Rudy Morświn i Pistacjowy Blobryb

3 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Rudy Morświn i Pistacjowy Blobryb Empty Rudy Morświn i Pistacjowy Blobryb

Pisanie by Mistrz Gry Pon Lis 02, 2020 5:25 pm

autor: Woo Chul Lee z ArtStation
Tawerna na ulicy Natiche 4
Właściciele: Manais Pene oraz jego młodszy kuzyn Manais Sardun
Personel: Manais Pene (barman/kucharz), Manais Sardun (barman), Aita Kase (kelnerka/kucharka), Grissa Celve (kelnerka/sprątaczka), Unes Tibri (kelnerka/sprzątaczka) + okazjonalni pracownicy, potrzebujący nagle pieniędzy

W dzielnicy portowej znajduje się wiele dobrych karczm, ale ta tawerna nie należy do tego grona, bo gdyby przymknąć bardzo mocno oczy, to można by wrzucić ją do wora z tymi, które są co najwyżej na najniższej półce przeciętności. Jest tutaj tanio, ale idzie za tym jakość jedzenia, które choć zjadliwe, to mogłoby być bardziej doprawione i mniej przypalone, przynajmniej na alkoholu nie oszukują i nie rozcieńczają go.
Spory, drewniany budynek stoi niecałe sto metrów od portu, ale wśród jego klientów czasem ciężko znaleźć marynarzy, najczęściej przebywa tam miejscowa hołota i typy o niezbyt kolorowej reputacji. Bardziej wtajemniczeni wiedzą, że właściciele tawerny, oprócz karczmy, prowadzą również mniej legalne interesy. Mimo tego towarzystwa, na razie żadna bójka nie skończyła się czyjąś śmiercią, a co najwyżej złamaniami.

DOLNE PIĘTRO
Przestronna, otwarta przestrzeń, w której całkowicie dominuje drewno. Drewniane stoły, drewniane krzesła, drewniany bar, za którym stoi któryś z właścicieli. Zazwyczaj większość miejsc jest zajęta, zwłaszcza wieczorami i nocą. W powietrzu unosi się mocna woń wysokoprocentowych trunków i piwa, ale za to bliżej baru, można się rozkoszować przyjemnymi zapachami dolatującymi z kuchni.
Jest tutaj też łazienka i nie ciężko ją znaleźć. Właścicielom zależało aby upici klienci wiedzieli jak tam trafić samodzielnie w razie potrzeby.
Wszystko oświetlone jest klimatycznie świecami umieszczonymi na okrągłych, drewnianych żyrandolach.

GÓRNE PIĘTRO
Piętro przeznaczone na pokoje sypialne dla klientów, chętnych spędzić noc w ciepłym miejscu. Cena nie jest wysoka, więc trudno liczyć na jakieś wygody, ale jeśli dasz pokojówce spory napiwek, to nagrzeje ci wody na kąpiel i może nawet przyniesie zamówiony posiłek do pokoju.
Pokoje są skromnie wyposażone, nawet nie ma z czego ich okradać. Łóżko, szafa, szafka, a w łazience wanna, ubikacja i zlew. Na ścianach nie ma obrazów, jedynie świeczniki, a jak chcesz mieć zasłony na oknie, to sam je sobie kup i zawieś.
POKÓJ NUMER 7:
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Rudy Morświn i Pistacjowy Blobryb Empty Re: Rudy Morświn i Pistacjowy Blobryb

Pisanie by Vigi Pon Lis 02, 2020 6:24 pm

POKÓJ VIGIEGO

Przeciągnąłem się na łóżku jak kot, dodatkowo zaskrzeczałem jak jeden. Naru nawet oczu nie otworzył na moje wygibasy. Spłynąłem z łóżka na ziemię i uklęknąłem na deskach. W ciszy słuchałem muzyki dolatującej z dolnego piętra. Niby jest kilku gości, co tu zawsze przychodzi i gra, ale dzisiaj miałem wrażenie, że cała banda grajków się do tawerny zjechała.
Wstałem i zabrałem się za ubieranie, bo goły nie zejdę do ludzi. Już czułem, jak mi krew szybciej przepływa przez żyłki. No taniec, to jest to. Zgarnąłem jeszcze pieniądze i popędziłem na dół.

DOLNE PIĘTRO

Dopadłem do baru i zamówiłem wódkę, akurat taką ilość, żeby się szybko wstawić, ale nie żeby zaraz mdleć. Już pijąc kiwałem się do rytmu i patrzyłem na podskakujące i fałszujące towarzystwo. Cieszyło mnie, że się wszyscy nie rozeszli zaraz jak przyszedłem, bo tak bywało, że ja się do zabawy rozgrzewam, a impreza już się kończy.
Tłum tańcował, nawet naburmuszony barman przyglądał się temu z przyjemnością, w końcu lepiej, żeby klienci się bawili, niż bili. Zacząłem się kiwać z przymkniętymi oczyma na stołku przy barze, kiedy mózg powoli owijała przyjemna powłoczka zamroczenia.
Otworzyłem gwałtownie oczy kiedy poczułem jak ktoś mnie łapie za dłoń. Uśmiechnąłem się do rumianej dziewczyny, która bez ceregieli ściągnęła mnie z krzesła, objęła natychmiast w pasie i zaczęła fikać ze mną między stołami. Jak mógłbym jej odmówić? Nie mógłbym, nie ma na to sposobu, więc się jej zwyczajnie poddałem ze śmiechem.
-Jeb mu mordą walnę w stół i mu zęby spadną w dół, dół, dół!-wesołe krzyki śpiewu roznosiły się po wnętrzu budynku, a ja choć tekstu nie znałem, to próbowałem dodać coś od siebie, tupnięcie butem, klaśnięcie. Przyciągnąłem dziewczynę do siebie i dostałem od niej buziaka w policzek. Zakręciłem nią piękny piruet i ledwo udało mi się ją utrzymać kiedy od nadmiaru alkoholu zaczęła upadać na stolik. Nie przejęliśmy się tym zbytnio, tańczyliśmy dalej.
-Wyjdź spod kiecki ślicznej panny, złóż modlitwę, zjedz kanapkę. Jej mąż ma na siebie chrapkę!-zaśmiałem się głośno, słysząc, że upici grajkowie powoli tracą rytm i sens sztuki. Zacząłem nabierać podejrzeń, że tekst piosenki jest od początku wymyślany na poczekaniu. Głos ludu! Mówią o sprawach ważnych, nie to co suche, gadanki w teatrze. Piękne!
Owinąłem sobie dziewuszkę ręką, przyciągnąłem do siebie i choć ja chciałem być tym, który da jej buziaka, to nie przeszkadzało mi to, że to ona mi go skradła pierwsza. Oparłem ją plecami o blat baru, wywróciłem półpełny kieliszek.
-Vigi, wypierdalaj, idź do siebie!-ofukał mnie Manais z dezaprobatą zbierając szkło i wycierając alkohol.
-Już już... Daj nam jeszcze trochę.-poprosiłem kiedy udało mi się na sekundę odessać od pełnych ust dziewczyny. Walnąłem na blat kilka monet i odebrałem niewielką butelkę wiśniowego czegoś, grunt, że procent miało to odpowiedni. Zwinne dłonie mojej towarzyszki już zdążyły mi rozpiąć spodnie oraz pół guzików koszuli.
Chwyciłem moją tancereczkę za nadgarstek i pociągnąłem do mojego pokoju, a ona z rechotem podążyła za mną. Rzadkością jest, że spędzam noc samotnie, a teraz mam zamiar podtrzymać tę tradycję, teraz i na zawsze!

Z/T
Vigi
Vigi

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaż na prawym biodrze
-tatuaż na prawej dłoni (więź z demonem)
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ważne przedmioty:
-kukri (prezent od Natha)
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Rudy Morświn i Pistacjowy Blobryb Empty Re: Rudy Morświn i Pistacjowy Blobryb

Pisanie by Vigi Pon Lis 02, 2020 11:35 pm

DOLNE PIĘTRO

Siedziałem spokojnie przy barze i gadałem z Aitą, która właśnie zastępowała przez chwilę barmana, bo ten musiał iść się odlać.
-...i ja mu mówię: ,,Weź spierdalaj człowieku, z czym do ludzi?"-zaśmiała się, aż ja sam uniosłem kąciki ust widząc jej rumieńce dumy.-Żebyś ty widział jak się speszył. Hahaha! Słyszałam, że to słaby punkt mężczyzn, ale nie, że aż tak. Haha! Mam haka na wszystkich samców, widzisz to?-pomachała mi mokrą szmatą przed nosem.
-Widzę widzę. Wojowniczka z ciebie.-pochwaliłem ją i włożyłem do ust kolejny kawałek smażonej wieprzowiny.-A co tam u Kiry? Dobrze pamiętam?-kiwnęła na szybko głową, więc kontynuowałem.-Ostatnio coś się kłóciłyście.-wspomniałem o narzeczonej mojej koleżanki w baru.
-A wiesz jak jest, ona czasem swoje, a ja swoje. Przynajmniej w łóżku zawsze jesteśmy po tej samej stronie.-kolejny śmiech i tym razem jej w tym towarzyszyłem.-A co u ciebie? Kogoś ma szanowny Vigi na oku?-mrugnęła do mnie okiem z szelmowskim uśmieszkiem.
-Nie. Sam sobie wystarczam. Od zawsze i na zawsze. Jeśli kiedyś wejdę w związek, to możesz śmiało założyć, że oszalałem.-mówiłem, prostując się dumnie i przykładając pięść do piersi.
-Powinieneś siebie poślubić wiesz?-trzepnęła mnie w zabawie ścierką w głowę, ale na szczęście udało mi się choć częściowo osłonić ręką.
-Wiem, czekam aż prawo na to pozwoli.-zachichrałem się pod nosem. Tak czekam dokładnie na to, nie czekam na prawo, które zakaże niewolnictwa czy sprzedaży myślącego towaru, czekam aż pozwolą mi na ślub ze sobą. Przełknąłem ostatnie kawałeczki kaszy i zeskoczyłem z wysokiego stołka.-To będzie najpiękniejszy ślub na świecie, najpiękniejszej osoby.-dodałem dla przytupu. Ruszyłem w stronę schodów.
-Jakbyś miał bliźniaka, to do niego byś walił konia, co? Haha!-ah, no ona zawsze chce mieć ostatnie słowo.
-Jesteś chora!-zaśmiałem się do niej, oglądając się w jej stronę przez ramię. Szalona dziewczyna, ale uwielbiam ją, bo co jak co, ale jest do rany przyłóż.
Szorując ramieniem po ścianie wspinałem się po schodach do pokoju. Muszę się wyspać, bo czeka mnie w nocy mnóstwo pracy z wymagającymi klientami, którzy liczą na obsługę najwyższej jakości.

Z/T
Vigi
Vigi

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaż na prawym biodrze
-tatuaż na prawej dłoni (więź z demonem)
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ważne przedmioty:
-kukri (prezent od Natha)
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Rudy Morświn i Pistacjowy Blobryb Empty Re: Rudy Morświn i Pistacjowy Blobryb

Pisanie by Vigi Pią Lis 06, 2020 4:43 pm

POKÓJ VIGIEGO

Siedziałem na ziemi, oparty o łóżko i czytałem na głos jakąś książkę, a Aita robiła mi mini kucyki na głowie.
-Ał!-syknąłem na nią kiedy pociągnęła mnie za mocno za włosy.
-Jakbyś się nie wiercił, to by nie bolało.-odpowiedziała, kręcąc nosem.
-Ale ja się nie wiercę. Siedzę cały czas nieruchomo.-ofukałem ją, odkładając gwałtownie książkę na bok i obracając się przodem do dziewczyny.
-A teraz, to co? Zepsułeś.-dalej się dąsała z uśmiechem. Wiem, że żartuje, ale nie mogę się powstrzymać przed drobnym piekleniem. Nawet Naru wstał z dywanu i wskoczył na łóżko.
-Teraz się nie liczy, bo to wymusiłaś. Prowokacja!-uniosłem głos z zaangażowaniem.
-Ale śmiesznie mówisz.-wytknęła mi mój hargoński akcent i zaczęła się śmiać.
-Ale ty jesteś straszna.-obraziłem się i obróciłem do niej tyłem, znów opierając się plecami o łóżko. Zerknąłem na nią kiedy wierciła się ze śmiechem i układała na brzuchu na łóżku. Uderzyła mnie czółkiem w głowę i popatrzyła nad ramieniem na książkę.
-Wyglądasz jak jeż.-powiedziała z uśmiechem trącając jednego z małych kucyków palcem.-Bardzo męsko... Powinieneś tak chodzić do pracy.-śmiała się ze mnie dalej, a Naru, chociaż leżał obok niej, nie miał zamiaru mnie bronić.
-Ale ty jesteś... Weź, w ogóle... Zostaw mnie.-dąsałem się dalej, robiąc aktorskie miny oburzenia. Siadłem przodem do łóżka i wyciągnąłem rękę do psa, żeby go pogłaskać, gdy dziewczyna przekręcała się na plecy.
-Dalej nie rozumiem dlaczego swoich zostawiłeś. Nawet nie wiesz ile ja bym dała, żeby tyle podróżować i jeździć na koniu, mieć wolne kiedy chce, mieć przyjemną pracę, ale trawa chyba zawsze jest bardziej zielona po drugiej stronie płotu.-westchnęła ciężko, klepiąc się po brzuchu.
Ułożyłem się obok niej i patrzyliśmy razem w sufit. Coś mi mówiło, że to dobry moment, żeby ją pocałować i ciągnąć to dalej, ale powstrzymałem się przed tym. To, że coś czuję nie znaczy, że mam tego słuchać. Z resztą chwila zaspokojenia mnie nie jest warta by niszczyć jej związek.
-Nie tego się spodziewałem kiedy tutaj przyjechałem...-burknąłem pod nosem i zamknąłem oczy.
-Pamiętam, mówiłeś. Wspaniałe miasto, pełne nowych, szalonych możliwości, a okazało się być tak samo beznadziejne, jak każde inne.-dokończyła, bo nie raz jej narzekałem na życie.
-Ano... Wyjechałbym gdzieś, ale wszędzie to samo jest.-mruknąłem, po czym złapałem za krawędź kołdry i zacząłem się nią owijać jak naleśnik. Wturlałem się na dziewczynę, a ta kontynuowała ze mną pomysł rolowania się. Mojemu psu się to nie do końca spodobało, bo musiał zeskoczyć z łóżka, żebyśmy mieli miejsce na nasze wymysły.
Zawinięci w kołdrę, wsadzaliśmy sobie nosy w oczy i straszyliśmy się mokrymi od śliny językami.
-A ty nie myślałaś o wyjeździe?-zaczepiłem ją i lekko zezując popatrzyłem jej z bliska w oczy.
-Myślimy o tym. Zbieramy z Kirą pieniądze, może coś się trafi. Nie chcemy gdzieś wyjechać, bez planu i musieć później wracać z podkulonym ogonem.-z trudem wydostała dłoń z ciasnego owinięcia kołdry i podrapała się po nosie.-Mogłaby założyć własny sklep, pomagałabym jej. Jak będziemy wyjeżdżać, to możesz się zabrać z nami. Hihi... Będziesz naszym dostawcą.-zaśmiałem się z nią. Ta propozycja brzmi dobrze, ale oboje wiemy, że jak miałbym zmieniać pracę, to bym nie chciał zmieniać. Bycie prostytutką jest dobre, mogę się co najwyżej do innego burdelu przenieść.-Noo... Ale wiesz... Mówię na poważnie.-popatrzyła mi w oczy, a ja uśmiechnąłem się do niej i liznąłem ją po czole wbrew jej obrzydzeniu.
-Pomyślę nad tym.-myśleć nie musiałem, bo wiedziałem jaką dam jej odpowiedź.

Z/T
Vigi
Vigi

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaż na prawym biodrze
-tatuaż na prawej dłoni (więź z demonem)
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ważne przedmioty:
-kukri (prezent od Natha)
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Rudy Morświn i Pistacjowy Blobryb Empty Re: Rudy Morświn i Pistacjowy Blobryb

Pisanie by Vigi Sro Lis 18, 2020 12:18 pm

DOLNE PIĘTRO

Ale miałem humor zjebany, normalnie myślałem, że rozwalę kogoś albo coś, najlepiej wszystko i wszystkich. Trzasnąłem pustą szklanką o blat.
-I ta kurwa mówi mi, że mam wypierdalać, to ja mówię, że chuj mu w dupę.-nachyliłem się za bar, w stronę rosłego faceta.
-Aha...-mruknął, nie mówiąc nic o moim wściekłym, hargońskim akcencie, który zaczął się ujawniać jak tylko zacząłem tracić równowagę podczas stania. Mężczyzna polał mi jeszcze kolejkę, chyba na koszt firmy, bo nie prosił o pieniądze, najwyżej jutro się upomni o jakąś szaloną sumę.
-I on mi mówi że nie, bo kurwa mi. To, ja mówię, że chętnie i zawsze, a ten wyjął kurwa ręce z kieszeni i się zaczął puszyć, ty rozumiesz, do mnie!-krzyknąłem i zrobiłem sobie kilka sekund przerwy, poświęcając się wypiciu zawartości szklanki.
-Vigi, idź już spać, co młody?-Manais Pene, popatrzył na mnie sam nie wiem czy z większą dezaprobatą czy troską.
-Nie idę!-ofukałem go i szarpnąłem się na krześle na znak protestu. Nie był to przemyślany ruch, bo tyłek mi się z siedziska ześlizgnął, a ja zacząłem lecieć na ziemię. W ostatniej chwili złapałem się koszuli jakiegoś gościa, co przechodził akurat chwiejnie obok i razem z nim upadłem.
Usłyszałem wiązankę przekleństw i nim się obejrzałem już byłem trzymany za kołnierz i miałem obity nos, z którego ciekła krew. Ja i mój przeciwnik poderwaliśmy się do góry i popatrzyliśmy na siebie wilkiem.
-Ty chuju.-syknąłem, wycierając juchę pod nosem wierzchem dłoni.-Kurwa...-żachnąłem się i zwinąłem łapy w pięści, ustawiłem wygodnie nogi. No dawaj franco.
-Vigi przestań!-Manais krzyknął, ale ani do mnie, ani do mojego oponenta to nie dotarło. Obcy facet zwyczajnie zrobił krok i zamachnął się na mnie pięścią. Choć tor lotu ręki był niepewny, bo przeciwnik był chyba jeszcze bardziej pijany niż ja, udało mi się uniknąć ciosu, gdyż szybko ukucnąłem, co nie było do końca planowane, bo chciałem się tylko schylić, ale wyszło jak wyszło. W kolejnej sekundzie wystrzeliłem w górę, unosząc szybko kolano, które napotkało przyjemny dla duszy, miękki opór krocza napastnika. Mężczyzna upadł na ziemię, a ja, nie mając się już kogo złapać, poleciałem kolanami na jego tyłek i plecy. Podparłem się niezgrabnie rękoma o ziemię, ale znów szybko powstałem, jak feniks z popiołów.
Już ktoś szykował się do walki, ale barman wydarł się, że mają siadać, a oni jak psy usiedli grzecznie. Zerknąłem mętnym wzrokiem na przeciwnika masującego obolałe miejsce. Oparłem się na szybko łokciami o blat.
-Misiu, daj mi coś na wynos.-rzuciłem do barmana, a ten dał mi małą butelkę jakiegoś drogiego czegoś, nawet nie przeczytałem. Oj tak. Jak rano tu zejdę, to dostanę taki rachunek, że mi w pięty pójdzie.
Zgarnąłem butelkę i ulotniłem się do mojego pokoju zanim poszkodowany podniesie się z ziemi lub reszta pijaków postanowi złamać zakaz właściciela tawerny.
Upiję się w pokoju, sam ze sobą, porządnie, a potem spędzę ze sobą miło czas, bardzo miło, bo na chuj mi inni, jak sam się sobą najlepiej zająć umiem?

Z/T
Vigi
Vigi

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaż na prawym biodrze
-tatuaż na prawej dłoni (więź z demonem)
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ważne przedmioty:
-kukri (prezent od Natha)
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Rudy Morświn i Pistacjowy Blobryb Empty Re: Rudy Morświn i Pistacjowy Blobryb

Pisanie by Vigi Sro Lis 18, 2020 12:52 pm

DOLNE PIĘTRO

Karczma przepełniona była zapachem kwaśnego potu i alkoholu, zalatywało też przypalonymi żeberkami, ale to nie przeszkadzało mi aż tak. Połowa świeczek już się wypaliła, więc miły mrok panował w niektórych częściach budynku. No tak, jeszcze dymem ze świec pachniało. Jakoś mi to umknęło. Pewnie dlatego, że też mi to nie przeszkadzało.
Oparty czołem o blat, siedziałem przy barze i głaskałem kufel z piwem, który oparłem sobie o uda. Barman co chwila zerkał na mnie badawczo, nie wiedząc czy śpię, czy tylko się załamuję nad światem. W sumie nie byłem aż tak załamany, to zwyczajnie lekki dołek. Jakoś tak mi przyszła myśl do głowy, że za niedługo będą moje urodziny, a to przywlokło za sobą myśl o rodzinie i takich tam pierdołach.
Pociągnąłem nosem i uniosłem gwałtownie głowę.
-A jebać ich.-upiłem porządnego łyka, po czym wytarłem sobie pienistego wąsika jaki mi się zrobił.
-Ty wszystko byś jebał, co?-prychnął starszy Manais, przecierając szmatą blat, skoro się łaskawie z niego podniosłem.
Zaśmiałem się na jego komentarz, bo co jak co, w sumie był trafny.
-A żebyś wiedział. Ciebie, jego i tamtą laskę i twojego starego i jego kurwa babcię też... a na koniec zajmę się twoim psem.-wskazywałem na tych, na których wskazać mogłem, a rozbawienie z mordki mi nie znikało. Sam właściciel tawerny też uniósł kącik ust.-Każdego...-bąknąłem jeszcze raz, a później duszkiem opróżniłem kufel.
-Za moich czasów takie szczyle jak ty harowały ciężko, a nie się szlajały za dupami.-musiał to powiedzieć. No musiał. Zdziadział, to już po nim widać, niby tylko ile on starszy ode mnie? Trzydzieści lat? Dwadzieścia? Czasy się zmieniają.
-Zazdrościsz?-poruszyłem zalotnie brewkami i przesunąłem kusząco opuszkami po szklance.
Nie odpowiedział, zwyczajnie zabrał mi szkło z rąk i wziął się za mycie go.
Oparłem się łokciami o blat i wsparłem głowę o dłonie. Przyglądałem mu się. Ładny facet, dużo jest tutaj ładnych ludzi jak tak patrzę, może poziom higieny nie taki jaki sobie bym życzył, ale co mi tam. Sam w tej chwili fiołkami nie pachnę.
Zerknąłem na wejście do tawerny, bo ktoś się właśnie wtarabanił do środka. Przyjrzałem się sporemu facetowi. No i on też ładny! To potwierdza moją teorię, że może i Morświn to speluna jakich mało, ale za to klienci estetycznie zadowalający dla oka.
Kiedy tylko zajął miejsce, przesiadłem się na krzesło bezpośrednio obok niego. No bo facet ładny.
-Cześć.-wymruczałem mu podchmielony mocno. Posłałem mu uroczy uśmiech, wejrzałem romantycznie w te jego zielone ślepia.
-Cześć.-obrzucił mnie szybkim spojrzeniem, niespecjalnie takim jakiego oczekiwałem, ale ja się nie poddaję.-Piwo, chłodne.-złożył zamówienie, a mojej uwadze nie umknęło to, że wyłożył nieco więcej pieniędzy niż powinien. Wiedziałem co to oznacza. Manais Pene zajmuje się nielegalnymi interesami w końcu, a raczej w sumie jego kuzyn, ale kiedy go nie ma, to kochany Pene się zajmuje biznesem.
-Masz ładny głos...-ponowne mruczenie z mojej strony dobiegło uszka odwiedzającego.-Powiedz coś jeszcze.-no ładny facet z ładnym głosem, to jest coś.
-Sprawdź czy cię w kiblu nie ma, co dziunia?-fuknął na mnie i odebrał piwo, od razu upijając pół kufla.
-Jaka dziunia?-tym razem to ja się uniosłem, nachylając się do niego w akcie oburzenia. Jestem facetem, to chyba widać, co nie? Ja rozumiem, żeby mnie mylić z kobietą, ale to kiedy na obsługę klientów zakładam sukienki raczej, mój wzrost może być mylący czasami, ale to nie znaczy, że jestem kobietą. Wiedziałem też, że to nie pomyłka, że on to specjalnie robi.
-Nie słyszałeś kurwa?-walnął kuflem o blat i już zaczął podnosić się z krzesła, ale barman złapał go za ramię i przytrzymał.
-Słyszałeś o co Pan prosił. Wypierdalaj.-upomniał mnie Manais, obrzucając mnie przy tym karcącym spojrzeniem.
Popatrzyłem na barmana i na obcego, przerzucając chwilę wzrok z jednego na drugiego, po czym grzecznie zeskoczyłem z krzesła na ziemię.
-Dupek.-burknąłem, odchodząc powoli w stronę schodów. Wspiąłem się ospale po schodach i ruszyłem do pokoju. Nie będę się przecież pchał tam, gdzie mnie nie chcą. Jebać ich i wszystkich innych też!

Z/T
Vigi
Vigi

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaż na prawym biodrze
-tatuaż na prawej dłoni (więź z demonem)
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ważne przedmioty:
-kukri (prezent od Natha)
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Rudy Morświn i Pistacjowy Blobryb Empty Re: Rudy Morświn i Pistacjowy Blobryb

Pisanie by Vigi Nie Lis 29, 2020 11:23 pm

POKÓJ VIGIEGO
18+

Przeciągnąłem się leniwie na łóżku. Był środek nocy, chyba już jesiennej nocy. Nie znam się na kalendarzu aż tak. Zaczesałem włosy do tyłu i patrzyłem się w sufit, po czym wygiąłem niewygodnie głowę i spojrzałem za siebie, żeby wyjrzeć chociaż kawałek za zamknięte okno. Niby się zimniej robi, ale dalej strasznie ciepło.
Odgarnąłem kołdrę na bok, uważając, żeby nie obudzić jakiegoś faceta co mi obok na łóżku leżał. Jak on się właściwie nazywał? Gerla, Garla? Nie pamiętam, ale to raczej nie ma znaczenia, bo mogę się założyć o wszystko co mam, że i on mojego imienia nie pamięta. To dobrze, łatwiej będzie człowieka zapomnieć, bo raczej się już nigdy nie spotkamy. Nie to, żebym tęsknił za swoimi byłymi kochankami czy coś, ale po co mieć łeb zapchany niepotrzebnymi informacjami. Było miło i tyle, nie ma co rozpamiętywać tego.
Przekręciłem się na brzuch i sięgnąłem do spodni Pana o imieniu na ,,G", a może jednak to było imię na ,,P"? Tak czy inaczej złapałem za jego szmaty leżące na ziemi i wygmerałem z kieszeni metalowe opakowanie na ręcznie skręcane papierosy. Rozpaliłem zapałkę i już po chwili w pokoju unosił się średnio przyjemny zapach tytoniu.
Leżąc na brzuchu, podparłem głowę ręką i przyglądałem się mojemu towarzyszowi, co chwila strzepując popiół na ziemię. Raczej nic nie podpalę. Ledwo wypaliłem połowę skręta, a facet zaczął się przebudzać. Otworzył leniwie ślepia i spojrzał na mnie wzrokiem całkiem czujnym jak na zaspaną osobę.
-Masz aż tak delikatny nos?-wyśmiałem go trochę i wydmuchnąłem mu dym w twarz zanim zdążył odpowiedzieć. Zaśmiałem się kiedy zakaszlał i wachlował dookoła siebie rękoma. Skoro sam pali, to powinien być przyzwyczajony, bo przecież nie raz mu pewnie wiatr jego własnym dymem w pysk buchnął.
Kolejne drobinki popiołu upadły na deski. Zamruczałem cicho kiedy mężczyzna przysunął się do mnie, pocałował w bark, łopatki, a w końcu przysiadł okrakiem na mnie, opierając się dłońmi o moje plecy.
Tym razem to na rozkaszlałem się, krztusząc się dymem kiedy partner okazał się bezsprzecznie zbyt mało delikatny jak na nocne zabawy. Nie będę narzekał, w końcu jestem wytrzymalszy niż ktokolwiek by sobie mógł pomyśleć. Utopiłem półkrzyk w poduszce, bo drzwi nie są tak szczelne jakbym chciał, a właściciel nie lubi jak innym klientom przeszkadzam spać. Ja sam też nie chcę, żeby jakieś spocone, półnagie oprychy mi się po nocy dobijały do pokoju.
Jęknąłem głośniej kiedy wgryzł mi się w szyję, w bark. Szarpnąłem się kiedy złapał mnie za mocno za nadgarstek i wbił za długie paznokcie w miękkie żyłki. A niech robi ze mną co chce, co mnie to obchodzi? Skoro mogę komuś pomóc w osiągnięci szczęścia, to proszę bardzo. Ha! Jeszcze mu podziękuję, że mogłem być pożyteczny dla społeczeństwa.
Syknąłem kiedy gorąco wypalającego się powoli papierosa, dosięgnęło moich palców. Puściłem go na ziemię, ale przez skrzypienie łóżka nie usłyszałem jak kiep upada na deski. Kurwa, pewnie przypaliłem dywan.

Z/T
Vigi
Vigi

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaż na prawym biodrze
-tatuaż na prawej dłoni (więź z demonem)
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ważne przedmioty:
-kukri (prezent od Natha)
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Rudy Morświn i Pistacjowy Blobryb Empty Re: Rudy Morświn i Pistacjowy Blobryb

Pisanie by Vigi Wto Sty 12, 2021 10:42 am

KONTYNUACJA TEGO JEŚLI CHODZI O VIGIEGO

Była noc, a ja wróciłem do karczmy. Wszedłem do środka jakbym to ja był tutaj panem i władcą. No może przesadzam, ale znalezienie pierścionka podbiło mi troszkę samoocenę. Ciągle jak szedłem zerkałem na błyskotkę. Nie mam normalnie aż takiego szczęścia, o ile znalezienie podrabianej ozdóbki można nazwać szczęściem. Nawet nie sprzedam pewnie tego za jakieś duże pieniądze. No nic, będę udawał, że mam narzeczoną. Dziwka w związku, ciekawe, ale nie aż tak rzadko spotykane.
Wlazłem na stołek stojący przy barze.
-Sardun, mój drogi przyjacielu....-zacząłem, ściągając na siebie uwagę postawnego barmana.-Dzisiaj jest mój wielki dzień.-walnąłem dłonią w blat, prezentując znaleźną biżuterię.-Bądź tak dobry i mi odpuść dzisiaj, jako prezent, co?-uśmiechnąłem się pięknie, licząc, że chociaż jedno piwo dostanę za bezcen.
Popatrzył beznamiętnie na to co prezentowałem, po czym splunął na ziemię i wrócił do wycierania kufla po piwie.
-Podjebałeś klientowi? To mamy świętować?-prychnął i strzepnął szmatę.-Jak kradniesz takie rzeczy, to pieniądze masz żeby wesprzeć naszą biedną karczmę.-uśmiechnął się w ten sposób, w ten wredny sposób. Nie dosyć, że nie odpuści, to jeszcze mnie będzie próbował wrobić w jakieś dziwne rzeczy.
-Pfff... To dlatego baby nie masz. Skąpiec.-zafukałem na niego i zabrałem się za wygrzebywanie monet z kieszeni. Położyłem je na blacie i wpatrywałem się w półki z alkoholem stojące za barem.-Daj miiii....-zrobiłem dziubek, zmarszczyłem brwi i zacząłem się zastanawiać. To piłem, tamto też, to mi nie smakowało, a to mi smakowało bardzo, ale nie mam na to ochoty.-...cokolwiek. Byle niedrogie.-zdecydowałem i zagroziłem mu palcem.
Westchnął, zgarnął zapłatę z blatu i zabrał się za przygotowywanie mi niespodzianki, a ja sobie na niego patrzyłem i pilnowałem, żeby mi wody do tego nie dolał, żebym wódki dostał mało, a płacił jak za całą butelkę. Chwilę musiałem czekać, ale w końcu dostałem coś co smakiem przypominało skarpety moczone w soku malinowym i winie. Interesujące, chyba poproszę o dokładkę, chociaż z tego co widziałem Sardun zmieszał przypadkowe resztki alkoholi, które chciał wykończyć. Kto pije ostatki jest piękny i gładki.
Vigi
Vigi

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaż na prawym biodrze
-tatuaż na prawej dłoni (więź z demonem)
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ważne przedmioty:
-kukri (prezent od Natha)
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Rudy Morświn i Pistacjowy Blobryb Empty Re: Rudy Morświn i Pistacjowy Blobryb

Pisanie by Da'Mir Wto Sty 12, 2021 12:05 pm

Da'Mir nie zapuszczał się zbyt daleko od Selinday, odkąd Pani Kapitan zapewniła mu immunitet na bycie nietykalnym, póki jest jej ochroniarzem. W sumie, to już bawi tu dobre pół roku i może chodzić bez kaptura po ulicy. To jest życie! A jego worek dobrodziejstw zapełnia się z każdym miesiącem.
Wkroczył pewnie do karczmy portowej, ale nie był tu pierwszy raz, o czym dobrze zdawał sobie sprawę barman, któremu poprzednio musiał na głos czytać papierki, które dostał od Shandry. Był teraz chyba jedyną hybrydą w mieście, co sobie włazi gdzie chce. Dobrze jest być Da'Mirem, bo to teraz taki ważniak, któremu mogą zazdrościć!
Kotowaty dosiadł się do lady barmańskiej, tuż obok jakiegoś cygańskiego dzieciaka, choć dla niego każdy człowiek równie piękny, co identyczny. Pyszczek skierował do nalewacza.
-Da'Mir poprosi whisky, takie jak kiedyś, co Da'Mirowi robił.
Zacharczał, a ogon owinął wokół siebie, by nikt go nie nadepnął. Na ladzie zaś, zastukał pazurami i brzdękiem monet.
Da'Mir
Da'Mir

Stan postaci : Udusił się zasypany złotem.
Źródło avatara : TES V: Skyrim

Powrót do góry Go down

Rudy Morświn i Pistacjowy Blobryb Empty Re: Rudy Morświn i Pistacjowy Blobryb

Pisanie by Vigi Wto Sty 12, 2021 12:42 pm

Kolejka szklana z trunkiem została przeze mnie opróżniona i teraz bawiłem się pustym kuflem jęcząc coś o tym, że chcę dostać prezent za darmo, a barman jest wredny. Nawet nie zwracałem uwagi na ludzi wchodzących do karczmy, zerknąłem na futrzastego przybysza dopiero jak usiadł obok mnie. Obrzuciłem go nierozumiejącym, trochę złym spojrzeniem, przeleciałem go wzrokiem od góry do dołu i spróbowałem się napić z pustego kufla nagle zmieniając wyraz twarzy na żywe zainteresowanie.
Kiedy złożył zamówienie walnąłem szklanką o blat i przesunąłem ją w stronę barmana.
-Ja to samo co on.-znów uśmiechnąłem się szeroko. Może mi sierściuch coś postawi albo Manais źle wyda resztę, żeby za oszukane pieniądze zapłacić za mnie? Bo w końcu kto wygra, jakiś kot, czy ja, wierny klient, który mieszka tutaj odkąd się wprowadził do stolicy? Raczej nikt, Sardun, to Sardun, lubi się targować i zarabiać, nie ważne na kim i jak.
-Ciebie nie stać.-rzucił do mnie facet, zgarniając pieniądze od Da'Mira i zabierając się za przygotowanie zamówienia.
-Jak nie stać, jak stać? Na kreskę, pojutrze ci zapłacę.-obiecałem, pusząc się przy tym jakby mi matkę obraził. Zaświeciłem oczkami, a barman sapnął, ale odebrał ode mnie szklankę. Odpuścił na teraz, ale jak za dwa dni przyjdę zapłacić za alkohol, to pewnie zwiększy cenę o jakieś wymyślone odsetki.
Po kilku krótkich chwilach zamówienie stało przed nami. Przylepiłem łapki do naczynia i pociągnąłem kilka małych łyczków whisky. Oparłem się łokciem o blat i obróciłem się bardziej przodem do mojego towarzysza do picia.
-Wiesz, znam kogoś, kto by się ślinił na twój widok. Pracuję z miłośnikiem kotów.-uniosłem kąciki ust przyjaźnie. Zaśmiałem się krótko. Kolejne łyki alkoholu przemknęły mi przez gardło.-Tacy cisi lubią najdziwniejsze rzeczy.-wyraziłem swoją opinię o koledze z burdelu, opinia ta była oparta na doświadczeniu. Nie raz miałem milczków, którzy mieli fetysze o których się nikomu nie śniło. Spojrzałem zaciekawiony na ogon, co sobie owinął wokół siebie i sięgnąłem do niego, żeby go odwinąć. Niech nim porusza, chcę popatrzeć.
Vigi
Vigi

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaż na prawym biodrze
-tatuaż na prawej dłoni (więź z demonem)
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ważne przedmioty:
-kukri (prezent od Natha)
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Rudy Morświn i Pistacjowy Blobryb Empty Re: Rudy Morświn i Pistacjowy Blobryb

Pisanie by Da'Mir Wto Sty 12, 2021 1:28 pm

Prawde mówiąc, nie zwracał większej uwagi na tego ktosia obok, do czasu aż upomniał się o whisky. Da'Mir z zainteresowaniem wąskich kocich źrenic, obserwował ich wymianę zdań. Kimkolwiek był chłopaczek, chyba nie był najbogatszy. Ale Da'Mir dostrzegł pierścionek na jego palcu. Hm, ładny. Może coś wart? Gdyby się postarał, mógłby mu go zsunąć z palca. Dołączyłby do jego kolekcji.
Oderwał się od myśli, gdy Vigi odwrócił się w jego stronę. Kotowaty już wiedział, że czeka go pogadanka, bo inaczej by tego nie zrobił, więc zwilżył gardło, długim jęzorem wsuwając go do szklanki, bo pysk uniemożliwiał naturalne picie.
-Hm, miłośnik kotów.- Zacharczał i zerknął na niego. -Jesteście z kolegą więc kupcami hybryd? Da'Mir nie lubi kupców hybryd.
Odparł, z lekkim syknięciem i zmarszczeniem pyszczka, bo inaczej nie zrozumiał jego słów. Może są z Sad'gha Ulu, na co wskazuje karnacja chłopaka, oraz zajmują się kocią hodowlą. Jeśli tak, nóż przy pasie był ostry, ale patrząc na to chuchro, wystarczyłyby własne pazury.
-Da'Mir jest dla Ciebie dziwny?
Zapytał, na kolejne jego słowa, wciąż trzymając się teorii o hodowlach. Niech Vigi się tłumaczy, bo Da'Mir nie przepada za hodowcami.
Kiedy ten dotknął jego ogona, ten go faktycznie zluźnił, aby zaraz mu strzelić nim w nogę, dosyć boleśnie, nie jak u małego kociaka. To było ostrzeżenie, by nie dotykał. Dopiero potem, luźno powiewał ze stołka.
Da'Mir
Da'Mir

Stan postaci : Udusił się zasypany złotem.
Źródło avatara : TES V: Skyrim

Powrót do góry Go down

Rudy Morświn i Pistacjowy Blobryb Empty Re: Rudy Morświn i Pistacjowy Blobryb

Pisanie by Vigi Wto Sty 12, 2021 2:09 pm

Uniosłem brwi widząc jak pije. Tego się nie spodziewałem, a wyglądało to ciekawie. Z drugiej strony nie powinienem być zaskoczony, że facet, co wygląda jak wielki kot, pije w ten sposób.
Nie zrozumiał. Nie myślałem, że można nie zrozumieć czegoś takiego. Ściągnąłem brwi kiedy zasyczał. Dziwny był, bardzo dziwny, ale pomysł, że jestem kupcem zdawał się być jeszcze dziwniejszy. Parsknąłem śmiechem.
-Nieee.... Jakbym był kupcem, to bym tutaj nie siedział i nie żebrał o alkohol.-wyśmiałem jego pomysł. Jakbym hodował hybrydy, to byłbym bogaty, miałbym wielki dom i konia, a mam pokój w jakiejś spelunie i chudego psa. Trochę mi brakuje do tego, żeby się cieszyć statusem godnym kupca. Uniosłem szklankę do ust i z zawodem zobaczyłem, że już połowę jej zawartości wypiłem. Za szybko piję.
Uniosłem brew na to bezpośrednie pytanie, a śliski uśmiech wypełzł mi na buźkę.
-Jesteś strasznie dziwny.-wychyliłem się trochę w jego stronę, nie przestając się uśmiechać.-Ale mi to nie przeszkadza.-rozbawiony mrugnąłem do niego oczkiem.
Sięgnąłem po jego ogon, a ten mnie nim walnął. Jęknąłem ciche ,,Ała" i pomasowałem się po miejscu uderzenia. Ja tu chcę być miły i poznać obcego, a ten się burzy.
-Ale ty jesteś jakiś...-burknąłem pod nosem, znów poświęcając chwilę uwagi mojej whisky. Uderzenie ogonem niewiele dało, bo już po sekundzie zacząłem sięgać ręką do głowy kota. Przed złapaniem go za ucho powstrzymało mnie fuknięcie barmana.
-Vigi. Nie wkurwiaj mi klientów.-popatrzył na mnie spode łba, przecierając blat.-Lepiej spadaj na górę.-polecił mi, wskazując głową schody na piętro. No teraz to mi się to nie spodobało bardziej niż poprzednie czepianie się mnie. Zabrałem szybko rękę od hybrydy i wsparłem się nią o bar.
-Sam spadaj, nic nie robię. Ostatnio też mnie wygoniłeś, a nic nie robiłem.-nadąłem się, wiercąc się na stołku.-On sam powie, że nic nie robię.-wskazałem dłonią na kota licząc, że będzie po mojej stronie i powie mu, że w niczym nie przeszkadzam. Problem w tym, że nie dałem hybrydzie czasu na odpowiedź, bo mówiłem dalej.-Z resztą stawiam mu jedzenie. Co chcesz?-plasnąłem dłonią w blat, kierując pytanie do kota.
-Vigi, nie stać cię przecież.-sapnął natychmiast barman, założył ręce na piersi i posłał mi lekko współczujące spojrzenie, ale ja go nie widziałem, bo ślepia miałem wlepione w siedzącego obok stwora.
-Cicho, na krechę biorę. Co chcesz, kotku?-powtórzyłem pytanie i zamilkłem, umożliwiając w końcu Da'Mirowi, bo tak się nazywał z tego co zdążyłem zauważyć, umożliwiając mu zabranie głosu.
Vigi
Vigi

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaż na prawym biodrze
-tatuaż na prawej dłoni (więź z demonem)
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ważne przedmioty:
-kukri (prezent od Natha)
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Rudy Morświn i Pistacjowy Blobryb Empty Re: Rudy Morświn i Pistacjowy Blobryb

Pisanie by Da'Mir Wto Sty 12, 2021 6:37 pm

Gdyby się tak zastanowić, to Da'Mir nie był tutaj największym cudakiem. Znaleźliby się ludzie młodzi, starzy, elfy leśne, szare, niektórzy w bliznach, inni wymalowani. To kot przy ladzie to żadna sensacja. To w sumie miłe uczucie dla Da'Mira. Ale mimo to, cygański chłopak postanowił skupić się akurat na nim. Może pijany? Da'Mir jak dużo wypije to też zaczepia innych.
-Da'Mir widywał hodowców, którzy lubili monety i hazard. Najczęściej nie mieli po tym złotych monet. Ale Da'Mir wierzy ciemnemu chłopcu.
Uspokoił się lekko, bo faktycznie nie wyglądał na kogoś z CAN, czy typowego kupca sadghaulczyka. Więc pozostała wersja z pijanym. Patrząc jak szybko pije, to możliwe. Ale dzięki temu łatwiej byłoby ukraść pierscień, hmm…
Rozmówca nie zaprzeczył, że Da'Mir był dziwny, a ten teraz nie wiedział, czy w jego stronach to komplement. W sumie, skoro mu to nie przeszkadza…
-Da'Mir znał kiedyś Ma'qa Dziwaka. Lubił trzymać buty w pniu drzewa.
Rzucił taką anegtotką, ale zaraz wywiązała się dyskusja między cygańskim chłopcem, a barmanem, który uratował Kotowatego przed byciem molestowanym. Chłopak był pyskaty i cwany, nawet wziął Da'Mira na świadka, nie dając mu szansy się wypowiedzieć. Trochę zgłupiał, pomachując lekko ogonem, aż padła propozycja obiadu. W sumie… jak za darmo, tylko głupi by nie skorzystał.
-W porządku, Da'Mir jest głodny.
Odparł, zakopując chwilowy topór wojenny. Chyba, że znów będzie go obmacywać, to wtedy wznawia konflikt. Życie Da'Mira było proste i wygodne. Kierował się też prostymi zasadami. Możesz karmić, ale nie dotykaj.
Da'Mir
Da'Mir

Stan postaci : Udusił się zasypany złotem.
Źródło avatara : TES V: Skyrim

Powrót do góry Go down

Rudy Morświn i Pistacjowy Blobryb Empty Re: Rudy Morświn i Pistacjowy Blobryb

Pisanie by Vigi Wto Sty 12, 2021 7:32 pm

Na to w sumie nie wpadłem. Raczej myślałem, że jak ogarniasz hodowlę i handel, to raczej jesteś rozsądnym człowiekiem i nie dasz się wciągnąć w jakieś gierki, co ci zrujnują majątek. No są zawsze wyjątki, ale żeby te wyjątki były większością? Hmm. Musiałbym poznać więcej kupców, albo chociaż mieć więcej czasu na rozmowy z nimi, bo jak przychodzą do burdelu, to tak średnio mam do tego okazję.
Pokiwałem głową przyznając mu rację i uśmiechnąłem się kiedy nazwał mnie ,,ciemnym chłopcem". Ani ja jakoś specjalnie ciemny, choć fakt odbijam się na tle społeczeństwa, ani chłopcem nie jestem, ale schlebia mi to i tak, bo znaczy to, że jeszcze się aż tak moje ciało nie zestarzało jeszcze mimo tego jak czasem je tyram.
Trzymanie butów w pniu drzewa brzmi jak dobry sposób na odświeżenie ich zapachu, chociaż co jeśli spadnie deszcz i do butów nakapie? Prawdziwy dziwak miałby na to rozwiązanie i by je stosował.
Uśmiechnąłem się szeroko kiedy skończyliśmy na tym, że nikt na nikogo nie jest zły, a ja jestem dobrą duszyczką i kupuję obiad wędrowcom.
-Sardunku, prosimy obiad. Daj nam coś smacznego.-poleciłem barmanowi, który niezadowolony rzucił we mnie szmatą i ruszył na tyłu do kuchni. Pewnie znajdzie nam jakiegoś zimnego schabowego, czy rybę, wrzuci na patelnię, jeszcze przypali i poda nam takie coś. Jedzenie to jedzenie, nie liczy się co jesz, liczy się z kim jesz.
Wziąłem ścierkę, złożyłem ją w kostkę i ułożyłem na krześle obok. Rzuciłem niepewne spojrzenie na drzwi do kuchni, po czym szybko wskoczyłem kolanami na krzesło, położyłem się brzuchem barze i tak przewieszony sięgnąłem pod blat, na którym przygotowywane są drinki. Wymacałem na ślepo jakąś butelkę i ją stamtąd zabrałem. Oni mnie okradają na odsetkach, to ja ich tak.
-Nic mu nie mów.-szepnąłem konspiracyjnie do kota. Usiadłem na stołku, jak gdyby nigdy nic, a butelkę pomarańczowomiodowego czegoś wcisnąłem sobie poziomo między nogi. Jak oprę się łokciami o blat, a Manais nie będzie się wychylał za bar i mi się między nogi gapił, to są wielkie szanse nie zauważy.
Kufel z alkoholem znów wylądował w moich dłoniach i był sukcesywnie opróżniany.
-Ej, co robisz później? Chodź do mnie. Mam łóżko, jest miękkie.-zaproponowałem hybrydzie, no bo oczywistym jest, że kradzionego alkoholu nie mogę pić na oczach ofiary kradzieży, a za współudział w sumie należy mu się jakaś zapłata, no za współudział, raczej za nie wydanie mnie, ale to na jedno wychodzi.
W końcu jedzenie wjechało. Lekko chłodna w środku wątróbka obsypana tłustą cebulą, a do tego tłuczone ziemniaki i garść surowych buraków z jakąś zieleniną. Nie brzmi wykwintnie, ale jak na tutejsze standardy, to jest całkiem nieźle. Można zacząć jeść.
-Dziękujemy!-zakrzyknąłem szczęśliwy. Barman machnął ręką i zaczął się klepać po kieszeniach, rozglądając się przy tym. O nie. Złapałem za ścierkę leżącą obok mnie i wystawiłem ją do właściciela karczmy żeby ją odebrał. Byłoby źle gdyby szukając jej wyjrzał za bar i zobaczył nie tylko ścierkę, ale i procenty jakie chowam między udami.
-Powinieneś zmienić dziewczynę.-rzuciłem do Sarduna, a ten popatrzył na mnie z mieszanką zaskoczenia i zdegustowania.
-Co?-oj jak zabawnie skrzywił twarz i zmarszczył nos.
-No... Szmatę powinieneś zmienić, kupić nową, bo ta już brzydka jest.-wyjaśniłem mój żart. Widać w kręgu prostytutek żarty z takimi skojarzeniami łatwiej są przyjmowane.
-Ty to nie wiem czy ty jesteś głupi czy zjebany, wiesz?-pokręcił głową i ewidentnie zmęczony moim towarzystwem postanowił spróbować się ode mnie odciąć i wrócić do ustawiania szklanek, w tle słuchając mojego chichotu.
Miałem nadzieję, że kot przystanie na moją propozycję, no i że jedzenie mu będzie smakowało.
Vigi
Vigi

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaż na prawym biodrze
-tatuaż na prawej dłoni (więź z demonem)
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ważne przedmioty:
-kukri (prezent od Natha)
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Rudy Morświn i Pistacjowy Blobryb Empty Re: Rudy Morświn i Pistacjowy Blobryb

Pisanie by Da'Mir Sro Sty 13, 2021 1:19 pm

Barmana szlag trafił, a kwestia obiadu była tylko gwoździem do tej… tej… ludzkiego pudełka co się zakopuje. Da’Mir kiedyś coś takiego widział. Jak otworzył, były tam ładne błyszczące rzeczy. Ale wracając. Koteczek zaobserwował jak Vigi kradnie butelkę alkoholu zza lady. To zainteresowało Hybrydę, bo najwidoczniej miał styczność z drugim złodziejem. A więc się zrozumieją. Ale niestety, to znaczy, że nie może mu ukraść pierścionka. Złodziej złodzieja nie okrada… chociaż… hmm Da’Mir nie mógł myśleć o niczym innym, niż o biżuterii, która nie jest jego. To chorobliwe natręctwo, trochę jak pchły!
Da’Mir nic nie powiedział, lecz skupił się bardziej na propozycji, którą otrzymał. Domyślił się, że chodzi o podział łupu. Pokiwał głową twierdząco.
-W porządku, Da’Mir może przyjść.
Miauknął, po czym zerknął na talerz, który mu podsunięto. Chwycił widelec, bo był cywilizowanym kotem, po czym zaczął nabierać do pyska. Hm, smaczne w sumie. Ale może to wina tego, że Da’Mir nie ma wybrednych kubków smakowych. Liczy się jedzenie, zwłaszcza mięsko. Te buraczki i ziemniaczki… hm nieee, odsunął, wątróbka dobra. Cebula dziwnie robi na języku. Tak gorzko. Hym, popije whisky. O tak, to lepiej pasuje. A jakby polać cebule whisky? Hmm nieee, bo obrazi kucharza. Jeszcze ktoś go wytarga na zewnątrz i zetnie za niesmaczne jedzenie. Szkoda by było chłopa.
Wysłuchał żartu, którym rzucił Vigi, po czym zaczął rechotać, obnażając kocie zębiska. Śmiał się gromko.
-Hahaha bo Da’Mir też nie rozumiał na początku, a potem Da’Mir patrzy na szmatkę i sobie Da’Mir przypomina jak to się na samice mówi, haha Da’Mir jest rozbawiony!
Zawołał gromko i wrócił do jedzenia. No tak. Bez komentarza. To Da’Mir.
Da'Mir
Da'Mir

Stan postaci : Udusił się zasypany złotem.
Źródło avatara : TES V: Skyrim

Powrót do góry Go down

Rudy Morświn i Pistacjowy Blobryb Empty Re: Rudy Morświn i Pistacjowy Blobryb

Pisanie by Vigi Sro Sty 13, 2021 3:16 pm

Zgodził się łatwo na pójście do pokoju. Uśmiechnąłem się w myślach, przypominając sobie, że to wynik tego, iż on nie wie co mi siedzi w głowie i co planuję. Nawet jeśli nic mi się nie uda tam zrobić z nim, to może chociaż rzuci mi pomysł jak zakamuflować przypalenie na dywanie. Wygram tak czy inaczej.
Rozmawiałem z barmanem i nawet nie miałem czasu zacząć jeść, zauważyłem jednak jak kot kręci nosem na jedzenie.
Uśmiechnąłem się szeroko słysząc śmiech hybrydy. Poczułem się doceniony niezwykle. Rzuciłem plecom barmana spojrzenie mówiące ,,Zwierzak rozumie, a ty nie? Ha!". Nie zauważył tego, i dobrze, bo pewnie wtedy już bym po łbie dostał. Nawiasem mówiąc, chętnie wsadziłbym rękę co pyska Da'Mira. Robię tak czasami mojemu psu, Naru, a on zawsze głupieje, nie wie o co chodzi, czy ma się cofać, lizać, żuć? Jakbym mu pod wargą przejechał po dziąśle, to by się oblizał? Pewnie tak. Zacząłby machać nogą jakbym go za uchem... nie, tak to psy robią, a nie koty. Ciekawe czy lubi kocimiętkę.
-Tak.-powiedziałem bez kontekstu, zwyczajnie, żeby się wyrwać z tego zamyślenia. Kiwnąłem głową i zacząłem w końcu jeść. Wsadziłem sobie rękę między nogi i zacząłem głaskać z nudów butelkę. Nawet nie przeczytałem co to. Likier? Rum? Się zobaczy.
Szybko wciągnąłem ziemniaki i surówkę, wątróbkę zostawiając sobie na koniec i zjadając tylko jej połowę. Koniec dla mnie. Jeśli kot chciał zjeść moją wątróbkę, to proszę bardzo, jeśli nie, i on też skończył jeść, to wszystkie resztki naszego jedzenia zgarnąłem na jeden talerz.
-Sardinel, zabieram to do pokoju.-poinformowałem Manaisa, a ten skinął głową i burkną na wpół zrozumiałe ,,No". Często biorę naczynia i jeszcze mi się nie zdarzyło żebym jakiegoś nie zwrócił. W tej kwestii można mi zaufać.
-To chodź, kotek. Weź szklanki.-szczerząc się poleciłem mu i zeskoczyłem ze stołka, dalej chowając butelkę za ladą, a później za swoim ciałem jakoś. Ciekawe czy z butelki będzie umiał pić czy szklanki się przydadzą.
Wziąłem talerz z blatu i ruszyłem w stronę schodów, zerkając czy hybryda idzie za mną. Trąc ramieniem o tynk wspinałem się na górę, a kiedy weszliśmy na piętro, to znów przylgnąłem do ściany, trzymając się z dala od wszelakich wysokości, barierek i schodów.  
Pokój numer 7. Najlepszy w całej karczmie, bo mój. Ściągnąłem tam jakieś swoje rzeczy, więc jest przytulny nawet, a przynajmniej nie taki zimny i pusty.
-Tylko nie myśl sobie, że tam jakieś luksusy są.-uprzedziłem kota, żeby się nie napalał, że się będzie mógł wylegiwać w płatkach róż, na dywanie ze złota.
Wygrzebałem klucze z kieszeni, a ich brzdęk sprawił, że natychmiast za drzwiami rozległo się ciche piszczenie psa i skrobanie pazurkami o framugę. Otworzyłem drzwi i na korytarz wybiegł czarny, jak węgielek charcik i zaczął obwąchiwać i mnie, i kota, chociaż do kota widać było, że podchodzi z lekką rezerwą.
-To Naru, nie przejmuj się nim.-rzuciłem i wszedłem do pokoju licząc, że Da'Mir wejdzie za mną. Jeśli to zrobił, to zamknąłem drzwi na kucz i postawiłem przy nich talerz z resztkami naszego jedzenia. Sekunda nie minęła, a pies rzucił się na żarcie jakbym go tydzień nie karmił.
Wystawiłem butelkę alkoholu w stronę towarzysza.
-Czyń honory, kocie.-oddałem mu ten zaszczyt otworzenia butelki i wzięcia pierwszego łyka, bo ja w tym czasie rozebrałem się z wyjściowych ciuchów i przebrałem w te bardziej domowe. Zanim usiadłem na łóżku sięgnąłem jeszcze po papierosy i odpaliłem jednego, częstując gestem też i sierściucha. Póki co mam ochotę się kilka chwil porelaksować, tylko my, alkohol i śmierdzący dym. Otworzyłbym okno, ale nie chcę przez nie wypaść. Gdyby świat stracił tak wspaniałą osobowość jak moja, mocno by na tym ucierpiał.
Vigi
Vigi

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaż na prawym biodrze
-tatuaż na prawej dłoni (więź z demonem)
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ważne przedmioty:
-kukri (prezent od Natha)
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Rudy Morświn i Pistacjowy Blobryb Empty Re: Rudy Morświn i Pistacjowy Blobryb

Pisanie by Da'Mir Czw Sty 14, 2021 3:29 pm

Nawet nie zwrócił uwagi na przytaknięcie towarzysza, który rzucił pustym słowem, gdyż był skupiony na wątróbce, która zaraz zniknęła, wraz z cebulą. Ale ziemniaczki… nieee, zostawi jednak. Obiadem Vigiego też nie był zainteresowany. On tu już skończył, po czym wypił whisky do końca, widząc że ciemny chłopiec już się zbiera. Da’Mir tak jak powiedział, postanowił mu towarzyszyć w tej drodze do pokoju. Wszystko zdawało się spokojne, nikt ich nie ścigał… w sumie, Kotowaty już zapomniał jak to było żyć każdego dnia w ruchu i stresie, że zaraz milicja zapuka do drzwi, a żaden szanujący się przybytek nie wpuści coś co gubi futro. Trochę się rozleniwił, ale miał to co chciał. Spokój, a bogactwa się mnożyły. Kiedyś zostanie najbogatszą hybrydą w Medevarze! Zbuduje sobie pałac. Albo ukradnie pałac. To tańsze i pozwoli kosztowności dać do skarbca, a nie je wydać na budowę skarbca. Po co komu skarbiec na kosztowności, skoro najpierw musi je wydać na robotników? Wtedy taki skarbiec jest pusty! Co za paradoks, lepiej wziąć skarbiec, który do kogoś należy. Już inny głupek za niego zapłacił hyhy.
Kiedy weszli do pokoju, Da’Mir prawie szklanki upuścił, kiedy Naru podszedł zainteresowany. Odruchowo syknął na niego, ale starał się nad tym zapanować. Głupie instynkty! Tak, czy siak, wyminął zwierze wielkim łukiem, kładąc naczynie na czymkolwiek tylko mógł znaleźć. Zauważył, że Vigi przeszedł do palenia fajek, więc pochwycił butelkę.
-Da’Mir kiedyś próbował palić papierosy, ale Da’Mir się poparzył w łape. Dlatego Da’Mir ma drewnianą fajkę!
Poinformował go o tej niezbędnej informacji, po czym otworzył tani gin. Rozlał do szklanek, odstawił flaszkę, a sam spił pierwszy łyk. Podszedł do okna, aby przez nie wyjrzeć.
-Hmm, Da’Mir kiedyś miał podobny pokój. Pożyczony. Kim ciemny chłopiec jest?
Zapytał, poruszony ciekawością, po czym usiadł na łóżku.
Da'Mir
Da'Mir

Stan postaci : Udusił się zasypany złotem.
Źródło avatara : TES V: Skyrim

Powrót do góry Go down

Rudy Morświn i Pistacjowy Blobryb Empty Re: Rudy Morświn i Pistacjowy Blobryb

Pisanie by Vigi Czw Sty 14, 2021 4:18 pm

Uśmiechnąłem się na syczenie, które nic nie dało Naru dalej wąchał, merdając szczurzym ogonem.
Rozsiadłem się na łóżku z papierosem i uniosłem brew na niezwykłą opowieść.
-A kocica papierosa, przypaliła kawał nosa.-mruknąłem w podsumowaniu, bo przypomniałem sobie jakieś dziwne rymowanki.-Pierwsze razy zawsze są beznadziejne. Żebyś ty widział, jak ja się dusiłem kiedy zaczynałem.-zaśmiałem się na te wspomnienia. Teraz są zabawne, ale wtedy myślałem, że umieram.-Tak czy inaczej jak chcesz to się częstuj i próbuj.-zapewniłem go, że mimo wszystko jak chce, to śmiało.
Przyglądałem się jak rozlewa alkohol. A więc padło na gin? Dobrze, wypiję co mi dadzą. Wystawiłem rękę po szklankę, żeby jej kot nie odstawiał, tylko mi podał i jeśli moją porcję otrzymałem, to natychmiast wziąłem kilka małych łyków.
Wyjrzałem razem z nim za okno, co było przy wezgłowiu łóżka. Ciemno było i nic się specjalnego na razie na podwórku nie działo, może później jakieś chlejusy się zaczną bić.
-Jestem, który jestem.-odpowiedziałem patetycznym tonem, uśmiechając się przy tym tajemniczo.-Musisz zadawać precyzyjniejsze pytania, bo tak to ja ci powiem, że jestem najpiękniejszą osobą w całym tym budynku i od razu zaznaczę, że to nie jest błędne stwierdzenie.-powiedziałem odważnie, a przy ostatnim zdaniu z emocji nawet mi mój hargoński akcent wyszedł lekko na wierzch.-Płeć-facet, zawód-dziwka, wygląd-idealny.-mówiąc to uniosłem wyprostowaną nogę trochę w górę, prezentując swoją cudowną kończynę. Niech patrzy... Patrzenie jest za darmo. Może kiedyś jak będę bardziej elitarną prostytutką, to będę za to pobierał opłaty, ale na razie, wizerunek mój jest ogólnodostępny.
Odpowiedziałem na jego pytania? Tak? Nie? Może dopytać, może podrążyć temat, akurat mówić o mnie mogę długo. Opuściłem nogę i przesunąłem się bliżej okna. Ułożyłem poduszki i oparłem się o nie plecami, żeby przyjąć pozycję wygodnego półsiadu.
-To teraz ty mów. Pijesz jak kot, a myjesz się też jak kot? W sensie liżesz się wszędzie? Tak, wszędzie wszędzie?-o, język mi się trochę rozwiązuje i mówię szybciej niż powinienem, zaraz kompletnie stracę panowanie nad odpowiednim akcentowaniem słów.
Zerknąłem szybko na Naru, co jeść skończył i zaczął wędrować po pokoju w poszukiwaniu zapachów zostawionych przez kota, po czym wróciłem wzrokiem do hybrydy. Czekam na odpowiedź. Jestem ciekaw jaka będzie i jestem gotowy prosić o demonstrację w razie czego.
Vigi
Vigi

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaż na prawym biodrze
-tatuaż na prawej dłoni (więź z demonem)
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ważne przedmioty:
-kukri (prezent od Natha)
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Rudy Morświn i Pistacjowy Blobryb Empty Re: Rudy Morświn i Pistacjowy Blobryb

Pisanie by Da'Mir Czw Sty 14, 2021 11:39 pm

Na propozycję poczęstunku, Da’Mir taktownie zasygnalizował dłonią, że podziękuje, po czym wyjął zza pazuchy swoją drewnianą fajkę, w którą zaczął ładować tytoń o zapachu kwaśnych jabłek. Mieszanka prosto z Sad’gha Ulu. Jedyna dobra rzecz stamtąd, którą Kotowaty przyjmie.
Gdy na pytanie Hybrydy, Vigi zaczął siebie wywyższać, z początku unikając odpowiedzi na pytanie, które z pewnością zrozumiał, Da’Mir obdarował go kocim spojrzeniem, mrugając kilkukrotnie. No tak.
-Wedle Da’Mira, wszyscy są piękni.- Odparł, raczej nie widząc w nim piękna wyjątkowszego od piękna innych. Każdy jest dla Da’Mira piękny na swój własny sposób. Ktoś, kto ma głowę kota, raczej nie powinien tworzyć kryteriów i systemu hierarchicznego. A odnośnie rzeczywistej odpowiedzi, pokiwał głową, przykładając rozpalaną fajkę do pyska. Zaraz aromat jabłek i tytoniu uleciał w górę. -Da’Mir tak sądził, że ciemny chłopiec to dziwka. A z pewnością Da’Mir sądził, że i facet.
Dodał zaraz, nie zagłębiając się w to bardziej. Nie był zaskoczony, spokój nim emanował. Poza tym, to wyjaśniało błyskotkę. Ciemny chłopiec nie wygląda na profesjonalnego złodzieja. Kradzież butelki to tylko błahostka, przy prawdziwie zręcznych łapkach!
Nagle rozbrzmiał brzdęk metalu o pazur, a kolejny świst powietrza poinformował, że coś błyszczącego leci w kierunku Vigiego, odbitego z dłoni Da’Mira. Gdy ciemny chłopiec złapał to coś, zorientował się z pewnością, że to jego pierścionek, którego zabrakło na palcu. A dokładnie wtedy, gdy Kotowaty podszedł do okna, aby przez nie wyjrzeć. Hybryda zarechotała chrapliwie.
-Da’Mir zaś to profesjonalny znikacz przedmiotów. Da’Mir radzi pilnować cennych dobrodziejstw przed innymi. Da’Mir tak robi. Raz Da’Mirowi zabrano naszyjnik. Da’Mir dopiero potem zrozumiał, że go sprzedał, ale nie planował.
Opowiedział i znów sobie zakopcił, a kolejno zapił posmak ginem. W końcu padło pytanie ciemnego chłopca o mycie się. Hybryda zmarszczyła mięśnie brwiowe na te słowa.
-Da’Mir nie lubi mieć mokrego futerka. Czasem Da’Mir sam się umyje, bo ma dobry do tego język. Da’Mir nie rozumie czemu ludzie się kąpią. Woda jest dla ryb.
Miauknął i znów zapalił.
Da'Mir
Da'Mir

Stan postaci : Udusił się zasypany złotem.
Źródło avatara : TES V: Skyrim

Powrót do góry Go down

Rudy Morświn i Pistacjowy Blobryb Empty Re: Rudy Morświn i Pistacjowy Blobryb

Pisanie by Vigi Pią Sty 15, 2021 12:08 am

Wyjęta fajna zainteresowała mnie, jak skończę palić, to może mu ją podkradnę żeby przetestować. Jak mi się spodoba, to może i sobie taką kupię.
Zmrużyłem oczy i prychnąłem pod nosem na usłyszenie, że nie jestem wyjątkowy. Nie po to mówię, że jestem świetny, żeby zaraz usłyszeć, że jestem jak każdy inny. No nie wydaje mi się, żebym był, bo jakoś w burdelu nie widziałem nikogo kto by miał taką mieszankę krwi jak ja.
Z początku jego kolejna odpowiedź sprawiła, że zdębiałem lekko, ale później nawet się zaśmiałem krótko. Wiedział, że jestem dziwką. Nie wiem, wyniuchał, że pachnę obcym kutasem czy co? Chichrałem się do własnych myśli. Strzepnąłem popiół na blat szafki nocnej i odchrząknąłem cicho, skupiając się na nowo na kocie.
Wzdrygnąłem się widząc jak coś świecącego do mnie leci. Myślałem, że może rzuca we mnie błyskotką, żeby zapłacić za usługę, a on mi tylko oddał mój własny pierścionek. Całą sekundę zajęło mi zorientowanie się, że pierścionek jest mój, a później jeszcze kolejną sekundę zajęło mi obejrzenie dłoni i zobaczenie, że to faktycznie mój pierścionek, który powinien być na palcu, a go nie ma tam. Otworzyłem usta z podziwu, wgapiając się w kota kiedy mówił i nie mogłem się powstrzymać przez zmienieniem zdziwienia w szeroki uśmiech.
-Magia.-szepnąłem do siebie ledwo słyszalnie i wsunąłem pierścionek na palec, tam gdzie powinien być.-Lepiej sprzedać niż żeby ci skradziono, bo zawsze jakieś pieniądze z tego będziesz mieć.-skomentowałem jego historię i poczułem się staro jak to powiedziałem.
Rozwalony wygodnie na łóżku zadałem ważne pytanie, a odpowiedź na nie, była ciekawsza niż myślałem i nasunęła jedynie więcej pytań.
-Jakby woda była tylko dla ryb, to byśmy nie musieli wody pić.-uświadomiłem go w tej ważnej kwestii. Ryba bez wody nie przeżyje i my też nie, a to sprawia, że jesteśmy tak trochę rybą.-Ale no, pokaż jak się myjesz.-poleciłem podrywając się do siadu po turecku, żeby mieć lepszy widok.-Sięgniesz językiem między nogi? Tam też się wyliżesz? Ja ci potem pokażę, jak ja się myję. Mam łazienkę, chyba nawet woda z rana jest.-to była całkowicie poważna propozycja.-Albo ci zapłacę, nie wiem ile mam, ale coś znajdę.-zbieranie pieniędzy na przyszłość? Niee. Wydawanie ich po pijaku na głupoty? Taak. Ja normalnie jestem oszczędny, ale czasem mi to nie wychodzi zwyczajnie. Zwłaszcza teraz sobie odpuszczę, bo takie okazje nie odwiedzają mnie za często. Liczyłem, że mi Da'Mir pokaże jak się kąpie, mocno na to liczyłem, bo to byłoby świetne i pozytywne zwieńczenie mojego dnia.
Vigi
Vigi

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaż na prawym biodrze
-tatuaż na prawej dłoni (więź z demonem)
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ważne przedmioty:
-kukri (prezent od Natha)
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Rudy Morświn i Pistacjowy Blobryb Empty Re: Rudy Morświn i Pistacjowy Blobryb

Pisanie by Da'Mir Pon Sty 18, 2021 1:49 pm

Magia? Czyżby Da’Mir był czarodziejem? Może to tak na prawdę przepotężny czarownik, który głupimi figlami igra z innymi? O tak, niech wiedzą z kim mają do czynienia! Z wielkim czarownikiem Da’Mirem Houdinim!
-Ale Da’Mir mu zabrał go i tak. Więc Da’Mir zaoszczędził i zarobił! Da’Mir ma łeb do interesów.
Zarechotał, polewając znowu ginu. W sumie, miał też dobre serce, skoro oddał mu błyskotkę. Raz na jakiś czas może sobie odpuścić, jest wiele innych pierścionków w mieście.
Kontrargument Vigiego zdawał się dla Kotowatego całkowicie bezsensu.
-Jeśli Da’Mir wsadziłby głowę pod wodę, to by się utopił! Ale ryba oddycha wodą. Alkohol Da’Mir też może pić i nie zabrania sobie tego, bo jest mokry! Ale Da’Mir nie chciałby mieć go na futerku! To bardzo nieprzyjemne. Kamal Kłamca mawiał, że jak raz wszedł do wody, to do teraz ma mokre futerko. Grrr.
Wstrząsnął się, jakby go to przerażało. No tak, zrozum tego kota.
Ciemny chłopiec chciał, aby Da’Mir zademonstrował mu jak się myje, a w sumie też mu lekko procenty wchodziły, więc go to jakoś bardzo nie mierziło. Wyciągnął łapę do przodu i polizał ją szorstkim, długim jęzorem ze trzy razy, a potem zrobił coś na zasadzie “tadam”.
-Da’Mir jest gibki i może wszystko, ale nie demonstuje tego innym. Da’Mir jest cywilizowany i dba o prywatność! Da’Mir nie rozumie innych, którzy się oglądają w dziwnych sytuacjach. To bardzo dziwne.
Wymruczał, kopcząc dym z fajki.
Da'Mir
Da'Mir

Stan postaci : Udusił się zasypany złotem.
Źródło avatara : TES V: Skyrim

Powrót do góry Go down

Rudy Morświn i Pistacjowy Blobryb Empty Re: Rudy Morświn i Pistacjowy Blobryb

Pisanie by Vigi Pon Sty 18, 2021 4:48 pm

Przytaknąłem na jego mądre słowa, że wyszedł na plus. Zazdroszczę obrotności i zaradności, chociaż sam w tym aż tak zły nie jestem, żeby zazdrościć innym.
Jego mówienie o wodzie i topieniu miało sens i przyznam, że już powoli ciężko mi było rozumieć wszystko szybko. Skrzywiłem się tylko na wieść o Kamalu Kłamcy, bo jako, że to było na końcu wypowiedzi, to zapadło mi w pamięć.
-Ej, to niemożliwe, żeby cały czas mokre futro miał, rzeczy wysychają. Z resztą jak możesz wierzyć komuś, kto się nazywa ,,Kłamca"? Nie można wierzyć takim osobom.-upomniałem go prawdziwie zmartwionym głosem. No może i znam go krótko, ale nie chce, żeby ktoś go w konia zrobił.
W końcu przeszliśmy do prawdziwie ważnych spraw. Mycie się. Obserwowałem ze śmiertelnie skupioną miną, jak wyciąga łapę w przód i ją liże. To było dużo bardziej ciekawsze niż oglądanie małego kota. Po ,,tadam" natychmiast klasnąłem kilka razy z podziwem w oczach, no klaskanie średnio mi wyszło, bo w jednej ręce miałem szklankę, w drugiej papierosa, ale jakoś mi się to udało.
-Żebyś ty widział w jakich ja sytuacjach ludzi widziałem, a w jakich oni widzieli mnie.-mówiłem, brechtając się i przypominając sobie spełnianie dziwnych zachcianek klientów, za które później dostawałem takie pieniądze, że mimo dziwności tego co musiałem robić, robiłbym to codziennie gdybym mógł.-Wiesz, bo to nie jest publiczne. Na ulicy bym nikogo nie obsługiwał, z resztą mało wygodne to. Więc jak robisz w małym gronie, to jest dalej prywatne.-pociągnąłem nosem i zgasiłem kończącego się papierosa o blat szafki nocnej, później, przysunąłem się dużo bliżej do kota, tak, żeby go móc bez problemów łokciem trącić. Wysunąłem powoli rękę w stronę jego fajki, żeby mu ją delikatnie odebrać i spróbować jego cuda. Pozwoli mi? Powinien, bo zaraz i tak będzie mówił jak mu zadam pytania.
-Byłeś kiedyś w burdelu jako klient? Albo w ogóle spałeś z kimś w ,,Ten Sposób"? Bo w sumie za dużo hybryd nie spotykam tak na pogaduchy, to teraz chcę wyciągnąć ile się da. To co, robiłeś to kiedyś? Albo zakochałeś się kiedyś w kimś?-rzuciłem w niego garstką pytań. Wgapiałem się w niego, żeby go zmotywować do odpowiedzi, żeby mi od niej nie uciekał. To ważne rzeczy. Jak zawsze wychodzę z założenia, że jak on mi odpowie na pytanie, to on sam może zadać jakieś mi, żeby było sprawiedliwe. Niech mnie pyta o co chce, niech mi każde zrobić cokolwiek!
Vigi
Vigi

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaż na prawym biodrze
-tatuaż na prawej dłoni (więź z demonem)
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ważne przedmioty:
-kukri (prezent od Natha)
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Rudy Morświn i Pistacjowy Blobryb Empty Re: Rudy Morświn i Pistacjowy Blobryb

Pisanie by Da'Mir Wto Sty 19, 2021 8:57 am

Kotowaty zaskoczył się jego odpowiedzią, w której Vigi wytykał komuś kłamstwo. To przecież… tak nie wolno!
-Kamala Kłamca nigdy nie okłamał Da’Mira! Jak tak mówi, to tak jest! Ciemny chłopiec nigdy nie miał futerka, to nie wie co mówi.
Prychnął, splatając łapki ze sobą. W sumie, ciekawe jak się miewał Kamala. Pewnie dalej podróżował z Aikiem Prawdą. Da’Mir ma zaś swoje przygody, a co tam!
W czasie jak ciemny chłopiec przekazywał mu ciekawostki ze swojego zawodu, Da’Mir kiwał głową, słuchając uważnie. Szczerze, niewiele rozumiał, znaczy, nigdy nie korzystał z prostytutek, nie pamiętał też, aby sam takową był, ale to co mówił było chyba tylko dla odważnych. Nie każdy umiałby się pokazać w różnych sytuacjach. Da’Mir by nie umiał pokazać się jak śpi, bo go mogą wtedy zaatakować! Ale ciemny chłopiec był chyba profesjonalistą, tak brzmiał, bo wiedział kiedy, co i jak.
-Da’Mir sądzi, że jak jest za dużo ludzi to za mało powietrza dla każdego.
Wychrypiał, aby zaraz podać mu drewnianą fajkę, choć wąskie tęczówki nieufnie podążały za Vigim, aby przypadkiem jej nie uszkodził. To jedyna jaką ma, drugiej takiej nigdy jeszcze nie zdołał ukraść. Czy nikt już nie pali drewnianych fajek? Tylko te papierosy wszędzie!
Kotowaty pozwolił sobie wstać, aby podejść do stoliczka i nalać więcej ginu, w sensie kiedy ciemny chłopiec wiedziony ciekawością, pytał o coraz dziwniejsze rzeczy. Hybryda zauważyła, że Vigi musi być chyba monotematyczny, nie opuszczając tej sfery u kota, a wszystko zaczęło się od lizania między nogami.
-Hmm. Da’Mir nigdy nie korzystał. Gdy Da’Mir był jeszcze własnością Abrahima Al’Taha, Da’Mira dopuszczano do innych samic takich jak Da’Mir, aby sobie ulżył. Ale Da’Mir jest teraz wolną hybrydą!- Powiedział triumfalnie, bo oczywiscie, musi to zaznaczyć wszędzie i wszystkim. Nic nie spęta tego koteczka, choćby miał przeprowadzić hybrydzią rewolucje. Ale na dalszą część pytania, spojrzał jakby rozkojarzony. -He? Zakochałeś… Da’Mir nie rozumie.
I nic dziwnego. Romantyczne pocałunki na ulicy zawsze były dla Da’Mira dziwnym widokiem. Przecież wtedy mają oślinione buzie!
Da'Mir
Da'Mir

Stan postaci : Udusił się zasypany złotem.
Źródło avatara : TES V: Skyrim

Powrót do góry Go down

Rudy Morświn i Pistacjowy Blobryb Empty Re: Rudy Morświn i Pistacjowy Blobryb

Pisanie by Vigi Wto Sty 19, 2021 9:43 am

Skrzywiłem się trochę, zaskoczony jego reakcją. Ja tu mu serce na dłoni daję, martwię się, a on na mnie prycha? Chyba bardzo się uparł, żeby mi udowodnić, że hybrydy są głupie, bo jeśli wszystkie zachowują się jak on, to się nie dziwię, że robią z nich niewolników.
-Pff, sam nie masz futra.-prychnąłem pod nosem, nie chciało mi się ciągnąć tematu, bo wątpię, żeby zmienił zdanie jak się jeszcze trochę powymądrzam.
Odebrałem fajkę z należytą ostrożnością. Nie mam zamiaru mu jej niszczyć, a przez zwykłe trzymanie jej chyba nic jej nie będzie.
-Mało powietrza? Hm... No tak, no chyba, że na podwórku się jest, ale powiem ci, że nigdy mi z klientami nie zabrakło powietrza.-zacząłem się śmiać cicho.-No chyba, że mnie dusili, to wtedy tak.-mrugnąłem do niego okiem i śmiałem się dalej.
Przystawiłem fajkę do ust i zaciągnąłem się nią lekko. Cóż, to było inne niż papierosy. Odchrząknąłem cicho, przełknąłem ślinę i spróbowałem jeszcze raz, odważniej. Nie było takie złe, na razie mu nie oddam tego.
Ja drążę jeden temat, bo lepiej wiedzieć dużo o jednej rzeczy niż malutko o wszystkim. Tak, takie jest moje założenie. Słuchałem co mówił, imiona ciężko mi było zapamiętać, ale z resztą problemów nie było. Samice, co? To słowo było dla mnie dziwne, ale chyba tylko dlatego, że nie powiedziałbym tak raczej nigdy o kobiecie, ,,samica" brzmi... dziwnie.
Przytaknąłem na jego słowa o wolności. Pewnie jest bardziej wolny niż ja, bo chodzi gdzie chce i robi co chce, a ja? Ja mam pracę i obowiązki, długi do spłacenia, pokój do posprzątania. Nie mogę się odwrócić na pięcie i odejść.
-Eeee...-jęknąłem zastanawiając się nad odpowiedzią jaką powinienem mu dać.-No...zakochanie się, to...-zmarszczyłem brwi i myślałem dalej.-To jak kogoś lubisz bardziej niż innych, chcesz spędzać z tym kimś ciągle czas.-czy dobrze mówię? Mam nadzieję.-Chcesz z tym kimś rozmawiać i... hmm... śpisz z nimi, nie po to, żeby eeee.... sobie ulżyć... hm, tylko po to, żeby obojgu wam było miło?-mam wrażenie, że im dalej w definicję, tym gorzej mi szło. Ciężko mi opisać coś, czego za bardzo nie czułem, ale widzę po innych ludziach, że to chyba mniej więcej o to chodzi.-To zakochałeś się kiedyś?-powtórzyłem wcześniejsze pytanie.
Trzymałem fajkę zębami, palcami głaskałem szklankę, a wzrok miałem wbity w kołdrę i myślałem.
-Ja to bym chyba chciał się zakochać.-zacząłem, czując jak mój język się nie przejmuje tym, żeby nie mówić głupot.-Wiedziałbym, że mnie ktoś wtedy raczej nie zostawi, chyba, prawdopodobnie.-bo w sumie jak jesteś z kim tylko na poziomie przyjacielskości, to ta osoba zaraz sobie kogoś znajdzie i ucieknie ci, a ty zostaniesz sam.-Myślisz, że ktoś się we mnie kiedyś zakocha? W sumie jestem ładny, więc dlaczego nie? Jestem piękny!-tak, pytanie w tych sprawach innych o opinię jest beznadziejne. Co mi niby ma powiedzieć innego niż to, że ,,Tak, kiedyś ktoś ten teges" Z grzeczności by mi to każdy powiedział. Z drugiej strony czy będę umiał odwzajemnić te wszystkie uczucia jakie dostanę od kogoś? Hm. Co mnie tak na te tematy złapało? To przez alkohol pewnie, zaraz przejdziemy na inną sferę, bo nie mam zamiaru siedzieć tylko w tych romantycznych smutkach.
Vigi
Vigi

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaż na prawym biodrze
-tatuaż na prawej dłoni (więź z demonem)
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ważne przedmioty:
-kukri (prezent od Natha)
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Rudy Morświn i Pistacjowy Blobryb Empty Re: Rudy Morświn i Pistacjowy Blobryb

Pisanie by Da'Mir Wto Sty 19, 2021 12:49 pm

Jak to nie ma futra?! Da’Mir ma futro! Takie czarne, w białe pręgi! Przecież wszędzie mu wystaje, nawet wąsiska długie! Ogon puchaty, łapy puchate! Futro jest wszędzie, jak może Da’Mira tak obrażać?! Kto tu jest Kłamcą?! Vigi Kłamca! Ale nie powie tego! bo i tak nie zna jego imienia! Ale niech telepatycznie to wie!
Uspokoił się jednak, kiedy ten wspomniał o duszeniu. Nie rozumiał czemu ciemny chłopiec puścił mu oczko. To jakiś sygnał? Tak jego lud okazuje szacunek?
-Da’Mir raz był duszony, ale miał przy sobie nóż i dźgnął nim w gardło tego, kto Da’Mira dusił. Da’Mir nie lubi sam dusić też, Da’Mir woli przecinać gardła pazurami.
Odparł i też puścił mu oczko, na znak szacunku. Niech się więc nie boi, są na równym poziomie szacunku. I tak to jest.
Vigi rozkoszował się aromatyczną fajką, a Kotowaty miał lekko zamglone spojrzenie z powodu procentów, delikatnie kołysząc ginem w szklance, którą porysował swoimi pazurami. Głupie szkło. Ale nieważne, skupił swoje myśli na temacie miłości. Ciemny chłopiec próbował mu to dokładnie wyjaśnić, ale widać było, z jakim trudem. To co jednak mówił, niezależnie od złożoności, dalej zdawało się niepojęte, ba, nawet bardziej bez sensu, niż myślał przed tą wiedzą.
-Jeśli Da’Mir z kimś chce spędzić czas, to musi to być przyjaciel Da’Mira. Da’Mir nie wyobraża sobie ulżenia z przyjacielem. To dla Da’Mira obrzydliwe. Poza tym, Da’Mir nie rozumie czemu ma być miło. Da’Mir tego potrzebuje, ale nie czuje się lepiej. Da’Mir wie, że są… te… małżeństwa, ale to dla ludzi. Da’Mir nie rozumie małżeństw. Ludzie się dobierają w pary jak łabędzie. To zabawne dla Da’Mira, bo wtedy ludzie muszą ze sobą wszędzie gdzieś chodzić, jakby nie umieli już sami. Da’Mir sam umie chodzić jeść. Poza tym Da’Mir nie pływa jak łabędzie.
Zarechotał. No tak, miłość romantyczna w oczach stworzenia niezdolnego do takowej, zawsze będzie nielogiczna, albo trywialna. Tak, czy inaczej, Vigi kontynuował, zadając jeszcze trudniejsze pytanie, które wymagało wpierw zrozumienia przedstawionych zasad w pierwszym podpunkcie tematu.
-Jeśli ciemny chłopiec zapuści ładne futro i grzywe jak Da’Mir, samice będą się kręcić przy ciemnym chłopcu. Da’Mir proponuje też mieć więcej błyskotek, to lubią samice, ale mogą je kraść, więc trzeba uważać.
Upił łyk i zabrał mu fajke, bo się do niej chyba przyzwyczaił.
Da'Mir
Da'Mir

Stan postaci : Udusił się zasypany złotem.
Źródło avatara : TES V: Skyrim

Powrót do góry Go down

Rudy Morświn i Pistacjowy Blobryb Empty Re: Rudy Morświn i Pistacjowy Blobryb

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach