Miasto

+8
Vigi
Cerbin Amenadiel
Killian Falone
Da'Mir
Sanarin
Shandra Manaya
Kitikulu
Mistrz Gry
12 posters

Strona 5 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down

Miasto - Page 5 Empty Re: Miasto

Pisanie by Killian Falone Sro Sie 04, 2021 1:05 am

Nie był pewien, czy go słyszał, nie dostał żadnej odpowiedzi. Z drugiej strony chyba niespecjalnie się jej spodziewał. Spodziewał się natomiast paniki, która oczywiście nadeszła. Patrzył przez chwilę na Kitka, kiedy ten pospiesznie nakrywał się kołdrą, jakby goły leżał albo, co lepsze, pościel miała się stać jego niepokonanym pancerzem. A potem odwrócił wzrok za okno ze swego rodzaju rezygnacją. Ponownie zaciągnął się papierosem i powoli wypuścił dym, rozrywany przez ruch powietrza. Nietoperz pod dachem kichnął, kiedy większa smuga poleciała w jego stronę.
— Nie skrzywdzę cię — przypomniał cicho, choć w głowie grała mu symfonia frustracji. Co on tu właściwie robił, miał ważniejsze rzeczy na głowie niż niańczenie jakiegoś... Ciężko mu to było w ogóle nazwać. Wyrzutek społeczny? Mniej więcej. Mógł jednak pójść do... Nie, nie zostawiłby Bei z potencjalnym wariatem.
W dodatku nie mógł więcej palić w oknie.
Czy on musi tak walić tymi drzwiami? Kurwa, jak mucha o szybę... Westchnął cicho, ale powstrzymał się przed komentarzem. No zamknięte były, Kiteczek chyba sam zdążył to rozszyfrować, a jak nie, to już jego problem. Zerknął na nietoperze i skinął głową do środka. Kiedy już ulokowali się pod sufitem przy szafie, zszedł z parapetu, zamknął okiennice, okno, a potem zasunął story.
— Jesteśmy dalej w gospodzie, nazywa się "Druga Przystań", kilka przecznic od Placu Segrata — wyjaśnił, siadając na innym krześle. — Zemdlałeś. Pewnie z przegrzania i braku oddechu. Z dwojga złego lepiej tu niż na ulicy. — Zrobił krótką pauzę, zastanawiając się. — Kiti, powinieneś coś zjeść, dobrze ci to zrobi. Mogę ci coś przynieść albo możemy pójść razem, jeśli wolisz. Tam stoi tylko woda. — Skinął głową na niewielki dzbanek na komodzie wraz ze szklanką.
Nie, to nie zadziała. To nie może zadziałać. Czy da się kogoś zagłodzić swoją obecnością? Przecież wiedział, że jest spragniony, dlaczego się wtedy nie napił. Dlaczego on wszystko musiał utrudniać...
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Miasto - Page 5 Empty Re: Miasto

Pisanie by Kitikulu Sro Sie 04, 2021 8:32 am

Nie skrzywdzi mnie. Ja to wiem, mówił to wcześniej, poza tym z tego co widzę nic mi jeszcze nie zrobił. Mimo tego dalej coś trochę nie wierzyłem i dla własnego komfortu postanowiłem się odsunąć. Na szczęście mnie nie gonił, siedział tam gdzie siedział, więc ja mogłem się cieszyć swoją małą przestrzenią tylko dla mnie.
Zająłem względnie bezpieczne miejsce przy drzwiach, chociaż aż tak bezpieczne to to nie jest, bo gdyby ktoś w drzwi strzelił lub próbował je wyważyć, to bym oberwał solidnie. Ułożyłem się na ziemi zmęczony i obserwowałem go. Drgnąłem wystraszony kiedy do pokoju wleciały nietoperze, jednak nie atakowały mnie, poza tym, to tylko zwierzęta, nic strasznego. Nie przejmowałem się nimi zbytnio. Przyglądałem mu się, jak zamyka okno i zwątpiłem w to czy zrobił to dobrze, jednak sprawdzę to później.
W końcu przyszedł czas na odpowiedzi na pytania, które siedziały mi w głowie. Samej gospody nie za bardzo znałem, jednak mniej więcej umiałem określić teraz nasze położenie względem mojego mieszkania. Kawałek to był nie aż taki mały. Opuściłem wzrok na część o zemdleniu. Dobrze, że nie byłem sam, takie moje mdlenia mogłyby się skończyć bardzo źle dla mnie.
Padła propozycja jedzenia, a ja nie wiedziałem co powiedzieć. Byłem głodny, ale czy na tyle żeby zostawać tutaj sam lub żeby iść na dół z nim? Wątpię. Poza tym nie mam pieniędzy no i znając życie, porcje będą za duże. Siedziałem tak chwilę i rozważałem różne za i przeciw. Próbowałem sam siebie przekonać żeby jednak poprosić o coś na ząb, jednak nie dałem rady, bo było zbyt wiele rzeczy mówiących, iż to zły wybór. Tylko, jak to powiedzieć? Jak ładnie odmówić i się wytłumaczyć. Pociągnąłem nosem i dalej patrzyłem się na deski.
-Ja... nie jadam dużo... tylko jedzenie się zmarnuje.-o tak, teraz, jak nie płakałem, mówiło się dużo wygodniej. Powolutku podniosłem się do siadu, a później wstałem ostrożnie. Eh... może jednak powinienem zjeść coś, bo źle się czuję, ale nie sądzę, żeby cokolwiek mi przeszło przez gardło. Wymijając mężczyznę podszedłem do dzbanka z wodą i nalałem jej sobie do szklanki, którą chwyciłem w dłoń i zacząłem oglądać. Wiedziałem, że jest miło wilgotna, że tego chcę, jednak były pewne problemy. Nie wiedziałem co się z nią działo kiedy spałem. Czegoś do niej dosypał? Po co miałby to robić? Nie mam pojęcia, ale to możliwe. Może źle się nią zajęli i jest pełna chorób? To prawdopodobne. Co jeśli stoi tu od dawna, bo nikt nie wynajmował pokoju? Tak się zdarza. Patrzyłem na szkło, chcąc się napić straszliwie, jednak odstawiłem szklankę na stolik nie upijając ani łyka. Chciało mi się pić. Podszedłem za to do okna i upewniłem się dwa razy, że jest zamknięte. Cudownie tylko ja i on w małym pokoju, sami, zamknięci. Właśnie takie rzeczy lubię. Rzuciłem jeszcze długie spojrzenie wodzie. W sumie co by mi szkodziło się napić? Gdyby chciał mnie porwać, to miał cały ten czas gdy byłem nieprzytomny. A robaki w wodzie? Może jednak się napiję.... Chciałem, co było po mnie widać, ale znów zrezygnowałem, przenosząc spojrzenie na stwory na szafie. Wymijając Killiana podszedłem do niej i wyciągnąłem rękę w górę, żeby mnie małe stwory mogły powąchać czy zrobić cokolwiek na co mają ochotę. Może udałoby mi się jednego pogłaskać. Są urocze i te ich ślepia się błyszczą tak cudownie. Prawie jak małe kotki.
-Lubię koty...-zacząłem teoretycznie znikąd.-Mam... teraz cztery...-posmutniałem gwałtownie i wyraźnie.-Jeden jest mój, jeden jest po... po Sance...-no tak, znów mi się oczy zabłyszczały łzami.-A dwa po mamie...-niepotrzebnie to mówiłem. Opuściłem rękę, zabierając ją nietoperkom. Zerknąłem na wampira.-Ty masz jakieś zwierzęta?-tego typu rozmowy to neutralny grunt, poza tym dowiem się czegoś o nim. Może też lubi koty.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Miasto - Page 5 Empty Re: Miasto

Pisanie by Killian Falone Sro Sie 04, 2021 3:27 pm

  Jego propozycja po długim namyśle została odrzucona, tak się spodziewał. Wiedział, że Kitek kręci, to było słychać, zresztą był na nogach od kilku godzin i nawet po dobrym obiedzie można było zrobić się głodnym. Mimo to postanowił na to przystać.
  — Jak chcesz... — odparł tylko i zerkał na chłopaka. Powoli zbierał się z ziemi, to dobrze. Nawet wstał, a to był już poważny postęp. Lian położył sobie kostkę jednej nogi na kolanie drugiej i patrzył, jak ten bierze szklankę wody. Tego się nie spodziewał, może nawet nieumyślnie znieruchomiał, jakby nie chcąc go spłoszyć, ale ostatecznie szklanka została odłożona, a Kitek podszedł do okna.
  Delikatnie uniósł dłoń, widząc rosnącą czujność kilku nietoperzy. Nie było powodu do niepokoju, zwłaszcza, że do wschodu słońca zostało im jeszcze trochę czasu, a Kitek sprawdzał poziom zamknięcia. To było ciekawe. Z początku Lian sądził, że ten chce uciec, ale teraz wyglądało to bardziej jakby obawiał się, że ktoś wejdzie do środka. Wyłapał jego kolejne spojrzenie w stronę szklanki, tęskne jak do majaków pustynnych.
  — Mogę się napić pierwszy, jak cię to uspokoi — rzucił z lekkim uśmiechem, bo choć nie powinien być tym rozbawiony, to jednak ten absurd zaczynał się dla niego za długo ciągnąć. Może przy okazji uświadomi Kitkowi, że to głupie? Oby, bo zaraz mu znowu zejdzie.
  Chłopak podszedł do szafy, co jeszcze bardziej go zainteresowało, bo de facto podchodził do dwóch zupełnie obcych typów, tyle że teraz mieli po kilkanaście uroczych mordek zamiast masek Pomiotów. I nawet wyciągnął do nich rękę, no proszę. Nietoperze były zbite w dwie grupki, z czego jedna okazała się znacznie bardziej zainteresowana osobą chłopaka. Kilka podeszło, ostatecznie trzy z nich ośmieliły się obwąchać podaną rękę, muskając noskami jego bladą skórę, wciąż pod czujnym i surowym spojrzeniem drugiego wampira. Jeśli próbował ich dotknąć, również nie miały nic wielkiego przeciwko.
  Wzrok Killiana ponownie zogniskował się na nim, kiedy się odezwał. Delikatnie uniósł brwi, ale słuchał, nawet z zadowoleniem, bo był to chyba pierwszy raz, kiedy to nie on inicjował temat.
  — Dobrze, że znalazły ciepły dom — stwierdził, zwracając mu uwagę na tę drugą stronę przykrej sytuacji. Przynajmniej futrzaki miały się dobrze, chociaż teraz były całkiem same.
  Oczywiście, że lubił koty. Nigdy żadnego nie miał, ale... Chociaż nie. Był taki jeden kotek. Który jak wszystkie kotki miał własne zdanie o tym, kto rządzi w domu, jednak Lian nie czuł potrzeby tego zmieniać. No i jak większość kotków, ten też chadzał własnymi drogami, trzeba było dopiero sprawić, żeby chciał wracać.
  — Mam jelenia od kilku lat, nazywa się Rieux. Przyznam, że jest trochę zdziczały, przez większość czasu miał kontakt wyłącznie ze mną, ale to kochane zwierzę. Inteligentne i znacznie bardziej uniwersalne niż koń... — Zastanowił się na chwilę. — Właściwie chyba jeszcze nie słyszałem, żeby jakiś kot tolerował wampira. Trzymałeś je od małego? — Umilkł na moment, zawieszając wzrok na szafie, przy której ten stał. — Zaczekaj... — Wstał z krzesła i podszedł, sięgając do jednego skrzydła drzwi, które otworzył, kierując na Kitka wąskie lustro wewnętrzne. Na niego lub miejsce, gdzie uciekł, wszystko jedno. Zerknął w trochę brudną i nierówną taflę, gdzie jednak pozostał tylko obraz Kiteczka. Killian uśmiechnął się i zamknął szafę. — Tak, to może trochę wyjaśnić. — Oparł się plecami o mebel i skrzyżował ręce na piersi. — Ciekawe, czy mnie też by polubiły...
  Dhampir. To było ciekawe, ułatwiało i zarazem utrudniało wiele rzeczy. Jeśli miałby go zabrać, ich droga znacząco się wydłuży, lecz... chyba nie spodziewał się i tak, że będą mogli polecieć jako nietoperze. To by było aż zbyt piękne.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Miasto - Page 5 Empty Re: Miasto

Pisanie by Kitikulu Sro Sie 04, 2021 6:11 pm

Wzdrygnąłem się na jego słowa o próbowaniu. Nawet się zastanowiłem nad tą propozycją, ale co jeśli on by spróbował, ale to by mnie nie przekonało? Wolałem nie zabierać mu czasu i nie złościć moim ewentualnym niepowodzeniem w napiciu się. Pokręciłem głową bez słowa.
Podszedłem do szafy i wystawiłem dłoń w stronę nietoperzy. Myślałem, że będą niechętne poznania mnie, a okazały się być mocno mną zainteresowane, nie wszystkie co prawda, ale chociaż część. Uśmiechnąłem się czując ich noski na niektórych palcach, które nie zostały doszczętnie obandażowane. Małe, wilgotne punkciki przesuwały mi się po skórze, a mi się oczy błyszczały na te wrażenia. Powoli wyciągnąłem się bardziej i delikatnie pogładziłem kilka nietoperków po łebkach czy policzkach. Jakie to to kochane i urocze. Mógłbym takie wziąć na kolana i głaskać bez końca.
Opowiedziałem po krótce coś o moich kotach i rzuciłem pytaniem z chłopaka, który całe szczęście nie odpowiedział suchym ,,Nie". Jelenia się nie spodziewałem, może kota albo psa w ostateczności konia, ale jelenia? Nigdy. Trudno było mi też wyobrazić to sobie, bo to była zbyt szalona koncepcja. To musi być coś mieć takie zwierzę. To znaczy, że Killian nie jest tutejszy? No raczej tak, kto by w Selinday jelenia miał, poza tym mówił coś o miejscu gdzie wampiry są bezpieczne. To też zdawało się być dość nierealne, ale co ja wiem o tym świecie, nie spotkałem zbyt wielu wampirów, a o sobie wiem tylko z książek i własnego doświadczenia. Większość zawdzięczam mamie.
-Część tak.-Kotka jest najnowsza, ale jako tako się do mnie przyzwyczaiła, bo Łoś pokazał jej, że jestem całkiem miły i dobrze głaszczę.-No i znały mnie zanim... no...-zanim umarłem, ale nie chciałem używać tych słów, bo brzmiały zbyt nieprzyjemnie i mogłyby sprowokować kolejne pytania, na które niemiałem ochoty odpowiadać.
Wtedy poderwał się z miejsca i podszedł. Co się dzieje? Natychmiast rękoma osłoniłem pierś i wycofałem się kilka kroków, żeby miał miejsce i nie zbliżył się za mocno. Nie był jednak zainteresowany mną, a szafą? Spojrzałem, zdziwiony tym co robi, na lustro. Lustro w którym nie było jego odbicia. Załapałem to dopiero po kilku sekundach. Sapnąłem skonfundowany. Coś o tym czytałem, ale znać teorię, a widzieć to na własne oczy to dwie różne rzeczy. Wyglądało to, jak jakaś nietypowa magia, tylko na co komu taki czar? Przyszło mi nawet do głowy, że może lustro jest zepsute, ale jak lustro może odbijać jedną osobę, a drugiej nie? Cieszę się, że ja mam odbicie, gdybym nie miał, dużo ciężej byłoby mi się malować.
Wrócił do rozmowy o kotach? Czy by go polubiły?
-Łoś na pewno.-skoro zwolniło się miejsce przy stoliku, to ja się tam usadowiłem, wolałem nie przeciążać nóg. Nie mam pojęcia, jak ja dałem radę wtedy przed nim uciekać. Teraz miałem wrażenie, że to było lata temu, a to przecież dalej ten sam dzień, noc...-On zawsze się do wszystkich pcha.-dużo mówiłem, nie wiem czy nie za dużo. Zacząłem się bawić palcami dłoni, wyginając je, ściskając. Trochę się denerwowałem.-Dzięki niemu poznałem Sankę....-nie wiem czy powinienem o tym opowiadać, ale może to mi jakoś pomoże. Powspominanie.-Wyszliśmy na zakupy, a on mi uciekł i nie wracał, bo spotkał jego kotkę.-pociągnąłem nosem-Wygląda, jak mała, kocia wiedźma przez swoje futro.-zaśmiałem się, pozwalając sobie na płakanie. Nie chciałem robić sobie z Killiana mojego lekarza, któremu, jak jakiś dziadek opowiadam moje życie, ale jak zacząłem gadać, to trudno było mi przestać.-Jak pierwszy raz go odwiedziłem, to myślałem, że mnie zabije, a my tylko rysowaliśmy jego koguta do wróżenia.-popatrzyłem na niego i zaśmiałem się łzawo. To były dobre czasy, szkoda, że są już tylko przeszłością. Westchnąłem cicho, chyba zirytowany swoją płaczliwością. Przetarłem szybko oczy i policzki, znów nosem zacząłem smarkać.-Eh... przepraszam.-wiem, że niektórym jest niezręcznie kiedy ktoś przy nich płacze, nie chciałem, żeby było jemu przy mnie niezręcznie, skoro zapowiada się na to, że jeszcze chwilę tutaj razem posiedzimy. Znów zerknąłem na wodę, ta chwila wspólnego siedzenia wydaje się być sporą ilością czasu... Wiem, że to wszystko głupie, ale lepiej oczekiwać najgorszego, bo wtedy przynajmniej jestem już na to gotowy i nie jestem zaskoczony.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Miasto - Page 5 Empty Re: Miasto

Pisanie by Killian Falone Czw Sie 05, 2021 2:00 am

Zanim zostały osierocone i zapewne zanim stał się wampirem. Ale to już dopowiedział sobie w głowie. A więc dało się przyzwyczaić kota do przemienionego mieszańca, ciekawe. To wbrew pozorom stwarzało pewne możliwości, ale może pomyśli nad tym później.
Reakcja na jego zryw nie była taka zła i wycofała Kitka tylko parę kroków. Zabawne natomiast było patrzenie na jego twarz. To zaskoczenie typowe dla zupełnych nowicjuszy, którzy może coś tam słyszeli, ale chyba nie do końca zdawali sobie sprawę z prawdziwości swej wiedzy. Cóż, on sam wtedy nie wiedział, można więc sobie wyobrazić to zdziwienie młodego wampira... Ale nie o tym teraz.
Zapytał o kotki i nawet dostał imię jednego z nich. Łoś. Właściwie nienajgorsze dla kota, proste, krótkie, może nawet pasujące do jego wyglądu. Zaraz jednak za Łosiem poszła historia spotkania Sanki, a Killian słuchał uważnie, odprowadziwszy chłopaka wzrokiem na krzesło. Zerknął na jego dłonie, które przebierały niespokojnie palcami. Właściwie to był przykry widok, nie ze względu na niego, a sam w sobie, kiedy twoje własne ciało nie daje ci spokoju i chwili wytchnienia. To musiało być nieznośne na dłuższą metę.
— Kocia wiedźma, to brzmi ciekawie — skomentował. — Łoś chyba dobrze wie, na kogo zwracać uwagę. — Podobno koty bywały zaskakująco bystrymi istotami, zwłaszcza te należące do czarownic. Ale nigdy takiego nie spotkał, a "Sancia" nie brzmiało jak groźna starucha, ani nawet staruch. Za moment brwi wampira powędrowały lekko ku górze. — Kogut do wróżenia? — Uśmiechnął się z rozbawieniem, bo brzmiało to cokolwiek dziwacznie. Ale co on tam wiedział, może lepszy kogut niż kozie wnętrzności czy coś. Ale, znaczy Kitek przyjaźnił się z wróżbitą, cyganem albo kimś takim. Niecodzienne, ale on cały na taki był. Inny. — Wiele emocji wiążesz z tym kogutem... — zaśmiał się cicho, patrząc jak ten ociera kolejne łzy, choć tym razem chyba nie takie złe jak wcześniej. — Opowiedziałbym ci historię pewnego kozła, ale... Nie skończyła się dla niego zbyt dobrze. — Zerknął na sufit i znów na niego. — Wiesz, właściwie to masz szczęście. Jest coś przykrego w patrzeniu, jak zwierzęta przed tobą uciekają albo zaczynają warczeć. Zwłaszcza dla tych, którzy pamiętają, że było inaczej.
O tak, pamiętał, jak dawno temu chciał przygarnąć psa z ulicy. Zwierzak pogryzł go i uciekł, to była jedna z pierwszych lekcji praktycznych na temat wamiryzmu.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Miasto - Page 5 Empty Re: Miasto

Pisanie by Kitikulu Czw Sie 05, 2021 8:34 am

Pokiwałem głową, chociaż czy Łoś wie na kogo zwracać uwagę? Hmm... Nie jestem pewien czy to nie jest losowe. Raz na nikogo nie patrzy i się myje, a raz pędzi za kimś, jak oszalały. Nie rozumiem tego schematu.
Czy kogut do wróżenia jest aż tak dziwny. W sumie sam byłem tym kiedyś zdziwiony, ale teraz przyzwyczaiłem się do tej myśli. On też się przyzwyczai.
-Jest cały czarny.-dopowiedziałem, żeby mógł sobie go wyobrazić. Czarne koguty też chyba są rzadkością. Więc taka rzadkość do wróżenia całkiem pasuje. A czy wiążę z nim wiele emocji? Wiążę z nim tyle emocji, bo należał do Sanki, gdyby do niego nie należał, to byłby to kogut, jak kogut, trochę droższy dodatek do rosołu, nic więcej. Właśnie tak skończył chyba ten kozioł, domyślam się, bo jakie może być inne ,,niezbyt dobre" zakończenie historii zwierzęcia?
Opuściłem wzrok. To musi być smutne nie móc mieć kontaktu ze zwierzętami, jakie się lubi. Za mną też nie przepadają aż tak, kiedyś głaskanie czy przygarnianie bezpańskich kotów było łatwiejsze. Tak czy inaczej on ładnie to podsumował, a ja nie umiałem tego pociągnąć dalej, powróciłem więc do rozmyślania, męczenia swoich dłoni i rozglądania się. Trochę zaczynałem się przez to stresować, bo głupio tak trwać w ciszy, zwłaszcza, jak sam przed chwilą rozmowę zacząłem i atmosfera zaczynała się robić mniej więcej miła. Stres narastał tym bardziej, im więcej czasu mijało. Chciałem pogłaskać nietoperze, ale Killian tam stał, chciałem się napić, ale woda jest niebezpieczna, chciałem założyć płaszcz, bo miałem go na wyciągnięcie ręki, jednak zbędny ruch mógłby niepotrzebnie przyciągnąć uwagę chłopaka i wywołać pytania, poza tym mój brzuch uznał, że dokładnie teraz zacznie się domagać jedzenia, no i rozmyślanie zmieniło tor na mamę i Sankę, co dało wiadomy efekt łez. To wszystko nie byłoby aż tak złe, gdyby nie strach, że nie zapanuję nad sobą, wcześniej nie zapanowałem i ryczałem bez kontroli, teraz czułem, że będzie tak samo. Co o mnie pomyśli, co zrobią nietoperze? Nie chciałem go irytować po tym ile dla mnie zrobił, ale nie miałem pomysłu, jak się uspokoić, co sprawiało, że byłem jeszcze bardziej niespokojny. To bardzo frustrujące koło.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Miasto - Page 5 Empty Re: Miasto

Pisanie by Killian Falone Czw Sie 05, 2021 2:50 pm

  Był czarny. No w cholerę przydatna informacja. Nie, nie złościł się na niego, raczej go to rozbawiło swoją... beznadziejnością? To chyba dobre słowo. Killian nie znał się na wróżbach i całej tej mitycznej otoczce, dla niego kogut mógłby być nawet zielony w kropki i nie robiłoby to żadnej różnicy. Ale tak, pewnie czarny był w sam raz i taki właśnie powinien być.
  — Mhm — mruknął tylko, bo co innego miałby powiedzieć.
  I tak też powoli umarła ich rozmowa o zwierzyńcu. Może nie powinien wspominać o swoich nieudanych kontaktach z psami i kotami, ale był tu jeden problem. Niewiele innego mógłby na ten temat powiedzieć, przynajmniej na razie nic mu do głowy nie przychodziło. Nie zacznie mu mówić o polowaniach, zabijanie to nie jest dobry motyw na ten ranek. A może...
  — Podobno w Selinday było kiedyś sporo nietoperzy — rzucił, starając się zignorować jego nerwowe ruchy i spojrzenia. — Faktycznie sam też często je widywałem, nawet kilka lat temu. — wziął sobie inną, pustą szklankę i nalał wody z dzbanka, by się napić. — Myślisz, że dałyby się oswoić? To znaczy, schwytane na pewno, ale gdyby ktoś chciał je pozostawić wolne i tylko przyzwyczaić do wracania w konkretne miejsce...
  Tak sobie dywagował, trochę bez celu, sam musiał to przyznać. Takie zbieranie nietoperzy w jednym miejscu byłoby mocno nierozważne, lepiej, by żyły sobie same. A jednak było ciekawe, może nie w mieście, ale przecież w dziczy również takie bywały. Tymi można by się zaopiekować. Odstawił szklankę z powrotem na komodę.
  — Eh, Kiti-kiti-kiti... Nie odsłaniaj okna, jasne? — polecił, choć nadal swym miłym tonem. — A gdyby ktoś się pytał, to mnie nie ma.
  Aczkolwiek wątpliwe, żeby komukolwiek otworzył drzwi czy coś. Nie czekał jednak na jego odpowiedź, właściwie nie musiał, nigdy nie szedł. Jednak sylwetka Killiana rozpadła się w oczach na kilkanaście ciemnych kawałków, które zafurkotały i zakotłowały się razem, przybierając kształt małych czarnych nietoperzy. Przeleciały one na sąsiednie krzesło, gdzie spoczywał płaszcz Kitka i to na nim się usadowiły, wczepiając pazurki w miękki materiał. Kilka czarnych par oczek zwróciło się na Kitka, a jedno ze stworzonek wlazło do kieszeni płaszcza. Wyglądały łudząco podobnie do nietoperzy na szafie, choć ich spojrzenie było bardziej znajome, bardziej zwierzęco zaaferowane, lecz nadal inteligentne. Któraś inna czarna kulka ziewnęła przeciągle.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Miasto - Page 5 Empty Re: Miasto

Pisanie by Kitikulu Czw Sie 05, 2021 3:51 pm

Rozmowa się zakończyła, sama z siebie umarła. A mnie dobiło to jego ,,Mhm". Jasne, że nie mógł znaleźć innej odpowiedzi, bo co niby miałby mi odpowiedzieć? Nawet ja nie mam pomysłu za bardzo, a i rozmawiać o obcym mu kogucie też nie będziemy na wieki.
Myślałem, że to przyszedł ten moment. Nie mamy o czym gadać, więc czas mnie zabić. Oczekiwałem tego i już nawet byłem na to gotowy, bo ja zawsze jestem na to gotowy. Wtedy on zaczął kolejny temat. Też o zwierzętach, ale tym razem nietoperzach. Spróbowałem się na tym skupić i wyszukać w głowie informacji, czy to od mamy czy to z gazet, coś o nietoperzach. Cóż, pewnie w biedniejszych dzielnicach jest ich więcej, bo mają masę szczelin i zaniedbanych miejsc żeby się chować. Chociaż osobiście nigdy nie widziałem takiej wielkiej chmary. Jak byłem mały, to nie miałem powodu chodzić nocą po mieście, a jak podrosłem, to wolałem tego nie robić. Zastanowiłem się nad jego pytaniem. Nie znam się na tych czarnych, latających słodkościach. No i byłem rozproszony i zdegustowany trochę tym, że napił się brudnej wody.
-Ko..koty się da...-spróbowałem odpowiedzieć, żeby zakończyć lub chociaż załagodzić moją karuzelę żenady i płaczu.-Wracają gdzie dostają jedzenie.-zauważyłem, bo większość kotów jest lojalna tylko jedzeniu.-Może... może nietoperze też by tak robiły.-wytarłem porządnie oczy. Denerwując się, że przez te kilka sekund nie mogę obserwować mężczyzny. Po chwili moje obawy, znalazły potwierdzenie w jego słowach. Popatrzyłem na niego wielkimi oczyma i ze zmrożoną w żyłach krwią słuchałem "prośby". Mimo jego miłego głosu, wyczułem tutaj mocne podszycie go jadem. To nie była prośba, a raczej niewypowiedziana groźba. No i to ,,Kiti-kiti-kiti" to było niepokojące. Spuściłem wzrok i trzęsąc się trochę, przytaknąłem. Będzie, jak chce, tylko niech się trzyma z daleka.
Moja prośba nie została jednak wysłuchana, bo mężczyzna zrobił coś, czego nie przewidziałem. Ciemna chmura trzepoczących skrzydeł ruszyła w moją stronę, a ja odskoczyłem od stolika, prawie wywracając krzesło, które udało mi się złapać w ostatniej chwili i za którego oparciem się schowałem. Ten nagły zamach na mnie sprawił, że cały głód i zmęczenie zniknęły, jakby nigdy ich nie było. Patrzyłem uważnie na nietoperki obsiadające mi płaszcz. Co to za magia? Zerknąłem na te na szafie. Czyli... czyli jestem zamknięty w pokoju z co najmniej dwoma osobami. Czy na szafie siedzi ta dwójka, o których Lian mówił? To by wtedy dawało trzy osoby. Czy to znaczy, że w każdej chwili mogli się przemienić znów w ludzi. Ściskałem mocno oparcie krzesła i gotów do chowania się, patrzyłem na to co się dzieje i nie ruszałem się ani trochę. Nie miałem pojęcia co zrobić. Wiem, co robić kiedy widzę kogoś na ulicy, uciekać. Wiem co robić kiedy ktoś puka do drzwi, udawać, że mnie nie ma. Ale co mam robić kiedy ktoś zmienia się w zwierzę? Może dalej się nie obudziłem? Może mam zwidy i jestem tutaj sam, albo nawet nie ma mnie tutaj. Nie rozumiałem.
Oddychając ciężko, powolutku wycofałem się pod ścianę i ślamazarnie, żeby nikogo nie prowokować, usiadłem pod nią, przyciągając nogi do piersi i szczelnie ogradzając je spódnicą, żeby żaden stwór mi tam nie wleciał. Świadomość tego, że nie mam jednego potencjalnego przeciwnika, a więcej, trochę mnie otumaniła. Wizja zagrożenia z ich strony kłóciła się jednak z mokrymi nosami, które przed chwilą wąchały mi dłoń, nie robiąc krzywdy. Telepiąc się co chwila zerkałem na nietoperze na szafie, lub wyciągałem nieco szyję, żeby dojrzeć te na płaszczu. Mimo zastanawiania się pomysłu nie miałem na to co teraz. Może to przeczekam, aż to wszystko zniknie i przeniosę się magicznie do mojego mieszkania? To dobry pomysł.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Miasto - Page 5 Empty Re: Miasto

Pisanie by Killian Falone Czw Sie 05, 2021 7:56 pm

Aż tak gwałtownej reakcji się nie spodziewał. Sądził, że Kitka ogarnie jakieś spięcie, że może na chwilę popadnie w tę swoją strachliwą dezorientację, ale nie będzie przecież tak źle. W końcu lubił zwierzaczki, dał się obwąchać gwardziście, nawet się do niego uśmiechał. Tymczasem wcale nie. On odpowiedział świeżą garścią paniki, prawie wywracając swoje krzesło, a Killian znieruchomiał na swoim miejscu na płaszczu. Dlaczego? Znowu zrobił coś nie tak? Kilka łebków popatrzyło po sobie, reszta wlepiała niepewne ślepia w Kitka, a przynajmniej ten skrawek głowy, jaki był widoczny zza stołu, póki chłopak sam nie zerknął. Ten jego wzrok wcale nie był lepszy, kontrolny i wystraszony, pełen nowych czarnych myśli skierowanych prosto w niego. Jeden z nietoperzy wycofał się ostrożnie pod spojrzeniem chłopaka, a reszta po kolei stuliła uszy, chowając je w czarnym futerku. Kilka kolejnych zniknęło za oparciem krzesła, a reszta zerkała raz na siebie, raz na Kitka. To nie tak miało wyglądać, teraz znowu nie wiedział, co zrobić. To miał być dobry pomysł, a wygląda na to, że wyszedł jeden z gorszych. Nietoperz pisnął nieśmiało, jakby trochę pytająco, ale został uciszony szturchnięciem innego noska. Tych kilka ostatnich zniknęło dhampirowi z oczu, by razem z innymi ułożyć się w kapturze jego płaszcza.
Było tam ciepło i wygodnie, w sam raz dla grupki małych stworzonek, które zbiły się teraz jedną puchatą kulę. Od czasu do czasu dało się dostrzec ruch któregoś łebka, kiedy ostrożnie iskał swego sąsiada. To było miłe. Pozwalało się odprężyć i odsunąć na bok niepotrzebne myśli.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Miasto - Page 5 Empty Re: Miasto

Pisanie by Kitikulu Czw Sie 05, 2021 8:26 pm

Kiedy tak patrzyłem na nietoperze, bojąc się, że mnie zjedzą, one wyglądały, jakbym to ja miał zjeść je. Przez ich strach dopadły mnie jakieś dziwne.... wyrzuty sumienia? Tak, jak zakładałem, że Sanka mi coś zrobi, a potem nie robił nic i trochę źle się czułem z tym, że go oskarżałem o straszne rzeczy. Głupio mi się teraz zrobiło, aż uciekłem wzrokiem. Szybko jednak nim wróciłem na stół, bo te słodkie pyszczki mnie skusiły, jednak gdy popatrzyłem na blat, żyjątek tam już nie było na widoku tak dużo. Spojrzałem pod stolik, na siedzenie krzesła, ale tam też ich nie było. Gdzie polazły?
Przeniosłem się do klęku i po jeszcze sekundzie namysłu powoli podsunąłem się do płaszcza, szybko wyłapując ruch kaptura. Hm, powinienem był się tego domyślić. Zastanawiało mnie tylko jedno, czy Killian wie co robi? Czy po prostu to są oswojone nietoperze, które robią to co nietoperze by robiły?
Kiedy przysunąłem się już wystarczająco blisko, poprawiłem spódnicę, żeby nigdzie nie była naciągnięta za mocno i się nie porwała, no i zajrzałem nieśmiało do mojego kaptura. Szybko wyłapałem błyszczące oczki, noski i języczki co niektórych nietoperzy, które właśnie lizały siebie lub towarzyszy. Mam kaptur pełen słodkości. Zacisnąłem lekko usta z podekscytowanym uśmiechem. Wystraszył mnie tym nagłym podleceniem do mnie, ale teraz wydawał się być przeciwieństwem groźnego, poza tym nie był człowiekiem, nie ma rąk, którymi mnie pobije czy udusi. Najwyżej mnie pogryzie czy podrapie, ale ja mam koty, więc zaprawiony w boju jestem.
Przyglądałem się im...jemu...im? Tak czy inaczej, zbliżyłem rękę do ich tymczasowego legowiska i ostrożnie załaskotałem je od dołu, żeby wywołać poruszenie wśród maluchów otulonych kapturem. Moje koty to lubią, zawsze wtedy sięgają łapami, próbują złapać moją rękę przez materiał, kompletnie nie rozumiejąc jak ja je poczochrałem. Uśmiechnąłem się szeroko, móc oglądać te stworzonka z tak bliskiej odległości, a oczy błyszczały mi się nie mniej, jak im. Przysunąłem do latających szczurków dłoń, żeby sobie mnie powąchały gdyby chciały, albo się nawet na nią wspięły, bo mają jak zaczepić pazurki o bandaże. Jak chcą mnie zwiedzać, to śmiało i te z szafy, jak mają na to ochotę to też zapraszam, tak długo, jak nie są ludźmi mogą na mnie siedzieć, a ja dam im tyle głaskania ile chcą. Są tylko dwie zasady, nie wchodzić pod ubrania i zostać w formie nietoperzy.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Miasto - Page 5 Empty Re: Miasto

Pisanie by Killian Falone Czw Sie 05, 2021 11:42 pm

Jego strach chyba zaczął znikać zastąpiony czymś innym. Czymś, czego wampir chwilowo nie umiał do końca nazwać, bo czy można było mówić o poczuciu winy? Duże słowo, a ostatecznie to chyba nie była wina Kitka a Falone'a. To zwykle tak właśnie wyglądało, nic nowego. W końcu mógł to przewidzieć. Chyba. Nieważne.
Z początku nietoperze nie zareagowały na jego podejście bliżej. Był w zasięgu wzroku i nie robił nic nieodpowiedniego. Niech patrzy, jeśli chce. Jednak Kitek nie zamierzał tylko patrzeć. Ciche, ale pełne zaskoczenia piśnięcie wydobyło się z głębi kulki, kiedy szturchnął je od dołu. Na wierzch wylazł inny nietoperz i wbił w chłopaka badawczy wzrok. Kilkainnych zaczęło się wiercić w poszukiwaniu palców po drugiej stronie materiału, a kolejny jeden wychylił się za krawędź kaptura w poszukiwaniu tejże ręki niczym cząstka rozsądku, który próbuje przekrzyczeć mętlik w głowie.
No dobra, ręka znaleziona i nawet ta należąca do Kitka. Ślepka ponownie na nim wylądowały, kiedy przestał dźgać kaptur. Czy on się uśmiechał? Zmieniał te miny jak rękawiczki. Kilka uszek ponownie opadło i ukryło się w futerku, jakiś jeden szczurek odsunął się od jego ręki, ale inne wyglądały na zainteresowane. Poruszał się szybko maleńki zadarty nosek, aż jeden z nietoperków podszedł bliżej i zaczął węszyć. Zaczepił pazury skrzydeł o bandaż i sprawdzał dokładnie znajdujące się tam zapachy. Głównie była to krew, chwilami całkiem świeża, a to oznaczało, że Kitek faktycznie się skaleczył. Oczka ponownie wylądowały na nim, kiedy też inne szczurki postanowiły się zbliżyć. Więc jednak nie uciekał. Wystraszył się tylko? Ale to tak nie wyglądało, to nie było zwykłe zaskoczenie, a teraz zaś był jakby szczęśliwy. Nawet spokojniejszy. Wyraz niezrozumienia zagościł na drobnym pyszczu, kiedy ten najbardziej śmiały z nich wszystkich przysiadł mu na dłoni.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Miasto - Page 5 Empty Re: Miasto

Pisanie by Kitikulu Pią Sie 06, 2021 12:02 am

Zaśmiałem się w duchu na zaskoczone piski. Właśnie tego oczekiwałem. Łoś reaguje tak samo, głośne ,,Mrruu?" i szukanie mojej ręki. To dziwnie mocne zezwierzęcenie zwierzęcej formy uspokajało mnie w pewien sposób.
Podsunąłem stworkom dłoń i obserwowałem ich reakcję. Część się patrzyła, jakiś sie zbliżył, jakiś wycofał. Działały bardzo różnie, co mnie jeszcze bardziej dziwiło, bo to przecież jest dalej jedna osoba, prawda?
Poczułem lekki chwyt na bandażu, więc postarałem się nie ruszać ręką, żeby przypadkiem nie zachwiać równowagi nietoperka. Z lekkim uśmiechem przyglądałem się tej całej sytuacji, czekając na więcej. Za tym jednym odważnym, ruszyła reszta, może nie z dziką ekscytacją, ale z pewnym rodzajem zainteresowania. Coraz bardziej się rozluźniałem, bo nie działo się nic złego, tyko ja i latające stwory, wąchające mnie uroczymi nosami, sami w zamkniętym pokoju, wiem, bo sprawdzałem okno i drzwi.
W pewnym momencie, ślepia mi rozbłysły szczęściem, kiedy jeden nietoperz wszedł mi na dłoń i się na niej umościł. Ostrożnie sięgnąłem do niego kciukiem i pogładziłem po boczku, zaraz jednak doszła druga dłoń, która też podsunęła się do kaptura żeby wygodniej pogłaskać Pana Odważnego, ale i żeby w razie czego inne szczurki też mogły sobie na mnie odpocząć nie musząc się gnieść tylko na jednej ręce.
-Ale ty puchaty.-szepnąłem z szerokim uśmiechem, prezentującym moje małe dhampirskie kły. Zerknąłem w stronę nietoperzy na szafie, zachęcającym wzrokiem, bo coś takie niechętne były, a ja może i chudy jestem, ale dalej dość ciepły, więc mogę robić za przyjemną, grzejącą poduszkę dla tak małych klusek.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Miasto - Page 5 Empty Re: Miasto

Pisanie by Killian Falone Pią Sie 06, 2021 3:55 pm

  Nie wykonywał żadnych źle nacechowanych ruchów, toteż nietoperki coraz śmielej i spokojniej badały jego dłoń. Pan Odważny zaczął skubać lekko fragmenty bandaża, jakby sprawdzając, czy da się go oderwać, ale szybko zrezygnował, kiedy został dotknięty. Zwierzątko znieruchomiało na moment, podobnie jak część innych, zarówno bliższych, jak i dalszych. Obwąchał ruszający go palec i strzepnął uszkami z zaciekawienia. To było całkiem miłe uczucie. Ciekawe. Po chwili namysłu przekręcił się trochę i podstawił mu łebek do miziania. Uwagę nietoperków przykuła też druga ręka, na którą wspięły się dwa szczurki. Były bardziej rozbudzone od reszty i postanowiły obejść dłoń dookoła, również od spodu, jeśli jej nie obrócił. Taka mała wycieczka, skoro już miały do dyspozycji tak dogodne podłoże do zaczepienia pazurków. Może i nie było tu co odkrywać, ale kto wiedział na pewno? Poza tym, było całkiem zabawnie, lubił wisieć do góry nogami.
  Jakiś inny również wygrzebał się ze zbiorowiska, ale nie po to, by wspinać się na Kitka, a żeby pozaczepiać swojego kolegę na jego ręku, tego mizianego. Zaczął skubać mu futerko, a kiedy nie uzyskał odzewu, bezczelnie iskać drugie ucho, wpychając nos do środka. Wydawał się oburzony tą postawą i jednocześnie sfrustrowany byciem ignorowanym. W pewnej chwili złapał go za ucho i pociągnął w swoją stronę, co wywołało piskliwą sprzeczkę między nimi, aż w końcu ten nachalny odpuścił.
  Tymczasem na drugiej ręce Kitka powstała uzgodniona wspólnie wycieczka wzdłuż jego ręki. Jeden nietoperz wetknął łebek pod koniec rękawa, a drugi szedł po wierzchu ku górze, co chwila zatrzymując się i sprawdzając jakąś plamę czy zbłąkaną luźną nitkę.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Miasto - Page 5 Empty Re: Miasto

Pisanie by Kitikulu Pią Sie 06, 2021 4:33 pm

Cierpliwie czekałem i obserwowałem ich poczynania. Bawiło mnie to, jak jedne były śmiałe, a inne tylko się patrzyły. Byłem nimi zauroczony i nie mogłem oderwać od nich ślepi.
Pozwalałem im na wspinanie się, skubanie, drapanie, i chodzenie, głaskałem podstawiane łebki, miziałem dostępne boczki i śmiałem się z leniuszków, które postanowiły poodpoczywać w zwisie głową w dół. Niech się nie krępują. Co prawda pozycja dla mnie była nieco niewygodna, bo tak uniesionych rąk nie mam siły trzymać długo w powietrzu, ale jeszcze chwilę dam radę. Powoli zmieniłem klęczenie na siedzenie po thymińsku, ze skrzyżowanymi nogami, mając nadzieję, że ten ruch nie spłoszy nietoperzy, bo udało mi się utrzymać dłonie w jednym miejscu.
Wyprostowałem lewą rękę, po której szła wycieczka, żeby mogli sobie swobodniej chodzić i nie martwili się, że nagle mi z ręki zjadą bo się rękaw zsunie. Co do rękawa.
-A co to za wsadzanie nosa pod ubrania?-zmrużyłem oczy i popatrzyłem na nietoperka, co sobie pozwalał na zbyt wiele. Wiem, że na razie tylko wąchał, ale nie chciałem później panikować, bo ten niezauważenie wślizgnie się dalej. Wolałem już teraz mu zabronić, niż się martwić konsekwencjami nie zwrócenia uwagi.
Szybko jednak się rozpogodziłem i ponownie, z szerokim uśmiechem obserwowałem tą małą szczurzą społeczność. Tam się kłócą, tu się tulą, ktoś śpij, a jeszcze gdzie indziej jacyś tuptają wesoło. Nachalnego nietoperza też spróbowałem pogłaskać palcem, ale uważnie, żeby go nie urazić. Chciał uwagi od kolegi, ale jej nie dostał, to może uwaga ode mnie będzie przez niego zaakceptowana.
Szybko jednak popatrzyłem na wycieczkę i nie zdziwiłbym się gdyby chciały mi się skulić na ramionach przy szyi. Ciepło tam, miękko i wygodnie, poza tym jest przyjemna osłonka z pachnących włosów, odrobina prywatności nikomu nie zaszkodzi.
Przymknąłem trochę oczy i spokojnym wzrokiem skakałem z jednego malucha na drugiego. Dużo ich było, trudno było się skupić na jakimś konkretnym. Co chwila śmiałem się cicho, kiedy jakiś załaskotał mnie swoimi pazurkami. Zerknąłem w stronę drzwi, żeby się upewnić, że mój śmiech nikogo nie przyciągnie, ale chyba się na to nie zapowiadało.
-Nie chcecie spać?-w sumie on chyba cały czas czuwał, w nocy mnie gonił, później pilnował, nie spał cały czas, pewnie jest zmęczony, tamta dwójka z szafy pewnie też.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Miasto - Page 5 Empty Re: Miasto

Pisanie by Killian Falone Sob Sie 07, 2021 1:33 am

Sytuacja na prawej ręce Kitka jeszcze przez chwilę wydawała się skomplikowana, kiedy to drugi toperek spróbował jeszcze raz zaczepić poprzedniego. Ten prychnął na niego i zatrzepotał skrzydłem, ostatecznie zmuszając do odwrotu. To trochę zdezorientowało kilka innych nietoperzy, ale szybko wszystkie się uspokoiły. Mizianie przebiegało dalej, a on zwinął się wygodnie w dłoni Kiteczka. Pan nachalny był bardziej sceptyczny. Patrzył na palec, a potem uniósł łebek, odsuwając go od niego. Ostatecznie wyminął dłoń i przycupnął sobie sam w okolicy nadgarstka. Nie na długo sam, bo zaczęły się tam też pojawiać inne toperki.
Zmiana pozycji nie zrobiła na nich większego wrażenia, chociaż dobrze ją wyczuły. Nosek od rękawa popatrzył się natychmiast na Kitka i... To było dziwne, nie tylko on zwrócił na dhampira zaintrygowane spojrzenie. Czy to był rozkaz? Stawiał mu zakazy? Ten ton, choć wcale nie groźny, zdawał się egzotyczny w połączeniu z tą osobą. Mimo to nietoperz zaprzestał grzebania pod ubraniem, grzecznie siadając sobie na ręku. Ekspedycja dotarła do kołnierza, lecz nie właziła tam. Ramię chłopaka było w sam raz, by pomieścić dwa, a zaraz i trzy nietoperki. Kolejne właziły mu na ręce, jeden nawet pokusił się o mały pokaz i sfrunął z brzegu kaptura, by zawiesić się na rękawie Kitka od spodu.
Jego słowa wywołały kolejne małe poruszanie. Kilka szczurków pisnęło cicho. Te, które zostały, zastanawiały się jeszcze chwilę, po czym poszły za resztą na ręce. Kolejne pyszczki otwarły się szeroko wcichych ziewnięciach, ukazując zestaw zębów ostrych jak maleńkie sztylety.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Miasto - Page 5 Empty Re: Miasto

Pisanie by Kitikulu Sob Sie 07, 2021 2:30 am

Obserwowałem małą kłótnię małych stworzonek, a kiedy ta się zakończyła spróbowałem pogłaskać nachalnego, jednak on nie był zbytnio zadowolony z mojego głaskania. Zajął miejsce w takim miejscu na mojej ręce, że nie mogłem go palcami sięgnąć, ale to nic takiego, nie uciekł, dalej na mnie siedzi, a to znaczy, że nasza relacja nie jest aż taka zła. Odważnego dalej głaskałem.
Pielgrzymka z kaptura na moje ręce trwała i trwała, a uczestnicy byli nią chyba zachwyceni, bo kaptur szybko pustoszał. W sumie tyle nietoperzy trochę waży. Zauważyłem to dopiero kiedy byłem cały obsiądnięty nimi.
Skarciłem grzecznie zboczonego nietoperza, ale tylko dlatego, że mówiłem do małego szczuraska, a nie do Killiana. Do niego w życiu nie odważyłbym się tak powiedzieć. Mógłbym co najwyżej prosić go o coś z płaczem. Taki już jestem, przyzwyczaiłem się, dlatego nie lubię być przy ludziach, bo jak jestem za dużo, to płaczę i dzieje mi się z oczami to co dzieje sie teraz, czyli są opuchnięte od ryczenia i poobcierane. Mimo wszystko, teraz jakoś trudno było mi płakać. Może to zabrzmi tanio, ale wiem, że moi bliscy nie żyją, jednak chyba będzie dobrze, prawda? Nie jestem sam? Mam koty i nietoperze, je przynajmniej tymczasowo. Sam nie wiem, nie chcę o tym myśleć teraz.
Zmrużyłem ślepia na pokaz jednego, wzdrygnąłem się też przy tym lekko, bo nie spodziewałem się tego. Nie była to panika, jak przed chwilą, bo teraz to był pojedynczy przypadek, a nie cała wielka chmara. Nie było czego się bać.
Zapytane o sen nie musiały nic mówić, bo ich ziewanie powiedziało mi wystarczająco. Chcą kluseczki spać i to na mnie najwidoczniej, bo mój płaszcz został zostawiony w spokoju. Poczekałem chwilę, aż się mnie uczepią. Czasami subtelnie chowałem głowę w ramionach, bo mnie w szyję łaskotały te co mi na ramionach siedziały, ale spokojnie, nikogo nie zgniotę.
-Trzymajcie się.-poleciłem, po czym zacząłem wstawać z ziemi. Nie chciałem siedzieć na deskach, bo to niewygodne po jakimś czasie, poza tym ja sam bym się zdrzemnął porządnie. Kiedy już się podniosłem, to spokojnie podszedłem do łóżka i ostrożnie się na nim usadowiłem. Oparłem się plecami o poduszkę i wezgłowie, to dobra pozycja, zawsze mogę zjechać w dół, by zasnąć wygodnie, ale nie muszę, co też będzie wygodne dla nietoperzy. Popatrzyłem na nie, żeby się upewnić, że nikogo nie zgubiliśmy. Ułożyłem się tak, żeby każdemu było dobrze, zarówno tym siedzącym mi na dłoniach, tym na ramionach i tym, co postanowiły zwisać. Znów spojrzałem na szafę. Głupio mi było zapraszać słowami jakiegoś obcego kogoś do łóżka, więc robiłem to tylko wyczekującym spojrzeniem. Mamy tutaj dużo miejsca. Czy to na mnie, czy na mojej spódnicy, łóżko też nas pomieści, zawsze mogą się położyć obok żeby się grzać. Dużo opcji do wyboru i jeśli z którejś chcą skorzystać, to śmiało.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Miasto - Page 5 Empty Re: Miasto

Pisanie by Killian Falone Sob Sie 07, 2021 8:43 pm

  Obsiadły go wszystkie, lokując się głównie na rękach, trochę na ramionach. Czy zastanawiały się nad tym, że będą ciężkie? Ani przez chwilę, żadnego z nich to nie zainteresowało, jego ciuchy były zdecydowanie zbyt wygodne i ciepłe, żeby myśleć o takich bzdurach. Zresztą Kiteczek był dużym chłopcem, z pewnością znajdzie dobre rozwiązanie tego problemu. I chyba faktycznie znalazł, bo zaczął się podnosić.
  Nietoperki uczepiły się go mocniej, niektóre nawet postanowiły zacisnąć zęby na rąbkach bandaża, ale to nie był najlepszy pomysł. Bandaż nie był smaczny, co szczurki wyraźnie pokazały skrzywionymi noskami i cichym mlaskaniem. Powszechna uwaga przeniosła się na kierunek ich wspólnego marszu, a kilka z nich już po drodze przemieściło się bardziej w stronę frontu chłopaka, wyczuwając, co ten zamierza zrobić. To faktycznie był dobry pomysł, chociaż kiedyś się położyli, toperki mocno wahały się przed zejściem na pościel. Była mięciutka i kusząca, ale kilka innych pisków powstrzymało wycieczkowiczów i kazało się jeszcze raz zastanowić. Właściwie całe to miejsce było mocno niepewne, jeśli Kitek zaśnie i zacznie się wiercić, mogło być bardzo różnie. Ta mała wątpliwość na chwilę opanowała całe stadko, które popatrywało po sobie i po chłopaku. Ostatecznie zebrały się one na jego górnej połowie klatki piersiowej, tworząc tam mały czarny kłębek futra i skrzydeł. Kolejne ziewnięcie wywołało falę podobnych, nim nietoperki ułożyły się do czujnego snu. Przez chwilę nawet rozważały spanie gdzieś obok, ale to mogłoby zepsuć cały plan, który dopiero co został odratowany. No i było to wygodniejsze, oddech Kitka kołysał delikatnie, a on był uważny i spokojny.

  Dzień minął szybciej, niż można by się spodziewać. Co prawda, jeśli Kitek faktycznie się wiercił, to nietoperze zarządziły cichą wyprowadzkę, ale jeśli nie, to spały na nim dalej. Trochę gorzej miały te na szafie, dzieląc się swoją zwyczajową wartą. To musiało być głupie uczucie i jeszcze głupszy widok z boku, pilnować króla w karczmie, który śpi na znalezionym na ulicy gościu w sukience... Co jednak było jeszcze bardziej zbijające z tropu, to że Killian nic sobie z tego nie robił i konsekwentnie prowadził swój plan oswajania dhampira. Może nie poprzestanie na tym jednym, kto wie. Z pewnością prędzej czy później zatęskni za wypadami do miast, ale może wtedy nie będzie już sam...
  Choć światło nie mogło przedrzeć się przez szczelnie zasunięte i zamknięte okno, to jego zegar biologiczny nie zwykł się mylić. Jeden z nietoperków otworzył ślepia i rozejrzał się ostrożnie. Spojrzał na szafę, na pokój, na Kitka. Chyba było w porządku. Polizał po głowie swojego kolegę, a zaraz następnego. Po chwili wszystkie szczurki były jako tako obudzone i stanęły przed dylematem. Wylizać i wyiskać sobie futro czy wracać do życia i obowiązków. Ostatecznie wybrały to pierwsze, może dzięki temu Kitek nie przeżyje kolejnego szoku. Tak więc mógł go obudzić delikatny ruch wiercących się ciałek, które dbały o siebie nawzajem.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Miasto - Page 5 Empty Re: Miasto

Pisanie by Kitikulu Sob Sie 07, 2021 10:46 pm

Nie spieszyłem się z niczym, dając czas nietoperzom, aby mogły zając bezpieczne miejsce. Zgniatanie któregokolwiek z nich moim grubym tyłkiem nie było moim celem i czułbym się okropnie, gdybym skrzywdził któregoś malucha. Na szczęście po kilku chwilach każdy znalazł wygodny kąt dla siebie. Zdziwiło mnie co prawda to, że wybrali akurat moją pierś na spanie, ale było to wygodne, więc dlaczego nie? Osunąłem się tylko nieco bardziej na poduszce, żeby być bardziej płasko, co by szczurki nie musiały się aż tak martwić o trzymanie się koszuli żeby nie spaść. Przyglądałem się jeszcze chwilę nietoperzom i nawet nie zauważyłem kiedy zasnąłem. Wymęczony byłem, cały czas jestem, do tego dużo ostatnio było wysiłku i stresu, czuję, że będę to odsypiał jeszcze przez kilka dni, o ile przez te kilka dni uda mi się zachować względny spokój.

Spałem dość spokojnie, kilka razy tylko coś niepokojącego mi się śniło, co dało się zauważyć, po szybszym oddechu przez sen, jednak jestem kimś kto się przez sen nie rzuca. Leżę spokojnie i czekam na poranek... na wieczór? Pomieszało mi się teraz kiedy śpię i jaka pora dnia czy nocy nadchodzi.
Spałbym dalej, gdyby coś po mnie nie chodziło i nie skrzeczało dziwnie. Zamruczałem coś cicho pod nosem, a po chwili nietoperze mogły widzieć, jak patrzę na nie zaspanym wzrokiem pełnym zdziwienia. Myślałem, że to Łoś po mnie chodzi, albo Ryś, bo to oni tacy cyrkowcy, ale to nie były moje koty, nawet nie byłem u siebie w domu. Przypomniało mi się dlaczego tu jestem i ile czasu tu spędziłem mniej więcej i co było wczoraj. Zdziwienie przeszło w bardzo matową minę, kiedy wbiłem wzrok w sufit. Patrzyłem na niego i zastanawiałem się, przy okazji głaskałem delikatnie nietoperze, bo ręce odruchowo mi do nich podążyły. Poza tym dość szybko rozmyślanie sprawiło, że łzy zaczęły mi ściekać po twarzy na włosy, a później na poduszkę, a głaskanie stworków, jakoś tak sprawiało, że było mi milej, chociaż odrobinkę.
-Jestem głodny....-powiedziałem, sam nie wiem po co, to nie tak, że mi skrzydlate bydlaczki przyniosą kolację i to nie tak, że ją zjem.-I głowa mnie boli...-dodałem szeptem. Cóż głowa pewnie boli, bo nic nie piłem, tak podejrzewam, po suchych ustach, którym już nawet pomadka nie pomaga. Nawet mnie to nie za bardzo obchodziło, bo co się stanie, jak umrę z głodu czy odwodnienia? Nic się nie stanie. Może to jakiś sposób na karanie siebie, że nie byłem przy nich kiedy mnie potrzebowali, że cały czas sprawiałem, że się martwili. Odetchnąłem głęboko, bo niemy płacz ścisnął mi na chwilę płuca.
-Chciałbym się cofnąć o miesiąc...-wyznałem cicho.-...może mógłbym ich uratować.-nic nie jest pewne, ale...-Może powinienem im mówić częściej, że ich kocham, że mi na nich zależy? Sanka by sobie nic nie zrobił, a mama na pewno by się nie czuła samotna.-Zastanawiam się czy kiedy umierała to myślała o tym, że sam sobie nie poradzę, a Sanka czy myślał, że dawał mi sygnały, ale je ignorowałem. Usta mi się zatrzęsły, zabrałem dłonie z nietoperzy i zakryłem sobie nimi twarz. Spróbowałem się jeszcze uśmiechnąć, żeby się rozpogodzić, żeby nie robić kolejnej szopki, ale nie wyszło mi to ani trochę.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Miasto - Page 5 Empty Re: Miasto

Pisanie by Killian Falone Nie Sie 08, 2021 1:32 am

Popatrzył się, a potem zaczął wgapiać w sufit, co na moment przykuło uwagę nietoperzy. Coś było nie tak? Głaskał je, ale z jego oczu płynęły łzy, a on sam nie wyglądał dobrze. No ba, oczywiście, że nie wyglądał dobrze, przecież był wygłodzony. Nawet sam to przyznał, a to znaczyło, że jest źle. Kilka stworzonek postanowiło kontynuować pielęgnację futra, ale reszta słuchała i podchodziła mu pod rękę, by miał, co miziać. Cichy pisk skwitował te dwa zdania, to chyba Pan Odważny wgapiał się w niego z determinacją, bo przecież z przynajmniej jedną z tych rzeczy mógł coś zrobić. Nietoperz oblizał pyszczek i obejrzał się w stronę komody, gdzie stała woda. Potem znów na niego.
Jednak Kitek narzekał dalej, na wszystko, co mógł i umiał, czyli okrutny los i siebie. Bo to wcale nie tak, że to Sanka sam się zabił. To wcale nie bandyta trafił jego matkę, która pewnie myślała w głównej mierze o nim... No dobrze, może miał trochę racji. Ale co to zmieniało? Jeden z nietoperzy ruszył do przodu, prosto ku jego twarzy, która skryła się za zabandażowanymi dłońmi. Uczepił się krawędzi jednej i otarł łebkiem o wolny skrawek skroni i policzka chłopaka. Przytknął do niego puchate czoło na chwilę, by zaraz trącić go nosem. Inny również podszedł i dotknął wolnego skrawka skóry na palcu dhampira. Zapiszczał przy tym wesoło, jakby chciał się do niego uśmiechnąć. Reszta wpatrywała się wyczekująco, co jakiś czas pociągając zębami za koszulę. W końcu jeden z nich nie wytrzymał i chwycił materiał pazurkami. Zatrzepotał skrzydłami mocno, ciągnąc koszulę Kitka przynajmniej przez ten krótki moment, kiedy nie pokonał go jeszcze ciężar chłopaka.
Po chwili zeszły z niego wszystkie i odleciały z łóżka, by wylądować na komodzie. To nie było wygodne miejsce, wąskie i śliskie jak na całą chmarę, ale jakoś sobie poradziły. Czarne istotki zajęły blat dookoła dzbanka i szklanek, a potem utkwiły spojrzenie w Kitku. Kilka ponaglających pisków odezwało się z tego małego tłumu. Wyglądały na zaniepokojone tą całą sytuacją i najchętniej przyjęłyby jej koniec. Oczywiście z wybranym rozwiązaniem jedynym słusznym, przecież nie mógł tak leżeć przez wieki.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Miasto - Page 5 Empty Re: Miasto

Pisanie by Kitikulu Nie Sie 08, 2021 2:31 am

Płakałem słusznie zrzucając na siebie winę, aż w końcu nietoperze zaczęły mnie zaczepiać. Przepraszam, to musi być dla nich niezręczne, oglądać mnie, jak płaczę bez powodu. Przetarłem oczy i pociągnąłem mocno nosem, chcąc zakończyć ten żałosny pokaz nie wiadomo czego. To cały ja, ale pamiętam, że kiedyś było inaczej, dawno temu chodziłem po bibliotekach, kupowałem książki, czytałem je ciągle, chciałem się uczyć i poznawać, chciałem wyjechać daleko na wycieczkę, chciałem kolekcjonować koty i poznać masę kociarzy z różnych stron świata, chciałem poznać ich kuchnię i opanować każdy przepis na świecie, a teraz? Nic z tego nie zostało. Kiedyś to ja byłem głupiutki i naiwny.
Szarpany za ubrania, trącany główkami i nosami, odgoniłem płacz na tyle na ile mogłem. Tak, nie będę się użalał nad sobą przy innych, bo widzę, że to ich denerwuje. Powoli podniosłem się do siadu, asekurując nietoperki, żeby nic się żadnemu nie stało, żeby jakiś jeszcze ewentualny śpioch nie spadł i się o nic nie uderzył. Ale problem mienia na sobie zwierzaków sam odszedł, kiedy te zerwały się do lotu, obsiadły szafkę i zaczęły się na mnie gapić i mnie nawoływać. Nie miałem ochoty wstawać, chciałem się zawinąć w kołdrę i spać dalej.
Popatrzyłem jeszcze chwilę na szczurki, przetarłem sobie mocno twarz i czerwone oczy i zwlokłem się z łóżka udając, że przed chwilą nie płakałem. Chciały żebym się napił? Nalałem sobie wody do szklanki, ale dalej nie byłem przekonany, co do niej. Wziąłem naczynie w ręce. Stała tu już trochę, więc pewnie pływa w niej masa drobinek kurzu, a w kurzu najgorsze zło i jajka pająków. Patrzyłem się w napój. Ale chyba nie ma tu robaków, co nie? By już jakieś pływały chyba, chociaż różnie to z nimi bywa, bo i różne robaki się w różnym czasie wykluwają. A trucizny? Przysunąłem nos do cieczy i powąchałem, od razu odepchnął mnie nijaki zapach czystego szkła i wystygniętej, przegotowanej wody. Trucizny by już po takim czasie chyba wyparowały? Chociaż, woda nie wyparowała, a jak to się zmieszało? Może już się rozłożyła. Z drugiej strony, Killian to wypił i nic mu nie jest. Może to działa z opóźnieniem? Ja wiem, że to jest trochę egoistyczne myślenie, bo kto by chciał mnie krzywdzić w tak wyszukany sposób, nikt, ale co jeśli jednak ktoś się na to skusi? To nie tak, że do każdego zła trzeba mieć powód i uzasadnienie.
Szklanka patrzyła na mnie, ja patrzyłem na nią, aż w końcu odstawiłem ją na swoje miejsce. Jednak dalej nie spuszczałem z niej wzroku, a im dłużej na nią patrzyłem, tym bardziej gryzła mnie suchość w gardle. Otworzyłem usta, żeby wytłumaczyć wahanie, jednak nic nie powiedziałem, bo wiem, że wyszedłbym na idiotę. Przecież w tej wodzie nic nie ma, bo dlaczego miało by coś być, ale co jeśli się jednak mylę? To irytujące. Wiem, że woda jest bezpieczna! To dlaczego jej nie chcę wypić? Może boję się, że się zakrztuszę i będzie mi głupio kasłać? Wyjdę na głupka, co nie umie pić i wiem, że się zakrztuszę, bo się denerwuję pijąc przy innych. Co jeśli się przez to uduszę? To tylko szklanka wody, co ma się stać? Nie wiem, może umrę? To się może stać i to jest prawdopodobne, bo taka prosta rzecz może zabić na milion sposobów. Do tego oni się patrzą, a im dłużej zwlekam, tym dziwniej będzie pić, bo kto się tyle niby zastanawia czy się napić czy nie?
Już wiem. Wziąłem szklankę w dłoń i wróciłem na łóżko, siadając na jego brzegu. Mam wodę, w rękach, mam ją, mogę się napić kiedy tylko zachcę, ale jeszcze nie teraz. Przynajmniej teraz nie wyglądam, jakby się zastanawiał nad wypiciem, wyglądam jakbym sobie od czasu do czasu popijał, ale teraz akurat miał małą przerwę. Jak ja się głupio tłumaczę przed samym sobą. Nie patrzyłem na nietoperze, bo wiedziałem, jak na mnie patrzą, pewnie mógłbym bez problemu zobaczyć w ich oczkach rozbawienie. Zabujałem szklanką, mieszając sobie wodę dla zabawy, w rzeczywistości jednak próbowałem dojrzeć w niej jakieś żyjątka. Zastukałem palcem w szkło, aż w końcu powoli, z wahaniem przystawiłem krawędź szklanki do ust i wziąłem łyka, no tak jakby łyka, bo to był bardzo malutki łyk, taki, że po zwilżeniu wnętrza ust do przełknięcia zostało może kilka kropelek. Nie podobało mi się to. Nie smakowało mi. Nie lubię tego. Przygarbiłem się trochę i noga zaczęła mi jakoś tak nerwowo chodzić, a opuszki w chaotyczny sposób uderzały o naczynie. Ta niedobra woda, jednak była na swój sposób smaczna, była mokra. Chciałbym wypić cały dzbanek, jednak czułem, że kilka szybszych łyków może się skończyć tak, że zawartość pustego żołądka wyląduje na ziemi, a nie chciałem się jeszcze bardziej upokarzać.
Pociągnąłem nosem i znów zbliżyłem szklankę do ust. Kolejny malutki łyk, a później znów kilka chwil przerwy. Nie lubię tego wszystkiego. Nie podoba mi się to. Poza tym, zaraz ich wszystkich zirytuję, że tak wolno piję. Siebie tym irytuję, a co dopiero ich. Znów zaczynałem się denerwować. Co za durne kółeczko ciągle zataczam z tym stresem i nie mam dobrego sposobu na wyjście z niego.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Miasto - Page 5 Empty Re: Miasto

Pisanie by Killian Falone Nie Sie 08, 2021 5:22 pm

  Podszedł. Najwyraźniej nie chciał tego robić, ale podszedł i to się liczyło. Nietoperki zrobiły mu trochę miejsca na komodzie i patrzyły dalej wyczekująco. Tym razem nie mogły odpuścić, cała sytuacja robiła się coraz bardziej poważna i Kitek musiał o siebie zadbać, czy tego chciał czy nie. Nie były tylko pewne, co zrobić w przypadku odmowy, to by było trudne i niewygodne. Siedziały jednak i patrzyły, kiedy tak stał, rozmyślając o wszystkich za i przeciw. Jak człowiek może podejrzewać aż tyle aspektów zwykłego życia? A może to Killian był lekkomyślny, to też całkiem możliwe.
  Kitek odszedł, ale nie zostawił wody, toteż nadal trwała wyczekująca cisza. Szczurki nie były rozbawione, wręcz przeciwnie, znowu trzymał się ich ten specyficzny niepokój, może nie o samego dhampira, ale to, jak bardzo po myśli potoczą się wydarzenia. Kolejne minuty ciągnęły się w nieskończoność, aż wreszcie chyba się namyślił. Albo podążył za impulsem zbłąkanej myśli, wszystko jedno, ważne, że wziął choć niewielki łyk. Kilka nietoperków przekręciło łebki w zaciekawieniu, to był wyczekiwany efekt, ale mimo to intrygujący. Jak przełamana bariera. Głupio byłoby go teraz spłoszyć, toteż na chwilę ponownie zajęły się sobą nawzajem, dokańczając czyszczenie futerka.
  Zajęło to dobre kilkanaście minut, bo i nie spieszyły się zbytnio. Zaraz też jeden próbował kombinować z zostawioną wczoraj szklanką, ale jakiś inny wybił mu ten pomysł z głowy, kiedy tylko szkło poruszyło się niebezpiecznie. Chyba najwyższy czas skończyć to miłe lenistwo.
  Nietoperze sfrunęły z komody do przeciwległego końca pokoju, gdzie zbiły się ponownie, przybierając postać wampira na krześle przy stoliku. Killian oparł się łokciem o blat i przeczesał ręką włosy, zbierając myśli, które przed chwilą wydawały dużo bardziej spójne niż teraz. To trochę jak przenoszenie rzeczy z jednego pokoju do drugiego, wszystko trzeba na nowo układać.
  — Jak się czujesz? Zresztą... wiem, że źle — odpowiedział sam sobie i zawiesił na nim łagodne spojrzenie. — Powinieneś coś zjeść... A ja powinienem odwiedzić znajomego. Możesz pójść ze mną, jeśli chcesz, wtedy zjemy na dole i ruszymy. Możesz tu też zaczekać albo u siebie w domu. — Zerknął w stronę zasuniętego okna. — Jest już po zachodzie, mógłbym ci towarzyszyć do drzwi, a potem wrócić, gdy wszystko załatwię... Oczywiście, jeśli mi wierzysz i chcesz stąd ze mną wyjechać — dodał zaraz, układając obie ręce na stoliku. — Jeśli nie... po prostu wracaj do domu, nie będę cię zatrzymywać.
  Czy powinien dawać mu ten wybór? Cóż, na swój sposób musiał, zbliżał się czas na skończenie wycieczki, a zatem czas dla Kitka na decyzję. Jeśli miał go za mało, to zabierając go na siłę, nie zrobi wiele dobrego, a tylko opóźni swój powrót. Być może wróci tu jeszcze, kiedy pozbędą się głównego problemu. Co prawda przyjdzie wtedy wiele mniejszych problemów, ale sama sytuacja i tak zrobi się lepsza.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Miasto - Page 5 Empty Re: Miasto

Pisanie by Kitikulu Nie Sie 08, 2021 6:23 pm

Siedziałem w spokoju i próbowałem się przekonać do wody, malutkimi łyczkami. Mimo upływu tak dużej ilości czasu nie wiem czy wypiłem chociaż jedną czwartą szklanki, ale zawsze coś, prawda? Czułem się chyba trochę lepiej, a to znaczy, ze mogę przestać pić. Trzymałem dalej szklankę, licząc, że nagle mnie olśni i zacznę pić większe ilości, jednak coś takiego nie nadeszło. Przynajmniej się uspokoiłem, a myśli zniknęły, wszystkie, całkowicie, siedziałem i patrzyłem się tylko z wodę, czekając aż czas minie. W końcu jednak mogą uwagę odwróciły nietoperze, które zgodnie zmieniły miejsce. Zacisnąłem mocniej dłonie na szkle, odruchowo sprawdziłem zapięcie i ułożenie koszuli, jednak nie uciekałem, nie było takiej potrzeby, bo wampir był daleko, poza tym gdzie miałbym uciekać?
Wlepiłem w niego wyczekujące, odrobinę zaniepokojone spojrzenie. Chyba nie wyzbędę się nigdy tego niepokoju. Jak się czuję? Sam odpowiedział na to pytanie, a ja spuściłem wzrok. To nic nowego, że się źle czuję, ale cieszę się, że nie musiałem tego mówić, bo gdybym się odezwał, to pewnie bym skłamał, że jest w porządku.
Wrócił do tematu tego bezpiecznego miejsca dla wampirów i oczywiście upomnienia mnie, że powinienem coś zjeść. Może zjem coś jak wrócę do swojego mieszkania, mam co tam jeść? Mam chyba trochę suszonego mięsa przygotowanego jako smaczki dla kotów. Popatrzyłem na niego i już zdecydowałem, że nie chce zostawać w karczmie, na pewno nie sam, poza tym muszę nakarmić koty. Śledziłem jego dłonie wzrokiem. Może mnie odprowadzić do domu, z tego skorzystam, bo nie chcę sam iść przez te ulice. Źle mi z myślą, że prawie mi do mieszkania wejdzie, ale jeśli to jest ceną za bezpieczne dodarcie do celu, to chyba warto. Poza tym, nie miałem już za bardzo siły tak wszystkiego analizować dokładnie i kłócić się ze sobą. Potrzebowałem jednak chwili na przemyślenie wyjazdu z nim. Z nimi... Nie wiem... Boję się, wyjeżdżałem na delegacje kiedyś, ale po kilku drobnych wypadkach porzuciłem to, a teraz nawet już w burdelu nie pracuję, bo przestałem sobie dawać radę z emocjami. Lubiłem moją pracę, żal mi, że już jej nie mam.
Po chwili namyślania się, popatrzyłem na Killiana i nawet uśmiechnąłem się smutno dochodząc do pewnych mało przyjemnych wniosków o sobie.
-Chyba muszę wyjechać... tutaj umrę... nawet do sklepu się boję wyjść...-zaśmiałem się nerwowo, że przyznaję się do czegoś tak niezręcznego. Podrapałem się po karku dla uspokojenia, po sekundzie zasłaniając włosami szyję. Nie chciałem wyjeżdżać, zwłaszcza, że nie wiem gdzie jedziemy, ale czy to ma znaczenie? Obecnie Killian jest moją najmocniejszą znajomością, bo innych nie mam, więc wierzę, że chyba będzie dobrze, jak z nim pojadę, o ile go nie zdenerwuję.
-Odprowadź mnie proszę do domu. Muszę zająć się kotami, przygotować je.-bo zabieram mój zwierzyniec ze sobą, nie mam zamiaru nikogo zostawić w tyle. Nawet koguta wezmę, może przyda się teraz uprząż, jaką mama mu uszyła.
Jeśli chciał już ruszać, to zebrałem się do trasy, z ulgą odstawiając szklankę na stolik, nie musząc dalej pić. Zachowując odpowiedni dystans od mężczyzny, wziąłem swój płaszcz i zakryłem się nim porządnie. Byłem gotowy do prowadzenia naszej wampirzej wycieczki, jednak już wiem, że będę panikował na najmniejszy szelest na trasie. Dobrze, że mam za kim się chować.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Miasto - Page 5 Empty Re: Miasto

Pisanie by Killian Falone Pon Sie 09, 2021 12:32 am

Nie zaczął uciekać, co już samo w sobie było dobrym sygnałem. Choć z drugiej strony mógł nie mieć na to siły, zresztą możliwości też nie miał, co najwyżej skok pod ścianę. Falone wolał nie zakładać sukcesów w oswajaniu, póki te same nie wypłyną, w taki sposób można się było tylko rozczarować, a to mu teraz zbędne.
W każdym razie Kitek słuchał i myślał dalej. Dobrze, że nie było tu zegara na ścianie, bo pewnie zostałby obrzucony karcącym spojrzeniem zamiast dhampira, co ten mógłby zauważyć. Teraz zaś spojrzenie musiało utonąć w niebycie. Miał nadzieję, że Kitek wybaczy mu to chwilowe przymknięcie ślepi, nie jest aż tak dobrym aktorem.
W końcu jednak się odezwał, skupiając na sobie jego wzrok. Lecz pierwsze, co uderzyło Killiana, to był uśmiech. Smutny i cyniczny, którego ani trochę się nie spodziewał. I jeszcze ten śmiech. Umrze, jeśli tu zostanie. Cóż, cieszył się poniekąd z tych jego słów, bo przynajmniej były szczere i świadczyły o tym, że chłopak jest świadom swojej sytuacji i możliwości. Niemo skinął głową i czekał na dalszą część decyzji. Kitek zaczął trochę od tyłu, ale to też dobrze, przynajmniej całość sprawy mieli już jasno postawioną. A czy mu faktycznie ufał, czy wybrał tylko mniej pewne zło, to nie miało teraz takiego znaczenia. Dał mu szansę i Lian to doceniał.
— Dobrze, więc chodźmy — odparł na jego kolejne słowa i wstał z krzesła.
Zerknął na zegarek kieszonkowy dla pewności, po czym odsunął storę sprzed okna i uchylił połowę. Potem otworzył okiennicę, wpuszczając do środka mętne, księżycowe światło. Nietoperze z szafy wyfrunęły na zewnątrz, a Falone spojrzał na towarzysza. Kiedy już był gotowy do drogi, wyszli drzwiami.

Z.t. wszyscy
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Miasto - Page 5 Empty Re: Miasto

Pisanie by Frosch Misfit Czw Wrz 09, 2021 11:30 pm

Nowe miasto. Co ja tu robiłem? Nikogo nie znałem, w sumie i tak znajomych w Afraaz nie miałem, ale nowe miasto! Nie wiem gdzie mam iść, wiec postanowiłem zacząć poszukiwania od razu. Bo ja tak myślałem, że skoro Pan Oliwka nie umie leczy... nie umie wskrzesić nic żeby leczyć, a teraz nie wiem gdzie Pan Oliwka jest, to ja się muszę tego nauczyć. Nie wiem na czym to polega, ale się dowiem. Muszę poszukać tylko wiedzy. Ludzie ją biorą ze szkoły, albo z książek, co nie? Na szkołę, ja do szkoły chyba nie mogę, ale książki kraść mogę. Problem w tym, że krzywo się na mnie patrzyli w księgarni, nie wiem czemu.
Popatrzyłem na książkę, którą ukradłem. Coś o Re...Religii...O bogach i mięt...mitach? Bajki takie. Skoro chcę wiedzę, to muszę czytać dużo. A ja głupi nie jestem, wiedza jest z książek, a ja wolno czytam. Zajmie mi to całe wieki, a mi lekarz powiedział, że kil...ile? Chyba kilka lat pożyję jeszcze. Jejku, jak ludzie mało żyją. Strasznie mało.
Popatrzyłem na starego dziadka, co miał masę malowideł na twarzy i takie dziwne oczy w głowie, no że oczy miał dziwne, ale miał dużą brodę. Starzy ludzie chyba wiedzą dużo. Tak czy inaczej ręce z ziemi wskazały mi na niego, więc do niego podszedłem i kucnąłem przed nim, patrząc na instrument co miał w ręce, popatrzyłem na kapelusz w którym było trochę monet. No i kucnąłem przed nim z uśmiechem.
-Dzień... Dobry wieczór.-uklęknąłem na ziemi i pomiziałem Arsika kikutem, bo mi się tak pod łapę wpasował idealnie. ta ucięta ręka to dobra do głaskania. Mogę bym ubijać ziemniaki.-Szukam książki... takiej, która ożywi coś, co nie żyje.-patrzyłem na niego uważnie, licząc, że zrozumie. To bardzo ważna sprawa.-W bib... w sklepie takiej nie mieli. A Pan stary dużo wie.-może ma jakąś w domu, albo pokaże mi sklep gdzie mogę dostać taką książkę. Przeszukam też śmietniki, bo ludzie dużo papieru wyrzucają, a on dobrze odcina zimno ciągnące z ziemi, jak się śpi na ziemi.
Frosch Misfit
Frosch Misfit

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-brak prawej ręki do łokcia
-brak kilku zębów
-blizna nad lewym biodrem oraz dwie poziome na czole
-uporczywy kaszel od alkoholu
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki w losowych miejscach
Ekwipunek : .
-niezniszczalna filiżanka z kwiatowymi wzorami (dar od Reginy)
-stalowy sztylet (dar od Fenebrisa)
-szczotka do włosów (dar od Viga)
-śmieci
-jedzenie
-nożyczki
-notatnik z ołówkiem
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Miasto - Page 5 Empty Re: Miasto

Pisanie by Mistrz Gry Pią Wrz 10, 2021 2:16 pm

  Mężczyzna siedział sobie pod jakąś ścianą przy chodniku i pociągał struny już trochę od niechcenia, bo ile można grać w kółko te same melodie. Zerknął na swój kapelusz, a potem na postać, która podeszła. Jego posiwiałe brwi uniosły się nieco w zadziwieniu, kiedy dostrzegł też kota u boku mężczyzny.
  — Ładny — skomentował i pokiwał głową. Zerknął krótko na niebo rozpościerające się nad ich głowami. W pobliżu dachów niektórych zaczynało już ciemnieć, a nad ulicą ładnie się różowiło. Lubił ten widok, był zawsze taki spokojny i wprawiał w senny nastrój, a sen to jedna z niewielu przyjemności w życiu. — Dobry, tak, całkiem niezły wieczór — przyznał swoim lekko zgrzytliwym głosem. Na kolejne słowa zmarszczył nos i podrapał się po nim. — Ożywi... — powtórzył, jakby chciał przyjrzeć się bliżej temu słowu. — Tak nie można, drogi panie. — Pokręcił głową spokojnie. — Za to ludzi wieszają pono. — Wrócił do muskania strun palcami. — Ale ja myślę, że to bzdury. Ino bog jakiś może ożywić co.
  I na tym zakończył swoją odpowiedź, a tylko zerknął jeszcze raz na kapelusz. Wrzuci mu coś? Chyba nie, chyba nie był aż tak bogaty. Trudno, nie on, to może ktoś kolejny, póki go milicja nie wygoni za nocowanie na ulicy. A może nie zwróci uwagi, często nie zwracali, nawet oni.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Miasto - Page 5 Empty Re: Miasto

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 5 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach