Dom publiczny Sari'otri

+2
NPC
Mistrz Gry
6 posters

Strona 4 z 4 Previous  1, 2, 3, 4

Go down

Dom publiczny Sari'otri - Page 4 Empty Re: Dom publiczny Sari'otri

Pisanie by Kitikulu Czw Cze 17, 2021 11:09 pm

Dawałem mu się wylizywać. Na taką skalę jeszcze żaden kot mnie nie czyścił, więc korzystałem ile mogłem, słuchając jego mruczeń i odpowiedzi. Z wilgotną czupryną patrzyłem na kota kiedy ten węszył i się rozglądał. Trochę mnie zaniepokoiło to wpatrywanie się w siebie kotów, ale nie wynikła z tego żadna walka, więc strach zniknął tak szybko, jak się pojawił.
Zwierzę zaległo obok mnie, a ja wtedy na nowo poczułem, jaki to jest ciężki stwór jest i jak teraz mi się łatwo oddycha. Zostałem pacnięty łapą raz i drugi, więc podniosłem się do siadu i obróciłem w stronę pumy, która po sekundzie mogła poczuć mój ciężar na niej. Nie ważę dużo i nie rozwalałem się na niej, jak ona na mnie, zwyczajnie klęczałem obok, ale piersią się w nią wlepiłem. Objąłem ją rękoma, drapiąc w miejscach gdzie moje palce sięgnęły. Sięgnąłem i dałem pumie buziaka gdzieś w pysk, po czym znów zamknąłem oczy i wtuliłem się uchem w miękkie futro.
-Mógłbym tak z tobą spać i spać, wiesz?-westchnąłem nie mają w głowie już ani grama zdenerwowania.-Ale Dina by była, zła, jakby wiedziała że tu jesteś.-roześmiałem się leniwie. Przytuliłem kota mocniej.-Ale nie wie.-oj tak, drzwi są zamknięte i nikt się nie dowie, jakie cuda tutaj mam.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Dom publiczny Sari'otri - Page 4 Empty Re: Dom publiczny Sari'otri

Pisanie by Mistrz Gry Wto Cze 22, 2021 2:29 pm

  Pacnięcie poskutkowało, jak zawsze zresztą, i dhampir ruszył się z miejsca. No prawie, przekręcił tylko trochę, co sprowokowało jedną z kocich łap do pochwycenia go za rąbek koszuli paroma pazurami. Szybko jednak wyswobodził się z tego i wpakował na nią. Tego się nie spodziewała. Uszy lekko opadły do tyłu, oczy zaokrągliły, a cały pysk przybrał wyraz kociego zadziwienia. Przez chwilę pozwalała się biernie drapać jego chudymi palcami, aż w końcu jedna z łap wylądowała na ramieniu chłopaka. Potem kolejna chwila zastanowienia, kiedy ją pocałował prosto w pyszczek, a gruby ogon zaszurał po podłodze.
  — Mhrr?... — Kot przechylił głowę i pacnął go lekko drugą łapą. Przymknął ślepia i leżał tak pod nim przez chwilę, z każdym leniwym oddechem lekko unosząc głowę Kitka na swojej piersi.
  W końcu przekręciła się na bok, a ciepły jęzor na moment ponownie odnalazł włosy chłopaka. Puma zaraz oblizała się i podniosła na łapy, otrzepując łbem. Jej czujny wzrok powędrował po pokoju, po Łosiu, meblach, zatrzymując się w końcu na biurku. Tam też skierowała miękkie kroki, a oparłszy się przednimi łapami o blat, sięgnęła nosem do stojącej tam szklanki. Pełna pewności siebie próba wepchnięcia tam nosa i języka jednocześnie skończyła się wylaniem zawartości na biurko, a przewrócona szklanka wesoło potoczyła się na krawędź i roztrzaskała na podłodze.
  To zjawisko na chwilę całkowicie zaabsorbowało kota, który przechylił łeb i patrzył na błyszczące kawałki.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Dom publiczny Sari'otri - Page 4 Empty Re: Dom publiczny Sari'otri

Pisanie by Kitikulu Wto Cze 22, 2021 3:23 pm

W tej niezwykłej chwili mojego szczęścia nie za bardzo zauważyłem zmieszanie i dezorientację kota. Myślałem, że to jest to czego chce, ale chyba się pomyliłem. Tak czy inaczej zwierz nie protestował zbytnio, więc słuchałem, jak oddycha, miziałem mu sierść. Żywa poduszka, idealna dla mnie.
Uśmiechnąłem się kiedy moje włosy znów zostały polizane i puściłem pumę, żeby mogła iść gdzie chce. Sam usiadłem na ziemi ze skrzyżowanymi nogami. Złapałem oślinione włosy i zacząłem wycierać je w rękaw koszuli. To było bardzo słodkie ze strony kota, ale nie chcę, żeby mnie ciągle mokry ogon szczura po twarzy macał.
Podskoczyłem gwałtownie gdy usłyszałem uderzenie o blat, a później o ziemię. Szybko spojrzałem na drzwi, żeby ocenić czy ktoś to usłyszał i tutaj idzie, ale chyba się nikt nie zbliżał, prawda? Niech nikt nie idzie. Na czworaka podpełzłem do stłuczonego naczynia.
-Chcesz pić?-popatrzyłem na pumę, po czym, wziąłem z ziemi jakąś teczkę i zacząłem zgarniać nią szkło w jedno miejsce.-Zaraz ci dam, tylko posprzątam, żebyście sobie łap nie pocięli.-zebrałem szkło mniej więcej, patrząc przy okazji na rozbryźnięte krople wody. Nie widziałem w nich nic podejrzanego, żadnych larw, ani nic. Jednak jeśli puma próbowała spić cokolwiek ze stołu, to odepchnąłem delikatnie jej pyszczek od tej trucizny. Zebrane szkło wrzuciłem do śmietnika, jaki był w gabinecie. I tak trzeba będzie tutaj porządnie zamieść, ale co mogłem, to posprzątałem. Wtedy też zacząłem przeszukiwać szafki i półki w poszukiwaniu jakiegoś naczynia, do jakiego mógłbym nalać własną wodę z plecaka. Kilka razy zerkałem na drzwi, zastanawiając się czy nie łatwiej by było pójść do baru i poprosić, ale to... musiałbym wyjść z pokoju... yhh, co jak co, ale nie mam zamiaru tego robić. Coś tutaj musi być, na pewno. Wylądowałem znów przy biurku, zajrzałem do jednej z szafek i znalazłem to czego szukałem. Na samym końcu, z tyłu była mała ozdobna popielniczka, wystarczająco głęboka, żeby pomieścić nieco wody. Chciałem ją kiedyś wywalić z pokoju, bo po co mi ona tutaj, ale Dina powiedziała, żeby była, jak jakiś klient będzie chciał tutaj zapalić. Już ja widzę, jak pozwalam komuś przy mnie palić, w moim gabinecie.
Wyjąłem naczynie i po chwili było ono wypełnione wodą, którą przyniosłem ze sobą z domu do pracy.
-Proszę.-powiedziałem z szerokim uśmiechem i śmiejącymi się ślepiami, postawiłem miskę na ziemi, żeby oba koty mogły się napić, jeśli miały taką potrzebę. Sam z chęcią popatrzę na gimnastykę pijącego kociego języka.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Dom publiczny Sari'otri - Page 4 Empty Re: Dom publiczny Sari'otri

Pisanie by Mistrz Gry Czw Cze 24, 2021 5:58 pm

  Szklanka się rozbiła i chyba nie zamierzała robić nic więcej. No tak, dlaczego by miała? Puma oblizała pysk i wtedy jej wzrok wylądował na Kitku, który przydreptał i zaczął zgarniać kawałki na teczkę. Obserwowała to z zainteresowaniem, by jednak zaraz skupić się na wodzie, która jeszcze nie całkiem skapnęła z blatu. Niespodziewanie jednak powstrzymała ją blada ręka, na chwilę zatykając nos. Kot potrząsnął łbem i machnął łapą w powietrzu z dezaprobatą. Jeszcze raz się nachylił do kałuży, tym razem na ziemi, ale tylko trochę nim przyszła ostateczna rezygnacja.
  Odeszła kilka kroków w bok i usiadła sobie tuż koło sofy, na której chyba wciąż rezydował Łoś. Ciemne ślepia odnalazły sylwetkę mniejszego towarzysza, a po chwili znowu wylądowały na Kitku. No i ile jeszcze miało to potrwać? Ciche burknięcie wydobyło się z pyska pumy, a ona znów się oblizała, czując to nieprzyjemne wrażenie na języku. W końcu jednak się doczekała, na podłodze wylądowało naczynie z wodą, a ona w momencie do niego podreptała. Przycupnęła przy swojej kryształowej misce, składając łapki blisko siebie, aż łokcie nastroszyły futro przy grzbiecie. Jeszcze jedno czujne spojrzenie na Kitikulu, nim pochyliła łeb i zaczęła z pełną kocią gracją spijać kolejne łyki wody. Jeśli Łoś chciał się przyłączyć, nawet nie zwróciła na niego uwagi.
  W końcu popielniczka została pusta, wyczyszczona skrupulatnie szorstkim językiem. Kot oblizał się raz i drugi i ponownie spojrzał na Kitka. Dopiero teraz jeszcze coś przykuło jego uwagę. Zaczął węszyć i powoli podniósł się z postaci bułeczki, by przytknąć nos do jego spodni, które na wysokości kolan były nieco podarte i ubrudzone krwią. Tą też zaczął teraz zlizywać.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Dom publiczny Sari'otri - Page 4 Empty Re: Dom publiczny Sari'otri

Pisanie by Kitikulu Czw Cze 24, 2021 7:16 pm

Udało mi się powstrzymać kota przed piciem jakiegoś nieznanego syfu. Nie rozumiem zwierząt, znaczy rozumiem, ale natura nie wymyśliła tego najlepiej, mogłaby dać im trochę większy móżdżek do tego, żeby lepiej wiedziały co mogą, a czego nie. Nieważne, wymagam zbyt wiele.
Postawiłem kotom wodę i tym razem nawet Łoś się na to skusił. Zeskoczył w kanapy i podbiegł do popielniczki. Oczywiście nie mógł ominąć pumy, o nie. Otarł się o jej tylne nogi, przeszedł jej pod brzuchem, a kiedy ta przycupnęła, on zrobił to samo. Zawsze był towarzyski, chociaż czasami się zacinał. Wziął kilka łyków, oblizał się, popatrzył na pumę, powąchał jej ucho i wrócił do picia. Miło się na to patrzyło, siedziałem i lampiłem się na nich, jak zaczarowany. Miałem jeszcze trochę wody, więc jak będą chcieli więcej, to mogę im dolać jeszcze, sam też skusiłem się na kilka łyków, bo suszyło mnie od jakiegoś czasu. Nie chciałem, żeby zapasy mi się skończyły, ale jak trzeba je zużyć, to trzeba, po prostu następnym razem zapakuję sobie dwie butelki z wodą, a nie jedną.
Koty skończyły pić. Łoś zajął się sobą, uprawiając wieczorną toaletę, zapewne szykując się do upragnionej drzemki, a Pan Miau postanowił zająć się mną. Ułożyłem dłonie na jego głowie, kiedy zaczął mi wylizywać kolana przez spodnie. Będą mokre, poza tym czy to jest w ogóle smaczne? Zastanawiało mnie jednak to dlaczego kot mnie tyle liże. Traktuje mnie jak młodego kociaka, czy bardziej testuje potencjalny posiłek?
-Lubisz moją krew, co?-zaśmiałem się do kota, co ewidentnie był zachwycony moimi ranami. Przystawiłam lewą dłoń do ust i mocno ugryzłem jej spód w kilku miejscach. Bolało, aż się skrzywiłem, ale czego się nie robi dla szczęścia zwierzaka.-No to masz, liż sobie.-wystawiłem krwawiącą rękę w stronę kota, już przystawiając prawą dłoń do twarzy, aby i ją pogryźć i zaraz zaoferować zwierzakowi. Niech się częstuje ile chce. Zastanawiałem się gdzie jeszcze mógłbym siebie pogryźć. Nogi są mało wygodne, nigdzie indziej nie sięgam, pozostały ręce, których nie jest mi żal.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Dom publiczny Sari'otri - Page 4 Empty Re: Dom publiczny Sari'otri

Pisanie by Mistrz Gry Pią Lip 02, 2021 12:37 pm

  Raz za razem ślinił jego podziurawione i poplamione okropnie spodnie, które teraz były jeszcze bardziej mokre i lepliwe. Ale czystsze przynajmniej. I jakie dobre przy okazji, przyjemne z pożytecznym, choć materiał wszystko tu utrudniał.
  Na jego pierwsze słowa zdawał się zupełnie nie zareagować, pochłonięty swoją pracą. Zresztą to chyba nie było takie ważne pytanie, nie brzmiało, jakby odpowiedź na nie miała coś zmienić, a już na pewno kot nie miał zamiaru tego czegoś zmieniać. Za chwilę jednak obok niego pojawiła się ręka, a w nozdrza uderzył mocniejszy zapach krwi, kolejna jego porcja. Ale jak.
  Oderwał język od nogawki, a pomarańczowe ślepia na moment zawiesiły wzrok na czerwonych strużkach spływających wesoło ku palcom. Zdawał się coś analizować, przez tę krótką chwilę umysł kota pracował na najwyższych obrotach, by w końcu zadrzeć łeb na Kitikulu. Warknął z niezadowoleniem i pokazał kły, cofając się od niego na dobre pół metra. Szeroko otwarte oczy wodziły od jego twarzy do ręki i z powrotem, a on mrauknął jeszcze raz z pełną dezaprobatą, jeszcze głośniej niż wcześniej.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Dom publiczny Sari'otri - Page 4 Empty Re: Dom publiczny Sari'otri

Pisanie by Kitikulu Pią Lip 02, 2021 1:27 pm

Myślałem, iż wyciągnąłem słuszne wnioski z jego zachowania. Zlizywał mi krew, więc pewnie mu smakowała. To nie tak, że lizałby mnie tak namiętnie dlatego, że mnie lubi. Dlatego też reakcja pumy mnie mocno przeraziła. Warknięcie, kły. Wzdrygnąłem się, gdy się cofnął, sam też zaparłem się ręką o podłogę, gotów odsunąć się, gdyby zwierzę uznało, że mnie chce zaatakować, co w mojej głowie było bardzo prawdopodobne. Widziałem już, jak rzuca mi się do gardła i nie mogę liczyć na pomoc nikogo z pracy, bo nikt by mi nie pomógł, a nawet jeśli to pomogą, bo coś już planują co do mnie.
Znów zaczynałem się trząść, a oczy ponownie mi się zaszkliły. Jestem naprawdę głupi najwidoczniej, że zaufałem jakiemuś zwierzęciu, a może to faktycznie fantazja. Zawsze tak jest, że zaufam i zacznę się cieszyć, a później wszystko się sypie, bo jestem idiotą i ciągle popełniam ten sam błąd. Nie powinienem zawierać żadnych kontaktów z innymi oprócz tych, które dają mi pieniądze na kupno jedzenia czy opłacenia rachunków. Ale nie mam co innych oskarżać, bo to przecież ja zawsze to na siebie sprowadzam. Spoufalam się, oferuję jakieś rzeczy, rozmawiam, głaszczę. Trzeba było mi zostać w domu.
Zesztywniały, wpatrywałem się wystraszonym wzrokiem kota, któremu nie wiem co siedziało w głowie. Powoli, odsunąłem się trochę w tył, żeby dać sobie choć pół sekundy więcej na reakcję, kiedy się na mnie sierściuch rzuci z pazurami. Chciałem się z nim tylko zaprzyjaźnić, ale widocznie przeceniłem swoją ofertę, bo w sumie co w niej jest? Moją zaletą jest to, że umiem zrobić coś do jedzenia, tutaj się wszystko kończy, a i nawet to nie jest jakimiś porywającymi wypiekami. Zastanawiałem się czy nie schować się za biurko, ale w pewnym momencie się poddałem, bo nie dam rady uciec kotu, nie ważne co będę robił, nawet w zabawie mu nie uciekłem, a co dopiero kiedy będzie mnie łapał na poważnie. Trudno, przecież kiedyś muszę umrzeć, może mamie będzie chwilę smutno, ale to nic takiego. Sapnąłem cicho, zdenerwowany znów tym, że nie mogę swobodnie pociągnąć nosem. Miałem tylko pójść do pracy i wrócić później do domu, a tu się dzieją jakieś ohydne rzeczy i nic z tym nie mogę zrobić, każdy inny by mógł, ale ja nie potrafię, co? No wiadomo, to oczywiste, że nie mogę, bo kiedy niby mogłem. Spojrzałem na Łosia, który zaniepokojony sytuacją podszedł do mnie i zaczął mi się ocierając o mnie, pokazując całym sobą, że przecież jest dobrze, trochę nie umiałem zebrać w sobie siły na pogłaskanie go. Zaskrobałem zakrwawioną dłonią o podłogę, czując, jak przyjemny świat prawdopodobnych myśli zabiera mnie z rzeczywistości. To było miłe, mogłem się martwić ile chcę, kompletnie ignorując to co jest dookoła mnie. Mogłem odpocząć, przynajmniej w pewnym stopniu i tylko na chwilę, bo myśli za kilka chwil znów zmienią kierunek w stronę mniej przyjemnych wspomnień, ale to nieważne, bo byłem tam nie raz, mam w tym doświadczenie.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Dom publiczny Sari'otri - Page 4 Empty Re: Dom publiczny Sari'otri

Pisanie by Mistrz Gry Sob Lip 03, 2021 11:57 pm

Kot nie miał pojęcia, co właśnie działo się w głowie Kitiego i jak skrajnie została odebrana jego reakcja. Jednak, koniec końców, efekt był podobny do tego, jaki zamierzał. Kły schowały się szybko, widząc strach w oczach dhampira. Obserwował go jeszcze przez moment, po czym zerknął na Łosia, który postanowił wziąć sprawy w swoje łapy.
Pomarańczowe ślepia wróciły do twarzy chłopaka, która teraz była tak bardzo inna. Dlaczego? Kot pochylił uszy z niezrozumieniem, po czym od niechcenia zaległ na podłodze dokładnie tam, gdzie stał. Poruszył końcówką ogona i patrzył jeszcze przez chwilę, by zaraz położyć głowę na przednich łapach. Raz za razem zerkał na niego, ale był zupełnie spokojny. Może trochę niepewny tego, co powinien z tym wszystkim zrobić.
Powoli przewalił się na bok, prawie na grzbiet, zerkając na Kitka i podnosząc łapy pod swoją puchatą szyję. Jeśli nie zareagował, to kocur położył się w końcu spokojnie i przymknął ślepia.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Dom publiczny Sari'otri - Page 4 Empty Re: Dom publiczny Sari'otri

Pisanie by Kitikulu Nie Lip 04, 2021 12:49 am

Widziałem spokój kota, widziałem zachowanie Łosia. Czyżbym coś źle odczytał? To nie ma znaczenia, bo lepiej odczytać źle w tę stronę, niż kompletnie ignorować zagrożenie. Odrobina zbyt dużej ostrożności jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodziła.
Mimo tego siedziałem w miejscu i czekałem, aż to wszystko minie, bo kiedyś musi chyba minąć, prawda? Pytanie do ma minąć, jak to niby nie jest sen. Poza tym, to nic takiego, Łoś też czasami na mnie zasyczy, ale się go nie boję, nigdy mi nic nie zrobił złego. Popatrzyłem niepewnie na pumę, przekręcającą się na bok i dopiero po kilku długich sekundach, przysunąłem się odrobinę w jej stronę, a później jeszcze trochę i jeszcze, aż znalazłem się na wyciągnięcie ręki od niej. Wytarłem pogryzione dłonie o swoje spodnie, zanim wsunąłem trzęsące się palce w sierść. Ugryzie mnie? Podrapie? Możliwe, że to tylko pułapka, w którą dałem się złapać, pomimo mówienia przed chwilą, że nie powinienem być aż taki łatwowierny. Zaśmiałem się pod nosem z siebie. Wyglądam, jak idiota i nie myślę tutaj tylko o tym niepotrzebnym opatrunku.
-Jestem głupi co?-zapytałem kocura, przesuwając po dłoń po jego boku. Drugą rękę ułożyłem na łebku Łosia, który już zaczynał mruczeć.-No jestem, jestem. Nawet nie próbuj zaprzeczać, ty boski kocie.-znów się zaśmiałem, pokazując kotu zęby w radosnej ekspresji.-Co nie Łoś?-Mogliby mnie na kogoś wymienić. Nie jestem taki zły, gdyby tylko można rozkładać mnie na części, jak lalkę. Gdyby użyć innej głowy, może i byłoby z tego coś pożytecznego.
Sapnąłem cicho i popatrzyłem w sufit, żeby nie płakać już więcej. Oczy mam całe poobcierane już. Boli mnie wszystko. O czym by tu pomyśleć? Może o czymś miłym? Jakoś zacząłem się zastanawiać jak bardzo sprawiam, że inni czują się niezręcznie. Zawsze tak trochę było, chociaż... nie, kiedyś ludzie nie czuli się przy mnie niezręcznie, oni się przy mnie wcale nie czuli, w żaden sposób. Ja już nie wiem po co ja myślę.
-Chciałbym być znów w szkole, wiecie? Te kilka lat temu było lepiej.-nie byłem pewien czy kręci mi się w głowie, czy to przez łzy w ślepiach. Może oba. Powoli położyłem się na boku na ziemi, obok kota, nie zabierając z niego drapiącej ręki.-Jeszcze muszę tu posprzątać.-zamarudziłem. Miałem niedawno dobry humor, mogłem się za to zabrać wtedy, a teraz znów mi się nie chce, leżę z kotami i je drapię. Mój świat się mocno zapętla nie tylko w tym wymiarze, w każdym to robi. Zaraz wstaniemy i zaczniemy się bawić.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Dom publiczny Sari'otri - Page 4 Empty Re: Dom publiczny Sari'otri

Pisanie by Mistrz Gry Sro Lip 07, 2021 8:05 pm

  Podsuwał się ostrożnie, trochę tak jak wcześniej, ale teraz chyba bardziej się wahał. To bez znaczenia, puma pozostawała spokojna, obserwując tylko jego twarz i ręce, aż nie dosięgnęły jej futerka. Prychnęła cicho i położyła głowę na podłodze obok łap. Wygodnie.
  Machnęła ogonem, słuchając jego głosu. Wciąż brzmiał trochę przykro, jakby taki zapłakany, ale już spokojniejszy. Kot pochylił uszy, może trochę było mu głupio za ten wyskok, ale... O tak, drapaj. Puma przekręciła się bardziej na grzbiet i wystawiła mu jasne podbrzusze.
  — Mru? — padło na pytanie o szkołę, a po chwili puma spojrzała na niego i przekręciła się z powrotem.
  Kocur zwlókł się z wygodnej leżącej pozycji i otrzepał. Zaraz powiódł nosem po twarzy i szyi Kitka, delikatnie, obwąchując go dokładnie. Potem wepchnął nos za jego szyję, by odnaleźć kołnierz koszuli, za który chwycił ostrożnie zębami i pociągnął w górę. Plan był prosty, dźwignąć dhampira z podłogi, ale czy się to udało, czy może ten zaczął uciekać, to inna sprawa. Jeśli się przestraszył, to został zostawiony w spokoju.
  Właściwie i tak został, bo puma zaczęła wylizywać sobie łapy i brzuch.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Dom publiczny Sari'otri - Page 4 Empty Re: Dom publiczny Sari'otri

Pisanie by Kitikulu Sro Lip 07, 2021 9:34 pm

Ponownie udawało mi się poczuć atmosferę względnego spokoju. Mam wrażenie, że im dłużej to wszystko trwa tym łatwiej mi to przychodzi. Widocznie jestem już tak wymęczony, że nie jestem w stanie potrzymać stresu zbyt długo. To niepokojące na swój sposób, osłabia czujność, coś się może przez to stać.
Odsunąłem rękę od zwierza, gdy ten wstawał i trzepał. To niezwykle uroczy widok, do tego też zazdroszczę umiejętności tak wprawnego trzepania się. Mógłbym tak robić po kąpieli, łazienka byłaby mokra, ale trudno.
Uśmiechnąłem się na nowo, czując kocie wibrysy przesuwające mi się po skórze. Dałem mu wepchać łeb w szyję, bo nie dotykał jej człowiek, a kot. Kot mnie nie udusi, co najwyżej zagryzie, a tego się nie boję aż tak. Pociągnięty za kołnierz, zaśmiałem się cicho.
-A ty co chcesz?-podrapałem kota za uchem i podniosłem się do klęku, a później zacząłem wstawać.-Do pracy mnie gonisz?-oparłem dłonie na biodrach i popatrzyłem na myjącą się pumę. Westchnąłem rozbawiony, tym, że ktoś taki każe mi sprzątać, ale co racja, to racja, narozwalałem tu trochę. Zlizałem sobie krew z dłoni, żeby zminimalizować ryzyko, że coś pobrudzę. Powinienem ugryzienia czymś owinąć na wszelki wypadek. Zacząłem chodzić po pokoju, zbierać kartki i porozrzucane rzeczy, układać je na przetarte jakąś szmatą biurko. Zaraz tu będzie tak czysto, jakby się nic nie działo. Sprzątanie pomaga też na głowę. Lubię sprzątać, może nie obsesyjnie, ale zorganizowane otoczenie znaczy, że masz poukładane myśli i taką właśnie wizję siebie chciałem dawać innym, nawet jeśli nie była do końca prawdziwa.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Dom publiczny Sari'otri - Page 4 Empty Re: Dom publiczny Sari'otri

Pisanie by Mistrz Gry Czw Lip 08, 2021 3:32 pm

  Jedna łapka, druga łapka i jeszcze kolejna. Skoro Kitek się nie wystraszył tego ruchu, to kocur tym spokojniej zajął się wylizywaniem swego gęstego futra. A nie była to łatwa sprawa, było takie misiowatego, że trzeba było wiele czasu i cierpliwości, żeby doprowadzić je do stanu idealnego. Przynajmniej palce dhampira pomogły pozbyć się wypadających kudłów.
  Kiti poszedł sprzątać, czym od czasu do czasu przykuwał uwagę pumy. Jej pomarańczowe ślepia padały raz po raz na odkładane na miejsce rzeczy, aż całkiem przestała się myć. Po chwili jej uwaga skupiła się bardziej na Łosiu, który również zajął się sobą w tym czasie. Kocisko podeszło do swego mniejszego kuzyna i ponownie w ruch poszedł duży, ciemny nos, zaczynając od przywitania się, by zaraz zbadać jego całego.
  Kiedy zaabsorbowany sprzątaniem Kiti się odwrócił, pumy już nie było w gabinecie.

z.t. dla MG
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Dom publiczny Sari'otri - Page 4 Empty Re: Dom publiczny Sari'otri

Pisanie by Kitikulu Czw Lip 08, 2021 6:23 pm

Sprzątanie naprawdę mnie mocno wciągnęło. Nie chciałem, żeby zostały jakiekolwiek ślady mojej głupiej złości, która musiała wyglądać z boku niezwykle żałośnie i histerycznie. Niestety w tamtym momencie nie miałem innego pomysłu na to co zrobić. Dlaczego dobre rozwiązania przychodzą mi dopiero po tym, jak zrobię coś głupiego i niepotrzebnego? Eh... Jestem najgorszy we wszystko.
Zerkałem na pumę co jakiś czas, kiedy się lizała, gdy podeszła do Łosia. Łoś był spokojny, dał się obwąchać, robiąc to samo, sięgając noskiem gdzie mógł. Wpasowałem szufladę na miejsce i zamknąłem ją. Wszystko już było wysprzątane.
-Myślicie, że..-zacząłem, jednak szybko urwałem, dostrzegając brak jednego z kotów. Rozejrzałem się dookoła jeszcze porządniej, zajrzałem za biurko, zakićkałem, ale jednym, kto odpowiedział na wezwanie był Łoś. Czyli to wszystko naprawdę mi się wydawało? Schyliłem się i wziąłem rudego na ręce. Bardzo możliwe, że to były zwidy po lekach, jakich na mnie użyto, albo zwyczajnie oszalałem. Nie mogę tego powiedzieć nikomu, bo i tak się już na mnie gapią, nie wytrzymałbym większej ilości spojrzeń.
Sapnąłem ciężko, siadając na kanapie, dalej tuląc kota do piersi, zostawiając buziaki na jego łebku. Trochę się trząsłem ze zdenerwowania, ale było dobrze, już nawet zacząłem myśleć o tym, jak taktycznie wyjść z budrelu, żeby spotkać jak najmniej osób. Mógłbym wyjść oknem na przykład, ale kurczę, nie jestem takim człowiekiem. Byłbym już nie tylko płaczliwym wariatem, ale i dzikusem, co nie umie z drzwi korzystać. Odpocznę jeszcze chwilę i wyjdę stąd, do domu. Będę musiał wziąć trochę wolnego, a przecież dopiero co z niego wróciłem. Okropne to jest wszystko. Jakby dawka pecha, jaka jest przypisana mi na całe życie, skumulowała się na przeciągu ostatnich dwóch lat. Jestem pewien, ze nawet jeśli moja dawka się skończy, to nagle się okaże, że mój pech jest nieskończony i wieczny.
Rozłożyłem się jeszcze bardziej na kanapie. Niedługo się zbiorę do domu, ale jeszcze nie teraz, za chwilę, muszę jeszcze chwilę pomyśleć, ale pójdę, kiedyś...

Z/T
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Dom publiczny Sari'otri - Page 4 Empty Re: Dom publiczny Sari'otri

Pisanie by NPC Wto Lis 16, 2021 12:14 am

DINA BEVIN

-Ależ oczywiście. Jestem zawsze do usług.-uśmiechnęłam się szeroko i ukłoniłam się nisko, naśladując podpitego klienta.
-A to o dobrze, dobrze, bo do takiej obsługi, to się aż chce wracać!-zakrzyknął i machnął kieliszkiem, na co odmachnęłam mu moim, co prawda ja zrobiłam to delikatniej, bo z mojego nic się nie wylało. Zaśmialiśmy się razem, po czym wyszłam z pokoju, zostawiając go z prostytutką samego, poradzą sobie beze mnie, o to się martwić nie muszę.
Noc młoda, jeszcze tyle obowiązków przede mną. Mijając pracowników witałam każdego szczęśliwym ,,Dobry wieczór" czy posyłając wesołe spojrzenia znad kieliszka i kiwając głową. Niech wiedzą, że się świetnie czuję, jak nowo narodzona, lepiej być nie mogło. Jak wrócę do domu, to mojemu ukochanemu zademonstruję to moje samopoczucie, niech się już szykuje, bo nie dam mu uciec.
Uderzałam obcasami o posadzkę, kręcąc piruety i oglądając się za każdym, czerpiąc całymi garściami z tego zadowolenia, bo rzadko aż taka euforia się trafia. Może gdybym się w niej, aż tak nie topiła, zauważyłabym zbliżające się schody osłonięte miękkim dywanem, bo w końcu nie pozwolę, by moje skowroneczki biegały boso po gołym drewnie.
Zrobiłam jeszcze kilka kroków w tył i momentalnie drgnęłam, czując brak oparcia pod obcasem. Jeszcze sekundę, może dwie walczyłam z utratą równowagi, jednak w końcu przegrałam kompletnie, lecąc w tył, na stopnie. Uderzyłam plecami i głową o deski, kieliszek z winem poleciał hen daleko, chlapiąc trunkiem po ścianie, tłukąc się na drobne kawałki. Ja sama już nie byłam świadoma tego co się dzieje. Martwa, ze skręconym karkiem i głową wygiętą pod nienaturalnym kątem, zjechałam jeszcze kilka stopni i zatrzymałam się na dywanie, brudząc go krwią ze złamanej w łokciu ręki.

Dina Bevin śmierć
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Dom publiczny Sari'otri - Page 4 Empty Re: Dom publiczny Sari'otri

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 4 z 4 Previous  1, 2, 3, 4

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach