Ulice Afraaz

+8
Claudie Misfortune
Dheria Sahana
NPC
Razikale An'Doral
Thaazis Hassir
Luca
Frosch Misfit
Mistrz Gry
12 posters

Strona 3 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down

Ulice Afraaz - Page 3 Empty Re: Ulice Afraaz

Pisanie by Dheria Sahana Wto Wrz 29, 2020 8:51 pm

Wdech! Wydech! Wdech!... wy... TO NIE DZIAŁA!! Nie potrafiła się uspokoić, a szarpiący się obok chłopak nie poprawiał sytuacji. Stękał i warczał, siłował się ze sznurami i tylko połamał krzesło! Ona chciała choć zawołać go po imieniu, w jakimś szczątkowym wyrazie troski, ale... nie pamiętała teraz jak się nazywał. Ledwo wiedziała jak sama ma na imię. Nadmiar złej adrenaliny jej szkodził.
Pisnęła żałośnie kiedy oprych szarpnięciem postawił blondyna na nogach krzesła, a potem jeszcze raz, jak polna mysz, kiedy wbił mi igłę w szyję! To straszne! Patrzyła na wszystko wielkimi jak studnie oczami. Zapomniała mrugać. Zabił go? Nie... chłopak uspokajał się mimowolnie i wiotczał. Jej czułe uszy rejestrowały zwalniające bicie serca. Jakiś środek uspokajający, może nawet wariacja eliksiru Sztucznej Śmierci... nielegalnego... źle podanego... przedawkowanego... to śmiertelnego... Nie zabił go prawda?
Czuła się taka żałosna i bezsilna. Sparaliżowana własnym strachem, teraz jeszcze zmartwiona życiem uroczego kompana. Przywiązana do krzesła nie mogła jednak dokładniej kontrolować stanu chłopaka, jej uwagę też przykuł ich oprawca. Złapał ją z tyłu za podbródek i uniósł głowę do góry. Ubranie jak ubranie, ale ta maska była przerażająca. Upiorna. Chlipnęła rozpaczliwie kiedy puścił ją i obszedł by stanąć z przodu. Pytał o coś? Ona też chciała... kim był i co od nich chciał!? Wyjaśnić mu, że to pomyłka, że kogokolwiek szuka to na pewno nie oni! Nie mogli być oni! Oboje dopiero co wdępli do Afraaz! Nie była jednak w stanie tego zrobić. W uszach słyszała szum swojej krwi pompowanej szaleńczo przez serce. Szybki króliczy oddech, potęgował tylko jej wygląd spłoszonej sarny z wielkimi stawami zamiast oczu. Łzy lały się po i tak już mokrych policzkach. Otworzyła usta, jakby chciała coś powiedzieć, ale jakaś klucha stała jej w gardle.
-J... ja... aa... - Wydusiła z trudem. Myślała, że to iż kilka razy zdarzyło jej się zaciąć czy zająknąć przy wyjątkowo koszmarnym egzaminie i twardym profesorze było straszne. Wiedziała, że stres strasznie ją paraliżuje, ale w połączeniu ze strachem... z przerażeniem, które teraz ją zalewało, był wręcz obezwładniający.
Czy on naprawdę nie widzi, że się pomylił!?!? Kimkolwiek był jego cel... to na pewno nie przerażona szara kruszyna!
-... jjjj... jestem... D... Dhe... Dheria... - skomlała. No przynajmniej do takiego odgłosu chyba tym jęczącym jąkaniom było najbliżej. Przynajmniej jakimś cudem dała radę wydusić imię.
Dheria Sahana
Dheria Sahana

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Ubiór : Ubranko
Źródło avatara : WLOP

Powrót do góry Go down

Ulice Afraaz - Page 3 Empty Re: Ulice Afraaz

Pisanie by Mistrz Gry Wto Wrz 29, 2020 9:52 pm

Ależ ona była... rozkoszna. Jakby miał przed sobą dwunastoletnią dziewczynkę, nawet wzrost jako tako pasował. I postura. Taki dzieciaczek zapłakany się trafił. No prawie się wzruszył, tylko sam oczu zmoczyć jakoś tak zapomniał. Wyprostował się za to niespiesznie, kiedy zaczęła wydawać pierwsze artykułowane dźwięki. Ja. No no, całkiem niezły postęp, może z tego piszczenia coś jeszcze będzie. Wesoła maska leciutko przekręciła się na drugi bok, czekając, aż to proste zdanie dobiegnie końca.
Zagwizdał. Nie z uznaniem czy czymś, ale tak zwyczajnie, jak na psa. Nie minęło nawet pół minuty, kiedy drzwi się otworzyły, a w ciemnym korytarzu mignęła podobna sylwetka. Ten również miał maskę na twarzy, ale zupełnie inną, ciemną i nieciekawą.
- Zabierz mi stąd to truchło - rzucił komediant i skinął na chłopaka. Drugi mężczyzna nie odezwał się nawet, tylko podszedł, chwycił krzesło z blondynem i wytargał na korytarz. Drzwi się zatrzasnęły. Ten jeszcze chwilę na nie patrzył, po czym powoli przeniósł wzrok z powrotem na elfkę.
- Dheria, tak? - Złożył ręce za plecami niczym dobrze wychowany szlachcic. - A coś więcej? No już, dobrze ci szło... Jakieś nazwisko? Jakiś cel? Masz ciekawy akcent... - mówił spokojnie, wręcz przymilnie, co wcale nie dodawało ciepła jego osobie. Oczywistym też było, że nie poznał jej akcentu z tych kilku wydukanych słów. Ponownie zaznaczył, że ma większą wiedzę, jakby chciał ją upewnić w tym, że nie warto kłamać. Ale czy by to zrobiła? Jej łzy wyglądały autentycznie.

Gdzie indziej pierwsze bodźce zaczynały dochodzić do hybrydy. Zimno... Twarde podłoże... Chyba leżał na czymś twarzą. Ciemno, ale nie całkiem. Jakaś mała lampa świeciła się niedaleko, trochę wyżej... pod sufitem. Tym razem nie był związany, ale nie wywróżyło to wiele dobrego, bo gdy tylko wracające siły pozwoliły mu wstać, poczuł stalową obręcz na kostce, przykutą łańcuchem do ściany.
- Cześć, dzikusie - prychnął damski głos, a wkrótce i sylwetka pojawiła się w kręgu światła. Szczupła i wysoka, ale i tak szczelnie okryta i tylko zielone oczy było widać spomiędzy owiniętej na głowie chusty. W ręku trzymała nóż, którym się bawiła. - Chcesz gadać czy też mam cię czymś... sztachnąć? - Zatrzymała się dwa metry przed nim, idealnie poza jego zasięgiem, gdyby chciał to sprawdzić.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Ulice Afraaz - Page 3 Empty Re: Ulice Afraaz

Pisanie by Dheria Sahana Wto Wrz 29, 2020 10:09 pm

Kiedy gwizdnął wzdrygnęła się jakby ją uderzył, jakby ostry dźwięk autentycznie ją zabolał. Może i tak... była elfem i miała wielkie uszy... a tu była głucha piwnica! Na gwizd odpowiedziało pojawienie się kolejnej zamaskowanej persony. Przerażona dziewczyna bez słowa patrzała jak wywleka blondyna. Popiskiwała tylko żałośnie nie mogąc z siebie wydusić żadnej innej formy protestu. Gdzie oni go zabrali... dlaczego...
Nie chciała zostać tutaj z tym zamaskowanym drabem sama...
Gdy padło jej imię spojrzała na maskę... wargi drgały jej gwałtownie, a łzy moczyły obficie chude kolana. Potrząsnęła głową ledwo zauważalnie, sztywno, jakby musiała walczyć o każdy fragment samokontroli.
-Sahana. - Wydusiła krótkim sapnięciem, po czym znowu klucha stanęła w gardle. Nie była w stanie mu wytłumaczyć, że to jej nazwisko... a nie, że mu wybacza...
-G...g... - Próbowała coś poskładać, ale w takim stanie artykułowane dźwięki to wyczyn! -G... Gdzi... go... z... zaaa...aabraliście...? - Skończyła niemal na bezdechu przenosząc oczy na drzwi. Tylko tak mogła pokazać o co pyta, choć i tak było to kompletnie zbędne. Odwagi jej starczyło tylko na to jedno, biedne zdanie i nazwisko. W normalnych okolicznościach mogłaby mu opowiedzieć o swojej wymarzonej aptece, o tym że zna się na ziołach i leczeniu, że pochodzi zza granicy. To było jednak bardzo dużo zdań, których roztrzęsione i zesztywniałe szczeki nie były w stanie wypowiedzieć. Mogła szlochać, popiskiwać i pociągać nosem. To jej wychodziło cudownie! Z liną nawet nie śmiała się szarpać... ta jedna próba i tak pościerała jej delikatną skórę... sznur był taki szorstki...
Dheria Sahana
Dheria Sahana

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Ubiór : Ubranko
Źródło avatara : WLOP

Powrót do góry Go down

Ulice Afraaz - Page 3 Empty Re: Ulice Afraaz

Pisanie by NPC Wto Wrz 29, 2020 11:01 pm

ROBERTO FALLWET (NPC)

Dla szamoczącej się hybrydy, która traciła nad sobą kontrolę, wszystko poszło dosyć gładko. Nawet nie wiedział kiedy wbito mu strzykawkę, przez te wszystkie nerwy, ale one zaczęły ustępować. Naprawdę? Teraz? Czemu… czemu tak słabł? Przestawał czuć kończyny, nawet trzymanie blond głowy zrobiło się jakieś awykonalne, bo ta zawisła mu w powietrzu, podbródkiem w dół. Był świadom, ale tylko przez moment. Czuł, że mu serce zwalnia. Czy umiera? Czy tak wygląda śmierć? Jeśli nie wróci do Pana An’Dorala, zawiedzie go… jeśli nie uratuje Elfki, ona może ucierpieć… Dherio… Razikale… przepraszam…
Nie wiedział jak długo go “nie było”, ponieważ dostępu do słońca wciąż brak. Przebudził się na ziemi, nie czując już tego ucisku. Pierwsze co, dotknął swojej obolałej głowy. Chyba już nie krwawił, ale bolało, a włosy miał posklejane. Eh. A za moment, dosłyszał szelest łańcucha. Poczuł obciążenie na kostce i szybko się domyślił. Był uczepiony do ściany. Przypomniało mu to, jak “Ojciec” kiedyś przywiązał go do drzewa na podwórku i kazał spać w deszczu. Oczywiście, że mógł się wtedy uwolnić, to był test posłuszeństwa. A teraz… teraz nawet nie ma żadnego wyboru.
Do jego uszu dotarł kobiecy głos, co natychmiast zmusiło go do wstania na proste nogi i odwrócenie się w konkretnym kierunku. Kim była? I… to kobieta? Może to dziwne, ale nie spodziewałby się. Była zamaskowana, więc tylko dostrzegł oczy, w kolorze zbliżonym do jego. Ale co znaczyły jej słowa? Dzikusie? Odkryli, że nie jest człowiekiem? A może to odnośnia to jego walki z krzesłem…
Z początku nie mówił nic, ale zrobił kilka powolnych kroków w jej stronę, jakby sprawdzał długość łańcucha, zarazem badając teren. Był w środku dalej zły, zaszczuty, lecz jeśli istniało prawdopodobieństwo, że jego sekrecik nie wyszedł na jaw, tak też nie zamierzał przestawać nad sobą panować. Teraz nic nie zrobi. A ona ma nóż. Po co jej nóż…?
-Ja… co mam gadać…?
Dopytał niepewnie, mrużąc oczy i patrząc na nią nieufnie. Gdzie Dheria? Kim była ta kobieta?
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Ulice Afraaz - Page 3 Empty Re: Ulice Afraaz

Pisanie by Mistrz Gry Sro Wrz 30, 2020 2:08 pm

Stał sobie i czekał. Aż ta się wypłacze, aż zacznie oddychać albo zwyczajnie zmądrzeje, wszystko jedno. Jak to mówią, byle do przodu. Zdawał się nieznacznie drgnąć na jej pierwsze słowo, ale nic nie powiedział. Jakby się zastanawiał nad sensem, za chwilę jednak ta mgiełka wahania zniknęła zastąpiona teatralnym westchnięciem.
— G g g g g... — przedrzeźnił ją, ale nawet nie silił się na zacinanie głosu. Zatoczył małe kółko. — Doprawdy nie chciałem ci tego mówić, ale jestem rozczarowany. Gdzie te czasy, kiedy więzień pluł ci w twarz i rzucał bluzgami? — Machnął rękoma w powietrzu. Zatrzymał się na moment i milczał wpatrzony w ścianę, idealnie pomiędzy nią a lampą, której blask ostro zaznaczał jego smukłą sylwetkę. — No dobrze. — Odwrócił się w jej stronę. — Szkoda byłoby kroić taką ładną buźkę... — Podszedł i pochylił się nad nią, by dłońmi w rękawiczkach wytrzeć łzy ściekające jej po policzku. — Więc zrobimy inaczej. Dam ci jeszcze jedną szansę, tak? Do trzech razy sztuka.
Nie oddał jej przestrzeni osobistej. Wyprostował się tylko i pogrzebał w kieszeniach płaszcza, by wydobyć fiolkę wielkości piersiówki. Gdy tylko ją odkorkował, po pomieszczeniu rozniósł się przyjemny zapach melisy i mięty z charakterystycznym gorzkawym akcentem.
— Wypij — rozkazał i przytknął jej fiolkę do ust, przechylając lekko. Nawet jeśli była roztrzęsiona, ufał, że odruch przełykania spełni swoją rolę.
Odsunął się pół kroku i zaciągnął zapachem tego, co zostało. Mikstura była stężona, powinna zadziałać szybko i uwolnić dziewczę z nadmiernych okowów adrenaliny. Przynajmniej na chwilę.
— Po co przyjechałaś do Afraaz? — zapytał po chwili i też zrobił dłuższą pauzę, pozwalając jej skupić się na jednym pytaniu naraz, może nawet odpowiedzieć. — Dlaczego szukasz Hassira? — wybrzmiało kolejne, a komediant lekko przechylił głowę. — Co wiesz o Teatrze Kabaretka?
Nie zmieniał stoickiego tonu głosu, choć ciężko było nie zauważyć, że jest skupiony.

Zaskakujące jak zmiana sposobu skrępowania pozwalała zmienić myślenie samego skrępowanego. Ten tutaj, jeszcze chwilę temu szamoczący się jak ryba na lądzie, wydawał się teraz zupełnie swobodny i spokojny. Kobieta przyglądała się temu zjawisku z uwagą. Nie zareagowała, kiedy wstał i podszedł, doskonale znała dzielące ich granice. Był chyba dokładnie jej wzrostu, więc teraz tym bardziej mogli popatrzeć sobie w oczy. Tak bardzo podobne w swym dzikim rozgniewaniu.
Zawahała się. Nie takich słów oczekiwała, ale zbyła to uczucie cichym prychnięciem.
— Kim jesteście i co robicie w mieście? I dlaczego akurat teraz? — rzuciła trochę pretensjonalnie, dumnie unosząc przy tym podbródek, by móc spojrzeć na chłopaka z góry.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Ulice Afraaz - Page 3 Empty Re: Ulice Afraaz

Pisanie by Dheria Sahana Sro Wrz 30, 2020 5:20 pm

Przedrzeźniał ją?! N oczywiście! Kpił sobie z biednej elfki, która od zmysłów ze strachu odchodziła. Dla niego może i takie sytuacje to normalka! Porywanie ludzi, przesłuchiwanie i zastraszanie! Ona była w ciężkim szoku, ledwo przytomność jako tako trzymała. Nigdy nawet się nie skaleczyła, a tutaj ktoś brutalnie przywiązał ją do krzesła! To przekraczało jej pojęcie.
I czym był rozczarowany!? Spodziewał się zawodowego szpiega, z którym rozegra tu pojedynek na słowa i spryt?! I jakie pluł w twarz... nie nadążała biedaczka... on chyba naprawdę zajmował się tym zawodowo... to jakiś koszmar...
Zapłakała głośniej kiedy wspomniał o krojeniu buźki. Zaraz się weźmie hiperwętyluje i naprawdę odleci. Dopiero byłby ubaw po pachy... byłaby chyba jego pierwszą ofiarą, która zemdlała samym oddychaniem nim zdążył ją chociażby dotknąć.
Szansa? Jaka szansa? Co jej po szansie jak zaraz się posika ze strachu, a i tak słowa nie wydusi! Kiedy wyciągnął fiolkę pisnęła i mało nie zeszła na zawał. Otruje ją... narkotyki jakieś poda... odurzy, uzależni i sprzeda...
Te myśli jednak szybko zniknęły bo uderzył ją zapach ziół uspokajających, nie narkotyków. Nie musiał go jej na siłę wlewać. Chętnie go wypiła. Skrzywiła się tylko bo tak mocnego stężenia się nie spodziewała.
Działało błyskawicznie. Raz same zioła, a dwa świadomość dziewczyny co jej podał. Tutaj wiedza była jej ratunkiem... a na pewno jej nerwów i mięśni, które zaczęły się rozprężać i nieco wiotczeć. Jeszcze kilka chwil w takim napięciu i chyba sama złamałby sobie kręgosłup.
Odchyliła do tyłu głowę, półprzytomnie mrużąc oczy i wyrównując oddech. Przez ciało przeszedł dreszcz, a jej ciało oparło się na sznurach luźniejsze i lżejsze.
Postawiła powoli głowę do pionu, po lekkiej korekcji, bo zanadto poleciał w przód. Oddychała głęboko i wolno. Miła zmiana. Wielkie oczy wciąż były mokre i szkliste, ale bardziej mętne.
Kiedy zadał pytanie uniosła źrenice na niego... na ta okropną maskę.
-Bo... szukam Pana Hassira... - Odpowiedziała po długim wdechu, cieniutkim powolnym głosem. Trochę zobojętniałym, jakby zmęczonym. Fest ją uspokoił. Czuła strach, w dalszym ciągu, ale była tak "znieczulona" że jej ciało nie reagowało na niego.
-Teatrze? - Zgłupiała? Ona albo on? Stęknęła poprawiając się tyci na krześle, więzy mocno uwierały. No i co wspólnego ma jakiś teatr z elfem? Wkręciła sobie, że może być kupcem... ale teatr? Aktor? Zawód równie dobry jak każdy.
-Pracuje tam? - Zapytała. Nie była jednak w stanie wykszesić z siebie nadziei, że to trop. Jaki trop! Dziewczyno siedzisz na przywiązana do krzesła w ciemnej piwnicy jakiegoś psychopaty!!
-Pan Hassir to... - Zawahała się... powinna mu to mówić? Normalnie czemu nie, to żadna tajemnica... ludzie mają rodzeństwo... punkt siedzenia unieruchomiony sznurem jednak nieco zmieniał punkt widzenia. -... to mój brat...
Dheria Sahana
Dheria Sahana

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Ubiór : Ubranko
Źródło avatara : WLOP

Powrót do góry Go down

Ulice Afraaz - Page 3 Empty Re: Ulice Afraaz

Pisanie by NPC Sro Wrz 30, 2020 6:30 pm

ROBERTO FALLWET (NPC)

Zadziwił ją? To dobrze, niech się spodziewa niespodziewanego. A tak naprawdę, łańcuch był pewniejszy od skrępowania. Jeśli podejdzie, nie zawaha się użyć pazurów! W samoobronie zrobi wszystko! Tego nie przewidzieli i nóż niewiele się tu zda! Ale… nigdy nie został dźgnięty… to boli? Jasne, że boli, wolał jednak tego nie sprawdzać.
Kiedy uniosła głowę, by spojrzeć na niego z góry, zrobił to samo, aby znowu zrównać z nią wzrok. Drwił z niej? Nieumyślnie, chodziło tylko o dominacje. Jeśli ta zechce stanąć na palcach, też stanie, a co tam! Jednakże jej pytanie trochę pozbawiło go tej wysilonej pewności siebie. Nie byli łowcami hybryd, ani porywaczami dla okupu, chcieli informacji. Ale czemu porwali dwie niewinne osoby…
-Jestem Roberto Fallwet, przyjechałem dostarczyć paczkę od mojego pracodawcy, Pana Razikale An’Dorala. Jeśli się o tym dowie, będzie zły. Nie zrobiłem nic takiego, jestem w Afraaz od rana!- Wytłumaczył się, po czym złączył ich spojrzenia, przełykając śline. -Pomagałem Pani Sahana, bo szukała swojego kolegi, Pana Hassira. Szliśmy na targ, bo ktoś nam powiedział, że jest sprzedawcą. Miałem dziś wieczór wracać do stolicy, do Pana An’Dorala.
Dopowiedział, wiedząc że nie ma sensu kłamać, zwłaszcza że nie tuszował sekretnych informacji, nie robili nic złego, szczerze. W dodatku, był wysłannikiem kogoś, kogo nazwisko było znane w kraju, więc to nie byle kto! Pan An’Doral na pewno by tu przyjechał i go uwolnił, jeśli długo by nie wracał, na pewno.
-Gdzie jest Pani Sahana! Co jej zrobiliście?!
Zapytał gniewnie.
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Ulice Afraaz - Page 3 Empty Re: Ulice Afraaz

Pisanie by Mistrz Gry Czw Paź 01, 2020 5:42 pm

Współpraca przy miksturze była miłą odmianą, chociaż i tak miałby więcej uciechy z kłótni. Co za beznadziejny przypadek. I gdzie tu wyzwanie? Gdzie zabawa? No ale dobrze, obiecał, więc niech straci.
Zaczęła mówić. Nie przerywał jej, obserwując uważnie mimikę i zachowanie dziewczyny. Chyba trochę się upiła, jeśli można to tak ująć. Trochę za mocna dawka jak na jej wagę. Tak, to zdecydowanie to, będzie musiał o tym pamiętać.
- Nie... Oczywiście, że nie. Jednak pewne tragiczne wydarzenia rozegrały się w teatrze akurat wtedy, gdy się pojawiłaś... ze swoim kolegą. - Dobrze wiedział, że to głupie wyjaśnienie, wielu ludzi pojawiało się i znikało z ulic codziennie, lecz fakt, że pytała o Hassira i to z takim zaangażowaniem, był w tych okolicznościach podejrzany. Czy elf mógł mieć z tym coś wspólnego?
Wyprostował się nieznacznie, kiedy padła ostatnia odpowiedź. Milczał chwilę, robiąc za upiorny manekin, po czym zbliżył się do niej o krok.
- Masz na to jakikolwiek dowód? - spytał powoli i z namysłem, by mogła spokojnie to przyswoić. Niemożliwe. Hassir nie miał rodzeństwa, nie miał jakiejkolwiek rodziny. O co tu chodziło?

Nieznacznie zmrużyła oczy, kiedy i on podniósł głowę. Bezczelny dzieciak. Co on sobie myślał? Ale dobrze, dobrze, niech się puszy. Zobaczymy, kto będzie się śmiał ostatni, chyba nie był świadom tego, komu rzucił wyzwanie. Nie pozwoli sobą pomiatać i na pewno nie da się wciągnąć w żadne gierki, o nie.
Nie spuszczała z niego oka. Ciekawie to musiało wyglądać z boku, dwoje agresorów gotowych na jeden sygnał rzucić się sobie do gardeł, jeden ograniczony łańcuchem, drugi własną dumą.
Chłopak zaczął mówić. I to mówić dużo, aż zaintrygowanie błysnęło w jej oczach. Czy miał czas to przygotować? Chyba nie, nie wyglądał też, jakby plątał się w zeznaniach, ale...
- Pan An'Doral będzie zły... oh nie, tylko nie to - wymruczała miękko z kpiną. Cofnęła się o krok, by lekko niczym kot zatoczyć sobie kółko po pomieszczeniu. - Skąd mam wiedzieć czy nie zmyśliłeś sobie tej pracy u An'Dorala? - Obróciła się znów w jego stronę. - Po co szukała Hassira? Znasz j... Oooh... - Nie musiał widzieć jej uśmiechu, by go sobie zwizualizować. - Znasz ją, co? Dobrze? A może ci się podoba? - Znów podeszła do granicy jego zasięgu. - Wiesz, sądy mają taką zasadę, domniemania niewinności... - Zakołysała się lekko na stopach, bawiąc się nożem. - Ja preferuję domniemanie winy.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Ulice Afraaz - Page 3 Empty Re: Ulice Afraaz

Pisanie by Dheria Sahana Czw Paź 01, 2020 7:11 pm

Teatr? Tragiczne wydarzenia? Nic nie rozumiała. pierwsze słyszała... w sumie, była tu aby kilka dni, wszystkie informacji nie dochodziły do niej. Bo ani nie czytała żadnych miejscowych dzienników, ani w ploteczki i nowinki się nie wsłuchiwała. Za bardzo była zajęta poszukiwaniami brata.
No i teraz ma...
-Nic mi o tym nie wiadomo... - Westchnęła ciężko. Pewnie w Afraaz nie jeden był teatr... prawda? I jakież to tragiczne rzeczy mogły się tam dziać... w sumie wszystkie, więc wolała się nad tym nie zastanawiać.
Wzięła głębszy oddech, ale wstrzymała go natychmiast kiedy zbliżył się do niej.
Zadał pytanie.
Mało konkretne w sumie.
-Tak. - Odpowiedziała zwyczajnie, ale jakoś tak słabo. List od matki... nie... on był jej, nie chciała go nikomu pokazywać. Może jedynie Hassirowi, ale to też wcale nie było pewne. Z jakiegoś powodu ten jeden przedmiot był dla niej szczególny. Może nie ważny, ale szczególny w jakiś sposób na pewno. Tatuaż? Niby dzieciom szarych elfów tatuowano obrazki symbolizujące ich rodziców... ale biorąc pod uwagę to, że ona była w zasadzie sierotą z obcego kraju i o bracie nie wiedziała nic... nie mogła obstawiać tego za pewniak... raczej wskazówkę. Stąd pewnie brak pewności w odpowiedzi.
Dheria Sahana
Dheria Sahana

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Ubiór : Ubranko
Źródło avatara : WLOP

Powrót do góry Go down

Ulice Afraaz - Page 3 Empty Re: Ulice Afraaz

Pisanie by NPC Czw Paź 01, 2020 9:39 pm

ROBERTO FALLWET (NPC)

Może zdawał się być bezczelny, ale wcale nie to chciał osiągnąć. Wolał nie okazywać strachu, bo jak raz go zastraszy, to będzie mieć nad nim władzę. Nie może zginąć, nie kiedy dostał tak ważną misje i kiedy niewinna elfka jest w tarapatach. Ale niech się irytuje, kimkolwiek ta kobieta jest!
Czy ona naśmiewała się z Pana An’Dorala?! Miał ochotę rzucić się na nią za tę zniewagę wobec jego właściciela, ale zdawał sobie sprawę z łańcucha, jego szamotanie ciągle o sobie przypominał, a pewnie nie była taka głupia, aby się zbliżyć na jego zasięg. Mógł tylko prychać.
-Pan An’Doral to ważny człowiek! Czemu miałbym o nim wspomnieć, jeśli to nieprawda?!
Rzucił poirytowany, nie rozumiejąc o co jej chodzi, czego oczekiwała, a właściwie, co mu zarzucała! Kłamstwa?! Co jak co, ale był pewny swych słów, przyjechał tu do tej elfki od paczki, prawda? Prawda?
Usłyszał znane mu nazwisko, ale nie zdążył nawet o tym pomyśleć, bo zbiła mu kolejnym pytaniem, jakby go zakłopotała. Dheria mu się podobała? No była bardzo ładna i urokliwa, ale… nie o to chodziło, była zbyt miła, aby zasłużyć na takie traktowanie, na przywiązanie do krzesła! Miał… tak bardzo ochotę… ich wszystkich rozszarpać pazurami i zagryźć… czemu ten łańcuch tak hałasował?!
-Jakiej winy, jeśli Ty nawet jej nie zarzuciłaś?!- Spytał, biorąc szybkie oddechy, jakby się dusił. -Nie znam Hassira, to kolega Pani Sahana, szukała go nawet nie wiedząc jak wygląda, ale jest jej chyba ważny... - Opuścił głowę, czując pulsujący ból z rany. -Ja tylko… dostarczałem paczkę… a Pani Sahana tylko szukała Pana Hassira, który jest elfem…
Zrozumiał jedno. Kimkolwiek był ten Hassir, był bardzo złą osobą. Dobrzy ludzie jak Razikale nie mają związków z takimi bandziorami...
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Ulice Afraaz - Page 3 Empty Re: Ulice Afraaz

Pisanie by Frosch Misfit Pią Paź 02, 2020 8:33 pm

Chodziłem po mieście, a że nie wiedziałem do końca w sumie jak wygląda reszta miasta, poza moją dzielnicą, to trochę się gubiłem.
Szukałem kilku rzeczy i dość szybko część ich znalazłem. Wódeczki nieco miałem, bo poszedłem za taką tawernę i z kilku butelek zlałem sobie do jednej i miałem już pół butelki, które nie kryjąc się wypiłem od razu, więc szukałem wódki dalej.
Szukałem czegoś dla Szefa i znalazłem trochę jedzenia, znalazłem gotowanego ziemniaka i miękkiego ogórka i kawałek chleba, co wilgotny nieco był, bo się w herbatce w śmietniku zamoczył. Szef myślę, że się ucieszy.
Dodatkowo kiedy szukałem dla Arsika luster, to znalazłem coś dla Szefa, coś bardzo ładnego, bo to był sympatyczny pierścionek z zębem. Słyszałem, że robi się takie rzeczy z zębów rogaczy w lasów, ale może to był ludzki? Trochę był zardzewiały, ale jak umyłem go w kałuży, to wyglądał bardzo ładnie. Czułem, że Szef się ucieszy, bo on lubi trupy, to będzie mu pasowało. Jak ktoś zapyta go czyj to ząb, to będzie mógł powiedzieć, że to mój ząb, że mi go wybił i teraz jestem jego wierną suką. No kurwa, to jest pomysł pojebany, ale chuj z tym. Szczek szczek Szefie. Na bogów, o czym ja myślę? Czasem się łapię za głowę kiedy widzę jaki ze mnie pojebus, ale wiem, że każdy tak ma, nie ma innej opcji. Dobrze, że nie jest tak, że wszystkim odwala w tym samym momencie, bo wtedy nasz gatunek zginąłby w ciągu kilku sekund. Ale bym miał wtedy z Szefem ciał do chowania.
Na szczęście poszczęściło mi się i znalazłem za jedną kamienicą, niedaleko jakiejś świątyni, trochę połamanych, drewnianych mebli i w śmietniku znalazło się stłuczone lustro.
-No i mam was kurwiki kwaśne.-zarechotałem i wskoczyłem do śmietnika. Zdjąłem plecak i zacząłem pakować połamane kawałki lustra do plecaka, zacinając się w paluchy w kilku miejscach.
Arsik chciał pięć, to wezmę więcej. To chyba nie ma znaczenia, że te siedem kawałków jakie mam w plecaku, były kiedyś jednym lustrem, co nie? Teraz są pięcioma innymi, nikt się nie może tego czepiać. Oby mi się tylko nie wbiły w nic jak będę iść, bo to cholerstwo patałackie ostre w bydlaka jest.
Skoro już mam prawie wszystko, to wracać mogę na cmentarz, tylko jeszcze do kilku tawern zajdę i poszukam, może mi się coś od nich trafi smacznego.

Z/T
Frosch Misfit
Frosch Misfit

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-brak prawej ręki do łokcia
-brak kilku zębów
-blizna nad lewym biodrem oraz dwie poziome na czole
-uporczywy kaszel od alkoholu
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki w losowych miejscach
Ekwipunek : .
-niezniszczalna filiżanka z kwiatowymi wzorami (dar od Reginy)
-stalowy sztylet (dar od Fenebrisa)
-szczotka do włosów (dar od Viga)
-śmieci
-jedzenie
-nożyczki
-notatnik z ołówkiem
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Ulice Afraaz - Page 3 Empty Re: Ulice Afraaz

Pisanie by Mistrz Gry Sob Paź 03, 2020 5:41 pm

  Nic jej nie wiadomo. Dlaczego nie zdziwiła go taka odpowiedź? Była banalna, każdy mógłby tak powiedzieć, zwłaszcza, że dziewczyna znajdowała się teraz pod wpływem silnego uspokajacza i jej funkcje stresowe zwyczajnie naćpane. Z drugiej strony jej poprzednie zachowanie dawało do myślenia. Taką rozpacz i zagubienie bardzo ciężko udawać.
  Tak. Stał i patrzył na nią, czekając na dalszą część odpowiedzi. Dał jej na to kilka sekund, jakby chcąc mieć pewność. Zwinął sztywno palce i uniósł rękę tak, jakby chciał ją uderzyć, zamiast tego jednak chwycił szczękę Dherii i nakierował na siebie jej twarz, nachylając się do niej.
  — Więc mi go daj — wycedził przez zęby i puścił ją niedelikatnie. Czy wyrażał się aż tak mętnie? Nie sądził, nawet by na to nie wpadł, co tym bardziej go irytowało w jej zachowaniu.

  Roberto był ciekawym przeciwnikiem. Wydawał się mieć doświadczenie w takich rozmowach. Ciekawe kogo spotykał. Z kim się zadawał... Ale to były tematy na inne okazje. Zaśmiała się dźwięcznie na jego pierwsze słowa.
  — Bo to korzystne dla ciebie — odparła swobodnie. — Może bym się wystraszyła gniewu ważnego człowieka i puściła cię wolno? Ooh, kusząca wizja, czyż nie? — Pokręciła głową z rozbawieniem w oczach.
  Na moment zerknęła na łańcuch kolebiący mu się u stóp. Ten brzęk był dla niej całkiem przyjemny, dawał poczucie wyższości i panowania nad sytuacją. A jeszcze ta irytacja w oczach młodzieńca. Niczym prawdziwe dzikie zwierzę. Aż nagle chyba coś w nim pękło. Zaczął się trochę... zapowietrzać? Tak po dziecinnemu. Urocze.
  Wysłuchała go i nieznacznie przekrzywiła głowę.
  — Paczkę od pana An'Dorala? — pozwoliła sobie dopowiedzieć. — Do kogo? — zapytała jeszcze, zastanowiła się przez chwilę, po czym zmrużyła ślepia, odwróciła się i wyszła. Zaznaczył to wyraźnie stuk drzwi w półmroku i niknący odgłos jej kroków.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Ulice Afraaz - Page 3 Empty Re: Ulice Afraaz

Pisanie by Dheria Sahana Sob Paź 03, 2020 7:38 pm

Co on od niej chciał!? Taka niezręczna cisza. No odpowiedziała, że ma dowód... no za długo by rozwijać myśl i tłumaczyć, że to nie tak do końca taki rzetelny i że jakby się ktoś uparł to w ogóle, ale jakoś tak... no rozumie Pan... dla mnie jest i bo szare elfy, kultura, obyczaje, tamto siamto.
Ona nie miała ani głowy tego tłumaczyć, ani chęci, ani w stanie jakoś szczególnie nie była tyle zdań złożyć.
Jęknęła przestraszona mrużąc oczy kiedy uniósł rękę by ją walnąć. Tylko nie to! Zamiast tego złapał ją znowu za podbródek. Zadrżała łapiąc kilka szybszych, świszczących oddechów przez ścięniętą w trąbkę buzię.
Co miała mu dać?
Zabujała ją miękko gdy ją puścił, prawie pchnął. Głowa ustabilizowała się ostatnia. Podniosła na niego wolno maślane oczy.
-Nie mogę... - Zaczęła tonem takim zbolałym, jakby nieco obrażonym czy z wyrzutem, że nie kapował, albo że ją tak szarpnął... albo że pytał o głupoty... -... mam związane ręce. - Dokończyła po krótkim przełknięciu śliny. Znowu taka oczywistość. Nie mogła mu nawet ręki pokazać - bo miała rękawiczki, a ręce dodatkowo związane... a co dopiero dać ten dowód... reki sobie nie odgryzie... no co on...
Dheria Sahana
Dheria Sahana

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Ubiór : Ubranko
Źródło avatara : WLOP

Powrót do góry Go down

Ulice Afraaz - Page 3 Empty Re: Ulice Afraaz

Pisanie by NPC Sob Paź 03, 2020 7:59 pm

ROBERTO FALLWET (NPC)

Ona mogła z niego kpić i udawać groźną, machać bronią, ale nie miała pojęcia co on w swoim życiu przeżył. Więc jeśli był ciekawą zagwozdką, mógł się czuć zaszczycony, lecz uprzejmie nie podziękowałaby nawet w myślach. Był zmęczony, zwłaszcza tym jawnym naśmiewaniem się z niego i z Pana An'Dorala.
-Nie…- Sapnął cicho. -...Twój pan Cię chroni, więc się nie boisz. Wiesz jak to jest komuś służyć i wykonywać rozkazy. Po prostu to robisz. Lojalność.
Opuścił głowę, zdobywając się na odwagę, aby to powiedzieć. Rio widział, że wbrew tej całej otoczki, byli sobie równi, nawet patrząc z innych perspektyw. Każdy dla kogoś pracuje. Takie jest życie. Zapewne wyjdzie stąd, ściągnie chuste i pojawi się wśród ludzi, jakby nigdy nic.
-Letorian. Elfka. Nie wiem kim jest.
Odparł, choć wiedział, że nie powinien narażać znajomych swego pana. Lecz wydusiliby to z niego torturami, prędzej, czy później. Nie było sensu kryć tego, zwłaszcza, że nie robił nic niewłaściwego.
Kobieta zaraz wyszła, a on został sam. Wziął wdech i z szelestem łańcucha, usiadł pod ścianą, gapiąc się w szparę, która rzucała światło. Co teraz? Ile tu spędzi czasu? Co z Dherią? Znów był w pułapce. Czy mógł liczyć na Razikale? Chyba tylko na siebie.
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Ulice Afraaz - Page 3 Empty Re: Ulice Afraaz

Pisanie by Mistrz Gry Pon Paź 05, 2020 7:19 pm

  Dziewczyna zaczynała się na powrót denerwować, a to oznaczało jedno — nie była już tak apatyczna jak wcześniej. Powinna myśleć bardziej trzeźwo i mniej mechanicznie, tak przynajmniej uczyło go doświadczenie.
  Zaczęła mówić, ale koniec tej krótkiej wypowiedzi był zupełnie nie tym, czego oczekiwał. Tym razem dłoń mężczyzny trafiła jej policzek, kierując twarz Dherii na bok. Zabawne, jeszcze przed chwilą narzekał, że nie ma z kim się pokłócić.
  — Nie drwij ze mnie, dobrze ci radzę... — syknął, lecz był to jedyny przejaw nowego nastroju. Poprawił rękawiczkę i odwrócił się raptownie, słysząc pukanie do drzwi. Jego niewidoczne spojrzenie znów zalało postać elfki. — Lepiej go miej, kiedy tu wrócę — mruknął ze słyszalnym zadowoleniem w głosie, nie dotyczyło ono jednak jej osoby, a własnych planów. Wyszedł, dość głośno zamykając za sobą drzwi, lecz sam nadal wyglądał na opanowanego.

  Na jakiś czas oboje zostali sami. Ciężko było ocenić, jak długo, gdyż ani żaden zegar, ani światło nie dawało im znać. Dobrze przygotowana lampa potrafi się palić nawet kilka godzin, więc również one nie były pomocne. W końcu jednak drzwi do pokoju Rio się otworzyły, stanęła w nich ta sama kobieta, co wcześniej.
  — Same z wami problemy... — rzuciła, podchodząc bliżej. — Masz. — Rzuciła mu pas czarnego materiału, a jej zielone oczy uśmiechnęły się szelmowsko. — Liczę, że nie będziesz podglądać, bo nie chce mi się cię taszczyć na rękach... A Dheriusia byłaby zawiedziona. — Jeśli tylko wykonał polecenie, zbliżyła się kocim krokiem, stając za nim. — Jeden zły ruch i wpakuję ci nóż między żebra — zapewniła niezmiennie uroczym tonem, po czym schyliła się i odpięła mu łańcuch. Lekko popchnęła Rio, by zaczął iść. Minęli drzwi, skręcili kilka razy. Od czasu do czasu mógł mieć wrażenie, że kogoś mijają, lecz również dobrze mogło mu się wydawać. Ścierka była gruba i nawet pojedyncza warstwa nie pozwalała nic podejrzeć. Chyba że własne stopy przez szparę przy nosie.

  Drzwi nieopodal Dherii otworzyły się, lecz już sam ten zamaszysty i zniecierpliwiony ruch mógł jej podszepnąć, że to nie ten sam człowiek. Ubranie również się nie zgadzało; kaptur i maska na twarzy jak u przeciętnego bandziora... choć i tak nie miała tu żadnego porównania. Osobnik nie kłopotał się zapowiadaniem jej niczego, zwyczajnie podszedł i zawiązał jej oczy szorstką, smoliście czarną tkaniną, zupełnie teraz odcinając od źródła światła. Usłyszała delikatny, metaliczny szelest, a potem sznur ściskający jej ramiona szarpnął się lekko i opadł swobodnie na ziemię. Chwycono ją za ramię i poprowadzono korytarzem... lub przez pomieszczenia, nie sposób stwierdzić. Dotarli do schodów i wspięli się nieco wyżej, nie więcej niż jedno piętro. Zgrzytnęły kolejne drzwi, te były wyraźnie źle naoliwione.
  W nowym pomieszczeniu powietrze było świeższe, a jaśniejsze brzegi chusty wskazywały na obecność dobrego źródła światła. Zatrzymali się, a za nimi zgrzytnęły te same drzwi. Kiedy zdjęto jej opaskę, mogła zobaczyć Roberto zaraz obok, któremu również uwolniono ślepia. Znajdowali się w czymś na kształt salonu, chyba w jakimś mieszkaniu, choć nie wyglądało na używane. Nie zbyt często, bardziej jak hotel. Wystrój był neutralny, w odcieniach beżu i szarości, z jakimś drobnym wybijającym się elementem od czasu do czasu. Największym takim okazała się kolejna postać, siedząca na kanapie pod oknem.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Ulice Afraaz - Page 3 Empty Re: Ulice Afraaz

Pisanie by Thaazis Hassir Pon Paź 05, 2020 7:22 pm

  Nie lubił czekać. Szczerze nienawidził tego robić, jeśli nie miało to nierozerwalnego związku z jego głównymi planami. Tym razem nie za bardzo, jednak miał świadomość, że mogło i to bardziej, niż się tego spodziewa. Sprawa była dziwna, brzmiała bezsensownie i nijak się nie kleiła, były zatem dwa możliwe rozwiązania. Albo straci czas, albo też rozwiąże jedną zagadkę. Prychnął w myślach. Jedną rozwiąże, a na jej miejsce przyjdą trzy kolejne. Zawsze tak było.
  Oderwał wzrok od okna, kiedy zgrzytnęły drzwi. Ten dźwięk mierził go wewnętrznie. Jak można było żyć z takimi rzeczami, już po jednym dniu wziąłby chociaż smalec, żeby tylko je uciszyć. Zawiesił wzrok na pierwszej parce, w zasadzie głównie na dziewczynie, gdyż towarzyszący jej drab nie był niczym ciekawym. Pasowała do opisu, nie z wyglądu, a z nastawienia. Dokładnie tego się spodziewał, a jednocześnie była to najdziwniejsza rzecz, jaka go dzisiaj spotkała. Chłopakowi również nie omieszkal poświęcić kilkunastu cennych sekund. Jego ubranie nie prezentowało byle jakiego młodzika z miasta, z pewnością miał pieniądze. Albo ten, dla kogo pracował.
  Kiedy już skupili na nim wzrok, a może i nie, nie interesowało go to aż tak, wstał i podszedł bliżej, ponownie skupiając się na elfce, delikatnie marszcząc brwi, lecz nie był to wyraz zagniewania. Raczej zamyślenia.
  — W coś ty się wpakowała... — mruknął cicho tonem zupełnie innym niż tamci. Był spokojny i nie nastawiony w zasadzie w żaden konkretny sposób, ot przyjemnie neutralny. Przemknął po niej wzrokiem, zatrzymując go na prawej ręce dziewczyny, zmrużył ślepia. Sięgnął po jej dłoń, na moment przed tym zatrzymując rękę, jakby dając jej możliwość nie tyle ucieczki, co zorientowania się. Złapał lekko i obrócił grzbietem do siebie, błądząc wzrokiem po tatuażu.
  Myśli Hassira natychmiast zeszły nie tylko na tor wspomnień, lecz przede wszystkim swojej analityczności. Zasadnicze pytanie brzmiało: czy komuś pokazywał swoje ręce? Raczej niezbyt. Claudie. Nie, to bez sensu. Nawet by nie zdążyła, zresztą to był stary tatuaż. Bardzo stary. Rzadko poprawiany, o ile w ogóle.
  — Puśćcie ich — rzucił tylko, puszczając jej rękę. Zerknął na niezdecydowane towarzystwo, na co tamci milcząco wyszli z pomieszczenia. — My też powinniśmy stąd wyjść.
  Jak? Skąd? Dlaczego? Milion myśli pałętało mu się po głowie, a większość zaczynała irytująco krążyć wokół jej osoby. Różne uczucia się ich czepiały, od zwykłego zaskoczenia po zniesmaczenie. Może i nie chciał, żeby go to obchodziło, ale łatwiej powiedzieć, niż zrobić. Może to tylko jego zwyczajna ciekawość, ale wystarczała, by zaabsorbować.
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Ulice Afraaz - Page 3 Empty Re: Ulice Afraaz

Pisanie by Dheria Sahana Wto Paź 06, 2020 9:12 pm

Ciosu w twarz się nie spodziewała. Głowę rzuciło jej na bok gwałtownie. Dobrze, że do tego krzesła była przywiązana bo jak nic zaliczyłaby upadek. Piekło, bolało... wszystko na raz. Oczy zaszły łzami. Oddech znowu przyspieszył. Znowu zaczęła odczuwać strach... przerażenie wracało, ale nie panika.
Nic nie odpowiedziała, zagryzła tylko mocno zęby żeby się nie rozpłakać. Kiedy dodał na odchodnym, skrzywiła się trwożnie. Co on od niej oczekiwał właściwie?!
Została sama i od razu się rozpłakała. Zwiesiła głowę i szlochała w samotności. Pierwszy raz w życiu żałowała, że jest sama... samotna... taka bezradna, bezsilna, słabiutka, bezbronna, bez nikogo kto mógłby jej pomóc, ochronić... uratować.

Gdy do pomieszczenia nagle wparował inny osobnik, uniosła głowę pociągając nosem. Zasłonił jej oczy... dlaczego... tu i tak było ciemno jak w du... no tak... była szarym elfem, widziała w ciemności w przeciwieństwie do tych oprychów... ale co to miało do rzeczy... siedziała przywiązana do krzesła! Wstrzymała gwałtownie oddech, a serce zamarło, gdy usłyszała, nazbyt wyraźnie, metaliczny dźwięk ostrza opuszczającego swoją pochwę. Zabije ją. Właśnie tak skończy. Zarżnięta jak prosiak w ciemnej piwnicy! I nawet nikt po niej nie zapłacze... tak się skończy ta przygoda... te plany... to szare życie...
Opadły jednak więzy...
CO?! Zabierają ją gdzieś? Uwolnią? Wrzucą do jakiegoś lochu...
Silna dłoń zacisnęła się na jej wątłym ramieniu i powlokła w nieznane. Dosłownie powlokła, bo elfka nogi miała jakieś miękkie. Plątały się i nie nadążały za oprawcą.
Szli w górę... więc chyba nie loch... jaśniejsze światło... zapach jakby... mieszkania... taki zwykły, a tak teraz miły.

Ktoś zdjął jej wreszcie opaskę. Zmrużyła ślepia. Roberto!! Nic mu nie było! Jak dobrze! Nie kłopotała się oglądaniem wnętrza. Gdy złapała samodzielną równowagę przysunęła się do chłopaka. To była jedyna znajoma osoba tutaj... był dla niej miły... sympatyczny chłopak.
Zaraz jej uwagę przykuł szary elf, który widać komenderował reszcie. Podszedł bliżej, a ona znowu o mało nie przestała oddychać. Spięła się odruchowo, nie chciała znowu zarobić w twarz... policzek piekł ją wystarczająco.
-Nie wiem... - Wydusiła krótko. To jak mówił... inaczej niż tamci. Tak spokojnie i neutralnie. Rzeczowo. to było takie uspokajające. Mięśnie też jej się rozluźniły. Nawet to jak sięgnął jej po dłoń... spokojnie, jakby czekając na jej przyzwolenie, albo niemo informując co chce zrobić. Ściągnął jej mitenkę z ręki i obejrzał tatuaż. Wiedział co robi... bez pytań, sięgnął po dowód, który jej chodził cały czas po głowie.
No i...?
Gdy ją puścił szybko ubrała na powrót rękawiczkę. Szary elf zamiast zacząć jakąś rozmowę... zadać pytanie... zamiast krzyczeć... czy cokolwiek, kazał tamtym drabom wyjść i stwierdził, że oni też powinni wszyscy opuścić to miejsce.
Dziewczyna spojrzała niepewnie na Roberto... Jakie mięli wyjście? Nie rozumiała dlaczego tu nie mogą porozmawiać...? Ale to nie było ważne, nie musiała rozumieć... skinęła lekko głową. Cóż, pójdzie, gdzie ją poprowadzą.
Dheria Sahana
Dheria Sahana

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Ubiór : Ubranko
Źródło avatara : WLOP

Powrót do góry Go down

Ulice Afraaz - Page 3 Empty Re: Ulice Afraaz

Pisanie by NPC Wto Paź 06, 2020 10:38 pm

ROBERTO FALLWET (NPC)

Nie wiedział jak długo siedział w tej celi, może godziny, może minuty, traci się rachube czasu w takich warunkach. Jednak “miłą odmianą” było pojawienie się tej samej kobiety. Rzuciła w jego stronę kawałek materiału. Domyślił się w czym rzecz, dlatego wyciągnął rączkę po to i objął szmatkę, słuchając jej słów, wracając jednocześnie do pionu.
-Przynajmniej żyje…- Mruknął na wzmiankę o Elfce, a kiedy ta zjawiła się za jego plecami, cicho sapnął i obwiązał sobie oczy, nie protestując, zwłaszcza że kajdan miał poluźnić się, uwalniając jego kostkę. -Gdybyś miała mnie zabić, już byś to zrobiła. Więc bez obaw, nie mam powodu do ucieczki.
Nadmienił i ruszył do przodu, prowadzony przez kobietę. Mogła się tylko domyślać, skąd w Roberto taki dystans do sytuacji, w jakiej się znalazł. Ale to nie czas na to.
W końcu trafił do jakiegoś mieszkania, gdzie dostał zezwolenie na odsłonięcie oczu, co też zaraz uczynił. Wpierw skupił się na Dherii, która była cała, może lekko pokiereszowana, ale dalej żywa. Uśmiechnął się.
-Nic Ci nie jest…
Mruknął, a wtem dobiegł ich głos jakiegoś Elfa w pokoju. Po tym, dwa bandziory wyszły z mieszkania, zostawiając ich samych. Koleś nimi przewodził, więc bystry umysł Hybrydy szybko ze sobą połączył fakty. To ten zły Hassir? To jego szukała? Jaki mogła mieć z nim związek?
Kiedy chwycił jej dłoń, cicho warknął, co było odruchem, jakby chciał zaznaczyć, że ma jej nie dotykać, lecz daremny. Patrzył na jej tatuaże. Elfka czuła się pogubiona? On tym bardziej. Miał dostarczyć cholerną paczkę, a teraz był po środku czegoś, w czym nigdy znaleźć się nie powinien. Nic nie rozumiał, to wszystko było takie obce…
Puścił ją i rzucił nowym poleceniem, do nich jak zrozumiał. Gdzie ich zabierał…?
Objął palcami ramie dziewczyny, patrząc na nią uważnie lekko zwężonymi źrenicami. To był chyba jakiś sygnał, że ma uważać, nie ufać mu, ale… zaraz ją puścił, pozwalając jej się dostosować. Miał złe odczucia wobec tego Elfa. Na tyle dziwnych szpiczatouchych zaczął trafiać, że zaraz Hybryda przestanie całkiem lubić cały gatunek. No poza Dherią, jest milutka. I odważna, skoro się nadal po tym trzyma.
Z lekkim opóźnieniem, ale jednak, ruszył za nimi...
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Ulice Afraaz - Page 3 Empty Re: Ulice Afraaz

Pisanie by Thaazis Hassir Sro Paź 07, 2020 1:00 am

  Nie wiedziała. Nie wątpił, nie oczekiwał odpowiedzi na to pytanie, lecz też nie zdziwił się jakoś bardzo, gdy ją uzyskał. Kiedy ludzie byli przesłuchiwani, zwłaszcza nieoficjalnie, czasem zaczynali odpowiadać na wszystko. Poza tym, ta odpowiedź była jak najbardziej szczera. Tylko idiota byłby w stanie pomyśleć, że w tych oczach może znaleźć się kłamstwo.
  Albo desperat...
  Reagowała całkiem dobrze, spokojnie, nawet oddech jej nie szalał jakoś bardzo. Nie zwrócił najmniejszej uwagi na pomruk chłopaka, nie tyle dając mu znak, że nic sobie nie robi z jego gróźb, co że nie ma sensu grozić.
  Dheria skinęła głową. Blondyn nie wyraził sprzeciwu. Dobrze, nie miał ochoty się z nimi kłócić o bzdury. Thaazis pierwszy poszedł jedynymi drzwiami, które wyszły na niewielki zagięty korytarz. Skinął ręką na półkę z boku.
  — To chyba wasze rzeczy — rzucił obojętnie. Istotnie tam leżały, wszystko, co z przezorności można by odebrać więźniowi.
  Hassir skręcił, tam korytarz się wydłużył i doprowadził do drzwi, które ostatecznie wychodziły na ulicę. Całkiem zwyczajną, pełną innych podobnych kamienic. Dzień nadal trwał. Elf przez chwilę rozważał możliwe scenariusze, ale ostatecznie zdecydował się na ten ryzykowny w bardziej bezpośredni sposób.
  — Nie mam pojęcia, jakim sposobem im podpadliście... — Wyrównał krok z Dherią, kątem oka uważając też na jej towarzysza. — Ale powinni zrezygnować. — Zerknął na nią. — Ja jestem Thaazis Hassir.
  W zasadzie był ciekaw. Jej reakcji, jej decyzji, słów... wszystkiego, co mogłaby zrobić. W głowie pojawiło mu się przynajmniej kilka scenariuszy, parę z nich zepchnął na dalszy plan, jako że nie pasowały do temperamentu elfki.
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Ulice Afraaz - Page 3 Empty Re: Ulice Afraaz

Pisanie by Dheria Sahana Sro Paź 07, 2020 6:12 pm

To wszystko mocno ją przerosło. Miała wrażenie, że jest w jakimś chorym koszmarze. Jak wycieczka do miasta i spotkanie miłego chłopaka, mogło przerodzić się w uprowadzenie i przesłuchanie przez jakiś typków spod ciemnej gwiazdy? Była nieco osowiała. Blondyn był blisko, więc strachu już takiego nie czuła, poza tym mieszanka, którą tak gorliwie łyknęła mocno ją osłabiła, najchętniej to położyłaby się spać... albo chociaż poleżeć, wyciągnąć się wygodnie... odpocząć...
Wyszła grzecznie, a gdy elf wskazał ich rzeczy chętnie chwyciła za swój zielniko - notatnik. Obejrzała go z uczuciem, czy jest cały, czy nikt go nie zniszczył i przypięła do paska. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że jej go zabrali... priorytety...
Szli w ciszy, aż wyszli na ulicy. A więc był jeszcze dzień... ten sam? Tak, nie mogła minąć doba! Dopiero wtedy mężczyzna podjął coś na kształt rozmowy.
-Co ma Pan na myśli? - Zapytała. Może niezbyt precyzyjnie, ale nie była w najlepszej kondycji. -Ci w tych strasznych teatralnych maskach nie byli... - trochę niezręcznie... dziewczyna znowu zaczęła wykręcać sobie palce, ściskając dłonie na wysokości brzucha. -...no... od Pana? Cały czas pytali o Pana. - mruknęła końcówkę swojego pytania już po tym jak elf się przedstawił. Dheria wyglądała na smutną, może nie miała się zaraz rozpłakać, ale przygryzała wargi. Jak zareagować? Kim był jej brat? Cieszyć się? Bać?
-Ja jestem Dheria Sahana... jestem Pańską siostrą, ale to Pan już chyba wie... mamy takie same tatuaże... - Musieli mieć, tak nakazywała tradycja ich rasy. Głos dziewczyny był niepewny, lekko zawstydzony. Zerkała na brata nie wiedząc czego się spodziewać. Poznali się w paskudnych okolicznościach... przedstawienie się jako siostra komuś, kt6o pewnie nie miał o jej istnieniu bladego pojęcia jest dość trudne, stresujące i niezręczne i bez porwania w tle.
-Co tu się właściwie stało?...
Dheria Sahana
Dheria Sahana

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Ubiór : Ubranko
Źródło avatara : WLOP

Powrót do góry Go down

Ulice Afraaz - Page 3 Empty Re: Ulice Afraaz

Pisanie by NPC Czw Paź 08, 2020 9:08 am

ROBERTO FALLWET (NPC)

Nie protestował, bo nie było ku temu powodu. Po prostu szedł za nimi, dalej nie rozumiejąc co się dzieje, jaki jest powód tego zamieszania. Jednak oddali mu jego rzeczy, choć wiele tego nie było, bo też wiele nie potrzebował. Ale dobrze, dalej.
Znaleźli się na ulicy, a światło uderzyło go po oczach, przyzwyczajonych do ciemności. Miał wrażenie, jakby go wypuścili po latach. Skupił się na Elfach, które podążyły dalej. Nie był pilnowany, mógł spokojnie oddalić się, ale nie chciał zostawiać Dherii z tym draniem. Cicho westchnął i jednak podążył za nimi. W co on się pakuje…
Ale zaraz?! Siostra?! Dobrze usłyszał? Hassir to jej brat? Jak oni mogą być rodzeństwem, są zupełnie niepodobni do siebie. W dodatku, wyglądało to jak wyznanie. Odnaleźli się? Uroczo, ale dalej mu nie pasowało, że wmieszano go w to wszystko, a sam Hassir udaje, jakby nie miał o niczym pojęcia. Bydlak.
Jeśli Dheria poprosi by ich zostawił, wtedy odejdzie.
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Ulice Afraaz - Page 3 Empty Re: Ulice Afraaz

Pisanie by Thaazis Hassir Czw Paź 08, 2020 10:55 am

  To, jak się zachowywała, zwracała do niego, nawet ton głosu wskazywał tym bardziej, że ludzie z piwnicy się pomylili. A jednak... Oni nie byli przecież głupi, wiedział o tym dobrze. Dlaczego zwątpili w swoją intuicję? Co tak bardzo przyszpiliło Komedianta do ściany, że postanowił sprawdził nawet najgłupszą opcję? Fakt, że powiązał z tym jego nazwisko, nie był pocieszający. Nie był też dziwny, ale Thaaz miał wątpliwości, czy chodzi tylko o jego renomę. Zgarnięcie ciekawskich, przesłuchanie; wyglądało na to, że facet podążał własnym tropem. Tylko za czym? Wbrew pozorom nie miał wielu powiązań z teatrem.
  Zerknął na nią.
  — Nie byli. Nie bawię się w gangi ani zgarnianie przypadkowych osób. — Zrobił minimalną pauzę. — Puścili was, bo potwierdziłem waszą wersję wydarzeń.
  W głowie jeszcze raz przeanalizował te słowa. Bezsprzecznie postawiono go w niezręcznej sytuacji i tym żółtodziobom mógł wyjść na lidera, którym nigdy nie był i nie będzie. Na pewno nie tam. Poza tym, dziewczyna była zestresowana, a wyglądała na taką, co to robi wtedy głupie rzeczy.
  Zabawne jak wiele ostatnio ludzie mówią mu rzeczy, o których już wie. Zerknął na jej rękę, choć była już zasłonięta. Nie wiedziała? A skoro nie, to jak w ogóle dowiedziała się o nim? Choć może nie powinien pytać... Może powinien zostawić to w spokoju jak zawsze, porzucić to, co i tak już go nie dotyczy od lat.
  Ile ona mogła mieć lat?
  — Skoro jesteś moją siostrą, nie musisz mi mówić na pan — zauważył, skręcając za róg budynku, gdzie ukazał im się niewielki park, ogródek, coś w tym stylu, przyłączone do przyjemnie wyglądającej piekarni. — Usiądźmy. — Wskazał okrągły stolik z brzegu z kilkoma krzesłami, samemu wybierając to najbliżej ogrodzenia, z którego miał też widok na okolicę.
  Dziwnie się tak czuł, komenderując ludźmi. Nie żeby tego nie robił w życiu, ale wtedy było to w zupełnie innym wydaniu, teraz zaś przyszło mu robić za przewodnika towarzystwa z przynajmniej podstawowym wychowaniem. Ale chciał wiedzy.
  — Zależy, o co pytasz — podjął jej nowy temat. — Jeśli o tamtych ludzi... nie pytaj, lepiej będzie dla ciebie nie wiedzieć. — Umilkł na chwilę i przeniósł na nią wzrok. — Dlaczego tu przyjechałaś?
  To nie była pretensja czy żądanie odpowiedzi. Po prostu nie rozumiał. Mając rodzinę, dom, nie powinna szukać szczęścia wśród ludzi. Chyba że nie miała, ale w takim wypadku dlaczego? Teoretycznie mogłaby powiedzieć, że chciała go znaleźć, ale to była najmniej logiczna odpowiedź. Po co mieliby o nim mówić? Kto w ogóle zakładał, że zgubiony na pustyni dzieciak nadal żyje?
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Ulice Afraaz - Page 3 Empty Re: Ulice Afraaz

Pisanie by Dheria Sahana Czw Paź 08, 2020 6:49 pm

Elfka szła grzecznie i spokojnie. Wysłuchała odpowiedzi w ciszy, potem też bez protestów usiadła przy stoliku instynktownie wybierając bardziej osłonięte miejsce... żeby nikt z ulicy nie miał do niej wyciągniętej ręki. Usiadła skromnie, plecy proste, dłonie na kolanach złączonych ze sobą nóżek. Głowę miała pochyloną, oczy utkwione gdzieś w stolik. Jedyną oznaką, że rozmyślała, były zęby gryzące wargi.
Małomówna była od zawsze, a teraz i co miała mówić... tym bardziej, że Thaazis zabronił pytać o cokolwiek więcej dotyczącego tamtych ludzi. Zrozumiała jednak co musiała w tej chwili. To nie byli "posłańcy" jej brata, tylko ktoś, od kogoś, kto za elfem niekoniecznie przepada. Usłyszeli jego nazwisko, zobaczyli obce ciekawskie gęby i bach... zgarnęli dwa biedactwa z ulicy, żeby może coś się dowiedzieć. Wieści o nich musiały już jednak dotrzeć do samego Hassira, bo ich stamtąd wyciągnął. Nie chciała wiedzieć jak... Kim on więc był? Czym się zajmował? Był taki spokojny, chłodny, opanowany... nic nie szło wyczytać z tej postawy... ludzie jednak którzy ich porwali musieli być niebezpieczni skoro miała nie zadawać pytań.
Nie pytała więc. Uniosła głowę lekko dopiero kiedy on zapytał po co tu przyjechała.
-Znaleźć Ciebie. - Odpowiedziała. Kolejna oczywistość. Podsumowanie całości przyczyn i historii w ostatecznym rezultacie. Tak chyba miełi naukowcy... taka przypadłość... że wszyscy pozostali powinni wiedzieć co z czego wynika, a ostatecznie liczy się tylko rezultat, wynik badań czy działań.
Westchnęła. Łapała się na tym za każdym razem. Wypadałoby myśl rozwinąć.
-Kiedy skończyłam akademię, zaliczyłam wszystkie egzaminy i uzyskałam koncesję, dostałam od głównego rektora list, który mama zostawiła razem ze mną w akademii. Uznał, że już czas mi go dać. Wspomniała w nim o Tobie. Zdołałam dowiedzieć się, że mieszkasz w Afraaz, więc przyjechałam. W sumie dla mnie każde miejsce dobre na zaczęcie nowego życia, więc nic nie traciłam przyjeżdżając tu, nawet jakbym Cię nie znalazła. A Pana Fallwet'a poznała przypadkiem dzisiaj, pomogłam mu dostarczyć paczkę jakiejś niemiłej elfce, za co zadeklarował się pomóc mi dzisiaj w moich poszukiwaniach. Resztę znasz... świadomość urwała nam się gdzieś na ulicy. - Mówiła spokojnie, cichutkim, słabym głosikiem. Jedynym gestem jaki wykonała dodatkowo było wskazanie dłonią na blondyna i leciutki, ale wdzięczny do niego uśmiech.
Dheria Sahana
Dheria Sahana

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Ubiór : Ubranko
Źródło avatara : WLOP

Powrót do góry Go down

Ulice Afraaz - Page 3 Empty Re: Ulice Afraaz

Pisanie by NPC Czw Paź 08, 2020 7:53 pm

ROBERTO FALLWET (NPC)

Doprowadził ich do miejsca, gdzie mogli sobie usiąść i ze sobą porozmawiać, chyba tak od serca. Roberto stanął z boku, zakładając ręce na piersi i obserwując. Był nijak zorientowany w temacie, ale wyszło na to, że się odnaleźli po latach. Gdyby pominąć warunki w jakiś się znaleźli, to byłoby to nawet urocze. A tak, no cóż…
W końcu wspomniano o nim, przez co skierował wzrok na Dherię i odpowiedział uśmiechem. Czuł się spełniony, że go doceniono. W końcu mógł powiedzieć, że się odwdzięczył. Taki mały wewnętrzny sukces.
Raczej Thaazis nic jej nie zrobi, traktował ją… normalnie. Nie ufa mu, ale skoro Elfka osiągnęła to co chciała… nic tu po nim. Dlatego bez słowa, powoli cofnął się i odszedł, aby skręcić w inną alejkę. Musiał opuścić Afraaz i wrócić jak najszybciej do Krzeworożu. Pan An'Doral musi się o niego martwić…

Z/T Rob
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Ulice Afraaz - Page 3 Empty Re: Ulice Afraaz

Pisanie by Thaazis Hassir Sob Paź 10, 2020 12:52 pm

  A jednak to powiedziała. Jasne ślepia elfa uważnie obserwowały jej twarz, szukając jakiejś oznaki fałszu albo chociaż plątania się w tym co mówi... Ciężko było coś takiego wychwycić w dwóch słowach, ale zwykle myśli jest znacznie więcej, a one w równej mierze wpływają na zachowanie. Nie znalazł jednak.
  Zaczekał chwilę, mając nadzieję, że ta rozwinie myśl. I dobrze, że to zrobiła, nie lubił rzucać idiotycznych instrukcji zdających się zakładać, że rozmawia z idiotą. Choć dziewczyna wiele przeszła jak na nią, to nie za bardzo go to obchodziło. Niech potraktuje to jako darmową szkołę życia.
  Słuchał jej historii, składając w głowie spójny obraz wszystkiego. Nie znał tamtego typa, ale jej tatuaż sugerował, że rodzice nie wrócili do siebie, przynajmniej nie zbyt szybko. Ale w takim razie, dlaczego została porzucona? Że u ludzi, niespecjalnie go zdziwiło, elfy mogły podejść do tej kwestii znacznie mniej przychylnie i choć samej Dherii pewnie nikt by za to nie winił, to jej rodziców już owszem. A tak? Samotna wędrówka przez rok, zostawienie dziecka w mieście, w dodatku w dobrej szkole, żeby pozbyć się wyrzutów sumienia, a potem powrót do domu. Brzmi jak plan idealny. Tylko po co tatuaż? Nieprzemyślany sentyment? Był jak drogowskaz dla każdego, kto ich znał. I dlaczego wspomniała właśnie o nim? Thaaz z chęcią przeczytałby ten list, parafrazowanie potrafi czasem ukryć ważne szczegóły, ale... to już teraz brzmiało jak odwrócenie uwagi. Hej, masz brata. Idź go poszukać, a o mnie zapomnij. Zniknij.
  W międzyczasie podszedł do nich kelner, więc Hassir zamówił herbatę. Nie kłopotał się przy tym dziewczyną, więc jeśli coś chciała, musiała sama o to zadbać.
  Zerknął kątem oka na ów pana Fallweta. Nie miał uniformu listonosza, więc musiał być prywatnym posłańcem. Ubrania miał raczej z lepszej półki, co dodawało wiarygodności słowu o An'Doralu. Chłopak wkrótce się zmył. Hassir nie miał nic przeciwko, nie widział w nim nikogo, kto mógłby go teraz interesować.
  — Jak rozumiem, matki nigdy na oczy nie widziałaś. Nie zdziwiłoby mnie to — stwierdził, mieszając delikatnie łyżeczką, choć wcale nie wsypywał tam cukru. Co też mogło rzucić się w oczy, ani razu nie uderzył sztućcem o ściankę szklanki. — Poza tym, nasze tatuaże nie są takie same, a tylko podobne, jeśli rozumiesz, co mam na myśli. — Umilkł na chwilę, kierując wzrok na jasną, wirującą herbatę. Czy zaczynał tracić czas? — A więc odnalazłaś mnie. Co teraz? — Zerknął na nią i upił jeden łyk.
  Nie przejmował się tym, jak zabrzmiały te słowa. Właściwie ujął to tak z pełną premedytacją. Bo co ich łączyło? Jedynie fakt, że Talima zdobyła się na głupi wybryk. Przypadek dalece mniej znaczący niż ten od Aranaia czy Claudie, Tym bardziej, że miał miejsce przynajmniej jakieś dwadzieścia lat temu.
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Ulice Afraaz - Page 3 Empty Re: Ulice Afraaz

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach