Cmentarz w okolicy Afraaz

+2
Luca
Mistrz Gry
6 posters

Strona 11 z 12 Previous  1, 2, 3 ... , 10, 11, 12  Next

Go down

Cmentarz w okolicy Afraaz - Page 11 Empty Re: Cmentarz w okolicy Afraaz

Pisanie by Frosch Misfit Pią Paź 30, 2020 2:10 am

Uwaliłem się na Szefie z kotem i ścisnąłem Szefa, ale ten się trochę podniósł i mi się niewygodnie zrobiło, bo mi kości tak dziwnie wygięło, więc wsadziłem drugą nogę do trumny i podniosłem się do klęku. Kota zabrałem ze sobą z piersi Szefa i od razu zacząłem tulić sierściucha i kiwać się w przód i tył z zadowolenia.
Zaśmiałem się na zdziwienie Szefa, wziąłem kota w zdrową rękę i położyłem zwierzaka Szefowi na przykrytych kołdrą nogach.
-To Arsik, ale nie jest jak był, bo był inny, a teraz jest taki, bo wcześniej był... tymi no.... kośćmi, a teraz jest kotem, Szef wie o co chodzi. A wyszedł mi z lampy Szefie, tej takiej, co na niebieski em... Hehehehehe....-zarechotałem kiedy kotek zaczął się rozglądać i kiwać na boku, próbując znaleźć równowagę na miękkim podłożu, ale w końcu się poddał i leżał nieskładnie na udach Szefa, więc pogłaskałem kotka po głowie.-I to jest Arsik i go kocham i Szefa kocham i w ogóle Szefie... Znajomego spotkałem, ale za domem jest bałagan, bo nie sprzątałem, bo nie chciałem zostać na dworze, bo ptaki... Hehehe.... ptaszki Hehehe...-znów się dziko zachichrałem.-Bo ptaki Szefa to chuje... w chuj.-wytłumaczyłem, zdejmując przy okazji z siebie szmaty, sweter i koszulę, a wszystko to było brudne i przepocone, to i ja już nie byłem taki czysty jak po kąpieli. Rzuciłem rzeczy na bok i zabrałem się za zdejmowanie spodni.-Bo ja w ogóle Szefie poszedłem do ...tam...-wskazałem ręką bliżej nieokreślony kierunek-...i znalazłem trochę lustra, bo mi Arsik kazał, no i poszedłem za dom Szefie i siedziałem i świetliki przyleciały.-mówiłem dalej rozpinając spodnie i zsuwając je z tyłka, przy okazji z bielizną, bo zapomniałem, że miałem ją zostawić. Ciemno jest, Szef nie będzie narzekać.-No i Szefie ja se kurwa myślę, że mnie Arsik w chuja robi, bo wszyscy mówili, a ja nie wiedziałem o co chodzi Szefie. No to i zacząłem wołać Arsika, no i jak wszystko emmm.... hehehe.... Ten... zgasło, to ja patrzę, a tam z la...m..py kot wychodzi.-zgarnąłem kociaka z nóg Szefa, wpakowałem się pod przykrycie i uwaliłem się z sierściuchem w trumnie, kładąc go sobie przy piersi. Westchnąłem jeszcze raz i popatrzyłem na Szefa cały w pijanych skowronkach. Kocham mojego kota i Szefa i jajko i moje rzeczy i cmentarz nawet lubię, ale ptaki Szefa są złe i mnie nie lubią, ale jak Szef je lubi, to ja je też. Sięgnąłem ręką do Szefa i złapałem go za sweter, żeby go potrzymać jak będę może się kładł spać, chociaż gołymi nogami wyczułem, że Szef też ma gołe nogi. Hehehe...
Frosch Misfit
Frosch Misfit

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-brak prawej ręki do łokcia
-brak kilku zębów
-blizna nad lewym biodrem oraz dwie poziome na czole
-uporczywy kaszel od alkoholu
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki w losowych miejscach
Ekwipunek : .
-niezniszczalna filiżanka z kwiatowymi wzorami (dar od Reginy)
-stalowy sztylet (dar od Fenebrisa)
-szczotka do włosów (dar od Viga)
-śmieci
-jedzenie
-nożyczki
-notatnik z ołówkiem
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Cmentarz w okolicy Afraaz - Page 11 Empty Re: Cmentarz w okolicy Afraaz

Pisanie by Luca Pon Lis 02, 2020 1:37 am

Za nic nie docierało do mnie gadanie menela. No nic, widziałem tylko kota, który mnie interesował teraz najbardziej i ciężar, jakim jest Frosch. Jakby się całkowicie na mnie położył, to pewnie pękłby mi brzuch i flaki by mi się wylały na wierzch. Hmm. Byłoby smacznego? Zależy dla kogo to byłoby smaczne, bo na ten moment powątpiewam, że Froschi ma podobny gust kulinarny do mnie.
Nie podoba mi się to, że ten zwierzak tu jest. Dodatkowo jest ciężki. Gapiłem się na niego cały czas, gdy był na moich nogach. Duże to, za duże na miano kota. I to głównie mi się nie podoba. Nie masz to pewności jak wielkie to to jeszcze będzie. I co to za rasa? Nie przypomina mi żadnej, którą znam. Uduszę kiedyś tego menela. Nie, uduszę go wtedy, kiedy pod dach mi smoka sprowadzi.
Ostatecznie padłem plackiem na pościel. Dałem mu sporą część wolnego, żeby sam się położył, a on... Zabrał kota pod kołdrę. Zmarszczyłem brwi i posłałem mu niezadowolone spojrzenie.
-Zabierz tego sierściucha spod kołdry. Jeszcze się posika i będę musiał wszystko prać. - Burknąłem niezadowolony z wizji męczenia się z praniem pościeli. Menela do tego nie wezmę, bo będzie jeszcze gorzej. I dodatkowo ten ma połamane paluchy. -Z resztą, zaraz sam pewnie będzie chciał wyjść i Cię pogryzie. - Dodałem naburmuszony i odwróciłem się plecami do menela. Chcę jak najszybciej wrócić do spania i mam nadzieję, że posłucha mnie i zrobi to, co mu powiedziałem.
Prawdę mówiąc, najlepiej byłoby, gdyby tego kocura wyniósł na dół. Albo na zewnątrz, o. Zgaduję, że to za dużo dla niego. Pewnie, że tego nie spełni! Nie oszukujmy się. Pewnie będzie czekał, aż zasnę i będzie mógł siedzieć z tym kocurem pod kołdrą. Naprawdę, zacznę mu życzyć, żeby go ten zwierzak pogryzł.
Luca
Luca

Stan postaci : Wspaniały. Rana po postrzale całkiem nieźle się zagoiła.
Ekwipunek : Łopata, zapałki, czaszka ptaka, klucze, perfumy, chusteczki, ciasteczka cynamonowe, sakiewka z pieniędzmi, list od menela
Ubiór : Zapraszam do kp.
Źródło avatara : Nipuni

Powrót do góry Go down

Cmentarz w okolicy Afraaz - Page 11 Empty Re: Cmentarz w okolicy Afraaz

Pisanie by Frosch Misfit Pon Lis 02, 2020 2:18 am

18+ Cmentarz w okolicy Afraaz - Page 11 Umm_7010

Rozebrałem się do naga i w duchu się ucieszyłem, że Szef na to nie narzeka. Hehehe. Wytłumaczenie jest tylko jedno i ja wiem jakie! Hehehehe.
-Szefie, ja też ten... mam ee... włosy? I ja też mogę sikać Szefie. Hehehehe...-zarechotałem. Jak się Arsik posika, to ja to wezmę na siebie, bo prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie.-Poza ten tym... Się... w sensie ja posprzątam Szefie, się Szef o to nie martwi.-zapewniłem go i wsadziłem nos w sierść kotka. Nie mam zamiaru zostawiać go samego, ja lubiłem spać przy mamie, więc myślę, że Arsik też to polubi. Już widziałem jak polubił, bo się szczotkował mordką o moją brodę i się nawet nie wyrywał tak do zwiedzania.
-Nie będzie chciał, Szefie, a jak będzie gryźć Szefie... to niech gryzie. Hehehehe... Szef też może mnie gryźć.. i drapać też Szefie. Hehehehe.-zarechotałem, bo kosmate myśli coraz bardziej mi łepek wypełniały, co z resztą, muszę się przyznać, mógłby ktoś zauważyć gdyby mi pod kołdrę zajrzał. Hehehe... Męska sprawa... Hehehe. Go Szef jeszcze nie wyczuje, jeszcze trzymam swojego węgorza blisko siebie, spokojnie.
Popatrzyłem sobie na Szefa jak tak leżał tyłem i się uśmiechnąłem, bo ja wiedziałem coś czego nie wie Szef. Podniosłem się do klęku, pogłaskałem kota, który zdawał się już flaczeć. Chyba wychodzenie z latarni go wymęczyło.
-Hehe... Bo Szefie tak se myślę... Że Arsik... to takie nasze hehehehe.... dziecko....-zarechotałem jeszcze raz i w końcu zawisłem sobie nad Szefem, opierając się zwyczajnie o jego biodro no jakby nie patrzeć, to się kutasem, co mi stał, opierałem, ale jakbym miał powiedzieć, to bym powiedział, że jeszcze nie był w całkowitej gotowości do ataku. Mój wojownik. Hehehehe.... Mój mały, waleczny menel... Hehehehe.... No zwyczajnie, bycie obok Szefa i jego nóg i szczęście i dobry humor i w ogóle, no mam prawo, tak? Mam, no to korzystam, bo się zdarza. -....a jeszcze nic nie robiliśmy Szefie. Hehe...-zaśmiałem się znów, zwyczajnie w sumie się uwalając na Szefie i sięgając walącymi wódą ustami do jego twarzy. Nie wiem gdzie chciałem pocałować, celowałem tak mniej więcej w czoło i policzek i nos i usta i oczy, we wszystko na raz, byle w coś trafić. Szybko też wsunąłem Szefowi rękę pod sweterek, bo kurwa ciepło jest i ja go będę grzać i Arsik, jeszcze mi się Szef zagotuje jak jajko hehe... Jajko... Jajka dwa... mój Szef ma... Hehehehehe.... I oba chce wylizać jak jebany pies, którym jestem. Hehehe... Ale ja się kurwa nienawidzę.
Frosch Misfit
Frosch Misfit

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-brak prawej ręki do łokcia
-brak kilku zębów
-blizna nad lewym biodrem oraz dwie poziome na czole
-uporczywy kaszel od alkoholu
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki w losowych miejscach
Ekwipunek : .
-niezniszczalna filiżanka z kwiatowymi wzorami (dar od Reginy)
-stalowy sztylet (dar od Fenebrisa)
-szczotka do włosów (dar od Viga)
-śmieci
-jedzenie
-nożyczki
-notatnik z ołówkiem
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Cmentarz w okolicy Afraaz - Page 11 Empty Re: Cmentarz w okolicy Afraaz

Pisanie by Luca Sro Lis 04, 2020 2:11 am

Powoli, powolutku ten Menel zaczynał naciskać na nerwy, które mnie działały negatywnie. Pewnie jest pijany, jak zwykle z resztą. To tym bardziej odpychało mnie od wizji ponownego zaśnięcia. I jakoś nie chce mi się w to wierzyć, że by posprzątał po tym kocie.
-Nie chcę. - Burknąłem pod nosem, gdy powiedział, że mogę go gryźć. Nie mam zamiaru najmniejszego. Nie jestem jakimś zwierzęciem, aby go drapać i gryźć. Mam swoją godność i nie chcę się zniżyć do tego poziomu. Szczerze podziękuję.
Nic nie wyczuwałem i nie zamierzałem się na tym skupiać. Tylko sen mi chodził po głowie, dopóki się kompletnie nie rozbudziłem. Oj, już tęsknię za tym, jak sobie tu sam spałem, sam leżałem... Frosch ma pokój obok, powinien tam spać, a nie tu. Niech mu tam ten kot sika do łóżka, a nie mi. Chyba powinienem jasno zaznaczyć swój teren. Nakreślić, znaczy się. Może wtedy menelisko by się tu nie pchało na siłę.
Syknąłem głośniej i spojrzałem na niego, gdy się oparł o moje biodro. Nie podoba mi się to, nic tu nie wróżyło na cos dobrego. Tym razem nie patrzyłem na niego zaspanym, ledwo żywym wzrokiem. Tylko takim, pełnym złości. Nie rozumiałem kompletnie tego, co on bredził. Jakie dziecko znowu? Czego nie robiliśmy..? No tak, zboczeniec jeden.
Krzyknąłem, gdy wsadził rękę pod mój sweter. Dziad mi po ranie przejechał brudną łapą! Dopiero po chwili, gdy był nachylony do mnie, dostał w pysk. Nie planowałem, aby to było jakieś... Mocne uderzenie. Zwyczajnie, odruchowo zapragnąłem się obronić przed krzywdą.
-O-oszalałeś! - Momentalnie wygramoliłem się z łóżka, ignorując ból tyle, ile mogę. Nie chcę tu być, ten człowiek mnie przeraża. To nie jest pierwszy raz!
Nie patrząc na niego, opuściłem pokój i zszedłem po schodach na dół. Teraz już wiem, że na pewno nie zasnę ponownie. Ze strachu.
Luca
Luca

Stan postaci : Wspaniały. Rana po postrzale całkiem nieźle się zagoiła.
Ekwipunek : Łopata, zapałki, czaszka ptaka, klucze, perfumy, chusteczki, ciasteczka cynamonowe, sakiewka z pieniędzmi, list od menela
Ubiór : Zapraszam do kp.
Źródło avatara : Nipuni

Powrót do góry Go down

Cmentarz w okolicy Afraaz - Page 11 Empty Re: Cmentarz w okolicy Afraaz

Pisanie by Frosch Misfit Sro Lis 04, 2020 2:47 am

No to się i uwaliłem na Szefie, bo liczyłem, że będzie miło, nawet nie jakoś super dużo zrobimy, ale tak se myślę, że poleżeć byśmy mogli, ja między Szefa nogami i wgl, tak myślę, że byłoby miło. Byłoby ciepło i miło. Problem w tym, że Szef nie podzielał mojego zaangażowania.
Walnął mnie pięścią, tak zwyczajnie kiedy ja chciałem próbować być miły i w ogóle. Może faktycznie jestem głupi? Hehe... To możliwe. Poczułem jak ruszający się wcześniej w dziąśle ząb luzuje się jeszcze bardziej i wisi mi jedynie na włosku. Patrzyłem za Szefem, przykładając sobie rękę do policzka i kuląc się trochę, jakby zaraz znów miał mnie uderzyć. Bo ja nie walczę, ja się zwijam w kulkę i próbuję przetrwać.
A byłem taki szczęśliwy i było mi miło, a teraz tak mi się dziwnie zrobiło, bo ja nie chciałem, żeby było jak jest, chciałem inaczej. Już myślałem, że będzie miło zawsze, ale to chyba tak jest, że jest miło i nie jest, albo ciągle jest niemiło. Hehe... Nie no, nie chodzi mi o to, żeby robić dramaty i dawać wrażenie, że jestem ofiarą jakąś, ale myślę, że trochę to co mówię, sam nie wiem. Troszkę boli i denerwuje. Sam nie wiem, pewnie przesadzam. Hehehe...
Wsadziłem sobie palce do pyska i wyrwałem wiszącego na włosku zęba. Rzuciłem go gdzieś na dywan czy podłogę. Mi on jest niepotrzebny myślę, teraz mam ciekawsze zadanie, a mianowicie wysysanie krwi z dziąsła.
Posiedziałem w miejscu pięć minut, posiedziałem dziesięć minut i dalej siedziałem, ale już nie umiałem policzyć ile, no i nie chciałem. Cały czas się zastanawiałem co mam teraz zrobić, a raczej nie mogłem się zdecydować między dwoma opcjami. Co jeśli Szef nie wróci? Co jeśli wróci i będzie strasznie zły?
W końcu podjąłem decyzję. Owinąłem się kołdrą Szefa, zwinąłem skrzeczącego kota i powoli się podniosłem. Wyszedłem z pokoju, powoli, bo ciemno było, a moja równowaga zdawała się widzieć lepsze drzwi... drzwi? Lepsze dni.
Myślałem sobie, że powinienem pójść do swojego pokoju, taki był plan, ale kiedy wyszedłem na korytarz znów mnie niepewności dopadły. Co jeśli Szef nie wróci? Nie chciałem, żeby nie wracał. Może wrócić i mnie pobić, byle wrócił, tak myślę. Chociaż nie wiem, może to ja powinienem wyjść i nie wrócić? Może lepiej mi było jak byłem sam? Nie powinienem tu zostawać, ale z drugiej strony nie chcę iść.
Poszedłem do swojego pokoju i odłożyłem kotka na moje posłanie, lepiej, żeby był tutaj, bo u Szefa być nie może, a się boję, że jakby był na korytarzu, to by spadł ze schodów i się połamał.
Wyszedłem na korytarz i najciszej jak mogłem podszedłem do barierki schodów. Uklęknąłem na najwyższym schodku i pochyliłem się trochę, żeby wygodniej mi się słuchało.
-Em.. Szefie?-zacząłem dziwnie nieśmiało, po czym nastąpiła kilkusekundowa przerwa ciszy.-Sz...Szeeee-efie?!-wypłakałem krzykliwie, czując jak mi mokrość ścieka po policzkach. Sam nie wiem na co liczyłem, że się Szef odezwie? Gdyby kazał mi zejść na dół nie zszedłbym, to oczywiste, bo Szef jest zły, a gdyby zaczął iść na górę, to uciekłbym do pokoju i schował się albo pod szmatami albo w szafie, zależy, co byłoby bardziej pod ręką.
Wątpię, żeby Szef mnie wołał, a tym bardziej szedł do mnie, więc siedziałem u szczytu schodów i pozwalałem smarkom i łzom spływać i skapywać gdzie chcą. Do tego się dołączyło trochę śliny i krwi z uszkodzonego dziąsła, bo czemu nie. Na początku jeszcze próbowałem się wycierać jakoś, ale po pewnym czasie olałem to kompletnie. Siedziałem i ryczałem, nie kryjąc się z niczym w żaden sposób. Nie wyglądam ładnie, bo nikt nie wygląda ładnie, ale jest ciemno, to co mnie to obchodzi?
Frosch Misfit
Frosch Misfit

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-brak prawej ręki do łokcia
-brak kilku zębów
-blizna nad lewym biodrem oraz dwie poziome na czole
-uporczywy kaszel od alkoholu
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki w losowych miejscach
Ekwipunek : .
-niezniszczalna filiżanka z kwiatowymi wzorami (dar od Reginy)
-stalowy sztylet (dar od Fenebrisa)
-szczotka do włosów (dar od Viga)
-śmieci
-jedzenie
-nożyczki
-notatnik z ołówkiem
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Cmentarz w okolicy Afraaz - Page 11 Empty Re: Cmentarz w okolicy Afraaz

Pisanie by Luca Sro Lis 11, 2020 2:06 am

Oczywiście, że nie zamierzałem wrócić na górę, o nie, nie. Poszedłem sobie do mojej pracowni i przystanąłem sobie przy oknie. Zwróciłem wzrok na cmentarz i obserwowałem tańczące, malutkie płomyki na horyzoncie. W dupie mam to, co on zrobi i teraz nie mam zamiaru ruszyć się do niego na górę. Niech sobie robi co chce, albo niech idzie spać do siebie. Tak byłoby najlepiej. Ja już nie zamierzam iść spać, o! Pójdę zaraz po wodę do studni i się umyję jak cywilizowany człowiek. Najpierw tą wodę ugotuję i zrobię sobie herbatę.
Chciałem iść na zewnątrz, ale usłyszałem ten donośny płacz menela i jego wołanie. To mnie zatrzymało przy drzwiach wyjściowych. Spojrzałem w stronę schodów, jakbym się spodziewał, że zaraz menel zleci po schodach. Ale nie zleciał. Zmrużyłem oczy z niezadowoleniem. Nie, nie pójdę do niego. Jestem na niego zły, że znów coś takiego odwalił!
Myślałem, myślałem krótko... A pal to licho! Poszedłem na górę. Powoli, warknąłem coś po drodze, bo stanąłem niefortunnie i mnie kostka zabolała. No niech tak ten menel nie wyje!
Zatrzymałem się na półpiętrze i spojrzałem na niego. I czego tak ryczy? To ja powinienem tu stać zapłakany i roztrzęsiony, a nie on.
-Nie płacz już, jestem przecież. - Mruknąłem. -Nic mi nie jest. A Ty nie płacz, bo nie mam chusteczki żadnej. Nie będziesz miał czym sobie buzi wytrzeć. - Nawet nie przypuszczałem, że mógł zabrać moją kołdrę. Jak mi zaraz wyskoczy, że nią sobie nos wytrze, to..! Nie wiem co się stanie.
Oparłem się niedbale o ścianę i patrzyłem się na niego. Powiedz coś, albo idź spać. Ja się zajmę sobą i nic więcej Ci na drodze nie stanę. Nawet nie mam nawet najmniejszego zamiaru.
-Pójdę chyba sobie coś przygotować do jedzenia. Przez dzień pójdę na miasto. - Rzuciłem, dla odwrócenia jego uwagi, od płaczu. Może się tym zainteresuje i zechce ze mną iść? Kto go wie. Wypadałoby chyba coś znaleźć dla tego jego kocura. Co, już myślę nad pozwoleniem, aby ten kot został? Mam za dobre serce dla kotków.
Luca
Luca

Stan postaci : Wspaniały. Rana po postrzale całkiem nieźle się zagoiła.
Ekwipunek : Łopata, zapałki, czaszka ptaka, klucze, perfumy, chusteczki, ciasteczka cynamonowe, sakiewka z pieniędzmi, list od menela
Ubiór : Zapraszam do kp.
Źródło avatara : Nipuni

Powrót do góry Go down

Cmentarz w okolicy Afraaz - Page 11 Empty Re: Cmentarz w okolicy Afraaz

Pisanie by Frosch Misfit Sro Lis 11, 2020 2:32 am

Siedziałem owinięty kocem i zasmarkany i załzawiony i zaśliniony i trochę zakrwawiony płakałem niezgrabnie. Chociaż starałem się nasłuchiwać, to nie wiedziałem czy coś słyszę czy nie, ale nie wychodziło mi to kompletnie. Oczy mnie bolały i głowa i nos i ręka i brzuch. Wszystko mnie bolało.
Podskoczyłem kiedy usłyszałem Szefa blisko, wyłapałem sylwetkę w ciemności, ale oczy mnie bolały trochę od płakania. Szybko przekalkulowałem, że uciec nie dam rady, zanim wstanę z ziemi Szef mnie dorwie i pobije i nakrzyczy na mnie. W klęku patrzyłem na niego i wysłuchałem co mówi, bo ze zdenerwowania na kilka chwil odebrało mi możliwość ryczenia, nie na długo, kiedy tylko Szef przestał mówić, wszystko wróciło.
Nie zrobiłem nic złego, bo to normalne chyba, ale to nie tak miało być przecież, chciałem, żeby było miło, żeby było ciepło i miękko i miło, nie chciałem, żeby Szef uciekał i się stawiał...
-Ja nie chciałem Szefie...-zaburczałem pod nosem kiedy już się oparłem czółkiem o ziemię, bo postanowiłem się skulić jakoś. Zakaszlałem kilka razy i mi niewygodnie było tak w skłonie, bo mi się ciężko oddychało, więc się znów podniosłem torsem w górę.-Ja nie chciałem Szefie.-powtórzyłem teraz wyraźniej, a później powtórzyłem to jeszcze kilka razy, ale im więcej razy to mówiłem, tym bardziej słowa tonęły w zaryczanym bełkocie. Nie chciałem zdenerwować Szefa, nie chciałem, żeby mnie walnął i nie chciałem, żeby uciekał, to nie tak miało być, bo ja nie chciałem, żeby tak wyszło, że teraz on jest tam, a ja tu. Ciągle wycierałem mokrą twarz dłońmi, przedramionami, co później siłą rzeczy wycierałem trochę o koc i o siebie, a później znów skuliłem się w klęku, przysysając się czołem do desek i na nowo zacząłem sobie wyć i smarkać się i się tym krztusić.
Na próbę odwrócenia uwagi jedynie zacząłem kręcić gwałtownie głową, szorując brwiami po podłodze. Ja nigdzie nie pójdę, bo mnie Szef zostawi gdzieś samego, bo powie, że zaraz wróci, a nie wróci. Ja wiem, ja znam tę metodę od dawna, a drogę do domu nie zawsze łatwo znaleźć. Ja wiem o co chodzi, mnie się tak nie wrobi.
Frosch Misfit
Frosch Misfit

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-brak prawej ręki do łokcia
-brak kilku zębów
-blizna nad lewym biodrem oraz dwie poziome na czole
-uporczywy kaszel od alkoholu
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki w losowych miejscach
Ekwipunek : .
-niezniszczalna filiżanka z kwiatowymi wzorami (dar od Reginy)
-stalowy sztylet (dar od Fenebrisa)
-szczotka do włosów (dar od Viga)
-śmieci
-jedzenie
-nożyczki
-notatnik z ołówkiem
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Cmentarz w okolicy Afraaz - Page 11 Empty Re: Cmentarz w okolicy Afraaz

Pisanie by Luca Czw Lis 12, 2020 10:32 pm

-To po prostu tak więcej nie rób. - Odpowiedziałem mrukliwie i podrapałem się po brodzie. -Nie lubię, kiedy nagle się ktoś próbuje do mnie dobierać, zrozumiano? - Nie wiem, czy nie zabrzmiało to zbyt dosadnie. Chyba inaczej się z nim nie da sprawy przedstawić, jak w ten sposób, prosty i... Nieco agresywny? No ten dosadny sposób. Cóż, nie chciałem, aby było mu smutno przez to, ani nie chciałem, aby nagle płakał. Z resztą, o czym ja nagle myślę, skoro typ chciał mnie drugi raz już zgwałcić? Nie powinienem się tak przejmować jego stanem. Powinienem się przejmować swoim beznadziejnym położeniem w tej głupiej sytuacji. Właściwie, to tylko przez moją głupotę miało miejsce.
Patrzyłem się na niego, co wyrabia. Tym bardziej nie podobało mi się to, co odstawiał. Miałem niemiłe wrażenie, że próbuje na mnie wywrzeć poczucie winy, którego nie powinienem czuć. Momentalnie skarciłem się w myślach, za same próby wyrażenia współczucia w jego stronę.
-Proszę Cię, nie płacz i idź spać do siebie. Porozmawiamy o tym rano, dobrze? - Złożyłem ręce na piersi. Z miejsca się nawet nie ruszyłem na krok. Czekałem, aż on sam pierwszy wstanie i zniknie w swoim pokoju. A ja..? Ja nie wiem co zrobię. Niby mógłbym iść faktycznie znów próbować zasnąć, ale czy mi się uda? Może faktycznie najpierw się umyję, a dopiero później uda mi się zasnąć. Może, a raczej, mam nadzieję, że gorąca woda mnie w znuży do snu.
Jestem cierpliwy jak tylko mogę. Stałem tak dalej i czekałem, aż wstanie i pójdzie do siebie. Jestem bardzo cierpliwy! Nie będę go pospieszał. Mam czas, ja mam dużo czasu.
Luca
Luca

Stan postaci : Wspaniały. Rana po postrzale całkiem nieźle się zagoiła.
Ekwipunek : Łopata, zapałki, czaszka ptaka, klucze, perfumy, chusteczki, ciasteczka cynamonowe, sakiewka z pieniędzmi, list od menela
Ubiór : Zapraszam do kp.
Źródło avatara : Nipuni

Powrót do góry Go down

Cmentarz w okolicy Afraaz - Page 11 Empty Re: Cmentarz w okolicy Afraaz

Pisanie by Frosch Misfit Czw Lis 12, 2020 11:15 pm

Skulony kiwnąłem głową, ale i tak wiem, że kiedyś znów to zrobię, bo będę chciał, żeby było miło, bo zapomnę co było. Ale skoro Szef nie lubi jak nagle się do niego ktoś dobiera, to może polubi jak nienagle to zrobię. Hehehe.. Wejdę do pokoju i powiem: Szefie będę się do ciebie dobierał za chwilę. A potem wyjdę i wrócę z prezentem. Znajdę coś dla Szefa, coś pięknego jak on i mu dam i wtedy dobiorę się do niego, ale tylko trochę i znów pójdę i wrócę z prezentem i wtedy hehehe.... Wtedy się dobiorę tak.. Heheh.. Tak już po całości. Ja wiem jak to zrobić, ale to nie teraz, teraz nie mam siły.
Znów kiwnąłem głową na prośbę żebym poszedł spać. Pociągnąłem z całej siły nosem. Złapałem się za barierkę schodów i wstałem powoli chwiejąc się przy tym, bo mi nogi ścierpły i bo mi słabo było i jeszcze procenty w głowie miałem.
Chwyciłem łapami kołdrę, żeby mi nie spadła, bo zimno mi będzie. W końcu wytarłem nos kołdrą, bo ręką nie mogłem, bo ręce miałem zajęte trzymaniem właśnie kołdry. Zerknąłem na drzwi do mojego pokoju, zadreptałem niespokojnie w miejscu, jeszcze raz się wytarłem, tym razem oczy, po czym obróciłem się do Szefa. Chciałbym go przytulić, ale wiem, że mi nie pozwoli, ostatnio też nie pozwalał i przed chwilą też nie pozwolił, więc nie pozwoli jak do niego teraz podejdę.
-Dobranoc Szefie.-wymruczałem przecierając twarz przykryciem i owinąłem się nim szczelnie, znów przestępując z nogi na nogę. Popatrzyłem na Szefa i nawet nie umiałem się zdobyć, na uśmiechnięcie się, tylko umiałem pokazać zmarszczki między ściągniętymi ze smutku brwiami.
Podrapałem się po piersi w oczekiwaniu na odpowiedź, a kiedy ją dostałem, to małymi krokami obróciłem się i ruszyłem do swojego pokoju, ciągając bez końca nosem. Zatrzymałem się jednak po kilku krokach i obróciłem połowicznie do Szefa o ile dalej stał na schodach.-Bo em.. Szefie... zgubiłem gdzieś w pokoju Szefa zęba...-odchrząknąłem, zawalonym flegmą gardłem.-Szef uważa na nogi lepiej.-ostrzegłem go i wznowiłem wędrówkę do swojej sypialni.
Kiedy już zamknąłem drzwi, uklęknąłem przy nich i patrzyłem przez szczelinkę pod nimi, ale nic nie widziałem, bo w sumie było ciemno. Może liczyłem, że Szef za mną pójdzie, może się tego bałem. Zaciekawiony sierściuch od razu podszedł do mnie nieco chwiejnie i zaczął ocierać mi się mordką o włosy. Popatrzyłem na niego i uderzyłem go lekko czółkiem w czółko. Muszę posprzątać. To wiedziałem też. Muszę posprzątać, bo zawsze trzeba sprzątać, więc posprzątam, żeby Szef nie był dodatkowo zły, że mam bałagan.
Poderwałem się z ziemi, czego pożałowałem natychmiastowo kiedy przez mroczki przed oczami upadłem znó na dechy. Ponowiłem wstanie, tym razem powoli i wszystko poszło dobrze. Puściłem kołdrę Szefa na deski i goły dopadłem do mojego materaca, co leżał na podłodze. Zrzuciłem z niego wszystkie rzeczy i zacząłem wciągać go na łóżko, co było wybitnie trudne. Uderzyłem się w tył kolana, w palca u stopy, syczałem, bo złamanymi palcami musiałem sobie pomagać, a jeszcze się chwiałem i robiło mi się niedobrze. Było mi źle, wszędzie i ciągle.
Kiedy materac wciągnąłem na łóżko, to zabrałem się za dalsze sprzątanie. Położyłem na materac prześcieradło, poduszkę i kołdrę, ale po chwili namysłu zabrałem prześcieradło. Swoje ubrania zostawiłem w pokoju Szefa i bałem się po nie iść strasznie.
Prześcieradło więc złożyłem na pół i ułożyłem sobie pod łóżkiem, pod którym wylądował już po chwili wyładowany rupieciami plecak, z którego wcześniej wyjąłem nieco jedzenia, żeby nakarmić kota i trochę siebie.
Skubaniec zjadł kawałek kapciowatego ogórka i kawałek chleba i serka, a ja zjadłem tego trochę z nim. Wrzuciłem pod łóżko kołdrę Szefa. Wydawało mi się, że wszystko jest dość posprzątane, więc następną rzeczą jaką wpakowałem pod łóżko byłem ja sam. Nie było to łatwe, bo łóżko mogłoby być wyższe, albo ja mniejszy, ale dałem radę. Okryłem się kołdrą jak mogłem, bo bez ubrań to mi zimno może być trochę, ale ja się nie przejmuję. Mi może być zimno, byle Arsikowi nie było.
Zabrałem też wtedy pod łóżko kota, ale ten postanowił trochę pozwiedzać. Wzrokiem już nieco przyzwyczajonym do mroku obserwowałem go jak się szlajał, to tu, to tam. Wytarłem oczy, bo mi się znów zaczęły szklić kiedy kątem ucha nasłuchiwałem czy Szef nie idzie do mnie zły i kiedy wydawało mi się, że idzie. Rozłożony na brzuchu myślałem, ale nie za długo, bo mimo wszystko dość szybko dopadł mnie sen, który do zbyt spokojnych nie należał.
Frosch Misfit
Frosch Misfit

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-brak prawej ręki do łokcia
-brak kilku zębów
-blizna nad lewym biodrem oraz dwie poziome na czole
-uporczywy kaszel od alkoholu
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki w losowych miejscach
Ekwipunek : .
-niezniszczalna filiżanka z kwiatowymi wzorami (dar od Reginy)
-stalowy sztylet (dar od Fenebrisa)
-szczotka do włosów (dar od Viga)
-śmieci
-jedzenie
-nożyczki
-notatnik z ołówkiem
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Cmentarz w okolicy Afraaz - Page 11 Empty Re: Cmentarz w okolicy Afraaz

Pisanie by Luca Pon Lis 16, 2020 3:44 am

-Dobranoc. - Odpowiedziałem mu krótko, gdy tylko usłyszałem jego słowa. Cóż, idzie spać, to dobrze. Będę miał zapewne całą noc spokojną, bez obaw, że się nagle do mnie zacznie dobierać, lub coś w ten deseń. Przyglądałem się mu uważnie, gdy odchodził do pokoju. Odbiłem się od ściany i już miałem iść na dół, ale znów zaczął Froschi coś mówić o swoim zębie. Uśmiechnąłem się do niego delikatnie i kiwnąłem głową. Pewnie, będę uważał, nie musi się o mnie martwić.
Poszedłem na dół, kiedy zamknął za sobą drzwi. Podreptałem do kuchni i zgarnąłem wiaderko na wodę. Czeka mnie kilka kursów w te i z powrotem, ale trudno się mówi. Jak nie dziś, to jutro bym musiał się tak przejść. Na przykład, po wodę na samą herbatę.
Drzwi wejściowe oczywiście były otwarte. Nawet nie mam się czego dziwić, w końcu Froschi przyszedł do mnie w mocno podchmielonym stanie. A przynajmniej, tak mi się wydaje. Nie wiem, ja nie piję. Nie umiem się przez to wypowiedzieć. Na pewno mogę stwierdzić, że miał trochę na bani, skoro nie zamknął za sobą drzwi. Ewentualnie, to przez to, że u niego na ulicy nie było co zamykać i to wyłącznie przyzwyczajenie.
Poszedłem za dom, gdzie mieści się moja studnia. Zawiązałem wiaderko na sznurku i spuściłem na dół, aby wody nabrać. Nie spodziewałem się, że wciągnięcie tego wiaderka może być takie bolesne. O bogowie co istnieją, albo i nie istnieją. Zabolała mnie rana, ale jakoś radę sobie dałem.
Pełne wiaderko zabrałem do domu. Postawiłem na kominku, które uprzednio rozpaliłem. Przelałem wodę do gara i postawiłem na ogniu. Trochę to ciężkie, nie powiem, że przydałaby mi się w tej chwili pomoc. Już trudno, przecież nie ściągnę menela na dół, skoro spać poszedł. Sam nie chciałbym być budzony nagle w środku nocy... Ja to jednak mam kawałek empatii w sobie.
Poszedłem kolejny raz po wodę na zewnątrz. Musiałem poczekać chwilę, aż ta w garze się ugotuje. Tą zabrałem na górę - nie wiem jakim cudem mi się to udało, tak szczerze - wlałem wodę do wanny i wróciłem z garem na dół. Znów przelałem do niej wodę, ustawiłem na kominku i poszedłem po kolejną porcję wody ze studni. Ten cykl powtórzyłem kilka razy, aż nie zapełniłem wanny ciepłą wodą. Chcąc nie chcąc, trochę ta woda wystygła. Będę musiał się zadowolić tą, jaką mam.
Przygotowałem sobie czyste ubrania. Rozebrałem się i wszedłem do wanny. No i mam chwilę dla siebie. Pewnie ta chwila będzie... Bardzo długa. Wydaje mi się, że lekko przegiąłem w stosunku do Froscha. Nie powinienem się na niego tak złościć, może nie zrozumiał niczego? Rany, z nim to jest jak z dzieckiem. Nie, nie powinienem się w takim razie nad nim rozwodzić. Jestem głupi i pozwoliłem mu podejść do siebie za blisko. Będę chyba musiał nauczyć się trzymać go na pewien dystans. Ciekawe, czy będę tak potrafił, ha, ha.

Z/T x6 x2
Luca
Luca

Stan postaci : Wspaniały. Rana po postrzale całkiem nieźle się zagoiła.
Ekwipunek : Łopata, zapałki, czaszka ptaka, klucze, perfumy, chusteczki, ciasteczka cynamonowe, sakiewka z pieniędzmi, list od menela
Ubiór : Zapraszam do kp.
Źródło avatara : Nipuni

Powrót do góry Go down

Cmentarz w okolicy Afraaz - Page 11 Empty Duchy cmentarne

Pisanie by Frosch Misfit Nie Gru 13, 2020 10:09 pm

Spałem, ale nie spałem dobrze. Na mieście zawsze są jakieś hałasy, zawsze ktoś idzie uliczką, albo tłucze szkło albo sika, albo idzie czy coś, no różne rzeczy ludzie robią. Jak z Szefem spałem, to też coś zawsze było, albo walnąłem w bok trumny, albo Szef się wiercił i mruczał coś przez sen, albo ptaki zaskrzeczały za oknem. No i mimo tego wszystkiego jakoś dzisiaj, w ciszy mi się gorzej spało. Może mam w głowie za dużo myśli, pewnie tak, to możliwe. Hehehe... A nie... Chciałem powiedzieć, że dawno mi nikt myśli z głowy pięścią nie wybił, ale no w sumie Szef mi wybił dzisiejszej nocy w sumie. To o co chodzi?
Leżałem od kilku minut i patrzyłem się na śpiącego Arsika, co u mojego boku leżał. Miałem zły sen. One czasami przychodzą, czasami się budzę, czasami nie. Myślę sobie, że bym poszedł do Szefa, bym się do niego przytulił, wyburczał mu sen i bym mu powiedział co mi leży na włochatej klacie. Hehe... Ale Szef mnie nie wysłucha. Z resztą chyba się zrobiłem miękką pizdą w chuj. Kiedyś to nic mi nie było. Koszmar to był koszmar, przewracałem się na drugi bok i spałem, trup w uliczce to był trup, przechodziłem dalej, stracony ząb to był stracony ząb, przynajmniej wiedziałem, że go już sobie nie połamię i nie będzie boleć. Ale teraz jak mi Szef zęba wybił, to myślę, że to jednak bolało, tak w głowie i tak pod żebrami bolało, trochę mocno. Nie myślałem, że mnie Szef uderzy, a ja wiem, że jak raz uderzył, to tylko czekać aż znów to zrobi, ja wiem, jak wiem, ja dużo o tym wiem, tak jest zawsze.
Pociągnąłem mocno nosem, ale nic to nie dało, więc wytarłem go w Arsika. Jego sierść przyczepiła mi się do nosa, co mnie łaskotało, więc koniec końców i tak musiałem smarki wytrzeć w plecak. Pocałowałem mojego śpiocha w puchaty łepek.
Tak teraz myślę, że znów nie wiem co robić. Niby wiedziałem, że mogę tutaj zostać, ale czy mogę? Niby wiedziałem, że mnie Szef lubi, ale czy lubi na pewno?
Westchnąłem sobie ciężko, bo wydaje mi się czasem, że jestem trochę głupi. Hehe... Ale czasami tylko. Hehe... Sam nie wiem, ale wiem, że nawet jak mnie Szef kopnie w dupę, to mam Arsika i będę mu najlepszą kocią mamą jaką by tylko mógł mieć i dobrze, będzie się bawił na śmietniku, będziemy mieć swoją uliczkę i swój...emm... nie wiem, swoją szafę, znajdziemy nam nową szafę, albo odzyskamy tą moją starą. Tęsknię za nią, dalej gdzieś w plecaku mam do niej kluczyk. Jest potrzebny, żeby ją otworzyć, o ile tamte chuje, co mi palce połamały, nie rozwaliły ledwo żywego zamka.
-No i kurwa chuj.-burknąłem pod nosem i zatopiłem pysk w plecaku, co mi obecnie za poduszkę robił. Poczułem wilgoć swoich smarków na czole. Im dłużej myślałem, tym bardziej mnie pod żebrami bolało, więc zakaszlałem kilka głośnych i długich i suchych kaszlnięć, a potem leżałem i próbowałem nie myśleć. Jestem w tym całkiem dobry, ale tym razem było mi z tym ciężko. Mimo wszystko dałem radę i po chwili znów chrapałem Arsikowi do ucha, budząc się co jakiś czas przy kolejnych złych snach.

Z/T
Frosch Misfit
Frosch Misfit

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-brak prawej ręki do łokcia
-brak kilku zębów
-blizna nad lewym biodrem oraz dwie poziome na czole
-uporczywy kaszel od alkoholu
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki w losowych miejscach
Ekwipunek : .
-niezniszczalna filiżanka z kwiatowymi wzorami (dar od Reginy)
-stalowy sztylet (dar od Fenebrisa)
-szczotka do włosów (dar od Viga)
-śmieci
-jedzenie
-nożyczki
-notatnik z ołówkiem
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Cmentarz w okolicy Afraaz - Page 11 Empty Ostatnia wola

Pisanie by Thaazis Hassir Czw Gru 24, 2020 11:08 pm


zima 1868 r.

To ciekawe, że drugim miejscem, jakie odwiedził po opuszczeniu komisariatu, był cmentarz. Hassir już wcześniej kazał uprzedzić grabarza, by wstrzymał się z pochówkiem i zabezpieczył zwłoki, jak uzna za stosowne i konieczne. Liczył, że nie zabawi u milicji zbyt długo i rzeczywiście Lasenbak postanowił szybko uwinąć się z przygotowaniami do śledztwa, więc elf spędził tam tylko jedną noc i sporą część dnia następnego. Było parę godzin po południu, kiedy przekroczył bramę nekropolii.
Jego nierówne teraz kroki odbijały się głucho na kamiennej ścieżce. Po bokach i po środku wyrastało kilka dłuższych źdźbeł traw, które wyglądały równie umierająco, co i drzewa. Cała okolica wydawała się martwa, włącznie z dużym domem wyrastającym po środku. Thaaz szedł niespiesznie, lekko utykając na prawą nogę, i przyglądał się mijanym nagrobkom. Czasem zatrzymywał się na moment, by przeczytać inskrypcję, nazwisko albo datę, która z czymś mu się skojarzyła, ale nie zbaczał z wyznaczonej sobie drogi. Gdzieś w dali krzątało się jeszcze kilka osób, które po pierwszym rzucie oka zwyczajnie zignorował.
Stanął w końcu przed drzwiami i zapukał, kołatką, jeśli takową udało mu się tam znaleźć. Nie umawiał się z nim na konkretną porę, nie mając wcześniej pewności, a potem uznając, że szkoda czasu na listy.
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Cmentarz w okolicy Afraaz - Page 11 Empty Re: Cmentarz w okolicy Afraaz

Pisanie by Luca Pią Gru 25, 2020 7:58 pm

Cały poranek był przyjemny. Nic szczególnego się nie działo, spokój miałem. Nie ukrywam jednak, że obrażony menel mnie odrobinę martwi. Siedzi u siebie zamknięty cały czas. Ale mu jedzenie zaniosłem! Mam nadzieję, że zje wszystko i wydziwiać nie będzie.. Później pójdę, żeby sprawdzić czy żyje i naczynia zabiorę i umyję.
Miałem plan na dzień. Zająć się domem - bo trochę kurzu się nazbierało - i trupami. Właściwie, klientów raczej na dziś nie miałem mieć... A przynajmniej w moim kalendarzyku żadnych nie było zapisanych. Zawsze może się ktoś niespodziewanie trafić, rozważam też tą opcję. W każdej chwili ktoś może umrzeć i na gwałt będzie zapotrzebowanie, aby urządzić pogrzeb. Może na teraz zaraz? Oj, nie przypominam sobie, żebym kiedyś miał takowe wyzwanie, abym musiał w jeden dzień przygotować trupa i pochować- A właściwie, nie! Jednak przypominam sobie, bo była taka kobietka... Ale to stare dzieje były, mniejsza o tym.
Kto by się spodziewał, że moje przemyślenia się spełnią? Ktoś zapukał do drzwi, a ja, będąc wspaniałym gospodarzem, nie mogłem takowej osoby zignorować. Pobiegłem do drzwi i sprawnie je otworzyłem przed niższym o głowę i pół ode mnie elfem. Jaki malusi uroczy. Rzadko elfy do mnie przychodzą.
-Witam, w czym mogę pomóc? - Momentalnie odsunąłem się od drzwi i ruchem głowy nakazałem elfowi wejść do środka. Nie będę obsługiwał nikogo przed domem. -W jakiej sprawie Pan przychodzi? Herbaty może? - Jaki ze mnie gościnny grabarz, ho, ho.
Luca
Luca

Stan postaci : Wspaniały. Rana po postrzale całkiem nieźle się zagoiła.
Ekwipunek : Łopata, zapałki, czaszka ptaka, klucze, perfumy, chusteczki, ciasteczka cynamonowe, sakiewka z pieniędzmi, list od menela
Ubiór : Zapraszam do kp.
Źródło avatara : Nipuni

Powrót do góry Go down

Cmentarz w okolicy Afraaz - Page 11 Empty Re: Cmentarz w okolicy Afraaz

Pisanie by Thaazis Hassir Pią Gru 25, 2020 10:12 pm

  Długo czekać nie musiał, co go cieszyło, bo nienawidził sterczeć przed drzwiami. Jeszcze by się w tym czasie rozmyślił i wrócił do swoich zajęć. To byłoby rozsądne. Posłałby tylko notkę o zmianie planów, pewnie trochę zdenerwowałoby to grabarza, no a tego lepiej nie robić, ale cóż. Przejmując się takimi rzeczami z pewnością znacznie szybciej potrzebowałby jego usług.
  Tak czy inaczej, drzwi otworzyły się, a w nich stanął nikt inny jak Luca Khann. Hassir nie biegał po nim wzrokiem, nie obchodziło go jego ubranie jakoś szczególnie, a choć musiał patrzeć w górę, to ciężko było odnieść wrażenie, że czuł się przy tym niższy.
  — Witam również — odparł dość bezdusznie neutralnym tonem i wszedł do środka, zdejmując kurtkę. — Thaazis Hassir... Tak, chętnie. — Skinął głową na pytanie o herbatę. — Miałem się zjawić w sprawie zwłok Claudie Misfortune, żeby ustalić pochówek. Nie zapowiadałem, bo i czas nie był pewny do ostatniej chwili.
  Wyjaśnił się skrótowo o tyle, o ile uznawał za stosowne. Poszedł za swoim gospodarzem tam, gdzie mu wskazał, tylko kątem oka rozglądając się po wnętrzu. Nie przedstawiało się szczególnie, przynajmniej na razie, nie spodziewał się chyba niczego innego.
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Cmentarz w okolicy Afraaz - Page 11 Empty Re: Cmentarz w okolicy Afraaz

Pisanie by Luca Pią Sty 01, 2021 11:33 pm

To całkiem słodkie było, jak elfi pan wyciągał głowę do góry, żeby na mnie spojrzeć. Nie wyobrażam sobie, żebym ja miał się tak wyciągać jak małe zwierzątko jakieś... Nie żebym go od zwierząt wyzywał! Nic z tych rzeczy!
Wpuściłem go do środka. Wyciągnąłem rękę po jego kurtkę i jeżeli tylko mi ją oddał, to powiesiłem ją na najbliższym wieszaku przy drzwiach. Zaprowadziłem go do kuchni. Skinąłem głową na wolne miejsce przy stoliku. Niech sobie tam przyklapnie mój klient, ja się herbatką zajmę. Całe szczęście, że chwilę temu robiłem sobie samemu gorący napój i mam jeszcze część gorącej wody.
-Mmm. Tej czarnowłosej ślicznotki o ile dobrze pamiętam? - Zagadnąłem, zalewając przygotowany kubek wodą. -Kiedy Panu odpowiada termin pochówku? Dostosuję się ze wszystkim. - Naprawdę mógłbym nawet dziś przygotować pogrzeb! Na wieczór ze wszystkim bym się wyrobił, o ile mój menel by mi pomógł... O ile byłby w stanie.
Postawiłem kubek przed elfem. Może ciastek mu jeszcze dam..? O, to wspaniały pomysł. Zaraz przebiegłem się po pomieszczeniu i na pięknym zdobionym talerzyku postawiłem przed nim ciasteczka. Liczę na to, że się na nie skusi.
-Czy chce Pan też porozmawiać o tym jak przygotować ciało do pochówku? Mogę od razu przygotować cennik konkretnych rzeczy, wierzę, że dojdziemy do porozumienia. - W takim razie od razu powinienem przejść się do mojej pracowni i poszukać wszystkiego co trzeba. Zapiszę sobie co i jak przy okazji. Nie brzmi to jak zły pomysł... O ile tylko ów Pan życzy sobie konkretnych upiększeń tejże panny.
Luca
Luca

Stan postaci : Wspaniały. Rana po postrzale całkiem nieźle się zagoiła.
Ekwipunek : Łopata, zapałki, czaszka ptaka, klucze, perfumy, chusteczki, ciasteczka cynamonowe, sakiewka z pieniędzmi, list od menela
Ubiór : Zapraszam do kp.
Źródło avatara : Nipuni

Powrót do góry Go down

Cmentarz w okolicy Afraaz - Page 11 Empty Re: Cmentarz w okolicy Afraaz

Pisanie by Thaazis Hassir Nie Sty 03, 2021 3:21 pm

  Kiwnął głową na opis dziewczyny. Nie przejął się nim, choć pewnie niejeden by to zrobił. Ostatecznie nie powiedział nic złego, więc nie miało to wielkiego znaczenia. Skupił się raczej na jego kolejnych słowach, zajmując sobie miejsce przy stole.
  — To zależy, ile zajmie robienie inskrypcji. Jeśli pan lub kamieniarz miałby się spieszyć i przy okazji spartolić robotę, to nie zależy mi na czasie — odparł i ujął rękami kubek z herbatą, jakby była to bardziej porcelanowa filiżanka. Zdecydowanie wolał filiżanki, były mniej toporne.
  Zerknął również na ciastka, aczkolwiek najpierw poczęstował się łykiem złocistego płynu, który rozlał się po gardle przyjemnym ciepłem. Przynajmniej to było zawsze niezmienne. Co do smaku, wiele razy pozostawiał sporo do życzenia. Podobno ludzie z Awasakimy byli mistrzami w parzeniu herbaty. Chętnie by to kiedyś sprawdził. Ale grabarz poruszył temat, który Thaazis sam chciał zacząć, więc porzucił myśli o herbacie.
  — Chcę porozmawiać o wszystkim, od początku do końca. To wbrew pozorom nic skomplikowanego, więc z pewnością mnie pan nie zawiedzie — rzucił i wstał razem z grabarzem, skoro przenosiny do gabinetu okazały się potrzebne. Wziął sobie jedno z ciastek, które zjadł po drodze, i pokuśtykał za Lucą.
  Omiótł wzrokiem gabinet, ale tylko na moment, skupiając się bardziej na rzeczach, które Khann mu pokazał. W zasadzie nie bardzo przejmował się kosztami, nie powinny wynieść dużo. Thaaz odłożył herbatę na biurko i oparł się ręką o blat.
  — Chcę, żeby pogrzeb zaczął się od uroczystej kremacji. Po zmroku. W ciszy. Potem, jak ktoś będzie chciał, to może się poodzywać. Prochy złożysz bezpośrednio w kamiennym nagrobku. Nie musi być duży, ale ma się na nim zmieścić to. — Sięgnął do kieszeni i rozłożył na blacie biurka pergamin z wyrysowanymi kolejno symbolami. Obrócił w stronę Luci, by ten nie miał wątpliwości, jak ma patrzeć. Pierwszy od lewej widniał ognisty okrąg, pusty w środku. Dalej było zostawione miejsce, aż proszące się o wypełnienie, lecz nikt tego nie zrobił, a za nim bardzo podobny okrąg, lecz jakby z kamienia. Poniżej pustego pola widniała prosta mieszanka tychże; płonące kamienne kółko otoczone było takim samym, ale już bez ognia, zaś od dołu przylegało półkole, ponownie z ogniem. — Przynajmniej tej wielkości — zaznaczył Hassir, wskazując samą kartkę, na której faktycznie wszystko było czytelne. Było też całkiem dobrze narysowane, nawet mając ściągę, więc albo miał zdolności, albo spędził nad tym sporo czasu. — Nie musisz spraszać żadnych kapłanów — dodał po chwili.
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Cmentarz w okolicy Afraaz - Page 11 Empty Re: Cmentarz w okolicy Afraaz

Pisanie by Luca Sro Sty 13, 2021 7:20 pm

-Znam jednego dobrego człowieka, który tworzy wspaniałe inskrypcje w przystępnej i rozsądnej cenie. - Przysiadłem sobie na krześle, na przeciwko malutkiego elifka. Chyba nie przestanę mu wytykać tego w myślach, że ma tyle wzrostu ile ma. No błagam! Jest uroczy przez swój własny wzrost!
Oj, chciałem już dodać od siebie, że rzadko kiedy który klient żąda zwrotów pieniędzy przez moje niekompetencje. Jestem wspaniałym grabarzem i na pewno go nie rozczaruję. Ale ze mnie skromny człowiek, he, he.
Podniosłem prędko zadek do góry i wyprzedziłem klienta, kierując się do pracowni. Pierwszy pognałem do pomieszczenia robiącego mi za gabinet. Postawiłem taboret, aby sobie pan elf klapnął -czego i tak nie zrobił, tylko sobie przy biurku stanął - a ja odszukałem po szafkach kartki papieru i ołówek. No to czego strapiona dusza sobie życzy?
Zacząłem notować to, o czym elfik mówił. Na dźwięk słowa "kremacja" powieka mi drgnęła. Szkoda tak pięknego ciała! Chciałbym się móc sprzeciwić, ale klient, to mój pan... Ach. Jaka szkoda. Będę musiał wydostać wnętrzności panny wcześniej, jeżeli będę chciał... Znów dałem się pochłonąć swoim fantazjom podczas pracy. Kontynuowałem pisanie.
Nieufnie zerknąłem na podsuniętą karteczkę. Mam nadzieję, że to co jest na tej karteczce, nie wywoła jakiś magicznych efektów ubocznych na prochach, co? I do tego mam nie spraszać kapłanów. Kiwnąłem głową. Odłożyłem kartki i na nie pergamin.
-Bez najmniejszego problemu. - W tym przypadku będę musiał się zastanowić nad kosztami. -Możemy się umówić, że prześlę Panu rachunek pocztą? - Tak przynajmniej mi będzie najłatwiej wszystko ogarnąć. "Pięknie" spiszę i będzie cudnie... A przynajmniej taką mam nadzieję.
Luca
Luca

Stan postaci : Wspaniały. Rana po postrzale całkiem nieźle się zagoiła.
Ekwipunek : Łopata, zapałki, czaszka ptaka, klucze, perfumy, chusteczki, ciasteczka cynamonowe, sakiewka z pieniędzmi, list od menela
Ubiór : Zapraszam do kp.
Źródło avatara : Nipuni

Powrót do góry Go down

Cmentarz w okolicy Afraaz - Page 11 Empty Re: Cmentarz w okolicy Afraaz

Pisanie by Thaazis Hassir Czw Sty 14, 2021 10:41 am

  Znał. Jak znał, to doskonale, Thaazis właściwie nigdy nie interesował się tym tematem, nie miał ku temu żadnych okazji. Pewnie nawet nie pomyślał, że będzie mieć. Nawet jeśli w jego pracy zgony planuje się częściej niż normalnie. Tak czy inaczej, poszedł za gospodarzem i wyłożył mu wszystko jak należy, dopiero wtedy siadając sobie na stołku. Jego uwadze nie uszło drgnienie powieki Luci, nie był jednak pewien, co miało oznaczać, jeśli w ogóle. Gdyby grali teraz w karty, uznałby, że grabarzowi nie podeszło rozdanie, ale jednocześnie nie jest tragicznie. Nie spodziewał się takich kart i będzie musiał kombinować. Teraz jednak... O co mogło mu chodzić z ciałem dziewczyny? No, chyba, że lubi patrzeć sobie na trupy. W jego fachu nie byłoby to takie dziwne.
  Jego nieufność względem rysunku też wydawała się dziwna, ale nie skomentował tego.
  — Oczywiście — odparł elf. — Kiedy mogę się spodziewać ustalonej daty? — zapytał, tak dla pewności. Bądź co bądź musiał zająć się sprawą podpalenia. Dobrze byłoby mieć ustalone wszelkie inne rzeczy, bo właściwie nadal nie wiedział, co go z tym czeka. Bibliotekarz i zamachowiec. No i jeszcze pytanie czy jego towarzysz z mieszkania Claudie był tym samym, który rozniecił pożar, Thaaz nie miał czasu mu się przyjrzeć, a tym bardziej jego sposobie chodzenia...
  Rozniecił...
  Pożar...
  — Czy to wszystko, czego panu trzeba? — Ponownie podniósł wzrok na Lucę, a raczej pełną uwagę, porzucając rodzącą się myśl samą sobie.
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Cmentarz w okolicy Afraaz - Page 11 Empty Re: Cmentarz w okolicy Afraaz

Pisanie by Frosch Misfit Pią Lut 05, 2021 12:42 am

Szef mi przyniósł jedzenie, ale nawet nie wyszedłem spod łóżka, bo się bałem, że mnie walnie, bo jak mnie ostatnio walnął, to mi zęba zabrał i on teraz leży gdzieś tam na ziemi. Trochę w duszy miałem nadzieję, że Szef zachował zęba i go odłożył na później i będzie o niego dbał, bo to niby taki mój podarunek od serca hehehehe, od paszczy raczej hehehe....
Tak czy inaczej dostałem jedzenie i herbatę i no jak Szef poszedł, to wypełzłem spod łóżka i już po chwili przelewałem herbatę do butelki po wódce, w której trochę wody miałem. Nieco herbaty mi się wylało na ziemię, ale to się nie trzeba martwić, bo ja zlizałem z ziemi i już nie było na ziemi herbaty i nawet dobra była, tylko musiałem włosa z pyska wyciągać, bo mi się zapałętał. Kanapkę, co dostałem, to ugryzłem trochę, a później złożyłem ją i wsadziłem na dno plecaka licząc, że może mi się nie rozpadnie jakoś mocno w środku.
Popatrzyłem na Arsika, który tak uroczo skrzeczał po kociemu. Odskrzekiwałem mu się z uśmiechem, dawałem mu się lizać i podgryzać i skrobać pazurkami. Kocham Arsika, to mój Arsik i go kocham. Czasami jak na niego patrzę, to czuję, że prawie, w sumie nie, że prawie, tylko zbiera mi się na płacz, bo chciałbym być dla niego najlepszy, chciałbym mu dawać dobre jedzenie i się z nim bawić, chciałbym się nim opiekować najlepiej jak umiem, żeby nic mu nie brakowało, żeby myślał o mnie dobrze i mnie kochał i kochał i kochał, ale kochał, tak, że jak ktoś pokaże mu mięsko, to Arsik i tak podejdzie do mnie, a nie do mięsa. Chcę żeby mnie ktoś kochał tak całkowicie, jak ja kocham Arsika, bo ja kocham Szefa i Arsika i siebie czasami i kocham też swoje jajko i mój plecak i moje ubrania i moją szafę.
Zarzuciłem plecak na plecy, kota wziąłem pod rękę i od razu przystawiłem sobie go do nosa, żeby go powąchać i dać mu dużo dużo buziaków więcej niż 10, dałem mu 2 10 buziaków, albo i więcej! Rozejrzałem się po pokoju i nie było w nim już nic mojego. Jedynym śladem po mnie było prześcieradło rozwalone pod łóżkiem. Pociągnąłem nosem i cichutko wyszedłem na korytarz. Zrobiłem kilka kroków w stronę schodów i wtedy usłyszałem czyjeś głosy. Jeden był na pewno Szefa mojego, ale drugi? Chciałem tam zejść i pobić tą drugą osobę, bo się bałem o Szefa, że coś mu się stanie, ale jakoś się wystraszyłem, że stracę kolejnego zęba jak tylko do Szefa podejdę. Pomacałem się językiem po dziurze po zębie, która już się zdążyła zaleczyć w większości. Nie mogłem więc zejść na dół, no to poszedłem do łazienki. Popatrzyłem na pomieszczenie i zanim się zastanowiłem już miałem w plecaku kostkę mydła, szczoteczkę do zębów Szefa oraz jasny ręcznik.
Teraz pora na odwagę. Przytuliłem Arsika do piersi, polizałem go po czole, między oczami, na co ten zaskrzeczał i syknął cicho rozcapierzając pazurki.
-I to jest kurwa hart ducha.-pochwaliłem go za to bojowe nastawienie do przyszłości. Najciszej jak mogłem otworzyłem okno i spojrzałem w dół. Widziałem jak ktoś gdzieś daleko łazi sobie między grobami, ale nie zwraca na mnie uwagi. No bo w sumie na co tutaj uwagę zwracać? To tylko menel wychodzący przez okno. Nic wielkiego.
Wspiąłem się na parapet, usiadłem na nim i przycisnąłem do siebie kota, któremu taka ciasnota najwidoczniej nie pasowała, bo się wiercić zaczął. Już po chwili, niczym prawdziwy profesjonalista, wypierdoliłem się przez okno. Łupnąłem stopami o ziemię, aż mi zniszczone buty zaskrzypiały, później z racji, że nogi mi się zgięły, rąbnąłem kolanami o glebę, czując każdy kamyczek co mi się w ciało wbił, a następnie, ponieważ rękoma się nie podparłem, bo kota nimi trzymałem, poleciałem na głupi ryj, którym z pełną pasją przejechałem po ziemi, raniąc się w bok nosa i policzek.
Kiedy się podniosłem do klęku poczułem pieczenie na twarzy, przetarłem ją więc zabandażowaną ręką, bo po to są bandaże, prawda? Do wchłaniania krwi! Ale tylko mojej krwi, bo to moje bandaże. Tak czy inaczej podejrzewałem, że Szef nie będzie zadowolony kiedy zobaczy sporego drapaka po prawej stronie nosa oraz pod prawym okiem i na prawym policzku. Krew mi powoli ciekła z otarcia, ale dla mnie to nic takiego! Ja jestem mocny chłop, mnie kutas z kamienia nie zrani w serce tak co bym się cykał iść tam gdzie chce, ale chuj. Ale ja lubię kutasy, ale swojego najbardziej, ale bardziej od niego myślę, że lubię nogi szefa. No kurwa no, życie bym za te nogi oddał. Myślę, sobie, że kiedyś oddam, jak Szef się na mnie zamachnie jak go za nogę złapię, ale się zamachnie Szef z nożem czy coś, albo z kamieniem i mnie jebnie. Wtedy umrę dla nóg Szefa, ale to będzie dobra śmierć, bo to bogowe udko będzie w mojej dłoni. Jak już umierać, to z nogą Szefa w ręce.
Tak czy inaczej, na moje szczęście wybrałem łazienkę na ucieczkę. Dlaczego na szczęście? Bo łazienka umiejscowiona była nad kuchnią, więc jak wypadałem na podwórko, to mnie Szef zobaczyć nie mógł, bo on w gabinecie siedział pochłonięty gościem, któremu z zazdrości mógłbym śmiało złamać wszystko co ma w ciele.
No, ale byłem już na podwórku. Odstawiłem Arsika na ziemię i pozwoliłem mu chodzić po trawie w pobliżu mnie. Niech się chłopak pobawi. W sumie to jest chłopak? Złapałem Arsika za ogon i uniosłem go do góry, a po chwili przewróciłem kotka na grzbiet i zacząłem go oglądać między nogami. W sumie nie wiem, ale chyba tak. Moja wiedza natury uważa, że tak, że to chłopak.
Miauknął i wybaczając mi niezapowiedziane oględziny ruszył w podróż po cmentarzu, a ja lazłem za nim, jak dobry tatuś, co pilnuje, żeby dziecko nie wpadło do rowu błota i nie utonęło. Co chwila wycierałem twarz z krwi, która z każdą chwilą krwawiła coraz mniej. Samouleczanie się! Jestem najlepszy, nic mnie nie zabije!
Frosch Misfit
Frosch Misfit

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-brak prawej ręki do łokcia
-brak kilku zębów
-blizna nad lewym biodrem oraz dwie poziome na czole
-uporczywy kaszel od alkoholu
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki w losowych miejscach
Ekwipunek : .
-niezniszczalna filiżanka z kwiatowymi wzorami (dar od Reginy)
-stalowy sztylet (dar od Fenebrisa)
-szczotka do włosów (dar od Viga)
-śmieci
-jedzenie
-nożyczki
-notatnik z ołówkiem
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Cmentarz w okolicy Afraaz - Page 11 Empty Re: Cmentarz w okolicy Afraaz

Pisanie by Mistrz Gry Sob Mar 13, 2021 8:44 pm

  Krótki śmiech nie poniósł się daleko, zaraz stłumiony przez pacnięcie w głowę. Ostre spojrzenie odprowadziło towarzysza, ale całe zajście szybko poszło w niepamięć, bo na drodze stanęły nieprzebyte krzaki. A przynajmniej byłyby takie dla połowy przeciętnych cywilizowanych ludzi. Ale co tam kilka zadrapań i powyciąganych nitek w kurtkach. I tak były stare.
  Trójka chłopaków podeszła pod mur cmentarza od strony zaplecza domu grabarza. Kilka wymienionych uśmiechów potwierdziły, że żadna para oczu nie widzi niczego podejrzanego, toteż sprawnie przeskoczyli przez ogrodzenie. Blond lider wsunął ręce do kieszeni starego palta, zdecydowanie za długiego jak na niego, i ruszył dziarsko alejką w stronę budynku. Przy okazji kopnął jakiś znicz, który poleciał kawałek dalej i roztrzaskał się o płytę innego grobu. Kolejny chichot rozniósł się wśród towarzystwa, które szybko dotarło do ściany domu, tam, gdzie nie było okien.
  Blondyn wyjrzał na resztę cmentarza, a zaraz zawołał gestem swoich kolegów, kiedy wśród wyższych grobowców zobaczył odzianego w łachmany kociarza.
  — Ej, to jest ten... — mruknął ciemnowłosy. — Ten co go Żaba nazywają.
  — Przyszedł się bawić z trupami? — Kolejna salwa śmiechu.
  — Ej, pacz pacz... — Blondyn przemknął za najbliższy sobie grobowiec, przy okazji zgarniając mały, czerwony znicz. Wychylił się ostrożnie i zamachnął, a pocisk roztrzaskał się tuż obok menela, sypiąc szkłem wszędzie dookoła. Jego kot miauknął głośno i wyskoczył na szczyt grobowca wystraszony.
  Kiedy ten zwrócił uwagę na szczątki, kolejny łobuz zmienił kryjówkę, przykucnął za płytą grobową i zawył niczym fałszujący kojot. Chciał tylko zwrócić na siebie uwagę, a jeśli to nie wystarczyło, wziął świeczkę i rzucił w Żabę. Zaraz w stronę nieszczęsnego menela poleciały kolejne ozdoby cmentarne, mniej lub bardziej celnie. Ich przywódca w pewnej chwili wyszedł bezceremonialnie i cisnął dużym zniczem, trafiając prosto w pijaka.
  — Wypierdalaj do bagna, Żabo! — zawołał uciekając za inne groby, a jego kumpel rzucił w kota miską na wosk, ten na szczęście zdążył uciec i tylko kilka odłamków uderzyło mu w grzbiet.
  Ktoś mignął za główną bramą cmentarza, tak też po krótkim ostrzeżeniu jednego z nich, atak zakończył się po kilkunastu pociskach. Jeszcze jeden niecelny padł ze strony najmniejszego chłopaka, a wszyscy trzej zaczęli uciekać między grobami do najbliższego fragmentu ogrodzenia.

z.t.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Cmentarz w okolicy Afraaz - Page 11 Empty Re: Cmentarz w okolicy Afraaz

Pisanie by Frosch Misfit Sob Mar 13, 2021 10:03 pm

Arsik zwiedzał, dumniejszy z niego być nie mogłem, bo to mój kot, co tak ładnie chodzi i zwiedza wszystko, a ja zwiedzam z nim jako jego poprawny opiekun, poprawny... prawny... no jako jego opiekun. Mój kot!! To mój kot. Cały Arfrarazz powinien go zobaczyć, jaki jest cudowny, bo jest mój. Kocham go.
Więc kiedy on chodził i zwiedzał, to ja chodziłem za nim i co jakiś czas wsadzałem sobie do kieszeni i plecaka jakieś znajdźki. Jeden znicz, zwiędłego trochę kwiatka, gałązkę i kamienia, trochę trawy, którą urwałem z ziemi. Dobrze mieć takie rzeczy w zanadrzu, bo się przydadzą kiedyś. Coś się stanie, a ja będę gotowy, a i można też i to zjeść, jak człowiek chce.
Nagły trzask tuż obok mnie wystraszył właśnie mnie. Podskoczyłem z krótkim wrzaskiem i zacząłem się natychmiast rozglądać wystraszony co się stało. Pierwsza myśl, to była, że może coś z nieba spadło, że się wódka rozbiła, ale to nie było to. Szybko podszedłem do kotka, ale moją uwagę odwrócił ruch, jaki dostrzegłem kątem oka, już po chwili z tamtego miejsca dobiegło moich uszu jakieś wycie. Ruszyłem w stronę bachora, zostawiając kota kawałek za sobą, nie myśląc o tym specjalnie. No i oberwałem kurwa zniczem. Nie dosyć, że wychodząc przez okno, podrapałem sobie głupi ryj, to teraz jeszcze jakieś mikropenisy mnie, mnie... no mnie ten rzucają jakimś gównem.
Skuliłem się kiedy kolejny znicz walnął mnie w ramię, odbił się od niego i rykoszetem mi jeszcze o ucho zawadził.
-Ty frucho krzywa, ty dupo kurwa krzaczasta!-krzyknąłem głośno, kiedy się potknąłem go własne nogi, bo nie wiedziałem gdzie uciekać do końca. Niby chciałem im odrzucić znicza, złamać im nos i duszę przy okazji, ale będąc ciągle obrzucany, nie umiałem się skupić na podniesieniu czegoś z ziemi. W końcu jednak zebrałem się w sobie i machając jak dziki rękoma, żeby odbić ewentualne pociski cmentarne, zacząłem kroczyć w stronę szczyli, co jeszcze mają pod nosami wąsa z mleka. Zrobiłem z siebie przez to dość łatwy cel i oberwałem dużym zniczem, no takiego znicza, to ja bym podjebał z grobu, ale teraz nie mogę, bo jest roztłuczony o mój łeb! Jebać dzieci, w sensie nie dosłownie albo i dosłownie, najlepiej jebać je młotkiem mały palec u nogi i tyle.
-Sam jesteś do bagna ty krześle!-zafukałem na niego dość niezrozumiale w sumie, ale grunt, że ja wiedziałem co mówiłem.
Kot oberwał, mój kot oberwał!! Na sekundę nie mogłem oddychać, bo się wystraszyłem, no i się mi oczy zaszkliły. Niby siedział, niby nic mu chyba nie było. Puściłem się biegiem w jego stronę, a że daleko nie byłem, to już po sekundzie, tuliłem Arsika i ściskałem go mocno do piersi, siedząc na ziemi. Nic mu faktycznie nie było, tylko trochę wosku na sierści.
-Szlafiry jebane. Chuj w dupe jego matkom i i. Żeby pies was zjadł swądy kurwa!-wydarłem się do pleców gnojków śmierdzących, co teraz uciekały odważnie, jak jebane... jebane... takie te z rogami i białymi dupami z lasu. Byli za daleko, żeby mnie słyszeć. Wczoraj od Szefa kochanego, dzisiaj od nich, no kurwa chuj, nie można mieć spokojnego tego... wszystkiego, nie wiem, ale mam Arsika, Arsik jest idealny, on jest kotem ładnym.
Wytarłem zasmarkany nos i pod oczami sobie wytarłem, trochę rozdrapując dopiero co zasklepione rany otarciowe. Chciałem do pokoju, chciałem kota pogłaskać pod łóżkiem, ale problem był taki, że może i oknem wylazłem, ale wleźć już nim nie mogłem. Musiałem drzwiami, albo w ogóle. W ogóle brzmiało jak dobry pomysł. I tak nic nie chce od nikogo, chcę tylko mojego kota i Szefa i spiżarkę Szefa, ona jest cudowna.
Przeklinając pod nosem na wszystko i wszystkich, na siebie i na nic, na Arsika tylko i na Szefa nie przeklinałem, bo oni są najlepsi. No, ale tak czy inaczej, jak wstałem, to zebrałem trochę potłuczonego szkła do kieszeni, bo Szef będzie zły? Będzie zły, że stłukłem znicze. No i jak zebrałem to szkło, to dalej ściskając wiercącego się Arsika ruszyłem do szopy Szefa, gdzie ten trzyma łopaty. Tam się schowam, zabarykaduję i będę mieszkał na zawsze i już nigdy nie wyjdę stamtąd. Mam jedzenie i jakąś herbatę i mam Arsika i ubrania mam i gałęzie. Mówiłem, że się to przyda. Założę tam mój nowy dom i będzie piękny! Tak jak pomyślałem, tak zrobiłem i po kilku chwilach, po włamaniu się do szopy Szefa, już tworzyłem tam moją nową kociarsko-menelską cywilizację. Będzie tylko moja i wszyscy będą mi jej zazdrościć.
Frosch Misfit
Frosch Misfit

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-brak prawej ręki do łokcia
-brak kilku zębów
-blizna nad lewym biodrem oraz dwie poziome na czole
-uporczywy kaszel od alkoholu
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki w losowych miejscach
Ekwipunek : .
-niezniszczalna filiżanka z kwiatowymi wzorami (dar od Reginy)
-stalowy sztylet (dar od Fenebrisa)
-szczotka do włosów (dar od Viga)
-śmieci
-jedzenie
-nożyczki
-notatnik z ołówkiem
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Cmentarz w okolicy Afraaz - Page 11 Empty Re: Cmentarz w okolicy Afraaz

Pisanie by Luca Nie Mar 14, 2021 5:42 am

Ogromnie żal będzie mi palić zwłoki tej pięknej wywłoki. He, he. Ale mi się zrymowało. Nie no, ona wywłoką nie jest, a pięknym motylem, który przedwcześnie - na moje szczęście - zakończył swój żywot. Niezmiernie radują mnie takie rzeczy. Ba, byłoby mi znacznie milej, gdyby częściej takie przypadki się przytrafiały. Nie obraziłbym się, skądże. Mógłbym częściej się napawać ciałami. Z ogromną radością... Rozkoszy nie byłoby końca. Odbiegłem od głównego tematu.
Pokiwałem delikatnie głową w zastanowieniu. Ile może to potrwać? To nie tylko ode mnie zależy, w końcu trzeba nagrobek załatwić, kwestia z tymi inskrypcjami... Ciała przetrzymywać też za długo nie mogę. Niestety. Chociaż? Mógłbym się nim dłużej nacieszyć, co byłoby mi na rękę. On raczej się nie dowie, co z nim zrobię. Nie sądzę, aby zechciał nagle obejrzeć jej ciało przed samą kremacją... Nie zauważy, jak kilka rzeczy zniknie.
-Myślę, że w czasie przyszłych dwóch tygodni. - Odparłem pogodnie, odgarniając kosmyk włosów za ucho. Dwa tygodnie mi w pełni wystarczą.
Dopisałem kilka swoich własnych komentarzy na kartce. Co i jak, krótką listę do załatwienia. Trzeba się będzie w końcu wybrać na miasto. Ba, muszę załatwić jeszcze tą jedną drobną kwestię z... A to nieważne w tej chwili. Mniejsza.
-Poproszę jeszcze pański adres. - Posłałem mu krótki uśmiech. -Sporządzę odpowiednie dokumenty wraz z ceną wszystkiego i Panu prześlę.
Zgarnąłem kolejną kartkę i podałem mu wraz z ołówkiem. Mam nadzieję, że jego pismo będzie czytelniejsze od mojego. Ba, nie spodziewam się, że prędko natrafiłbym na takiego gagatka, który pisałby falami w taki szalony sposób jak ja.
Luca
Luca

Stan postaci : Wspaniały. Rana po postrzale całkiem nieźle się zagoiła.
Ekwipunek : Łopata, zapałki, czaszka ptaka, klucze, perfumy, chusteczki, ciasteczka cynamonowe, sakiewka z pieniędzmi, list od menela
Ubiór : Zapraszam do kp.
Źródło avatara : Nipuni

Powrót do góry Go down

Cmentarz w okolicy Afraaz - Page 11 Empty Re: Cmentarz w okolicy Afraaz

Pisanie by Thaazis Hassir Nie Mar 14, 2021 12:58 pm

  Grabarz co jakiś czas zdawał się odpływać w głąb swoich myśli, ale nie przejmował się tym. Ostatecznie nie powinien niczego namieszać, tak? Płaci mu się za to i z jakiegoś powodu nadal ma tę pracę. Thaaz nie łudził się, że właśnie trafił na prawego obywatela, ale przystępnego raczej tak. Ewentualnie dostatecznie sprytnego, by ludzie byli z niego zadowoleni. Nieważne.
  Pokiwał głową, usłyszawszy termin. Dość szeroki i nieprzewidywalny, ale jego własne plany też takie były. Powinno dać się to pogodzić. A może, przy odrobinie szczęścia, cała ta farsa jeszcze się przyda, może ktoś popełni błąd zaślepiony swoją pewnością siebie. Wzrok elfa za chwilę padł na kartkę, gdzie pojawiały się dodatkowe notatki. Bogowie, jak ten gość pisze. Hassir byłby skłonny przypuszczać, że zamiast to czytać, będzie zwyczajnie pamiętał, co zanotował.
  Zerknął na twarz swego rozmówcy i wziął od niego ołówek.
  — Doskonale — odparł, zapisując adres kawiarni. Było czytelne, choć wcale nie pisał wolno. Oddał mu świstek i wstał od biurka. — W takim razie to wszystko, a na mnie już pora — rzucił, kierując się do wyjścia. — Do zobaczenia, panie Khann. — Oby nie zbyt szybko...

z.t.
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Cmentarz w okolicy Afraaz - Page 11 Empty Ostatnia wola

Pisanie by Frosch Misfit Wto Kwi 20, 2021 10:45 pm

Moja cywilizacja kwitła. Cywilizacja kamieni, piachu i szkła. Jestem, kurwa, najlepszy! To moi ludzie, a ja tu jestem którem, a Arsik jest moim królewskim kotem w łatki. On zjada tych, co się mnie nie słuchają.
-I tu patrz, tu się pali Arsik, no patrz!-zafukałem na kota, który siedział mi na nogach u wyżerał mięso z kanapki od Szefa. Nie było specjalnie zaniepokojony pożarem w moim królestwie, nie dziwię mu się, bo i po co ma się martwić, czy to jego sprawa? Jakby Afarazaz się paliło, to ja co miałbym się przejmować? Ja byłem tam, ale teraz jestem tutaj. Hehe. Jak duch! Jak Arsik! Byłem tam i mnie nie ma. Widać mnie i nie. I chuj im w dupe hehehe...
-Spotkałbym znajomych wiesz.-potrząsnąłem kotem, bo nogami zagibałem.-Spotkałbymmm znaaajomych!-rzuciłem śpiewnie. Zmrużyłem oczy i zastanawiałem się chwilę, aż w końcu wstałem, złapałem za łopatę i wyszedłem ze stodoły.
-Jebać.-rzuciłem do drzwi, co się za mną zamknęły. Taki dla Szefa dół wkopię gdzież tam, gdzie miejsce wolne jest, że się Szef posika na mnie. Hehehe. To by było śmieszne w chuj. Ale w sumie, jakby się tak do butelki, zmieszać to z wodą i proszę bardzo, soczek. Hehehehe. Ja to na prawdę jestem genialny.
No i zabrałem się za kopanie dołu w losowym miejscu daleko od domu Szefa, żeby mnie nie zobaczył. Będzie miał mój kochany Szef niespodziankę.

Z/T dla wszystkich

KONIEC LATA

Frosch Misfit
Frosch Misfit

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-brak prawej ręki do łokcia
-brak kilku zębów
-blizna nad lewym biodrem oraz dwie poziome na czole
-uporczywy kaszel od alkoholu
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki w losowych miejscach
Ekwipunek : .
-niezniszczalna filiżanka z kwiatowymi wzorami (dar od Reginy)
-stalowy sztylet (dar od Fenebrisa)
-szczotka do włosów (dar od Viga)
-śmieci
-jedzenie
-nożyczki
-notatnik z ołówkiem
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Cmentarz w okolicy Afraaz - Page 11 Empty vol 2

Pisanie by Frosch Misfit Sro Kwi 21, 2021 12:23 am

POCZĄTEK WIOSNY

No i czas minął, bo czas mija. Ale zima minęła, o to mi chodzi, a z zimą minął czas na moje złamane paluszki, które wyleczyły się, że były takie, jak wyjęty prosto ze śmietnika chleb. Piękne!
Wykaszlałem flegmę z gardła w rękaw, wytarłem kącik ust i pod nosem dłonią, no i kopałem dalej dół, co chwila oglądałem się na Arsika, który przez te kilka miesięcy podrósł dużo, więcej niż ja przez całe życie hehehe. No i sobie myślę, że ładny z niego kot, trochę drapie mnie w zabawie, bo pazury ma duże. Kilka razy to ja musiałem kurcze, do Szefa iść, żeby mi te... no te wiązki, bandaże na ręce zmienił, bo mi kot je pazurami porwał, albo podrapał pod nimi skórę i bolało w chuj, ale tak to jest cudowny. Je dużo, bardzo dużo, więcej niż ja i się skubaniec farbowany tego domaga, jak głodny jest, to się ociera i ugniata łapami i wskakuje na nogi, albo miauczy. Kocham Arsika, mój przyjaciel duchokot.
Złapałem kamień w ręce i wyrzuciłem go z dołu, który już sięgał mi do ramienia. Jeszcze trochę pokopię i już zrobione. Grób rodzinny, dla kilku osób, zapomniałem dla ilu, ale dla więcej niż jednej.
No i wiosna przyszła i w sumie, to się cieszę, bo zawsze to cieplej niż w zimę. Popada deszczem, czasami poświeci słońcem, to można uprać ubrania w kałuży i wywiesić je do schnięcia, ja tak robiłbym ze wszystkim, ale Szef mówi, że z bandażami tak nie mogę, więc uznałem, że no dobra, jak Szef chce żebym nie brudził jego bandaży, no to w sumie mi to pasuje, bo to jego bandaże w sumie, bo mi je pożyczył? No opatruje mnie nimi.
Kocham też mojego Szefa, chociaż czasami tęsknię za miastem i się za dużo martwię, ale jak mam koszmary to idę do Szefa, co mi się macać nie pozwala, a ja tu już chodzę i nie wiem co ze sobą robić, w sensie heheh, w sensie wiem hehehe, już się nawet nie denerwuję na Arsika, co ma fetysz na kutasy i się cały czas na mnie gapi, jak idę pewne męskie sprawy załatwić, prawda? No się nie denerwuję, w końcu, to chłop, pewnie też takie rzeczy robi, jak nie patrzę, na pewno, ja to wiem.
No nic, wiosna przyszła, a ja dalej jestem i Arsik i Szef i w ogóle jest dobrze i mi się podoba.
-Cho Arsik, jesteś głodny, Arsik?-zapytałem kota, który położył się na krawędzi grobu i wygrzewał się w słońcu, jednak na słowo ,,głodny" uniósł głowę i popatrzył na mnie. Nawet wstał kiedy wygrzebywałem się z grobu. Wziąłem go na ręce i ruszyłem w stronę domu Szefa, no tam w domu jest pod schodami spiżarka, a ja wiem, że Szef pracuje teraz tam na dole w gołymi trupami, to nie usłyszy, jak zabieramy kilka smacznych rzeczy. Arsik nic nie powie nikomu, ja też nie, obiecuję.

Z/T
Frosch Misfit
Frosch Misfit

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-brak prawej ręki do łokcia
-brak kilku zębów
-blizna nad lewym biodrem oraz dwie poziome na czole
-uporczywy kaszel od alkoholu
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki w losowych miejscach
Ekwipunek : .
-niezniszczalna filiżanka z kwiatowymi wzorami (dar od Reginy)
-stalowy sztylet (dar od Fenebrisa)
-szczotka do włosów (dar od Viga)
-śmieci
-jedzenie
-nożyczki
-notatnik z ołówkiem
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Cmentarz w okolicy Afraaz - Page 11 Empty Re: Cmentarz w okolicy Afraaz

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 11 z 12 Previous  1, 2, 3 ... , 10, 11, 12  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach