Rezydencja Krzeworożu

+2
Razikale An'Doral
Iwo
6 posters

Strona 6 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Go down

Rezydencja Krzeworożu - Page 6 Empty Re: Rezydencja Krzeworożu

Pisanie by Iwo Czw Lip 01, 2021 10:55 am

Jasne, że nic nie czuje, jak ja siedzę z krowami cały dzień, to też nie czuję, jak nimi śmierdzę. Średnio mi się podobało to, że Rio wyjechał kilka dni temu, ale może wróci, bo przecież ile można dostarczać przesyłkę? Może wróci nawet dzisiaj, moglibyśmy coś porobić, coś zjeść, albo posprzątać stajnię... Zmarszczyłem brwi słysząc jego odmowę mojej krwi. Hm, mi to pasowało, bo Lisa nie ma w domu, a bez niego eksperymenty nie są tak przyjemne.
Ruszyłem w głąb dom otwierając wszędzie okna, licząc, że zaraz się przewietrzy. Nie myślałem o tym, że zaraz będę musiał się znów przejść po domu, aby je zamknąć. Zagadałem o Raust i nie spodziewałem się, że ta zmarła. Nie wiedziałem co powiedzieć, więc tylko stałem niezręcznie w kuchni i patrzyłem na Raza, widać było, że trudno przyswoić mi tę informację. Nie wyraziłem opinii na temat tego czy chcę bimbru czy nie, bo naukowiec po prostu wyszedł z pomieszczenia, w którym zostałem ja sam z masą kurzy i brudnych naczyń. Kręcąc się w kółko, rozglądałem się dookoła, skacząc wzrokiem z pajęczyny, na brudną szklankę i owłosiony kawałek makaronu, chyba z jakimś sosem. Nie myślałem, że kiedyś znajdę dom brudniejszy od mojego, ale dało radę. Przestąpiłem z nogi na nogę, aż w końcu w pewnym momencie zdecydowałem, że pójdę na piętro, żeby i tam przewietrzyć. Wchodziłem do każdego pomieszczenia, zostawiając sobie pokój Rio na koniec. Stanąłem przed nim i otworzyłem drzwi, od razu uderzył mnie duszący zapach. Nie śmierdziało, ale nie oddychało się miło. Od razu pomaszerowałem do okna i otworzyłem je szeroko, wyglądając na podwórko. Obróciłem się w stronę pomieszczenia i powolnym wzrokiem zacząłem wszystko oglądać. Wyglądał, jak pokój lisa, ale lisa w nim brakowało. Podszedłem do łóżka i ułożyłem równo poduszkę, bo trochę przekrzywiona była. Popatrzyłem na zakurzone krzesło i znów nie wiedziałem, co mam ze sobą robić. To chyba w ogóle złe, że jestem tutaj bez zgody Rio, dlatego też wyszedłem z pomieszczenia, zostawiając otwarte drzwi. Kiedy wróci wieczorem, to wyjaśnię mu dlaczego są otwarte.
Wróciłem na dolne piętro i odszukałem Raza, który już powinien gdzieś oddawać się przyjemności picia.
-Jestem głodny. Zrobię coś.-poinformowałem go i jeśli nie wyrażał jakiegoś wielkiego sprzeciwu, to poszedłem do kuchni, sklecić sobie jakąś małą kolację, bo ostatnie co jadłem, to śniadanie. Chyba też coś Razowi zrobię, bo to chyba byłoby miłe, zwłaszcza, że facet nie wygląda dobrze.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Rezydencja Krzeworożu - Page 6 Empty Re: Rezydencja Krzeworożu

Pisanie by NPC Pią Lip 02, 2021 2:14 pm

RAZIKALE AN'DORAL

Zszedł do piwniczki, aby wydobyć butelkę bimbru, za moment… a nie, wziął drugą, teraz zaś wracał na górę, na parter, gdzie zaczął kierować się w stronę swojej pracowni, całkowicie ignorując krzątającego się Iwo. Zrobił się tu lekki przewiew, ale mu to nie przeszkadzało.
Zagłębił się w większym pomieszczeniu, kolorowym i pełnym przeróżnych pierdół, aby stąpać zaraz po rozrzuconych kartkach i swoich notatkach. Postawił butelki na stół laboratoryjny, odsuwając krzesło, na którym usiadł. Wyciągnął rękę po szklance, chyba jeszcze z wczoraj.
Spojrzał w kierunku Iwo, który znów się objawił, mówiąc co chce zrobić. Kiwnął głową.
-Jasne.
Rzucił i machnął ręką, by otworzyć zaraz pierwszą butelkę, wlewając brązowawy płyn do naczynia, odstawiając flaszkę. Wypił ją duszkiem, zaczynając kaszleć, bo paliło w gardle. Westchnął ciężko, zaczynając doglądać stron w otwartym notatniku. Co on tu nabazgrał…?
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Rezydencja Krzeworożu - Page 6 Empty Re: Rezydencja Krzeworożu

Pisanie by Iwo Pią Lip 02, 2021 3:01 pm

Razi, wydawał się być inny niż normalnie, a może tylko mi się tak wydaje, bo dalej nie rozumiem fascynacji nauką? Zerknąłem na burdel, jaki miał w pracowni. Pamiętam, jak stłukłem tutaj jakieś szkiełko i był dramat, a on teraz siedzi w takiej zapuszczonej klitce.
Otrzymałem zgodę na zrobienie sobie posiłku, więc poszedłem do spiżarni i po kilku minutach grzebania w dostępnych składnikach udało mi się wrócić do kuchni z lekko zżółkniętymi ziołami, ziemniakami, co im już bujne korzonki wyrosły oraz dwoma jajkami. Liczyłem, że będą dobre, jak nie, to trudno, zjemy same ziemniaki. Nie robiłem posiłku jakoś długo, najdłużej mi zajęło ponowne rozpalenie pieca, ale kiedy to zrobiłem, poszło już z górki i dwadzieścia minut później, ziemniaki parowały na talerzach, obsypane ziołami. Niestety jedno jajko okazało się zepsute, więc to drugie, które było na szczęście dobre, zmieniłem z jajecznicę i podzieliłem na dwa. Mało tego, ale chyba starczy. Wziąłem szklankę pod pachę, talerze z widelcami w ręce i powolnym krokiem poszedłem do pracowni.
Stanąłem w progu i popatrzyłem na Raza, który miał jakieś półgodziny na swobodne picie. W jakim był stanie? Wszedłem cicho do pomieszczenia, postawiłem naczynia na stole laboratoryjnym.
-Jedz swoje.-rozkazałem beznamiętnie, po czym poszedłem szukać sobie krzesła, żeby też na czymś siąść. Postawiłem mebel obok niebieskiego usiadłem na nim i zabrałem się za jedzenie, po kilku pierwszych gryzach, sięgając po butelkę z alkoholem, którego odrobinę przelałem sobie do szklanki, żeby popić ziemniaki w razie czego.
Noga jakoś tak trochę nerwowo mi chodziła, bo czułem, ze atmosfera jest dziwna, poza tym jedna osoba nie żyje, kolejna już w moim otoczeniu, druga chleje, a trzeciej, mojej ulubionej, nie ma. Nie po to tutaj przyjechałem, przyjechałem oddać mu swojej krwi, a skończyło się na tym, że siedzimy w pracowni i jemy pijąc, sami. Spojrzałem na Raza jak jadł, o ile jadł, a powinien. Śledziłem wzrokiem jego ruchy zastanawiając się czy coś jeszcze powie, bo zawsze coś mówił.
-Rio wróci dzisiaj?-zapytałem w końcu, bo chciałem wiedzieć. Założyłem, że wróci dzisiaj, bo wyjechał dawno, ale nie wiem, może on wie, lepiej. Odłożyłem widelec na talerz, bo już wszystko zjadłem. Sięgnąłem po szklankę i upiłem z niej łyka ze spokojem, nawet się nie krzywiąc za bardzo. Nie było złe, dziwne, ale nie takie rzeczy się piło i nie w takich ilościach. Krzesło rytmicznie skrzypiało, kiedy opierająca się o nie noga trzęsła się bez przerwy.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Rezydencja Krzeworożu - Page 6 Empty Re: Rezydencja Krzeworożu

Pisanie by NPC Pią Lip 02, 2021 11:17 pm

RAZIKALE AN'DORAL

Zostawił w spokoju przeklęty notatnik, z którego nie rozumiał zbyt wiele, więc zapewne był do niczego. Szybko jednak powrócił wzrokiem do Iwo, co znów objawił się swą obecnością, tym razem z jedzeniem. Upił kolejny mocny łyk bimbru, by przenieść oczy na jajecznicę, która wylądowała tuż przy nim. To mu przypomniało, że Raust też robiła mu jajecznicę…
-Dziękuję…
Mruknął i pochwycił leniwie widelec, by wbić je w ścięte jajka, za moment wkładając jedzenie do ust. Żuł powoli, bardzo powoli, jakby była to najmniej zjadliwa jajecznica na świecie, ale w rzeczywistości, po prostu chyba znów się zamyślił i zapomniał, że należy to połknąć.
Siedzieli tak w dłuższej ciszy, stukając widelcami i jedząc jajecznicę. Choć Razikale lubił mówić przy jedzeniu, teraz zwyczajnie milczał, wlepiając wzrok w talerz, czasem pijąc swój domowej roboty trunek. Jego genialny mózg chyba przestał działać, albo był w stagnacji, bo wydawać się mogło, że zupełnie nie był tu obecny umysłem, a wyłącznie ciałem, niczym kukiełka. W końcu jednak spojrzał na Iwo, kiedy ten zadał pytanie, znów o stajennego. No tak, lubili się, nic dziwnego, że pytał.
-Nie wiem. Być może. A może za kilka dni. Afraaz jest daleko.- Mruknął, trochę apatycznie, aby znów otworzyć butelkę i polać sobie, jak i jemu, jeśli jego szklanka opustoszała. -Wróci. To dobry chłopak.- Dodał nagle, w sumie sam nie wiedząc czemu, może po to, aby jemu tak noga nie latała, bo to drżenie było nieco irytujące w ciągłej ciszy. -Pij.
Mruknął i samemu chwycił za szklankę, biorąc głębsze łyki. Przetarł twarz, roztrzepując swoje niebieskie włosy.
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Rezydencja Krzeworożu - Page 6 Empty Re: Rezydencja Krzeworożu

Pisanie by Iwo Pią Lip 02, 2021 11:38 pm

Jedliśmy, w ciszy, przynajmniej nie było ryzyka, że się ktoś głupio zakrztusi. W końcu jednak zadałem pytanie o lisa, a odpowiedź, jaką otrzymałem, trochę mi zmroziła krew w żyłach. Pojechał do Afraaz? Dlaczego Raz, nie wysłał tego listonoszem, tylko wysyła Rio prawie na drugi koniec kraju? A co jeśli to on umrze następny i to w takim miejscu, że nikt go nie znajdzie, albo zwyczajnie nie wróci nigdy do domu.
Patrzyłem, jak mi polewa, ale w głowie, dalej zastanawiałem się nad Afraaz. Chciałem tam pojechać choćby w tej chwili, ale czy Rio byłby zły? Może bym go nawet w ogóle nie znalazł. Upiłem kilka łyków, ale drżenie nogi nie ustało pomimo większej ilości alkoholu w żołądku. Co jakiś czas była cisza, ale po kilku sekundach skrzypienie znów wracało. Podobało mi się ono, było miłą odmianą od ciszy, jaka była miedzy nami. Pomyślałem, że to może Hakan rzucił na mnie klątwę. Powiedział mi, że umrę sam, no to i zaczęło obumierać życie dookoła mnie. Głupek przypadkiem sam siebie skazał na śmierć, ale pewnie i tak uznałby, że warto było.
Skrzypiąc krzesłem, przesunąłem opuszkiem po krawędzi szklanki, żeby wytrzeć ślad swoich ust. Co teraz? Powinienem coś powiedzieć? Pewnie powinienem, bo coraz gorzej mi tutaj. Uniosłem nieco zdezorientowany wzrok na mężczyznę.
-Gdzie leży?-zapytałem, wyciągając kopyta przed siebie. Skrzypienie ustało, ale zmieniło się w regularne uderzanie nogi stołu moją stopą.-...Raust.-dodałem, żeby trochę uściślić moje pytanie. Nie to, że byłem ciekaw, chociaż poszedłbym z nudów i zobaczył, jak wygląda jej grób, czy odzwierciedla jej charakter, co ma tam napisane na kamieniu, może jakiś cytat z mądrej książki o mikro mikro.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Rezydencja Krzeworożu - Page 6 Empty Re: Rezydencja Krzeworożu

Pisanie by NPC Nie Lip 04, 2021 8:09 am

RAZIKALE AN'DORAL

Zetknął na elfa, kiedy zadał pytanie. W pierwszej chwili nie wyłapał kontekstu, a jego wzrok już wyglądał na pytający, lecz po chwili padło słowo klucz. Przekręcił głową na bok, jakby to miało pomóc mu zerknąć do biblioteczki we własnym pałacu pamięci, aby też wydobyć odpowiednie dane.
-Cmentarz w Północnym Adren. Nie miała rodziny, więc pogrzeb był na koszt państwa.- Odpowiedział, czując jeszcze większą żałość, bo w sumie, mógł sam opłacić ceremonię, na którą i tak nie poszedł. -W sumie, nawet jej nie znałem…
Dodał po chwili, własną zbłąkaną myśl. Teraz, to bez znaczenia. Już jej nie pozna.
Chwycił szklankę, a po niej, każdą kolejną, aż dotarli do połowy drugiej butelki. Bimber był dużo mocniejszy od standardowej wódki, a szczególnie wypalała kubki smakowe.
Niebieskowłosy położył się twarzą na blacie laboratoryjnym, palcami stukając mylony rytm.
-Jak dziadek umarł było tak… samo…- Wymruczał, ledwo na oczy widząc, ale podtrzymywał świadomość. -...a mama to nie wiem, czy żyje, bo jej nie widziałem od lat… ja w sumie… źle znoszę śmierć…- Dodał, chwytając za pustą szklankę, którą przysunął do swojej twarzy, opierając ją o własny policzek. -...ludzkie ciało jest takie kruche, a życie… krótkie…
Wyszeptał, zatrzymując się spojrzeniem na kroplach bimbru, które ostały się na ściance szkła.
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Rezydencja Krzeworożu - Page 6 Empty Re: Rezydencja Krzeworożu

Pisanie by Iwo Nie Lip 04, 2021 10:40 am

To, że Raust nie miała rodziny jakoś mnie zdziwiło, chociaż czy na pewno? Chyba nigdy o tym nie myślałem za bardzo, ale z drugiej strony w domyśle zakładałem, że ma kogoś, kogokolwiek. Ciekawe czy była sama w domu i odkryto jej śmierć dopiero kilka dni po zgonie. Ja się tego właśnie boję, że umrę kiedyś i wszystko przesiąknie zapachem mojego rozkładu, bo nie mam nikogo, kto by mnie odwiedzał, z kim bym pisał regularnie. Może po miesiącu ktoś by się zorientował, bo zabrakłoby ludziom mleka w spiżarni.
Zbłąkanej myśli nie do końca zrozumiałem? Nie znał jej, pracowała u niego, coś musiał o niej wiedzieć, nie wiedziałem o czym mówi, może miał na myśli jakiś konkretny obszar?
Patrzyłem a ciszy, jak pił, sam dokańczałem swoje. Nie zatrzymywałem go, niech sobie pije, każde ciało zna swoje limity, jak będzie miało dość, to się wyłączy i zaśnie, czy coś. Podarowałem mu kolejną porcję uwagi kiedy mówił o rodzinie.
-No jest...-podsumowałem cicho kruchość i delikatność życia. Co teraz? Zastanawiałem się co ja bym chciał, żeby ktoś mi zrobił po tym, jak mój ojciec odszedł, co by mi wtedy pomogło, a czego nie dostałem od nikogo? Rozejrzałem się po blacie, po laboratorium, aż w końcu podsunąłem się z krzesłem dużo bliżej mężczyzny. Bez specjalnych zapowiedzi objąłem go ramieniem. Nie to, że go przytulałem jakoś mocno, ale tak, sam nie wiem, trzymałem, może też żeby nie spadł z krzesła po piciu.
-Ty też umrzesz... kiedyś.-zacząłem, nie mając dalszej części wypowiedzi w głowie.-Możesz... ym...-pięknie, o to mi chodziło, co dalej?-Porozmawiasz z nią, jak umrzesz.-no zajebiste Iwo, gdzie się uczyłeś pocieszać?-W sensie, lubiła ciebie, więc się jeszcze spotkacie kiedyś.-nie wiem na ile to miało sens taki jaki chciałem, żeby miało, ale się nagadałem tyle i czułem, że jednak mówienie to nie jest mój konik. Westchnąłem ciężko. Co ja mówię właściwie.-Chodzi o to, że masz jeszcze Kesyana i Rio i mnie? Raust poczeka...-znów mi noga zaczęła latać z mojej głupoty. Popatrzyłem na Raza wzrokiem pełnym załamania nad sobą i przeprosin. Nawet w takiej sytuacji, nie umiem powiedzieć o co mi chodzi i nie umiem wesprzeć innych. Może ojciec też się dlatego zabił, bo byłem nieudolny we wspieraniu go? Możliwe, wielu rzeczy nie umiem do teraz. Złapałem go mocniej za ubranie na ramieniu i zacisnąłem usta, bo miałem chęć naprostowania moich wcześniejszych słów, jednak tylko poplątałbym się w tym wszystkim jeszcze bardziej.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Rezydencja Krzeworożu - Page 6 Empty Re: Rezydencja Krzeworożu

Pisanie by NPC Nie Lip 04, 2021 6:01 pm

RAZIKALE AN'DORAL

Poczuł na sobie ramię elfa, co jednak nie wywołało w nim żadnej reakcji, bo był zbyt pijany, aby reagować w jakikolwiek sposób, choćby go z tego krzesła zrzucił. Ale wstęp był ciekawy, bo to że umrze, wiedział. Nie istniał sposób na przezwyciężenie tego, chyba że jako wampir. Może jak będzie starszy i zmęczony, znajdzie sobie zarażonego nietoperza, aby się przekształcić, mogąc być naukowcem przez wieczność. Wtedy, kto wie jak wiele zmieni.
-Nie zamierzam umierać… a Raust nigdzie nie czeka…- Wymruczał i ciężko podniósł głowę, by równie ciężko, pochwycić butelkę. -...wierz tym idiotom z shikamów… sikra… sikramów.
Wlał sobie kolejną dawkę trucizny, lekko rozlewając po blacie, bo kiepsko wycelował. Odstawił flaszkę i upił łyk, stukocząc szkłem o stół.
-Ale mam… Ciebie… i Roberto… i tego… no… mówiłeś chwilę temu jego imię…- Zamyślił się. -...was też uczynię nieśmiertelnymi… a nie, bo Ty jesteś… likaaaantropem. Hm…- Opuścił głowę. -Albo Cię odtworze… skopiuje… jestem naukowcem, mogę wszystko…
Westchnął. Ale Raust nie umiał sklonować. Jeszcze nie teraz, przynajmniej. Potrzebował tylko nieśmiertelności na badania, oraz jej szczątków.
-To jest myśl… potrzebuje… trupa…!
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Rezydencja Krzeworożu - Page 6 Empty Re: Rezydencja Krzeworożu

Pisanie by Iwo Nie Lip 04, 2021 7:54 pm

Ja mu daję swoje niepewne pocieszenie, w które wątpię, bo nie umiem do końca pocieszać, a on je wywala w błoto. Spodziewałem się tego i postanowiłem nie kontynuować przekonywania go, że jest dobrze. Patrzyłem, jak sobie nalewa do szklanki i mówi dalej, nie zabierałem z niego ręki, bo jakoś tak trochę wygodnie mi było. Jego plan nie wzbudził we mnie zbyt wielu emocji. Ja nie chcę być na świecie teraz, a co dopiero za sto lat, odtworzony w jakiś dziwny, naukowy sposób. Mimo wszystko, to było trochę miłe, niewykonalne, ale trochę dobrze mi się zrobiło, jak sobie pomyślałem, że Raz chciałby odtworzyć kogoś takiego, jak ja.
Chce trupa? To niecodzienna potrzeba. Ja będę twoim trupem, skarbie. Kurwa, ja faktycznie jestem trupem, nie żyję w środku od dawna. Trochę za tym tęsknię, bo pamiętam czasy kiedy czułem więcej, ale teraz nie ważne co robię, to mi nie wychodzi.
-Upolować ci?-zaproponowałem, zanim pomyślałem. Czy bym to zrobił? Mógłbym, jakbym był bardziej pijany. Nie to, że nie mam wyrzutów sumienia, wiem, że strata kogoś boli, ale, co mnie obchodzą inni i to jeszcze obcy? Cudem jest, jak obchodzą mnie moi znajomi.-Możemy kupić.-dodałem szybko i bardziej poważnie, wzdychając przy tym, jakbym przed chwilą nie proponował mordowania na rzecz niebieskiego szaleńca. Ja jakby jestem cały na tak, czy to jeśli chodzi o znalezienie kogoś nocą, czy kradzież ciała czy kupno. Założę się, że w okolicy jest kilka cmentarzy, a ich właściciele nie są świętoszkami. Gdyby się zdecydował teraz, jaką opcję chce, to bym już w tej chwili wstał o był gotów iść po te zwłoki.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Rezydencja Krzeworożu - Page 6 Empty Re: Rezydencja Krzeworożu

Pisanie by NPC Pon Lip 05, 2021 10:43 pm

RAZIKALE AN'DORAL

Kiedy usłyszał pytanie Iwo, powiódł na niego zmęczony, jakby niedowierzając w to co mówił. No tak, był psem, znaczy, wilkołakiem, on pewnie co chwila mordował.
-Ty to pewnie masz… tyle krwi na sobie, że hoooo… siedzę z zabijaką…- Zaśmiał się, chyba nie do końca wiedząc co takiego wygaduje. -Dla Ciebie pewnie to nic, zabić i sprowadzić… takich ludzi czasem potrzebuje świat…- Przechylił szklanke. -...oprawcy, tropiciele, słudzy… wojsko… wszyscy zabijają, świat jest pełen morderców… to chyba dziwne, jak ktoś nie zabija…
Przetarł własną twarz i opróżnił szklankę. Kupić też nie zamierzał, jeszcze nie zwariował do reszty. Nie było co podejmować się eksperymentu, do którego nawet nie zebrał informacji. Tak, najpierw musi stać się wampirem, a dopiero potem, może planować.
-Iwo… jesteś dziwny… ale… jesteś w porządku. Jak brat. Tak. Jesteś dla mnie jak psi brat. Nigdy nie miałem brata. Ale jakbym miał brata, byłby jak Ty.
Rzucił niespodziewanie, po czym wlał ostatnią dawkę bimbru do szklanki, która i stamtąd, przeniosła się do jego ust. Zacmokał, przeczesując niebieskie kudły, zerkając po Iwo, nim… jakby nigdy nic, uderzył głową o blat. Kompletnie zasnął.
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Rezydencja Krzeworożu - Page 6 Empty Re: Rezydencja Krzeworożu

Pisanie by Iwo Wto Lip 06, 2021 12:25 am

Nie przerywałem mu, bo nie zależało mi na zaprzeczaniu jego słowom. Niech mówi i mówi, niech się wygada i powie, co o mnie myśli, że jaki jestem. Iwo morderca nie ma serca. Nawet teraz czuję, jak mi jucha niewinnych ludzi chlupocze mi w skarpetach.
Po chwili zrobiło się jeszcze ciekawiej i chociaż można by uznać to wyznanie jako obrazę, mi sprawiło przyjemność. Miałem przez sekundę głupie wrażenie, że nie jestem sam. Zniknęło ono szybko, ale było tam gdzieś przez krótką chwilę. Uderzył łbem w blat, a ja przyglądałem mu się ze zmarszczonymi brwiami i gorzkim uśmiechem. Gdyby miał mieć brata, to byłby jak ja. Siedziałem tak jeszcze trochę i powtarzałem te słowa w głowie, aż w końcu pociągnąłem nosem, objąłem śpiącego mężczyznę w pasie i oparłem się twarzą o jego plecy, co kilka sekund sapiąc niespokojnie. Dobrze, że spał, bo szklane ślepia przy nim byłyby najbardziej żenującą rzeczą na świecie. Co ten alkohol z nami robi, co?
Trzymałem go tak chwilę, aż zdecydowałem, że facet nie może spać w takim miejscu i pozycji. Powoli przekręciłem go trochę na krześle i po kilku nietypowych wygibasach, udało mi się zarzucić go sobie na ramiona, biodra na jednym ramieniu, pierś na drugim. Wstałem dumnie, gotów do marszu, zapominając, że ja też trochę piłem. Zachwiałem się niebezpiecznie, ale po raz kolejny udało mi się przeżyć. Nie takie cielaki się nosiło. Mam w tym wprawę. Wyszedłem z laboratorium, niestety głową Raza uderzyłem lekko we framugę, ale nawet nie zwróciłem na to uwagi, on też się tym nie przejął. Następnie były schody. Początek ich nie był zły, jakoś szedłem, ale już przez połową zacząłem słabnąć. Trochę czasu minęło odkąd ojca wnosiłem po schodach, mięsnie się odzwyczaiły. Mimo wszystko udało nam się dotrzeć na szczyt, gdzie rzuciłem niebieskiego na ziemię, uznając, że już nigdy nikogo z ziemi nie podniosę, wolę umrzeć. Leżeliśmy na ziemi, ja przytomny, on trochę mniej. Popatrzyłem na niego, on na mnie zachrapał. Sam już nie wiem czy dobrze, że tu przyjechałem, czy nie. Podniosłem się powoli do pionu, chwyciłem naukowca za nadgarstki i zacząłem wlec go po ziemi, do sypialni, która chyba była jego. Ściągnąłem z niego zbędne ubrania, czyli wszystko, co nie było gaciami, po czym wciągnąłem go na łóżko. Tak, żałuję, że tu przyjechałem, chociaż bycie bratem sprawia, że dalej się waham. Popatrzyłem na faceta, leżącego w sposób mało skoordynowany pod kołdrą. Kiwnąłem kilka razy głową, akceptując efekt mojej ciężkiej pracy. Powinienem go był zostawić tam na dole, ułożyć na ziemi, ale jakoś nie miałem chyba serca tego zrobić z pewnych powodów. Przymknąłem okna i wyszedłem z jego sypialni. Ja też byłem tym wszystkim zmęczony. Ruszyłem w kierunku sypialni Rio, bo właśnie tam miałem zamiar spać i nigdzie indziej. On i tak nie wrócił, więc nie będzie zły.

Ranek nadszedł bardzo powoli, jakby całą noc odkładał przyjście na później i później. Niestety nie wszystko można przekładać na jutro i w końcu słońce zaczęło nieśmiało wychodzić zza drzew i wpadać do sypialni naukowca przez niezasłonięte okna, świecąc prosto na jego twarz. Razikale dawno nie miał towarzystwa w śnie, więc kiedy tylko świadomość na kacu zaczęła do niego wracać, mógł zauważyć kilka dziwnych rzeczy. Pierwszą było łaskoczące uczucie luźnej sierści, która osiadła mu na nieokrytej skórze, wszędzie, gdzie tylko mogła. Drugą były całkowicie mokre włosy oraz nieprzyjemne wrażenie, na zaczerwienionym policzku, proszącym o maść łagodzącą podrażnienia. Trzecią był mocny uścisk w jakim był trzymany przez nagiego elfa, owiniętego wokół niego zarówno rękoma, jak i nogami. Czwartą rzeczą był powolny, chrypiący oddech likantropa, wydobywający się z jego ust przyciśniętych do ucha naukowca.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Rezydencja Krzeworożu - Page 6 Empty Re: Rezydencja Krzeworożu

Pisanie by NPC Wto Lip 06, 2021 12:41 am

RAZIKALE AN'DORAL

Światło słoneczne, które objęło Iwo, za moment miało jednak wydać się oślepiające, nawet przez powieki, z charakterystycznym dźwiękiem pstrykania. A po tym… strzał w policzek.
-Ty żyjesz…?- Rozbrzmiał głos Razikale, który poprawił kitel, próbując ocucić Iwo, leżącego na ziemi. -Chyba przesadziłem ze środkami psychoaktywnymi…
Mruknął, podpierając się o własne uda i wyprostowując.
-Mówiłam, że to szaleństwo. Jeszcze gadał bzdury.
Wtrąciła gosposia, która stanęła nad leżącym elfem, okrywając go kocem, bo do łóżka nikt nie da rady go zanieść. Choć po takim czasie działania, faza powinna schodzić, przynajmniej zdaniem An'Dorala.
-Wilkołak poddany psychoaktywnym substancjom zdaje się być tak samo podatny na halucynacje jak każdy, choć w formie psa… przyznam, zabawny widok…
-Nie można żartować z takich rzeczy.
-Oh, droga Annabell. Nauka jest wystarczająco poważną dziedziną, trzeba szukać trochę żartobliwych uwag, coby nie zrobiło się sztywno. Muszę to zanotować…
Zastukał palcami i sięgnął po notatnik, pisząc coś piórem, kiedy Raust westchnęła i wyszła z laboratorium.
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Rezydencja Krzeworożu - Page 6 Empty Re: Rezydencja Krzeworożu

Pisanie by Iwo Wto Lip 06, 2021 1:17 am

Zabolało, kiedy dostałem w pysk. Jęknąłem cicho, ale jeszcze nie do końca rozumiałem, co się dzieje i skąd to kłucie. Odetchnąłem ciężej i spróbowałem otworzyć oczy, jednak powieki nie chciały ze mną współpracować. Słuchałem, co mówili, czułem na sobie koc i powoli wracałem do siebie, chociaż częściowo. Próbowałem zrozumieć co się właśnie stało, ale nic nie rozumiałem. Podniosłem się na rękach do klęku i rozejrzałem się zdezorientowany dookoła. Sapnąłem głośno, próbując powiązać jakoś ze sobą to wszystko. Razikale był, Raust też, Rio... Zrobiło mi się okropnie na piersi. Mimo duszności, poderwałem się z ziemi, nie przejmując się tym, że podpierając się o blat wprawiam w niebezpieczne drżenie masę fiolek. Stojąc, kaszlnąłem pod nosem, próbując odetchnąć, ale jeszcze zanim koc zsunął się ze mnie kompletnie, dopadłem do drzwi laboratorium i wypadłem na korytarz, skrobiąc futrynę paznokciami, żeby tylko utrzymać się w pionie. Wziąłem niebezpieczny zakręt i chwyciłem się poręczy schodów, po których natychmiast zacząłem włazić i niech bogowie mi będą świadkami, potraktuję pięścią każdego, kto będzie mnie próbował powstrzymać. Parę razy noga mi się omsknęła i przywaliłem piszczelem w stopień, ale to nie ostudziło moich zapędów, żeby dotrzeć na górne piętro. Stojąc już tam, rozejrzałem się w panice dookoła, szukając odpowiedniego korytarza, właściwych drzwi. Gdy tylko wyłapałem odpowiedni kawał drewna, ruszyłem w jego stronę, wspierając się o ściany i meble napotkane po drodze. Szarpnąłem za klamkę do pokoju Rio. Przejście otworzyło się szybciej, niż przewidziałem, więc poleciałem do przodu, uderzając boleśnie kolanami o ziemię. W połowie klęcząc, w połowie wisząc na klamce, oddychałem z wysiłkiem, rozglądając się za Rio, licząc, że tu będzie. Czy był tutaj, jak przyjeżdżałem? Nie jestem pewien, ale on nie wyjeżdża na długo przecież, nie może, musi tu być. Przyłożyłem wolną dłoń do mostka i zacząłem go uciskać, licząc, że przyniesie mi to chociaż lekką ulgę w tym całym szaleństwie.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Rezydencja Krzeworożu - Page 6 Empty Re: Rezydencja Krzeworożu

Pisanie by NPC Nie Lip 11, 2021 3:55 pm

RAZIKALE AN'DORAL

Białe oczy powiodły za przebudzonym Iwo, który niespodziewanie, wybiegł z laboratorium jak opętany. Zainteresowany tym naukowiec odłożył notatnik i udał się za nim, choć kawałek, aby upewnić się, że elf pobiegł na górę. Zapewne do pokoju Roberto. Czemu? Przecież mówił mu, że jest w Afraaz. Zapewne to był wciąż efekt narkotyku.
Westchnął i wrócił do pracowni. Naćpany wilkołak nie różnił się niczym od naćpanego człowieka. Ten test mieli za sobą, jak też i próbki krwi. Trochę żałował, że nie wynikło z tego coś więcej, ale chyba jako pierwszy mógł odnotować przypadek likantropa pod wpływem substancji psychotycznych. Czy jego przemiana była efektem własnej woli, czy niekontrolowanym skutkiem narkotyku? Będzie musiał to jeszcze przeanalizować.
Tymczasem, Iwo dostał czas na ochłonięcie, zresztą, dużo czasu, do wieczora, bo An'Doral znów musiał wyjechać z Krzeworoża. Kiedy się zobaczą? Czas pokaże.

Z/T
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Rezydencja Krzeworożu - Page 6 Empty Re: Rezydencja Krzeworożu

Pisanie by NPC Sro Sie 25, 2021 2:47 pm

Krzeworoże zawsze wydaje się być miłym i gościnnym miejscem, kojarzącym się z sielską aurą, oraz niepoważnym humorem, do którego ciągną szalone persony. Jednak w ostatnim czasie, możnaby się zderzyć nosem z bramą, bo gospodarz pozostawiał ją zamkniętą, a uchylała się, tylko kiedy gosposia przychodziła i wychodziła. Raust raczej też była z tego faktu niepocieszona, bo miała wrażenie, że atmosfera w rezydencji nie jest zaciekawa.
Razikale zastukał piórem o kartkę, aby zaraz dłonią przeczesać błękitna brodę, opierając po chwili usta o własną piąstkę. Nie umiał się chyba skupić. Odkąd dotarły do niego wieści na temat śmierci Roberto, w dodatku tak brutalnej, miał trudności ze spaniem, jak i pracą. Gosposia parzyła mu napary na bezsenność, ale już go męczył posmak herbaty.
Wiele osób pomyślałby, że An'Dorala powinna obejść śmierć stajennego, w końcu ignorował go i wszystko wokół, ale to nieprawda. Wbrew pozorom, naukowiec miał po prostu tendencję do przeżywania wszystkiego w sobie, nie dzieląc się zmartwieniami. A teraz… teraz było już za późno, mógł sobie jedynie powtarzać, że to jego wina, spowodowana lekkomyślnością lub zbyt dużym zaufaniem względem chłopca. To teraz też było bez znaczenia.
Wstał od biurka i ułożył się na kanapie, podkładając rękę pod głowę, widząc białymi oczyma po suficie.
Tak, gdyby był choć trochę lepszym człowiekiem...
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Rezydencja Krzeworożu - Page 6 Empty Re: Rezydencja Krzeworożu

Pisanie by Iwo Sro Sie 25, 2021 3:07 pm

Biegłem, cały zasapany, nie to, że byłem daleko od domu Raza, ale chciałem być u niego, jak najszybciej. Niestety mój pośpiech odbił się na mnie, kiedy trzasnąłem pyskiem w zamkniętą bramę. Jakoś tak za bardzo mi się zlała z otoczeniem i nie zauważyłem jej  za nim nie było za późno. Spadłem na ziemię, metal jeszcze chwilę skrzypiał cicho, jednak szybko odrzuciłem to na bok. Chciałem być jak najszybciej u Raza. Nie wiem po co, może coś zrozumiałem? Może po prostu jestem samolubny? Chociaż chyba coś zrozumiałem. Dopiero teraz, bo nie grzeszę intelektem. Jednak, doszedłem do pewnych wniosków i chciałem się wytłumaczyć. Tylko, ja nie umiem się tłumaczyć, ja nie umiem nic, nie umiem mówić, ale chciałbym, jednak wiem, że jak przyjdzie co do czego, to nie będę umiał. To frustrujące, wiedzieć co chce się powiedzieć, mieć to w głowie, ale nie być w stanie wydobyć z siebie dobrych słów.
Przelazłem przez płot i przeskoczyłem zgrabnie na działkę naukowca, prosto w krzaki, które mnie zamortyzowały. Wylazłem z nich, wytrzepałem się, wyjąłem spomiędzy palców gałązkę zębami i popędziłem w stronę drzwi wejściowych. Stanąłem przed nimi i... no właśnie, co teraz? Podreptałem jeszcze trochę, zajrzałem do okna, no noc jest, powinni spać, usłyszą, mnie, co nie? Muszą mnie usłyszeć, bo w nocy każdy dźwięk jest głośniejszy niż jest.
Szczeknąłem raz. Odczekałem sekundę, nadstawiając ucha. Szczeknąłem kolejny raz i znów chwilę nasłuchiwałem. Właściwie, co ja chciałem zrobić? Kiedyś było łatwiej, wystarczyło zjeść wycieraczkę. Opuściłem wzrok i popatrzyłem na kawał plecionki leżący mi pod łapami. Zmrużyłem wilcze oczka. Nieee. Nie byłem głodny głodem wycieraczki, miałem ochotę na coś innego, na kogoś innego.
Prychnąłem nosem, szczeknąłem, chwyciłem klamkę w pysk i zaskrobałem o metal zębami, od razu się krzywiąc i memłając językiem, bo zabolało to mnie. Ja muszę wejść do środka. Wspiąłem się na tylne łapy, chociaż ten pozycji nie lubię, ale wstałem i oparłem się łapami o drzwi. Po chwili w domu można było usłyszeć lamentowe ujadanie i rytmiczne, ciężkie uderzanie łapiszczy o dechy wejścia, jakbym próbował przejście wyważyć, ale był na tyle łaskawy by użyć za mało siły. Raaaaaaaz! RAAAAAAAZ!! Zawyłem harcząc i fałszując, jak dziki. RAAAAAAZ!! WPUŚĆ MNIE!!!!! Raust nie powinno tutaj być, prawda? Jest noc? O, przecież ona, o a nie, to był wtedy tylko sen, dalej czasami mam wrażenie, że ona nie żyje, ale żyje, więc trudno. RAAAAAAZ!!!! Kolejne warkoty zaczęły szaleć po ganku, a uderzenia o drzwi zdawały się przybrać nieco na sile, do tego słychać było też chrobotanie pazurów uszkadzających farbę. WPUUUŚĆ MNIEE, RAAAAZ!!!
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Rezydencja Krzeworożu - Page 6 Empty Re: Rezydencja Krzeworożu

Pisanie by NPC Sro Sie 25, 2021 3:29 pm

Był sam, to prawda, ale nawet będąc na piętrze, dało się usłyszeć szczekanie, dużo głośniejsze, niż u psa. Otworzył szerzej oczy, aby zerwać się z kanapy i podejść do okna. Otworzył je i wychylił się z niego, by dostrzec wilkołaka, który zaczął atakować drzwi. Te futro… czego on znów chciał?!
Po jego ostatnim liście, zdążył nabrać negatywnych uczuć względem Iwo, nawet jeśli to on odkrył prawdę o stajennym. Jednakże, walczył szaleńczo i ciężko było mu ocenić, czego chciał. Zemsta? Zabić go za Rio? Ten elf był popieprzony, w jednej chwili mógł wysłać mleko, by w drugiej, oszaleć w psiej formie.
Nie. Naruszył jego posesję, brama była zamknięta i już nie miał pozwolenia, aby się tutaj pokazać. W takim wypadku, miał prawo zrobić cokolwiek. Nie będzie ryzykować, ani pozwalać temu psisku na zbyt wiele.
Naukowiec cofnął się po muszkiet, który był w schowku w pokoju, aby zaraz znów wychylić się z okna i wycelować. Czy chciał go zabić? Wystarczyłoby odstraszenie, lecz trzeba pamiętać, że wilkołak to bestia sama w sobie, silna i niebezpieczna. Nawet jeśli wlezie do ciasnych korytarzy, dalej może być tu z nim jak w pułapce.
Wystrzelił z hukiem w stronę wilka.
-ODEJDŹ!
Krzyknął dla pewności i nie czekając, aż dym opadnie, żeby zobaczyć jak mu poszło, cofnął się z powrotem do domostwa, aby aktywować zabezpieczenia...
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Rezydencja Krzeworożu - Page 6 Empty Re: Rezydencja Krzeworożu

Pisanie by Iwo Sro Sie 25, 2021 3:52 pm

Płakałem pod drzwiami i wzywałem go, jak szalony, ale nie spodziewałem się takiego jego wejścia. Podskoczyłem jak dzikus kiedy usłyszałem wystrzał i krzyk. Z podkulonym ogonem schowałem się bardziej pod drzwi, żeby nic mnie nie trafiło. Słyszałem jednak tylko ciszę. Nie zapowiadało się na powtórkę z rozrywki strzelania. Zerknąłem jednak mimo wszystko z ostrożnością na okno w którym mężczyzna się pojawił. Ogon mi się zabujał na boki, kiedy zrozumiałem, że mnie widział, że popatrzył na mnie, chociaż na chwilę. Pewnie nie patrzył przychylnie, ale zawsze coś.
Oblizałem się zdenerwowany zaistniałą sytuację. Przysiadłem na ganku i nie wiedziałem co mam robić. Wiedziałem, że on mnie nie wpuści do środka, nie chce rozmawiać, ale ja rozumiem, jednak ja chciałem rozmawiać, mam coś ważnego do wyszczekania, coś bardzo ważnego, zwłaszcza, że moje wysłanie mleka nie podziałało chyba. To było na przeprosiny przecież, ale może nie lubi mleka. Powinienem mu wysłać szampon? Możliwe, ma specyficzne włosy, szampon byłby lepszy. Szampon mu następnym razem wyślę. A jak nie będzie chciał, to mu dam krowę, żeby miał. Chociaż po co mu krowa, jak mleka nie lubi? Mogę mu dać wołowinę też.
Znów podniosłem się na przednich łapach, znów oparłem się o drzwi i zacząłem w nie uderzać z całej siły. Czułem, jak drewno powoli zaczyna się zastanawiać nad swoją upartością, jak walczy jeszcze kilka chwil, jednak wystarczyło jeszcze kilka silnych uderzeń i górny zawias strzelił z chrupnięciem, a ja oparty o drzwi poleciałem razem z nimi do środka domu, wpadając do holu z okropnym trzaskiem drugiego zawiasu i zamka. Rozłożony na drewnie, zastanawiałem się i wiedziałem, że znów psuję coś, mocno i nie chodzi o psucie rzeczy, chodzi o to, że nie umiem się zachować i najgorsze było to, że wiedziałem, że robię złe rzeczy, ale nie wiem, co mogę zrobić, żeby nie było tak źle, bo robię wszystko najlepiej jak myślę, że da się zrobić, to mój najlepszy pomysł, innego nie mam. Ja to naprawię później, ja mam wprawę w naprawianiu wszystkiego.
Popiskując, nie mogąc się zdecydować czy jestem podniecony czy wystraszony, ruszyłem powoli przez dom, pracując nosem, jak szalony, żeby znaleźć Raza, próbującego mnie zabić. Chyba mnie nie zastrzeli, prawda? Ja wiem, że może śmierć mnie kusi, ale chciałem zrobić to sam, nie chciałem żeby zrobił to ktoś, kogo lubię, bo to by zabolało za mocno. Raz? Zapiszczałem. RAZ? Nawołałem go jeszcze raz, głośniej, a jeśli mi nie odpowiadał, to szedłem dalej, zaglądając wszędzie gdzie się dało.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Rezydencja Krzeworożu - Page 6 Empty Re: Rezydencja Krzeworożu

Pisanie by NPC Sro Sie 25, 2021 4:14 pm

Usłyszał trzask wyłamywanych drzwi, więc już był pewien, że wszedł. Westchnął kończąc ładować muszkiet. Był doprawdy gotów zabić go ostatecznie, skoro tak bardzo pragnął tej śmierci i miał dość, że inni z nim nie wytrzymują. Z nim też nie i co? Nie wpycha się nikomu do posiadłości. No nic.
Niebieski włosy przeszedł do innego pomieszczenia, w czasie kiedy trwała jeszcze jego walka z zawiasem. An'Doral pociągnął za ukryty sznurek, aby otworzyła się zapadka. Dwie kulki zaczęły spadać po schodach, aby zaraz te ostatecznie sturlały się tuż obok Iwo. Po przyjrzeniu się, zrozumiałby, że odpalony był lont, aby zaraz, ten przygasł, co było tylko zapowiedzią eksplozji obu ładunków, wypełnionych żyletkami. Wąskie korytarze nie były idealne do ucieczki, dlatego uniknięcie odłamków z pewnością nie wydawało się wykonalne.
Gdy eksplozja dobiegła do uszu Razikale, ten przywarł plecami do ściany, obejmując muszkiet i ciężko oddychając. To za dużo dla niego… ale nadal nie wystarczająco, aby go zabić. Niech ucieknie, nim stanie się prawdziwe nieszczęście...
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Rezydencja Krzeworożu - Page 6 Empty Re: Rezydencja Krzeworożu

Pisanie by Iwo Sro Sie 25, 2021 4:46 pm

Chodziłem po dolnym piętrze, szukając Raza i jego świeżego zapachu, może szukałem też Raust, chociaż ona pewnie by pierwsza do mnie doskoczyła ze szmatą. Raz z pistoletem jest straszniejszy, czy Raust ze ścierką? Tak, Raust, dużo bardziej. Chociaż chyba wolałbym, żeby ona tutaj była, ona umie prowadzić konflikt w mało destrukcyjny sposób.
Nagle jakiś dźwięk zwrócił moją uwagę. Popędziłem w tamtą stronę, tylko po to, żeby po sekundzie zrobić gwałtowny obrót i spróbować uciekać ze skowytem bólu, który dopiero miał mnie dopaść. Niestety nie udało mi się zwiać, jednak osłoniłem głowę, pysk. Żyletki zaczęły artystycznie latać dookoła i gdybym mógł się temu przyjrzeć, to pewnie byłbym zachwycony pięknym widokiem kaleczonych ścian. Poczułem, jak czubek mojego ucha, jest nacinany i zaczyna ciec z niego krew, jak w łapę wbijają mi ostre kawałki metalu i nie przelatują na wylot tylko dlatego, że blokuje je kość. Żyletki wbiły mi się też w miękki brzuch i bok, więc teraz przy głaskaniu mnie trzeba uważać, żeby się nie pokaleczyć o wystające ranty. Pomimo całej otoczki piękności i zmyślności naukowego geniuszu, nie mogłem się powstrzymać przed ujadaniem, wzywającym zarówno pomocy, jak i wyrażającym potworne niezrozumienie i dezorientację. Podniosłem się jednak na nogach i kulejąc szedłem dalej. To coś spadło ze schodów, więc Raz jest na górze, prawda? Jeszcze czymś będzie rzucać? Chociaż jestem przyzwyczajony do tego, że się mnie odpycha, to chciałbym, żeby więcej tego nie robił.
Pokonanie drogi na piętro nie było tak łatwe, jak myślałem. Nacięte mięśnie ocierały się ciągle o ostrza, rozrywając się jeszcze bardziej, ale teraz trochę mnie to nie obchodziło. Chciałem po prostu pójść do Raza, wytłumaczyć mu wszystko, a nawet, jak nie wytłumaczyć, to popatrzeć na niego, zamerdać ogonem, ciesząc się, że go widzę, bo tęskniłem za nim. W końcu, sapiąc wlazłem na górę, ale wymęczyło mnie to, do tego wiedziałem, że on gdzieś tu jest i chce się mnie naprawdę pozbyć. Obniżyłem pozycję, zaczynając się czołgać po ziemi z podkulonym ogonem i kolejną dawką piszczenia. Czułem wyraźnie jego zapach, wiedziałem gdzie poszedł, ale bałem się do niego iść, jednak dalej to robiłem. Powoli pełznąc do niego zestresowany zostawiałem pod sobą na ziemi mokre plamy moczu, jak i paćki krwi, które rozmazywałem okazjonalnie merdającym ogonem, który ośmielał się z ruchami tym bardziej im intensywniejsza woń naukowca była. Tyle rzeczy zrobiłem źle i jeszcze bałagan mu robię. Ja to posprzątam, naprawdę.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Rezydencja Krzeworożu - Page 6 Empty Re: Rezydencja Krzeworożu

Pisanie by NPC Sro Sie 25, 2021 5:10 pm

Wedle planu, wilkołak zaczął człapać na górę, spodziewając się, że to właśnie tam znajdzie naukowca. Jednak już popełnił błąd, zakładając, że to właśnie tam trzeba było go szukać. To co napotkał, to żyłka, przywiązana do barierki, na którą naszedł. Wtedy też, wysunął się mechanizm, który wystrzelił dwoma ostrzenia w żebra wilkołaka. Chwała cesarskiej technologii.
Razikale nasłuchiwał kroków, a kiedy zrozumiał, że ostrza wystrzeliły i wyłapał ostatni ruch wilkołaka, zaryzykował, celując muszkietem w górę, prosto w deski, które oddzielały ich od siebie. Szybko wycofał się, aby ominąć lecące trociny, oraz wycofał się w kierunku swojej pracowni...
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Rezydencja Krzeworożu - Page 6 Empty Re: Rezydencja Krzeworożu

Pisanie by Iwo Sro Sie 25, 2021 5:34 pm

Gdybym mógł coś powiedzieć teraz o Razikale, to bym powiedział, że jest pojebany z tymi pułapkami. Po co mu to? Chociaż trochę mi schlebia, że uznaje mnie za takie zagrożenie, dla którego rzuca wszystko, co ma. Właśnie poczułem na sobie jego kolejną broń, od której nie miałem czasu odskoczyć. Ostrza wbiły mi się głęboko w bok, tuż obok żyletek, noga omsknęła mi się po schodku i chyba tylko dzięki temu nie oberwałem z broni w miękki brzuch, tylko w bark, przednią łapę. Upadłem na ryj i zsunąłem się na sam dół po stopniach, próbując się jakoś wyratować, ale każdy ruch sprawiał, że tylko jeszcze bardziej bolało. Sapnąłem ciężko, leżąc na ziemi i chyba nie chciałem się podnosić. Łapy mam pocięte i podziurawione, chyba nawet nie zbiorę się w sobie, żeby się czołgać, poza tym, czołganie się sprawi, że ostrza mnie mocniej uszkodzą, a tego nie chciałem. Szkoda tylko, że nie ma obok kogoś, kto by mi pomógł. Raz raczej się nie będzie do tego palić, ale może spróbuję, może jednak okaże serce i pomoże mi? Jest mi to winny, bo w końcu robił na mnie te swoje badania, prawda?
Burcząc i popiskując, leżałem cierpliwie na ziemi i czekałem na coś, albo na kogoś, może na słońce, żeby mnie zmieniło w elfa, a może na Raza, który mnie załata, albo na pobudkę z tego snu, co jest wynikiem jakichś dziwnych płynów, jakie mi naukowiec podał. Sam nie wiedziałem na co, ale czekałem, przymknąłem oczy i czekałem, próbowałem nie zapomnieć o oddychaniu, ale robiłem to na tyle płytko, żeby mnie bok nie bolał. A może to tylko mój mały koszmar, co? Bo, jakby tak nie patrzeć, to w sumie, Razi zawsze był obok. Ojciec mnie zostawił, moje "miłości" też, Ezra również, Rio, to wiadomo, Raust też mnie ciągle wyganiała, a Raz? On dopiero teraz, najdłużej wytrzymał. Zabawne, bo myślałem, że się szybciej podda. Nostalgia, co? Hah... Zabawne. Zapłakałem cicho po wilczemu, w sumie tracąc motywację do dalszego chodzenia po domu. Po prostu pobędę tutaj, bo już nie chcę w żadną pułapkę wejść.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Rezydencja Krzeworożu - Page 6 Empty Re: Rezydencja Krzeworożu

Pisanie by NPC Sro Sie 25, 2021 6:31 pm

Czekał we własnym laboratorium, z naładowanym muszkietem, przecierając czoło i brodę z potu. Jego biała szata też była cała mokra, takie bieganie go męczyło. Serce waliło mu jak młot, ale był gotów powitać już poważnie rannego drapieżnika, aby go wykończyć, albo strzałem, albo pułapką. Dobry gospodarz umie zadbać o to, aby dom sam go bronił. Ale on nie przychodził…
Czekał, czekał, oddychał ciężko, strzegąc białymi oczyma drzwi. Może umarł? Otrzymał tyle obrażeń, że było to możliwe, może ostatnia kula go ubiła. Westchnął i zaryzykował, zmierzając do przejścia.
Wciąż trzymając muszkiet wysoko, stąpał powoli do schodów na pół piętro, skąd słyszał skomlenie. Wchodził ostrożnie, aby dostrzec ten obraz rozpaczy i nieszczęścia. Wszędzie była krew, a tym razem, nie służyła do badań.
Zatrzymał się tuż przed leżącym wilkołakiem, za daleko dla jego długich łap i wycelował bronią w jego pysk, odbezpieczając.
-I pomyśleć dokąd nas doprowadziła ta znajomość… a mogłeś po prostu odpuścić…- Wycedził przez zęby. -...ale nie mogłeś… a teraz patrzysz na mnie i wychodzę na tego złego…- Ramieniem przetarł spocone usta, nie zdejmując lufy z celu. -...tak jak z tym chłopcem…
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Rezydencja Krzeworożu - Page 6 Empty Re: Rezydencja Krzeworożu

Pisanie by Iwo Sro Sie 25, 2021 6:45 pm

Opuszczone powieki miło odgradzały mnie od prawie wszystkiego, co mnie otaczało, jednak przez to bardziej skupiałem się na dźwiękach. Słyszałem, jak ktoś idzie, jak wchodzi po schodach. Otworzyłem leniwie oczy i zerknąłem w tamtą stronę, żeby dostrzec Raza, z brodą. Raz z brodą. Nie myślałem, że kiedyś go takiego zobaczę, jednak ta broda wyglądała na dobrą do wycierania się w nią.
Chyba myślałem z lekkim opóźnieniem, bo nie do końca wyłapałem początek jego wypowiedzi, ale później już było dobrze. Przyglądałem mu się przyjaźnie i łagodnie, zadowolony, że jest obok. Może też w tym spojrzeniu było wyczekiwanie, liczyłem, że jednak strzeli, chociaż w sumie nie chciałem tego, nie po to przyszedłem, miałem go przeprosić i się wytłumaczyć, a wyszło, jak wyszło. Westchnąłem cichutko, długo piszcząc jakby od niechcenia, może żeby wzbudzić litość, czy siebie uspokoić, może mu przypomnę, że ja to ja i mam kontrolę nad sobą.
Ospale uniosłem łeb kilka centymetrów nad ziemię, węsząc jego zapach i wyciągnąłem pysk bardziej w jego stronę, znów się kładąc. Więcej się nie ruszałem, jedynie ogon bujał się dość żywo na boki, bo inaczej szczęścia ze spotkania okazać za bardzo nie mogłem. Dobrze ci z brodą. Wymruczałem z jakby zadowoleniem na pysku, bo było mu dobrze z brodą. Wyglądał walecznie, jak ktoś z opowieści dla dzieci, kto walczy z potworami. Obserwowałem go zadowolony, że jest obok, ciągle waląc kitą rytmicznie w ścianę przy której leżałem.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Rezydencja Krzeworożu - Page 6 Empty Re: Rezydencja Krzeworożu

Pisanie by Mistrz Gry Czw Sie 26, 2021 3:02 pm

  To była miła okolica i całkiem przyjemna noc, taka w sam raz na wycieczkę. Oczywiście, jeśli ktoś lubił nocne spacery, ale któż takiego nie próbował chociaż raz w życiu? A kiedy już się spróbuje, to możliwości są dwie: albo powiesz sobie "nigdy więcej", albo będzie cię już kusić do końca życia, by spróbować jeszcze jeden ostatni raz. Ale czemu od razu ostatni, po co niby tak się ograniczać? W każdym razie to miał być zupełnie zwyczajny spacer, a już od pewnego momentu zapowiadał się na całkiem wyjątkowy, kiedy natrafiła na ślady w pobliskim lasku. Ślady olbrzymich łap, które wcale nie należały do niedźwiedzia. W dodatku nosiły zapach, który dobrze znała.
  To było ekscytujące i ciekawe, a po głowie krążyło jej całe mnóstwo różnych myśli, lecz większość uciekła, kiedy zatrzymała się przed ogrodzeniem. To tutaj urywał się trop i wyraźnie prowadził przez płot, ale nie to było najważniejsze. Wiatr jej nie sprzyjał, ale z tej odległości nie mogła już tego przegapić. Podniosła się na tylne łapy i wciągnęła uważniej powietrze. Krew.
  Czarna sylwetka zgrabnie przesadziła ogrodzenie posesji i uważniej podążyła za śladami, trzymając nisko zarówno ogon, jak i głowę. Nie lubiła tak bardzo zbliżać się do ludzi, to było niebezpieczne. Ale właśnie dlatego tak mocny zapach krwi, który potęgował się z każdym krokiem, był jeszcze bardziej niepokojący. Dotarła do drzwi całych odrapanych, ale i przede wszystkim zupełnie wyłamanych.
  Wtedy też do jej uszu dotarły słowa, a ona nastawiła uważnie słuchałki. Nie brzmiało to miło, ani dobrze, sytuacja zdawała się jasna. Stłumiła wewnętrzną chęć warczenia, choć oddech jej drżał, i ruszyła za zapachem Iwo. Dywany rezydencji skutecznie tłumiły jej pazury, a ona przemieszczała się lekko, krokiem wytrawnego łowcy, by w końcu za zakrętem ujrzeć scenę, która rozszerzyła wilcze źrenice. Na ułamek sekundy skupiła się na człowieku zwróconym generalnie tyłem do niej, kawałek od łączenia schodów, ze strzelbą w rękach, wycelowaną w leżącego przed nim białego.
  Wilkołak wystrzelił jak z procy i bez ostrzeżenia skoczył na Razikale, by powalić go na ziemię i przycisnąć łapami. Nie dbała ani o pazury, ani wrażliwe na ucisk miejsca, zaś szczękami sięgnęła ku broni, chcąc ją pochwycić, wyszarpnąć lub cokolwiek, co uniemożliwi mu skuteczne skorzystanie zeń. Jeśli się szarpał, tym zacieklej zaczęła wprowadzać w życie plan unieszkodliwienia mężczyzny, raz po raz warcząc z ostrzeżeniem i groźbą zarazem.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Rezydencja Krzeworożu - Page 6 Empty Re: Rezydencja Krzeworożu

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 6 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach