpieczna dla nich samych? Zabezpieczają się i dbają o reputację. Rozumiem to, choć z wiadomych przyczyn, wolę się nie dostosowywać.
Odpowiedział jak to wygląda z ich perspektywy, po czym powiódł szmaragdowym wzrokiem na Thaazisa.
-To jak będzie? Może zróbmy tak, że powiem Ci kto zlecił zabójstwo, a Ty przemyślisz raz jeszcze co ze mną zrobić? Oczywiście jeśli nie chcesz mi nic obiecywać, możemy pobawić się w tortury. Ale nie mam preferencji masochistycznych, więc wolałbym niepewny układ, z pewną korzyścią dla Ciebie.
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Nabrzeże Empty Re: Nabrzeże

Pisanie by Thaazis Hassir Pon Kwi 20, 2020 2:29 pm

  Szczere czy też nie, musiała przyznać, że odpowiedzi Aranaia były bardzo... może nie wylewne, ale barwne. W przeciwieństwie do szarego, zdecydowanie lubił sobie pogadać w dobrym towarzystwie. Na swój sposób jej się to podobało, przynajmniej wieczór zapowiadał się przyjemniej niż wcześniej można by sądzić. Po cichu zaczęła mu kibicować i mieć nadzieję, że ten nie próbuje wpędzić ich w maliny.
  Oparła się tyłem o parapet okna i przysłuchiwała rozmowie.
  Thaaz nie dawał tego po sobie poznać, ale był mile zaskoczony. Odpowiedź brzmiała spójnie i sensownie, co nakłaniało do uwierzenia w nią. Ponadto, kto nie słyszał o Gwieździe? Wszyscy wiedzieli, że zabijają zdrajców natychmiast, ludzie uwielbiają rozpuszczać tego typu plotki. Gdyby eksmitowali ich na bezludne wysepki, przynajmniej połowa by już o tym nie mówiła. Ewentualnie mogliby wyłupywać oczy i obcinać języki, ale to mogłoby się okazać strasznym niedbalstwem.
  — W rzeczy samej — przytaknął z premedytacją na jego retoryczne pytanie. Miał czas do wschodu słońca. Potem na celowniku znajdą się obaj, w kajeciku jakiegoś nowego mordercy, a może nawet kilku. Zważywszy na sytuację, nie dziwił się, że Aranai chce się ułożyć, sam pewnie też by próbował, przynajmniej z początku. Właściwie już tak robił, ale teraz wszystko było nieco inne. Gwiazda nie zawala zleceń. I nie puszcza wolno zdrajców. To oznaczało, że będą mieć ich na ogonie do końca dni. Swoich albo ich, a Zevisowie mieli pieruńską przewagę liczebną.
  Victoria się wtrąciła. Nie przerywał, choć pytanie nie było do końca przemyślane. Nie interesował się wcześniej wiekiem rekrutów, mimo to oczywistym się zdawało, że nie będą brać do siebie zadłużonego wioślarza. To byłaby strata czasu i środków.
  — Nie dziwi aż tak... — przyznała po chwili.
  To zaś oznaczało jeszcze jedną ważną rzecz. Aranai miał przynajmniej piętnaście lat doświadczenia w walce i mordowaniu ludzi. I nigdy jeszcze nie popełnił błędu.
  Z pewną korzyścią dla ciebie. Jakże on ładnie umiał dobierać słowa.
  — Powiesz mi, kto zlecił zabójstwo. — Oparł się łokciem o tylne oparcie krzesła. — A także dlaczego, ile za to płaci i kiedy to było. I dlaczego akurat na dzisiaj. — Zdawał sobie sprawę, że Aran może nie znać odpowiedzi na niektóre pytania, ale to nie zabraniało mu ich zadać. Najwyżej zacznie miauczeć, że nie wie. — W zamian cię nie zabiję — dodał na koniec.
  To nie było wszystko, co miał mu do powiedzenia, aczkolwiek wizja nie tyle sprytnej intrygi, co zgrabnego wyjścia z sytuacji nie dawała mu spokoju. Nic nie stało na przeszkodzie, by Aranai próbował się zgrabnie wyłgać, z niego robiąc skończonego idiotę. Z drugiej strony miał wybór. Zaufać słowom Aranaia i mieć w nim sojusznika albo ryzykować, że nazajutrz przyjdzie po niego trzech następnych, z którymi Victoria mogłaby sobie nie poradzić, jeśli w ogóle ich zauważy. Nie lubił takich decyzji.
  — Jeśli mówisz prawdę, jedziemy teraz na jednym wózku — rzekł w końcu, lustrując lodowymi oczyma twarz elfa. — Obaj zdajemy sobie sprawę z umiejętności psów gończych Gwiazdy, a ja mam jeszcze parę spraw do załatwienia przed śmiercią. — Nieznacznie przechylił głowę na prawo. — Nie daj mi zginąć, a ja nie dam zginąć tobie. Co powiesz na taki układ?
  Vici spojrzała na niego nieco zaskoczona. To nie brzmiało jak proszenie o pomoc, Thaaz nigdy tego nie robił, ale było jawnym uznaniem czegoś na kształt równości, a to już coś. Zaraz przeniosła wzrok na Aranaia.
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Nabrzeże Empty Re: Nabrzeże

Pisanie by Aranai Zevis Pon Kwi 20, 2020 4:44 pm

Czy zdawał sobie sprawę z faktu, że duża ilość gadania, zwłaszcza gadania z sensem, budziło w nich dozę sympatii wobec jego osoby? Oczywiście, Zevis wiedział jak się przypodobać innym, to też leżało w jego zawodzie. Nie zwodził ich, nie kłamał, nie przemilczał prawdy, zamiast tego pomagał, zarazem oddalając się od przysłowiowego katowskiego topora. Poza tym, on nigdy nie oceniał nikogo. Victoria była ładna, ale bystra, zwłaszcza jako mag. Thaazis udowodnił jakim jest ziółkiem podczas akcji w alejce, więc to nie kretyn, jedynie narzekadło. Lubił interesujące towarzystwa, a jeśli takowe mogą mu zapewnić dodatkowe dni życia, to lubił je jeszcze bardziej.
Pewnie gdyby na głos mówili co o nim myślą, jego ego sięgnęłoby tego sufitu. On i tak już był narcyzem, chwalącym się swoją doskonałością, na której właśnie powstała mała rysa. Lepiej oszczędzić sobie głośnego myślenia i mieć trochę spokoju od jego samouwielbienia.
Kiedy Zevis przedstawił wszystko tak jak go o to poproszono, Hassir postawił w końcu konkretne warunki, które były nawet przychylne obu stronom. To więcej, niż oczekiwał, bo dalej mógł mieć groźbę pistoletu przy czole. Chyba, że ten łgał, w co wątpił. W jego oczach dostrzegł smykałkę do interesów, a Aran jak to Aran, uwielbiał biznesmenów, ceniących sobie talenty, informacje, a także pieniądze. Był wspaniałej myśli, że jeszcze się polubią, a to bawiło go w duchu. Zevis nie przepadał za elfami, choć ta antypatia dotyczyła bardziej leśnego gatunku, z powodu swojego zdziczałego ojca. Szarzy krewniacy wydawali mu się bardziej... normalni, jeśli tak można było powiedzieć o nich.
-Sofie. Harash. Mówi to coś Panu, Panie Hassir?- Spytał z uśmieszkiem, upuszczając głowę, przez co złota grzywa okryła jego wytatuowany policzek. -Córka Garfielda Harasha. Masz ciekawych wrogów. Monopol cukierniczy w Afraaz, w coś Ty się musiał wpakować? Choć z drugiej strony, może nie o interesy chodzi... ona jest dosyć zawistna w sprawach prywatnych. O czym wie najlepiej jej siostra. Niech bogowie czuwają nad jej duszą.- Powiedział unosząc wzrok w górę, choć było to teatralne, bo nie do końca wierzył we własne słowa, ale kontekst raczej został zrozumiany. -Przyjacielu, nie wiem dlaczego zawarła taki kontakt, wkurwiłeś ją i tyle. Ona jest szalona. Na tyle, by zainwestować w Ciebie dwadzieścia cztery tysiące drachm. Niemało, jak na szefa kawiarni, prawda? Chyba bardzo jej zależało. Zgłosiła się kilka dni temu, tak mi się zdaje. A czemu dziś... też nie wiem. Po prostu, taka była adnotacja na kontrakcie. Niewiele nam mówią. Gwiazda wykonuje tylko zadanie. Niefartownie dla mnie, akurat byłeś w towarzystwie tak zjawiskowej kobiety, która rozłożyła mnie jak dziecko.
Odpowiedział tyle ile mógł, przy ostatniej części zerkając na Victorię, bo oczywiście o niej mówił, choć nie znał jej imienia, ani nazwiska. Kontrakt jej nie przewidywał, dlatego nie był przygotowany. Ciekawe jak skończyłoby się to spotkanie, gdyby Thaazis sam spacerował przez Burs. Ale to już nieistotne.
Szary elf ewidentnie rozważał wszystko co usłyszał, bo na końcu powiedział coś, czego sam Aranai się nie spodziewał. No proszę, wiedział że go polubi, nie wiedział że tak szybko. Myślał, że jeszcze czeka ich gra wstępna w postaci okładania po mordzie, a potem sztama przy kuflu.
-Mówisz tak, jakbyś miał już kiedyś z nimi do czynienia. Często ktoś próbuje Cię zabić...?- Spytał z krótkim rechotem. Tak, niedoszły zamachowca pytający niedoszłej ofiary o coś takiego to całkiem normalne. -Ale uspokoję Cię. Jedziemy na tym samym wózku, ale do czasu. Jeśli zabijesz Sofie, kontrakt zostanie anulowany. Przestaną na Ciebie polować, przynajmniej do czasu, aż znów ktoś nie złoży zamówienia na Twoją głowę. Nie będzie mi szkoda tej baby. Już wystarczająco napsuła mi krwi. Poza tym kupi mi to kilka dni życia więcej. Mnie ścigać już będą do końca życia. Ale cóż za satysfakcja, aby przed śmiercią zobaczyć jej martwy wzrok, nawet nie wiesz! Tylko uważaj, jest inteligentna i nieprzewidywalna...
Skomentował, natomiast kiedy ten zapytał, czy oficjalnie się zgadza na ich układ, popatrzył to po Czarownicy, to po Elfie. Oh, a więc od teraz są drużyną? W sumie fajnie. Ciekawe, czy dalej pamiętają o tym cerowaniu skarpetek, bo z tym akurat skłamał.
-Ta, jasne, nie ma sprawy. Podałbym rękę, ale wiesz, niezręcznie mi teraz.
Dodał, kołysząc rękoma, których nadgarstki wciąż były związane.
To... co teraz?
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Nabrzeże Empty Re: Nabrzeże

Pisanie by Thaazis Hassir Pon Kwi 20, 2020 8:36 pm

  Widział nutę zaskoczenia w jego oczach, lecz nie było to zbicie z tropu czy zakłopotanie. To dodawało wiarygodności jego słowom. I jego postawie, fakt, że nie spodziewał się po Thaazie pokojowego podejścia, kazał sugerować, że nie wypełniali jego planu, nie w tym negatywnym sensie.
  — Harash... — powtórzył w pewnym zamyśleniu. Oczywiście, że kojarzył to nazwisko, może niekoniecznie dziewczynę, ale jej ojca zdecydowanie tak. Wiedział, czym się zajmują, ale to nie wyjaśniało sytuacji. Co łączyło gawrona i sekretarzyk? I dlaczego córka. Zabezpieczenie? Bez sensu, chyba że chcieli go wrobić w tani romans.
  — Kazała zabić własną siostrę? — Zmrużył ślepia na moment, jednak to nie był najważniejszy temat na ten wieczór. Thaaz skupił się na dalszych słowach emerytowanego skrytobójcy. Po chwili uśmiechnął się kpiąco. — Tylko tyle? — skomentował cenę, by zaś spoważnieć i słuchać dalej. Kilka dni. To nie mówiło wiele, razem z Vici działali nieustannie, jednak... Może dałoby się coś z tego wyłuskać.
  Victoria uśmiechnęła się leciutko pod nosem, słysząc ten niecodzienny jednak komplement. Kiedy przyszło do głównego targu, skupiła się na Hassirze.
  Thaazis udał, że nie słyszał pytania o chęci zabijania go. Mógłby wymienić parę mniej lub bardziej oczywistych sytuacji, ale to nie miało znaczenia. Natomiast następne słowa Aranaia ewidentnie przykuły jego uwagę. Śmierć Sofie była kuszącą opcją, ale jednocześnie należało najpierw poznać jej rolę w całym przedstawieniu. Nie lubił zabijać przypadkowych ludzi. Ci przypadkowi zawsze jakimś cudem okazywali się istotni, więc co dopiero z faktycznie istotnymi.
  — Jej ojciec chciałby się...
  — O ile się dowie — przerwał jej Thaaz, wpatrując się w osobę Aranaia. Jakież to szczęście, że miał akurat skrytobójcę na zbyciu. — Ale najpierw dowiemy się czegoś o rodzince Sofie. I twojej. — Wstał i podszedł do Arana, wyciągając jeden z noży, które jeszcze przed godziną były własnością Zevisa. Rozciął jego więzy, pozostawiając dla elfa sprawę pozbycia się sznurków. To prawda, że kusił los. Ale równie dobrze Aran mógł mu podać zbyt wczesną datę i zabić go rano. Schował nóż i usiadł sobie na zewnętrznym roku łóżka, opierając łokieć o postawione kolano. — Kogo Gwiazda wysłałaby za tobą? Jacyś ich najlepsi ludzie? — Pauza. — I skąd znasz Sofie?
  Tymczasem Vici ostatecznie wciągnęła swoją pupę na okienny parapet i przyjrzała się bliżej pistoletowi Thaaza. Musiała przyznać, że ten nie przejmował się zbytnio wyglądem, ale jakością już owszem.
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Nabrzeże Empty Re: Nabrzeże

Pisanie by Aranai Zevis Pon Kwi 20, 2020 10:51 pm

Kiedy Thaazis wymówił jej nazwisko, tym dziwnym tonem głosu, oraz zamyśleniem, potwierdził mu, że faktycznie coś tam słyszał o niej lub jej nazwisku. W oczekiwaniu spojrzał na Victorię i wzruszył ramionami.
Wtedy padło jego pytanie, na które odpowiadać nie musiał, bo raczej nie miało związków ze sprawą… ale nie byłby sobą, jakby się nie odezwał.
-Natasha. Prostytutka z Selinday. Zlecenie sprzed półtorej roku. Sofie nie podobało się, że opuściła dom rodzinny i się kurwiła. Ujma na nazwisku, czy coś tam. Oczywiście ogłoszono śmierć samobójczą. Ale nie, było to morderstwo.
Wyjaśnił, choć jeszcze nie wysuwając się tak bardzo do przodu z informacją, że sam był jej rękoma w tej zbrodni. Po cooo, ja spyta to powie.
Reakcja Hassira na usłyszaną kwotę sprawiła, że oczy Złotowłosego zrobiły się znacznie większe. Uznanie takiej kwoty za małą, tak go poruszyło…? Nie.
-Nie wierzę. Umiesz się uśmiechać. Co prawda nie wygląda to sympatycznie, ale wszystko idzie wypracować.
Skomentował, lekko przekrzywiając głowę i udając, że to poważne słowa, a on jest poważną osobą. Ale dla zmyłki uciekł wzrokiem do Brunetki, która uśmiechała się pod nosem. Kim była dla Szarego Elfa…? Nie zachowywali się jak kochankowie. Czemu tu była i jak się nazywała…? Na te pytania zechce jeszcze uzyskać odpowiedź w dogodnym momencie. Poza tym, była mu bardziej przychylna, niż ten Elf, który widząc w nim narzędzie, mógł się w każdej chwili rozmyślić, albo nim zwyczajnie znudzić. Zevis może wyglądał na beztroskiego wesołka, jednak w głowie już rozpracowywał tę dwójkę, a także najlepszy sposób rozwoju swojej sytuacji, tak by wyjść na tym jak najlepiej. Chętnie będzie ich sojusznikiem. Ale też chętniej będzie miał na nich oko. Thaazis mógł mu nie ufać, ale tym samym odwdzięczał się Kruk, choć lepiej to skrywał.
Vici i Thaaz rozpoczęli krótką wymianę słów, z której nie mógł wyczytać za wiele. Chyba nie był w temacie. No tak. To pewnie te sprawy spod ciemnej latarni, dla której ktoś gotów był wynajmować zabójcę. Ale nie dane było mu nawet rozważyć tego co trafiło do jego szpiczastych uszu, bo dosyć szybko Hassir wrócił tematem do jego osoby. Oh, tak lubił o nim słuchać? To urocze.
Ucieszyły go odcięte więzy, które zdjął przecierając nadgarstki, ale widok jego oddalającego się noża trochę go zasmucił. Zabrali mu broń i nie oddali. To jak ukraść dziecku zabawki.
Natomiast pytania, oj, one były dobre. Aż się musiał zastanowić, więc zastukał palcem w podbródek, z zamyślonym wzrokiem ku górze.
-W sumie to każdego mogą nasłać, jest nas ponad setka w całym kraju i poza nim. Ale jeśli już miałbym wskazywać najlepszych… no to chyba Asteria, Cardas, Elleonora… oraz Fabio.- Odparł, zdając sobie sprawę, że jego przyjaciel był teraz po drugiej stronie barykady. Dlatego zakazywano bliższych relacji w organizacji. Właśnie przez takie sytuacje. -...em, zaczęło się od tego zlecenia na siostre. Na pogrzebie ją poznałem. Zwabiła mnie tam, by zagrać ze mną w swoją manipulacyjną grę. Choć udało mi się ją wykiwać, to szybko nauczyła mnie tego, że jest socjopatką i władczynią swego losu. Nie brak jej też przebiegłej inteligencji. Oczywiście nijak ma się to do moich zdolności, gdyż jestem lepszym lisem od niej, ale cóż, nie jest rybką w stawie, a rekinem w morzu…
Odpowiedział pokrótce, rozkładając się na łóżku tak, aby łokciem podeprzeć się na pościeli i dobrze ich widzieć. Kiedy uwagę skupił na kobiecie, która grzała parapet, wolną dłonią trzy razy pacnął łóżko z uśmiechem, jakby proponował jej, aby się przysiadła. Strach myśleć, czy to jego żartobliwy gest, czy przebiegła technika podrywu.
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Nabrzeże Empty Re: Nabrzeże

Pisanie by Thaazis Hassir Wto Kwi 21, 2020 8:01 pm

  Półtorej roku. To znaczyło, że nie miała żadnego związku ze sprawą. Z drugiej strony dawało do myślenia. Biedna Natasha zhańbiła swoją rodzinkę, a ta, jakże pokrzywdzona, postanowiła ją przysłowiowo wypatroszyć. Samobójstwo córki Harasha było swego czasu ciekawą sprawą dla prasy, jednak sprawcy pięknie zatuszowali jego możliwe przyczyny, nie mówiąc już o prawdziwej. Wtedy nie przywiązywał do tego wielkiej wagi, choć przez chwilę monitorował przebieg wydarzeń. Teraz ciekawiło go natomiast co innego. Dlaczego to właśnie Sofie zleciła zabójstwo? Który ojciec chciałby posyłać swoją córkę do konszachtów z mordercami? Albo stanowili bardzo nietuzinkową rodzinę, albo szanowny Garfield nic o tym nie wiedział. W tym momencie Thaaz nie był pewien, co powinien zakładać, ale to drugie sugerowało, że o zamachu na jego własne życie Harash też nic nie wiedział.
  Na komentarz o uśmiechaniu się, zmrużył nieznacznie ślepia. Nie odpowiedział mu, traktując to jako tanią zaczepkę. Victoria natomiast nie omieszkała się uśmiechnąć i wzdrygnąć leciutko od bezgłośnego chichotu. Ten komentarz był bardziej niż trafiony.
  Nie zamierzał mu dawać broni tak od razu, nawet nie wyglądał, jakby się nad tym zastanawiał. Nie miał w planach trzymanie go ciągle bez broni, był zresztą przekonany, że Aran zdołałby bez problemu sobie takową znaleźć czy zaimprowizować, a nawet uwolnić się z więzów, gdyby chcieli go takowym zostawić. To był test reakcji. Zareagował pozytywnie, jak na przeciętnego właściciela przystało.
  — Puste imiona — mruknął, notując je jednak skrzętnie w pamięci. One same nic mu nie mówiły, Gwiazda raczej nie chwali się swoimi nabytkami, a i pewnie w całej tej setce znalazłby przynajmniej pięć różnych Elek. Skupił się zaraz na kwestii Sofie. Słowa zabójcy ładnie zarysowały obraz tej paskudnej kobiety, dzięki czemu nabrał do niej jeszcze większej odrazy. Nie ulegało wątpliwości, Sofie należało wyeliminować z gry możliwie szybko i sprawnie.
  Thaaz myślał. Victoria tymczasem swobodnym wzrokiem przemykała po ich twarzach, by zaś zawiesić go na Aranaiu. Kiedy popacał pościel, ona tylko uśmiechnęła się uroczo i pokręciła głową w niemym przeczeniu.
  — Powiedz, Złoty Lisku, podpisuje się na to jakieś papiery, które moglibyśmy u niej znaleźć? — Oparła się plecami o szybę. Dało się wyczuć, że nie jest przesadnie zadowolona z tego pytania, ale cóż. Sytuacja i towarzystwo stawiały ją w innych warunkach niż zwykle.
  — Jasne, że nie. A nawet jeśli, nie trzymałaby ich u siebie. — Oderwał wzrok od nieistniejącego punktu w przestrzeni. — Jeszcze dzisiaj złożymy wizytę w gabinecie Garfielda. Przeszukamy kartotekę, księgi rachunkowe i pokój Sofie. Lub Natashy, jeśli istnieje. Oboje będą dzisiaj na obradach rady kupieckiej, sądząc po odwołanym spotkaniu, będą mieć sporo do roboty. Potrzebujemy czegoś, co łączy Sofie z jej siostrą. — Spojrzał na czarodziejkę. — Victorio, pójdziesz zaraz do Czorciego Stołu i znajdziesz tam grubego barmana. Poproś go o maść na ból dupy. — Rzucił w jej stronę sakiewką. — Potem znajdziesz kompetentnego posłańca, który zaniesie Sofie list po godzinach. — Przeniósł wzrok na Arana. — W liście zapytasz ją czy przyjdzie na mój pogrzeb. Brzmij jak zawsze. Nie zgodzi się, ale będzie przeświadczona, że nie żyję. Potem pójdziesz ze mną do Harasha. — Pauza. — A na marginesie, co jest w tej twojej buteleczce?
  Usiadł po turecku i umilkł na chwilę, by coś jeszcze przerobić w głowie.
  — Pogrzeb za trzy dni. Czwartego Sofie musi nie żyć. Dobrze by było, gdyby grabarz mógł jej przytaknąć, chociaż ta raczej ma lepsze rzeczy do roboty...
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Nabrzeże Empty Re: Nabrzeże

Pisanie by Aranai Zevis Wto Kwi 21, 2020 9:05 pm

Thaazis mógł sobie teraz dewagować nad tym kto jest uwikłany w co, ale Zevisowi nie zawracało to myśli, bo w sumie to chuja wiedział o koneksjach i wpływach tych poszczególnych jednostek. Przeważnie z góry zakładał, że każdy kto robi interesy w Afraaz musi być w coś ujebany. Do tego miasta ciągnęły kłopoty, hazard, dziwki i morderstwa. Może dlatego tak je upodobał. Takie Selinday wydawało mu się za grzeczne i czyste, jeśli można tak cokolwiek przedstawić w negatywnym świetle. Plus mundurowi, od cholery ich. Zaś tutaj, mundur i plakietka znikały, gdy pojawiała się piękna moneta. Wszystko było na sprzedaż, w tym sumienie.
Puste imiona, to fakt, w sumie nigdy nie wspominał tych imion poza środowiskiem osób potrafiących skojarzyć je z daną twarzą. Może dlatego tak późno załapał, że cholera, nie znali ich.
-W sumie nie ma co o nich gadać, to ja tam byłem prawdziwą sławą.- Skomentował, kładąc dłoń na policzku, źrenicami zarzucając na bok, jakby pozował. -Cardas to mruk, ale bije się lepiej od zawodowych pięściarzy. Elleonora spróbuje Cię uwieść, nim wbije Ci nóż w serce. Asteria to suka, kocha zadawanie bólu i przedłużanie agonii. A Fabio to… najlepszy włamywacz jakiego znam. Nigdy nie działa sam, więc prędzej zmierzysz się z resztą Gwiazd, kiedy on zniknie w tyle.
Dokończył małą charakterystykę, lecz nie wiedział, czy to cokolwiek dało. Tylko Aranai wiedział jak wyglądają i jak się zachowują. Ale wyczuje każdego z nich z odległości kilometra. Jest czujny jak pies, a ich ruchy zna jak swoje własne. Nim dosięgnęliby gardła Szarego, wpierw napotkali by opór sztyletów Aranaia. Ale nie mówił tego głośno, to dopiero ich pierwsza randka w tym trio, szanujmy się.
Victoria bardzo uprzejmie odmówiła tej szczodrej propozycji ze strony Skrytobójcy, ale on się nie zraził, zamiast tego popatrzył jeszcze chwilę na nią uśmiechając się szerzej. Niedostępna. To lubił. Wyzwanie to coś dla niego. Godna przeciwniczka. Ciekawe, czy te jej czary z roślinkami można było wykorzystać w przyjemniejszych celach. Oj, Zevis, oby czytać w myślach nie umiała, bo się spłoszy.
-Nigdy nie spisujemy kontraktów. To umowy słowne. Bezpieczne. Nikt nie obiecuje pieniędzy elitarnym zabójcom, by potem się wymigiwać.
Wtrącił się, potwierdzając słowa Thaazisa w pewnym sensie. Najczęściej odpowiedni informator przekazywał treść życzeń klientów. Oni to musieli mieć pamięć, zwłaszcza przy sporej ilości adnotacji. Choć w sumie zabójcy też. Ale im zdarzały się z nimi potknięcia. Czasem celowe, bo niektóre potrafiły życie utrudnić.
Kiedy Hassir zaczął przedstawiać pierwsze plany, Kruk cicho zamruczał, jakby w zastanowieniu.
-Czemu mam wrażenie, że nie zamierzamy iść spytać ich ochroniarzy o swobodny dostęp do tych pomieszczeń…?
Spytał retorycznie, oczywiście spodziewając się dyskretnego wejścia. W sumie, skoro zamek pełen cesarskich żołnierzy szło obejść, to teraz nic nie jest wyzwaniem.
Wtem usłyszał w końcu imię Czarownicy. Victoria. Cóż za piękne imię, nie omieszka jej o tym wspomnieć przy odpowiedniej sposobności.
-Komuś też by się przydała ta maść.- Chrząknął, jakby ostatnie słowo ledwo przeciskało mu się przez usta, oczywiście mając na myśli przeuroczego Elfa, który właśnie zainteresował się jego osobą, aby powiedzieć coś iście ciekawego. Pogrzeb? Znowu? Znowu ma to związek z Sofie? Cholera, jeszcze trochę i wszyscy zapamiętają go jako fleciste dla umrzyków. A może jednak nie będzie pogrzebu? -Hmm, dajesz mi dodatkowe dni spokoju od Porannej Gwiazdy. Przynajmniej, aż się okaże, że żyjesz. Ale w razie czego mogę wygłosić przemowę, jakby pogrzeb jednak był uwzględniony w plan.
Spojrzał niewinnie, chcąc wykazać się dobrą wolą i pomocą, co nie wypadło wiarygodnie.
Gdy napomknął o grabarzu, do głowy przybiegło mu jedno imię, które wprawiło go w lekką dekoncentracje, skutkującą podrapaniem się po głowie.
-Nie liczyłbym na pomoc Luci. To wieloletni informator Porannej Gwiazdy. Nie lubi Sofie od incydentu z jej siostrą, ale bardziej ceni sobie pieniądze, które oferuje mu organizacja.
Poinformował. Gdyby do niego poszli, mogliby wpaść w pułapkę. Nie żeby mu nie ufał, ale… no cholera, nie ufa się nikomu. Lubił go, lecz teraz byli po dwóch różnych stronach tej wojennki.
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Nabrzeże Empty Re: Nabrzeże

Pisanie by Thaazis Hassir Sro Kwi 22, 2020 12:10 am

Victoria uniosła nieco brwi, z jednej strony z nutką podziwu i zaskoczenia, z drugiej z czystym rozbawieniem. No ciężko było nie przyznać, że ten elf nie dawał się nie lubić. Pytanie czy to dobrze. Powoli łapał się na wybieganiu myślami w przyszłość, która nawet za godzinę była niepewna.
- Schlebiasz mi - powiedziała półżartem i wróciła do słuchania charakterystyki jego dawnych kompanów. Czy było to dla niego przykre? Zabójca nie powinien mieć uczuć, ale to wciąż byli tylko ludzie, nie? Jego przystanie do niedoszłego celu stanowiło najlepszy dowód. Nikt nie chciałby umierać dla tych, którzy sami zabiliby go bez wahania.
Na zakwestionowanie jej pytania tylko skinęła głową. Może nie było zbyt przemyślane, ale... No dobrze, nie było przemyślane. Nie była specem od ciemnych sprawek, tak? Proszę się nie śmiać.
Thaaz udał, że nie słyszał tekstu o maści, chociaż kusiło go, by zripostować elfa. Nie czas i miejsce na to. Zerknął na niego. Tak, daję ci dni spokoju. I sobie także od twojego ogona.
- Jego organizacja byłaby kłopotliwa... - Skrzywił się nieco, choć wyraźnie rozważył taką opcję. - I niepotrzebna. - Zawiesił na Aranaiu spojrzenie bladych ślepi. To, co mówił, nie brzmiało dobrze. - Więc nie ma ciała. Rzuciłeś rekinom przy latarni, żebym przypadkiem nie wypłynął, taki tam odwet za utrudnianie roboty.
- Co mam zrobić, jak wrócę? - Vici podniosła na szarego uważne spojrzenie.
- Nie wrócisz tutaj, lecz pod Teatr Burz, za trzy godziny, kiedy będzie już ciemno. Spotkamy się na zapleczu w zaułku na śmieci. Potem wrócisz tutaj i stwierdzisz, że nas nie ma. Zapytasz kogoś, czy wychodziliśmy, powiedzą, że nie. Pomarudzisz sobie trochę i wrócisz do tego pokoju. Potem musisz się wyślizgnąć i wrócić do siebie, polecam dach. Chcę, żebyś przygotowała kilka specyfików usypiających. Przed świtem spotkamy się w piwnicy tego samego teatru. - Zerknął na zegarek. - Jeśli nie macie pytań, możemy startować. - Kątem oka zlustrował rozwalonego na łóżku Aranaia.
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Nabrzeże Empty Re: Nabrzeże

Pisanie by Aranai Zevis Sro Kwi 22, 2020 8:53 am

Aranai rzadko dawał się nie lubić, więc zawsze łatwo wzbudzał zaufanie, często zgubne. Nigdy do końca nie wiadomo jakie są ostateczne intencje tego Elfa. Mogli sobie żartować, ale jak przyjdzie co do czego, na szali będzie życie jego, a obiecany układ, to co wybierze…? Jeszcze… za wcześnie by sobie na to odpowiadać…
Zaśmiał się na pierwsze słowa Czarownicy, skrywając usta dłonią. O tak, to z pewnością robił caaaały czas. I w myślach też. Choć one były jeszcze gorsze.
-Czarującym kobietom należy schlebiać, zasługują na to. Zwłaszcza jeśli dosłownie czarują…
Wtrącił z uśmieszkiem i coś go natchnęło. Istniała szkoła magii? Skąd się brali czarodzieje? Znajdowali magiczne księgi pod kamieniami i po ich przeczytaniu umieją w czary? Hm, religia powiedziałaby, że pewnie to sprawka paktów ze złymi siłami. Nawet jeśli, to on tego nie neguje. Jeśli coś zapewnia przewagę nad innymi, to warto sprzedać duszę.
W sumie jej niewiedza w tych sprawach była rozczulająca. Tylko może właśnie z tego powodu coś mu tu nie pasowało. Dobra, Thaazisa by posądził o wszystko, zrobił sobie tarcze z dzieciaka. Psychol. A Victoria? Wyglądała na kogoś kto wpadł do tego brudnego świata, próbując go rozgryźć. Zwyczajnie nie pasowała tu. Albo była idealną aktorką i tylko udawała. Bądź co bądź dalej nieznany mu jej interes w tym wszystkim. W sumie interes Hassira też nie. Raczej do tej wiedzy nie dopuszczą go zbyt wcześnie. Może więc zrobi to co zawsze. Skupi się na celu - zabiciu Sofie.
-Rekiny… jak Ty na to wpadłeś? Ale niech będzie.- Skomentował tę część planu o ukrywaniu zwłok, by następnie znaleźć punkt zaczepienia w kolejnej wypowiedzi Szarego, którego knowania były więcej, niż misternie pogmatwane. -Hmm, dużo zachodu, ale jeśli potrzebujecie specyfików, to mogę załatwić trochę. Mam znajomego alchemika.
Poinformował, choć nie był pewien, czy ktoś to w ogóle rozważy. Kobieta może umie zrobić miksturę snu, bez wydawania pieniędzmi, też może być.
-Ja mam pytanie! Dostanę to piwo…?- Spojrzał to na jedno, to na drugie. -Szkoda. To do boju.

Z/T ??
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Nabrzeże Empty Wyjście na miasto

Pisanie by Thaazis Hassir Czw Kwi 23, 2020 12:32 pm

  Banalna gra słów, jednak miała w sobie to specyficzne coś. Czasem przyjemnie było rzucić albo usłyszeć jakiś banał. Takie rzeczy sprawiały, że ludzie mogli poczuć się w miarę normalnie w nawet najbardziej szaleńczych okolicznościach, a te tutaj zaczynały się robić coraz dziwniejsze. Zerknęła kątem oka na Thaaza, kiedy ten kontynuował swoje plany. Nie tylko Aranaiowi przychodziło do głowy, co ona tu właściwie robi, ale cóż, rzeczy nie zrobią się same, a Victoria nie wyglądała ani przez moment na niezdecydowaną.
  — Latarnik wyrzuca resztki do morza, czasem tam podpływają — odparł elf na pytanie o rekiny. Co prawda nie było to jakoś bardzo istotne, ale wolał się upewnić, że Aran nie rzuci czymś nieprzemyślanym. Zawiesił wzrok na Aranaiu, kiedy ten wspomniał o alchemiku. — Kto to jest i gdzie. I przede wszystkim, czy jest twoim znajomym czy znajomym Gwiazdy?
  Na kwestię pytań czarodziejka pokręciła nieznacznie głową. Wokół myśli krążyło jej sporo wątpliwości odnośnie tego planu. Nie żeby coś, byłby całkiem dobry, gdyby nie to, że... nieważne, nie miała nic nieosiągalnego w swoich zadaniach, niech Thaaz robi co chce.
  — Nie pijemy przy robocie — mruknął, zerkając na niego, po czym wstał i pogrzebał przy biurku. Wyjąwszy w miarę porządnie wyglądający papier i coś do pisania, podał Zevisowi.
  Kiedy list był gotowy, Victoria schowała go w bezpiecznym miejscu. Oddała Hassirowi pozostałe noże i flaszkę wziętą od Arana, po czym wyszła. Odczekali chwilę, podczas której szary ponowił pytanie o zawartość fiolki. Nie lubił już samego faktu, że ma przy sobie rzeczy, których przeznaczenia nie zna, chociaż zakładał, że jest to jakaś trucizna. Klucze również oddał dziewczynie, która oczywiście nie zamykała za sobą drzwi. Było jeszcze zbyt jasno, by mogli się wymknąć zewnętrzną stroną, jedna z kluczowych wad lata. Na szczęście z tego samego powodu ewentualni goście nie spieszyli się z powrotem do swoich łóżek.
  — Chodź.
  Szary poprowadził go na schody, nie skręcił jednak do głównej sali, a w przeciwnym kierunku, gdzie znajdowały się wciśnięte w kąt, drewniane drzwi. Oparł się o nie plecami, z rękoma z tyłu. Wyciągnąwszy płaską, metalową szpatułkę, wsunął ją między drzwi, a framugę i pociągnął do góry. To był banalny zamek, który bardziej chyba miał chronić przed urwisami i psem, niż prawdziwymi złodziejami. Ostatecznie kto chciałby kraść zupę? Weszli na wąskie, kamienne schody do piwnicy. Thaaz oczywiście zamknął za sobą drzwi, co od tej strony nie stanowiło już wielkiego problemu. Znaleźli się w niewielkim pomieszczeniu, podzielonym filarami i ściankami. Na półkach spoczywały skrzynki, butelki i korze z zapasami kuchennymi. Było też kilka worków, zapewne z mąką, jakieś puszki na przyprawy. Thaaz zgarnął jedną z płóciennych paczek i schował pod kurtką. Nie tracąc czasu, podszedł do żeliwnej kraty w podłodze, którą wspólnie usunęli, lądując na trochę oślizgłym od wilgoci chodniczku ściekowym.
  Było ciemno jak w grobie i tylko szelest wody oraz cichy odgłos własnych kroków świadczyły, że nie znaleźli się w kompletnej pustce, ale Thaazowi zdawało się to nie przeszkadzać. Sunął jednym palcem po ścianie obok siebie. Od czasu do czasu mijali jakąś studzienkę z ulicznego rynsztoka, która wpuszczała trochę światła i nowych dźwięków, których potem stłumione echo próbowało dotrzeć przez warstwę ziemi i kamienia. Korytarze były niskie, trochę za niskie jak dla Arana, który zwłaszcza przy łukach musiał pochylać głowę.

z.t.
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Nabrzeże Empty 7

Pisanie by Thaazis Hassir Sob Paź 03, 2020 11:01 pm

Elf szedł sobie ulicą Nabrzeżną, jakby nigdy nic. Lubił tę okolicę, to była chyba najstarsza część afraazkiego portu zbudowanego przez senemczyków. Miała dużo uroku, ale przede wszystkim trzymała się starych wytycznych. Wolny targ, tawerny i hotele dla gości, gdyż to tutaj najczęściej ich wysadzano. To wszystko zbierało się na gniazdo wieści i plotek, nic dziwnego, że Filip wysyłał tu swoich ludzi, a i siebie czasami również. Hassir tymczasem zatrzymał się na moment przy chłopaku stojącym na skrzynce i zgarnął od niego dzisiejszą gazetę. Przekartkował na szybko i zwolnił nieco kroku, znalazłszy artykuł o pożarze. O tak, Rhigster miał rację, spłonął największy teatr w mieście. A z nim wielu ważnych ludzi.
Poskładał gazetę i schował, by zaraz skręcić w boczne uliczki. Nie odszedł daleko, ledwie do pierwszego skrzyżowania, gdzie mieściła tawerna "Na piasku". Cóż, może i kiedyś był tu piasek, ale raczej dużo przed powstaniem budynku. Otwierane drzwi potrąciły miedziany dzwonek, zawieszony idealnie pod tarczą z numerem 76.
Thaaz nie tracił wiele czasu na rozglądanie się po sali. To już samo w sobie byłoby podejrzane. Zresztą lokal należał do tych lepszych, gdzie nawet filtrują wodę z piasku nie tylko do herbaty, a jin nie jest rozcieńczony. Usiadł przy barze i zamówił szklankę.
— Widzę, że ruch dopisuje ci jeszcze bardziej — rzucił bez zainteresowania, co w jego wykonaniu nie było trudne. A jednak już sam fakt, że zaczął rozmowę, potrafił ludzi zaalarmować. Wszystko ma swoje zalety i wady.
— Ludzie topią smutki — odparł posępnie łysy barman o przyjaznych ciemnych oczach. — Takie już uroki tej pracy. Bary, kwiaciarnie, prasa, wszyscy korzystają na nieszczęściach.
— Przyjezdni będą zawiedzeni... Podobno tamta sztuka miała wzięcie. — Podsunął sobie szklankę i zerknął po sali, lecz nikt nie pasował do opisu.
— Tylko kogo to obchodzi? Zwłaszcza teraz... — Barman oparł się o ladę obok niego i odpalił cygaro. Podsunął mu paczkę, ale Hassir pokręcił głową. — Chyba że masz na myśli kogoś konkretnego? — mruknął ciszej.
— Widziałeś kogoś nowego czy liczysz na kasę za brukowe plotki? — Thaaz zmierzył go uważnie wzrokiem.
Łysy wyglądał na obruszonego, ale tylko przez moment.
— To zależy kogo szukasz.
— Chudy blondyn z niebieskimi oczami, dziwnie mu z nich patrzy... Był w mieście już dobrych kilka dni temu i gdzieś mi zniknął.
Mężczyzna zamyślił się na chwilę, po czym wzruszył ramionami.
— Nie patrzę im w oczy — mruknął. — Zwykle... Ale paru by nawet pasowało. Taki Deniel Jethrim... Mieszka niedaleko, na Przyrożnej. Albo Jim Limeian, nazywają go Jim'Lim, całe dnie przepija po barach, jak nie tu, to w Dereszce... Jest jeszcze... Jak mu tam... Sagerth, Cirran Sagerth, ale to tylko listonosz, gdzie mu tam źle patrzeć...
— A ktoś, kogo nie znasz?
Znów chwila ciszy i skupienie wzroku na nieruchomych drzwiach. Podrapał się po nosie.
— A to więcej niż kilku... Był taki jeden gostek... Ale to chyba wcześniej. Zauważyłem go, bo lubił się gapić na Sindi. Siadał zwykle przy drzwiach i... Wiesz, żeby musiała chodzić przez całą salę... I gadał tam sobie z różnymi ludźmi, czasem sam zaczepiał, czasem oni jego. Tak ze trzy-cztery dni przyłaził. — Pokiwał głową. — Ale to wcześniej.
— Z kim gadał? — Thaaz zerknął na niego kątem oka.
— Z różnymi, a bo ja to wiem... Thomisin, Jells, Rhigster, Ablenav... Reszty nie znam albo nie pamiętam. — Wyprostował się i zgarnął szklankę do przetarcia.
— Will Thomisin?
— Aha. Też się dziwię, jak tak pomyślę. To abstynent zafajdany.
Thaaz przez chwilę jeszcze wodził niezobowiązującym wzrokiem po sali, po czym dopił jin i odstawił szklankę wraz z garścią monet. Z odległości stolików nie dało się stwierdzić, że mają za wysoki nominał, tym bardziej, że szybko znikły z lady.
Skinął mu głową i wyszedł.

z.t.

Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Nabrzeże Empty Re: Nabrzeże

Pisanie by Mistrz Gry Pon Lut 01, 2021 6:44 pm

  — W dzielnicy portowej jest ulica Ilayik, biegnie między magazynami, wygląda jak połączenie podwórka z zaułkiem. Tam się z nim spotkasz. Powinien się przedstawić jako Mireyn. Da ci paczkę w zamian za ten list. — Podał jej zapieczętowaną kopertę. — Skrzynka w środku jest zabezpieczona. Jeśli nie zdążysz wrócić za dwa dni, zrób to. — Kolejna kartka, tym razem z prostym schematem. — Zapobiegnie zniszczeniu zawartości. Pytania?
* * *
  Kolejny piękny dzień powoli kończył się nad Afraaz, jednym z najbarwniejszych miast Medevaru. Białe mewy raz po raz skrzeczały nad głowami mieszkańców, lekko dryfując na wieczornej bryzie. Nabrzeże wcale nie zbierało się do spania, bardziej do szybkiego zakończenia pracy i zakosztowania trochę zasłużonych rozrywek. Młoda dziewczyna przykuwała spojrzenia marynarzy i chłopców okrętowych, jak zresztą wiele jej podobnych. Czasem ktoś gwizdnął, czasem pomachał wesoło, ale zwykle tylko zawieszali oko na tym, co i tak było nieosiągalne.
  Została wyposażona w mapę, toteż dotarcie w umówione miejsce nie powinno stanowić problemu. Wejście do uliczki opatrzone było zniszczoną już metalową tabliczką na ścianie jednego z magazynów handlowych. A może rybackich? Wszędzie tu śmierdziało rybami. Zagłębiwszy się w cień uliczki, nie trudno było dostrzec, że opis się zgadzał, a nawet nie wystarczał, patrząc na odrapane ściany i jakieś obrzydliwe resztki leżące w rynsztokach tuż pod nimi. Jednym takim ciekła strużka brudnej cieczy, bo wodą już nie sposób było tego nazwać. Najwyraźniej ktoś pozbył się brudów, budynek zamykający ten fragment od drugiej strony był bardziej użytkowy, mieścił jakiś sklepik i mieszkanie, zaraz obok biura kompanii, która rozgościła się w tym kwartale. Sam środek, gdzie znajdowało się poszerzenie w kształcie kwadratu i mała studzienka, nie wyglądało lepiej. Znalazła się nawet zgubiona szmata, kiedyś pewnie biała. Za studzienką stała zdezelowana ławka, a na niej siedział mężczyzna w średnim wieku i o równie średnim wyglądzie.
  — Ktoś ty? Nie powinnaś się tak włóczyć, mała — rzucił delikatnie zachrypłym głosem, błyskając oczyma spod kaptura, który nie całkiem przykrywał jego zmierzwione, ciemne włosy. Albo niezadbane, albo dawno niemyte.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Nabrzeże Empty Re: Nabrzeże

Pisanie by Kukushka Wto Lut 02, 2021 10:42 am

Wytyczne były jasne i zrozumiałe, natomiast brak braci przy boku był mniej zrozumiały. Mimo to szła pewnie. Wyciągnęła z metalowego, zdobionego pojemnika papierosa, którego wsunęła do ust, a którego zaraz odpaliła przy pomocy wykonanej przez jej brata zapalniczki.
Ludzi dookoła ignorowała, było to wygodniejsze, zresztą papa często powtarzał, że jeśli nie trzeba zwracać na siebie uwagi, to lepiej tego nie robić. Tylko co jeśli już jesteś w centrum uwagi niektórych?
Na mapę zerknęła raz czy dwa, głównie dlatego, że w domu wałkowała ją o wiele dłużej. Afiszowanie się z kartkami wygląda nieprofesjonalnie, zresztą wbrew pozoru wzbudza zainteresowanie. A lepiej by nie pojawił się jakiś jełop chętny jej pomóc.
Przedostała się w umówione miejsce, kierując jasnozielone tęczówki na podstarzałego mężczyznę.
Nieśpiesznie zaciągnęła się papierosem, dłuższą chwilę lustrując go spojrzeniem
-"mala" eto twaja fudżara - prychnęła, nieznacznie się krzywiąc - A kto pytaje? - podjęła zaraz, ponownie zaciągając się papierosem - Kukushka
Kukushka
Kukushka

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : Sprawdzę xD

Powrót do góry Go down

Nabrzeże Empty Re: Nabrzeże

Pisanie by Mistrz Gry Wto Lut 02, 2021 2:19 pm

  Mężczyzna zaśmiał się cicho na ten komentarz. Nie przejął się jej buńczucznym zachowaniem, chyba nawet urozmaiciła mu dzień. Musiał się nieźle wynudzić na tej ławeczce, ale miejsce wybrał idealne. Wyglądał jak typowy uliczny rezydent, na którego nikt nie chce zwracać uwagi.
  — Kukułka przypomniała sobie o jaju? — Uśmiechnął się leniwie i wstał, podchodząc kilka kroków w jej stronę. — Mireyn, dziecinko. Poproszę list. — Wsadził wykałaczkę w zęby i wyciągnął do niej rękę w podartej rękawiczce.
  — Poproszę paczkę — rozbrzmiał inny głos, przyjemniejszy dla ucha, ale o gorszym tonie. Mężczyzna w burym prochowcu stanął u drugiego wylotu małego placyku, trzymając ręce w przepastnych kieszeniach. — Mała zmiana planów, Kukushko.
  Jasnowłosy mężczyzna chciał się zbliżyć, ale w tym momencie Mireyn wyciągnął broń i oddał strzał w jego kierunku, by zaraz wyminąć faceta i spróbować uciec z zaułka. Tamten zdążył się uchylić, dobył broni, ale nim strzelił, inne kule padły z wysokości okna, zdając się celować do całej trójki. Blondyn przypadł do ściany, po czym puścił się biegiem w stronę kuriera. W wysokich oknach magazynu mignęły sylwetki, zaś gdzieś poza zaułkiem zaczęły dobiegać niespokojne krzyki.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Nabrzeże Empty Re: Nabrzeże

Pisanie by Kukushka Sro Lut 03, 2021 11:20 am

Czyli jednak się nie myliła, mężczyzna przed nią był tym dla którego tu przyszła. Może nie tyle dla persony, a tego co ów persona miała jej przekazać.
-Haraszo.. - mruknęła, sięgając do wewnętrznej kieszeni zbyt dużej kurtki. Jednakże nim zdążyłaby zrobić cokolwiek, wtem pojawiła się kolejna osoba z jakże wielkim wejściem.
Zmarszczyła brwi, słysząc jego słowa
-A pójdziesz ty na chuj, pajaca - prychnęła. Nieznacznie odskoczyła od kuriera, gdy ten dobył do broni i wymierzył strzał, aby niczym koń wyścigowy, dać drapaka.
-Mire...-urwała, gdy dotychczas cichy zaułek przerodził się w tarcze strzelniczą. Rozbiegany wzrok przeleciał po budynkach,a sama dziewczyna gwałtownie się cofnęła.
Szybko jednakże się zreflektowała, ruszając, podobnie jak blondyn, za kurierem. Trzeba było przyznać, że dziad biega szybko jak na typa w średnim wieku.
Bardziej na widoku być nie mogli i mimo ruchu, stanowili raczej prosty cel i kwestia ustrzelenia ich jak kaczki była kwestią czasu, jeśli zaraz gdzieś nie zniknął. A przecież kurier miał żyć, a w zasadzie jebać kuriera, przyszła tu po paczkę.
Dobyła do torby, wyciągając z niej fikuśny, zdawałoby się metalowy przedmiot. Wyciągnęła zapalniczkę i odpaliła knot, rzucając zaraz podłużną rurkę, która zaczęła toczyć intensywną chmurę dymu w kolorze różu. Kolejne dwie odpaliła równie szybko, a dym zajął całą przestrzeń. Wiedziała, że kurier zna ów miejsce, także nie powinien mieć problemów z przemieszczeniem się - ona pod tym względem wypadała gorzej.
Śladem dwóch mężczyzn szybko zaczęła skracać dystans między nimi, nim dym zasłonił jej widok.
Wyciągnęła pistolet, podobny do tego skałkowego, wycelowała w niebo i oddała strzał.
Barwny, jarzący się pocisk z gwizdem poszybował ku górze, dając jasny sygnał, że akcja została z jakiegoś powodu przerwana.
Dobiegła do mężczyzn chwilę przed tym jak dym zasłonił jej całkowicie pole widzenia, by pochwycić kuriera za kurtkę i pociągnąć go w prawo - okazało się, że tam znajdywało się wejście do jednego z budynków, a siła jaką zyskali przy szarpnięciu sprawiła, że z impetem do tej klatki wpadli, otwierając dość niedelikatnie drzwi. No drzwi przy uderzeniu się zwyczajnie otworzyły, a nasza dwójka wylądowała na betonowej posadzce w samym budynku.
-Mireyn, szto... - urwała, unosząc się na rękach, tym samym przenosząc wzrok na kuriera, który... kurierem nie był, a sprawcą całego zamieszania.
-Syka blać... - syknęła, dobywając broni, którą wymierzyła w blondyna, siadając i podsuwając się do ściany - ty sie nie ruszej, bo rozjebiu ci łeb - mruknęła - odwołaj ich, blać... -nogą zamknęła drzwi od budynku, aby nie dostawał się do niej dym.
Kukushka
Kukushka

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : Sprawdzę xD

Powrót do góry Go down

Nabrzeże Empty Re: Nabrzeże

Pisanie by Mistrz Gry Sro Lut 03, 2021 6:29 pm

  Różowy dym szybko wypełnił bliskie sobie ściany uliczki. Krzyki za ich plecami lekko nabrały na sile, jakby nie tłumione już przez nic innego. Jedna ze zbłąkanych w zasłonie kul omal nie utkwiła w lewym ramieniu Kukushki, niebezpiecznie rozszarpując skórę tuż przed tym, jak i ona zniknęła im z oczu. Kroki dwóch mężczyzn z przodu stały się jedynym wyznacznikiem, póki jedna z kurtek nie zamajaczyła jej w tym pudrze.
  — Kurwa... — doleciało ją zduszone, bo dym właził do ust i nieprzyjemnie wypełniał płuca.
  Huk drzwi na moment wypełnił pustą klatkę schodową, kiedy wylądowali na ziemi. Otuliła ich względna cisza, ale nie była wcale bezpieczna ani pocieszająca. Nie ociągał się, bo w tym samym momencie jak dostrzegła jego twarz, mogła też poczuć lekki napór na brzuch.
  — Nie ruszaj się — warknął, kiedy się odsunęła, ale nie ciągnął za spust, z tyłu głowy mając kilka istotnych faktów. — Nie są moi — prychnął, opierając się na jednym łokciu. Powstrzymał się przed zerknięciem w stronę drzwi.
  — Tutaj! Co to kur-wha... jest...
  — Wezwij posiłki!
  Jasne oczy blondyna bacznie obserwowały dziewczynę.
  — Gdzie on uciekł? Gadaj — rzucił szorstko. — Albo znajdą cię szybciej niż myślisz.
  Tymczasem pogawędkę przerwał im odgłos drzwi otwieranych na którymś piętrze. Blondyn syknął cicho i skinął jej głową w bok.
  — Przez piwnicę, już — rzucił przez zęby, gotów do opuszczenia broni, jeśli i ona to zrobi.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Nabrzeże Empty Re: Nabrzeże

Pisanie by Kukushka Sob Lut 13, 2021 12:13 pm

Dopiero na klatce, czując jak coś mokrego zajmuje jej lewe ramię, zorientowała się, że te krwawi. Bólu nie czuła, w zasadzie ciężko było czuć ból, gdy dalej w żyłach płynęły środki psychoaktywne. Wzięła głęboki wdech, wpatrując się w tego, który pokrzyżował jej plany. A miało być tak spokojnie, wszystko miało pójść bez większych problemów. A teraz?
Słuchała jego syczenia, czując napływ irytacji. Na uwagę, że te świry nie były od niego, prychnęła kpiąco.
Uniosła brew na pytanie o pobycie kuriera
-Jakoś dużo ty wiesz na ich, jak na kogoś, kogo nico nie łączy - przechyliła łepek w bok, świdrując go bez emocjonalnym spojrzeniem - paszoł ty na khuj...
Niezależnie od tego, czy by wiedziała gdzie przebywał kurier, czy nie, nie miała zamiaru na ten temat mówić, nawet jeśli miałaby to przypłacić życiem. Dobro misji było na pierwszym miejscu.
Gwałtownie zadarła wzrok w kierunku nowych dźwięków, aby jednak równie szybko skierować spojrzenie na swojego nowego "towarzysza". Skrzywiła się, słysząc polecenie, ale cicho się podniosła
-bezu krzywych akcji - szepnęła wrogo. Zerknęła w kierunku dźwięku, po czym na niego
-ty pierwy - machnęła bronią, nie mając zamiaru mieć go na plecach. Jeśli ruszył, także i ona ruszyła w kierunku ich ostatniej deski ratunku, którą była ucieczka przez piwnice budynku. Broni nie schowała, jednakże ją opuściła. Nie byli w bezpiecznym położeniu, a ona nie jest Cynglem, by z prędkością światła wyciągnąć pistolet i oddać strzał, nim ktokolwiek zdążyłby chociaż ułożyć palec na spuście.
Kukushka
Kukushka

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : Sprawdzę xD

Powrót do góry Go down

Nabrzeże Empty Re: Nabrzeże

Pisanie by Mistrz Gry Sob Lut 13, 2021 5:45 pm

  Jego mina nie zmieniła upartego wyrazu, kiedy dziewczyna wysnuła swój jakże oczywisty wniosek. Chyba nie byłoby go tutaj, gdyby nic go z nimi nie łączyło. W oczy rzucił mu się natomiast jej dziwaczny akcent i słownictwo, ale później się nad tym zastanowi. Teraz musieli znikać, bo głosy zza drzwi nie musiały pochodzić od strzelców.
  Choć niechętnie, to wydawała się zgodzić na jego propozycję. Mężczyzna szybko przeanalizował dostępne opcje, lecz nie miał czasu na więcej.
  — Dystans. Beze mnie nie wyjdziesz stąd żywa — rzucił rzeczowo i zerwał się z podłogi. On również nie schował broni, tym bardziej trzymał ją w pogotowiu, skoro wysunął się na przód.
  Podzielenie uwagi nie było komfortowym położeniem, ale nie mógł jej zaufać. Prawdopodobnie nigdy tego nie zrobi. Stąd też odstęp, który kazał jej zachować, bo choć mogła strzelić, to strzały będą się nieść po kamiennym budynku.
  Zeszli schodami w dół do niewielkiego lochu, jaki stanowiły piwnice kamienicy. Kilka korytarzy z mnóstwem drewnianych drzwi zamkniętych na kłódki. Mężczyzna skinął głową na drzwi za Kukushką, dając znać, by je zamknęła z powrotem, a sam skierował się do kraty ściekowej na samym końcu jednego z korytarzy. Uniósł ją lekko i przesunął po podłodze, co trochę zazgrzytało, ale w drugiej ręce wciąż miał pistolet.
  — Twoja kolej — rzucił, czekając, aż ta pójdzie przodem. Ciemny otwór wcale nie zachęcał, a ze środka słychać było wartki strumień wody.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Nabrzeże Empty Re: Nabrzeże

Pisanie by Kukushka Nie Lut 21, 2021 9:08 pm

-aż takowy wyjałtkowy jesteś? - prychnęła ironicznie, idąc jednakże prosto - a mnie się wydaju, że to przeconiasz... ego pierdolnęło - zatrzymała się, obserwując studzienkę na której się skupił. Grzecznie zamknęła drzwi, nie spuszczając go jednak z oczu.
Kiedy ostatnio była w takiej sytuacji? niezbyt pamiętała.
Oparła się o drzwi, wyciągając papierosa, którego zaraz wsunęła do ust, odpalając. Uniosła brwi, wpatrując się w otwartą studzienkę. Z wolna podeszła do wnęki, spojrzała na niego, przez moment lustrując jego lica
-Wystaw minia, a wszyscy pójdziemy w pizdu, kacionku - wymruczała, zaciągnęła się, zaraz owiewając jego twarz białym, papierosowym dymem. Wsunęła cygara do ust, sprawnie schodząc do kanałów. Dokładnie się rozejrzała, po czym uniosła wzrok na wejście do kanałów, od których się odsunęła.
-ty czekajusz na specjalno zaproszeniu od minia, kacionku? rusz dupe
Kukushka
Kukushka

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : Sprawdzę xD

Powrót do góry Go down

Nabrzeże Empty Re: Nabrzeże

Pisanie by Mistrz Gry Nie Mar 07, 2021 11:12 pm

  Nie wzruszały go jej groźby, poczekał, aż pójdzie przodem, pod jego czujnym okiem. Druga połowa uwagi była skierowana na dźwięki zza ścian, lecz nie wróżyły one, by ktoś miał iść ich śladem. Przynajmniej na razie, prędzej czy później na to wpadną, więc musieli znikać z kanałów tak szybko, jak się tam zjawią.
  Zszedł na drabinkę, na chwilę się na niej zatrzymał, by zasunąć z powrotem kratę, po czym zeskoczył na wąski chodniczek.
  — Tędy — rzucił tylko, ruszając korytarzem prosto. — Zaskakująco pyskate z ciebie dziewczę, ptaszynko — wymruczał po dłuższej chwili.
  Mijali kolejne korytarze, boczne wejścia i zakręty. Znalazł się nawet mostek przerzucony ponad ściekiem. Zapach całego tego miejsca pozostawiał wiele do życzenia, ale zdawał się nie przeszkadzać blondynowi, jak gdyby był tu rasowym szczurem.
  — Sama byłaś, czy nazbierali tam trupów? — spytał przez ramię, by po chwili skręcić w boczny załom, gdzie uczepił się drabinki na ścianie.
  Mężczyzna zapalił lampę naftową, którą znalazł nieopodal studzienki. Wyszli do jakiejś piwnicy bez okien, w dodatku w paskudnym stanie. Pomieszczenie było nieregularne i dość obszerne, ale tu i ówdzie walały się jakieś szczątki mebli, szmat i innych rzeczy. Były zwęglone, a na podłodze, ścianach i suficie widać było ślady sadzy.
  Odłożył lampę na metalowe rusztowanie i spojrzał na nią.
  — Możemy wrócić do naszej pogawędki. Gdzie uciekł kurier? — zapytał, nawet nie kłopocząc się wyciąganiem pistoletu. — Myślę, że wyjątkowo nie ma sensu wymachiwać bronią, oboje chcemy go znaleźć...
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Nabrzeże Empty Re: Nabrzeże

Pisanie by Kukushka Nie Mar 07, 2021 11:58 pm

Zerknęła na niego przelotnie, trzymając się jednocześnie w miarę blisko, co w miarę daleko.
-Życiu uczy nie tylko szczekoć...ale i gryźć - mruknęła spokojnie, zaciągając się papierosem.
Jej jasne ślepia obserwowały go bacznie, nie oczekiwała jednak ataku, bardziej jakoby chciała coś z niego wyczytać, czy zapamiętać
-Da, zabrało cało rodzinę, a nawet wujka zza morza - mruknęła ironicznie, przechylając delikatnie głowę na prawo - Jakobym kogoś zabrało, to trupy by sie sypały, da, ale ni z maja strony.
Mogło to wyglądać to trochę dziwnie, ale na niej ów zapach również nie robił żadnego wrażenia, a nawet była skłonna to kąśliwie skomentować w myślach, które mruczały o nostalgii, jakoby wróciła do czasów wczesnej młodości.
Wyszła tuż za nim, rozlądając się powoli po nowym pomieszczeniu.
-Zapytoj kuriera - mruknęła, powoli przechodząc po pomieszczeniu. Zerknęła na niego przez ramię, po czym prychnęła
- ty chaciu go znaleźć, kacionku. - zatrzymała się tuż przed nim, unosząc na niego zielone ślepia - Grasz do innej bramki, więc ja nie kopnę ci piłki, panimajesz? Ty popsułeś minia plany, powinnam cię szarpnąć za to. - wsunęła papierosa do ust, zaciągając się. Stróżka dymu wypłynęła z jej ust, owiewając lica blondyna - pacimu przylazłoś? czegu chaciu i kim są ci ludzie?
Kukushka
Kukushka

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : Sprawdzę xD

Powrót do góry Go down

Nabrzeże Empty Kukułcze jajo

Pisanie by Mistrz Gry Pon Mar 08, 2021 6:00 pm

  Utrzymywany przez nią dystans zdecydowanie liczył jej się na plus. Nie tylko zapewniała mu swoistą strefę komfortu, ale jednocześnie wykazywała pewne obeznanie w ulicznym życiu. Cóż, nie wątpił, że będzie co nieco wiedzieć, ale zawsze milej jest zobaczyć to na własne oczy. Uśmiechnął się pod nosem na jej komentarz. Ciekawe jak mocno gryzła...
  Nie oczekiwał, że da mu sensowną odpowiedź na pytanie, ale każda miała swoją wartość. W szczególności - wyceniała prawdę, bo im cenniejsza, tym więcej ludzie kłamią. Ona mówiła pokrętnie, ale spójnie, choć to nie wymagało teraz wiele. Zwłaszcza, że nie widział jej twarzy.
  Mężczyzna sam wyciągnął papierosa i odpalił niespiesznie, słysząc jej pierwszą odpowiedź. Oj, bardzo chciałby go zapytać. Jak spotka, to zapyta. Zawiesił wzrok na dziewczynie, nie przejmując się okadzaniem, po czym sam wypuścił w jej stronę chmurkę dymu.
  — Te cholery z okien? — rzucił nonszalancko. — Nie są moi, nie są też twoi. Nie należą też raczej do moich znajomych, to by nie miało wiele sensu, a mimo to, skądś się tam wzięli. — Zaciągnął się. — Takie rzeczy lubią się wyjaśniać w najmniej oczekiwanym momencie, ptaszyno. Mówisz, że gramy do innej bramki, ale to nieprawda. Osobiście nie interesuje mnie paczka, lecz zapłata za nią. Pomóż mi ją uzyskać, a będzie twoja... — Uśmiechnął się diabelsko. — Pamiętaj, że uciekaliśmy razem.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Nabrzeże Empty Re: Nabrzeże

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach