Ymnakil

+2
Iwo
Mistrz Gry
6 posters

Strona 4 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Ymnakil - Page 4 Empty Re: Ymnakil

Pisanie by Mistrz Gry Sro Paź 28, 2020 12:20 am

  Menel zaczął opowiadać. Mniej lub bardziej składnie, ale coś nawet dało się z tego wyłuskać.
  — Emm.. Val....coś? Val...eee.... coś...? Valeeelis? Bo było ciemno, a ja...ja nie czytam em.. najlepiej....Ale jego córka miała imię na F! — Chyba był dumny z zauważenia tego faktu. — A ten... ma Pani ładne te no... nogi? Imię ma Pani ładne na pewno.
  Trzeba przyznać, że Victoria na moment zdębiała słysząc ten komentarz, nie tylko tak bardzo nie na temat, ale wręcz bezczelny. I to jeszcze taki obszarpany typ. Skrzywiła się z niesmakiem na samą myśl, że mógłby się gapić na jej nogi. Odwróciła na chwilę wzrok, chcąc ukryć chwilową frustrację tym, że nie mogła zwyczajnie odwrócić się i stąd odejść.
  Przeszli znów do rytuału i niebawem ponownie odezwał się pijak.
  — No weźź... — mruknął, by zaraz chyba zmienić temat. — Em em. Bo mi się te kreski robią na ziemi — rzucił wyraźnie niepewnie.
  — Tak ma być... — zapewnił szatyn, a Victoria pokiwała głową. To miało sens. Może Marlock się pomylił?
  Tymczasem Rudolf zerknął na Arana i pokiwał głową, kierując się do jednego z trupów. Czy mogli mieć coś ciekawego? Kilka z nich prawie zignorował, znając możliwości intelektualne tych osób, a jednak zaraz wrócił do nich, by się upewnić. W końcu głupek może zrobić coś zupełnie bez sensu, to jest w nich najgorsze. Potem udał się do drzwi i chyba próbował nasłuchiwać. Nie było to proste ze względu na lustrzane towarzystwa para-magów.
  — I ja się z tą tą Panią zgadzam myślę! Jakby było coś nie em... nie ten teges... to by mi tu hehehe...Nie świeciło pod dupą. Hehehe.
  Nie zareagowała na obrzydliwy śmiech menela, po części też przez to, że Aran znów znalazł się obok. Chyba by tego nie przyznała, ale poczuła się z tym trochę lepiej. Może i tamtych osób nie było obok, może i nie musiała się nimi przejmować, ale jego obecność i tak była podnosząca na duchu.
  Ale co on wygadywał?
  — Przede wszystkim wyjdź stąd żywy... — szepnęła, nie bardzo wiedząc, jak powinna ubrać to w słowa. Ale jego stwierdzenie... że pół biedy... Nie chciała go stracić. Nie po tym wszystkim.
  Wtedy jej uwagę, choć opornie, odwrócił hrabia.
  — Proponuję zacząć od oka, księżyc i słońce. Teksty wtedy się będą rymować.
  Pokiwała z wolna głową i zerknęła na napisy. Może faktycznie się rymowało, nie była w tym dobra, a i myślało się źle w takich okolicznościach.
  — Proszę... póki co nie trzeba nikogo topić, więc jestem tylko widzem — dorzuciła od siebie elfka i w zasadzie mogli działać.
  Zaczął ciemnowłosy facet, potem pomysłodawca, a na końcu ich enigmatyczna babcia, która z nich wszystkich zachowywała najwięcej spokoju. Gdy umilkła, wszyscy obecni w komnacie poczuli drżenie powietrza, które przemknęło przezeń jak fala od wrzuconego do wody kamienia. Symbol na podłodze rozbłysł jaśniej i zdawał się wypalić w podłodze, by zaraz spłynąć do każdego z luster. Otoczył je oślepiający blask, aż Victoria cofnęła się lekko i przysłoniła oczy, ale tylko na moment. Barwne iskierki uniosły się do góry wraz z ptasimi piórami, porywając je na środek kręgu. Co zaraz rzuciło jej się w oczy, zniknęły twarze z luster. Co zaś mógł zobaczyć Aranai, nadepnęła na linię swojego małego kółka, właściwie to z niego wyszła.
  Pióra i cała ta magiczna otoczka zebrały się po środku i opadły na podłogę, by tam zakotłować się w dziwny sposób. Jartamael patrzyła na to spięta, nie wiedząc, czego spodziewać się po tym strumieniu energii, lecz ten chyba przyjmował powoli konkretny kształt, zamiast ich atakować. Kształt. Kształty. Zmarszczyła brwi. Buty? No tak, to były buty, najwyraźniej. Pięknie i solidnie wykonane z akcentem na wzór ptasich piór na cholewkach, jakby miały tam przyczepione skrzydła.
  Ale jej uwaga szybko została rozproszona, bo sama zorientowała się, co się przed chwilą stało. Zrobiła jeszcze krok, by ostatecznie dopaść do Arana, objąć go rękoma i wtulić się mocno w jego klatkę piersiową.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Ymnakil - Page 4 Empty Re: Ymnakil

Pisanie by Aranai Zevis Sro Paź 28, 2020 10:35 am

Jej słowa nie wywołały pozornie widocznej zmiany na Aranaiu, choć w myślach swoje dopowiedział. Docenił, że wolała widzieć go żywego, w końcu, nie zapomniał jej tego, że tylko dzięki niej Thaazis nie wypalił mu w twarz z miejsca. A teraz, to on tu siedział i próbował coś zrobić dla niej. Właśnie, próbował, ale chyba jego rola miała jeszcze nie nadejść.
Zebrani uczestnicy trzeci raz wypowiedzieli wiersz, w jego nowej formule, a to… miało w końcu przynieść efekt. Symbole rozbłysły, wręcz oślepiająco, więc zakrył oczy przedramieniem, aby za moment dostrzec, że Victoria wystawiła stopę za linię. To… to ją uwolniło?!
Nie nacieszył się tym widokiem zbyt długo, bo wszystko zaczęło gasnąć, co też zwróciło jego uwagę. Postacie z luster poznikały, a na środku pojawiły się… zaraz, on dobrze widzi…?
-Buty…?
Mruknął do siebie. Swoją drogą, bardzo ładne, z motywem skrzydełek, lecz musiał przyznać, że Sroka był prawdziwym żarownisiem. Zostawić buty w spadku. Tego tak bardzo pragnął Marlock, ze potrzebował pięciu ofiar i zakładników? Butów? A może nie tego oczekiwał. Ciekawe, czy reszta towarzystwa, obeszła się figą z makiem, a może dostali kalosze.
Nie zdążył do nich nawet podejść, bo poczuł uderzenie w swoją pierś, oraz mocne objęcie jego torsu, któremu towarzyszyło naturalne ciepło. Jartamael była w końcu wolno i z ulgą go objęła. Elf przez pierwsze chwilę, wciąż otępiały od tego, nie wiedział jak zareagować, ale intuicyjny odruch mu pomógł, kiedy okrył ją swoimi rękoma, wtulając ją mocniej w siebie, a usta przykładając do jej głowy, mogąc poczuć zapach jej włosów. Nie tylko ona poczuła ulgę.
-Podołałaś temu. Jesteś dzielna i bardzo mądra.
Powiedział nagle i zwolnił uścisk, by lekko się od niej odsunąć. Coś złego przebiegło po jego głowie, ale… ale nie, to musi poczekać. Kiedy spojrzał znów w oczy kobiecie, upewniał się co należało zrobić. Jednak nie teraz.
Elf podszedł powoli do tych butów, o które był cały szum. Ośmielił się wziąć nagrodę dla siebie, bo ewidentnie było to męskie odzienie, a Rudolf już ma swoje. Założył je na siebie, ale nie było żadnych efektów ubocznych tego uczynku. Przynajmniej wyglądały lepiej od jego poprzednich. Te skrzydełka będą robić szał na mieście. Popatrzył teraz po reszcie, a kolejno na drzwi.
-Jest tylko jedna droga wyjścia. Przygotujcie się, bo nikt nas nie przepuści od tak…
I tutaj wchodzi coś w czym Aranai w końcu jest dobry. Zabijanie.
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Ymnakil - Page 4 Empty Re: Ymnakil

Pisanie by Victoria Jartamael Sro Paź 28, 2020 12:14 pm

  Jakoś tak cieplej się zrobiło, kiedy i on postanowił ją objąć. Przez moment chyba nawet obawiała się, że tego nie zrobi, jednak... Dlaczego miałby tego nie zrobić? To się wydawało bez sensu, przecież tu był. Dla niej. Prawda?
  Uśmiechnęła się delikatnie, słysząc słowa elfa.
  — Wiele bym bez ciebie nie zrobiła — odparła cicho, bo i taka była prawda. Gdyby nie Aran, teraz równie dobrze mogłaby być jednym z trupów pod lustrami. Niespiesznie zabrała dłonie, by na chwilę złączyć ich spojrzenia. Ona też chciała się upewnić, ale chyba w czymś zupełnie innym. Odprowadziła go wzrokiem do kręgu i przez chwilę patrzyła, jak zakładał buty.
  To faktycznie było dziwne, tyle zachodu o obuwie. Najbardziej skłaniała się do pomyłki, ale to nie było teraz tak istotne. Musieli się wydostać. I wtedy jej wzrok padł na Rudolfa, który opierał się plecami o ścianę przy drzwiach i patrzył sobie na nich. Uśmiechnęła się z deczka przepraszająco i podeszła bliżej.
  — Ww samą porę — mruknął Isarbeck i skinął głową na drzwi, spoglądając na Estebana. — Mmożesz je wwykopać.
  Jeśli poszedł za jego radą, to faktycznie mu się to udało, ale pewnie nie do końca tak, jak się spodziewał. Drzwi były zaryglowane od drugiej strony jakiś żeliwnym prętem, jednak zarówno zawiasy, jak i zamek trzymały się na przeżartym już i wilgotnym drewnie, które dodatkowo zczerniało lekko. To zdecydowanie ułatwiło wyłamanie dębowych skrzydeł.
  Rudolf oddał mu nóż, który wcześniej wyjął z trupa dobitego przez Jartamael. Sam skombinował sobie parę nowych ostrzy od leżących na ziemi. Większej broni nie brał, bo tylko utrudniałaby poruszanie się.
  Otworzył się przed nimi krótki i znany już korytarz. Jedno przejście prowadziło do sali tronowej i było zamknięte, drugie zaś ciągnęło się korytarzem aż do zejścia w dół. Isarbeck wskazał to drugie, uznając, że walka na otwartej przestrzeni byłaby bardziej ryzykowna, w końcu przewaga liczebna leżała po drugiej stronie.
Victoria Jartamael
Victoria Jartamael

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Ekwipunek : torba podróżna z różnościami, pomniejsze komponenty do zaklęć, opatrunki, nożyk, szabla
Ubiór : wygodne, podróżne ubranie, raczej przeciętnej jakości
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Ymnakil - Page 4 Empty Re: Ymnakil

Pisanie by Aranai Zevis Sro Paź 28, 2020 12:35 pm

Uznanie z ust Jartamael brzmiało dobrze, choć nie zgodziłby się z tym zapewne. Lubił przypisywać sobie liczne zasługi, lecz tym razem, nawet on poczuł po kościach, że jego rola zakończyła się już w Ymnakil. Zresztą, gdyby nie wsparcie Isarbecka, to pewnie sam byłby teraz martwy, prawda? Wisiał mu w końcu piwo. Kiedyś się spłaci.
Musieli się teraz zdać na Rudolfa, który musiał się już dosyć wynudzić przez to wszystko, ale spokojnie, wracamy do zabawy. Chłopak powiedział co robić, dlatego Aranai podszedł spokojnie do drzwi i wykonując kilka kopnięć, usłyszał trzaski zawiasów i próchniejącego drewna. Zaraz usunęło się jedno skrzydło, z którym zaczął się szarpać, aż stare gwoździe wysunęły się ze ściany, pomagając uchylić wejście. Wystarczyło, aby się bokiem przecisnęli na korytarz.
Odebrał od Isarbecka swój sztylet, który wsunął na swój pasek, zaś w gotowości dobył dwóch szabli, które musiały mu wystarczyć. To i tak dużo, mało kto w Medevarze zna technikę walki dwoma ostrzami jednocześnie, prędzej spotykane u Dai’Lahów. Tak, czy siak, ruszył do przodu.
Ich przewodnik wskazał jednak zejście na dół, chcąc im darować próżnej walki. Elf w milczeniu zerkał ciągle na Victorię, to na niego, upewniając się, że wszystko jest dobrze. Tęsknił już za świeżym powietrzem. Liczył, że w przeciwieństwie do poprzednich zmagań, chociaż ta końcówka pójdzie bardziej gładko. Wysunął się jednak bardziej do przodu, bo z ich trójki miał najszybszy czas reakcji, gdyby ktoś wyskoczył znienacka.
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Ymnakil - Page 4 Empty Re: Ymnakil

Pisanie by Victoria Jartamael Sro Paź 28, 2020 1:23 pm

  Kiedy ruszyli korytarzem, Rudolf przesunął się na koniec towarzystwa. Nie tylko po to, by mieć na oku ich czarodziejkę, ale głównie po to, by dostać szersze pole manewru i w razie czego nie zwalniać ich. Znał drogę i w każdej chwili mógł swe towarzystwo dogonić, niech idą, na razie i tak nie miał czego wyjaśniać.
  Schody zeszły lekkim łukiem nie więcej niż jedno półpiętro, by tam poszerzyć się w korytarz. Wyraźnie był to korytarz kopalniany, na ścianach wciąż można było znaleźć ślady po kilofach. Światło dawało im parę zaledwie lamp, aż nagle pojawiła się kolejna, idealnie po środku przejścia.
  — Liczyłem, że dłużej tam posiedzicie — padło z końca korytarza tuż przed tym, jak w mętnym świetle błysnął skrawek metalu. Po korytarzu poniósł się huk wystrzału, Rudolf schylił się odruchowo, Victoria cofnęła pół kroku, lecz kula najwyraźniej chybiła.
Victoria Jartamael
Victoria Jartamael

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Ekwipunek : torba podróżna z różnościami, pomniejsze komponenty do zaklęć, opatrunki, nożyk, szabla
Ubiór : wygodne, podróżne ubranie, raczej przeciętnej jakości
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Ymnakil - Page 4 Empty Re: Ymnakil

Pisanie by Aranai Zevis Sro Paź 28, 2020 1:39 pm

Wszystko szło w miarę spokojnie, aż do schodów. Aranai tak jak wcześniej uznał, szedł jako pierwszy, zatrzymując ruch na półpiętrze, gdzie droga wiodła albo w dół, albo korytarzem. Rudolf nie wydał polecenia którędy, ale to teraz było bez znaczenia. Wpierw rozbrzmiał głos, który nakazał mu unieść rękę w górę, aby cofnąć Victorię i Isarbecka, lecz po chwili huk chybionego wystrzału obniżył jego głowę, chowając go za ścianą. Spojrzał na swoje towarzystwo, z lekkim uśmiechem.
-”Kruk ma czarne pióra, które mrok nocy skrywa. Cień to przyjaciel.”
Powiedział do nich pewną sentencją, którą obdarzył go Mistrz Jorkas. Zaraz parszywcy zobaczą, czym jest zadarcie z członkiem Porannej Gwiazdy. Byłym i żywym członkiem.
Wzrokiem szybko przeanalizował rozmieszczenie lamp naftowych, co zakończył uśmiechem, który jakby mógł, rozbłysnąłby nutą cwaniactwa.
-Dokucza mi klaustrofobia, ale dziękuję za gościnę!
Krzyknął do przyjemniaczka i korzystając z tego, że gość dopiero co wypalił ze swojej pukafki, ruszył szybko w korytarz śmierci. Zaczął szablami zbijać źródła światła, przez co postura Elfa co chwilę lekko się pojawiała, by zaraz zniknąć w mroku, co rusz, z lewej, to prawej, jak migocący duch, będący coraz bliżej. Jeśli pójdzie dobrze, zakończy to ciachnięciem, które zgasi lampe najemnika.
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Ymnakil - Page 4 Empty Re: Ymnakil

Pisanie by Victoria Jartamael Sro Paź 28, 2020 2:03 pm

Czarodziejka wycofała się na zakręt, tym samym zmuszając też do tego Rudolfa. Zerknęła w drugi korytarz, ale ciasne i ciemne przejście nie wyglądało zachęcająco. Bardziej jak coś, czego nie używano od lat, mogliby tamtędy wyjść, ale jednocześnie mogliby się zgubić na niższych kondygnacjach kopalni. Zresztą, pamiętała ten korytarz. Mętnie, ale jednak.
  Aran zaczął pojawiać się i znikać, w dodatku robił to coraz bliżej jak jakaś złośliwa zjawa, co tylko spotęgowało zdenerwowanie typa nieudanym strzałem. Być może zrobił błąd już na wstępie, kiedy zdecydował się na strzelanie w tak marnej widoczności i dużym zasięgu.
  Przerwał ładowanie pistoletu, by użyć go do obrony. Po części mu wyszło, bo koniec szabli tylko lekko przejechał mu po ramieniu, lecz Aranai miał dwie szable. Drugie ostrze miało czystą drogę, by ładnie wbić się w tors mężczyzny. Ten charknął i zgiął się w pół, upuszczając pistolet i małą lampkę na ręku. Drżącą ręką sięgnął do kieszeni, ale niewiele z tego wyszło. Wkrótce już leżał na ziemi i stygł.
  Uznając brak ataku z tyłu za brak wrogów, Victoria ruszyła w stronę elfa.
  — Idźdźiemy prosto — rzucił chłopak na podsumowanie, czym przykuł uwagę czarodziejki.
  — Ale tędy dojdziemy do wię...
  — I ddo wyjśćcia. — Przeniósł wzrok na rzeczy trupa, których nie omieszkał sobie przywłaszczyć, o ile Esteban sam tego nie zrobił. Dało się wyczuć jego pogarszający się humor, choć ciężko byłoby wskazać powód.
  Tak jak wspomniała Victoria, doszli do nieco jeszcze szerszego korytarza, który kiedyś mógł służyć za skład na narzędzia i maszyny, teraz jednak był przerobiony na więzienie. Kraty w kantorkach były tu już wcześniej, co było po nich widać, ale umeblowanie w postaci stołka czy miski już raczej nie. Wychodziło stąd kilka przejść, z których Rudolf wybrał niepozorne, drewniane drzwi i kucnął przy nich, wyciągając wytrych.
Victoria Jartamael
Victoria Jartamael

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Ekwipunek : torba podróżna z różnościami, pomniejsze komponenty do zaklęć, opatrunki, nożyk, szabla
Ubiór : wygodne, podróżne ubranie, raczej przeciętnej jakości
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Ymnakil - Page 4 Empty Re: Ymnakil

Pisanie by Aranai Zevis Sro Paź 28, 2020 2:18 pm

Dlatego warto umieć używać dwóch broni jednocześnie, jedna szabla to wręcz marnotrawstwo drugiej ręki. Były więc jakieś plusy tego na co go wyszkolono. Prawda, panie najemniku? Oh, nie odpowiesz. Bo nie żyjesz!
Aranai spojrzał na resztę, upewniając się najpierw, że gość wyzionął ducha. Nie przyszły żadne posiłki za nimi, więc znów poczuł kolejną ulgę.
-Bierz śmiało.
Rzucił krótko do chłopaka, dopuszczając go do kieszeni nieboszka. Hm, chłopak faktycznie był zachłannym złodziejem, zaraz będzie biegać z wypchanymi kieszeniami i całym asortymentem. Niestety, Elf zaczynał mieć wrażenie, że swojego składu broni już nie zobaczy, bo nie pamiętał tej trasy. Tyle cennej broni w pizdu… no nic. Wychwycił ich słowa o jakimś pomieszczeniu nieco dalej, ale w tej chwili ufał Isarbeckowi jak nikomu innemu. To on tu pracował, musi znać ten labirynt.
Ruszyli dalej, prosto, tak jak tego chciał przewodnik. Za kilka chwil znaleźli się w więzieniu. Tylko kogo tu trzymali? W tej chwili cele wydawały się być puste. Ciekawe jak długo była tu baza tego Marlocka. W momencie jednak, jak Rudolf obrał konkretne drzwi i stwierdził, że zajmie się wytrychem, przypomniał sobie o Thaazisie, który też się w tym specjalizował. Zevis zwyczajnie spróbowałby wziąć to z kopa.
Szmaragdowe oczy przeniósł na Victorię, która chyba znała to miejsce. To go trochę zmieszało.
-Trzymali Cię tu pewnie… wybacz, że do tego dopuściłem.
Mruknął cicho, ale uciekł wzrokiem, jakby nie potrafił spojrzeć na nią po tym wszystkim, a zwłaszcza przy przyznaniu się do swojej winy, czego nigdy nie zwykł robić.
Dalej Rudi, otwieraj.
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Ymnakil - Page 4 Empty Re: Ymnakil

Pisanie by Victoria Jartamael Sro Paź 28, 2020 7:44 pm

  Zerknął na niego krótko, co chyba było niemym wyrażeniem jego aprobaty na te słowa. Nie żeby Rudolf był zachłanny, raczej myślał teraz o kwestiach praktycznych. Sprawdził działanie zamka ze dwa razy, by upewnić się, że upadek go nie uszkodził, po czym odszukał po kieszeniach typa resztę amunicji. Na więcej nie tracił czasu, słabo byłoby zostać zaskoczonym od tyłu. Kiedy szli dalej, on załadował broń i wetknął za pasek.
  Victoria rozejrzała się pokrótce po rządku cel, by potem spojrzeć na Arana. Te słowa trochę ją zaskoczyły, choć zaraz uznała, że mogła się ich spodziewać. Nie oczekiwała jednak, że Zevis będzie się za to obwiniał.
  — Nie miałeś na to wpływu — odparła spokojnie, kątem oka zerkając na Rudolfa.
  Nie musieli długo czekać na efekt jego działań, to nie był skomplikowany zamek i pewnie liczył sobie kilkadziesiąt ładnych lat. Przekręcił go i nacisnął klamkę przedramieniem. Teraz Zevis mógł się przekonać, czemu wybrał tę metodę, drzwi otwierały się na zewnątrz, a samo pomieszczenie wielkością przypominało raczej schowek na miotły. Były tam półki i skrzynie, w większości puste, ale parę z nich zawierało ciekawe rzeczy. Isarbeck wziął kilka sztyletów i podał Estebanowi. To były te same, na których uczył go walczyć. Victoria znalazła również swoją szablę, którą przypięła szybko do paska.
  — Jesteś wielki — rzuciła z lekkim uśmiechem i schowała ostrze do końca. Rzuciła okiem po półkach, ale Rudolf już wyszedł i wskazał im jedno z przejść na końcu szeregu cel.
  Tym razem skierowali się na górę, mijając kilka bocznych korytarzy, a kiedy teren się wypłaszczył, tuż za zakrętem przed Aranaiem stanęły drzwi. Zwyczajne i drewniane, na jedną osobę, nic szczególnego. Gdy tylko pociągnął za klamkę, zauważył, że nawet nie są zamknięte, ale nie miał czasu się tym pocieszyć. Na wysokości pasa, pomiędzy deskami wysunęło się ostrze szabli, rozdzierając bok jego ubrań, o milimetry mijając skórę elfa. Victoria pisnęła cicho, nim ogarnęła, że w zasadzie nic mu nie jest. Rudolf obejrzał się za siebie, dobywając pistoletu.
  Ktoś szarpnął za broń w drzwiach, ale chyba utknęła, zaraz też opór na nie ustąpił, a w pomieszczeniu wyglądającym jak kuchnia polowa znajdowało się siedmiu ludzi, w tym dwóch strzelców. Jednym z nich właściwie był elf, dokładnie ten sam, którego widzieli wcześniej, i to on właśnie pozostawił jeden ze swoich meczy w drzwiach.
Victoria Jartamael
Victoria Jartamael

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Ekwipunek : torba podróżna z różnościami, pomniejsze komponenty do zaklęć, opatrunki, nożyk, szabla
Ubiór : wygodne, podróżne ubranie, raczej przeciętnej jakości
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Ymnakil - Page 4 Empty Re: Ymnakil

Pisanie by Aranai Zevis Sro Paź 28, 2020 8:11 pm

Czy faktycznie nie miał? Pewnie nie, nie mógł tego przewidzieć, lecz mógł jej wspomnieć o wierszyku nad ranem… a zresztą, teraz wszędzie doszuka się swojej winy, aby tylko poprzeć swoją rację. Że kłopoty się trzymają nie tylko jej, ale i jego, a razem to mieszanka destrukcyjna.
Zamek puścił, a przed nimi otworzył się schowek. Rudolf zaczął z niego wyjmować skonfiskowany dobytek, o którym już myślał, że przepadł na dobre. Los go jednak kocha.
-Uwielbiam prezenty, zwłaszcza błyszczące.
Skomentował, uzupełniając się w noże do rzucania, wszystkie sztylety, a także wymieniając te dwie badziewne szable dai’lahickie, na swoje, z wyżłobieniami zdobniczymi. Teraz uświadomił sobie, że nie ma przy sobie pistoletu. Ale zaraz, nie miał go od dobrych tygodni. Jak mógł zapomnieć o pistolecie?! Gdzie on… ah, Afraaz. Ah, Thaazis ty draniu.
Ale dobrze, ruszyli już przed siebie. Liczył, że Victoria nie zapomniała wstępnych lekcji jak posługiwać się swoim mieczykiem, aby nie skrzywdzić siebie, a najlepiej oponenta. Cóż, w razie czego, lepiej by umiała się ochronić, jeśli on nie podoła. Teraz już tylko szli w górę, co dobrze zwiastowało. Isarbeck zrobił się doprawdy dziwnie milczący, jak on jakiś czas temu. Coś go gryzło, ewidentnie. Ale chyba wstrzyma się z tym pytaniem, gdy będzie sens je zadawać. Wstępnie, dobrze jest przeżyć.
W końcu znów szli korytarzem, z nadzieją, że do jakiegoś wyjścia. Zatrzymały ich drzwi, które Elf nie omieszkał spróbować otworzyć. Kiedy je uchylił, ostrze wsuniete w szparę nacieło jego ubranie…
-Najpierw buty, teraz koszula?!
Syknął już podkurwiony, po czym wykorzystując moment zaklinowania ostrza, wykonał potężnego kopniaka, licząc że drzwi zderzą się z jakimś rębajłą. Wparował do środka, dobywając dwóch noży do rzucania, którymi miotnął w kierunku dwóch najemników, celując w krtań i głowę. Nie patrząc, czy trafił, czy nie, wysunął sztylet, którym zamachnął się dźgnięciem na najbliżej stojącego, jednocześnie już wysuwając szablę ze sprzączki przy pasie, gotów do obrony. No zdenerwowali Elfa.
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Ymnakil - Page 4 Empty Re: Ymnakil

Pisanie by Victoria Jartamael Sro Paź 28, 2020 9:38 pm

Kiedy tylko Aranai wypadł do pomieszczenia, Victoria dobyła swojej szabli i stanęła w takiej odległości od drzwi, by nie musieć mierzyć się z większą ilością wrogów. W razie czego, choć miała nadzieję, że niczyja uwaga na nią nie padnie.
  Strzelcy byli przygotowani na wtargnięcie do pomieszczenia i mierzyli dokładnie w drzwi. Jeden wypuścił strzałę, która raniła Zevisa w lewe ramię i opadła na ziemię, zaś wystrzelony zaraz bełt minął go o wyraźny kawałek i utkwił w drzwiach. One same wytrąciły na chwilę elfa z równowagi, ale ten odsunął się i szybko ogarnął.
  Poleciały dwa noże w stojących nieco dalej najemników. Pewnie się nie przyglądał, ale byli to ci sami, którzy przywitali ich w bramie. Pierwszy dostał w prawe udo, ale nie w sam środek, drugi uchylił się zręcznie i zabrał do ataku z mieczem w ręku. Tymczasem Aranai wyskoczył z jeszcze jednym nożem do najbliższego gościa w średnim wieku, trafił mu w twarz, co prawda nie śmiertelnie, ale wystarczyło, by mężczyzna nie obronił się na czas.
  Mniej więcej w tym czasie Rudolf oddał strzał w korytarz, którym przyszli, a tuż po nim dał się słyszeć miękki szmer osuwającego się po ścianie ciała i stukot upuszczanych rzeczy.
  Gość, który pierwszy się na niego rzucił, wykonał proste cięcie na ukos jego pleców, mając nadzieję, że elf się nie odwróci. Faktycznie mógł tego nie zrobić, gdyż miał przed sobą przedstawiciela własnej rasy.
  Był tam jeszcze chłopaczek, który jednak wolał trzymać się na uboczu.
Victoria Jartamael
Victoria Jartamael

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Ekwipunek : torba podróżna z różnościami, pomniejsze komponenty do zaklęć, opatrunki, nożyk, szabla
Ubiór : wygodne, podróżne ubranie, raczej przeciętnej jakości
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Ymnakil - Page 4 Empty Re: Ymnakil

Pisanie by Aranai Zevis Sro Paź 28, 2020 10:00 pm

Zrobiła się prawdziwa rzeź, w której nie mieli przewagi liczebnej, a tylko refleks mógł ich uratować. W sumie to Elfa, który wparował samotnie do najemników, bo Rudolf osłaniał korytarz, a Victoria siebie.
Pierwszy bełt zranił jego ramię, znów nacinając jego kochaną koszulę, lecz tym razem posączyła się krew. Ból straszny, ale dało się wytrzymać, co zawdzięcza zawyżonemu progu odporności na niego. Gość który dostał w udo, zapewne na moment odłączył się od walki, tak samo jak chłopaczek, który chyba bał się starcia w otwartej walce lub nie chciał pomagać swoim, zupełnie jak Isarbeck, też jest taka opcja.
Największego pecha miał ten, który dostał w twarz, bo zaraz po wykonaniu młynka nadgarstkiem, Elf wykonał cięcie, w jego korpus. Nawet jeśli znów tylko go drasnął, to wątpliwe, aby w takim stanie umiał nawet dobrze w cokolwiek trafić.
-Dawaj.
Rzucił z uśmiechem do niesympatycznego szpiczastouchego, który był naprzeciw niego. W tej samej chwili, najemnik który uniknął jego rzutu nożem, postanowił zadziałać trochę niehonorowo i zamachnął się na jego plecy. Prawda, że obrót byłby nierozsądny, ale nie zamierzał tego robić. Zamiast tego, przełożył swoją szablę przez głowę, za plecy, opierając zimny metal o swoje łopatki, aby zablokować tym cięcie oponęta. Może nie idealnie, ale tak, aby nie zginąć. W tym samym czasie, obolałą ręką pochwycił rękojeść drugiej szabli, którą wysunął z dużym syknięciem.
-Kurwa…
Sapnął, niezależnie od efektu, stawiając krok do przodu, aby jedną ręką zamachnąć się na elfa, by jak w tańcu, zrobić piruet do tyłu i drugą szarpnąć się na tego za nim.
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Ymnakil - Page 4 Empty Re: Ymnakil

Pisanie by Victoria Jartamael Sro Paź 28, 2020 10:32 pm

  Gość z przeoraną twarzą nie miał szans się obronić i szybko znalazł się na ziemi, a wokół niego rosła kałuża krwi.
  Elf skrzywił się w dziwnej namiastce uśmiechu i ruszył na Aranaia ze swoim jednym ostrzem. Długi miecz przeciwko sztyletowi, był pewny siebie. Być może zbyt, bo wystarczył jeden błędny ruch, by Zevis zbił jego broń na bok, a frustracja pojawiła się na twarzy Meyoka. Atak przerwała mu strzała, która przemknęła niemal tuż przed ich nosami. Elf cofnął się i rzucił czymś niecenzuralnym w stronę strzelców.
  Wtedy też kusznik zmienił cel, ale towarzystwo złotowłosego schowało się za winklem i bełt poszybował w powietrze.
  Najemnik, który atakował od tyłu, zdołał ranić Aranaia, ale było to tylko draśnięcie, a w porównaniu z tym, co mógł zrobić, to było właściwie nic.
  Druga szabla napotkała wprawny ruch ostrzem elfickim. Tym razem był przygotowany i bez problemu odbił cios Zevisa. Chciał ranić go po nogach, lecz nie przewidział piruetu i rozległ się tylko dźwięk ciętego powietrza. Obrót na przeciwnika za plecami był dobrym wyjściem pod warunkiem, że stała tam jedna osoba. Kiedy najemnik szykował się do sparowania nagłego ciosu, obok pojawił się jego ranny towarzysz, który postanowił dorzucić swoje trzy grosze, jak się okazało z marnym skutkiem dla wszystkich. Szczęknęło żelazo, a nietknięty dotąd facet oberwał sztychem w prawe ramię.
  W tym czasie Rudolf szybko załadował pistolet i wychylił się delikatnie, by oddać strzał do towarzystwa z tyłu. Chybił, co też opatrzył zaraz stosownym komentarzem na temat ich matek.
Victoria Jartamael
Victoria Jartamael

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Ekwipunek : torba podróżna z różnościami, pomniejsze komponenty do zaklęć, opatrunki, nożyk, szabla
Ubiór : wygodne, podróżne ubranie, raczej przeciętnej jakości
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Ymnakil - Page 4 Empty Re: Ymnakil

Pisanie by Aranai Zevis Sro Paź 28, 2020 10:48 pm

Całym szczęściem, było to tylko draśnięcie. Lepiej naciąć skórę, niżeli dostać w kręgosłup. Było to jednak płytkie i piekące cięcie, więc pod wpływem adrenaliny, z początku to zignorował. Podjął próbę ataku na elfa, niestety ten to dobrze sparował. Jednak zagrał mu na nosie swoimi kocimi ruchami. Za nim zaś była niespodzianka, bo debile sami się zaczęli ranić. Postanowi wykorzystać moment, aby wykonać kucnięcie na jednej nodze i zrobić zamach po bebechach, najbliżej stojącego.
Kolejno odskoczył na bok, wspierając się drugą nogą, przy wycofywaniu, rannymi plecami wpadajac na ścianę, dopiero teraz zdając sobie sprawę, że są ranne. Ale to co go zainteresowało, to wyzwyska Rudolfa, dobiegające tuż za nią.
-Nie śpiesz się, świetnie się bawię!
Zawołał do niego, po czym stopą odbił się od ściany i postanowił z użyciem obu szabli naraz, wykonywać nacięcia z obrotami, kierując się biegiem na Meyoka, chyba że na drodze stanął mu któryś z tych od naciętego brzucha, no to wiadomo, priorytety, droga selekcji, i te sprawy.
Problematyczny był kusznik, ale póki napieprzał w powietrze to bez problemu.
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Ymnakil - Page 4 Empty Re: Ymnakil

Pisanie by Victoria Jartamael Sro Paź 28, 2020 11:12 pm

  Ranny w ramię postanowił zamachnąć się niezgrabnie na Aranaia, lecz ten w tym momencie kucnął i zgrabnie uniknął tego ciosu. Sam wyszedł ze swoim, wyjątkowo groźnym, który jednak wycelowany był w bliższego teraz, drugiego kompana. Mądry po szkodzie facet sparował cios i odskoczył jednocześnie w tył.
  Rudolf prychnął z nieśmiesznym rozbawieniem.
  Podejście do ściany było ryzykowne, bo niejako odsłoniło Aranaia dla strzelców. Przynajmniej miało to zrobić, bo Meyok nie przejmował się ich obecnością. Bełt odbił się od skały nieopodal głowy Zevisa, ale on był już zajęty krewniakiem, który próbował zaatakować. Jego ostrze spotkało się z młynkiem, w dodatku podwójnym, więc zaczął się cofać. Nieuważnym ruchem odsłonił się za bardzo i sztych jednej z szabli przejechał mu po brzuchu, zostawiając tam czerwoną smugę. Zaraz jednak uwaga skrytobójcy musiała się przenieść na rannego w ramię, który wyszedł z prostym dźgnięciem.
  Łucznik zrezygnował chwilowo, nie chcąc ranić towarzyszy, zaś drugi z najemników nieopatrznie cofnął się za bardzo. Dosięgła go kula z pistoletu, a wylądowawszy na ziemi, złapał się za krwawiącą dziurę w żebrach.
Victoria Jartamael
Victoria Jartamael

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Ekwipunek : torba podróżna z różnościami, pomniejsze komponenty do zaklęć, opatrunki, nożyk, szabla
Ubiór : wygodne, podróżne ubranie, raczej przeciętnej jakości
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Ymnakil - Page 4 Empty Re: Ymnakil

Pisanie by Aranai Zevis Sro Paź 28, 2020 11:38 pm

Eogil to raczej uczył się strzelać u jakiegoś ślepca, ale może mu za to podziękować, bo dzięki temu wciąż żyje. Starcie z Meyokiem miało się okazać już bardziej owocne, gdyż doszło do natarcia ostrzy, choć było to dosyć chaotyczną trzaskaniną brzdęku metalu, zmuszającą tego ciemnego elfa do wycofywania się. Jakiś sukces okazał się, kiedy został trafiony w brzuch, gdzie powoli zbierała się krew. Miło, co nie?
-Nic do Ciebie nie mam, elfia brać, co nie?
Rzucił, by zaraz huk go lekko zaskoczył tym razem, bo Rudolf trafił Victora, który był blisko Zevisa. I to ładnie, bo prosto w żebra, co zanosiło się na śmierć, wraz z jego upadkiem.
Nie było jednak czasu na pomyślunek, bo zatrzymał się na moment, czekając na ruch Dariona, który odważył się na banalne dźgnięcie, które Złotowłosy postanowił zuchwale spróbować sparową, aby wytrącić mu broń z ręki, a kolejni drugą szablą zrobić zamach, w jego gardło, co zwieńczył kolejnym piruetem, tym razem w drugą stronę. Ale będzie miał zakwasy nóg po tej potańcówce, ale fizyka dwóch ostrzy bardzo ułatwiała tak płynny ruch pełen gracji.
Niezależnie, czy Darion dostał, czy też nie, Aranai zbliżył się bardziej do Eogila, który robił się prawdziwym wrzodem na dupie, a takowego trzeba spróbować się pozbyć, bo może w końcu szczęście mu dopisze, a tego nikt nie chce.
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Ymnakil - Page 4 Empty Re: Ymnakil

Pisanie by Victoria Jartamael Czw Paź 29, 2020 10:13 am

  Dobrze, że Eogil nie słyszał tego komentarza, bo tym chętniej zacząłby się bardziej starać. Kiedy on zajmował się ładowaniem kuszy, przy wejściu przybywało krwi.
  — A żeby cię duchy przeklęły... — prychnął elf i spróbował się wyprostować, w czym niewątpliwie pomogło mu pełne zaabsorbowanie walką, do której dołączył się drugi z najemników.
  Jak widać zuchwałość czasem popłaca, gdyż Aranai nie tylko odbił cios na prost, lecz zdołał tak wywinąć ostrzem swojej szabli, że mężczyzna poluzował chwyt. To wystarczyło, by upuścił swoją broń i cofnął się zaskoczony. Miał jednak na tyle dobry refleks, że uniknął śmiertelnego cięcia.
  Meyok warknął i ruszył za Zevisem, chcąc go dogonić i ciąć jeszcze przed kusznikiem, który chyba zestresował się tym widokiem, bo wciąż mocował się z naciągnięciem cięciwy. Może nie położył wszystkich z marszu, lecz Aranaiowi i tak było tu najbliżej to tańczącej śmierci, która właśnie obrała go sobie na nowy cel.
  Towarzyszący mu łucznik wyciągnął długi nóż i zrobił odważny wyskok do przodu.
  W tym czasie od strony drzwi rozległ się zduszony krzyk bólu i zaskoczenia, kiedy do zbierającego broń Dariona doskoczył Rudolf, wbijając mu dwa noże w plecy. Mężczyzna zdążył się odwrócić jeszcze i zamachnąć, sprezentowując mu kolejną przyszłą bliznę na nodze. Isarbeck syknął i cofnął się, patrząc na przewracającego się na ziemię człowieka, którego zaczęła dławić jego własna krew. Obejrzał się przez ramię, akurat w stronę, gdzie dotychczas stał Frigil.
  W tym momencie chłopak zaczął uciekać.
Victoria Jartamael
Victoria Jartamael

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Ekwipunek : torba podróżna z różnościami, pomniejsze komponenty do zaklęć, opatrunki, nożyk, szabla
Ubiór : wygodne, podróżne ubranie, raczej przeciętnej jakości
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Ymnakil - Page 4 Empty Re: Ymnakil

Pisanie by Aranai Zevis Czw Paź 29, 2020 10:43 am

-Duchy? One już chyba dawno mnie opuściły.
Rzucił do Meyoka, który musiał sobie napsioczyć. W tym samym czasie, dostrzegł że Rudolf zaatakował z zaskoczenia Dariona, co zakończyło się śmiercią tego drugiego. Elf zmarszczył brwi. Jak to tak, 3:1?
-Ścigamy się na punkty? W porządku!
Zawołał w kierunku Isarbecka, któremu ten biedny chłopaczyna Frigil zaczął uciekać. Jest jego, Zevis wciąż miał na głowie ten bardziej natarczywy kaliber. Meyok się na niego uwziął, jednakże ówcześnie przyszło Skrytobójcy zetknąć się ze strzelcami. Eogil, którego miał plan trafić, miał już widocznie problem z własnymi rękoma, lecz Handren wyskoczył mu na ratunek, ze swoją kosą.
Aranai obrócił szablę w prawej dłoni, ostrzem w dół, trzymając je wzdłuż swojego przedraminia, chcąc tym samym zablokować jego cios, po czym drugą ręką zamachnął się, aby uciąć Handrenowi ręke. Cofnął się o krok, lecz nie starczyło już czasu na Eogila, bo ciemnowłosy elf już był przy nim, więc obrócił szablę i wykonał podwójny zamach.
-Chyba najwięcej Ci płacą, co?
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Ymnakil - Page 4 Empty Re: Ymnakil

Pisanie by Victoria Jartamael Czw Paź 29, 2020 11:12 pm

Rudolf zdawał się nie usłyszeć tej zaczepki. Odwrócił się przodem do Frigila, ale nie zrobił nawet pół kroku, kiedy tamten już dopadał do drzwi na korytarz. Przerażony chłopak tego nie zauważył, ale w oczach Isarbecka coś się zmieniło. Tym razem w drugą stronę. Bezwiednie podążył wzrokiem za nim aż do niedomkniętych, po czym spojrzał na sztylety, z których powoli kapała krew.
Zevis bez problemów zablokował cios noża, trafił również w przedramię łucznika, co w połączeniu z siłą ciosu stworzyło paskudną ranę wzdłuż kości i niemal pozbawiło go dłoni. Mężczyzna wrzasnął jak dziecko, łapiąc się za rękę i opadając na kolana. Akurat tak, by Meyok musiał go wymijać.
To utrudniło obronę przed ostrzami Aranaia, ale skrytobójca nie potrzebował takiej pomocy. Rana na brzuchu skutecznie obniżyła możliwości elfiego wojownika. Znowu zabrzęczał metal, a po nim dźwięk dartego materiału, który ponownie zabarwił się krwią. Zachwiał się i tym samym odsłonił na kolejny cios, który równie dobrze mógłby być ostatnim.
Eogil cofnął się jeszcze trochę i darował sobie walkę z kuszą. Wyciągnął krótki miecz i zawahał się, by ostatecznie spróbować się zbliżyć i ciąć elfa po rękach. Jęczenie towarzysza wcale mu w tym nie pomagało.
Isarbeck cofnął się, aż napotkał plecami ścianę. Ułamki sekund dłużyły się niemiłosiernie, a on sam czuł nieprzyjemne pulsowanie w rannej ręce. Zerknął na ramię, którego opaska uciskowa zaczynała się coraz bardziej przebarwiać. Zaklął pod nosem i osunął się na ziemię niespiesznie, czując rwący ból w nodze. Zacisnął palce na ranie, chcąc choć trochę zatrzymać krwawienie i móc rozejrzeć się za czymś zdatnym do opatrunku.
— Daj — rzuciła cicho Victoria, która zaraz zjawiła się obok ze swoją odzyskaną torbą. Nie traciła czasu na oglądanie się za siebie, chociaż Rudolf i tak był całkiem przytomny i zaraz przejął od niej kłębek bandaża.
Victoria Jartamael
Victoria Jartamael

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Ekwipunek : torba podróżna z różnościami, pomniejsze komponenty do zaklęć, opatrunki, nożyk, szabla
Ubiór : wygodne, podróżne ubranie, raczej przeciętnej jakości
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Ymnakil - Page 4 Empty Re: Ymnakil

Pisanie by Aranai Zevis Czw Paź 29, 2020 11:26 pm

Handren przekonał się, że atak zwykłym nożem na gościa z dwiema szablami nie kończy się dobrze. Prawie utracił rękę, ale nawet w tym stanie, zapewne skończyłoby się amputacją. Na co taki marny łucznik, bez ręki, prawda? Spokojnie, wrócę do ciebie.
Natarcie na Meyoka nie trwało długo, wystarczyło kilka silnych zamachów, by opór łamał się jak kawałki naprężanego drewna. Ostatnie jego odsłonięcie się Aranai postanowił zakończyć cięciem z ukosa, prosto w jego złączenie szyi z korpusem.
-Nic osobistego, jak mówiłem.
Mruknął z cwaniackim uśmieszkiem, po czym odwrócił się do Handrena, który leżał na klęczkach. Postanowił być dobroduszny i dokończyć jego cierpienie, robiąc to samo, co z Dai’Lahem trochę wcześniej, mianowicie ucinając mu głowę.
Zapanowała chwila spokoju, kiedy szmaragdowe oczy spoczęły na rannym Rudolfie, do którego rzuciła się Victoria. To go uspokoiło, był w dobrych rękach. Wtedy też uwagę przerzucił na ostatniego odważniaka, Eogila, który chyba nienauczony błędem Handrena, postanowił powtórzyć jego wyskok, tym razem z mieczykiem.
-Skończmy to.
Sapnął, czując ból w plecach i ramieniu, ale zignorował to znowu. Odbił jego próbę nacięcia łap, po czym Elf zaryzykował, łącząc ze sobą piąstki, aby wykonać podwójne nakłucie w jego brzuch.
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Ymnakil - Page 4 Empty Re: Ymnakil

Pisanie by Victoria Jartamael Czw Paź 29, 2020 11:58 pm

Dwa trupy znalazły się na ziemi tuż przed tym, jak Aran zwrócił się do ostatniego przeciwnika. A i tak jeszcze znalazł moment, by zerknąć na towarzyszy. Victoria również to zrobiła, kiedy już dostała wolne ręce. Szybko ogarnęła wzrokiem otoczenie, szukając ewentualnych nowych zagrożeń, lecz nic takiego nie znalazła.
Eogil miał jeden zasadniczy problem. Był strzelcem. Choć wiedział coś tam o broni, to wciąż był strzelcem i nie miał szans wybronić się z szybkiego ataku skrytobójcy. Jego broń poszła na bok, a on sam cofnął się, nie tyle w tył, co też w bok, planował atak, nie biorąc jednak pod uwagę kolejnego ruchu przeciwnika. Zatrzymał się, a z ust pociekła mu spieniona krew.
— Jak się czujesz? — spytała cicho do Isarbecka. Przez jego ciemne ciuchy ciężko było ocenić, ile krwi już stracił.
— Psz-... szeżyję — mruknął tylko, korzystając z chwili na odpoczynek. Nie żeby jakoś strasznie go potrzebował, ale skoro jest okazja, to czemu nie.
Jartamael wstała i podeszła do Aranaia.
— Znowu się podziurawiłeś — rzuciła półżartem, przy okazji oglądając pobieżnie, czy nie jest to groźne w najbliższym czasie. — Wynośmy się stąd... — Zerknęła na Rudolfa, który zbierał się z ziemi.
Rzucił okiem po pomieszczeniu i wskazał drzwi, dalekie od tych, którymi uciekł Frigil.
— T-tam.
Victoria Jartamael
Victoria Jartamael

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Ekwipunek : torba podróżna z różnościami, pomniejsze komponenty do zaklęć, opatrunki, nożyk, szabla
Ubiór : wygodne, podróżne ubranie, raczej przeciętnej jakości
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Ymnakil - Page 4 Empty Re: Ymnakil

Pisanie by Aranai Zevis Pią Paź 30, 2020 12:09 am

Tak się kończy zadarcie całej ekipy najemników, z członkiem Porannej Gwiazdy i najlepszym skrytobójcą na świecie! Ah, no i było wsparcie Rudolfa, ten też się wykazał.
Eogil nadział się na jego ryzykowne kłucie, co pozwoliło Złotowłosemu wypuścić powietrze z ulgą na twarzy, kiedy ten tracił ostatnie iskierki życia w swoich oczach. Runął na ziemie. Zevis lekko zachwiał się na swoich nogach, więc szybko wbił obie szable w ziemie, podpierając się o nie, jak o kule. Nie czuł swoich nóg, dawno się tak nie wykazał. A narzekał na starcie z Cardashem. Ale udowodnił coś sobie. Wcale nie jest jakiś przetyrany przez życie, ani nie stracił swej kondycji. Dalej był kurwa dobry w te klocki.
Do jego uszu dotarł dźwięk krótkiej rozmowy tej dwójki, co wykorzystał, aby się wyprostować, ale nie chował broni. Wciąż w tej kopalni mogły się znaleźć jakieś niedobitki. Machnął tylko ostrzami, aby zrzucić z nich nadmiar krwi.
Zerknął na Victorię, kiedy ta postanowiła go przebadać. Nic jej się nie stało, to dobrze.
-Nawet mnie nie drasnęli.
Odparł, pomimo widocznie zaplamionej białej koszuli, po czym zaczął podchodzić do nieboszczków, aby odzyskać swoje noże do rzucania, oraz upuszczony gdzieś sztylet. Kiedy miał wszystko, podszedł do Isarbecka, który już zgarniał się też z ziemi.
-Nie zabiłeś młodego.
Dodał, nie wiedzieć czemu, po czym ruszył wskazanymi drzwiami. Ciężko uznać, czy to było potępienie, czy pochwała, nawet jego głos był niewyraźny. Ale teraz liczyła się dalsza droga. Niech to będzie koniec tej przeklętej kopalni, tęskni za słońcem. No i ma dość Ymnakil, prędko tu nie wróci, nie ma co.
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Ymnakil - Page 4 Empty Re: Ymnakil

Pisanie by Victoria Jartamael Pią Paź 30, 2020 12:49 am

Uśmiechnęła się delikatnie na ten komentarz, chociaż wciąż czuła jego specyficzny nastrój. To też średnio był klimat na żarty, ale... Przecież to Aran. Pozostawała nadzieja, że przejdziemu na zewnątrz, z drugiej strony, jak się zastanowiła, to był markotny już od tamtego poranka w gospodzie. Więc o co chodziło?
Rudolf już miał ruszyć do drzwi, kiedy padło jedno krótkie zdanie, które zdawało się palnąć go włeb jak niesfornego szczeniaka.
— Uhm... — odwrócił wzrok. Tej bardziej pozytywnej opcji uwagi chyba nie dostrzegł. Zdawał sobie sprawę z zagrożenia, które potencjalnieniósł ze sobą uciekający chłopak, ale...
Po prostu ruszył korytarzem, wyrzucając to z głowy. Kolejneschody wgórę i trochę pogmatwane przejście doprowadziło ich wkońcu do szerokiego korytarza, który szybko wydał się znajomy. Brama, zakręt i nareszcie ich oczom ukazało się światło gwiaździstej nocy. Świeże powietrze wdarło siędo płuc orzeźwiającą falą, dodając energii i cucąc z ran.
— Nareszcie... — przymknęła ślepia i detchnęła głęboko, by zaraz spojrzeć na nich obu. — Dziękuję wam... Nie wiem, co bym bez was zrobiła.
Oh, Victorio, wtedy pewnie nadal siedziałabyś w Afraaz...
Czwórka koni stała przywiązana na uboczu, zwierzęta poruszyły się niespokojnie na niespodziewany ruch, ale po chwili zapanował spokój.
— Weźmiemy wszystkie, prawda? — Victoria sięgnęła do uzdy gniadego rumaka. — Ostatecznie okradanie bandytów to nie kradzież — zauważyła z uśmiechem, by wkrótce znaleźć się w siodle.
Rudolf również wpakował się na konia i zwrócił do Estebana.
— Muszę j-jeszcze ccoś zrobić... Nje czekkajcie na mnie...
Victoria Jartamael
Victoria Jartamael

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Ekwipunek : torba podróżna z różnościami, pomniejsze komponenty do zaklęć, opatrunki, nożyk, szabla
Ubiór : wygodne, podróżne ubranie, raczej przeciętnej jakości
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Ymnakil - Page 4 Empty Re: Ymnakil

Pisanie by Aranai Zevis Pią Paź 30, 2020 8:26 am

Uderzenie ze świeżym powietrzem było jak błogosławieństwo, po tych wszystkich trudach. Choć Elfa dopadła paranoiczna myśl, że teraz powinna im wyskoczyć Poranna Gwiazda przed nosem. W tym wypadku pewnie by zawiódł, już lekko zdyszany. Jednak do tego nie doszło.
Nie skomentował szczęśliwych słów Jartamael, bo sam wcale nie widział tu swych zasług. Po prostu naprawił to co zjebał. Mimo to, podszedł do czterech, uspokajających się rumaków. To dobre konie, sprzedaż chociaż jednego byłaby przypływem sporych pieniędzy. Żal nie skorzystać, w rekompensacie.
-Martwych nie okrada…
Urwał, zerkając na Victorię. Czy ona właśnie cieszyła się z kradzieży? Była podekscytowania? Oh, droga czarodziejko, ewidentnie zeszłaś z dobrej ścieżki i to co robisz, sprawia ci dobrą zabawę. To wymusiło mimowolny uśmieszek na jego twarzy, ale zaraz pochwycił za lejce łaciatego ogiera, by samemu dosiąść bialutką samiczkę. Poprowadzi dwa, dla pewności.
Szybko przeniósł wzrok na Rudolfa, który wsiadł na ostatniego i zapowiedział odłączenie się. Trochę to zaskoczyło Zevisa, ale sam dobrze wie, że to nie było pożegnanie.
-Będziemy zmierzać na południe, do Ramis. Lecz spotkajmy się po drodze, w Wiewiórczej Dziupli. Muszę odpocząć…- Poinstruował go, po czym znów nadmienił. -Pytaj tam o Carteza. Tak się będę tam nazywał. Trzymaj się, młody.
Zrobił niedbały salut palcami i poprowadził konie. Czyżby zasugerował, że Esteban to też przykrywka?
Tak, czy siak, w końcu wyjechali z kanionu, aby ostatecznie się rozdzielić w dwie strony…

Z/T wszyscy
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Ymnakil - Page 4 Empty Re: Ymnakil

Pisanie by Babibył Pon Lip 12, 2021 10:31 pm

Wyrokiem sądu w Ymnakil.
-Wyrokiem sądu w Ymnakil!
Za popełnione zbrodnie.
-Za popełnione zbrodnie!
Została skazana na śmierć poprzez ścięcie toporem.
-Została skazana na śmierć poprzez ścięcie toporem!
Wykonać wyrok.
-Wykonać wyrok!

Ha, znam wszystko na pamięć, nic się nie zmieniło w tych mowach końcowych, zero kreatywności, ale w sumie czy jest po co się wysilać dla przestępczyń tego pokroju?
Skinąłem głową mojemu czytaczowi pożegnań. Przeniosłem wzrok na mojego stojącego nieopodal asystenta. Chwyciłem mocno topór, spokojnie uniosłem go w górę. Zerknąłem jeszcze na miejsce na szyi, w które chciałem uderzyć i płynnym ruchem opuściłem broń, wbijając się w miękkie tkanki, trafiając idealnie między kręgi szyjne. Metal szczęknął, krew trysnęła, a cięta głowa upadła swobodnie do koszyka podstawionego pod nią. Tłum zawył dziko, szalonymi okrzykami aprobaty, a ja czułem się, jak artysta stojący samotnie na scenie, tuż po tym, jak wykonał wspaniałą akrobację. Uśmiechnęłam się, patrząc kobiecie w otwarte oczy, w których powoli znikał blask, a ostatnie łzy ściekały jej po zakrwawionych policzkach. Nie robiło to na mnie wrażenia. Kolejna osoba, która zdała sobie sprawę z tego, że popełniła błąd, szkoda tylko, że te wnioski przyszły tak późno.

***

Wyciągnąłem płaszcz z metalowej szafki, którą po sekundzie zamknąłem na klucz. Ubrałem się, poprawiłem kołnierz, ułożyłem wygodniej kaptur, żeby mnie nie uwierał. Kilka metrów obok mnie, trzasnął metal, raz, drugi. Młody chłopak przeklął cicho pod nosem i walnął drzwiczkami szafki trzeci raz.
-To nie tak, Cadan.-uśmiechnąłem się delikatnie.-Ustaw się do nich bokiem, chwyć za klamkę, pociągnij w górę, jakbyś je z zawiasów chciał wyjąć. Zamknij je i mocno biodrem je dociśnij.-przyglądałem się asystentowi, gdy robił co mu mówiłem. Obrócił się, złapał, zamknął i docisnął. Metal szczękną cicho.-No i zamknięte.-pochwaliłem go i ruszyłem w stronę korytarza, nie odpuściłem jednak okazji, żeby poczochrać włosy chłopakowi, co mruknął coś pod nosem rozbawiony i popędził za mną.
-Dlaczego tego nie naprawią? Zawsze się trzeba z tym szarpać.-spojrzał na mnie, układając swoje kłaki na głowie tak, żeby leżały idealnie i pięknie.
-A po co naprawiać, jak działa? Tylko trzeba sposób mieć.-wzruszyłem ramionami.-Wy młodzi to byście wszystko wywalali przy najmniejszej usterce.-zamarudziłem, dla zabawy, bo wiedziałem, że chłopak podłapie temat.
-A wy starzy, to tacy skąpcy, że jak się wam dziura w garnku zrobi, to udajecie, że to durszlak.-zafukał, a ja nie mogłem się nie zaśmiać, bo sobie pomyślałem, że kurczę, może nie mam akurat tak z garnkami, ale mam z butami. Jedne mi się przetarły, to je trochę przyciąłem, zmodyfikowałem i zamiast zimowych mam klapeczki na lato.
-Nie powiem, że racji nie masz, ale ja też ją mam.-przekręciłem oczyma. Opuściłem prawą rękę wzdłuż ciała i zacząłem nią wachlować powietrze, żeby mi trochę krew lepiej płynęła przez te uszkodzone żyłki wszystkie.
Drzwi przed nami szczęknęły cicho, otworzyły się i z pomieszczenia wyszedł blondyn, co miał około pięćdziesiątki.
-Ej, Babik. I jak się podoba we własnym mieście?-zaśmiał się do mnie, podchodząc do nas z uniesioną na powitanie ręką, którą po chwili wystawił, żeby uścisnąć łapy najpierw ze mną, później z Cadanem.
-Dobrze. Nic się tu nie zmienia, kompletnie nic. Świat idzie do przodu, a Ymnakil, jak stało w miejscu, tak dalej stoi.
-Bo ty się teraz światowiec zrobiłeś, po kraju pojeździłeś, to i zapomniałeś, jak to dobrze posiedzieć na tyłku w domu, co?-szturchnął mnie łokciem, na co machnąłem ręką.-Ale jak tu zostajecie na dłużej, to wpadnijcie do nas na kolację, ja i Iminna się ucieszymy, dawno gości nie mieliśmy. Zakopani w dzieciach jesteśmy i czasu nie było, ale dla was na pewno coś znajdziemy.-zaproponował, ale ja musiałem odmówić.
-No właśnie znów wyjeżdżamy. Więcej siedzę u innych niż u siebie. Mamy jutro kolejne egzekucje w Ramis.-Cad mi przytaknął swoim ślicznym łebkiem.
-Ale następnym razem na pewno wpadniemy.-mój asystent się dołączył do rozmowy, przez co nie wyszło jakbym mówił za siebie i jakbyśmy byli niechętni na chwilę rozrywki i odpoczynku.
-No to wyczekuję już tego dnia.-mężczyzna uśmiechnął się serdecznie, więc odpowiedzieliśmy tym samym i już po chwili patrzyliśmy jak pędzi korytarzem, żeby dostarczyć gdzieś jakieś ważne papiery.
Ja z Cadanem szliśmy dalej korytarzem.
-Wszystko masz czy chcesz jeszcze do domu po coś zajść? Wolałbym jeszcze dzisiaj w nocy być w Ramis, żeby się wyspać po ludzku.
-Mam wszystko Babik.-posłał mi lisi uśmiech.
-Dla ciebie Szanowny Panie Mentorze.-napuszyłem się teatralnie, na co dzieciak zarechotał. Jasne, że nie będzie tak do mnie mówić, bo gdyby tak mówił, to atmosfera byłaby sztywniejsza od trupów.
Sięgnąłem za głowę i poprawiłem sobie rzemyk związujący mi włosy. Czeka nas chwila kolejnej podróży. Liczę, że jeszcze złapiemy jakieś smaczne coś na stołówce, żeby mieć siły, bo w Ramis jedzenie jest trochę paskudne.

Z/T
Babibył
Babibył

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-lekka narkolepsja
-alergia na perfumy
-uszkodzona prawa ręka
-blizna na prawym udzie
-osłabione włosy
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Event (mniej więcej):
-pistolet
-spory topór
-mniejszy toporek
-apteczka
-zapasowe ciuszki
-jedzenie+picie

Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : Leventart (DeviantArt)

Powrót do góry Go down

Ymnakil - Page 4 Empty Re: Ymnakil

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 4 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach