Nabrzeże

+5
Nathaniel Harash
Kukushka
Thaazis Hassir
Aranai Zevis
Mistrz Gry
9 posters

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Nabrzeże - Page 2 Empty Re: Nabrzeże

Pisanie by Nathaniel Harash Czw Lip 08, 2021 7:39 pm

Pan A. wysłał wiadomość, w której oznajmił, że Illen Elanssier jest obecnie u niego “w gościnie”, toteż był to jasny sygnał, że może go odwiedzić pod wskazanym adresem. Nie zamierzał robić tego sam. Poza zabraniem Warlysa i Erica, pierwszego głównie pod względem tłumaczenia, a drugiego, dla większej obstawy, nie omieszkał uwzględnić Thaazisa, któremu wszystkie odkrycia i bieżąca sytuacja, zostały nakreślone. Sam elf wywiązał się z prośby Harasha o zlikwidowanie zdrajczyni, Melanie, która teraz pływała sobie z rybkami, nieopodal latarni morskiej. Marnie kończą ci, którzy wciąż myślą, że władza leży w rękach Sofie, nawet po jej śmierci. Też z rewelacji poprzedzających dni, była rekrutacja nowego członka Harsaheru, niejakiego Vigiego. Cygański motylek, został dostrzeżony i wychwycony przez Hassira, zaś Nathaniel nie miał ku temu przeciwskazań, gdyż dał szaremu pełną swobodę w tej kwestii. Jednak, Vigi musiał nauczyć się, jak te wszystkie mechanizmy ich branży działają w praktyce, więc postanowił go zabrać ze sobą, aby obserwował i się uczył, nawet jeśli sam za bardzo nie miał z nim styczności, gdyż dzieliła ich ogromna przepaść hierarchiczna. Najpierw, chłopak musiałby się czymś wykazać, obecnie zaś, to świeżynka, wymagająca prowadzenia za rękę. Czas pokaże, co wyjdzie z nowego nabytku.
Stukot metalowej laski, sygnalizował otoczeniu, że Nathaniel, Vigi, Thaazis, Warlys i Eric, zmierzali w stronę rozległego domostwa, które posiadało własną prywatną przystań, a jednak, w sposób luksusowy, odstawało od reszty zatłoczonego nabrzeża. Nie było tu żadnej bramy, nic w tym rodzaju, wystarczyło iść wzdłuż pięknej promenady, zaś morski horyzont odbijał promienie słońca, nadając temu piękną otoczkę. Jednak oczy Harasha spoczęły na niewysokiej, elfiej kobiecie, która zmierzała w ich stronę. Zatrzymała się w małej odległości, opuszczając lekko głowę w dół, na powitanie Nathanielowi.
-Witajcie.- Rzuciła w stronę pozostałej czwórki, choć na moment, jej wzrok zatrzymał się na Hassirze, zwłaszcza jego uszach, by zaraz wzrokiem doszukać się tatuaży, lecz pokrywała go zbyt solidna warstwa ubraniowa, żeby to było możliwe. Nie spodziewała się tu przedstawiciela tej samej rasy, lecz z góry założyła, że najpewniej był spoza ich kultury, tak jak Illen i większość szarych w Afraaz. Tak, czy inaczej, wróciła uwagą do całej grupy. -Możecie mi mówić Ahimi. Pan A. zaprasza do środka…
Nie zdążyła powiedzieć nic więcej, bo usłyszeli pogwizdywanie, niczym u budowlańca na widok dzierlatki w sukience. Był to blondyn, poprawiający swoją grzywkę, z szerokim uśmiechem.
-Cóż za zlot przystojnych dżentelmenów, mamy jakieś urodziny?
Zapytał rozbawiony, zaś Ahimi przyłożyła palce do skroni, masując je z lekkim zażenowaniem.
-Oczko, ucisz się. Może już chodźmy do środka…
Zaproponowała, zaś poinformowany o wszystkich szczegółach Nathaniel, zerknął na swoich ludzi, by zaraz, wznowić marsz.
Nathaniel Harash
Nathaniel Harash

Stan postaci : Uwaga, głuchoniemy.
Ekwipunek : Ozdobna szabla, rewolwer, metalowa laska, scyzoryk, notatnik i ołówek.
Ubiór : Skórzana długa kurtka z futerkiem, materiałowe spodnie pełne kieszonek i czarny cylinder.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Nabrzeże - Page 2 Empty Re: Nabrzeże

Pisanie by Thaazis Hassir Pią Lip 09, 2021 12:32 am

Nowinki przyniesione przez Nathaniela były intrygujące. Enelis. Pasował jak ulał, cała ta sprawa pasowała, póki co, choć cząstka paranoi Thaaza nie chciała dać mu spokoju. W dodatku udział Porannej Gwiazdy był zastanawiający. Już pomijając fakt, że rodzi to wiele problemów, to usługi Gwiazdy kosztują. Zresztą Illen nie był zabójcą, a... To był ten moment, kiedy na parę sekund Thaazis zwolnił kroku. Czy elf aby działał sam, nie mogli mieć pewności. Ale skoro się tu kręcił, mógł doglądać sytuacji na scenie, mógł też być oczami i pośrednikiem w czymś bardziej skomplikowanym, Aran mówił, że za odpowiednią opłatą zamówić można wszystko.
Teraz jednak stanęli przed urokliwym domostwem, gdzie przesiadywać miał Pan A oraz jego ludzie. Wzrok elfa padł na tego, kto im otworzył. On również nie spodziewał się zobaczyć szarej elfki, lecz swoim zwyczajem pozostał tym niewzruszony. Nieznacznie skinął tylko głową na powitanie. Czuł, jak mu się przygląda, choć może nie trwało to długo. Z jednej strony było to miłe uczucie, być w centrum czyjejś uwagi, z drugiej jednak taka uwaga mogła znaczyć wiele rzeczy. W większości te niechciane.
Zaraz rzucił okiem na niejakiego Oczko, który postanowił chyba rozładować atmosferę w sposób idealny, by tylko nie pokazywać mocnych stron. Tak się to ładnie nazywa, a w rzeczywistości pewnie był tu drużynowym błaznem. Wszędzie taki się trafi.
Zerknął kątem oka na Vigiego, mając nadzieję, że będzie się zachowywał. Że nie zwróci uwagi Oczka, nawet się nie łudził.
Ruszyli więc w głąb domu, a wzrok szarego elfa swoim zwyczajem lądował na różnych strategicznych punktach. Przejściach, ludziach, obiektach. Nie, żeby wyglądał na zaniepokojonego, on po prostu oglądał wnętrze i towarzystwo, łącząc przyjemne z pożytecznym.
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Nabrzeże - Page 2 Empty Re: Nabrzeże

Pisanie by Vigi Pią Lip 09, 2021 1:02 am

Tak, byliśmy tu, gdzie jesteśmy właśnie teraz. Nie mówię, że nie wiem o co wszystkim chodzi, bo wiem, zaznajomiony zostałem z sytuacją i rozumiem ją mniej więcej, jednak co innego wiedzieć, a co innego widzieć na własne oczy i w tym uczestniczyć. Miałem nadzieję, że się mi wiele w głowie rozjaśni po dzisiejszym dniu.
Trochę się denerwowałem, ale no przecież ja, to ja, w mojej naturze nie ma opcji nadmiernego stresu. Dlatego też z uśmiechem i żywym zainteresowaniem szedłem ścieżką razem z innymi. Zerkałem sobie na każdego i z niemożliwym do zniesienia bólem, powstrzymywałem się przed gadaniem głupot. Szefowi by to pewnie nie przeszkadzało haha, ale innym już tak. Jedynie raz Walrysa załaskotałem w boczek, tak z nudów i na zaczepkę. Drugi raz się nie odważyłem, bo by mnie na kopach wszyscy wynieśli.
Trzymałem się raczej bliżej Thaazika, bo jego znałem najlepiej, no i dał mi zniżkę na ciasto, lubię go no i miałem blisko do jego uszu, żeby się w razie czego zapytać o coś, zwłaszcza, że wiedziałem, iż udzieli mi prawidłowej odpowiedzi.
Nieznajomą elfkę przywitałem uśmiechem, pomimo, że nie byłem w centrum jej zainteresowania. Nowe twarze, nowi znajomi, to było emocjonujące, zwłaszcza, że po chwili nasz seksowny urok bandy niegrzecznych chłopców został doceniony przez... Oczko? Co to za przezwisko? Przyjrzałem się chłopakowi zza Thaazika. Lekko przekręciłem głowę, zmarszczyłem brwi, uniosłem jedną. Popatrzyłem ukradkiem po twarzach moich towarzyszy, żeby wybadać ich stosunek do blondasa. Wróciłem do niego wzrokiem i nie wiem dlaczego, ale miałem wrażenie, że kurczę, ma w dobie coś z klienta burdeli. Nie zdziwiłbym się gdyby sypiał regularnie w kilkoma moimi znajomymi na raz, jeszcze pewnie ma zniżkę, zbiera pieczątki i te sprawy.
Szliśmy dalej, a ja jak się karła trzymałem wcześniej, tak się i teraz trzymałem. Chyba faktycznie jest moją mamą gąską od której się nie odlepię przez jeszcze jakiś czas.
Vigi
Vigi

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaż na prawym biodrze
-tatuaż na prawej dłoni (więź z demonem)
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ważne przedmioty:
-kukri (prezent od Natha)
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Nabrzeże - Page 2 Empty Re: Nabrzeże

Pisanie by Nathaniel Harash Pią Lip 09, 2021 1:05 am

Faktycznie, Oczko wydał się błaznem nawet Nathanielowi, choć ciężko było stwierdzić, czy to nie maska, jak na aktora teatralnego przystało. Ciekawe, czy poznał kiedyś Claudie Misfortune. Natomiast Ahimi… ta to dopiero była zagadka, a pozornie prosta jak nitka.
Od razu po wejściu do środka, całą siedmioosobową grupą, zostali powitani przez wielki salon, łączony od razu z drzwiami frontowymi, zaś samo pomieszczenie było oświetlone z każdej strony, przez ogromne szklane okna, wychodzące na morską panoramę. Wszystko postawione z drewna, ciepłe kolorystycznie, przyjemne wręcz. Ale chwilowy zachwyt miał ujść płazem, kiedy ktoś wyskoczył przez barierkę, z piętra nad ich głowami, lądując kuckiem na ziemi, tuż przed Harashem, który cofnął się o dwa kroki, pobudzając tym nieco Warlysa i Erica. Wtedy, osoba ta, a jak się okazało, kobieta, wyprostowała się, rozkładając ręce.
-Dzieeeeeń dooooobryyy! Jestem Enu Anu! Ale możecie mi mówić Enu, albo Anu!- Przywitała się, szczerząc kły, lecz zwykła to dziewczyna nie była. Miała wielkie, czarne uszy, jak u nietoperza gacka, zaś długi i wąski ogon, wodził niczym lasso po powietrzu. Na głowie miała specyficzny hełm, ala czapkę, od której odchodziła zwisająca peleryna, imitująca nietoperzowe skrzydła, u końcówek których, zwisały małe, haczykowate ostrza. -Oh, przyglądacie się mi? Czy czapce? Wybaczcie, nie mam własnych skrzydełek, jakiś błąd narodzin, czy coś…
Dodała hybrydka, zaś Nathaniel na szybko spoglądał na Warlysa, który sam musiał się otrząsnąć, żeby to przenieść.
-Anu, przestań od razu dręczyć gości Pana A…- Rozbrzmiał nagle kolejny oby głos, a należał on do elegancko ubranego, leśnego elfa, o rudych długich włosach, który siedział na kanapie, w centralnym punkcie salonu, trzymając w dłoni szklaneczkę whisky, patrząc na nich lekko spod łba. -Jestem Gallar, bądźcie pozdrowieni.
Powitał ich z lekkim uśmiechem, a wtedy hybrydka nietoperza zatupała nogą z poirytowania, aby zaraz się odsunąć od zgromadzenia.
-Zawsze musisz być na pierwszym planie?
Spytała retorycznie, na co elf parsknął, topiąc usta w alkoholu. Zdezorientowany Harash spoglądał po wszystkich, aż do przodu wysunął się Oczko, oraz Ahimi.
-Nasza mała rodzina. Wejdźcie i się rozgośćcie.
Rzuciła elfka, a Warlys przetłumaczył Nathanielowi, który poprawił swój krawat, obierając kurs na najbliższy fotel lub coś w tym rodzaju. Robiło się ciekawie… więc to cała ferajna... tylko Pana A. brakowało.
Nathaniel Harash
Nathaniel Harash

Stan postaci : Uwaga, głuchoniemy.
Ekwipunek : Ozdobna szabla, rewolwer, metalowa laska, scyzoryk, notatnik i ołówek.
Ubiór : Skórzana długa kurtka z futerkiem, materiałowe spodnie pełne kieszonek i czarny cylinder.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Nabrzeże - Page 2 Empty Re: Nabrzeże

Pisanie by Thaazis Hassir Pią Lip 09, 2021 2:54 pm

  Rzucił okiem po salonie, który przedstawiał się ładnie i elegancko. W dodatku z całkiem niezłym widokiem, choć ten byłby lepszy, gdyby znajdowali się na piętrze. Cóż, może to tylko jego zdanie, parę razy łapał się na tym, że porównywał takie rzeczy z widokiem z latarni morskiej, a tej mało może dorównać. Tak czy inaczej Pan A dobrze sobie żył. A tym samym i jego podwładni najwyraźniej. Jednak ich spokojne zwiedzanie miało się skończyć po kilku krokach, kiedy powszechną uwagę przykuła zwinna istotka zeskakująca z antresoli tuż przed nos Harasha.
  Miał ludzi od ochrony, Thaaz skupił się na pozostałych, nieznacznie się spinając, lecz dziwaczna panna zaraz zaczęła się przedstawiać. To zdecydowanie wszystkich uspokoiło, lecz nie odegnało poczucia bycia w cyrku. Chyba nie zdziwił się aż tak... podejrzewał, że właściciel tego imienia nie może być normalny. Po prostu tak brzmiało. No i wyszło, że mają więcej niż jednego błazna. Zerknął kątem oka na Nathaniela, a zaraz spojrzał z powrotem na elfa, którego zdążył już wcześniej zauważyć.
  — Wy również — odparł na to ostatnie powitanie, a wtedy inicjatywę znów przejęła elfka, zapraszając ich do skorzystania z dobrodziejstw domu.
  Hassir wybrał sobie inny fotel niedaleko swego szefa, ale pod kątem, coby mieć dobry widok na jego ręce i twarz. Po chwili zrezygnował z opierania się na swym lewym łokciu, a w jego oczach na krótki moment odbił się wyraz co najmniej dyskomfortu, lecz Thaaz po prostu usiadł prosto i postanowił cierpieć w milczeniu, przybierając neutralny wyraz twarzy. Sprzyjał mu fakt, że generalnie musieli poczekać.
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Nabrzeże - Page 2 Empty Re: Nabrzeże

Pisanie by Vigi Pią Lip 09, 2021 4:23 pm

Weszliśmy do tego cudownego domu, w którym mógłbym mieszkać. Niech mnie ktoś bogaty poślubi, a potem umrze i zostawi mi wszystko w spadku. To byłoby idealne.
Rozejrzałem się po otoczeniu i już miałem zacząć się zachwycać, gdy zobaczyłem, jak coś spada na nas z nieba. Drgnąłem cały i odskoczyłem pół kroku w tył, zamykając przy tym ślepia, nasłuchując dźwięków łamanych kości czy rozplaskiwania się miękkiego brzuszka o ziemię. Dlatego nie lubię wysokości i dlatego nie lubię, jak ktoś obok mnie jest na wysokości. Nie mamy skrzydeł, nie latamy, więc po co wchodzić wyżej niż jakieś półtora metra nad ziemię? Kompletny brak odpowiedzialności i to, żeby jeszcze z własnej woli tak skakać? Okropne.
Otworzyłem ślepia po sekundzie, kiedy kobieta zaczęła mówić. Przez ten jej wyskok jakoś od razu zapałałem do niej niechęcią, bo czuję, że kiedyś zrobi głupotę, przeliczy się ze swoimi umiejętnościami i moja psychika na tym oberwie. Gdyby nie to, to powiedziałbym, że całkiem atrakcyjna z niej dziewczyna i do tego ma ciekawe imię. Enu Anu Enu Anu Enu Anu. Spróbowałem powiedzieć to kilka razy szybko w myślach, ale poplątałem się szybciej, niż myślałem.
Po chwili poznaliśmy kolejnego osobnika z rodziny elfów. Facet zdawał się być podobny do Thaaza, tak samo zrzędliwy, ale dzięki temu dość przewidywalny i raczej nie będzie skakał z wysoka dla zabawy, a to daje mu ode mnie dużego plusa. Uśmiechnąłem się z resztą szeroko na jego widok, bo facet był piękny. Te włosy i uszy i zachowanie, wszystko co w nim było sprawiało, że kurde, niech mnie chłop kupi, tu i teraz! O tak!!
Dostaliśmy zaproszenie do rozgoszczenia się, a ja jakoś tak nie czułem jeszcze tej całej mafijnej atmosfery, trochę, jakbym z kuzynostwem pojechał do domu dziwnej ciotki, co się jeszcze maluje i dlatego mamy czekać. Zignorowałem to, że może i wypadało usiąść, tak zrobił szef, no i Thaaz. Ja wolałem inny typ rozgoszczenia się. Zacząłem łazić po salonie, wyglądać przez okno, przystawiając czasem czoło do szkła, żeby zobaczyć jeszcze dalej. Zastukałem pazurkiem w parapet i szedłem dalej wzdłuż ścian z widokiem na zewnątrz. Jednak w końcu stanąłem przy pięknie wyrzeźbionej drewnianej szafce, na której stały jakieś porcelanowe rzeźby i ozdobny, szklany dzbanek z kolorowymi kwiatami. Jeden płatek jakoś jednak zaczął żółknąć. Pochyliłem się i przyjrzałem się naczyniu.
-Skończyła wam się woda w kwiatach.-rzuciłem informacyjnie, patrząc na różne osoby z tego domu. Byłem też trochę oburzony, że taka sytuacja miała miejsce. Kwiaty nie powinny umierać z odwodnienia, a ze starości. Jak już ktoś je ściął i postawił, to niech o nie dba, a nie. Nie mówię, że mają teraz już biec po wodę, ale nie robią na mnie dobrego wrażenia. Gdzie ty mnie Thaazik zabrałeś, to jakiej strasznej meliny, gdzie nie biorą odpowiedzialności za istoty, kakie wciągają pod swoją opiekę?
Vigi
Vigi

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaż na prawym biodrze
-tatuaż na prawej dłoni (więź z demonem)
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ważne przedmioty:
-kukri (prezent od Natha)
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Nabrzeże - Page 2 Empty Re: Nabrzeże

Pisanie by Nathaniel Harash Pią Lip 09, 2021 4:29 pm

Spojrzenie Thaazisa, czy uwaga Vigiego, miały szybko przepaść, przyćmione wizytą gościa honorowego. W końcu, usłyszeli stukot butów po drewnianych, spiralnych schodach, zaś szturchnięty Nathaniel, spojrzał w tamtejszym kierunku. Wtedy, ukazał mu się Pan A., który był młodym, dwudziestoparoletnim chłopakiem, o gładkiej, wyrazistej twarzy, platynowych niedługich włosach, z przedziałkiem na środku, ubranym dostojnie, a towarzyszył temu łagodny uśmiech. Jego szare oczy, wydawały się leniwie, jakby ospale, wodzić po całym, nietuzinkowym zgromadzeniu.
-Chciałbym was powitać w moim domu. Zwłaszcza Ciebie, Nathanielu. Możemy w końcu poznać się osobiście.- Przemówił spokojnym, gładkim głosem, podchodząc do Harasha, w kierunku którego wysunął szczupłą, bladą dłoń. -Nazywam się Gaspard Anatell. Wybaczcie, że kryłem się pod pseudonimem. W tej branży, poufność, to skarb.
Uśmiechnął się szerzej, a gdy Warlys przetłumaczył jego słowa, Harash odwzajemnił uścisk ręki. Kojarzył nazwisko Anatell, nawet też imię. Byli właścicielami Cesarskiej Kompanii Handlowej i operowali statkami powietrznymi. Sześć lat temu, firma zbankrutowała. Nie sądził, że znów usłyszy to nazwisko, ale jak widać, miał przed sobą dziedzica utraconej megakorporacji.
-"Rozumiem, że chroni Pan siebie, z powodu nazwiska."
Wygestykulował Nathaniel, zaś Warlys wypowiedział to na głos. Gaspard nie zdejmował swojego uśmiechu z twarzy, choć popatrzył po reszcie.
-Tak, wielu dalej ma nam za złe niepowodzenia mojego ojca. Moja siostra, Amelie, pracuje w selindayskiej milicji, zerwała z tym wszystkim, ale ja się nie poddałem. Może nie posiadam już statków powietrznych, ale morski handel przyprawami też jest dochodowy.- Zerknął na szarego elfa. -Thaazis Hassir, jak mniemam. Przyjemność po mojej stronie.- Wyciągnął do niego rękę, a po tym, zerknął na resztę, nim przymknął oczy w zakłopotaniu. -Przepraszam, niestety reszty nie kojarzę.
Rzucił ciepło i tak łagodnie, jakby okrył ich wszystkich miękką pierzyną.
-Warlys.
Odezwał się większy, szturchając zaraz chudszego kolegę.
-E, e… Eric.
Dodał drugi, za chwilę Anatell spojrzał też na Vigiego, oczekując i jego imienia. Gdy już było po wszystkim, ten usiadł na kanapie, obok Gallara, który założył rękę na oparciu.
-Poznaliśmy się już wszyscy. Więc może ktoś jest chętny na herbatę lub coś mocniejszego? Mogę dorzucić do tego niejakiego Elanssiera… kto zechciałby po niego pójść?
Zapytał, a wtedy wysunęła się do przodu Enu.
-Ja, ja! Sama go łapałam! No może nie sama, z Gallarem, ale ten tylko się patrzył.
Założyła ręce na piersi, na co rudowłosy znów prychnął.
-Bawiłaś się tak dobrze, goniąc za szczurem, że nie mógłbym odebrać Ci zabawki…
Odmruknął, a wtedy Gaspard pokręcił głową z delikatnym rozbawieniem.
-W porządku Anu, idź…
-Jeaaaa!
Zawołała i pobiegła schodami na górę..
Nathaniel Harash
Nathaniel Harash

Stan postaci : Uwaga, głuchoniemy.
Ekwipunek : Ozdobna szabla, rewolwer, metalowa laska, scyzoryk, notatnik i ołówek.
Ubiór : Skórzana długa kurtka z futerkiem, materiałowe spodnie pełne kieszonek i czarny cylinder.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Nabrzeże - Page 2 Empty Re: Nabrzeże

Pisanie by Thaazis Hassir Pią Lip 09, 2021 5:25 pm

  Woda w kwiatkach. Dlaczego go nie dziwiło, że Vigi zwrócił na to uwagę? Ale nie przejął się tym, byli wśród wesołej ferajny i to nawet lepiej, że zapoczątkował niezobowiązujący temat, nawet jeśli nikt go nie podjął. Takie rzeczy ocieplały atmosferę, a Thaaz mógł się skupić na bolącym oddechu. Jeszcze parę lat i zostanie masochistą...
  Nie musieli czekać długo, bo już po chwili dały się słyszeć kroki ze strony spiralnych schodów na piętro. Tam też uwięzło spojrzenie elfa, powoli ogarniając wyłaniającą się sylwetkę. Nie był pewien, czego oczekiwał po Panu A, ale chyba nie kogoś tak młodego. Tak, wiek z pewnością był lekkim zaskoczeniem, ale szybko rzucił to w niepamięć, zwracając uwagę na inne szczegóły jego wyglądu. Był bardzo charakterystyczną osobą, tym bardziej miał pewność, że nigdy go jeszcze nie spotkał. Ani jego potencjalnych krewnych.
  Gospodarz przywitał się z Nathanielem i zamienił z nim słowo. Gaspard Anatell. Czy coś mu to mówiło? I tak i nie. Znał nazwisko, rodzinny interes handlowy, wielki biznes, który upadł z równie wielkim hukiem, zaś sam Gaspard był ostatnim spadkobiercą. Nie dziwota, że los zaprowadził go do Afraaz, skoro postanowił pozostać przy handlu. Zwłaszcza handlu bez nazwiska.
  — Miło mi poznać — odparł, zaraz po zdjęciu rękawiczki, by uścisnąć mu dłoń. Wytatuowany na wierzchu ognisty krąg za chwilę ponownie zniknął pod cienkim odzieniem, a uwaga Thaaza skupiła się po części na pozostałych, którzy rzucali swoje imiona. Powoli robiło mu się lepiej, był nawet miło zaskoczony tym, jak skutecznie. Zerknął na Nathaniela, chcąc dać mu pierwszeństwo, ale jeśli ten zrezygnował, to sam się odezwał. — Poproszę herbatę — odparł, za chwilę odprowadzając wzrokiem Anu. Była niczym tryskająca energią nastolatka, chociaż... Całkiem możliwe, że niedaleko miała do nastolatki.
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Nabrzeże - Page 2 Empty Re: Nabrzeże

Pisanie by Vigi Pią Lip 09, 2021 8:40 pm

Uwaga o kwiatach została zignorowana, co było zrozumiałe, bo mieliśmy ważniejsze rzeczy na głowie. Niesmak jednak mi pozostał, ale znając życie zniknie za kilka minut.
Wszyscy popatrzyli na niezwykle tajemniczego i pięknego mężczyznę, który właśnie szedł w naszą stronę, niczym młody bóg, aby pobłogosławić nas swoją uwagą i słowami. To o niego tyle krzyku było? Cóż... inaczej sobie to wszystko wyobrażałem, ale to pewnie dlatego, że mam w głowie mocno stereotypowy obraz groźnych ludzi zajmującymi się półlegalnymi działaniami. Ja tu przychodzę do estetycznie zniewalających ludzi, a nie do oślizgłych, ubranych na czarno, napakowanych chłopów z cygarami. Szalone...
-Vigi.-wyszczerzyłem się radośnie i zamachałem do niego ręką. Coś mi w nim nie pasowało, ale do końca nie mogę powiedzieć co. Może to właśnie na tym polega bycie mafią, że wyglądasz normalnie, ale coś jest takiego w tobie, że inni czują ciary. Czy ode mnie ktoś czuje ciary? Tak, ale no w innych sytuacjach.
Uśmiechnąłem się na entuzjazm dziewczyny, jednak szybko zacisnąłem usta widząc, jak wbiega po schodach, tak płynnie, lekko... też tak chcę wchodzić po schodach, ale życie mi jest miłe i nie chcę zginąć, wiec wolę robić to wolno, ale bezpiecznie.
Thaazik zamówił herbatkę, więc i ja coś postanowiłem sobie wziąć. Jak dają, to bierz, zawsze.
-Ja chcę kompot, proszę.-wtedy przypomniałem sobie, że nie każdy ma w domu ten typ napoju.-A jak nie ma kompotu, to o nic nie proszę.-kolejne uśmiechy poleciały w stronę naszych gospodarzy, uśmiechy dość dziwkarskie, mające być moją autoreklamą poniekąd. Nie były do końca celowe, tylko jakoś tak wyszło, chyba chciałem ugłaskać wszystkich zanim jeszcze kogokolwiek zdenerwuję. Niedokonane jeszcze przewinienie zostało mi już wybaczone.
Vigi
Vigi

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaż na prawym biodrze
-tatuaż na prawej dłoni (więź z demonem)
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ważne przedmioty:
-kukri (prezent od Natha)
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Nabrzeże - Page 2 Empty Re: Nabrzeże

Pisanie by Nathaniel Harash Pią Lip 09, 2021 9:26 pm

Moment w którym Thaazis zsunął rękawiczkę, aby przywitać się z panem Anatellem, nie uszedł uwadze Ahimi, która momentalnie wlepiła wzrok w wytatuowany ognisty okrąg, na powierzchni jego dłoni. Rozpoznała go, a wtedy, zetknęła znów na jego twarz. Więc Hassir też należał do jej kultury? To ją… zdziwiło, bo nigdy wcześniej nie spotkała kogoś jak ona, w tym… zawodzie, powiedzmy. To było interesujące, ale nie odzywała się, w zwyczaju nie miała rzucać słów na wiatr, jak pozostali.
Aż do momentu, gdy padły zamówienia. Herbata dla Thaazisa, kompot… dla Vigiego. Oczko chciał kawy, Gallar już swoje miał, Anu gdzieś wybiegła, dwaj ochroniarze się wstrzymali, zaś Gaspard i Nathaniel, zgodnie wybrali królewski burbon.
-Pójdę przygotować.
Rzuciła do wszystkich, po czym szara elfka, wyszła z salonu.
Damiano cały czas zerkał na Vigiego, wyłapując jego uśmiechy, by rzucać własnymi, nawet jeśli ten by je ignorował. W tym czasie, Pan A. obserwował wszystkich. Może panowała niezręczna cisza, ale tylko chwilę, bo po chwili, coś mignęło im na piętrze. Wtedy, postać siwego elfa ze związanymi kończynami, poleciała na spiralne schody, z których zaczęła spadać i obijać się o stopnie. Hybryda nietoperza usiadła. A barierce, po której zaczęła zjeżdżać w dół.
-Ziuuuuuum!- Zawołała, będąc zaraz za Illenem, który ostatecznie wylądował na deskach podłogowych, leżąc jak długi, cały w sińcach. Anu zeskoczyła z poręczy, lądując tuż przy nim. -Przesyłka dostarczona, kapitanie!
Zatupała i zasalutowała, na co Gaspard zaśmiał się cicho, przykładając rękę do swoich ust. Nathaniel przyglądał się temu z lekką dezorientacją, ale przynajmniej, wiedział już jak ten cały Elanssier wyglądał. Choć teraz, niewyjściowo.
-Mogłaś go zabić, wiesz?
Skomentował Oczko, a Anu chwyciła szarego elfa za fraki, aby unieść go lekko, kołysząc jego głową.
-Przecież żyje…
Mruknęła nietoperzyca, a Gallar odstawił szklankę, by podnieść się ciężko z kanapy, by podejść do zakładnika.
-Cała Anu.- Westchnął i kucnął przy Illenie, odkneblowując jego usta z uśmiechem. -Witamy.
Dodał, by w tym samym czasie weszła Ahimi, z tacą na której były ich zamówienia. Kompletnie zignorowała cało toczenie, stawiając wszystko na stoliku. Wpierw wręczyła burbon dla najważniejszych tu person, a po tym, herbatę dla Thaaza, kompot dla Vigiego i na końcu, kawę dla Oczka.
Gaspard zerknął na Thaazisa, z lekkim uśmiechem.
-To chyba dobry moment, by zadać pytania. Podobno macie sobie wiele do wyjaśnienia...
Nathaniel Harash
Nathaniel Harash

Stan postaci : Uwaga, głuchoniemy.
Ekwipunek : Ozdobna szabla, rewolwer, metalowa laska, scyzoryk, notatnik i ołówek.
Ubiór : Skórzana długa kurtka z futerkiem, materiałowe spodnie pełne kieszonek i czarny cylinder.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Nabrzeże - Page 2 Empty Re: Nabrzeże

Pisanie by Thaazis Hassir Sob Lip 10, 2021 12:45 pm

  Nieśpiącej nigdy uwadze Thaaza nie umknęło zainteresowanie ze strony Ahimi, która zerkała na jego rękę i twarz. Tak, znał już to spojrzenie, nawet nie musiał się jej przyglądać, żeby wiedzieć, o co chodzi. Cóż, w jej przypadku pewnie było to zwykłe zaskoczenie, nic, czym warto się przejmować i tym bardziej, co mogłoby grać mu na nerwach.
  Nie czekali długo na Illena, choć chyba żadne z nich nie spodziewało się, w jaki sposób ten zjawi się na ich małym spotkaniu przy herbatce. Hassir śledził uważnie każdy ruch spadającego mężczyzny, w każdej chwili oczekując, że ten nagle sflaczeje i tyle będzie z ich całego trudu. To by było wyjątkowo niefortunne, toteż z chęcią podpisywał się pod uwagą Oczka. Beztroska ze strony Gasparda była ciekawa. Z pewnością już przywykł, lecz elf nie uważał, żeby ten wygłup był zabawny.
  Przeniósł wzrok na Gallara, a potem na herbatę, za którą podziękował cicho.
  — Rzeczywiście, całkiem dużo — przyznał, biorąc filiżankę, by ponownie oprzeć się wygodnie w fotelu. Obojętne spojrzenie zawiesił na byłym bibliotekarzu. — Powiedz, Illen... Po co siedziałeś w teatrze? Bo raczej nie po to, by się odchamić. — Upił herbaty. — Jaki jest związek Porannej Gwiazdy z Enelisem i sekretarzem gubernatora?
  Miał swoją teorię na ten temat, może nawet dwie, ale zawsze lepiej było zasięgnąć informacji u źródła. Zdawał sobie jednak sprawę, że może to nie być takie proste. Może Illen nie był zabójcą, ale sam fakt przynależności do Gwiazdy czynił z niego problematyczny obiekt.
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Nabrzeże - Page 2 Empty Re: Nabrzeże

Pisanie by Vigi Sob Lip 10, 2021 3:03 pm

Przyglądałem się z małym zdziwieniem w duszy, gdy padały zamówienia. Burbony, herbaty, kompoty i... kawa. Popatrzyłem na chłopaka, co kawę brał i gdzieś w duszy poczułem lekkie zdegustowanie. Jak tak trochę posiedziałem w Thaazowej kawiarni, to nie jest aż tak źle, chyba powoli zaczynam się przyzwyczajać, jednak dalej nie rozumiem, jak ludzie mogą pić takie barachło. Nie będę jednak nic mówić, bo o gustach się nie rozmawia i ja o tym wiem najlepiej.
Spojrzenie blondyna i uśmiechy wyłapałem, tak jak bym wyłapał spojrzenia i uśmiechy innych, bo własnymi ślepiami wędrowałem od osoby do osoby. Nikt nie pozostanie niezauważony. Wiedziałem jednak, że ja jestem tylko postacią poboczną w tej historii i nie ściągnę niczyjej uwagi, dopóki nie odwalę nic szalonego. Miałem więc spokój i czas na naukę.
Spokój mój jednak minął kiedy zobaczyłem, jak hybryda zrzuca ze schodów faceta. Cały się napiąłem i ze strachem patrzyłem, na mięsko turlające się po stopniach. Po chwili więcej strachu miało dojść gdy dziewczyna wsiadała na poręcz i z niej zjechała. Nie chodziło mi o całą otoczkę niedorzeczności jej działań i o niepotrzebne zadawanie cierpienia, a o to, że na schodach się powinno uważać, a ona robi z tego jedną wielką zabawę! Pocieszałem się jednak tym, że na pewno każdy ma swoje strachy, nawet wielki szef Nath musi mieć jakieś demonki, co ich nie lubi.
Wtedy Oczko wykazał się rozsądkiem. Może i kawę pije, ale ma łepek na karku. Byłoby faktycznie strasznie głupio, gdyby facet teraz przypadkiem zginął. Z podziękowaniem odebrałem kawę i przyznam, że ręka mi nieco zadrżała, ale szybko się uspokoiła kiedy poczułem słodycz owoców w pysku. Pijąc swój napój słuchałem rozmowy. Nie miałem nic do powiedzenia, dlatego jedynie próbowałem łączyć wątki, starając się przy tym nie rozproszyć za bardzo pięknymi widokami.
Vigi
Vigi

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaż na prawym biodrze
-tatuaż na prawej dłoni (więź z demonem)
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ważne przedmioty:
-kukri (prezent od Natha)
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Nabrzeże - Page 2 Empty Re: Nabrzeże

Pisanie by Nathaniel Harash Nie Lip 11, 2021 9:57 pm

Wszystkie spojrzenia spoczęły na Elanssierze, który z początku wydawał się ignorować pytania Thaazisa, lecz Gallar pochwycił go za włosy, lekko szarpiąc jego głową, żeby ten zaczął mówić.
-Yh… Swetens kazał mi mieć Enelisa pod kontrolą… miałem w teatrze doglądać jego działań, a jakby zawiódł… zrobić to za niego… zamach…
Sapnął, a wtedy, Gaspard zastukał palcem o swój policzek, jakby nad czymś myśląc, ale niewiele miał do dodania, chyba woląc swoje przemyślenia zostawić dla siebie.
-Hej hej, dalej mówisz mało.
Upomniała go Anu, sztuchając go butem, zaś Gallar znów szarpnął Illena za włosy, na co syknął.
-Miałem tylko nadzorować… pilnować… sekretarz wszedł w układ z Poranną Gwiazdą… jeśli wszystkie adnotacje zostałyby wykonane, a głowa gubernatora poleciałaby na deski, Swetens miał zagwarantować zbudowanie nowej siedziby skrytobójczej w Afraaz…
Wyjaśnił, a Nathaniel wtedy wykonał kilka ruchów w stronę Warlysa.
-Szef pyta, dlaczego zginęła Misfortune.
Odezwał się wielki chłop. W gruncie rzeczy, Nathaniel sam poznał Claudie, a jej śmierć, wydawała mu się niepasująca do całej sprawy. Illen spojrzał w kierunku Harasha, a po tym, na Hassira.
-Wpadłem na was przypadkiem, kiedy teatr zapłonął… ale myślałem, że na tym się skończy, nie sądziłem, że będziecie węszyć… zwłaszcza ta cała Misfortune… za dużo pytała… kiedy wpadłem tam z jednym z bandy Enelisa, sądziłem że zastanę ją samą…
-Brzmi ciekawie, ale wspomniałeś o głowie gubernatora.- Odezwał się Gallar. -Ty chyba nie jesteś zabójcą…
Dodał, natomiast szary elf spojrzał na Ahimi, jakby szukał w niej wsparcia, ale ta tylko prychnęła, zakładając ręce na piersi.
-Kontrakt jest opłacony. Gwiazdy teraz będą próbować zabić gubernatora… wszystkie adnotacje wypełnione…- Uśmiechnął się, znów spoglądając na Thaazisa. -Jedyny sposób, aby anulować kontrakt Porannej Gwiazdy na głowę gubernatora, to zabić zleceniodawcę. Sekretarza Swetensa. Coś o tym już wiesz, co nie, Hassir?
Zaśmiał się, a wtedy, hybryda nietoperzycy kopnęła go w twarz, ogłuszając. Wszyscy spojrzeli w jej stronę, a ta wzruszyła ramionami.
-Irytował mnie.
Mruknęła, aż w końcu, uwagę na sobie skupił Anatell, który cały czas milczał.
Po wysłuchaniu spowiedzi Illena, Gaspard założył nogę na nogę, spoglądając po pozostałych, ponownie z lekkim uśmiechem.
-Sprawa wygląda prosto. Trzeba dopaść sekretarza gubernatora. Słyszałem, Panie Hassir, że ma pan swego rodzaju zdolności do cichych akcji. Proszę wybaczyć mi moją śmiałość i poprawić, jeśli się mylę.- Upił łyk burbonu, dając mu chwilę. -Myślę, że Nathaniel zgodzi się ze mną, że to zadanie idealne dla Pana. Oczywiście nie chcę nikogo zmuszać do brudzenia sobie rąk, bardziej potrzebujemy tęgiego umysłu.- Spojrzał leniwie po swoich ludziach i nieludzkich. -W ramach pomocy, chciałbym zasugerować dwuosobową kooperację w tej akcji. Jak już Pan wie, tutaj obecni… radzą sobie z takimi wyzwaniami. Jeśli Pan Harash również się zgadza, któreś mogłoby pomóc. Gallar, Enu Anu, Ahimi lub Damiano. Jakby Pan preferował.
Zasugerował, a Nathaniel po chwili kiwnął głową do Hassira, na znak zgody z tym pomysłem, jeśli elf z góry nie znegował propozycji. Tak, czy siak, zabójcą miał być ktoś inny, ale to Thaazis musiał brać za to odpowiedzialność, nie tylko w kontroli nad operacją, ale i wyborem swojego skrytobójcy. Potencjalni kandydaci jednak, za chwilę uwięzili na nim wzrok.
Nathaniel Harash
Nathaniel Harash

Stan postaci : Uwaga, głuchoniemy.
Ekwipunek : Ozdobna szabla, rewolwer, metalowa laska, scyzoryk, notatnik i ołówek.
Ubiór : Skórzana długa kurtka z futerkiem, materiałowe spodnie pełne kieszonek i czarny cylinder.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Nabrzeże - Page 2 Empty Re: Nabrzeże

Pisanie by Thaazis Hassir Pon Lip 12, 2021 6:32 pm

  Thaaz nie zamierzał się oburzać na tę ignorancję. Złość rzadko kiedy rozwiązywała takie problemy, w przeciwieństwie do opanowanego i metodycznego przymusu, a tym zajmował się Gallar i jego kompani. Po chwili więc Illen zdecydował się odezwać. Swetens. To nazwisko już znał, pod wieloma kątami. Ale informacja o tym, że zamach był doglądany przez Gwiazdę była ciekawa. Dlaczego sekretarz wynajął hybrydę zamiast skrytobójcy? Być może ta była tańsza, ale z tego, co słyszeli, to i tak należało opłacić robotę Elanssiera.
  Dalej robiło się jeszcze ciekawiej. A więc droga do celu była adnotacją, zaś celem Gwiazdy gubernator. Interesujące. Ciekawe czy policzyli mu to jako dodatki czy osobne morderstwa. Zerknął kątem oka na Nathaniela, po czym znów na ich gwiazdeczkę wieczoru, która tak ładnie wytknęła go mentalnym palcem. Jego podejrzenia co do śmierci Claudie generalnie się potwierdziły.
  W odpowiedzi na jego wzmiankę o wiedzy, Hassir tylko upił herbaty. Szkoda tylu pieniędzy, ale cóż, Gwiazda jest sprytna. Tak czy inaczej wychodzą na swoje. Wtedy jednak jego żywsze spojrzenie powiodło za Anu, która postanowiła to skończyć w dość widowiskowy sposób. Mógł się tego spodziewać, lecz... chyba wiedzieli już wszystko, co było im potrzebne. Chyba. Po co ci ten kot...
  To jedno nadal nie miało sensu. Enelis nie był specjalistą, nie był rozeznany w terenie, w przeciwnym wypadku nie potrzebowałby pomocy, za którą również zapłacono interesującą sumę. Kupców rozumiał, ale dlaczego kot narażał siebie zamiast zabójcy, którego los nikogo nie obejdzie, a który i tak już jest wmieszany w sprawę?
  Lecz jego myśli przerwał Pan A, na którego zwróciły się teraz ślepia Hassira.
  — Nie myli się pan — odparł spokojnie i słuchał dalej. — To dobra myśl. — Zerknął na Harasha, oczekując zgody, która też nadeszła, toteż Thaazis przesunął spokojnie wzrokiem po wesołej gromadce. O jednych mógł powiedzieć więcej niż o drugich, szczególnie mało o Gallarze, który wydawał się mrukiem. To jednak miało tu małe znaczenie. Damiano był... cóż, był błaznem z nożem w ręku, który przez ostatnią chwilę zszedł na dalszy plan, głównie pewnie dlatego, że całym swoim wesołym jestestwem zajęła go Anu. Ahimi zaś... była tą rozważną i opanowaną, z pewnością nie zrobiłaby nic głupiego. Dlaczego to nie o niej pomyślał w pierwszej sekundzie? Niestety wiedział, dlaczego, odpowiedź była tu boleśnie oczywista, może to właśnie przez to zmienił zdanie. — Ahimi — odparł zaraz, zawieszając na elfce wzrok. — Enelis i Illen też się przyłączą... — Uśmiechnął się pod nosem i przeniósł na Elansiera zdegustowane spojrzenie. — Ale najpierw go ocuć i spytaj, czy morderstwo ma ustaloną datę, godzinę i konkretne okoliczności, oraz którego skrytobójcę do tego przydzielono... — A nuż się mu poszczęści dodatkową wiedzą. O sekretarza nie musieli się martwić z powodu tych dodatkowych pięciu minut, Thaaz już układał w głowie plan, co dało się dostrzec w jego na wpół zamyślonym spojrzeniu.
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Nabrzeże - Page 2 Empty Re: Nabrzeże

Pisanie by Vigi Pon Lip 12, 2021 7:29 pm

Rozmowy trwały, ale zostały przerwane przez dziewczynę, co kopnęła faceta, no i on upadł na ziemię. Skrzywiłem się lekko, patrząc na jej zachowanie. Thaaz i ty o mnie myślisz, że jestem denerwujący? Cóż, może jakbym miał cycki czy coś, to też by tak się na mnie gapił, chociaż Thaazik nie jest aż tak płaski? Sam nie wiem, każdy trochę jest, nie ma co się nad tym zastanawiać, bo ja jako pracownik burdelu o płaskości pociągu wizualnego nie powinienem nic mówić. Wzruszyłem ramionami sam do siebie w reakcji, na moje wewnętrzne monologi.
Westchnąłem cicho i znów przeleciałem wzrokiem po każdym po kolei, bo przyszedł czas na wybieranie ludzi, co mają jakiegoś typa zabić. Nie jakiegoś w sumie, nie będę aż takim ignorantem, bo ,,trzeba dopaść sekretarza gubernatora", jak to ten chłopak powiedział. Czy mi się zdaje, czy on jest w moim wieku? Tyle lat ma i już tyle osiągnął, a ja też tyle lat i osiągnąłem też wiele, ale w innym sektorze życia.
Wypiłem cały kompot, więc teraz tylko stałem i sobie gryzłem szklaną szklankę. Nudziło mi się. No może nie nudziło, po prostu zbyt mało rozumiałem. Może faktycznie jestem głupi? Słyszałem to kilka razy. Hmm... Nie, nie jestem, nie ma nawet takiej opcji. Jestem co najmniej średnio inteligentny, a osobiście podejrzewam, że jestem nawet nieco powyżej średniej. Bo jestem mądry, jak się skupię i mi ktoś wytłumaczy.
Brak możliwości głębszych przemyśleń sprawiło, że miałem czas się zastanowić nad tym kto mi przypadł do gustu, a kto nie. Chociaż to jest chyba oczywiste kogo lubię mniej więcej, a kogo nie. Jednej osoby stąd nie lubię, ciekawe kurczę kogo.
Thaazik wybrał elfkę, co mnie nie zdziwiło powiem szczerze. Już widziałem ich jak rzucają w siebie kamieniami i nasionami, bo to elfy szare tak robią? Czy mi się myli. Nie jestem kulturoznawcą, raz czy dwa coś tam w książce przeczytałem. Znów sobie dałem odlecieć, bo mnie rozmowa nie dotyczyło, ale mimo to, ciekawym było słuchać jak ktoś planuje czyjeś morderstwo. Całkiem śmieszna sytuacja, taka zwyczajna, temat do rozmowy przy obiadku z rodziną. Powinienem być przerażony, czy może zmieszany tym, że siedzę w towarzystwie morderców? Być może, ale w sumie, jak patrzę na nich to widzę zgraję zabójczych klusek. Może to dlatego, że znam ich od tej miękkiej strony, a nie od strony mafijnej? Tak, to pewnie dlatego, ale nie ma co się nad tym rozwodzić. Chwyciłem szklankę i odstawiłem ją na stolik przy oknie. Dalej mnie jednak denerwuje to, że kwiaty nie mają wody.
Vigi
Vigi

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaż na prawym biodrze
-tatuaż na prawej dłoni (więź z demonem)
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ważne przedmioty:
-kukri (prezent od Natha)
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Nabrzeże - Page 2 Empty Herbata u Pana A

Pisanie by Nathaniel Harash Pon Lip 12, 2021 8:59 pm

Nathaniel z pewnością zrozumiałby Vigiego, jak się czuje z faktem, że niewiele może powiedzieć. Już nie chodziło o jego wadę zdrowotną, ale sam fakt, że scena należała teraz do Pana A. oraz Hassira. Sam był trochę jak kontroler całego procesu, w którym stanowił jedynie czujne oczy. Gdy Eric się obijał, Warlys trudził się z całą tą zabawą w migowy, machając grubymi palcami. Dysputa jednak z samym Elanssierem, tymczasowo dobiegła końca, a Gaspard zasugerował kolejną taktykę działania, dając wybór Thaazisowi. Z jak wieloma skrytobójcami współpracował? Harashowi raczej ciężko byłoby podjąć taki wybór na jego miejscu, Enu Anu była narwana, Oczko nie budził zaufania, też zapewne skupiłby się na Gallarze lub Ahimi, chłodnych głowach całej sprawy. Ale jednak, padło na tą drugą.
Szara elfka uwięziła wzrok na Thaazisie, kiedy padło jej imię. Zaskoczył ją ten wybór? Może nie do końca, lecz ciężko byłoby jej rozgryźć myśli, którymi się pokierował.
-W porządku, zrobię to.
Oznajmiła na znak zgody, Oczko machnął na to ręką, Anu westchnęła zawiedziona, że ominie ją zabawa, zaś rudawy elf tylko odpalił papierosa, jakby mu to zwisało. Anatell z kolei uśmiechnął się ponownie.
-Dobry wybór, Panie Hassir. Ahimi nigdy mnie nie zawiodła.- Pochwalił kobietę, która odwróciłą głowę, zakłądając ręce na piersi. -Gallar, obudź naszego gościa.
Dodał, a wtedy, leśny elf strzelił Illena w twarz. Nie zadziałało, więc cofnął się po swoją szklanke whiski, oblewając go alkoholem.
-Szkoda whisky…
Mruknął Oczko, a zaraz, ich zakładnik otworzył oczy. Galar chwycił go znowu za włosy, aby spojrzał mu w oczy.
-Kto ma zabić gubernatora i kiedy?
-Ell...Elleonora… Zevis…
-Kiedy?
Lecz wtedy, Illen znów zemdlał. Anu chyba przesadziła z kopniakiem. Pan A. westchnął.
-Potem go dobudzimy i się wszystkiego dowiemy. Przekażę informację. Chyba na ten moment to wszystko. Ahimi pójdzie z wami…
Tymi słowami, tylko rozpoczął koniec ich spotkania. Za kilka chwil doszło po prostu do pożegnać, z kolei chłopcy Harsaheru, w towarzystwie Ahimi, opuścili dom Gasparda…

z/t dla wszystkich
Nathaniel Harash
Nathaniel Harash

Stan postaci : Uwaga, głuchoniemy.
Ekwipunek : Ozdobna szabla, rewolwer, metalowa laska, scyzoryk, notatnik i ołówek.
Ubiór : Skórzana długa kurtka z futerkiem, materiałowe spodnie pełne kieszonek i czarny cylinder.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Nabrzeże - Page 2 Empty 4

Pisanie by Thaazis Hassir Nie Lip 18, 2021 3:43 pm

  — I skąd to niby wiesz? — Mężczyzna nastroszył swe wąsy, przypatrując mu się uważnie.
  — Z plotek. A jednak dobrze wiesz, że uliczne plotki potrafią być zaskakująco prawdziwe. Zwłaszcza, jeśli wiesz, gdzie i kogo pytać. — Elf oparł się łokciem o blat okrągłego stolika.
  Jego towarzysz milczał przez chwilę, jakby rozważając wszystkie informacje, które, jeśli prawdziwe, mogły być wyjątkowo niepokojące. W dodatku wiarygodne, patrząc na wszystkie niedawne wydarzenia.
  — I chcesz, żebym oddelegował tam moich najlepszych ludzi... — powtórzył z nutą nieufności.
  — Mając do wyboru bezpieczeństwo jednego z najważniejszych ludzi w tym mieście, a pilnowanie ulic, które i tak nie są pilnowane, co lepiej wybrać? — Zerknął na ludzi za ogródkiem i znów na niego. — Czy ja cię kiedyś rozczarowałem?
  — Powiedzmy, że nie... — Zmrużył lekko oczy. — Ale co ty byś z tego miał?
  Elf uśmiechnął się pod nosem na to pytanie.
  — Jesteś okrutny, Llaren... Spokój. Zmiana tutejszej władzy nikomu porządnemu nie byłaby na rękę, sam wiesz, że to bardzo odpowiedni człowiek. A kandydaci nie są zbyt odpowiedni.
  Sierżant patrzył na niego jeszcze przez chwilę, po czym z wolna pokiwał głową.

* * *
  Ulice Afraaz były dziś nieco mniej zaludnione przez różne rzesze gapiów, którzy poszli popatrzeć na otwarcie nowego mostu. Nie wszyscy interesowali się samą sprawą, pewnie większości nawet nie obchodziło udrożnienie przeprawy, a raczej liczyli na coś ciekawego do zobaczenia, nowy temat do plotek czy choćby złapanie coś ciekawego do jedzenia. Uliczni sprzedawcy pewnie się postarali, licząc na większy zysk. Zaś dwa elfy szły spokojnie przez nabrzeże, powoli zbliżając się do posiadłości Pana A.
  — Coś cię zajmuje — rzucił, zerkając na nią. Nie żeby nagle zrobiła się milcząca, bo chyba cały czas taka była, ale istniało wiele rodzajów milczenia i on wiedział o tym aż za dobrze.
  W sumie szybko pożałował swego pytania. To znaczy miało sens, mogło mu dać pewne pojęcie o jej myślach i osobie, nawet gdyby niezbyt odpowiedziała, ale mogło też zabrzmieć zbyt... towarzysko? Nie był pewien nawet, jak to ująć, ale chyba nie czułby się dobrze z opinią kolegi. To by było niewygodne.
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Nabrzeże - Page 2 Empty Re: Nabrzeże

Pisanie by NPC Nie Lip 18, 2021 4:07 pm

Minęły dwa dni od udanego zamachu na sekretarza i pokrzyżowania planów Porannej Gwiazdy. Teraz zaś, w dzień otwarcia mostu i spokoju w mieście, przyszedł czas, aby wrócić do siebie. Choć Ahimi wydawała się być jeszcze bardziej zamyślona, niż wcześniej.
Szli nabrzeżem, kierując się do rezydencji, która mieniła się w oddali. Nie skupiała się jednak na tym, wiedziała bowiem, że gdy tylko wejdzie do środka, otrzyma gratulacje od reszty. Jednakże, Thaazis samemu się odezwał, przez co spojrzała na niego, co prawda urywkowo, ale jednak. Wiedziała, że wcale go nie obchodził jej stan, a raczej, zastrzeżenia lub możliwe wątpliwości, które mogą nieść ryzyko dla niego. Mimo to, coś kazało jej to w jakiś sposób docenić.
-To nic takiego. Nie musisz się niczym przejmować.
Odparła mu tylko, zachowując wszelkie uwagi dla siebie. Bo tak było, nie chodziła jej po głowie żadna ważna myśl, a wyłącznie same śmieci, które się plątały i wpływały na nią całą. Chyba po prostu potrzebowała teraz kilku dni odpoczynku. A na szczęście, byli na miejscu.
Zaraz po wejściu do domostwa, do ich nozdrzy dopadł mdły zapach, zaś elfka, natychmiastowo pochwyciła Thaazisa za przedramię, zaciskając palce na jego skórze, nim nagle, opadła na kolana, wlepiona w jeden punkt. Zapewne zaskoczony tym Hassir, spojrzał w tym samym kierunku, aby dostrzec, jak coś wisi z balustrady. Była to Enu Anu, która bezwładnie zwisała w powietrzu, zaś jej peleryna, była owinięta wokół jej własnej szyi, a czapka, obwiązana o barierkę. Jej pusty wzrok wlepiał się w nieznany punkt, a sina twarz, wyrażała desperacyjną próbę ratunku. Lecz to nie było wszystko. Bo gdyby tylko spojrzeli w lewo, dostrzegliby Oczko, przybitego do ściany za pomocą noży, zatopionych w jego kończynach, w pozę rozgwiazdy, z której krew zdążyła już spłynąć i zaschnąć na deskach. Gdzieś w oddali, przy przewróconych meblach, powalonej kanapie i rozbitym stoliku, leżał Gallar, ze strzyletem w piersi, oraz twarzą zmasakrowaną przez ciężki, leżący obok, wazon na kwiaty, które obecnie, wraz z ziemią, rozsypane były po podłodze.
-Pan A…
Wyszeptała, prawie ksztusząc się, by puścić szarego elfa i pobiec do przodu. Daleko nie zaszła, bo już na schodach, dostrzegła swojego pracodawcę. Ten leżał oparty o stopnie, pozbawiony prawej ręki, która spoczywała gdzieś wyżej, ucięta równo, jakby za pomocą ostrej szabli.
Ahimi oparła się ciężko o jakiś mebel, zamykając swój wzrok na przestrzeni, która obejmowała kałuże krwi Pana A...
Gdyby Thaazis zdecydował się podejść do dowolnego ciała, dostrzegłby przypiętą karteczkę z dopiskiem: "Poranna Gwiazda przesyła pozdrowienia". Zaś jeśliby sprawdził więcej, niż jedną, odkryłby, że każda została spisana innym stylem pisma…
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Nabrzeże - Page 2 Empty Re: Nabrzeże

Pisanie by Thaazis Hassir Nie Lip 18, 2021 6:24 pm

  Przejmować. Czy on się przejmował? Tak, on zawsze się czymś przejmował, ale zwykle nie tym i nie tak, jak ludzie tego oczekiwali. Nastrój Ahimi potrafił być problematyczny, sam dobrze o tym wiedział. Nie miał tylko pewności, czym był spowodowany, mógłby strzelać w jedną lub drugą opcję, innych na razie nie znał. Tak czy inaczej, mogło to oznaczać poważne odciągnięcie myśli od chwili obecnej, a to zwykle sprowadza kłopoty nie tylko na skrytobójców. Powinna być czujna na ulicy, nawet jeśli nie była sama. W zasadzie zwłaszcza, jeśli nie była sama.
  Jednak niewiele drogi im zostało i zawitali zaraz w drzwiach domostwa Pana A. Już na korytarzu powitało ich duszące i wyjątkowo odpychające powietrze. Thaazis zaklął pod nosem po elficku. Znał ten zapach bardzo dobrze. Odruchowo spiął się i zerknął na jej rękę zaciskającą się na jego ramieniu, lecz wtedy elfka upadła na kolana w drzwiach głównego salonu. Przeniósł wzrok z powrotem na pomieszczenie, gdzie zwisało nieruchomo ogoniaste ciało hybrydy. Jej wykrzywiona twarz i wyłupiaste oczy sprawiły, że skrzywił się lekko.
  Zerknął jeszcze raz na jej rękę i patrzył dalej, chwilowo nie wchodząc do pomieszczenia. Oczko był powieszony niczym obrazek na ścianie, bardzo dokładnie przybity, zaś Gallar... Ciężko powiedzieć, czy sztylet skrócił jego męki, czy też był tylko upewnieniem się, że nie żyje. Hassir poczuł zwolnienie uścisku, a jego uwagę od trupów odwrócił szept elfki. Czy A wciąż mógł żyć? To nie było niemożliwe, lecz wydawało się mało prawdopodobne.
  Podszedł do schodów i tak samo rzeczowym wzrokiem jak wcześniej omiótł mężczyznę, upewniając siebie, że po takim czasie żyć nie może. To musiało niewyobrażalnie boleć, wykrwawiać się przez uciętą kończynę, chociaż... Z drugiej strony mógł zemdleć. Ale gdzie jego ręka? Uważając na krew, wszedł kilka stopni, by zaraz dostrzec kończynę. A więc nie była nikomu potrzebna.
  Skupił uwagę na trupie, przy którym kucnął i przyjrzał się w poszukiwaniu jakichś śladów. Ten jeden, który rzucił się w oczy, był zdecydowanie wystarczający.
  — Faktycznie jesteś suką... — mruknął, przyglądając się karteczce. Wtedy też zmarszczył brwi. Czy on już takiej nie widział?
  Zszedłszy ze schodów, ruszył najpierw do Oczka. W istocie. A skoro jest jedna, to jest i więcej. Gallar. A na koniec...
  Podniósł wzrok na zwisającą z balustrady Enu Anu i wziął jakieś krzesło, które nie połamało się całkiem. Postawiwszy je przy hybrydzie, stanął na nim i wyjął czwartą karteczkę, by rozłożyć je sobie przed oczyma. Jego brwi powoli się zmarszczyły. Cztery osoby. Najpewniej. Z wielkiej piątki zostały trzy, przynajmniej tak zakładał, bo Aran nie podawał imion. Kim więc był dodatkowy Nożyk?
  — Pan A miał tu rzeczy, które nie powinny wpaść w nieodpowiednie ręce? Cokolwiek? — zapytał, schodząc z krzesła i chowając kartki w kieszeni.
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Nabrzeże - Page 2 Empty Re: Nabrzeże

Pisanie by Aranai Zevis Nie Lip 18, 2021 6:40 pm

Ahimi chyba nie usłyszała pierwszego komentarza, zbyt zajęta tym co się stało, a nawet nie potrafiłaby teraz ocenić, do kogo je kierował. Chyba potrzebowała chwili, aby dopiero zaraz, dotarły do niej kolejne słowa, kiedy Hassir zebrał wszystkie karteczki. Popatrzyła na niego uważnie, odbijając się od mebla, biorąc wdech.
-Nie miał. To on był tu kimś, kto nie powinien wpaść w nieodpowiednie ręce.- Rzuciła z rozgoryczeniem. -Był zmiennokształtnym…- Dodała po chwili, zerkając na leżące ciało, które tylko imitowało prawdziwego Gasparda Anatella. -Zabójców to widocznie nawet nie interesowało…
Dokończyła, odchodząc na moment, przesuwając dłońmi po swojej głowie.
Nieoczekiwanie, w doszczętnej ruinie, pojawił się jeszcze jeden gość, który wszedł przez główne przejście. Był to złotowłosy elf o ciemnej karnacji i tatuażu na policzku. Aranai wiódł za nimi, od jakiegoś czasu, gdy ich tylko wypatrzył na wybrzeżu. Ciekawość jednak okazała się tu dawką nowych informacji. Rozejrzał się wokół, zerkając po leżących ciałach, choć zatrzymał się przed powieszoną nietoperzycą, na której zawiesił smutne spojrzenie.
-Zapewne walczyłaś do końca…
Powiedział w jej kierunku, a wtedy, naprzeciw wyszła mu Ahimi, która dobyła nóż do rzucania i cisnęła nim w jego kierunku. Aranai zwykł jednak spodziewać się takich powitań, toteż już sekundę wcześniej, wykonał unik, przez co ostrze go wyminęło, trafiając w jakąś ścianę.
-Ty… Ty i ta Twoja Poranna Gwiazda…!
Warknęła, zatrzymując się na dwa metry odległości od niego, lecz Zevis tylko łagodnie uniósł ręce, w geście pokoju.
-Nie mam z tym nic wspólnego. Nie przynależę już do Porannej Gwiazdy od ponad roku. Jestem zdrajcą.
Wyznał jej, przełamując ten sekret, który Hassir przed nią ukrywał, a ta, otworzyła lekko wargi, odwracając się od niego i przykładając dłonie do ust, patrząc po trupach w zasięgu wzroku. Aranai w tym czasie podszedł do Thaazisa, spoglądając na zebrane kartki.
-Wygląda jak zemsta. Cokolwiek zrobiliście, musieliście im nieźle popsuć plany. Niektóre Gwiazdy potrafią być zawistne, przekonałem się o tym już dobrze…
Wyjaśnił, ale zaraz, odezwała się Ahimi:
-Wyjdźcie.- Rzuciła krótko, wciąż odwrócona do nich plecami. -Muszę ich zdjąć. I pochować. Zostawcie mnie samą. To w końcu wszystko, tak? Koniec interesu...
Dodała dla jasności, a choć nie widzieli jej twarzy, elf zaraz objął Hassira ramieniem, aby pociągnąć go w stronę wyjścia.
-Chodźmy...
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Nabrzeże - Page 2 Empty Re: Nabrzeże

Pisanie by Thaazis Hassir Nie Lip 18, 2021 9:29 pm

  Zawiesił na niej uważny wzrok, kiedy zaprzeczyła. Czyżby jeden rozsądny trzymał wszystko w głowie? Ale za moment Ahimi miała rzucić o wiele ciekawszą uwagą, która niejako tłumaczyła fenomen Pana A.
  — Zmiennokształtny... — Zerknął znów w stronę A. Zawsze wydawało mu się, że te istoty były trudne do zabicia, a tu proszę. Ale cóż, to jednak Gwiazda. Mieli renomę nie od parady.
  Rasa ich nie interesowała, nie dziwiło go to. Jeśli dostali zlecenie, to było tylko uwagą do przygotowań. Jeśli nie... a sądził, że może tak być, to nie przyszli tu podziwiać jego umiejętności. Thaaz nie powiedział jednak tego na głos, niewiele by zmieniło. Ruszył po pokoju, w nadziei, że może znajdzie coś jeszcze, choć bardziej zastanawiał się nad dalszymi krokami. I nad losem Ahimi. Miał sporo szczęścia, że nie postanowili wyżyć się również na niej.
  Wtedy też pojawiły się nowe kroki, ciche i dyskretne, a zaraz i głos. Nie spodziewał się obecności Aranaia, przez moment nawet w głowie pojawiła mu się myśl, po co tu przyszedł i jak długo tu był, ale szybko odsunął ją na bok. Kiedyś przez to umrze, ale jeszcze nie dziś. Zevis zaś wyglądał na przygnębionego tym widokiem. Jednak nie dane im było długo patrzeć, bo Ahimi popisała się posiadaniem noża, oczywiście bez zamierzonego skutku, oczywiście nie tylko Hassir się tego spodziewał, choć on miał nadzieję, że ta się jednak pohamuje. Cóż.
  Korzystając, że był poza jej zasięgiem wzroku, Thaaz bezceremonialnie położył rękę na kolbie pistoletu. Nie patrzył bynajmniej na Arana, a na Ahimi, lecz ta nie sięgała po dalszą broń. Szybko też dał sobie spokój i wsunął ręce do kieszeni, kiedy Zevis przeszedł do wyjaśnień. To jej powinno wystarczyć i chyba wystarczyło.
  Upewnił się, że nie szukała jego wzroku, chociażby celem potwierdzenia tych słów, po czym ponownie zerknął na kartki. Zaraz też podniósł wzrok na Arana, który zjawił się obok.
  — To jest zemsta — przytaknął tylko i zerknął na Ahimi, która najwyraźniej nie chciała pokazywać swojej twarzy. Tak jak czuł, obeszło ją to i to bardzo.
  Nie odpowiedział na jej pytanie. To mógł być koniec, ale równie dobrze mógł nie być. W tym momencie licho jedno wie, co się stanie na dniach, a Thaaz wciąż miał złe przeczucia, pomimo wyeliminowania głównego problemu. Poszedł więc z Aranem do drzwi.
  Jednak całe to zabijanie o czymś mu przypomniało, po sznurku przez sekretarza, Illena, Claudie, aż do...
  — A właśnie. — Sięgnął po jeden z pistoletów, który sprawnie chwycił za lufę i mu podał. — To jest chyba twoje. — Schował ręce w kieszenie i westchnął cicho. — W dużym skrócie... Gwiazda miała układ z sekretarzem gubernatora, który chciał zniszczyć reputację szefa, a potem go sprzątnąć i zastąpić. Zginął dwa dni temu — wymruczał. — Wygląda na to, że Elleonora przyprowadziła kumpli, chyba że interesuje się kartografią. — Podał mu plik karteczek. — Poznajesz któreś z tych pism? — zapytał. Nie spodziewał się wiele, ale nieprzydatna odpowiedź i tak nie była niczym przyjemnym. — Szlag... — Odebrał od niego karteczki i schował z powrotem. Teoretycznie nie były mu potrzebne, ale i tak wolał wiedzieć, gdzie skończą, niż po prostu je wyrzucić.
  Rzucił okiem po otoczeniu, które wydawało się teraz takie spokojne. To było dziwne, ale zawsze miał wrażenie, że wokół zapada spokój, gdy skończy się zabijać, nie był tylko pewien, czy to przez sam koniec, czy leżące w milczeniu trupy. I jeszcze miasto, które niczego nie zauważyło, w końcu byli tylko jednym z wielu epizodów, który co najwyżej znalazłby się na pierwszej stronie gazety, by potem razem z nią wylądować w wychodku.
  — Co się właściwie stało w Ramis? — zapytał, kierując na niego jasne ślepia.
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Nabrzeże - Page 2 Empty Re: Nabrzeże

Pisanie by Aranai Zevis Nie Lip 18, 2021 10:25 pm

Po kilku chwilach, tak jak sobie tego życzyła elfka, pozostawili ją w spokoju i udali się na zewnątrz, gdzie przywitała ich morska bryza, oraz zapach wilgoci wokół. Lubił ten klimat, zawsze przepadał za wybrzeżami i statkami. W końcu, z tym wiązało się jego nigdy nie spełnione marzenie. Ale teraz, mogli maszerować przed siebie, w dwójkę, jak za starych czasów. Miasto płonie, a oni zrobili swoje, idąc w stronę zachodzącego słońca, wzdłuż promenady. Tylko jednak, to tym razem on był wyłącznie postacią poboczną, która zjawia się na koniec, aby nieść dobre rady i swe mądrości.
-Szkoda mi w sumie Nietoperzycy. Sam ją szkoliłem na skrytobójczynię. Kilka razy nawet spaliśmy ze sobą. Oczywiście w ramach treningu, jakby Victoria pytała.- Spojrzał na niego bacznie, pokazując palcem, po czym wsadził ręce do kieszeni, znów spoglądając przed siebie. -Ale Ahimi poniekąd też. Ciężko jest tracić bliskie osoby na własnych oczach. Najgorsze, że jest z tych osób, które nigdy nie umieją się z tym ostatecznie pogodzić i wszystko duszą w sobie. Niestety, tacy skrytobójcy w końcu giną.
Wzruszył ramionami. To byłoby słabe, już ją mentalnie zaadoptował do swej pokręconej rodziny. Jednak nawet krewni odchodzą.
Zwrócił uwagę na pistolet, który wręczył mu Thaazis, a którego nie widział chyba od wieków. Wspominał o nim w liście, ale nie sądził, że ten jednak przetrwa.
-Oh! Pamiętałeś! To słodkie!- Wyszczerzył się i przejął spluwę, aby upewnić się, że jest zabezpieczona, oraz wsunąć za jeden ciasny pasek. Będzie trzeba dokupić kolbę, teraz ma dwa skałkowce. -Miałem go od kilku lat. Zdobyłem go na jednym zleceniu, kiedy zabiłem jednego portowego biedaka. Nic specjalnego. Jeszcze nosiłem wtedy taką śmieszną kruczą maskę.
Zaśmiał się na tę urokliwą i nostalgiczną wspominkę. Znów włożył ręce do kieszeni, aby teraz, na spokojnie posłuchać jego opowieści z interesów, które kręcił, ale dosyć szybko pokiwał głową.
-Dalej łasili się na zajęcie Afraaz? To były dosyć stare plany. Rozumiem, że wszystko się popsuło. Choć jeśli liczysz na idealistyczną wojnę z Poranną Gwiazdą, muszę Cię zawieść, to miasto to z pewnością nie jedyny cel. Tutaj po prostu wygraliście.- Pacnął się w twarz, z rozbawienia. -Co ja gadam, oczywiście, że nie. Robiłeś to pod siebie, bo to Twój ogródek. Lecz czy chcę wiedzieć w jakie kręgi się wpakowałeś, że tym razem, chodzi o politykę? Masz ciekawych znajomych. Życie takie jest. Poznajesz interesujących ludzi, układasz się z nimi, a po tym ich zabijasz.
Pokręcił znów głową. W końcu zaś, mógł spojrzeć na kartki trochę bardziej, ale tylko jedna rzuciła mu się nieco bardziej w oko.
-Nie jestem znawcą tych pism, czy coś tam… ale to jedno, cóż… wygląda na Asterie.- Wskazał na karteczkę, znalezioną wcześniej przy Oczku. -Sadystka. Pasowałoby. Nie jestem pewien, czy Elleonora się w tym babrała. Równie dobrze mogła wyjechać wcześniej, ze smutną miną szczeniaczka, pozostawiając innych zabójców.
Oddał mu karteczki, przyglądając się Hassirowi, który wydawał się być mocno niezadowolony z takiego obrotu spraw. Tylko czemu? Potrzebował Pana A. jeszcze do czegoś? A może miał nowe plany? Lub martwił się o sprawy związane z kimś innym, kto miał interes z Panem A. Możliwości jest wiele.
Zatrzymali się jednak w końcu na brzegu, skąd był już tylko ładny widok na bezkresny, morski horyzont, zaś szmaragdowe oczy przeniósł na towarzysza, kiedy dopytał o Ramis.
-Oh, co się stało w Ramis? To długa historia, lepiej w sumie pytać, co się wydarzyło przed nim. A powiem, że trochę dużo…
Góry, Ymnakil, Rudolf, Victoria, kopalnia, Oriana, a dopiero wtedy, Ramis. Nie był pewien, czy mieli na to czas, a tym bardziej, okoliczności.
-Hm, od czego tu zacząć… razem z Victorią opuściliśmy Afraaz i dotarliśmy w Góry Sebvor. Tam zostaliśmy zaatakowani przez Cardasa Zevisa. Wysłali go po mnie. Trochę mnie pokiereszował, ale zabiłem go. Z małą pomocą, przyznam, ale byłem niewyspany. Po tym dotarliśmy do Ymnakil, gdzie znaleźliśmy nocleg. Zostałem napadnięty przez złodzieja. Rudolf. Mój syn.- Zażartował. -W porządku, prawie. Mój podopieczny, jak się okazało. Potem jakiś popieprzony czarownik Malcorocośtam porwał Victorię i chciał, aby zebrał mu pięć ciał to dziwnego rytuału. Taki szantaż, w starym dobrym stylu. Rudolf z moim treningiem zdjął kilka person gorszego sortu. Przyjechały oprychy, w głównej mierze i skrócie, dojechaliśmy do kopalni. Rudolf swoją drogą pracował dla tego czarodzieja, ale się z nim nie lubił, toteż razem zrobiliśmy akcję ratunkową. Stoczyłem bój z dziesiątkami najemników, których wybiłem, wliczając w to czarownika. Straty? Spalił mi buty.- Wystawił nóżke, pokazując skrzydełka. -Ale mam nowe. Potem Victoria odwaliła jakiś szajs z magicznymi artefaktami, gadaliśmy przez lustra z innymi widziadłami, a gdy to się skończyło, rozdzieliliśmy się z młodym Pojechałem z Victorią do gospody gdzie… spędziliśmy miło czas. Przyznam, chciałem ją zostawić, ale zmieniłem zdanie, jest zbyt urocza.- Przyłożył rękę do piersi. -Potem gdzieś na szlaku, trafiliśmy na Rudolfa, który przyprowadził ze sobą Orianę, hybrydkę lisa z wielkimi cyckami, którą ukradł z cyrku, bo się w niej chyba zakochał. Ah te młode serca. Postanowiłem im ogarnąć ubrania, zima była, a wtedy, śledził mnie taki jeden wariat w sukience. Zgubiłem go i wtedy znów się rozdzieliliśmy, Rudolf i Oriana pojechali do mojej znajomej z Selinday w sprawie podrabianych aktów własności hybrydy, a ja dostałem cynk, że fabio chce się ze mną spotkać w Ramis. Pojechaliśmy tam z Victorią.- Przeczesał włosy. -Wiedziałem, że czeka mnie tam śmierć, Gwiazdy były na moim tropie, to się mogło skończyć tylko w jeden sposób. Fabio niby chciał pertraktować, ale nie jestem taki ufny, wbrew pozorom. W Ramis, znów pojawił się ten szaleniec w sukience, przedstawił się jako… nie pamiętam, mówię na niego Pan Czarodziej, jest niby liderem Kolokwium Oka, czy jakoś tak, gildia magów. Okazało się, że Winneburg toczy wojnę z tymi magami, jakaś pierdoła i teraz bez powodu się wybijają. Pan Czarodziej chciał, abym pomógł mu ogarnąć ten pierdolnik, ale mi się nie chciało. Wtedy też, wszedł do akcji mój plan. Sfingowałem swoją śmierć. Wypiłem Mortis Imitatio, które podwędziłem Cardasowi, a po tym, podstawiony zamachowiec napadł mnie w siedzibie czarodziejów. Wbił mi nóż w szyje, eliksir wszedł mocno, wielki dramat, płacz, słynny Aranai umiera.- Potrząsnął rękoma z uśmiechem. -Potem po kilku godzinach się ocknąłem. Wiedziała o tym tylko Victoria i te Oko całe. Rozeszła się plota, że umarłem, a Porannej Gwieździe to wystarczyło, aby zdjąć mnie z listów gończych. Tak też, słynny Aranai Zevis, nie żyje! Zgubiłem pościg. Cztery miesiące siedziałem w Ramis, aby się trochę uspokoiło i ucichło. Ale się stęskniłem za Tobą mój mały przyjacielu, więc zdecydowałem się Ciebie odwiedzić. Stąd wakacje. Victoria została z magami i czyta te głupie książki.- Przyłożył palce do ust. -W sumie, Rudolf i Oriana nadal myślą, że nie żyję… kiepska sprawa... bo nie dojechali do tego Ramis ostatecznie...
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Nabrzeże - Page 2 Empty Re: Nabrzeże

Pisanie by Thaazis Hassir Pon Lip 19, 2021 8:21 pm

Wodził wzrokiem po otoczeniu, kiedy tak szli nabrzeżem. Jego uwaga jak zwykle rozpływała się po wszystkim, co tylko było w zasięgu, lecz słuchał Arana uważnie. Nawet jeśli część jego uwag była zupełnie niepotrzebna, Zevis zwyczajnie taki był i należało z tym żyć.
  Sam ją szkolił. Więc to o to chodziło, Hassir od pierwszej chwili wiedział, że z tą dziewczyną jest coś nie tak i teraz już miał pewność, co. Dlatego tak bardzo jej zachowanie go drażniło i jednocześnie zwracało na siebie uwagę. W końcu to o niej pomyślał w pierwszej kolejności.
  Zerknął na Aranaia.
  — Ja nic nie wiem — odparł w kwestii spania czy może raczej skargi do Victorii. Niezbyt go to obchodziło, zresztą wtedy jeszcze się nie znali. Kochanka nie żyje. Tylko wariatka miałaby do niego pretensje.
  Zerknął ponownie, kiedy padło imię elfki. Zabawne, że wybierając ją, uratował jej życie. Zapewne z każdym by tak było. Oh, Thaaz, i jak się czułeś jako narzędzie przeznaczenia? Chyba niezbyt inaczej niż przedtem.
  — To prawda, pewnie jeszcze zacznie się obwiniać — mruknął tylko. Jej przyszłe dni nie rysowały się zbyt kolorowo. W dodatku chyba nie miała gdzie się podziać. W zasadzie mogłaby mieć, ale najpierw musiał porozmawiać z Nathanielem tak czy inaczej.
  Aran odzyskał pistolet, oczywiście rzucił przy tym jakąś głupią uwagę, na którą szary tylko prychnął cicho. Jednak kolejne słowa przykuły jego uwagę.
  — Nie mów, że biedak przy sobie taką broń. — Zawiesił na nim wzrok, bo jednak pistolet był drogi, może nawet wykonany na zamówienie. Były dwie opcje, albo go ukradł, albo Aran zabił tam kogoś jeszcze.
  Szli sobie dalej, coraz dalej od wścibskich ludzi, a Thaaz zaczął streszczać część swoich ostatnich interesów. Nie było tego dużo, bo i wiele szczegółów pominął, skupiając się raczej na sednie sprawy. Nie mogło się równać z opowieścią, jaką miał otrzymać, ale to za chwilę.
  Delikatnie uniósł brwi, słuchając o byłych planach Gwiazdy. A więc to nie pierwszy raz, z pewnością nie ostatni. W zasadzie o jednym takim słyszał, czy może raczej o wyrzuceniu ich z Afraaz.
  — Właściwie... — Nie dokończył jednak, bo Zevis sam się złapał na swej pomyłce. — Na razie nie planuję zabijać kolejnych, ale tak, to mój ogródek. W dodatku nie tylko, znalazłem sobie ciepłą posadkę w jednej z tutejszych mafii. Obecna władza jest nam bardzo na rękę, więc może liczyć na ochronę — odparł. — Właściwie wojna z Gwiazdą brzmi całkiem zabawnie... — dodał po chwili, choć chyba bardziej do siebie.
  Kiedy jego myśli skupiły się jeszcze na moment wokół karteczek, Aran mógł dostrzec minę mówiącą, że koduje informacje i układa puzzle. Może nie dawało mu to nic wymiernego, ale lepiej wiedzieć cokolwiek niż zupełnie nic. A każdego wroga trzeba dobrze poznać.
  No i przyszedł czas na opowieść. Już wstęp był zapowiedzią. Thaaz przez chwilę patrzył na niego, by ostatecznie zawiesić wzrok na punkcie, gdzie morze stykało się z niebem.
  Epizod z Cardashem znał z listu, nie wiedział tylko, na kogo wtedy padło. Ale słuchanie tego teraz było w ogóle czym innym. Musiał przyznać, że Aranai umiał opowiadać i kilka razy łapał się na tym, że zamiast wychwytywać informacje, to po prostu słucha historii. Tak nieprofesjonalnie. Na słowo "syn" zmarszczył brwi i zerknął na niego. Nie, oczywiście, że nie, to by było idiotyczne. Im dalej, tym robiło się lepiej, ale historia o rytuale... nie wiedział, co o tym myśleć. Z jednej strony Aran nie kłamał, z drugiej nie miał pojęcia, czym to coś mogło być i czy faktycznie tym, o czym mówi. Widziadła w lustrach. Jak seans z duchami.
  Spędzili miło czas. W tym momencie kącik ust drgnął mu ku górze. Co za niespodziewany dobór słów z jego strony. W przeciwieństwie do samego faktu, bo list od Victorii, choć zapewne sfingowany, był bardzo wymowny. I ten kontrast z opisem hybrydy, z pewnością dobrze się bawił, słuchając go.
  Wrócił temat Gwiazdy oraz kolejnego klejnociku na podium. Sprawa spotkania śmierdziała na kilometr, ale uwagę bardziej przykuwał opis rzekomego zabójstwa. Kolektywa Oka, obiło mu się to o uszy przy okazji którejś gazety. Skrzywił się nieco, kiedy oczyma wyobraźni zobaczył nóż wbijany w szyję. A potem pojechał na wakacje nad morzem.
  Thaaz uniósł brwi i milczał jeszcze przez moment, kiedy ten skończył mówić.
  — No dobra, jeśli cię to uszczęśliwi, to właśnie mnie zagiąłeś — stwierdził, nie znajdując chyba lepszego komentarza do całej tej historii. — Nie wiem, czy nie bawiłeś się lepiej ode mnie ten czas. Ale szyja... Szalony pomysł, ale i szalenie wiarygodny. — Pokręcił głową z rezygnacją i uznaniem zarazem. — Mogą być teraz gdziekolwiek, o ile nie wpakowali się w coś paskudnego. Kradzieże hybryd potrafią takie być... — Brawo, Thaaz, grunt to pozytywne myślenie. Zerknął na niego. — Pamiętasz te sto drachm, o które chciałeś się założyć? Wygrałbyś. — Przeszedł nieco w bok, by usiąść na skale. — Znajomy przez sznureczek kontaktów zlecił mi wyprowadzenie konkretnej osoby z teatru, bez szczegółów, za to z dziwnymi wymaganiami i wylądowałem jako jeden z aktorów na scenie. Kojarzysz nazwisko Misfortune? Pewnie nie. W każdym razie spotkałem ją kilka dni przed tym, ale miała na tyle taktu, by mnie nie zdemaskować. W zasadzie wszystko szło dobrze. Nie wiedziałem tylko jednej zasadniczej rzeczy. Że ten gość postanowi wszystko podpalić. Uciekliśmy gromadką przez kanały, ja, zwierzak zamachowiec, Claudie i Illen, ten dupek z Gwiazdy od biblioteki. Oni dwaj zniknęli, a ja zacząłem węszyć. Razem z Misfortune. To był chyba pierwszy większy wyskok Gwiazdy, choć pewności nie mam, być może pierwszy, w który się angażowali. — Chwycił jakiś kamień, zamachnął się i rzucił w wodę, choć od morskich fal nie miał szans się odbić. — W sumie to trochę zabawne, za każdym razem, jak maczam w czymś palce, ktoś obok umiera...
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Nabrzeże - Page 2 Empty Re: Nabrzeże

Pisanie by Aranai Zevis Pon Lip 19, 2021 9:26 pm

Thaazis robił w mafii? Nazwał to ciepłą posadką? Jakoś go to w żaden sposób nie zdziwiło, może poza jednym szczegółem.
-Zawsze wydawałeś mi się gościem, co lubi mieć wszystko pod kontrolą i chodzi własnymi ścieżkami, rozstawiając tylko pionki na planszy. Nawet Klephardowi nie byłeś taki bardzo oddany.- Powiedział oczywiście przekręcając to, czego kiedyś dał radę się nauczyć. -A teraz masz nad sobą jakieś mafijne guru. Niebywałe. Mafie są w sumie zabawne. Żyją jak rodzina, a potem się zabijają. Skądś to znam.- Pogładził swój podbródek z cwaniackim uśmieszkiem. -Kiedyś zabiłem jednego szefa mafii w Hargonie. To… a zresztą, nie o tym teraz.
Zaśmiał się.
Za chwilę nadszedł czas na wyczerpującą opowieść, która trochę go zmęczyła, tak naprawdę. Ale uwaga Thaazisa pomogła o tym zapomnieć. Elf obnażył swoje zęby w szerokim uśmiechu.
-Twój widok mnie uszczęśliwia, a zaś teraz, jestem w skowronkach.- Odparł w swoim stylu, klepiąc go po ramieniu i cicho śmiejąc się z tego, by za moment, powieść spojrzeniem na morski horyzont. -Miał być obojczyk, ale wynająłem pijaka, więc mu trochę ręka zjechała. Działanie eliksiru w idealnym momencie to to prostu moje szczęście. Zresztą, wyszło bardziej wiarygodnie, niż podejrzewałem. Ciekawe jak wielka żałoba była po mojej ferelnej śmierci.- Westchnął, ale czuć było w tym samozachwyt i dumę ze swojej pomysłowości. Tak, czy inaczej, spojrzał znów na niego, kiedy zaczął mówić o Rudolfie i Orianie, a twarz Zevisa z jakiegoś powodu przestała być taka wesoła, gdyż i wysłuchane słowa, nie napawały optymizmem. Wiedział o tym dobrze, już niejedne myśli chodziły mu po głowie, ale… -Sto drachm?
Dopytał i kiedy tylko Hassir przeszedł na bok, siadając sobie wygodnie, elf pozostał w tym samym miejscu, z rękoma w kieszeniach, aby móc go swobodnie wysłuchać, kiedy to też nie chciał się krępować, chyba po raz pierwszy, wyrzucając coś od serca. Poznał genezę incydentu pożaru teatru, lecz nie on sam może był tym najważniejszym obiektem, nawet nie ofiary, lecz konkretna persona. Kojarzył Misfortune, wbrew pozoru, była medevarską celebrytką, w dodatku, coś zasłyszał na jej temat, w związku z Felicjanem Zevisem. Choć nigdy nie wiązał z tym niczego więcej, skupił się teraz na ostatnich słowach szarego elfa, aby zaraz, wolnym krokiem podejść do skały na której siedział i klęknąć przy niej na jedno kolano, żeby opuszczony wzrok Thaaza, spoczął na jego ciemnej twarzy.
-Żyję żywotem, który przedłużałem wyłącznie za sprawą pozbawiania go innych. Umierali jednak nie tylko cele, lecz też osoby, które były po mojej stronie. Które nie miały zginąć. Tam, gdzie byłem ja, była też i śmierć. Do sukcesu po trupach, jak to mówią. Zawsze są jakieś ofiary, jak to mówią.- Zaczął dosyć poważnie, nawet poważniej, niż możnaby się po nim jakkolwiek spodziewać. -Raz, z mojego powodu… zginęła też kobieta, którą kochałem. Zginął też mój przyjaciel, nie jeden zresztą.- Zawiesił wzrok, przenosząc go gdzieś na bok. -Żyjemy w taki sposób, że zawsze będą inne trupy. Gdybyśmy mieli się tym przejmować, powinniśmy zamieszkać na bezludnych wysepkach jako latarnicy. Najlepiej nawet bez psa.- Spojrzał znów na niego. -Żyjemy jednak też nie tylko dla siebie, ale i dla innych. Ja nie umarłem, a siedziałem w Twoich sprawach, dosyć głęboko. Są też inni, którymi się otaczasz. Może inne osoby, które chronisz i które są pod Twoją pieczą.- Spojrzał w kierunku skąd przyszli. -Nawet Ahimi, w jakiś sposób, zawdzięcza Ci życie. Nawet jeśli przypadkiem, to jednak, dzięki Tobie. Przyczyniłeś się do tego. Nie myśl o martwych. Myśl o żywych. To dla nich, i Ty żyjesz.
Uśmiechnął się lekko, po czym wyprostował się, wstając na równe nogi i odchodząc kawałek, otrzepując kolano, oraz ręce, by po chwili, zaśmiać się melodyjnie.
-Ah, zabrzmiałem staro. Ojcostwo mi nie służy.- Pokręcił głową, przymykając oczy z rozbawieniem i zakładając ręce na biodrach. -Wracajmy, panie bohaterze. Ocaliłeś to miasto. Z tej okazji, stawiam piwo! Z Twojego długu, oczywiście. Sto drachm, powiadasz…
Przetarł podbródek ze skąpym uśmieszkiem, ruszając znów wzdłuż wybrzeża.
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Nabrzeże - Page 2 Empty Re: Nabrzeże

Pisanie by Thaazis Hassir Sro Lip 21, 2021 1:16 am

W zasadzie Aranai miał rację, Thaaz nie lubił mieć nad sobą ludzi i jedyny szef, którego w pełni akceptował od czasu pustyni, to był Filip. A jednak wmieszał się w mafię. Dlaczego? Może dlatego po części, że został drugą najważniejszą osobą w tym bajzlu, a to była bardzo dobra pozycja. Z jednej strony to na Nathanielu ciążyła odpowiedzialność, ta teoretyczna i ostateczna, z drugiej to on załatwiał wiele rzeczy, nieraz brudnych rzeczy, a to dawało renomę i respekt.
— Wcale nie byłem, robiłem to dla pieniędzy — odparł spokojnie. — Teraz też nie jestem wolontariuszem.
Oczywiście, że jego odpowiedź uradowała Zevisa. W końcu figurował tu jako mózg, a takich nie tak łatwo przegadać, zazwyczaj. Chociaż może raczej zaskoczyć, bo w gadaniu akurat królował Aranai. Jednak jego słowa sprawiły, że skrzywił się tym bardziej.
— Więc twój genialny plan powiódł się tylko i wyłącznie przez szczęśliwy traf... — podsumował. — Jesteś szalony — prychnął cicho, bo co innego miałby powiedzieć. Wystarczyło, by pijakowi inaczej omsknęła się ręka, a byłby martwy lub kaleki. Brawo, Aran, jak to mówią, głupi ma zawsze szczęście.
Podzielił się swoją historią, właściwie jedną z kilku, jakie mógł mu sprezentować, ale właśnie ta jako pierwsza stanęła mu przed oczyma. Jego wzrok spoczywał na brzegu wody. Nie skończył tego tak, jakby zamierzał, w zasadzie to samo tak wyszło, a on z jakiegoś powodu nie zaprotestował na czas. Miał tak zrobić. Pominąć głupie przemyślenia i może rzucić coś cynicznego, ale... chyba nie chciał. Wtedy też Aran zrobił coś, czego Hassir kompletnie nie przewidział, spojrzał więc zaskoczony na twarz, która wtryniła mu się prosto na środek pola widzenia.
Jego mina, postawa, ton głosu. Wszystko to było jakieś nie takie, zupełnie inne niż Aranai, którego znał. Jego słowa były jak pochodzące od zupełnie innej osoby, tak bardzo poważne i... Sam nie wiedział, jak to nazwać. Mądre? Nie żeby Aran zawsze gadał bzdury, ale teraz brzmiał jak... jakby odłożył na bok maskę błazna.
Czy on... próbował go pocieszyć? Udowodnić, że to normalne? Pokazać, że go rozumie? Gdyby tam siedział ktoś inny, prawdopodobnie już na wstępie Thaaz machnąłby ręką. Bo co niby inni mogą wiedzieć o jego życiu? Jednak słuchał dalej, połowicznie dalej pochłonięty zaskoczeniem, choć to powoli się uspokajało, uwalniając myśli. Kobieta, przyjaciel. To nie powinno go dziwić, to było do przewidzenia u kogoś takiego, lecz usłyszeć to z jego własnych ust, nawet tak pobieżnie, to zupełnie inna sprawa. Wiedział też, że niewielu to słyszało, tym bardziej więc nie odrywał od niego wzroku.
Chociaż nie, na moment nim uciekł, czy może raczej próbował i zaraz znów pochwycił spojrzenie Zevisa. Ale czy on kogoś chronił? Otaczał się kimś, kto był ważny? On całe życie uciekał takich słów, od przywiązania, od odpowiedzialności. Przecież robił to dla pieniędzy, dla siebie, wszystko było opłacalne. No prawie. W tym jednym przypadku by zaprzeczył, może nie otwarcie, ale całkiem zdecydowanie. I to też go niepokoiło. To było coś, czego nie kontrolował.
Powiódł za jego wzrokiem.
— Piękne rzeczy, których nigdy... których w większości nigdy nie widziałem — odparł spokojnie, by za chwilę znów przenieść na niego spojrzenie. No i wrócił codzienny Aran. Ciekawe było to, jak szybko umiał zmieniać nastrój. — Zaraz dostaniesz zmarszczek. — Uniósł kącik ust, by ostatecznie też wstać, wytrzepać spodnie i ruszyć za nim. — Zaraz, jakiego długu? — Zmarszczył brwi. — Nie mogłem się z tobą zakładać przeciw sobie, skoro znałem prawdę, geniuszu...

z.t. x2
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Nabrzeże - Page 2 Empty Re: Nabrzeże

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach