Ulice Afraaz

+8
Claudie Misfortune
Dheria Sahana
NPC
Razikale An'Doral
Thaazis Hassir
Luca
Frosch Misfit
Mistrz Gry
12 posters

Strona 2 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down

Ulice Afraaz - Page 2 Empty Biała dama

Pisanie by Frosch Misfit Nie Cze 07, 2020 6:50 pm

Po około sam nie wiem ilu minutach walki i kilku próbach poddania się, dokończyłem czytanie listu. Nie zrozumiałem wiele, to chyba jakimś wierszem było pisane, albo kodem, albo zwyczajnie czytałem tak długo, że zanim skończyłem to zapomniałem już o czym był początek.
Cóż zrozumiałem tyle, że ktoś umiera, bo Szef ma biznes jaki ma, i chce się umówić z Szefem na spotkanie w sprawie pogrzebu. Nie myślałem, że tak można. Myślałem, że się umiera, a wszystko jest na głowie rodziny, ona ustala szczegóły i wszystko. Myślałem, że trzeba tylko przywieźć ciało, rzucić pieniędzmi i już.
Pokracznie złożyłem list i wcisnąłem go do kieszeni z nożyczkami. Porwaną kopertę też do kieszeni wsadziłem. Wróciłem do jedzenia kanapki i myślenia. Może pójdę do Szefa jutro z rana. Żeby nie było, że jestem jakimś lamusem, co go z własnego domu sąsiedzi wyrzucili, zanim zdążył w ogóle do domu wrócić.
Spojrzałem na rękę. Odwinąłbym bandaż i zobaczył jaki jest stan łapy, ale zrezygnowałem. Dopóki nie widzę problemu zbyt wyraźnie, dopóty mogę go ignorować. Zerknąłem na dłoń jeszcze raz. Zmarszczyłem brwi. Już miałem plan. Jak przestanie padać przeszukam śmietniki, znajdę coś najlepszego, ładnego dla Szefa i mu dam to w ramach przeprosin. Będę mógł mu jeszcze kanapki trochę dać, tej kanapki, co on dał mi. Nie będzie zły jak mu dam taki zestaw. Z resztą dalej mogę mu poszewki oddać. Mam je w plecaku, pewnie trochę mokre są i może nieco ubrudzone w jedzeniu, co mi się luzem po worze wala, ale są raczej w jednym kawałku. Ja je mogę nawet sam wyprać, jeśli Szef będzie chciał. Nie ma Szef o co być zły.
Szarpnąłem za klamkę, a drzwi okazały się być otwarte. Nie powinienem się dziwić, to w końcu publiczna kamienica, ludzie muszą tam jakoś wchodzić. Zgarnąłem swoje rzeczy, wpełzłem do środka i zwinąłem się w kulkę w jednym z rogów przedsionka. Nie planowałem spać, tylko przeczekać ulewę, we względnie bezpiecznym miejscu. Liczę tylko, że...kantornik..woźnica, człowiek co sprząta, mnie nagle nie wywali.
Dokładnie, poczekam chwilę, uspokoję się, płyny przestaną ze mnie wyciekać, a łapa przestanie pulsować. Wtedy wstanę i znajdę prezent dla Szefa. Jeszcze mu szczęka odpadnie.
Z takimi przyjemnymi myślami dryfowałem sobie półświadomie między snem, a nie snem, raz czy dwa wyłapując jakieś oburzone kobiece westchnięcia i marudzenia, którym towarzyszył dźwięk rozkładanej parasolki oraz stukanie obcasów o kafelki. Fuknąłem na babę, krótkie "wal się" i obróciłem się na drugi bok, dupą do wszystkich i wszystkiego co wejdzie do kamienicy albo będzie z niej wychodzić. Kiedy deszcz przestał padać, powoli wstałem, zabrałem rzeczy i ruszyłem na śmietnikowe łowy.

Z/T
Frosch Misfit
Frosch Misfit

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-brak prawej ręki do łokcia
-brak kilku zębów
-blizna nad lewym biodrem oraz dwie poziome na czole
-uporczywy kaszel od alkoholu
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki w losowych miejscach
Ekwipunek : .
-niezniszczalna filiżanka z kwiatowymi wzorami (dar od Reginy)
-stalowy sztylet (dar od Fenebrisa)
-szczotka do włosów (dar od Viga)
-śmieci
-jedzenie
-nożyczki
-notatnik z ołówkiem
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Ulice Afraaz - Page 2 Empty 3

Pisanie by Claudie Misfortune Sro Sie 26, 2020 4:07 pm

Jej psychoanaliza była mocno teoryzowana, choć i tak miło ze strony Elfa, że pozwolił jej dokończyć. Zaś rzucone pierwsze słowa, wywołały kolejny koci uśmiech na jej twarzy.
-Tylko dwa błędy?- Spytała retorycznie, choć po prawdzie, spodziewała się większej mylności swojego założenia lub naturalną obronę Hassira, który by jej zaprzeczał. Ale wysłuchała spokojnie na czym polegała omyłka, akceptując w pełni zwróconą jej uwagę. -Cieszę się więc, że nie trafiłam. Tym trudniej Cię rozczytać, tym bardziej mnie sobą interesujesz.- Odpowiedziała, będąc uparta w swojej fascynacji Thaazisem. Był jak wyjątkowy obiekt badawczy, przynajmniej to podsuwała jej podświadomość. Nawet jego uwaga dotycząca karty przetargowej, nie były w stanie ją wybić z tego. -Spokojnie, ważne jest to, aby wiedzieć kiedy i jak wykonać właściwy ruch. Jeszcze sprawię, że zechcesz się zainteresować. Nie doceniasz mnie...
Puściła mu oczko, po czym powiodła wzrok na nieznaną jej drogę. Hassir mógł uważać, że jest nieistotną duszyczką, która gdzieś przemknie obok i tyle z tego. Jeszcze nie znał Panienki Misfortune.
A choć Elf zignorował jej pytanie o cel tego spaceru, który tak jakby wymusiła, skupiła się na jego słowach. Nie uważała, by był powód do zmieniania faktu, dlatego:
-Po mieście, zawsze. Dużo spaceruję. Lecz jeśli masz na myśli większe podróże po kraju, to zawsze z moim woźnicą, Haroldem. Zaufany pracownik. To jedno się nie zmienia. Czemu pytasz?
Przeniosła na niego wzrok z zaciekawieniem. Albo miał cel, albo próbował nie pozostawiać ich w ciszy, choć w razie czego, sama by na coś wpadła.
Lecz niedługo znalazł się nowy temat do rozmowy, kiedy przybyli do Katedry Dzieci. Tym bardziej Hassir skupił na sobie błękitne oczy dziewczyny.
-Jesteś wierzący?
Spytała, choć bardziej było to na zasadzie "czemu akurat tutaj?". Cóż, Misfortune sama w sobie nie wierzyła, aby bogowie mieli na nich wielki wpływ. Wszystko starała się analizować za pomocą tego co widzi lub odkrywanej nauce. Ale no, niektórym łatwiej wszystko tłumaczyć nadludzkimi mocami.
Claudie Misfortune
Claudie Misfortune

Stan postaci : Postrzał w brzuch = martwa
Ubiór : Wyblakła eteryczna sukienka.
Źródło avatara : ...

Powrót do góry Go down

Ulice Afraaz - Page 2 Empty Re: Ulice Afraaz

Pisanie by Thaazis Hassir Czw Sie 27, 2020 11:36 pm

Zerknął na nią przelotnie, zapytał sam siebie, czy to była sztuczka psychologiczna. Zwykle ludzie cieszą się z sukcesów. Ona ucieszyła się z porażki, ale powiedziała to tak, że chyba ucieszyłoby ją cokolwiek. A może to tylko on tak to zrozumiał... A jednak zdawało się cieszyć ją cokolwiek, co dotyczyło jego osoby.
Jej kolejne słowa były zaś satysfakcją dla niego.
— I tutaj się mylisz — odparł enigmatycznie, nie zamierzając nic wyjaśniać. Skoro lubiła zagadki, to niech sobie pozgaduje. Był nawet ciekaw, co takiego wymyśli w tym temacie.
Z drugiej strony ta cała zabawa słowna zaczynała być zastanawiająca. Rzadko się zdarzało, żeby tak długo rozmawiał z kimś, do kogo nie ma interesu. W dodatku ten ktoś sam mu się napatoczył, a to delikatnie godziło w jego manię trzymania rzeczy pod kontrolą.
Harold. Przyzwoite imię. Takie swojskie. Ludziom się takie dobrze kojarzą. Może dlatego uznał, że tym brzmi podejrzanie.
— Z ciekawości — przyznał. — Zastanawiałem się, jak liczne jest otoczenie, które ci nie wystarcza.
Oskarżał ją o coś? Nie, raczej nie, nie miał ku temu powodów, choć pewnie znalazłby się ktoś, kto tak by to zrozumiał. Ciekawe, co myślał o tym sam Harold. Czy darzył ją jakimkolwiek rodzajem sympatii, czy też po prostu dla niej pracował. Że też jemu nie mogła zawracać głowy.
Weszli do katedry, gdzie z marszu powitały ich bogate zdobienia i freski na niemal każdej powierzchni płaskiej i okrągłej włącznie z sufitem. Podłoga przedstawiała się bardziej stonowanie, ale kamień dźwięczał pod stopami.
Thaaz zerknął na nią z lekkim zaskoczeniem. Chyba odwykł od takich pytań.
— Można to tak nazwać... — mruknął z namysłem. — Ale nie przyszedłem tu po modły.
Ruszył głównym korytarzem, mijając kolejne wejścia. Katedry były ustawione po skosach, jak kwadratowe płatki kwiatu, a pomiędzy nie wciśnięto kilka innych pomieszczeń, ukrytych za malowanymi drzwiami. Thaaz zatrzymał się przed kaplicą Omari, gdzie szczupła kapłanka tłumaczyła coś swoim młodszym uczennicom. Dostrzegłszy gości, szepnęła do dzieci i podeszła do nich.
— Tak? — Spojrzała po nich uprzejmie i pytająco, a ostatecznie na Thaaza, bo się odezwał.
— Przynoszę list od Riveya Kalma. Podobno wiesz, co z nim zrobić — mruknął, podając jej nieco wypchaną kopertę.
— Ah... Tak, oczywiście, dziękuję. — Uśmiechnęła się lekko. — ...
— To wszystko. — Thaaz nie miał ochoty kontynuować miłej pogaduszki, na co kapłanka tylko skinęła głową, nim ten podążył do wyjścia.
— A jak z tobą? — rzucił do Claudie, choć oczekiwał dwóch potencjalnych odpowiedzi.
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Ulice Afraaz - Page 2 Empty Re: Ulice Afraaz

Pisanie by Claudie Misfortune Pią Sie 28, 2020 10:26 am

Jego odpowiedź może i była krótka, oraz tajemnicza, lecz w tych kilku słowach ukryta była cała głębia, którą Panienka Misfortune wyłapała, a jej tęczówki wręcz zadrgały z podniecenia. A więc traktował ją jak poważnego gracza? To… rozsądne i znaczy o szacunku. Opuściła przez to głowę, z delikatnym uśmiechem, skrywając policzki za kruczymi włosami.
-Zabawne, ciągle się mylę, co zwykle się nie zdarza.
Odpowiedziała tylko z krótkim melodyjnym śmiechem, splatając dłonie ze sobą. Jak zwykle i ona pozostawiła myśli dla siebie. Thaazis może z tego sobie sprawy nie zdawał, ale miał ten swoisty urok. Tak, cieszyły ją pomyłki. Nie mogła przewidzieć jego zachowania. To ekscytowało.
Na słowa o otoczeniu dziewczyny, Claudie nie kryła już wzroku, obdarzając Elfa swoim spojrzeniem. Nie...wystarcza…
-Ja… widuję okazjonalnie aktorów… czasem spotkam znajomego z przeszłości… ale tak, tylko Harold jest zawsze. Zwiedziliśmy razem cały Medevar. Więc chyba masz odpowiedź.
Odpowiedziała mniej pewnie, niż poprzednio. Może poczuła dziwny wstyd, albo wrażenie, że niewłaściwe jest przyznawanie się do bycia bardzo samotną osobą. Była przez to słabszą jednostką? Nie posiadała stada? Jej umysł tak to tłumaczył. Może Hassir właśnie ją na tej podstawie weryfikował. Kto wie.
Choć Elf odpowiedział na jej pytanie w sposób niejednoznaczny, nie odniosła się jeszcze do niego, ponieważ jak sam zaznaczył, musiał coś zrobić. Misfortune grzecznie za nim podążyła, w milczeniu, jedynie obserwując. Podeszli do jakiejś zakonnicy, z którą jej towarzysz wymienił kilka słów. Wychwyciła nazwisko, ale nie była pewna, czy to coś istotnego. Na wszelki wypadek utrwali to w głowie. Bardzo szybko jednak już wracali, a wtedy, Thaazis znów skierował pytanie w jej stronę, będące rewanżem za poprzednie słowa Claudie. Nie wiedziała, czy odpowiedź będzie satysfakcjonująca w takim wypadku:
-Nie wierzę w to, czego nie widzę. Sama wiara w to, że ktoś niewidzialny przykłada rękę do mojego życia… uczyniłaby mnie rozkojarzoną i leniwą. To ja ślepe oddanie szczęściu, jak sam mówiłeś. Pokładam wiarę w siebie. I swoją podróż przez życie…
Claudie Misfortune
Claudie Misfortune

Stan postaci : Postrzał w brzuch = martwa
Ubiór : Wyblakła eteryczna sukienka.
Źródło avatara : ...

Powrót do góry Go down

Ulice Afraaz - Page 2 Empty Re: Ulice Afraaz

Pisanie by Thaazis Hassir Sob Wrz 05, 2020 2:05 pm

  Zwykle jej się to nie zdarza. Ciekawe. Czy faktycznie się nie zdarza, czy po prostu nikt jej tych pomyłek nie wytykał? Ludzie tak mają. Choć musiał przyznać, że coś takiego potrafiło intrygować. Rzecz znana na wylot nie może być ciekawa, to był jeden z mankamentów zaskakiwania innych. Zwracali na ciebie uwagę. Wtedy cała sztuka polegała na tym, by tę uwagę umiejętnie ukierunkować. Claudie była tu problematyczna. Miał wrażenie, że odsuwając ją od jednego tematu, tylko ją do niego zachęca. To była ciekawa cecha, niewielu mogło się nią pochwalić. Paru ludzi sukcesu, trochę złodziei, kilku psychopatów.
  O co mu chodziło z tym pytaniem? Ciekawość to dość lakoniczne określenie, nie mówiło całej prawdy. Chciał zobaczyć jej nastawienie do ludzi, którymi się otacza, liczbę tych, którzy faktycznie się liczą. Fakt, że z imienia wymieniła tylko woźnicę, nie musiał być przypadkowy. Najpewniej reszta nie miała wielkiego znaczenia. Samotna lisiczka i latający za nią gawron. To jeszcze nie znaczyło, że jest słabsza, właściwie to zależy. Była słabsza i silniejsza jednocześnie, podobnie jak on sam. Co jednak wywołało jej wahanie? Kogoś pominęła? To była najoczywistsza odpowiedź, a przez to szybko odsunął ją na dalszy plan. Złe skojarzenia? A może po prostu nie była pewna, dlaczego pyta. Takie wahanie mogło być wywołane jednoczesnym błądzeniem myśli po innym temacie.
  Sprawa kapłanki nie trwała długo i bardzo dobrze. Choć nie cieszyło go towarzystwo Misfortune, to jednak z podobną niechęcią podchodził do urzędujących w świątyniach. Większość z nich powinna w końcu zacząć robić coś pożytecznego ze swoim życiem. Tymczasem lodowe ślepia skierowały się na Claudie, kiedy słuchał jej słów.
  — Zabawne — stwierdził po chwili, aczkolwiek dało się wyczuć, że nie jest to odpowiedź a komentarz. — Ilekroć mówisz takie rzeczy, mogę się z tobą zgodzić, ale nigdy w całości. — Umilkł na moment, zwalniając kroku, by rzucić okiem na malowidło przedstawiające chłopca z kłami wilka. Uśmiechał się promiennie. — Z podobnych poglądów powstał ten obraz. Ciężko jest uwierzyć w boga, którego nie można sobie wyobrazić, a nie można, bo się go nie widziało. Trzeba więc wymyślić, jak wygląda, prawda? — Zerknął na Claudie. — To, że czegoś nie widzisz, nie znaczy, że nie istnieje i nie musisz w to wierzyć, żeby istniało. A jednak zgadzam się z tym, co powiedziałaś na końcu. Tylko od ciebie zależy, którędy pociągniesz swoją Podróż. — Ponownie spojrzał na fresk, jakby na chwile wpadł w zamyślenie. — Bardzo trafne określenie. — Oderwał wzrok od wizerunku Aidena i niespiesznie ruszył do wyjścia.
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Ulice Afraaz - Page 2 Empty Re: Ulice Afraaz

Pisanie by Claudie Misfortune Sob Wrz 05, 2020 5:43 pm

Kiedy rzucił swoim pierwszym spostrzeżeniem, wywołał na jej twarzy szczery uśmiech odsłaniający zęby. To co powiedział Hassir nie brzmiało jak obelga, a nawet miła uwaga. Dobrze, że mieli odmienne poglądy, ale ten sam tor rozumowania nakazywał jej wierzyć, że lepiej trafić nie mogła. Ich rozmowa potrafiła być czystą filozofią. Z Iwą tego nie było. Codzienność zakrapiana monotonną ciszą. Byli całkowitymi przeciwieństwami. Mruki też są fajne, jeśli mają coś dobrego do powiedzenia. A jednak, oba elfy rózniły się od siebie nie tylko w aspekcie biologicznym. W sumie… Thaazis wydawał się jej być odmienny od każdego szpiczastouchego. Ona tak to widziała. Chciałaby, aby wszyscy tak na niego patrzyli, w pochlebny sposób, jak ona patrzy. Choć z drugiej strony, byłaby wtedy bardzo zazdrosna.
-Podobny tok myślenia? Może powinieneś się niepokoić tym zjawiskiem.- Zażartowała, bo przecież nie było powodu do obaw! Ona mu krzywdy nie zrobi. Nie jemu. Wtedy też, zatrzymali się przed malowidłem Aidena, który kojarzył się z dzikością. Też spojrzała na Hassira, gdy ten posłużył się obrazem bóstwa. Głupio nie mówił. Jeśli bogowie istnieli, jej podejście niewiele w tej sprawie zmieniało. -Wiarę można odrzucić, bądź przyjąć do serca, ale nie ona się liczy, a własne "ja" i droga życia... Mówił Ci ktoś kiedyś, że mógłbyś być filozofem przekazującym mądrości światu? Jeśli nie, to jestem pierwsza. Przyjemnie się Ciebie słucha, jakbym pobierała lekcje.
Zaśmiała się cicho, bo faktycznie, mogłaby siedzieć z nim gdzieś i uczyć się patrzenia na świat i jego aspekty, tak jak on to robił. Był inteligentny i samoświadomy rzeczywistości.
W końcu opuścili katedrę, znajdując się u jej podnóża. Misfortune przystanęła na moment, bucikiem szurając po kamykach.
-Sam ukształtowałeś swoje spostrzeżenia, czy wychowano Cię w takim myśleniu i postrzeganiu świata…?- Zapytała nagle, ale ciężko sprecyzować, czy miala na myśli jego rodziców, czy ogólne doktryny szarych elfów, bo choć nigdy wcześniej ich nie zgłębiała, a ma zamiar nadrobić, to wiedziała, że swoje filozofie mieli, nawet podobno dosyć uniwersalną. Ale Thaazis nadal nie zdradził jej, kim był i co robił sprzed życia w Afraaz, więc mogła gdybać. Wyłapywała jednak mankamenty, jak akcentowanie poszczególnych słów, typu "podróż", bo nie brzmiało to jak zwykłe określenie drogi, a nazwa czegoś większego. -Chciałabym Cię jeszcze spotkać i wysłuchać.
Dodała po chwili, lekko opuszczając głowę. Słońce powoli zachodziło, a nie miała wieczności. Zarazem nie mogła sobie pozwolić na zakończenie tego wszystkiego w tej chwili.
Claudie Misfortune
Claudie Misfortune

Stan postaci : Postrzał w brzuch = martwa
Ubiór : Wyblakła eteryczna sukienka.
Źródło avatara : ...

Powrót do góry Go down

Ulice Afraaz - Page 2 Empty Re: Ulice Afraaz

Pisanie by Thaazis Hassir Nie Wrz 06, 2020 2:26 pm

  Czy mieli podobny tok myślenia... Nie powiedziałby tego, na pewno nie na głos i to nie tylko z faktu, że nie lubił mówić takich rzeczy. To było nierozsądne, pochopne ocenianie. Nie znali się. Choć podczas tej rozmowy, dowiedzieli się o sobie całkiem sporo, to jednak trzeba było czegoś więcej, żeby się poznać choć odrobinę. Przez jeden dzień wcale nietrudno było grać osobę miłą dla społeczeństwa, Thaaz doskonale o tym wiedział. Sam tak robił. Ich prawdziwy tok myślenia mógł być zupełnie odmienny, choć zmierzał w tę samą stronę.
  — I tak, i nie — odparł w kwestii obaw. Uznał, że nie trzeba tu dodawać niczego więcej, sprawa była jasna i prosta. Wszyscy tobie podobni, mogą być dla ciebie przewidywalni, ale tak samo ty dla nich. W dodatku mogą mieć podobne skłonności, z niebezpiecznymi zmianami. A Thaazis znał swoje skłonności.
  Wysłuchał jej teorii, którą skwitowała... Hassir zerknął na kobietę. Tym go nawet zaskoczyła.
  — Chyba nikt jeszcze nie wpadł na tak poroniony pomysł — mruknął z dezaprobatą. On i nauczanie pospólstwa? Nie miał do tego cierpliwości. To by była raczej szkoła przetrwania, nie filozofii. Jej śmiech był irytujący. Głównie przez to, że wydawał się szczery i miał przyjemny zakres dźwięków. Nie było to coś, co mógłby tradycyjnie skrytykować i odgonić.
  Zostawili mury świątyni za sobą, a przed nimi otworzył się niewielki, ale zadbany ogród. Przecinające go ścieżki z białych kamyczków wyglądały ładnie w porównaniu z zadbanym trawnikiem i różanymi krzewami.
  — Właściwie... jedno i drugie — odparł po chwili, uznając, że wiedza lub niewiedza o tym nie ma żadnego znaczenia. — Można powiedzieć, że wychowałem się na bajkach, które sam musiałem zrozumieć i rozebrać, by pasowały do rzeczywistości. Nie wiem, czy robisz to umyślnie, czy nie, ale odkąd przeszliśmy na ten temat, co chwila zahaczasz o doktryny Anah Haal. Właściwie ciężko się z nimi nie zgadzać. — Umilkł na chwilę, idąc ścieżką w stronę bramy prowadzącej na ulicę. Kiedy padło ostatnie zdanie, przystanął i spojrzał na nią, próbując rozgryźć, czy faktycznie miała na myśli to, czy coś innego. — Wysłuchać? — Nieznacznie uniósł brew. — Nie jestem filozofem, Claudie. Ja po prostu mam swoje zdanie.
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Ulice Afraaz - Page 2 Empty Re: Ulice Afraaz

Pisanie by Claudie Misfortune Pon Wrz 07, 2020 8:49 pm

Oj, może dla niego był to poroniony pomysł, ale jej się całkiem podobał. To że nie widział się na miejscu filozofa społecznego, nie znaczy, żeby się nie nadawał. Jeszcze zaskoczyłby sam siebie. Ale trudno, nie ma co go namawiać, to tylko jej uwaga na ten temat.
Słuchała z uwagą jego odpowiedzi, która była już trochę bardziej informacyjna, od tego co rzucił jej wcześniej na ten temat. To jej musiało wystarczyć, zresztą, sama to zasugerowała.
-Nie poddawałeś się ślepej dziecięcej wierze w metaforyzm bajek, a dostosowałeś je. Mądre i niezwykłe, moim zdaniem.- Odparła z uśmiechem, przechadzając się z nim po dróżce, choć zwolniła, kiedy Szary Elf dokończył swoją wypowiedź. Próbowała zrozumieć przekaz jego słów, ale chyba ewidentnie brakowało jej definicji na określenie tego, czym się posłużył. -Anah Haal…? Niestety, nie wiem co to znaczy. Ale… jeśli tak mówisz, to może tak jest.
Dodała, notując sobie w pamięci, aby koniecznie przeanalizować te doktryny. Może to też coś powiązanego z jego kulturą rasową? Na następne spotkanie chciała być przygotowana jak pilny uczeń, aby móc go zaskoczyć i nie odstawać. Teraz to jeszcze ledwie rozgrzewka.
Zatrzymała się wraz z nim, gdy się na nią obejrzał. Chyba źle odebrał jej słowa. Ta lekko zmarszczyła brwi, ale nie wiedziała, czy zrobić to specjalnie, czy też ona nie umiała się dobrze wysłowić. Cholera, musiała to naprawić. Czasu było niewiele.
-Nie, nie chcę byś mnie nauczał. Ja… chcę z Tobą spędzać więcej czasu. Spotkać się jeszcze. Porozmawiać, jeśli Ci to wystarczy. A może gdzieś się udać…?- Odpowiedziała, tracąc pewność siebie, bo nie zwykła mówić tak do jakiegokolwiek faceta. To zawsze inni zabiegali o jej uwagę, czy wizyty, nigdy odwrotnie. Thaazis nawet nie wiedział jaki to rzadki widok, widzieć Misfortune tak zakłopotaną. -Muszę wracać do teatru. To był naprawdę miły dzień…
Uśmiechnęła się lekko, splatając dłonie ze sobą. Był to szczery przekaz, liczyła, że on choć trochę czuł się podobnie, w sensie, zadowolony z ich rozmowy. A czy zechce ją znów widzieć, to dobre pytanie, które wprawiało jej serce w szybszy ruch...
Claudie Misfortune
Claudie Misfortune

Stan postaci : Postrzał w brzuch = martwa
Ubiór : Wyblakła eteryczna sukienka.
Źródło avatara : ...

Powrót do góry Go down

Ulice Afraaz - Page 2 Empty vol 3

Pisanie by Thaazis Hassir Czw Wrz 10, 2020 6:05 pm

Zdawał się nie zwrócić najmniejszej uwagi na ten niby komplement. Nie ufał takim rzeczom, ludzie rzucający komplementy zwykle czegoś chcieli. Ewentualnie dostali nagłego nawrotu sumienia i postanowili się przypodobać dla spokoju ducha. Niewiele w tym było prawdziwego uznania, a jeszcze mniej zrozumienia tego, co się uznaje za dobre.
  Zerknął na nią, kiedy stwierdziła, że nie zna tego określenia. Nie chodziło o sam fakt przyznania się do niewiedzy, ale czy to była prawda? Ta zbieżność tez i poglądów dalej wydawała mu się naciągana, a zagadanie do szarego elfa jego własną kulturą brzmiało nawet logicznie. I właśnie dlatego posłużył się nazwą nietłumaczoną. Był ciekaw jej reakcji, a nawet jej wymowy, która też nie była najlepsza. Typowo medevarska.
  Nie odpowiedział już nic w tym temacie, uznając go za skończony. Jeśli będzie chciała, to się nad tym pochyli, jeśli nie, to nie. Swoją drogą ciekawe, jak bardzo rzetelne opisy można znaleźć w ludzkich księgach i głowach.
  — Nawet bym nie miał ochoty — mruknął, wyjątkowo wchodząc jej między słowa, czym też niezbyt się przejął. Nie umknęło mu nic, co byłoby istotnie, a jedynie jej chwilowe zająknięcie, może odrobina więcej. Sens zachowany i łatwy do przewidzenia. Że też nie zmieniła zdania...
  Ale Thaazisie, czy naprawdę dałeś jej powód do takiej zmiany? Chyba niezbyt, może to był jego błąd. Dał się wciągnąć w tę głupią dyskusję i przyprawić sobie ogon. Może powinien się pożegnać już w kawiarni, wymyślić cokolwiek, przecież był w tym dobry. A teraz okazał się zbyt mało przewidujący.
  Nie był zachwycony tymi słowami, może nie zły, ale wyraźnie niezainteresowany. Jej propozycja brzmiała jak strata czasu.
  — Tak, powinnaś już wracać. — Zalał ją chłodno rzeczowym spojrzeniem. — Żegnaj, panno Misfortune — rzekł spokojnym i nawet uprzejmym tonem, by zaraz odwrócić się i udać w swoją stronę. Nie zamierzał odpowiadać na jej propozycję, tak zwykłą i prozaiczną, że aż nierealną. Nigdy nie robił czegoś, do czego nie czuł potrzeby.

z.t. x2

Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Ulice Afraaz - Page 2 Empty vol 2

Pisanie by Claudie Misfortune Sob Wrz 19, 2020 11:13 am

Pewnego słonecznego dnia, Claudie postanowiła obnażyć sekrety, jakie świat przed nią skrywał i pojąć znaczenie słów, których nie rozumiała. W tym czasie udała się do najbliżej biblioteki w Afraaz, gdzieś na ruchliwej ulicy.
Kiedy weszła do środka, z charakterystycznym dzwonieczkiem nad drzwiami, jej nozdrza uderzył zapach starych książek i pergaminów. Rozejrzała się wokół. Kilku ludzi chodziło pomiędzy regałami, lecz nie zwrócili na nią uwagi. Ta powoli podeszła do bibliotekarza, który siedział za ladą, wpatrzony w martwy punkt. Ku jej zaskoczeniu, miał on charakterystyczne długie uszy, wystające z siwych niedługich włosów zaczesanych do tyłu.
-Dzień dobry.
Przywitała się, opierając o blat, by skupić na sobie jego wzrok. Ten podniósł go, bardzo mozolnie, lecz kiedy rozpoznał jej twarz, natychmiast wstał.
-Claudie Misfortune! Czuję się zaszczycony widząc Panią w mojej bibliotece!- Lekko się ukłonił, na co uniosła brwi. -Illen Elanssier. Widziałem kilka Pani występów. Teraz ma być kolejna premiera, tu w Afraaz, prawda?
-Zgadza się, ale nie mogę wiele powiedzieć. Miło mi Pana poznać. Możesz mówić mi po prostu Claudie.
Uśmiechnęła się lekko. Miała dobry humor, a co tam, poza tym, lepiej budzić sympatie wszędzie gdzie się da, to przydatne.
-A więc proszę też nazywać mnie Illenem. W każdym razie, w czym mogę pomóc…?
-Szukam informacji o "Anah Haal"… czymkolwiek to jest.
Odparła, zaś Elf zrobił większe oczy, dobrze znając te słowa. W sumie Aktorki to nie dziwiło, w końcu… tez był szarym elfem jak Thaazis, co nie?
-Moja Droga, mówisz o "Wielkiej Podróży". Jest to główny dogmat wiary kultury Jaleeiti. Bardziej idea życia. Droga, którą odbywa każdy…- Przerwał na moment i przetarł brodę. -Mam coś z czym warto się zapoznać.
Dodał i wyszedł zza lady, kierując się w głąb biblioteki. Claudie nie mając innego wyjścia, ruszyła za Elanssierem. Ten po drodze zgarnął ze cztery książki i wręczył jej z uśmiechem. Misfortune spojrzała na to niemrawo. Dużo czytania…

Nastał wieczór, Illen zbierał się do zamknięcia biblioteki. Już wszyscy wyszli, ale na wszelki wypadek zrobił obchód. I całe szczęście, że tak postanowił, bo na samym końcu, znalazł pod ścianą śpiącą Claudie, która zasnęła w czasie czytania.
-Urocze.
Mruknął i wyjął z jej dłoni otwartą księgę. Była na temacie tatuaży. Podziwiał jej wytrwałość, choć najbardziej zagadkowe było to, po co jej to wszystko wiedzieć…

Z/T
Claudie Misfortune
Claudie Misfortune

Stan postaci : Postrzał w brzuch = martwa
Ubiór : Wyblakła eteryczna sukienka.
Źródło avatara : ...

Powrót do góry Go down

Ulice Afraaz - Page 2 Empty Jestem twoją siostrą

Pisanie by Dheria Sahana Sro Wrz 23, 2020 8:37 pm

jesień 1868 r.

//POCZĄTEK

Spała jak zabita prawie do południa. W przyjemnej gospodzie, w wynajętym pokoiku. Nie wiedziała na ile tu zabawi. Nie wiedziała ile zajmą poszukiwania. Nie wiedziała czy szczęście będzie jej sprzyjać. W sumie początek był niezły - znalazła całkiem sympatyczny przybytek, ostatecznie z niewygórowanymi cenami, bez szczurów i innych paskudztw w pokoju i pościeli. Jedzenie też mięli zacne, więc same plusy.
A elfka po podróży była wykończona. W zasadzie to chyba już nie po samej podróży, bo zdążyła już kilka dni tu bawić, ale chyba bardziej przez zmianę klimatu... otoczenia... kultury.
Nie zwykła do tego, do takich miejsc, do takich ludzi, do takiej różnorodności. Aż kręciło jej się w głowie. Bez przewodnika ciężko! Do tego teraz dopiero zdała sobie sprawę, że mimo iż dobrze zna język to mówi z tak wyraźnym akcentem, że głuchy by poznał, że nie jest stąd.

Ubrana w prostą szarową tunikę... której chyba jednak bliżej było do sukienki... sięgającą ziemi i spiętą w pasie paskiem, do którego rzemieniami przytroczony był jej zielniko - notatnik zapięty w skórzany pokrowiec. Na dłoniach miała - jak zwykle - skórkowe, delikatne mitenki sięgające trochę ponad nadgarstek. Cóż, nie znała jeszcze zbytnio kultury i panującego tu stylu, dopuszczalnych norm czy wzorców, postanowiła więc uderzyć maksymalnie w oszczędną neutralność, która dodatkowo kryła ją w tłumie. Kto tam się będzie oglądał na małą Szaraczkę.

Nie wiedziała dokąd mogłaby pójść konkretnie. Nie znała miasta. Zdążyła zorientować się jedynie w najbliższych okolicach od gospody, w której się zatrzymała. Była jednak już wypoczęta i zdeterminowana. Bała się straszliwie, ale w zasadzie nic nie miała do stracenia. Kim jest jej brat? Jak wygląda? Czym się zajmuje? Jak zareaguje? Same niewiadome! Przynajmniej wiedziała jak się nazywa. To już coś. Jako wieczna optymistka dreptała więc przed siebie. Nie za szybko, musiała orientować się gdzie idzie, żeby drogi powrotnej nie zgubić.
Nie miała też większego pomysłu kogo pytać o elfa. Przechodniów? Proszę, to ogromne miasto. Jaka była szansa, że ktoś znał to nazwisko? Prędzej lokalni przedsiębiorcy. Właściciele kramów, straganów, kiosków, a nawet gospód czy sklepików, rzemieślnicy też się nadawać powinni. Mieszkają i pracują tu od lat zapewne. Wiedzieć mogą najwięcej o mieszkańcach, nowinkach, ploteczkach i ostatnich wydarzeniach. Może i który zasłyszał nazwisko jej brata.
Dzisiejszą pielgrzymkę zaczęła więc od strony nabrzeża. Rybacy, sprzedawcy, przekupki, karczmarze.
No co? Chciła jakoś metodycznie działać. Partiami miasto przeszukiwać. Bez konkretnej wskazówki, gdzie szukać, tylko to jej zostało.
-Przepraszam najmocniej... dzień dobry... czy znacie państwo może elfa o imieniu Thaazis Hassir? - Padało więc raz za razem w stronę kolejnych osób. Uprzejmie, spokojnie, troszeczkę speszonym głosem. Jednak bez rezygnacji po kolejnych bezowocnych próbach. Dalej... i dalej...
Dheria Sahana
Dheria Sahana

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Ubiór : Ubranko
Źródło avatara : WLOP

Powrót do góry Go down

Ulice Afraaz - Page 2 Empty Re: Ulice Afraaz

Pisanie by Razikale An'Doral Czw Wrz 24, 2020 3:43 pm

ROBERTO FALLWET (NPC)

“Proszę Cię, dostarcz osobiście tę przesyłkę mojej znajomej, wolę nie ryzykować, że kurier zapodzieje to po drodze, jak ostatnio. Przeklęta poczta miejska! Proszę, tu masz jej adres. Jest elfką, niech Cię to nie zaskoczy.”
Poprosił Pan An’Doral, ale dopiero w trakcie podróży, przypomniał sobie, że przecież nie umie czytać! A Razikale zapomniał o tym fakcie, bo nie przywykł otaczać się tymi, którzy tej podstawowej zdolności nie posiadają. No trudno. Chyba nie ma dużo elfich kobiet w Afraaz, prawda? To nie może być duża miejscowość, pewnie jakaś wieś, czy coś takiego. Da radę.
-Ale ja głupi…
Wyszeptał, kiedy podczas podróży karocą, dostrzegł panoramę tej metropolii, jednego z największych miast w kraju, godnego rywala Selinday. Mówił coś o małej wiosce? Głupi lis! Nigdy nie znajdzie tej dziewczyny! Woźnica sam czytać nie umie! Dobra, nieważne, jest hybrydą, a hybrydy są bystre, tak kiedyś powiedział Pan An’Doral, więc zaufa sam sobie.
Rio ubrał swój standardowy płaszcz, rękawiczki i wysokie buty, aby zakryć wszystkie nieludzkie elementy swojego ciała, dzięki czemu wyglądał na miłego złotowłosego młodzieńca. Mniejsza, że strasznie w tym gorąco. Na północy było dużo cieplej, niż w okolicach Krzeworożu. Nie wróci bez dostarczenia przesyłki!
Wzdychał ciężko, przemierzając uliczki Afraazu, które swoją drogą, trochę różniły się od tych ze Stolicy. Hm, ale ładnie tu. Nie pomaga mu to w niczym, grrr.
“Nie rozmawiaj z obcymi...” - przypomniał sobie kolejne słowa swego właściciela. No tak, tak, nawet nie może się podpytać obcych, aby mu odczytali karteczkę z adresem, bo - “...mogą Cię porwać”. Na bogów, nie chciał być porwany!
Zatrzymał się jak wryty, dostrzegając jakąś dziewczynę w długiej, białej tunice. Wyglądała niezwykle, w sumie, ta tunika trochę przypominała mu szaty Razikale, więc może to ona? Wiecie, z kim przystajesz, takim się stajesz, to może ta jego znajoma podobna do niego. I ma długie uszy, kolejny trop pasuje! Postanowił zaryzykować i do niej podbiec. Chyba właśnie kogoś zagadywała, więc zatrzymał się tuż za nią i przeczesał blond grzywkę, aby wyglądać bardziej schludnie. Ale była malutka, to urocze. Ludzie się roztąpili, a ta pewnie spojrzała w jego kierunku. Zielone oczy zrobiły się większe. Jest prześliczna! Taka drobna i w ogóle, ładna, delikatna. Aż mu się głupio zrobiło, ale docisnął paczkę do piersi i potrząsnął głową.
-P...przepraszam, Pani Letorian? Mam przesyłkę od Pana An’Dorala. Jestem Roberto Fallwet, posłaniec.
Czy trafił? Ajaj.
Razikale An'Doral
Razikale An'Doral

Stan postaci : Wilkołactwo.
Ekwipunek : Amulet, pióro.
Ubiór : Długa szata (czarna lub biała), skórzane spodnie i trzewiki.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Ulice Afraaz - Page 2 Empty Re: Ulice Afraaz

Pisanie by Dheria Sahana Czw Wrz 24, 2020 6:11 pm

-Och... rozumiem... przepraszam za kłopot. - Dopowiedziała mężczyźnie, który poinformował ją niezbyt zadowolony, że nie zna żadnego pieprzonego elfa. Dziewczyna zrobiła krok w tył, z przepraszającą miną i odwróciła się by już ruszyć dalej. Zatrzymała jednak od razu by mało co nosem nie wpadła w czyjś tors.
-Ojej... - Pisnęła unosząc głową by spojrzeć w zielone oczy. Jej błękitne były duże i smutne. Wysoki blondyn stał przed nią i zagadał jakby to właśnie jej szukał. Trzymał coś w rękach.
-Przepraszam... nie. - Odpowiedziała zakłopotana samym faktem, że ktoś do niej mówił. Przedstawił się nawet! -Nazywam się Dheria... Sahana... Nie znam Pani Letorian... - Przedstawiła się. Nawet głos miała niepewny, jakby bała się, że zaraz na nią nakrzyczy bo nie potrafi mu pomóc. -Pan wybaczy, ale Pana An'Dorala też nie znam. - Przyznała. Włożyła dużo zaangażowania w to, żeby jej uśmiech nie była krzywy... ani jakiś taki... po prostu przepraszający miał być i sympatyczny. -W zasadzie to nikogo tu nie znam, przyjechałam własnie... i sama kogoś szukam. - Dorzuciła. Skoro już rozmawiali, to chyba mogła odezwać się coś więcej niż tylko odpowiedzieć na pytanie? Prawda? Miała taką nadzieję, ale pewności brak, o czymś świadczył to, że Dheria trzymała dłonie przyciśnięte do piersi i wyłamywała sobie palce... ah ten stres.
-Bardzo mi przykro, że nie potrafię Panu pomóc.
Dheria Sahana
Dheria Sahana

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Ubiór : Ubranko
Źródło avatara : WLOP

Powrót do góry Go down

Ulice Afraaz - Page 2 Empty Re: Ulice Afraaz

Pisanie by Razikale An'Doral Czw Wrz 24, 2020 7:42 pm

ROBERTO FALLWET (NPC)

Oh, chyba nie powinien stawać tak blisko i to z zaskoczenia. Dobrze, że Elfka się z nim nie zderzyła, zrobiłaby coś sobie, lub paczce. Wydawała się smutna, jak taki zbity szczeniaczek. Jej spojrzenie zupełnie różniło się od tego, które widział u Iwo. Ten był bardzo niesympatycznym szpiczastouchym.
Jego nadzieja, że trafił, została błyskawicznie rozwiana, kiedy okazało się, że to nie ta elfka, której szukał. Zawiódł. I zagadał do obcej. Nie ma zamiaru mówić o tym Panu An’Doralowi, bo jeszcze by się pogniewał. Choć nigdy nie widział go rozgniewanego.
-Ohh… pomyłka, proszę o wybaczenie.- Urwał, nie wiedząc, czy wypadało mu mówić coś więcej. Nie zwykł w ogóle w rozmowach, ale nie było tu właściciela. To przy nim najczęściej nie umiał buzi otworzyć. -Mimo to, miło poznać, Pani Sahana.
Ukłonił się lekkim drygiem, z łagodnym uśmiechem. Ale się zbłaźnił. Nie tak miało być. W dodatku dziewczyna była nie mniej zagubiona od niego. No to trafił swój na swego.
Gotów był odejść, kiedy do głowy wpadł mu jeszcze jeden pomysł, przez co powrócił zielonkawymi oczętami na Elfkę. Hmm.
-Em… może może mi Pani pomóc… oraz ja Pani…- Podrapał się po blond czuprynie, choć w rękawiczce to tak trudno, fryzura się rozwala, no niezgrabne to. Wyjął zaraz z kieszonki płaszcza małą karteczkę, którą wręczył kobiecie. -Czy… czy… czy mogłaby Pani Sahana odczytać mi adres z tej kartki…? Ja… nie umiem czytać, a Pan An’Doral kazał mi znaleźć Panią Letorian, która tam mieszka....
Przyznał się. Wyjdzie pewnie na niewyedukowanego młodzieńca, może rolnika, czy coś. Ale od kiedy prowincjusze nosili takie elegankie płaszcze i dodatki? No mniejsza. Ważny jest fakt, że jeśli zgodziła się to zrobić, dowiedziałaby się, że wcale nie jest tak daleko ta uliczka.
-Mogę spytać, kogo Pani szuka…?
Dopytał, aż dziwiąc się sobie, że był na tyle chętny, aby to zrobić. Teoretycznie, winien się nie wtrącać, a z każdą chwilą bardziej łamał zakaz Razikale. No gorzej nie będzie. Ale czuł się dłużny, bo może choć słyszał o kimś takim. A może nie? Też był tu pierwszy raz. O rany, ale to wszystko trudne.
Razikale An'Doral
Razikale An'Doral

Stan postaci : Wilkołactwo.
Ekwipunek : Amulet, pióro.
Ubiór : Długa szata (czarna lub biała), skórzane spodnie i trzewiki.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Ulice Afraaz - Page 2 Empty Re: Ulice Afraaz

Pisanie by Dheria Sahana Czw Wrz 24, 2020 8:49 pm

Ale nie do końca chyba łamał zakaz swojego Pana? Chyba? W końcu odkąd się sobie przedstawili, a zrobili to w zasadzie w pierwszych zdaniach ich rozmowy, to nie byli już obcy. Więc blondasek nie rozmawiał z obcą! O tego się trzymajmy.
Zapowiadało się, że oboje z przepraszającymi minkami winowajców się rozejdą... każde w swoją stronę, zajęte swoimi poszukiwaniami. Chłopak jednak zaproponował inne rozwiązanie. W gruncie rzeczy nie takie głupie. Wspólnie zawsze raźniej... choć w ich przypadku... on wyglądał na równie nieporadnego jak ona. Ale był duży! I to facet! Może jak będą szli razem to ludzie nie będą ich zbywać "spadaj mała, nie mam czasu"...
-Ow... - Westchnęła zaskoczona, gdy Pan Fallwet przyznał, że nie potrafi odczytać kartki. Były dwie opcje, które przyszły jej do głowy. Karteczka była w języku, którego nie znał... co dla niej byłoby bliższą opcją, albo był analfabetą... co byłoby straszliwie smutne, ale w zasadzie równie możliwe. Przygryzła wargę odbierając karteczkę. Medevarski... więc chyba da druga opcja. Popatrzała chwilę na chłopaka wielkimi studniami mieszanki smutku, współczucia i życzliwości. Potem odczytała karteczkę. Uniosła głowę i rozejrzała się po uliczkach. Nie była tutejsza, ale zdążyła już zejść spory kawał nabrzeża i chyba taką ulicę mijała, albo mignęła jej z boku na którymś z budynków.
-Nie jestem pewna... ulica o takiej nazwie chyba... chyba mijałam ją idąc z tamtej strony. - Mruknęła w końcu lekko krzywiąc się z własnej niewiedzy. Niby toto takie wykształcone, w magię potrafi i jakieś języki zna, a nie wie gdzie ulica jest. Troszeczkę była sobą zażenowana.
-Ja? Em... elfa szukam. - Wydusiła w sumie to zaskoczona trochę pytaniem kogo ona szuka. Kogoś to zainteresowało? Naprawdę? Miła odmiana. -Podobno mieszka tu w Afraaz. Nazywa się Thaazis Hassir. Ale... Afraaz jest wielkie... a ja nie wiem gdzie dokładnie szukać... - Przyznała i kiwnęła delikatnie głową by ruszyli w stronę uliczki, którą wskazywał adres na karteczce. Swoją drogą, karteczkę oczywiście oddała.
-Też Pan nie jest stąd? - Zapytała idąc już. Dziwne się jej wydało, że ktoś posyła posłańca z paczką, w miejsce, którego ten kompletnie nie zna i z karteczką, której nie umie odczytać. Albo to żart, albo ten cały Pan An'Doral był baaardzo roztargniony wybierając gońca. Trafne chyba też było jej pytanie. Mówił dobrze... ale nie poznawała akcentu... czy też jego braku... musiałby mówić z tak silnie zmienionym jak ona, to może by i poznała, że coś nie gra. Dla niej wszyscy tu mówili dziwnie i zachowywali się dziwnie... nie wspominając o ubieraniu...
Dheria Sahana
Dheria Sahana

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Ubiór : Ubranko
Źródło avatara : WLOP

Powrót do góry Go down

Ulice Afraaz - Page 2 Empty Re: Ulice Afraaz

Pisanie by Razikale An'Doral Czw Wrz 24, 2020 10:31 pm

ROBERTO FALLWET (NPC)

Tak, dostrzegł jej wyraz twarzy, kiedy powiedział, że z literkami mu nie po drodze. Ale nie chciał litości, czy pożałowania. Nie był przecież jakiś gorszy, przecież no… ah! Nauczy się jeszcze czytać! Może Pani Raust mu pomoże z tym, aby więcej nie mieć takich trudności. No i musi się nauczyć zwracać uwagę swemu właścicielowi.
Niedaleko? Intuicyjnie rozejrzał się wokół, sam nie wiedział dlaczego to zrobił, bo niewiele mu to dało.
-Czyli to gdzieś tu? A więc byłem blisko.
Uśmiechnął się, po czym odebrał od niej karteczkę i schował jej do kieszonki. Ale zaraz. Dalej nie znał tego adresu. Wiedza była w jej głowie. Super Rio. Nawet jak Ci powie to nie znajdziesz. Eh, może go zaprowadzi? Tak… tak byłoby najłatwiej. Zaufa jej, chociażby miałaby go na księżyc zaprowadzić. Wie już więcej, niż on sam.
Ruszył z nią, bo chyba była na tyle uprzejma, by wskazać kierunek.
-Thaazis Hassir… nigdy nie słyszałem o kimś takim, przepraszam. Ale może pomogę… tylko muszę paczkę dostarczyć.
Odpowiedział, bo co dwie głowy, to nie jedna, prawda? Swoją drogą, był ciekaw, co było w pakunku, który miał osobiście trafić do jakiejś koleżanki jego właściciela. Czy to może… zbereźne rzeczy?! Jeśli tak, to Pan An’Doral był bardzo niepozornym człowiekiem, bo by się tego nie spodziewał. Choć jak teraz na to wpadł, to się by już spodziewał. Sprytny Lisek.
-Nie, nie jestem stąd. Mieszkam w posiadłości Pana An’Dorala, w Krzeworożu, obok Stolicy.- Umilkł na moment, zdając sobie sprawę, jak to dziwnie brzmi, a przecież miał nie objawiać się jako hybryda. No tak. -Em, jestem stajennym Pana An’Dorala. Jest on bardzo mądry i na tym zarabia. A ja mu pomagam.
Uśmiechnął się szerzej, choć spróbował nie pokazać nieco dłuższych lisich kłów, ale za moment głowę obrócił w stronę jakiegoś sklepu. Wow, ile tam było fajnych rzeczy za tą szybą! Czy to… oh zaraz, zapomniał się! Szybko dołączył do Elfki.
-Przepraszam. A Pani Sahana to skąd jest…?
Dopytał, skoro mieli chwilę.
Razikale An'Doral
Razikale An'Doral

Stan postaci : Wilkołactwo.
Ekwipunek : Amulet, pióro.
Ubiór : Długa szata (czarna lub biała), skórzane spodnie i trzewiki.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Ulice Afraaz - Page 2 Empty Re: Ulice Afraaz

Pisanie by Dheria Sahana Pią Wrz 25, 2020 12:46 pm

-Tak. - Uśmiechnęła się przyjaźnie i pokiwała głową. Dobrą miał intuicję, w dobrym szedł kierunku, a i przecież same tylko nabrzeże było imponujące. No... na pewno dla niej... niewiele widziała.
Minęli jedną uliczkę odchodzącą w bok od tej, którą szli, drugą...
-To powinna być ta...? Albo... może następna... - Mruknęła niepewnie zerkając na tabliczki na budynkach i znaki kierunkowe na skrzyżowaniach jeśli takie były.
-Następna. Jest. To ta. - Przytaknęła chwilę później wskazując tabliczkę chłopakowi i odczytując jej nazwę. Teraz musieli tylko ruszyć nią i dotrzeć pod odpowiedni numer.
-Więc Stolica. Selinday. Podobno jest olśniewająca. Może kiedyś uda mi się zobaczyć i ją. - Westchnęła. Cóż, jedyna wiedza i znajomość jaką miała w tej dziedzinie to z książek. -To musiał Pan pokonać świat drogi. - Świat nie świat, jej każda odległość która przekraczała drogę w obrębie akademii i przyległych jej terenów, wydawała się szmatem drogi. -To świetnie, że ktoś może zarabiać na owocach swojej pracy. Tej intelektualnej też. - Przytaknęła. Też w przyszłości jej się to marzyło. Ale najpierw chce znaleźć wspomnianego elfa.
-Ja... em... pochodzę z Sad'ga Ul. Całe życie spędziłam w Stolicy w Akademii Yal Athalan. - Tam w zasadzie ma wszystkie wspomnienia, całe życie. Placówka była jej domem i szkołą, całym światem który dotąd znała. Bezpieczną przystanią i osobami, na których mogła polegać. -Mam straszny akcent prawda?
Dheria Sahana
Dheria Sahana

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Ubiór : Ubranko
Źródło avatara : WLOP

Powrót do góry Go down

Ulice Afraaz - Page 2 Empty Re: Ulice Afraaz

Pisanie by NPC Sob Wrz 26, 2020 11:13 am

ROBERTO FALLWET (NPC)

Chłopak był bardzo posłuszny intuicji Elfki, nie wtrącając się, kiedy ta szukała odpowiedniej uliczki, odczytując tabliczki i znaki. Zagłębiali się coraz bardziej, a ten tylko zerkał, to na nią, to na różne ciekawe rzeczy wokół nich. Aż w końcu trafili na właściwą, zerkając już tylko po numerkach.
-O tak, tak. Jest bardzo duża i stoi na wodzie. Trzeba tam dopłynąć. Jest tam nieco chłodniej, niż tutaj, ale też przyjemnie. Czasem lubie popatrzeć na Selinday z Krzeworożu.
Opowiedział, cały czas się uśmiechając. U Pana An'Dorala było dużo ładniej, niż u "Ojca". Tam to samotna chata na jałowych pustkowiach. Ni nic interesującego tam nie było. A teraz dopiero poznaje Medevar, dzięki bardzo luźnej smyczy.
-Dokładnie. Jeśli ktoś ma talent lub umiejętność, powinien ją wykorzystać.
Tak mu kiedyś Razikale powiedział. Roberto jest znawcą koni, wiec nimi się zajmuje. Kiedyś określono go zaklinaczem, ale szybko te słowa cofnięto, bo jak hybryda mogłaby być, aż tak zdolna.
Lisek wysłuchał skąd jest ta panienka i był lekko zaskoczony. To elfy mieszkają poza Medevarem? Myślał, że poza granicą niewiele jest. A tych nazw to zbytnio nie kojarzył. Coś tam słyszał o pustyni i to tyle. Ah i że dużo hybryd jest z północy. Sam miał szczęście, że przyszło mu urodzić się w Cesarstwie, gdzie warunki dla takich jak on są dużo lepsze. Ale za moment odwiodła jego myśli, zwracając uwagę na swój akcent.
-Nie… mi się podoba.
Odparł cicho i nieśmiało.
I wtedy znaleźli prawidłową kamienicę. Zapukali do drzwi. A za moment, w progu stanęła elfka o blond włosach, w przeciwieństwie do Dheri, ta była wysoka. Fallwet przekazał jej paczke, słysząc potwierdzenie tożsamości i zamknęła drzwi. Trochę to było chłodne i dziwne. Ale zadanie wykonane, jeśli go nie oszukała.
-Dziekuję Ci.- Zwrócił się do Szarej. -Poszukajmy Thaazisa. Kim on jest?
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Ulice Afraaz - Page 2 Empty Re: Ulice Afraaz

Pisanie by Dheria Sahana Nie Wrz 27, 2020 7:14 pm

-Więc widać miasto z posiadłości!? - Westchnęła starając się wyobrazić sobie ten widok. -Musi być naprawdę pięknie, a i sama posiadłość Pana An'Dorala zapewne też. - Dodała z uznaniem. Nie była w stanie sobie wyobrazić tego widoku, ale była pewna, że dech w piersiach zapierał.
Przyjemną rozmowę przerwała nieprzyjemna elfka. Wielka jak brzoza i głupia jak... eh... ani me ani be... tylko potwierdziła, że ona jest adresatką paczki i zatrzasnęła im przed nosami drzwi. Zero kultury. To nawet taki zagubiony ktoś jak Dheria potrafiłaby się lepiej zachować.
-Ale niemiła... - Mruknęła odchodząc na bok. Zerknęła za siebie na drzwi. No aż ciężko uwierzyć.
-Ja dopiero teraz słyszę jak wyraźny mam akcent. A byłam przekonana, że mówię lepiej. - Wróciła na poprzednie tory ich rozmów. Nie było sobie co głowy zawracać nieuprzejmą kobietą.
-Zawsze uważałam za szczęściarzy osoby, które mogą pracować i robić to co lubią, w czym są dobrzy i co sprawia im radość. - Westchnęła. To było osiągnięcie! Taka niby praca bez pracy, a zapewniała godne życie. -Tak jak Ty. Znasz się na koniach i prowadzisz stajnie. Opiekujesz się zwierzętami. Jeśli jeszcze to kochasz, to naprawdę wspaniale. - Przytaknęła. Ona o zwierzętach nie miała pojęcia... znaczy innego niż medyczne oczywiście. Nigdy nie miała ani kotka ani pieska, nawet kanarka nie.
-Ojej... To znaczy, dziękuję najmocniej... ale nie chcę Pana kłopotać. Ma Pan długą drogę powrotną przed sobą. Ja sobie chyba jakoś poradzę. - Mruknęła przepraszającym tonem. Niby pomoc by się jej przydała, ale Pan Blondyn pochodzi aż ze stolicy.
-I... no... w zasadzie to nie wiem kim jest. Znam tylko nazwisko i mam informację, że mieszka w Afraaz. Nic innego nie udało mi się jeszcze ustalić. Te poszukiwania mogą trochę zająć...
Dheria Sahana
Dheria Sahana

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Ubiór : Ubranko
Źródło avatara : WLOP

Powrót do góry Go down

Ulice Afraaz - Page 2 Empty Re: Ulice Afraaz

Pisanie by NPC Nie Wrz 27, 2020 8:13 pm

ROBERTO FALLWET (NPC)

O tak, była bardzo niemiła, ale na twarzy Roberto wciąż pozostawał uśmiech, zaś łapki wsadził do kieszeni, zadowolony, że podołał zadaniu. Choć przerażała go perspektywa, że teraz Pan An'Doral będzie go wszędzie posyłał z paczkami. Drugi raz może nie mieć tyle szczęścia.
-Przywykłem do takich osób.
Skomentował ten stan rzeczy. Doprawdy, poznał wiele mniej taktownych i miłych ludzi. Ta akurat przynajmniej współpracowała. Ciekawe co ją łączyło z Razikale. Jego Pan nie zadawał się zbytnio z kobietami. Z mężczyznami też nie. Odniósł wrażenie, że Pani Raust mu całkowicie wystarczyła.
Zerknął na Dherie i cicho się zaśmiał
-Spójrz na to, Pani, z innej strony. Niektórzy nie umieją czytać w żadnym języku.- Potarmosił swoją czupryne. -Poza tym, to jest… eee… urokliwe.
Dodał niepewnie, ale nie dlatego, że się wstydził, a dlatego, że nie był pewny, czy to właściwe słowo. Kiedyś słyszał jak Razikale powiedział "urokliwe", kiedy patrzył w mikroskop i mu się to coś spodobało.
Hm, w sprawie koni niewiele miał do gadania. Nie wybrał sobie tego zawodu, lecz z pewnością go polubił, bo w innym przypadku, byłby marną inwestycją. Cieszyło go jednak, że dziewczyna z takim entuzjazmem do tego podeszła.
-A czym się Pani zajmuje? Też Pani robi co lubi?
Dopytywał, bo obudziła się w nim ciekawskość. Ale nie wiedział, czy powinien, na jego szczęście, temat Thaazisa ratował tę sytuację w jego mniemaniu.
-Nie mam określonego czasu powrotu… Pan An'Doral zdziwi się jak wrócę za szybko…- Przewrócił oczętami. -A chciałem się odwdzięczyć. Jeśli też jest elfem… to pewnie kupcem, albo sprzedawcą… pytałbym o elfy które coś sprzedają. I w barze bym zapytał.
Zaproponował. No wiedze wyniósł z domu, że szpiczastouchy jak chce u ludzi być, to zostaje rzemieślnikiem lub sprzedawcą. Ale to raczej stereotyp, ponieważ wiele z nich piastowało wysokie stanowiska. Wiedza Fallweta była jednak bardzo prosta i mało rozwinięta.
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Ulice Afraaz - Page 2 Empty Re: Ulice Afraaz

Pisanie by Dheria Sahana Nie Wrz 27, 2020 8:57 pm

-W porządku. Nie będę oponować w takim razie. - Przytaknęła i uśmiechnęła się wdzięcznie. Jakoś raźniej było tak móc do kogoś buzie otworzyć. Zamienić kilka słów. Nie zostać przegonionym jak natrętny dzieciak. Chłopak był naprawdę miły i chyba też cieszył się z towarzystwa i rozmowy. Więc same plusy.
-Pan Hassir jest Szarym Elfem, tak jak ja. - Przytaknęła w odpowiedzi i dokładnie wysłuchała jego rady. Niby oczywista, ale nikomu nie wspomniała, że to elf, nie spytała czy może nie słyszano o takim kupcu czy innego rodzaju przedsiębiorcy. Może to był sposób!? Zawsze to kilka dodatkowych rzeczy, które mogłyby go namierzyć... zawęzić trochę krąg poszukiwań.
Ruszyli więc dalej, bardziej może w stronę właśnie dzielnic handlowych i rzemieślniczych.
-Pytał Pan czym ja się zajmuję... - Zaczęła po drodze wracając do przerwanego wątku. Cieszyła ją rozmowa, naprawdę, każde pytanie które mogła zadać i które kierowane było z zainteresowaniem do niej.
-Znam się na leczeniu, ziołolecznictwie, zielarstwie i alchemii. Niedawno skończyłam Akademię Magiczną i uzyskałam Koncesję. - Pochwaliła się, ale skromnie. Nie puszyła się, co to, to nie! Była naprawdę malutkim i cichutkim osobnikiem, a z tego co właśnie powiedziała mogłaby być wielką Panią!
-Chciałabym może otworzyć sklepik zielarski, albo jeszcze lepiej aptekę z zapleczem alchemicznym. Ale najpierw muszę uzbierać jakieś środki. Nikt mi od tak nie odda odpowiedniego lokalu. - Zaśmiała się trochę smutno. Bo to i plany nie na dziś ani nie na jutro. No i najpierw musiała znaleźć brata... nawet jeśli tylko dla spokoju sumienia.
-No i najpierw muszę znaleźć Pana Hassira...
... Przepraszam. Dzień dobry. Szukam Szarego Ela. Nazywa się Thaazis Hassir. Nie słyszała Pani może o nim. Być może jest w mieście kupcem... albo kimś takim...?
- No i kolejna próba. Zagadała do grubawej pani. Miała trzy podbródki, była całkiem nie duża i miała sympatyczną twarz. Przynajmniej z pozoru. Poprawiła właśnie owoce w jednej ze skrzynek, na całkiem pokaźnym stoisku ze świeżościami.
Dheria Sahana
Dheria Sahana

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Ubiór : Ubranko
Źródło avatara : WLOP

Powrót do góry Go down

Ulice Afraaz - Page 2 Empty Re: Ulice Afraaz

Pisanie by Mistrz Gry Pon Wrz 28, 2020 2:08 pm

Kobieta zwolniła z układaniem owoców i dopiero po chwili wyprostowała się, jakby musiała przetrawić to pytanie.
— Hm. — Przeniosła badawcze spojrzenie na dziewczynę i zmierzyła ją z góry do dołu. — Nie wiem, dziecko, co chwilę tu jakiś elf przechodzi — mruknęła niezdecydowana i zaczęła poprawiać skrzynki z jagodami. — Na nabrzeżu to ich najwięcej, a nie przedstawiają mi się... Albo spytaj w północnej dzielnicy, tam to lubią siedzieć. Że niby wasz klimat czy coś. — Pokręciła głową. — Tu wszędzie taki sam badziewny klimat... — Wzięła się pod boki, zerknęła na chłopaka obok i znów na nią. — Ale jak pójdziesz jeszcze trochę prosto, za długim pirsem skręcisz w prawo, a potem w lewo, jest tam jakiś sklepik szarego elfa. Może to ten.
Jeśli nic nie kupili, to tylko odprowadziła ich wzrokiem, aż nie zniknęli za najbliższym rogiem. A stoisko wciąż nie wyglądało idealnie.
Skręcili w uliczkę, jakąś boczną i wąską, gdzie pewnie przeciętny powóz miałby poważne trudności ze zmieszczeniem się. Tu było znacznie pokojniej, kiedy przeszli za załom, tylko jeden przechodzień migną z drugiego końca. I wtedy właśnie hybrydzie urwał się film. Do czułych uszu Dherii dotarł brzęk tłuczonego szkła, jednak nie zdążyła się odwrócić ani krzyknąć nawet, unieruchomiły ją silne ramiona, a usta zatkał kawałek wilgotnego płótna. Obraz przed oczyma rozmył się i zaciemnił.

***

Rio obudził się pierwszy, z bólem głowy i niewielkim strupem wyczuwalnym na włosach. Pomieszczenie było ciemne, tylko jedna latarnia stała w kącie, a jej blask nie ogarniał jego całego. Stare drewniane drzwi, kamienna podłoga, ściany i sufit. Było znacznie chłodniej niż na zewnątrz. Siedział na krześle, z rękoma przywiązanymi do oparcia. Obok była Dheria, do której również świadomość zaczynała wracać. Ich tobołki leżały na podłodze, jakieś półtorej metra przed nimi.
— Dużo myszkujecie. Nie podoba mi się to — odezwał się spokojny, męski głos za ich plecami. Jeśli spróbowali odwrócić głowę, sylwetkę obcego skrywał cień pokoju.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Ulice Afraaz - Page 2 Empty Re: Ulice Afraaz

Pisanie by NPC Pon Wrz 28, 2020 5:08 pm

ROBERTO FALLWET (NPC)

-Kon...koncesje?
Dopytał, bo nie znał tego słowa. Było mu zupełnie obce, ale to chyba wykraczało poza sprawy, które powinny go jakkolwiek ochodzić. Mimo to, jej zakres zdolności wprawił go w zakłopotanie. Na wielu rzeczach znała się ta dziewczyna i to takich no… medycznych. Jak Pan Gwendelyn, prawda? To jest mądra, wyglądała na taką. Pasowałaby do towarzystwa Pana An’Dorala, gdyby ten jeszcze zechciał z kimkolwiek się zadawać. Jak zwykle czuł się jak głupek, eh.
-Taki mały sklepik, brzmi fajnie. To dobry pomysł. Ale to pewnie kosztuje. Fakt, potrzeba pieniędzy.- Dodał jeszcze, choć niestety, nawet nie orientował się w kosztach takiego lokalu. Zawsze po prostu sprzedawcy byli i tyle, nigdy nie myślał, aby ich zapytać, jak udało im się otworzyć biznes. Ale gdyby jej się udało i sprzedawałaby ziółka, to byłoby to pewnie dobre dla ludzi. Wtem go coś natchnęło. -Pan An’Doral lubi pomagać innym, zwłaszcza gdy chodzi o te… naukowe rzeczy. Może z nim porozmawiam o Pani.
Uśmiechnął się. Jeśli byłaby za, a Thaazisa nie znajdą, to w taki sposób też się odwdzięczy.
Trafiła się kolejna obywatelka Afraaz, ta była bardziej gadatliwa i nawet ich pokierowała. Liczył, że Elfka zapamiętała trasę, bo on się pogubił po pierwszym “w lewo”. Ale kiwnął głową na znak szacunku i podążyli dalej.
Sama droga wydawała się spokojna, a przynajmniej taka była, do czasu, aż… poczuł tępy ból. I zapanowała ciemność.

***

Ocknął się, czując bezwładność swojego ciała. A nie, miał władzę, ale był chyba czymś uwiązany. Głowa go straszne bolała. Blond kosmyki zaszły mu krwią, ale zignorował to i zaczął patrzeć na swoje ubranie, czy przypadkiem nic się nie osunęło i wszystko wygląda normalnie. To dobrze, ale co się stało?
Obok zauważył Dherię, a jego zielonkawe oczy się powiększyły. O nie, była związana, on też. Budził się w nim dziki instynkt przetrwania, przez co zaczął się szarpać, bujając krzesłem. Silił się, aby nie wystawić lisich kłów i nie warknąć. Nie odpowiedział, nie był w stanie. Walczył z uwolnieniem się i zarazem opanowaniem zwierzęcej natury.
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Ulice Afraaz - Page 2 Empty Re: Ulice Afraaz

Pisanie by Dheria Sahana Pon Wrz 28, 2020 7:28 pm

Dziewczyna z zapałem i wdzięcznością na ślicznej buzi wysłuchała pulchnej kobieciny. Podziękowała ładnie przytakując głową i ruszyła we wskazanym kierunku kontynuując rozmowę. Może to był jakiś ślad? Dobry trop? Odpowiednie miejsce, czy rejon poszukiwań? Niedługo się okaże.
-To takie pozwolenie na czarowanie. - Wróciła do przerwanego dialogu. Koncesja to faktycznie trudne słowo. Pozwolenie na czarowanie brzmiało znacznie bardziej przystępnie. -Przepraszam jeśli używam niezrozumiałych słów. W zasadzie to pierwszy raz prowadzę dłuższą interesującą rozmowę z kimś spoza kręgów szkolnych. - Mruknęła przepraszająco. Nie chciała go speszyć, ani zawstydzić... tym bardziej pokazać, że jest z jakiś możnych uczonych kręgów NIE! Po prostu trudno jej było dobrać słownictwo i język do sytuacji... zwłaszcza rozmawiając w obcym języku, w obcym kraju.
-Też tak myślę. Leczenie, zioła i inne lekarstwa zawsze będą ludziom potrzebne. - Przytaknęła. Też stawiała, że to mógłby być dobry interes... nawet nie mając wielkiego pojęcia o interesach.
-Ojej... to znaczy... miło mi bardzo... ale chyba Afraaz trochę daleko od stolicy żeby kłopotać Pana An'Dorala jakąś nieznajomą elfką. - Wybąkała zawstydzona. Chłopak był doprawdy bardzo miły.
Niestety nie zdążyła rozwinąć myśli i powiedzieć nic więcej. Coś się stłukło. Ktoś uwięził ją w stalowym uścisku i usta zasłonił wilgotną szmatką. Panika i ucieczka!! Tak wrzeszczał jej pierwotny instynkt przetrwania. Serce zerwało się tak szaleńczo jakby miało uciągnąć sześciokonny dyliżans. Adrenalina o mały włos nie poszła uszami. Paniczny oddech łapał się w sposób niekontrolowany. Zepchnięta na drugi plan, rezolutna część świadomości dziewczyny, poznała zapach środka, którym była nasączona chusteczka... lekko alkoholowy... Somnium. Dlaczego?! Co jest?! NIE ODDYCHAJ!!
Panika była jednak silniejsza... a dziewczyna momentalnie przestała wierzgać i odpłynęła...

***

Ciemne pomieszczenie? Nie... to ona śpi... coś się jej wydaje...
Chwilę miała jeszcze przytępiony umysł. Szybko jednak uczucie paniki jakie czuła przed snem ją otrzeźwiło. To uczucie wracało błyskawicznie jak lawina. To naprawdę było jakiś ciemne pomieszczenie! Siedziała... na krześle... była przywiązana!! Oddech znowu gwałtownie jej przyspieszał, a serce tak waliło, że aż bolała ją klatka piersiowa. Oczy zaszły łzami. Gdzie była?! Co ONI chcieli? Najgorzej! Ten uroczy blondyn siedział na krześle obok i szarpał się bezsilnie również związany.
Ona spróbowała się szarpnąć, ale tylko stęknęła żałośnie. Żadnych szans. Skuliła się w sobie i znieruchomiała, gdy ktoś odezwał się za ich plecami. Nie śmiała się nawet odwrócić. Była przerażona. Nie była w stanie myśleć trzeźwo. Nie mogła sobie nic poskładać. Kto ich porwał? Co chciał? Jakie myszkujecie?! Ona nie myszkuje! Kim naprawdę był blondasek? W co się wpakowali?!
Dheria Sahana
Dheria Sahana

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Ubiór : Ubranko
Źródło avatara : WLOP

Powrót do góry Go down

Ulice Afraaz - Page 2 Empty Re: Ulice Afraaz

Pisanie by Mistrz Gry Wto Wrz 29, 2020 3:15 pm

Dzieciaczki zaczęły się wić i szarpać, w czym przodował blondyn. Jego zaciekłość w tym działaniu była wręcz intrygująca. Co takiego chciał osiągnąć? Pytanie wbrew pozorom nie takie głupie, bo mocna lina i porządny węzeł robiły swoje. Trzeszczeć natomiast zaczęło oparcie krzesła. Ich oprawca stał i przyglądał się w milczeniu, co z tego wyniknie. No i wyniknęło tyle, że młody chłopak wywalił się na podłogę, złamał jedną z nóg krzesła i poważnie uszkodził oparcie. Mężczyzna podszedł do niego i sprawnym ruchem postawił z powrotem do pionu. Sięgnął drugą ręką do kieszeni, po czym wbił mu strzykawkę w szyję, wciskając tłoczek do oporu. Wyjął równie szybko, bez wątpienia miał już w tym wprawę. Nadal trzymał krzesło, bo z pewnością by się przewróciło, ale chcąc nie chcąc Roberto posiadał coraz mniej sił do szarpania się. Puls mu się uspokoił, ale nie przestawał zwalniać. Coraz ciężej było złapać oddech, zakręciło mu się w głowie, a on sam zaraz zwiodczał, odlatując w inne płaszczyzny rzeczywistości.
Mężczyzna pozwolił krzesłu Fallweta przechylić się dowoli, ale ostatecznie nie przewróciło się, złamana noga wytrzymała.
- Szkoda - stwierdził sucho, ujął lewą dłonią podbródek elfki i przechylił jej głowę w tył, by mogła go zobaczyć. Nie było co oglądać, płaszcz z wysokim kołnierzem zasłaniał większość. Kapelusz z równym rondem, a do tego biała maska z wymalowanym symbolicznie uśmiechem od ucha do ucha i zmrużonymi radośnie oczyma. Jak ze starej groteski. - Może okażesz się bardziej skora do rozmów... - zaczął obojętnym tonem, puścił jej twarz i nonszalancko obszedł krzesło, by stanąć przed nią. Oparł dłonie o kolana i pochylił się nieco. - I odpowiesz na moje pytania... Kim jesteście, skąd i co tu robicie? - Lekko przechylił głowę.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Ulice Afraaz - Page 2 Empty Re: Ulice Afraaz

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach