Rezydencja Krzeworożu

+2
Razikale An'Doral
Iwo
6 posters

Strona 2 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Go down

Rezydencja Krzeworożu - Page 2 Empty Re: Rezydencja Krzeworożu

Pisanie by Razikale An'Doral Nie Wrz 06, 2020 10:04 am

Hm, Kesyan wydawał się chyba popierać pomysł związany z dołożeniem Fallwetowi więcej funkcji w Krzeworożu. Z początku miał być stajennym, bo nikt nie zna się lepiej na tym od niego, z domowników, oczywiście, ale Razikale zbyt długo sam pracował w swoim laboratorium. Momentami chciał do kogoś otworzyć usta, albo żeby ktoś mu coś podał, kiedy nie może odejść od stanowiska. Jeśli Roberto nie miał nic przeciwko, aby zwiększyć zakres obowiązku, to faktycznie warte przemyślenia.
-Roberto, możliwe… że będziesz pierwszą hybrydą, która przyczyni się do rozwoju nauki, swoją własną ciężką pracą!
Powiedział nagle Niebieskowłosy, zachowując poważny wyraz twarzy, aby zaraz się zaśmiać. Blondyn pomachał ogonem… a właściwie wydawało mu się, że to robi, mimo to, uśmiechnął się promiennie. Nie do końca rozumiał wartość tych słów, ani co miał na myśli człowiek, którego podziwiał samego w sobie, lecz wyczuł, że chodzi o coś ważnego, a on dostaje szanse, aby się spełnić. Wbrew pozoru, przez swój wiek był bardzo ambitną hybrydą, jeśli samorozwój ma mieć pozytywny skutek na przyszłość, oraz zadowoli Pana An’Dorala…
-Będę pracował, ile będzie trzeba.- Zerknął na Gwendelyna. -Dziękuję Panu.
Dodał szeptem, kiedy Niebieskowłosy odszedł, choć Kesyan mógł się zastanawiać, za co tak właściwie? Jednak, niewiele starszy mężczyzna zachęcił Naukowca do spojrzenia bardziej w kierunku Rio. To jak… rekomendacja? Tak brzmiało to słowo? Musi potem zapytać Pani Raust, aby się nie wygłupić na przyszłość.
Mężczyzna o charakterystycznej twarzy niestety nie zdążył skomentować kwestii planów Gwendelyna odnośnie jaja, bo zaraz usłyszał huk, który zmroził mu krew w żyłach, a nawet na to jeszcze nie spojrzał. An’Doral przełknął ślinę, zamknął oczy i bardzo powoli odwrócił się w kierunku zdarzenia, aby otworzyć białe ślepia, nie wiedząc, czy skupić się na rozlanej cieczy, czy na zabiciu Iwo, który śmie dewastować jego sanktuarium. Roberto dostrzegł ten wyraz twarzy swojego Pana i widział go takim po raz pierwszy, ale taką samą miewał Ojciec, gdy był na coś iście zdenerwowany. Jako, że zerkał w kierunku Menetysa, już był gotów rzucić się na Elfa, aby go stąd wywalić, ale wtedy wpadł na niego Kesyan, który oddał mu jajo pod opiekę. Zamknął je w puszystych łapkach i obserwował zdarzenie.
-Amoniak. To tylko amoniak, nie zdążyłem go połączyć z niczym. Był przygotowany… i…- Wymówił Razikale, ale jakby w transie, po czym się otrząsnął i ruszył szybko do szuflady. -Kesyanie, proszę, oddal stąd Iwo, nim przez swój imbecylizm wyrządzi krzywde sobie, nam lub mojemu dziecku!
Zawołał do kolegi, ale mówiąc “dziecko” miał na myśli święte miejsce pracy. Cholera wie, co jeszcze zniszczy, a jeśli zbiłby jakąś inną fiolkę i doszłoby do połączenia dwóch różnych substancji, efekt mógłby być wszelaki, takich rzeczy nie sprawdza się w ten sposób.
An’Doral wyjął rękawiczki, które założył na dłonie, następnie maskę, z wkładkami materiału owiniętymi ziołami, którą założył na twarz. Cały uzbrojony, chwycił szmatę, która leżała na jednym blacie.
-Proszę, udajcie się do biblioteki na piętrze i poczekajcie tam na mnie, aby tego nie wdychać. Dołącze jak skończe.- Zerknął na Hybrydę. -Roberto, zaprowadź ich, kiedy Iwo umyje ręce. Miska z wodą jest tutaj.
Dodał przytłumionym głosem, a Lisek pokiwał głową. po czym szybko oddalił się z pracowni, wciąż mając jajko w łapkach, aby zaprowadzić Kesyana i Iwo do biblioteki…
-Nibyintelektualna ameba…
Mruknął po cichu do siebie.
Razikale An'Doral
Razikale An'Doral

Stan postaci : Wilkołactwo.
Ekwipunek : Amulet, pióro.
Ubiór : Długa szata (czarna lub biała), skórzane spodnie i trzewiki.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Rezydencja Krzeworożu - Page 2 Empty Re: Rezydencja Krzeworożu

Pisanie by Iwo Nie Wrz 06, 2020 10:43 am

Ofukany odłożyłem szkło na blat. Nie przeraziła mnie jakoś specjalnie wizja uszkodzonych dłoni. Ale nieprzyjemnie mi się w duchu zrobiło na takie karcenie. Rozumiem, że zepsułem, ale zrobiłem to przypadkiem i wyraziłem chęć posprzątania, więc o co im chodzi? Zmarszczyłem tylko brwi, rozdrażniony tym, jak wielkie i niepotrzebne poruszenie wywołałem, chociaż i tak było względnie spokojnie.
Zrobiłem Raziemu miejsce, żeby mógł sprzątać. A niech mi potem tylko wypomni, że się nie oferowałem, to mu przywalę normalnie.
Bez sprzeciwu podążyłem za hybrydą kiedy już ręce umyłem i wytarłem je w spodnie. Czyżbym się zastanawiał już jak kolejny raz zjebać sytuację? Nie, to mi wychodzi dość naturalnie. Ciekawe czy to też mam po matce.
Kiedy wchodziliśmy po schodach wyjąłem z kieszeni papierosy. W bibliotece się raczej nie pali. Głupio by było jakby mój pech sprawił, że podpalę książkę, a za książką spłonie cały dom, chemikalia w laboratorium wybuchną i niebieski biedak będzie musiał mieszkać w stajni.
-Zaraz do was dołączę.-rzuciłem do Rio i Kesa, zatrzymując się na szczycie schodów. Siadłem na najwyższym stopniu wzdychając ciężko i licząc, że dostanę chwilę swobody i nie będą chcieli mnie na siłę ciągać kiedy pragnę odpocząć. Jeśli zostałem sam, to kilkoma słowami przywołałem na palcach niewielkie płomyczki palca i już po kilku sekundach po korytarzu roznosił się przyjemny zapach czarnej porzeczki, a ja oparty barkiem o barierkę topiłem się we własnych myślach.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Rezydencja Krzeworożu - Page 2 Empty Re: Rezydencja Krzeworożu

Pisanie by Mistrz Gry Nie Wrz 06, 2020 1:50 pm

  Dziękuję panu. Chyba jeszcze nikt nie dziękował mu za coś takiego, ale Kes szybko zorientował się, o co chodziło. Tę iskierkę zaintrygowania pupilkami Raziego było widać już od jakiegoś czasu. Właściwie zrobił to intencjonalnie. Chłopak wyglądał na rozgarniętego i uważnego, a skoro miał chęci, to szkoda byłoby go nie sprawdzić. W dodatku odznaczał się wysoką kulturą osobistą.
  Gwendelyn skinął głową. Amoniak nie był aż taki niebezpieczny, nie przy krótkim kontakcie.
  — Chodźmy — rzucił, bardziej w celu zapewnienia An'Dorala, że usłyszał i przyjął do wiadomości. Wyganianie białowłosego chyba nie miało wiele sensu, bo i sam zaczął iść. O tyle dobrze, gdyby mieli dzieciaka na jego miejscu, mogłoby nie pójść tak łatwo.
  Kiedy Iwo mył ręce, Kesyan upewnił się w myślach, że sam własnych nie ubrudził. Zerknął na jajo w rękach hybrydy, zastanawiając się, czy nie powinien go czymś owinąć. Ale drzwi były otwarte, za chwilę już wyszli, więc uznał to za zbędne. Leżąc całą noc w pracowni i tak mogło się czegoś nawdychać... to się dopiero okaże. A może by tak...
  — W porządku — odparł tylko, idąc po schodach za Rio. Nie zamierzał targać typa za sobą na siłę ani go pilnować. Na schodach chyba sobie krzywdy nie zrobi, nie? Nie powinien.
  Ogarnęła ich przytulna atmosfera biblioteki, a powietrze wypełnił charakterystyczny zapach papieru.
  — Więc zajmujesz się końmi, tak? — zwrócił się do liska przyjaznym tonem. — Zawsze chciałeś to robić, czy tak po prostu wyszło? — Zerknął na jajo i wziął je do ręki, delikatnie przesuwając palcem po jakiejś plamce, która jednak nie okazała się zabrudzeniem, a... plamką. — Ciekawe... — mruknął bardziej do siebie niż kogokolwiek wokół, a dopiero po tym podniósł wzrok na hybrydę. — Powiedz, interesuje cię coś konkretnego w pracy naukowej?
  Może nie był to najlepszy temat na luźną rozmowę, przynajmniej zdaniem większości populacji, ale Kesyan należał do tych kręgów skrzywionych już swoją codziennością. Zresztą nie za bardzo miał czego się uczepić, Roberto był dość milczący, a jednocześnie wyglądał na żywiołowego, co stanowiło ciekawą kombinację. Tak jakby wystarczyło go zachęcić.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Rezydencja Krzeworożu - Page 2 Empty Re: Rezydencja Krzeworożu

Pisanie by Razikale An'Doral Nie Wrz 06, 2020 6:31 pm

Trójka mężczyzn opuściła laboratorium, ku uciesze Razikale, który mógł przejść do sprzątania. W tym czasie hybryda lisa przekazała jajo Kesyanowi, mogąc ich już spokojnie poprowadzić do biblioteki na piętrze. Po drodze minęli Panią Raust, która miała pytające spojrzenie, lecz tylko przywitała się z Gwendelynem i udała w kierunku pracowni, aby sprawdzić, czy wszystko w porządku. Iwo stwierdził, że znowu musi zapalić. Nie podobało to się Fallwetowi, bo strach zostawiać tej niedorajdy samemu sobie, lecz zaryzykował i wszedł do księgozbioru wyłącznie w towarzystwie Kesyana.
Brunet niespodziewanie zadał pytanie Rio, który przeniósł na niego zdziwiony wzrok. Jeszcze mu się nie zdarzyło, aby jakiś gość pana domu, pytał go o jego życie lub nawet, co sobie myśli. Był trochę niepewny, jak wiele winien mówić, ale zaczął się bawić swoimi pazurkami i tak jakoś odwagi mu doszło.
-Odpowiadam za stan koni, ich kondycję, dolegliwości i jeśli trzeba, tresurę jazdy. Urodziłem się po to, aby się końmi zajmować, proszę pana. Dlatego Pan An'Doral też mnie kupił.
Odpowiedział, zaczynając się powoli przechadzać i oglądać okładki książek, wsuniętych w półkach. Ostatecznie doprowadziło to Lisa do okna, o które wciąż stukał deszcz, ale przynajmniej nie grzmiało. Lubił deszcz, był ładny i powietrze wtedy lepiej pachniało. Dlatego życie na peryferiach mu odpowiadało. Nie chciałby służyć komuś w centrum miasta, bo i w takowym Selinday stara się wszystko załatwić na szybko.
Roberto znów zerknął na Gwendelyna, słysząc kolejne pytanie. Oduczono mu odzywania się pierwszym, więc tylko słysząc słowa skierowane do niego, miał potrzebę mówienia o czymkolwiek, a było tego dużo.
-Ja… proszę pana, nie znam się na nauce. Mój poprzedni właściciel sprzedawał konie…- Odwrócił się w pełni, wskazując Gwendelynowi fotel, aby usiadł, zamiast tak sterczeć z nim. -...ale interesuje mnie praca Pana An'Dorala. Jest taka tajemnicza.
Uśmiechnął się. Niestety, dla hybrydy co nawet czytać nie umie, praca Kesyana, oraz Razikale, wydawać się może równie mistyczna co wiara w bóstwa.
Lecz wracając do Niebieskowłosego, który właśnie wracał z pracowni, po rozmowie z Annabell, która burzliwia namawiała Naukowca do wyrzucenia Pana Menetysa z posiadłości, odnalazł owego Elfa na schodach, w połowie drogi do miejsca docelowego. Zatrzymał się i oparł o ścianę, z westchnięciem identycznym, jak to Iwo wychodziło do tej pory.
-Musisz się czuć nieswojo, w naszej obecności. Wybacz mi frustrację, to po prostu ważne dla mnie miejsce i wbrew pozorom, nie przywykłem do gości. Jeśli chcesz odjechać, rozstańmy się bez konfliktu, bo może przyjdzie mi kiedyś zakupić kolejnego rumaka. A jeśli jednak zechcesz porozmawiać…
Wskazał ręką kierunek w stronę biblioteki.
Razikale An'Doral
Razikale An'Doral

Stan postaci : Wilkołactwo.
Ekwipunek : Amulet, pióro.
Ubiór : Długa szata (czarna lub biała), skórzane spodnie i trzewiki.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Rezydencja Krzeworożu - Page 2 Empty Re: Rezydencja Krzeworożu

Pisanie by Iwo Nie Wrz 06, 2020 6:58 pm

Siedziałem na najwyższym stopniu. Myśli płynęły mi gdzie chciały, nie zmierzały solidarnie w jakimś konkretnym kierunku, chociaż można by powiedzieć, że podążają swoją regularną trasą narzekania na świat i bezpodstawnego fukania na wszystko czego doświadczam. Trochę dopadało mnie zażenowanie tym, że stłukłem niebieskiemu jakieś szkiełka, ale nie było to przytłaczające.
Położyłem się na ziemi i uważając, żeby popiół mi do oczu nie wpadł gapiłem się w sufit, wolną rękę kładąc sobie na brzuchu i macając go namiętnie przez bluzkę. Normalnie bym się do tego rozebrał, ale teraz nie chciało mi się rozbierać i odpinać tych wszystkich troczków, którymi w pasie jestem owinięty. Powinienem być teraz już u medyka, albo co najmniej zmierzać w jego stronę, a tak siedzę tutaj i nic nie robię. Może już jak będę na zleceniu to podjadę do miasta, przecież wieśniaki nie trzymają mnie zamkniętego na kłódkę w swojej stodole.
Usłyszałem kroki, więc podniosłem się do siadu, żeby ewentualnie zrobić miejsce gospodarzowi jeśli ten chciałby przejść. Z przytkniętym do ust papierosem westchnąłem głęboko, patrząc na niebieskiego.
Prychnąłem krótko cichym śmiechem na jego propozycję. Brzmiała dla mnie zwyczajnie zbyt irracjonalnie.
-Jakbyś nie zauważył, nie nadaję się do rozmów....-powiedziałem niezwykle spokojnie, wstając ze schodka i chowając, zgaszone o podeszwę buta, resztki papierosa do pudełka na zapałki-...ale z chęcią was posłucham.-przyjrzałem mu się nieco badawczo. Sam nie wiedziałem czy liczył, że odmówię i zobaczę na jego twarzy zadów, że chcę jeszcze zostać.
Powolnym krokiem wszedłem do biblioteki, rzuciłem szybkie, zmęczone spojrzenie mężczyznom, po czym zacząłem przechadzać się po pomieszczeniu w poszukiwaniu czegoś co umili mi czas. Przelatywałem wzrokiem po tytułach książek, aż w końcu znalazłem jedną, która potencjalnie mnie zainteresowała. Tulipany. Te skubańce mnie akurat interesują mocno. Przyjemnie się po ich cebulkach wymiotuje, no i nie dają takich denerwujących objawów jak naparstnica. Stojąc przy szafce, znalazłem odpowiednią stronę i zacząłem się oddawać lekturze, czasem tylko zerkając na towarzyszy, skupiając się na nich na kilka chwil. W końcu jednak postanowiłem usiąść w fotelu i z tamtego miejsca coraz częściej przysłuchiwać się rozmowie.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Rezydencja Krzeworożu - Page 2 Empty Re: Rezydencja Krzeworożu

Pisanie by Mistrz Gry Nie Wrz 06, 2020 9:36 pm

  Chyba nie zauważył jego zdziwienia w pierwszej chwili. Zbytnio był pochłonięty swoimi myślami krążącymi nie tylko wokół Roberto, ale przede wszystkim dalszych planów na pracę. Nie znaczyło to jednak, że nie zaczął go słuchać, kiedy już lisek zebrał odpowiedź.
  — Rozumiem... — Odpowiedź liska mogła się wydawać wieloznaczna, ale Kesyan zakładał pewną konkretną opcję. Mało która hybryda snuje jakieś konkretne marzenia o swojej przyszłości, tym bardziej o nich mówi, więc zapewne po prostu wychowywał się w takim kierunku. Trochę smutne, ale lepsza praca z końmi niż wiele innych.
  Z osoby Rio przeniósł wzrok na chwilę na regały z książkami. Ot szybko rozejrzał się po głównych podpisach działów. Mniej więcej je pamiętał, ale może coś się zmieniło? Zawsze warto było zobaczyć nową książkę.
  Złapawszy wzrokiem gest liska, skierował się na fotel ostatecznie. Nie przeszkadzało mu postanie chwilę, dość się wysiedział w siodle, ale dla Roberto chyba byłoby niezręcznie, gdyby odmówił. Było trochę prawdy w tym, że Kes niespecjalnie umiał obchodzić się ze służbą i dobrze, że to nie on ich rozdysponowywał w domu. Pewnie by się rozbestwili.
  — Magiczna i żmudna zarazem. — Oparł się łokciami o boki fotela, łącząc dłonie trzymanym jajkiem. — Pomagając mu, pewnie nieraz spotkacie się z niepowodzeniem i zaczynaniem od nowa, chociaż... Osobiście uważam, że to jest jedna z największych zalet. Samemu trzeba zdecydować, co zrobić i jak to zrobić, by zaczęło działać. Nauka wymaga przede wszystkim kreatywności i otwartego umysłu. — Przeniósł wzrok na drzwi wejściowe, gdzie w końcu pojawiła się pozostała dwójka. Iwo znowu zaczął się plątać, ale nie trzymał w rękach żarzącego się peta, więc Kesyan nie poświęcił mu więcej uwagi. — Wracając do moich poprzednich pytań... — Posłał Razikale lekki uśmiech, może trochę przepraszający, ale rzecz nie przestała być dla niego istotna.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Rezydencja Krzeworożu - Page 2 Empty Re: Rezydencja Krzeworożu

Pisanie by Razikale An'Doral Nie Wrz 06, 2020 10:30 pm

Odpowiedź Elfa wcale nie zaskoczyła Razikale, bo nie spodziewał się nagłego entuzjazmu u Iwo i otwartości w dewagacji na wszelakie tematy, jednakże… chyba poszło nienajgorzej, skoro odpowiedział mu czymś bardziej konstruktywnym, niż "jak chcesz". Skoro nie opuścił domu po tylu nieprzyjemnościach, to może wewnętrznie chciał tu z nimi przebywać, ale nie umiał nadawać na tych samych falach. Ale Niebieskowłosy uśmiechnął się. Mały sukces to jednak był.
-Szanuję to. Każdy z nas jest inny. Jeśli chcesz słuchać, w porządku. Chodźmy, więc.
Odpowiedział, czekając aż ten przygasi papierosa i udadzą się w stronę biblioteki…
Roberto wysłuchał tego co Kesyan miał mu do przekazania, ważną lekcje tak szczerze, a słuchał z wielkim zainteresowaniem, może nawet za mało mrugał. Już czuł, że jego życie bardzo się zmieniło. To nie brutalni koniuszy, którzy ledwo się wysławiają, a dystyngowana elita, wiedząca więcej, niż cała wioska razem wzięta. Ale wiedział, że nie wszyscy tacy byli. Los się do niego uśmiechnął, że jego pan ma takie miłe otoczenie. Pani Raust też była uprzejma, ale nie tak mądra jak Gwendelyn.
-To… trochę jak z końmi. Na początku klacz nie słucha, nie wiadomo jak się zabrać za tresurę. Potem, gdy zaczyna dawać się prowadzić, w każdej chwili może się wyrwać i znowu być dzika. Wtedy zaczynasz od początku… potrzeba dużo czasu… przysposobienia…
Odpowiedział mu, choć nie wiedział, czy porównanie nauki do tresury koni jest najlepszym pomysłem, ale skoro Kesyan myślał na swój sposób, to Rio musiał szukać zamiennej alternatywy, aby to przyswoić. Bądź, co bądź, zrozumiał przekaz.
Wtedy weszli obaj panowie, rozdzielając się w swoje strony. Elf chwycił książkę o tulipanach, która ewidentnie była niedawno używana przez Naukowca. Razikale uśmiechnął się pod nosem, bo Iwo nawet nie wiedział, jak wielkie plany ten ów człowiek wiąże z czymś, co tulipany pomagają mu zrozumieć. Ale zostawił to dla siebie. Projekt był tajny i zbyt świeży, aby otwarcie się podejmować rozmowy na jego temat.
An'Doral zerknął na Kesyana, słysząc jego pytanie i wspomnieniami odnalazł moment, w którym faktycznie je zadawał.
-Chyba kupił, od jakiegoś cudzoziemca mającego te stworzenia. Dawał gwarancję, że jest to jajo zdrowego kajaszka. Szczerze, wolałem zaryzykować i wygrać je, niż z uprzedzeniem przepuścić taką okazję. Nie wydaje mi się, by kłamał, albo źródło było… spod ciemnej latarni. Mimo to, dalej nie powiedziałeś, na co Ci to.
Powiedział spokojnie, wybierając fotel naprzeciwko Gwendelyna, zakładając nogę na nogę. Teraz już tylko Roberto nie siedział nigdzie, więc postanowił tak jak Iwo, zająć się sobą i pogrzebać w półkach. Czytać nie umie, ale niektóre książki mają ładne okładki i ilustracje.
Razikale An'Doral
Razikale An'Doral

Stan postaci : Wilkołactwo.
Ekwipunek : Amulet, pióro.
Ubiór : Długa szata (czarna lub biała), skórzane spodnie i trzewiki.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Rezydencja Krzeworożu - Page 2 Empty Re: Rezydencja Krzeworożu

Pisanie by Iwo Nie Wrz 06, 2020 10:49 pm

Siedziałem i czytałem książkę, w tych kilku słowach można by opisać wszystko co robiłem teraz. Liczyłem, że znajdę więcej informacji na temat na przykład właściwości cebulek tulipanów w zależności od tego jak się je przyrządzi. Chociaż jakbym znał jakieś przepisy, to i tak nie korzystałbym z nich. Może solą bym posypał czy w cukrze zanurzył i tyle. Może też powinienem załatwić sobie jakąś pomoc domową, jak Razi ma? Tylko po co? Już trochę żyję sam i daję radę. Nie umieram, jeszcze. Ale jakby mi ktoś tak raz na jakiś czas coś pysznego upichcił, a później jeszcze łóżko za darmo pogrzał, to by było coś.
Zerknąłem na mężczyzn znad książki. Jak to było? Wygrał jajko? Też się lubi bawić w hazard? Przyszła mi do głowy myśl, że kiedyś moglibyśmy się spotkać wszyscy żeby zagrać w karty. Jestem pewien, że bym ich rozwalił. Ojciec nauczył mnie sztuki kantowania, chociaż od jego śmierci nie ćwiczę tego tak dużo. Przyjemnie się z nim grało. Wiedzieliśmy, że oszukujemy, ale czy na pewno? Czy akurat teraz to robi, czy nie? Nie wiadomo. Czystą przyjemnością było patrzeć jak ojciec sprawdza czy oszukuję i za karę, że się pomylił musiał dobrać całe stado kart. Uśmiechnąłem się subtelnie na to wspomnienie. Spojrzenie jednak było moje niezwykle niemrawe. Odtrąciłem te myśli na bok i zerknąłem na hybrydę, która tak jak ja zainteresowała się książkami. Przyglądałem mu się w ciszy kilka sekund, śledziłem ruchy jego dłoni, zerkałem na jego oczy i to gdzie patrzy. Chociaż czułem, że gdyby przyszło co do czego, to byśmy się sobie rzucili do gardeł, to wiedziałem, że chyba do niego bym najbardziej lgnął po przemianie. Solidarność futerka? Westchnąłem luźno i wróciłem wzrokiem do książki.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Rezydencja Krzeworożu - Page 2 Empty Re: Rezydencja Krzeworożu

Pisanie by Mistrz Gry Pon Wrz 07, 2020 5:51 pm

  Wysłuchał jego porównania z uwagą. Choć banalne i obrazowe, to jednak było całkiem trafne. Co więcej, Kesyan dostrzegł w tych zdaniach pewien potencjał. Umiejętność prostego tłumaczenia świadczy o bystrości. Tak samo znajdowanie analogii w pozornie niezwiązanych ze sobą rzeczach. Podczas badań mógł wyszczególnić takie cechy u różnych gatunków, a te zawsze szły w parze...
  Ale teraz przecież nie miał do czynienia ze zwierzęciem. Mimo to nieraz nie mógł oprzeć się wrażeniu, że jego koń jest bardziej rozgarnięty od niektórych ludzi.
  — Tak, właściwie można to tak ująć — odparł tylko, przenosząc uwagę na Razikale, który teraz mógł spokojnie odpowiedzieć na jego pytanie. — Gwarancję, drogi przyjacielu, można dostać tylko z rąk własnych. Nie mam pojęcia, o jakim łańcuszku ludzi mówisz, więc wolę założyć, że się mylił... — Umilkł na moment, owijając jajo w czystą, białą chustkę. — Zwłaszcza, że ich hodowla jest skomplikowana, bardzo niechętnie rozmnażają się w niewoli. — Podniósł wzrok na Razikale. — Poza samym faktem, że kajaszek łączy w sobie cechy gadów i ssaków? Jeśli faktycznie się wykluje, prześledzę rozwój osobniczy oraz zdolności do powrotu do środowiska naturalnego. Mam też jednak plany odnośnie samego jaja, jednak na razie wolałbym nie zapeszać. — Uśmiechnął się nieznacznie. Niezapeszanie było tylko jednym z aspektów. Koledzy czy też nie, każdy naukowiec miał swoje prywatne projekty, które jeszcze nie powinny oglądać światła dziennego.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Rezydencja Krzeworożu - Page 2 Empty Re: Rezydencja Krzeworożu

Pisanie by Razikale An'Doral Pon Wrz 07, 2020 9:13 pm

Przezorność Kesyana i dystans do prawdy, były jak najbardziej zrozumiałe. Na jego miejscu pewnie miałby podobne założenie, ale dobrze z oczu patrzyło się na tego, co jajo oddawał. To że był hazardzistą, nic nie znaczy, Razikale też miał z tym problem, a był szemrany? Ale to może wina ślepej wiary An’Dorala, że każdy skrywa dobro i nikt nie jest do końca zły. Naiwność chyba, nie? No mniejsza.
-Wiesz o tym lepiej ode mnie, więc jeśli miałoby się okazać, że to nie kajaszek, to będę Ci winny przeprosiny i jakoś się odpłacę.
Zaśmiał się, bo co więcej mógł zrobić. Nie miał papierów od hodowcy, czy zaświadczenia na mocy prawnej. Nikt mu nie wynagrodzi pomyłki. Liczył jednak, że nie okaże się to ferelne, a Gwendelyn będzie miał to, czego pragnął.
Wysłuchał w milczeniu i kiwnięciach głowy, tego co przyjaciel miał zamiar zrobić z jajem. Oczywiście, założył że to będzie półprawdy, postępowali identycznie. Jednak grzechem byłoby nie spytać, a nuż może uda mu się poznać jakąś ciekawostkę.
-Całkowicie Cię rozumiem. Liczę, że cokolwiek tam knujesz, odniesie sukces. Oczywiście, zakładając że mój pomysł Cię nie przyćmi.- Zażartował, choć było to jednoznaczne, z rywalizującą zaczepką. -Hm, jeszcze ewentualna możliwość, to pozostawienie małpy sobie, lecz… to niewola.
Zaznaczył, choć mógł zabrzmieć jak hipokryta, bo czy przecież Roberto nie był ubezwłasnowolniony i zarejestrowany pod jego nazwiskiem. Jednakże, chyba tak szczerze tak na to nie patrzył. I tu był jego błąd. Ale, czy Rio poradziłby sobie, gdyby go teraz wypuścić w świat? Wątpliwe.
Co do samej Hybrydy, ta poczuła na sobie wzrok Iwo. Solidarność futerek? Fallwet zagryzłby go, gdyby tylko miał okazje, więc może to istniało, ale w tym wypadku, tylko ze strony Wilkołaka. Eh. Blondyn wyciągnął jedną ze ksiąg z fioletową okładką. Białe oczy Naukowca rzuciły się w jej stronę.
-”Było nas trzech”. Dobra książka, opowiada historię o trójce przyjaciół, którzy przezwyciężają problemy, którym sami by nie podołali. To się nazywa przyjaźń.
Skomentował Niebieskowłosy, zaś Lisek zerknął w jego stronę.
-Przy...przyjaźń? Czym jest przyjaźń?
Spytał.
-Poważnie nie wiesz…?
-Wiem… ale nie rozumiem...
Razikale An'Doral
Razikale An'Doral

Stan postaci : Wilkołactwo.
Ekwipunek : Amulet, pióro.
Ubiór : Długa szata (czarna lub biała), skórzane spodnie i trzewiki.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Rezydencja Krzeworożu - Page 2 Empty Re: Rezydencja Krzeworożu

Pisanie by Iwo Pon Wrz 07, 2020 9:39 pm

Naukowe przepychanki lekko zignorowałem, ale było to poniekąd ciekawe. Niby dobrzy kumple, ale niby jednak rywale. Zastanawiałem się czy gdyby przyszło co do czego, to czy by sobie podali ręce w ramach wsparcia, czy raczej podstawiali nogi.
Jednostronność solidarności jest możliwa. Zawsze jestem zbyt wylewny po przemianie i nie każdy podziela mój entuzjazm. Ojca to strasznie męczyło, kiedy co noc pakowałem mu się do łóżka, żeby mnie głaskał, a jak zamykał mnie w pokoju, to albo go demolowałem, albo wyłem jakby mnie ze skóry obdzierali.
Zerknąłem z zaciekawieniem na hybrydę, kiedy ta dopytała o pozornie oczywiste znaczenie słowa ,,przyjaźń".
Oparłem się ręką o podłokietnik i ułożyłem głowę na dłoni, przyglądając się temu co się dzieje. Zastanawiało mnie tak niebieski wyjaśni to słowo, bo przecież są różne rodzaje przyjaźni. Ciekawiło mnie, który rodzaj wybierze. Obstawiałbym, że ten najbardziej wyidealizowany i pokazujący, że razem można przezwyciężyć wszystkie trudności i takie inne poetyckie paplaniny.
Razi obiecał mi butelkę czegoś mocniejszego, a jak na razie nawet języka w alkoholu nie zanurzyłem. Normalnie bym się upomniał, ale chyba nikt nie przepada tutaj za mną aż tak, żeby spełniać moje przyziemne zachcianki.
Po obgadaniu sprawy przyjaźni, wróciłem do lektury. Raczej nikt mnie nie będzie prosił o wypowiedzenie się na ten temat, bo nie oszukujmy się, chyba nie wyglądam na kogoś, kto zawiera przyjaźnie.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Rezydencja Krzeworożu - Page 2 Empty Re: Rezydencja Krzeworożu

Pisanie by Mistrz Gry Pon Wrz 07, 2020 10:12 pm

Kesyan nie miał najmniejszej ochoty dzielić się szczegółami, ale jak dobry gracz towarzyski nie dawał tego po sobie poznać. Jedynie lekki uśmiech zaplątał się na młodzieńczej twarzy, bynajmniej nie blaknący, kiedy Razikale dokończył swe słowa.
— Doprawdy? Czyżbyś chował na dole coś groźniejszego niż octopoda? — zaśmiał się cicho. — Obawiam się, że do swojego sukcesu mam jeszcze kawałek drogi. Ale to dobrze. Po drodze często natrafia się na nowe pomysły. — Pokiwał głową, na moment wpadając w lekką zadumę. Co prawda jajo było pierwszym strzałem, odrobinę na oślep, ale jednocześnie najlepszym, czego mógł się teraz uczepić. Będzie musiał to skonfrontować z wieloma innymi rzeczami. Ale przede wszystkim przyszykować stos argumentów o tym, że małpa w domu jest przydatna.
A jeśli już o tym mowa...
— To samolubna produkcja żywych pluszaków — poprawił niebieskowłosego. — Kajaszek to nie pies. Wypuszczę go, kiedy skończę z nim pracować.
A to będzie wymagać specyficznej atmosfery wokół małpki. Tak samo rzeczy, czynności, sporo zachodu, który wciąż musiał pogodzić z codzienną pracą. Chociaż to nie tak, że nie miał czasu posiedzieć w domu, oczywiście, że miał. Problem w tym, że zwykle ciężko było określić ile potrwa wypad, który też w większości zdarzał się znienacka. Tak jak ostatnio. Nigdy nie przewidzisz, kiedy ktoś straci palec.
Przeniósł uwagę ponownie na hybrydę, kiedy Razikale poruszył kwestię książki. Kes nie był pewien, czy kiedyś w ogóle miał ją w rękach, ale chyba nie. Co jednak go zastanowiło, to pytanie Rio. Nie dziwił fakt, że nie miał on przyjaciół, przynajmniej jeszcze, to same słowa grały główną rolę. Czy Gwendelyn sam umiałby odpowiedzieć? Ilu on właściwie miał przyjaciół? Były osoby, które skoczyłyby za nim w ogień, ze wzajemnością, ale stały na innym szczeblu. Zerknął kątem oka na An'Dorala. Czy białooki byłby jednym z nich? Właściwie nigdy nie było okazji, która mogłaby to zweryfikować. Kesyan nie życzył takiej ani jemu, ani sobie, ale... Niepewność gryzła jak głodny szczeniak. Albo taki Grycan, chociaż... Jego chyba nie powinien brać pod uwagę bez przesłanek. Nawet jeśli pacjent ci płaci za leczenie, to i tak zostaje w nim jakaś tam wdzięczność, to naturalne. Tak samo jak to, że poświęcając życie pracy, nie możesz go poświęcić na coś innego. Proste. Logiczne.
Ale czy żałował czegokolwiek, co zrobił w tym kierunku? Nie, oczywiście, że nie. Dobrze wiedział, w co się pakuje.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Rezydencja Krzeworożu - Page 2 Empty Re: Rezydencja Krzeworożu

Pisanie by Razikale An'Doral Wto Wrz 08, 2020 8:32 pm

Roberto faktycznie zadał dobre pytanie, które mogło zwrócić na niego uwagę wszystkich zebranych, nawet Iwo. Choć odpowiedź zna zwykłe dziecko, to chyba trafili na ewenement. Znaczy… z deszczu pod rynne. Fallwet nie wiedział czym była przyjaźń, bo całe życie spędził z tymi "nad nim", a o koleżeństwo z innymi hybrydami pewnie było niełatwo. Lecz An'Doral wielce się nie różnił, na tej zasadzie, że sporą część czasu spędzał w bibliotece, a nie na podwórku, poznając inne dzieciaki. Będąc starszym, zrodziły się znajomości czysto formalne. Kesyan był wyjątkiem, lecz chyba prawdziwi przyjaciele nie są rywalami. Dziwna ta ich relacja. Mniejsza, jeśli szukać trafnych słów, trzeba sięgać po książki, które ukrył w swym pałacu pamięci.
Przełożył nogę na nogę, zmieniając ich kolejność ułożenia, oraz chrząknął, zaczesując kosmyki za uszy, odwlekając to wszystko.
-To relacja dwojga osób, które siebie wspierają i bardzo lubią. Gdy potrzebujesz pomocy, to…
-Panie An'Doral, wiem czym jest. Nie rozumiem po prostu tego… czemu to tak działa.
Wtrącił Rio, który chyba sam nie wiedział, co właściwie chciał przekazać, lecz wbrew pozorom, Razikale zrozumiał chyba sens tego natłoku myśli, tylko musiał to posegregować. Oparł się o poręcz fotelu, nachylając w stronę Blondyna, na którym uwięził wzrok. Tu nie pomoże żadna literatura.
-Jest taka chwila w życiu, w której ludzie zdani sami na siebie, przestają żyć, a starają się zaledwie przeżyć. Przyjaciele to ci rzadcy ludzie, którzy pytają, jak się czujemy, a następnie czekają na odpowiedź.
Powiedział spokojnie, a oczy Roberto zrobiły się jakby większe. Chyba dowiedział się tego, czego pragnął. Choć z drugiej strony, zasmuciło go to w duchu. No bo przecież, wedle tego, był sam. Ale Pani Raust i Pan An'Doral często go pytają jak się miewa. Pomagają mu. To jego przyjaciele…? Niewolnik może przyjaźnić się z ludźmi, którym służy…?
Niebieskowłosy znów oparł plecy o miękki materiał i przerzucił spojrzenie na Elfa, który chyba wrócił do czytania. Faktycznie, pytanie go o to nawet nie zdawało się logiczne, ale niech sobie nie myśli, że jest jakimś wyjątkiem. W praktyce, uświadomił sobie, że on sam… jest sam. Ale ma pracownie. Ma zwierzęta. To powinno wystarczyć. Czasem jednak liczą się cele, wobec których te słowa to zwykłe bajki. Ale tego nie powie dzieciakowi. Niech się nie zarazi od niego tym stylem bytu.
Rio zwrócił się w stronę Menetysa.
-Pan ma przyjaciół…?
Zapytał nagle, a było to tak niespodziewane, jak nigdy. Razikale wręcz lekko otworzył usta. Fallwet jeszcze nigdy dotąd nie odezwał się do kogoś sam z siebie. Niebywałe, wręcz psychologicznie fascynujące. Coś się w nim zmieniło…? Ale… czemu zapytał właśnie Iwo…?
Razikale An'Doral
Razikale An'Doral

Stan postaci : Wilkołactwo.
Ekwipunek : Amulet, pióro.
Ubiór : Długa szata (czarna lub biała), skórzane spodnie i trzewiki.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Rezydencja Krzeworożu - Page 2 Empty Re: Rezydencja Krzeworożu

Pisanie by Iwo Wto Wrz 08, 2020 9:01 pm

Idealni ludzie, wykwalifikowani do rozmów na takie tematy. Naukowcy, którzy całe swoje życia zapewne przesiedzieli nad książkami, facet, który całe życie gada do bydła i niewolnik. Lepiej trafić się nie da.
Ciekawa była ta plątanina tłumaczeń i prób dogadania się. W końcu padła definicja, którą w sumie uznałbym za dobrą. W duszy również lekko posmutniałem, jak hybryda, chociaż ja nie chciałem się trochę sam przed sobą do tego do końca przyznać. Kto mnie pyta jak się miewam? Lekarze, którym płacę za to, że mnie o takie rzeczy pytają. Trudno się mówi. Im starszy jesteś tym ciężej o przyjaciół czy nawet zwykłych znajomych.
Chłopak mnie chyba nienawidzi, że mnie pyta o takie rzeczy. Z początku nie myślałem, że to pytanie do mnie, dopiero po sekundzie uniosłem wzrok znad książki, po czym kolejną sekundę patrzyłem na chłopaka. Czułem, że chyba sobie chce ze mnie kpić młodzik. Wbiłem mu się podejrzliwym wzrokiem w ślepia.
-Miałem przyjaciela. Nie żyje.-odpowiedziałem matowo, może z lekko smutnym wydźwiękiem, bo jednak mówienie o śmierci najbliższej ci osoby nie jest przyjemne, zwłaszcza jak jeszcze nie tak dawno ryczałeś po nocy, że ci jej brak. Nie zamierzałem sam z siebie drążyć tematu i opowiadać kto był moim przyjacielem, jak umarł. Mimo tego, już łagodniejszym spojrzeniem, spoglądałem na młodzieńca. Ma jeszcze jakieś pytania, czy zacznie męczyć teraz innych? Mogę odpowiedzieć jeśli będzie chciał, ale jeśli zostawił mnie w spokoju, to znów spojrzeniem wróciłem na literki w książce.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Rezydencja Krzeworożu - Page 2 Empty Re: Rezydencja Krzeworożu

Pisanie by Mistrz Gry Sro Wrz 09, 2020 8:36 pm

  Skierował niezobowiązujące spojrzenie na Razikale, kiedy ten zaczął tłumaczyć. Analityczny umysł Kesyana nie przegapił, że jego kolega zwlekał z odpowiedzią. Chyba nie miał tego w zwyczaju, a to znaczyło, że musiał się zastanowić. Niemniej druga definicja brzmiała ładnie. Coś go w niej gryzło, ale może to przez to, że lubił takie rzeczy ujmować krócej. Wyglądały mu wtedy zgrabniej.
  — Bezinteresowna sympatia i przywiązanie. Ująłeś to bardziej poetycko. — Uśmiechnął się do niebieskowłosego i przeniósł wzrok na Rio. — Osobiście myślę, że najłatwiej to zrozumieć, kiedy znajdzie się przyjaciela.
  Nie zawiesił na nim wzroku zbyt długo. Wciąż nie czuł się uprawniony do omawiania takich tematów. Ale kolejne pytanie wzbudziło jego ciekawość. Przez ten krótki czas Kesyan również zauważył, że ich futrzasty towarzysz nie odzywa się sam z siebie. A tu proszę, zaczął się otwierać. I to do kogoś, kogo niespecjalnie lubił. Brzmi dziwnie, ale Gwendelyn dostrzegł pewną logikę w tym posunięciu. Wraz z odpowiedzią Iwo, na moment błękitne tęczówki skierowały się na jego osobę. Nie zamierzał jednak dopytywać. Nie interesowało go to aż tak, żeby go o to męczyć, a i tak nie dostałby pewnie dokładnej odpowiedzi. Właściwie to na pewno.
  — Śmierć nie wybiera, co najwyżej my — mruknął tylko, przenosząc wzrok na Razikale. — A skoro już o tym mowa, słyszałem, że zamknąłeś się w domu — rzucił z lekkim uśmiechem, chcąc odegrać tę grobową atmosferę na bok.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Rezydencja Krzeworożu - Page 2 Empty Re: Rezydencja Krzeworożu

Pisanie by Razikale An'Doral Czw Wrz 10, 2020 1:19 pm

Iwo odpowiedział, co mogło lekko zadziwić Hybrydę, choć wciąż niezbyt wiadomo, dlaczego go o to zapytał. Kesyan dostrzegł w tym jakąś zależność, ale o dziwo Razikale nic nie świtało. No cóż, liczył tylko, że nie kierował się złośliwością, nie chciał, aby irytował jego gości.
-Rozumiem. Musiał Pan przez to się smucić…
-Roberto.
Upomniał go w końcu Niebieskowłosy, a Lisek zerknął tylko w jego stronę, po czym wrócił do przeglądania książek. An’Doral starał się, aby ten nie rozgrzebywał ran, bo atmosfera temu nie służy, ani też okoliczności. Wtedy też Gwendelyn się odezwał, komentując chyba wcześniejsze słowa Nauowca. No cóż, sam się sobie musiał zadziwić, bo przecież nie spodziewał się po sobie takiego poematu na temat przyjaźni, która była mu swoją drogą nie mniej obca, niż mogło się to Fallwetowi wydawać.
-Kesyan ma rację. Kiedy poznasz kogoś z kim będziesz mieć wspólne tematy… nie będziesz potrzebował definicji. Będziesz to wiedział.
Uśmiechnął się do chłopaka. A za moment weszła do biblioteki Pani Raust, trzymając w rękach butelkę bimbru jego własnej roboty. Spojrzała gniewnie, wpierw na Menetysa, następnie na An’Dorala.
-Panie An’Doral, miał Pan nie sporządzać alkoholu, to niebezpieczne…
-Świetnie! Dobrze, że jesteś! Obiecałem komuś butelkę!
Zawołał Naukowiec, który wstał z fotelu i odebrał butelkę zaskoczonej Gosposi, która wydawała się niedowierzać. W ogóle jej nie słuchał! Eh. Stwierdziła, że jeśli jest zbędna, to zostawi mężczyzn samych sobie, ale żeby potem płaczu nie było. Razikale natomiast podszedł do jednego z regału, gdzie akurat był Roberto i zaczął wyjmować książki, kładąc je na rękach Hybrydy.
-Drogi Kesyanie, porównujesz mój zaciszny azyl do grobowca? Haha, tak się składa, że dużo mam pracy, ale myślę nad wyruszeniem w podróż, skoro już mam rumaka od Pana Menetysa… ale cóż, lubię spokój i osamotnienie…- Odpowiedział, po czym z pustej luki wyjął cztery kielichy, o których Annabell pojęcia nie miała. Pewnie Rio zrobiłby wielkie oczy, gdyby nie został obładowany stertą starych pism. -Ale teraz odpowiada mi towarzystwo. Macie ochotę na bimber?
Spytał z uśmiechem, zaś Hybryda pokiwała głową, choć zza książek widać było tylko jego oczy i blond czupryne.
Razikale An'Doral
Razikale An'Doral

Stan postaci : Wilkołactwo.
Ekwipunek : Amulet, pióro.
Ubiór : Długa szata (czarna lub biała), skórzane spodnie i trzewiki.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Rezydencja Krzeworożu - Page 2 Empty Re: Rezydencja Krzeworożu

Pisanie by Iwo Czw Wrz 10, 2020 2:39 pm

Kesy rzucił swoją mądrość, rodem wziętą z jakiegoś przemówienia duchownego w świątyni. Rozśmieszyło mnie to nieco w myślach. Skoro takie przemyślenia ma spontanicznie, to jakie musi mieć naukowe przemyślenia, nad którymi może popracować? Strach pomyśleć.
Ze ściągniętymi brwiami patrzyłem na hybrydę kiedy została powstrzymana przez właściciela przed zadawaniem mi pytań i teraz wróciła do książek. Jeszcze kilka chwil patrzyłem na niego wilkiem, a później wróciłem do lektury. W końcu jednak, oparty głową o dłoń zamknąłem ślepia i myślałem. Nie robiłem tego długo. Niestety, jak widać w tym domu, nie mogę zaznać ani chwili spokoju.
Westchnąłem ciężko i spojrzałem na gosposię, co do pokoju weszła. Skąd to złe spojrzenie? Razi powiedział jej, że stłukłem mu jakieś szkiełko? Możliwe. A jeszcze nie tak dawno ładnie się do mnie uśmiechała. Baby. Zawsze coś znajdą, żeby się uczepić.
Nie miało to jednak teraz dla mnie znaczenia. Alkohol w końcu do nas dołączył. Serduszko zabiło mi szybciej na myśl o procentach.
Przytaknąłem z tajemniczym półuśmiechem na propozycję picia. Zastanowiło mnie czy hybrydzie też poleje. Niby wyglądał młodo, ale może faktycznie może już pić. Z resztą kto by się tym przejmował w takim towarzystwie. Raczej nikt z nas nie doniesie straży, że alkoholicy tutaj chcą upijać dziecko.
Zamknąłem książkę i odłożyłem ją na stoliczek obok fotela. Poczekałem aż gospodarz porozdaje nam wypełnione kielichy, a wtedy nie zostało mi nic innego, jak powoli sączyć trunek. Bez komentarzy, bez żadnego toastu, no chyba, że ktoś inny go wzniósł, wtedy mogłem lekko ręką bujnąć. Kusiło mnie, żeby wszystko na raz wypić, ale wiedziałem, że prosiłbym wtedy natychmiast o dolewkę, co mogłoby się skończyć nieciekawie jeśli bym się upił. Różne rzeczy mi przyjść mogą do głowy. Co jak co, ale budzenie się nago w środku lasu, kilka kilometrów od domu, przyjemnością nie jest.
Znów spojrzałem na hybrydę. Posmakuje mu alkohol? Założę się, że pił już wcześniej i to nie raz. Założę się też, że właściciel jego o tym pewnie nie wiedział.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Rezydencja Krzeworożu - Page 2 Empty Re: Rezydencja Krzeworożu

Pisanie by Mistrz Gry Czw Wrz 10, 2020 2:56 pm

  Pojawiła się gospodyni, której Kes skinął głową na powitanie, choć chyba nie zwróciła na niego większej uwagi. Zbyt była zajęta upominaniem Razikale za nielegalny proceder piwniczny. Nie mógł nie uśmiechnąć się pod nosem. Zwłaszcza na reakcję samego naukowca, który nic sobie z tego nie robił. Biedna zmieszana kobieta wyszła z biblioteki i wtedy dopiero postanowił pociągnąć ten wątek.
  — Ma ona trochę racji — rzucił z uśmiechem, a po chwili zaśmiał się cicho na jego następne słowa. — Bardziej zaciszny być by nie mógł — przyznał na to porównanie, aczkolwiek druga kwestia wydawała się znacznie ciekawsza. Oparł się łokciem o brzeg fotela. — Podróż, tak? Brzmi intrygująco, ale dokąd konkretnie chcesz się wybrać, jeśli to nie kolejna tajemnica?
  Właściwie mogła nią być. Czemu nie. Może to nawet część jego najnowszego pomysłu, który to miał przyćmić najjaśniejsze umysły tych czasów. Na wzmiankę o alkoholu, pytanie w zasadzie, nuta większej powagi wkradła się do oczu Kesyana, który wyraźnie rozważył tę propozycję.
  — Odrobinę — odparł grzecznie, co też było całkiem precyzyjnym określeniem, bowiem nie sposób było spotkać Gwendelyna wstawionego.
  Kiedy Razi zabrał się za rozstawienie i zapełnienie szkła, ten zerknął tylko kątem oka na liska. Ile faktycznie mógł mieć lat? Gdyby miał strzelać, dałby mu przedział od swojego wieku do pięciu mniej, ale An'Doral powinien się w tym lepiej orientować. Ciekawe natomiast, że nawet Iwo się do nich przyłączył. Zaraz zaraz, jak on miał? Metys? Men... Menetys. Będzie musiał się rozejrzeć, ale to kiedy indziej. Teraz mógł poobserwować to piękne zjawisko, kiedy promile łączyły ludzi.
  Kes założył jedną nogę na drugą w ulubiony przez siebie sposób kładzenia kostki na kolanie. Wziął kieliszek i pociągnął niewielki łyk.
  — Z czego go zrobiłeś? — Zakołysał kieliszkiem i przeniósł wzrok na Razikale.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Rezydencja Krzeworożu - Page 2 Empty Re: Rezydencja Krzeworożu

Pisanie by Razikale An'Doral Pią Wrz 11, 2020 11:03 am

Chyba każdemu podobała się koncepcja picia, więc na małym stoliczku, który dosunął w centralny punkt między ich fotele, aby każdy mógł odstawić kielich w razie czego. Za moment zaczął nalewać do czarek, ale zerknął w stronę Liska, z kiwnięciem głowy, by to odstawił gdziekolwiek. Ten z wielkim trudem zniknął za regałem.
-Wiesz, nie jest to skomplikowana receptura, standardowo… zboże, ziemniaki, cukier, melasa… ah i soki z owoców, dla ubarwienia smaku.
Odpowiedział, chwilowo pozwalając sobie przemilczeć słowa związane z wcześniejszym pytaniem. Rozlał trzy, nalał do czwartego, a wtedy pojawił się Roberto, zerkając z zaciekawieniem. Niebieskowłosy wręczył mu alkohol z uśmiechem.
-Pamiętaj, możesz się zakrztusić, to ma specyficzny smak i jak czujesz… zapach.
Objaśnił ku przestrodze, zaś Hybryda udawała, że wcale nie wypiła już kilku jego pochowanych butelek w posiadłości i nie wie czym jest alkohol. Upiła łyk, a widząc twarz wyczekującego reakcji Razikale, zaczął robić grymasy, jakby potwierdzić, że tak tak, faktycznie niespotykane i niesmaczne. Naukowiec zaśmiał się z “amatora”, a potem dał kolejno kielichy Kesyanowi i Iwo. Swój wziął na koniec i powrócił na fotel, przekładając nogi na siebie..
-Wracając… nie, to nie tajemnica. Mam zamiar odwiedzić obrzeża Puszczy Kirtan, ale nie zagłębiać się zanadto. Odwiedzę starych znajomych w Jutarze. Muszę oczyścić umysł.
Wyjaśnił w końcu. Ostatnio męczył się z zastojem w swojej pracy. Projekt z tulipanami był straszne… powolny, zaś w niczym innym nie szedł teraz do przodu. Przyda się wytchnienie, nawet jemu.
-A Ty masz jakieś plany, Kesyanie? Coś bardziej w wolnym zakresie czasu, poza pracą.
Zapytał, popijając bimber.
W tym czasie Rio opróżnił kielich. Iwo martwił się o hamowanie? Cóż... Lisek chyba nie wiedział, że tak się nie robi.
-Można jeszcze...?
Razikale An'Doral
Razikale An'Doral

Stan postaci : Wilkołactwo.
Ekwipunek : Amulet, pióro.
Ubiór : Długa szata (czarna lub biała), skórzane spodnie i trzewiki.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Rezydencja Krzeworożu - Page 2 Empty Re: Rezydencja Krzeworożu

Pisanie by Iwo Pią Wrz 11, 2020 1:13 pm

Było mi nawet dobrze. Miałem alkohol, spokój i towarzystwo, które nie nie zagadywało irytująco. Rozwaliłem się nieco bardziej z fotelu, wyciągnąłem śmielej nogi przed siebie i sączyłem powoli trunek, nie chcąc się doprowadzić do stanu kiedy będę niezwykle irytujący czy zachce mi się zmieniać w wilka. Niestety moje dumne postanowienie by pić z opanowaniem zniknęło kiedy zobaczyłem, że hybryda się niespecjalnie hamuje.
Pociągnąłem śmielszego łyka, a później kolejnego, a kiedy chłopak poprosił o dokładkę, poczułem, jakbym batem po dupie dostał i w trymiga opróżniłem cały kielich. Wystawiłem rękę w stronę młodzika.
-Mi też dolej.-rzuciłem na odwal, licząc, że Razi nie poskąpi bimbru ani mi ani szczawiowi.
Dolał? Musiał, bo ja chcę. Jeśli dostałem napełnioną szklaneczkę, to wróciłem do wylegiwania się w fotelu.
Przymknąłem oczy na kilka sekund, westchnąłem ponownie, burcząc coś przy tym pod nosem, a kiedy otworzyłem ślepia, wzrok mój już był skierowany na Liska i obserwował co on robi. Ciekaw byłem ile jeszcze wypije, za ile czasu będzie już wstawiony. Amatorem nie jest, może Raz tego nie widzi, może nie chce widzieć, albo zwyczajnie miał strasznie nudne lata młodości i nie zdaje sobie sprawy z tego, że nie każdy jest tak grzeczny jak on.
Wyprostowałem nogi całkowicie, skrzyżowałem je w kostkach i ciągle wlepiałem zmęczony wzrok spod przymrużonych powiek w Rio, gdyż rozmowa gospodarza i jego kumpla przestała mnie interesować. Po cichu czekam na moment, aż hybrydzie odwali i zacznie się rzucać. Byłbym głupi gdybym go o to nie podejrzewał.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Rezydencja Krzeworożu - Page 2 Empty Re: Rezydencja Krzeworożu

Pisanie by Mistrz Gry Sob Wrz 12, 2020 5:03 pm

  Rzucił okiem na Razikale z pewną dozą ciekawości, ale też typowego dla niego sceptycyzmu, jaki ukazywał się w stosunku do wszystkiego, co można przedawkować. Albo źle przygotować, chociaż doświadczenie niebieskowłosego było tu, o zgrozo, całkiem niezłe.
  — Ziemniaki? — powtórzył z powątpiewaniem, po czym lekko pokręcił głową. — Nie brzmi to nadzwyczajnie. Ale przyznam, że smakuje całkiem dobrze. — Uśmiechnął się lekko, pociągając kolejny nikły łyk.
  Nie zwrócił większej uwagi na skrzywienie chłopaka od koni, ale to, jak szybko opróżnił szklankę, mogło pociągać tylko dwa wnioski. Albo faktycznie jest zupełnie zielony, albo na tyle dobrze zna swoje możliwości, że nie musi się ograniczać przy pierwszej. To było ciekawe pytanie, a Rio lubił zaskakiwać, więc Kesyan niczego na razie nie przekładał na pierwsze miejsce.
  Wrócili do tematu wyprawy. Hasło "Puszcza Kirtan" wyraźnie zaciekawiło młodego weterynarza. Las nie tylko krył w sobie wiele opowieści i tajemnic, nie, dla Kesyana był przede wszystkim źródłem ogromnej wiedzy, tylko czekającym, żeby poń sięgnąć.
  — Jutar to przyjemna okolica, byłem tam kiedyś. Tam i też po części w lesie, ale również niezbyt głęboko. Na wyprawę w samą puszczę trzeba by zebrać sprzęt i ludzi... — Umilkł na moment, jakby rozważał tę opcję, ale ostatecznie porzucił. Razikale zadał pytanie, które wywołało krótki śmiech Gwendelyna. — Ja zawsze jestem w pracy — stwierdził swobodnie. — Aczkolwiek jeśli masz ochotę na nowości, to wyjeżdżam do Selinday na jakiś czas. Może nie po to, żeby oczyścić umysł, ale z pewnością będzie to jakaś odmiana. Może nawet nie będę musiał odkładać moich planów na bok na ten czas.
  Wtem jego wzrok przeniósł się na liska. Jeszcze? Już? szybki był aczkolwiek w porównaniu z Kesyanem, pewnie każdy by się taki okazał, bo z jego kieliszka nie uszła nawet połowa.
  — Mam nadzieję, że nie pijesz na pusty żołądek — rzucił półżartem. W końcu bimber miał zawartość podobną do wódki, a z tym już nie było tak beztrosko. Prześlizgnął spojrzeniem po Iwo, kiedy ten również poprosił o dolewkę. Nim jednak nijak się nie przejął. Być może było to specyficzne pierwsze wrażenie, a może coś innego, ale Kes wolał pozostawać z typem na bezpiecznym, neutralnym gruncie i go nie zaczepiać.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Rezydencja Krzeworożu - Page 2 Empty Re: Rezydencja Krzeworożu

Pisanie by Razikale An'Doral Nie Wrz 13, 2020 9:43 am

Iwo i Roberto chyba lubili pić szybko, lekko to zaskoczyło An’Dorala, bo w takim tempie, to długo sobie nie posiedzą przy tej butelce. Kiwnął jednak głową, by brali, więc Hybryda sięgnął szkła, wlewając coś do czarki Menetysa, oraz sobie. Niebieskowłosy skupił się jednak na Kesyanie, który pochwalił bimber.
-Cieszę się, że smakuje.- Uśmiechnął się, słuchając dalej co Gwendelyn ma do powiedzenia. Kiedy napomknął o ekipie, parsknął krótkim śmiechem. -Spokojnie, też nie zamierzam się zapuszczać zbyt głęboko. Chcę zobaczyć obrzeża, zaś w Jutar mam pewnego znajomego z dawnych lat. Widzisz mnie, przedzierającego się przez leśne knieje i walczącego z bestiami?
Zarzucił abstrakcyjną wizją i zerknął na Hybrydę. Fallwet chyba się wyłączył, pijąc dalej. Obserwował Elfa, który też jego obserwował. Czy to był jakiś pojedynek na spojrzenia, czy czujność wobec przeciwnika. Naukowiec w duchu miał nadzieję, że nie rzucą się sobie do gardeł. Nie w jego bibliotece, jeszcze by mu coś tu zniszczyli.
Znów powrócił do Kesyana, gdy ten napomknął o Selinday.
-Oh. Ohh! To czyli odwiedziny w stolicy. Pacjent? Ważne spotkanie? Choć mieszkam tak blisko, sam tam nie zaglądam prawie nigdy. Wszystkie sprawy w Stolicy załatwia za mnie Roberto, to wygodne, a i on się naogląda, prawda?
-Zgadza się, Panie An’Doral.
Potwierdził Lisek, tylko na moment zerkając na Niebieskowłosego, by znów kontynuować walkę na pojedynek z Elfem. Cóż za dwa dziwne przypadki z nich…
-Annabell dba o jego wyżywienie, jadł z pewnością. To dobra kobieta, wielce mi pomaga i z Fallwetem też się dogaduje. Nie traktuje go gorzej, bo jest jaki jest.
Wtrącił Gwendelynowi, zarazem wychwalając Panią Raust. No cóż, nie ma co się oszukiwać. Gdyby nie ona, Naukowca znaleźliby martwego w pracowni, bo zapomniał się nawodnić lub zjeść. Musiała mieć na niego stalowe nerwy. Dom dziwactw.
Razikale An'Doral
Razikale An'Doral

Stan postaci : Wilkołactwo.
Ekwipunek : Amulet, pióro.
Ubiór : Długa szata (czarna lub biała), skórzane spodnie i trzewiki.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Rezydencja Krzeworożu - Page 2 Empty Re: Rezydencja Krzeworożu

Pisanie by Iwo Nie Wrz 13, 2020 9:59 am

Dostałem alkohol i mogłem dalej odpoczywać w spokoju, czując przyjemne mrowienie w kolankach kiedy procenty powoli się przyjmowały.
Zastrzygłem uszkiem kiedy padła nazwa mojego miasta. Liczę, że podczas dzikiego wypadu do lasu, nie natknę się na Raza. To byłoby miłe się nie spotkać, bo o ile na ludzi się nie rzucam, tak na zwierzęta już mogę. Nie chciałbym zrobić czegoś Horacemu. Z drugiej strony las jest wielki, więc prawdopodobieństwo, że się spotkamy jest dość małe. Westchnąłem. Ale znając życie, pech coś głupiego może wymyślić.
Całkiem zabawnie się tak patrzyło na hybrydę, która patrzyła na mnie. Przyznam, że po chwili nie musiałem się pilnować ze wzrokiem, żeby na nim spoczywał, tylko wychodziło mi to jakoś samo z siebie. Zwyczajnie wygodnie było zawiesić na nim oko. Czasem marszczyłem brwi, czasem gapiłem się tylko znudzony znad szklanki, z której powoli znikał bimber, nie oglądałem tylko jego twarzy, a ślizgałem się spojrzeniem tam gdzie tylko mogłem.
Wzdychałem i zastanawiałem się czy czegoś nie powiedzieć, ale nic się w końcu nie odezwałem. Skoro on nie narzeka na to, że mu się przyglądam, mi również nie przeszkadza bycie pod jego obserwacją, dodatkowo żaden z nas nie odważa się rzucać jakimiś głupimi zaczepkami, to możemy tak siedzieć się na siebie gapić. Mamy na to cały wieczór w końcu, a i nawet noc, jeśli będziemy wystarczająco zdeterminowani.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Rezydencja Krzeworożu - Page 2 Empty Re: Rezydencja Krzeworożu

Pisanie by Mistrz Gry Nie Wrz 13, 2020 4:13 pm

  Kesyan pokręcił głową z pewnym rozbawieniem, przypatrując się Razikalowi. Musiał przyznać, że wizja jego jako dzikiego wojownika siłującego się z tygrysem była przednia.
  — Potwory bym sobie darował, ale jeśli idzie o resztę, too... — przeciągnął wymownie ostatnie słowo, rzucając mu zaczepne spojrzenie.
  Upił kolejny łyk i zerknął na zegarek. Musiał poświęcić chwilę, by go zlokalizować ostatecznie na swojej ręce, bo An'Doral chyba nie bardzo je uznawał. Albo tylko z tego miejsca nie było żadnego widać. W głowie przeczesał listę rzeczy do zrobienia, drugą do skontrolowania, jednym uchem przysłuchując się entuzjazmowi kolegi.
  — Można powiedzieć, że to drugie. — Zerknął kątem oka na Rio, ale tylko na moment. — Chwilowa współpraca z tamtejszym towarzystwem, a kto wie, może i przerodzi się w coś więcej. Miałbym taką nadzieję, ale póki co, nie spodziewam się wiele.
  To nie była do końca prawda, bo faktycznie liczył na to, że wypad nie okaże się jednorazowy. Z drugiej strony nauczył się nie stawiać na zwykłe szczęście, a co najważniejsze — chłodno oceniać swoje możliwości. Ostatecznie nawet się jeszcze nie znali, prawda? Zbyt wcześnie, by cokolwiek zakładać, ale możliwość zawsze warto zauważyć.
  — O tak, Anabell to złota kobieta — przyznał z uśmiechem. — W każdym domu jest taka potrzebna. Przynajmniej póki nie zagląda na stół... Pamiętam podobny przypadek, co gorsza na ohah i ahah bynajmniej się nie kończyło. Szybko ją wyprowadzili, a jednak było to irytujące. — Upił ze szklanki, na krótki moment przypominając sobie problematyczną gosposię. I jak tu człowiek ma pracować, kiedy wszyscy wokół robią raban? Gdyby chociaż stan krytyczny się trafił... chociaż wtedy pewnie wyszłaby sama po słowach Kesyana. — Jak się zapatrujesz na rolę microbium w środowisku? — spytał nagle z lekkim uśmiechem, ciekaw jego odpowiedzi. Ostatecznie znajdywali się jeszcze tacy, którzy nie wierzyli w ich istnienie. Zdawał sobie sprawę, że Iwo mógł nic nie zrozumieć z tego tematu, aczkolwiek jego milczenie odebrał za zgodę na temat wszelki.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Rezydencja Krzeworożu - Page 2 Empty Re: Rezydencja Krzeworożu

Pisanie by Razikale An'Doral Pon Wrz 14, 2020 7:44 pm

Kesyan właśnie mu sugerował, że widział go walczącego z krzakami? Chyba miał jakiś inny opis jego osoby w swojej głowie. Prawdopodobnie zatrzymałyby go pierwsze gałązki. Po prostu nie przemyślał tej wizji.
-O tak. Mogliby napisać o mnie powieść. “O wielkim podróżniku i odkrywcy”. Tylko musieliby pominąć te fragmenty jak siedzę w domu.- Zaśmiał się i utopił to w bimbrze. -Hmm, pamiętaj by na nich uważać. Wielu chce na nas tylko zarabiać. Mamy zbyt cenne umysły, aby nie zwracać uwagi na to, z kim się zadajemy.
Wzdrygnął się, bo wiedział z doświadczenia, jak kończyły się “współprace z towarzystwami o podobnych poglądach”. Czasem tylko on miał właściwy cel w głowie, a inni wyłącznie drachmy.
Kiedy wysłuchał pochwały dla swojej gosposi, zarazem spowiedzi z wyczynów innej służącej, nie mógł się nie zaśmiać. Potrafił sobie to wyobrazić.
-Annabell była w trudnej sytuacji kiedy ją spotkałem. Ona uważa, że to był dla niej akt łaski, że trafiła pod mój dach, lecz ja upieram się, że urzekło mnie wtedy to, jak zaparzyła herbatę. Bywa czasem… mniej znośna…- Powiedział to cicho, jakby się bał, że stoi za drzwiami i zaraz go pobije patelnią. -...ale skoro wykonuje swoją pracę, jestem zadowolony.
Dodał. Oh, Panią Raust musiały uszy piec, skoro tak wychwalali ją, kiedy nie było jej w pobliżu. Roberto cały czas kiwał głową, bo ze wszystkim się zgadzał. A co miał mówić? Miał tyle do dodania, co Iwo. Dorośli gadają.
Uniósł błękitną brew, kiedy Kesyan zadał pytanie.
-A cóż mogę sądzić, przyjacielu? Mikrobium są nieodłącznym elementem naszego świata. Gdybym stwierdził teraz inaczej, nie śmiałbym nazywać się mikrobiologiem.- Zerknął na pozostałą dwójkę, która raczej nie miała wiele pojęcia w tym zakresie. -Chyba masz podobne spojrzenie na to? Nie mów, że wspierasz konserwatystów. Ich argumentami można wycierać rynsztok...
Razikale An'Doral
Razikale An'Doral

Stan postaci : Wilkołactwo.
Ekwipunek : Amulet, pióro.
Ubiór : Długa szata (czarna lub biała), skórzane spodnie i trzewiki.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Rezydencja Krzeworożu - Page 2 Empty Re: Rezydencja Krzeworożu

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach